Look of The Day

sweater / sweter – Petit Bateau (podobny tutaj)

trousers / spodnie – Topshop (model Leigh, dostępny między innymi na Zalando.pl)

jacket / płaszcz przeciwdeszczowy – Zara (w nowej kolekcji jest dodatkowo ocieplany, a podobny tutaj)

gloves / rękawiczki – Stefanel (podobne tutaj)

Back in the 1930’s Coco Chanel inspired by the sailors’ clothing, introduced stripes into a woman's wardrobe. French ladies have grown to love this timeless pattern, and today it is their trademark. Each of us, who has at least one striped sweater or t-shirt, gets that. In my closet, you can find a lot of blouses or sweaters in black and white pattern, and it’s not just because I live by the sea. I love them because they goes with almost everything and add a bit of freshness to the outfits. In today’s pictures you can see  rain boots, rain jacket and less elegant scenery, but that doesn’t mean that I wear stripes only on the weekend.  It works as well with tailored trousers, high heels or fancy jacket. They are so universal that both me and my mom wear it, and if you select the appropriate type of pattern (stripes should be quite thin) you do not have to worry that stripes will ruin proportions of your figure.

W latach trzydziestych minionego stulecia Coco Chanel, zainspirowana strojami marynarzy, wprowadziła do damskiej garderoby marynarskie paski. Francuzki od razu pokochały ten ponadczasowy wzór i dziś jest on ich znakiem rozpoznawczym. Każda z nas, która ma chociaż jeden pasiasty sweter lub t-shirt na pewno im się nie dziwi. W mojej szafie można znaleźć sporo bluzek czy swetrów w czarno biały deseń i to nie tylko dlatego, że mieszkam nad morzem. Uwielbiam je, za to, że pasują do wszystkiego i dodają strojom trochę świeżości. Na dzisiejszych zdjęciach widzicie kalosze, kurtkę przeciwdeszczową i mało elegancką scenerię, ale to nie znaczy, że paski noszę tylko w weekend. Świetnie komponują się również ze spodniami w kant, szpilkami czy marynarką. Są uniwersalne do tego stopnia, że noszę je zarówno ja, jak i moja mama, a wybierając odpowiedni rozstaw prążków (powinny być dosyć cienkie) nie musimy obawiać się zniekształcenia naszej sylwetki. 

Nie mogę już patrzeć na swoje zdjęcia (zdecydowanie lepiej czuję się po drugiej stronie obiektywu – modelka jest ze mnie naprawdę kiepska)dlatego postanowiłam poprzeplatać je z dużo piękniejszymi łabędziami, które spoktałam przy sopockim molo w trakcie spaceru. Słońca nam w tym tygodniu nie brakowało.

PS: Chciałam podzielić się z Wami kolejnym świetnym sposobem na udane zakupy! Ostatnio odkryłam CupoNation ze zniżkami i kodami rabatowymi do wykorzystania w wielu znanych sklepach internetowych. Jeśli uwielbiacie promocje to ten serwis Was nie zawiedzie. Specjalnie dla Czytelników Makelifeeasier.pl, CupoNation uzyskało ekskluzywne zniżki do sklepów Zalando.pl oraz Sephora. W dniach 22-25.02 dostaniecie 10% zniżki robiąc zakupy na Zalando.pl. Z kolei 15% zniżki otrzymacie na zamówienia w Sephorze w dniach 22.02 – 08.03. Kody rabatowe uzyskacie, klikając w powyższe linki. Udanych zakupów!

Story about fashion

blouse / bluzka – Mango (obecna kolekcja); trousers / spodnie – Zara (dział basic)

There are many important fashion magazines in the world that are worth the attention, but one of them raises the biggest interest and has been mentioned in countless films and novels. We don’t have the Polish edition of "Vogue” yet, but it has always been a kind of inspiration for me, and every new issue that I brought from abroad have always occupied a proud place on my bookshelf. Of course, I was far from Carrie Bradshaw, who could spend her last money on a new issue of the magazine, instead of eating lunch for a week. Though as many girls in the world I thought that working in the editorial of Vogue would be a dream come true.

Na świecie jest wiele magazynów mody wartych uwagi, ale jeden z nich wzbudza szczególne zainteresowanie i przewija się w niezliczonej liczbie filmów i powieści. "Vogue", chociaż nie doczekał się jeszcze polskiego wydania, od zawsze był dla mnie czymś w rodzaju inspiracji, a każdy egzemplarz przywieziony z zagranicy zajmował poczesne miejsce na moim regale z książkami. Oczywiście, daleko było mi do Carrie Bradshaw, która ostatnie pieniądze potrafiła wydać na nowy numer, nawet jeśli z tego powodu nie jadła przez tydzień lunchu, ale jak wiele dziewczyn na świecie uważałam, że praca w redakcji Vogue'a byłaby spełnieniem moich marzeń.  

