Coco Rouge

  A long time ago, in times when women were enslaved by corset, heavy and ornamental hats rested on their heads, and they needed the help of two housemaids in order to put the dress on before ging out, a little atelier turned up on Rue Cambon in Paris. It was led by a petite brunette named Coco.  Not many years passed when her minimal projects and the modern approach towards the fashion changed streets of Paris and the style of women worldwide.

***

  Dawno temu, w czasach kiedy kobiety zniewolone były gorsetami, na ich głowach spoczywały ciężkie i strojne kapelusze, a przed wyjściem z domu potrzebowały pomocy dwóch służących aby włożyć suknię, na Rue Cambon w Paryżu pojawiło się małe atelier. Prowadziła je drobna brunetka o imieniu Coco. Nie minęło wiele lat nim jej minimalistyczne projekty i nowoczesne podejście do mody odmieniło ulice Paryża i styl kobiet na całym świecie. 

  Historia życia twórczyni kultowej marki stała się inspiracją dla nowej kolekcji pomadek Chanel. Pomadki Rouge Coco, wprowadzone na rynek w 2010 roku, stały się kosmetyczną ikoną stylu. W swoim eleganckim czarnym opakowaniu ze złotym akcentem i charakterystycznym podwójnym "C" w logo, są marzeniem wielu kobiet. Nowe 29 szminek zyskało dodatkowy atut – sekret, który mamy rozwiązać. W biografii Coco pojawiło się wiele niebanalnych postaci, które pomogły jej w ukształtowaniu marki, nauczyły biznesu, lub złamały serce. Każdy odcień to imię jednej z osób, na które natknęła się w swoim życiu. Czerwone odcienie skrywają kochanków projektantki, róże to jej przyjaciele, fiolety to artyści których znała, korale i oranż zyskały imiona osób, którymi się inspirowała, natomiast beże zarezerwowano dla członków rodziny. Za każdym razem gdy sięgałam po jedną z nowych szminek Rouge Coco, w mojej głowie pojawiały się pytania: Kim był Arthur, Louise czy Vera?

  Szminka była jednym z ulubionych akcesoriów Mademoiselle Chanel. Dziś znajdziemy ją w kosmetyczce każdej dziewczyny. Nie ma się czemu dziwić, bo to chyba jeden z niewielu kosmetyków, który potrafi zdziałać cuda. Ile razy jedno muśnięcie intensywnej czerwieni na ustach, w jedną sekundę dodało nam szyku? 

  Mój ulubiony kolor to klasyczna czerwień, która została opatrzona prawdziwym, acz mało znanym imieniem Mademoiselle Chanel – Gabrielle. 

LOOK OF THE DAY

trousers / spodnie – Mango (podobne tutaj i tutaj)

sweater / sweter – Stefanel

sunglasses & ring / okulary i pierścionek – & Other Stories

flats / baletki – Luisa via Roma (podobne znajdziecie tutaj)

basket / koszyk – H&M (stara kolekcja)

  Saturday in Tri-City was extremely warm. I was supposed to work on the computer and write all day, but after a few hours in front of the monitor, I could no longer sit still at home. I packed all the necessary things to my basket and drive to the nearest beach, nearby the Orłowo cliff. Outdoor in a good company, writing went much faster.  A few hours passed in a second.

  It’s obvious that the least time we have, the quicker we choose an outfit.  As long as it’s neat and fit for every occasion, it’s enough. White skinny jeans and a red sweater seemed to me as the perfect combo for the spring weekend. Have a nice Sunday!  : )

***

   Sobota w Trójmieście była wyjątkowo ciepła. Przez cały dzień miałam pracować na komputerze i pisać, ale po kilku godzinach siedzenia przed monitorem, nie mogłam już usiedzieć w domu. Zapakowałam do swojego kosza wszystkie potrzebne rzeczy i przeniosłam się bliżej morza, niedaleko orłowskiego klifu. W miłym towarzystwie i na świeżym powietrzu pisanie szło mi znacznie szybciej. Kilka godzin minęły jak jedna chwila.

