#Livefolk czyli dlaczego tak bardzo kochamy wiejskie klimaty

   I don't suppose that there is someone among us who doesn't miss the concept of living in the countryside – away from the commotion, in harmony with nature, and with a view of a meadow behind their window. Maundering around the house, wrapped in a blanket, it's really nice to look at the photos of pastures shrouded in mist, even though I know that the daily life outside of the city would probably turn out to be far from utopian and that I would miss civilisation after a short respite. However, there just has to be something in those country-style motifs since they are more and more often noticeable in our homes. Hashtag livefolk has been used more than thirteen million times on Instagram, and profiles like mrsostrovia, ali.horne, marte_marie_forsberg, _foodstories_ have gained a couple of thousands of followers in next to no time. Why idyllic atmosphere evokes such nostalgia in us?

***

    Nie sądzę, aby wśród nas był ktoś, kto nie tęskni czasem za życiem na wsi – z dala od miejskiego zgiełku, w zgodzie z naturą i z widokiem łąki za oknem. Snując się po domu, owinięta w koc, z przyjemnością oglądam fotografie pastwisk owitych mgłą, chociaż wiem, że pewnie codzienność życia za miastem nie okazałaby się tak utopijna, a po chwilowym oddechu brakowałoby mi cywilizacji. Coś jednak w tych wiejskich klimatach musi być skoro coraz częściej widzę, jak wkradają się do naszych miejskich mieszkań. Hasztag livefolk ma na Instagramie ponad trzynaście milionów oznaczeń, a profile takie jak mrsostrovia, ali.horne, marte_marie_forsberg, _foodstories_ w mgnieniu oka zyskały kilkadziesiąt tysięcy obserwatorów. Dlaczego sielskie klimaty wzbudzają w nas taką nostalgię? 

1. It's healthier.  

   Bees, hives, migratory apiaries – the life of these hard-working insects is one of the most incredible rural mysteries. We are awe-struck when observing their hierarchy, their skill to pollinate flowers, and, of course, the ability to create the elixir of health: honey which is the most wonderful gift of nature. A whole book could be written on the benefits of its use – it diminishes the toxic effect of alcohol, the presence of acetylcholine decreases blood pressure and improves blood circulation, owing to hydrogen peroxite (it's the same substance that is used for wound cleansing), it has antibacterial properties. Honey has also anti-inflammatory, restoring, and cleansing properties. In children, the consumption of honey improves mental development and increases their immunity to diseases.

   Today, honey is present in almost all homes because it is available everywhere. However, not all types of honey (or rather not all types of products called honey) possess these magical properties. Those that we can find in supermarkets mostly underwent processing involving high temperature which in turn means that they can be equated with a simple sugar syrup. Genuine honey is almost always dense (honey comes in liquid form only right after it was gathered and it solidifies over time), and after adding it to water it dissolves in a non-uniform way leaving peculiar streaks and then the substance falls to the bottom. It is also worth paying attention to its taste or rather to the characteristic "scratchy" feeling that it leaves on our tongue. It's best to search for it at family-run apiaries, and when we find such a place, we should stock up on honey jars for the whole winter season.

   As I mentioned earlier, high temperature destroys the medicinal properties of honey – this is bad news as we often add honey to hot drinks. Fortunately, we've got some time before honey turns into regular sugar. After adding it to a cup of hot tea or infusion, it is vital to drink it within fifteen minutes from the moment of brewing – otherwise, it will indeed lose its medicinal traits. You can also wait until the beverage cools a little and then add some honey. The temperature of honey shouldn't exceed 35 degrees Celsius – that is the temperature that prevails inside a hive.

Orange, ginger, and honey infusion

Ingredients:

100 g of fresh ginger

1 orangea few sprigs of rosemary

3 anise stars natural honey

Directions:  

Peel the ginger and cut it into fine slices. Wash three rosemary sprigs and fairly divide them into three mugs. Cut the orange into fine slices and then put two orange slices into each mug. Add anise and pour hot water over the prepared ingredients (remember, it can't be boiling hot). Leave it for two minutes and then add some honey. Stir thoroughly.

***

1. Bo zdrowiej.

   Pszczoły, ule, wędrowne pasieki – życie tych pracowitych owadów to jedna z najbardziej niezwykłych wiejskich tajemnic. Z zachwytem patrzymy na ich hierarchię, nieocenioną umiejętność zapylania kwiatów i oczywiście eliksir zdrowia: miód to najcudowniejszy dar natury. O jego zaletach można by napisać całą książkę – obniża toksyczne działanie alkoholu, obecna w miodzie acetylocholina obniża ciśnienie i poprawia krążenie krwi, dzięki obecnemu w nim nadtlenku wodoru (to ta sama substancja, która znajduje się w wodzie utlenionej) działa antybakteryjnie. Miód odznacza się również właściwościami przeciwzapalnymi, odnawiającymi i oczyszczającymi. U dzieci spożycie miodu wzmaga rozwój umysłowy i zwiększa odporność na choroby. 

   Dziś miód obecny jest prawie w każdym domu, bo można go kupić dosłownie wszędzie. Jednak nie każdy miód (albo raczej nie każdy produkt nazwany miodem) posiada swoje magiczne właściwości. Te które znajdziemy w supermarketach w większości zostały poddane działaniu wysokiej temperatury, a to oznacza, że nie różnią się prawie niczym od zwykłego syropu cukrowego. Prawdziwy miód prawie zawsze jest gęsty (tylko tuż po zebraniu miód jest płynny, z czasem jednak zastyga), a po dodaniu go do wody rozpuszcza się niejednolicie, zostawia w wodzie specyficzne „wstęgi” i opada na dno. Warto też zwrócić uwagę na smak, a raczej specyficzne "drapanie" w język. Najlepiej szukać go w rodzinnych pasiekach, a gdy już taką znajdziemy kupić zapas na całą zimę. 

   Tak jak wspominałam wcześniej, wysoka temperatura niszczy lecznicze właściwości  – to zła wiadomość, bo przecież najczęściej dodajemy miód do gorących napojów. Na szczęście mamy trochę czasu nim miód zamieni się w zwykły cukier. Po dodaniu go do gorącej herbaty czy naparu należy wypić napój w ciągu piętnastu minut od zaparzenia – inaczej faktycznie straci swoje walory zdrowotne. Można też poczekać aż napój trochę wystygnie i dopiero wtedy dodać miód. Temperatura miodu nie powinna przekraczać 35 stopni Celsjusza, czyli takiej, jaka panuje w ulu. 

Napar z pomarańczą, imbirem i miodem

Skład:

100 g świeżego imbiru 

1 pomarańcza

kilka gałązek świeżego rozmarynu

3 anyżowe "gwiazdki" 

miód naturalny

Sposób przygotowania:

   Imbir obieramy ze skórki i kroimy na cienkie plastry. Myjemy trzy gałązki rozmarynu i sprawiedliwie rozdzielamy na trzy kubki. Pomarańcze kroimy na plasterki, wrzucamy po dwie plastry do każdego kubka. Dodajemy anyż i zalewamy gorącą wodą (ale nie wrzątkiem). Odstawiamy na dwie minuty i dopiero wtedy dodajemy miód. Mocno mieszamy. 

Kubek, który trzymam w ręku jest emaliowany – można go trzymać nad płomieniem i nie zbije się nawet jeśli rzucimy nim w telewizor (odradzam przeprowadzenie testów). Nie kupiłam go jednak w sklepie, wyślijcie wiadomość na Instagramie do tej zdolnej dziewczyny jeśli jesteście zainteresowane. 

  You've probably often heard your mother or grandmother proudly declaring that a friend's friend gave them a hen, double-yolk eggs, or genuine bacon. Beef from an organic farm can sometimes reach exorbitant prices, but doctors and scientists considerably more often convince us that such a choice will pay off in the future. In Chemical Children by Peter Mansfield, we can read that […] We have already learned a lot by reflecting on the habits of our ancestor, many of whom thrived well on meat. But their animals were healthy and enjoyed a wide variety of food in all seasons. They ate grass not only young and green, but in seed a few months later. And they browsed leaves and shoots off trees as far up as they could reach. They still do, when they get a chance. […] we should be exposed to much less immediate or potential hazard if it [meat] were grown slowly, for health rather than quality reasons.

   The difference between intense and organic breeding is vast and it increases by the day. It is enough to mention that in natural circumstances a chicken reaches its proper weight within eighty days, and only within forty-two days on an industrial farm (with the help of genetically-modified fodder and antibiotics). It's hard to believe that it has no impact on the quality of meat and, as a result, our health. If you are curious about what an organic farm looks like and how much you can learn from animals, you should read "The Secret Life of Cows" by Rosamung Young.

