Find your limit and push further – RUN A MARATHON

shorts & sweatshirt / szorty i bluza z zamkiem – H&M Sport

shoes / buty – Nike

Wspominałam Wam o tym, że kiedy dołączyłam do zespołu Makelifeeasier moim największym sportowym marzeniem było przebiegnięcie maratonu – w tym roku może się ono ziścić. We wrześniu w Warszawie odbędzie się jeden z największych w Polsce biegów maratońskich i postanowiłam się tam zapisać :). W związku z tym przez okres lodu, śniegu i zasp będę wzmacniać się, ćwicząc na siłowni. Oczywiście nie odpuszczam biegania, tylko trochę zmniejszam częstotliwość – do dwóch treningów tygodniowo. W marcu w ramach przygotowań do maratonu ponownie chciałabym przebiec półmaraton. To będzie pierwsze tegoroczne wyzwanie, dzięki któremu sprawdzę swoje siły. Chciałabym uzyskać lepszy czas niż poprzednio, czyli zejść poniżej 2:02 minuty – lekko nie będzie, ale podobno do odważnych świat należy :). Ponieważ od dawna interesuję się sportowymi ciekawostkami, mam dla Was kilka wskazówek i rad, dzięki którym te dziewięć miesięcy przygotowań będzie czystą przyjemnością. Jeśli jednak ktoś z Was postanowi podjąć się wyzwyania i spróbować przebiec maraton, musi zasięgnąc profesjonalnej porady.

Odżywianie

– Odwiecznym pytaniem każdego sportowca amatora jest "czy powinno się jeść przed treningiem". Odpowiedz jest zawsze taka sama – TAK, powinno się jeść i koniec kropka! Nie wolno ćwiczyć na „głodniaka”, bo niby skąd mamy czerpać energię? Po sobie Wiem, że czasami rano ciężko jest się przemóc do jedzenia, ale wystarczy zjeść małego banana. Nie zabraknie nam wtedy glikogenu, czyli źródła energii pozyskiwanego z węglowodanów, potrzebnego do szybszego spalania tłuszczu. 

– Poranne espresso nie może nam zastąpić banana. Możemy jednaka zafundować sobie takiego kopniaka przed wysiłkiem, a na pewno doda nam skrzydeł. Proszę, nie zapominajcie po treningu o zjedzeniu normalnego śniadania (jajecznica, twarożek, owsianka – kto co lubi!)

– Napoje izotoniczne, przez zawarty w nich cukier, zostały trochę zniesławione. Moda na picie wszystkiego co jest light, też się do tego przyczyniła. Natomiast ja uważam, że już lepiej wlewać w siebie cukier niż solidną dawkę chemii. Jeżeli długo i intensywnie trenujemy, musimy uzupełniać to co wypocimy i według mnie najlepiej sprawdzi się napój izotoniczny! Jeżeli bardzo nie chcecie pić niczego z cukrem, to najlepiej zastąpić izotonik sokiem z buraków lub wiśni – podobno mają porównywalne działanie.

– Uwaga! Nie jedzcie owoców na pełny żołądek – jeżeli jest to nasza przekąska między posiłkami, to pozostanie w brzuchu bardzo krótko. Natomiast zjedzony po obiedzie zalega w nim długo i powoduje wzdęcia – nie ma nic gorszego niż obolały brzuch podczas treningu.

– Moja bliska koleżanka ostatnio zdradziła mi sekret na poprawę wydolności i wyrzeźbienie sylwetki. Kasia (zbieżność imion – nie nasza Kasia) 30 minut po obudzeniu je 30g białka (zazwyczaj jest to odżywka białkowa, którą miesza z wodą). Podobno postępując w ten sposób jesteśmy w stanie szybko stracić na wadzę i poprawić rezultaty w treningach. Osobiście tego jeszcze nie próbowałam, ale może ktoś z Was? 

Ekwipunek 

– Wygodne buty sportowe to bezwzględna podstawa udanego treningu. Pewnie większość z Was już doskonale o tym wie. Dlatego przytoczę tylko jedną zasadę: obuwie na siłownię powinno być lekkie. Jeżeli startujemy w biegach również nie powinno być ciężkie. Do treningu szosowego półciężkie, a na śniegi lepiej sprawdzi się solidny model. 

