Wpis powstał we współpracy z marką Sept.

 

  Czy w samym środku zimy mogłabym liczyć na coś więcej niż stolik wystawiony na hiszpańskie słońce i filiżanka gorącej kawy w dłoni? Chyba nie. To naprawdę było wszystko, o czym marzyłam i co wystarczyłoby mi w zupełności, aby okrzyknąć ten wyjazd udanym. A jednak Malaga dała mi znacznie więcej.

  Pierwszy raz w życiu zdecydowałam się – w tym poświątecznym czasie – wyruszyć w innym kierunku niż ośnieżone szczyty. Oczywiście Hiszpania w styczniu to nie tropiki, ale słusznie założyłam, że pogoda okaże się atrakcją, której nic nie przebije. W tej podróży dałam się więc trochę porwać i nie robić wcześniej zbyt szczegółowego planu. Było to o tyle prostsze, że na miejscu od dłuższego czasu była już grupa naszych przyjaciół, i to z dziećmi w podobnym wieku. Mogliśmy więc ze spokojem zaufać ich doświadczeniom i tak też zrobiliśmy.

   Zapisałam dla Was kilka adresów, które – mam nadzieję – pomogą Wam odkryć Malagę i zanurzyć się w jej prawdziwej atmosferze. 

1. Muzeum Motoryzacji i Mody. 

 To nieco oddalone od starówki muzeum mieszczące się w starej fabryce tytoniu. Wybraliśmy się tam pierwszego dnia, tuż po przyjeździe i to była doskonała decyzja. W tym niedużym muzeum stosunek do dzieci jest „mocno liberalny”, chociaż samo w sobie jest skierowane do osób w każdym wieku.

  Przechodząc przez poszczególne sale mogliśmy podziwiać modowo-motoryzacyjną ewolucję cofając się aż do XIX wieku. W muzeum znajduje się ponad sto ekskluzywnych, odrestaurowanych pojazdów z różnych epok oraz projekty vintage największych domów mody. Dla fanów klasyków z Jamesa Bonda też się coś znajdzie! Tutaj możecie zwiedzić muzeum online. 

 

Adres:

Museo del Automóvil y la Moda
 ​Av de Sor Teresa Prat, 15, Carretera de Cádiz, 29003 Málaga, Hiszpania

 

Większość wielkich domów mody zaczynało od projektowania i tworzenia… kapeluszy. Zabieranie ich w podróż wiązało się z nie lada wyczynem, ale inaczej być nie mogło, bo nakrycia głowy były symbolem społecznego statusu (którym każdy chciał się popisać). Jak dobrze, że czasy się zmieniły i dziś można wyskoczyć na weekend w czapce z daszkiem! 

 

* * * 

 

2. Spacer wzdłuż skąpanego w słońcu portu.

 A może by tak iść po prostu bez celu, przysiadać na ławce, jeść lody i patrzeć na morze? ¿Por que no? Mam wrażenie, że mieszkańcy Malagi chyba opanowali tę sztukę do perfekcji, bo architektura wzdłuż wybrzeża zaprasza do długich i powolnych spacerów.

  "Palmeral de las sorpresas" (czy dobrze rozumiem, że oznacza to „palma z niespodzianki”?) to szeroki bulwar ciągnący się wzdłuż portu. Znajduje się tam mnóstwo małych knajpek, ławek i przestrzeni dla dzieci. Polecam spróbować tam lodów w lodziarni Martonela. Lody w styczniu brzmią surrealistycznie, ale na deptaku słońce grzało tak mocno, że naprawdę miło było się schłodzić. 

 

Adres:

Palmeral de las Sorpresas

 P.º del Muelle Uno, 29015, Málaga

 

Po całym dniu chodzenia! Wygodne skórzane buty to w Maladze podstawa!

Jest jakiś porządek w tym chaosie, nieprawdaż?

Tutaj taka refleksja, skoro mam akurat na sobie buty od Sept i mówimy o długich spacerach. Marka, która od kilku lat działała na polskim rynku, sprzedawała rzeczy super jakości i miała grono zadowolonych klientek zamyka się z końcem miesiąca. Na profilu marki widać ogromny zawód tych, którzy doceniają szeroko pojęte wysokie standardy. Pomyślmy o tym, gdy następnym razem będziemy robić sobie zakupy w sieciówkach – ceny są w nich coraz wyższe, coraz częściej płacimy tyle samo za buty (czy jakiekolwiek inne elementy garderoby) co w polskich sklepach. Dokonujmy mądrych wyborów i wspierajmy polskie biznesy. Jeśli chcecie skorzystać z ostatniej szansy, aby kupić buty w Sept to z kodem SALE30 otrzymacie 30% zniżki w sklepie (sklep zamyka się 31 stycznia na zawsze :( ). 

