Zapiski o modzie i stylu #1

sweter – MLE (stara kolekcja)

kożuch – 303 Avenue z drugiej ręki (kojarzycie go z wpisów sprzed lat)

dżinsowe spodnie – & Otherstories

skórzane botki – Kazar

torebka – Chanel

 

  Ten dzisiejszy wpis to dla mnie rozpoczęcie nowego rozdziału. Mimo tego, że sporo mojego czasu poświęcam teraz marce MLE, to niezmiennie uwielbiam tworzyć tego bloga, pisać dla Was dłuższe artykuły czy comiesięczne podsumowania. Kocham też robić zdjęcia i cieszę się, że moja praca jest na co dzień związana z fotografią. No i… (tu przyszedł czas na chwilę szczerości) niekoniecznie lubię fotografować samą siebie i co tydzień pokazywać dosyć powtarzalne stroje. Cieszy mnie, że mój styl jest spójny, a ja nie czuję się już w tym temacie wiecznie zagubiona, ale to chyba przyczyniło się do tego, że formuła niedzielnych wpisów w obecnej formie nieco się już wyczerpała.

  Miałam w swoim życiu kilka punktów zwrotnych i wierzę, że każdy z nich – nawet jeśli nie od razu i nie na pierwszy rzut oka – okazał się być dobrą lekcją. Jednym z nich był niewątpliwie dzień, w którym postanowiłam założyć własnego bloga. W tym tygodniu mija dokładnie trzynaście lat od momentu, w którym podjęłam tę decyzję. W tamtym czasie świat mediów i mody wyglądał zupełnie inaczej. Gdy powstawał blog nie było Instagrama, Pinteresta i Tiktoka, ale potrzeby kobiety były podobne – liczyłyśmy, że ktoś podpowie nam jak odnaleźć swój styl i ułatwić codzienne modowe wybory. Dlatego tworząc wtedy wpisy z cyklu „Look of The Day” miałam poczucie, że niewiele jest jeszcze miejsc, w których można znaleźć podobne treści. Dziś na innych platformach bez problemu wyszukacie mnóstwo propozycji stylizacji dopasowanych do potrzeb konkretnej kobiety, na które nie trzeba czekać do niedzielnego wieczoru ;). Chciałabym w związku z tym przeformułować niedzielne wpisy i zaproponować Wam alternatywę. Zależy mi na tym, aby zaglądając tutaj, Czytelniczka (tak, tak, właśnie Ciebie mam na myśli :)) dostała coś, co ciężko jest jej znaleźć w mediach społecznościowych – jakąś treść, która zostanie z Wami na dłużej, a nie będzie tylko kilkusekundowym „przeskrolowaniem” zdjęć.

  A więc! W każdą pierwszą niedzielę miesiąca, poza kilkoma zdjęciami, będzie tu na Was czekało małe podsumowanie tego, co jest (lub niebawem będzie) na czasie. Poza typowymi poradami typu „w tym sezonie nogawka dżinsów rozszerza się, a ich stan obniża” będę też pisać o stylu, o wpływie społecznych przemian na modę, o przemyśle odzieżowym, ale też o zjawiskach, które pojawiają się w naszym życiu i mają przełożenie na garderobę. O tym, jak zmiany klimatyczne wpłyną na nasz styl, albo dlaczego luksus przestanie być wkrótce kojarzony z markową torebką? Pewnie jakiś typowy „Look of The Day” też trafi się co jakiś czas, ale chciałabym aby był to raczej przerywnik, a nie siła napędowa tej strony. „Zapiski o modzie i stylu” mają być drogowskazem, czymś co posegreguje niezliczone treści i przedstawi Wam tylko te idee i zmiany, które są warte uwagi. Mam nadzieję, że zaglądanie tu na początku każdego miesiąca stanie się Waszym małym rytuałem, dzięki któremu będziecie miały poczucie, że jesteście w temacie mody na bieżąco i bierzecie z niej tylko to, czego potrzebujecie.

