Jakie metody pielęgnacji będą teraz modne według tych, którzy lansują trendy?

  _E1A8659

   Fashion magazines and portals can predict well in advance what will soon become a fashionable must-have that will be desired by each of us. All of that is possible owing to a thorough observation of the trends and people who are setting them. Even though fashionable things quickly go out of fashion, some of the novelties are worth familiarising with and using for a longer period of time. I gathered some information on the topic of body care methods which will be ever-present in the coming months. Maybe it's worth gaining some edge over your girlfriends when it comes to cosmetic novelties and being the first to check whether any of them will make our life easier?

***

   Magazyny oraz portale modowe potrafią z dużym wyprzedzeniem przewidzieć to, co lada dzień stanie się modne i pożądane przez każdą z nas. Wszystko dzięki wnikliwej obserwacji trendów i osób, które je kreują. I chociaż to, co modne szybko przestaje takie być, to niektóre z nowinek warto poznać i przyswoić na dłużej. Zebrałam kilka informacji na temat metod pielęgnacji, o których w przyszłych miesiącach będziemy słyszeć na każdym kroku. Może warto wyprzedzić koleżanki w kosmetycznych nowościach i już teraz sprawdzić, czy któreś z nich ułatwią nam życie?

_E1A8690

– The topic of French chic has been discussed over and over again by fashion magazines (and blogs – like this one as well :)). No wonder, as good examples are worth following. However, Europeans shouldn't become our only source of inspiration. The female dwellers of the Far East also developed methods of taking care of their appearance which are worth recommending. One of the opinion-forming newspapers published an extensive article on the novelties in the world of nutrition handbooks. In Gazeta Wyborcza, we can read a review of "Japanese Women Don't Get Old or Fat" by Naomi Moriyama. The author presents the beginning of revolutionary changes in the meal preparation techniques. Thanks to this book, you can familiarise yourselves with various interesting recipes which you can easily prepare at home.

– The fact that numerous leading fashion designers around the world decide to create special collections of sportswear means that sport has become firmly embedded in our every-day reality. That's really great. Today, we can find such collections even at the shops belonging to Polish brands. Ranita Sobańska, the chief designer at 4F, claims that fashion and sport ought to be combined, instead of separating the two concepts. If you do sports, maybe you'd like to share it with others? Log in at zacznijwytrwaj.com. You can find there a contest that is organised by 4F. Send photos which show why you do sports, WHERE, HOW, AND WITH WHOM and you'll have the chance to win interesting prizes: shopping vouchers, T-shirts, and even a trip of your dreams.

– Temat francuskiego szyku od lat mielony jest przez magazyny modowe (i blogi takie jak ten również :)). Nic dziwnego, bo z dobrych wzorców trzeba korzystać. Nie należy jednak zamykać się i szukać inspiracji tylko od Europejek. Mieszkanki Dalekiego Wschodu również wypracowały godne polecenia metody dbania o własny wygląd. Jedna z opiniotwórczych gazet opublikowała obszerny artykuł odnoście nowości w świecie poradników o żywieniu. W gazecie Wyborczej ukazała się recenzja książki „Japonki nie tyją i się nie starzeją” Naomi Moriyama, autorka przedstawia początek rewolucyjnych zmian w sposobach przygotowywania posiłków. Dzięki tej pozycji możecie poznać wiele ciekawych przepisów, które z łatwością przygotujecie same w domu.

– Fakt, że wielu czołowych projektantów na świecie decyduje się tworzyć specjalne kolekcje ubrań sportowych, oznacza, że sport na stałe zakorzenił się w naszej codzienności. To bardzo dobrze. Główna projektantka marki 4F, Ranita Sobańska, uważa, że sport i modę należy łączyć, a nie rozdzielać. Jeśli uprawiacie sport, może zechcecie podzielić się tym z innymi? Zalogujcie się na zacznijwytrwaj.com, znajdziecie tam konkurs prowadzony przez  markę 4F. Przyślijcie zdjęcia, które pokazują dlaczego uprawiacie sport, GDZIE, JAK I Z KIM, a będziecie mieć szansę wygrać ciekawe nagrody: vouchery do sklepów, koszulki, a nawet podróż Waszych marzeń.

