Last Month

   Zbliża się północ, a ja nasłuchuję odgłosów, które wdzierają się do mojej sypialni przez uchylone okno. Nie pamiętam drugiej tak upalnej nocy w Trójmieście. Chciałoby się aż zacytować sformułowanie z „Gry o tron” i powiedzieć, że my – ludzie z północy –  nie przywykliśmy do prawdziwego żaru po zmroku. Jednych pewnie gorące lato nad morzem cieszy, ale we mnie wywołuje dziwny niepokój. A może to wcale nie jest wina pogody?

   Lipiec – miesiąc wakacji, kąpieli w Bałtyku, lodów na patyku – był dla mnie pełen ostrych i niespodziewanych zakrętów, których na dzisiejszych zdjęciach nie widać. Z łatwością można za to na nich dostrzec to, co po bolesnych lekcjach docenia się najbardziej. Sierpień witam z otwartymi rękoma, szukam dawnej beztroski w prostych rzeczach i uśmiechach bliskich, przewracam kartkę i zaczynam nowy rozdział… tfu, to znaczy miesiąc! 

Kopytka na słodko, czyli temat, który rozgrzał instagramowe towarzystwo do czerwoności. Bo przecież "na słodko to tylko leniwe". Też tak myślałam przez całe życie, ale na szczęście mąż wyprowadził mnie z błędu. Dziś kopytka (żadnych złudzeń – kupne) obsmażone w masełku, bułce i cynamonie, z borówkami, jogurtem, kroplą (albo dziewięcioma) miodu spadziowego i rozmarynem, to moje ulubione resztkowe śniadanie na niedzielę. 

Tęsknota za domowymi kątami była w lipcu ogromna. A w sierpniu – z innych przyczyn na szczęście – rozhula się na dobre. 

