CHristmas gifts

Problem świątecznych prezentów powraca niczym bumerang. Wraz z ropoczęciem się grudnia sklepy zaczynają atakować nas mniej lub bardziej sensownymi propozycjami na podarunki dla bliskich, a reklamy telewizyjne średnio co pięć minut przypominają nam, że święta są "już tak blisko, że bliżej być nie mogą". To wszystko tylko utwierdza nas w przekonaniu, że jesteśmy na nie kompletnie nieprzygotowani. Warto wziąć wtedy głęboki oddech, wykonać kilka telefonów (do mamy, taty, babci, brata itd.), stworzyć roboczy list do świętego Mikołaja, w którym zapiszemy pomysły na prezenty dla wszystkich członków rodziny (najlepiej w małoromantycznej telefonicznej postaci, używając notatnika, tak aby móc do niego regularnie zaglądać i modyfikować w razie potrzeby). Wykonując go skrupulatnie, zwiększymy prawdopodobieństwo, że jedyne komplikacje związane z bożonarodzeniowymi podarunkami będą dotyczyły kończącej się taśmy klejącej w trakcie ich pakowania.

Jeśli jednak planowanie nie jest Waszą dobrą stroną, to przedstawiam Wam kilka pomysłów, które być może sprawdzą się w Waszym przypadku.:)

skarpetki – OYSHO 19 złotych

Wszystkie ich potrzebujemy i prawie zawsze mamy ich za mało :). Jeśli kupimy je siostrze, koleżance, czy mamie (dla mamy wybierzmy raczej model bez głowy misia:)), mamy pewność, że nasz prezent będzie używany. 

Kolejnym sprawdzonym prezentem dla płci pięknej będą kosmetyki. Te od marki Phenome spełnią wymagania nawet najbardziej zrzędliwej ciotki;). Do 10 grudnia możemy je zakupić po promocyjnych cenach (od 15% do nawet 40% rabatu) na stronie www.phenome.pl.

Cukrowy żel do mycia ciała, masło rozgrzewające i nawilżający olejek do twarzy to moje typy, ale dla odrobinę starszej osoby polecałabym na przykład te produkty:

 

REJUVANTING line minimizer

ANTI-AGING hand therapy 

Prezent dla taty i innych mężczyzn to najtwardszy orzech do zgryzienia. Jeśli Wasi ojcowie, bracia, mężowie, chłopaki uprawiają sport warto dopytać, czy jest jakikolwiek gadżet, którego im brakuje (ochraniaczy na nogi do piłki nożnej, rakiety do tenisa, stroju do biegania, kasku narciarskiego, czy – w ostateczności – karnetu na siłownię). 

Podejrzewam, że wiele z Was nie otrzyma jasnej odpowiedzi na pytania dotyczące upragnionych prezentów. W takiej sytuacji stawiam na własną inwencję – wybieram najpiękniejsze rodzinne zdjęcia i znajduję dla nich pasującą ramkę. Im bardziej zadbamy o to, aby fotografia była ładnie wykesponowana, tym większą mamy szansę ujrzeć wzruszony uśmiech na twarzach naszych mężczyzn :).

ramka – Zara HOME 89,90 złotych

Od czasu wpisu o książce mojej mamy, dostaję od Was mnóstwo przemiłych komentarzy o tym, że przeczytałyście, że bardzo Wam się podobała i nie spodziewałyście się, że tak pozytywnie Was zakoczy :). Każdą Waszą mini recenzję przekazuję mamie, która bardzo serdecznie Wam za nie dziękuje. U nas pod choinką z pewnością pojawi się kilka egzemplarzy "Między nami", a gdyby ktoś z Was uznał, że to dobry prezent również dla Waszych bliskich to zapraszam w najbliższy wtorek do Empiku na Marszałkowskiej w Warszawie po autograf autorki :).

A może na prezent wybierzecie oryginalny kubek?

Topshop – 8 funtów

H&M home 19,90 złotych

decorolka.pl 30 złotych

lifestory.pl 49 złotych

 

To kto z Was wybiera się w weekend na świąteczne zakupy? A może macie inne pomysły na sprawdzone prezenty? :) Znalazłyście rano niespodzianki w bucie?:) Czu u Was też spadło w nocy pół metra śniegu?!