– Od dawna szukałam krótkich szortów z leginsami. W końcu znalazłam idealną propozycję w sieciówce H&M Sport. Jarzeniowo pomarańczowe spodenki są idealne i do tego super wygodne. Zastanawiam się nad zakupem jeszcze jednej pary, na wypadek gdybym te zgubiła lub co bardziej prawdopodobne, zniszczyła. Nie wiem czemu tak ciężko jest kupić spodenki z leginsami skoro wiadomo, że w nich dobrze wyglądamy. Biegnijcie zatem do sklepu, jestem pewna, że w mgnieniu oka znikną ze sklepowych półek!

– Do biegania idealnie nadają się obcisłe ciuchy. Bardzo nie lubię biegać w dresach. Dyndająca nogawka przy bucie doprowadza mnie do szału.

– Na siłownię staram się ubierać wygodnie w niezbyt obcisłe rzeczy. Lepiej mieć o numer za dużą bluzkę, bo naprawdę kiepsko się wygląda z odznaczającym stanikiem na plecach (wszystkie ubrania widoczne we wpisie pochodzą z H&M). 

– Ostatnio mój narzeczony powiedział, że osoby wystylizowane i umalowane na siłowni są postrzegane jako obiboki. Pewnie teraz pomyślicie sobie, że przecież sama na zdjęciach ćwiczę w rozpuszczonych włosach. Fakt, jednak w ogóle mi to nie przeszkadza i zawsze tak ćwiczę. Kto wie, może to właśnie ja jestem największym leniem ;).

Trening 

– Rano w pomieszczeniu potrzebujemy jak najwięcej światła dziennego. Odsuwajcie rolety i zasłony, dzięki promieniom słonecznym nasz organizm przestawi się na tryb żywszy, co zwiększy naszą ochotę do porannego treningu (a przy okazji poprawi przemianę materii).

– W końcu rozpoczęłam trening na siłowni, aby przed wielkim wysiłkiem jakim jest maraton, wzmocnić mięśnie nóg. Kilka lat temu po przebiegnięciu półmaratonu, moje kolana dostały taki wycisk, że przez dobre 3 tygodnie miałam problemy ze zmienianiem biegów w samochodzie. Teraz nie powtórzę tego błędu i jestem skłonna nawet podnosić ciężary, byle nie doświadczyć tego bólu nóg ponownie.

– Uważajcie na mit maści rozgrzewających. Kiedyś przeczytałam obszerny artykuł o tym, jak to dobrze jest wsmarować maść rozgrzewającą w kolana przed treningiem. O rany! Mówię Wam, to było coś strasznego! Skończyłam biegać i miałam wrażenie, że ta maść wyżera mi skórę. Przez 15minut polewałam kolana wodą (jak widać na obrazku powyżej)! Nigdy tego nie róbcie!

Zasad i doświadczeń sportowców jest masa. Podstawą każdej z nich jest wiara. Jeżeli coś wydaje nam się absurdalne, nie róbmy tego. Należy szukać takich ciekawostek i rad, które nam odpowiadają – tylko wtedy mamy większe szanse, że i u nas się sprawdzą. Dzisiaj zdradziłam Wam w co ja wierzę i do czego się stosuję. Mam nadzieję, że dzięki tej wiedzy na metę maratonu wbiegnę jako najszczęśliwszy człowiek na świecie, a nie wczołgam się jak żółw (w końcu nawet Pameli Anderson się udało :)).

Time to drink champagne and dance on the table

Większość z nas wybiera się jutro na zabawę do białego rana – będziemy tańczyć, śmiać się i pić wysoko procentowe trunki (najlepiej takie z bąbelkami). Rzadko piję alkohol, jednak w tę jedną noc robię wyjątek i pozwalam sobie na odrobinę szaleństwa. Jak wiadomo imprezowanie niesie za sobą kilka negatywnych skutków. Obolałe stopy i parę malinek na szyi nie należą do tych najgorszych. Znacznie ciężej znosimy chorobę dnia następnego, potocznie zwaną kacem. Jak zapobiec poimprezowemu bólowi głowy, który towarzyszy nam przy każdej próbie ruchu? Czy pomimo picia dużej ilości alkoholu możemy uniknąć wariacji żołądkowych? Czy istnieją sposoby aby złe samopoczucie nas nie dopadło? Na te i na inne pytania znajdziecie odpowiedzi w dzisiejszym sylwestrowym poście :).

