Easy like…

  Who doesn't like to stay in pajamas until noon? Or to prepare the delicious breakfast  without a hurry? Last Saturday was  a really nice change for me – within the week I managed to shoot a lot of great photos (luckily, the weather was good), so I could dedicate the weekend to do some housework and more importantly for some private issues I left behind for a while (thanks for the understanding and I promise right here and now that soon we will have more time for each other  :*). Such mornings are rare,  so let’s enjoy them as long as we can.

  Middle of the week isn’t perhaps a perfect moment to share photos from Saturday, but I hope that the time will pass quickly and we will soon wake up on a weekend morning once again.

***

   Która z nas nie lubi czasem posiedzieć w pidżamie do południa? Albo w spokoju przygotować pyszne śniadanie nigdzie się nie śpiesząc? Ostatnia sobota była dla mnie naprawdę miłą odmianą – w ciągu tygodnia udało mi się zrealizować całkiem sporo zdjęć (pogoda na szczęście dopisała), więc weekend mogłam poświęcić na pracę w domu i nadrabianie prywatnych zaległości (dziękuję za wyrozumiałość i przy świadkach obiecuję, że niedługo będziemy mieć więcej czasu dla siebie :*). Takie poranki zdarzają się rzadko, dlatego cieszmy się nimi jak tylko możemy.

   Środek tygodnia to nie jest może idealny moment na dzielenie się z Wami zdjęciami z soboty, ale mam nadzieję, że czas szybko nam zleci i nim się obejrzymy znowu obudzimy się w weekendowy poranek. 

   Nawet gdy mogę pospać trochę dłużej, to staram się wstać maksymalnie półtorej godziny później niż zwykle (czyli między 7 a 7.30). Rozregulowanie trybu snu, nawet jeśli marzę o tym, aby obudzić się dopiero na nowy odcinek Familiady, sprawia, że w poniedziałkowy poranek jest mi znacznie ciężej wstać. Jeśli nigdzie się nie śpieszę, to łapię za telefon i sprawdzam najnowsze wiadomości ze świata. Gdy miauczenie mojego kota nie daje mi już spokoju (Pempuszka nie uznaje weekendów) to zwlekam się z łóżka. 

   Bardzo chciałabym poświęcać więcej czasu na pielęgnację, ale niestety nawet w weekendy szkoda mi teraz na to czasu. Po prysznicu, wsmarowuję balsam do ciała, przemywam twarz płynem micelarnym i nakładam krem (w którymś momencie myję też zęby ;)). Piszę o tym przede wszystkim dlatego, że zauważyłam znaczną poprawę swojej cery, od momentu w którym to wieczorem używam żelu do mycia twarzy, a rano płynu micelarnego. Znacznie rzadziej pojawiają się teraz u mnie jakiekolwiek niedoskonałości. 

W tym momencie używam płynu micelarnego Serene, jednej z moich ulubionych marek kosmetycznych. Jeszcze nigdy nie zawiodłam się na produktach Phenome (polecam też rozgrzewające masło do ciała z imbirem lub krem Luscious z wodą aloesową). Gdybyście miały ochotę przetestować któryś z produktów, to marka Phenome przygotowała specjalny rabat dla Czytelniczek bloga :). W dniach od 10 do 12 czerwca na hasło "MLE" otrzymacie 25% rabatu na cały asortyment w sklepie online. 

Nie ma nic lepszego niż łączenie przyjemnego z pożytecznym. Gdy w końcu nadchodzi weekend, budzik nie dzwoni o świcie i większość obowiązków mogę załatwić z domu, to chętnie przygotowuję coś pysznego na śniadanie, a przy okazji robię kilka zdjęć na bloga. W ostatnich dniach uskuteczniam wszystkie przepisy z wykorzystaniem truskawek, które po prostu uwielbiam. Siadanie przed telewizorem z miską wypełnioną po brzegi truskawkami z cukrem, to najlepsze co może mnie spotkać w letni wieczór. W ten weekend postanowiłam wrócić do jednego z pierwszych przepisów Zosi opublikowanych na blogu. Przypomniała mi o nim przepięknie wydana książka autorstwa Rachel Khoo "Mała paryska kuchnia" (dostępna na przykład w księgarni Bonito.pl, którą gorąco Wam polecam). Smak tego prostego dania jest wprost nie do opisania, a po dodaniu do niego świeżych truskawek i odrobiny miodu można już zupełnie odpłynąć.  