Make up for December

Zbliżający się grudzień, to miesiąc nieskończonych spotkań i okazji, aby wyglądać odrobinę szykowniej niż zwykle. Pochłonięte codziennymi obowiązkami, nie mamy czasu zastanowić się nad tym co założyć, a co dopiero jak się umalować na wieczorne wyjście. Postanowiłam więc pokazać Wam mój ulubiony (i odrobinę świąteczny) makijaż wieczorowy.

Przygotowanie cery do makijażu wygląda dokładnie tak samo jak we wcześniejszych postach (polecam zajrzeć do działu "zdrowie i uroda"). Wykorzystałam swój ulubiony MAC Fix (NC25) podkład od HR COLOR CLONE nr 13 i korektor z BENEFIT 01. 

W kąciku oka i na łuk brwiowy naniosłam cień marki NECT nr 23913 w jasnym, delikatnie perłowym kolorze.

Ponieważ najmocniejszym akcentem makijażu miały być usta, to oczy postanowiłam podkreślić delikatnymi brązami, które umiejętnie wykorzystane, pasują do każdej karnacji i koloru oczu. 

Cienie z palety od Chanel (6703) to jeden z moich ulubionych kosmetyków. Łatwo je rozprowadzić, a kolory są idealnie skomponowane. W dzisiejszym makijażu wybrałam drugi (na ruchomą powiekę i załamanie) i czwarty (w zewnętrzych kącikach oka) kolor od lewej strony.

Narysowałam też delikatną kreskę eyelinerem. Teraz używam eyeliner marki Guerlain, ale tak samo dobrze (a może nawet lepiej) sprawdzał się u mnie eyeliner marki Astor do kupienia w Rossmanie (około 20 złotych).

Aby policzki pasowały do koloru ust musiałam zrezygnować z mojego ulubionego różu i zastąpić go takim, który nie kontrastuje z czerwienią (Le Blush Creme CHANEL 62 PRESAGE). Ponieważ ma on kremową konsystencją to delikatnie naniosłam go palcem (pamiętajcie, aby najpierw rozetrzeć pigment na nadgarstku, w przeciwnym razie nie uda nam się równomiernie rozprowadzić go na skórze).

Tak wygląda prawie gotowy makijaż :).

Na usta nałożyłam moje najnowsze odkrycie. Błyszczyk Golden Rose, którego używam zamiast pomadki (ma w sobie tyle pigmentu, że spokojnie może ją zastapić). W tym makijażju zdecydowałam się na czerwień nr 13. Jeśli ktoś z Was  chciałby sprawić komuś taki prezent na zbliżające się Mikołajki, to możecie go kupić wraz z zestawem tutaj. :)

Na koniec nałożyłam jeszcze odrobinę tuszu do rzęs i gotowe!

 

Beautiful legs? Yes, please.

source: Vogue

Wiele z nas uważa, że największym atutem kobiety są jej zgrabne nogi (według badań myśli tak aż 85% kobiet). Jednocześnie bywają one przyczyną naszych kompleksów. Zamartwiamy się, że są za grube, za krótkie, za chude, za krzywe – można by wymieniać bez końca (bo kobiecy wrodzony dar wyolbrzymiania problemów zobowiązuje :)). Warto poznać kilka małych sztuczek, dzięki którym nasze nogi będą wydawały się dłuższe, szczuplejsze i zgrabniejsze. Przygotowałam dla Was kilka rad, które mogą okazać się pomocne.

Nośmy odpowiednie buty.

– Podstawowe obuwie w naszych szafach – klasyczne czarne szpilki. Jeżeli chcemy wydłużyć i wyszczuplić nogi, najlepiej załóżmy je do czarnych kryjących rajstop (uważajcie na marszczenia wychodzące koło palców, unikajcie ich jak ognia!). Obcas nie powinien być za cienki ani za gruby (przykłady poniżej :)).  

Zara

TopShop (dokładnie ten model posiada Kasia i jest z nich bardzo zadowolona)

TopShop

– Latem i wiosną lepiej wyglądają buty cieliste – im bardziej zlewają się z kolorem naszej skóry, tym nasze nogi będą zgrabniejsze. Pamiętajcie! Nigdy (ale to nigdy!) nie powinny mieć bardzo długiego szpicu, najładniej będą się prezentować buty z lekko wyciągniętym noskiem (te z krótkim i zaokrąglonym, jak odrysowanym od szklanki, zostawmy modelkom) .