   A ja wracam do domu z Warszawy po skończonej sesji dla wiosenno-letniej kolekcji MLE i trochę przebieram nogami z nerwów. Zaglądajcie na bloga, bo lada dzień pojawi się cała kampania wraz z datami wejść.

Look of The Day

kolczyki – YES 

sukienka – MLE (w środę znów dostępna)

zamszowe kozaki i torebka – Massimo Dutti (stara kolekcja)

rajstopy – Calzedonia 15 den

 

  Moje Drogie Czytelniczki, jak część z Was zdążyła zauważyć, rutynowy niedzielny wpis nie pojawił się wczoraj na blogu. Szybko chciałabym się wytłumaczyć z tej niefrasobliwości – niestety aparat, który towarzyszył mi od wielu lat, zaginął w bliżej nieznanych mi okolicznościach. Rano był, a wieczorem – gdy chciałam przegrać z niego zdjęcia na laptopa – już go nie było. Na nic przeszukanie całego mieszkania, zaglądanie do śmietnika („a może jakaś mała księżniczka postanowiła go po prostu wyrzucić nic mi nie mówiąc?”), a nawet chodzenie po podwórku („kto wie? Może Portos wziął go w pysk i wybiegł z nim gdy późnym wieczorem wyszedł na spacer?”), czy przekopywanie sterty prania („skoro zdarzają się przypadki wyprania kota, to dlaczego ja miałabym nie wyprać aparatu?”). Niestety żadne teorie, ani te logiczne ani kompletnie abstrakcyjne, nie przyniosły oczekiwanego skutku. Mam jednak ogromną nadzieję, że ten mój stary dobry przyjaciel się znajdzie, bo bez niego czuję się trochę jak bez ręki.

  Pozostał mi mój telefon i zdjęcia z niedawnego wyjścia do teatru. I chociaż nie były to jeszcze Walentynki to wchodząc do lobby wyremontowanego Teatru Wybrzeże czułam się jak na najcudowniejszej randce w życiu. A to był dopiero początek! W ogóle nie dziwi mnie to, że dorwanie biletów na większość spektakli to prawdziwa bitwa na smierć i życie. Od lat nie byłam na sztuce dla dorosłych ludzi (za to „Świnkę Peppę” w Teatrze Szekspirowskim polecam! ;)), ale teraz, gdy nieco łatwiej wyjść z domu wieczorem, trzeba będzie to nadrobić. Kreacji raczej mi nie zabraknie, bo widzę, że przez ostatnią dekadę modowy savoir-vivre trochę się w tym temacie zliberalizował. Kiedyś wyjście do teatru było okazją do włożenia najbardziej odświętnej z sukienek, dziś wystarczą chyba elegancka bluzka z dżinsami. A może lepiej stać przy utartych schematach? Przynajmniej w kwestii biżuterii nie mam wątpliwości. Ta od YES sprawdza się u mnie zawsze i wszędzie – w Walentynki, w teatrze i gdy biegnę spóźniona do przedszkola, bo cały ranek szukałam po kątach aparatu. 

CHANEL: wiosna/lato 2024 Haute Couture

  Oglądając pokazy haute couture CHANEL zawsze dopada mnie pewien dysonans: czy aby na pewno jest to prezentacja kolekcji ubrań? A może jednak teatralny spektakl? Albo balet w nowoczesnej adaptacji, na który nie sposób zdobyć biletów? Ten ostatni pomysł nie wydaje się zresztą wcale aż tak abstrakcyjny, bo marka od dziesięcioleci związana jest z baletem – bliskość tych dwóch światów łatwo dostrzec nie tylko w projektach Virginie Viard, ale także w polityce całego domu mody, które od wielu lat patronuje Operze Paryskiej. Założycielka marki przez całe swoje życie związana była ze światem tańca i teatru. Po jej śmierci postanowiono utrzymać wyznaczony przez nią kurs.