***

 Pewnie często słyszycie, jak Wasza mama lub babcia z dumą oznajmia, że znajoma znajomej podarowała jej wiejską kurę, jajka całe w piórkach od zielononóżki, czy prawdziwy boczek. Ceny wołowiny pochodzącej od krów z hodowli organicznej potrafią zwalić nas z nóg, ale lekarze i naukowcy coraz częściej przekonują, że taki wybór i tak nam się opłaci. W książce Chemical Children autorstwa Petera Mansfielda można przeczytać, że […] Wiemy już sporo dzięki analizie zwyczajów naszych przodków, którym mięsna dieta służyła wyśmienicie. Tyle, że zwierzęta w ich czasach były zdrowe i przez okrągły rok żywiły się zróżnicowanym pokarmem. Jadły nie tylko młodą zieloną trawę, ale też taką, która parę miesięcy później zawiązała nasiona. Sięgały po liście i pędy drzew. Do dziś to robią, jeśli tylko dać im ku temu sposobność. […] sami bylibyśmy wystawieni na dużo mniejsze ryzyko, gdyby spożywane przez nas mięso było produkowane powoli, z myślą właśnie o zdrowiu, nie o ilości. 

   Różnica między hodowlą intensywną a organiczną jest ogromna i z każdym dniem coraz większa. Wystarczy wspomnieć, że w naturalnych warunkach kurczak osiąga swoją wagę w osiemdziesiąt dni, ale tylko w czterdzieści dwa dni na fermie przemysłowej (z pomocą zmodyfikowanych pasz i antybiotyków). Ciężko uwierzyć, aby nie miało to wpływu na jakość mięsa, a tym samym na nasze zdrowie. Gdybyście byli ciekawi jak wygląda organiczna hodowla i jak wiele można nauczyć się od zwierząt to odsyłam Was do książki "Sekretne życie krów" autorstwa Rosamund Young. 

"Sekretne życie krów" to książka, którą połyka się w dwa wieczory, ale jej przekaz zostanie z nami znacznie dłużej. Krowy są tak samo różnorodne jak ludzie. Bywają niezwykle inteligentne albo niezbyt rozgarnięte, sympatyczne, uważne, agresywne, potulne, pomysłowe, nudne, dumne albo wstydliwe. Rosamund Young przez wiele lat obserwowała życie krów na swojej rodzinnej farmie – miejscu, które uchodzi za ideał zrównoważonej hodowli.

2. Countryside is more inspiring.  

   Meadow flowers, old wood, thick crocheted blankets, porcelain with folk motifs – these are elements that immediately introduce a little bit of idyllic cosy atmosphere into all interiors. Rustic style has been popular in Poland for a long time, but it disseminated in its Provençal version treated in a too literal way (whitewash wood, a lot of pink hues, fine floral patterns, and bibelots that no one needs) – I, however, prefer its more stark interpretation. Examples of interiors with folk motifs can be found here. My bedroom, where white colours reign, lacked an element that would break the classic woodwork. I decided to go for a wooden crate, which was previously used as a mere prop for the culinary photo shoots, and turn it into a bedside table. You can find a similar crate on all types of markets – I bought mine for PLN 12.

***

2. Bo wieś jest inspirująca

   Polne kwiaty, stare drewno, grubo dziergane koce, porcelana z folkowymi wzorami, to elementy, które od razu wprowadzają do wnętrza odrobinę sielskiego, przytulnego klimatu. Rustykalny styl popularny był w Polsce od dawna, ale rozpanoszył się przede wszystkim w wersji prowansalskiej i to traktowanej trochę zbyt dosłownie (bielone drewno, dużo różu, drobnych kwiatowych wzorów i mało przydatnych bibelotów), ja preferuję jednak tę bardziej surową interpretację. Przykłady wnętrz z wiejskimi zapożyczeniami znajdziecie tutaj. W mojej sypialni, w której dominuje biel, brakowało elementu, który przełamałby stolarkę w klasycznym stylu. Drewnianą skrzynkę po jabłkach, która do tej pory służyła mi jako tło do zdjęć kulinarnych, postanowiłam wykorzystać jako stolik nocny. Podobne znajdziecie na każdym rynku – ja kupiłam swoją za dwanaście złotych. 

   The fashion industry also stopped treating folk elements as something unrefined and inelegant. Let's look, for example, at the photo shoot for the German ELLE by Mikael Schulz. Of course, crocheted plait sweaters against the backdrop of pastures played first fiddle. The following season will also be full of folk references, and as long as we don't combine them with Emu shoes, they will add our wardrobe a little bit of lightness. I would be really eager to choose this one, this one and this one.

***

  W przemyśle modowym wiejskie akcenty również przestały być traktowane jako coś przaśnego i mało eleganckiego. Spójrzmy chociażby na sesję dla niemieckiego ELLE autorstwa Mikaela Schulza. W roli głównej wystąpiły oczywiście dziergane swetry z warkoczowymi splotami na tle pastwisk. W trendach na najbliższy sezon znajdziemy też wiele nawiązań do folkloru i, o ile nie połączymy ich z butami Emu,  dodadzą one naszej garderobie trochę lekkości. Ja chętnie wybrałabym to, to i to

Mój sweter jest od marki Diverse i kosztuje tylko 159 złotych. Przy okazji mam dla Was kod rabatowy o wysokości 10% na swetry w DIVERSE, wystarczy, że użyjecie hasła MLE (kod ważny do końca dnia 22.10.2017, więc się spieszcie). Udanych zakupów! :)

3. We're sentimental.  

   If we look back to our favourite childhood books, it will be difficult to find those whose setting depicted the city. The Moomins, Anne of Green Gables, The Six Bullerby Children, Winnie-the-Pooh, The Secret Garden – there were so many beautiful stories that conveyed, between the lines, the truth about the closeness to nature bringing piece of mind and that "to be" is more important than "to have". Of course, unless we're talking about honey barrels – then, the problem becomes more complicated.

***

3. Bo jesteśmy sentymentalni.

   Jeśli wrócimy pamięcią do ulubionych książek z dzieciństwa z trudem znajdziemy te, których akcja toczyła się w mieście. Muminki, Ania z Zielonego Wzgórza, Dzieci z Bullerbyn, Kubuś Puchatek, Zaczarowany Ogród – ileż to pięknych opowieści przekazywało nam między wierszami prawdę o tym, że bliskość z naturą zawsze działa kojąco i że "być" jest ważniejsze niż "mieć". Chyba że mowa o baryłkach miodu, wtedy sprawa zaczyna się komplikować…

 

***

 

 

 

Przepis na tartę, wełniane koce i marcepanowe zapachy, czyli październikowe umilacze

   I've prepared a bunch of while-awayers for this cool autumn evening. The post will be about interiors, cosmetics that smell like marzipan, books, and a hot recipe to top it off. Check it out!

1. Blankets, rugs, bedspreads are in my opinion essential to the seasons of autumn and winter. I think that there lately hasn't been an evening during which I wouldn't wrap myself in something like that. I've found a couple of options for you: this one is made of cotton so it will be easy to wash, this has got more than 80% of wool, and this will look great in all homes.

2. Together with the fashion for Scandinavian interiors, we've started to pay greater attention to the materials used to produce furniture for our homes. Items made of wood are becoming increasingly popular, and they are difficult to find in regular furniture stores. It's a lot easier to come across them at an antiques fair or on auction websites. In order to avoid going through thousands of offers, it's worth using the formula "cleaned wood" while searching. This is how I found, for example this wardrobe and this table.

***

   Na ten chłodny jesienny wieczór przygotowałam dla Was kilka umilaczy o wnętrzach, kosmetykach pachnących marcepanem, książkach i z gorącym przepisem na koniec. Zapraszam serdecznie!

1. Koce, pledy i narzuty to coś bez czego nie wyobrażam sobie jesieni i zimy. Właściwie nie ma wieczoru, abym nie owinęła się czymś takim. Wyszukałam dla Was kilka propozycji: ten jest bawełniany więc można go łatwo prać, ten ma ponad 80% wełny, a ten będzie wyglądał świetnie w każdym mieszkaniu.

2. Wraz z modą na skandynawski styl we wnętrzach, zaczęłyśmy zwracać większą uwagę na to, z czego wykonane są meble w naszym mieszkaniu. Coraz większą popularnością cieszą się rzeczy ze starego drewna, których na próżno szukać w normalnych sklepach meblowych. Prędzej znajdziemy je na targu staroci lub w serwisach aukcyjnych. Aby nie wertować tysięcy ofert, warto użyć w wyszukiwarce sformułowania "oczyszczone drewno". Tak znalazłam na przykład tę szafę i stół

Mój model okularów to "Muscat Cooper" (dostępny w różnych kolorach), sweter jest z H&M, szare legginsy z MLE Collection, a koc z IKEA.

3. Since last week, "Make Photography Easier" has been available in all Empik stores! However, I heard from you that the book has been already sold out in some of them. I know that many of you wanted to sort through it before buying so I've decided to show you the titles of the seven chapter that can be found inside of the book. Photography is a field that is best discovered through practice; therefore, it is difficult to write something that will be helpful and won't resemble a camera instruction manual. In order to avoid too general rules, I've divided them according to the topic.

