
You've surely noticed that red is the main theme of today's post. That's a coincidence. I noticed the fact that black is more prominent in comparison to other colours only when I started to download the photos. However, Sì Passione by Giorgio Armani, the protagonist of the whole commotion, was also the culprit here. You don't need an excuse to travel to Paris because it works like a magnet itself – none of the bloggers or photographers will have any doubts about that. It's even more pleasant when you have been invited to travel to the city by the Seine on the occasion of the première of a new fragrance.
My each trip to Paris is a moment when my work inseparably becomes one with my passion. I can do what I like for two days straight. After the trip, I'm returning to the mundane and ordinary activities and even though the errands that are far from fascinating build up, the time that I spend on taking photos of the city is an invaluable pleasure for me. The more so if there is a companion who understands my states of euphoria with me.
Apart from the shots of Parisian streets, I've also added a few snapshots from the event which took place on the occasion of the Sì Passione première. The fragrance will be available in Poland in February – the composition includes blackcurrant, pear, rose, and a pinch of pink pepper.
***
Zapewne zauważycie, że motyw czerwieni przoduje w dzisiejszej relacji. To poniekąd przypadek, bo dopiero w trakcie zgrywania zdjęć zorientowałam się, że tego koloru jest więcej niż zwykle, ale przyłożył się do tego również bohater całego zamieszania – zapach Sì Passione od Giorgio Armani. Nie potrzeba pretekstu, aby pojechać do Paryża, bo sam w sobie przyciąga jak magnes – co do tego żaden bloger czy fotograf nie ma wątpliwości. Ale tym milej, jeśli zostało się zaproszonym nad Sekwanę z okazji premiery nowych perfum.
Każdy mój wyjazd do Paryża to dla mnie taki moment, kiedy praca nierozerwalnie wiąże się z moją największą pasją. Przez dwa dni mogę robić to, co lubię. Do monotonnych i przyziemnych czynności wracam po powrocie i chociaż mało fascynujące sprawy do załatwienia zawsze się potem nawarstwiają, to czas, który spędzam na fotografowaniu miasta jest dla mnie nieocenioną przyjemnością. Tym bardziej jeśli mam ze sobą towarzyszkę, która rozumie moje napady euforii.
Poza ujęciami z paryskich ulic, dodałam także kilka zdjęć z imprezy, która odbyła się właśnie w związku z premierą Sì Passione. Zapach dostępny będzie w Polsce już w lutym – w kompozycji wyczuć można czarną porzeczkę, gruszkę, różę i szczyptę różowego pieprzu.
Right after the arrival and checking in the hotel. Parisian balconies are reportedly one of the most photogenic places around the world. A moment after that, the weather broke. My beret is from H&M and sweater from Sezane.
***
Tuż po przyjeździe i zameldowaniu się w hotelu. Paryskie balkony to podobno najbardziej fotogeniczne miejsca na świecie. Chwilę później pogoda zdążyła się zepsuć. Mój beret jest z H&M a sweter od Sezane.
By the Seine. I'd be happy to take them all, but I decided to take an old edition of Oscar Wilde for five Euro. I will be translating it word for word or I will wait until my parents achieve a perfect level of French (there's nothing better than buying a book by an Irishman in French – sales have a strange impact on people… ;)).
***
Nad Sekwaną. Najchętniej zabrałabym je wszystkie ale zdecydowałam się tylko na stare wydanie Oscara Wilde'a za pięć euro. Będę tłumaczyć słowo po słowie, albo poczekam do momentu, gdy rodzice osiągną już perfekcyjny poziom francuskiego (nie ma to jak kupić dzieło irlandzkiego pisarza po francusku – co te wyprzedaże robią z ludzi…;)).