Lata mijały, a moje plany na przyszłość zaczęły się zmieniać. Studia i kursy terapeutyczne miały wyznaczyć mi inną ścieżkę kariery, ale miłość do fotografii i założenie bloga sprawiły, że mimochodem stworzyłam sobie pracę przypominającą odrobinę małą redakcję modowego czasopisma. Chętnie cofnęłam się więc do dawnych marzeń i sięgnęłam po książkę Kirstie Clements, byłej redaktor naczelnej australijskiego wydania "biblii mody". Po przeczytaniu tej lektury jednym tchem odczułam dużą ulgę, że tylko część moich licealnych planów się spełniła i nie tkwię w przemyśle modowym po czubek nosa. Z każdą przeczytaną stroną odkrywałam bowiem wiele naprawdę mrocznych sekretów pracy w magazynie, która wymaga ogromnych wyrzeczeń i związana jest z trudną do zniesienia presją. Autorka ze szczegółami opisuje pracę w redakcji, organizowanie sesji plenerowaych, życie w Paryżu czy rozpaczliwą walkę modelek o szczupłą sylwetkę. W żadnym rozdziale nie brak jednak zdystansowanych uwag, Kirstie Clements nie ma wątpliwości, że niektóre jej zadania (na przykład wyprasowanie czterystu par lnianych spodni czy koordynowanie sesji zdjęciowych w środku Afryki) były karkołomne a czasami zdawały się wręcz bezsensowne. Tym bardziej, że mimo tych poświęceń Kirstie została zwolniona i to w niezbyt elegancki sposób – o czym dowiadujemy się już z pierwszych kilku stron książki.

Być może jej spowiedź jest formą zemsty na wydawnictwie, które po trzynastu latach pracy z dnia na dzień postanowiło pożegnać się z naczelną. A może ma to być przestroga dla tych z nas, które marzą o etacie u Anny Wintour, a nie wiedzą jeszcze jaką cenę, trzeba byłoby za to zapłacić. Niezależnie od motywów autorki jedno trzeba powiedzieć: książka jest niezwykle wciągająca, świetnie się ją czyta, a opisane perypetie bohaterki skutecznie skłaniają do refleksji. Okrutny świat mody nie jest dla każdego, ale czytanie książek przenoszących nas w jego świat jeszcze nikomu nie zaszkodziło.

 

Surprise! Look of the Day on Wednesday

coat / płaszcz – Zara (podobny tutaj i tutaj)

skirt / spódnica – Heroesque

boots / botki – Zara (podobne tutaj)

bag / torebka – Valentini (podobna tutaj)

sweter / sweter – Mango (podobny tutaj i tutaj)

scarf / szalik – Zara (podobny tutaj)

With the mass of work I have on the blog – and  lately none of it was connected with taking pictures – I didn’t find the time to prepare a decent post. So then I got the idea to take a pic of what I’m actually wearing today. Since the "Look of the Day" appears on Sundays, it usually shows more weekend-oriented outfit. Today, however, in the  middle of the week, there are many meetings ahead of me and other things to do in the city, so I focused my look on black, high-heeled boots and a cozy scarf that will protect my neck and throat from cold wind that is taking over the Tri-City.

W natłoku pracy związanej z blogiem ale nie mającej nic wspólnego z robieniem zdjęć, miałam dziś za mało czasu na przygotowanie porządnego wpisu. Pomyślałam więc, że sfotografuję to, co akurat mam na sobie. Ponieważ "Look of the Day" pojawia się w niedziele, to stylizacje są zazwyczaj bardziej weekendowe. Dziś jest jednak środek tygodnia, czekają mnie spotkania i cała masa spraw do załatwienia na mieście, więc postawiłam na czerń, botki i obszerny szalik, który będzie chronił moją szyję i gardło przed zimnym wiatrem, który rozhulał się w Trójmieście. 

Jutro zapraszam Was na długi wpis, a w niedzielę tradycyjnie pojawi się kolejny Look of the Day! :) Miłego dnia!

