
Wpis powstał we współpracy z Krosno, Barwa oraz zawiera lokowanie marki własnej.
Czujecie już tę zbliżającą się lawinę?
Dla wielu z nas (a dla mnie na pewno), świąteczny nastrój jest nierozerwalnie połączony z domem i wszystkim tym, co się w nim dzieje. Zaczyna się zawsze tak samo – w dniu, w którym spadnie w Sopocie pierwszy śnieg, rozkładam drabinę i zaglądam do najwyższej szafki w mieszkaniu (po co to krygowanie się? Przecież wiadomo, że w prawdziwych polskich domach to miejsce ma jedną nazwę: pawlacz!). Nakręcane śnieżne kule, papierowe gwiazdy, poszewki na poduszki, kubki z motywem Mikołaja i reniferów – wyciąganie tych wszystkich rzeczy, to jak preludium świątecznego koncertu, powrót do najpiękniejszych dziecięcych wspomnień, magia w najczystszej postaci. Sentymenty wstrząśnięte i zmieszane z dziecięcą radością. Dozuję sobie te przyjemności po trochu, wedle ustalonego w głowie kalendarza.
W idealnym świecie chciałabym dokończyć wszystkie remontowe sprawy, do których brakowało mi sił, gdy ekipa panów fachowców była jeszcze dostępna. Niby chodzi o drobiazgi, ale wystające kable ze ściany drażnią jakoś bardziej, gdy perspektywa ugoszczenia teściowej na Wigilii zbliża się wielkimi krokami. Gdyby te wszystkie niedoróbki udało mi się ogarnąć, to niczym Martha Stewart, zabrałabym się za czyszczenie sztućców, pranie dywanów i zasłon, no i wiadomo – poświęciłabym się bez reszty najpopularniejszej przedświątecznej gimnastyce: myciu okien. Dekorowanie, jako nagrodę za wykonaną pracę, zostawiłabym sobie na sam koniec. A potem już tylko wskoczyłabym na Gwiazdę Betlejemską i latała po niebie.

Czy te zdjęcia co roku będą wyglądać tak samo?! W jakimś sensie tak, bo co roku robimy to samo, nawet jeśli w szerszym gronie. Rok 2021 wyglądał podobnie, a jednak tyle się od tamtego czasu zmieniło…
A tak na serio. Jeśli ja – osoba uprzywilejowana pod wieloma względami (nie wychowuję dzieci sama, mam pracę, dach nad głową) – już w listopadzie wiem, że nie dam rady ogarnąć tego, co sobie wymarzyłam, to znak, że w planowaniu chociaż niektórych etapów Świąt chyba trzeba zmienić podejście. Znaleźć jakiś balans między tradycją, obowiązkami, a radością w tym magicznym czasie. No i nie porównywać efektów swoich przygotowań z innymi (a już na pewno nie z ifluencerkami ;)). Porównywanie się być może prowadzi do perfekcji, ale przede wszystkim zabiera nam radość ze zwykłych chwil.
Dziś nie będę do tego wpisu dopisywać żadnych wielkich idei. W kilku zdaniach opowiem Wam po prostu o konkretnych drobiazgach, które odhaczyłam już z listy. Jakoś milej i lżej jest mi dzięki temu myśleć o zbliżającym grudniu.

Ale od początku. Ani odnowiony salon, ani umyta podłoga, ani nawet świąteczne poduszki na kanapie nie zrobią nam takiego nastroju jak odpowiednia oprawa muzyczna. Z dumą ogłaszam, że moja grudniowa świąteczna składanka na Spotify ma już ponad 7000 obserwujących, a ja, co jakiś czas, dodaję do niej nowe utwory. Jeśli więc macie taką możliwość, to wejdźcie w link i włączcie ją sobie. W akompaniamencie delikatnych bębnów i przepięknych słów piosenki „The little drummer boy” ten artykuł na pewno bardziej Wam się spodoba ;).
1. Szelągowska byłaby dumna (a może wręcz przeciwnie?).
Czy kocham nasze mieszkanie i doceniam je każdego dnia? Tak. Czy jest w nim mnóstwo miejsc, które chciałabym zmienić/lepiej zaprojektować/przerobić? Pomidor. Lepiej nawet nie zadawać takiego pytania w moim towarzystwie. Oczywiście czym innym jest generalny remont, (którego zasadniczo przed Świętami nie polecam ;)), a czym innym zmiana jednej rzeczy, która kłuje nas w oczy za każdym razem, gdy rano siadamy do stołu z kubkiem kawy w ręku. Ja mam kilka takich wtop, a jedną z nich jest ekran domofonu, którego nie przewidziałam w fazie projektu. Niby drobiazg, ale irytował mnie od dnia, w którym się pojawił… Wykorzystując zawiasy z Castoramy i mocowania na rzepy (sama nie byłam pewna czy to wypali, ale jednak naprawdę mocno trzymają), zamontowałam lekką ramkę z grafiką, która łatwo się otwiera, gdy chcę skorzystać z domofonu. Być może nie jest to wielkoskalowe rozwiązanie na miarę Zahy Hadid, ale ulga ogromna! No i mogę to w każdej chwili usunąć jeśli uznam, że jednak domofon podoba mi się bardziej niż grafika.