1. Gdy prognoza pogody pokazuje, że będzie pochmurnie i deszczowo… // 2. Fangor w Sopocie? // 3. Tak! W Państwowej Galerii Sztuki możecie teraz obejrzeć wystawę zatytułowaną "Na tropie doskonałości". // 4. Rodzinne zdjęcie. Dzieci pojawią się, gdy osiągną wzrost metr dwadzieścia ;).// Perełki Sopotu, których nie znajduje się przypadkiem. Wystawa dostępna jest jeszcze do 18 września. Prezentowane są tu prace najwybitniejszych polskich artystów, m.in. Magdaleny Abakanowicz, Tadeusza Kantora oraz Jerzego Nowosielskiego.Geometryczne przestrzenie i widok z innej perspektywy na sopocki "Monciak". 1. Peruwiański bóg wyryty na ścianie przez starodawny lud kawoszy. Nie, Kasia. To po prostu ekspres do kawy. // 2. Kolejny podcast już się tworzy! Wyczekujcie go w przyszłym tygodniu na Spotify. // 3. Więcej zdjęć z tego wpisu znajdziecie tutaj. // 4. Urocze chociaż niepachnące. Końce łodyg trzeba sparzyć, jeśli mają pozostać świeże przez kilka dni. // Lniany komplet od Kornelii Rataj i sweter w paski, czyli mój ulubiony zestaw na lato. Od tej marki mam też tę sukienkę, którą możecie pamiętać z zeszłego roku. Z czystym sumieniem polecam obydwa projekty. Piątek, piąteczek, piątunio. Smacznego pross… to znaczy kawusi. Moje kieliszki, które nadal wyglądają jak nowe są od Krosno Glass. 1. Zdjęcia kontra rzeczywistość. Ciasto z jagodami i biel to idealne połączenie. // 2. Jeść dalej czy jednak mu oddać skoro liznął? // 3. W drodze na plażę. Ale przez biuto. Może znajdzie się po południu jeszcze kawałek piasku dla spragnionych wędrowiczów. // 4. Mój ukochany zakątek. Pa pa! // Prostsza i szybsza alternatywa dla jagodzianek. Cały przepis znajdziecie na blogu w tym wpisie. 1. W oczekiwaniu na najbliższych. Gdy mieszkanie z dnia na dzień zamienia się w plac budowy ogród staje się wybawieniem i pozwala cieszyć się codziennością. // 2. Na zdjęciu stylizacja z jedwabną sukienką MLE Collection, która jest aktualnie przeceniona. Został tylko jeden rozmiar, ale może jeszcze coś wróci, więc polecam użyć opcji "powiadom dostępności". // 3. Zazdroszczę wszystkim, którzy mogli być na otwarciu nowego kampusu Marvel Avengers w Disneylandzie! Od marca park świętuje swoje 30 urodziny i przy tej okazji ożywia najpotężniejszych bohaterów na Ziemi. // 4. A gdy kopytka i jagodzianki się skończą… // Wypady z najbliższymi – to lubię najbardziej!1. Drzwi do Pałacu Ciekocinko zawsze otwarte dla gości. // 2. My dwie zawsze śpimy dłużej niż reszta. Za to zarywamy noce w mlecznym ciągu ;).  // 3. Kółko plastyczne. // 4. Ruszamy na kolację! // Trochę elegancji a trochę wakacyjnego rozmemłania. Torebka, którą widzicie na zdjęciu jest od marki Lobos. To co wyróżnia model Napoli to piękny pasek z rafii i szampański odcień beżu. Z kodem KASIA10 otrzymacie 10% zniżki na torebki w sklepie Lobos i możecie z niego korzystać do 7 sierpnia. Z daleka przykuwa wzrok. No dobra, to idziemy szukać taty, bo komuś trzeba Was podrzucić, gdy ja wsiądę na wierzchowca.1. Wieczorne światło zaprasza do stołu. // 2. Niby zamówiliśmy własne dania, ale wiadomo, że te z dziecięcego menu smakują najlepiej. // 3. Na mleku owsianym. Dawno temu próbowałam przerzucić się na sojowe – nie wyszło. Może teraz się uda. // 4. Życie bez żelazka. // Trzecie opakowanie tego samego produktu musi o czymś świadczyć. Krem BB od Sensum Mare to ostatnio podstawa mojego makijażu. Wiem, że czekacie na kod rabatowy od marki, więc mam cudowne wieści! Z kodem MLE możecie korzystać z 20% zniżki na zakupy w sklepie Sensum Mare do 10 sierpnia. "Dark", "medium", "light". Tutaj widać jak różnią się od siebie te odcienie.1. Czy to mała Alicja z Krainy Czarów? // 2. Dwa silne charaktery, które docierają się ze sobą, gdy tylko rodzice nie patrzą. // 3. Planujesz dziś galopować? // 4. Nie można odmówić, gdy małe rączki proszą o dokładkę. // Udało się! No i na zdjęciu zrobionym znienacka mam pięty w dół więc nie jest źle!To kiedy powtórka?

Niewiele rzeczy zostało już z naszej wiosenno-letniej kolekcji MLE, ale ostatki są za to mocno przecenione. 

Kompletuję zawartość torebki na wieczór ;). Bransoletkę, którą widzicie na zdjęciu znajdziecie w Lile Things. W dalszej części podaję Wam atrakcyjny kod rabatowy, więc nie poddawajcie się i przewijajcie w dół. ;) "Mamo, ale nim wyjdziesz z tatą, to musisz mi przeczytać na dobranoc wszystkie te książeczki." 1. Mówisz – masz. // 2. Gotowa do wyjścia, jeszcze tylko kolczyki Estell. Te będą ponownie dostępne w Lile Things w połowie sierpnia, więc warto poczekać. // 3. Randka bez dzieci?! // 4. Bransoletka również jest od Lile Things (to inny model niż ten wyżej). Dla czujnych łasic mam kod rabatowy na biżuterię – kod MLE15 (upoważnia do 15% zniżki na wszystkie produkty do 15 sierpnia). //To już zaraz rok?! 1. "Żyj pięknie". W poszukiwaniu wnętrzarskich inspiracji. // 2. Kwiaty do lodów? Ciekawe kto za tym stoi? // 3 i 4. To nasza mała blogerka kulinarna! //