Look of the day

wool jacket / wełniana marynarka – Massimo Dutti (podobna tutaj)

jeans / dżinsy – Mango model Uptown (podobne tutaj)

sweater / sweter – Stefanel (poodbny tutaj i tutaj)

shoes / buty – Loft 37 (podobne tutaj)

bag / torebka – old (podobne tutaj i tutaj)

 

It seems that the spring will arrive to Tricity any day now. The mornings are still cold, but hopefully I am done with the down jackets for this season. I am pleased to pick some casual sets using my favorite woolen jacket and jeans. My wardrobe, hasn’t changed too much in the past few months. The February/March time is always connected with a lot of expenses for me because of trips so I try not to shop so much and save up. I cannot complain about the lack of clothes in the closet so sticking to my plan wasn’t difficult. Till some point. In today's pictures you can see oversized turtleneck sweater, which I spotted in Stefanel on October, and because it is easier to get a good deal on quality stuff right now, I allowed myself a small dispensation. If there is a Stefanel’s shop in your city, you should check it out- regular prices may overwhelm, but on sale we can find things with the 60% discount that will serve us for several seasons.

Have a nice Sunday! :)

Wygląda na to, że do Trójmiasta lada dzień zawita wiosna. Ranki są nadal mroźne, ale mam nadzieje, że puchowej kurtki już w tym sezonie nie założę. Z przyjemnością wybieram casualowe zestawy, wykorzystując ulubioną wełnianą marynarkę i jeansy. W mojej garderobie niewiele się zmieniło w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Przełom lutego i marca zawsze wiąże się dla mnie z dużą ilością wydatków, związanych z wyjazdami więc staram się nie kupować kolejnych rzeczy i oszczędzać. Nie mogę narzekać na brak ciuchów w szafie i trzymanie się swojego postanowienia nie było trudne. Oczywiście do czasu. Na dzisiejszych zdjęciach widzicie obszerny sweter z golfem, który wypatrzyłam w Stefanel jeszcze w październiku, a ponieważ najłatwiej upolować rzeczy świetnej jakości właśnie teraz, to pozwoliłam sobie na małą dyspensę. Jeśli w Waszym mieście jest sklep Stefanel to koniecznie do niego zajrzyjcie – regularne ceny zbijają z nóg, ale za to na przecenach możemy znaleźć rzeczy z 60 % zniżką, które posłużą nam przez kilka sezonów. 

Miłej niedzieli! :)

 

Valentine’s Day – What to wear on a date?

In the last post I wrote how to prepare for Valentine's day. Whether there is a romantic date ahead of you, an evening with friends or movie night (be honest, how many of you was counting down the days till the premiere of " The 50 shades of Grey"?;)), “The Lovers day” is a good opportunity to wear a dress, high heels or putting that red lipstick on. First of all, for yourself, to feel like "the million bucks". Such a romantic day asks for appropriate setting. Roses and heart-shaped boxes of chocolates reminds us of the February 14th, unfortunately are also turning into cliché. If you prefer more subtle solutions, here are some elegant sets in classic color palette that may inspire your  Saturday’s outfits.

W ostatnim wpisie pisałam Wam jak przygotować się na Walentynkowe wyjście. Niezależnie czy czeka Was romantyczna randka, wieczór z przyjaciółkami czy seans filmowy (przyznajcie się, kto z Was odliczało dni do premiery „50 twarzy Grey’a” ?;)), dzień zakochanych to dobra okazja na założenie sukienki, szpilek lub chociaż pomalowanie ust na czerwony kolor. Przede wszystkim dla siebie, aby poczuć się jak przysłowiowe "milion dolarów". Taki romantyczny dzień prosi się o odpowiednią oprawę. Róż i bombonierki w kształcie serca kojarzące się nam z datą 14 lutego, niestety przeradzają się w lekki banał. Jeśli wolicie bardziej subtelne rozwiązania, poniżej znajdziecie kilka eleganckich zestawów w klasycznej palecie, które być może zainspirują Wasze sobotnie stylizacje.

