Uzupełniamy kosmetyczki! Kilka super produktów w niższej cenie

   The price is increasingly more often not a determinant of the quality – concerns invest millions of dollars in marketing and they just need to find a way to get their money back. We will pay a lot of money for beautifully packed cosmetics created by luxury brands even if they are on par with a simple drugstore Vaseline when it comes to the used ingredients. Before you start the shopping remember about the following rule: EXPENSIVE DOESN'T ALWAYS MEAN BETTER. And even when something is more expensive, it doesn't mean that you can't find it at a more affordable price. Drugstores have different margins (the prices of the same product can vary even up to 40% of the original price), and online stores often offer time-limited discounts.

   Today, you can read about four cosmetics that I can't live without. I've found places where you can buy them at a lower price.

***

  Cena coraz częściej nie jest wyznacznikiem jakości – koncerny inwestują miliony dolarów w marketing i gdzieś muszą to sobie odbić. Dużo zapłacimy za kosmetyk od ekskluzywnej marki i w ładnym opakowaniu, nawet jeśli składem nie różni się zbytnio od zwykłej wazeliny z apteki.
Zanim wybierzesz się na zakupy pamiętaj o tej zasadzie: DROGIE NIE ZAWSZE ZNACZY LEPSZE. A nawet jeśli coś jest droższe, to wcale nie znaczy, że nie można tego znaleźć w bardziej przystępnej cenie. Drogerie dają różne marże (ceny tego samego produktu mogą się wahać nawet o czterdzieści procent), a sklepy internetowe często oferują czasowe rabaty. 

   Dzisiaj przeczytacie o czterech kosmetykach, bez których nie mogę się obyć. Wyszukałam miejsca, gdzie można je kupić najtaniej.

1. OMG! 2 in 1 Face Mask (PLN 30, PLN 25 after the discount)

   Recently, sheet face masks have become incredibly popular – they are easy to use, hygienic, and relatively inexpensive. The cost of a disposable sheet is considerably lower in comparison to a traditional packaging, in case of which I've been rarely able to reach the bottom. Instead of buying a jar with one type of mask, you can buy a couple of different sheet face masks for an equal amount of money. In such a way, you can always choose the one that is most appropriate for your skin at a given time. Before you decide which mask to choose, read about them online and check their ingredients thoroughly. Avoid parabens and alcohol like the plague.
   When it comes to my favourite masks, these are Korean masks by OMG. Now, I'm using 2in1 version and I'm really pleased with the effects. Before you apply the main mask, it's best to use the cleansing mask (it can be found in the set). You apply the first mask literally for three minutes and you have the certainty that the cosmetic will permeate inside the skin. The second mask has to be applied for fifteen minutes and you don't have to wash your face afterwards. I even had the occasion to test it before applying makeup and the experience was great – the foundation stayed in place and didn't roll on my face. During the purchase, use the following code: OMG, and you will receive a 15 % discount.

***

1. Maseczka do twarzy OMG! 2W1 (cena 30 złotych, po użyciu rabatu 25)

W tej chwili bardzo popularne stały się maski w płatach – są łatwe w użyciu, higieniczne i stosunkowo niedrogie. Koszt jednorazowej maski jest znacznie mniejszy niż tradycyjne opakowanie, które rzadko zdarzało mi się dokończyć. Zamiast kupować słoik jednej maski, za tyle samo pieniędzy możemy kupić kilka rodzajów masek w płacie i używać tej, która nasza skóra akurat potrzebuje. Zanim zdecydujesz, którą maskę wybrać poczytaj o niej w internecie i sprawdź dokładnie skład. Unikaj jak ognia parabenów i alkoholu.
Jeśli chodzi o mojego faworyta są nimi koreańskie maski OMG. Teraz używałam wersji 2w1 i z efektów jestem bardzo zadowolona. Przed nałożeniem głównej maski, należy nałożyć maskę oczyszczającą (znajduje się w zestawie). Dosłownie na trzy minuty nakładasz maseczkę „numer jeden” i masz pewność, że kosmetyk przeniknie w głąb skóry. Maskę „numer dwa” nakładasz na piętnaście minut i nie musisz myć po niej twarzy. Miałam nawet okazję przetestować ją przed nałożeniem makijażu i wyszło super – podkład trzymał się bardzo dobrze i co najważniejsze nie zrolował się. Podczas zakupów masek użyj hasła: OMG, a otrzymasz 15 procent rabatu.

2. Raspberry Night Hand Cream by Balneokosmetyki (PLN 30, PLN 21 after the discount)

   We are willing to pay more money for face care or makeup products, but there is one type of cosmetic for which we don't want to overpay – hand cream. We go through up to a few tubes during one season, and we usually buy the first product that falls into our hands. I have to admit that, regardless of the price, I haven't come across a cosmetic that would be moisturising enough and, at the same time, wouldn't leave a greasy layer on my hands. Fortunately, there are other ways to care for your hands. You can buy a raspberry nigh hand cream in the online shop of a Polish brand Balneokosmetyki. During a few hour's sleep when we aren't washing our hands, the hand cream has the time to permeate into the thin layer of our epidermis and regenerate it. It is also great when it comes to moisturisation, and it alleviates irritations. If you have the occasion to test it, you should definitely wear gloves for the night. The result is amazing – I hadn't had such smooth hands even when I applied baby oil seven times a day during the changing of my daughter's diapers. You will receive a 30 % discount on all products with the code "pazdziernik".

***

2. Malinowy krem do rąk na noc od Balneokosmetyki (cena 30 złotych, , po użyciu rabatu 21)

Jesteśmy w stanie zapłacić więcej pieniędzy za produkty do pielęgnacji twarzy czy makijażu, ale jest jeden kosmetyk, za który naprawdę nie chcemy przepłacać – krem do rąk. W ciągu sezonu zużywamy nawet kilka tubek i zwykle sięgamy po pierwszy lepszy krem w drogerii. Przyznam, że niezależnie od ceny produktu jeszcze nie trafiłam na taki kosmetyk, który byłby wystarczająco nawilżający i jednocześnie nie zostawiał na skórze tłustego filmu. Na szczęście są już inne możliwości pielęgnacji dłoni. W internetowym sklepie polskiej marki Balneokosmetyki można kupić malinowy krem do rąk, który używa się na noc. Podczas kilku godzin snu, kiedy nie myjemy dłoni, krem ma dużo czasu, aby dokładnie przeniknąć w cienką warstwę naskórka i zregenerować go. Świetnie też nawilża i zmniejsza podrażnienia skóry. Jeśli będziecie miały okazję go testować, to koniecznie po jego użyciu nałóżcie rękawiczki. Efekt jest niesamowity – tak gładkich rąk nie miałam nawet w czasach, gdy siedem razy dziennie oblewałam swoje ręce oliwką w trakcie przewijania córeczki. Teraz w sklepie Balnokosmetyki otrzymacie 30 procent zniżki na cały asortyment  (podczas zakupów wystarczy użyć hasła: pazdziernik). W sklepie Balenokosmetyki znajdziecie też bardzo dobry krem pod oczy –  ma delikatną konsystencję i szybko niweluje oznaki zmęczenia.