Zadowoleni, z lodami o smaku Raffaello w dłoni, wygrzani na słońcu. Lepiej być nie może!

 

*  *  *

 

3.  Restauracja Trocadero.

  No dobrze, będę szczera. Hiszpańska kuchnia z pewnością jest przepyszna i kilka tradycyjnych dań bardzo mi smakowało. Mimo wszystko uważam, że osobom, które mogłyby żywić się wyłącznie warzywami (a ja się do takich zaliczam) nie jest łatwo znaleźć tutaj urozmaicony jadłospis. Umiłowane przez nas tapasy raczej nie wpisują się w wegańską kuchnię (oliwki to jednak ciut za mało, aby mój apetyt został zaspokojony). Z pewnością ten niedosyt wynika z tego, że nie odkryłam jeszcze wielu cudownych miejsc w Maladze. Ale jedno mogę polecić! To Trocadero mieszczące się na samym końcu bulwaru przy porcie. Gorąco zachęcam, aby zrobić wcześniej rezerwację. Znajdziecie tam dania tradycyjnej kuchni hiszpańskiej, ale też sporo alternatyw. Zostawiam namiar tutaj.

 

Adres:

Restauracja Trocadero Casa de Botes
adres: de la Farola, 25, Distrito Centro, 29016 Málaga

 

 Paella z moich snów!

I nawet ten kolonialny wystrój, za którym nigdy nie przepadałam, tutaj jakoś mi się podoba. 

 

*  *  *

 

4. Biopark Fuengirola.

 Niech was nie zmylą pozory. Nadal jesteśmy w Hiszpanii. ;) Bioparc Fuengirola, do którego trafiliśmy dzięki poleceniu Gosi, to coś w rodzaju Zoo, ale jednak w nieco innej formule niż te, które znam z Polski. Jest to park zoologiczny, w którym zwierzęta żyją obok siebie, odtwarzając ich naturalne siedliska.  Znajdziemy tu ogromne powierzchnie podzielone na cztery obszary: Afrykę Równikową, Indo-Pacyfik, Madagaskar oraz południowo-wschodnią Azję. Zielone otoczenie pokryte roślinnością typową dla danego regionu oraz wodospady, skały i charakterystyczne budowle sprawiają, że nie tylko zwierzęta, ale i sami zwiedzający mogą poczuć się jak w lesie tropikalnym. Nie spodziewałam się, że będzie tu tak fajnie! To tylko pół godziny od Malagi!

 

Adres:

Bioparc Fuengirola
adres: C. Camilo José Cela, 6, y 8, 29640 Fuengirola, Málaga

 

Flamingi obfotografowane z każdej strony!

A tu środkowoeuropejskie zwierzęta w swoim naturalnym towarzystwie.

*  *  *

 

 5. Wieczorny spacer ulicami Malagi w poszukiwaniu Churrosów.

 Te oryginalne smakują bardziej jak nieposolone frytki niż nasze pączki. Macza się je w gorącej czekoladzie dzięki czemu nabierają słodyczy. Mowa oczywiście o churrosach, najsłynniejszym hiszpańskim deserze. W Maladze każdy powie Ci, że jeśli chcesz spróbować tradycyjnej wersji to tylko w Casa Aranda. Tę słynną churrerię odwiedzają zarówno turyści jak i rodowici mieszkańcy. To oczywiście wiąże się z tym, że właściwie przez cały dzień, nawet w styczniu, trzeba tam odczekać swoje w kolejce, ale to także jest element lokalnej tradycji, którą warto potraktować na wesoło.  

 Po słodkiej przekąsce idziemy dalej odkrywać wieczorną Malagę. Trafiamy do Antigue Case de Guardia czyli najstarszej winiarni w mieście. Zachowała ona swój dawny wystrój, zwyczaje i klimat. Życie toczy się tu jak w lokalnym barze sprzed 170 lat. Rachunki w dalszym ciągu są zapisywane kredą na blacie baru, a obsługa dzwoni dzwonkami za każdym razem, gdy dostanie napiwek!   

 

Adres:

Casa Aranda 
adres: C. Herrería del Rey, 2, Distrito Centro, 29005 Málaga

 

Jeśli za mało Wam słodyczy to polecam jeszcze tę kultową cukiernię Cafetería Lepanto ​C. Marqués de Larios, 7, Distrito Centro, 29015). A przy tej wystawie sukien ślubnych dłużej się zatrzymałyśmy. Ta po lewej naprawdę może namieszać w głowie!A tu kilka roczników z Antigue Case de Guardia.