1. Żakiet – LookBook Store 180zł 2. Naszyjnik (podobne tutaj) 3. Perfumy – Chanel 455 zł 4. Spódnica – Mosquito 109,90zł 5. Figi (podobne tutaj) 6. Torebka – Michael Kors 1300zł 7. Szpilki – Asos 8. Pomadka – Daniel Sandler 80zł 9. Tusz do rzęs – Lancome 100zł 10. Szczotka

1. Sukienka – Mosquito 109,90zł 2. Kolczyki – Zalando 79zł 3. Pomadka – Yves Saint Laurent 128zł 4. Płaszcz – (podobny tutaj i tutaj)  5. Zegarek – Daniel Wellington 730zł 6. Naszyjnik – Zalando 199zł 7. Torebka – Manzana 99zł 8. Puder 9. Etui na Iphona (pododne tutaj) 10.Szpilki (podobne tutaj)

1. Biustonosz – Answear 99zł 2. Pędzle 3. Bluzka – Szafomania 99zł 4. Buty – Answear 219zł 5. Łańcuszek – BaubleBar 130 zł 6. Puder – Too Faced na Asos 160 zł 7. Zegarek – Michael Kors 1005 zł 8. Spodnie – Answear 79,90zł

1. Sukienka – Sugarfee 299zł 2. Opaska – Asos 155.18 zł 3. Kredka do oczu 4. Pomadka – Chanel 132zł 5. Podkład 6. Perfumy – Armani Si 7. Pończochy – Agent Provocateur 108 zł 8. Torebka – Zara 499zł 9. Kolczyki – Zalando 159zł10. Szpilki – Asos 228 zł 11. Zegarek – Marcy by Barc Jacobs

Valentine’s day

I agree with everyone who finds  the Valentine's madness to be taking less and less romantic form. Despite this, I really like to celebrate Valentine's Day in a extraordinary way as it is one of those special days in the year, when it’s a great pleasure to be a woman. Regardless of whether we are alone or we have already found our other half, it's nice to use the 14th February as an excuse to take care of our appearance and get out of the house (with boyfriend or girlfriends). We should be careful when selecting the appropriate outfit and makeup. In the past, I used to ruin my look by overdoing it, which later lead to losing my confidence. In today's post I would like to share with you, things to consider when getting ready for the evening and what are the most common mistakes we make. Maybe this year we will be able to avoid faux pas :).

Zgodzę się z każdym kto stwierdzi, że walentynkowe szaleństwo w ostatnich latach zaczyna przybierać coraz mniej romantyczną formę. Mimo tego, lubię w szczególny sposób obchodzić Walentynki bo jest to jeden z tych wyjątkowych dni w roku, kiedy przyjemnie być kobietą. Niezależnie od tego, czy jesteśmy same, czy odnalazłyśmy już swoją drugą połówkę, fajnie jest potraktować datę 14 lutego jako pretekst do zadbania o swój wygląd i wyjść z domu (z narzeczonym lub z koleżankami). Wybierając odpowiednią kreację czy makijaż powinnyśmy być ostrożne. W przeszłości często zdarzały mi się skłonności do przesady, które skutecznie odejmowały mi pewności siebie, zamiast jej dodawać. W dzisiejszym wpisie chciałabym podzielić się z Wami tym, na co należy uważać i jakie błędy najczęściej popełniamy, gdy szykujemy się na wieczór. Być może w tym roku uda się nam uniknąć wpadek :).

1. Umiejętność podejmowania szybkich decyzji 

Zauważyłam pewne przedziwne zjawisko – czas w trakcie przygotowań do wyjścia zawsze mija mi za szybko. Jeśli udało mi się ułożyć włosy, to mogę mieć pewność, że nie zdążę już zrobić misternego makijażu, albo wyjdę w nieuprasowanej sukience. Coś za coś. Na dziesięć minut przed wyjściem, kiedy wiem już, że mój zaplanowany obraz siebie legł w gruzach, liczy się tylko umiejętność podejmowania szybkich decyzji. Na powiece maluję więc mocną kreskę eyelinerem (grubszą i dłuższą niż w wersji na dzień), mocno tuszuję rzęsy i odświeżam twarz nakładając mój Mac Fix w kompakcie. Odrobina różu na policzki i dużo błyszczyku – odwróci uwagę od wszystkich niedociągnięć :).

2. Męski punkt widzenia

Jednego jestem pewna – gdyby to mężczyźni decydowali o naszym ubiorze, codziennie chodziłybyśmy w sukienkach. Nie pozbawiajmy ich tej przyjemności. Wybrałam na ten wieczór czarną kreację z koronkowym detalem (sugarfree.pl) i rajstopy w stylu retro z czarnym szwem na tyle. Najważniejsze, że czuję się w tym stroju sobą, a to istotne jeśli chcemy spędzić wieczór z przyjemnością. Nie od dziś wiadomo, że subtelna elegancja jest lepsza niż wyzywające kreacje. Z drugiej strony, warto zaakcentować fakt, że świętujemy właśnie Walentynki. Koronki, intensywna czerwień czy wysokie szpilki w taki dzień nikogo nie będą dziwić. Jeśli uważacie, że taki wybór to popadanie w cliché, możecie postawić na bardziej oryginalne (a wciąż dziewczęce) pastele.