TABLE OF CONTENTS

1. Your home is also a great place to take photos, but…

2. How to look good in photos

3. How to take beautiful photos on holidays

4. How to take beautiful photos with your mobile phone

5. Culinary photography

6. Those utmost important and precious – photos of the nearest and dearest

7. Saving from oblivion

***

3. Od zeszłego tygodnia "Make Photography Easier" jest już dostępna w stacjonarnym Empiku! Doszły mnie jednak słuchy od czytelniczek, że w niektórych księgarniach książka jest już wyprzedana. Wiem, że wiele z Was chciało ją przejrzeć przed zakupem, postanowiłam więc pokazać Wam tytuły siedmiu rozdziałów, które znajdziecie w książce. Fotografia to taka dziedzina, którą najlepiej poznawać przez doświadczenie, trudno jest więc napisać coś, co będzie pomocne, a jednocześnie nie będzie przypominało instrukcji obsługi aparatu. Aby uniknąć zbyt ogólnych rad podzieliłam je ze względu na temat. 

SPIS ROZDZIAŁÓW

1. W twoim domu też można zrobić ładne zdjęcia, ale…

2. Jak wyglądać dobrze na zdjęciach

3. Jak robić piękne zdjęcia na wakacjach

4. Jak robić piękne zdjęcie telefonem

5. Fotografia kulinarna

6. Te najważniejsze i najcenniejsze – zdjęcia bliskich

7. Ocalić od zapomnienia

Zdjęcie mojej sypialni, które widzicie powyżej pochodzi z rozdziału "W twoim domu też można zrobić ładne zdjęcia, ale…". Opowiadam w nim o tym, jak urządzałam mieszkanie tak, aby było fotogeniczne i jednocześnie przytulne. Książkę możecie kupić tutaj

4. Why aviator sunglasses are called the way they are called? In the 20s of the 20th century, together with the development of aviation, airplanes could fly increasingly higher. That in turn led to pilots' problems with the reached altitude – they were suffering from dizziness and nausea connected with the glaring sun beams while covering long distances. In 1929, General MacCready commissioned designing sunglasses for the air force of the United States that were supposed to protect the pilots from sun rays at high altitudes and at the same time ensure clear vision. In the 70s, Robert Redford, while playing one of his best roles in the film "Three Days of Condor," wore exactly the same style of eyewear, but this time these were regular glasses. From that time, this style became one of the most iconic models of glasses in the history. If you were searching for such glasses, you should check out on Muscat.pl – it is a Polish brand that offers really neat frame models. Additionally, the brand offers an at-home fitting room, a possibility to order a couple of models and choose the perfect one for us.

5. If some of you think that starting your own business is too difficult, you should look at my friend in the same line of work – Joanna Glogaza. Not only does she blog, but also she started her own brand, Lunaby (sleepwear). Now, she decided to create a course in which she shares her knowledge with the participants about running a business. I'm sure that the course "How to start your own clothing brand" will provide answers to many of the questions asked by people that are at the beginning of their journey. You can enrol for two more days.

6. You often ask about the books that I recommend – I sometimes fail to provide you with new options as quickly as I would want to because you read everything so fast. The next thing that I will be reading is "The Sense of Order" by Gombrich and "The Story of the Lost Child" by Ferrante. Currently, I'm finishing "Who Do You Think You Are" by the Noble Prize winner, Alice Munro, but I'm not that captivated by this read. If you are searching for more information about books, you can check out Youtube. Barłóg Literacki is a project started by Karolina Sulej and Sylwia Chutnik – I think that you might like the convention of these films. 

***

4. Czemu aviatorki (inaczej zwane pilotkami) zawdzięczają swoją nazwę? W latach dwudziestych XX wieku, wraz z rozwojem lotnictwa samoloty mogły zacząć latać znacznie wyżej. To z kolei wywoływało problemy pilotów związane z osiąganą wysokością – cierpieli oni na bóle głowy i nudności z powodu rażącego blasku słońca podczas pokonywania dużych odległości. W 1929 roku generał MacCready zlecił zaprojektowanie okularów dla sił powietrznych Stanów Zjednoczonych, które przy jednoczesnym zapewnieniu wyraźnego obrazu, miały chronić pilotów przed odbiciami światła na dużych wysokościach. W latach siedemdziesiątych Robert Redford grając jedną ze swoich najlepszych ról w filmie "Trzy dni Kondora", miał na nosie właśnie aviatorki, ale w wersji korekcyjnej. Od tego czasu stały się one jednym z najbardziej kultowych modeli okularów w historii. Jeśli szukałyście takich okularów to sprawdźcie model na stronie Muscat.pl – to polska marka, która oferuje naprawdę zgrabne modele oprawek. Dodatkowo oferują tak zwaną domową przymierzalnię, czyli możliwość zamówienia za jednym razem kilku par i wybrania spośród nich tej idealnej. 

5. Jeśli któraś z Was myśli, że założenie własnego biznesu jest za trudne, to spójrzcie na moją koleżankę po fachu – Joannę Glogazę. Asia nie tylko prowadzi blog, ale założyła też własną markę Lunaby (pidżamy i koszulki do spania). Teraz postanowiła stworzyć kurs, w którym dzieli się z uczestnikami wiedzą o prowadzeniu biznesu. Jestem pewna, że kurs "Jak założyć własną markę odzieżową" odpowie na wiele pytań, które zadają sobie osoby na początku swojej przygody. Zapisy trwają jeszcze dwa dni.

6. Bardzo często pytacie o książki, które polecam – czasem nie nadążam nawet z podawaniem Wam nowych tytułów, bo tak szybko czytacie, to o czym Wam wspominałam. U mnie w kolejce czeka teraz "Zmysł porządku" Gombricha i "Historia ucieczki" Ferrante. W tym momencie kończę "Za kogo ty się uważasz" noblistki Alice Munro, ale ta lektura jakoś mnie nie porwała. Jeśli szukacie więcej informacji o książkach, to polecam Wam zajrzeć na Youtube. Barłóg Literacki to projekt Karoliny Sulej i Sylwii Chutnik – myślę, że konwencja tych filmów może Wam przypaść do gustu.  

7. That's strange that I haven't yet tested the products of Ministerstwo Dobrego Mydła. This brand fulfils all of the criteria that I follow when buying cosmetics – it's Polish, eco-friendly, and has aesthetic packaging. I've tested three plum products: regenerating stick, seed oil, and sugar scrub. The first product was a total surprise – I thought that I wouldn't use it and that it is a strange idea for a cosmetic to have such a formula. But I use it at least a few times a day (and even now it is standing by my laptop) and I'm really delighted with it (it delicately moisturises the skin and the fragrance stays on for a long period of time). When it comes to the oil, it smells of marzipan, and using it (I apply it in the evening) is simply pure pleasure. The scrub is great as well. If you use the code MLE until the end of October, you will receive a discount for the plum trio! :)

8. The photo of fig tart became a hot topic on Instagram. I prepared it before shooting the material to DzieńDobry TVN to make sure that I will pull it off on air. I used figs a little bit by coincidence, because I had a couple of these in the fridge – you can easily use other types of fruit, especially that the figs will soon be not available anymore.

***

7. Aż dziwne, że do tej pory nie przetestowałam jeszcze produktów Ministerstwa Dobrego Mydła. Ta marka spełnia wszystkie kryteria, którymi kieruje się przy wyborze kosmetyków – jest polska, ekologiczna i ma estetyczne opakowania. Przetestowałam trzy śliwkowe produkty: sztyft regenerujący, olej z pestek i peeling cukrowy. Ten pierwszy całkiem mnie zaskoczył – myślałam, że nie będę go używać i że w ogóle to dziwny pomysł, aby kosmetyk miał taką formę. Ale używam go co najmniej kilka razy dziennie (nawet teraz stoi przy moim komputerze) i jestem nim naprawdę zachwycona (delikatnie natłuszcza skórę a zapach bardzo długo się utrzymuje). Olej z kolei pachnie marcepanem, a jego używanie (stosuję na twarz wieczorem) jest po prostu czystą przyjemnością. Peeling również sprawdził się bardzo dobrze. Jeśli do końca października użyjecie hasła MLE w trakcie dokonywania zakupów, to dostaniecie mały rabat na śliwkowe trio! :)

8. Zdjęcie tarty z figami zrobiło na Instagramie furorę. Przygotowałam ją przed nagraniem do programem DzieńDobry TVN, aby potem na wizji mieć pewność, że wyjdzie ;). Figi użyłam trochę przez przypadek, bo miałam w lodówce kilka sztuk – do tarty można spokojnie wykorzystać inne owoce, zwłaszcza, że figi wkrótce się skończą. 

TART WITH CREAM AND FRUIT

Ingredients:

1. Shortcrust pastry:

– 160 g of wheat flour

– 40 g of icing sugar

– 130 g of diced butter

2. Cream:

– 250 g of mascarpone

– approx. 200 ml of whipping cream (36% butterfat)

– 200 g of white chocolate

– 50 g of icing sugar

– lemon juice from 2 limes 6 figs or other soft type of fruit, you can also use frozen raspberries or sour cherries (just like here)

Directions:

1. Place flour, sugar, and butter on the countertop. Knead everything energetically until it acquires dense texture. Wrap it in parchment paper and place it in the fridge for 15 minutes. Line the tart mould with parchment paper and then thoroughly line the paper with the dough. Make a few small holes in the top with a fork and place it in the oven preheated to 170ºC for approximately 20 minutes. When the dough starts to become golden, take it out of the oven and wait until it cools.

