Dlaczego warto kupować kosmetyki w internecie (plus jeden powód dla którego nie warto)

    Have you ever wondered how your approach to online shopping has changed over the years? "Newsweek" has published studies that show that one out of five Poles buys things online on a regular basis. We most often buy shoes and clothes, electronic equipment, books, and cosmetics – this means that we buy almost everything, maybe apart from fresh products, that is food, but that has also started to gradually change. Over the last couple of years, cosmetics market has gained the most popularity increase among the Internet users. 

Until a few years ago, I used Rossmann magazine and the discounts that were included inside to choose my cosmetics. Today, buying online has become an everyday activity. If you try it once, it's difficult to stop because we quickly get used to convenience, saving time, and (you can't really forget about it) higher quality of the available products.

***

Zastanawialiście się kiedyś, jak przez lata zmieniło się nasze podejście do zakupów w internecie? „Newsweek” opublikował badania z których dowiadujemy się, że co piąty Polak kupuje regularnie rzeczy przez internet. Najczęściej sięgamy po buty i odzież, sprzęt elektroniczny, książki i kosmetyki – czyli właściwie wszystko, może poza produktami pierwszej świeżości, czyli jedzeniem, ale i to zaczyna się zmieniać. W ciągu ostatnich trzech lat to kosmetyczny rynek odnotował największy wzrost popularności wśród internautów.  

   Jeszcze kilka lat temu przy wyborze nowych kosmetyków pomagała mi gazetka z Rossmanna i znajdujące się w niej promocje. Dziś zakupy przez internet stały się moją codziennością. Jak już raz spróbujesz to potem trudno jest przestać, bo szybko przyzwyczajmy się do wygody, oszczędności czasu i (nie ma co ukrywać) lepszej jakości dostępnych produktów.

1. Online, we've got a considerably wider choice. We won't find niche brands, which are often head and shoulders above the products of large corporations, in a drugstore. Especially, when it comes to eco cosmetics, which are hard to find offline. Why? Because they are characterised by short expiration date; thus, large drugstores don't want to overcomplicate the situation with storing such products. Online, we also have access to cosmetics for which we would have to otherwise travel to the other side of Poland because they are available only in one beauty salon. Until quite recently, such products featured Davines, a brand producing hair-care products. Their only distributor was in Cracow (fortunately, it has changed). Recently, Filorga, a French cosmetic brand, has been withdrawn from the market. I totally don't understand why, as their creams are wonderful. Fortunately, it is extremely easy to get them online. Of course, the opposite is sometimes true, namely brands that are easily available online are introduced into drugstores. That was the situation with one of my favourite online brands, Barwa. I love their products and their reliable approach to the customers because we can expect a delivery from them in next to no time (besides, I've already recommended their product in this and this post). Sugar scrub is my favourite. The fragrance of orchid and rose is simply insane.

***

1. W internecie mamy znacznie większy wybór. W drogerii nie znajdziemy niszowych marek, które pod względem jakości często biją na głowę produkty wielkich koncernów. Zwłaszcza ekologiczne kosmetyki ciężko kupić poza siecią. Dlaczego? Bo mają krótki okres przydatności, więc wielkie drogerie nie chcą komplikować sobie życia zatowarowaniem. W sieci mamy też dostęp do kosmetyków, po które musiałybyśmy jechać na drugi koniec Polski, bo dostępne są na przykład tylko w jednym salonie kosmetycznym. Jeszcze do niedawna do tego grona zaliczała się marką kosmetyków do włosów Davines – jedyny ich dystrybutor był w Krakowie (teraz na szczęście się to zmieniło). Ostatnio z polskiego rynku wycofano też francuską markę kosmetyków pielęgnacyjnych Filorga, zupełnie nie rozumiem czemu, bo ich kremy są świetne. Na szczęście w sieci bez problemu można je kupić. Oczywiście czasem sytuacja jest odwrotna, to znaczy marki, które można było kupić tylko w internecie, wchodzą do drogerii. Tak było z jedną z moich ulubionych marek internetowych Barwa. Uwielbiam ich produkty i rzetelne podejście do klienta, bo przesyłki możemy spodziewać się pod drzwiami w ekspresowym tempie (zresztą polecałam już ich produkt w tym i tym wpisie). Cukrowy peeling jest moim ulubieńcem. Zapach orchidei, jaśminu i róży jest po prostu obłędny.

sweter – Oysho / spodnie – HIBOU Sleepwear / koc – Hygge Land

2. We think that the price of a cosmetic is an outcome of production costs. However, in case of stationary drugstores it isn't the case at all. Rental of premises, inventory, workers' salaries, and, of course, money for the owner have to be included in the margin. Maintenance of online store doesn't require that much financial means. It's easiest to notice it by comparing the prices. For example, Estée Lauder Advanced Night Repair in Douglas costs PLN 319, and it costs PLN 286 in an online drugstore.

***

2. Wydaje nam się, że cena kosmetyku wynika z kosztu jego produkcji, jednak w przypadku stacjonarnych drogerii niestety tak nie jest. Wynajem lokali, ich wyposażenie, pensje pracowników i oczywiście procent dla właściciela muszą być wliczone w marżę. Utrzymanie sklepu internetowego nie wymaga aż tak dużych nakładów finansowych. Najłatwiej zauważyć to porównując ceny. Na przykład Estée Lauder Advanced Night Repair w Douglasie kosztuje 319 złotych, a w internetowej drogerii 286 złotych.

Większość wymienionych w tym wpisie uwag tyczy się zarówno kosmetyków jak i ubrań. Dostęp do marek odzieżowych też jest znacznie prostszy, a oferty ciekawsze. To właśnie internetowi zawdzięczamy to, że wiele polskich marek mogło wreszcie rozpocząć swoją działalność. Na przykład w HIBOU Sleepwear znajdziemy idealne pidżamy i ubrania do chodzenia po domu, a jakością przeganiają wielkie sieciówki.

Małe internetowe firmy czasem w swojej ofercie mają dosłownie kilka produktów, ale każdy z nich jest pod jakimś względem wyjątkowy. Balneo ma kosmetyki, które mają w swoim składzie biosiarczkową wodę. Na przykład w skład kremu do twarzy usuwającego niedoskonałości skóry wchodzi najsilniejsza na świecie lecznicza woda siarczkowa, borowina, oczar i ekstrakty z kory wierzby. Zmniejsza on przetłuszczanie się skóry, która staje się nawilżona i sprężysta, a co najważniejsze zwalcza zaskórniki, wągry i zmiany trądzikowe. Jest idealny do skóry tłustej i mieszanej oraz jako baza pod makijaż. Teraz z okazji BLACK WEEK w sklepie Balenokosmetyki obowiązuje kod zniżkowy: 30% i obejmuję on promocję w wysokości -30 procent na cały asortyment.

3. Let's be realistic, the shop assistant doesn't know everything about all the products that are available in a given store (who would be capable of trying out 200 face creams?!). However, shop assistants are extremely skilled when it comes to influencing customers. When buying cosmetics online, we avoid the learned marketing gimmicks, and we choose what we really need because no one is trying to persuade us into buying something else at the checkout counter. Now, I use forums, comments, and blogs to help me choose.

4. We are gaining more trust in online shopping, but there is one thing that will never change – we can't touch the product that interests us the most. Online stores go to great lengths to prepare utmost detailed descriptions, and in case of clothes, they even prepare short films in which the model presents a given piece of clothing. However, this still is no guarantee that we will see exactly what we've imagined when we open our parcel. In case of expensive cosmetics, it it better to go to a drugstore first and check whether a given product is really what we expect it to be. Also, be careful with large online drugstores with unrecognisable names that offer products in extremely low prices – you should definitely check out forums to see whether such an online drugstore isn't a fraud.

***

3. Bądźmy realistkami, pani ekspedientka nie ma wiedzy na temat całego asortymentu w sklepie (kto byłby w stanie wypróbować 200 kremów do twarzy?!). Świetnie opracowały natomiast metody wpływania na klientki. Kupując kosmetyki przez internet omijamy wyuczone chwyty sprzedażowe i wybieramy konkretnie to, czego potrzebujemy, bo nikt nie kusi nas przy kasie hasłem „a może jeszcze coś z dzisiejszej promocji?”. Teraz przy wyborze pomagają mi fora, komentarze i blogi.

4. Nabieramy coraz większego zaufania do zakupów przez internet, ale jedna rzecz się nigdy nie zmieni – nie możemy wziąć do ręki interesującego nas przedmiotu. Sklepy internetowe stają na głowie, aby opisy były jak najbardziej szczegółowe, a w przypadku ubrań przygotowują nawet filmiki, na których modelka przechadza się w konkretnych strojach. To jednak wciąż nie gwarantuje, że gdy otworzymy paczkę zobaczymy w niej dokładnie to, co sobie wyobraziłyśmy. W przypadku drogich kosmetyków, lepiej jest wybrać się wpierw do drogerii i sprawdzić czy dany produkt faktycznie jest tym, czego się spodziewamy. Uważajcie też na wielkie drogerie internetowe o mało rozpoznawalnych nazwach, które oferują produkty w wyjątkowo niskich cenach – koniecznie sprawdźcie na forach, czy przypadkiem nie natrafiliśmy na oszustów.

Kocham kanapę, a ona kocha mnie. Czyli jak organizować sobie czas wolny z bullet bookiem

sweter z wełną – Kappahl // koc – TK Maxx // kremowy chodnik – IKEA // książka i notes – Insignis

For many months (or maybe even years?!), you've been asking how I manage my time, whether I'm good at planning, and how I prevent being always late with everything. Well… I would like to write that I'm a master of time management, but the truth is that I'm still learning how to do it well. However, I can see some progress – after years of self-improvement, I went from "I need to learn one hundred pages for tomorrow so I will got to the bedroom and order my socks" to "there are only three mails that require a response and then I can take a break to browse through cat profiles on Instagram." Therefore, I thought that I will share my ways with you and that I will tell you about my method of time planning – a method that helps me to keep it under control.

Even though there is no one standing over me and rushing me, luckily, I have no problem to fulfil my professional obligations. In so far as I'm quite disciplined (I wake up early, I spend long hours in front of the computer screen, I'm meticulous at responding to e-mails, preparing advertising offers, and contracts, I take photos and then edit them, I write posts until late hours, and quarrel with sewing workshops about the new MLE Collection prototypes), when I finally realise that the list of professional tasks is finished for a given day, the only thing that I want to do is n o t h i n g. Then, the quintessence of happiness is burying myself under a blanket with a bowl of ice-cream or reheated pasta and watching the third season of "Narcos." Ideally, I then roll into bed and reach for a book which I read for another hour. It's even better if the only effort that I need to endure during that time is reaching for a cup of tea with my hand. Of course, the tea is prepared by someone else because I perceive the trip to the kitchen as an enormous endeavour, just like reaching K2 in slippers. I need to admit that the majority of my evenings looked like this during the first two years of my blogging career. All the same, each beginning of month also looked similar – I dreamt that: I could run at least five times a week, attend my ballet classes more, go back to horse riding, bake more pastries, go to the market to buy vegetables, fruit, and eco eggs, host friends and family at my place every weekend, plan a short trip to some remote place. I always ended up watching "Taken" on TVN for the fifth time.