Kadr, który nie jest warty uwiecznienia, bo przedstawia mało atrakcyjną rutynę dnia. A może tak właśnie powinni robić influencerzy? Pokazując zarówno przyjęcie w ogrodzie, jak i wystawianie faktur, pisanie umów, odpisywanie na mejle czy inne monotonne czynności miałybyście przed sobą mniej zakłamaną rzeczywistość. Ale z drugiej strony – czy tak samo chętnie byście to oglądały?1. Spotkania kryzysowe. // 2. Jagodowy sorbet i kokosowy raj. Na szczęście lodziarnia "Słony karmel" jest na mojej codziennej trasie. // 3. Zagubiona paczka Vogue'a znaleziona u sąsiada. // 4. Za wolna klatka, za niskie ISO.  // Staramy się i staramy, ale ta trawa coś opornie rośnie ;). Dobrze, że chociaż kwiaty w doniczkach ratują sytuację (od ulubionej kwiaciarni Narcyz w Gdyni). 1. Gdy "dizajn" staje się sztuką.  // 2 i 3. Cisza przed burzą. // 4. Przez ostatnie dni było tak upalnie, że aż mnie wzdryga na widok tego wełnianego swetra i gorącej kawy. Ale poczekajmy do września…  // Swetry – element garderoby, który lubię tworzyć najbardziej… chyba, że w pokoju są 34 stopnie. 1. Po co komu blenda, lampy i studio? // 2. Ciężki wybór – przecież tak się różnią! // 3. Walka z grafikami, informatykami i htmlem. // 4. Cztery lata? Pięć lat? Ile czasu już tutaj mieszkamy?Czy przyjaźń w pracy jest możliwa? Portos udowadnia, że tak! ;). Jeśli się przyjrzycie zdjęciu nad moją głową zobaczycie ten sam skład, tyle, że dziesięć lat temu.  Nowości od Chanel, o których wspominałam między innymi w tym wpisie."Co jadłaś na śniadanie, kochanie?""Dzieeeeciii! Obiad!" – na to wezwanie przybiega zawsze tylko Portos.1. Pozdrawiamy fotografa! // 2. Przed śniadaniem. Tak się cieszę z tego zamiłowania do malowania, tylko trochę mniej ściennych fresków by się przydało. // 3. Zakupy dla córeczek, bo ja i tak mam za dużo ciuchów.  // 4. Co roku w telefonie te same zdjęcia. Mogłabym w sumie nie robić nowych, tylko wrzucać te stare… ciekawe czy ktoś by się zorientował? :) // 

3,2,1 … Sto lat,  sto lat. I jak po takim wwyśpiewaniu wytłumaczyć, że nie każda świeczka jest tą urodzinową?
Jeszcze pusto, a to już po dziesiątej!No i stało się. Czas przygotować nasz salon na remontowe szaleństwo. Pakowanie całego naszego dobytku sprawiło, że poczułam się jak niewolnik własnych rzeczy. Czas na OLX ;). Ostatnie spojrzenie nim przyjdzie pan z młotkiem…… albo raczej młotem! Zdjęcie pod tytułem "widać światełko w tunelu". 

"Ale, że niby chce Pani skończyć przed Gwiazdką?"

Sama jestem ciekawa, co ja Wam pokażę w kolejnym wpisie z tego cyklu :). Spokojnej (i chłodnej) nocy!

*  *  *

 

 

Look of The Day

asymetryczna sukienka – MLE Collection

zamszowe klapki na obcasie – Jimmy Choo

kolczyki z perłami i pierścionek – Biżuteria YES

jedwabna torebka – Moye

   "Biegiem, bo już jesteśmy spóźnieni!" – mąż pogania mnie, gdy stoję przed lustrem i przymierzam czwartą parę butów. "Te są super, ale jak nie wyjdziemy w tej chwili, to jednak zmień je na trampki, bo Uber zaraz odjedzie i będziemy szli pieszo" słyszę z przedpokoju. "Trampki chyba byłyby lepsze skoro przed imprezą chcę zrobić jeszcze zdjęcia na molo…" – mruczę pod nosem. 

   W piątek świętowaliśmy "czterdziestkę" tuż koło sopockiej plaży. Zero zaskoczenia – ponownie postawiłam na białą sukienkę od MLE. W tym momencie jest niedostępna (w piątek ruszyłym z drugim pułapem przecen), ale z pewnością kilka sztuk wróci. Życzę Wam udanej niedzieli i gładkiego wejścia w poniedziałek! :) 

Co możecie jeszcze znaleźć na wyprzedażach w MLE Collection?

