pants / spodnie – ALO

hoodie & t-shirt / bluza z kapturem i T-shirt – MLE Collection

silk hair band / jedwabna gumka do włosów – MOYE

baby clothes / dresiki brzdąca – A Baby Brand 

   I don’t know if it’s sadder or funnier that I needed a national quarantine in order to finally go back to regular exercises. After pregnancy, I suspected that was owing to breastfeeding, all of the extra kilogrammes disappeared in next to no time so my motivation for sports had stayed at the same level that equalled to total zero. And even though I know that we should workout for health benefits and not for the looks, apart from short bursts of motivation, I hadn’t worked out almost at all for the past two years. And I’m not proud of that. Indeed! I feel stupid to confess it to myself, not to mention all to my readers!

   Since I became a mum, I couldn’t run around the forest while walking out Portos anymore. Now, I’ve got a toddler in my scarf and the walks, despite bringing me great pleasure, have attained a slightly different and slow pace. I imagine that what might pop in some people’s minds is “that’s a typical excuse of a total slacker” and that will be a comment that is quite on point: if I wanted to work out, I would simply do that at home, near my baby, and then go for a walk will all three. On tap, I’ve got a whole bunch of reasons that I would like to enumerate here and bring up all the everyday duties, along with combining professional life with taking care of my child and the house, but since I’m not convinced by them myself, you won’t be convinced either. The truth is that if someone wants to work out, they will always find the time to do that. Unfortunately, that rule works the other way round as well – if someone doesn’t want to do that, they will use all of the minute reasons to skip a workout (or even 10 workouts).

   Despite the fact that I’ve been working out in front of my laptop for at least four weeks now (I decreased leaving the house before there was any top-down regulation), I haven’t felt a drop in motivation yet. The other way round – each work out is done more easily and sometimes I don’t even fall face down to the carpet at the end of it. Today’s outfit usually becomes my workout outfit, but sometimes I wear it as my at-home uniform. Besides, it looks quite cool with a pair of white sneakers and a long caramel coat so I don’t have to change whenever I feel an urgent need to walk out Portos to the garden or to throw out the garbage ;). I hope that you don’t mind the slight humour during these difficult times. If you can stay at home – out of respect for those who can’t stay because of a number of reasons. Stay healthy and I wish you a calm Sunday!

Update: You’ve hailed me with questions about my workouts and their frequency so I’m coming with an answer. I work out four times a week, and two times out of four I do my stretching routine and hula hoop exercises and I do Ewa Chodakowska’s Hot Body the remaining two times. I need to warn you right away that I haven’t tested any online workouts – this one was recommended to me by my sister-in-law a long time ago and it just stayed that way. I don't want to get involved in a discussion that is blown out of proportions by the gossip websites about which Polish trainer is the coolest, was the first, or produces more protein bars – I think that all of them do their job great, and the most important thing is that many Polish women started feeling better with themselves thanks to their workouts. Not to mention the many beautiful gestures and charity work that we can credit to them.

* * *

   Nie wiem czy to bardziej smutne czy śmieszne, że potrzebne było ogłoszenie ogólnokrajowej kwarantanny abym w końcu wróciła do regularnych ćwiczeń. Po ciąży, podejrzewam, że dzięki karmieniu piersią, wszystkie nadprogramowe kilogramy zniknęły w try migi, więc moja motywacja do uprawiania sportu utrzymywała się na równym poziomie zera. I chociaż wiem, że powinniśmy ćwiczyć przede wszystkim dla zdrowia, a nie dla wyglądu, to pomijając kilkurazowe zrywy, od dwóch lat właściwie nie ćwiczyłam. I nie jestem z tego powodu dumna. Ba! Głupio mi się do tego przyznać przed samą sobą, a co dopiero przed Wami!

   Odkąd zostałam mamą, nie mogłam już pozwolić sobie na bieganie po lesie przy okazji wyprowadzania Portosa. Teraz w chuście siedzi brzdąc i spacery, choć sprawiają mi jeszcze więcej przyjemności, nabrały jednak innego, powolnego charakteru. Domyślam się, że u kilku z Was pojawi się w głowie myśl "głupia wymówka typowego lenia" i będzie ona trafna: przecież jakbym chciała ćwiczyć, to robiłabym to po prostu w domu, przy dziecku, a potem ruszyła na spacer z całą trójką. Mam w zanadrzu całą masę argumentów, które chciałabym teraz tutaj wypunktować i zasłonić się codziennymi obowiązkami, łączeniem pracy zawodowej z opieką nad dzieckiem i prowadzeniem domu, ale ponieważ nie przekonują one nawet mnie, to Was raczej też nie przekonają. Prawda jest taka, że jeśli ktoś chce ćwiczyć, to zawsze znajdzie sposób, aby to robić. Niestety, ta zasada działa też w drugą stronę – jeśli ktoś nie ma ochoty, to wykorzysta nawet najmniejszy drobiazg, aby odpuścić sobie trening (albo dziesięć treningów). 

   Chociaż ćwiczę z moim laptopem już od dobrych czterech tygodni (ograniczyłam wychodzenie z domu jeszcze nim zostało to odgórnie nakazane), to na szczęście nie czuję jeszcze spadku motywacji. Wręcz przeciwnie – każdy kolejny trening wykonuję "na większym luzie", czasem zdarza się nawet, że pod koniec nie padam twarzą na dywan. Dzisiejszy strój najczęściej spełnia u mnie rolę zestawu treningowego, ale ostatnio noszę go też po prostu jako domowy uniform. Poza tym, wygląda całkiem fajnie z białymi sportowymi butami i karmelowym długim płaszczem, więc nie muszę się w nic przebierać, gdy najdzie mnie szaleńcza ochota na wyjście z Portosem do ogrodu albo wyrzucenie śmieci ;). Mam nadzieję, że nie przeszkadza Wam odrobina żartu w tym ciężkim czasie. Jeśli możecie zostańcie w domu – z szacunku dla tych, którzy z różnych powodów tego zrobić nie mogą. Trzymajcie się w zdrowiu i spokojnej niedzieli!

Aktualizacja: Zasypałyście mnie pytaniami o to, jakie treningi wykonuję i  z jaką częstotliwością więc śpieszę z informacją. Ćwiczę cztery razy tygodniu, z czego dwa razy wykonuję swój zestaw ćwiczeń rozciągających i z hula-hoop, a dwa razy wykonuję trening Ewy Chodakowskiej „Hot Body”. Od razu uprzedzam, że nie testowałam innych wirtualnych treningów – ten akurat dawno, dawno temu poleciła mi bratowa i tak już zostało. Nie chcę dać się tutaj wciągnąć w dyskusję nadmuchiwaną przez portale plotkarskie na temat tego, która polska trenerka jest fajniejsza, była pierwsza, czy produkuje więcej batonów – uważam, że każda robi świetną robotę, a meritum jest takie, że dzięki nim wiele Polek poczuło się ze sobą lepiej. Nie mówiąc już o wielu pięknych gestach i charytatywnych aktywnościach, które są ich zasługą.