Przepis na śniadanie dla dwóch głodnych osób

Skład: 

 chałka (im bardziej wysuszona tym lepiej ;))

dwa jajka od kurki z wolnego wybiegu

dwie szklanki mleka

trzy łyżki cukru 

masło do podsmażenia chałki

trzy garście truskawek

dwie łyżki miodu

Sposób przygotowania:

Do miski wlewamy mleko, wbijamy jajka i dodajemy cukier. Roztrzepujemy widelcem. Kroimy chałkę na kromki i po kolei maczamy je w mleku z jajkiem, aż całkiem nasiąkną. Rozgrzewamy masło na patelni. Delikatnie przekładamy kromki na patelnie i czekamy aż się zarumienią z obydwu stron. Przekładamy na talerz. Dodajemy truskawki i miód. Jemy nim wystygną :).

Z pysznym śniadaniem na talerzu, zabrałam się w końcu za przejrzenie nowego numeru ELLE. Już od piątku jeden egzemplarz prosto z drukarni leżał przy moim łóżku ale ja chciałam poczekać na odpowiedni moment, aby w końcu zobaczyć… artykuł i zdjęcia własnego autorstwa :). W nowym numerze znajdziecie mały przewodnik po Brukseli, do której udałam się kilka tygodni temu. Jeśli komuś z Was wpadnie przez przypadek w ręce, to będzie mi bardzo miło jeśli podzielicie się swoją opinią :).

Byle do soboty… Miłego dnia! :)

 

 

Babeczki malinowe z kremem

* * *

To chyba jeden z najbardziej przydatnych deserów na najbliższe miesiące. Kruche ciasto, krem i obfita garść owoców! Dotychczas do większości tart dodawałam mieszankę serka mascarpone z rozpuszczoną białą czekoladą. Tym razem polecam kruche tartaletki z lekko zmodyfikowanym przeze mnie crème pâtissière. Zazwyczaj dopiero w ostatniej chwili nakładałam owoce na warstwę kremu – przy tej wersji, dekoracje owoców możemy zacząć na kilka godzin przed podaniem. Ten wspaniały i dość mało pracochłonny deser to doskonały pomysł na umilenie najbliższych wolnych dni. Co powiecie zatem na kruchą tartę, koc i dobrą książkę? Gdzieś z dala od miastowego gwaru – najlepiej na trawie? Idealnym dopełnieniem letniej, słodkiej przekąski są orzeźwiające, pełne owocowych smaków napoje Frappuccino. Do tej propozycji owoców na tartaletkach, polecam wybrać wersję jogurtową o smaku malin i jeżyn.

 

Skład:

(przepis na tartę o średnicy 28 cm lub ok. 5 sztuk o średnicy 4 cm)

ciasto:

150 g mąki

30 g cukru

125 g pokrojonego w kostkę masła (najlepiej schłodzone)

1 łyżka wody (opcjonalnie)

krem:

4 żółtka

1 laska wanilii

500 ml mleka 3,2%

100 g cukru 

3 łyżki mąki kukurydzianej

do dekoracji: świeże maliny + garść pistacji 

cukier puder do posypania

A oto jak to zrobić:

1. Do szerokiej miski (albo na stolnicę) przesiewamy mąkę, dodajemy pokrojone na kawałki masło, cukier i skrapiamy łyżką wody (opcjonalnie). Zdecydowanym ruchem zagniatamy ciasto i odkładamy na 30 minut do zamrażalnika. Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni C. 

2. Ciasto wyjmujemy z zamrażalnika i wykładamy nim natłuszczone foremki. Wierzch ciasta nakłuwamy widelcem. Pieczemy ok. 20-25 minut, aż ciasto uzyska złoty kolor.

3. Mleko podgrzewamy w garnku z rozciętą na pół wanilią. W oddzielnej misce ubijamy żółtka z cukrem na puszystą masę. Dodajemy mąkę kukurydzianą i dalej ubijamy. Do puszystej masy, stale mieszając przelewamy połowę ciepłego mleka. Mieszamy i przelewamy całość do reszty mleka pozostałej w garnku. Na małym ogniu masę mieszamy przez 8-10 minut, aż zgęstnieje. Tak powstaly krem przekładamy na kruche spody ciasta, a na kremie rozkładamy świeże maliny. Posypujemy pokruszonymi pistacjami i cukrem pudrem.

