Sen nocy letniej w moim przypadku jest krótki i przerywany. W szekspirowskiej sztuce o tym tytule, w której łączą się dwa światy – ludzki i baśniowy – nie wspomniano słowem o mamach (ani o tatusiach!) wstających na okrągło do maluchów, a przecież byłyby idealnymi postaciami w takiej historii! Bo kto lepiej (i częściej) dostrzega magię nocy? Świat śpi, a my snujemy się po pokojach świadome, a jednocześnie nie do końca przebudzone – zupełnie jak zaczarowane.

   Co noc wydaje mi się, że cały ten taniec z bobasem na rękach przy świetle księżyca wijącym się po ścianach, jest jak prolog do jakiejś fantastycznej powieści. Przy piątej pobudce przypominamy już prawdziwe zjawy z baśni, witamy się z jutrzenką i żegnamy z nocą – bo nawet jeśli uda nam się na chwilę zasnąć, to czar zaraz pryśnie. Chrabąszcze zakończą swój koncert i zastąpią je świergoczące ptaki. Zacznie się kolejny dzień lata. 

   Czerwiec był szalony, piękny, zaskakujący i trochę odurzający. No i bezsenny. Zapraszam na długą fotorelację z ostatnich tygodni. 

Mój zbiór książek na czerwiec (i lipiec… i sierpień… i do września też ich pewnie starczy sądząc po moim tempie czytania w ostatnim czasie).1. Zjawa z szekspirowskiej sztuki w całej okazałości. Kawa zdejmie z niej zły urok. // 2. Dobre i naturalne. Ten zapach to dla mnie najprzyjemniejszy budzik. // 3. Nigdy czarna, zawsze z mlekiem. // 4. Kawa, którą teraz pijam ma lekki smak migdałów i czekolady. Przepyszna. // 

   Kawa Wild Hill Coffee to organiczna odpowiedź dla wymagających. Stu procentowa Arabica z europejskim certyfikatem ekologicznym, uprawiana jest na zboczach andyjskiej góry La Jacoba. Trzy pasma północnych And zbiegają się w kolumbijskim regionie Nariño, który zachwyca żyznymi glebami, idealnymi do uprawy arabiki. Dziś region ten przoduje w innowacjach i jest wzorem dla innych plantacji kawy organicznej. Kawa z La Jacoba uznawana jest przez międzynarodowych ekspertów za wysokiej jakości kawę "speciality". 

Jak myślicie, czyja to podobizna? ;)

Domowa focaccia z oliwkami, rozmarynem i pieczonym czosnkiem. Czy może być coś lepszego na letni piknik? Przepis jest banalnie prosty i znajdziecie go tutajZosia już do nas pędzi ze swoim koszykiem piknikowym pełnym domowych pyszności. I deszcz jej niestraszny!1. Sezon otwarty! // 2. Zupa z żółwia (a żółw z groszku ;)). // 3. Na poprawę poniedziałkowego humoru – kolor nadziei. // 4. Koszyk, w którym zmieści się wszystko i jeszcze więcej. // Przypominam o kodzie KASIAC30 do DUKA, który da Wam rabat w wysokości 100 zł za wydane 300 zł. Kod nie łączy się z innymi promocjami, ale za to ilość użyć jest nielimitowana. Możecie z niego korzystać do końca tego weekendu (a dokładniej do 4 lipca do 8:59). Zakład dziewiarski właśnie dał znać, że ma wolne moce przerobowe. To znaczy, że możemy ruszyć z produkcją tego zielonego swetra :). W sobotę przedsprzedaż – a wysyłka już w przyszłym tygodniu. Śledźcie MLE.Zawody jeździeckie w świecie Duplo.1. Dżinsy dzwony – póki co mierzę, ale z domu jeszcze w nich nie wychodzę ;). // 2. Pierwszy lot w tym roku. I dla niej i dla mnie ;). // 3. Londyńska pogoda w Paryżu. // 4. Bonjour! // Ach te paryskie dachy. Nie do podrobienia.
1. Jeden z lepszych dni. // 2. "Chyba się umówiły z tymi strojami…" // 3. Gotowi do kibicowania. // 4. Dzięki pogodzie mogłam się poczuć jak w moim Trójmieście. //Spóźnimy się! A tutaj nikt nie będzie na nas czekał! (Koszula Gosi jest z 303 Avenue, moje szorty to Victoria Beckham sprzed lat, koszula – Seaside Tones, torebka – Prada.)1. Koronkowa robota. // 2. Uwielbiam na nich patrzeć. // 3. "Mamo, ja ładniej rysuję" czyli muzeum Picassa. // 4. Idziemy świętować zwycięstwo Igi! // A nad nami grzmoty i burza. Kto na zdjęciu znajdzie zwyciężczynię?Open bar. 

