Summer vibes in MLE

spodnie – MLE // kostium kąpielowy – Toteme (podobny tutaj i tutaj) // okulary – &Other Stories // klapki – Arket // kolczyki – Oplotka 

marynarka – MLE // spodnie – The Frankie Shop (podobne tutaj) // top – Weekday // torebka do ręki – Elleme // klapki na obcasie – Mango // perfumy – Sana Jardin // 

sukienka – MLE // torebka do ręki – Jacquemus // okulary – Celine // krem z filrem – MZ Skin // kolczyki – Arket // 
 

 

 

 

What Drop Do You Need? CHANEL N5 L’EAU

Wpis zawiera lokowanie produktu. 

  Najsłynniejsze dzieło Coco Chanel zamknięte we flakonie ma już ponad sto lat, a wciąż pozostaje symbolem lepszego, baśniowego świata. Historia powstania legendarnej „piątki” obrosła już w legendy, a z każdą dekadą dochodzą do nich nowe rozdziały.

  Tym razem, kultowe perfumy po raz pierwszy opuszczają flakon w kształcie sześcianu. Marka CHANEL postanowiła wypuścić limitowaną edycję butelki w kształcie kropli. Ale zmienia się także sam zapach – Chciałem pokazać N°5 w nowym świetle, zaskakując każdego, kto myślał, że go zna – powiedział Olivier Polge, czyli tak zwany „nos” CHANEL. Mamy tu znane z klasycznej wersji nuty aldehydu, jaśminu, róży, ale tym razem dodano także cytrusy i drzewo cedrowe, nadając całości wakacyjnej świeżości. 

  Mam wielką słabość do N5 i to nie tylko dlatego, że od wielu lat pachnę nimi właściwie każdego dnia – miałam ogromną przyjemność zobaczyć kiedyś na własne oczy to, jak powstają. Od zebrania kwiatów róży stulistnej wyrastającej z prowansalskiej ziemi, aż po moment, gdy z buczącej maszyny pojawia się pierwsza kropla absolutu. Gdybyście miały ochotę razem ze mną cofnąć się do przeszłości i odwiedzić Grasse to zapraszam tutaj.

Look of The Day

Wpis powstał we współpracy z marką YES.

 

kolczyki i pierścionek – YES

bawełniany kardigan i luźne spodnie- MLE 

skórzane baleriny – Kazar

torebka – Studio Amelia

 

Luźny dół, mała góra. Po tym zestawie widzę bardzo wyraźnie jak proporcje w stroju zataczają koło. Ciekawa jestem czy dla Was takie połączenie to coś świeżego, czy wręcz przeciwnie? Pamiętam jak moja mama uwielbiała tego typu kardigany, gdy ja byłam w gimnazjum. Była wtedy niewiele starsza ode mnie, ale łączyła je jednak z czymś innym niż ja dzisiaj. Za to biżuterię nosiła właściwie taką samą – małe złote kolczyki koła i minimalistyczne pierścionki. Coś czuję, że moje wybory też przetrwają próbę czasu. 

Daję znać, że na stronie YES trwa aktualnie wyprzedaż i wiele modeli jest przecenionych! 

 

Top 5: Najlepsze stylizacje polskich Instagramerek inspirowane stylem „tennis core”

   Trend „tennis core” zasługuje na osobny artykuł, bo wiele tu można powiedzieć nie tylko o kwestiach stylu, ale także o tym, jak w ostatnich latach zmienia się stosunek mas do tego, co elitarne. Dziś skorzystam jednak z okazji, że wiele polskich influencerek pokazało już swoją interpretację mody dziennej, nawiązującej do ubrań przeznaczonych na kort. Niech to krótkie zestawienie pozwoli nam jeszcze chwilę nagrzewać się w chwale zwycięstwa naszej rodaczki.  

MIEJSCE 5 

@kate.zach

Prosta, szeroka bluza i kolarki to zestawienie typowo sportowe, ale dodatki w subtelny sposób podkręcają stylizację – opaska na głowie i kultowy model New Balance sprawiają, że całość nabiera charakteru. 

 

MIEJSCE 4 

@sylwia_butor

W trendzie "tennis core" dominują plisowane krótkie spódniczki, bluzy w paski, adidasy lub tenisówki oraz oczywiście czapki z daszkiem. Sylwia połączyła wszystko w jednym zestawie i wyszła na miasto. Według mnie wygląda super młodzieżowo!