"Parisian Dates" by Florence Besson, Eva Amor, and Claire Steinlen arrived fresh from the printing house and right before my departure. It is not another book about the French chic and a stripped sweater – and that's great! In Paris, they know how to love, seduce, and take pleasure in a date with your significant other or in a meeting in a dense crowd. This book is a set of remarks on the topic of Parisian-style romance. Plus a lot of illustrations by Sophie Griotto.
***
Prosto z drukarni i tuż przed moim wylotem przybyły do mnie "Randki po parysku" autorstwa trzech kobiet: Florence Besson, Eva Amor i Claire Steinlen. To nie jest kolejna pozycja o francuskim szyku i swetrze w paski – i bardzo dobrze! W Paryżu wiedzą jak kochać, uwodzić, cieszyć się z randki tylko we dwoje lub ze spotkania w gęstym tłumie, a ta książka to właśnie zbiór uwag na temat romansu w paryskim stylu. Plus mnóstwo ilustracji od Sophie Griotto. 
On the following day, it was already foggy and rainy, but we went for the conquest of Paris withAnia nevertheless.
Następnego dnia było już mgliście i deszczowo ale i tak ruszyłyśmy z Anią na podbój Paryża. 
Straight from the metro station we arrived at The Season. I recommend that place for all lovers of breakfasts.
Prosto z metra dotarłyśmy do The Season. Polecam to miejsce każdemu miłośnikowi śniadań.
I discovered this photo gallery already two years ago when I visited Picasso Museum for the first time. I like visiting it and regretting that I haven't bought anything each time.
Tę galerię ze zdjęciami odkryłam już dwa lata temu, gdy po raz pierwszy odwiedziłam muzeum Picassa. Lubię do niej zaglądać i za każdym razem żałować, że nic nie kupiłam.
sztuczny miś – Stradivarius // golf – Karen Millen (stara kolekcja, podobny tutaj) // spodnie – Topshop (model Jamie) // torebka – Chanel (mini flap bag) // buty – Gino Rossi (stara kolekcja, podobne tutaj)
Cafe Charlot is probably the coolest Parisian restaurant I visited. Ania ordered a burger (according to Gosia, it's the best burger in the world), and I ordered fries, avocado, beans, and salmon.
Cafe Charlot to chyba najfajniejsza paryska restauracja w jakiej byłam. Ania zamówiła burgera (według Gosi to najlepszy burger na świecie), a ja frytki, avocado, fasolkę i łososia.
Ania's handbag is from Gucci, and sunglasses are from Fendi.
Torebka Ani to Gucci, a okulary są od Fendi.
After returning to the hotel, I had several minutes to get ready for the evening event. I wore the prototype of this dress and a pair of over-knee boots that you could see in the Sunday post.
Po powrocie do hotelu zostało mi kilkanaście minut, aby przyszykować się do wieczornej imprezy. Włożyłam prototyp tej sukienki i kozaki, które widzieliście w niedzielnym wpisie.


Dobranoc!
***


Początek miesiąca spędziłam w górach (więcej zdjęć
Weekendowe lenistwo.
Najlepsza kawa to ta niedzielna, z kroplą miłości.
1. Orłowo w dniu, w którym spadł pierwszy śnieg. // 2 i 3. Domowe racuchy z jabłkami. Mam nadzieję, że w przyszłym miesiącu podzielę się z Wami przepisem na wersję bezglutenową. // 4. Zimowe akcesoria. //
Nowi mieszkańcy Sopotu.
Zimowe krajobrazy.
Nasze ukochane Kolibki tuż przed zachodem słońca.
1 i 2. Codzienne spacery. // 3. I późniejsze grzanie rąk przy piecu. // 4. Górny Sopot. //
Skoro już wlazłeś na łóżko to chociaż daj się przytulić!
1. Codzienne wybory, czyli o jeden szary sweter za mało. // 2. Popołudniowe światło w sypialni. // 3. Tropienie. // 4. Grzejemy ręce na molo. //