* * *

This is probably one of the most useful desserts for the upcoming months. Pastry, cream and a large handful of fruit! So far, I have been adding a mixture of mascarpone with melted white chocolate to most of my tarts. This time I recommend crispy tartlets with my slightly modified crème pâtissière. I usually wait till the very last moment to add the fruit onto the layer of cream – in this version, you can start decorating with fruit a few hours before serving. This amazing and relatively easy dessert is the ideal idea to make the next few free days a bit more special. How would you like a crispy tart, a blanket and a good book? Somewhere far away from the bustling city – preferably on grass? Full of fruit flavor Frappuccino’s perfectly complement this light and sweet snack. I suggest getting the raspberry and blackberry yoghurt flavored one to go with these tartlets.

Ingredients:

(a recipe for a tart with a diameter of 28 cm or approx. 5 pieces with a diameter of 4 cm)

the shortcrust pastry:

150 g flour

30 g sugar

125 g diced butter (preferably chilled)

1 tablespoon of water (optional)

cream:

4 egg yolks

1 vanilla pod

500 ml of 3.2% milk

100 g sugar

3 tablespoons cornstarch

to decorate: Fresh raspberries +a  handful of pistachios

powdered sugar for sprinkling

 

Here's how to do it:

1. Sif the flour into a wide bowl (or onto a pastry board), add the cubes of butter, sugar and sprinkle on a spoon of water (optional). Firmly knead the dough and put aside for 30 minutes into the freezer. Preheat oven to 180 degrees C.

2. Remove the dough from the freezer and spread it onto greased molds. Puncture the pastry with a fork. Bake for approx. 20-25 minutes, until the dough turns a golden color.

3. Warm up the milk in a pot with a vanilla pod cut in half. In a separate bowl, beat the egg yolks with sugar until fluffy. Add the cornstarch and continue to whip. Pour in the warm milk, while stirring constantly. Mix and pour the mixture into the remaining milk in the saucepan. Stir the mixture for 8-10 minutes on low heat, until it thickens. Spread the finished cream onto the shortcrust pastry bottoms and add the fresh raspberries. Sprinkle with crushed pistachios and powdered sugar.

Sobotnie śniadanie: chlebek bananowo-migdałowy z zimnym mlekiem // Saturday breakfast: banana-almond bread with cold milk

* * *

Moja ulubiona część dnia. Śniadanie. Coraz częściej łapię się na tym, iż wraz z końcem tygodnia planuję coś upiec słodkiego na sobotni poranek. Do szklanki mleka, bo to cenne źródło wapnia, białka oraz witaminy D. Odpowiednia ilość tych składników w codziennej diecie jest kluczowym elementem zapewniającym prawidłowy rozwój kości i zębów, a także funkcjonowania organizmu. Przyznaję, że produkty mleczne są naszym stałym elementem. Nawet pieczone ciasta mają odrobinę jogurtu, który zdecydowanie polepsza jakość wypieku i wspaniale wpływa na jego smak. Jeżeli tak jak ja, jesteście zwolennikami wilgotnych i delikatnych ciast, to koniecznie wypróbujcie dzisiejszy przepis. Udanego sobotniego poranka!

Skład:

5 bananów

2 jajka

180 g mąki migdałowej

100 g masła (miękkie)

2 łyżeczki cukru wanilinowego

150 g brązowego cukru

5 łyżek śmietany 12 % lub jogurtu naturalnego

A oto jak to zrobić:

1. Banany ugniatamy na gładką masę. Dodajemy roztrzepane jajka, roztopione masło, cukier, cukier wanilinowy, śmietanę lub jogurt a na końcu mąkę migdałową. Całość dokładnie mieszamy do połączenia się wszystkich składników. Masę przekładamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia i umieszczamy w rozgrzanym piekarniku w 180 stopniach C. Pieczemy przez 60 minut. Po upieczeniu ciasto zostawiamy w piekarniku przy uchylonych drzwiczkach przez najbliższe 30 minut.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Domowa lemoniada z rozmarynem // Homemade rosemary lemonade

* * *

Nie ma lata bez lemoniady. Uwielbiam ją przygotowywać. Napełnianie wielkich dzbanków sezonowymi owocami, świeżymi ziołami i kostkami lodu, sprawia mi ogromną przyjemność. W dzisiejszym przepisie do jej przyrządzenia potrzebny jest świeży rozmaryn, który karmelizuję z cytryną i rozcieńczam z wodą. Zapach jest wspaniały! 

