LOOK OF THE DAY

5e1a0482

wellingtons / kalosze – Hunter on Eobuwie.pl

coat & black sweater / płaszcz i czarny sweter – MLE Collection

trousers / spodnie – Topshop (model Jamie)

umbrella / parasol – no name (podobny tutaj)

bag / torebka – Zara (podobna tutaj)

   If I know that it is raining outside, I start completing my outfit with three things. First of all, with my beloved umbrella that I received from my father when I was fifteen. I lost all other umbrellas that I ever possessed, but this one, the most beautiful and durable, was able to survive because I was really guarding it. Secondly, I know that I will have to put on a pair of wellies. The ones that I love aren't naffing at all (unlike some models that you can find in she shops) because Hunter wellies are a classic model that is appreciated even by the British aristocracy. Thirdly, I choose a sweater that makes me feel most comfortable, just as if someone wrapped me in a blanket and was waiting for me to ask for a cup of hot tea.

***

   Gdy za oknem czeka na mnie deszcz, wybór swojego stroju zaczynam od trzech rzeczy. Po pierwsze, od mojego ukochanego parasola, który w wieku lat piętnastu dostałam od taty. Zgubiłam wszystkie inne parasole, które kiedykolwiek przewinęły mi się przez ręce, ale ten jeden, najpiękniejszy i najsolidniejszy, jakoś przetrwał, bo zawsze bardzo go pilnowałam. Po drugie, wiem, że będę musiała włożyć kalosze. Te, które mam nie są ani trochę "obciachowe" (w przeciwieństwie do niektórych modeli, które można znaleźć w sklepach), bo Huntery to klasyczny model doceniany nawet przez brytyjską arystokrację. Po trzecie, wybieram sweter, w którym czuję się tak, jakby ktoś owinął mnie miękkim kocem i czekał, aż poproszę o kubek gorącej herbaty. 

5e1a0376 5e1a04105e1a05465e1a05075e1a06165e1a05755e1a0582

trzy stroje na pierwszy śnieg

  I take off my glove, extend my hand, and I wait for a cold snowflake to fall on my skin – before I'm even able to look at it, the snowflake disappears. First snow came a while ago and even though it all disappeared, we don't need to be clairvoyants to know that it will return soon. Late autumn outfits that are based on woollen sweaters, warm coats, shawls, and beanies will become part of our daily life. If you would like to find some inspiration, the sets below might come in handy.

***

   Ściągam rękawiczkę, wyciągam nagą dłoń przed siebie i czekam aż zimny płatek ułoży się powoli na mojej skórze – nim zdążę mu się przyjrzeć już znika. Pierwszy śnieg zagościł u nas jakiś czas temu i chociaż dziś nie ma po nim śladu, to nie trzeba być jasnowidzem, aby wiedzieć, że niebawem wróci. Późno jesienne stroje, których bazę stanowią wełniane swetry, ciepłe płaszcze, szale i czapki staną się dla nas codziennością. Jeśli macie ochotę zaczerpnąć trochę inspiracji, poniższe propozycję mogą wam w tym pomóc.

collageoklpyfuy

1. Sweter – First And I 129zł 2. Spodnie – TopShop 199zł 3. Zegarek – Larsson&Jennings 1360zł 4. Perfumy – Tom Ford 295zł 5. Biustonosz – Yas 129zł 6. Płaszcz – Bik Bok 379zł 7. Buty – Sam Edelman 500zł 8. Poduszka – Levtex 100zł

collagell

1. Golf – Samsoe&Samsoe 419zł2. Czapka – Polo Ralph Lauren 209zł  3. Buty – Vagabond 449zł 4. Spodnie – COS 300zł 5. Płaszcz – Sparkz 519zł 6. Torebka – Moss Copenhagen 249zł 7. Pomadka – Chanel 129zł 8. Notes – Ban.Do 130zł

okokokiki

1. Ramoneska – Be Edgy 629zł 2. Sweter – Tom Tailor Denim 219zł 3. Torebka – Abro 749zł 4. Spodnie – Only 279zł 5. Rękawiczki – Roeckl 269zł 6. Perfumy – Chloe 255zł 7. Kamizelka – Dorothy Perkins 249zł 8. Szalik – Belmondo 207zł 9. Buty – Mai Piu Senza 479zł