Tak to wygladało jeszcze wczoraj. Tak. Wiem, że czepiam się szczegółów, ale same zobaczcie efekt. No czy nie jest lepiej? (Tę małą choineczkę, o którą pewnie zaraz zapytacie mnie w komentarzach, znalazłam rok temu w Zara Home, ale widzę, że w tym roku też jest dostępna).


Na grafice powyżej widzice wszystkie wykorzystane przeze mnie materiały. Żadnego wbijania gwoździ ani proszenia męża o pomoc.
2. Porządki.
Pamiętam jak po remoncie nasze wszystkie książki leżały w kartonach i na rozpaczliwe pytania mojego męża: „dlaczego?!” odpowiadałam, że chcę je ładnie poukładać według kolorów i potrzebuję na to dużo czasu. Któregoś dnia wróciłam do domu i zobaczyłam, że mój mąż po prostu na chybił trafił rozstawia wszystko jak leci. „Jak znajdziesz ten czas to ułożysz je po swojemu” – powiedział.
Od tego momentu minęły dwa lata, a książki leżą tam gdzie je wtedy położył. Czy można wysnuć z tej kompletnie nieistotnej opowiastki jakiś mądry wniosek? Może taki, że każda perfekcjonistka musi w którymś momencie zrozumieć jedną rzecz. Są takie sytuacje, kiedy lepiej jest zrobić coś byle jak, niż nie zrobić tego w ogóle. Pewnie większość z nas chciałaby stworzyć idealne Święta, ale z doświadczenia wiem (i nie tyczy się to tylko rodzinnych uroczystości), że nawet jeśli popełniam jakąś gafę, to inni nie zwracają na nią tak dużej uwagi, jak ja (chyba, że się o to sama postaram).

Moja garderoba w 80 procentach spełnia wymogi kategorii „homewaer”. Swetry to podstawa moich jesienno-zimowych strojów. Ten jest oczywiście od MLE (i spodnie też) i niebawem wejdzie do sprzedaży. A jeśli Wy też kochacie swetry, to spodoba Wam się moje odkrycie na następnym zdjęciu.


Starczy kieliszków i szklanek na Wigilię? Od zeszłego roku moja kolekcja szkła skurczyła się o kilka egzemplarzy, ale to chyba dowód na to, że chętnie zapraszamy gości! Wszystko co widzicie na tej półce jest od polskiej marki KROSNO. Akcja Black Friday ruszyła już dzisiaj – wszystko jest przecenione o 15%.
Dokupiliśmy zestaw sześciu kieliszków do wina. Kolekcja DIVINE powstała dzięki przełomowi w mechanicznej produkcji szkła. Nigdy wcześniej kieliszki formowane maszynowo nie były tak bliskie jakości produktów wytwarzanych ręcznie. Są wykonane z najwyższej jakości szkła CRYSTALINE. A wyprodukowano je oczywiście w Polsce.
3. Dekorowanie.
Hedonizm dzisiejszych czasów zachęca nas do tego, aby wydłużać ten przedświąteczny czas do maksimum, najlepiej odpalić się już drugiego listopada i prosto z grobów iść do domu żeby włączyć „The Holiday”. Nie żartuję – Instagram i Tiktok zostały dosłownie zalane tego typu filmikami. Problem w tym, że gdy ubieramy choinkę już w listopadzie, to jakoś mniej radości jej widok przynosi nam w Wigilię. Podejrzewam, że działa to na podobnej zasadzie, co podanie pysznego dania w momencie, w którym jesteśmy najedzeni po uszy.

