Last Month

Wpis powstał we współpracy z marką Carry, Newbytea, Muduko, Fundacją Poczuj i Embryolisse, marki własnej oraz zawiera linki afiliacyjne. 

 

  Za oknem upał jak w środku lata, zaraz przekwitną jabłonie, a na moim ulubionym straganie można już kupić wszystkie majowe przysmaki.

  Gdy cofam się do pierwszych kwietniowych kadrów, zapisanych na moim telefonie, wydaje mi się, że od tamtego czasu minęła mała epoka. Śnieg przenikał się jeszcze wtedy z bielą płatków mirabelki, a plany, co do których nie byłam pewna, dziś są już rzeczywistością, a ja przekonuję się, że los znów poprowadził nas jak trzeba.

 Wiosną wcale nie mamy mniej problemów i więcej czasu, a jednak w magiczny sposób udaje nam się codziennie wyjść na rower i częściej chodzić pieszo do dziadków. Uwielbiam tę magię, która daje nam wszystkim siłę do tego, aby uwijać się jak pszczoły. Ale teraz przysiądźmy na chwilę – tyle wystarczy, aby zobaczyć wiosnę moimi oczami. 

 

Na kuchennym stole widać ślady wczorajszego planowania. Rozmawialiśmy o podróżach, ale skończyło się – jak zwykle – na dyskusji o kolejnym remoncie. Jeśli jesteście ciekawi, gdzie szukam inspiracji, to powyżej widzicie kilka moich faworytów (ten album w prawym dolnym rogu to "Matisse. Cut-outs"). 
OBIECUJĘ, że dziś nie będę na noc oglądać Yellowstone, pójdę wcześniej spać i nie będę tak niewyspana jak dzisiaj (CZY KTOŚ W OGÓLE W TO WIERZY?). Ten pies nie może leżeć na kanapie. Dajcie mi znać jeśli to zrobi. A jeśli nie czytałyście artykułu, w którym można było zobaczyć ten zestaw to zapraszam tutaj. Powinna go przeczytać każda dziewczyna z pokolenia millenialsów ;). Ale przedstawicielki „gen Z” też są mile widziane! Jak zachęcam moje dzieci do jedzenia warzyw? Udaję, że nie chcę się z nimi podzielić. Nagle okazuje się, że gotowany kalafior to właśnie to, o czym marzyły :D. W pierwszy ciepły weekend ruszyliśmy do trójmiejskiego Zoo.  1. Jedyne dzikie zwierzęta, które powinny kiedykolwiek trafić do naszych domów. // 2. Idziemy odwiedzić pewną gwiazdę światowego formatu. //  Wypatrzyliśmy Kokosankę! Mimo sławy nadal wychodzi do ludzi. To jedyna w swoim rodzaju pingwinka albinoska tego gatunku i właśnie zdobyła tytuł ulubionego pingwina świata.   Myślami już przy poniedziałku… 1. Stare, dobre tulipany. Kto o nich pamięta gdy na horyzoncie pojawiają się zjawiskowe piwonie? // 2. Poprawka spodni nr 1367436. Ostatnie spotkanie w tym tygodniu i zaraz zajmę się domowymi sprawami. Dziś w planie porządki w tych najgorszych zakamarkach. // 3. Pierwsze szparagi na obiad! // 4. Często pytacie mnie o to, co czytam. Wczoraj akurat to. Smutna ta wizja przyszłości, w której nasze dzieci będą mieć zaprogramowanych przyjaciół. // W poprzednim wcieleniu chyba byłam królikiem… 1. Plaża w Orłowie wczesną wiosną. // 2. Kwietniowe perfumy. // Brawo Warszawo. Brawo Gdańsk. Brawo Sopot. Ten dzień dobrze się zaczął i dobrze się skończył. ​Czasem droga od jednego lokalu wyborczego do drugiego jest długa i wyboista ;). 
Ten zestaw to oczywiście MLE (t-shirt ze stałej kolekcji, a spodnie pojawią się w maju). Torebkę znajdziecie tutaj, a okulary tutaj.
Czy ten widok może się znudzić? Portos przed i po wizycie w psim SPA.  Poniedziałkowy poranek. Ósmy kwietnia. Słońce jeszcze nie wstało, ale my już wiemy, że będziemy mieć w Sopocie prezydentkę. ;)  1. Moje Drogie, wszystkie musicie poczekać na tej kupce przy łóżku do wieczora. // 2. Pierwsza rzecz po przebudzeniu? Duża szklanka wody, bo wiem, że potem nie będę już pamiętać o nawadnianiu. Wiem, że zaraz zaczyna się majówka i wszyscy myślami już przy miłych rzeczach, ale mogę dosłownie na kilka sekund zająć Waszą uwagę? Kilka informacji, aby zrozumieć o co chodzi: terapie genowe to szansa dla wielu śmiertelnie chorych dzieci. Pewnie wiecie, że lek na SMA jest już refundowany, a dzięki badaniom przesiewowym, dzieci diagnozowane są zaraz po urodzeniu – to oznacza, że szybko dostaną lek, dzięki któremu rozwijają się prawidłowo. Dla mnie to najcudowniejsze, co udało się stworzyć człowiekowi – jeden zastrzyk sprawia, że niewinne dziecko skazane na śmierć przez nieszczęśliwy dobór genów może żyć i rozwijać się jak inne zdrowe dzieci. 