Top5: Najlepsze stylizacje polskich blogerek z listopada

   For the November top5, I've chosen outfits that endeared me with their originality and, at the same time, that seemed to be really comfortable in wearing. I hope that the Polish bloggers' outfits that you can find below will inspire you and convince you that we can look stylish even on cold autumn mornings. I'm waiting for your comments, and I wish you a pleasant afternoon.

***

    W listopadowym zestawieniu blogerek wybrałam stroje, które ujęły mnie swoją oryginalnością, a zarazem wydawały się byc naprawdę komfortowe w noszeniu. Mam nadzieję, że poniższe zestawy polskich blogerek zainspirują Was i przekonają, że nawet w mroźne, jesienne poranki, można wyglądać stylowo. Czekam na komentarze i życzę Wam miłego popołudnia.

MIEJSCE PIĄTE
5-stylloveStyllove

   Daria opted for a simple outfit that she broke with a colourful ethnic shawl. A blue accent adds certain lightness to the whole set. Who wouldn't wear such a universal combination?

   Daria postawiła na prosty strój, który przełamała kolorowym szalem w etnicznym wzorze. Niebieski akcent nadaje całości lekkości. Która z nas nie włożyłaby takiego uniwersalnego zestawu? 

MIEJSCE CZWARTE
aliceAlicePoint

   Alice always chooses original accessories. She threw a furry coat on a black skirt and a simple elegant blouse. She also added snakeskin block-heel booties. The whole outfit creates a coherent and unique urban-style combination.

   Alice zawsze stawia na orginalne dodatki. Futrzany płaszczyk narzuciła na czarną spódniczkę i prostą, elegancką bluzkę. Do tego dobrała botki na klocku z motywem wężowej skóry. Całość tworzy spójne i niebanalne połączenie w miejskim stylu.

MIEJSCE TRZECIE
3-olivia_kijoOlivia Kijo

   Long coats are definitely winning in today's top5. No wonder because they are a hot trend this autumn. With an appropriate pair of shoes, we can create a fine outfit, and Olivia was able to pull this off. She chose a military pattern and combined it with lacquered booties on a thin metal stiletto. Brave, yet tasteful.

   Długie płaszcze zdecydowanie przeważają w tym rankingu. Nic dziwnego, gdyż jest to gorący trend tej jesieni. Z odopowiednio dobranymi butami można stworzyć udaną sylizacje i udało się to w przypadku Olivii, która postawiła na motyw moro z połączeniem lakierowanych botków na cieńkiej, metalowej szpilce. Odważnie ale ze smakiem.

MIEJSCE DRUGIE
2-jdk_fashion2JDFashionFreak

   Once again, Dorota scores high in the top5 series. This time, she combined grey shades with a pair of pink trousers and black accessories. The last couple of November days were quite warm; therefore, she could put on a pair of loafers with black socks as well as a wide-brimmed hat. I especially adore her for her fantastic combinations of colours and textures.

   Dorota po raz kolejny zajmuje wysoką pozycję w tym zestawieniu. Tym razem szarości połączyła z różowymi spodniami i czarnymi dodatkami. Ostatnie listopadowe dni były całkiem ciepłe, więc pozwoliła sobie na mokasyny z czarnymi skarpetkami oraz na kapelusz z szerokim rondem. Uwielbiam ją szczególnie za to, jak fantastycznie łączy ze sobą kolory i faktury.

MIEJSCE PIERWSZE

1-horkruks

Horkruks

   Laura has been faithful to black for ages. My first place goes to her outfit because her look is feminine, modern, and very stylish. A long coat with fitted waist looks great with high heels and black accessories. Nothing more – nothing less. I would wear Laura's outfit with pleasure!

