Easy like…

  Who doesn't like to stay in pajamas until noon? Or to prepare the delicious breakfast  without a hurry? Last Saturday was  a really nice change for me – within the week I managed to shoot a lot of great photos (luckily, the weather was good), so I could dedicate the weekend to do some housework and more importantly for some private issues I left behind for a while (thanks for the understanding and I promise right here and now that soon we will have more time for each other  :*). Such mornings are rare,  so let’s enjoy them as long as we can.

  Middle of the week isn’t perhaps a perfect moment to share photos from Saturday, but I hope that the time will pass quickly and we will soon wake up on a weekend morning once again.

***

   Która z nas nie lubi czasem posiedzieć w pidżamie do południa? Albo w spokoju przygotować pyszne śniadanie nigdzie się nie śpiesząc? Ostatnia sobota była dla mnie naprawdę miłą odmianą – w ciągu tygodnia udało mi się zrealizować całkiem sporo zdjęć (pogoda na szczęście dopisała), więc weekend mogłam poświęcić na pracę w domu i nadrabianie prywatnych zaległości (dziękuję za wyrozumiałość i przy świadkach obiecuję, że niedługo będziemy mieć więcej czasu dla siebie :*). Takie poranki zdarzają się rzadko, dlatego cieszmy się nimi jak tylko możemy.

   Środek tygodnia to nie jest może idealny moment na dzielenie się z Wami zdjęciami z soboty, ale mam nadzieję, że czas szybko nam zleci i nim się obejrzymy znowu obudzimy się w weekendowy poranek. 

   Nawet gdy mogę pospać trochę dłużej, to staram się wstać maksymalnie półtorej godziny później niż zwykle (czyli między 7 a 7.30). Rozregulowanie trybu snu, nawet jeśli marzę o tym, aby obudzić się dopiero na nowy odcinek Familiady, sprawia, że w poniedziałkowy poranek jest mi znacznie ciężej wstać. Jeśli nigdzie się nie śpieszę, to łapię za telefon i sprawdzam najnowsze wiadomości ze świata. Gdy miauczenie mojego kota nie daje mi już spokoju (Pempuszka nie uznaje weekendów) to zwlekam się z łóżka. 

   Bardzo chciałabym poświęcać więcej czasu na pielęgnację, ale niestety nawet w weekendy szkoda mi teraz na to czasu. Po prysznicu, wsmarowuję balsam do ciała, przemywam twarz płynem micelarnym i nakładam krem (w którymś momencie myję też zęby ;)). Piszę o tym przede wszystkim dlatego, że zauważyłam znaczną poprawę swojej cery, od momentu w którym to wieczorem używam żelu do mycia twarzy, a rano płynu micelarnego. Znacznie rzadziej pojawiają się teraz u mnie jakiekolwiek niedoskonałości. 

W tym momencie używam płynu micelarnego Serene, jednej z moich ulubionych marek kosmetycznych. Jeszcze nigdy nie zawiodłam się na produktach Phenome (polecam też rozgrzewające masło do ciała z imbirem lub krem Luscious z wodą aloesową). Gdybyście miały ochotę przetestować któryś z produktów, to marka Phenome przygotowała specjalny rabat dla Czytelniczek bloga :). W dniach od 10 do 12 czerwca na hasło "MLE" otrzymacie 25% rabatu na cały asortyment w sklepie online. 

Nie ma nic lepszego niż łączenie przyjemnego z pożytecznym. Gdy w końcu nadchodzi weekend, budzik nie dzwoni o świcie i większość obowiązków mogę załatwić z domu, to chętnie przygotowuję coś pysznego na śniadanie, a przy okazji robię kilka zdjęć na bloga. W ostatnich dniach uskuteczniam wszystkie przepisy z wykorzystaniem truskawek, które po prostu uwielbiam. Siadanie przed telewizorem z miską wypełnioną po brzegi truskawkami z cukrem, to najlepsze co może mnie spotkać w letni wieczór. W ten weekend postanowiłam wrócić do jednego z pierwszych przepisów Zosi opublikowanych na blogu. Przypomniała mi o nim przepięknie wydana książka autorstwa Rachel Khoo "Mała paryska kuchnia" (dostępna na przykład w księgarni Bonito.pl, którą gorąco Wam polecam). Smak tego prostego dania jest wprost nie do opisania, a po dodaniu do niego świeżych truskawek i odrobiny miodu można już zupełnie odpłynąć.  

