Zima i eleganckie klimaty vintage, czyli proste zestawy niczym w górskich resortach

kurtka – Acne Studios (podobna tutaj) // sweter –  Toteme // komin – Arket // krem do twarzy  – Dr. Barbara Sturm // buty – Chloe (podobne tutaj i tutaj) // rękawiczki – The Row

kurtka – Frankie Shop (podobna tutaj) // dżinsy – Arket // komin – Arket // szal – Arket // buty – Moon Boots

kurtka – Goldbergh (podobna tutaj i tutaj) // golf – Arket // legginsy – Arket // szal – Arket // buty – Massimo Dutti (podobne tutaj) //

Jak posegregować nawał treści tak, aby dobrze się ubrać, znaleźć przepis na obiad albo kupić coś taniej. Czyli co mądrego może przynieść nam Instagram i podobne twory?

   Pamiętam bardzo wyraźnie jak rodzice naszego pokolenia załamywali ręce i zastanawiali się gdzie skończymy, skoro tyle czasu spędzamy przed diabelskim wynalazkiem – telewizorem. Portale parentingowe jeszcze wtedy nie istniały, ale coś na kształt programów śniadaniowych już tak i jednym z często powtarzających się w nich tematów było analizowanie tego, ile godzin w ciągu dnia dziecko może siedzieć przed szklanym ekranem nim całkiem się napromieniuje. Albo jak reklamy wpływają na rozwój mózgu i czy jako dorośli ludzie nie będziemy od telewizji ciężko uzależnieni.

    No cóż. Chociaż programów jest teraz kilkaset (a nie trzy) i o każdej porze dnia mogłabym znaleźć coś ciekawszego niż „Jeden z dziesięciu”, to od wielu lat spędzam przed telewizorem raczej kwadrans dziennie niż godzinę. Mimo wielkich społecznych obaw okazało się, że oglądanie za młodu Telezakupów Mango na Polsacie nie zlasowało nam doszczętnie mózgów i domyślam się, że dla większości z Was korzystanie z telewizora z umiarem nie jest nawet najmniejszym wyrzeczeniem.

    Nie będę zbyt odkrywcza jeśli napiszę, że każdy technologiczny przełom daje ludziom szereg korzyści, ale niesie też za sobą nowe zagrożenia. Dziś dużo mówi się o szkodliwości mediów społecznościowych, z Instagramem na czele. O tym, jak zaburza nam postrzeganie rzeczywistości i nas samych, o frustracji jaką generuje. Nie będę temu zaprzeczać – mi samej zdarza się czasem wzdrygnąć, gdy natrafię na dziwaczne filmiki z wrzucaniem niemowlaków w zaspy śnieżne czy ze zbliżeniami na przekłuwane uszy. O treściach zachęcających młodych ludzi do naprawdę niebezpiecznych zachowań nawet nie wspominając. Nie muszę tu nawet rozwijać tych wątków, bo w społecznej świadomości utarło się już, że „Instagramy i inne Tiktoki” to czyste zło, które degeneruje młode pokolenie. No i te trochę starsze – powiedzmy w okolicach trzydziestki – również.

   No dobrze, czy to oznacza, że miliony kobiet na całym świecie spędza przed telefonem mnóstwo czasu, chociaż nie przynosi im to żadnej, nawet najmniejszej korzyści, a jedynie kradnie czas, który mogłyby spędzić znacznie lepiej? Spuentuję to ulubionym sformułowaniem tych, którzy boją się podawać jednoznaczne odpowiedzi, a mianowicie: „to zależy”. Ja myślę, że nie musi tak być.  Poniżej znajdziecie coś w rodzaju nietypowej instrukcji obsługi Instagrama, która (mam nadzieję) pomoże spędzać na nim mniej czasu, a jednocześnie sprawi, że to, co znajdziemy będzie użyteczne w prawdziwym życiu, które jest przecież nieporównywalnie ważniejsze. 