   Laura od zawsze jest wierna czerni. Wybrałam jej stylizację na miejsce pierwsze, ponieważ wyglądo kobieco, nowoczesnie i bardzo stylowo. Długi taliowany płaszcz prezentuje się rewelacyjnie ze szpilkami na obcasie i czarnymi dodatkami. Nic dodać – nic ująć. Sama chętnie ubrałabym się tak jak Laura!

 

Czy polskie kosmetyki wystarczą do wykonania codziennego makijażu?

5e1a0827

   We've already got used to the fact that Polish fashion more often turns out to be as good as or even better than what we can find at retail chains of foreign companies. And what about makeup products? Each of us has her favourite ones, and we (unlike when it comes to clothes) seldom pay attention to where they come from.

   I also have a couple of products that I wouldn't replace with anything else, for example my MAC FIX powder plus foundation, Estee Lauder Double Wear Foundation, or Chanel Rouge Lipstick. However, I'd decided to see whether Polish makeup products would live up to my expectations – maybe they would turn out to be a nice surprise?

***

   Przyzwyczaiłyśmy się już do tego, że polska moda coraz częściej okazuje się być równie dobra, albo nawet lepsza od tego, co możemy znaleźć w sieciówkach zagranicznych koncernów. A jak jest z kosmetykami do makijażu? Każda z nas ma swoje ulubione i (inaczej niż w przypadku ubrań) rzadko kiedy zwracamy uwagę na to, skąd pochodzą.  

   Też mam kilka produktów, których nie zamieniłabym na nic innego, na przykład podkład w kompakcie MAC FIX, Podkład Double Wear od Estee Lauder, eyeliner od Rimmel, czy pomadka Chanel Rouge. Postanowiłam jednak sprawdzić, czy polskie kosmetyki do makijażu spełnią moje oczekiwania – może okażą się miłą niespodzianką?

5e1a08425e1a1120

   Of course, before applying my makeup, I use a face cream first. Currently, I'm using the one by Love Me Green which maybe isn't produced by a Polish company, but today's post is about makeup products so forgive me this digression. This face cream has got ideal texture, as it is heavy enough to be a great protection for my skin against cold and, at the same time, so light that I have no problems with applying makeup on it (it's also significant that this is an eco product). I'm writing about it also because I was able to get a discount code for you on products that you can find on Love Me Green website. It is enough to insert the code "MLE20," and you will receive a 20% discount while shopping.

   Przed nałożeniem makijażu, sięgam oczywiście po krem. Obecnie używam tego od Love Me Green, który co prawda nie jest polskiej produkcji, ale dziś mowa akurat o kosmetykach do makijażu, wybaczcie mi więc ten wyjątek. Krem ma idealną konsystencję bo jest na tyle ciężki, aby dobrze chronić moją skórę przed zimnem, a jednocześnie na tyle lekki, że nie mam problemu z nakładaniem na niego makijażu (nie bez znaczenia jest też fakt, że jest to produkt ekologiczny). Piszę o nim też dlatego, że udało mi się uzyskać dla Was kod rabatowy na zakupy w sklepie Love Me Green. Wystarczy, że użyjecie kodu MLE20 a otrzymacie 20% rabat na zakupy. 

5e1a07795e1a0877

   After the application of the cream, I usually use a liquid foundation. However, I hadn't found one that would seem a reliable product (maybe you've got something worth considering?). Therefore, I decided to try the one by Anabelle Minerals because I had already had some positive experiences with this brand. I had to wait for a little longer so that the cream would be fully absorbed, and I applied a little bit of product on my face with a thick brush. I achieved delicate coverage, my skin looked smooth and the product gave a really nice matte effect, but without the mask effect (my was in SUNNY CREAM). I also applied some blush on my cheeks. I chose the one in SUNRISE.