 

MIEJSCE 3

@weronkazalazinska

Sama pewnie nie miałabym tyle pewności, aby pojawić się w podobnym zestawie na korcie, ale od Weroniki nie mogę oderwać wzroku! 

 

MIEJSCE 2

@jdyzio

Julia postawiła na polo z czarną lamówką i plisowaną krótką spódnicę. Temat tenisowej mody został tu potraktowany bardzo serio. 

 

MIEJSCE 1 

@alexiiteresa

Zieleń to jeden z niewielu kolorów, który pojawia się w modzie tenisowej bazującej na bieli. Ale w tym zestawieniu wygląda świetnie. Chętnie przygarnęłabym nawet skarpetki ;). 

Zapiski o modzie i stylu – dlaczego paski to najczęściej kopiowany trend w historii? A może ich czas właśnie się kończy?

Wpis zawiera linki afiliacyjne. 

 

  Gdy ponad dekadę temu, to jest w 2013 roku, do polskich księgarni weszła bestsellerowa książka Jennifer L.Scott: „Lekcje Madame Chic” styl Polek był w trakcie wielkiej transformacji. Po kilkuletnim zachłyśnięciu się dostępem do taniej odzieży w sieciówkach, zaczęłyśmy rozumieć, że swoją garderobę można już zacząć budować na podstawie tego, czego chcemy, a nie tego, co akurat udało nam się znaleźć w sklepie. Nasze zakupowo-modowe zachowania można trochę porównać do wygłodniałego zwierza – przez kilkadziesiąt lat w Polsce moda nie była powszechnie dostępna i trzeba było kombinować, aby zdobyć czy uszyć coś stylowego. Nic dziwnego, że po takim przymusowym „poście” uznałyśmy, że możemy sobie trochę odbić. Ale gdy pierwszy głód został zaspokojony, większość z nas nie chciała już kupować czegokolwiek. Chciałyśmy kupować „dobrą bazę”, a tą bazą – według większości specjalistek – były między innymi marynarskie motywy.

  W „Lekcjach Madame Chic” można było przeczytać, że pasiasty sweter to jedno z dziesięciu kluczowych ubrań w naszej szafie. W moim „Elementarzu Stylu” również go nie zabrakło. Wszystkie ikony stylu uwielbiały marynarskie paski. Brigitte Bardot, przechadzając się w Cannes po plaży w 1956 roku, nosiła je z czarnymi cygaretkami i baletkami marki Repetto w tym samym kolorze. Audrey Hepburn łączyła je z trenczem i nie rozstawała się z nimi nawet zimą. A miliony kobiet na świecie nie wyobrażała sobie bez nich swojej wiosenno-letniej garderoby.

  Ale w ostatnich latach coś się zmieniło w tym temacie. Paski stały się sztampowe i tak powszechne, że z rzeczy modnej i klasycznej stały się pospolite. W oczach Generacji Z pasiaste, klasyczne swetry są – na równi ze spodniami rurkami – świadectwem millenialsowej kichy. A ja skłamałabym pisząc, że paski zawsze i wszędzie wyglądają dobrze, no i że są całkowicie oporne na działanie czasu. Na dowód tego sama posypię głowę popiołem i wystawię się na małe upokorzenie. Poniżej kilka moich stylizacji sprzed lat:

2011

2012

2013   

  …i pomyśleć, że wtedy także czytałam komentarze na temat tego, że mój styl jest zbyt klasyczny :D.  Modowe gafy mogłyby być niezbitym dowodem na to, że prążkowane ubrania nie są wcale tak uniwersalne, jak próbowano nam wmówić, ale gdy spojrzę także na inne moje zestawy z przeszłości, widzę, że to chyba nie w paskach był problem… (tutu i tu wyglądają całkiem nieźle mimo upływu lat) Będę więc dalej stała przy swoim – przede wszystkim czasy, w których ktoś może nam mówić, co możemy nosić, a czego nie, już dawno minęły (i to nomen omen dzięki krytykującej wszystkich na około Generacji Z). A poza tym, jeśli coś sprawdza się przez dekady, to – przyznaję – faktycznie przestaje być „modne”, a to dlatego, że wchodzi po prostu do kanonu rzeczy użytecznych. Podejrzewam, że w latach 90 wiele gospodyń domowych żywo rozmawiało między sobą o tym, że modnie jest posiadać własną zmywarkę – dziś podchodzimy do tego tematu już trochę inaczej, prawda?