Kolejne dzieci z innymi nieuleczalnymi, przerażającymi chorobami czekają jednak na następne naukowe cuda – jedną z nich jest mała Malwinka z Zespołem Retta. Według prognoz lek, który ją uratuje, będzie dostępny mniej więcej za półtora roku. Do tego czasu jej rodzice muszą walczyć o to, aby choroba postępowała w jak najmniejszym stopniu. A to – jakżeby inaczej – zależy od pieniędzy. Malwinka co tydzień musi dostawać specjalny syrop, który pozwoli jej dotrwać do terapii genowej. Jego koszt to 10 300 dolarów. Co siedem dni! Ja już się dorzuciłam i gorąco zachęcam Was, aby wspomóc rodziców tej słodkiej dziewczynki. Będę za Ciebie trzymać kciuki Malwinka! Link do zbiórki znajdziecie tutajNie na wszystko w życiu mamy wpływ. Los w każdej chwili może się odwrócić. Łatwiej jest iść przez życie wierząc w to, że nie zostanie się samemu w najtrudniejszych chwilach. No bo dlaczego miałoby tak nie być, jeśli wcześniej sami pomogliśmy komuś, kto tego potrzebował? Uwielbiam naszą poranną rutynę i to, że w Sopocie wszędzie można dojść pieszo.  Wiosna atakuje! Białe trampki i jasne spodnie idą w ruch! Spodnie to ten sam model z MLE, które widzieliście kilka zdjęć wyżej, torebka to Dragon Diffusion. Ok, idzie lato. Czas się z Tobą rozprawić, Droga Pani Szafo.Szafa przedi i tuż po rewolucjach. Chyba powinnam częściej robić takie porządki, bo trochę tych rzeczy do oddania uzbierałam. Nastał więc ten dzień, kiedy założyłam profil na Vinted. A zebrana kwota leci do Malwinki!Przepraszam, ale mamy już plany na ten wieczór! Gra "Bałagany" ilustrowana przez Monikę Filipinę wciągnęła nas na całego i towarzyszy nam nawet przy śniadaniu. Ma banalne reguły i świetnie ćwiczy spostrzegawczość. Chodzi w niej po prostu o to, aby w poszczególnych pomieszczeniach domu, w których zapanował potworny bałagan, odnaleźć różne przedmioty. Polecam dla dwulatków, pięciolatków i trzydziestosiedmiolatków! Mam dla Was kod rabatowy – jeśli skorzystacie z hasła MUDUKOGRY to otrzymacie 20% zniżki na cały asortyment w sklepie.Gdzieś tu podobno schował się jeden ogórek, smycz i pióro.  1. Pokaż mi, że mieszkają u Ciebie dwie królewny bez mówienia, że mieszkają u Ciebie dwie królewny. // 2. Białe zawilce. Nie zrywamy. // Przysyłki od Newbytea, które zawsze wywołują w całym moim biurze szybsze bicie serca. Uwielbiamy pić herbatę, a prawda jest taka, że odkąd przyzwyczaiłyśmy się do tej z Newbytea nie smakuje nam już żadna inna. Edycja "Flowering tea" nie tylko jest pyszna, ale także pięknie wygląda… Tenzestaw to starannie dobrana kolekcja kwitnących kul herbacianych. Każdy kwiat w zestawie skręcany jest ręcznie przez wykwalifikowanych rzemieślników. Po zalaniu gorącą wodą, herbaciane kule kwitną i tworzą wyjątkowe kompozycje.Zestaw upominkowy składa się z 20, ręcznie skręconych kuleczek z mieszankami najwyższej jakości herbaty chińskiej i kwiatów. To wyjątkowy prezent dla każdego wielbiciela najwyższej jakości herbat i naparów… (a zbliża się wielkimi krokami Dzień Mamy… ;)). Kod KASIA15 da Wam 15% rabatu w sklepie Newbytea i jest ważny do 20 maja. A tu kilka moich ulubionych propozycji herbacianych na co dzień: Milk Oolong, Rooibos Orange, Masala Chai Szafa na Vinted prawie wyprzedana! Wzięłam z naszego magazynu kilka kartonów i zabieram się za pakowanie Waszych zamówień. Poranne negocjacje. Czy ktoś w ogóle doceni te godzinne rozkminki nad kolorem guzika?!Zieleń i błękit. Kolorowy zastrzyk energii. Czyżby millenialsowe beże miały pójść w odstawkę? ;)
W medycynie alternatywnej niektóre kolory mają lecznicze właściwości. Nie jestem zwolenniczką żadnych terapii, które nie mają poparcia w nauce, dlatego do takich rewelacji podchodzę z dystansem. A jednak róż i żółć mają w sobie jakąś energię, która mi się udziela.  
Wasze psy też chodzą na dwóch łapach, gdy tylko łapiecie za smycz? Ta różowa koszula w paski jest od polskiej marki Carry (wybrałam rozmiar S). Wykonano ją ze stuprocentowej bawełny. Portosie, w tej siatce naprawdę nie ma nic, co by Ci smakowało. Nową rolkę z propozycjami strojów na każdy dzień tygodnia znajdziecie tutaj. O tę torebkę pytałyście najczęściej, więc aby uprzedzić kolejne Wasze zapytania podaję Wam link do niej tutajA ta sukienka to nowość od MLE, która pojawi się pod koniec maja. 1 i 3. Wiedziałyście, że kolor hortensji zależy przede wszystkim od kwasowości gleby? // 2. Chyba właśnie wydało się, że kalafior to moje popisowe danie… // 4. Nowości w MLE szykują się takie super, że naprawdę muszę zrobić więcej miejsca w mojej szafie. Z roku na rok jest w niej coraz mniej innych marek i w tym roku ten trend się raczej nie zmieni. Szykujcie się więc na kolejne wyprzedaże szafy ;). 3550 złotych. Taką sumę przelewam dziś na konto Malwinki za wyprzedaż mojej szafy. Pamiętajmy, że to nie dzięki wielkim kwotom wpłacanym przez kilka osób udaje się kończyć te zbiórki i tym samym uratować życie dzieci, ale że to zasługa tysięcy (a czasem dziesiątek i setek tysięcy) ludzi, którzy wpłacają tyle ile mogą – czasem 2 złote, a czasem 20 złotych. Na Instagramie obserwuje mnie ponad 459 tysięcy osób. Gdyby każda z nich wpłaciła dziewięć złotych rodzice Malwinki mogliby odetchnąć i przestać się w końcu martwić o jutro. Jeśli macie dziś chęć i siłę komuś pomóc to podaję linkGodzina 16.00, za oknem wiosna, a wszystkie mejle już odpisane. Ruszamy na spacer szlakiem sopockich rzeźb!I mamy własnego przewodnika, który nas poprowadzi. Ta książeczka mnie oczarowała – z przyjemnością wybrałyśmy się na artystyczny spacer z Filipkiem i sopocką mewą Helą."Bimalbi, Niedźwiedź i Parasolnik" to podróż po najsłynniejszych sopockich rzeźbach w przystępnej dla dzieci formie. Część eksponatów oczywiście znaliśmy już wcześniej, ale teraz odkryliśmy je na nowo. 