   Aby nie ograniczać się tylko do tych dodatków, które mam w swojej szafie, stworzyłam dziś kilka alternatywnych zestawów z modelami MLE, które są jeszcze dostępne na wyprzedaży. Być może pomogą wyjść z monotonnii też tym z Was, które mają już podobne rzeczy z poprzednich sezonów. 

sukienka – MLE Collection // kostium kąpielowy – Arket (góra i dół) // klapki – Kazar // Torba – By Melanie Birger // krem – Dr. Jart+ //

 

top – MLE Collection // spodnie – Toteme (przecenione, ale podobne znajdziecie tutaj i tutaj) // buty – Toteme (przecenione, ale podobne znajdziecie tutaj) // torebka – Khaite //

 

kombinezon – MLE Collection // klapki – Arket // apaszka – Toteme // torebka – Jil Sander // mleczko do ciała – Chanel //

 

jedwabna sukienka – MLE Collection // kaszmirowy sweter – Toteme (przeceniony, podobny znajdziecie tutaj) // torebka – Marc O'Polo // trampki – Superga (podobne znajdziecie tutaj i tutaj) // pierścionek – COS // książka – wydawnictwo Tashen "Albert Oehlen" //

 

sukienka – MLE Collection // torba – Polene // buty – Toteme // kolczyki – Lile Things // okulary – The Estelle //

 

 

 

LOOK OF THE DAY

kamizelka i spodnie – MLE Collection

skórzana torebka – Gucci (stara kolekcja)

okulary – Luvlou (model estelle)

klapki – Hermes

   Proporcje idą w górę. Podobno idealnym sposobem aby pozostać w modzie jest dziś skracanie bluzek, które mamy w swojej szafie i noszenie ich ze spodniami z wysokim stanem. Nie mam nic przeciwko! 

Na co dziś wydajemy pieniądze? Galopujące zmiany w postrzeganiu naszego dobrobytu.

   W Internecie krąży śmieszno-gorzki mem o doradcy kredytowym, który w 2019 roku zachęca klientkę do wzięcia kolejnych kredytów mówiąc: „żeby poziom stóp procentowych wyraźnie się zmienił to potrzebna byłaby jakaś epidemia, albo wojna”. Liczba dramatycznych dla ludzkości wydarzeń w ciągu ostatnich dwóch lat robi się podejrzanie duża, zdecydowanie przekraczając standardowe rozumienie starego przysłowia, według którego nieszczęścia chodzą parami. To, co charakterystyczne dla tych wydarzeń to fakt, że potężnie i bezpośrednio wpływają na nasze życie. Epidemie i wojny zdarzały się wcześniej, ale dla większości z nas były jedynie migawką z dalekich terenów w programach informacyjnych. Pandemia koronawirusa na długo wywróciła naszą codzienność do góry nogami, chyba jak nic innego w ciągu życia przeciętnej osoby w moim wieku. Rosyjska agresja zburzyła poczucie bezpieczeństwa, zarówno osobistego, jak i finansowego, przez podwyżki cen energii. Na to wszystko nakłada się jeszcze inflacja, która, choć była wyższa w połowie lat 90-tych, to tak szybko nie rosła od kryzysu gospodarczego związanego ze zmianą ustrojową pod koniec lat 80-tych. Zresztą, co nam po tych historycznych doświadczeniach – stabilność cen towarzyszyła tej młodszej części społeczeństwa w zasadzie od zawsze. Sytuacja, w której te same produkty drożeją co kilka miesięcy jest dla nas zupełną nowością.

    Właściwie to bez śmieszkowania można by ten artykuł rozpocząć i zakończyć zdaniem „trzeba oszczędzać gaz i prąd”. To już wszyscy dobrze wiemy. Nawet jeśli teoretycznie nie każdy musi się przejmować sytuacją polityczno-gospodarczą. Okoliczności wpływają nie tylko na grubość naszego portfela, ale też na to, co chcielibyśmy mieć. I w tym drugim przypadku zmiana naszego myślenia rozpoczęła się na długo przed tym, nim ktoś zjadł w Chinach surowego nietoperza. To prawda, że ostatnie dramatyczne dla świata i Europy wydarzenia narzuciły tym zmianom znacznie mocniejsze tempo niż mogło się to przyśnić najlepszym analitykom, ale trend raczej się zaostrzył niż skręcił w inną stronę.