  A co z zarzutem, że paski są przeznaczone dla kobiet bez charakteru? Cofnijmy się do czasów, gdy nie było jeszcze bloga, internetu, a nawet H&M-u. A konkretniej do 1913 roku do Normandii, gdzie nadmorskim miasteczku Deauville, Coco Chanel otwiera swój pierwszy butik z ubraniami. To była prawdziwa rewolucja, ponieważ projektantka pierwszy raz wykorzystała w modzie damskiej dżersej, zarezerwowany do tej pory wyłącznie dla mężczyzn. Poszła też o krok dalej – na jej bluzkach i swetrach widniały poziome pasy, jak żywcem ściągnięte z marynarskich i rybackich ubrań. Dla ówczesnej elity było to szokujące – kobiety mają nosić męskie rzeczy, na dodatek nawiązujące do klasy pracującej? A jednak znalazły się odważne damy – bo to, co dziś jest bezpieczną bazą, kiedyś było świadectwem nonkonformistycznej postawy, a na salonach wzbudzało konsternację. Malowniczy kurort na północnym wybrzeżu Francji do dziś jest symbolem początku rewolucji mody kobiecej.

   No dobrze, ale to było dawno, dlaczego więc po ponad stu latach paski nie stały się po prostu nudne? Bo to wzór, w którym tkwi jakaś dynamika. Paski czarują i przykuwają naszą uwagę. Nieprzypadkowo znalazły się na ubraniach noszonych przez marynarzy – miały one za zadanie… ratować życie. Dzięki nim łatwiej było dostrzec człowieka, który wypadł za burtę i wyłowić go z wody. Bo w naturze nie występują idealnie symetryczne linie, w związku z czym nasza percepcja każe je wyłapywać z otoczenia. To, że ubrania w paski przykuwają uwagę jest więc kwestią biologiczną, a nie modową. I raczej ciężko będzie wytłumaczyć naszym neuronom, że ten wzór jest już passé i mają przestać na niego reagować…

  A poza tym, nikt chyba nie zaprzeczy, że jeśli ubrania mają sprawiać nam przyjemność, wywoływać miłe uczucia, to pasiaste ubrania są na pierwszym miejscu tej listy. Mają w sobie wakacyjną beztroskę, przywołują na myśl wspomnienia z morskich kurortów, dzięki nim możemy poczuć się trochę jak Grace Kelly na jachcie, nawet jeśli przyszłyśmy tylko do znajomych na grilla. Dają nam obietnicę pewnego nastroju, a przy tym są schludne i bezpieczne. Podsumowując – paski są jak ryba filet, czyli same plusy i żadnego minusa (niewtajemniczonych zapraszam tutaj). No dobrze, koniec tych żartów – jeśli w artykule wyczułyście odrobinę prześmiewczego tonu, to słusznie – żadna zetka, ani millenials, a tym bardziej blogerka nie powinni Wam mówić, co macie nosić. 

*  *  *

  Akceptuję fakt, że do pasków co jakiś czas trzeba podejść „na świeżo”. Dziś noszę je tak, jak poniżej. Za parę lat pewnie coś się w mojej letniej garderobie zmieni, ale Marinière raczej nigdy w niej nie zabraknie.

bluzka – Masthew 

dżinsy – Pull&Bear

buty – Isabel Marant 

torebka – Studio Amelia

sukienka – MLE 

torebka – DeMellier London

klapki – Mango 

sweter i spódnica (ponownie dostępna w przyszłym tygodniu) – MLE 

klapki – Mango 

torebka – Bottega Veneta

Last Month

Wpis powstał we współpracy z marką Senelle, Farmina, Bobux, Volvo i Uvok. 
 

  Jest taki obraz o nazwie „Słońce majowe”. Namalował je ponad sto lat temu polski malarz – Józef Mehoffer. Widać na nim wyjście do ogrodu, stół zastawiony dwiema filiżankami, promienie słońca wpadające przez otwarte okno i obsypany kwiatami bez (Matko Święta! Lilak, a nie bez! Czy już mnie gonią z widłami za tę botaniczną zbrodnię? ;)). Gdy patrzę sobie na to słynne dzieło, to myślę przede wszystkim o tym, jak szczęśliwy musiał być sam malarz, gdy uczestniczył w tej pięknej i jednocześnie zwyczajnej scenie, którą później postanowił uwiecznić. Pewnie parę razy przeklął pod nosem, gdy pogoda zdążyła się już zepsuć, a on dalej z pędzlem przy nosie musiał malować pachnące róże. Albo gdy wieczorami lampa oliwna była jego jedynym światłem, a on musiał odwzorować blask popołudniowego słońca. My widzimy sielankę, ale zapewne była ona okupiona dziesiątkami godzin skupienia i niejedną artystyczną frustracją.  