PRZED IMPREZĄ

– Pamiętajcie aby dobrze wyspać się przed imprezą. Wypoczęty organizm jest w stanie szybciej i skuteczniej "unieszkodliwić" alkohol płynący w naszych żyłach. Niestety, dzisiaj nie będę oglądała pięciu odcinków Homeland pod rząd :(.

– Nigdy nie pijcie alkoholu na pusty żołądek. Drogie Panie, sałatkę zostawmy na inny dzień, tym razem zjedzmy rosołek, bigos albo steka (w ten jeden dzień możemy sobie zrobić dyspensę). Duża ilość białka i tłuszczu zneutralizuje alkohol.

– Podobno Włosi na godzinę przed wyjściem z domu piją oliwę z oliwek. Rosjanie natomiast jedzą surowe jajko (przez co alkohol wolniej się wchłania), ale  chyba wolałabym zostać cały wieczór w domu i patrzeć na ścianę niż zjeść surowe jajko. 

W TRAKCIE IMPREZY

– Przysłowiowa "zagrycha" to idealne rozwiązanie dla wszystkich, którzy postanowili mnie nie posłuchać i pójść na imprezę „na głodniaka”. Będąc już na miejscu skosztujcie mięsnych przekąsek, marynowanych grzybków (które osobiście uwielbiam) lub kwaszonych przysmaków. Powstrzymajcie się od „śmieciowego” jedzenia typu chipsy, solone paluszki i słodycze – sól zatrzymuję wodę w organizmie (a to może przedłużyć poimprezowe dolegliwości), a przetworzona żywność podrażnia żołądek (podobnie jak alkohol – chyba wiecie czym może się to skończyć:)). 

– Nie mieszajcie alkoholi i nie podkradajcie drinków znajomym – uwierzcie mi, że to się zawsze źle kończy! 

– Bardzo ważne (nie wiem czy nie najważniejsze) jest picie dużej ilości wody, najlepiej z cytryną. Pijąc alkohol wypłukujemy z organizmu witaminy i elektrolity, które koniecznie musimy uzupełniać. Cytryna zawiera witaminę C, która jest najlepszym wojownikiem w walce z kacem.   

– Ważne też jest, aby pić alkohol schłodzony albo z kostkami lodu – wtedy działa wolniej. 

–  Tańczcie ile sił będziecie mieli w nogach! Dzięki temu spalicie dużo kalorii, a alkohol będzie „uciekał gdzie pieprz rośnie” (czyli nie wiem gdzie).  

– Jeżeli planujcie imprezę w klubie, to będąc już po kliku godzinach tańca, zabawy i swawoli wyjdźcie na dwór i zaczerpnijcie świeżego powietrza. Niestety musicie się liczyć z tym, że przy wyjściu z klubu uderzy w Was chmura dymu papierosowego, przez co prawdopodobnie na chwilę odechce się Wam oddychać (najlepiej odejść kilka kroków od palaczy).

PO IMPREZIE

– Pamiętajcie żeby zmyć makijaż – gdy wstaję rano i w lustrze widzę siebie, a nie pierrota od razu czuję się lepiej.  

– Na wykładach z biochemii żywienia dowiedziałam się, że gdy pijemy czerwone wino wypłukujemy kwas foliowy z naszego organizmu, przez co rano możemy odczuwać ból głowy. Dlatego najlepiej przed pójściem spać połknijcie 3-4 tabletki brakującej suplementu (wypróbowałam i muszę przyznać, że ten sposób działa ale tylko pod jednym warunkiem – ilość wypitego wina nie może przekroczyć jednej butelki "na głowę":)).