   To oczywiste, że im mniej mam czasu, tym szybciej wybieram dla siebie strój. Wystarczy żeby był schludny i pasował do sytuacji. Białe rurki i czerwony sweter wydały mi się idealnym połączeniem na wiosenny weekend. Miłej niedzieli! :)

The Parisian Muses

  This week I wanted to introduce you to three women, which I value for the unforced elegance. Every one of them, in their own distinctive way, brings something to the French ideal. Actress Marion Cotillard has a unique charm and her style is modernized women’s classic. Emanuelle Alt, the head chief of the French Vogue is a walking “ less is more” statement and her love for the minimalistic sets infected the fashion environment. Then again, we have Mimi Thorisson a female blogger, which shows subtle, casual outfits while creating astonishing posts about her charming life in the Médoc – French province.

  Below you will find spring sets which I created, being inspired by these beautiful women. If you could, from which wardrobe you would borrow clothes? ;)

***

   W tym tygodniu chciałam przedstawić Wam trzy kobiety, które cenię za niewymuszoną elegancję. Każda z nich, na swój charakterystyczny sposób, wnosi coś do francuskiego ideału. Aktorka Marion Cotillard ma w sobie wyjątkowy wdzięk, a jej styl to uwspółcześniona kobieca klasyka. Naczelna francuskiego Vogue'a, Emanuelle Alt jest chodzącym uosobieniem zasady „mniej znaczy więcej”, a jej miłość do minimalistycznych zestawów zaraziła środowisko mody. Z kolei Mimi Thorisson to blogerka, której subtelne, codzienne stylizacje pojawiają się przy okazji fenomenalnych lifestylowych wpisów, na temat pełnego uroku życia w Médoc – francuskiej prowincji.

   Poniżej znajdziecie wiosenne zestawy, które stworzyłam inspirując się tymi pięknymi kobietami. Gdybyście mogły, z której szafy najchętniej pożyczyłybyście ubrania? ;)

1. Płaszcz – Zalando 1009zł 2. Bluza – Zalando 119zł 3. Pomadka – podobna tutaj 4. Lakier do paznokci – Essie 35zł 5. Podkład – Estee Lauder 179zł 6. Szpilki – Kari 119zł 7. Spodnie – TopShop 219zł 8. Torebka – TopShop 169zł

1. Marynarka (podobna tutaj i tutaj) 2. Zegarek- podobny tutaj 3. Pomadka – podobna tutaj 4. Szpilki – River Island 342zł 5. Pasek – podobny tutaj 6. Pędzle – podobne tutaj 7. Torebka – podobna tutaj 8. Jeansy – Mango 159zł

1. Sukienka – New Look 100zł 2. Opaska – J. Crew 112zł 3. Fartuszek 80zł 4. Kalosze – Hunter 600zł 5. Garnek – Le Creuset 6. Wałek do ciasta – Ikea 11zł 7. Miska dla psa – Baksterboo 15zł

Stylish Voguettes

shoes & bag / buty i torebka – Kazar (dostępne tutaj i tutaj)

trousers / spodnie – Topshop

jacket / żakiet – Zara

shirt / koszula – Mango

sunglasses / okulary – RayBan

  If you are in search for inspiration among the fashion world and you like the subtle minimalism, it’s about time to get to know famous Voguettes – editors of the French Vogue. They not only share fantastic jobs in one of the best fashion magazines in the world, but as well the characteristic style which is their signature. If during the fashion week, you will encounter a girl on the street with confident walk, in black trousers, white shirt and classic high heels, it is very possible that it’s the Vogue’s editor in chief Emmanuelle Alt or one of her editorial colleagues. In their daily attire Voguettes are putting the pressure on restrained form and color. These subtle, monochrome sets come along with great quality and sometimes highly renowned brands. Look they up on the internet for yourself. Parisian enthusiast will certainly love them. Have a great day!