Przepis na śniadanie dla dwóch głodnych osób

Skład: 

 chałka (im bardziej wysuszona tym lepiej ;))

dwa jajka od kurki z wolnego wybiegu

dwie szklanki mleka

trzy łyżki cukru 

masło do podsmażenia chałki

trzy garście truskawek

dwie łyżki miodu

Sposób przygotowania:

Do miski wlewamy mleko, wbijamy jajka i dodajemy cukier. Roztrzepujemy widelcem. Kroimy chałkę na kromki i po kolei maczamy je w mleku z jajkiem, aż całkiem nasiąkną. Rozgrzewamy masło na patelni. Delikatnie przekładamy kromki na patelnie i czekamy aż się zarumienią z obydwu stron. Przekładamy na talerz. Dodajemy truskawki i miód. Jemy nim wystygną :).

Z pysznym śniadaniem na talerzu, zabrałam się w końcu za przejrzenie nowego numeru ELLE. Już od piątku jeden egzemplarz prosto z drukarni leżał przy moim łóżku ale ja chciałam poczekać na odpowiedni moment, aby w końcu zobaczyć… artykuł i zdjęcia własnego autorstwa :). W nowym numerze znajdziecie mały przewodnik po Brukseli, do której udałam się kilka tygodni temu. Jeśli komuś z Was wpadnie przez przypadek w ręce, to będzie mi bardzo miło jeśli podzielicie się swoją opinią :).

Byle do soboty… Miłego dnia! :)

 

 

LAST MONTH

And so…May is behind us! Therefore I'm inviting you for the small photo summary of last month.

***

Maj za nami! Zapraszam więc na małe zestawienie zdjęć z minionego miesiąca. 

Jedno z tych miejsc w Sopocie do którego nie docierają turyści – dzika plaża. Już nie mogę się doczekać pierwszej w tym roku kąpieli!

Rozdział o tym jak stworzyć idealną garderobę, opartą na klasycznych i uniwersalnych rzeczach już skończony. Moja szafa w roli głównej :).

W ostatnim miesiącu realizowałam zdjęcia na bloga, do kilku rozdziałów mojej książki i dla jednego magazynu. Oczywiście zajmowało to mnóstwo czasu i zmuszało mnie do wstawania z łóżka codziennie przed piątą rano, ale jestem bardzo zadowolona z efektów :). Gdy tylko będę mogła opublikować kilka zdjęć, to z przyjemnością się nimi z Wami podzielę. 

Robienie zdjęć to jedno, wcześniej trzeba się do nich odpowiednio przygotować – poszukiwanie pasujących plenerów to nie lada wyzwanie, ale z pomocą najbliższych udało mi się znaleźć kilka naprawdę ciekawych miejsc. 

 

1. Rodzinny akcent w jednej z trójmiejskich restauracji. "Był sobie Gdańsk" to wydany przed laty kultowy album ze starymi fotografiami, który sprzedał się do ostatniego egzemplarza. // 2. i 3. Kocham to co robię! Zdjęcia na plaży to zawsze czysta przyjemność! // 4. Wszystkie materiały zostały już zaakceptowane :) //

Długie godziny pisania…

Prosty strój na długi dzień :)

1. Ciepły wieczór w moim ogrodzie // 2. Typowy polski Mruczek // 3. Jeden z tych poranków, kiedy naprawdę nie chcę się wstawać… // 4. Drabina, czyli moja nowa asystentka ;)

Deser po pysznym obiedzie u babci.

Z początku byłam załamana, że mój samochód się popsuł. Mój rower spełnił jednak swoje zadanie perfekcyjnie. 

Zdjęcia w ogrodzie. 

1. Sobotni wieczór w gdyńskiej restauracji "Serio" // 2. i 3. Zielone Trójmiasto // 4. Pierwsze polskie truskawki //

A na koniec, tradycyjnie dodałam jedno zdjęcie z plaży. Powolne, beztroskie życie w Sopocie – jestem prawdziwą szczęściarą, że urodziłam się nad morzem i mieszkam w tak pięknym miejscu.

Miłego popołudnia! 

#slowlife

W końcu zbliża się weekend. Od dłuższego czasu staram się aby ten krótki czas spędzać spokojnie, nie śpiesząc się nigdzie. W tygodniu nasze życie kręci się jak szalone i nie daje chwili wytchnienia. Dlatego sobotę i niedzielę staram się spędzać powoli. Co tak naprawdę znaczy "slowlife"? Czy aby zatrzymać pęd, w który wpadliśmy, powinniśmy wyrzucić telewizor z domu? Albo pozbyć się telefonu komórkowego? A może zapomnieć o codziennych obowiązkach? Czasami miałabym na to ochotę. Teraz wystarczy mi jednak jeśli wybiorę się nad moje ukochane morze i przez chwilę posiedzę na plaży. A Wy jakie macie plany na kolejne dwa dni? 