– Przed pójściem spać koniecznie wypijcie szklankę, a nawet dwie wody. Aby uniknąć nocnych wojaży do kuchni, przy łóżku postawcie sobie kolejną szklankę wody – nie ma przyjemniejszego uczucia, niż to kiedy wstajesz w nocy i od razu zaspakajasz potworną suchość w ustach, zwykła woda smakuje wtedy jak ambrozja ;).

RANO

– Porządne śniadanie to podstawa regeneracji. Przygotujcie sobie pyszną jajecznicę, a do picia polecam napój izotoniczny. Możecie też napić się soku z pomidorów (bogaty w potas) lub soku z kapusty kiszonej (bogaty w witaminę C). Osobiście nie polecam picia herbaty, zawsze gorzej się po niej czuję.

– Zapewnijcie sobie spokój i ciszę. Jeżeli macie dzieci to proponuję podrzucić je do babci. Jeżeli męczą Was sąsiedzi, którzy postanowili przedłużyć imprezę sylwestrową dzwońcie na policję :). Możecie też wyjść na spacer z nadzieją, że jak wrócicie imprezowicze skończą się już balować. 

– Jeżeli będą Was męczyły potworne mdłości, to oznacza, że nie wzieliście sobie do serca moich rad. Teraz pozostaje Wam już tylko kołdra i dzień wolnego:).

Mam jednak nadzieję, że każdy z Was będzie znał swój limit, a impreza sylwestrowa okaże się wyjątkowo udana. Wszystkim Czytelnikom życzę Szczęśliwego Nowego Roku i wznoszę mój ulubiony toast – „za bezpieczny weekend, Władziu” (kto wie z jakiego filmu jest ten cyctat?).

LOOK OF THE DAY – Christmas time in the city

sweater / sweter z choinką – New Look

skirt / spódnica – Mosquito.pl (kolejny perfekcyjny model tej marki:)

shoes / szpilki – Topshop

coat / płaszcz – Zara

bag / torebka – Małgorzata Bartkowiak

Ostatni weekend przed dwudziestym czwartym grudnia to przede wszystkim pospieszne przygotowania. Słowa świątecznych piosenek, śpiewanych przez Franka Sinatre rozbrzmiewają w mojej głowie (i w radiu samochodowym również:)) i już nie mogę się doczekać śpiewania naszych pięknych polskich kolęd. Ogarnięta Bożonarodzeniowym szaleństwem zapominam o stonowanej czerni, minimaliźmie i monochromatycznych zestawach. Odrobina gwiazdkowego kiczu jeszcze nikomu nie zaszkodziła ;).

wintercare

zimowa-moda

    Święta, a tym samym dni wolne od pracy i szkoły, zbliżają się wielkimi krokami. To świetna okazja, aby spędzić więcej czasu na świeżym powietrzu (nawet jeśli na zewnątrz próżno szukać śniegu). Prawdziwe mrozy dopiero przed nami. Krótkie dni i długie noce będą nam się jeszcze dawać we znaki i minie sporo czasu nim sandałki będą jedyną częścią garderoby, którą będziemy musieli założyć przed wyjściem z domu. Jeśli jednak myślicie, że z tego powodu ogarnia mnie smutek, to się mylicie!:) Jestem fanką zimy i cieszę się ogromnie, że zaraz po Wigilii Bożego Narodzenia, wyjeżdzam z najbliższą rodziną za miasto i resztę świąt spędzam na tak zwanym "polskim biegunie zimna", gdzie klimat nie jest już tak łagodny jak nad morzem:). 