I can't be too critical of myself – in a couple of weeks, my life turned upside down. From a simple student working in the evenings as a babysitter, I turned into a woman working full time and an owner of her own company – even though I had no one to tell me how it all works in practice. Some time had passed before I came up with a totally new everyday routine and even more time before I learnt to stop postponing life. You have to plan your rest as well. I don't know whether you are facing a similar problem, but I'm sure that each freelancer, owner of a small business, or simply a person working from their home often ask themselves a question – do I have the right to stop working for a moment at all? We all know that saying that we haven't got time for anything is extremely fashionable nowadays.

***

Od wielu miesięcy (a może nawet lat?!) pytałyście mnie jak gospodaruję swój czas, czy jestem dobra w planowaniu i jakie mam sposoby na to, aby nie być ciągle ze wszystkim spóźnioną. No cóż… chciałabym napisać, że jestem wirtuozem organizacji, ale prawda jest taka, że wciąż się tej materii uczę. Widzę jednak postępy – po latach pracy nad sobą przeszłam z etapu "muszę się na jutro nauczyć stu stron więc pójdę teraz do sypialni i zrobię porządek w skarpetkach" na ten pod tytułem "jeszcze tylko trzy mejle do odpisania i będę mogła zrobić sobie małą przerwę na przeglądanie profili kotów na Instagramie". Pomyślałam więc, że podzielę się z wami moimi sposobami i opowiem o nowej metodzie planowania czasu, która bardzo pomaga trzymać go w ryzach.

Chociaż nikt nade mną nie stoi i mnie nie pogania, to na szczęście nie mam problemu, aby wywiązywać się z zawodowych zobowiązań. O ile w pracy jestem całkiem zdyscyplinowana (wstaję wcześnie, siedzę przy komputerze długo, skrupulatnie odpisuję na mejle i przygotowuję oferty reklamowe i umowy, robię zdjęcia, a potem je obrabiam, piszę teksty do nocy i kłócę się ze szwalniami o nowe prototypy MLE Collection) o tyle, gdy w końcu uznaję, że lista zawodowych zadań na dany dzień została wykonana, nie mam ochoty robić  n i c . Kwintesencją szczęścia jest dla mnie zakopanie się pod kocem w towarzystwie lodów lub odgrzanego makaronu i oglądanie trzeciego sezonu "Narcos". Idealnie jeśli z kanapy przetaczam się potem do łóżka i sięgam po książkę, którą czytam przez następną godzinę. Jeszcze lepiej, jeśli jedynym wysiłkiem jaki muszę wykonać w tym czasie, jest wyciągnięcie ręki po herbatę, którą oczywiście zrobił dla mnie ktoś inny, bo dojście do kuchni kojarzy mi się wtedy z wysiłkiem równym zdobyciu K2 w kapciach. I muszę przyznać, że przez pierwsze dwa lata blogowania znakomita większość wieczorów wyglądała mniej więcej w tym stylu, chociaż z każdym początkiem miesiąca marzyłam aby: biegać co najmniej pięć razy w tygodniu, częściej chodzić na balet, wrócić na jazdę konną, piec więcej ciast, chodzić na targ po warzywa, owoce i ekologiczne jajka, zapraszać do siebie znajomych i rodzinę w każdy weekend, zaplanować krótki wyjazd gdzieś z dala od wszystkiego. Kończyło się na oglądaniu po raz piąty "Uprowadzonej" na TVN-ie.

Nie mogę być wobec siebie zbyt krytyczna – w ciągu kilku tygodni moje życie wywaliło się do góry nogami i ze zwykłej studentki dorabiającej popołudniami jako niania, stałam się kobietą pracującą pełną parą i prowadzącą własną firmę, chociaż nikt mi nigdy wcześniej nie powiedział, jak to się robi. Minęło trochę czasu nim wypracowałam sobie na nowo codzienną rutynę i jeszcze trochę nim nauczyłam się nie odkładać życia na potem. Wypoczynek też trzeba zaplanować. Nie wiem na ile u was taki problem występuje, ale jestem pewna, że u każdego freelancera, właściciela małego biznesu, czy po prostu osoby pracującej z domu pojawia się często w głowie pytanie – czy ja w ogóle mam prawo czasem nie pracować? Bo to, że dziś modne jest mówienie o tym, jak na nic nie ma się czasu, wszyscy wiemy.

Mój ulubiony zestaw do odpoczynku w domu. Długie miękkie swetry, wełniane skarpety i świeczki zapachowe w każdej ilości.  

skarpety, bordowy i szary sweter z wełną – Kappahl // świeczka – Bee Eco // zegarek – Daniel Wellingotn (w ostatnim Look of The Day znajdziecie na niego kod rabatowy) // okulary – Muscat // Bullet Book – Wydawnictwo Insignis

Balsam do rąk EOS Vanilla Orchid – zawiera masła shea, kakaowe oraz awokado, które idealnie nawilżają skórę przez 24 godziny. Olej Marula wspomaga regenerację skóry, pozostawiając ją gładką. Jego zaletą jest też to,że szybko się wchłania.

Time management was precisely the topic on which I wanted to focus the most when I started using a bullet journal, that is a journal, calendar, and organizer in one place. Due to the fact that we create it from scratch on our own, we can decide whether we want to concentrate on a specific area of our lives. In my case, it was a more satisfactory spending of free time. I was also encouraged by the fact that the notebook on my mobile phone wasn't sufficient when it came to fulfilling its role – ideas for posts were intertwining with doctor's appointments, a shopping list for the Saturday breakfast, quotes from "Everyday Chestnut", and unidentified sequences of digits that could have been a PIN code to a lost credit card, the number of sold copies of my book, the date of my grandmother's birthday, or a lucky number for the lottery – I will never find that out.

You probably think that I lacked a simple calendar – not quite, because I often have to take down both the dates of the events, meetings, and project deadlines as well as post drafts, addresses, lists of things that I will take on a trip, or even a recipe that has stolen my heart. I even sometimes have to draw in it so an empty page is greatly welcomed.

But let's be more specific. If you haven't already heard about the bullet journal method, I will write in short about the idea behind it. Regardless whether you work in an office, are searching for a job, run your own company, look after your children and home, still study, a bullet journal should help you with monitoring your projects and appropriate time management. Owing to it, you can also keep all your notes in one place.

Insignis Publishing House has prepared a book that is supposed to introduce you to the world of planning and perfect organisation. Your year with a bullet book. Ho to creatively organise your life day by day is a handbook that explains how to create your own bullet journal – we will do it by using only a simple notebook and basic writing utensils. In the book you can find various ways on how to plan your year, month, week, and day with ready tables that can be easily redrawn in the notebook. Between the guidelines on how to create your ideal journal, you can also find multiple pieces of advice on how to be more organised… when it comes to all areas: Christmas, weigh-loss programmes, or skiing trips. I implemented these solutions step by step starting with the one that is most game-changing – tags (each symbol means a different type of activity, for example, squares are tasks and circles are events) with the use of which I was able to add more and more details over time.

***

Właśnie na planowaniu swojego czasu wolnego postanowiłam skupić się najbardziej, gdy rozpoczęłam prowadzenie bullet journal, czyli dziennika, kalendarza i organizera w jednym. Ponieważ tworzymy go od początku sami, możemy zdecydować, czy chcemy skoncentrować się na jakimś szczególnym elemencie naszego życia. W moim przypadku było to właśnie bardziej satysfakcjonujące spędzanie wolnego czasu. Do prowadzenia kalendarza z prawdziwego zdarzenia zachęcił mnie też fakt, że notatnik w telefonie nie spełniał już powoli swojej funkcji – pomysły na wpisy przeplatały się z terminami wizyt u lekarza, listą zakupów na sobotnie śniadanie, cytatami z "Suchara Codziennego" i bliżej niezidentyfikowanymi ciągami cyfr, które mogły być kodem PIN do zgubionej karty kredytowej, liczbą sprzedanych egzemplarzy mojej książki, datą urodzin babci albo szczęśliwym numerkiem w lotto – już nigdy do tego nie dojdę.

Pewnie myślicie, że brakowało mi po prostu zwykłego kalendarza – nie do końca, bo często muszę zapisywać nie tylko terminy wydarzeń, spotkań czy deadline'y projektów, ale również drafty tekstów, adresy, listę rzeczy do zapakowania na wyjazd, czy przepis, który skradł moje serce. Czasem muszę w nim nawet rysować, więc pusta kartka jest na wagę złota.

Ale konkretniej. Jeśli jeszcze nie słyszałyście o metodzie bullet journal, to w skrócie opiszę Wam o co chodzi. Niezależnie od tego, czy pracujecie w biurze, szukacie pracy, prowadzicie własną firmę, zajmujecie się dziećmi i domem, czy wciąż się uczycie, bullet journal powinien pomóc wam w monitorowaniu projektów i właściwym organizowaniu czasu. Dzięki niemu będziecie też mogły mieć wszystkie zapiski w jednym miejscu.

Wydawnictwo Insignis przygotowało książkę, która ma wprowadzić nas w świat planowania i perfekcyjnej organizacji. Twój rok z bullet bookiem. Jak dzień po dniu kreatywnie zorganizować sobie życie to poradnik, który tłumaczy jak stworzyć własny bullet journal – zrobimy to, korzystając wyłącznie ze zwykłego zeszytu i podstawowych przyborów do pisania. W książce znajdziemy przykłady różnych sposobów na planowanie roku, miesiąca, tygodnia i dnia z gotowymi tabelkami, które można po prostu przerysować do notesu. Między instrukcjami jak stworzyć swój idealny dziennik, znajdziemy w książce całe mnóstwo wskazówek na sprawne organizowanie… właściwie wszystkiego: od Świąt Bożego Narodzenia przez plan ćwiczeń odchudzających po wyjazd na narty. Ja wdrażałam rozwiązania po kolei, zaczynając od tego najbardziej przełomowego, czyli korzystania ze znaczników (każdy symbol oznacza inny rodzaj czynności, na przykład, kwadraty to zadania, a kółka wydarzenia), z czasem dodając do mojego notatnika coraz więcej szczegółów.

Wiecie, że palenie większości świec w pomieszczeniach jest niezdrowe? Świece od Bee Eco wykonane są z wosku sojowego i naturalnych olejków eterycznych, a swoją wyjątkowość zawdzięczają woskowi sojowemu, który po podgrzaniu staje się szybko płynny (można go przelać na dłonie i wykonać masaż). Wosk nawilża i natłuszcza skórę. Świece nie zawierają barwników i toksycznych związków chemicznych i są w 100% wegańskie.       