Bimalbiego mijamy na każdym naszym niedzielnym spacerze. 

A na słynnym Monciaku znalazłyśmy Niedźwiedzia Wojtka. Kto z Was też planuje go odwiedzić w majówkę?Jak malowany!Ta książeczka zajmie u nas honorowe miejsce. Powstała z inicjatywy Fundacji Poczuj, której jednym z celów jest propagowanie poczucia spokoju i przynależności do wspólnoty. Gratuluję świetnej pozycji!W maju będziemy tu wracać jeszcze częściej. 
Żegnamy się z naszymi kamiennymi przyjaciółmi. Czas spać!  Gdy wszyscy już jesteśmy w domu i szukamy ukojenia po długim dniu na zewnątrz. To kosmetyk dla całej rodziny i po kąpieli dosłownie przechodzi z ręki do ręki, bo wszyscy chcą go użyć.  Mleczko odżywczo-nawilżające od Embryolisse ma 98% składników naturalnego pochodzenia, jest bogaty w organiczny ekstrakt z aloesu, wosk pszczeli, masło shea i można go stosować zarówno do ciała jak i do twarzy (dostępny w dwóch pojemnościach: 75ml oraz 400ml). Z kodem rabatowym MLE20, daje 20% na zakupy w sklepie Embryolisse (bez zestawów). Kod będzie aktywny do 12.05.Gruba warstwa kremu na dłonie i można ruszać z serialem!
Ja, która nigdy nie lubiła filmów o kowbojach marzy nagle o własnym ranczu i chce chodzić w kowbojskich kapeluszach. Nie wiem co ma w sobie ten serial. Ale coś ma na pewno. Kto z Was też ogląda Yellowstone?A że pytań o te piżamy z MLE mam dziennie kilkanaście to uspokajam, że wrócę w pełnej rozmiarówce. 

Ten wieczór, gdy raz w roku jesteś po wszystkich rutynowych badaniach, wracasz do domu prosto na mini aferkę o wybór piżamki i myślisz sobie, że masz wszystko. Dziewczyny, nie przejmujcie się w życiu drobiazgami. Badajcie się regularnie. Doceniajcie słodko-gorzki smak zwykłej codzienności. Nie dajcie sobie wmówić tu w Internecie, czy na Instagramie, że czyjeś życie jest piękniejsze/fajniejsze/ciekawsze, bo to tylko kradnie Wasz czas i energię na to, aby być tu i teraz i cieszyć się chwilą. Śpijcie spokojnie, wypocznijcie w tę majówkę jak tylko się da i widzimy się niebawem!

 

Top 5: czy polscy influencerzy szykują się już na majówkę?

 

  Chociaż lada dzień (a konkretnie jutro) wrócę do Was z tradycyjnym wpisem z cyklu „Last Month” to dziś jeszcze krótkie przedmajówkowe zestawienie inspiracji! Co polscy influencerzy zakładają gdy bez zaczyna kwitnąć? Sprawdźcie!

@rzeczydominiki

Panią Dominikę poznałam osobiście i dopiero wtedy dowiedziałam się, że prowadzi świetny profil na Instagramie. To kopalnia inspiracji i szczerych polecajek. A ubrania? Są tylko dodatkiem do osobowości tej poznanianki.  

@freakery

Lekkość, oryginalność, dystans do trendów. Asia to pasjonatka mody vintage i eklektyzmu. W tym połączeniu podoba mi się minimalizm połączony z motywami flamenco. Mogło wyjść groteskowo, a jest fajnie. 

@cajmel

Karolina pokazuje nam alternatywę dla typowych letnich sukienek sukienek. Ten zestaw raczej nie wyglądałby dobrze na mojej figurze, ale przy następnym pakowaniu walizki przemyślę to, czy przypadkiem nie zabrać ze sobą podobnej spódnicy. 

@jestem_kasia 

Wszystkie odcienie bieli i ecru to mój ulubiony sposób na majowe zestawy. Jeśli ktoś wybiera się na majówkę do Sopotu, to taki strój będzie idealny!

@Rozkoszny

A tu pierwszy w historii tego zestawienia mężczyzna! I to pewnie znany większości z Was. Majówka to czas, w którym wiele z nas – zamiast odpoczywać – łapie za młotek, wałek do malowania albo zabiera się za sprzątanie piwnicy. I chociaż powyższy strój średnio się do tego nadaje, to życzę Wam w tym czasie tak szerokiego uśmiechu jaki prezentuje Michał. A teraz lecę robić kolację z jego przepisu! 

Look of The Day

Wpis powstał we współpracy z marką Biżuteria YES. 