_E1A8595

sweter – Zara // szorty – HIBOU Sleepwear // ława i kanapa – Nap // poduszka i koc – H&M Home

– Miranda Kerr is an expert when it comes to body care and beauty routine. She has been the owner of Kora, which is a thriving cosmetic brand, for years. In her last interview, she revealed that regular rubbing of rose petal oil into the body was her way for a beautiful appearance of the skin. It is enough to look at her to see that it just has to work (Miranda's skin always looks perfect). Real rose petal oil is a very expensive and not easily available cosmetic, but you can prepare it on your own. How? You'll need: oil (it can be almond oil, walnut oil, or sunflower oil), two handfuls of rose petals of your choice (wild roses will be perfect as the ones that we can find at a flower shop haven't got scent of the same intensity), two half-litre jars, one dark glass jar and one transparent jar. Place the petals in the transparent jar and pour some oil over them. Place the closed jar in a sunny spot for two weeks. Remember to shake the jar slightly every day so that all of the components mix well. After two weeks, strain the oil through a sieve or a layer of muslin into the dark glass jar and the cosmetic is ready (remember to store it away from the sun).

– Miranda Kerr jest ekspertką w dziedzinie dbania o swoje ciało i wygląd. Od lat jest właścicielką, świetnie prosperującej marki kosmetycznej Kora. W ostatnim wywiadzie zdradziła, że jej sposobem na piękny wygląd skóry jest regularne wcieranie w ciało olejku z płatków róż. Wystarczy się jej przyjrzeć, aby zobaczyć, że to musi działać (skóra Mirandy zawsze wygląda idealnie). Prawdziwy olejek z płatków róż jest drogim kosmetykiem, ciężko dostępnym, ale możecie go przygotować same. Jak? Zaopatrzcie się w: olej (może być z migdałów, orzecha włoskiego albo słonecznika), dwie garście wybranych płatków róż (najlepiej dzikich, te z kwiaciarni mają za mało intensywny zapach), pół litrowy słoik z ciemnego oraz przejrzystego szkła. Do jasnego słoika wrzućcie płatki i zalejcie je olejem. Zamknięty słoik postawcie w słonecznym miejscu na dwa tygodnie. Pamiętajcie, aby codziennie nim wstrząsnąć, tak aby dokładnie wszystko się wymieszało. Po dwóch tygodniach, do ciemnego słoika przecedźcie przez sitko lub gazę olej i kosmetyk jest gotowy (pamiętajcie, aby przechowywać go z dala od słońca).

_E1A8699

– In today's world, the opinions of popular magazines and portals are not the only ones that count. Bloggers joined this opinion-forming group as well. Their views on various cosmetic novelties are often very true. Searching for opinions on my favourite profiles is the first thing that I do when I want to learn more about a certain product. So far, I haven't been disappointed by this method. Thanks to other bloggers, I was able to discover, for instance, a brand selling cycling clothes (rapha.com), an on-line shop with graphics (myguideto.com), and cool clothes for sleeping (Moye). Recently, Instagram has been flooded with products by L'Biotica. They were recommended, among other bloggers, by @shinysyl @lifestyleinspiracje @loveandgreatshoesblog. I tried a shampoo and a hair conditioner – Professional Therapy REPAIR by L'biotica – and joined the group of people who praise them. These products leave our hair moisturised and easy to comb. When I was shopping at L'biotica, I also ordered a facial cloth mask. In fact, I've never heard of such a mask, and I wanted to test it on my own skin. At first, when I put the mask on my face, I felt coolness but also a pleasant relief. I really like the fact that the hands don't get dirty when applying and taking off the mask. L'Biotica has prepared a 20% discount on all products for all of the readers of Makelifeeasier – DISCOUNT CODE: 20MLE (valid until 31.05.2016).