1. Inspiracja, organizacja i realizacja, czyli lepszy styl bez wysiłku.

   Pracując w modowej branży bardzo ciężko być na czasie, jeśli nie jest się stałym obserwatorem Instagrama. To tu najszybciej wyłapuję nowe trendy (albo wręcz przeciwnie – widzę, że coś bardzo mi się opatrzyło) i czytam o najważniejszych wydarzeniach. Jednym kliknięciem mogę przejść z relacji z pokazu Chanel do profilu ifluencerki, która jako pierwsza założy te projekty w codziennym życiu. Dzięki oznaczeniom poznaję coś nowego – niszowe szwedzkie marki, ręcznie dziergane kominiarki „baklavy” (które zamówić można tylko pisząc prywatną wiadomość) albo dobrej jakości buty (ale jednak tańsze niż te od słynnych domów mody).

    Ale użyteczność tej aplikacji może śmiało wykraczać poza te z nas, których praca zawodowa związana jest z modą. Każda dziewczyna, która chce fajnie wyglądać i sprawnie wybierać codzienne zestawy na pewno widzi potencjał w bezkresach Instagrama. Aby przełożyć to na konkretne codzienne decyzje przed szafą proponuję zaobserwować kilka profili, które pokazują wyłącznie stylizacje w potrójnych zestawieniach (allblackvis, modeblogg). Jeśli chodzi o konkretne ifluencerki, to zawsze warto wybierać te, których zawartość szafy już na starcie podobna jest do tej, którą same posiadamy (nie chodzi oczywiście o marki, a o styl czy kolorystykę). Chodzi o to, aby „papugowanie” nie polegało na kupowaniu nowych rzeczy, a na łączeniu tego, co już mamy w oparciu o zestawy naszej instagramowej przewodniczki. Jeśli natrafiamy w „feedzie” na fajną stylizację, którą same mogłybyśmy powtórzyć od razu użyjmy opcji „zapisz”.

    Skupmy się na dobrej stronie medalu – można patrzeć na zdjęcia świetnych stylizacji i nakręcać się przez to na kolejne zakupy. A można tak wyselekcjonować treści, aby z pomocą tych, którzy dzielą się swoimi stylizacjami w sieci, korzystać z zawartości własnej szafy w bardziej przemyślany i jednocześnie szybszy sposób. 

2. Przepis z „rolek” i Tiktoka. Hit czy kit?

    Gdy natrafię na Instagramie lub Tiktoku na rolkę pod tytułem „szybki przepis na kokosowe mini-pączki” albo „kurczak z ziemniakami w pięć minut” to w pierwszej chwili po jej obejrzeniu myślę sobie „genialne!”. Później zaczynam się jednak zastanawiać, czy to ja utrudniam sobie życie i nie ogarniam gotowania, czy może jednak te filmiki są kolejną fikcją, zaraz po „tęczowym konturowaniu twarzy”, które nikomu nigdy nie wyszło w prawdziwym życiu. 

    Postanowiłam podjąć się wyzwania i przetestować kilka najbardziej apetycznych pomysłów. Na pierwszy ogień poszła tarta o smaku Snickersa (celowo go nie podlinkowuję, bo mam mieszane uczucia co do jego jakości). Filmik wydawał się banalnie prosty, chociaż już w proporcji składników na ciasto coś mi nie pasowało, ale postanowiłam nie modyfikować przepisu, za wyjątkiem kremu kakaowo-orzechowego (w oryginale jest „ten słynny” z olejem palmowym, a ja wolę zdrowszą i pyszniejszą wersję).

Przepis na tartę o smaku Snickersa z Tiktoka (z moimi poprawkami)

SKŁAD

kruche ciasto:

150 g mąki

25 g cukru pudru

125 g pokrojonego w kostkę masła

kremy:

puszka mleka skondensowanego

puszka słonych orzeszków

słoik kremu kakowo-orzechowo (ja wybrałam ten)

Sposób przygotowania:

1. Na blacie ugniatamy mąkę, pokrojone na kawałki masło i cukier puder. Zdecydowanym ruchem zagniatamy ciasto i odkładamy na 30 minut do lodówki. Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni C. Ciasto wyjmujemy z lodówki i wykładamy nim formę wyłożoną papierem do pieczenia. Wierzch ciasta nakłuwamy widelcem. Pieczemy ok. 25 minut, aż ciasto uzyska złoty kolor. 2. W czasie pieczenia przekładamy mleko skondensowane do garnka i na wolnym ogniu, mieszając, czekamy aż zamieni się w kajmak. Dodajemy solone orzeszki ziemne. Wykładamy masą tartę (lepiej nie czekać z tym aż zastygnie). Na sam wierzch nakładamy krem orzechowo czekoladowy i gotowe. 