Aldo

Mango

– Nie nośmy botków kończących się w połowie łydki (chyba, że lubimy stylizacje na skrzata!). Jest to reguła, o której musimy bezwzględnie pamiętać. Najładniej wyglądają buty kończące się tuż za kostką (idealne do spódniczek) lub długie kozaki (pamiętajcie, że cholewki nie powinny odstawać od łydek, zwłaszcza jeśli nasze nogi nie są idealnie proste). 

New Look

PrimaModa (niedawno zagościły w mojej szafie :))

– Niektóre z nas lubią obuwie na płaskim obcasie. Niestety, nie wydłuży ono nam nóg, ale ma jedną zaletę – wygodę. Poszukajmy w sklepach balerinek na minimalnym obcasie (lepszy rydz niż nic :)).

H&M

Gabor

MICHAEL Michael Kors

Pamiętajmy o odpowiednim doborze spodni i spódnic.

– Nie od dziś wiadomo, że kobiety najładniej wyglądają w sukienkach i spódnicach (nie wierzycie? zapytajcie swoich facetów). Tylko pytanie, jak je nosić? Zdecydowanie najkorzystniej wyglądamy w spódniczkach rozkloszowanych, nie za krótkich, z wysokim stanem.

Asos

– Jeśli nie przepadamy za krótkimi spódniczkami, nic nie stoi na przeszkodzie abyśmy nosiły dłuższe modele. Najlepiej, aby kończyły się tuż przed, lub tuż za kolanem.  

Ostwald Helgason (bardzo droga ale piękna)

Asos

– W spodniach może nie wyglądamy tak atrakcyjne jak w spódnicach, ale jest nam w nich wygodniej. Dlatego, gdy już się na nie decydujemy, nie powinny być ścierane i wzorzyste. Najlepiej będziemy się prezentować w jednolitych granatowych rurkach, lub z delikatnie rozszerzanymi nogawkami zakrywającymi buty. Nie powinny mieć odznaczających się innym kolorem szwów. Po sobie zauważyłam, że dużo lepiej wyglądam w spodniach z wysokim stanem.

Mango (podczas ostatniej wizyty w Warszawie Kasia namówiła mnie do ich kupna, są ekstra!)

Ujędrniajmy uda i pośladki (myśleliście, że tym razem nie będę Wam zawracać głowy ćwiczeniami :)?)

Mata i ciężarki są firmy Spokey (tutaj macie link do sklepu)

 Musimy ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Pogoda za oknem sprawia, że mamy ochotę jeść i oglądać filmy leżąc na kanapie, ale musimy pamiętać, że czas leci szybko i nim się obejrzymy znowu będzie ciepło. Krótkie, zwiewne sukienki na nas czekają, dlatego Moje Drogie – do dzieła…  

– zaczynamy od krótkiej rozgrzewki (5-8 minut). Dla mnie najlepszym ćwieczeniem na rozgrzewkę jest skakanie na skakance. Jeżeli nie macie tyle miejsca w domu, możecie pójść biegać (10-15 minut wystarczy). Również dobrze sprawdzą się wymachy rąk i nóg. Sposobów jest mnóstwo, każdy z Was musi znaleźć swój ulubiony. 

– Po rozgrzaniu się do czerwoności, przechodzimy do ćwiczeń. W przypadku rzeźbienia nóg warto jest zaopatrzyć się w ciężarki, które sprawią, że szybciej wzmocnimy mięśnie.  

– Zawsze po skończeniu treningu musimy się porządnie rozciągnąć. Proszę, nie zapominajcie o tym! Dzięki rozciągnięciu, możemy uniknąć obolałych mięśni następnego dnia. 

 Dość pisania, zasuwamy do sklepu po czarne szpilki, a wieczorem, przed oglądaniem filmu – ćwiczymy!!!

GLOSSYBOX – What Do You Have Inside?

Dziewczyny, przede wszystkim chciałabym Wam bardzo podziękować za życzenia w komentarzach – to naprawdę wspaniałe czytać te wszystkie miłe słowa:). Akurat w dniu moich urodzin, nareszcie mogę się z Wami podzielić zawartością mojego GLOSSYBOX! :) Zapraszam więc Was na opis wszystkich produktów :).

 (naprawdę nie mogłam się już doczekać:))

Lakier do włosów marki WELLA wybrałam z trzech powodów – nie skleja włosów, świetnie utrwala fryzurę i nie posiada charakterystycznego gryzącego zapachu, który w przypadku innych lakierów zmusza nas do natychmiastowego opuszczenia łazienki. To właśnie tym lakierem utrwalam wszystkie fryzury, które widzicie na blogu. Małe opakowanie trzymam w samochodzie lub w torebce (dzięki temu w trakcie zdjęć mam go zawsze pod ręką :)).