    Perspektywa spędzenia prawie całego dnia na zewnątrz (pomijając krótkie przerwy na kosztowanie świątecznych potraw), wymaga odpowiedniego przygotowania – nasz strój powinien być ciepły (lub superciepły) i wygodny. Nie możemy też zapomnieć o ochronie naszej twarzy i dłoni. Prawie trzy lata pracy nad blogiem nie poszły jednak na marne – wielokrotne wykonywanie zdjęć nawet przez dwie godziny w trakcie ostrych mrozów (na których musiałam zaprezentować akurat strój na Walentynki, lub inny, do którego nie pasowały buty Emu i pięć warstw swetrów), zmusiło mnie do wyszukiwania różnych sposóbów na uniknięcie zamarznięcia. Jako mistrzyni w walce z zimnem, z miłą chęcią powiem Wam, dlaczego sroga zima nie jest mi już tak straszna:).

zimowa-moda_1

Ciepły napój, to najlepszy sposób na rozgrzanie się, zarówno w domu jak i na zewnątrz. To co najbardziej lubię w zimie to możliwość spędzania wieczorów w towarzystwie dwóch rzeczy: dobrej książki i herbaty z cytryną, imbirem, malinową konfiturą i dużą ilością miodu. 

zimowa-moda_3zimowa-moda_2

Jeśli jednak musimy opuścić miękki fotel i spędzić trochę czasu na zewnątrz, niezastąpioną rzeczą okazuje się przedpotopowy wynalazek i ulubiony gadżet babć, czyli termos. Mój kupiłam w kawiarni Starbucks (niestety dawno temu) i towarzyszy mi on na każdych zdjęciach trwających dłużej niż pół godziny (czyli prawie na wszystkich :D).

zimowa-moda_4zimowa-moda_5

Nigdy nie pamiętałam o tym, aby regularnie stosować krem do rąk, ale tej zimy postanowiłam to zmienić. Z pomocą przyszła mi wyjątkowo wydajna maść Hudosil Hud Salva  (32 zł) do rąk i innych suchych miejsc na ciele. W ciągu dnia  wystarczy wycisnąć z tubki odrobinę produktu o perłowym kolorze i mogę mieć pewność, że ręce będą dobrze zabezpieczone przed zimnem.

zimowa-moda_7zimowa-moda_8

Wieczorami nakładam większą ilość maści, a następnie rękawiczki na około pół godziny – skóra rąk staje się dzięki temu miękka i dobrze nawilżona. 

zimowa-moda_9

Przyczyną popękanej skóry na rękach jest nie tylko brak kremu, ale również stosowanie nieodpowiedniego mydła. W zimie warto zamienić zwykłe mydło na oliwne. Dużo lepiej sprawdzą się te w kostce. Ja polecam mydło Barwa za jedyne 8 zł :).

zimowa-moda_10

W ciągu roku nie używam podkładu (pomijając wielkie wyjścia, na których chcę wyglądać wyjątkowo dobrze;)), ale w trakcie długich zimowych spacerów, zjeżdżania na nartach, lub gdy temepratura na zewnątrz spada poniżej – 20 stopni muszę dodatkowo chronić skórę twarzy. Mieszam wtedy podkład z odrobiną tłustego kremu i nakładam na twarz, a dopiero później używam swojego MAC FIX (puder w kompakcie). 

zimowa-moda_11zimowa-moda_12zimowa-moda_13

Niespodzianka nie do końca dotycząca walki z zimą! :) Nawet nie wiecie, jak bardzo cieszę się, że zdobyłam dla Was kod rabatowy na X-Lash jeszcze przed świętami (wiem, że wiele z Was na niego czekało). Kod rabatowy na Xlash 3ml to KASIAXLASH i uprawnia on do nabycia produktu w cenie 150zł (cena regularna to 199zł). 

To teraz włączamy świąteczny film …

… gotujemy wodę do termofora…

zimowa-moda_14

… i nie zapominamy o kapciach. Gdy wchodzę zmarznięta do domu, samo patrzenie na mój puszysty szlafrok i miękkie kapcie sprawia, że robi mi się cieplej:).