3. Cleansing Face Foam by HelloBody (PLN 99,  PLN 84 after the discount)

   Luxury brands want us to pay exorbitant prices for products that are essential in body care. Did you know that Guerlain cleansing face foam costs almost PLN 230? And that Sisley makeup removing lotion costs almost PLN 400? However, these won't beat La Prairie face toner whose price is really exorbitant – PLN 450. If we were to compare the ingredients used in these cosmetics with their cheaper counterparts, there would be no difference whatsoever (at least I didn't notice any). In case of makeup removal cosmetics, it's not worth going for those produced by luxury brands. It's better to scrutinise the composition and the reviews of cheaper cosmetics. I'm currently using a face cleansing foam by HelloBody. The foam is light and great for makeup removal. It leaves the skin extremely smooth and fresh. Besides, it has a beautiful fragrance. I need to draw your attention to the whole cleansing line as these products are really great. Now, the product is 15% cheaper – you just need to use the code: MAKELIFE15 (the code can be used also when it comes to discounted products).

***

3. Pianka do mycia twarzy od HelloBody (99 złotych,  po użyciu rabatu 84)

Ekskluzywne marki każą sobie słono płacić za produkty, które są niezbędne w pielęgnacji. Czy wiecie, że pianka oczyszczająca do twarzy marki Guerlain kosztuje prawie dwieście trzydzieści złotych? A mleczko do demakijażu marki Sisley niecałe czterysta? Chyba i tak nic nie przebije toniku do twarzy marki La Prairie, którego cena jest naprawdę kosmiczna – czterysta pięćdziesiąt złotych. Gdyby porównać skład tych kosmetyków z ich tańszymi zamiennikami nie byłoby między nimi znaczących różnic (przynajmniej ja się ich nie dopatrzyłam). W przypadku kosmetyków do demakijażu nie warto sięgać do najwyższych półek. Lepiej przyjrzeć się składom i recenzjom tańszym kosmetykom. Ja używam teraz pianki oczyszczającej od HelloBody. Pianka jest lekka, dokładnie zmywa makijaż i pozostawia skórę jedwabiście świeżą, do tego przepięknie pachnie. Zresztą muszę zwrócić uwagę na całą serię ich kosmetyków do oczyszczania twarzy, u mnie sprawdzają się świetnie. Teraz produkt jest tańszy o piętnaście procent – podczas zakupów wpisz hasło: MAKELIFE15 (kod obejmuje nawet przecenione produkty).

4. Argan Oil for Hair by Moroccanoil (PLN 79, PLN 56 after the discount)

   It often happens that we've got a favourite cosmetic that isn't the cheapest. However, if we intend to spend more money, we should make sure that it really isn't available at a cheaper price (of course, we are talking about the very same product – copycats of cosmetics are a really bad idea and it's not worth spending a penny on them). Did you know that the same product – Rene Furterer Karite Mask – costs PLN 169 in Douglas, and PLN 95 in the online pharmacy Ziko? The price gap is gigantic, and that's the same product (it is a fully-fledged distributor of Furterer brand). My beloved cosmetic is argan oil by Moroccanoil. I bought it for PLN 95 at a hairdresser's and my cat smashed the bottle after three days. I couldn't imagine combing out my hair without it so I decided to look online. I found it at a price of PLN 56.

***

4. Olejek arganowy Moroccanoil do włosów (79 złotych, po użyciu rabatu 56)

Wiadomo, że zdarza nam się mieć swój ulubiony kosmetyk, który nie należy do najtańszych. Jeśli jesteśmy zdecydowane, aby jednak wydać więcej pieniędzy, to upewnijmy się, że nie można kupić go taniej (oczywiście nadal mówimy o tym samym produkcie – podróbki kosmetyków są naprawdę złym pomysłem i nie warto wydawać na nie nawet złotówki). Czy wiecie, że ten sam produkt Rene Furterer Karite Mask kosztuje w Douglasie sto sześćdziesiąt dziewięć złotych, a w internetowej aptece Ziko – tylko dziewięćdziesiąt pięć? Różnica jest kosmiczna, a produkt dokładnie ten sam (to pełnoprawny dystrybutor marki Furterer). Moim ukochanym kosmetykiem jest olejek arganowy marki Moroccanoil. Kupiłam go za dziewięćdziesiąt pięć złotych u fryzjera i po trzech dniach zbił go mój kot. Bez niego nie wyobrażam sobie rozczesywania włosów, postanowiłam poszukać go w internecie. Znalazłam go w cenie pięćdziesięciu sześciu złotych.

Last Month

A new season has started: children went to school, the leaves are falling from the chestnuts, and there is more to do at work than usually. I'm glad that, despite the whole autumn haste, you were able to find some time to visit the blog and see a couple of snapshots from the last month. And there was really a lot going on…

***

Rozpoczął się nowy sezon: dzieci poszły do szkoły, liście lecą z kasztanowców, a pracy jest jeszcze więcej niż wcześniej. Miło mi, że w tej całej jesiennej zawierusze znalazłyście czas aby wejść na blog i zobaczyć kilka ujęć z ostatniego miesiąca. A działo się naprawdę sporo…

 

1. Psia plaża w Orłowie. // 2. Baletki i mokasyny już pochowane. // 3. Ten moment gdy w końcu możesz wskoczyć to świeżej pościeli. // 4. Maliny i jagody pod kruszonką, a właściwie to brytfanka, w której kiedyś były maliny i jagody pod kruszonką. //Łapię ostatnie promienie słońca w Brukseli, ale dłonie grzeję już trzymając gorącą kawę. Park niedaleko placu Sablon.1. Ulubione buty od dwóch sezonów. Kupione rok temu w Mango. // 2. Gdy widzę takie drzwi to umieram z zazdrości. // 3. Słoneczne wrześniowe poranki i piękna brukselska architektua. // 4. Przerwa na najpyszniejszą kawę w Le Pain Quotidien. //
W ich otoczeniu od razu czuję się lepiej. 

1. Ktoś tu chce poleżeć na łóżku. // 2. Tyle koloru na jednym zdjęciu. // 3. Znalazło się nowe miejsce na regale dla "Make Photography Easier" . // 4. Dopadły mnie zaległości po książce w mejlach, ciepły sweterek, kawa i zabieram się do pracy. //

Jesli przygotowuję kawę w domu to zawsze korzystam z kawiarki – w mojej kuchni nie ma miejsca na ekspres więc nawet nie rozważam jego zakupu. Moja kawiarka ceramiczna jest od Cafeport (za jednym razem parzeniem uzyskamy tyle kawy, że starczy na cztery espresso) natomiast kawę mam marki Coffee Circle. 

W nowym Glamour znajdziecie artykuł o tym, jak robić piękne zdjęcia w codziennych sytuacjach. Bo zwyczajne chwile z czasem nabierają niezwykłego znaczenia

1. Pierwszy egzemplarz! // 2. Nasze piękne polskie lasy. // 3. Bruksela. // 4. Wizyta w drukarni. Całą relację możecie zobaczyć w tym wpisie. //

Z Gosią w jej najważniejszym dniu.

1. Grupa wsparcia w gotowości. // 2. Odbicie w lustrze. // 3. Musi się wkraść się w każdy kadr. // 4. I po weselu. Sto lat dla Gosi i Daniela! //

Ostatni wrześniowy "Look of The Day". 

1. Kolibki i pierwsze chłodne popołudnia. // 2. Ktoś tu coś nabroił… // 3.  Klasyka gatunku, czyli słońce wyjrzało na pięć minut, a później znów się gdzieś zgubiło. // 4. Backstage podczas wizyty Dzień dobry TVN, niestety nie wiem jeszcze, kiedy materiał będzie publikowany. //

Magazyn KUKBUK wpadł do mnie na gościnę i domową tartę kajmakową. 