Wszystkie ozdoby, które mam kupiłam w poprzednich latach. Ale specjalnie dla Was wyszukałam identyczne lub naprawdę bardzo podobne. Papierowe gwiazdy, choinki, wiszące ozdoby. Przy odpowiednim traktowaniu przetrwają niejedne Święta.
Choinki nie kupię szybciej niż w trzecią niedzielę Adwentu chociażby mnie podpalano, ale dekorowanie mieszkania, to już zupełnie co innego. Pierwszy śnieg lub pierwszy dzień grudnia (jeśli do tego momentu nie zrobi się w Sopocie biało), to mój osobisty grafik, który trzyma mnie w jako takich ryzach, ale co ważniejsze – tworzy nasz coroczny rytuał, który jest już czytelny nawet dla trzylatki. Być może dla stałych odbiorców bloga będę nudna – znów te same ozdoby, które znacie doskonale z poprzednich lat. Nieco przykurzone, gdzieś tam obdrapane, niektóre z nich naprawiane i klejone. Część zrobiona samodzielnie – razem z dziećmi. Nowe ozdoby kupuję rzadko i odnajduję wielką radość w tym, że kolejne pokolenie cieszy się z czegoś, co jest z nami od dawna.

Późny listopad to moment magiczny. Utrzymać napięcie na wodzy i nie zdetonować za szybko świątecznego nastroju, to chyba najmilszy życiowy kurs cierpliwości. Ale ten okres w roku to także dowód na to, że najlepszą antykonsumpcyjną lekcją jest zatroszczenie się o to, co już mamy. Staram się o tym pamiętać każdego dnia i ten najbardziej ponury i najciemniejszy okres w życiu umilać sobie wspólnymi domowymi aktywnościami. Niekoniecznie wielkiej wagi.
* * *







Wpis powstał we współpracy z marką Kazar.

Wpis powstał we współpracy z marką Say Hi, Wild Hill Coffee, Momenty i Stag Warsaw. 


Ostatnie gałązki świeżych ziół z mojego ogródka. Za tym akurat będę tęsknić przez zimę.
Hej Warszawo, ja tylko na chwilę.
Kawa do ręki i pędzimy. Bardzo rzadko biorę udział w większych wydarzeniach, bo MLE i życie rodzinne pochłania mnie bez reszty. A więc, kiedy pod ramię z przyjaciółką idę zrobić relację z eventu, to mam wrażenie jakbyśmy tylko udawały, że jesteśmy prawdziwymi influencerkami.
1. A to podobno najlepsze podkłady na świecie. Możecie przetestować w nowym butiku Chanel w centrum handlowym Westfield Arkadia. // 2. A co wybrała sobie Cajmel? // 3 i 4. Każdy detal (jak zwykle u tej marki) dopracowany do perfekcji.
I jedno zdjęcie z super dziewczynami też się znalazło. Poznajecie je wszystkie?
Dwanaście godzin w Warszawie. Ten hummus z kurkami w "Być może" to było naprawdę coś!
Jak ta Warszawa się pięknie zmienia!
Trochę zazdroszczę warszawiakom tego nowego miejsca :). Park Cafe na Mokotowie już otwarte!
A tak właśnie się kończy wsiadanie do nie swojego ubera… Na zdjęciu widzicie odjeżdżające Pendolino do Sopotu. Niestety, beze mnie w środku.
1. Po prostu szczęście na zdjęciu. Przez chwilę mam Was wszystkich! // 2. Cynamon i jabłka w wersji deserowej. O przepis trzeba pytać moją mamę! // 3. Gdyby jesień miała swój magazyn wnętrzarski… // 4. Bo "work life balance" oznacza, że jednego dnia czujesz się jak dziewczyna Chanel, a drugiego dnia gonią Cię terminy i zamiast robić makijaż, szukasz kapci, które zjadł twój pies.//
Sztuka czasem budzi sprzeciw, chociaż częściej sama bywa narzędziem sprzeciwu. Ten obraz Goi miał zwrócić uwagę na społeczne nierówności. Domyśliłybyście się?