Teraz pozostaje mi tylko czekanie na śnieg!

zimowa-moda_15

Dear Santa, All I want for Christmas is a little less stress :)

W tym roku święta są dla mnie wyjątkowe – po raz pierwszy spędzam je nie tylko w gronie rodziny. Postanowiłam w pierwszy dzień świąt przygotować spotkanie dla najbliższych znajomych. Nawet pisząc to, czuję lekkie mrowienie w okolicach żołądka (na pewno nie jest to niestrawność po moich próbnych świątecznych wypiekach) i nareszcie rozumiem  coroczne nerwy mojej mamy o "wszystko" i o "nic" :). Zorganizowanie obiadu dla kilku osób jest nie lada wyczynem (pomijając przypadek Zosi – u niej wszystko wychodzi perfekcyjnie:)). Wiem, że czeka mnie (Was pewnie też) dużo pracy. Muszę pomyśleć nad niebanalnymi prezentami, przygotować listę zakupów i przepisy na zdrowe dania (dobrze, że zawsze mogę się poradzić Zosi, ponieważ ja nie jestem wybitnym kucharzem), mieszkanie także musi wyglądać odświętnie. Nie chcąc dopuścić do przedświątecznego stresu podzielę się z Wami moim planem działania:

Dekoracja mieszkania i stołu wigilijnego.

– Wyciągnęłam już pudła z zeszłorocznymi ozdobami świątecznymi (oczywiście kilka bombek zmieniło się w gwiezdny pył). Wybrałam te które nie wyglądają na sfatygowane. Dużo ich nie zostało – czekają mnie zakupy!

– Jeśli mamy wystarczająco dużo ozdób, nie kupujmy ich od razu. Przejdźmy się po sklepach, zobaczmy jaki oferują asortyment, wróćmy do domu i sprawdźmy co będzie pasować do naszego wnętrza. Przedstawiam Wam moją świąteczną listę ozdób:

1. Lampki na okno z Ikea (są na przyssawki, które często zawodzą i odpadają regularnie co 5 minut, ale jest na to skuteczny patent – wystarczy je odrobinkę wysmarować olejkiem albo oliwą z oliwek i mocno przycisąc do szyby, powinny się przyssać na amen ;))

2. Lampion Ikea. Uwielbiam wszystkiego rodzaju świeczniki – chyba mam lekkie skłonności do piromanii.

3. Zawieszenie jemioły na lampie w dużym pokoju jest moją coroczną tradycją. Najładniejsze i najświeższe okazy możemy kupić na rynku lub hali targowej.

 4. Tym razem moja patera z Duki nie posłuży jako podstawka do ciasta. Dookoła udekoruje ją wiankiem z gałązek choinki (można również użyć jarzębiny), w środek postawiłam świeczki różnej wysokości.

5. Wystrój choinki, to mój coroczny dylemat, czy ma być wielokolorowa czy jednokolorowa. Jaki Wy lubicie najbardziej?

 W tym roku moja choinka też wyląduje w skrzynce lub koszu wiklinowym.

– Muzyka to niezbędny element udanej kolacji. Nie chcę sobie stwarzać dodatkowego i niepotrzebnego stresu z tworzeniem własnej play-listy, włączę moją ulubioną stację RMFClassic.

– Wyszukałam w internecie kilka zdjęć inspiracyjnych. Dzięki nim, wiem już mniej więcej, jaką kolorystykę wybiorę na świąteczny stół (nie uwierzycie: biało-czerwono-zieloną :D). Dodatkowo chciałabym go udekorować gałązkami choinki, na serwetkach położyć cukrowe laski, a na środku postawić świece :).

Przygotowanie potraw (z badań wynika, że noc z 23 na 24 grudnia najczęściej jest nieprzespana – jestem przekonana, że to ze strachu przez oceną naszych dań).

-Najważniejsze jest podzielenie zadań – przecież nie musimy brać sobie wszystkiego na głowę. Jeżeli nie czujemy się na siłach w przygotowywaniu 12 dań (tak jak ja – na widok przepisu zaczyna mi się mylić sól z pieprzem) najłatwiej jest poprosić każdego gościa o zrobienie potrawy, którą lubi najbardziej. W ten oto sposób, Kasia już dostała za zadanie ulepienie uszek do barszczyku, kolejna koleżanka zobowiązała się do przyrządzenia karpia po żydowsku, a dla tych którzy migają się od pomocy "biednej Gosi" Gwiazdor przygotował rózgi.

-Aby wykazać się kulinarnym beztalenciem (pomimo inspirowania się dobrymi przepisami jestem w stanie zepsuć wszystko) postanowiłam przygotować:

1.Przystawkę:

-Wędzony łosoś z kurkami (przepis mojej mamy).