 

kolczyki – YES 

kubek – Fenek Studio

szara marynarka i t-shirt – MLE (zeszłoroczna kolekcja)

spodnie materiałowe – ZARA (stara kolekcja)

torebka – Bottega Veneta

buty – Gianvito Rossi

 

  Czy w moim obecnym życiu jest jeszcze miejsce na elegancję? Tak, ale tylko w maksymalnie komfortowej wersji. Zazwyczaj nie ma u mnie w pracy żadnego wymogu dotyczącego ubioru, za to codzienne obowiązki mamy dwójki rozbrykanych myszek sprawiają, że ubraniami z wyboru jest to, w czym wygodnie robi się pranie, wyprowadza psa, chodzi do przedszkola i gotuję spaghetti z sosem pomidorowym. A jeśli w grafiku pojawia sie nagle służbowe spotkanie i trzeba wyjść z "trybu goblina" to znajduję coś, co nie wyrwie mnie zbyt gwałtownie z mojej wygodnej bańki. Jeśli obcas – to najniższy z możliwych, a skoro kurtkę zamieniam na marynarkę, to pod spodem może już zostać t-shirt. O "efekt wow" zadbały nowe kolczyki – uwielbiam je, bo są lekkie i bardzo wygodne. Do tego ostatni łyk zimnej już kawy i mogę ruszać! 

Last Month

Wpis powstał we współpracy z marką Say Hi oraz KROSNO. 

 

  Marzec kończy się dla mnie cudownie – bałaganem w mieszkaniu, bo bliscy świetnie się bawili w trakcie wyjątkowo długiego świątecznego śniadania. Stosem naczyń w zlewie, bo mieliśmy co położyć na stole. Awanturą dzieci o ostatnie czekoladowe jajko, bo w beztroskim dzieciństwie nie ma większych problemów. Bardzo jestem wdzięczna za ten spokojny czas, nawet jeśli nie wszystko było idealne, a Portos zeżarł święconkę.  

  Z przyjemnością zapraszam Was na kolejny wpis z cyklu „Last Month” i chociaż w ostatnich tygodniach nie brakowało też tych gorszych momentów, to ja spróbuję zapamiętać ten miesiąc tak, jak wygląda na poniższych zdjęciach! 

 

Zażywając "vitamin sea".

To sam początek marca. Na krzewach nie widać jeszcze pąków, ale pierwsze bazie znalazłam.Pierwszy słoneczny dzień od 2348787428742 dni więc odkrywamy nasze cienie na nowo ;). Niekiedy wystarczą drobiazgi, aby nasz nastrój się poprawił, a niekiedy nie… Niektórzy z nas mają to szczęście, że rodzice przekazują właściwe wzorce radzenia sobie z kryzysami. Są też osoby którym dane było zetknąć się z psychoedukacją na studiach i umiejętnie wykorzystują później swoją wiedzę. Zdarzają się też tacy farciarze, którzy mają wrodzoną, bardzo wysoką inteligencję emocjonalną (która podobno odpowiada za 80% sukcesu w naszym życiu). Reszta z nas musi w dorosłości sama szukać pomocy, pracować nad sobą, uczyć się mechanizmów własnej psychiki. Dlaczego dopiero, kiedy człowiek osiągnie 30, 40 lat zaczyna wchodzić w tematykę psychoedukacyjną, chodzić na terapię czy czytać książki i słuchać podcastów o tej tematyce? Wyniki badań dotyczące kondycji psychicznej naszych dzieci są zatrważające i jasno sugerują, że dostęp do takiej wiedzy (oczywiście przedstawionej adekwatnie do wieku) powinniśmy mieć od wczesnych lat. Dlatego z dużą przychylnością podchodzę do inicjatyw, które próbują znaleźć sposób na poprawę tej sytuacji. Jedną z nich jest na pewno Fundacja Wise Future University, bo ma konkretny plan i wiedzę jak wdrożyć psychoedukację do szkół. Fundacja szuka darczyńców, bo program i zespół trenerów jest gotowy do działania, potrzeby są ogromne, wiadomości od szkół chwytają za serce i poruszają. Mam nadzieję, że ich cel (uzbieranie środków finansowych na roczne programy dla trzech szkół) zostanie zrealizowany, a po tym sukcesie będą mogli przedstawić wyniki z programu Ministerstwu Edukacji i zrobić w tej sprawie jeszcze więcej.  Zieleni brak, z rana zimno, że aż zęby zgrzytają, ale ten kąt padania światła już inny. 

To spojrzenie jest moim wyrzutem sumienia, które mówi: "Ty leniwa krowo, jest ładna pogoda, a Ty i tak nie poszłaś ze mną rano biegać". Na szczęście Portos chwilę później zasnął i już się nie patrzył ;). 

1. Wizyta w Narcyzie. Przyszłam po kwiaty dla pewnej jubilatki, ale wyszłam obładowana doniczkami i baziami ;). // 2. // 3. // 4. // Polska edycja magazynu Vogue miała w marcu kolejne urodziny. Pamiętacie tę pierwszą okładkę z Małgorzatą Belą, Anją Rubik i Pałacem Kultury w tle? Ileż ona wzbudziła kontrowersji i dyskusji ;). Odliczanie do spaceru czas start! Wyciągnęłam z piwnicy tę wiklinowo-drewnianą kostkę (dawno temu kupiona w Jotex) i postawiłam koło kanapy. Marzyła mi się taka marmurowa, która zalewa teraz Instagram, ale obiecałam sobie, że w tym roku nie kupuję żadnych nowych mebli. Dyspensę robię tylko na te używane ;). Najlepszy komplement dla kremu? Pusty słoik! Od marki Say Hi polecam zarówno krem Bright Vibes jak i nowość: serum złuszczające z kwasami 15% Sunset Serum od Say Hi na noc. Oparte jest ono na skoncentrowanym i starannie dobranym połączeniu kwasów AHA, BHA i PHA w skutecznym i bezpiecznym dla cer wrażliwych stężeniu 15%. Jest bezpieczny dla cery wrażliwej. Zawiera kombinację kwasów, która nie tylko złuszcza, ale także rozjaśnia, poprawia elastyczność i nawilżenie skóry, stymuluje produkcję kolagenu i elastyny. Jeśli chcecie zarówno nawilżyć i odżywić skórę, ale także walczyć z niedoskonałościami, to dwa kosmetyki na noc będą idealnym duetem. Gdy już nigdzie nie wychodzę, mogę wcześniej zmyć makijaż i zadbać o siebie. Wystarczy mi pięć minut!