***

   Jeśli szukacie inspiracji w świecie mody i lubicie subtelny minimializm, to najwyższy czas poznać słynne Voguettes – redaktorki francuskiego wydania Vogue. Poza łączącą ich fantastyczną pracą w jednym z najlepszych magazynów modowych na świecie, wszystkie mają charakterystyczny klasyczny styl. Jeżeli w trakcie paryskiego tygodnia mody, napotkacie na ulicy dziewczynę idącą dziarskim krokiem w czarnych spodniach, białej koszuli i klasycznych szpilkach, to bardzo możliwe, że będzie to redaktor naczelna Emmanuelle Alt lub któraś z jej redakcyjnych koleżanek. Voguettes w swoich codziennych stylizacjach stawiają na oszczędność zarówno w formie jak i kolorze. W tych subtelnych, monochromatycznych zestawach zawsze kryje się świetna jakość, a czasami również najznakomitsze marki. Zainteresowanych zachęcam do poszukania zdjęć w Internecie. Entuzjastkom paryskiego szyku z pewnością przypadną do gustu. Miłego dnia! 

New in

  I hope that you had a wonderful weekend! For the past few weeks it has been very hard for me to find time for anything ( perhaps you have some good tricks on how to organize your day?) I also totally forgot about New In series, that hasn’t appeared on a blog for a while now. So, I decided to make up for this today. Enjoy! :)

***

  Mam nadzieję, że macie za sobą udany weekend! Od ostatnich kilku tygodni ciężko jest mi znaleźć czas na cokolwiek (może macie jakieś sprawdzone sposoby na dobrą organizację dnia? :)). Wypadło mi też z głowy, że od dawna nie pojawił się wpis z cyklu new in. Dziś postanowiłam nadrobić te małe zaległości. Zapraszam! :)

  Nie wspominałam o tym jeszcze na blogu ale tydzień temu spędziłam trzy dni w Brukseli. Z wycieczki, poza tysiącem zdjęć przywiozłam jeszcze dwa drobiazgi ze sklepu & Other Stories – okulary i pierścionek. 

  Marka Art Deco może się wydawać niepozorna, ale już wielokrotnie była mi polecana, dlatego zdecydowałam się wypróbować pomadkę, błyszczyk i podkład (który niestety zostawiłam przez przypadek w hotelu, ale był naprawdę świetny). Piszę o niej dlatego bo wiele z Was pytało o kolor pomadki użytej przeze mnie w tym wpisie. Jej numer to 70 z serii Long-wear i świetnie nadaje się do codziennego makijażu. 

  Ta mała grafika, to pamiątka przywieziona z mojej ulubionej księgarni Galignani w Paryżu. W tym tygodniu planuję ją w końcu oprawić. Myślałam o dużym, białym passe-partout i cienkiej czarnej ramie. Myślicie, że będzie pasować?

  Gotowanie i testowanie nowych przepisów to mój ulubiony sposób na odstresowanie się. Przygotowywanie ciast, tart i tortów jest dla mnie niczym powrót do szkolnych prac ręcznych. W weekend moi rodzice wrócili z Brukseli, więc postanowiłam zrobić deser na sobotni rodzinny obiad. Zdecydowałam się na tartę z malinowym kremem.

Skład:

Ciasto:

– 200 gramów mąki pszennej

– 135 gramów masła

– 35 gramów cukru pudru

Krem:

350 gramów serka Mascarpone

3 garście malin (mogą być mrożone jeśli przed dodaniem do kremu odrobinę je odsączymy)