  • potrzebne produkty: łosoś wędzony w plastrach, kurki w zalewie (lub mrożone), majonez, jogurt, świeży koperek, cebula, biały pieprz (jest najlepszy do ryby), masło
  • kurki z cebulką smażę na maśle – tak żeby cebula się zeszkliła (była przezroczysta)
  • czekam, aż farsz ostygnie
  • następnie siekam koperek i dodajemy go do kurek
  • dodaję majonez i jogurt (jogurt nie jest konieczny, używam go żeby przystawka nie była za tłusta)
  • kładę farsz na łososia i zawijam w rulonik
  • odstawiam do lodówki
  • i gotowe :)

2. Zupę:

-Barszczyk z krokiecikiem (przepisu możecie się niedługo spodziewać na naszej stronie:))

3. Danie główne:

-Zaletą Świąt Bożego Narodzenia jest to, że do ich tradycji należy jedzenie dużej i różnorakiej ilości ryb. Zapewne już nie raz słyszeliście, że zawierają kwasy Omega 3, które są niezbędne w naszej codziennej diecie i mają zbawienny wpływ na nasz organizm. Dlatego na główne danie przyrządzę łososia duszonego w winie.

  • potrzebne produkty: duży płat łososia, butelka  wino (zalecam tanie wino, nie ma co marnować drogiego – lepiej je wypić ;)), czosnek pokrojony w łódeczki (około pół główki), cytryna, oregano, sól morska i biały pieprz
  • łososia nacieramy cytryną i solą
  • następnie wtykamy w niego (jak zapałki w kasztana) czosnek
  • posypujemy oregano (nie jest to konieczne, osobiście do wszystkiego dodaję tę przyprawę – bardzo ją lubię)
  • dodajemy odrobinę pieprzu
  • do dużego garnka wlewamy wino (około pól butelki) i wkładamy naszego przyprawionego łososia
  • płytę nastawiamy na mały ogień, tak żeby nie doszło do wrzenia (łososia dusimy nie gotujemy!)
  • koniecznie nakrywamy pokrywką naczynie
  • dusimy około 20 minut

Proste w przyrządzeniu, do tego pyszne i zdrowe :)!

3. Desery:

-Obowiązkowo upiekę Zosi kruche ciasteczka (tutaj macie link do przepisu). Zamienię mąkę pszenną na orkiszową i użyję odtłuszczonego kakao, dzięki temu będę miała czyste sumienie jedząc piąte ciasteczko.

-Kolejnym deserem będą babeczki marchewkowe, nie uwierzycie ale również będę korzystać z przepisu Zosi (tutaj link)

Pakowanie prezentów.

-W tym roku większą część prezentów planuję kupić w H&M Home (uwielbiam ten sklep). Dodatków do domu potrzebuje każdy.

-Dla mamy i taty stworzyłam duży kalendarz. Zamówiłam go przez stronę internetową, w całości projektując go sama (od czcionki po zawartość wszystkich dwunastu kartek).

-Dość pisania o zawartości prezentów. Przejdźmy do ich opakowania (przecież nie ważne co jest w środku, liczy się to co jest na zewnątrz:D).

– My z dziewczynami w tym roku stawiamy na neutralne opakowania. Zaopatrzyłyśmy się w dużą ilość rolek szarego papieru (do kupienia w sklepach papierniczych). Jeżeli szukacie więcej ciekawych pomysłów na prezenty, odsyłam Was do poprzednich postów Kasi. Znajdziecie tam mnóstwo inspiracji (tutaj i tutaj)

Mam nadzieję, że dzięki tak dokładnemu przygotowaniu będę miała mniej stresu, a dania będą zjadliwe. Trzymajcie za mnie kciuki i za żołądki moich gości ;). Wszystkim dzielnym Czytelnikom, którzy przeczytali mój obszerny post do samego końca gratuluję i życzę Wesołych Świąt :).