Gdy po raz pierwszy usłyszałam o płynie micelarnym z BIODERMA, musiałam ściągać go przez internet aż z Francji, ponieważ w Polsce nie był dostępny. Jest to jeden z najlepszych kosmetyków do demakijażu jaki kiedykolwiek stosowałam, a mała buteleczka świetnie sprawdza się w trakcie wyjazdów. 

Niedawno na blogu polecałam Wam balsam marki Palmer's, który znalazłam na regale z przecenionymi produktami w aptece. Marka ta nie jest jeszcze zbyt znana w Polsce, ale od lat robi furrore za granicą. Poza zwykłym balsamem z wyciągiem z kakaowca, moje serce skradł balsam brązujący tej firmy. Dzięki niemu skóra nabiera delikatnego złotawego koloru i wygląda apetycznie nie tylko w wakacje :). Co więcej, nie wiem jak nierównomiernie trzeba by go było nałożyć, aby pojawiły się plamy czy zacieki – u mnie nie zdarzyło się to ani razu (a uwierzcie mi, że parę razy nakładam go naprawdę szybko:)). 

 

Jeśli nie używałyście jeszcze peelingu marki PUT&RUB, to najwyższy czas to zmienić! Ci, których nie przekonują  przyznane mu nagrody i wyróżnienia, powinni spojrzeć na skład. Naturalne oleje powodują, że po wykonaniu peelingu skóra jest świetnie nawilżona i przez cały dzień pięknie pachnie. W trakcie kilku lat używania tego produktu, zużyłam chyba z pięć kilogramów i wciąż nie mam dosyć:).  

Organiczny peeling do twarzy marki LOVE ME GREEN, to moje najnowsze odkrycie. Przepiękny zapach i naturalny skład powodują, że stosowanie tego produktu to prawdziwa przyjemność. Nie powoduje u mnie żadnych podrażnień, wygładza skórę i ma wygodne opakowanie.

Lakiery GOLDEN ROSE pojawiły się  już na blogu i kiedy kompletowałam zawartość swojego GLOSSYBOX, wiedziałam, że tego produktu nie może w nim zabraknąć. Stosunek ceny do jakości w tym przypadku będzie dla Was pozytywnym zaskoczeniem :). 

 

Pudełko zaprojektowałam w białym kolorze z czarnym obramowaniem, aby mogło stać na mojej półce i służyć jako miejsce do przechowywania lakierów do paznokci :).

Wiem, że wiele z Was zamówiło już swój GLOSSYBOX, ale jeśli ktoś z Was jeszcze tego nie zrobił, a chciałby, to zapraszam na tę stronę:

http://www.glossybox.pl/glossybox-by-kasia-tusk

A ja zakładam sukienkę (niebieską zostawiam na wieczór, ale przygotowałam sobie też dzienną wersję urodzinowego stroju :)) i pędzę na miasto! :)

 

Beauty Secrets For The Eyes

My, kobiety, żyjemy w ciągłym biegu – brak snu, stres, zbyt ciężkie kosmetyki sprzyjają pogorszeniu się kondycji naszej cery. Konsekwencje intensywnego trybu życia widać przede wszystkim w okolicach naszych oczu. Worki pod oczami, sińce, drobne zmarszczki, to zmora naszego pokolenia (pomyśleć, że jeszcze do niedawna wisiałyśmy z koleżankami na trzepakach, a teraz ciężko nam znaleźć chociaż 5 minut na wytuszowanie rzęs). Mam dla Was jednak kilka prostych sposobów, które poprawią wygląd naszej oprawy oczu. Być może, za jakiś czas cienie zbledną, opuchlizna będzie znacznie mniej widoczna,  a my, któregoś dnia, wyjdziemy z domu zupełnie bez makijażu, czując się swobodnie i atrakcyjnie.