200 gramów śmiatanki 30 procentowej

jedna tabliczka białej czekolady

łyżka stołowa cukru pudru

  Ugniatamy ciasto, zawijamy je w folię i wkładamy do lodówki. Po trzydziestu minutach (w tym czasie możemy zrobić krem) wyciągamy ciasto i wykładamy nim formę do tarty (polecam najpierw wyłożyć formę papierem do pieczenia). Wkładamy ciasto do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni i czekamy aż się delikatnie zarumieni. W dużej misce ubijamy śmietanę, dodajemy serek Mascarpone i cukier. Do małego garnuszka wlemay dwie łyżki stołowe śmiatanki i połamaną białą czekoladę (dzięki śmietance mamy większe szanse, że czekolada się nie przypali). Garnuszek stawiamy na bardzo małym płomieniu i mieszamy jego zawartość do momentu aż się rozpuści. Następnie dodajemy ją do reszty składników wraz z malinami. Delikatnie mieszamy. Czekamy aż upieczony spód wystygnie, a następnie wykładamy na niego krem. Całość odstawiamy do lodówki. Jeśli dla niektórych z Was krem będzie za ciężki, to możecie dodać same maliny na wierzch ciasta.

  Trochę przytłoczona nadmiarem spraw, potrzebowałam lekkiej a jednocześnie cudownie pozytywnej lektury. Przygotowując się do cyklu "w poszukiwaniu paryskiego szyku" zaopatrzyłam się w wiele książek, które miały przybliżyć mi styl życia mieszkanek Francji. Jedna z nich to „Szczęście na dzień dobry” Jamie Cat Callan. Przywołując wspomnienia swojej francuskiej babki oraz przeprowadzając wiele rozmów z przyjaciółmi z Francji, autorka powoli odkrywa przed nami kwintesencję joie de vivre. Zachęca nas na przykład aby nie czekać z ulubionymi rzeczami na specjalny dzień, w odległym „kiedyś”. Nośmy piękną bieliznę na co dzień. Używajmy ulubionej zastawy, gdy przyjaciele wpadają na kawę. Nie każmy swojej pięknej biżuterii leżeć miesiącami w pudełku. O ile piękniejsza jest myśl, że szczęście jest obok nas, na wyciągnięcie ręki, w najprostszych, codziennych chwilach. Musimy je tylko dostrzec i celebrować. Niezależnie od miejsca, w którym żyjemy. Miłego wieczoru! 

 

LOOK OF THE DAY

skirt / spódnica – Mosquito.pl

jacket / żakiet – River Island (stara kolekcja)

sunglasses / okulary – J.Crew

bag / torebka – vintage

scarf / apaszka – H&M (stara kolekcja)

 

  Ok let’s leave Paris for the moment and move to South of France, to the beautiful Provence-the land of sunshine, lavender, wine and dreamy villages. Are the French woman there as chic as in the capital? You would think that they aren’t, just because the daily life in Provence is nothing like the one in the big city by the Seine river. But then looking at the bloggers from that region, we come to another conclusion. Of course their wardrobe differs in some details, like rubber boots instead of the soft leather boots, but they still look stylish.

  Trójmiasto is divided by thousand kilometers from Côte d'Azur, but there is nothing that should stop as in adapting few elements already proven by inhabitants of Provence. Have a nice Sunday! :)

***

  No dobrze, zostawmy na chwilę ten Paryż i przenieśmy się na południe Francji, do przepięknej Prowansji – krainy słońca, lawendy, wina i urokliwych sennych miasteczek. Czy Francuzki są tam równie szykowne, jak w stolicy? Życie codzienne w Prowansji wygląda inaczej niż w nadsekwańskiej metropolii, więc możnaby pomyśleć, że nie. Przyglądając się autorkom blogów z tamtego regionu, dojdziemy jednak do innego wniosku. Oczywiście ich garderoba różni się w niektórych szczegółach, jak chociażby gumowe kalosze zamiast kozaków z delikatnej skóry, ale mimo to wciąż wyglądają stylowo. 

 Trójmiasto od Lazurowego Wybrzeża dzieli tysiące kilometrów, ale nic nie stoi na przeszkodzie abyśmy zaadaptowały kilka elementów sprawdzonych przez mieszkanki Prowansji. Miłej niedzieli! :)