2. Heat up three tablespoons of whipping cream in a small pot on low heat. Add crumbled white chocolate. Wait until it melts while stirring. Whisk the rest of the whipping cream with sugar and lime juice. When the chocolate is melted, take it off the burner and slowly add mascarpone while stirring at the same time. Slowly pour the chocolate mixture to combine it with whipped cream. Don't use a blender, just delicately stir everything with a spatula (it's extremely important; otherwise, the cream might curdle). Pour the cream onto the tart and leave it in a cool place for an hour. Place the selected fruit on top of the cream.

***

TARTA Z KREMEM I OWOCAMI

Skład:

1. Kruche ciasto:

– 160 g mąki pszennej

– 40 g cukru pudru

– 130 g pokrojonego w kostkę masła

2. Krem:

– 250 g serka mascarpone

– około 200ml śmietanki 36%

– 200 g białej czekolady

– 50 g cukru pudru

– sok z dwóch limonek 

6 fig lub innych miękkich owoców, można użyć też mrożonych malin lub wiśni (tak jak tutaj)

Sposób przygotowania:

1. Wykładamy na blat mąkę cukier i masło. Energicznie wszystko ugniatamy, aż ciasto zacznie mieć zwartą konsystencję. Zawijamy je w papier do pieczenia i wkładamy do lodówki na 15 minut. Na formę do tarty kładziemy papier do pieczenia i starannie wypełniamy tartę ciastem. Nakłuwamy ciasto widelcem i wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 170 stopni na około 20 minut. Gdy ciasto jest już zarumienione wyciągamy je z piekarnika i czekamy aż ostygnie. 

2. W rondelku, na bardzo małym ogniu, rozgrzewamy trzy łyżki śmietany i dodajemy do niej połamaną białą czekoladę. Czekamy aż się rozpuści, jednocześnie cały czas mieszając. Ubijamy resztę śmietany z cukrem i sokiem z limonek. Gdy czekolada już się rozpuści, ściągamy ją z ognia i powoli dodajemy do niej serek mascarpone, cały czas mieszając. Bardzo powoli przelewamy masę czekoladową do bitej śmietany. Nie miksujemy, a jedynie delikatnie mieszamy łyżką (to bardzo ważne, w przeciwnym wypadku krem może się zwarzyć). Przelewamy krem na tartę i odstawiamy w chłodne miejsce na godzinę. Wybrane owoce układamy na kremie. 

 

Uzupełniamy kosmetyczki! Kilka super produktów w niższej cenie

   The price is increasingly more often not a determinant of the quality – concerns invest millions of dollars in marketing and they just need to find a way to get their money back. We will pay a lot of money for beautifully packed cosmetics created by luxury brands even if they are on par with a simple drugstore Vaseline when it comes to the used ingredients. Before you start the shopping remember about the following rule: EXPENSIVE DOESN'T ALWAYS MEAN BETTER. And even when something is more expensive, it doesn't mean that you can't find it at a more affordable price. Drugstores have different margins (the prices of the same product can vary even up to 40% of the original price), and online stores often offer time-limited discounts.

   Today, you can read about four cosmetics that I can't live without. I've found places where you can buy them at a lower price.

***

  Cena coraz częściej nie jest wyznacznikiem jakości – koncerny inwestują miliony dolarów w marketing i gdzieś muszą to sobie odbić. Dużo zapłacimy za kosmetyk od ekskluzywnej marki i w ładnym opakowaniu, nawet jeśli składem nie różni się zbytnio od zwykłej wazeliny z apteki.
Zanim wybierzesz się na zakupy pamiętaj o tej zasadzie: DROGIE NIE ZAWSZE ZNACZY LEPSZE. A nawet jeśli coś jest droższe, to wcale nie znaczy, że nie można tego znaleźć w bardziej przystępnej cenie. Drogerie dają różne marże (ceny tego samego produktu mogą się wahać nawet o czterdzieści procent), a sklepy internetowe często oferują czasowe rabaty. 

   Dzisiaj przeczytacie o czterech kosmetykach, bez których nie mogę się obyć. Wyszukałam miejsca, gdzie można je kupić najtaniej.

1. OMG! 2 in 1 Face Mask (PLN 30, PLN 25 after the discount)

   Recently, sheet face masks have become incredibly popular – they are easy to use, hygienic, and relatively inexpensive. The cost of a disposable sheet is considerably lower in comparison to a traditional packaging, in case of which I've been rarely able to reach the bottom. Instead of buying a jar with one type of mask, you can buy a couple of different sheet face masks for an equal amount of money. In such a way, you can always choose the one that is most appropriate for your skin at a given time. Before you decide which mask to choose, read about them online and check their ingredients thoroughly. Avoid parabens and alcohol like the plague.
   When it comes to my favourite masks, these are Korean masks by OMG. Now, I'm using 2in1 version and I'm really pleased with the effects. Before you apply the main mask, it's best to use the cleansing mask (it can be found in the set). You apply the first mask literally for three minutes and you have the certainty that the cosmetic will permeate inside the skin. The second mask has to be applied for fifteen minutes and you don't have to wash your face afterwards. I even had the occasion to test it before applying makeup and the experience was great – the foundation stayed in place and didn't roll on my face. During the purchase, use the following code: OMG, and you will receive a 15 % discount.

***

1. Maseczka do twarzy OMG! 2W1 (cena 30 złotych, po użyciu rabatu 25)

W tej chwili bardzo popularne stały się maski w płatach – są łatwe w użyciu, higieniczne i stosunkowo niedrogie. Koszt jednorazowej maski jest znacznie mniejszy niż tradycyjne opakowanie, które rzadko zdarzało mi się dokończyć. Zamiast kupować słoik jednej maski, za tyle samo pieniędzy możemy kupić kilka rodzajów masek w płacie i używać tej, która nasza skóra akurat potrzebuje. Zanim zdecydujesz, którą maskę wybrać poczytaj o niej w internecie i sprawdź dokładnie skład. Unikaj jak ognia parabenów i alkoholu.
Jeśli chodzi o mojego faworyta są nimi koreańskie maski OMG. Teraz używałam wersji 2w1 i z efektów jestem bardzo zadowolona. Przed nałożeniem głównej maski, należy nałożyć maskę oczyszczającą (znajduje się w zestawie). Dosłownie na trzy minuty nakładasz maseczkę „numer jeden” i masz pewność, że kosmetyk przeniknie w głąb skóry. Maskę „numer dwa” nakładasz na piętnaście minut i nie musisz myć po niej twarzy. Miałam nawet okazję przetestować ją przed nałożeniem makijażu i wyszło super – podkład trzymał się bardzo dobrze i co najważniejsze nie zrolował się. Podczas zakupów masek użyj hasła: OMG, a otrzymasz 15 procent rabatu.

2. Raspberry Night Hand Cream by Balneokosmetyki (PLN 30, PLN 21 after the discount)

   We are willing to pay more money for face care or makeup products, but there is one type of cosmetic for which we don't want to overpay – hand cream. We go through up to a few tubes during one season, and we usually buy the first product that falls into our hands. I have to admit that, regardless of the price, I haven't come across a cosmetic that would be moisturising enough and, at the same time, wouldn't leave a greasy layer on my hands. Fortunately, there are other ways to care for your hands. You can buy a raspberry nigh hand cream in the online shop of a Polish brand Balneokosmetyki. During a few hour's sleep when we aren't washing our hands, the hand cream has the time to permeate into the thin layer of our epidermis and regenerate it. It is also great when it comes to moisturisation, and it alleviates irritations. If you have the occasion to test it, you should definitely wear gloves for the night. The result is amazing – I hadn't had such smooth hands even when I applied baby oil seven times a day during the changing of my daughter's diapers. You will receive a 30 % discount on all products with the code "pazdziernik".

***

2. Malinowy krem do rąk na noc od Balneokosmetyki (cena 30 złotych, , po użyciu rabatu 21)

Jesteśmy w stanie zapłacić więcej pieniędzy za produkty do pielęgnacji twarzy czy makijażu, ale jest jeden kosmetyk, za który naprawdę nie chcemy przepłacać – krem do rąk. W ciągu sezonu zużywamy nawet kilka tubek i zwykle sięgamy po pierwszy lepszy krem w drogerii. Przyznam, że niezależnie od ceny produktu jeszcze nie trafiłam na taki kosmetyk, który byłby wystarczająco nawilżający i jednocześnie nie zostawiał na skórze tłustego filmu. Na szczęście są już inne możliwości pielęgnacji dłoni. W internetowym sklepie polskiej marki Balneokosmetyki można kupić malinowy krem do rąk, który używa się na noc. Podczas kilku godzin snu, kiedy nie myjemy dłoni, krem ma dużo czasu, aby dokładnie przeniknąć w cienką warstwę naskórka i zregenerować go. Świetnie też nawilża i zmniejsza podrażnienia skóry. Jeśli będziecie miały okazję go testować, to koniecznie po jego użyciu nałóżcie rękawiczki. Efekt jest niesamowity – tak gładkich rąk nie miałam nawet w czasach, gdy siedem razy dziennie oblewałam swoje ręce oliwką w trakcie przewijania córeczki. Teraz w sklepie Balnokosmetyki otrzymacie 30 procent zniżki na cały asortyment  (podczas zakupów wystarczy użyć hasła: pazdziernik). W sklepie Balenokosmetyki znajdziecie też bardzo dobry krem pod oczy –  ma delikatną konsystencję i szybko niweluje oznaki zmęczenia.