1. Trochę słońca. // 2. Nareszcie śnieg za oknem. // 3. Gdynia. // 4. Takie prezenty mogą przychodzić codziennie. //
Wpis z tym strojem wyjątkowo przypadł Wam do gustu :). Obejrzało go ponad milion osób!
1. Bez komentarza… // 2. Nie ma to jak świeżo zmieniona pościel. // 3. Portos ma takie samo zdanie w tym temacie. // 4. Sweter z wyprzedaży z Zary. //
Kawa przed pracą to zawsze dobry pomysł.
1 i 4. Cudowny wyjazd, z którego dopiero co wróciłam. Jeszcze w tym tygodniu przygotuję dla Was relację z Paryża. //
Powroty do domu i ściskanie aż do utraty psiego tchu.
Spacery z nowymi kolegami.
Jeśli w dzieciństwie uwielbiałyście patrzeć w niebo i szukać gwiazdozbioru Oriona to będziecie zachwycone nową książką Neila deGrasse’a Tysona. 






Moja "mikroskopijna enklawa spokoju i szczęścia" czyli ulubiony kąt w sypialni. To tu czytam, jem sobotnie śniadania, a czasem pracuję. Są tu moje ulubione książki, rodzinne pamiątki w postaci grafik na ścianie, miejsce na kwiaty, delikatne światło i mnóstwo miękkich tkanin – 
"Mikroskopijna enklawa spokoju i szczęścia" Portosa, czyli miejsce przy łóżku i mój kapeć do gryzienia. 

kask –

Sellaronda, a właściwie nagrodę po walce o przetrwanie, czyli słynne bombardino. 
Schronisko na szczycie Alpe Cermis.
sweter – J. Crew (podobny

Jedna z wielu ścieżek zdrowia i polski pies. 

Grudniowy Central Park. Poniżej widzicie kolejkę przed słynnym Buvette (jak dla mnie miejsce trochę przereklamowane).
płaszcz –
1. i 4. Najlepszy stek na świecie w The Standard Grill. // 2. i 3. Słoneczny poranek na West Village. //
Czekamy na zapalenie światełek. Rockefeller Center.
Po trzech godzinach czekania – w końcu!
Najbardziej magiczny wieczór w Nowym Jorku. Bilety na sztukę w broadway'owskim teatrze można kupić przez internet. My wybraliśmy "Madame Butterfly" z Clivem Owenem.
Niestety w trakcie sztuki nie można było robić żadnych zdjęć.
1. i 4. Biblioteka Publiczna i prawdziwy Kubuś Puchatek z przyjaciółmi, który mieszka w jej wnętrzach. // 2. i 3. Muzeum Historii Naturalnej – obowiązkowy punkt zwiedzania w Nowym Jorku. //
Lodowisko w Central Parku.
W sklepie
Poranna kawa z takim widokiem – czego chcieć więcej?
Powrót do domu. Przywitał mnie pierwszy śnieg.
Świąteczne przygotowania.
Ten t-shirt dostałam od dziewczyn, które postanowiły zorganizować kampanię #legallyfashionable. Akcja ma na celu zwrócenie uwagi na ochronę praw tych, którzy działają na rynku modowym. Jeżeli jesteście ciekawe i chciałybyście dowiedzieć się więcej o ochronie praw autorskich w branży modowej to zapraszam
Jeden produkt do wszystkiego, czyli jak oszczędzić miejsce w łazienkowej szafce. Satynowy Olejek Odżywczy od
1. Świąteczne elfy. // 2., 3. i 4. Domowe pielesze.
Gdy nie ma miejsca w bagażniku, bo trzeba przewieźć choinkę.
1. i 3. Świąteczne ciasteczka. W tym roku nie tylko gwiazdki, ale też… Portos? // 2. i 4. Swetry, swetry i tylko swetry. Ten u góry jest od H&M, ten na dole od MLE Collection. //
Jeden z wielu udanych prezentów w tym roku. Esencja Połysku od
czapka – 


Nowy Jork o świcie.