    Pieniądze, duże czy małe, zawsze będziemy chcieli na coś wydawać. Przed pandemią były to przede wszystkim rzeczy – posługując się nomenklaturą z lekcji fizyki – mające swój kształt, formę, wagę. No i jakąś obiektywną wartość. Dziś okazuje się, że można wydać setki miliony dolarów na coś, co nie istnieje w realnym świecie i będzie mogło być użyte wyłącznie przez naszego wirtualnego avatara, za którego zresztą też będziemy musieli zapłacić, jeśli ma nam nie przynosić wstydu swoją stylówką. Nie wierzycie? Polecam ten artykuł, a gwarantuję, że poczujecie się jak w Matrixie, który nie jest już literacką fikcją, a dobrze wycenianą rzeczywistością (czy tylko dla mnie kierunek firmy Meta jest przerażający?).

    Powyższy przykład to oczywiście skrajność, ale dobrze pokazująca to, że dobrobyt zmienia swoje znaczenie i coraz częściej staje w kontrze do materii. Czy to oznacza, że nie potrzebujemy już tego, do czego przywykliśmy przez lata? A może klucz do szczęście nie polega na tym, co się ma, ale czy potrafimy się tym cieszyć?

1. Chyba gorzej już być nie może, czyli dlaczego zniechęciliśmy się do nowości.

   Wszyscy znamy historię o tym, że kiedyś rzeczy były bardziej trwałe. Samochody jeździły 30 lat, urządzenia AGD działały nieraz przez całe dorosłe życie ich właścicieli, a ubrania pozwalały cieszyć się nimi przynajmniej tak długo, jak pozostawały w modzie. Choć oczywiście jest to pewne uproszczenie, to spadek jakości produktów jest faktem i trwa od wielu lat. Czasem może przybrać formę tzw. planowanego postarzania produktu (jak w przypadku pralek czy ajfonów, które przestają działać akurat wtedy, gdy wychodzi nowy model), a czasem po prostu wynika z cięcia kosztów przez producenta – bez drugiego podtekstu, czy antykonsumenckiego spisku. Już przed pandemią czuć było w społeczeństwie coraz większy opór przeciwko temu zjawisku. Sporo mówiło się o „prawie do naprawy” (a więc sprzeciwie wobec polityki producentów, którzy traktują swój produkt jako całość, którą po uszkodzeniu trzeba wymienić – nie można jej naprawić, przynajmniej oficjalnie).

    To także jeden z wielu czynników, które sprawiły, że zbrzydły nam zakupy w odzieżowych sieciówkach. Ja wielokrotnie nacięłam się na to, że ubranie, które kupiłam dziesięć lat temu (i nosiłam regularnie) wygląda lepiej niż wiele rzeczy, które kupiłam zaledwie rok temu. Spadek jakości musiał być w końcu zauważony u konsumentów i odbić się czkawką czyli zmniejszeniem sprzedaży. Coraz częściej okazuje się, że zamiennikiem tej przyjemności, której doświadczaliśmy kupując sobie nowe ubranie, okazuje się być satysfakcja z tego, że wykorzystujemy coś ponownie, naprawiamy, odświeżamy, przerabiamy. 

   To oczywiście powód do całkiem dużego smuteczku marek odzieżowych (zwłaszcza tych, które starały się wcisnąć swoim klientom byle co), ale dobra wiadomość dla naszych portfeli. W świecie nie ma jednak próżni, a zmiana naszych wyborów zakupowych wcale nie oznacza, że nie chcemy już wyglądać ładnie i modnie. Wrócę teraz do konkluzji ze wstępu: nieważne co masz, ważne czym potrafisz się cieszyć. Albo jak wykorzystasz to, co masz. Zamiast budować swój styl powiększając zbiór ubrań szukamy narzędzi, które nauczą nas operować już posiadanymi „zasobami”. Kiedyś usługa stylistki była czymś bardzo elitarnym i sprowadzała się do całodniowych zakupów. Dziś co drugi profil na Instagramie pełni bezpłatną doradczą rolę, pokazując nam na przykład osiem stylizacji z jedną koszulą, albo tłumacząc zasadę ubierania się „na kanapkę”