3. Cleansing Face Foam by HelloBody (PLN 99,  PLN 84 after the discount)

   Luxury brands want us to pay exorbitant prices for products that are essential in body care. Did you know that Guerlain cleansing face foam costs almost PLN 230? And that Sisley makeup removing lotion costs almost PLN 400? However, these won't beat La Prairie face toner whose price is really exorbitant – PLN 450. If we were to compare the ingredients used in these cosmetics with their cheaper counterparts, there would be no difference whatsoever (at least I didn't notice any). In case of makeup removal cosmetics, it's not worth going for those produced by luxury brands. It's better to scrutinise the composition and the reviews of cheaper cosmetics. I'm currently using a face cleansing foam by HelloBody. The foam is light and great for makeup removal. It leaves the skin extremely smooth and fresh. Besides, it has a beautiful fragrance. I need to draw your attention to the whole cleansing line as these products are really great. Now, the product is 15% cheaper – you just need to use the code: MAKELIFE15 (the code can be used also when it comes to discounted products).

***

3. Pianka do mycia twarzy od HelloBody (99 złotych,  po użyciu rabatu 84)

Ekskluzywne marki każą sobie słono płacić za produkty, które są niezbędne w pielęgnacji. Czy wiecie, że pianka oczyszczająca do twarzy marki Guerlain kosztuje prawie dwieście trzydzieści złotych? A mleczko do demakijażu marki Sisley niecałe czterysta? Chyba i tak nic nie przebije toniku do twarzy marki La Prairie, którego cena jest naprawdę kosmiczna – czterysta pięćdziesiąt złotych. Gdyby porównać skład tych kosmetyków z ich tańszymi zamiennikami nie byłoby między nimi znaczących różnic (przynajmniej ja się ich nie dopatrzyłam). W przypadku kosmetyków do demakijażu nie warto sięgać do najwyższych półek. Lepiej przyjrzeć się składom i recenzjom tańszym kosmetykom. Ja używam teraz pianki oczyszczającej od HelloBody. Pianka jest lekka, dokładnie zmywa makijaż i pozostawia skórę jedwabiście świeżą, do tego przepięknie pachnie. Zresztą muszę zwrócić uwagę na całą serię ich kosmetyków do oczyszczania twarzy, u mnie sprawdzają się świetnie. Teraz produkt jest tańszy o piętnaście procent – podczas zakupów wpisz hasło: MAKELIFE15 (kod obejmuje nawet przecenione produkty).

4. Argan Oil for Hair by Moroccanoil (PLN 79, PLN 56 after the discount)

   It often happens that we've got a favourite cosmetic that isn't the cheapest. However, if we intend to spend more money, we should make sure that it really isn't available at a cheaper price (of course, we are talking about the very same product – copycats of cosmetics are a really bad idea and it's not worth spending a penny on them). Did you know that the same product – Rene Furterer Karite Mask – costs PLN 169 in Douglas, and PLN 95 in the online pharmacy Ziko? The price gap is gigantic, and that's the same product (it is a fully-fledged distributor of Furterer brand). My beloved cosmetic is argan oil by Moroccanoil. I bought it for PLN 95 at a hairdresser's and my cat smashed the bottle after three days. I couldn't imagine combing out my hair without it so I decided to look online. I found it at a price of PLN 56.

***

4. Olejek arganowy Moroccanoil do włosów (79 złotych, po użyciu rabatu 56)

Wiadomo, że zdarza nam się mieć swój ulubiony kosmetyk, który nie należy do najtańszych. Jeśli jesteśmy zdecydowane, aby jednak wydać więcej pieniędzy, to upewnijmy się, że nie można kupić go taniej (oczywiście nadal mówimy o tym samym produkcie – podróbki kosmetyków są naprawdę złym pomysłem i nie warto wydawać na nie nawet złotówki). Czy wiecie, że ten sam produkt Rene Furterer Karite Mask kosztuje w Douglasie sto sześćdziesiąt dziewięć złotych, a w internetowej aptece Ziko – tylko dziewięćdziesiąt pięć? Różnica jest kosmiczna, a produkt dokładnie ten sam (to pełnoprawny dystrybutor marki Furterer). Moim ukochanym kosmetykiem jest olejek arganowy marki Moroccanoil. Kupiłam go za dziewięćdziesiąt pięć złotych u fryzjera i po trzech dniach zbił go mój kot. Bez niego nie wyobrażam sobie rozczesywania włosów, postanowiłam poszukać go w internecie. Znalazłam go w cenie pięćdziesięciu sześciu złotych.

Last Month

A new season has started: children went to school, the leaves are falling from the chestnuts, and there is more to do at work than usually. I'm glad that, despite the whole autumn haste, you were able to find some time to visit the blog and see a couple of snapshots from the last month. And there was really a lot going on…

***

Rozpoczął się nowy sezon: dzieci poszły do szkoły, liście lecą z kasztanowców, a pracy jest jeszcze więcej niż wcześniej. Miło mi, że w tej całej jesiennej zawierusze znalazłyście czas aby wejść na blog i zobaczyć kilka ujęć z ostatniego miesiąca. A działo się naprawdę sporo…

 

1. Psia plaża w Orłowie. // 2. Baletki i mokasyny już pochowane. // 3. Ten moment gdy w końcu możesz wskoczyć to świeżej pościeli. // 4. Maliny i jagody pod kruszonką, a właściwie to brytfanka, w której kiedyś były maliny i jagody pod kruszonką. //Łapię ostatnie promienie słońca w Brukseli, ale dłonie grzeję już trzymając gorącą kawę. Park niedaleko placu Sablon.1. Ulubione buty od dwóch sezonów. Kupione rok temu w Mango. // 2. Gdy widzę takie drzwi to umieram z zazdrości. // 3. Słoneczne wrześniowe poranki i piękna brukselska architektua. // 4. Przerwa na najpyszniejszą kawę w Le Pain Quotidien. //
W ich otoczeniu od razu czuję się lepiej. 

1. Ktoś tu chce poleżeć na łóżku. // 2. Tyle koloru na jednym zdjęciu. // 3. Znalazło się nowe miejsce na regale dla "Make Photography Easier" . // 4. Dopadły mnie zaległości po książce w mejlach, ciepły sweterek, kawa i zabieram się do pracy. //

Jesli przygotowuję kawę w domu to zawsze korzystam z kawiarki – w mojej kuchni nie ma miejsca na ekspres więc nawet nie rozważam jego zakupu. Moja kawiarka ceramiczna jest od Cafeport (za jednym razem parzeniem uzyskamy tyle kawy, że starczy na cztery espresso) natomiast kawę mam marki Coffee Circle. 

W nowym Glamour znajdziecie artykuł o tym, jak robić piękne zdjęcia w codziennych sytuacjach. Bo zwyczajne chwile z czasem nabierają niezwykłego znaczenia

1. Pierwszy egzemplarz! // 2. Nasze piękne polskie lasy. // 3. Bruksela. // 4. Wizyta w drukarni. Całą relację możecie zobaczyć w tym wpisie. //

Z Gosią w jej najważniejszym dniu.

1. Grupa wsparcia w gotowości. // 2. Odbicie w lustrze. // 3. Musi się wkraść się w każdy kadr. // 4. I po weselu. Sto lat dla Gosi i Daniela! //

Ostatni wrześniowy "Look of The Day". 

1. Kolibki i pierwsze chłodne popołudnia. // 2. Ktoś tu coś nabroił… // 3.  Klasyka gatunku, czyli słońce wyjrzało na pięć minut, a później znów się gdzieś zgubiło. // 4. Backstage podczas wizyty Dzień dobry TVN, niestety nie wiem jeszcze, kiedy materiał będzie publikowany. //

Magazyn KUKBUK wpadł do mnie na gościnę i domową tartę kajmakową. 

A mówią, że jeśli chodzi o kosmetyki to wymyślono już wszystko. Eliksir wzmacniający z kolendrą od Botanicals Fresh Care to produkt do włosów jakiego wcześniej nie miałam – intensywna odżywka bez spłukiwania, którą można stosować o każdej porze dnia, a włosy są po niej wyjątkowo wzmocnione. A to wszystko bez silikonów, parabenów, barwników. No i ten zapach!

Miało być wielkie grzybobranie, a skończyło się na dwóch maślakach i jednej kurce.  Nie znaleźliśmy co prawda żadnego prawdziwka, ale i tak było fajnie!Łosoś pieczony z rozmarynem i cytryną… takie proste a takie dobre. 