Ależ niesamowity kolor ma to serum. Kwasy pod taką postacią są naprawdę przyjemne w stosowaniu. Jeśli chciałybyście przetestować to serum (albo krem o którym pisałam wcześniej) to kod MLE20 da Wam kod rabatowy na 20% na zakupy w Say Hi (działa do 30 kwietnia). 

1. "Cichy outdoor" to temat pierwszego wpisu z cyklu "Zapiski o modzie i stylu". Czytałyście? A wiecie, że w najbliższą niedzielę pojawi się kolejny? Dla wszystkich, którzy wolą mnie słuchać niż czytać. Tutaj znajdziecie mój nowy podcast. ​// 2. Chyba jeszcze żaden sweter nie dał nam tak popalić. Oby to była ostatnia poprawka! Przędza to mieszanka bawełny i wełny merynosowej i jest tak delikatna i miękka, że nie chce się tego swetra zdejmować (a trzeba było, bo każdy prototyp musiałam odsyłać do dziewiarni). Te spacery zawsze są za krótkie dla niego i zbyt wietrzne dla mnie. A tutaj taka miła odmiana. Od wielu miesięcy moja praca to głównie MLE, dlatego ten materiał dla wyjątkowego klienta robiłam z przyjemnością. Co za szczęście, że takie projekty (od czasu do czasu) także mogą być elementem mojej pracy (chociaż ciężko to pracą nazwać). I jeszcze jakie zasięgi zgarnęła ta rolka! Gałązki brzózki, rumianek, magnolia to tylko kilka sprawdzonych i prostych sposobów na idealne wiosenne bukiety.A to sprawca całego zamieszania. Jedyny wazon, którego potrzebujecie na wiosnę. Jest od polskiej marki KROSNO (model Home). Z kodem KASIA20 dostaniecie aż 20% zniżki na wszystkie produkty nieprzecenione w sklepie (ważny jest do 13 kwietnia).

Media społecznościowe kłamią, a my do tego przywykliśmy. A więc kilka faktów o moim weekendowym życiu. 

1. Częściej chodzę w legginsach niż w spódnicy. 
2. Od czasu pierwszego porodu (tj. pięć i pół roku) ani razu nie udało nam się z mężem spędzić we dwoje więcej niż 12 godzin, nie mówiąc już o weekendzie. Dzieci rozgrywają nas koncertowo a my się dajemy. 
3. Ten weekendowy sweter to nie MLE, tylko zrobiony na drutach North x Mood (do kupienia stacjonarnie). 

Gdy pierwszy raz od dawna wyjeżdzasz bez "bombelków" i wydaje Ci się, że w ciągu dwugodzinnego lotu przeczytasz 3236 stron. 

1. Kto ma 20 minut, aby spakować się na wyjazd z Chanel? No kto? // 2. "Proszę Pani, Pani torebka jest za ciężka, proszę się przepakować. //Szybkie dokształcanie się z botaniki. 1. Czekając (jakoś długo) na walizkę. // 2. Jestem w Biarritz! Walizka rozpakowana! // 3. Pierwsza randka? // 4. Ach ci Francuzi. Oni to potrafią podawać śniadania! // Ależ im dobrze na tym słońcu. Pędzę szukać pamiątek i też gdzieś sobie usiądę.

Na drzewach jeszcze nie ma liści, ale na plaży tak jakby lato ;). Wrócę tu kiedyś i też popływam w oceanie. 

Niedziela. Mój mąż mówi na to "ustawka" ;).  1. Wirus mutant zaatakował znienacka i wszystkich w domu, więc moje biuro przeniosło się z kuchni do łóżka. // 2. Wymaglowana pościel. Zapach dobrego snu :). // 
Uwielbiam te chwilę, kiedy udaję, że niby nie mogę się ruszyć, bo tak naprawdę chciałabym tak leżeć bez końca. I co my z Tobą zrobimy co? No jak to co? Szyjemy! 1. Gramy w "kosi łapci" z moją twarzą. // 2. Po ośmiu tygodniach w końcu przyszła ;). To Dragon Diffusion. // Trudne decyzje na początek tygodnia. Sopocki park przy plaży. To tutaj zwykle spacerujemy w weekendy.Tak unoszę się nad ziemią, gdy wychodzi słońce. Ale tym razem miałam jeszcze jeden powód do radości. Dokładnie tego dnia moja starsza córeczka pierwszy raz zaczęła sama jeździć na rowerze. Kto zna to wzruszenie? Ktoś tu próbuje nadążyć za siostrą.To jeszcze nie nowalijki, ale i tak zrobiło się tak jakoś wiosennie.Viva Moda i świetny artykuł o haute couture.To jeden z moich ulubionych cytatów z dzieciństwa. 
A znalazłam go teraz na karteczce dołączonej do przesyłki od Ingridberg_studio1. Ciasteczko z wróżbą. Zawsze się boję rozwijać te karteczki! // 2. Gdy ktoś się cieszy, że w związku z nocną gorączką zostaje dziś w domu z mamą. Ale te dzieci szybko zdrowieją! ;) // Sama sobie kupię!

Jaka radość! Kolejny rok z rzędu MakeLifeEasier zajmuje pierwsze miejsce w rankingu na najpopularniejszy blog według See Bloggers. To dzięki Wam!