   W tegorocznej kolekcji nawiązania do baletu były bardzo bezpośrednie – zdominowały ją róże, plisy, tiule, białe rajstopy i spódnice w stylu „tutu”. Poniżej możecie zobaczyć sylwetki, które najbardziej mnie urzekły. 

 

Look of The Day – blask odzyskany z przeszłości

Wpis powstał we współpracy z marką Stag Jewels. 

 

klipsy – Stag Jewels (poza klispami vintage posiada także regularną kolekcję) 

wełniany płaszcz – MLE (poprzednia kolekcja)

golf z delikatnej wełny – Soft Goat

zamszowe kowbojki – Isabel Marant

dżinsy – Arket

 

  W dzisiejszym świecie modne jest właściwie wszystko. To my decydujemy o tym, jak nosić konkretne modele i czy będą one wyglądać na czasie. Ubieranie się w same topowe marki nie daje już nikomu gwarancji bycia "na topie". Liczy się pomysł i nasza osobowość. Trendy kreowane przez największe domy mody i ulicę dają nam nieograniczone możliwości i to my musimy im nadać oryginalności. Dowolność to słowo klucz. Z jednym małym wyjątkiem – nasz styl i zabawa trendami nie powinna być oparta o projekty z chińskiej wtryskarki, która w setkach tysiący wypuszcza na rynek dokładnie to samo. Wolnośc wyboru – jak najbardziej. Wybieranie kopii kiepskiej jakości – to już trochę gorzej. 

  Niech to będzie koronkowa bluzka po babci, czapka zrobiona na drutach dzięki filmikom na Youtubie, używany płaszcz wyszperany na olx-ie, albo odświeżona biżuteria „vintage”. Nie musi być drogo, ale niech nie będzie "tak samo".  Dziś widzicie na zdjęciach klipsy „vintage”, które zostały nieco odświeżone, aby wyglądały nowocześniej. Stworzyła je założycielka polskiej marki Stag Jewels i stale dodaje po kilka nowych modeli. Super pomysł! A jeśli wolicie coś bardziej klasycznego to w ofercie znajdziecie też tradycyjne model. Kod rabatowy: LOVEMLE15 da Wam 15% rabatu na wszystkie kolekcje i jest ważny do 14 lutego. Wybierzcie mądrze!

Last Month

Wpis powstał we współpracy z Newbytea, Mongolian, Treinta Y Tres, Muduko, Volvo, Pola.

 

  Tysiąc pięćset drobiazgów, o których zapominam. Pobudki w ciemnościach i płatki śniegu zamiast tuszu na rzęsach. Wieczory, które szybko przychodzą i dają mi znak, że znów nie zdążyłam zrobić tego, co zaplanowałam. Trochę już nieaktualne bożonarodzeniowe ozdoby wiszące w oknach domów na naszej ulicy. Może trzeba te 36 lat przeżyć, aby to, co kiedyś w styczniu wydawało mi się przygnębiające, dziś miało swój urok. A może to blog i ten cykl wpisów nauczyły mnie, że na rzeczywistość można patrzeć przez pryzmat złych, męczących i przygnębiających obrazów, albo wręcz przeciwnie – odsączać z tego, co nas otacza i spotyka tylko to, co piękne, budujące i dobre… Gdyby tylko było to takie proste jak wybór zdjęć z telefonu… :)

  Zapraszam Was do mojej comiesięcznej fotorelacji ze śniegiem, deszczem i odrobiną słońca. Macie już kubek herbaty w dłoni? To ruszamy!