   Mam nadzieję, że mijający maj dał Wam chociaż jedną taką miłą scenę jak w tym obrazie, którą możecie teraz powspominać. Spacer po bezdrożach przed zachodem słońca, rodzinny obiad na świeżym powietrzu, bujanie się na hamaku czy układanie bukietów z polnych kwiatów. I że to dzisiejsze zestawienie pomoże Wam do tych chwil wrócić. 

1. Dla małych myszek. // 2. Dla mamy, czyli dla mnie! Ten uroczy kubek znalazłam w polskiem sklepie LuiStore. 

Liczba zapytań o te poduszki to chyba najlepszy dowód na to, że mimo usilnych starań sieciówki jeszcze całkiem nami nie zawładnęły. Kupiłam je w malutkim sklepiku w Biarritz, a ta para to tancerze – symbol tego miasta. Szkoła baletowa w Biarritz stworzyła swój własny niepowtarzalny styl tańca, który łączy balet klasyczny i taniec nowoczesny (tutaj możcie zobaczyć jak to wygląda na scenie). Poduszki kupiłam mojej kochanej teściowej jako pamiątkę z podróży… ale jakoś się tak złożyło, że jeszcze do niej nie dotarły ;). 

1. Dzień dobry w ten zwyczajny i jednocześnie idealny piątkowy poranek! // 2. Albo mi się wydaje, albo jedna z poduszek wygląda dokładnie jak Portos… //

Wraz z wiekiem widzę, że „idealny poranek” oznacza dla mnie właściwie to samo co „całkiem zwyczajny poranek”. Bez niespodziewanych alarmów, spóźnienia, według nieskomplikowanej rutyny, która dobrze nastraja mnie na resztę dnia. W maju są one jakoś milsze, bo słońce budzi mnie zawsze o ten kwadrans wcześniej i nagle na wszystko mogę znaleźć czas. Jak powszechnie wiadomo – pięć minut rano, to jak godzina po południu!

I kolejna odsłona porannego menu. Dla mnie i męża tylko kawa (od zawsze jem późne śniadanie i wtedy czuję się najlepiej).

A teraz mała retrospekcja i powrót do naszej wyprawy. Kierunek: południe. Cel: materiały dla nowej kolekcji MLE. Drużyna: cztery kobiety i ani jednego "bombelka". Zagrożenie: węże, skorpiony, brak kawy i manualna skrzynia biegów. 

1. Na drugi dzień znalazłyśmy w jednej z szuflad kawiarkę – jesteśmy uratowane! // 2. W moim domu za oknem zaczyna kwitnąć bez, za to tutaj wita mnie wielka opuncja.

Lecce. Wrócę tu na pewno!

1. "Gentle Living" czyli niezawodne wydawnictwo Monocle. Ten sweter niestety już się w MLE wyprzedał… // 2. To będzie najpiękniejszy dzień w pracy w tym roku! // 3. Gaj oliwny zamiast garażu. Dla mnie ok! // 4. Zwinęłam jeden z naszych projektów po zdjęciach! Dostępny już w czerwcu! // 

Bukiet okupiony spotkaniem z nieznanymi owadami i jaszczurkami.

Ja parzę kawę. Asia przyrządza swoje "superfoods".

I jest Ola! Nasz zespół w MLE jest najlepszy! Bardzo jestem szczęśliwa, że pracuję na co dzień z fajnymi dziewczynami o dobrych sercach. Ileż to ułatwia potem w życiu, gdy patrzycie na najważniejsze rzeczy w ten sam sposób! (Wszystkie jesteśmy ubrane w MLE, ale uprzedzając pytania o dodatki – torebkę znajdziecie tutaj, natomiast okulary tutaj). 

Tę sukienkę zabieram na wakacje. W sprzedaży pojawi się już w ten piątek, razem z wyczekiwaną przez Was satynową spódnicą. 