A tutaj retrospekcja – niby podobnie, a jednak ja mam już trochę zmarszczek ;). Gdyby więcej marek odzieżowych wykonywało swoją pracę tak dobrze jak polska marka Louisse to myślę, że zaufanie konsumentów też byłoby dzisiaj na innym poziomie. Uwielbiam każdy zakup z och strony – a tę sukienkę mam w trzech rozmiarach (pozostało dwa przetrwały w idealnym stanie i lada dzień będą służyć młodszej siostrze). Także ten, ten i ten model kupiłam w większym rozmiarze, gdy moja starsza córeczka z nich wyrosła. ​Z hasłem MLE otrzymacie 15% rabatu na cały asortyment a kod jest ważny od dziś do 24 lipca.

2. Lekcja od pokolenia Y2K.

   W starożytnych mediach, czyli w prasie i w telewizji coraz częściej mówi się z lekkim niesmakiem o tym, że młodym nie chce się pracować. Że pracują tylko tyle ile muszą, aby mieć na wakacje i miło spędzony weekend. Spotyka się to często z oburzeniem i niezrozumieniem "dorosłych", w tym oczywiście millenialsów. Przecież wszyscy powinniśmy zarabiać jak najwięcej, aby móc magazynować coraz więcej dóbr. Młodzi wychodzą z założenia, że wolą mieć czas na to, aby poczuć, że żyją, niż pieniądze, które pozwolą na kupowanie kolejnych przedmiotów.

    Z punktu widzenia mojego pokolenia i pokolenia moich rodziców można by ich posądzić o największą możliwą zbrodnię homo sapiens – marnowanie czasu. Gdy jednak spojrzy się na to z dystansu, to zamiast roszczeniowości i lenistwa można dostrzec w tym podejściu świadomość własnych potrzeb i trzeźwe spojrzenie na kondycję świata. Że co? Kondycję świata? A co do kondycji świata ma fakt, że ktoś chce mniej pracować?!

   Tim Kreider, amerykański eseista, na łamach New York Times'a powiedział niedawno, że w ostatnich latach byliśmy – jako ludzkość – bardzo produktywni. A konkretniej uwijaliśmy się tak sprawnie, że właściwie wszystkiego wyprodukowaliśmy o wiele za dużo. Może więc zamiast „ciągnąć szyderę” z nastolatków zastanowimy się, co moglibyśmy zyskać gdybyśmy mieli mniej?

   Tak, wiem. Bardzo utopijne to myślenie, ale warte analizy. Jeżeli większość z nas jako jedno z najważniejszych kryteriów szczęścia, podaje czas spędzony z bliskimi, to co nas do tego przybliża? A co oddala? Co musielibyśmy zmienić albo z czego zrezygnować, aby tego czasu było więcej? 

PRZEPIS NA PROSTĄ I SZYBKĄ ALTERNATYWĘ DLA JAGODZIANEK

Od razu napiszę prawdę – wypisałam tutaj proporcje składników, ale ten deser robię właściwie zawsze na oko.  

Składniki na jedną patelnię: 

1/2 szklanki niesolonego masła

1/2 szklanki cukru pudru

1 łyżeczka ekstraktu waniliowego

3/4 szklanki mleka

1 szklanka ulubionej mąki (zmieszałam pszenną z owsianą)

1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia

1/2 łyżeczki soli

2 szklanki świeżych jagód

skórka z 1 cytryny

1 łyżka cukru

1 jajko

120 g sera śmietankowego, zimnego i pokrojonego na kawałki wielkości kęsa

Cukier puder do posypania

Lody waniliowe lub śmietankowe, do podania

Sposób wykonania: 