    Nieskromnie napiszę, że w przygotowywaniu tart jestem naprawdę doświadczona i jak dobrze pójdzie to z tą cytrynową potrafię się uwinąć nawet w pół godziny. Myślałam, że w tym przypadku będzie podobnie (w końcu miała być „błyskawiczna”) ale nawet gdyby zwolnić filmik z przepisem stukrotnie, to chyba nie zmieściłabym się w czasie. Na dodatek ciasto było zbyt kruche, a krem krówkowy z orzeszkami bardzo się ciągnął (za to ElCrem jak zawsze dawał radę, ale to już akurat nie jest zasługa przepisu). Pominięto też wiele istotnych informacji (wyłożenie formy papierem do pieczenia, mieszanie kremu z orzeszkami jeszcze na ogniu, aby nie stwardniał, schłodzenie go po wyłożeniu na ciasto i tak dalej). Nie wiem, czy gdybym nie miała w tym temacie doświadczenia, to ciasto w ogóle utrzymałoby odpowiedni kształt (krojenie nie szło zbyt sprawnie). Tarta w smaku była pyszna, ale chyba już jej nie powtórzę.

Najlepszy składnik mojej snickersowej tarty z "rolki", czyli krem orzechowo-kakaowy ElCrem bez oleju palmowego (posiada także najniższą ilość cukru w kategorii kremów bez słodzików). Używam go do naleśników, ciast albo po prostu jem łyżką, gdy mam gorszy humor ;). 

    Wniosek? Dzięki instagramowym przepisom raczej nie nauczysz się gotować, ale możesz podpatrzeć ciekawe triki (jak ten z przekrajaniem pomidorków na pół) albo znaleźć pomysł na coś nieskomplikowanego, gdy brakuje pomysłu na obiad (ten przepis był OK, ale musiałam do niego dodać więcej przypraw i trochę pokombinować z ustawieniami piekarnika). Nie liczyłabym też na nie w sytuacjach, kiedy chcemy podać coś bardziej wykwintnego. No i pamiętajmy, że wrzucanie do miski marchewki, ziemniaków, cebuli, papryki, czosnku i cukinii trwa trzy sekundy, ale ich umycie, obranie i pokrojenie już nieco dłużej, a jakoś nie jest to zwykle uwzględniane w kadrze ;). 

Ciasto z tą herbatą to najlepszy styczniowy duet. Jest wyjątkowo delikatna, nie ma w sobie ani odrobiny cierpkości, nawet jeśli będziemy ją parzyć odrobinę za długo (to mieszanka czarnej herbaty assam z prażonymi migdałami i olejem z migdałów od Newbytea – mojego sprawdzonego sklepu z herbatami). Jest sprzedawana w pięknej puszcze, którą z premedytacją można później trzymać na blacie w kuchni i mieć zawsze pod ręką.

3. Zakupy. Można więcej i drożej, a można mniej i taniej.

    Mój makijaż od dekady niewiele się zmienił. Z trudem wprowadzam do swojej codziennej rutyny nowinki kosmetyczne, chociaż wzdycham do pięknych rozświetlonych makijaży z Instagrama. Parę razy zdarzyło mi się też kupić kredkę czy puder licząc na to, że uzyskam dzięki jednemu produktowi ten sam efekt, co makijażowe influencerki. No cóż… tak nie było. Niestety, to typowy błąd, który popełnia się wtedy, gdy brak umiejętności próbujemy zrekompensować sobie lepszym „sprzętem”. Wiem dobrze o czym mówię, bo gdy zaczynałam przygodę z fotografią byłam przekonana, że lepszy aparat oznacza lepsze zdjęcia. Dziś wiem, że piękne zdjęcie można zrobić naprawdę najprostszym aparatem czy nawet zwykłym instaxem, ale świetny sprzęt wcale nie daje nam pewności, że po sesji cokolwiek będzie się nadawało do publikacji.