A mówią, że jeśli chodzi o kosmetyki to wymyślono już wszystko. Eliksir wzmacniający z kolendrą od Botanicals Fresh Care to produkt do włosów jakiego wcześniej nie miałam – intensywna odżywka bez spłukiwania, którą można stosować o każdej porze dnia, a włosy są po niej wyjątkowo wzmocnione. A to wszystko bez silikonów, parabenów, barwników. No i ten zapach!

Miało być wielkie grzybobranie, a skończyło się na dwóch maślakach i jednej kurce.  Nie znaleźliśmy co prawda żadnego prawdziwka, ale i tak było fajnie!Łosoś pieczony z rozmarynem i cytryną… takie proste a takie dobre. 

Prezentacja nowego zapachu Chanel. 

Pogoda zmusiła by wyszperać z szafy ciepły szal…

1. Nie zamykajmy drzwi między sobą… // 2. Cisza i spokój. // 3. Targ na placu Sablon. To tu znajduję najlepsze gadżety do zdjęć kulinarnych. // 4. Domowe spaghetti Bolognese i maraton z Harry'm Potterem. //Turyści opuścili już trójmiejską plażę i jest tu piękniej niż kiedykolwiek. Spokojnego wieczoru!

Sezonowa pielęgnacja, czyli 6 kosmetyków, które przydadzą Ci się jesienią

   I don't like revolutions in my everyday life and I become attached to everything. Even to cosmetics. If I don't have to, I don't change the principles of my everyday skin care. I try to finish each package of cream, unless it somehow doesn't lives up to my expectations. However, it happens on rare occasions because I do considerate shopping, and I always choose products that were recommended by women whom I trust. My complexion and hair are, however, extremely susceptible to weather changes. In the spring time, my ponytail is thinner, in the summer, my lips are dried, in the winter, my face looks tired and my skin is noticeably irritated. Every few months, I do a small overhaul – near the bathtub, in a bathroom drawer, and in a small makeup bag that I always keep in my handbag.

1. Intense sheet face mask.

For the last ten months, I thought that face masks are a product that does nothing – a product that is available in the store because girls enjoy applying it during a pyjama party. It was only recently that my beautician, whom I attend for cleansing, told me that I should apply a moisturising mask from time to time. And that even those cheapest that can be found in drugstores will be good if they haven't got too many artificial substances. During the summer, I chose a cleansing one with clay, but in the autumn time, I've equipped myself with  A' PIEU White Milk (also available here), which is very moisturising (the producer assures us that it is like a "glass of milk for our skin"). I use it when I am taking a bath – what's important, even when it stays on my face for a long time, I don't experience any irritation. 

***

   Nie lubię rewolucji w swojej codzienności i przywiązuję się do wszystkiego. Nawet do kosmetyków. Jeśli nie muszę, to nie zmieniam zasad swojej codziennej pielęgnacji. Każdy słoiczek kremu staram się dokończyć, chyba, że z jakiegoś powodu mi nie podpasował, zdarza się to jednak rzadko bo robię rozsądne zakupy i zawsze z polecenia kobiet, którym ufam. Moja cera i włosy są jednak wyjątkowo podatne na zmiany pogody. Wiosną moja kitka jest cieńsza, latem usta są wysuszone, a zimą moja twarz wygląda na zmęczoną, a skóra jest wyraźnie podrażniona. Co kilka miesięcy robię więc mały remanent – koło wanny, w łazienkowej szufladzie i małej ksometyczce, którą zawsze  trzymam w torebce. 

1. Maseczka w płachcie o intensywnym działaniu.

Przez ostatnie dzisięć lat wydawało mi się, że maseczki do twarzy to kompletnie nie działający produkt, który jest w sprzedaży tylko dlatego, że dziewczyny lubią je sobie nakładać w trakcie pyjama party. Dopiero niedawno, kosmetyczka, do której chodzę na oczyszczanie, powiedziała mi, że od czasu do czasu powinnam robić sobie maseczkę nawilżającą. I że nawet te najtańsze w drogerii mogą się dobrze sprawdzić, jeśli nie będą mieć za dużo sztucznych substancji. Latem wybierałam oczyszczające z glinką, ale na jesień zaopatrzyłam się w A' PIEU White Milk (dostępna także tutaj), która ma działanie mocno nawilżające (producent zapewnia, że jest jak "szklanka mleka dla naszej skóry"). Ja używam jej w trakcie kąpieli – co ważne, nawet jeśli długo ją trzymam, to nie mam uczucia podrażnionej skóry.  

2. Hand cream

Hands are the part of our body that is the quickest to react to weather changes. Due to wind, frost, rain, snow, or dry air, our skin becomes dry and irritated. In order to take care of our skin, we need to wash our hands in warm (not hot) water and use cream afterwards. Otherwise, the leftovers of water will immediately irritate it or even leave tiny bleeding wounds. Since the beginning of September, I've been keeping a small tube in my purse (now, I use  this one).

3. Intense moisturising cream that is ideal to apply under makeup.

You think that if you're not sunbathing and the summer is a thing of the past, your face cream doesn't have to protect you from the sun rays? That's a mistake. Maybe it's hard to believe, but even the light emitted by the computer screen has a negative influence on our skin (and we're more eager to sit in front of the computer screen during long autumn evenings), not to mention the September sun. Additionally (something that I remember well from last winter), low temperature is a good environment for pollution to float in the air. Such a situation fosters the creation of free radicals. Therefore, you can still use your summer face cream, providing that it moisturises your skin enough.

***

2. Krem do rąk. 

Dłonie to ta część ciała, która najszybciej reaguje na zmianę pogody. Pod wpływem wiatru, mrozu, deszczu, śniegu czy suchego powietrza skóra staje się przesuszona i zaczerwieniona. Aby zadbać o skórę dłoni, należy myć ręce w ciepłej (ale nie gorącej) wodzie i po każdym razie używać kremu. W przeciwnym razie, pozostałości wody natychmiast spowodują spierzchnięcie dłoni, a nawet malutkie krwawiące rany. Od września małą tubkę kremu trzymam zawsze w torebce (teraz używam tego).

3. Intenswynie nawilżający krem, na który można szybko nałożyć makijaż.

Myślisz, że jeśli się nie opalasz, bo lato już minęło, to Twój krem nie musi Cię chronić przed promieniami słonecznymi? To błąd. Może ciężko w to uwierzyć, ale nawet światło z ekranu komputera źle wpływa na kondycję naszej skóry (a przed komputerem siedzimy najchętniej w długie jesienne wieczory) nie mówiąc już o wrześniowym słońcu. Dodatkowo (co pamiętamy dobrze z zeszłej zimy) niska temperatura sprzyja utrzymywaniu się zanieczyszczeń w powietrzu, które przyczyniają się do powstawania wolnych rodników. Możesz więc dalej używać swojego letniego kremu, pod warunkiem, że wystarczająco nawilża skórę. 

Krem restrukturyzujący na dzień Elixir Jeunesse Yves Rocher z wysoce skoncentrowanym wyciągiem z aphloi, który przeciwdziała czynnikom przyspieszającym starzenie się skóry (zanieczyszczenia, promieniowanie UV, stres, zmęczenie). Dobrze sprawdzi się jesienią. Szybko się wchłania.