Skład:

4-5 gałązek świeżego rozmarynu

ok. 4-5 l wody niegazowanej

5 łyżek brązowego cukru

2 cytryny

1 grejpfrut

A oto jak to zrobić:

1. Na rozgrzanej patelni roztapiamy brązowy cukier, aż powstanie brązowy płyn. Dodajemy pokrojone plastry cytryny i 2 gałązki rozmarynu. Podsmażamy przez 2-3 minuty. Ostrożnie nalewamy ok. 1.5 litra wody i pozostawiamy na ogniu, aż powstałe grudki cukru roztopią się. Powstały syrop przelewamy do dużego słoja / dzbanka i dopełniamy wodą. Dodajemy gałązki rozmarynu plastry cytryny i grejpfruta. Lemoniadę podajemy z kostkami lodu.

 

* * *

There’s no summer without lemonade. I love preparing it. Filling large jugs with seasonal fruits, fresh herbs and ice cubes, gives me great pleasure. In today's recipe you will need fresh rosemary, which you will caramelize with lemon and dilute with water. The smell is wonderful!

 

Ingredients:

4-5 sprigs fresh rosemary

approx. 4-5 liters of still water

5 tablespoons brown sugar

2 lemons

1 grapefruit

Here's how to do it:

1. Melt the brown sugar on a hot pan, until it’s a brown liquid. Add the slices of lemon and 2 rosemary sprigs. Fry for 2-3 minutes. Carefully pour approx. 1.5 liters of water and leave on the stove until all the sugar lumps melt. Pour the prepared syrup into a large jar / jug and fill it up with water. Add the rosemary sprigs, lemon and grapefruit slices. Serve the lemonade with ice cubes.

Love to be a photographer #3

  For the first months of creating the blog, completely consumed with preparing posts, I focused my whole attention on clothes, the latest trend, and therefore on the shopping. Leading the side took my entire free time,  sometimes I even had to give up my other activities. After four years of managing the site, I changed the attitude of creating posts. I am not buying garments only because I want to show something new, but I am using the ones which I already have. My wardrobe also went through a big make over – I got rid of the large part of my wardrobe which were not entirely my style, and so the choosing everyday outfits became much easier. I have also returned to the plans that I had to put aside for a moment. Through this entire time one thing hadn’t change –  I still adore taking photos. In today's entry you will find a few shots which I managed to do in the first warm May afternoon.

***

   Przez pierwsze miesiące prowadzenia bloga, pochłonięta całkowicie przygotowywaniem wpisów, uwagę skupiałam na ciuchach, nowych trendach, a tym samym na zakupach. Prowadzenie strony zajmowało cały mój wolny czas, w którymś momencie musiałam nawet zrezygnować z pozostałych zajęć. Po czterech latach od założenia strony, podchodzę trochę inaczej do tworzenia wpisów. Nie kupuję ciuchów tylko dlatego, że powinnam pokazać coś nowego ale korzystam z tych, które już mam. Moja garderoba też przeszła gruntowną zmianę – pozbyłam się sporej części ubrań, które nie do końca wpisywały się w mój styl, dzięki czemu wybór codziennych strojów stał się znacznie prostszy. Powróciłam też do realizacji planów, które musiałam na chwilę odłożyć. Przez cały ten czas, jedna rzecz pozostała u mnie taka sama – niezmiennie uwielbiam robić zdjęcia. W dzisiejszym wpisie znajdziecie kilka ujęć, które udało mi się zrobić w pierwsze w tym roku, gorące, majowe popołudnie. 

   Moim ulubionym sposobem na chandrę jest przygotowanie czegoś słodkiego. Tym razem, postanowiłam wypróbować przepis pewnej słynnej na cały świat blogerki kulinarnej. Kupiłam wszystkie niezbędne produkty i zabrałam się za ugniatanie ciasta. Jakie było moje rozczarowanie, kiedy po wyciągnięciu ciasta z lodówki okazało się, że w żaden sposób nie można go rozwałkować! Zawiedziona, postanowiłam zmodyfikować przepis i zacząć wszystko od początku, po swojemu. Efekt końcowy wyszedł idealnie i ciasto zniknęło w mig, ale trudne początki przypomniały mi, jak ważny jest szacunek dla Czytelników w trakcie przygotowywania przepisów – wszystko powinno udać się za pierwszym razem. Mój przepis na tartę znajdziecie poniżej :).