A propos mojego artykułu o pakowaniu: najważniejsze to zawsze brać ze sobą cieplejsze buty. Albo… skarpetki idealnie pasujące do klapek. Same zdecydujcie. :D 

Wyglądałyśmy tu pewnie jak cztery turystki i trochę też się tak czułyśmy. Tworzenie marki odzieżowej wygląda z boku jak praca marzeń, ale takie sesyjne wyjazdy to zbieranie śmietanki po kilku tygodniach planowania, niepowodzeń i nerwów, których branża modowa dostarcza nieustannie. Ja to uwielbiam, ale Ola z Moniką były chyba po powrocie trochę zmęczone ;). 

Południowe Włochy mają niewątpliwie swój urok, ale pomagają także docenić naszą Polskę. ;) Jeśli szukacie odosobnienia, ucieczki od cywilizacji i prawdziwego włoskiego luzu, to będziecie zachwyceni (ale jeśli macie do zrealizowania jakiś projekt, a Wasz plan jest napięty i wymaga dobrej logistyki to na pewno trzeba się przygotować na niespodzianki…).

Wiele, wiele godzin później wróciłyśmy do naszej noclegowni. Jedyna restauracja w okolicy (tj. jakieś 50 km stąd) jest full. Pozostał nam więc supermarket i nasze umiejętności kulinarne. Na szczęście jest z nami Ola z Przytulnego Zakątka, więc będzie dobrze. Cały przepis na makaron z pistacjowym pesto znajdziecie tutaj

Krótka historia powstania Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego. A my poszliśmy na koncert muzyki filmowej. 

Noc Muzeów w Warszawie to było coś! Ale zaczęłyśmy od baby ziemiaczanej w restauracji @theeaterywarsaw

Co robią rodzice, gdy wyrwą się we dwoje na kolację? Gadają o dzieciach – wiadomo! Moje córeczki, tata i… mama. Kochanie, naprawdę tak mnie widzisz? :D

 Za siedem minut zamykają! Biegniemy! 

Zdążyliśmy! Łazienki w Noc Muzeów też były otwarte. A w KPRM podobno straszył sam premier. ;) 

Mirror selfie. 

Królewska Galeria Rzeźby Stanisława Augusta na co dzień jest zamknięta dla zwiedzających, ale w Noc Muzeów zrobiono wyjątek. 

A teraz czeka nas długi spacer powrotny, wśród licealistów i studentów. Będziemy udawać jednych z nich! :)

Po prawie trzech latach od drugiego porodu i pięć lat po pierwszym wracam do swoich starych pasji. Na początek raz w tygodniu wystarczy ;). 

W naszym domu każdy czeka na swojego ulubionego pana kuriera ;). A Portos nie jest łatwym psem jeśli chodzi o dietę. To znaczy – zjadłby wszystko (ma na swoim koncie już między innymi trutkę na szczury i piłkę pingpongową), ale pod względem karmy jest bardzo wrażliwy, dlatego od lat stawiamy na jedną markę. Farmina współpracuje z Uniwersytetem Fryderyka II w Neapolu (Wydział Żywienia Zwierząt), powstał nawet zespół Farmina Vet Research, którego celem jest opracowywanie nowych formuł na podstawie najnowszych odkryć naukowych. Znamienitym przykładem tego mogą być badania pokazujące ogromne znaczenie żywienia karmą o niskim indeksie glikemicznym w celu zapobiegania wystąpienia otyłości i cukrzycy. W ofercie można znaleźć karmy dla alergików i o różnym składzie (Portos nie może jeść mięsa kurczaka i kaczki). Na stronie Farmina możecie skorzystać z konsultacji żywieniowej i doradzić się w sprawie karmy dla naszego pupila (zarówno dla psa jak i kota). A jeśli, tak jak ja, kupujecie Farminę "od szczeniaka" to na pewno już wertujecie tekst w poszukiwaniu kodu! Wpiszcie Kasia25 a dostaniecie aż 25% rabtu na zakupy (ważny do końca wakacji 31.08). 

Tutaj macie link do zgłoszenia na konsultację żywieniową dla swojego pupila. Dietetyk przedstawi Wam plan żywieniowy dla Waszego pieska i pomoże dobrać odpowiednią dla niego karmę. 

Gdy Asia wpada do Ciebie w pośpiechu, a Ty szybko robisz zdjęcie, aby kolejnego dnia skopiować jej strój od A do Z :D. Ten top to oczywiście MLE

Kolczyki ze zdjęcia znajdziecie tutaj. Promocja na -20% na drugą sztukę biżuterii, wciąż trwa! ;) Wystarczy, że użyjecie kodu WIOSNA. A porcelanowa rączka to dzieło polskiej artystki pod marką Maison Fragile. 