Meticulous writing down of all the important events and tasks that have to be done gave me an appropriate view on whether I really have got time to add something more to my schedule. Today, I know that it's sometimes better to say "I'm sorry but this weekend / this week / this month I won't be able to meet with you / prepare this article / engage in this event" than to declare that I will do something and then regret that I wasn't able to accomplish it. Sometimes saying "no" to things for which we haven't got time equals saying "yes" to things that really bring joy to our life and are important for us. For years, I'd wanted to go back to horse riding (saying "for years" isn't an exaggeration because 15 years had passed since I was in the saddle for the last time). That was my first aim to fulfil. Therefore, I decided that I wouldn't write down any additional tasks for the last Saturday of the month and that I would find a horse riding school on the next day to schedule my first lesson. A thing that had sounded like an unattainable dream for years ("I wish I could go back to horse riding…") turned out to be a matter of fifteen minutes and two phone calls. Today, I'm already after three lessons and my sore muscles, which make packing the dish washer extremely difficult, remind me about my love for horses with each of my movements.

Owing to the journal, I could clearly see when I waste most of my time and that it's enough to make some reorganisation to get at least half an hour each day. If you write down the tasks, there is only one little step separating you from determining the time that you need to execute them. This piece of advice seems trivial, but I know from my own experience that the duties will take exactly the amount of time that we allow ourselves to use to do them. Our level of productivity decreases proportionally to the elapsing time. I can clearly remember the writing of my master's thesis. I had a whole year to do it, and I was able to write the last sentence on the day when I was supposed to handle it over to my supervisor. Probably, if I had had three months to write it, my work wouldn't have been any worse, and I would have been able to finish it within this time limit. If I tell myself that I have three hours to go through all the mails, then I'll do it in three hours. If I allow myself to do the same task in five hours, then it will probably take this long.

A journal and a calendar in one is an external store for our brain owing to which we will be able to focus on relaxation instead of the analysis of whether the tasks ahead are too much for us or not. Even a symbolic closing of the notebook when all of the tasks from the list have been executed for the day brings us a feeling of disconnecting from something that is unpleasant and mandatory. And, of course, it's more difficult to forget about the fact that your dog hasn't been vaccinated against rabies, that it's high time to undergo breast ultrasound, that our aunt is celebrating her name day today, and that we won't watch the new episode of The Pack as we haven't paid the bill or that the sale has already started in Zara. Owing to that, I can more easily get rid of situations when I recall something "extremely" important during a family dinner – and as a result barely avoid choking on a potato.

***

Skrupulatne zapisywanie ważnych wydarzeń i zadań do wykonania dało mi właściwy ogląd na to, czy faktycznie mam czas, aby dodać do swojego grafiku coś jeszcze. Dziś wiem, że czasem lepiej jest powiedzieć "przepraszam ale w ten weekend/ w tym tygodniu/ w tym miesiącu nie dam rady się z tobą spotkać/ przygotować tego artykułu/ zaangażować się w tę akcję” niż złożyć deklarację, a potem żałować, że się to zrobiło. Czasem powiedzenie “nie” rzeczom, na które nie mamy czasu, to powiedzenie “tak” temu, co naprawdę sprawia nam przyjemność i jest dla nas ważne. Od lat chciałam wrócić do jazdy konnej (mówiąc "od lat" ani trochę nie przesadzam, bo minęło dokładnie piętnaście odkąd zsiadłam z siodła po raz ostatni). To był mój pierwszy cel do zrealizowania. Zadecydowałam więc, aby w ostatnią sobotę miesiąca nie wpisywać żadnego dodatkowego zadania, a następnego dnia znaleźć w internecie szkółkę i zapisać się na pierwszą lekcję. To, co od lat brzmiało, jak marzenie nie do spełnienia („jak ja bym chciała wrócić kiedyś do jazdy konnej…”) okazało się kwestią piętnastu minut i dwóch telefonów. Dziś jestem już po trzech jazdach, a miłość do koni co chwilę przypominają mi zakwasy, które nie pozwalają mi zapakować zmywarki.

Dzięki dziennikowi, czarno na białym zobaczyłam też, kiedy marnuje najwięcej czasu i że wystarczy mała reorganizacja, aby zyskać co najmniej pół godziny na dobę. Bo jeśli zapisze się zadania, to zostaje nam już tylko mały krok do tego, aby określić czas, jaki potrzebujemy do ich wykonania. Ta rada wydaje się być banalna, ale z doświadczenia wiem, że obowiązki zajmują nam zwykle dokładnie tyle czasu, ile go sobie damy. Nasz poziom produktywności zmniejsza się wprost proporcjonalnie do wydłużającego się czasu. Doskonale pamiętam pisanie pracy magisterskiej. Miałam na to rok, a ostatnie zdanie udało mi się napisać w dniu, w którym musiałam złożyć pracę w dziekanacie. Prawdopodobnie, gdybym miała na jej napisanie trzy miesiące, to nie byłaby ona ani trochę gorsza, a ja zmieściłabym się w danym terminie. Jeśli powiem sobie, że na prowadzenie korespondencji mam dziś trzy godziny, to zrobię to w trzy godziny. Jeśli pozwolę sobie robić to przez pięć godzin, to pewnie właśnie tyle mi to zajmie. 

Dziennik i kalendarz w jednym to zewnętrzny magazyn dla naszego mózgu, dzięki któremu będziemy mogły skupić się na wypoczynku, a nie na analizowaniu, czy na pewno nie wzięłyśmy na siebie za dużo zadań. Nawet symboliczne zamknięcie zeszytu po wykonaniu wszystkich rzeczy z listy na dany dzień, da nam poczucie odcięcia od tego, co nieprzyjemne i obowiązkowe. No i oczywiście trudniej jest zapomnieć o tym, że pies od czterech lat nie był szczepiony przeciw wściekliźnie, że najwyższy czas na USG piersi, że nasza ciocia obchodzi dziś imieniny, że nie obejrzymy nowego odcinka Watahy, bo chyba nie zapłaciliśmy rachunku za telewizję albo że właśnie zaczęły się wyprzedaże w Zarze. Dzięki temu coraz rzadziej zdarzają mi się sytuacje, kiedy w trakcie rodzinnego obiadu przypominam sobie o czymś „super hiper” ważnym i cudem unikam udławienia się ziemniakiem.

Drugi tytuł, który ma pomóc nam w organizacji czasu to Bullet Book (to ten pod książką). Bądź pięknie zorganizowana – przygotowany przez artystę plastyka gotowy szablon bullet journala, który można samodzielnie uzupełniać, kolorować i dopasowywać do własnych potrzeb. Jeżeli zniechęca Ciebie myśl, że będziesz musiała wszystko przerysować to po prostu zacznij od tego gotowego dziennika. Nie musisz czekać do Nowego Roku – możesz go zacząć prowadzić nawet jutro. 

Remember that buying a guidebook or a notebook is not a change in itself. It is only a tool that you can learn how to use. Start slowly and if any of the pages doesn't really speak to you and you don't really know how to fill it in just skip it. You don't have to reorganise your whole life. You can only use those elements from the guidebook that seem useful right away. Maybe you will come round to other elements with time. You decide about the level of complexity or minimalism of your bullet journal. Mine lacks pictures, it's very specific and clear, but you can have a more colourful and personal one.

Just to finish off: I still love evenings spent in a stretched sweater in front of a TV (and I know that I won't cease to love them, as true love lasts forever). The difference is that I make a mindful decision today: "that is how I want to spend that time." I feel no remorse and I don't feel that these couple of hours were spent on something that had no interesting input into my life. Besides, I've got totally different plans for the rest of the evenings.

***

Pamiętaj, że zakup przewodnika czy notesu to jeszcze żadna zmiana. To jedynie narzędzie, które musisz nauczyć się obsługiwać. Zacznij powoli, a jeśli jakaś strona nie do końca do Ciebie przemawia i nie wiesz jak ją zapisać, to po prostu ją omiń. Nie musisz reorganizować całego swojego życia. Możesz wyciągnąć z poradnika tylko to, co od razu wyda Ci się przydatne. Do reszty może przekonasz się później. To ty decydujesz, jak bardzo skomplikowany lub minimalistyczny będzie twój bullet journal. W moim brakuje obrazków, jest bardzo konkretny i przejrzysty, ale twój może być kolorowy i bardziej osobisty.

Tak na koniec: wciąż kocham wieczory w wyciągniętym swetrze przed telewizorem (i wiem, że nigdy nie przestanę, bo prawdziwa miłość trwa wiecznie). Różnica polega na tym, że dziś podejmuję świadomą decyzję: "właśnie tak chcę spędzić ten czas". Nie mam w związku z tym wyrzutów sumienia i poczucia, że kilka godzin minęło mi na czymś, co nie wniosło do mojego życia niczego ciekawego. Poza tym, na resztę wieczorów mam już zupełnie inne plany.

 

Co jeść gdy nie masz czasu? Czyli jak uniknąć niezdrowego jedzenia w dzisiejszym świecie?

sweter – mbyM / zegarek – Daniel Wellington ((pamiętaj, że na hasło makelifeeasier otrzymasz 15 procent zniżki) / plakat – Ustamagazyn.pl / półka – Nuki.pl

   For a long time, there has been a common belief that if you work a lot, you don't have time to pursue a rational diet – healthy and regular eating is associated with many hours spent on cooking, and each hour is precious in today's world. In 2004 in Poland, 46 % of women who were 15 years of age and older were employed, and in 2014, the number increased to 55 %. According to the publications of the Central Statistical Office, there were almost 65 % of women between 18 and 59 years of age employed in the third quarter of the year (here you'll find the link to the data). It is easy to draw a conclusion that there is a constantly increasing group of women who opt for an active professional life. As a result, they have less time to focus on their diet. A change in the lifestyle led to a change in our eating habits. Unfortunately, in many cases this is a negative change – we eat on the go, we don't plan our menu, and we eat processed products too often. We need to learn some of the things anew because our grandmothers' system, or even our mothers', may be a little bit outdated for today's reality.

***

   Od dawna panuje przekonanie, że jeśli dużo pracujesz, to nie masz czasu na to, aby racjonalnie się odżywiać – zdrowe i regularne jedzenie kojarzy się z pracochłonnym przygotowaniem, a dziś każda godzina jest na wagę złota. Jeszcze w roku 2004 w Polsce było zatrudnionych 46 procent kobiet powyżej 15 roku życia, w roku 2014 ta grupa urosła do 55 procent. Według publikacji GUS, w trzecim kwartale 2015 roku pracujących kobiet w Polsce między 18 a 59 rokiem życia było blisko 65 procent (tutaj link do publikacji). Łatwo wyciągnąć wniosek, że coraz większa grupa kobiet decyduje się na aktywne życie zawodowe, a tym samym ma mniej czasu, aby skupiać swoją uwagę na diecie. Zmiana trybu życia pociągnęła za sobą również zmianę w nawykach żywieniowych. Niestety, w wielu przypadkach jest to zmiana na niekorzyść – jemy w biegu, nie planujemy naszego jadłospisu i za często sięgamy po przetworzone produkty. Musimy niektórych rzeczy nauczyć się na nowo, bo system naszych babć, a nawet naszych mam może już nie sprawdzić się w dzisiejszej rzeczywistości.