Robimy selekcję, z której jak zwykle nic nie wynika. Wszystkie książeczki, które w trójkę zdecydowałyśmy się oddać, wróciły w magiczny sposób z powrotem na półkę.
Pałac Ciekocinko zawsze wie jak o sobie przypomnieć. A październik to idealne miejsce na odwiedziny. No to w drogę!
…ale niezbyt długą. Mamy z Trójmiasta nową drogę i w godzinę jesteśmy na miejscu. Nawet kawa nie zdążyła wystygnąć!
Taki to weekend był – słoneczny, chociaż chłodny. Wśród wesołych przyjaciół, ale daleko od zgiełku. No i z koszykiem, w którym po 4 godzinach chodzenia po lesie wciąż było więcej kanapek niż grzybów.
A więc to tak mrówki widzą jesień.
W takich okolicznościach przyrody jakoś łatwiej wymyślać mi bajki o nowych przygodach Elsy i Anny (a mój sweter to
1. Gdy jest zimniej niż zapowiadali, a Ty masz w torbie tylko jeden sweter, więc wkładasz go nawet na grzybobranie. // 2. Gotowi na grzyby (których nie ma)? //
A to krótki poradnik o tym czego NIE zbieramy na grzybach.
Ten okaz wyglądał tak kosmicznie, że przyglądaliśmy mu się dłuższą chwilę. Ktoś znajdzie w atlasie grzybów jego nazwę?
1. Patrzę w górę… // 2. I patrzę w dół. Jesień jest wszędzie. //
Po co nam te wszystkie wykwintne desery, skoro i tak wszyscy marzymy o owocach pod kruszonką?
A w Folwarku Jackowo załapaliśmy się nawet na jazdy dla całej rodziny. Im bardziej poznaję te rejony, tym mocniej się zakochuję. Polska jest piękna.
Trzymam się myśli, że damy radę wrócić tu jeszcze w tym roku. Ciekawe jak będzie się tu prezentował pierwszy śnieg?
Chyba nikogo nie dziwi fakt, że krajobrazy są najlepszą inspiracją. Marzą mi się w przyszłym sezonie kolorowe melanże w MLE. Co Wy na to?
1. Normalny dzień na "home-offisie". Za godzinę po pracowni dziewiarskiej nie będzie śladu. Wjedzie obiad, a potem przedszkolne zadania domowe. // 2. Mój nowy ulubiony zapach od marki
Pomarańcza, gardenia, wanilia. To teraz tło dla mojej codzienności.
Na zdjęciu tego nie widać, ale to był dla mnie wyjątkowy dzień. Zupełnie nie przywiązuję wagi do urodzin, ale to jak świętują je moje przyjaciółki i koleżanki, to dla mnie zawsze wielkie zaskoczenie i przyczyna wielkich wzruszeń :).
Bo w Twoim domowym biurze masz od rana służbowe spotkania, ale dzień wcześniej gotowałaś na kolację kalafiora :D. Ten zapach jest trochę cytrusowy, a trochę w klimacie hygge. Świetna, nieprzytłaczająca mieszanka.
1. Październik to miesiąc dzianin. Zresztą tak samo jak listopad, grudzień, styczeń, luty i marzec. // 2. Mamy w domu trzy początkujące baletnice. Jedna ma 37 lat ;). //
Amarylisy i Modigliani.
Monika i Asia, które czytają mi właśnie na głos wszystkie sprawy do omówienia. Zacznijmy od kawy!
Odpowiadając na Wasze pytania: październikowe światło to najlepszy (i jedyny) filtr jaki nakładam na zdjęcia. Nas czeka wielogodzinna burza mózgów – to będzie kreatywny dzień!
Nic mnie tak nie inspiruje jak praca w grupie. Mam wrażenie, że czasem wystarczy tylko wymienić się myślami, aby sprawy poszły w dobrym kierunku. Zazwyczaj pracuję w samotności, więc bardzo cenię sobie każde spotkanie w zespole. Robimy plan marketingowy do końca roku i dalej rozkmniianiamy tiktoka (ale idzie to bardzo opornie ;)). Ten zestaw mogłyście zobaczyć
Witamy nową jesieniarę na pokładzie! Monika powiedziała mi ostatnio największy komplement: "dzięki Tobie polubiłam jesień". Jej pamięć w telefonie nie podziela tej opinii ;).
– Co najbardziej lubisz nosić jesienią?
Ten moment, gdy ktoś podchodzi do Twojej koleżanki, aby zapytać o to skąd ma sweter, a ten sweter jest z Twojej marki.
Fikka. Na pokrzepienie. Świetne miejsce w samym sercu Gdańska.
Poza tostem z awokado polecam Wam brukselkę na puree dyniowym… przepyszne, ale zanim zdążyłam zrobić zdjęcie do tego wpisu – wszystko zjadłam!