    Na dodatek filmiki makijażowe nie są zindywidualizowane – nawet jeśli z założenia mają pełnić funkcję dydaktyczną, to ich masowy przekaz nie może być zastosowany w przypadku kogoś o innym typie kolorystycznym, kondycji skóry i tym podobnych. Niektóre marki wykupują lokowania (takie jak to), w których nakazują wykorzystanie wyłącznie produktów ich marki i zaprezentowanie makijażu krok po kroku. Odbiorca, zwłaszcza niekompetentny, czyli taki jak ja, zapewne pomyśli „jeśli kupię cały zestaw na pewno uda mi się odtworzyć ten sam efekt”. Ale byłabym ostrożna z takimi wnioskami. Produkty do makijażu są jak farby dla malarza – najważniejsza jest technika i pewność przy „pociąganiu pędzlem po płótnie”. Szczerze mówiąc, często sama nie potrafię dokładnie określić dlaczego danego dnia umalowałam się ładniej niż 24 godziny wcześniej, nie wiem więc dlaczego łudzę się, że nowy róż podniesie moje kompetencje w tym temacie.

    Wróćmy na chwilę do wstępu i Telezakupów Mango – w ciągu paru minut te reklamy potrafiły przekonać nas, że mop, otwieracz do butelek albo pompowany materac na zawsze zmienią nasze życie. Wiele się przez ten czas zmieniło, ale czasem widzę na Instagramie pewne analogie… Jeśli coś jest piękne, proste i szybkie bardzo możliwe, że jest też nie do końca prawdziwe.

Do sprzedaży w Jotex wróciła moja ulubiona poszwa na pościel i poduszki, którą już parę razy u mnie widziałyście. Z grubej, porządnej bawełny, zapinana na zamek. Poniżej znajdziecie na nią kod zniżkowy. 

    Na Instagramie można jednak znaleźć wiele postów, które pozwalają nam kupić wcześniej zapisane na liście rzeczy taniej. „Kiedy będziesz mieć kod do Jotex?” to jedno z najczęstszych pytań jakie dostaję od przyjaciółek (i Czytelniczek też!). To samo tyczy się rabatów na kosmetyki, Balagan, MLE i tak dalej. Jeśli związek przyczynowo skutkowy jest właśnie taki (mamy upatrzone rzeczy, a gdy znajdujemy na Instagramie rabaty, to dopiero wtedy decydujemy się na zakupy), to ciężko odmówić aplikacji użyteczności. 

Lampa, świeca oraz filiżanka (no i pościel, fotel i dywan z innych zdjęć) pochodzą ze sklepu Jotex. Wiem, że wiele z Was na niego czekało – mam w końcu kod rabatowy! Na hasło KASIAJAN30 otrzymacie aż 30% rabatu* na całe zamówienie + 5% dodatkowego rabatu do cen na czerwono! (*warunek: jednorazowa promocja dla każdego Klienta). Macie czas do 28 lutego. 

   Dla jednych media społecznościowe to dżungla, w której czyhają na nas zagrożenia. Dla innych to praca albo miejsce gdzie można od niej uciec. Dla kogoś jeszcze Instagram i jemu podobne aplikacje będą oknem na świat, skarbnicą feministycznych myśli albo przepustką do ważnej dla nas wspólnoty. To prawda, że atakuje nas tam mnóstwo głupot, ale nie rzadko jest też tak, że jakaś grupa rozpoczyna kierować się mądrą ideą, a reszta chętnie za tym podąża. W realnym życiu tego rodzaju „oddolne zrywy” byłyby właściwie niemożliwe (i to nie tylko w czasach pandemii). W ostatnim czasie szczególnie mocno doceniłam tę siostrzaną moc megabajtów, które płynęły do mnie wirtualnie ze wszystkich stron, chociaż nim znalazłam się w kryzysie też wyraźnie to dostrzegałam. Po takich doświadczeniach i otrzymanym wsparciu ciężko jest uznać, że media społecznościowe nadają się tylko do kosza. 