– When I decided to prepare some healthy food for work, it was a piece of cake during the first three days – I was preparing two small meals in the evening, packing them into my bag in the morning, and leaving for work feeling happy. Afterwards, there came very hasty time when I had to pore over a project until late evening and I didn't have enough time to even think about what I could eat on the following day. A dozen or so hours later, I was holding a sweet bun in my hand again. Such crisis situations can be sometimes avoided; therefore, I calmly analysed the products that were available at the store located near my job and I chose five snacks that despite the fact that they wouldn't make me happier, would be at least healthy. Below, I will enumerate my top 5:

1. Kefir and rice waffles – this is my rescue set when I'm really hungry
2. Dark chocolate – it is the healthiest snack in the world. Its regular intake slows down digestion (don't worry, in this case it's a positive thing) and causes the feeling of satiation, owing to which the time when we feel hungry again is delayed in time. As the Copenhagen scientists determined, you will eat up to 15 % less calories over the course of a given day as a result.
3. Trail mix (salt-free and sugar-free) – even a little bit of this snack will kill the feeling of hunger.
4. Banana – it is very satiating. Unlike other types of fruit, you won't experience a sudden feeling of hunger after five minutes from eating it.
5. Vegetable and one-day juices – these are real vitamin bombs that our organism really needs. I recommend „The Cold Pressed Juices" (you can even order it with an option of delivery to your work).

– A change in your lifestyle influences also other areas of your life, not just the problem of eating at work. You also have less time for preparing meals that you eat at home and for preparing your meticulous shopping lists. A family dinner is associated with baked chicken, potatoes, and freshly prepared vegetable salad, but if you want to juggle your work with home duties, you need to reformulate some of your habits. Remember that if you take a step back from the traditional form, your dinner will still be a dinner. Search for recipes for one-pot dishes (they are simple and their preparation doesn't take long, you can find interesting recipes here). Make friends with pasta recipes (delicious and quick ones can be found here and here). If you don't want to spend half of your evening in the kitchen, make friends with your oven – baked meals are healthy and don't require your intervention.

***

– Gdy postanowiłam przygotowywać sobie zdrowe jedzenie do pracy przez pierwsze trzy dni szło mi jak po maśle – wieczorem przyrządzałam dwa małe posiłki, rano pakowałam je do torby i zadowolona szłam do pracy. Potem nadchodziło urwanie głowy, do wieczora siedziałam nad projektem i nie miałam czasu nawet pomyśleć o tym, co bym mogła zjeść kolejnego dnia. Kilkanaście godzin później znowu trzymałam w ręku drożdżówkę. Takich kryzysowych sytuacji czasem nie da się uniknąć, dlatego na spokojnie przeanalizowałam asortyment sklepu znajdującego się niedaleko mojej pracy i wybrałam pięć przekąsek, które może mnie nie uszczęśliwiają ale przynajmniej są zdrowe. Poniżej wymienię moje top 5:

1. Kefir i wafle ryżowe – to mój zestaw ratunkowy kiedy jestem bardzo głodna
2. Ciemna czekolada – to najzdrowsza przekąska świata. Jej regularne spożywanie spowalnia trawienie (spokojnie, akurat w tym przypadku to dobrze) i wywołuje uczucie sytości, dzięki czemu później odczuwamy głód i, jak ustalili naukowcy z uniwersytetu w Kopenhadze, w ciągu całego dnia zjesz nawet o 15 procent kalorii mniej.
3. Mieszanka studencka (nie zawierająca soli i cukru) – nawet jej niewielka ilość sprawi, że zabijesz głód.
4. Banan – Jest bardzo sycący. W przeciwieństwie do innych owoców nie będziesz odczuwała ssania żołądka po pięciu minutach od jego zjedzenia.
5. Soki warzywne lub jednodniowe – to prawdziwe bomby witaminowe, których nasz organizm bardzo potrzebuje. Polecam „The Cold Pressed Juices" (można je nawet zamawiać z dostawą do pracy).

– Zmiana trybu życia przekłada się nie tylko na to co jesz w pracy. Masz też mniej czasu na przygotowywanie posiłków, które spożywasz w domu i codzienne skrupulatne planowanie zakupów. Rodzinny obiad kojarzy nam się z pieczonym kurczakiem, ziemniakami i świeżo startą surówką, ale jeśli chcesz godzić pracę z domowymi obowiązkami musisz trochę przeformułować pewne przyzwyczajenia. Pamiętaj, że nawet jeśli odejdziesz od tradycyjnej formy, obiad nadal będzie obiadem. Poszukaj przepisów na dania jednogarnkowe (są proste, a ich przygotowanie nie trwa długo, dobry przepis znajdziesz tutaj). Zaprzyjaźnij się z przepisami na makarony (pyszne i szybkie opcje znajdziesz tutaj i tutaj). Jeśli nie chcesz spędzić w kuchni połowy wieczoru zaprzyjaźnij się ze swoim piekarnikiem – pieczone potrawy robią się same i są zdrowe.

– Search for culinary blogs or books that show a simple and quick way to prepare a meal. If you're getting down to cooking, forget about traditional French cuisine or dumplings. I know that Mimi Thorisson's recipes look beautiful in the photos, but it's better to leave the preparation of guinea fowl stuffed with foie gras or burgundy paupiettes braised in wine sauce for special occasions. Eliza Mórawska, a blogger from WhitePlate, has mastered quick meals (check them out here and here). Jamie Oliver's new book „5 Ingredients” will be also a real treasure trove of ideas.  Jamie has been known for his simple solutions, but you can't really prepare anything simpler than the meals that can be found in the book – all of the meals are based only on five ingredients which makes our shopping extremely easy and decreases the time that we spend in the kitchen. In case of each meal, you will get a description of proportions, the total preparation time, and even calories, fats, proteins, carbohydrates, sugar, salt, or fibre. In the photo, you can see penne arrabbiata with eggplant that you can find on page 56.

***

– Poszukaj blogów lub książek kulinarnych, które pokazują, jak w łatwy i szybki sposób przygotować posiłek. Jeśli zabierasz się za gotowanie to odpuść sobie tradycyjną kuchnię francuską czy lepienie pierogów. Wiem, że przepisy Mimi Thorisson prezentują się pięknie na zdjęciach, ale przygotowanie perliczek nadziewanych foie gras czy zrazów po burgundzku duszonych w winnym sosie lepiej zostawić na specjalną okazję. Mistrzynią szybkich dań jest blogerka Eliza Mórawska z bloga WhitePlate (sprawdź tutaj i tutaj). Prawdziwą skarbnicą będzie też najnowsza książka Jamiego Oliviera „5 składników”. Jamie od lat znany jest z nieskomplikowanych rozwiązań, ale ta pozycja to już szczyt prościzny – wszystkie dania opierają się jedynie na pięciu składnikach, co upraszcza zakupy i skraca czas spędzany w kuchni. Przy każdej potrawie opisane są porcje, łączny czas przygotowania, a nawet kalorie, tłuszcze, białka, węglowodany, cukier, sól czy błonnik. Na zdjęciu widzisz penne arrabbiata z bakłażanem ze strony 56.

Don't forget about the fact that you have to drink as well. If you don't pay attention to the fact that your organism is well-hydrated, you will be more eager to choose fast food (coffee cannot be included in our liquid intake). Mineral water should always stand on your office desk (be sure to check whether it's moderately mineralised, it should contain from 500 to 1500 mg of mineral nutrients per one litre). If you opt for drinking tea, avoid black tea. What about the following ingredients: apple, papaya, lemon grass, blackberries, and raspberries? Good and healthy fruit teas contain mostly dried fruits or fruit parts. The mix that you can see in the photo is Red Blossom by Natural Mojo (it has properties that are beneficial for our hair, nails, and skin). You can buy it for 25 % less, if you use the following code during the purchase: TEA25.

***

– Myśl nie tylko o jedzeniu ale również o napojach. Jeśli nie będziesz pilnowała, aby Twój organizm był prawidłowo nawodniony chętniej sięgniesz po śmieciowe jedzenie (do puli wypitych płynów nie zaliczamy kawy). Woda mineralna powinna zawsze stać na Twoim biurku w pracy (sprawdź, aby była średniozmineralizowana, powinna zawierać od 500 do 1500 mg składników mineralnych na litr wody). Jeśli decydujesz się na picie herbaty to unikaj tej czarnej. Co powiesz na jabłko, papaję, trawę cytrynową, jeżyny i maliny? Dobre i zdrowe herbaty owocowe zawierają w swoim składzie przede wszystkim susz z owoców lub ich kawałki. Widoczna na zdjęciu mieszanka to Red Blossom od Natural Mojo (ma właściwości wspomagające kondycję włosów, paznokci oraz skóry). Możesz ją kupić taniej o 25 procent jeśli podczas zakupów użyjesz hasło: TEA25.

– Your life is so hectic that there is no place in it to think about any kind of healthy diet? A good (and probably the only reasonable) solution will be box diet. I wouldn't recommend ordering it also for the weekends – it is the best time to eat a meal together with your family or try something a little bit different from what you get throughout the week. If your only problem is the preparation of food for work, check which company offers meals delivered to office. You can also test diet catering from Maczfit, which delivers food to as many as 155 cities in Poland. It is one of the few catering companies that has HACCP quality certificate (it fulfils the requirements of Codex Alimentarius: the analysis of threats and critical control points as well as the guidelines for its implementation and the General Principles of Food Hygiene). It also makes sure that the meals are diverse, and that's important in case of box diets because the most common customers' accusation is monotony. In the photo, you can see boxes from a whole-day package "Office Box" containing 1600 calories.

– Fortunately, the market is characterised by the fact that whenever demand occurs, supply will also occur sooner or later. In the cities, it is possible to spot an increase of the number of places that cater to the needs of people who leave for work in the morning and think about what they will eat throughout the shift. However, before you decide to do the shopping in one place check whether the shelves are empty in the evening. Then, you can be sure that all products are fresh. At Love Eat in Gdynia, you won't be able to buy anything after three p. m. But if you have the opportunity to visit the place earlier in the day, I recommend hummus with vegetables, baked beetroot sandwich, and cocktail with spinach and coconut milk. Love Eat can be found in Gdynia, Sopot, Bydgoszcz, Warsaw, and Wrocław. In Gdynia, you should also visit Oficyna – you will find there meals that are entirely prepared from organic products. The owners have a farm in Kashubia where they breed their own chickens and cultivate their own vegetables and fruit. In Warsaw, a similar place can be found on 7 Lipowa Street. The entrance is through SAM restaurant.