4. Intense brightening cosmetics and chemical peels.

There exist many creams that you can't use during summer because they can do us more harm than good (brightening, with retinol, with St John's wort and calendula, with strong acids). We should avoid the sun after procedures that are supposed to get rid of discolouration or after intense peels. Therefore, autumn is an ideal time to tackle our imperfections. Now, you can use professional cosmetics with high concentration of active substances or go to a beauty salon where they will adjust the treatment to your needs. For those who are from Tricity, I recommend visiting Studio Urody Beau-Ty, where you will find such treatments as microdermabrasion (which decreases scars, acne discolouration, black heads, enlarged pores, decreases wrinkles, and improves skin tone). In Studio Urody Beau-Ty, there're two types of this treatment: diamond microdermabrasion and corundum microdermabrasion (you will be surely satisfied with the service at the salon, personnel really pampers their clients). You can find this salon on 1/70 Kilińskiego Street in Gdańsk.

***

4. Kosmetyki intensywnie rozjaśniające i chemiczne peelingi. 

Istnieje wiele kremów, których nie wolno używać latem, bo mogą nam bardziej zaszkodzić niż pomóc (rozjaśniające, z retinolem, z dziurawcem i nagietkiem, z mocnymi kwasami). Skóra po usuwaniu przebarwień czy intensywnym złuszczaniu nie może być wystawiana na słońce. Dlatego idealnym momentem, aby rozprawić się z niedoskonałościami jest właśnie jesień. Teraz możesz stosować profesjonalne kosmetyki z dużym stężeniem aktwynych substancji albo udać się na zabieg dostosowany do Twoich problemów. Osobom z Trójmiasta bardzo polecam sprawdzone studio urody Studio Urody Beau-Ty, które ma w swojej ofercie na przykład zabieg mikrodermabrazji (zmniejsza blizny, przebarwienia potrądzikowe i zaskórniki, rozszerzone pory, spłyca zmarszczki i poprawia koloryt cery). W studiu Beau-Ty macie do wyboru dwa rodzaje zabiegu: mikrodermabrazję diamentową i korundową (na pewno będziecie zawodolone z obsługi, bo personel bardzo dba o zadowolenie klientek). Salon znajduje się na ulicy Kilińskiego 1/70 w Gdańsku.

5. Makeup products that recover skin colour.

Soon, no one will know that we once had summer tan; therefore, it's worth browsing through our colourful cosmetics in search of those in warm tones. Beige and brown eyeshadows, blood-red lipsticks instead of carmine shades, and peach cosmetics – these are products that will give our everyday makeup a little bit of summer accent. Bronzing powder will also be irreplaceable in this situation. Remember to choose one that is at least two tones darker than your natural skin tone – owing to that you won't achieve an over-the-top effect, even when you apply a little bit too much product. My favourite product is BONNE MINE bronzing and smoothing powder by Embryolisse, which gives you a healthy glow and colour, but at the same time it optically disperses the imperfections without an intense shine. This powder together with other dermocosmetics by Embryolisse are available in all Super-Pharm drugstores in Poland.

***

5. Produkty do makijażu, które ożywią kolor skóry. 

Po naszej letniej opaleniźnie zaraz nie będzie śladu, dlatego już teraz warto jest przejrzeć nasze kolorowe kosmetyki w poszukiwaniu tych w ciepłym odcieniu. Cienie do oczu w kolorze beżu i brązów, krwiste a nie karminowe czerwienie na ustach, brzoskiwniowe róże to kosmetyki, które dodadzą naszemu dziennemu makijażowi odrobiny letniego akcentu. Niezastąpiony w tej kwestii będzie też oczywiście bronzer. Pamiętajcie, aby wybrać taki, który jest co najwyżej dwa tony ciemniejszy niż Wasz naturalny odcień skóry – dzięki temu, nawet jeśli trochę przesadzicie, to efekt niepowinien być sztuczny. Moim faworytem jest puder wygładzająco-brązujący BONNE MINE marki Embryolisse, który nadaje zdrowy blask i koloryt, a jednocześnie optycznie rozprasza niedoskonałości, bez intenswynego efektu błysku. Ten puder i inne dermokosmetyki marki Embryolisse znajdziecie w każdej drogerii Super-Pharm w Polsce.

Pomada dyscyplinująca włosy Botanicals Fresh Care z naparem z krokosza barwierskiego. Ten lekki, perłowy, aksamitny krem pomaga ujarzmić napuszone włosy bez ich obciążania i przetłuszczania. Można go stosować na sucho. 

6. Products that help to harness flyaway hair.

Flyaway hair is the most irritating consequence of decreasing temperature. I've been boycotting the advice of hairdressers since one of them cut my hair crookedly and told me to apply lightener on my whole head (fortunately, I didn't agree to do the second thing). He was trying to convince me that I've got a tendency to flyaway hair because I don't bother to moisturise it well enough. He was also mistaken in this matter. I regularly use light no-wash conditioners, deeply moisturising masks, ampoule treatments, and overnight hot coconut oil treatment. None of these steps decreased my problem with flyaway hair. Hair styling products turned out to be considerably more practical in comparison to conditioners (which I use regardless). If you've got the feeling that your head could be a great mobile phone charger, I recommend light cosmetics and avoiding hairspray (I recommend pomade from KROKOSZ line by Botanicals Fresh Care).

***

6. Produkty pomagające ujarzmić elektryzujące się włosy.

Naelektrzyowana czupryna to najbardziej irytująca konsekwencja spadającej temperatury. Bojkotuję rady fryzjerów, odkąd jeden krzywo ściął mi włosy w zeszłym roku i polecił mi chlusnąć na całą głowę rozjaśniacz (na szczęście chociaż na to drugie się nie zgodziłam). Przekonywał mnie też, że jeśli moje włosy mają tendencje do elektrzyowania to znaczy, że za słabo je nawilżam. I tu też był w błędzie. Stosuję regularnie lekkie odżywki bez spłukiwania, głęboko nawilżające maski, kuracje w ampułkach i nakładanie rozgrzanego oleju kokosowego na noc. I żadna z tych czynności nie zmniejszała poziomu naładowania elektrycznego moich włosów nawet o jeden kilowat. Zdecydowanie lepiej od odżywek (które i tak nadal stosuję) sprawdziły się u mnie produkty do stylizacji włosów. Jeśli też macie wrażenie, że Wasza głowa mogłaby posłużyć jako bezprzewodowa ładowarka do telefonu, to polecam sięgnąć po lekkie kosmetyki dyscyplinujące i jak ognia unikać lakieru (ja polecam pomadę dyscyplinującą z linii KROKOSZ od Botanicals Fresh Care). 

Answering the yet-unstated question: in the photo above, I'm wearing a T-shirt by MLE Collection, a leather belt from H&M, and jeans with zippers at the leg cuffs from KappAhl – the trousers are produced from cotton that comes from a sustainable plantation. KappAhl is a member of Better Cotton Initiative (BCI), which means that the production plants use less water and pesticides in the production process. The planters belonging to BCI have also assume social responsibility. The main aim of BCI is to ensure that up to 30 % of the whole cotton production process worldwide becomes sustainable by 2020. Now, there is a promotion in KppAhl – 20% off on all trousers and jeans.