1. Sweter – Zalando 219zł 2. Kubek – Loftbar 45zł 3. Lampion – Duka 70zł 4. Czapka z daszkiem – Zalando 153zł 5. Torebka – Batycki 399zł (przeceniona z 999zł) 6. Buty – Hunter 400zł 7. Spodnie – TopShop 220zł 8. Koc – H&M Home 279zł

1. Sukienka – Choies 120zł 2. Magazyn – Kinfolk 3. Koszyk (podobny tutaj ) 4. Cienie do powiek – Dior 249zł 5. Okulary – Blue&Cream 6. Buty – obuwie-lizuraj.pl  49zł

1. Torebka cylindryczna – M.A.R Handbags 2. Espadryle – Tory Burch 500zł ( podobne tutaj) 3. Aparat – Fuji 1000zł 4. Szorty (podobne tutaj i tutaj) 5. T-Shirt – Zalando 35zł 6. Zegarek – Daniel Wellington 759zł 7. Kubek termiczny

Love to be a photographer #3

  For the first months of creating the blog, completely consumed with preparing posts, I focused my whole attention on clothes, the latest trend, and therefore on the shopping. Leading the side took my entire free time,  sometimes I even had to give up my other activities. After four years of managing the site, I changed the attitude of creating posts. I am not buying garments only because I want to show something new, but I am using the ones which I already have. My wardrobe also went through a big make over – I got rid of the large part of my wardrobe which were not entirely my style, and so the choosing everyday outfits became much easier. I have also returned to the plans that I had to put aside for a moment. Through this entire time one thing hadn’t change –  I still adore taking photos. In today's entry you will find a few shots which I managed to do in the first warm May afternoon.

***

   Przez pierwsze miesiące prowadzenia bloga, pochłonięta całkowicie przygotowywaniem wpisów, uwagę skupiałam na ciuchach, nowych trendach, a tym samym na zakupach. Prowadzenie strony zajmowało cały mój wolny czas, w którymś momencie musiałam nawet zrezygnować z pozostałych zajęć. Po czterech latach od założenia strony, podchodzę trochę inaczej do tworzenia wpisów. Nie kupuję ciuchów tylko dlatego, że powinnam pokazać coś nowego ale korzystam z tych, które już mam. Moja garderoba też przeszła gruntowną zmianę – pozbyłam się sporej części ubrań, które nie do końca wpisywały się w mój styl, dzięki czemu wybór codziennych strojów stał się znacznie prostszy. Powróciłam też do realizacji planów, które musiałam na chwilę odłożyć. Przez cały ten czas, jedna rzecz pozostała u mnie taka sama – niezmiennie uwielbiam robić zdjęcia. W dzisiejszym wpisie znajdziecie kilka ujęć, które udało mi się zrobić w pierwsze w tym roku, gorące, majowe popołudnie. 

   Moim ulubionym sposobem na chandrę jest przygotowanie czegoś słodkiego. Tym razem, postanowiłam wypróbować przepis pewnej słynnej na cały świat blogerki kulinarnej. Kupiłam wszystkie niezbędne produkty i zabrałam się za ugniatanie ciasta. Jakie było moje rozczarowanie, kiedy po wyciągnięciu ciasta z lodówki okazało się, że w żaden sposób nie można go rozwałkować! Zawiedziona, postanowiłam zmodyfikować przepis i zacząć wszystko od początku, po swojemu. Efekt końcowy wyszedł idealnie i ciasto zniknęło w mig, ale trudne początki przypomniały mi, jak ważny jest szacunek dla Czytelników w trakcie przygotowywania przepisów – wszystko powinno udać się za pierwszym razem. Mój przepis na tartę znajdziecie poniżej :).

Spód z kruchego ciasta:

2 szklanki mąki

3 łyżki cukru pudru

szczypta  soli

200g  masła

3 duże lub 4 małe żółtka jaj 

( jeżeli ciasto będzie nadal zbyt kruche, dodaj łyżkę lub dwie gęstej, kwaśnej śmietany )

Nadzienie

duża garść malin

duża garść jeżyn

dwie duże garści pokrojonych truskawek

trzy łyżki miodu

pół łyżeczki startej wanilii lub esencji waniliowej

Masa jajeczna do posmarowania ciasta

1 jajko

szczypta soli

Jak to zrobić:

1. Wymieszaj  mąkę, cukier, masło do uzyskania kruchego ciasta. Następnie dodaj żółtka jaj. Energicznie zagnieć ciasto (im szybciej, a jednocześnie dokładniej to zrobisz, tym większe szanse, że ciasto będzie można łatwo rozwałkować). Owiń w folię i włóż do lodówki na co najmniej godzinę.