Rozgrzej piekarnik do 180 stopni. Rozpuść masło na patelni, która możesz później włożyc do piekarnika, potem przelej je do miski i pozostawo do ostygnięcie. Nie myj patelni, bo zaraz będziesz do niej wlewać ciasto :). Wymieszaj w misce mąkę, proszek do pieczenia i sól i odstaw. Połącz jagody, startą skórkę z cytryny i 1 łyżkę cukru w ​​innej misce i odstaw. Gdy masło ostygnie (może być trochę ciepłe, ale nie gorące), wlej cukier i wanilię i ubij do połączenia. Dodaj suche składniki, a następnie mleko i jajko. Ciasto powinno mieć konsystencję cienkiego ciasta naleśnikowego. Wlej ciasto na tę samą patelnię, na której roztopiłaś masło. Na wierzchu posyp je jagodami, a następnie równomiernie rozprowadź kawałki sera śmietankowego. Piecz przez 35-40 minut – ciasto powinno być lekko zarumienione. Posyp cukrem pudrem i podawaj z lodami. Jedz póki gorące i podziel się z bliskimi!

Moje stare kieliszki do szampana, które trzymają się lepiej niż niektóre kubki ;). Uwielbiam ich elegancki kształt – uświetnią każde miłe spotkanie. Doskonale sprawdzą się także przy serwowaniu innych win musujących. Na przykład tych na literę "p" ;). Szkło z którego zostało wykonane jest idealnie przejrzyste, odporne na matowienie, no i można je myć w zmywarce. To produkt naszej rodzimej marki, którą pewnie pamiętają wszystkie mamy i babcie. Płaskie kieliszki do szampana Harmony są od KROSNO. Jeśli planujecie zakupy tego typu asortymentu to z kodem MLE20 w sklepie KROSNO otrzymacie 20% rabatu na nieprzecenione produkty a z kodu możecie korzystać do 28 lipca.

3. Ile pieniędzy wydajemy na coś, co fizycznie nie istnieje? I to co miesiąc?!

   Gdy spojrzę na swoje konto okazuje się, że każdego miesiąca wydaję całkiem sporą sumę na coś, czego nie da się postawić na półce, posmakować czy dotknąć. Z jakiegoś jednak powodu jest to warte nawet kilkuset złotych rocznie. Coraz częściej płacimy za luksus nowej generacji: d o s t ę p.

    Od e-booków z przepisami, podcastów, przez lekcje oddychania i mindfulness, netflixy i disney plusy, spersonalizowane treningi na szczuplejsze uda, aż po szkolenie z wdrożenia "lean menagmentu" we własnym mieszkaniu. Dziś zamiast kupować rzeczy płacimy za coś, co pozwala nam lepiej wykorzystać to, co już mamy, przyjemnie spędzić czas, znaleźć rozwiązanie problemu w naszym gospodarstwie domowym czy pracy, albo zwiększyć własne umiejętności. Nie kupujemy niczego materialnego, ale korzyści są jak najbardziej namacalne.

   Hasło, że najlepszą inwestycją jest inwestycja w siebie jest być może nieco wyświechtane, ale nadal aktualne – dziś może bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej. Nawet patrząc na to pół żartem pół serio – inflacja zżera pieniądze – zarówno te w skarpetach, jak i na kontach. Trudno znaleźć „pewną” inwestycję, która ratuje środki przed utratą wartości. A wystarczy właśnie zainwestować w siebie – to waluta, która nigdy nie tanieje. Wydajemy pieniądze raz, a korzystamy z efektów całe życie. I nie mówię tu tylko o oczywistych przykładach, jak na przykład nauka języków obcych (przy okazji polecam gorąco ten kurs dostosowany do naszych indywidualnych potrzeb). Nawet filmy, które nas prouszyły czy wysportowana sylwetka to coś, co już z nami zostanie (chociaż nie zajmuje w naszym mieszkaniu miejsca i nie kurzy się na półce). 

Co ja robię pod tym prześciaradłem? Zjadam słodycze w tajemnicy przed rodziną? A może nagrywam pierwszy podcast? Albo jedno i drugie?