***

Uprzedzając Wasze pytania: na zdjęciu powyżej mam na sobie T-Shirt od MLE Collection, skórzany pasek z H&M i dżinsy z zamkami przy nogawkach od KappAhl-a.Te ostatnie wykonane są z bawełny pochodzącej ze zrównoważonej uprawy. KappAhl jest członkiem organizacji Better Cotton Initiative (BCI), a to oznacza, że w trakcie produkcji ich ubrań zużywa się mniej wody i pestycydów. Plantatorzy zrzeszeni w BCI ponoszą również odpowiedzialność społeczną. Głównym celem BCI jest doprowadzenie do tego, aby do roku 2020 trzydzieści procent całej produkcji bawełny na świecie odbywało się w sposób ekologiczny. Teraz w KappAhl trwa promocja – 20% na wszystkie spodnie i dżinsy. 

***

Duński przepis na szczęście już znamy, teraz czas poznać Japońskie triki na lepsze życie

   A common saying says that happiness elongates life – if it is really true, we can envy the Japanese. Did you know that there are thirty three centenarians among every one hundred thousand citizens on the island of Okinawa? The studies that lasted for twenty five years showed that the population living on the island doesn't stand out with any special gene in comparison to the rest of the world. Therefore, the secret of their longevity has to lie somewhere else. According to some of the researchers, this is a result of a low-calorie diet, daily relaxation rituals, and the magical "ikigai" – having great passion that brings you satisfaction and allows your life to acquire sense. Maybe these three elements are a far eastern variation of the Danish "hygge," which helps Danish people to win the first place in the ranking of the happiest nation in the world each year. 

   Japan is located at a distance of approximately nine thousand kilometres from us. Thus, it comes as no surprise that we are different from these people in many aspects – starting from our appearance or religious convictions and finishing with eating preferences. Despite all of that, are there any elements that we could borrow from such a distant culture that would benefit the quality of our lives? Of course! Below, you will find a couple of my examples.

***

Mówi się, że szczęście wydłuża życie – jeśli faktycznie tak jest, to mamy czego zazdrościć Japończykom. Czy wiecie, że na wyspie Okinawa, na każde sto tysięcy mieszkańców przypada aż trzydziestu trzech stulatków? Badania trwające dwadzieścia pięć lat wykazały, że populacja żyjąca na Okinawie nie wyróżnia się żadnym szczególnym genem, a więc sekret ich długowieczności musi tkwić w czymś innym. Według niektórych uczonych jest to niskokaloryczna dieta, codzienne relaksacyjne rytuały i magiczne „ikigai", czyli posiadanie wielkiej pasji, która dostarcza satysfakcji oraz nadaje życiu sens. Być może te trzy elementy to dalekowschodnia odmiana duńskiego „hygge”, które co roku pomaga Duńczykom zdobyć pierwsze miejsce w rankingu na najszczęśliwszy naród świata.

  Japonia jest oddalona od nas o dziewięć tysięcy kilometrów. Nic więc dziwnego, że różnimy się pod wieloma względami – począwszy od wyglądu czy wyznania, a kończąc na preferencjach żywieniowych. Czy mimo wszystko, w tak dalekiej kulturze istnieją rzeczy, które możemy zapożyczyć, z korzyścią dla jakości życia? Oczywiście! Poniżej kilka moich przykładów.

– Yoga, that is the tradition of self-improvement and internal development, is extremely important in Japan. Thanks to exercises, Japanese people introduce harmony between their bodies and minds. Regular workouts also help to fight stress and depression. When you ask a Japanese man about the time of his workouts – he will most often say that he does them in the morning. Morning exercises are done while listening to music flowing from the loudspeakers – never in front of a TV screen. The whole process takes from ten to fifteen minutes. It isn't long because physical activity should be about regularity and not intensity. Meditation is yet another step to well-being. The basic principles of meditation are really simple, and each of us can introduce them into their life even starting today. It is enough to sit cross-legged; close your eyes, and focus on your breathing – so that it is even and not too deep. If we execute this task correctly, we will feel better in a blink of an eye.

– Japanese people assure us that it is thanks to "ikigai" that we can have a happy life. But what is this magical word all about? It can be translated as the "happiness coming from being constantly occupied." People living in the Country of Cherry Blossom never really retire (what's interesting, there is no such word in their language). They do what they like until their death. How to recognise our "ikigai"? If you know your passion, what makes you happy, and motivates you to get up from your bed on a daily basis, you've already got your "ikigai."

***

– W Japonii bardzo popularna jest „joga”, czyli tradycja samodoskonalenia i wewnętrznego rozwoju. Dzięki ćwiczeniom Japończycy wprowadzają harmonię pomiędzy ciałem a umysłem. Regularne wykonywanie gimnastyki pomaga też walczyć ze stresem i depresją. Gdy zapytasz Japończyka kiedy ćwiczy, najczęściej odpowie, że rano. Poranny rozruch wykonuje przy akompaniamencie muzyki płynącej z głośników – nigdy przed telewizorem. Wysiłek zajmuje od dziesięciu do piętnastu minut. Nie jest długi, ponieważ aktywność fizyczna powinna odbywać się regularnie, a nie intensywnie. Medytacja jest kolejnym krokiem do dobrego samopoczucia. Podstawowe zasady medytowania są bardzo proste i każda z nas może je wprowadzić w życie nawet od dziś. Wystarczy usiąść po turecku, zamknąć oczy i skupić się na oddechu – tak, aby był równy i nie za głęboki. Jeśli dobrze przyłożymy się do zadania, już po chwili poczujemy się lepiej. 
– Japończycy zapewniają, że to dzięki „ikigai” możemy zapewnić sobie szczęśliwe życie. Czym więc jest to magicznie brzmiące słowo? Można je przetłumaczyć jako „szczęście płynące z bycia stale zajętym”. Ludzie Kraju Kwitnącej Wiśni tak naprawdę nigdy nie przechodzą na emeryturę (co ciekawe w języku japońskim nawet nie istnieje słowo „emerytura”). Robią to, co lubią, aż do dnia swojej śmierci. Jak rozpoznać nasze „ikigai"? Jeśli wiesz co jest Twoją pasją, co sprawia ci przyjemność i codziennie motywuje do tego, aby rano wstawać z łóżka to już je znalazłaś.

– For us, taking care of our complexion is a duty. We treat it on par with flossing our teeth or doing our hair when it comes to importance. Japanese women get pleasure out of taking care of their appearance. In order to attain the best effect, they invest in massages, diet, and, of course, cosmetics. Did you know that Japan is the second country selling the greatest number of cosmetics right after the USA? It tells a lot about the topic of Japanese women's approach to skincare. Japan took the 9th place among the hardest working countries in the world, and despite that, women are able to find some time to take care of their appearance. It's hard to believe! For the time being, I'm testing Japanese cosmetics. Poland also has a brand that takes inspiration from Japanese products. It has been doing well for the past fourteen years. Yasumi products include such ingredients as macha (powdered green tea), algae, and bamboo oil. My favourite product is face cream based on rye bran – it is delicate in texture and is characterised by a fresh fragrance.

***

– Dla nas dbanie o cerę jest obowiązkiem. Traktujemy je na równi z nitkowaniem zębów, czy układaniem włosów. Japonki dbając o swój wygląd czerpią z tego przyjemność. W osiągnięciu najlepszego efektu mają im pomóc masaże, dieta i oczywiście kosmetyki. Czy wiecie, że Japonia jest drugim po USA krajem, w którym sprzedaje się najwięcej kosmetyków? To dużo mówi na temat podejścia Japonek do pielęgnacji. Japonia zajęła dziewiąte miejsce wśród najciężej pracujących krajów na świcie, a mimo to kobiety znajdują czas, aby dbać o swój wygląd. Aż ciężko w to uwierzyć! Ja póki co testuję japońskie kosmetyki. W Polsce możemy pochwalić się marką, która czerpie inspirację z japońskich produktów i już od czternastu lat dobrze radzi sobie na naszym rynku. W produktach Yasumi znajdziemy takie składniki jak macha (sproszkowana zielona herbata), algi, czy olejek z bambusa. Mój ulubiony produkt to krem do twarzy na bazie otrębów ryżowych – ma delikatną konsystencję i świeży zapach.