   Po nałożeniu kremu zwykle sięgam po podkład w płynie, ale na polskim rynku nie znalazłam takiego, który wzbudziłby moje zaufanie (macie może jakieś warte polecenia?). Postanowiłam więc wybrać mineralny puder/podkład od Anabelle Minerals, bo miałam już wcześniej bardzo dobre doświadczenia z tą marką. Musiałam odczekać chwilę dłużej, aby krem się wchłonął i nałożyłam na twarz odrobinę produktu krótkim gęstym pędzlem. Osiągnęłam efekt delikatnego krycia, skóra wyglądała na wygładzoną i dobrze zmatowioną, ale bez efektu maski (mój kolor to SUNNY CREAM). Na policzki nałożyłam jeszcze róż w kolorze SUNRISE. 

5e1a0913

   I'm not a fan of intricate makeup – one eye shadow is usually enough for me. I wondered whether I should show you my INGLOT palette or my Annabelle Minerals eye shadow, but I finally decided to mention the product that is more long-lasting. I applied it (in ICE CREAM) with thick angle brush on the whole lid.

   Nie jestem fanką misternych makijaży – jeden cień zwykle mi wystarcza. Zastanawiałam się czy pokazać Wam paletkę od INGLOT, czy cień od Annabelle Minerals ale w końcu zdecydowałam napisać o tym, który dłużej się utrzymuje. Nałożyłam go (kolor ICE CREAM) ściętym grubym pędzlem na całą ruchomą powiekę. 

5e1a0915

   I really took a liking to this pencil – it is soft, waterproof, and it is easy to smudge it with a brush (INGLOT Kohl Pencil 03). I had a problem with finding a nice eyeliner by a Polish brand, but this pencil was a great replacement. I give it only a tiny minus because it it difficult to sharpen it.

 Ta kredka bardzo przypadła mi do gustu – jest miękka, wodoodporna i łatwo jest ją rozetrzeć pędzlem (kredka INGLOT Kohl Pencil 03). Miałam problem ze znalezieniem fajnego eyelinera polskiej marki, ale ta kredka dobrze mi go zastąpiła. Dostaje tylko małego minusa za to, że ciężko się ją temperuje. 

5e1a0929

   When it comes to lips, I was sceptical from the beginning. For a longer period of time I had been mostly using Chanel Rouge lipsticks because they've got a beautiful deep colour and, what's most important, they don't make my lips dry. I had been aware that it would be difficult to beat them. Unfortunately, after trying out a couple of lipsticks, I immediately felt that my lips are becoming dry. That is why I recommend you a lipstick… and a lip balm as a base.  

   Olive lip balm by Ziaja has a pleasant scent and is great for moisturising our lips (I wouldn't, however, recommend their coconut lip balm, it tends to accumulate on the lips and the scent is less intense). I wanted to achieve a modern effect; therefore, I went for a matte lipstick – INGLOT 417 – it looks really nice, under one condition – that we applied a lip balm on our lips a couple of minutes earlier.

 Jeśli chodzi o usta, to od początku byłam sceptyczna. Od dłuższego czasu używam przede wszystkich Chanel Rouge, bo mają piękny nasycony kolor i, co najważniejsze, nie wysuszają ust i wiedziałam, że ciężko będzie je przebić. Niestety, po użyciu kilku pomadek od razu miałam uczucie ściągnięcia na ustach, dlatego finalnie polecam Wam pomadkę… i balsam jako bazę. 

   Oliwkowy balsam do ust marki Ziaja ma przyjemny zapach i bardzo ładnie natłuszcza usta (nie polecałabym natomiast balsamu tej samej marki w wersji kokosowej, odkłada się na ustach, a zapach jest zbyt intensywny). Chciałam uzyskać nowoczesny efekt, dlatego postawiłam na matową pomadkę INGLOT 417 – wygląda naprawdę bardzo ładnie, pod warunkiem, że kilka minut wcześniej wsmarowałyśmy w usta balsam. 

5e1a09485e1a1114

   I created the makeup that you can see above by using only Polish cosmetics. For me, the finished look was really satisfactory. However, I'd love to be able to get a great liquid foundation, good highlighter, and eyeliner. The advantage of Polish cosmetics is their price/quality ratio for sure. What requires improvement, is, in my opinion, the packaging – the products are really great and it would be nice if they were a decoration in our bathroom. 