 

Styczeń zaczęłam z przytupem i zupełnie inaczej niż w poprzednich latach. No i muszę przyznać, że tęsknię za tą Malagą i towarzystwem przyjaciół. Oby ziściły się te wszystkie piękne życzenia noworoczne, które składaliśmy sobie o północy na "Palmeral de las sorpresas". A jeśli chciałybyście zobaczyć jak wyglądała moja podróż, to zapraszam Was do mojego subiektywnego przewodnikaPowrót do domu był wspanialszy niż się spodziewałam, bo Trójmiasto wyglądało jak z baśni o królowej śniegu. A jeśli myślicie, że zdjęcie po prawej przedstawia wieczór, to jesteście w błędzie :). Tak wyglądał Sopot, gdy wczesnym rankiem wyszłam z Portosem na spacer. Śnieg dalej sypie, ale ja już widzę na horyzoncie, że w ciągu dnia wyjdzie dla nas słońce.1. Ten widok powinien być początkiem jakiejś pięknej zimowej opowieści dla dzieci. // 2. Już ósma rano! Czy Ty nie powinieneś kłaść się spać, a nie nam tu dalej świecić?Nie dalej jak za kwadrans pewnie wszyscy zaczną wielkie odśnieżanie. Ciekawe czy w moim domu ktoś już wstał i zaparzył mi gorącej kawy? Dziękuję Chanel za to, że od czasu do czasu pozwalasz mi wstąpić do swojego świata. I za ten miniony rok pełen pięknych przygód! Prezent od takiej marki, to jak obsypanie mnie gwiezdnym pyłem. No i mam to za sobą. Nie znam nikogo kto czerpie przyjemność z rozbierania choinki, ale gdy już się z tym obowiązkiem uporam, to zawsze jest mi lżej. Może to z tęsknoty za gwiazdkowym nastrojem, który muszę schować do pudełek? A może dlatego, że nie lubię pożegnań, nawet jeśli dotyczy to tylko drzewka?No i mamy biurko! Teoretycznie to moja nowa przestrzeń do pracy, w praktyce – nie uwierzycie – nadal siedzę przede wszystkim przy kuchennym stole. Na instagramie sporo z Was prosiło mnie o przypomnienie kodu do TYLKO (strony na której zamawiałam biurko). Jeszcze tylko do końca stycznia możecie z niego skorzystać. Wystarczy wpisać kasia44, aby dostać aż 44% rabatu na zamówienie (przy kwocie minimalnej – 1500 zł). Jeśli planujecie remont, przemeblowanie, albo brakuje Wam czegoś w mieszkaniu, ale nie macie czasu na ogarnięcie projektu, to TYLKO może Wam pomóc rozwiązać problem. Ta marka przez ostatnie lata podbijała zagraniczne rynki i w ogóle mnie to nie dziwi. Dzięki technologicznym rozwiązaniom możesz u nich spersonalizować meble, które zwykle trzeba było zamawiać pod wymiar u stolarza. Tomiska, do których często wracam. 
Barwy zimy chętnie przełożyłabym na nowe projekty w MLE. Dopiero co skończyłyśmy tworzyć wiosenno-letnią kolekcję (chociaż w sumie parę modeli wciąż czeka na ostateczną decyzję i przeróbki), a nasze myśli już krążą wokół przyszłorocznej jesieni. Uwielbiam dzianiny w odcieniach błękitów, a ten próbnik wyjątkowo mi sie spodobał. Gdy wychodzisz z Portosem na spacer, to każde zejście z pagórka jest jak jazda na sankach ;). Mróz szczypie w nos, a śnieg skrzypi pod butami. Jest pięknie! Zimą wreszcie mogę "zdążyć" na wschody słońca. Molo w śniegu to widok warty odmarźniętych rąk!Ludzi jakby trochę mniej niż w wakacje ;). 
1. Molo i nasza Trójmiejska plaża to miejsca, które od samego powstania bloga pomagały mi walczyć z poczuciem wypalenia i twórczej frustracji. // 2. Te buty! W ogóle nie dziwię się, że stały się tak popularne! Chociaż na początku przyglądałam się im z lekką konsternacją… Podaję Wam link bo wiele z Was pisało mi, że są ciężko dostępne. // A Wasze jednorożce co jedzą na śniadanie? 