– Imagine a Japanese house – there is order inside, there aren't too many items, and each of them has its designated place. For Japanese people, space that they occupy is of great importance. Of course, it doesn't mean that they don't struggle with disorder – they do, just like any other nation. But their love of order and simplicity made them the precursors of minimalism. Japanese people are fascinated with the subject which led them to work out some proven ways to deal with it. Therefore, it's worth emulating them and drawing from their experience. There is even a shop that has its subsidiary in Warsaw (3 Mysia Street) which specialises in items that will help you to clean and organise the space around you. Even though I wouldn't furnish my house in Muji style (I like cosy ambience), I eagerly make use of some of the gadgets. If you are searching for some advice connected with cleaning and minimalism, I recommend „Stuffocation: Living More with Less” by James Wallman. The author advises, among other things, to pack everything that you own into bags and boxes. You can take out all you want and whenever you want. At the end of the month, you will see what you really use and what is expendable. The method of turning hangers also seems interesting. It helps to clear our wardrobe – order you hangers facing the same direction. If on a given day you choose a certain article of clothing, put it back with the hanger facing the opposite way. At the end of the month, you will know which clothes you actually wear. Those who are interested in this book can find it here.

***

– Wyobraź sobie japoński dom – panuje tam porządek, jest niewiele przedmiotów i każdy z nich ma swoje wyznaczone miejsce. Dla Japończyków przestrzeń, w której żyją ma ogromne znaczenie. Oczywiście, to nie oznacza że nie mają problemu z bałaganem – mają ogromny, tak jak każdy naród. Ale to właśnie ich umiłowanie do ładu i prostoty sprawiło, że Japonia stała się prekursorem minimalizmu. Japończycy są zafascynowani tym tematem, a tym samym wypracowali sobie sprawdzone sposoby. Warto więc czerpać z ich doświadczenia jak najwięcej. Powstał nawet sklep, który ma swoja filię w Warszawie (ulica Mysia 3), który specjalizuje się w rzeczach ułatwiających oczyszczenie i uporządkowanie przestrzeni. Chociaż nie urządziłabym mieszkania w stylu Muji (lubię przytulny klimat), to chętnie korzystam z niektórych gadżetów. Jeśli szukacie porad dotyczących porządków i minimalizmu to polecam Wam książkę „Rzeczozmęczenie. Jak żyć pełniej, posiadając mniej” Jamesa Wallmana. Autor radzi między innymi, aby włożyć wszystko co posiadacie do worków i pudełek. Wolno wam wyjąć, co tylko chcecie i kiedy tylko tego potrzebujecie. Pod koniec miesiąca będziecie wiedzieć, czego używacie, a czego nie. Ciekawie też brzmi metoda odwracania wieszaków, która pomaga oczyścić szafę – ustawcie wszystkie wieszaki w jednym kierunku. Jeśli danego dnia nosicie jakieś ubranie, odwieście je do szafy na wieszaku odwróconym w przeciwną stronę. Pod koniec miesiąca będziecie widzieć, które rzeczy faktycznie nosicie. Zainteresowanych lekturą odsyłam tutaj.

– Why tea culture plays such an important role in Japanese people's lives? By participating in the ceremony of tea brewing, we cleanse not only our bodies, but also our minds – we achieve a piece of mind and introduce harmony into our lives. During the celebration, green powdered matcha tea is brewed. It is already available in Poland. Tea is one of the best antioxidants in the world, and even if we don't drink it during a traditional Japanese ceremony, we can expect an improvement of our well-being. L-theanine that can be found in the tea stimulates the production of dopamine and serotonin in the body. These two hormones influence our mood, owing to which we are relaxed, pleased, and happy. What's important, we shouldn't use boiling water in the brewing process – the water should have the temperature of 70ºC. It is also worth taking a moment to stir the tea thoroughly.

***

– Dlaczego tak ważną rolę w życiu Japończyków odgrywa picie herbaty? Biorąc udział w ceremonii jej parzenia oczyszczamy nie tylko ciało, ale i umysł – osiągamy spokój ducha i wprowadzamy harmonię do naszego życia. Podczas uroczystości parzy się zieloną, sproszkowaną herbatę matcha, którą bez większego problemu można już kupić w Polsce. Herbata jest jednym z najlepszych na świecie antyoksydantów i nawet jeśli nie wypijemy jej w trakcie tradycyjnego japońskiego obrządku możemy spodziewać się poprawy samopoczucia. Zawarta w niej L-teanins produkuje w organizmie dopaminę i serotoninę. Te dwa hormony wpływają na nasz nastrój, dzięki nim jesteśmy odprężeni, zadowoleni i szczęśliwi. Co ważne, proszku nie wolno zalewać wrzątkiem – woda powinna mieć około 70 stopni. Warto też poświęcić chwilę, aby dokładnie wymieszać herbatę.

Jeśli szukacie dobrej jakościowo herbaty matcha, to polecam Moya Matcha. Założycielką tej marki jest japonka Hitomi Saito, która ukończyła takie szkoły gastronomiczne jak Tokyo Seika Gakko oraz paryskie Le Cordon Bleu. Od 2013 roku popularyzuje zastosowanie matchy w kuchni europejskiej.

La vie est belle L’Eclat

  Those who followed my Instagram during the weekend are aware that I attended Gosia's wedding on Saturday. In Kashubia in Pałac pod Dębem, we were celebrating this important day. Today, I wanted to show you a small detail whose name is extremely meaningful. La vie est belle (Life is beautiful) wonderfully matches the mood that accompanies me now. Lancome has just released a new fragrance. L’Éclat is flowery, fresh, and very girly – have you had the chance to test it?

The first photo that you can see in the post was taken by Ania from Mammamija.

***

   Jeśli ktoś z Was śledził w weekend mój Instagram, to zapewne wie, że sobotę spędziłam na weselu Gosi. Na Kaszubach, w Pałacu pod Dębem świętowaliśmy ten ważny dla niej dzień. Dziś chciałam Wam pokazać mały detal, którego wymowna nazwa La vie est belle (Życie jest piękne) świetnie pasuje do nastroju, który mi teraz towarzyszy. Marka Lancome wypuściła właśnie nowy zapach. L’Éclat jest kwiatowe, świeże i bardzo dziewczęce – miałyście już okazję przetestować?

Pierwsze zdjęcie we wpisie jest autorstwa kochanej Ani z bloga Mammamija

Nie daj się zakonserwować, czyli jak korzystać z produktów, które szybko tracą świeżość.

   I look inside my fridge – there aren't too many things there. One courgette, one package of eco salmon, last three tart pieces that I baked yesterday, two jars of raspberry preserve (it was supposed to last throughout the whole winter, but thanks to the constant storms I will run out of it soon), sour cream, Green-legged Partridge eggs, and that's it. Oh! I've got also a face serum and a nail polish. It might cross your mind that I probably live on takeaways and I don't cook at all, but the truth is far from that – I just like fresh products and these cannot remain for long in our kitchen. It forces me to maintain certain discipline and sometimes makes my everyday life a little bit difficult as I'm not always in possession of what I need at a given moment. Yet, I still claim that it's worth it. For a number of reasons.