No i kolejka po churrosy. 

Czekamy na swoją kolej i obserwujemy ten krajobraz po bitwie. ;) 
A tak wyglądał nasz stolik. Bez rezerwacji! ;)

*  *  *

 

 6. Muzeum Muzyki.

 Maleńkie i urocze Muzeum Muzyki mieści się w samym centrum. Idealny pomysł, jeśli mamy akurat wolną godzinę i nie chcemy szwendać się po mieście bez celu. Byliśmy tam z całą zgrają dzieci, ale podejrzewam, że sami dorośli też miło spędzą czas. Zwłaszcza, że muzeum posiada kilka sal interaktywnych, które w ciekawy sposób pokazują nam jak pracuje dźwięk – można zagrać na bębnach, wiolonczeli albo wykonać samemu kilka eksperymentów. 

 

Adres:

Museo Interactivo de la Música

C. Beatas, 15, Distrito Centro, 29008 Málaga

 

 

*  *  *

 

7. Katedra i jej okolice o poranku.

  Co łączy Malagę i Trójmiasto? Sztuka, która wpisana jest w życie mieszkańców. Idę sobie przez główny deptak w Maladze i nagle natrafiam na rzeźbę niezwykle podobną do tych, które znam z Parku Północnego w Sopocie. Podchodzę bliżej, aby sprawdzić kto ją zrobił. No i zgadza się. To ten sam artysta – Tony Cragg. To tuż obok słynnej katedry La Manquita, którą polecam obejrzeć przede wszystkim z rana. Mniej wtedy ludzi, więc można w spokoju usiąść na ławkach w przynależącym do katedry parku i poobserwować budzące się do życia miasto. 

 

Adres:

C. Molina Lario, 9, Distrito Centro, 29015 Málaga

 

Jak będziecie mieli okazję być w Maladze, to tutaj jest pinezka to tej rzeźby. A tu dla porównania te sopockie

Nasza nowa kolekcja MLE sprawdziła się idealnie w czasie hiszpańskiej zimy. Ciekawa, kiedy pogoda w Polsce pozwoli nam założyć te same rzeczy. Celuję w kwiecień.

 

*  *  *

 

8. Tak zwana „chrupkownia”.

 Płatki śniadaniowe to w naszym domu temat „tabu” próbujemy na różne sposoby podstawiać dzieciom inne opcje śniadaniowe licząc na to, że po Chocapici sięgną dopiero jako osoby pełnoletnie :D. Ale wyjazdy rządzą się swoimi prawami. Wielką atrakcją była dla nas wizyta w śniadaniowni, zwanej przez nas „chrupkownią”. Na wysokich pod sufit regałach ustawione są tam wszystkie możliwe rodzaje płatków śniadaniowych, każde pudełko posiada swój numerek, który podaje się w trakcie zamawiania śniadania. Są tam oczywiście także inne opcje jak acai bowl, tosty z awokado, pyszna kawa czy owsianka. Ciekawe doświadczenie :). 

 

Adres:

The Cereal Boom Cafe

adres: C. Córdoba, 14, Distrito Centro, 29001 Málaga

 

 

*  *  *

 

 9. Muzeum Picassa.

 Podobno to sam artysta zażyczył sobie, aby w mieście w którym się urodził, powstało muzeum poświęcone jego twórczości. Wystawa stała powstała dzięki uprzejmości członków rodziny artysty, którzy udostępnili swoje prywatne zbiory. Samo muzeum jest niezwykle urokliwe – w jego starej części znajduje się piękne patio, ale nie brak też nowoczesnych rozwiązań.

 Przechodząc z sali do sali rzucił mi się w oczy znajomy obraz. Przecież to Ewa Juszkiewicz! Gdańszczanka! Nie może być inaczej! I to wśród dzieł jednego z najwybitniejszych artystów wszech czasów. Pierwszy raz zobaczyłam jej obraz na żywo. I to w Maladze. Przypadkiem. (Później oczywiście sprawdziłam, że jej obraz to element czasowej wystawy „Echa Picassa”, którą można obejrzeć w muzeum do 31 marca.)  

 

Adres:

Picasso Museum Málaga
adres: Palacio de Buenavista, C. San Agustín, 8, Distrito Centro, 29015 Málaga

 

Ewa Juszkiewicz. Najdroższa współczesna polska artystka, która właśnie nawiązała współpracę z domem mody Louis Vuitton. Oby moda jak najczęściej czerpała ze sztuki. 

Tym polskim akcentem kończę mój mały przewodnik po słonecznej Maladze. Żegnaj Costa del Sol! Witaj śnieżna sopocka kraino!  

 

*  *  *