Spód z kruchego ciasta:

2 szklanki mąki

3 łyżki cukru pudru

szczypta  soli

200g  masła

3 duże lub 4 małe żółtka jaj 

( jeżeli ciasto będzie nadal zbyt kruche, dodaj łyżkę lub dwie gęstej, kwaśnej śmietany )

Nadzienie

duża garść malin

duża garść jeżyn

dwie duże garści pokrojonych truskawek

trzy łyżki miodu

pół łyżeczki startej wanilii lub esencji waniliowej

Masa jajeczna do posmarowania ciasta

1 jajko

szczypta soli

Jak to zrobić:

1. Wymieszaj  mąkę, cukier, masło do uzyskania kruchego ciasta. Następnie dodaj żółtka jaj. Energicznie zagnieć ciasto (im szybciej, a jednocześnie dokładniej to zrobisz, tym większe szanse, że ciasto będzie można łatwo rozwałkować). Owiń w folię i włóż do lodówki na co najmniej godzinę.

2. Po wyciągnięciu ciasta z lodówki, rozwałkuj je i wypełnij nim spód formy na tartę (nie przejmuj się, jeśli nie uda Ci się przenieść ciasta w jednym kawałku, jeśli się rozerwie, to doklej je już w formie). Warstwa ciasta powinna być dosyć cienka. Pozostałą część ciasta wykorzystasz później.

3. Do miski wrzuć wcześniej umyte i wysuszone jeżyny, maliny i pokrojone truskawki. Dodaj miód i wanilię. Delikatnie wszystko wymieszaj i przełóż do tarty. Rozwałkuj ciasto, które Ci zostało i wytnij nożem długie paski o szerokości ok. 2-3cm. Przekładaj je delikatnie na tartę aby uzyskać wzór kratownicy. Jeśli któryś z pasków Ci się przerwie, nie przejmuj się, po prostu spróbuj je skleić po przełożeniu. Wymieszaj jajko ze szczyptą soli i używając pędzelka posmaruj ciasto aby ładnie zarumieniło się w trakcie pieczenia.

4. Piecz przez 10 minut w temperaturze 200°C, potem obniż temperaturę do 160° C i piecz około pół godziny, aż ciasto się zarumieni. Wyłącz piekarnik i zostaw w nim ciasto na dodatkowe 15 minut aż ostygnie. Możesz podać je z lodami śmietankowymi.

Nie pamiętam kiedy ostatni raz trafiłam na tak dobrą powieść. Ostatnio czytam przede wszystkim literaturę, która przydaje mi się w pracy nad moim nowym projektem, ale w przypadku "Szczygła" Donny Tartt z przyjemnością zrobiłam wyjątek. Ta epicka powieść już okrzyknięta została największym wydarzeniem literackim ostatnich lat (zdobyła między innymi Nagrodę Pulitzera i Carnegie Medal), nie schodzi z list bestsellerów i sprzedała się w ponad trzech milionach egzemplarzy. Nie jest to pierwsze wielkie dzieło Donny Tartt – niektórzy z Was na pewno znają "Tajemną historię" czy "Małego przyjeciela", które pisała latami aby dopracować najmniejsze szczegóły intrygującej fabuły. Wszystkie pozycje są godne polecenia.

Mała ciekawostka – polska marka Mr Gugu & Miss Go, zainspirowana książką oraz stylem Donny Tartt, zaprojektowała limitowaną serię koszulek przedstawiającą tytułowego szczygła :).

Zastanawiacie się co tak pięknie pasuje do tego pachnącego bzu? Najbardziej lubię testować takie kosmetyki, które są jednocześnie tanie i dobre. Nowa seria marki Tołpa botanic, została stworzona na podstawie roślin takich jak amarantus, czarna róża, czerwony ryż, biały hibiskus, dąb paragwajski, a każda wiodąca roślina w danej linii odpowiada na potrzeby danej skóry. Ja jestem zachwycona serią "Czarna róża" i to nie tylko dlatego, że przepieknie pachnie. Celem kosmetyków z ekstraktem z kwiatów czarnej róży, jest pięlegnacja skóry wrażliwej, suchej i bardzo suchej, łagodzi też stany zapalne. Balsam do ust to mój faworyt – koniecznie wypróbujcie!

Specjalnie dla czytelników Make Life Easier, marka Tołpa przygotowała 20% rabat na całą linię kosmetyków roślinnych tołpa® botanic. Wystarczy, że w trakcie dokonywania zakupów na www.tolpa.pl, wpiszecie kod rabatowy: makelifeeasier (kod nie łączy się z innymi promocjami oraz kodami rabatowymi w ramach jednego zamówienia).