2. Po wyciągnięciu ciasta z lodówki, rozwałkuj je i wypełnij nim spód formy na tartę (nie przejmuj się, jeśli nie uda Ci się przenieść ciasta w jednym kawałku, jeśli się rozerwie, to doklej je już w formie). Warstwa ciasta powinna być dosyć cienka. Pozostałą część ciasta wykorzystasz później.

3. Do miski wrzuć wcześniej umyte i wysuszone jeżyny, maliny i pokrojone truskawki. Dodaj miód i wanilię. Delikatnie wszystko wymieszaj i przełóż do tarty. Rozwałkuj ciasto, które Ci zostało i wytnij nożem długie paski o szerokości ok. 2-3cm. Przekładaj je delikatnie na tartę aby uzyskać wzór kratownicy. Jeśli któryś z pasków Ci się przerwie, nie przejmuj się, po prostu spróbuj je skleić po przełożeniu. Wymieszaj jajko ze szczyptą soli i używając pędzelka posmaruj ciasto aby ładnie zarumieniło się w trakcie pieczenia.

4. Piecz przez 10 minut w temperaturze 200°C, potem obniż temperaturę do 160° C i piecz około pół godziny, aż ciasto się zarumieni. Wyłącz piekarnik i zostaw w nim ciasto na dodatkowe 15 minut aż ostygnie. Możesz podać je z lodami śmietankowymi.

Nie pamiętam kiedy ostatni raz trafiłam na tak dobrą powieść. Ostatnio czytam przede wszystkim literaturę, która przydaje mi się w pracy nad moim nowym projektem, ale w przypadku "Szczygła" Donny Tartt z przyjemnością zrobiłam wyjątek. Ta epicka powieść już okrzyknięta została największym wydarzeniem literackim ostatnich lat (zdobyła między innymi Nagrodę Pulitzera i Carnegie Medal), nie schodzi z list bestsellerów i sprzedała się w ponad trzech milionach egzemplarzy. Nie jest to pierwsze wielkie dzieło Donny Tartt – niektórzy z Was na pewno znają "Tajemną historię" czy "Małego przyjeciela", które pisała latami aby dopracować najmniejsze szczegóły intrygującej fabuły. Wszystkie pozycje są godne polecenia.

Mała ciekawostka – polska marka Mr Gugu & Miss Go, zainspirowana książką oraz stylem Donny Tartt, zaprojektowała limitowaną serię koszulek przedstawiającą tytułowego szczygła :).

Zastanawiacie się co tak pięknie pasuje do tego pachnącego bzu? Najbardziej lubię testować takie kosmetyki, które są jednocześnie tanie i dobre. Nowa seria marki Tołpa botanic, została stworzona na podstawie roślin takich jak amarantus, czarna róża, czerwony ryż, biały hibiskus, dąb paragwajski, a każda wiodąca roślina w danej linii odpowiada na potrzeby danej skóry. Ja jestem zachwycona serią "Czarna róża" i to nie tylko dlatego, że przepieknie pachnie. Celem kosmetyków z ekstraktem z kwiatów czarnej róży, jest pięlegnacja skóry wrażliwej, suchej i bardzo suchej, łagodzi też stany zapalne. Balsam do ust to mój faworyt – koniecznie wypróbujcie!

Specjalnie dla czytelników Make Life Easier, marka Tołpa przygotowała 20% rabat na całą linię kosmetyków roślinnych tołpa® botanic. Wystarczy, że w trakcie dokonywania zakupów na www.tolpa.pl, wpiszecie kod rabatowy: makelifeeasier (kod nie łączy się z innymi promocjami oraz kodami rabatowymi w ramach jednego zamówienia).

Kto by się spodziewał, że jedną z moich najlepszych inwestycji ostatnich miesięcy okaże się stara drabina? Większość osób, opisałoby mnie pewnie jako kogoś, kto ciągle gdzieś się śpieszy. Gdyby zajrzały jednak kiedyś do mojego domu w trakcie zdjęć, zobaczyłyby zupełnie inną stronę mojej osobowści. Prawdopodobnie stałabym na biurku lub stole, w bardzo dziwnej pozycji i w całkowitym skupieniu i ciszy próbowałabym sfotografować jakiś przedmiot. Klatka po klatce, modyfikowałabym kadr, tak aby spełniał moje oczekiwania, w przerwach upijając łyk kawy z mlekiem. Po kilku godzinach pracy nad odpowiednim zdjęciem i walki ze zmieniającym się światłem, usiadłabym do komputera i rozpoczęła tworzenie wpisów. Z doświadczenia wiem, że ujęcia "z góry" zawsze prezentują się najlepiej, ale za to najtrudniej je zrobić. Używając drabiny jest znacznie łatwiej :).