1. Poniedziałek. To już druga kawa dzisiaj i, dokładnie tak samo jak ta pierwsza, jest już kompletnie zimna. // 2. Spotkanie MLE pod znakiem dresów –  mają być idealne, tak abyście nie chciały ich już nigdy ściągać! // Zdrowa przekąska, która jest dobrą alternatywą dla słodyczy. I dzieci również ją uwielbiają (moje ulubione czipsy z jabłek to te od Pola).Ostatnio mój ulubiony kącik w całym mieszkaniu. Długo wzbraniałam się przed narożną kanapą, bo wydawała mi się "taka za mało tradycyjno-klasyczna". Zabawne, jak przez lata, wraz ze zmianą stylu życia, potrafimy zmieniać nasze przekonania. Wiem przecież od dawna, że "ładne" nie powinno stać przed tym co "użyteczne" tylko iśc w parze – w przeciwnym wypadku sami utrudniamy sobie funkcjonowanie w naszym mieszkaniu. Wszystkie moje "rozkminki" zostały cierpliwie wysłuchane przez kochaną Izę z Iconic Design w Sopocie i po długich dyskusjach znalazłyśmy w końcu kompromis. Chociaż dziś mogę chyba powiedzieć, że jednak konsensus (i to nie jest reklama). Chipsy powstają ze specjalnej odmiany jabłek Pola, które są bardzo słodkie i chrupkie. Nie zawierają cukru, ich słodkość jest naturalna. W jednej paczce Pola snacks mieści się jedno całe jabłko (polecam też wersję z cynamonem – oczywiście składniki dodawane do chipsów są również naturalne). Z kodem mle10 otrzymacie 10% rabatu na tą zdrową przekąskę (kod jest ważny aż do 29 lutego).Amarylis to jeden z moich ulubionych styczniowych kwiatów. Niby środek zimy, ale dobór kolorów jakoś przyśpiesza bicie serca. Koniec stycznia od wielu lat zdominowany jest w naszym domu tematem WOŚP. Tym razem też udało nam się zebrać całkiem sporo! Ta i ta aukcja trwa dalej! Gdy już w styczniu wiesz, że nie zobaczysz w tym roku nic słodszego. Pierwsze występy za nami. Celowo piszę "za nami" bo mam wrażenie, że to ja stresowałam się najbardziej ;). 
1. i 3. Gdy po piętnastu latach blogowania, tworzenia "kontentów" marketingowych dla Klientów i własnej marki, doczekasz się w końcu lustra, które obejmuje całą sylwetkę. Zostało stworzone na zamówienie według mojego projektu przez firmę z Gdańska – Portamet. // 2. W ładnym talerzu wszystko smakuje lepiej. Ten od Aoomi mam już od dłuższego czasu. 4. Gdy orientują się, że we dwie mogą mnie załaskotać na śmierć, a nie na odwrót. //  Gdy w domu są pączki, które czekają na sfotografowanie…1. MLE szykuje coś dla Was na Walentynki :). // 2. i 3. Jeśli chodzi o owocowe smaki to ten wygrywa. // 4. Prawdziwa magia kolorów od Newbytea. //Przed… …i po! Tak to właśnie wygląda, gdy przychodzi do ciebie cały zespół i każdy sam wybiera herbatę z mojej szafki ;). Na zdjęciu widzicie kilka moich ulubionych smaków od Newbytea – Green Lemon, Verbena, Strawberry&Mango, Marrocan Mint, Earl Green, Summer Berries i chyba moja "top of the top" – Rooibos Orange.  A to nowość i też pyszna! Wiem, że jest tu wiele fanek dobrej herbaty więc podejrzewam, że ucieszy Was kod KASIA15, dzięki któremu otrzymacie 15% rabatu na cały asortyment w sklepie Newbytea (kod jest ważny do 14 lutego).1. Królową selfie raczej nie zostanę, ale nowe lustro uwielbiam. // 2. A ten talerz to staroć – ukradłam go kiedyś z szafki mamy, a ona wcześniej kupiła go na rynku staroci. // 3. Śnieg z deszczem. Ciężko odnaleźć w nim urok, ale i tak się staram. // 4. "Zimowanie" od Katherine May. // Gdy zima przestaje być biała i piękna… 1. Z cyklu "moje ulubione warzywo miesiąca". W styczniu plebiscyt wygrywa kalafior z sezamem i dużą ilością pieprzu. // 2. Śnieżyca za oknem. Będą sanki i bałwan! // Gdy na zewnątrz chlapa roku najlepiej włożyć kalosze i grube skarpety. Te zakolanówki są od Mongolian.Wykonano je w 70% z wełny owiec mongolskich i 30% z wiskozy. Ciepłe, miękkie, nie podrażniają skóry i jeszcze na dodatek w idealnym kolorze.  A tu artykuł w Vogue o Ewie Juszkiewcz i jej przełomowej współpracy z LV. Ciekawe czy pod spodniami narciarskimi te skarpety też się sprawdzą?Z mlekiem czy bez?