***

– Twoje życie jest tak zwariowane, że nie ma w nim miejsca na myślenie o jakimkolwiek zdrowym odżywianiu? Dobrym (i chyba jedynym rozsądnym) rozwiązaniem będzie dieta pudełkowa. Odradzam korzystania z niej w weekendy – wtedy lepiej jeść wspólne posiłki z rodziną, albo pozwolić sobie na jakąś odmianę. Jeśli twój jedyny problem to organizowanie jedzenia do pracy, to sprawdź która firma oferuje posiłki do biura. Możesz przetestować catering dietetyczny Maczfit, który dostarcza jedzenie aż do 155 miast w Polsce. Jest też nielicznym cateringiem, który posiada certyfikat jakości HACCP (zawiera wymagania Kodeksu Żywnościowego: Analizę zagrożeń i krytycznych punktów kontroli oraz wytyczne do jego wdrożenia i Ogólne Zasady Higieny Żywności). Dba też o różnorodność posiłków, a to ważne, bo w przypadku diet pudełkowych najczęstszym zarzutem klientów jest monotonia. Na zdjęciu widzisz pudełka z całodniowego zestawu „Office Box” 1600 kalorii.

– Rynek na szczęście ma to do siebie, że jeśli pojawia się popyt to prędzej czy później pojawi się też podaż. W miastach coraz częściej powstają lokale z myślą o osobach, które codziennie rano idą do pracy i zastanawiają się co będą w niej jeść. Zanim jednak zdecydujesz się robić w jednym miejscu zakupy sprawdź, czy popołudniu wszystko będzie w nim wyprzedane. Wtedy możesz mieć pewność, że jedzenie jest tam świeże. W gdyńskim „Love Eat” po godzinie piętnastej nie kupisz już nic. Ale jeśli będziesz miała okazję zajrzeć tam wcześniej, to polecam hummus z warzywami, kanapkę z pieczonym burakiem i koktajl na bazie szpinaku i mleka kokosowego. „Love Eat” znajdziecie w Gdyni, Sopocie, Gdańsku, Bydgoszczy, Warszawie i Wrocławiu. W Gdyni odwiedź też Oficynę – w tym lokalu wszystko jest przygotowywane z ekologicznych produktów. Właściciele mają na Kaszubach gospodarstwo, w którym hodują swoje kurczaki i uprawiają warzywa i owoce. W Warszawie podobne miejsce znajdziecie przy ulicy Lipowej 7, wejście jest przez restaurację „SAM”.

 

 

#Livefolk czyli dlaczego tak bardzo kochamy wiejskie klimaty

   I don't suppose that there is someone among us who doesn't miss the concept of living in the countryside – away from the commotion, in harmony with nature, and with a view of a meadow behind their window. Maundering around the house, wrapped in a blanket, it's really nice to look at the photos of pastures shrouded in mist, even though I know that the daily life outside of the city would probably turn out to be far from utopian and that I would miss civilisation after a short respite. However, there just has to be something in those country-style motifs since they are more and more often noticeable in our homes. Hashtag livefolk has been used more than thirteen million times on Instagram, and profiles like mrsostrovia, ali.horne, marte_marie_forsberg, _foodstories_ have gained a couple of thousands of followers in next to no time. Why idyllic atmosphere evokes such nostalgia in us?

***

    Nie sądzę, aby wśród nas był ktoś, kto nie tęskni czasem za życiem na wsi – z dala od miejskiego zgiełku, w zgodzie z naturą i z widokiem łąki za oknem. Snując się po domu, owinięta w koc, z przyjemnością oglądam fotografie pastwisk owitych mgłą, chociaż wiem, że pewnie codzienność życia za miastem nie okazałaby się tak utopijna, a po chwilowym oddechu brakowałoby mi cywilizacji. Coś jednak w tych wiejskich klimatach musi być skoro coraz częściej widzę, jak wkradają się do naszych miejskich mieszkań. Hasztag livefolk ma na Instagramie ponad trzynaście milionów oznaczeń, a profile takie jak mrsostrovia, ali.horne, marte_marie_forsberg, _foodstories_ w mgnieniu oka zyskały kilkadziesiąt tysięcy obserwatorów. Dlaczego sielskie klimaty wzbudzają w nas taką nostalgię? 

1. It's healthier.  

   Bees, hives, migratory apiaries – the life of these hard-working insects is one of the most incredible rural mysteries. We are awe-struck when observing their hierarchy, their skill to pollinate flowers, and, of course, the ability to create the elixir of health: honey which is the most wonderful gift of nature. A whole book could be written on the benefits of its use – it diminishes the toxic effect of alcohol, the presence of acetylcholine decreases blood pressure and improves blood circulation, owing to hydrogen peroxite (it's the same substance that is used for wound cleansing), it has antibacterial properties. Honey has also anti-inflammatory, restoring, and cleansing properties. In children, the consumption of honey improves mental development and increases their immunity to diseases.

   Today, honey is present in almost all homes because it is available everywhere. However, not all types of honey (or rather not all types of products called honey) possess these magical properties. Those that we can find in supermarkets mostly underwent processing involving high temperature which in turn means that they can be equated with a simple sugar syrup. Genuine honey is almost always dense (honey comes in liquid form only right after it was gathered and it solidifies over time), and after adding it to water it dissolves in a non-uniform way leaving peculiar streaks and then the substance falls to the bottom. It is also worth paying attention to its taste or rather to the characteristic "scratchy" feeling that it leaves on our tongue. It's best to search for it at family-run apiaries, and when we find such a place, we should stock up on honey jars for the whole winter season.

   As I mentioned earlier, high temperature destroys the medicinal properties of honey – this is bad news as we often add honey to hot drinks. Fortunately, we've got some time before honey turns into regular sugar. After adding it to a cup of hot tea or infusion, it is vital to drink it within fifteen minutes from the moment of brewing – otherwise, it will indeed lose its medicinal traits. You can also wait until the beverage cools a little and then add some honey. The temperature of honey shouldn't exceed 35 degrees Celsius – that is the temperature that prevails inside a hive.

Orange, ginger, and honey infusion

Ingredients:

100 g of fresh ginger

1 orangea few sprigs of rosemary

3 anise stars natural honey

Directions:  

Peel the ginger and cut it into fine slices. Wash three rosemary sprigs and fairly divide them into three mugs. Cut the orange into fine slices and then put two orange slices into each mug. Add anise and pour hot water over the prepared ingredients (remember, it can't be boiling hot). Leave it for two minutes and then add some honey. Stir thoroughly.

***

1. Bo zdrowiej.

   Pszczoły, ule, wędrowne pasieki – życie tych pracowitych owadów to jedna z najbardziej niezwykłych wiejskich tajemnic. Z zachwytem patrzymy na ich hierarchię, nieocenioną umiejętność zapylania kwiatów i oczywiście eliksir zdrowia: miód to najcudowniejszy dar natury. O jego zaletach można by napisać całą książkę – obniża toksyczne działanie alkoholu, obecna w miodzie acetylocholina obniża ciśnienie i poprawia krążenie krwi, dzięki obecnemu w nim nadtlenku wodoru (to ta sama substancja, która znajduje się w wodzie utlenionej) działa antybakteryjnie. Miód odznacza się również właściwościami przeciwzapalnymi, odnawiającymi i oczyszczającymi. U dzieci spożycie miodu wzmaga rozwój umysłowy i zwiększa odporność na choroby. 

   Dziś miód obecny jest prawie w każdym domu, bo można go kupić dosłownie wszędzie. Jednak nie każdy miód (albo raczej nie każdy produkt nazwany miodem) posiada swoje magiczne właściwości. Te które znajdziemy w supermarketach w większości zostały poddane działaniu wysokiej temperatury, a to oznacza, że nie różnią się prawie niczym od zwykłego syropu cukrowego. Prawdziwy miód prawie zawsze jest gęsty (tylko tuż po zebraniu miód jest płynny, z czasem jednak zastyga), a po dodaniu go do wody rozpuszcza się niejednolicie, zostawia w wodzie specyficzne „wstęgi” i opada na dno. Warto też zwrócić uwagę na smak, a raczej specyficzne "drapanie" w język. Najlepiej szukać go w rodzinnych pasiekach, a gdy już taką znajdziemy kupić zapas na całą zimę. 

   Tak jak wspominałam wcześniej, wysoka temperatura niszczy lecznicze właściwości  – to zła wiadomość, bo przecież najczęściej dodajemy miód do gorących napojów. Na szczęście mamy trochę czasu nim miód zamieni się w zwykły cukier. Po dodaniu go do gorącej herbaty czy naparu należy wypić napój w ciągu piętnastu minut od zaparzenia – inaczej faktycznie straci swoje walory zdrowotne. Można też poczekać aż napój trochę wystygnie i dopiero wtedy dodać miód. Temperatura miodu nie powinna przekraczać 35 stopni Celsjusza, czyli takiej, jaka panuje w ulu. 

Napar z pomarańczą, imbirem i miodem

Skład:

100 g świeżego imbiru 

1 pomarańcza

kilka gałązek świeżego rozmarynu

3 anyżowe "gwiazdki" 

miód naturalny

Sposób przygotowania:

   Imbir obieramy ze skórki i kroimy na cienkie plastry. Myjemy trzy gałązki rozmarynu i sprawiedliwie rozdzielamy na trzy kubki. Pomarańcze kroimy na plasterki, wrzucamy po dwie plastry do każdego kubka. Dodajemy anyż i zalewamy gorącą wodą (ale nie wrzątkiem). Odstawiamy na dwie minuty i dopiero wtedy dodajemy miód. Mocno mieszamy. 

Kubek, który trzymam w ręku jest emaliowany – można go trzymać nad płomieniem i nie zbije się nawet jeśli rzucimy nim w telewizor (odradzam przeprowadzenie testów). Nie kupiłam go jednak w sklepie, wyślijcie wiadomość na Instagramie do tej zdolnej dziewczyny jeśli jesteście zainteresowane. 

  You've probably often heard your mother or grandmother proudly declaring that a friend's friend gave them a hen, double-yolk eggs, or genuine bacon. Beef from an organic farm can sometimes reach exorbitant prices, but doctors and scientists considerably more often convince us that such a choice will pay off in the future. In Chemical Children by Peter Mansfield, we can read that […] We have already learned a lot by reflecting on the habits of our ancestor, many of whom thrived well on meat. But their animals were healthy and enjoyed a wide variety of food in all seasons. They ate grass not only young and green, but in seed a few months later. And they browsed leaves and shoots off trees as far up as they could reach. They still do, when they get a chance. […] we should be exposed to much less immediate or potential hazard if it [meat] were grown slowly, for health rather than quality reasons.

   The difference between intense and organic breeding is vast and it increases by the day. It is enough to mention that in natural circumstances a chicken reaches its proper weight within eighty days, and only within forty-two days on an industrial farm (with the help of genetically-modified fodder and antibiotics). It's hard to believe that it has no impact on the quality of meat and, as a result, our health. If you are curious about what an organic farm looks like and how much you can learn from animals, you should read "The Secret Life of Cows" by Rosamung Young.