Kto by się spodziewał, że jedną z moich najlepszych inwestycji ostatnich miesięcy okaże się stara drabina? Większość osób, opisałoby mnie pewnie jako kogoś, kto ciągle gdzieś się śpieszy. Gdyby zajrzały jednak kiedyś do mojego domu w trakcie zdjęć, zobaczyłyby zupełnie inną stronę mojej osobowści. Prawdopodobnie stałabym na biurku lub stole, w bardzo dziwnej pozycji i w całkowitym skupieniu i ciszy próbowałabym sfotografować jakiś przedmiot. Klatka po klatce, modyfikowałabym kadr, tak aby spełniał moje oczekiwania, w przerwach upijając łyk kawy z mlekiem. Po kilku godzinach pracy nad odpowiednim zdjęciem i walki ze zmieniającym się światłem, usiadłabym do komputera i rozpoczęła tworzenie wpisów. Z doświadczenia wiem, że ujęcia "z góry" zawsze prezentują się najlepiej, ale za to najtrudniej je zrobić. Używając drabiny jest znacznie łatwiej :).

Zdjęcia kulinarne to "mój konik" – przez pierwsze trzy lata bloga robiłam zdjęcia do większości przepisów i to głównie dzięki temu nauczyłam się kadrować i rozplanowywać konkretne elementy. Poza tym, po zdjęciach zawsze można zjeść coś pysznego ;).

Czy któreś zdjęcie przypadło Wam do gustu? Czekam na chętnych, którzy chcieliby przeczytać więcej o fotografii – interesowałby Was taki wpis?

Miłego dnia! :)

 

 

Naleśniki z podsmażanym twarogiem ze szpinakiem pod beszamelem

Skład:

(przepis na 8-10 naleśników o średnicy 20 cm)

ciasto:

2 jajka

120 ml mleka

120 ml wody (najlepiej delikatnie gazowanej)

szczypta soli

5 łyżek mąki

farsz:

1 kostka twarogu (ok. 250 g, może być więcej)

1 pęczek świeżego szpinaku

4-5 ząbków czosnku

2-3 łyżki masła

6-8 ziarenek pieprzu + szczypta gałki muszkatołowej

sól morska

beszamel:

50 g masła (najlepiej solone)

50 g startego sera żółtego

sok z 1/2 cytryny

4 łyżki mąki

sól morska

ok. 0.5 l mleka (lepiej mieć w zanadrzu więcej)

A oto jak to zrobić:

1. Jajka dokładnie mieszamy z mąką, mlekiem i szczyptą soli. Dodajemy wodę i miksujemy na gładką masę. Patelnię rozgrzewamy i smarujemy tłuszczem. Naleśniki smażymy po 1,5 minuty z każdej strony. Usmażone naleśniki odkładamy do ostygnięcia.

2. Liście szpinaku dokładnie przebieramy – twarde łodygi usuwamy. Dokładnie płuczemy, a następnie blanszujemy. Czosnek podsmażamy tylko do zarumienia, zmniejszamy płomień i dodajemy twaróg. Całość podsmażamy (po kilku minutach z twarogu wypłynie woda, a następnie będzie się powoli topił, ale tak ma być). Gdy masa zrobi się bardziej płynna, dodajemy posiekane liście szpinaku i utarte w moździerzu zioła. Całość dusimy na małym ogniu przez 8-10 minut.

3. Aby zrobić beszamel: w garnku roztapiamy masło i dodajemy mąkę. Gdy mąką się zarumieni, stale mieszając dolewamy partiami mleko. Mleka dodajemy tyle, ile wymaga nasza konsystencja (beszamel nie powinien być za gęsty, sami ocenicie najlepiej). Całość zdejmujemy z ognia, dodajemy starty ser i mieszamy. Doprawiamy sokiem z cytryny, gałką muszkatołową i solą.

4. Naleśniki wypełniamy farszem z twarogu i szpinaku, zwijamy w rulon i umieszczamy w żaroodpornym naczyniu. Polewamy sosem beszamelowem i wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni C. Pieczemy 10-12 minut.

Komentarz: Sos beszamelowy możemy dowolnie modyfikować – zamiast sera żółtego polecam dodać kilka kawałków gorgonozoli lub dowolonego sera pleśniowego. Czasem dodaję również 1-2 liście laurowe, mielone chili lub kilka kropel gestego octu balsamicznego.