1. Ten poranek, gdy zaczynasz dzień od… zapalenia światła. // 2. Południowy wiatr Araponga idealnie budzi każdego ranka – zwłaszcza gdy na zewnątrz wciąż egipskie ciemności. Jeśli lubicie bezkofeinową to polecam 
1. Raz, dwa, trzy… dzisiaj kawa na wynos. // 2. Te najdłuższe minuty w ciągu dnia. Czekam na parzącą się w kawiarce kawę. //
"Południowy Wiatr Araponga" ma nuty czekolady, prażonych orzechów laskowych. To 100% Arabika z ekologicznej plantacji rodzinnej rozciągającej się na malowniczych wzgórzach niedaleko Araponga w regionie Minas Gerais. Z kodem MLE1024 dostaniecie 10% rabatu na wszystkie kawy (ważny do 24 listopada).
Jesienią żaden Paryż mi niepotrzebny. Sopot jest teraz równie oszałamiający. Naprawdę w to wierzę! (ta torebka jest naprawdę pięknie wykonana – to polska marka
I
Sopot i Państwowa Galeria Sztuki. Nasz ulubiony cel spacerów.
"Chcemy całego życia". Ta wystawa bardzo mnie poruszyła. Po wyjściu ogarnęło mnie niestety uczucie, że idą na nią ci, którzy w gruncie rzeczy nie muszą, bo wszystko to widzą i czują. Za to ci, którzy powinni na nią pójść, aby coś zrozumieć, nigdy tego nie zrobią.
"Malarki to żony dla malarzy".
Sztuka feministyczna może przybierać różne formy. Wiecie co to "prace niewidzialne"?
Niby się śpieszymy, ale jak można omijać te widoki i nie zatrzymać się na chwilę.
Ja nie żartuję, gdy mówię, że polskie marki są naprawdę najlepsze. Płaszcz mam od lat. To 303 avenue. Torebka, jak już wcześniej pisałam, jest od Stag Warsaw. Botki to Kazar. A sweter, wiadomo – MLE Collection.
Tyle tu liści co turystów w lecie ;).
Już nie pamiętam czy to zdjęcie zrobiłam o szóstej rano, czy o osiemnastej wieczorem.
– Puk, puk, kochanie, co Ty tak długo robisz w łazience?
Urodzinowe ostatki.
Nowe seriale o kowbojach, to nie tylko inne podejście do kobiecych ról… to także odpowiedź na tęsknotę za prostym życiem… A przy okazji inspiracja dla świata mody i reanimacja stylu, który lata świetności miał już za sobą. Premiera nowego sezonu Yellowstone już niedługo, a póki co odsyłam Was do
Kolejny raz łóżko pełniło rolę mojego osobistego stylisty.
Uwielbiam te zaginione paczki. Podobno numer listopadowy już jest dostępny, ale ja z przyjemnością zajrzę wpierw do tego październikowego.
Jestem trochę chora, ale nadal łatwo mnie rozśmieszyć. Wystarczy jeden mem o matkach przedszkolaków, które zapomniały kasztanów i gotowe.
Coś dla skóry, coś dla ciała i coś dla umysłu. Dopadło mnie mocne przeziębienie, a to oznacza zero makijażu przez kilka dni. Efekt? Skóra od razu wygląda lepiej :D. A może to jednak zasługa serum od Say Hi?
Super produkt na miarę nowych czasów. Jeśli chciałybyście go wypróbować to z kodem MLE20 otrzymacie 20% rabatu na wszystkie produkty poza zestawami (będzie aktywny od 30.10 przez cały listopad).
Chciałam pokazać Wam ten słynny "glow" który daje serum od Say Hi, ale jest już tak ciemno, że nic nie widać. Musicie same sprawdzić ;).
Kolejny poniedziałek. Kolejne ciasto marchewkowe. Korzystam z
Połowę zjemy teraz. Druga połowę zjem ja gdy wszyscy pójdą spać :).
Ulica Świętego Ducha. Spacery po niej, razem z tatą, to jedno z moich najwcześniejszych wspomnień. Wiecie, że z urodzenia jestem gdańszczanką i w gruncie rzeczy ciężko mi zdecydować czy bardziej jestem z Sopotu czy z Gdańska?
Motyla noga! A myślałam, że został mi jeszcze jeden łyk!
Liściopad nadchodzi. Czas na miesiąc szarości, chłodnych błękitów i perłowego światła. Słońce będzie coraz niżej, ale poradzimy sobie z tym. Dziękuję za Waszą uwagę i zapraszam w każdy ponury dzień, który Was spotka. I w te pozostałe także!
Wpis powstał we współpracy z marką Ryłko.