   Powyższy makijaż przygotowałam wykorzystując tylko polskie kosmetyki. Dla mnie efekt był naprawdę zadowalający. Marzy mi się jednak fajny podkład w płynie, dobry rozświetlacz i eyeliner. Zaletą polskich kosmetyków jest na pewno stosunek ceny do jakości. To co wymaga jeszcze poprawy, to według mnie opakowania – produkty są naprawdę świetne i byłoby miło, gdyby stały się również ozdobą w naszej łazience.  

5e1a1221

sweater / sweter – &Otherstories (podobny tutaj) // silk top / jedwabny top – MOYE // silk shorts / jedwabne szorty – MLE Collection // gold charm / złoty wisiorek – SeaSideTones

Look of The Day

5e1a9978

wool coat / wełniany płaszcz – Minimum on Zalando.pl

sweater with alpaca wool / sweter z alpaki – American Vintage

boots / kozaki – Massimo Dutti (podobne tutaj, tutaj i tutaj)

silk skirt / jedwabna spódnica – MLE Collection

bag / torebka – vintage YSL (podobna tutaj)

   This is probably the ugliest day this year – I thought when I got out of the car in the centre of Warsaw. On a day like this, I should be sitting under a blanket, knitting socks (or rather learning how to do it), and drinking tea with ginger… and I shouldn't leave Tricity at all.  

   I've never been a fan of below knee coats, in fact, each time I tried on such a coat, I immediately wanted to cut it down. However, last year, there was a breakthrough, and I decided to purchase a thick double-breasted woollen coat in dark green that is calf length. I like it because it is a little bit like a blanket and, besides, it is possible to put the collar up and look like a protagonist of a dark crime story owing to that (just like here).

PS Are you planning winter shopping? This time, I've got for you a discount code that you can use while shopping on Zalando. This 15% discount is valid from 20.11.2016 to 26.11.2016. It is enough to insert the code "ZAMLEKASIA" for all purchases over PLN 450. You can choose discounted and non-discounted products (some brands may be excluded from this offer). Have a pleasant shopping experience!

***

 To chyba najbrzydszy dzień w roku – pomyślałam sobie, kiedy wysiadłam z samochodu w centrum Warszawy. W taki dzień jak ten powinnam siedzieć pod kocem, robić na drutach skarpety (albo raczej uczyć się je robić) i pić herbatę z imbirem… i w ogóle nie powinnam ruszać się z Trójmiasta. 

   Nigdy nie byłam fanką płaszczy za kolano, właściwie każdy który przymierzałam, miałam od razu ochotę skrócić. W zeszłym roku nastąpił jednak przełom i zdecydowałam się na dwurzędowy gruby wełniany płaszcz w kolorze ciemnej zieleni, sięgający do połowy łydki. Lubię go bo jest trochę jak koc, a poza tym można mu postawić kołnierz i wyglądć dzięku temu, jak bohaterka mrocznego kryminału (o tak jak tu).

PS. Planujecie zimowe zakupy? Tym razem mam dla Was kod rabatowy na zakupy w Zalando w wysokości 15%, ważny w dniach 20.11.2016 – 26.11.2016. Wystarczy wpisać kod ZAMLEKASIA przy zamówieniu powyżej 450 zł, do wyboru macie przecenione i nieprzecenione produkty (niektóre marki mogą być wyłączone z promocji). Udanych zakupów!