Prezentacja nowego zapachu Chanel. 

Pogoda zmusiła by wyszperać z szafy ciepły szal…

1. Nie zamykajmy drzwi między sobą… // 2. Cisza i spokój. // 3. Targ na placu Sablon. To tu znajduję najlepsze gadżety do zdjęć kulinarnych. // 4. Domowe spaghetti Bolognese i maraton z Harry'm Potterem. //Turyści opuścili już trójmiejską plażę i jest tu piękniej niż kiedykolwiek. Spokojnego wieczoru!

Sezonowa pielęgnacja, czyli 6 kosmetyków, które przydadzą Ci się jesienią

   I don't like revolutions in my everyday life and I become attached to everything. Even to cosmetics. If I don't have to, I don't change the principles of my everyday skin care. I try to finish each package of cream, unless it somehow doesn't lives up to my expectations. However, it happens on rare occasions because I do considerate shopping, and I always choose products that were recommended by women whom I trust. My complexion and hair are, however, extremely susceptible to weather changes. In the spring time, my ponytail is thinner, in the summer, my lips are dried, in the winter, my face looks tired and my skin is noticeably irritated. Every few months, I do a small overhaul – near the bathtub, in a bathroom drawer, and in a small makeup bag that I always keep in my handbag.

1. Intense sheet face mask.

For the last ten months, I thought that face masks are a product that does nothing – a product that is available in the store because girls enjoy applying it during a pyjama party. It was only recently that my beautician, whom I attend for cleansing, told me that I should apply a moisturising mask from time to time. And that even those cheapest that can be found in drugstores will be good if they haven't got too many artificial substances. During the summer, I chose a cleansing one with clay, but in the autumn time, I've equipped myself with  A' PIEU White Milk (also available here), which is very moisturising (the producer assures us that it is like a "glass of milk for our skin"). I use it when I am taking a bath – what's important, even when it stays on my face for a long time, I don't experience any irritation. 

***

   Nie lubię rewolucji w swojej codzienności i przywiązuję się do wszystkiego. Nawet do kosmetyków. Jeśli nie muszę, to nie zmieniam zasad swojej codziennej pielęgnacji. Każdy słoiczek kremu staram się dokończyć, chyba, że z jakiegoś powodu mi nie podpasował, zdarza się to jednak rzadko bo robię rozsądne zakupy i zawsze z polecenia kobiet, którym ufam. Moja cera i włosy są jednak wyjątkowo podatne na zmiany pogody. Wiosną moja kitka jest cieńsza, latem usta są wysuszone, a zimą moja twarz wygląda na zmęczoną, a skóra jest wyraźnie podrażniona. Co kilka miesięcy robię więc mały remanent – koło wanny, w łazienkowej szufladzie i małej ksometyczce, którą zawsze  trzymam w torebce. 

1. Maseczka w płachcie o intensywnym działaniu.

Przez ostatnie dzisięć lat wydawało mi się, że maseczki do twarzy to kompletnie nie działający produkt, który jest w sprzedaży tylko dlatego, że dziewczyny lubią je sobie nakładać w trakcie pyjama party. Dopiero niedawno, kosmetyczka, do której chodzę na oczyszczanie, powiedziała mi, że od czasu do czasu powinnam robić sobie maseczkę nawilżającą. I że nawet te najtańsze w drogerii mogą się dobrze sprawdzić, jeśli nie będą mieć za dużo sztucznych substancji. Latem wybierałam oczyszczające z glinką, ale na jesień zaopatrzyłam się w A' PIEU White Milk (dostępna także tutaj), która ma działanie mocno nawilżające (producent zapewnia, że jest jak "szklanka mleka dla naszej skóry"). Ja używam jej w trakcie kąpieli – co ważne, nawet jeśli długo ją trzymam, to nie mam uczucia podrażnionej skóry.  

2. Hand cream

Hands are the part of our body that is the quickest to react to weather changes. Due to wind, frost, rain, snow, or dry air, our skin becomes dry and irritated. In order to take care of our skin, we need to wash our hands in warm (not hot) water and use cream afterwards. Otherwise, the leftovers of water will immediately irritate it or even leave tiny bleeding wounds. Since the beginning of September, I've been keeping a small tube in my purse (now, I use  this one).

3. Intense moisturising cream that is ideal to apply under makeup.

You think that if you're not sunbathing and the summer is a thing of the past, your face cream doesn't have to protect you from the sun rays? That's a mistake. Maybe it's hard to believe, but even the light emitted by the computer screen has a negative influence on our skin (and we're more eager to sit in front of the computer screen during long autumn evenings), not to mention the September sun. Additionally (something that I remember well from last winter), low temperature is a good environment for pollution to float in the air. Such a situation fosters the creation of free radicals. Therefore, you can still use your summer face cream, providing that it moisturises your skin enough.

***

2. Krem do rąk. 

Dłonie to ta część ciała, która najszybciej reaguje na zmianę pogody. Pod wpływem wiatru, mrozu, deszczu, śniegu czy suchego powietrza skóra staje się przesuszona i zaczerwieniona. Aby zadbać o skórę dłoni, należy myć ręce w ciepłej (ale nie gorącej) wodzie i po każdym razie używać kremu. W przeciwnym razie, pozostałości wody natychmiast spowodują spierzchnięcie dłoni, a nawet malutkie krwawiące rany. Od września małą tubkę kremu trzymam zawsze w torebce (teraz używam tego).

3. Intenswynie nawilżający krem, na który można szybko nałożyć makijaż.

Myślisz, że jeśli się nie opalasz, bo lato już minęło, to Twój krem nie musi Cię chronić przed promieniami słonecznymi? To błąd. Może ciężko w to uwierzyć, ale nawet światło z ekranu komputera źle wpływa na kondycję naszej skóry (a przed komputerem siedzimy najchętniej w długie jesienne wieczory) nie mówiąc już o wrześniowym słońcu. Dodatkowo (co pamiętamy dobrze z zeszłej zimy) niska temperatura sprzyja utrzymywaniu się zanieczyszczeń w powietrzu, które przyczyniają się do powstawania wolnych rodników. Możesz więc dalej używać swojego letniego kremu, pod warunkiem, że wystarczająco nawilża skórę. 

Krem restrukturyzujący na dzień Elixir Jeunesse Yves Rocher z wysoce skoncentrowanym wyciągiem z aphloi, który przeciwdziała czynnikom przyspieszającym starzenie się skóry (zanieczyszczenia, promieniowanie UV, stres, zmęczenie). Dobrze sprawdzi się jesienią. Szybko się wchłania.

4. Intense brightening cosmetics and chemical peels.

There exist many creams that you can't use during summer because they can do us more harm than good (brightening, with retinol, with St John's wort and calendula, with strong acids). We should avoid the sun after procedures that are supposed to get rid of discolouration or after intense peels. Therefore, autumn is an ideal time to tackle our imperfections. Now, you can use professional cosmetics with high concentration of active substances or go to a beauty salon where they will adjust the treatment to your needs. For those who are from Tricity, I recommend visiting Studio Urody Beau-Ty, where you will find such treatments as microdermabrasion (which decreases scars, acne discolouration, black heads, enlarged pores, decreases wrinkles, and improves skin tone). In Studio Urody Beau-Ty, there're two types of this treatment: diamond microdermabrasion and corundum microdermabrasion (you will be surely satisfied with the service at the salon, personnel really pampers their clients). You can find this salon on 1/70 Kilińskiego Street in Gdańsk.

***

4. Kosmetyki intensywnie rozjaśniające i chemiczne peelingi. 

Istnieje wiele kremów, których nie wolno używać latem, bo mogą nam bardziej zaszkodzić niż pomóc (rozjaśniające, z retinolem, z dziurawcem i nagietkiem, z mocnymi kwasami). Skóra po usuwaniu przebarwień czy intensywnym złuszczaniu nie może być wystawiana na słońce. Dlatego idealnym momentem, aby rozprawić się z niedoskonałościami jest właśnie jesień. Teraz możesz stosować profesjonalne kosmetyki z dużym stężeniem aktwynych substancji albo udać się na zabieg dostosowany do Twoich problemów. Osobom z Trójmiasta bardzo polecam sprawdzone studio urody Studio Urody Beau-Ty, które ma w swojej ofercie na przykład zabieg mikrodermabrazji (zmniejsza blizny, przebarwienia potrądzikowe i zaskórniki, rozszerzone pory, spłyca zmarszczki i poprawia koloryt cery). W studiu Beau-Ty macie do wyboru dwa rodzaje zabiegu: mikrodermabrazję diamentową i korundową (na pewno będziecie zawodolone z obsługi, bo personel bardzo dba o zadowolenie klientek). Salon znajduje się na ulicy Kilińskiego 1/70 w Gdańsku.