Zdjęcia kulinarne to "mój konik" – przez pierwsze trzy lata bloga robiłam zdjęcia do większości przepisów i to głównie dzięki temu nauczyłam się kadrować i rozplanowywać konkretne elementy. Poza tym, po zdjęciach zawsze można zjeść coś pysznego ;).

Czy któreś zdjęcie przypadło Wam do gustu? Czekam na chętnych, którzy chcieliby przeczytać więcej o fotografii – interesowałby Was taki wpis?

Miłego dnia! :)

 

 

My morning routine

Many of you ask me how my typical day looks like. Actually, it’s hard to tell, because every day looks different. The same goes for mornings, but since I have a few habits that are a part of this time of the day, I decided to share them with you. Perhaps, we have some common rituals : ) .

***

Wiele z Was pyta mnie o to, jak wygląda mój typowy dzień. Ciężko jest mi jednak udzielić odpowiedzi, bo tak naprawdę każdy wygląda inaczej. To samo tyczy się poranków, ale ponieważ mam kilka zwyczajów, które są nieodłączną częścią tej pory dnia, postanowiłam się nimi z Wami podzielić. Może okaże się, że mamy jakieś wspólne rytuały :).

Wstaję zwykle pomiędzy szóstą a szóstą piętnaście, chyba, że zaplanowałam zdjęcia na rano (muszę wtedy nastawić budzik na tyle wcześnie, aby zdążyć się wyszykować na najlepsze światło, a o tej porze roku to około wpół do piątej). Chociaż staram się nie kłaść zbyt późno, to od zawsze miałam problem z rozbudzeniem się – ilekroć dzwoni budzik marzę o tym, aby spać dalej. Dopiero po trzech drzemkach powoli odnajduję kontakt z rzeczywistością. 

W domu jem bardzo lekkie i skromne śniadanie. Wygrzebuję się z łóżka i dreptam do kuchni, w której przygotowuję sobie na przykład pokrojone awokado z łyżką oliwy, szczyptą soli i pieprzu plus jabłko, albo owocowo warzywny koktajl. Staram się też nie zapomnieć o nakarmieniu kota ;). Zaraz po przebudzeniu wybieram raczej herbatę lub wodę zamiast kawy. Na swoje ukochane duże cappuccino na pojedynczym espresso pozwalam sobie dopiero po dotarciu do "biura". 

Jedząc śniadanie w łóżku sięgam po swoje notatki i komputer. Rano mój umysł jest wypoczęty i na wszystko mogę spojrzeć świeżym okiem. Przez blisko godzinę poprawiam teksty napisane poprzedniego dnia, dopisuję nowe linijki, a potem biorę głęboki wdech i sprawdzam pocztę. Odpisuję na najpilniejsze wiadomości, a resztę zostawiam na później. Sięgam po telefon, aby zrobić notatki dotyczące zadań na dany dzień.

Gdy zegar wybije wpół do ósmej wyskakuje z łóżka (albo zwlekam się z niego niczym leniwiec), zakładam sportowy strój i idę biegać. Po piętnastu minutach jestem z powrotem (albo i nie, nigdy nie wiadomo kiedy złapie mnie kolka) i robię kilka ćwiczeń (w tej kwestii nic nie zmieniło się od lat, jeśli chcecie poczytać więcej na ten temat to zapraszam do tego wpisu).

Biorę szybki prysznic (obecnie używam szamponu Seboradin i odżywki cementowej od Kerastase, żel do mycia ciała mam z Sephory). Tuż po wyjściu z prysznica przemywam swoją twarz płynem micelarnym z wodą miętową od Zielonego Laboratorium (być może miałyście już szansę przetestować produkty tej marki – są ekologiczne, nie wykorzystuje się w nich parabenów ani żadnych sztucznych substancji i nie są testowane na zwierzętach). Nie myję buzi żelem pod prysznicem bo robię to wieczorem. Następnie nakładam krem (teraz testuję ten od Filorga z serii Hydra Filler). Jeśli mam czas, to wcieram w całe ciało balsam (Evree Instant Help).

Po wysuszeniu włosów (najpierw nakładam piankę Kevin Murphy Body Builder i suszę włosy trzymając głowę w dół i dokładnie je wyczesując) szybko przechodzę do stroju. Przed podjęciem decyzji zawsze zastanawiam się co będę musiała robić danego dnia. Oczywiście jeśli czeka mnie spotkanie, to nie wybieram tak casualowego stroju jak powyżej. Jeśli jednak wiem, że będę w ciągłym ruchu, to stawiam na płaskie buty, jeansy i jasną górę. 