    Telewizja, Gadu-Gadu, Nasza Klasa, niebawem pewnie Facebook i Instagram, a kiedyś – kto wie – może nawet Netflix? ;) Każdy z tych rewolucyjnych wynalazków przeminie prędzej czy później, a wraz z ich obumieraniem zaczną znikać zagrożenia i możliwości z nich płynące. Bez obaw – z całą pewnością w ich miejsce pojawi się coś nowego, co na nowo rozbucha socjologiczne rozważania.

wełniany sweter – MLE z odrzutu (podobny tutaj) / cygaretki – MLE sprzed paru sezonów / kapcie – Flattered / dziecięcy sweterek – Mille Baby / dziecięce dżinsy – Zara

 

Topowe modele MLE Collection – propozycje zestawów z paryskich ulic

   Dzisiejszy wpis jest dla tych, którzy – w przeciwieństwie do mnie – mogą teraz chodzić w czymś innym niż w dresach ;). Poniżej znajdziecie trzy topowe modele z MLE w różnych zestawieniach. Wiem, że część z Was ma je już w swojej szafie, więc może skorzystacie z tych inspiracji. A tych, którzy czekali na wyprzedaże informuję, że niektóre rozmiary są jeszcze dostępne! 

kurtka – MLE Collection // spodnie – Toteme // sweter – Toteme (tańsze opcje tutaj i tutaj) // buty – Vagabond // czapka – Acne Studios (tańsze opcje tutaj i tutaj) // szal – Acne Studio (tańsza opcja tutaj) // kolczyki – YES // torba – Yves Saint Laurent //

płaszcz – MLE Collection // spodnie – Toteme // sweter – Toteme // t-shirt – MLE Collection // buty – Flattered (podobne tutaj) // torebka – STAUD // książka – Yestersen

kurtka – MLE Collection // dżinsy – Arket // sweter – Arket // torebka – Chylak // buty – Flattered (podobne tutaj) // pierścionek – Kopiszka // koc – Arket //

 

Last Month

   Grudzień od zawsze był moim ukochanym miesiącem w roku. Planuję każdy jego dzień, aby wycisnąć jak cytrynę ten nastrój i nie żałować później, że już się skończył. Od kilku lat uczę się też zwalniać, nie brać na siebie zbyt wiele w tym czasie, bo właśnie w około świątecznych tygodniach najwyraźniej widzę to, co w moim życiu jest najważniejsze i daje mi najwięcej szczęścia. Mam nadzieję, że u Was było idealnie. U nas, no cóż – prawie.

   Przygotowanie tych comiesięcznych zestawień to dla mnie zawsze przyjemność, ale dziś miało to niemal terapeutyczne właściwości :). Wczytując się w ten wpis zapewne zrozumiecie dlaczego. Mam nadzieję, że być może ktoś z Was również poczuję się lepiej, gdy tu do mnie zajrzy.  

1. Hej Zimo! Cudownie, że dotarłaś tak szybko! // 2. Ostatnio za mało uwagi poświęcałam mojej biblioteczce – w każdym tego słowa znaczeniu. // 3. To znak, że święta coraz bliżej. // 4. Szukamy eleganckich zestawów dla czteromiesięcznego bobasa. // 

Rób zdjęcie, bo ja prowadzę! (zgodnie z przepisami Tato ;)). 

Idziemy na sanki! 
Ja bym tak mogła codziennie. Tylko Pan Nene trochę oszroniony. Cały ten look znajdziecie tutaj1. Heń za saniami renifera… To ilustracja z książki "Zimowa przygoda Olego".  // 2. Gdy dzieci chorują wszystko staje w miejscu. Chodzę na paluszkach i podczytuję, gdy usną po lekarstwach. // 3. To nie wieczór, to była zaledwie piętnasta. Grudniowe dni szybko zamieniały się w noce. // 4. Grafika od Vogue'a. Oprawić? // 

Jak zima to herbata, a jak herbata to koniecznie z dobrym miodem. Ja swoje zapasy rozdałam pod choinką, ale kolejna miodowa paczka od Apimelium już do mnie dotarła. To najfajniejsza subskrypcja jaką kiedykolwiek miałam :). 

Miód nektarowy wrzosowy. Można jeść łyżką!