1. Natural products have a shorter expiration date.

It might be seen as a flaw, but if you understand the reason for it, you'll definitely change your view. If vegetables, fruit, and cold cuts remain fresh for an extremely long period of time, it is a justified reason to be concerned. An intrinsic characteristic of nature is its extraordinary volatility – everything that tries to stop the process of passing works against the principles governing our world and brings some consequences. New studies have been bringing new increasingly astonishing and terrifying reports about the harmful influence of pesticides, preservatives, and antibiotics that are theoretically supposed to make products better, nicer, fresher, and cheaper. In practice, food has become increasingly less edible. If I were to use a slight exaggeration, I would say that plastic has no expiration date – it needs one hundred years until it starts to decompose – and we wouldn't stay healthy for long if we ate it. Therefore, why do we think that dry pepperoni stick with a three-year best-before date will be a great snack for us if in nature it is one of the products that go off the fastest?

***

 

   Zaglądam do mojej lodówki – nie ma w niej zbyt wielu rzeczy. Jedna cukinia, opakowanie ekologicznego łososia, ostatnie trzy kawałki tarty, którą wczoraj upiekłam, dwa słoiki konfitury z malin (miały być na całą zimę, ale przez te ciągłe burze zaraz się skończą), śmietana, jajka od kurki zielononóżki i to wszystko. Ach! No i jeszcze serum do twarzy i lakiery do paznokci. Można by pomyśleć, że pewnie żywię się jedzeniem na wynos i w ogóle nie gotuję, ale prawda jest zgoła inna – po prostu lubię świeże produkty, a one nie mogą zalegać w naszej kuchni zbyt długo. To zmusza mnie do pewnej dyscypliny i czasem utrudnia codzienność, bo nie zawsze mam pod ręką to, czego akurat potrzebuję, ale mimo tego, uważam, że warto. Z kilku powodów.

1. To co naturalne, psuje się szybciej.

Można uznać to za wadę, ale jeśli zrozumiesz dlaczego tak jest, to na pewno zmienisz zdanie. Jeśli owoce, warzywa, wędliny i tak dalej, wyjątkowo długo zachowują świeżość, to powinien pojawić się u nas uzasadniony niepokój. Nieodłączną cechą natury jest jej niezwykła ulotność – wszystko co próbuje zatrzymać proces przemijania działa wbrew zasadom panującego świata i niesie za sobą jakieś konsekwencje. Nowe badania przynoszą wciąż coraz bardziej zaskakujące i przerażające doniesienia na temat szkodliwości pestycydów, konserwantów i antybiotyków, które teoretycznie mają sprawiać, że wszystko będzie lepsze, ładniejsze, świeższe i tańsze. W praktyce, jedzenie jest coraz mniej jadalne. Gdybym chciała posłużyć się odrobinę przesadzonym przykładem, to powiedziałabym, że plastik ma nieskończony okres przydatności – nim zacznie się rozkładać minie sto lat, a raczej nie czulibyśmy się dobrze gdybyśmy go zjedli. Dlaczego więc uważamy, że kabanos z trzyletnim terminem ważności będzie dla nas świetną przekąską, skoro w naturze mięso jest jedną z najszybciej psujących się rzeczy?

2. Where and how to search for fresh products?

The occurrence of gigantic supermarkets had an immense impact on the increase of the amount of preservatives used in food and cosmetics. Why? Because a single-time stock replenishment has to suffice for a very long time. With such a great store capacity, there is no possibility to replace products that quickly go off on a daily basis. Therefore, if you don't want to stuff yourselves and your families with chemical substances, you should look for markets and small shops that have their goods delivered a couple of times a week – the range of goods in such places isn't very wide and it quickly disappears from the shelves. If you choose particular fruit and vegetables, remember that those cultivated with eco or near-natural ways will always look… uglier. The agents responsible for shiny apples, peach-sized strawberries, and impeccable bananas are artificial nitrogen fertilisers used in mass production.

3. Buy less but more often.

Storing too many products with short expiration date may mean only one thing – that you will throw away a large portion of what you're keeping in the fridge. Each of us would like to avoid it as it is no pleasure to get rid of the things that we've purchased (Poland has been ranked as the 5th on the infamous list of the food-wasting countries in the EU). Many of us also feel an additional pang of regret – it is fairly difficult to find an explanation why we're wasting food when there are more than five million children dying from malnourishment around the world. Not everyone is able to afford to make daily visits at the eco market and make deals with Mr. Smith asking him to keep a couple of tomatoes under the counter for us. You will always buy too much if you stock up on products. However, there are products that, despite the fact that they are untouched by chemical substances, can be kept in our kitchen for several months – and these are products that we should always have at home. Groats, flours, pastas, nuts, spices, oils, marinated vegetables, preserves may become the base of many meals. There is no need for you to buy hard vegetables (potatoes, carrots, courgettes, beetroots) more than once a week. Small, soft, and juicy types of fruit are the ones that go off the quickest (strawberries, raspberries, blueberries – you should eat them on the same or on the next day). The harder the fruit and its peel, the longer it will last before bacteria and microorganisms kick in.

4. Reaching the bottom

Do you remember when youtubers, who dealt with cosmetics on their channels, were trying to finish each product and reach the bottom? I really liked the approach "I don't buy anything new until I finish what I've got." It's important especially in case of eco and natural cosmetics as they quickly lose their properties and may simply go off. Thus, if you don't want to buy drugstore cosmetics that can be used for even up to three years (what chemical substances can be found inside ?!), don't "postpone" applying eco cosmetics – start using them right away. It's also good to pay attention to the way these are packaged – a face cream without preservatives in whose case you simply dip your finger in the substance is best used in 14 days. Benign preservatives may guarantee that the cosmetic can be used for between 6 weeks and 6 month, provided that it's closed in a container with a pump.

***

2. Gdzie i jak szukać świeżych produktów?

Ogromny wpływ na zwiększenie ilości konserwantów w jedzeniu i kosmetykach miało powstanie wielkich hipermarketów. Dlaczego? Bo jednorazowe zatowarowanie musi starczyć na bardzo długi czas. Przy tak wielkiej powierzchni sklepów nie ma możliwości, aby produkty które szybko się psują były codziennie uzupełniane. Jeśli więc nie chcesz faszerować siebie i bliskich chemią, to przede wszystkim rozejrzyj się za targami i sklepikami, które mają dostawy co najmniej kilka razy w tygodniu – w takich miejscach towaru jest mało i często szybko się kończy. Jeśli sięgasz już po konkretne owoce i warzywa to pamiętaj, że te uprawiane metodami ekologicznymi lub zbliżonymi do naturalnych zawsze będą… brzydsze. To sztuczne nawozy azotowe używane w masowej produkcji sprawiają, że jabłka się błyszczą, truskawki są wielkości brzoskwini, a banany wyglądają nieskazitelnie.