  • Jeszcze kilka lat temu zupełnie nie wierzyłam w ideę posiadania dwóch różnych kremów do twarzy. Używanie osobnego kremu pod oczy wydawało mi się zwykłym kaprysem. Jednak do pewnych rzeczy się dorasta – teraz nie mogę żyć bez mojego ukochanego kremu – skóra pod oczami jest znacznie cieńsza i delikatniejsza niż pozostałe obszary twarzy, dlatego trzeba o nią dbać jak o największy skarb. Kremy pod oczy zawierają te same składniki co preparaty nawilżające stosowane na twarz, jednak ich formuła jest delikatniejsza niż dla produktów przezna­czonych na inne miejsca.
  • Odkąd pamiętam moja mama goniła mnie niczym kojot strusia pędziwiatra, abym nigdy nie zapominała o noszeniu okularów przeciwsłonecznych. Po pierwsze promienie UV wspomagają występowanie worków pod oczami. Po drugie pod wpływem ostrego światła zaczynamy mrużyć oczy, pogłębiając tym zmarszczki.
  • Bardzo często w walce z niedoskonałościami możemy zastosować technikę kamuflażu. Jeżeli nasze podkrążone oczy mają kolor fioletowy, to do jego zamaskowania będzie nam potrzebny korektor o przeciwnej barwie czyli w kolorze żółtym. Kolor czerwony maskujemy korektorem w kolorze zielonym, a niebieski odcieniem brzoskwiniowym. W moim przypadku sińce mają kolor fioletowy.

  • Nie nakładajmy podkładu na skórę pod oczami – tak ciężki kosmetyk niepotrzebnie obciąży ten delikatny obszar naszej twarzy. W tym przypadku zdecydowanie lepiej sprawdzi się korektor przeznaczony specjalnie na te okolice. Chyba nie ma nic gorszego niż zrolowany podkład pod oczami.

  • Opuchliznę wokół oczu najłatwiej zniwelować zimnym okładem. W sklepach typu Rossmann lub Super-Pharm możecie kupić żelowe maski na oczy, które trzymamy w lodówce. Jeśli nie posiadamy takiej maski, możemy zastosować okład z kostek lodu, zawiniętych w delikatne chusteczki higieniczne (na dosłownie kilka sekund przykładamy zimny kompres w opuchnięte miejsca) – jest tańszy i łatwo dostępny, ale wymaga małego przygotowania. Wiem, że Kasia stosuje tego rodzaju okład, gdy planuje zdjęcia stylizacji na wczesną godzinę, a boryka się z problemem opuchniętych oczu.

  • Ostatnio pokochałam „genialną miksturę” – jak myślicie, co to takiego? Olejek rycynowy jest bardzo skuteczny, a do tego kosztuje naprawdę niewiele. Wystarczy, że wsmarujecie dwie krople w skórę wokół oczu na noc, a efekt rozświetlenia macie murowany!

  • Osiem godzin snu zapewni nam zdrowy wygląd skóry pod oczami.  Wiem, wiem marzenia ściętej głowy – lepiej patrzcie na punkty powyżej :P.

Skóra pod oczami jest bardzo delikatna i potrzebuje wyjątkowej pielęgnacji. Nawet teraz, gdy jesteśmy młode, bezwzględnie musimy dbać o ten newralgiczny obszar naszej twarzy. Jak nie zaczniemy dbać o siebie teraz, to w przyszłości, to pozostaną nam tylko drastyczne rozwiązania – zawsze lepiej zapobiegać niż leczyć. Czy jest jeszcze jakaś metoda o której zapomniałam? Czy może macie jakieś inne pomysły na pielęgnację skóry pod oczami?

Here it is …. GLOSSYBOX by Kasia Tusk

W końcu mogę się z Wami podzielić informacją na temat jednego z projektów, który przygotowywałm w ciągu ostatnich kilku tygodni! Od dziś możecie już kupić limitowaną edycję pudełka GLOSSYBOX, do którego sama dobrałam wszystkie produkty. Wcześniejsze limitowane pudełka były sygnowane między innymi przez markę Burberry, Harrods'a  czy blogerkę "The Men Repeller" – jest mi więc niezwykle miło, że jako pierwsza blogerka w Polsce dostałam taką możliwość:).

Zapewne wiele z Was, tak jak i ja, uwielbia kosmetyczne nowości, dlatego z wyjątkową starannością wybierałam każdy kosmetyk (zawartość pudełka zaprezentuję na blogu już wkrótce:)). Chciałam też zaprojektować pudełko w taki sposób, aby przypominał Wam blog – jego kolorostyka miała nawiązywać do dobrze Wam znanej szaty graficznej. Być może będzie to namiastka tego bloga w Waszym domu :).

Zachęcam więc Was do przetestowania moich produktów – http://www.glossybox.pl/glossybox-by-kasia-tusk