1. Nie taki straszny ten poniedziałek. // 2. Pyszne zimowe drinki na firmowej wigilii (dziękujemy Patrycja!) // 3. W Iconic Design szykują się zmiany… na lepsze! // 4. Gdy świąteczny nastrój za mocno wejdzie… // Elfy zasłużyły na coś dobrego! Sezon jesień / zima w MLE uznajemy za zakończony i ruszamy z wyprzedażami! Chciałam napisać, że mamy jeszcze te sukienki, ale została już tylko czarna, po dwie sztuki z rozmiaru :). Standardowo przypominam o opcji "powiadom o dostępności" bo coś na pewno jeszcze wróci!1. No dobra, to jak ma wyglądać świąteczny sweter na przyszły rok? Wiemy, że je kochacie! // 2. Czapki! Raz na jakiś czas bawimy się w robienie dodatków dla Was. // 3. A z tego swetra jestem taka dumna! // 4. I wiadomo kto w tym roku przebrał się za panią Mikołajową.  //Asia, bardzo Cię proszę, nie kradnij prezentów dla dziewczyn! Kurtka Asi to oczywiście MLE. Coś słodkiego, dla każdego! Eleganckie faktury zawsze do siebie pasują. 
Zaproszenie. Zawsze potwierdzam obecność. Moje cztery ulubione sylwetki z pokazu CHANEL Métiers d’art 2021/22.Prezent numer 1 pod choinkę. "Wybór" to książka, która przeciwstawia się poczuciu bezradności – o powrocie nadziei i wiary w zwycięstwo demokratycznych wartości i demokratycznego świata. Ale to więcej niż apel – to również opowieść o drogach, które do tego prowadzą. Taty chwalić mi nie wypada, ale o współautorce chętnie coś napiszę. Anne Applebaum to jedna z najbardziej cenionych dziennikarek politycznych na świecie i laureatka wielu prestiżowych nagród ( w tym samego Pulitzera za książkę "Gułag"). 1. Czytelnia. // 2. Owsianka z gruszką i jabłkiem z przepisu Oli. // 3. "Jabłonka Eli" – piękna i mądra książka dla dzieci. // 4. Mała papierowa choinka dzielnie zastępowała tę, którą mieliśmy sprowadzić do domu. Niech jeszcze postoi parę dni, tym bardziej, że igły się z niej nie sypią ;).  //Wiem, że wiele z Was czytało książkę "Szczerze" i przekazywało mi jej bardzo pozytywne recenzję (chociaż tę historię z Portosem to ja lepiej opowiadam :D), więc myślę, że "Wybór" też Was zainteresuje. Dlaczego Unia Europejska, chociaż jest potęgą, częściej bywa chłopcem do bicia? Jak podzieliliśmy się na obce sobie plemiona i czy potrafimy mimo tego wspólnie żyć? To tylko kilka pytań, które zadaje sobie mój tata i jego rozmówczyni. Jeśli szukacie nadziei na przyszłość w tym dziwnym świecie, to znajdziecie ją w tych zapiskach. 1. On: "Chcesz mandarynkę?". Ja: "Nieee, dziękuję". On: "A obraną?". Ja: " :D ". // 2. A kuku! Pobudka! // 3. Mój bezpieczny zwyklak. // 4. Przesyłka od Hermes, bardzo dziękuję! //Uwielbiam ten koc! Jest miękki, ciepły, lekki ale nie "wiotki", nie gryzie i do tego ma nieoczywisty kolor i wzór. Znajdziecie go w sklepie Mongolian (100% wełny owczej, wymiary: 150cm x 200cm). Ja chyba kupię jeszcze jeden dla teściowej więc ostrzegam, że zaraz może go nie być ;). 

Pan Nene też zasługuje na opiekę w czasie rekonwalescencji ;).