***

 Pewnie często słyszycie, jak Wasza mama lub babcia z dumą oznajmia, że znajoma znajomej podarowała jej wiejską kurę, jajka całe w piórkach od zielononóżki, czy prawdziwy boczek. Ceny wołowiny pochodzącej od krów z hodowli organicznej potrafią zwalić nas z nóg, ale lekarze i naukowcy coraz częściej przekonują, że taki wybór i tak nam się opłaci. W książce Chemical Children autorstwa Petera Mansfielda można przeczytać, że […] Wiemy już sporo dzięki analizie zwyczajów naszych przodków, którym mięsna dieta służyła wyśmienicie. Tyle, że zwierzęta w ich czasach były zdrowe i przez okrągły rok żywiły się zróżnicowanym pokarmem. Jadły nie tylko młodą zieloną trawę, ale też taką, która parę miesięcy później zawiązała nasiona. Sięgały po liście i pędy drzew. Do dziś to robią, jeśli tylko dać im ku temu sposobność. […] sami bylibyśmy wystawieni na dużo mniejsze ryzyko, gdyby spożywane przez nas mięso było produkowane powoli, z myślą właśnie o zdrowiu, nie o ilości. 

   Różnica między hodowlą intensywną a organiczną jest ogromna i z każdym dniem coraz większa. Wystarczy wspomnieć, że w naturalnych warunkach kurczak osiąga swoją wagę w osiemdziesiąt dni, ale tylko w czterdzieści dwa dni na fermie przemysłowej (z pomocą zmodyfikowanych pasz i antybiotyków). Ciężko uwierzyć, aby nie miało to wpływu na jakość mięsa, a tym samym na nasze zdrowie. Gdybyście byli ciekawi jak wygląda organiczna hodowla i jak wiele można nauczyć się od zwierząt to odsyłam Was do książki "Sekretne życie krów" autorstwa Rosamund Young. 

"Sekretne życie krów" to książka, którą połyka się w dwa wieczory, ale jej przekaz zostanie z nami znacznie dłużej. Krowy są tak samo różnorodne jak ludzie. Bywają niezwykle inteligentne albo niezbyt rozgarnięte, sympatyczne, uważne, agresywne, potulne, pomysłowe, nudne, dumne albo wstydliwe. Rosamund Young przez wiele lat obserwowała życie krów na swojej rodzinnej farmie – miejscu, które uchodzi za ideał zrównoważonej hodowli.

2. Countryside is more inspiring.  

   Meadow flowers, old wood, thick crocheted blankets, porcelain with folk motifs – these are elements that immediately introduce a little bit of idyllic cosy atmosphere into all interiors. Rustic style has been popular in Poland for a long time, but it disseminated in its Provençal version treated in a too literal way (whitewash wood, a lot of pink hues, fine floral patterns, and bibelots that no one needs) – I, however, prefer its more stark interpretation. Examples of interiors with folk motifs can be found here. My bedroom, where white colours reign, lacked an element that would break the classic woodwork. I decided to go for a wooden crate, which was previously used as a mere prop for the culinary photo shoots, and turn it into a bedside table. You can find a similar crate on all types of markets – I bought mine for PLN 12.

***

2. Bo wieś jest inspirująca

   Polne kwiaty, stare drewno, grubo dziergane koce, porcelana z folkowymi wzorami, to elementy, które od razu wprowadzają do wnętrza odrobinę sielskiego, przytulnego klimatu. Rustykalny styl popularny był w Polsce od dawna, ale rozpanoszył się przede wszystkim w wersji prowansalskiej i to traktowanej trochę zbyt dosłownie (bielone drewno, dużo różu, drobnych kwiatowych wzorów i mało przydatnych bibelotów), ja preferuję jednak tę bardziej surową interpretację. Przykłady wnętrz z wiejskimi zapożyczeniami znajdziecie tutaj. W mojej sypialni, w której dominuje biel, brakowało elementu, który przełamałby stolarkę w klasycznym stylu. Drewnianą skrzynkę po jabłkach, która do tej pory służyła mi jako tło do zdjęć kulinarnych, postanowiłam wykorzystać jako stolik nocny. Podobne znajdziecie na każdym rynku – ja kupiłam swoją za dwanaście złotych. 

   The fashion industry also stopped treating folk elements as something unrefined and inelegant. Let's look, for example, at the photo shoot for the German ELLE by Mikael Schulz. Of course, crocheted plait sweaters against the backdrop of pastures played first fiddle. The following season will also be full of folk references, and as long as we don't combine them with Emu shoes, they will add our wardrobe a little bit of lightness. I would be really eager to choose this one, this one and this one.

***

  W przemyśle modowym wiejskie akcenty również przestały być traktowane jako coś przaśnego i mało eleganckiego. Spójrzmy chociażby na sesję dla niemieckiego ELLE autorstwa Mikaela Schulza. W roli głównej wystąpiły oczywiście dziergane swetry z warkoczowymi splotami na tle pastwisk. W trendach na najbliższy sezon znajdziemy też wiele nawiązań do folkloru i, o ile nie połączymy ich z butami Emu,  dodadzą one naszej garderobie trochę lekkości. Ja chętnie wybrałabym to, to i to

Mój sweter jest od marki Diverse i kosztuje tylko 159 złotych. Przy okazji mam dla Was kod rabatowy o wysokości 10% na swetry w DIVERSE, wystarczy, że użyjecie hasła MLE (kod ważny do końca dnia 22.10.2017, więc się spieszcie). Udanych zakupów! :)

3. We're sentimental.  

   If we look back to our favourite childhood books, it will be difficult to find those whose setting depicted the city. The Moomins, Anne of Green Gables, The Six Bullerby Children, Winnie-the-Pooh, The Secret Garden – there were so many beautiful stories that conveyed, between the lines, the truth about the closeness to nature bringing piece of mind and that "to be" is more important than "to have". Of course, unless we're talking about honey barrels – then, the problem becomes more complicated.

***

3. Bo jesteśmy sentymentalni.

   Jeśli wrócimy pamięcią do ulubionych książek z dzieciństwa z trudem znajdziemy te, których akcja toczyła się w mieście. Muminki, Ania z Zielonego Wzgórza, Dzieci z Bullerbyn, Kubuś Puchatek, Zaczarowany Ogród – ileż to pięknych opowieści przekazywało nam między wierszami prawdę o tym, że bliskość z naturą zawsze działa kojąco i że "być" jest ważniejsze niż "mieć". Chyba że mowa o baryłkach miodu, wtedy sprawa zaczyna się komplikować…

 

***

 

 

 

Przepis na tartę, wełniane koce i marcepanowe zapachy, czyli październikowe umilacze

   I've prepared a bunch of while-awayers for this cool autumn evening. The post will be about interiors, cosmetics that smell like marzipan, books, and a hot recipe to top it off. Check it out!

1. Blankets, rugs, bedspreads are in my opinion essential to the seasons of autumn and winter. I think that there lately hasn't been an evening during which I wouldn't wrap myself in something like that. I've found a couple of options for you: this one is made of cotton so it will be easy to wash, this has got more than 80% of wool, and this will look great in all homes.

2. Together with the fashion for Scandinavian interiors, we've started to pay greater attention to the materials used to produce furniture for our homes. Items made of wood are becoming increasingly popular, and they are difficult to find in regular furniture stores. It's a lot easier to come across them at an antiques fair or on auction websites. In order to avoid going through thousands of offers, it's worth using the formula "cleaned wood" while searching. This is how I found, for example this wardrobe and this table.

***

   Na ten chłodny jesienny wieczór przygotowałam dla Was kilka umilaczy o wnętrzach, kosmetykach pachnących marcepanem, książkach i z gorącym przepisem na koniec. Zapraszam serdecznie!

1. Koce, pledy i narzuty to coś bez czego nie wyobrażam sobie jesieni i zimy. Właściwie nie ma wieczoru, abym nie owinęła się czymś takim. Wyszukałam dla Was kilka propozycji: ten jest bawełniany więc można go łatwo prać, ten ma ponad 80% wełny, a ten będzie wyglądał świetnie w każdym mieszkaniu.

2. Wraz z modą na skandynawski styl we wnętrzach, zaczęłyśmy zwracać większą uwagę na to, z czego wykonane są meble w naszym mieszkaniu. Coraz większą popularnością cieszą się rzeczy ze starego drewna, których na próżno szukać w normalnych sklepach meblowych. Prędzej znajdziemy je na targu staroci lub w serwisach aukcyjnych. Aby nie wertować tysięcy ofert, warto użyć w wyszukiwarce sformułowania "oczyszczone drewno". Tak znalazłam na przykład tę szafę i stół

Mój model okularów to "Muscat Cooper" (dostępny w różnych kolorach), sweter jest z H&M, szare legginsy z MLE Collection, a koc z IKEA.

3. Since last week, "Make Photography Easier" has been available in all Empik stores! However, I heard from you that the book has been already sold out in some of them. I know that many of you wanted to sort through it before buying so I've decided to show you the titles of the seven chapter that can be found inside of the book. Photography is a field that is best discovered through practice; therefore, it is difficult to write something that will be helpful and won't resemble a camera instruction manual. In order to avoid too general rules, I've divided them according to the topic.

TABLE OF CONTENTS

1. Your home is also a great place to take photos, but…

2. How to look good in photos

3. How to take beautiful photos on holidays

4. How to take beautiful photos with your mobile phone

5. Culinary photography

6. Those utmost important and precious – photos of the nearest and dearest

7. Saving from oblivion

***

3. Od zeszłego tygodnia "Make Photography Easier" jest już dostępna w stacjonarnym Empiku! Doszły mnie jednak słuchy od czytelniczek, że w niektórych księgarniach książka jest już wyprzedana. Wiem, że wiele z Was chciało ją przejrzeć przed zakupem, postanowiłam więc pokazać Wam tytuły siedmiu rozdziałów, które znajdziecie w książce. Fotografia to taka dziedzina, którą najlepiej poznawać przez doświadczenie, trudno jest więc napisać coś, co będzie pomocne, a jednocześnie nie będzie przypominało instrukcji obsługi aparatu. Aby uniknąć zbyt ogólnych rad podzieliłam je ze względu na temat. 