Ja tam lubię rude zwierzęta ;). Dziękuję Muduko za tę super grę (chyba wiem z kim zagram niebawem jedną partyjkę).… a tymczasem ulubioną grą naszych dzieci pozostaje "Znajdz Pluszaka". Reguły sę proste i już po pierwszej rundzie można zacząć prawdziwą rozgrywkę. Nie wiem czy to zasługa tych słodkich obrazków, czy może efektu zaskoczenia (zwierzaka znajdujemy zadając proste pytania), ale naprawdę wciąga! :) Z hasłem RUDY otrzymacie 20% rabatu na wszystkie nieprzecenione gry w sklepie Muduko.  Zaczynamy przystrajanie, bo ktoś jutro kończy 5 lat! Jeśli szukacie sklepu z ładnymi ozdobami na przyjęcia urodzinowe to polecam merimeri (pewnie większość z Was świetnie go zna, ale ja go odkryłam dopiero teraz i od razu się zakochałam). Tę girlandę złożymy po przyjęciu i użyjemy jeszcze nie jeden raz!Ja wiem, że wszyscy tak mówią… ale naprawdę nie mam pojęcia kiedy to minęło. 
No cóż, a ten mój tęczowy tort wygląda (i smakuje) nieco inaczej…
Gdy przeziębiona mama pisze artykuł do późna…Gdy trochę chorujemy… na szczęście mamy różowe okulary. Zabawa z masą solną. Gdy widzę ile radości przynosi dzieciom, to inaczej patrzę później na te wszystkie nowoczesne zabawki. Czujemy się już lepiej. Wychodzimy z domu i nie marudzimy!Ekhm…a może znów czuję się niewyraźnie?Za oknem wichura i śnieg z deszczem. W środku ciepło i przyjemnie. No i mnóstwo miejsca na stole! Wiedziałam, że pan Karol z E-stone da radę! Jeśli szukacie prawdziwego mistrza kamieniarstwa to dobrze trafiłyście. Ja wiem, że zima nie zawsze wygląda pięknie, słońce świeci rzadko, a śnieg topnieje i zamienia się w błoto. W te mniej urocze lutowe dni zajrzyjcie do artykułu o "Zimowaniu po polsku". Już po kilku dniach wskoczył on na podium w rankingu najpopularniejszych wpisów ostatnich miesięcy. Ależ to moje Trójmiasto rośnie! ;)A dziś odwiedzimy jedno z moich ulubionych miejsc!
Treinta Y Tres, czyli hiszpańska restauracja na trzydziestym trzecim piętrze. Czy może być lepsze miejsce, aby powspominać nasz wspólny wyjazd do Andaluzji? Od niedawna w niedzielę, pojawił się tu nowy cykl wydarzeń – spotkania, podczas których zachwycimy się bogactwem śródziemnomorskich smaków i autentycznym klimatem słonecznej Hiszpanii z wyśmienitymi daniami w formie nieograniczonego bufetu oraz autorskimi koktajlami. W czasie brunchu na 32 piętrze Olivia Star odbywają się animacje dla dzieci, więc to też fajna opcja dla rodziców. Szukamy domu babci i dziadka. Poza bufetem, jest też kilka opcji na zamówienie. Tu makaron "Cacio e pepe" ze składników najwyższej jakości. Mieliśmy jeść, a nie robić zdjęcia! 
Atmosfera jest tutaj niezobowiązująca, a jedzenie sprostałoby najbardziej wymagającym gustom. Gorąco polecam! Brunch odbywa się co niedzielę od 13:00 do 18:00. Chłopaki powiedzieli, że zostają do wieczora!
1. A kanapki na wynos można robić? :D // 2. Wrócimy tu niebawem! // Czy ktoś wypatrzy tutaj spaniela, który właśnie wyszedł o fryzjera? (I jego panią, która od pół roku nie ma czasu, żeby samej się umówić? :D) Robimy szybki spacer i wracamy do naszego VolvoMusimy kiedyś zrobić "przed i po" Portosa. Od dziś nosi przydomek "Lejdi Portosana". Ach! Cóż to jest za wynalazek! Podgrzewana kierownica!
Kilka słów, których pewnie się teraz nie spodziewacie: te sto par oczu na jedwabnej apaszce symbolizuje sto osób. Dziewięćdziesiąt cztery z nich ma źrenicę bez koloru – bo to przypadki przemocy, których się nie zgłasza. Dwadzieścia z nich ma łzę w oku, bo symbolizują gwałt. Projekty od Spadiory coraz częściej stawiają na mocny przekaz, co – moim zdaniem – jest słusznym kierunkiem dla mody. Cały zysk ze sprzedaży "Twilly" marka przeznacza na Fundację SEXEDPL (natomiast z apaszki ze zdjęcia 15% zysku).  I wykorzystam jeszcze ten moment, aby napisać tu o Antyprzemocowej Linii Pomocy pod numerem 720 720 020. Pamiętaj, że zawsze możesz poprosić o pomoc."Home-office" w styczniu składa się z wełny, miodu i herbaty.