Jest Asia. Czyli nie ucieknę od przykrych obowiązków. Prowadzimy wspólnie firmę już od ośmiu lat. Nigdy się nie pokłóciłyśmy (to pewnie zasługa Asi ;)) chociaż charaktery mamy zupełnie inne. A może właśnie w tym tkwi sekret? Przed nami jakieś pięć godzin ustalania poprawek i terminów wejść poszczególnych produktów. A potem spotkanie z Olą, aby zgrać to wszystko z działaniami promocyjnymi. Prowadzenie bloga to przy marce odzieżowej bułka z masłem ;).  Co jest najfajniejsze w przygotowywaniu przepisów na bloga? To, że trzeba je wcześniej przetestować! Na te truskawki zaraz wjedzie kogel mogel :). Przesyłka z wydawnictwa PróbyTen moment kiedy w Wielką Sobotę zabierasz się za sprzątanie, bo jutro przychodzi na śniadanie cała rodzina i nagle dochodzi do Ciebie, jak wiele rzeczy w mieszkaniu chciałabyś zmienić. Jak w soczewce widzę wtedy to, co mi się podoba. A do tego wszystkiego przychodzi szwagierka i miesza mi w głowie mówiąc, że "tu by się przydały przeszklone drzwi" ;D. W związku z tym, zamiast czyścić łazienkę, otwieram program do projektowania wnętrz. 1. Szykujemy koszyczki. Powolutku tłumaczę co należy do nich wsadzić, a dwie pary oczu wpatrują się we mnie z ciekawością (a na koniec, gdy nie patrzę, wkładają tam jeszcze Świnkę Peppę, bransoletkę i klocki lego). 2. Bratowa i szwagierka. Ciekawe kogo obgadują? :D"Mamo, a możesz dziś włożyć takie same buty jak my?". Dawno temu kupiłam je w Balagan.Poszukiwania zakończone pełnym sukcesem!1. A tę sukienkę możecie jeszcze znaleźć tutaj. // 2. Pięć minut później tego mazurka już nie było.  Wiosna i Wielkanoc to czas nadziei, jasna deklaracja od natury, że życie kołem się toczy i nawet jeśli teraz jest nam źle i wciąż dochodzą do nas smutne wiadomości, to i tak opadnie kiedyś ta gęsta mgła i nadejdzie czas odrodzenia, świeżości, zmiany. Tymczasem doceniajmy każdy dzień, który budzi nas ptasimi trelami. Przesyłam Wam najszczersze życzenia świąteczne i dziękuję za Waszą uwagę. 

* * *

 

Odkrywam Biarritz i tajemnice kamelii z domu CHANEL

Wpis powstał dzięki zaproszeniu marki CHANEL.

  Był rok 1998 kiedy Jean Thoby, ogrodnik od pięciu pokoleń, postanowił nawiązać współpracę z domem mody CHANEL, bo zaczynało być dla niego jasne, że bez wsparcia nie uda mu się uchronić przed wyginięciem niektórych gatunków kamelii. Miał szczęście, bo przed laty dział badawczy CHANEL próbował już nakłonić do współpracy rodziców Jean'a (bezskutecznie). Słynny dom mody wciąż doskonale pamiętał o niezwykłym potencjale jaki kryją w sobie te trudne w uprawie rośliny i bez wahania postanowił wykorzystać tę szansę.

  To mógłby być początek sagi o francuskich dynastiach, wielkich wpływach i skarbach ukrytych wśród pędów pnącego bluszczu… i ten nastrój nie opuszczał mnie także wtedy, gdy sama znalazłam się w samym centrum wydarzeń.  Moja przygoda zaczęła się na dworcu kolejowym w Biarritz, gdy po kilkugodzinnej podróży wysiadłam z pociągu i wraz z resztą zaproszonych przez CHANEL osób ruszyłam w stronę hotelu. Można by pomyśleć, że na dziewczynie, która od urodzenia mieszka nad morzem, widok plaży i fal nie zrobi większego wrażenia, a jednak wybrzeże w Biarritz zasługuje na odnotowanie. Po wejściu do pokoju przez dobrych kilka minut wpatrywałam się w potężne wody Oceanu Atlantyckiego, piaszczysty brzeg, bloki skalne wysokie na kilkanaście metrów i dumną latarnię morską na horyzoncie, która uratowała pewnie niejednego zbłądzonego marynarza. Mówiąc w skrócie – widok zapierał dech w piersi.  

  A samo Biarritz jest jak sen o idealnym francuskim nadmorskim miasteczku. Takim, w którym pan w berecie krzyczy co rano przez okno „Bonjour” do każdego przechodnia, pani na rowerze jedzie do pracy wioząc w koszyku pięć bagietek, a turyści udają mieszkańców i za wszelką cenę nie chcą dać po sobie poznać, że nie znają tutejszych zwyczajów. Życie toczy się wolnym rytmem wśród nieskończonych odcieni błękitu – od szafirowych fal oceanu przez zgaszone „lapis lazuli” ocynkowanych dachów. Po powrocie z długiego spaceru i nawdychaniu się morskiej bryzy zasnęłam tak głęboko, że gdyby nie skrzecząca na parapecie mewa z całą pewnością zaspałabym na zbiórkę.