J’ai deux amours: mon pays et Paris.

1. Upragnione słońce nad paryskim niebem. // 2. Śniadanie w "The Season". To sieciówka, ale naprawdę świetna! // 3. Ale powitanie! W końcu nie widziały się od śniadania! ;). // 4. // Te wapienne mury, ta pozłacana mała klameczka, cienkie profile okien i wytarte kamienne płytki – poproszę zapakować i wysłać do Sopotu. Francuska wersja naszego warszawskiego Charlotte. ;)"Mamo, ale przecież ty masz swoje awokado?"
"No kids no fun" mawiają więc wzięliśmy jeszcze jedno od Zosi ;). Paryż z dziewięciolatką, trzylatką i dziesięciomiesięcznym bobasem wyszedł znakomicie. Pociechy najlepiej oswajać ze sztuką już od najmłodszych lat. Więcej na ten temat wspominałam między innymi w tym wpisie. 1. Wymarzony stolik do nowej kuchni. Niestety nie na sprzedaż (no i do podręcznego się zmieści ;)). // 2. "Mirror check" w windzie do mnie nie pasuje. Ale w cukierni już jak najbardziej. // 3. Różane, cytrynowe, jagodowe, czekoladowe, migdałowe… do wyboru, do koloru. // 4. Maria Teresa uwieczniona przez Picassa.Niby romantycznie, ale jak zna się więcej szczegółów… // Mam nadzieję, że nie będzie Państwu przeszkadzać nasze towarzystwo. Cafe Charlot. Czyli Karol. Nie Karolina. Z radością stwierdzam, że trójmiejskie place zabaw nie ustępują tym w Paryżu. 
Pakujemy skarby i ruszamy do najważniejszego celu podróży.Jeszcze ten widok na pożegnanie. Zawsze przychodziłam tutaj rano i wtedy atmosfera jest magiczna. Niestety w środku dnia nie było już tak miło. Po haussmanowskich kamienicach przyszedł czas na… Marvela. Disneyland w Paryżu kończy trzydzieści lat. 

Odwiedzając Disneyland jako mama mam parę nowych spostrzeżeń: 1. Kaczor Donald mimo skończonych w tym roku 88 lat nadal świetnie się trzyma. 2. Nieważne czy masz 5, 10, 20 czy 35 lat – po przekroczeniu wejścia każdy jest znów dzieckiem. 3. Układanie włosów jest bez sensu i lepiej wybrać ciemny strój – dobrze komponuje się z naleśnikami i nutellą. 4. No i aplikacja na telefon – kolejny raz przekonałam się, że bez niej byłoby ciężko.