Czekam aż za oknem wróci taki widok, ale w najbliższych dniach chyba się na to nie zapowiada ;). Dziękuję za Waszą uwagę!

*  *  *

 

 

Look of The Day – Gramy dla WOŚP

koszula – MLE 

spodnie – Zara (nr ref. 3053/559)

buty – Gianvito Rossi

kubek – Klo

 

  Tak jak wiele z Was z dumą nosi tego jednego dnia w roku czerwone serduszko na klapie płaszcza, tak my, całą rodziną, od lat staramy się wspierać Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Z chęcią wrzucam do puszki to, co trzeba, ale czuję się też w obowiązku, jako osoba dysponująca coraz większymi zasięgami, do wsparcia tej pięknej akcji w szerszym wymiarze. W tym roku, po raz kolejny, postanowiłam wystawić dwie aukcje – całą nadchodzącą wiosenno-letnią kolekcję MLE oraz całą nadchodzącą jesienno-zimową kolekcję (przybliżona wartość każdej kolekcji to ponad 6500 złotych). W zeszłym roku tylko jedna aukcja została wylicytowana za ponad 12 000 złotych! Zwyciężczyni aukcji dostanie każdy nasz projekt w wybranym przez siebie rozmiarze.  

 

Link do aukcji z kolekcją jesienno-zimową znajdziecie tutaj

Link do aukcji z kolekcją wiosenno-letnią znajdziecie tutaj 

 

   Dodam tu jeszcze informację o dzielnych dziewczynach z Forum Integracji Samorządowej, które z ogromną determinacją zbierały podpisy na koszulkę, aby wystawić ją później właśnie na jednej z aukcji WOŚP-u. Kilka znanych i zasłużonych kobiet z Pomorza zostawiło na niej swój autograf, a ja dostałam szansę, aby dołączyć do tego zaszczytengo grona. Tutaj link do aukcji z koszulką.