1. Dziękuję za pamięć Droga Redakcjo! // 2. To silne ramię jest dla mnie podporą (w sensie, że dla ajfona ;D). // 3. Tę sesję uwielbiam. // 4. Zamieć. // Czekały w szafie caly rok. Bridget byłaby dumna. Ten granatowy jest od marki Hackett (kupiony lata temu), bordowy to Pepa & Company, pierwszy z prawej – MLE, a środkowy jest w praniu i nie mam jak sprawdzić, ale upolowałam go na Zalando dawno temu. I jeszcze jeden prezent! Ktoś tu chyba wie, że kocham notesy :). Ten jest od NOTEKA, która właśnie wprowadziła do asortymentu markę Antoinette Poisson. To paryska pracownia zajmująca się konserwacją i reprodukcją francuskich papierów dominoté – ręcznie stemplowanych i ręcznie malowanych dekoracyjnych wydruków, które zaczęły być wytwarzane we Francji ponad trzysta lat temu. Stoi za nią trzech konserwatorów, którzy zdecydowali się nadać drugie życie temu szlachetnemu rzemiosłu. Jeśli chciałybyście sprawić sobie coś z tej marki to mam dla Was kod rabatowy na -15 procent na całą ofertę – ważny do końca roku. Wpiszcie ANTOINETTE w trakcie realizowania zakupów i gotowe.1. Motyw z bliska i pozłacane napisy. Są jeszcze inne wzory, koniecznie zobaczcie! // 2. Kasza gryczana i warzywa. Kolejne danie z życia wzięte. // 3. Gdy pod dwóch dniach przedświątecznych porządków masz taki bałagan jak nigdy wcześniej. // 4. Gotowa do wyjścia. // Przyznać się, kto szedł na łatwiznę i wycinał jak najdłuższe paski aby szybko zrobić długi łańcuch? Pamiętam, jak kleiliśmy je z bratem i przez ostatnie ogniwa można było przełożyć głowę ;). Jest i ona! :) Od lat starałam się nie kupować zbyt wiele ozdób, ale w tym roku ktoś zbił tyle bombek, że chyba mogę jednak zmodyfikować to postanowienie. Wiele z Was poznało na pewno „Czułą przewodniczkę”, czyli Natalię de Barbaro. Tak właśnie zatytułowała swoją głośną książkę, która stała się autentycznym, mądrym i ciepłym przewodnikiem tysięcy Polek. „Kobieca droga do siebie” – bo tak brzmi podtytuł tej książki – okazała się bestselerem i wciąż znakomicie się sprzedaje. Ale pewnie nie wszystkie wiecie, że jest ona naprawdę renesansową postacią. Natalię poznałam (byłyśmy wtedy "na ty" więc zuchwale pozwalam sobie pozostać przy tej formie), kiedy z niezwykłym talentem i wrażliwością pomagała mojemu tacie w kampanii prezydenckiej. Jest świetną psycholożką, socjolożką, trenerką, strategiem kampanii, nauczycielką akademicką i – co może najlepiej oddaje jej naturę – poetką.  Właśnie wyszedł kolejny tomik jej wierszy, niezwykłych, głęboko poruszających, a równocześnie kameralnych i dyskretnych. Nie dziwi więc, że już jej poetycki debiut został nagrodzony przez „Zeszyty Literackie”, i że tłumaczono ją na sześć języków. Tomik Krwawnik, mniszek, ułuda" to zbiór jej najlepszych wierszy oraz zupełnie nowych. Gdy jej Wydawnictwo poprosiło mnie o ich zrecenzowanie mało nie pisnęłam z radości – to niesamowite, jak ludzkie historie się przeplatają.A teraz tęsknie za tym miejscem jak nigdy wcześniej…Nie o takiej końcówce świąt marzyliśmy. Spędzimy tu na pewno jeszcze trochę czasu, ale w porównaniu do strachu, który przeżyłam, długi pobyt w szpitalu jest jak pstryczek w nos. Tym bardziej, że trafiłyśmy pod najlepszą możliwą opiekę. Personel Szpitala Polanki to dziś dla mnie prawdziwi bohaterowie. Jeśli nasz skarb wyjdzie stąd bez większego szwanku będzie to wyłącznie ich zasługa.Podobno poezja dobra na wszystko. Po kilku bardzo nerwowych dniach w szpitalu, upomniałam się o stosik książek, które pozwalają mi wypełnić długie godziny oczekiwań na wyniki córeczki. 

