Ugg shoes / buty Ugg on eobuwie.pl

cashmere sweater, gloves & cap / kaszmirowy sweter, rękawiczki i czapka – H&M Premium

high waisted washed jeans / grafitowe dżinsy z wysokim stanem – Nakd

white jacket / biała kurtka – Nelly 

   A few days after Christmas, together with my whole family, I departed for the Italian mountains. Last year, I missed this pleasure – since I was pregnant, we stayed with my husband in Tricity and we could admire Dolomites only thanks to the hundreds of photos that were sent by my mother and sister-in-law. This year, we were even happier for this opportunity as, first of all, we really misted our beloved Val Di Fiemme and, secondly, we couldn’t wait to show this place to the new family member. A spell of relaxation in the mountains with a small baby (and a crazy Springer Spaniel) is characterised by its own rights so we focused on trails that we can do on foot. Only thanks to the grandparents’ courtesy were we able to ski. But already on the second day of the trip we knew that trips with the baby and the dog bring the greatest pleasure, even if crazy snow rallies need to wait for another time.   

   Covering Passo Rolle trail on the first day of the new year is already a family tradition. It wasn’t different this time. Equipped with sledge (found under the Christmas tree), we departed through the pass that is overlooked by Pale Di San Martino creating probably the most scenic view in the whole Dolomites. At the end of the trail, you’ll find a mountain chalet that is available for walkers – skiers won’t get here. Those who enjoy Tyrolean kitchen will surely be pleased with the local menu – you’ll find here, among others, Canederli with sage (something like potato dumplings) or the famous strudel. The walk, because it certainly wasn’t a hiking trip, lasts around an hour, even if you take into account the multiple stops for taking photos. I should already get used to the hospitality of Italians towards dogs, but I’m still surprised by the thoughtfulness with which they approach our pet friends. Even in the “dining room”, the hosts see no problem if the pets want to warm up and take pleasure in spending time by their owners. There was a German Shepherd lying under another table, Neapolitan Mastiff two tables away, and our Portos was silently waiting under a children’s chair (here, he could get the largest number of treats). Outside, there was a black Cocker Spaniel basking in the sun, a Golden Retriever, a white dog named Arizona, and one sweet mongrel that reached the summit under his owner’s down jacket.  

   What can I tell you about my outfit? My white down jacket was great, even though I wasn’t expecting that this seemingly light and pleasant walk will warm us up to such an extent. Under the down jacket, I had a thin cashmere turtleneck with a cotton undershirt. In the backpack, I had winter hats (when the sun starts to set, it quickly become cold), and I put on the only shoes that are ideal in a winter town and during such winter trips (it’s the first time I’ve had Uggs in brown and I’m really happy with this choice).  

   If any of you dream about a trip to Val di Fiemme, I’ll be pleased to write a separate post about why this region is so exceptional in my opinion. And since on Instagram, numerous questions appeared concerning a trip with a dog, you can check out the most popular post in the history of this blog – "Travelling with a dog around Europe".

* * *

   Kilka dni po Świętach Bożego Narodzenia, wraz z całą moją ferajną, wyruszyłam we włoskie góry. W zeszłym roku ominęła mnie ta przyjemność – ze względu na ciążę zostaliśmy z mężem w Trójmieście i Dolomity mogliśmy podziwiać tylko dzięki setkom zdjęć wysyłanych przez moją mamę i bratową. W tym roku cieszyliśmy się więc podwójnie na ten wyjazd, bo, po pierwsze, jak nigdy byliśmy stęsknieni za naszą ukochaną doliną Val Di Fiemme, a po drugie, nie mogliśmy się doczekać, aby pokazać to miejsce nowemu członkowi rodziny. Wypoczynek w górach z małym dzieckiem (i szalonym spanielem) rządzi się oczywiście swoimi prawami, więc skupiliśmy się na szlakach, które można pokonać pieszo. Na narty wybraliśmy się tylko dzięki uprzejmości dziadków, ale już drugiego dnia wyjazdu wiedzieliśmy, że wycieczki w czwórkę dają nam najwięcej radości, nawet jeśli szalone zjazdy muszą przez to zostać odłożone na kiedy indziej.

    Rodzinną tradycją jest już pokonanie szlaku na Passo Rolle w pierwszy dzień nowego roku. Nie inaczej było tym razem. Uzbrojeni w sanki (znalezione pod choinką) ruszyliśmy przełęczą, nad którą królują szczyty Pale Di San Martino tworząc chyba najbardziej malowniczy widok w całych Dolomitach. Na końcu szlaku znajdziemy schronisko, dostępne tylko dla pieszych turystów – narciarze tutaj nie dotrą. Ten kto ceni sobie tyrolską kuchnię z pewnością ucieszy się z tutejszego menu – znajdziemy w nim między innymi Canederli z szałwią (coś w rodzaju pyz) czy słynnego Strudla. Spacer, bo wspinaczką nazwać tego nie można, trwa około godziny, nawet jeśli zakładamy liczne przystanki na zdjęcia. Powinnam być już przyzwyczajona do gościnności Włochów wobec psów, ale wciąż zaskakuje mnie to, z jak niezwykłą troskliwością są tutaj traktowani czworonożni przyjaciele. Nawet w „sali restauracyjnej” gospodarze nie widzą problemu aby psiaki mogły się ogrzać i cieszyć obecnością swoich właścicieli. Przy stoliku obok warował więc owczarek niemiecki, dwa stoliki obok mastif neapolitański, a nasz Portos czekał grzecznie pod dziecięcym krzesełkiem (w tym miejscu spada z nieba najwięcej). Na zewnątrz w słońcu wygrzewał się jeszcze czarny cocker spaniel, golden retriver, biały pies o imieniu Arizona oraz jeden słodki kundelek, który na górę dotarł pod kurtką swojej pani.

   Co mogę napisać Wam o stroju? Moja biała kurtka sprawdziła się super, chociaż nie spodziewałam się, że ten pozornie lekki spacerek aż tak nas rozgrzeje. Pod kurtką miałam cieniutki kaszmirowy golf i bawełnianą podkoszulkę. W plecaku na powrót naszykowałam czapki (gdy słońce zaczyna chylić się ku zachodowi bardzo szybko robi się zimno), a na nogi włożyłam chyba jedyne buty, które świetnie sprawdzają się w zimowym miasteczku i w trakcie takich właśnie eskapad (po raz pierwszy mam Ugg'i w kolorze brązowym i jestem z nich bardzo zadowolona).

   Jeśli ktoś z Was marzy o wyjeździe do doliny Val di Fiemme to chętnie napiszę dla Was osobny artykuł o tym, dlaczego ten region jest w moim przekonaniu taki wyjątkowy. A ponieważ już teraz na Instagramie pojawiło się mnóstwo pytań o organizację wyjazdu z psem, to odsyłam do najpopularniejszego wpisu w historii bloga "Z psem przed Europę". 

*  *  *