3. Kupować mniej, a częściej.

Magazynowanie zbyt dużej ilości produktów o krótkim czasie przydatności może oznaczać tylko jedno – że ogromną część z tego, co trzymamy w lodówce, wyrzucimy. Każda z nas wolałaby tego uniknąć, bo to żadna przyjemność pozbywać się czegoś, na co wydałyśmy pieniądze (Polska zajmuję piąte miejsce w niechlubnym rankingu państw marnujących jedzenie w Unii Europejskiej). Wiele z nas czuje też dodatkowy wyrzut – ciężko znaleźć wytłumaczenie na marnowanie jedzenia, gdy na świecie co roku z niedożywienia umiera ponad pięć milionów dzieci. Wiele z nas nie jest jednak w stanie pozwolić sobie na codzienne łażenie po ekotargu i umawianie się z panem Zenkiem, że schowa nam pod ladą kilka pomidorów. A kupując na zapas zawsze weźmiesz za dużo. Są jednak produkty, które nawet jeśli są nietknięte chemią spokojnie mogą przeleżeć w naszej kuchni kilka miesięcy – i je powinnyśmy mieć w domu zawsze. Kasze, mąki, makarony, orzechy, przyprawy, oliwy i oleje, marynowane warzywa i konfitury mogą posłużyć tobie jako baza wielu posiłków. Twardych warzyw (ziemniaki, marchewka, cukinia, buraki) nie musisz kupować częściej niż raz w tygodniu. Najszybciej psują się małe, miękkie i soczyste owoce (truskawki, maliny, jagody powinnaś zjeść tego samego lub następnego dnia). Im twardszy owoc i im mocniejszą ma skórkę, tym dłużej będzie mógł bronić się przed działaniem bakterii i drobnoustrojów.

4. Operacja denko

Być może pamiętacie jak youtuberki zajmujące się tematyką kosmetyków starały się każdy produkt zużyć do dna? Bardzo podobało mi się podejście „nie kupuję nic nowego, dopóki nie skończę tego co mam”. To ważne, zwłaszcza w przypadku kosmetyków ekologicznych i naturalnych, bo po otwarciu szybko tracą swoje właściwości i mogą się popsuć. Jeśli więc nie chcesz kupować drogeryjnych produktów, które mogą być używane nawet przez trzy lata (co oni do nich pakują?!) to nie odkładaj ekologicznych kosmetyków „na potem”, tylko od razu zacznij stosować. Dobrze też zwrócić uwagę na formę ich pakowania – krem bez substancji konserwującej, brany z pojemnika tradycyjnie palcem ma trwałość maksymalnie do 14 dni. Nieszkodliwe konserwanty mogą zapewnić trwałość kosmetyku od 6 tygodni do 6 miesięcy, pod warunkiem, że jest on zamknięty w opakowaniu z dozownikiem.

Polska marka Fridge wprowadziła na światowy rynek całkiem nową kategorię kosmetyków – tak zwane "kosmetyki świeże". Nie zawierają one żadnych składników syntetycznych ani alkoholu. Ze względu na swoje właściwości muszą być przechowywane w lodówce, a ich ważność wynosi dwa i pół miesiąca od daty produkcji. Serum do twarzy, które widzicie na zdjęciu, kupiłam po raz piąty i nie znalazłam jeszcze godnego następcy. 

5. When we're eating out…

We often approach restaurant food with limited trust. We can't see what products were used and what time they've spent in the restaurant fridge. When going to a restaurant or ordering food, it's worth paying attention to some seemingly irrelevant details.An open kitchen augurs well – it means that the restaurant prides itself in the way they prepare food. The owners aren't afraid that we will bear witness to disturbing procedures as they have nothing to hide. I know that long waiting time can be often irritating, but you should be more worried when you get your food within a few minutes – it was probably heated up in a microwave. In restaurants visited by enthusiastic crowds, the food is most often fresh as everything has to be prepared on the go. The worst day to order a dinner at a restaurant is Wednesday and the best Friday – chefs usually prepare all ingredients before the weekend. Thus, we will be compelled to eat leftovers when we come in the middle of the week. It is also good to adhere to the principle that the ordered meal is eaten on the next day at the latest.

***

5. Gdy jemy na mieście…

Do jedzenia w restauracjach często podchodzimy z ograniczonym zaufaniem. Nie mamy wglądu w to, jakie produkty zostały wykorzystane i jak długo leżały wcześniej w restauracyjnej lodówce. Wybierając się do lokalu albo zamawiając jedzenie na wynos warto zwrócić uwagę na  pozornie nieistotne detale.

Odkryta kuchnia dobrze wróży – to znaczy, że restauracja chce pochwalić się tym, w jaki sposób przygotowuje jedzenie. Właściciele nie boją się, że zobaczymy jakieś niepokojące procedery, bo po prostu takowe nie są stosowane. Wiem, że długie oczekiwanie na kolację bywa irytujące, ale bardziej powinno Cię zmartwić podanie dania w ciągu kilku minut – najprawdopodobniej zostało odgrzane w mikrofali. W knajpach, do których przychodzą dzikie tłumy jedzenie jest zwykle świeże, bo wszystko musi być przygotowywane na bieżąco. Najgorszym dniem na obiad w restauracji jest środa, a najlepszym piątek – kucharze przygotowują zwykle wszystkie półprodukty przed weekendem, w połowie tygodnia załapiemy się raczej na resztki. Dobrze też trzymać się zasady, aby danie zamówione na wynos jeść najpóźniej następnego dnia.

Jeśli często bierzecie jedzenie na wynos z restauracji, to Wasze życie  właśnie zmieniło się na lepsze. Od niedawna, wiele dobrych knajp na  terenie Warszawy i innych miast, można znaleźć w aplikacji Uber Eats,  dzięki której dostajecie zamawiane danie prosto pod drzwi. Piszę o  tym, także dlatego, bo na stronie www.kody.pl znajdziecie teraz kod  rabatowy na tę usługę (45 złotych na trzy pierwsze zamówienia –  spróbujcie chociaż raz, jestem pewna, że nie będziecie żałować).  Znajdziecie tam także kody rabatowe do takich sklepów jak Bonprix,  Groupon, Sephora, Douglas, Renee, eButik, Zooplus, Crazyshop i innych.  Polecam też portal Gruper.pl! Znajdziecie tam kupony rabatowe z Travelista, Triverny i z innych portali z kuponami  rabatowymi na różne usługi w Twoim mieście i wycieczki.

6. Storage

When you did your shopping, you should definitely take care of the appropriate storage of the purchased products. Forget about plastic bags as, owing to lack of air and the presence of dampness, your food will go off more quickly. Vegetables and fruit ought to be dry (wash them right before the time you want to eat them), and it's best to keep them on a plate or in a paper bag.If it's possible, replace plastic containers, jars, and bottles with glass ones. Plastic starts to release toxic substances that quickly permeate food already at a temperature above 15ºC. Glass is considerably safer.

***

6. Przechowywanie

Gdy wracasz do domu zakupów, powinnaś przede wszystkim zadbać o to, aby odpowiednio przechować jedzenie. Zapomnij o siatkach i workach foliowych, bo przez brak powietrza i wilgoć, która się w nich magazynuje jedzenie szybciej gnije. Warzywa i owoce powinny być suche (myj je dopiero przed spożyciem) i najlepiej trzymać je na talerzyku lub w papierowej torebce.

Jeśli to możliwe zastąp plastikowe pudełka, słoiki i butelki na szklane. Plastik, i to już temperaturze powyżej 15 stopni, zaczyna wydzielać toksyczne substancje, które przenikają do żywności. Szkło jest pod tym względem o wiele bezpieczniejsze. 

Na zakupy chodzę teraz z torbą ze sznurka (jest przewiewna, lekka i zajmuje mało miejsca). Znalazłam ją w butiku Ani Kuczyńskiej. 

 

***