5. Makeup products that recover skin colour.

Soon, no one will know that we once had summer tan; therefore, it's worth browsing through our colourful cosmetics in search of those in warm tones. Beige and brown eyeshadows, blood-red lipsticks instead of carmine shades, and peach cosmetics – these are products that will give our everyday makeup a little bit of summer accent. Bronzing powder will also be irreplaceable in this situation. Remember to choose one that is at least two tones darker than your natural skin tone – owing to that you won't achieve an over-the-top effect, even when you apply a little bit too much product. My favourite product is BONNE MINE bronzing and smoothing powder by Embryolisse, which gives you a healthy glow and colour, but at the same time it optically disperses the imperfections without an intense shine. This powder together with other dermocosmetics by Embryolisse are available in all Super-Pharm drugstores in Poland.

***

5. Produkty do makijażu, które ożywią kolor skóry. 

Po naszej letniej opaleniźnie zaraz nie będzie śladu, dlatego już teraz warto jest przejrzeć nasze kolorowe kosmetyki w poszukiwaniu tych w ciepłym odcieniu. Cienie do oczu w kolorze beżu i brązów, krwiste a nie karminowe czerwienie na ustach, brzoskiwniowe róże to kosmetyki, które dodadzą naszemu dziennemu makijażowi odrobiny letniego akcentu. Niezastąpiony w tej kwestii będzie też oczywiście bronzer. Pamiętajcie, aby wybrać taki, który jest co najwyżej dwa tony ciemniejszy niż Wasz naturalny odcień skóry – dzięki temu, nawet jeśli trochę przesadzicie, to efekt niepowinien być sztuczny. Moim faworytem jest puder wygładzająco-brązujący BONNE MINE marki Embryolisse, który nadaje zdrowy blask i koloryt, a jednocześnie optycznie rozprasza niedoskonałości, bez intenswynego efektu błysku. Ten puder i inne dermokosmetyki marki Embryolisse znajdziecie w każdej drogerii Super-Pharm w Polsce.

Pomada dyscyplinująca włosy Botanicals Fresh Care z naparem z krokosza barwierskiego. Ten lekki, perłowy, aksamitny krem pomaga ujarzmić napuszone włosy bez ich obciążania i przetłuszczania. Można go stosować na sucho. 

6. Products that help to harness flyaway hair.

Flyaway hair is the most irritating consequence of decreasing temperature. I've been boycotting the advice of hairdressers since one of them cut my hair crookedly and told me to apply lightener on my whole head (fortunately, I didn't agree to do the second thing). He was trying to convince me that I've got a tendency to flyaway hair because I don't bother to moisturise it well enough. He was also mistaken in this matter. I regularly use light no-wash conditioners, deeply moisturising masks, ampoule treatments, and overnight hot coconut oil treatment. None of these steps decreased my problem with flyaway hair. Hair styling products turned out to be considerably more practical in comparison to conditioners (which I use regardless). If you've got the feeling that your head could be a great mobile phone charger, I recommend light cosmetics and avoiding hairspray (I recommend pomade from KROKOSZ line by Botanicals Fresh Care).

***

6. Produkty pomagające ujarzmić elektryzujące się włosy.

Naelektrzyowana czupryna to najbardziej irytująca konsekwencja spadającej temperatury. Bojkotuję rady fryzjerów, odkąd jeden krzywo ściął mi włosy w zeszłym roku i polecił mi chlusnąć na całą głowę rozjaśniacz (na szczęście chociaż na to drugie się nie zgodziłam). Przekonywał mnie też, że jeśli moje włosy mają tendencje do elektrzyowania to znaczy, że za słabo je nawilżam. I tu też był w błędzie. Stosuję regularnie lekkie odżywki bez spłukiwania, głęboko nawilżające maski, kuracje w ampułkach i nakładanie rozgrzanego oleju kokosowego na noc. I żadna z tych czynności nie zmniejszała poziomu naładowania elektrycznego moich włosów nawet o jeden kilowat. Zdecydowanie lepiej od odżywek (które i tak nadal stosuję) sprawdziły się u mnie produkty do stylizacji włosów. Jeśli też macie wrażenie, że Wasza głowa mogłaby posłużyć jako bezprzewodowa ładowarka do telefonu, to polecam sięgnąć po lekkie kosmetyki dyscyplinujące i jak ognia unikać lakieru (ja polecam pomadę dyscyplinującą z linii KROKOSZ od Botanicals Fresh Care). 

Answering the yet-unstated question: in the photo above, I'm wearing a T-shirt by MLE Collection, a leather belt from H&M, and jeans with zippers at the leg cuffs from KappAhl – the trousers are produced from cotton that comes from a sustainable plantation. KappAhl is a member of Better Cotton Initiative (BCI), which means that the production plants use less water and pesticides in the production process. The planters belonging to BCI have also assume social responsibility. The main aim of BCI is to ensure that up to 30 % of the whole cotton production process worldwide becomes sustainable by 2020. Now, there is a promotion in KppAhl – 20% off on all trousers and jeans.

***

Uprzedzając Wasze pytania: na zdjęciu powyżej mam na sobie T-Shirt od MLE Collection, skórzany pasek z H&M i dżinsy z zamkami przy nogawkach od KappAhl-a.Te ostatnie wykonane są z bawełny pochodzącej ze zrównoważonej uprawy. KappAhl jest członkiem organizacji Better Cotton Initiative (BCI), a to oznacza, że w trakcie produkcji ich ubrań zużywa się mniej wody i pestycydów. Plantatorzy zrzeszeni w BCI ponoszą również odpowiedzialność społeczną. Głównym celem BCI jest doprowadzenie do tego, aby do roku 2020 trzydzieści procent całej produkcji bawełny na świecie odbywało się w sposób ekologiczny. Teraz w KappAhl trwa promocja – 20% na wszystkie spodnie i dżinsy. 

***

Duński przepis na szczęście już znamy, teraz czas poznać Japońskie triki na lepsze życie

   A common saying says that happiness elongates life – if it is really true, we can envy the Japanese. Did you know that there are thirty three centenarians among every one hundred thousand citizens on the island of Okinawa? The studies that lasted for twenty five years showed that the population living on the island doesn't stand out with any special gene in comparison to the rest of the world. Therefore, the secret of their longevity has to lie somewhere else. According to some of the researchers, this is a result of a low-calorie diet, daily relaxation rituals, and the magical "ikigai" – having great passion that brings you satisfaction and allows your life to acquire sense. Maybe these three elements are a far eastern variation of the Danish "hygge," which helps Danish people to win the first place in the ranking of the happiest nation in the world each year. 

   Japan is located at a distance of approximately nine thousand kilometres from us. Thus, it comes as no surprise that we are different from these people in many aspects – starting from our appearance or religious convictions and finishing with eating preferences. Despite all of that, are there any elements that we could borrow from such a distant culture that would benefit the quality of our lives? Of course! Below, you will find a couple of my examples.

***

Mówi się, że szczęście wydłuża życie – jeśli faktycznie tak jest, to mamy czego zazdrościć Japończykom. Czy wiecie, że na wyspie Okinawa, na każde sto tysięcy mieszkańców przypada aż trzydziestu trzech stulatków? Badania trwające dwadzieścia pięć lat wykazały, że populacja żyjąca na Okinawie nie wyróżnia się żadnym szczególnym genem, a więc sekret ich długowieczności musi tkwić w czymś innym. Według niektórych uczonych jest to niskokaloryczna dieta, codzienne relaksacyjne rytuały i magiczne „ikigai", czyli posiadanie wielkiej pasji, która dostarcza satysfakcji oraz nadaje życiu sens. Być może te trzy elementy to dalekowschodnia odmiana duńskiego „hygge”, które co roku pomaga Duńczykom zdobyć pierwsze miejsce w rankingu na najszczęśliwszy naród świata.

  Japonia jest oddalona od nas o dziewięć tysięcy kilometrów. Nic więc dziwnego, że różnimy się pod wieloma względami – począwszy od wyglądu czy wyznania, a kończąc na preferencjach żywieniowych. Czy mimo wszystko, w tak dalekiej kulturze istnieją rzeczy, które możemy zapożyczyć, z korzyścią dla jakości życia? Oczywiście! Poniżej kilka moich przykładów.

– Yoga, that is the tradition of self-improvement and internal development, is extremely important in Japan. Thanks to exercises, Japanese people introduce harmony between their bodies and minds. Regular workouts also help to fight stress and depression. When you ask a Japanese man about the time of his workouts – he will most often say that he does them in the morning. Morning exercises are done while listening to music flowing from the loudspeakers – never in front of a TV screen. The whole process takes from ten to fifteen minutes. It isn't long because physical activity should be about regularity and not intensity. Meditation is yet another step to well-being. The basic principles of meditation are really simple, and each of us can introduce them into their life even starting today. It is enough to sit cross-legged; close your eyes, and focus on your breathing – so that it is even and not too deep. If we execute this task correctly, we will feel better in a blink of an eye.

– Japanese people assure us that it is thanks to "ikigai" that we can have a happy life. But what is this magical word all about? It can be translated as the "happiness coming from being constantly occupied." People living in the Country of Cherry Blossom never really retire (what's interesting, there is no such word in their language). They do what they like until their death. How to recognise our "ikigai"? If you know your passion, what makes you happy, and motivates you to get up from your bed on a daily basis, you've already got your "ikigai."