O wpół do dziewiątej jestem już prawie gotowa do wyjścia. Wybieram torebkę pasującą do stroju i zaczynam pakować rzeczy, których będę potrzebować. Poza laptopem i innymi podstawowymi rzeczami biorę ze sobą zawsze jakąś książkę (nigdy nie wiadomo kiedy znajdę moment aby móc przeczytać kilka stron). W tym momencie czytam powieść "Za żadne skarby" autorstwa Very Falski, opowiadającą o losach młodej dziewczyny, stojącej u progu wielkiej kariery, z której niespodziewanie musi zrezygnować. Historia uczy pokory do życia, ale przede wszystkim pokazuje, że nigdy nie można się poddawać. 

Jeśli chciałybyście poznać historię tej bohaterki, to teraz możecie wykorzystać kod rabatowy przy zakupie książki "Za żadne skarby", a także innych nowości wydawnictwa Znak (tutaj znajdziecie więcej szczegółów). Wystarczy wpisać kod rabatowy SKARB, aby dostać zniżkę :). 

W mojej torebce znajdziecie też produkty do codziennego makijażu: podkład w kompakcie Mac Fix, róż z małym pędzelkiem, pomadkę w delikatnym różowym kolorze i balsam do ust oraz uniwersalny krem Steamcream (to już moje trzecie opakowanie). 

 Piszę o nim również dlatego, że udało mi się zdobyć dla Was kod rabatowy, uprawniający do zakupu kremu w cenie 50 złotych (regularna cena to 62 złotych), a że zbliża się Dzień Mamy, to może któraś z Was zechce go kupić na prezent. Wystarczy wpisać kod DLA MAMY w trakcie dokonywania zakupu, aby aktywować promocję (dotyczy ona wszystkich wzorów opakowań, więc każda z Was może wybrać ten, który spodoba się Wam najbardziej). Odsyłam do sklepu po więcej informacji. 

Wszystko spakowane!

sweater / sweter – Mango  (podobny tutaj) // jeans & bag / jeansy i torba – MIH Jeans // shoes / buty – Zara (podobne tutaj) // watch / zegarek – Tissot (podobny tutaj)

Za piętnaście dziewiąta jestem gotowa i wychodzę z domu. Jeśli pogoda za oknem jest ładna (tak jak dziś) to wsiadam na rower i po dziesięciu minutach jestem u celu. Przede mną kilka godzin pracy na komputerze, ale po miłym poranku nic nie zepsuje mi humoru. Miłego dnia! :)

Jak zdrowo spędzić weekend?

What is standing in the way to begin living the way we would want it? There was a time in my life, when I had been praying for the weekend to end as soon as possible – it was boring, unproductive, tiresome. Till noon I lay in bed, then watched TV, in order to spend the evening browsing pictures of friends on Facebook, showing how wonderfully they spend their day off. Fortunately, such an depressing image is already far behind me, but I know that a change in lifestyle and everyday life requires a bit of work. Best is to start with the small things.

A weekend is the only moment during the week when we can accurately plan our free time and do something for ourselves and our loved ones without a rush. It's good to think in advance about this, not to end up lounging all-day on the sofa. According to study carried out in 2010, for the question "how are we spending Sunday?" over fifty per cent of the surveyed answered that they watch TV and spend passive time on the couch. Such a laziness certainly won't help in the regeneration after five heavy working days. We can use our free time much healthier. Don't worry, I don't think that each of us has to get on a bike this weekend to ride thirty kilometers or run a half marathon. Here are some of my ideas for the upcoming Saturday and Sunday.

Co stoi na przeszkodzie aby zacząć żyć tak jakbyśmy tego chcieli? Był taki moment w moim życiu, kiedy modliłam się aby weekend skończył się jak najszybciej – był nudny, bezproduktywny i nieswój. Do dwunastej leżałam w łóżku, później oglądałam telewizję, aby wieczór spędzić na przeglądaniu zdjęć znajomych na facebooku, pokazujących jak wspaniale spędzili wolny dzień. Na szczęście, taki przygnębiający obraz jest już daleko za mną, ale wiem, że zmiana trybu życia i cieszenie się codziennością wymaga odrobiny pracy. Najlepiej jest zacząć od małych rzeczy.