  Po błyskawicznym śniadaniu wyruszyliśmy w stronę maleńkiej wioski Gaujacq. To właśnie tam, pomiędzy zielonymi wzgórzami Béarn i Adour, CHANEL prowadzi projekt na wyjątkową skalę, a wszystko kręci się wokół symbolicznego kwiatu Mademoiselle Chanel, o którym wspomniałam już wcześniej – kamelii.   Po dotarciu na miejsce poznałam mojego przewodnika – Jean'a Thoby we własnej osobie. Przyszedł po nas w swoim roboczym stroju, tak jakby dosłownie kilka minut wcześniej sadził jeszcze cebulki kwiatów czy pielił chwasty. Moje zamszowe sztyblety z całą pewnością nie przetrwałyby tego, co zaplanował dla nas maestro ogrodnictwa, więc pokornie, wraz z pozostałymi osobami, zmieniłam własne buty na kalosze i ruszyłam za nim w stronę ogrodu.

  „Cierpliwość. To jeden z tych sekretnych składników, których ludziom ostatnio bardzo brakuje, a bez niej natura nie da nam tego, czego tutaj potrzebujemy.” – usłyszałam od niego, gdy wspólnie przemierzaliśmy dróżki wzdłuż grządek i zarośli. On z gracją przechadzał się między krzewami i chaszczami, tak jakby doskonale wiedział, skąd wyrasta każda gałąź i gdzie leży każdy konar, a ja dreptałam za nim w pośpiechu, próbując jednocześnie notować, robić zdjęcia i nie wpaść twarzą w błoto. „Kraina w la Chalosse znana jest z regularnych opadów przez cztery pory roku, prawie niewystępujących wiatrów, głębokich gleb i licznych źródeł. Jest to mikroklimat zbliżony do tego, który kamelia pamięta z krajów swojego pochodzenia – Chin, Korei i Japonii.” Ale poza specyficznym klimatem kamelia potrzebuje też specjalnego traktowania i nie nadaje się do masowej uprawy. Aby dobrze rosnąć, kamelie muszą być otoczone pasmem drzew, krzewów i roślin okrywowych aby zapewnić jej naturalne ocienienie. Jakiekolwiek zanieczyszczenie gleby ma na nią zgubny wpływ, a jej kwiaty muszą być zbierane wyłącznie ręcznie. Brzmi jak prawdziwy koszmar przesiębiorcy, który nie ma czasu ani ochoty bawić się w takie ceregiele. Nic więc dziwnego, że kilkanaście lat temu wiele gatunków kamelii było bliskich wyginięciu. „Dzięki wsparciu domu CHANEL ochroniono tu 75 gatunków kamelii botanicznych” – podsumował Thoby i zaprosił nas na spotkanie z kolejnym pasjonatem kamelii – Philippem Grandry.

  „Nie ma skutku bez przyczyny. Jeśli nawozisz ziemię chemią nie licz, że spotkasz w niej dżdżownicę. Jeśli używasz pestycydów nie oczekuj, że pszczoły będą zapylać Twoje kwiaty. Jeśli nie pozwolisz naturze robić tego, co umie odkąd powstał świat, nie zdziw się jeśli nie przetrwa.” – zaczął Grandry i po chwili przeszedł do wymieniania licznych osiągnięć jego laboratorium. „Podejście agroekologiczne doprowadziło nas nie tylko do stosowania bezpiecznych, naturalnych produktów i zakazu stosowania pestycydów, herbicydów i nawozów chemicznych, ale także do uzyskania dla tego gospodarstwa certyfikatu HEV na poziomie trzeciem (High Environmental Value). Mamy tu sztab naukowców, który od lat pracuje tylko nad roślinami znajdującymi się w naszym gospodarstwie. Efekty ich pracy są fascynujące”. I nie dłużej niż pięć minut później, ubrana w kitel, ochraniacze na buty i po porządnej dezynfekcji byłam już w rzeczonym laboratorium, gdzie przedstawiono mi wyniki najnowszych badań nad kamelią i jej zastosowaniem. Olej kameliowy, zwany „tsubaki”, to jeden z najcenniejszych składników przeciwstarzeniowych. Nawilża, silnie regeneruje i ujędrnia skórę. Jest bogaty w antyoksydanty i zawiera aż 80 procent nienasyconych kwasów tłuszczowych Omega-9. W laboratorium w Gaujacq udało się pozyskać kilka innych cennych składników z legendarnego kwiatu, na przykład ekstrakt czy wodę kameliową. Wszystko to, co ma właściwości pielęgnacyjne jest wykorzystywane w tworzeniu kosmetyków. Ale nawet te części rośliny jak liście, łupiny nasion i miękkie torebki na szypułkach, w których dojrzewają owoce kamelii zostały wnikliwie zbadane przez tutejszych naukowców. Z łupin nasion wykonuje się nakrętki do opakowań produktów pielęgnacyjnych CHANEL, a torebka która otula owoc ma być w przyszłości wykorzystana jako budulec… tkanin.

  Chwilę po tym, gdy ostatnia rozkwitnięta kamelia została przeze mnie delikatnie zebrana i włożona do specjalnego koszyka, reszta zespołu pracującego w ogrodach Gaujacq także skończyła pracę na ten dzień. Nie było już więcej pretekstów, aby zostać w tym niezwykłym, pełnym harmonii miejscu. Podziękowałam wszystkim za udzielone lekcje, oddałam kalosze i ruszyłam w długą drogę powrotną. Miałam więc trochę czasu, aby spisać wspomnienia, fakty i przebrać zdjęcia z miejsca, w którym na własne oczy można zobaczyć, że natura jest źródłem największego piękna. 