5e1a9836 5e1a9680 5e1a9647 5e1a99685e1a9979 5e1a00865e1a0014

„Światło między oceanami” czyli jak Alicia Vikander podsunęła mi świetną książkę

5e1a0177

   The times when I was platonically in love with actors and book protagonists are gone forever, but I still clearly remember my poster with Mulder from "The X-Files" hanging above my bed and how I shrieked with happiness when they announced "Lethal Weapon" or "Braveheart" with Mel Gibson on television (back then, young and without any moral scandals). Today, I no longer draw hearts on the photos from magazines, and the level of resemblance between Brad Pitt and a potential representative of the opposite sex ceased to be the main criterion when it comes to assessing attractiveness. However, I still sometimes experience temporary infatuations, when after watching a movie I start to frenetically search for other productions with the same leading actor, productions that are directed by the same person or, at least, that were created in the same period of time (even if the average grade on filmweb doesn't even exceed six points for some of these movies). That was the case with the detective stories of the 60s, Jake Gyllenhaal, Sean Connery, the works of Scorsese, Villeneuve, or Alan J. Pakula.

   Approximately one year ago, I went to the cinema to see "The Man from U.N.C.L.E." about two spies during the times of the Cold War. It was light and pleasant, and my attention was mostly drawn by Alicia Vikander who had one of the leading roles in that movie. I really liked her natural charm, freshness, and girly looks. A couple of months later, a little bit out of lack of ideas for the evening, I watched "The Danish Girl," whose main asset was the acting of the talented Swedish woman. As it later turned out, I wasn't the only person who thought that. No more than a couple of weeks had passed and this beauty, who is one year younger than me, won an Oscar. The girl has a sharp eye for screenplays – I thought and decided to watch other productions with her hoping that I won't be disappointed. After "Testament of Youth", "Ex Machina," and the famous "A Royal Affair," released a couple of years ago, (unfortunately, I couldn't find it in a Polish version, only with English subtitles because it's a Danish production) I became a real fan of her talent.I was waiting for the subsequent movies just like children who are waiting for the first snowfall and, once in a while, I checked whether anything had been revealed about her consecutive professional choices. Therefore, I probably saw the trailer of "The Light Between Oceans" around ten minutes after it had been released, and I immediately decided that I would go to the cinema right after the premiere. Nay! I'd do more! I'd read the book that was the basis for the screenplay – since you need to be well-prepared and well-informer in the subject matter. Having familiarised myself with a short description of the book, I was a little bit discouraged as I don't really like melodramas – and the book really seemed to be corny. It has been read by more than two million people; therefore, there has to be something great about it – I was convincing myself, and I went to the bookshop with a pretended enthusiasm.

    "The Light Between Oceans" by M. L. Stedman is a story of a young married couple who live on Janus Rock, an island located one hundred miles from the Australian coast. Tom Sherbourne, who is still not able to tackle his memories from the Great War, decides to take the post of a lighthouse keeper and, together with his beloved wife, starts a new chapter of life, away from home and the demons of the past. However, fate puts them to a tough test and forces them to make a choice that will change their lives forever. The story shows how difficult it sometimes is to distinguish between good and evil and how little it takes for good people to make bad decisions.

   As I already mentioned above: I'm not keen on melodramas, but I wasn't bothered at all to cry buckets and wail under my breath once every ten pages – "oh, how he loves her!" or "forgive him, forgive him, don't be stupid!" and to pull up an all-nighter to read just one more chapter…or maybe four. To sum up, the book is really worth recommending, not only to Alicia's fans. And those who are interested in the adaptation can visit cinemas to see the movie already on the 18th of November.

***

 Czasy, kiedy kochałam się platonicznie w aktorach i bohaterach książek minęły już bezpowrotnie, ale wciąż dobrze pamiętam plakat z Mulderem z „Archiwum X" nad moim łóżkiem i to, jak piszczałam ze szczęścia, gdy w telewizji zapowiadano „Zabójczą broń" lub „Braveheart" z Melem Gibsonem (wtedy jeszcze młodym i bez skandali obyczajowych na koncie). Dziś nie rysuję już serduszek na zdjęciach z gazety, a stopień podobieństwa do Brada Pitta przestał być głównym kryterium przy ocenianiu i atrakcyjności płci przeciwnej. Nadal jednak zdarzają mi się chwilowe zauroczenia, kiedy po obejrzeniu filmu zaczynam gorączkowo szukać kolejnych produkcji z tym samym aktorem w roli głównej, będących dziełem tego samego reżysera albo choćby nakręconych w tym samym czasie (nawet jeśli na filmwebie średnia ocen części z nich nie przekracza nawet sześciu punktów). Tak było z kryminałami lat sześćdziesiątych, Jakiem Gyllenhaalem, Seanem Connery, twórczością Scorsese, Villeneuve, czy Alana J. Pakuly.