Spróbuję napisać Wam coś więcej, gdy tylko burza emocji nieco opadnie. Ten miesiąc kończy się zupełnie inaczej niż planowałam, ale bywa i tak. Mam świadomość, że mógł się skończyć o wiele, wiele gorzej i to bardzo podnosi mnie na duchu. Boję się to powiedzieć na głos, ale podobno najgorsze już za nami. Nie bardzo chciałam się tu użalać nad sobą (tym bardziej, że wszystko idzie ku dobremu) ale wiem, że moja nieobecność musiałaby być przez Was zauważona – udawanie przed Wami, że jest idealnie byłoby nieuczciwe, głupie i zupełnie nie w moim stylu. Jutro Sylwester więc wypadałoby złożyć życzenia – zdrowia dla Was i Waszych nabliższych. Doceniajcie każdy dzień i dbajcie o siebie nawzajem! Ja melduję się najszybciej jak to możliwe!

*  *  *

 

Look of The Day – Christmas Morning

diamond ring & earrings / pierścionek z diamentem i kolczyki  – Biżuteria YES

checked dress / sukienka w drobną pepitkę – Mango 

wool sweater / wełniany cienki golf – Arket

leather shoes / skórzane buty – Prada

dziecięca sukienka i rajstopy – Pepa&Company

   Przyznam się bez bicia (tym bardziej, że chyba jestem z tego dumna!), że w ostatnich dniach w ogóle nie zaglądałam do telefonu. Wszystko co ważne działo się wokół mnie i nie chciałam aby cokolwiek skradło mi chociaż sekundę tego magicznego czasu. 

   Gdy zajrzałam dziś po długiej przerwie na Instagram, odpaliłam Whatsapp'a który pękał w szwach i przescrollowałam fejsbukową tablicę, naszedł mnie jeden wniosek – wszyscy mieliśmy cudowne Święta. Wiem, że to oczywiście złudzenie, efekt ekspozycji, ale miło było przez chwilę pomyśleć, że świat stanął w miejscu i każdy dostał pod choinką to czego potrzebował – od gry na Nintendo, po uwagę i życzliwe słowo od najbliższych. Oby Wasze świętowanie trwało jak najdłużej w niezmąconej niczym radości.

LOOK OF THE DAY – na mieście w przeddzień Świąt

wool gloves / wełniane rękawiczki – Wool So Cool (posiadają dodatkową podszewkę)

sheepskin coat / kożuch – 303 Avenue (z drugiej ręki, pamiętacie go pewnie z dawnych wpisów)

wool sweater & trousers / wełniany sweter i materiałowe spodnie – MLE Collection

leather shoes / skórzane kozaki – Khaite
 

   Świąteczne przygotowania pochłonęły mnie w ten weekend na dobre – obiecałam sobie, że do końca dzisiejszego dnia zamykam już całkowicie temat prezentów – łącznie z pakowaniem. Na jednym kolanie mam więc laptopa, na drugim niespełna trzylatkę, prawą ręką wyrywam Portosowi wstążkę z paszczy, a lewa szuka nożyczek. Słusznie więc wnioskujecie, że ten wpis piszę łokciem. I zupełnie mi ten bałagan pełen brokatu, złotych papierów i kleju, którego ktoś zapomniał zakręcić (oj chyba myjemy dziś włosy!) nie przeszkadza.

   To jeszcze nie jest choinka do naszego mieszkania – przytachałam ją dziś mojej mamie do mieszkania, bo tatę ważne sprawy zatrzymały w Warszawie. W tym roku razem z mężem wystawiamy naszą cierpliwość na próbę i czekamy z wyborem drzewka do samego końca licząc na to, że radość będzie dzięki temu jeszcze większa. A co do stroju – wiele z Was pytało o jasne rękawiczki, które pokazywałam Wam dwa tygodnie temu we wpisie. Wspominałam Wam, że to nic specjalnego, bo sztuczne i niezbyt ciepłe. Bardzo miło zaskoczyła mnie więc paczka od polskiej marki Wool So Cool z podobnymi, ale jednak o niebo lepszymi rękawiczkami. Z wełny, wyściełane od środka miękką flanelą, w pięknym kolorze ecru i z warkoczowym wzorem na spodzie – o takich marzyłam! Podobno można je jeszcze zamawiać na prezent (powinny dojść przed Wigilią) więc z przyjemnością podaję Wam mój kod: wpiszcie hasło MLE aby uzyskać 10% zniżki na cały asortyment (tylko do 21.12.2021).