 

 

CHristmas gifts

Problem świątecznych prezentów powraca niczym bumerang. Wraz z ropoczęciem się grudnia sklepy zaczynają atakować nas mniej lub bardziej sensownymi propozycjami na podarunki dla bliskich, a reklamy telewizyjne średnio co pięć minut przypominają nam, że święta są "już tak blisko, że bliżej być nie mogą". To wszystko tylko utwierdza nas w przekonaniu, że jesteśmy na nie kompletnie nieprzygotowani. Warto wziąć wtedy głęboki oddech, wykonać kilka telefonów (do mamy, taty, babci, brata itd.), stworzyć roboczy list do świętego Mikołaja, w którym zapiszemy pomysły na prezenty dla wszystkich członków rodziny (najlepiej w małoromantycznej telefonicznej postaci, używając notatnika, tak aby móc do niego regularnie zaglądać i modyfikować w razie potrzeby). Wykonując go skrupulatnie, zwiększymy prawdopodobieństwo, że jedyne komplikacje związane z bożonarodzeniowymi podarunkami będą dotyczyły kończącej się taśmy klejącej w trakcie ich pakowania.

Jeśli jednak planowanie nie jest Waszą dobrą stroną, to przedstawiam Wam kilka pomysłów, które być może sprawdzą się w Waszym przypadku.:)

skarpetki – OYSHO 19 złotych

Wszystkie ich potrzebujemy i prawie zawsze mamy ich za mało :). Jeśli kupimy je siostrze, koleżance, czy mamie (dla mamy wybierzmy raczej model bez głowy misia:)), mamy pewność, że nasz prezent będzie używany. 

Kolejnym sprawdzonym prezentem dla płci pięknej będą kosmetyki. Te od marki Phenome spełnią wymagania nawet najbardziej zrzędliwej ciotki;). Do 10 grudnia możemy je zakupić po promocyjnych cenach (od 15% do nawet 40% rabatu) na stronie www.phenome.pl.

Cukrowy żel do mycia ciała, masło rozgrzewające i nawilżający olejek do twarzy to moje typy, ale dla odrobinę starszej osoby polecałabym na przykład te produkty:

 

REJUVANTING line minimizer

ANTI-AGING hand therapy 

Prezent dla taty i innych mężczyzn to najtwardszy orzech do zgryzienia. Jeśli Wasi ojcowie, bracia, mężowie, chłopaki uprawiają sport warto dopytać, czy jest jakikolwiek gadżet, którego im brakuje (ochraniaczy na nogi do piłki nożnej, rakiety do tenisa, stroju do biegania, kasku narciarskiego, czy – w ostateczności – karnetu na siłownię). 

Podejrzewam, że wiele z Was nie otrzyma jasnej odpowiedzi na pytania dotyczące upragnionych prezentów. W takiej sytuacji stawiam na własną inwencję – wybieram najpiękniejsze rodzinne zdjęcia i znajduję dla nich pasującą ramkę. Im bardziej zadbamy o to, aby fotografia była ładnie wykesponowana, tym większą mamy szansę ujrzeć wzruszony uśmiech na twarzach naszych mężczyzn :).

ramka – Zara HOME 89,90 złotych

Od czasu wpisu o książce mojej mamy, dostaję od Was mnóstwo przemiłych komentarzy o tym, że przeczytałyście, że bardzo Wam się podobała i nie spodziewałyście się, że tak pozytywnie Was zakoczy :). Każdą Waszą mini recenzję przekazuję mamie, która bardzo serdecznie Wam za nie dziękuje. U nas pod choinką z pewnością pojawi się kilka egzemplarzy "Między nami", a gdyby ktoś z Was uznał, że to dobry prezent również dla Waszych bliskich to zapraszam w najbliższy wtorek do Empiku na Marszałkowskiej w Warszawie po autograf autorki :).

A może na prezent wybierzecie oryginalny kubek?

Topshop – 8 funtów

H&M home 19,90 złotych

decorolka.pl 30 złotych

lifestory.pl 49 złotych

 

To kto z Was wybiera się w weekend na świąteczne zakupy? A może macie inne pomysły na sprawdzone prezenty? :) Znalazłyście rano niespodzianki w bucie?:) Czu u Was też spadło w nocy pół metra śniegu?!