Weekend to jedyny moment w ciągu tygodnia kiedy możemy dokładnie zaplanować czas wolny i bez pośpiechu zrobić coś dla siebie i bliskich. Dobrze jest o tym pomyśleć zawczasu, aby nie skończyło się to całodniowym leniuchowaniem na kanapie. Według badań przeprowadzonych w 2010 roku, na pytanie „jak spędzamy niedzielę?” ponad pięćdziesiąt procent badanych odpowiedziało, że ogląda telewizję oraz biernie spędza czas na fotelu. Takie lenistwo na pewno nie pomoże w regeneracji sił po ciężkich pięciu dniach pracy. Czas wolny możemy wykorzystać na wiele zdrowych sposobów. Nie bójcie się, nie uważam aby każdy z nas w najbliższy weekend musiał wsiąść na rower i przejechać trzydzieści kilometrów lub przebiec półmaraton bez zadyszki. Oto kilka moich pomysłów na nadchodzącą sobotę i niedzielę.

Ulubione domowe posiłki w wersji #bio, #vegetarian i #glutenfree.

Weekend to doskonały moment abyśmy mogli więcej czasu poświęcić na przyrządzanie zdrowych posiłków. Wiem doskonale jak ciężko jest codziennie wymyślać inną potrawę, na dodatek najlepiej bez glutenu, laktozy i mięsa (nie żartuję, najczęściej takie dania goszczą na moim stole). W swojej domowej biblioteczce mam sporą ilość książek kucharskich, uwielbiam je przeglądać i podziwiać piękne fotografie. Jeśli chodzi o same przepisy to zdecydowaną większość modyfikuję aby spełniały moje dietetyczne wymagania. Niezdrowe półprodukty, zastępuję tymi ze sklepu ze zdrową żywnością. To nie jest trudne, a takie zmiany z pewnością wyjdą Wam na dobre. Możemy zamienić masło na pastę z awokado, płatki owsiane na jaglane lub komosę ryżową (polecam zwłaszcza wtedy kiedy chcecie ograniczyć gluten). Zamiast makaronów pszennych kupuję te z mąki orkiszowej. Kiedy mam ochotę na przekąskę zamiast chipsów sięgam po chrupki kukurydziane lub warzywne. Słodycze zastępuję owocami suszonymi (z tym często mam jednak największy problem, mam małą słabość do ciasteczek i czekoladek).

W miniony długi weekend udało mi się przygotować zapiekankę rybną. Podczas jej przygotowywania inspirowałam się książką Jamie Oliver’s, Food Tube (Jamie jest jednym z moich ulubionych kucharzy). Dokładny przepis znajdziecie w książce „rodzinne przysmaki” na stronie siedemdziesiątej szóstej (akurat jest przeceniona w Empiku). Poniżej wymienię potrzebne składniki i moje zamienniki. 

Skład na farsz do zapiekanki rybnej:

1 pęczek świeżej natki pietruszki – bez zmian

1,2 l mleka 3,2% – zamieniłam na napój z kaszy jaglanej (kupiłam go w BioSklepie)

1/4 średniej cebuli

1 świeży liść laurowy

4 ziarna czarnego pieprzu

320g mrożonego filetu z ryby o białym mięsie na przykład dorsza

320g mrożonego filetu z łososia

80g masła – zamieniłam na masło ghee (kupiłam przez Internet w BioSklepie)

80g mąki pszennej – zamieniłam na orkiszową, również może być kokosowa albo jaglana (produkt znajdziecie tutaj)

otarta skórka i sok z 1 niewoskowanej cytryny – można je kupić w Lidlu

300g mrożonych obranych gotowanych krewetek

300g mrożonego groszku

sól morska (ja używam tylko i wyłącznie różowej) i świeżo zmielony czarny pieprz

2 porcje tłuczonych ziemniaków (przepis na stronie sto szesnastej)

Skład tłuczonych ziemniaków:

1,5 kg ziemniaków – zamieniłam na 1kg batatów i 0,5kg młodych ziemniaków

sól i świeżo zmielony pieprz

duży kawałek masła – zamieniłam na masło ghee

100ml mleka 2% – zmieniłam na 100ml napoju orkiszowego (dostępne tutaj)

1 gałka muszkatołowa do ścierania

Przygotowana zapiekanka była niskotłuszczowa i nie miała w sobie mięsa ani glutenu. 