SPIS ROZDZIAŁÓW

1. W twoim domu też można zrobić ładne zdjęcia, ale…

2. Jak wyglądać dobrze na zdjęciach

3. Jak robić piękne zdjęcia na wakacjach

4. Jak robić piękne zdjęcie telefonem

5. Fotografia kulinarna

6. Te najważniejsze i najcenniejsze – zdjęcia bliskich

7. Ocalić od zapomnienia

Zdjęcie mojej sypialni, które widzicie powyżej pochodzi z rozdziału "W twoim domu też można zrobić ładne zdjęcia, ale…". Opowiadam w nim o tym, jak urządzałam mieszkanie tak, aby było fotogeniczne i jednocześnie przytulne. Książkę możecie kupić tutaj

4. Why aviator sunglasses are called the way they are called? In the 20s of the 20th century, together with the development of aviation, airplanes could fly increasingly higher. That in turn led to pilots' problems with the reached altitude – they were suffering from dizziness and nausea connected with the glaring sun beams while covering long distances. In 1929, General MacCready commissioned designing sunglasses for the air force of the United States that were supposed to protect the pilots from sun rays at high altitudes and at the same time ensure clear vision. In the 70s, Robert Redford, while playing one of his best roles in the film "Three Days of Condor," wore exactly the same style of eyewear, but this time these were regular glasses. From that time, this style became one of the most iconic models of glasses in the history. If you were searching for such glasses, you should check out on Muscat.pl – it is a Polish brand that offers really neat frame models. Additionally, the brand offers an at-home fitting room, a possibility to order a couple of models and choose the perfect one for us.

5. If some of you think that starting your own business is too difficult, you should look at my friend in the same line of work – Joanna Glogaza. Not only does she blog, but also she started her own brand, Lunaby (sleepwear). Now, she decided to create a course in which she shares her knowledge with the participants about running a business. I'm sure that the course "How to start your own clothing brand" will provide answers to many of the questions asked by people that are at the beginning of their journey. You can enrol for two more days.

6. You often ask about the books that I recommend – I sometimes fail to provide you with new options as quickly as I would want to because you read everything so fast. The next thing that I will be reading is "The Sense of Order" by Gombrich and "The Story of the Lost Child" by Ferrante. Currently, I'm finishing "Who Do You Think You Are" by the Noble Prize winner, Alice Munro, but I'm not that captivated by this read. If you are searching for more information about books, you can check out Youtube. Barłóg Literacki is a project started by Karolina Sulej and Sylwia Chutnik – I think that you might like the convention of these films. 

***

4. Czemu aviatorki (inaczej zwane pilotkami) zawdzięczają swoją nazwę? W latach dwudziestych XX wieku, wraz z rozwojem lotnictwa samoloty mogły zacząć latać znacznie wyżej. To z kolei wywoływało problemy pilotów związane z osiąganą wysokością – cierpieli oni na bóle głowy i nudności z powodu rażącego blasku słońca podczas pokonywania dużych odległości. W 1929 roku generał MacCready zlecił zaprojektowanie okularów dla sił powietrznych Stanów Zjednoczonych, które przy jednoczesnym zapewnieniu wyraźnego obrazu, miały chronić pilotów przed odbiciami światła na dużych wysokościach. W latach siedemdziesiątych Robert Redford grając jedną ze swoich najlepszych ról w filmie "Trzy dni Kondora", miał na nosie właśnie aviatorki, ale w wersji korekcyjnej. Od tego czasu stały się one jednym z najbardziej kultowych modeli okularów w historii. Jeśli szukałyście takich okularów to sprawdźcie model na stronie Muscat.pl – to polska marka, która oferuje naprawdę zgrabne modele oprawek. Dodatkowo oferują tak zwaną domową przymierzalnię, czyli możliwość zamówienia za jednym razem kilku par i wybrania spośród nich tej idealnej. 

5. Jeśli któraś z Was myśli, że założenie własnego biznesu jest za trudne, to spójrzcie na moją koleżankę po fachu – Joannę Glogazę. Asia nie tylko prowadzi blog, ale założyła też własną markę Lunaby (pidżamy i koszulki do spania). Teraz postanowiła stworzyć kurs, w którym dzieli się z uczestnikami wiedzą o prowadzeniu biznesu. Jestem pewna, że kurs "Jak założyć własną markę odzieżową" odpowie na wiele pytań, które zadają sobie osoby na początku swojej przygody. Zapisy trwają jeszcze dwa dni.

6. Bardzo często pytacie o książki, które polecam – czasem nie nadążam nawet z podawaniem Wam nowych tytułów, bo tak szybko czytacie, to o czym Wam wspominałam. U mnie w kolejce czeka teraz "Zmysł porządku" Gombricha i "Historia ucieczki" Ferrante. W tym momencie kończę "Za kogo ty się uważasz" noblistki Alice Munro, ale ta lektura jakoś mnie nie porwała. Jeśli szukacie więcej informacji o książkach, to polecam Wam zajrzeć na Youtube. Barłóg Literacki to projekt Karoliny Sulej i Sylwii Chutnik – myślę, że konwencja tych filmów może Wam przypaść do gustu.  

7. That's strange that I haven't yet tested the products of Ministerstwo Dobrego Mydła. This brand fulfils all of the criteria that I follow when buying cosmetics – it's Polish, eco-friendly, and has aesthetic packaging. I've tested three plum products: regenerating stick, seed oil, and sugar scrub. The first product was a total surprise – I thought that I wouldn't use it and that it is a strange idea for a cosmetic to have such a formula. But I use it at least a few times a day (and even now it is standing by my laptop) and I'm really delighted with it (it delicately moisturises the skin and the fragrance stays on for a long period of time). When it comes to the oil, it smells of marzipan, and using it (I apply it in the evening) is simply pure pleasure. The scrub is great as well. If you use the code MLE until the end of October, you will receive a discount for the plum trio! :)

8. The photo of fig tart became a hot topic on Instagram. I prepared it before shooting the material to DzieńDobry TVN to make sure that I will pull it off on air. I used figs a little bit by coincidence, because I had a couple of these in the fridge – you can easily use other types of fruit, especially that the figs will soon be not available anymore.

***

7. Aż dziwne, że do tej pory nie przetestowałam jeszcze produktów Ministerstwa Dobrego Mydła. Ta marka spełnia wszystkie kryteria, którymi kieruje się przy wyborze kosmetyków – jest polska, ekologiczna i ma estetyczne opakowania. Przetestowałam trzy śliwkowe produkty: sztyft regenerujący, olej z pestek i peeling cukrowy. Ten pierwszy całkiem mnie zaskoczył – myślałam, że nie będę go używać i że w ogóle to dziwny pomysł, aby kosmetyk miał taką formę. Ale używam go co najmniej kilka razy dziennie (nawet teraz stoi przy moim komputerze) i jestem nim naprawdę zachwycona (delikatnie natłuszcza skórę a zapach bardzo długo się utrzymuje). Olej z kolei pachnie marcepanem, a jego używanie (stosuję na twarz wieczorem) jest po prostu czystą przyjemnością. Peeling również sprawdził się bardzo dobrze. Jeśli do końca października użyjecie hasła MLE w trakcie dokonywania zakupów, to dostaniecie mały rabat na śliwkowe trio! :)

8. Zdjęcie tarty z figami zrobiło na Instagramie furorę. Przygotowałam ją przed nagraniem do programem DzieńDobry TVN, aby potem na wizji mieć pewność, że wyjdzie ;). Figi użyłam trochę przez przypadek, bo miałam w lodówce kilka sztuk – do tarty można spokojnie wykorzystać inne owoce, zwłaszcza, że figi wkrótce się skończą. 

TART WITH CREAM AND FRUIT

Ingredients:

1. Shortcrust pastry:

– 160 g of wheat flour

– 40 g of icing sugar

– 130 g of diced butter

2. Cream:

– 250 g of mascarpone

– approx. 200 ml of whipping cream (36% butterfat)

– 200 g of white chocolate

– 50 g of icing sugar

– lemon juice from 2 limes 6 figs or other soft type of fruit, you can also use frozen raspberries or sour cherries (just like here)

Directions:

1. Place flour, sugar, and butter on the countertop. Knead everything energetically until it acquires dense texture. Wrap it in parchment paper and place it in the fridge for 15 minutes. Line the tart mould with parchment paper and then thoroughly line the paper with the dough. Make a few small holes in the top with a fork and place it in the oven preheated to 170ºC for approximately 20 minutes. When the dough starts to become golden, take it out of the oven and wait until it cools.

2. Heat up three tablespoons of whipping cream in a small pot on low heat. Add crumbled white chocolate. Wait until it melts while stirring. Whisk the rest of the whipping cream with sugar and lime juice. When the chocolate is melted, take it off the burner and slowly add mascarpone while stirring at the same time. Slowly pour the chocolate mixture to combine it with whipped cream. Don't use a blender, just delicately stir everything with a spatula (it's extremely important; otherwise, the cream might curdle). Pour the cream onto the tart and leave it in a cool place for an hour. Place the selected fruit on top of the cream.

***

TARTA Z KREMEM I OWOCAMI

Skład:

1. Kruche ciasto:

– 160 g mąki pszennej

– 40 g cukru pudru

– 130 g pokrojonego w kostkę masła

2. Krem:

– 250 g serka mascarpone

– około 200ml śmietanki 36%

– 200 g białej czekolady

– 50 g cukru pudru

– sok z dwóch limonek 

6 fig lub innych miękkich owoców, można użyć też mrożonych malin lub wiśni (tak jak tutaj)

Sposób przygotowania:

1. Wykładamy na blat mąkę cukier i masło. Energicznie wszystko ugniatamy, aż ciasto zacznie mieć zwartą konsystencję. Zawijamy je w papier do pieczenia i wkładamy do lodówki na 15 minut. Na formę do tarty kładziemy papier do pieczenia i starannie wypełniamy tartę ciastem. Nakłuwamy ciasto widelcem i wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 170 stopni na około 20 minut. Gdy ciasto jest już zarumienione wyciągamy je z piekarnika i czekamy aż ostygnie. 

2. W rondelku, na bardzo małym ogniu, rozgrzewamy trzy łyżki śmietany i dodajemy do niej połamaną białą czekoladę. Czekamy aż się rozpuści, jednocześnie cały czas mieszając. Ubijamy resztę śmietany z cukrem i sokiem z limonek. Gdy czekolada już się rozpuści, ściągamy ją z ognia i powoli dodajemy do niej serek mascarpone, cały czas mieszając. Bardzo powoli przelewamy masę czekoladową do bitej śmietany. Nie miksujemy, a jedynie delikatnie mieszamy łyżką (to bardzo ważne, w przeciwnym wypadku krem może się zwarzyć). Przelewamy krem na tartę i odstawiamy w chłodne miejsce na godzinę. Wybrane owoce układamy na kremie. 

 

Uzupełniamy kosmetyczki! Kilka super produktów w niższej cenie

   The price is increasingly more often not a determinant of the quality – concerns invest millions of dollars in marketing and they just need to find a way to get their money back. We will pay a lot of money for beautifully packed cosmetics created by luxury brands even if they are on par with a simple drugstore Vaseline when it comes to the used ingredients. Before you start the shopping remember about the following rule: EXPENSIVE DOESN'T ALWAYS MEAN BETTER. And even when something is more expensive, it doesn't mean that you can't find it at a more affordable price. Drugstores have different margins (the prices of the same product can vary even up to 40% of the original price), and online stores often offer time-limited discounts.