dresss / sukienka – Sugarfree.pl

3.    Włosy – mała zmiana

Nie chcę Was namawiać do tworzenia balowych, skomplikowanych fryzur. Żadna z nas nie chce się postarzać toną lakieru czy wysokim upięciem, które wygląda jak rzeźba z etykietką "nie dotykać". Rozpuszczone włosy są o wiele bardziej zmysłowe. Nie radziłabym też pojawiać się na randce w nowym kolorze włosów. Dopracujcie swoją codzienną fryzurę w najdrobniejszych szczegółach (na co każdego ranka brakuje nam czasu). Ja ułożyłam je w miękkie fale i kilka wierzchnich pasm związałam czarną tasiemką. Nic przełomowego ale widać różnicę. 

4.   Zadbaj o skórę

W zimie nie zakładamy rzeczy, które odsłaniają nasze ciało. Zazwyczaj nosimy otulające nas przed zimnem długie swetry, golfy i spodnie, ale w Walentynki chcemy pokazać coś więcej. Niektóre z nas decydują się na wysokie pantofle, a czasami nawet na gołe nogi (jeśli idziecie do eleganckiej i co najważniejsze ogrzewanej restauracji to kto Wam tego zabroni? :)) Niestety moja skóra w zimie nie jest w najlepszej kondycji. Chłodna temperatura i suche powietrze zdążyły ją wysuszyć. Dlatego zdecydowałam sie na odkrycie tylko ramion i odrobiny dekoltu ale i to wymagało małych przygotowań. Jeśli czeka nas ekscytujące wyjście we dwoje, na pewno będziemy czuć się pewniej gdy nasza skóra będzie wypielęgnowana i przyjemna w dotyku. Z pomocą przyszła mi limitowana linia kosmetyków The Body Shop – Smoky Poppy przygotowana specjalnie na Walentynki. Ma ona oryginalną nutę zapachową z elementami przypraw i nut drzewnych, a zapach długą utrzymuje się na skórze. Do wyboru mamy nie tylko balsam (wystarczył aby moja skóra przestała być taka szorstka) ale też masło do ciała, peeling i mały flakonik perfum. Świeży, delikatny i kobiecy zapach to dla każdego mężczyzny prawdziwy afrodyzjak, dlatego nie zapomnijcie spryskać nadgarstków, szyi i włosów aby uzyskać najtrwalszy efekt. To nasza kobieca wizytówka. 

5.    Diabeł tkwi w szczegółach

Dobranie odpowiedniej biżuterii i dodatków wymaga małej wprawy, ale większość z nas na pewno świetnie sobie radzi z tym tematem. Chyba nikogo nie muszę przekonywać do szpilek? :) Nawet jeśli mamy w planach kino, popcorn i stawiamy na prostą stylizację jak jeansy z t-shirt'em, tego wieczoru nie zaszkodzi dodać sobie tych kilka centymetrów więcej. W wysokich obcasach zmienia się nasz sposób chodzenia, a cała sylwetka prezentuje się zgrabniej.  

Nie tylko nasz wygląd wpływa na to jak będziemy się czuć w trakcie wyjścia wieczorem. Niezależnie od tego czy idę na randkę, czy na imprezę z koleżankami, dbam o nastrój towarzyszący mi przed wyjściem z domu. "Beforek" rozpoczynam od puszczenia muzyki, lapmki wina, a czasami pokuszę się nawet o zapalenie świec. Jeśli przychodzą do mnie dziewczyny, zbieram też wszystkie kosmetyki do makijażu w jedno miejsce i dbam o to, aby pojawiły się chociaż małe przekąski.

 

6.    Nic na siłę

 Dziewczęcy, niewymuszony look to najlepszy kierunek. Sukces odniesiemy wtedy, gdy będziemy wyglądać zjawiskowo lecz na pierwszy rzut oka nikt nie dopatrzy się drastycznej zmiany. Ten efekt to zasługa dopracowania małych detali i poświęcenia im dłuższej chwili. Tuż przed wyjściem nie sprawiajmy sobie ogromnej metamorfozy gdyż może ona wypaść sztucznie. Nie upodabniajmy się do „wampa” z reklamy, ale sprytnie podkreślmy nasze najlepsze cechy. Nie zapomnijmy też o uśmiechu i świetnym humorze, nawet jeśli nie wszystko wyjdzie nam tak jak zaplanowałyśmy :).