***

– W Japonii bardzo popularna jest „joga”, czyli tradycja samodoskonalenia i wewnętrznego rozwoju. Dzięki ćwiczeniom Japończycy wprowadzają harmonię pomiędzy ciałem a umysłem. Regularne wykonywanie gimnastyki pomaga też walczyć ze stresem i depresją. Gdy zapytasz Japończyka kiedy ćwiczy, najczęściej odpowie, że rano. Poranny rozruch wykonuje przy akompaniamencie muzyki płynącej z głośników – nigdy przed telewizorem. Wysiłek zajmuje od dziesięciu do piętnastu minut. Nie jest długi, ponieważ aktywność fizyczna powinna odbywać się regularnie, a nie intensywnie. Medytacja jest kolejnym krokiem do dobrego samopoczucia. Podstawowe zasady medytowania są bardzo proste i każda z nas może je wprowadzić w życie nawet od dziś. Wystarczy usiąść po turecku, zamknąć oczy i skupić się na oddechu – tak, aby był równy i nie za głęboki. Jeśli dobrze przyłożymy się do zadania, już po chwili poczujemy się lepiej. 
– Japończycy zapewniają, że to dzięki „ikigai” możemy zapewnić sobie szczęśliwe życie. Czym więc jest to magicznie brzmiące słowo? Można je przetłumaczyć jako „szczęście płynące z bycia stale zajętym”. Ludzie Kraju Kwitnącej Wiśni tak naprawdę nigdy nie przechodzą na emeryturę (co ciekawe w języku japońskim nawet nie istnieje słowo „emerytura”). Robią to, co lubią, aż do dnia swojej śmierci. Jak rozpoznać nasze „ikigai"? Jeśli wiesz co jest Twoją pasją, co sprawia ci przyjemność i codziennie motywuje do tego, aby rano wstawać z łóżka to już je znalazłaś.

– For us, taking care of our complexion is a duty. We treat it on par with flossing our teeth or doing our hair when it comes to importance. Japanese women get pleasure out of taking care of their appearance. In order to attain the best effect, they invest in massages, diet, and, of course, cosmetics. Did you know that Japan is the second country selling the greatest number of cosmetics right after the USA? It tells a lot about the topic of Japanese women's approach to skincare. Japan took the 9th place among the hardest working countries in the world, and despite that, women are able to find some time to take care of their appearance. It's hard to believe! For the time being, I'm testing Japanese cosmetics. Poland also has a brand that takes inspiration from Japanese products. It has been doing well for the past fourteen years. Yasumi products include such ingredients as macha (powdered green tea), algae, and bamboo oil. My favourite product is face cream based on rye bran – it is delicate in texture and is characterised by a fresh fragrance.

***

– Dla nas dbanie o cerę jest obowiązkiem. Traktujemy je na równi z nitkowaniem zębów, czy układaniem włosów. Japonki dbając o swój wygląd czerpią z tego przyjemność. W osiągnięciu najlepszego efektu mają im pomóc masaże, dieta i oczywiście kosmetyki. Czy wiecie, że Japonia jest drugim po USA krajem, w którym sprzedaje się najwięcej kosmetyków? To dużo mówi na temat podejścia Japonek do pielęgnacji. Japonia zajęła dziewiąte miejsce wśród najciężej pracujących krajów na świcie, a mimo to kobiety znajdują czas, aby dbać o swój wygląd. Aż ciężko w to uwierzyć! Ja póki co testuję japońskie kosmetyki. W Polsce możemy pochwalić się marką, która czerpie inspirację z japońskich produktów i już od czternastu lat dobrze radzi sobie na naszym rynku. W produktach Yasumi znajdziemy takie składniki jak macha (sproszkowana zielona herbata), algi, czy olejek z bambusa. Mój ulubiony produkt to krem do twarzy na bazie otrębów ryżowych – ma delikatną konsystencję i świeży zapach.

– Imagine a Japanese house – there is order inside, there aren't too many items, and each of them has its designated place. For Japanese people, space that they occupy is of great importance. Of course, it doesn't mean that they don't struggle with disorder – they do, just like any other nation. But their love of order and simplicity made them the precursors of minimalism. Japanese people are fascinated with the subject which led them to work out some proven ways to deal with it. Therefore, it's worth emulating them and drawing from their experience. There is even a shop that has its subsidiary in Warsaw (3 Mysia Street) which specialises in items that will help you to clean and organise the space around you. Even though I wouldn't furnish my house in Muji style (I like cosy ambience), I eagerly make use of some of the gadgets. If you are searching for some advice connected with cleaning and minimalism, I recommend „Stuffocation: Living More with Less” by James Wallman. The author advises, among other things, to pack everything that you own into bags and boxes. You can take out all you want and whenever you want. At the end of the month, you will see what you really use and what is expendable. The method of turning hangers also seems interesting. It helps to clear our wardrobe – order you hangers facing the same direction. If on a given day you choose a certain article of clothing, put it back with the hanger facing the opposite way. At the end of the month, you will know which clothes you actually wear. Those who are interested in this book can find it here.

***

– Wyobraź sobie japoński dom – panuje tam porządek, jest niewiele przedmiotów i każdy z nich ma swoje wyznaczone miejsce. Dla Japończyków przestrzeń, w której żyją ma ogromne znaczenie. Oczywiście, to nie oznacza że nie mają problemu z bałaganem – mają ogromny, tak jak każdy naród. Ale to właśnie ich umiłowanie do ładu i prostoty sprawiło, że Japonia stała się prekursorem minimalizmu. Japończycy są zafascynowani tym tematem, a tym samym wypracowali sobie sprawdzone sposoby. Warto więc czerpać z ich doświadczenia jak najwięcej. Powstał nawet sklep, który ma swoja filię w Warszawie (ulica Mysia 3), który specjalizuje się w rzeczach ułatwiających oczyszczenie i uporządkowanie przestrzeni. Chociaż nie urządziłabym mieszkania w stylu Muji (lubię przytulny klimat), to chętnie korzystam z niektórych gadżetów. Jeśli szukacie porad dotyczących porządków i minimalizmu to polecam Wam książkę „Rzeczozmęczenie. Jak żyć pełniej, posiadając mniej” Jamesa Wallmana. Autor radzi między innymi, aby włożyć wszystko co posiadacie do worków i pudełek. Wolno wam wyjąć, co tylko chcecie i kiedy tylko tego potrzebujecie. Pod koniec miesiąca będziecie wiedzieć, czego używacie, a czego nie. Ciekawie też brzmi metoda odwracania wieszaków, która pomaga oczyścić szafę – ustawcie wszystkie wieszaki w jednym kierunku. Jeśli danego dnia nosicie jakieś ubranie, odwieście je do szafy na wieszaku odwróconym w przeciwną stronę. Pod koniec miesiąca będziecie widzieć, które rzeczy faktycznie nosicie. Zainteresowanych lekturą odsyłam tutaj.

– Why tea culture plays such an important role in Japanese people's lives? By participating in the ceremony of tea brewing, we cleanse not only our bodies, but also our minds – we achieve a piece of mind and introduce harmony into our lives. During the celebration, green powdered matcha tea is brewed. It is already available in Poland. Tea is one of the best antioxidants in the world, and even if we don't drink it during a traditional Japanese ceremony, we can expect an improvement of our well-being. L-theanine that can be found in the tea stimulates the production of dopamine and serotonin in the body. These two hormones influence our mood, owing to which we are relaxed, pleased, and happy. What's important, we shouldn't use boiling water in the brewing process – the water should have the temperature of 70ºC. It is also worth taking a moment to stir the tea thoroughly.

***

– Dlaczego tak ważną rolę w życiu Japończyków odgrywa picie herbaty? Biorąc udział w ceremonii jej parzenia oczyszczamy nie tylko ciało, ale i umysł – osiągamy spokój ducha i wprowadzamy harmonię do naszego życia. Podczas uroczystości parzy się zieloną, sproszkowaną herbatę matcha, którą bez większego problemu można już kupić w Polsce. Herbata jest jednym z najlepszych na świecie antyoksydantów i nawet jeśli nie wypijemy jej w trakcie tradycyjnego japońskiego obrządku możemy spodziewać się poprawy samopoczucia. Zawarta w niej L-teanins produkuje w organizmie dopaminę i serotoninę. Te dwa hormony wpływają na nasz nastrój, dzięki nim jesteśmy odprężeni, zadowoleni i szczęśliwi. Co ważne, proszku nie wolno zalewać wrzątkiem – woda powinna mieć około 70 stopni. Warto też poświęcić chwilę, aby dokładnie wymieszać herbatę.

Jeśli szukacie dobrej jakościowo herbaty matcha, to polecam Moya Matcha. Założycielką tej marki jest japonka Hitomi Saito, która ukończyła takie szkoły gastronomiczne jak Tokyo Seika Gakko oraz paryskie Le Cordon Bleu. Od 2013 roku popularyzuje zastosowanie matchy w kuchni europejskiej.