Tak jak Wam już wcześniej wspominałam, dzisiaj czeka mnie ważny wieczór. Myślę, że strój przygotowany na tą okazję jest całkiem niezły:). Wiem, że popadam ze skrajności w skrajność – albo szarość i czerń, albo pomarańcz i fiolet w jednym, ale dzięki temu przynajmniej nie jest nudno:). Przynam się Wam, że nie wiem czy nie zmienię półbutów. Jeśli będziemy szli do miasta, na pewno założę rajstopy żeby nie zmarznąć. A teraz lecę zająć się przygotowaniami. Miłego piątkowego wieczoru!:)
Witajcie! Ponieważ dla łowców przecen rozpoczął się teraz trudny sezon nowych kolekcji, trzeba korzystać ze wszystkich innych okazji. W związku z tym nie mogę pominąć daty szesnastego kwietnia. Narodowy dzień Glamour to świetna możliwość zakupienia rzeczy w naszych ukochanych sklepach, z całkiem sporym rabatem. Trzeba jednak wiedzieć jak to zrobić!
Przede wszystkim musimy się zaopatrzyć w najnowszy numer Glamour, tylko tak będziemy mogły wykorzystać rabaty. Do sklepu zabieramy ze sobą albo gazetę, albo kartę, którą w niej znajdziemy.
Jeśli nie udało Wam się dostać najnowszego numeru, spróbujcie popytać koleżanek, być może, któraś z nich jest w jego posiadaniu. To zawsze świetna okazja żeby wybrać się razem na zakupy!
Musimy pamiętać o tym, że 16 kwietnia, sklepy będą przeżywały gigantyczne oblężenie i nie jest to dobry czas na to, aby przymierzać ubrania lub szukać odpowiednich rozmiarów. Proponuję wybrać się do sklepu dzień wcześniej, przymierzyć wszystko, co nam się podoba i od razu odłożyć. Dzięki temu zaoszczędzimy sporo czasu następnego dnia i nie będziemy musiały się obawiać tego, że ktoś wykupi nam upatrzoną rzecz.
Oto numer Glamour, w którym znajduje się zniżkowa karta (to futrzane coś w prawym dolnym rogu to mój kot, niestety w żaden sposób nie dało sie go wygonić z kadru).
A oto karta:
Mnie osobiście najbardziej zainteresowały zniżki w tych sklepach:
Aldo – 20%
Body shop – 20%
Cubus – 20%
Mango – 20%
Mohito – 20%
New Look – 20%
New Yorker – 20%
Nine West – 25%
River Island – 20%
Witajcie! Dzisiaj chciałam Wam pokazać, co udało mi się wygrać na Allegro za jedyne 16 złotych! Oto czarne body z Asos, podobno używane ale ja nie dojrzałam żadnych śladów użytkowania :).
Od dawna myślałam o tym, żeby sprawić sobie body. Poza tym, że jest bardzo kobiece, to na dodatek funkcjonalne (bo która z nas nie wpada w szał, kiedy bluzka wychodzi z jeansów?).
Dobrałam do niego spódnicę, kupioną parę lat temu w Zarze. Kiedyś nosiłam ją na biodrach ale niedawno przerobiłam u krawcowej, aby stan był na wysokości pasa. Całość jest bardzo klasyczna i być może trochę nudna, ale i tak uwielbiam zestawy tego typu. Przede wszystkim dlatego, że nadają się na wiele okazji. Rano mogę tak pójść na uczelnię , po południu na ważne spotkanie a wieczorem na kolacje z chłopakiem (szkoda, że nie mogę przechodzić w tym stroju całego tygodnia;)).
Witajcie! Co tam u Was? U mnie wszystko świetnie:). Piątek to dla mnie bardzo ważny dzień, w którym muszę wyglądać naprawdę świetnie, dlatego postanowiłam wcześniej przygotować strój. Inspiracją była dla mnie okładka Vogue'a, którego przywiozła mi koleżanka (dziękuję!:)).
Spódniczkę z tego zestawu już znacie (H&M), koszulkę kupiłam wiele lat temu w outlecie (Mango), a naszyjnik to mój najnowszy nabytek z River Island. Buty w kolorze nude wyszukałam na allegro zeszłej wiosny. Jak Wam się podoba ten zestaw?
Kolejną, z tych rzeczy, które można znaleźć w większości sklepów są balerinki w kolorze nude. W zeszłym roku przeszukiwałam cały internet w celu odnalezienia idealnej pary szpilek w tym kolorze (ale o szpilkach opowiem w innym poście).
Wielką zaletą butów w tym kolorze, jest przede wszystkim to, że stapiają się ze skórą (ten sam efekt dają nam czarne buty ubrane do czarnych, kryjących rajstop). A to oznacza, że nasze nogi wyglądają na o wiele dłuższe!
Tak więc jeśli dobrze czujecie się w baletkach, to warto zainwestować właśnie w taki model. Ja osobiście nie chodzę w balerinach zbyt często. Mam wysokie podbicie i w tego typu butach wyglądam jak kaczka:). Zakladam je więc tylko do spodni, ale wtedy cały trik z wydłużaniem nóg i tak nie działa, więc ten element garderoby akurat sobie podaruje, chyba że znajdę taki model, w którym będę wyglądać korzystnie. Według mnie niewątpliwe zrobią w wiosnę furorę!
Te wyglądają naprawdę świetnie, ale pokaże Wam, że w ogólnodostępnych sklepach też jest ich pełno!
Wiele z Was pytało mnie, jaki płaszcz wybiorę na wiosnę. Ja mam w szafie tylko jeden wiosenny płaszcz i jest to oczywiście trencz w beżowym kolorze. Wspominałam już kiedyś, że zakupiłam go w New Look w dziale dziecięcym, jakiś czas temu. Teraz trochę żałuję, że nie postanowiłam wydać więcej pieniędzy i nie zakupić czegoś bardziej klasycznego i dłuższego, ale i tak cieszę się, że posiadam taki rodzaj płaszcza.
Jeśli więc zastanawiacie się jakie okrycie kupić na wiosnę, to zdecydowanie jestem za tym modelem. Nie wyszedł z mody od lat pięćdziesiątych, kiedy zasłynął dzięki "Śniadaniu u Tiffany'ego" i wątpię aby coś się zmieniło w tej kwestii, w ciągu najbliższych trzydziestu lat:)
płaszcz – New Look
chusta i rękawiczki – H&M
okulary – Reserved
torebka – Zara
buty – Topshop