Słynne TGV (czyli "teżewe" ;)) przewiozło mnie pędem z Paryża do Biarritz (we Francji krótkodystansowe loty są mocno ograniczone, ale przy świetnie rozwiniętej kolei nie jest to uciążliwe). Następnego dnia o tej samej godzinie cały ten notes był już w moich gryzmołach. // Dotarliśmy!Widok na latarnię w Biarritz bije na głowę nawet szczyty wieżowców w Nowym Jorku (chyba).
Niech mnie ktoś uszczypnie! CHANEL potrafi ugościć jak mało kto. Hotel w którym spałam został wybudowany dla cesarzowej Eugenii i jest jedną z pierwszych budowli żelbetowych we Francji. Minęło wiele lat nim willę przerobiono na słynny Hôtel du Palais. 
Walizka rozpakowana. Zamykam drzwi do pokoju i ruszam do miasteczka nim zajdzie słońce. W pierwszej chwili widząc tę parę pomyślałam o tym, że miłość na którą pracuje się całe życie jest najpiękniejsza… a potem naszła mnie myśl: co jeśli oni tak naprawdę poznali się miesiąc temu? ;)Odcienie bękitów w Biarritz. Fale, niebo, cynkowe dachy.No jakbym mogłabym nie wejść?Pierwsza randka?W poszanowaniu dla pewnej stałej bywalczyni Biarritz, która ponad sto lat temu wylansowała czarne lamówki. Czy Sopot na emeryturze też będzie taki magiczny? Jestem tego prawie pewna.
Kolaże o niczym. To chyba oznacza, że czas wracać do hotelu. Jutro długi dzień przede mną!
Dzień dobry! Najbardziej zdeterminowani plażowicze pojawili się tutaj jeszcze nim się obudziłam. Taki widok jest lepszy niż kawa.
A o mój blask zadbała tego dnia linia Hydra Beauty z wyciągiem z białej kamelii. Potrzebuję jeszcze pięciu minut i możemy ruszać!Witajcie w Gaujacq na południowym zachodzie Francji. To tutaj odkryłam tajemnice domu CHANEL. Kamelia, która tu rośnie, to nie tylko piękny kwiat, ale także prawdziwy botaniczny skarb, którego właściwości są kluczowe dla pielęgnacyjnej linii marki.  
Nim rozpoczniemy naszą przygodę na farmie i w laboratorium musimy zmienić buty na kalosze. Czeka nas długi spacer po ogrodzie i polach.  Chateau de Gaujacq wzniosione w XVII wieku.  Ruszamy zaraz w stronę tajemniczego ogrodu na lekcję z botaniki. Jean Thoby we własnej osobie. Wypożyczalnia kaloszy. 

I już jestem gotowa!

Dziewczyny jak z filmu.

1. Ale tak szczerze… gdyby ktoś powiedział mi, że zdjęcie po lewej to Kaszuby w kwietniu z pewnością bym uwierzyła. // 2. Jeszcze czyściutkie.  

Kamelia przybyła do Europy z Azji Szlakiem Herbacianym w XVII wieku i już wtedy była tam znana ze swoich właściwości pielęgnacyjnych. 

Kwiatów kamelii się nie zrywa tylko delikatnie wykręca. Trafiliśmy akurat na ostatnie dni zbiorów, bo kamelia to jeden z niewielu gatunków kwiatów, które kwitną zimą. Prosto z ogrodu do laboratorium. To tutaj poznajemy technologię, która pozwala wykorzystać właściwości kamelii.  Zespół naukowców wykorzystuje nawet łupinki nasion. Nie mają one właściwości pielęgnacyjnych, więc użyto je do… produkcji pokrywek.  W Chateau porcelana jest ręcznie malowana i nie trudno zgadnąć jakie kwiaty ją zdobią. 
Rzadka odmiana kamelii, która pachnie i wyglądem przypomina nasz jaśminowiec. Gdy niespodziewanie wracasz na lekcję chemii…
Ciekawe czy to tylko zbieg okoliczności, że ulubiony kwiat i jednocześnie symbol dziedzictwa Gabrielle Chanel ma w sobie tyle magicznych (a jednak udowodnionych naukowo) właściwości? Czy Coco chodziła kiedyś tymi dróżkami i odwiedzała Chateau w weekendy, gdy chciała na chwilę odetchnąć od pracy w swoim pierwszym butiku w Biarritz? Tego już się nigdy nie dowiemy, ale nie trudno byłoby mi w to uwierzyć. 

 

*  *  *

 

13 LAT MINĘŁO | PLACKI Z CUKINII Z KAPARMI, WĘDZONYM ŁOSOSIEM I RICOTTĄ ZE ŚMIETANĄ

​Placków z cukinii chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. To jeden z pierwszych przepisów, które 13 lat temu opublikowałam na blogu. Lubię do nich powracać bo przygotowanie zajmuje tylko chwilę, a składniki mogę kupić w każdym pobliskim sklepie. Dziś jednak powracam do Was z przepisem na zupełnie inne placki z cukinii. Małe placuszki zamieniłam na duże, zajmujące całą powierzchnię patelni, które zawijam z przepysznym i kremowym nadzieniem. Jestem ciekawa jak Wy podajecie placki w swoich domach?

Skład: 

80 g mąki pszennej 

2 jajka 

2 średnie cukinie 

2 łyżki czarnuszki 

sól morska 

pieprz 

250 g ricotty 

2 łyżki śmietany 18% 

1 pęczek koperku 

2 łyżki kaparów 

150 g wędzonego łososia 

do smażenia: olej kokosowy lub inny roślinny tłuszcz

A oto jak to zrobić: 
 

1. Cukinię ścieramy na tarce na grubych oczkach. Z miąższu odsączamy powstały sok i łączymy z mąką, jajkami, czarnuszką. Masę doprawiamy solą morską. Na rozgrzanej patelni z odrobiną tłuszczu rozkładamy masę z cukinii (po całej powierzchni patelni) i smażymy na małym ogniu przez 4-5 minuty z jednej strony, a następnie ostrożnie przekładamy na drugą stroną i czekamy jeszcze 2 minuty, aż placek będzie gotowy. 

2. Usmażony placek smarujemy ricottą połączoną ze śmietaną, dodajemy plaster wędzonego łosia, koperek i parę kaparów. Zawijamy i podajemy ze szczyptą czarnuszki.