HELLO DECEMBER – Must Have

First snow, a cup of hot chocolate, the smell of Christmas trees, frosty wind, plaid scarf – December is indeed a beautiful month. Make sure that you have a plaid scarf in your closet. Even the one from few seasons back will work well (If it is still in a good condition), because this pattern never goes out of fashion. If you don’t have it, you may find interesting models in the following suggestions. Have a nice day! :)

….

Pierwszy śnieg, kubek gorącej czekolady, zapach choinki, mroźny wiatr, kraciasty szalik – grudzień to piękny miesiąc. Sprawdźcie czy w Waszej szafie nie ma szalika w kratę. Nawet taki sprzed kilku sezonów będzie się dobrze prezentował (pod warunkiem, że nie jest zniszczony), bo ten wzór nigdy nie wychodzi z mody. Jeśli nie, to może znajdziecie ciekawy model w poniższych propozycjach. Miłego dnia! :) 

 

 

 

1. TopShop 99zł 2. Becksöndergaard 169zł 3. Becksöndergaard 229zł 4. Belmondo 149zł 5. Fraas 79zł 6. Passigatti 79zł 7. JOHNSTONS 100zł 8. Mango 119zł 9. Esprit 119zł 10. Mango 99zł 11. Oxbow 179zł 12. Mango 89zł 13. Johnstons 100zł 14. Glen Lossie 100zł 15. Marc by Marc Jacobs 700zł 16. Benetton 129zł 17. New Look 80zł 18. H&M 59,90zł

 

 

 

 

 

LAST MONTH

Pierwszy grudnia to idealny moment, aby podzielić się z Wami zdjęciami z minionego miesiąca. Przygotowania do świątecznych plenerów zdjęciowych, odrobina listopadowej codzienności i czekanie na pierwszy śnieg, to główne motywy dzisiejszego wpisu. Zapraszam! :)

Z przyjemnością chciałabym się pochwalić, że Makelifeeasier.pl zostało patronem medialnym świątecznej akcji charytatywnej "Pierniczek" organizowanej przez Costa Coffee i Coffee heaven. Ciasteczka, które można powiesić na choince znajdziecie w każdej kawiarnii tych sieci. Dochód ze sprzedaży trafi do podopiecznych fundacji "Dr. Clown" i fundacji "Costa". Jeden piernik kosztuje zaledwie 1,50 złotego. Dla smakosza kawy to drobny wydatek – przyłączam się więc do akcji i gorąco zachęcam do tego wszystkich Czytelników.

To jeszcze nie pierwszy śnieg w Sopocie, ale dziś rano było tak mroźnie, że szron na trawie przypominał trochę biały puch. 

Chociaż na ścianach mojego mieszkania nie brak obrazów i grafik, to nigdy nie chciałam, aby wśród nich zawisnął mój portret – dosyć mam już oglądania swoich zdjęć przygotowując wpisy, a co dopiero by było gdybym musiała patrzeć na swoją podobiznę w kuchni czy nad kanapą. Poza tym, w dzisiejszych czasach portrety wykonywane na zamówienie nie mają w sobie niczego z pięknych i wytwornych obrazów wielkich malarzy, których talent przyciągał znacznie bardziej niż namalowane na płótnie postacie. Jednak gdy przyszedł do mnie ten prezent, stworzony bez mojej wiedzy, na podstawie zdjęcia ze strony, uznałam że daleko mu do tandetnych akwarelkowych portretów bez wyrazu, więc na pewno znajdę dla niego odpowiednie miejsce. 

Kolejna akcja WWF, w którą miałam przyjemność wziąć udział. Na świecie żyje już zaledwie 3200 tygrysów i bez naszej pomocy nie mają szansy przeżyć. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej koniecznie zajrzyjcie tutaj.

1. Poranne śniadanie w mroźnej Warszawie // 2. Ja i mój przyjaciel – zawsze razem // 3. Poniedziałkowy "Must Have" // 4. Jedna ze stylizacji, które pojawiły się w tym miesiącu na blogu //

Plaża w Orłowie. Więcej zdjęć znajdziecie tutaj

1. idealne śniadanie do łóżka // 2. Słoneczna jesień w Sopocie // 3. Pobite Gary w Gdańsku // 4. Świętowanie Dnia Niepodległości w towarzystwie pysznego jedzenia //

1. Muchomor // 2. Cały listopad był mglisty i trochę przygnębiający – słońce pojawiło się zaledwie kilka razy // 3. Wchód nad morzem // 4. Liście spadły z drzew //

Ten strój z wykorzystaniem tiulowej spódnicy (Trendsetterka.com) wzbudził chyba w Was największe zainteresowanie. To dowód, że zdjęcia zrobione trochę przez przypadek wychodzą najlepiej! :)

1. Odrobina koloru w moim domu // 2. i 3. – perfekcyjny wieczór w towarzystwie książki // 4. Po wielkich porządkach udało mi się wygospodarować małą przestrzeń (a konkretniej pół ściany) na plan zdjęciowy :).