   Today, you can read about four cosmetics that I can't live without. I've found places where you can buy them at a lower price.

***

  Cena coraz częściej nie jest wyznacznikiem jakości – koncerny inwestują miliony dolarów w marketing i gdzieś muszą to sobie odbić. Dużo zapłacimy za kosmetyk od ekskluzywnej marki i w ładnym opakowaniu, nawet jeśli składem nie różni się zbytnio od zwykłej wazeliny z apteki.
Zanim wybierzesz się na zakupy pamiętaj o tej zasadzie: DROGIE NIE ZAWSZE ZNACZY LEPSZE. A nawet jeśli coś jest droższe, to wcale nie znaczy, że nie można tego znaleźć w bardziej przystępnej cenie. Drogerie dają różne marże (ceny tego samego produktu mogą się wahać nawet o czterdzieści procent), a sklepy internetowe często oferują czasowe rabaty. 

   Dzisiaj przeczytacie o czterech kosmetykach, bez których nie mogę się obyć. Wyszukałam miejsca, gdzie można je kupić najtaniej.

1. OMG! 2 in 1 Face Mask (PLN 30, PLN 25 after the discount)

   Recently, sheet face masks have become incredibly popular – they are easy to use, hygienic, and relatively inexpensive. The cost of a disposable sheet is considerably lower in comparison to a traditional packaging, in case of which I've been rarely able to reach the bottom. Instead of buying a jar with one type of mask, you can buy a couple of different sheet face masks for an equal amount of money. In such a way, you can always choose the one that is most appropriate for your skin at a given time. Before you decide which mask to choose, read about them online and check their ingredients thoroughly. Avoid parabens and alcohol like the plague.
   When it comes to my favourite masks, these are Korean masks by OMG. Now, I'm using 2in1 version and I'm really pleased with the effects. Before you apply the main mask, it's best to use the cleansing mask (it can be found in the set). You apply the first mask literally for three minutes and you have the certainty that the cosmetic will permeate inside the skin. The second mask has to be applied for fifteen minutes and you don't have to wash your face afterwards. I even had the occasion to test it before applying makeup and the experience was great – the foundation stayed in place and didn't roll on my face. During the purchase, use the following code: OMG, and you will receive a 15 % discount.

***

1. Maseczka do twarzy OMG! 2W1 (cena 30 złotych, po użyciu rabatu 25)

W tej chwili bardzo popularne stały się maski w płatach – są łatwe w użyciu, higieniczne i stosunkowo niedrogie. Koszt jednorazowej maski jest znacznie mniejszy niż tradycyjne opakowanie, które rzadko zdarzało mi się dokończyć. Zamiast kupować słoik jednej maski, za tyle samo pieniędzy możemy kupić kilka rodzajów masek w płacie i używać tej, która nasza skóra akurat potrzebuje. Zanim zdecydujesz, którą maskę wybrać poczytaj o niej w internecie i sprawdź dokładnie skład. Unikaj jak ognia parabenów i alkoholu.
Jeśli chodzi o mojego faworyta są nimi koreańskie maski OMG. Teraz używałam wersji 2w1 i z efektów jestem bardzo zadowolona. Przed nałożeniem głównej maski, należy nałożyć maskę oczyszczającą (znajduje się w zestawie). Dosłownie na trzy minuty nakładasz maseczkę „numer jeden” i masz pewność, że kosmetyk przeniknie w głąb skóry. Maskę „numer dwa” nakładasz na piętnaście minut i nie musisz myć po niej twarzy. Miałam nawet okazję przetestować ją przed nałożeniem makijażu i wyszło super – podkład trzymał się bardzo dobrze i co najważniejsze nie zrolował się. Podczas zakupów masek użyj hasła: OMG, a otrzymasz 15 procent rabatu.

2. Raspberry Night Hand Cream by Balneokosmetyki (PLN 30, PLN 21 after the discount)

   We are willing to pay more money for face care or makeup products, but there is one type of cosmetic for which we don't want to overpay – hand cream. We go through up to a few tubes during one season, and we usually buy the first product that falls into our hands. I have to admit that, regardless of the price, I haven't come across a cosmetic that would be moisturising enough and, at the same time, wouldn't leave a greasy layer on my hands. Fortunately, there are other ways to care for your hands. You can buy a raspberry nigh hand cream in the online shop of a Polish brand Balneokosmetyki. During a few hour's sleep when we aren't washing our hands, the hand cream has the time to permeate into the thin layer of our epidermis and regenerate it. It is also great when it comes to moisturisation, and it alleviates irritations. If you have the occasion to test it, you should definitely wear gloves for the night. The result is amazing – I hadn't had such smooth hands even when I applied baby oil seven times a day during the changing of my daughter's diapers. You will receive a 30 % discount on all products with the code "pazdziernik".

***

2. Malinowy krem do rąk na noc od Balneokosmetyki (cena 30 złotych, , po użyciu rabatu 21)

Jesteśmy w stanie zapłacić więcej pieniędzy za produkty do pielęgnacji twarzy czy makijażu, ale jest jeden kosmetyk, za który naprawdę nie chcemy przepłacać – krem do rąk. W ciągu sezonu zużywamy nawet kilka tubek i zwykle sięgamy po pierwszy lepszy krem w drogerii. Przyznam, że niezależnie od ceny produktu jeszcze nie trafiłam na taki kosmetyk, który byłby wystarczająco nawilżający i jednocześnie nie zostawiał na skórze tłustego filmu. Na szczęście są już inne możliwości pielęgnacji dłoni. W internetowym sklepie polskiej marki Balneokosmetyki można kupić malinowy krem do rąk, który używa się na noc. Podczas kilku godzin snu, kiedy nie myjemy dłoni, krem ma dużo czasu, aby dokładnie przeniknąć w cienką warstwę naskórka i zregenerować go. Świetnie też nawilża i zmniejsza podrażnienia skóry. Jeśli będziecie miały okazję go testować, to koniecznie po jego użyciu nałóżcie rękawiczki. Efekt jest niesamowity – tak gładkich rąk nie miałam nawet w czasach, gdy siedem razy dziennie oblewałam swoje ręce oliwką w trakcie przewijania córeczki. Teraz w sklepie Balnokosmetyki otrzymacie 30 procent zniżki na cały asortyment  (podczas zakupów wystarczy użyć hasła: pazdziernik). W sklepie Balenokosmetyki znajdziecie też bardzo dobry krem pod oczy –  ma delikatną konsystencję i szybko niweluje oznaki zmęczenia.

3. Cleansing Face Foam by HelloBody (PLN 99,  PLN 84 after the discount)

   Luxury brands want us to pay exorbitant prices for products that are essential in body care. Did you know that Guerlain cleansing face foam costs almost PLN 230? And that Sisley makeup removing lotion costs almost PLN 400? However, these won't beat La Prairie face toner whose price is really exorbitant – PLN 450. If we were to compare the ingredients used in these cosmetics with their cheaper counterparts, there would be no difference whatsoever (at least I didn't notice any). In case of makeup removal cosmetics, it's not worth going for those produced by luxury brands. It's better to scrutinise the composition and the reviews of cheaper cosmetics. I'm currently using a face cleansing foam by HelloBody. The foam is light and great for makeup removal. It leaves the skin extremely smooth and fresh. Besides, it has a beautiful fragrance. I need to draw your attention to the whole cleansing line as these products are really great. Now, the product is 15% cheaper – you just need to use the code: MAKELIFE15 (the code can be used also when it comes to discounted products).

***

3. Pianka do mycia twarzy od HelloBody (99 złotych,  po użyciu rabatu 84)

Ekskluzywne marki każą sobie słono płacić za produkty, które są niezbędne w pielęgnacji. Czy wiecie, że pianka oczyszczająca do twarzy marki Guerlain kosztuje prawie dwieście trzydzieści złotych? A mleczko do demakijażu marki Sisley niecałe czterysta? Chyba i tak nic nie przebije toniku do twarzy marki La Prairie, którego cena jest naprawdę kosmiczna – czterysta pięćdziesiąt złotych. Gdyby porównać skład tych kosmetyków z ich tańszymi zamiennikami nie byłoby między nimi znaczących różnic (przynajmniej ja się ich nie dopatrzyłam). W przypadku kosmetyków do demakijażu nie warto sięgać do najwyższych półek. Lepiej przyjrzeć się składom i recenzjom tańszym kosmetykom. Ja używam teraz pianki oczyszczającej od HelloBody. Pianka jest lekka, dokładnie zmywa makijaż i pozostawia skórę jedwabiście świeżą, do tego przepięknie pachnie. Zresztą muszę zwrócić uwagę na całą serię ich kosmetyków do oczyszczania twarzy, u mnie sprawdzają się świetnie. Teraz produkt jest tańszy o piętnaście procent – podczas zakupów wpisz hasło: MAKELIFE15 (kod obejmuje nawet przecenione produkty).

4. Argan Oil for Hair by Moroccanoil (PLN 79, PLN 56 after the discount)

   It often happens that we've got a favourite cosmetic that isn't the cheapest. However, if we intend to spend more money, we should make sure that it really isn't available at a cheaper price (of course, we are talking about the very same product – copycats of cosmetics are a really bad idea and it's not worth spending a penny on them). Did you know that the same product – Rene Furterer Karite Mask – costs PLN 169 in Douglas, and PLN 95 in the online pharmacy Ziko? The price gap is gigantic, and that's the same product (it is a fully-fledged distributor of Furterer brand). My beloved cosmetic is argan oil by Moroccanoil. I bought it for PLN 95 at a hairdresser's and my cat smashed the bottle after three days. I couldn't imagine combing out my hair without it so I decided to look online. I found it at a price of PLN 56.

***

4. Olejek arganowy Moroccanoil do włosów (79 złotych, po użyciu rabatu 56)

Wiadomo, że zdarza nam się mieć swój ulubiony kosmetyk, który nie należy do najtańszych. Jeśli jesteśmy zdecydowane, aby jednak wydać więcej pieniędzy, to upewnijmy się, że nie można kupić go taniej (oczywiście nadal mówimy o tym samym produkcie – podróbki kosmetyków są naprawdę złym pomysłem i nie warto wydawać na nie nawet złotówki). Czy wiecie, że ten sam produkt Rene Furterer Karite Mask kosztuje w Douglasie sto sześćdziesiąt dziewięć złotych, a w internetowej aptece Ziko – tylko dziewięćdziesiąt pięć? Różnica jest kosmiczna, a produkt dokładnie ten sam (to pełnoprawny dystrybutor marki Furterer). Moim ukochanym kosmetykiem jest olejek arganowy marki Moroccanoil. Kupiłam go za dziewięćdziesiąt pięć złotych u fryzjera i po trzech dniach zbił go mój kot. Bez niego nie wyobrażam sobie rozczesywania włosów, postanowiłam poszukać go w internecie. Znalazłam go w cenie pięćdziesięciu sześciu złotych.