 Jak znaleźć czas na małe kobiece przyjemności

 Jeżeli chcemy chociaż trochę wypocząć i zrelaksować się przed nadchodzącym tygodniem pracy musimy znaleźć na to czas. Jak to zrobić? Kluczem jest eliminowanie czynności, które pożerają nam najwięcej cennych chwil. Skończmy z przeglądaniem witryn w internecie, instagramowych profili i skrzynki pocztowej. Przyznajcie się, ile czasu w ciągu dnia marnujecie na facebooku? W tym czasie można by spokojnie pomalować paznokcie. Zacznijmy zapisywać w kalendarzu dokładnie to, co mamy do wykonania. Najwięcej czasu zawsze tracimy na próbie odgadnięcia co mieliśmy zrobić i o czym zapomnieliśmy (już nie raz wracałam się po laptopa z pracy do domu). Pamiętajmy żeby żadnych obowiązków nie odwlekać. Jeżeli księgowa wysyła nas do urzędu po ważne dokumenty starajmy się natychmiast tam pojechać. Jeżeli tego nie zrobimy, potem znowu będziemy musieli dowiedzieć się o co chodziło, po co jedziemy i prawdopodobnie przejedziemy dwa razy więcej kilometrów. Jeżeli w domu panuje duży bałagan i wiecie, że połowę weekendu poświęcicie na jego porządkowaniu już w piątek wstańcie o godzinę wcześniej i zacznijcie od poukładania najważniejszych rzeczy.

 

Humor może być pomocny przy zachowaniu zdrowia

Jak często zapraszacie do siebie znajomych? Od razu mogę się przyznać, że robię to bardzo rzadko. W naszym życiu radość, uśmiech i sama czynność śmiania się odgrywa bardzo ważną rolę. Dzięki niej wyzwala się u nas hormon szczęścia. Przy czym redukuje się hormon stresu. Czy wiedzieliście, że dzięki śmianiu się wzmacniamy też nasz system immunologiczny? Długie i intensywne okazywanie radości wzmacnia mięśnie twarzy, a to ją ujędrnia (najtańszy sposób na zmarszczki). Jeżeli chcemy spędzić zdrowy weekend, spotkanie z przyjaciółmi powinno być naszym obowiązkiem. Spróbujmy w nadchodzącą sobotę zaprosić do siebie kilku znajomych i wspólnie obejrzeć śmieszną komedię. Gwarantuję, że Wasze dobre samopoczucie będzie utrzymywać się jeszcze przez długi czas. Powiedzenie "śmiech to zdrowie" jest jak najbardziej prawdziwe.

Wykonaj najmniejszy krok a Twój weekend będzie lepszy

Satysfakcja z tego, że udało nam się wydostać z objęć kocyka i ciepłych skarpetek wprawi nas w lepszy nastrój. Wielogodzinne przesiadywanie przed komputerem lub telewizorem powoduje, że jesteśmy ospali. Może to nawet doprowadzić do problemów z koncentracją oraz zapamiętywaniem. Poświęćmy chociaż trzydzieści minut w ciągu dnia na spacer czy zwykłe wylegiwanie się na słońcu, a dostarczymy naszemu organizmowi sporą porcję tlenu i witaminy D, potrzebnej do prawidłowego rozwoju naszego organizmu. Dodatkowo, przebywanie na świeżym powietrzu wzmocni pracę naszego serca i mózgu. Nie szukajcie wymówki w stylu "nie mam czasu", trzydzieści minut to tyle ile trwa najkrótszy telewizyjny program, jeśli masz czas obejrzeć familiadę to znaczy, że możesz też pójść na spacer. 

Ćwicz zanim jeszcze wstaniesz z łóżka

Gdybyście borykali się z problemem szybkiego wstawania dobrze jest poranną gimnastykę zacząć już pod kołdrą. W walce z opadającymi powiekami pomoże nam przeciąganie się, kładzenie z boku na bok, zginanie nóg w kolanach, delikatne wymachy ramion i mocne wyciąganie stóp. To poprawi nasze krążenie krwi i obudzi nas w szybkim tempie. Po takim gimnastycznym wstępie warto jest jeszcze przez chwilę porozciągać się w domowym zaciszu. Najczęściej, za instruktora służy mi aplikacja Nike NTC, którą Wam gorąco polecam. Ćwiczę z nią już od miesiąca i jestem bardzo zadowolona z efektów (o tym opowiem Wam więcej we wpisie poświęconym tematyce sportowej). Nie wiem czy wiecie, ale takie poranne wygibasy pobudzają pracę naszego metabolizmu. Drogie Panie! Lepiej znajdźmy w sobie odrobinę motywacji! Takie regularne ćwiczenia ułatwią nam zrzucenie zbędnych kilogramów.  

Mam nadzieję, że mój tekst trochę Was zainspirował i przyszły weekend spędzicie inaczej niż zwykle. Jestem bardzo ciekawa jakie macie plany i chętnie poczytam o nich w komentarzach. Tymczasem, życzę wszystkim owocnych kilku dni pracy, a po nich, zdrowej, aktywnej i przepełnionej uśmiechem soboty i niedzieli! :)