 Podobno istnieją dwa rodzaje fachowców. Pierwszy to ten, który mówi, że "nie da rady". Drugi mówi, że "wszystko da radę", ale później okazuje się, że jednak nic nie wygląda, tak jak miało wyglądać. Ale ja wiem, że jest jeszcze trzecia kategoria, która mówi, że da radę, wykonuje projekt idealnie, szuka niekonwencjonalnych rozwiązań i jeszcze trzyma się terminu. Serio. Jeśli szykuje się Wam remont, albo chcecie zmienić blaty w kuchni czy gdziekolwiek w domu wykorzystać naturalny kamień/marmur to zapiszcie sobie profil @e_stone_pl

Dziś, poza stukaniem w klawiatury, towarzyszy nam od rana zdecydowanie głośniejsze stukanie związane z kolejnym etapem remontu. W sumie, nie wiem, czy się żalę czy cieszę – chyba jednak to pierwsze! A zresztą odkąd mamy już w końcu stół, to na nic w mieszkaniu nie należy narzekać.

Domowe biuro i spotkanie z Moniką, która zawsze wygląda jakby wyszła z żurnala.Spakowani? To zamieniamy biurko na trawę i będziemy pracować na łonie natury. 

Pałac Ciekocinko. ​Stary majątek ziemski. Na szczęście ktoś postanowił ocalić to miejsce od zapomnienia.

Obliczyłam, że mój kask jeździecki ma 23 lata. Pamiętam dokładnie jak dostałam go na czternaste urodziny. Odpadła już od niego jedna kokardka i przede wszystkim nie leży idealnie na mojej głowie, więc myślę, że zasłużyłam na coś nowego! No i czarno widzę pracę łydek w moich kaloszach. Jeśli znacie jakieś fajne marki z klasycznymi ubraniami do jazdy konnej, to będę wdzięczna za polecenie! 

Idealne miejsce dla wszystkich fanów Downton Abbey. 

1. A myślałam, że to ja jestem niewolnicą detali ;). 2. Jak wiadomo "kiepskiej baletnicy nawet rąbek spódnicy…" – więc zamiast narzekać na kalosze będę zdyscyplinowaną`uczennicą. 

Hamak usypia najlepiej i zwykle niespodziewanie. Na zdjęciu widzicie skórzane sandałki, które kolejny rok z rzędu zamówiłam moim dzieciom, bo są najlepsze. Buty Bobux są idealne także dla tych maluchów, które właśnie zaczynają chodzić (wiem, że zamawiają je nawet moje koleżanki fizjoterapeutki ;)). Dla wszystkich mam, które dbają o stopy maluchów: na hasło KASIA24 dostaniecie zniżkę 20% w terminie 30.05- 08.06.2024.

Jestem w niebie. 

Czas się przekonać czy nadal umiem sama osiodłać konia. Zachciało mi się Yellowstone, to mam! 

Ktoś się obudził!Berek! Mama przegrywa, bo po jeździe ledwie chodzi! Pierwszy galop w sezonie na drugi dzień zawsze boli ;).Dojechali kolejni przyjaciele z Trójmiasta! A wieczorem będzie nasz jeszcze więcej!Moją niezawodną bluzę znajdziecie tutaj (jeansy to natomiast Arket a buty to trampki Superga). A ta mała panienka nie zgodziła się ściągnąć sukienki…Ten model to Bobux Compass Caramel (są też opcje dla starszych dzieci).Od dawna widać, że ze mnie jest raczej stęskniona za sielską naturą dziewczyna, niż bywalczyni warszawskich salonów ;).Muzyka na żywo i spadające gwiazdy. Mówimy dobranoc naszym kolegom i idziemy… się jeszcze przejść!Ktoś krzyknie „dzieci będą dobrze spały” za 3,2,1… Aby do "randomowego" tygodnia wpleść trochę wakacyjnego nastroju trzeba konkretów. I kilka z nich mam zamiar Wam zafundować – może pomogą też  Wam? Zapraszam do lektury tego wpisu i moich poleceń! Pierwsze ciepłe wieczory w Sopocie. Piątkowe popołudnie. Jedni szykują się na imprezę, a inni… włączają tryb goblina, nakładają maseczkę i nadrabiają zaległości z całego tygodnia. 