Zapach mandarynek zawsze przywodzi mi na myśl same przyjemne chwile. Pierwsze, które kupiłam w tym roku były malutkie, ale bardzo słodkie. Mogłabym je jeść godzinami. 

Jeśli ktoś z Was również lubi poranki z pyszną kawą to zapraszam tutaj :)

Dziwią Was moje wąsy? :) Akcja Movember, w której wzięłam udział trwała przez cały listopad. Movemebr to męski odpowiednik akcji "Różowa wstążka". Trochę kontrowersyjne wąsy mają zwrócić naszą uwagę na profilaktykę raka jąder – wcześnie wykryty może być całkowicie wyleczalny. 

Tradycyjnie, jedno zdjęcie morza na koniec. Żegnam listopad i witam grudzień! 

Miłego poniedziałku! :)

LOOK OF THE DAY – LIKE A STAR

jacket / kurtka – Massimo Dutti

boots / kozaki – Zara (obecna kolekcja)

trousers / spodnie – Topshop (model Leigh)

sweater / sweter – Marks & Spencer (z kaszmirem)

watch / zegarek – Fossil on Swiss.com.pl

bag / torebka – vintage

sunglasses / okulary – J.Crew

scarf / szal ze sztucznego futra – Zara (stara kolekcja)

In early winter, in the city nothing works better than flat high boots and a warm scarf. All you need is to add tailored trousers (usually I choose black as it practically goes with everything), a warm sweater and your favorite jacket or a short coat (it should not be longer than the knee). Accessories, as usual in my case, are down to a minimum. Just a suede handbag in the shade of noble green and a classic Fossil watch (This year the brand is celebrating thirty years of existence,it makes lovely and simple pieces).

Today's post  is a little "back to the past." I know that many of you liked the series "Like a Star" and although I’m not a huge fan of the Olivia Palermo’s combination of khaki-colored pants with black boots, this outfit can become an inspiration to countless simple sets that you can try in your everyday urban life.

Have a nice Sunday! :)

Wczesną zimą w mieście nic nie sprawdzi się lepiej niż płaskie wysokie kozaki i ciepły szal. Wystarczy dodać dopasowane spodnie (najczęściej wybieram czarne, bo do takiego "dołu" pasuje już praktycznie wszystko), ciepły sweter i ulubiona kurtka lub krótki płaszcz (nie powinien być dłuższy niż do kolan). Dodatki, jak zwykle w moim przypadku, są oszczędne. Wystarczy zamszowa torebka w odcieniu szlachetnej zieleni i klasyczny zegarek marki Fossil (ta marka, obecna na rynku od trzydziestu lat, projektuje piękne, proste modele). 

Dzisiejszy wpis to mały "powrót do przeszłości". Wiem, że wiele z Was lubiło cykl "Like a star" i chociaż nie do końca podoba mi się połączenie spodni w kolorze Khaki z czarnymi kozakami, które wybrała Olivia Palermo, to ten strój może stać się dla nas inspiracją do niezliczonej ilości prostych zestawów, sprawdzających się w codziennym miejskim życiu. 

Życzę wszystkim wspaniałej niedzieli! :)

NEW IN – WAITING FOR THE WINTER WONDERLAND

Kilka Czytelniczek doniosło mi, że w niektórych miejscach pojawił się już pierwszy śnieg. W Trójmieście ani śladu białego puchu, słońca też jak na lekarstwo. Postanowiłam więc sama zadbać o zimowy nastrój i podzielić się z Wami kilkoma nowościami. 

Mała choinka (dostępna w Ikea) to mój pierwszy tegoroczny zakup, wprowadzający odrobinę świątecznego nastroju do domu. I mam nadzieję, że ostatni, bo w pawlaczu znajduje się około pół tony ozdób świątecznych. 

Czy zdarzyło Wam sie kiedyś kupić coś "przez przypadek", a po tygodniu noszenia zastanawiać się jak mogłyście wcześniej bez tego żyć? Skórzana ramoneska i dobrze dopasowane czarne rurki (polecam na przykład model Leigh z Topshop), które trafiły do mojej szafy w zeszłym roku, bardzo ułatwiły mi odpowiedź na codziennie zadawane sobie pytanie – w co mam się ubrać? W tym sezonie znalazłam w końcu idealne skórzane kozaki za kolano na płaskim obcasie (Zara, 499zł) i już wiem, że był to bardzo udany zakup.

Testowanie kolejnego kremu zakończyło się sukcesem! :) Krem Bielendy to kolejny niedrogi produkt, który warto mieć w swojej kosmetyczce – poza bardzo przyjemną konsystencją ma również działanie przecwizmarszczkowe. 