   Mniej więcej rok temu wybrałam się do kina na film „Kryptonim U.n.c.l.e." o dwóch szpiegach w czasach Zimnej wojny. Był lekki i przyjemny, a moją uwagę zwróciła przede wszystkim Alicia Vikander, która grała tam jedną z głównych ról. Spodobały mi się jej naturalny wdzięk, świeżość i dziewczęca uroda. Kilka miesięcy później, trochę z braku pomysłu na wieczór, obejrzałam film „Dziewczyna z portretu", którego głównym atutem była gra utalentowanej Szwedki. Jak się później okazało, nie tylko ja byłam tego zdania, bo nie minęło kilka tygodni, a ta rok młodsza ode mnie piękność została laureatką Oscara. Dziewczyna ma nosa do scenariuszy – pomyślałam sobie i postanowiłam obejrzeć inne produkcje z jej udziałem, licząc na to, że się nie zawiodę. Po „Testamencie młodości", „Ex Machine" i głośnym sprzed kilku laty „Kochanku królowej" (którego nie odnalazłam niestety w polskiej wersji językowej, a jedynie z angielskimi napisami, bo jest to produkcja duńska) stałam się prawdziwą fanką jej talentu.

   Czekałam więc na kolejne filmy, tak jak dzieci czekają na pierwszy śnieg i co jakiś czas sprawdzałam czy wiadomo już coś więcej na temat jej poczynań. Zwiastun do filmu "Światło między oceanami" zobaczyłam więc prawdopodobnie jakieś dziesięć minut po tym, jak został opublikowany i od razu zadecydowałam, że wybiorę się do kina zaraz po premierze. Ba! Zrobię więcej! Przeczytam książkę, na podstawie której napisano scenariusz – trzeba się przecież dobrze przygotować i być rozeznanym w temacie. Po zapoznaniu się z krótkim opisem książki trochę się zniechęciłam, bo nie przepadam za melodramatami, a tu zapowiadało się naprawdę ckliwie. Przeczytało ją ponad dwa miliony osób więc musi być w niej coś fajnego – przekonywałam sama siebie i z udawanym entuzjazmem podreptałam do księgarni.

    "Światło między oceanami" autorstwa M.L. Stedman to historia młodego małżeństwa, któremu przyszło mieszkać na położonej sto mil od wybrzeży Australii wysepce Janus Rock. Tom Sherbourne, który wciąż nie może uporać się ze wspomnieniami z wielkiej wojny postanawia przyjąć posadę latarnika i wspólnie z ukochaną żoną rozpocząć nowy etap w życiu, z dala od domu i demonów przeszłości. Los wystawia ich jednak na ciężką próbę i stawia przed wyborem, który na zawsze zmieni ich życie. Historia pokazuje, jak trudno czasem odróżnić dobro od zła i jak niewiele trzeba, aby dobrzy ludzie podejmowali złe decyzje.

   Tak jak wspominałam powyżej: nie lubię melodramatów, ale zupełnie nie przeszkadzało mi to wylać litra łez i lamentować pod nosem co dziesięć stron "jak on ją strasznie kocha!" albo "wybacz mu, wybacz mu, nie bądź głupia!" i zarywać noce, aby doczytać jeszcze tylko jeden rozdział… ewentualnie cztery. Reasumując, książkę naprawdę polecam, nie tylko fanom Alicii. A tych, którzy są ciekawi ekranizacji, zapraszam do kin już osiemnastego listopada.

5e1a00965e1a01475e1a02735e1a02655e1a0305

wool sweater & silk skirt / wełniany sweter z kaszmirem i jedwabna spódnica – MLE Collection