Ale ta maseczka jest nie tylko dla goblinów ;). W gruncie rzeczy sprawdzi się świetnie właśnie wtedy, gdy planujemy wielkie wyjście, bo po jej użyciu skóra od razu wygląda młodziej i ładniej. Maska do twarzy Senelle to bogata, naturalna maska liftingująca z efektem GLOW. Wyrównuje koloryt, wygłada, ujędrnia, poprawia napięcie skóry, zmniejsza widoczność zmarszczek. Klikając w ten link otrzymacie 20% na wszystko oraz niespodzianki w zamówieniu (możecie również wpisać kod "mle" przy składaniu zamówienia, ale w linku obok nalicza się on automatycznie). 

A to moja dodatkowa ochrona przeciw wolnym rodnikom ;). I kolejny rozdział książki "Oczy Mony". Ostatnie poranne minuty. Lada moment idę odstawić młodzież do przedszkola i potem wpadam w wir pracy. Przez ostatnie dwa dni pisałam artykuł i teraz boję się nawet zerknąć na mejla… Odkryłam ostatnio, że ponad 80% zdjęć w moim telefonie, zrobionych jest przed godziną ósmą rano i po siedemnastej – niech sama ta statystyka da Wam obraz tego, jak bardzo wybiórcze są te beztroskie momenty, jak wiele z codziennego życia nie pokazują i z jakim dystansem trzeba do nich podchodzić. Lilak! Czego nie zrozumiałaś?!Poniedziałek. Cały ten komplet dresowy będzie w piątek znowu dostępny :). Moja nowa playlista "Lato w biurze MLE 2024". Słuchanie jej w moim Volvo to prawdziwa przyjemność! XC90 to jeden z tych modeli samochodów, w których można wykorzystać głośniki Bowers&WilkinsTego dnia było w naszym biurze MLE wielkie zamieszanie. I to nie tylko dlatego, że zabrakło kawy. ;) Miałyśmy w magazynie mnóstwo zamówień i dosłownie nie wiedziałyśmy, w co ręce włożyć. (Ta piękna tapicerka to także Volvo!).
Przegląd dziecięcych letnich sukienek… Połowa za mała na tę starszą, a druga połowa za duża na tę młodszą :).  Praca skończona i aż żal siedzieć w domu. Pakujemy się na plażę. Gdy powoli dochodzi do Ciebie, że idzie lato… Na Instagramie mnóstwo z Was pytało o ten przenośny leżak – to Zara Home. :).Nasze okulary dla dzieci są od UVOK.pl marki Olivio&Co (my mamy pomarańczowe i niebieskie). Chronią wzrok przed promieniowaniem ultrafioletowym, pochłaniając promieniowanie UVA, UVB i UVC dzięki zastosowaniu filtra UV400, którego obecność jest potwierdzona badaniami (znajdziecie je tutaj). To także produkty, które spełniają najwyższe normy bezpieczeństwa, potwierdzone certyfikatami EN ISO 12312-1:2013/A1:2015, (EU)2016/425, US ANSI Z80.3:2015, AS/NZS 1067:2003+AMDT. No i są elastyczne więc naprawdę trudno je uszkodzić. Ok, pierwsza kąpiel w zatoce odhaczona! Odwieczny konflikt interesów – ja najchętniej wzięłabym na plażę tylko łopatkę, a one domek dla lalek i wszystkie pluszaki. ​A jeśli chodzi o okularki dla dzieci to lepiej, aby nie patrzeć na nie jak na zabawki. Oczywiście mogą być kolorowe i ładne, ale niech będą też porządne. Te od UVOK.pl chronią oczy już od najmłodszych lat. Jeśli chciałbyście sprawdzić mój wybór to z kodem EASIER24 otrzymacie rabat na 20% w terminie 30.05-16.06.2024.Czyżby ta sama farba z Rossmanna? :DGdy mieszkasz nad morzem, plaża jest dla Ciebie tym, czym park w nienadmorskiem mieście.Morskie kolaże.
Połów. Wkładam do kieszeni. Pewnie znajdę je gdzieś w październiku, jak zagubioną pocztówkę z wakacji.

Wracamy do domu. Mam piasek nawet w uszach. Dziękuję Wam za obecność i mam nadzieję, że cudownie spędzicie ten nieco dłuższy weekend!

 

* * *