Tiulowa spódnica w kolorze chłodnej szarości to prezent, którego nie zamierzałam specjalnie fotografować. Na szczęście, wybierając się w niej na małe przyjęcie przedświąteczne, wzięłam ze sobą aparat ( tak naprawdę, zawsze mam go przy sobie ;)) i gdy nikt nie patrzył uciekłam na balkon :). 

skirt / spódnica – Trendsetterka sweater & shoes / sweter i buty – Topshop (stara kolekcja)

Czekając dalej na pierwszy śnieg, życzę Wam miłego wieczoru! :)

 

normcore

coat / płaszcz – Mosquito.pl

sweater / sweter – Topshop

jeans / spodnie – Mango

boots / botki – Tod's

bag / torebka – & Other stories

sunglasses / okulary – Asos

Recently, I have been appreciating mostly the simplicity and practicality of my outfits. While going to extremes is not my style, more and more often I come to the impression that having only a few things in my closet would be enough, since I wear them all the time anyway. I think I am still far from the Steve Jobs approach, who wore exactly the same kind of black turtleneck and blue jeans almost almost every day, but recent trend affectionately called "normcore" really speaks out to me.

     Ostatnimi czasy wyjątkowo mocno cenię sobie prostotę i funkcjonalność stroju. Chociaż popadanie w skrajności nie jest w moim stylu, to co raz częściej odnoszę wrażenie, że wystarczyłoby mi zaledwie kilka rzeczy z mojej szafy, bo chodzę w nich cały czas. Myślę, że daleko mi jeszcze do podejścia, które reprezentował Steve Jobs, nosząc każdego dnia dokładnie taki sam (ale nie ten sam) czarny golf i niebieskie jeansy, ale trend nazywany pieszczotliwie "normcore" bardzo do mnie przemawia.

    Normcore czyli połączenie słów „normal” oraz „hardcore” możnaby przetłumaczyć jako "ekstremalna prostota" i określa się nim nie tylko ubiór, ale również styl życia, którego istotą jest opieranie się wszechobecnemu konsumpcjonizmowi. Pewnie jak wszystkie trendy, normcore przestanie być wkrótce modny, ale kilka jego założeń mam zamiar wziąć sobie do serca i kierować się nimi dłużej niż jeden sezon. Czy naprawdę potrzebuję tego t-shirtu z krzykliwym wzorem? Czy za pół roku przedmiot, który chce kupić w dalszym ciągu będzie mi się podobał? Czy, jeśli go kupię, to jakość będzie na tyle dobra, aby przetrwał pierwsze pranie? Trendy są cudowne i ekscytujące, ale muszę się postarać, by gonitwa za tym co nowe nie wpływała na moje wybory. Zbyt wiele razy popełniłam ten błąd i powinnam wyciągnąć wnioski ( patrz: stylizacje sprzed trzech lat ;)).

   Wybaczcie mi więc proszę kolejny strój z jeansami z Mango, białym swetrem z Topshopu i czarnymi dodatkami – nie jest odkrywczy, ale bardziej ponadczasowy niż lansowany przez magazyny neonowy płaszcz do kostek czy wzorzyste skarpetki noszone do spódnic. Jestem pewna, że w szafie każdej z Was znajdą sie podobne elementy, które można połączyć w schludną całość, nie przyćmiewającą właścicielki :).

Miłego dnia!

 

LOOK OF THE DAY – „I will always be a sea girl”

Hunters – Answear.com

trousers / spodnie – Topshop (model Leigh)

vest / kamizelka – Stradivarius

cap / czapka – Femi Pleasure

jakcet / kurtka – Aryton

sweater / sweter – Mango on Answear.com

When the long-awaited weekend comes along, I joyfully reach for the camera and immediately leave the house without any plan – so I have a feeling that I make the pictures just for the pure pleasure. If any take will work for the post, great. If not, so be it. However, the Landscape along the beach in Sopot until Orlowo’s cliff is so charming that it would be a shame not to shoot something more than just a storm-tossed sea. My outfit wasn’t all that dressy, but much more adequate for the location and weather. Under woolen jacket I wore a down vest (a little borrow from men’s closet) and I put on the famous rain boots. A few gusts of wind, the sound of the sea and the smell of salt in the air were enough to regain some peacefulness and feel at home.

Gdy przychodzi długo wyczekiwany weekend z radością sięgam po aparat i bez żadnego planu wychodzę z domu – mam wtedy poczucie, że zdjęcia robię tylko dla przyjemności. Jeśli któreś ujęcie nada się na wpis, to świetnie. Jeśli nie, to trudno. Krajobraz, rozpościerający się wzdłuż sopockiej plaży, aż do orłowskiego klifu jest jednak na tyle urokliwy, że aż żal nie sfotografować czegoś więcej niż tylko wzburzonego od fal morza. Mój strój może nie był zbyt wyjściowy, ale za to adekwatny do miejsca i pogody. Pod wełnianą kurtkę założyłam puchową kamizelkę (małe zapożyczenie z mody męskiej) i słynne kalosze. Kilka podmuchów wiatru, szum morza i zapach soli w powietrzu wystarczyły, aby odzyskać spokój i poczuć jak w domu. 

PS. Po raz kolejny mam dla Was zniżkowy kod do Answear.com na 20%, który jest ważny do 30 listopada. Wystarczy wpisać kod MLE18 przy dokonywaniu zakupu – więcej szczegółów znajdziecie tutaj.

Miłej niedzieli! :)