Najszczęśliwsza myszka na świecie.A to nasza ukochana atrakcja w całym parku! Ktoś był?
Kto widzi na tym zdjęciu bohatera „procesu dekady”?Podróż drogą mleczną razem z Piotrusiem Panem? Zawsze!Co za szkoda, że nie będziesz tego pamiętać :). … i powrót do rzeczywistości. Od samego rana zdjęcia, przeglądanie próbek, upinanie szpilek, klawiatura komputera i… kochane współpracowniczki :).1. Tak wygląda każdy czwartek. Zdjęcia produktowe robimy z Asią same – jednym z naszych głównych założeń jest to, aby minimalizować koszty, które nie wpływają na jakość ubrania. Kupując w MLE nie płacicie za prowadzenie drogiego butiku, topmodelki w kampanii czy rozkładówki w magazynach. // 2. Nawet nie chcę myśleć jaki musi być gorący. // 3. w dniu przesilenia wiosenno-letniego. Najkrótsza noc w roku wymaga odpowiedniej oprawy. // 4. Gdzie turyści? Ta sukienka pojawi się w MLE Collection już jutro, więc koniecznie zaglądajcie na stronę. Portosa wyjątkowo zmęczyły te zdjęcia. Ile można?1. W poszukiwaniu kamienia na blat kuchenny ;).  // 2. Dzieciństwo. // 3. Ostatnia sobota. Zaledwie pół godziny drogi od Sopotu. Pierwsze kroki na rozgrzanym od słońca piasku. Dywagacje na temat morskiej kąpieli ("jak Ty wskoczysz, to ja też"). Ambitne plany przeczytania chociaż kilku stron książki, gdy oni będą uczyć się puszczać kaczki. Chciałabym zapakować te wszystkie wspomnienia do swojego wiklinowego kosza, żeby były na później (tak jak zrobiłam to z kukurydzianymi flipsami). // 4. Tu miała być reklama karmy Portosa, ale nim zabrałam się za zdjęcia okazało się, że Portos opróżnił już zawartość worka. // Dostawa. O Farminie pisałam już kiedyś w tym wpisieNa stronie Farmina możecie skorzystać z konsultacji żywieniowej i doradzić się w sprawie karmy dla naszego pupila (zarówno dla psa jak i kota). Portos ma dość wybredny żołądek, ale karma dyniowa z dzikiem mu pasuje :). Z kodem 30MLH22 otrzymacie, aż 30% zniżki na wszystkie produkty. Kod jest ważny do końca lipca. 1. Niby nie do końca lubię się z kolorami, ale w tym swetrze się zakochałam. // 2. Dla każdego ciapka i mruczka, wszyscy się najedzą. // 3. Morze stokrotek. // 4. Z ziemniakami, z koperkiem i łososiem. Domowa zupa rybna. // Czasem wydaje mi się, że może mam za dużo koszy…1. Były też chłodniejsze czerwcowe dni, ale z każdego intensywnie korzystałyśmy. // 2 i 3. Tata załatwił ;). // 4. Już kwitnie. I jak co roku jestem zaskoczona, że "to już?!" // Czymże byłoby Last Month bez zdjęcia niezbyt ładnej zupy? Królowa jarzynowa. Nic nie znaczące zdjęcia zrobione w pewien pochmurny dzień.Majestatyczny Grand Hotel. Agatha Christie mogłaby tam znaleźć jakieś inspiracje do powieści…1 i 3. Na plaży wolicie czytać czy pluskać się w wodzie? // 2. Oj tam oj tam. Trochę truskawek na białej pościeli. // 3. Jak kąpiel słoneczna to tylko z książką. // 4. Ten top znajdziecie tutaj. // 

33 piętro w Olivia Center – zawsze chętnie tutaj wracamy. 

1. Risotto a la "Oskar z ulicy Sezamkowej". // 2. Park w mieście. Ich nigdy za mało. // 3. Jakoś tak boli oglądanie tego albumu w deszczowy poniedziałek po długim weekendzie. Najpiękniejsze hotele w Europie w jednym miejscu od wydawnictwa Taschen. // 4. Moja interpretacja obrazu Vermeer'a "Dziewczyna z perłą". Jak wyszło?  // Gdy ruszasz na krótki wyjazd i jesteś spakowana to dodaj do walizki jeszcze białą koszulę i t-shirt. Gdziekolwiek nie jadę to te dwie rzeczy zawsze mnie ratują.I krem z filtrem też pakuję, nawet jeśli nic nie wskazuje na to, że będzie można się opalać. Jeśli do tej pory nie zaopatrzyłyście się w krem z filtrem to mam dla Was jeszcze jedną opcję, która testowałam na wyjeździe. Lekki krem ochronny z filtrem SPF 50 od Senelle zapewniają bardzo wysoką ochronę przed UVA i UVB, światłem niebieskim HEV, oraz światłem podczerwonym IR, do tego daje efekt długotrwałego nawilżenia, odżywienia i wygładzenia. Cała formuła jest wegańska. Z kodem MLE otrzymacie 15% rabatu na zakupy w Senelle do końca lipca (cena regularna to 129 złotych).Ten rozanielony wzrok mówi właśnie "papa" wszystkim nowym posłonecznym przebarwieniom. 1. Słodki zapach rozpływający się w słońcu. // 2. i 3. Ja już od dawna nie walczę z piaskiem na ręczniku… // 4. Tak gorąco, że pora uciekać… // Najlepsze, najtrwalsze, najprzyjemniejsze bodziaki (i nie tylko). Ubranka dla dzieci od Body Organic Zoo są naprawdę trudno dostępne (wiem, bo gdy szykowałam wyprawkę dla młodszej córeczki musiałam się zadowolić piżamką pod tej starszej – w sklepach wszystko było wyprzedane). A w Happy Go Lucky znalazłam teraz i bodziaki i piżamki, a nawet spodenki. Mleko? A może czekolada? Ten ze zdjęcia powyżej naprawdę sporo przeszedł, a wygląda jak nowy.  Mamo, chciałabyś mieć opaleniznę na brzuchu w kształcie niemowlaka?

Naprawdę ktoś dotrwał do końca? Bo ja ledwo… Żartuję! Dziękuję Wam wszystkim i każdej z osobna za odwiedziny w tym czasie – mam nadzieję, że wypoczywacie i weszłyście tu z nudów! :)

 

*  *  *