Klasycznym przykładem niematerialnej wartości, którą można kupić jest nauka języka angielskiego. Mało kto z nas mówi w nim tak dobrze, żeby nie było miejsca na poprawę. Nie mam niestety fizycznej możliwości chodzić na zajęcia. Na samą myśl o tym, że miałabym znaleźć opiekę na dziećmi, dojechać do szkoły językowej, znaleźć pasujący termin, który nie nakłada się z logopedą, fizjoterapią czy pracą zaczyna mi latać prawe oko. Wybrałam więc kurs na autorskiej platformie Szkoły Języków Obcych Iwony Róg – Akcent bo uczę się w nim na dopasowanym poziomie, przerabiamy cały materiał określony w ramach danego poziomu, a nie jest to tylko dostęp do ogromu materiału, w którym łatwo się zgubić (i od razu stracić motywację). Z kodem MLEnglish otrzymacie 20% zniżki na wykupienie dostępu do nauki – ważny jeszcze dwa tygodnie (od dziś). Gwarantuje nieograniczony dostęp do platformy na wybranym poziomie, pakiet Standard przez 12 miesięcy. 

   No i teraz czas na finał tego artykułu ;). Akapit jest co prawda o płatnych wirtualnych dobrach, ale to chyba dobre miejsce aby podzielić się z Wami informacją, że ruszyłam z własnym podcastem. Od dawna chciałam zagościć w Waszym życiu w nowej formie – wiem doskonale, że coraz rzadziej mamy czas na to, aby przysiąść do laptopa czy telefonu i poświęcić te parę minut na czytanie i oglądanie zdjęć, więc teraz będziecie mogły słuchać Makelifeeasier, kiedy biegacie, jedziecie do pracy, gotujecie obiad albo po prostu macie zajęte ręce i głodny umysł jednocześnie ;). Chciałam wystartować z dwoma odcinkami, ale po przemyśleniu sprawy (i przede wszystkim odsłuchaniu) postanowiłam zostawić tylko ten drugi. Premierowy podcast wróci, gdy nauczę się wycinać jąkanie ;). Stawiam w tym temacie pierwsze kroki i obiecuję, że kolejne podcasty będą lepsze (zamówiłam już mikrofon! :)). 

moja koszula i spódnica – MLE (koszula jest prototypem, który wyszedł słabo więc nie wejdzie do sprzedaży) // sukienka mamy – Massimo Dutti // spodnie i top Gosi – MLE (kochana ambasadorka :)) // obrus to stare prześcieradło, bo nic innego do ogrodu i ciast z jagodami się nie nadaje ;))

   Od ostatniego dłuższego artykułu na blogu minęło trochę czasu (co nie uszło uwadze wielu z Was) i cieszę się, że moje osobiste sprawy w końcu uspokoiły się na tyle, aby móc wrócić tutaj ze zdwojoną mocą. Zawirowania ostatnich miesięcy dla wielu z nas stały się kolejnym niezbitym dowodem na to, że wystarczy dbać i cieszyć się tym, co się ma, aby nie myśleć o tym, co moglibyśmy mieć. To miła myśl na upalny lipcowy wieczór! 

*  *  *

CHANEL LES BEIGES – retusz w płynie

   Gdy przez wiele tygodni nakładasz na twarz szczątkowy makijaż łatwo zapomnieć co można uzyskać, gdy podejdzie się do sprawy na serio. Ja nigdy nie byłam w tym temacie wirtuozką, więc podoba mi się trend (a może bardziej pasowałoby słowo „rewolucja”), w którym skóra nie jest całkiem zakryta, kosmetyki idealnie wtapiają się w skórę, a ja przypominam samą siebie. Nie chce aby mój makijaż spełniał rolę charakteryzacji, bo nie wcielam się w żadną postać. Efekt który uzyskałam dzięki kosmetykom z kolekcji Les Beiges to idealny balans między „wow wyglądam super” a „to nadal Kasia”. Na tej rolce z Instagrama możecie zobaczyć jak nakładam poszczególne produkty. 

Na zdjęciu znajdują się: Promienny puder brązujący Les Beiges w wersji maxi (kolor Sunkiss – Medium) // pędzel Kabuki Les Beiges do twarzy i ciała // Les Beiges Touche De Teint – uniwersalna formuła do makijażu // Róż Eau De Blush (kolor Intense Koral) //
Ponadto do makijażu wykorzystałam jeszcze pomadkę do ust Rouge Coco Baume (kolor 916 Flirty Colar) oraz pomadkę Rouge Allure Liquid Powder (kolor 974). 

marynarka – MLE Collection / szorty – Simple