– W dzisiejszym świecie liczy się nie tylko zdanie popularnych magazynów i portali. Do tego grona dołączyły blogerki. Ich opinie na temat różnych nowości kosmetycznych są często bardzo trafne. Sama kiedy chcę dowiedzieć się czegoś o produkcie najpierw szukam opinii wśród ulubionych profili. Jak do tej pory nie zawiodłam się na tym sposobie. Dzięki innym blogerom odkryłam na przykład markę z kolarskimi ubraniami (rapha.com), sklep z grafikami (myguideto.com) i fajne rzeczy do spania (Moye). Ostatnio Instagram został zasypany przez produkty marki L’Biotica. Polecały je między innymi @shinysyl @lifestyleinspiracje @loveandgreatshoesblog. Wypróbowałam szampon i odżywkę do włosów Professional Therapy REPAIR marki L’biotica i dołaczam do grona zachwalających go osób. Włosy są po nich nawilżone, lśniące i łatwo się rozczesują. Robiąc zakupy w sklepie L’biotica zamówiłam jeszcze maskę do twarzy na tkaninie. Przyznam się, że wcześniej nigdy o takiej nie słyszałam i chciałam ją przetestować na własnej skórze. W pierwszym momencie, kiedy nałożyłam maseczkę na twarz poczułam chłód ale też przyjemną ulgę. Podoba mi się w niej to, że nie trzeba brudzić rąk przy jej nadkładaniu i ściąganiu. Marka L'Biotica przygotowała dla wszystkich czytelniczek Makelifeeasier rabat w wysokości 20%, na cały asortyment – KOD RABATOWY: 20MLE (ważny do 31.05.2016).

_E1A8706_E1A8718

Wszystkie produkty znalazłam w pudełku ze sklepu ekologicznego Vital. Można w nim kupić wiele trudno dostępnych rzeczy z działu zdrowej żywności.

– Man Repeller, one of my favourite websites whose viewing statistics are really impressive, has recently posted an extensive article on the beneficial properties of coconut oil (the article is available here – for those who would like to read it). For some time, I've been adding one tablespoon of coconut oil to my millet pudding in the morning. I also use it as a body balm and a lip balm. It is ideal for frying food as well. Mine comes from an eco-shop Vital, where I bought my Vital Box. The box also included xylitol, chia seeds, young barley, Himalayan salt, vitamin C, and cistus tea. After the purchase of the box, I received an e-mail with a short description of all the products together with their potential use in the kitchen (an interesting piece of information is that Vital shop is one of the few places where you can find an on-line dietitian's office). The studies published in The British Journal of Nutrition show that organic products are richer in nutrients – even up to 50% – in comparison to regular food products. As it has been known for years – we are what we eat. Therefore, try to buy products at eco-shops as frequently as possible.

– Na jedynym z moich ulubionych portali Man Repeller, którego statystyki oglądalności są naprawdę imponujące, ostatnio opublikował obszerny artykuł o dobroczynnych właściwościach oleju z kokosa (chętnych odsyłam do publikacji tutaj). Sama, od jakiegoś czasu, codziennie rano dodaję jedną łyżkę do jaglanki. Używam go też jako balsamu do ciała i ust. Jest również idealny do smażenia potraw. Mój pochodzi z ekologicznego sklepu Vital, w którym kupiłam pudełko Vital Box, dostałam w nim również: ksylitol, nasiona chia, młody jęczmień, sól himalajską, witaminę C i herbatę z czystka. Po zakupie pudełka na moją skrzynkę mailową przyszedł krótki opis wszystkich produktów wraz z ich zastosowaniem w kuchni (z ciekawostek – sklep Vital jest jedynym z niewielu miejsc gdzie znajdziecie internetowy gabinet dietetyczny). Badania opublikowane na łamach British Journal of Nutrition pokazują, że produkty ekologiczne mają nawet o pięćdziesiąt procent więcej składników odżywczych. A jak wiadomo nie od dziś – jesteśmy tym co jemy. Starajcie się dlatego jak najczęściej sięgać po produkty z ekologicznych sklepów.

_E1A8666

Chanel Nᵒ5 – tajemnice legendy

_E1A8343

   The source of almost each legend hides some kind of secret, and the place in which these legends originate are usually difficult to access, slightly mysterious, characterised by a peculiar aura of mysticism around them as well as by the smell of nature and the past. You can find many of such places in the southern part of France, for example in the near vicinity of the 18th-century Grasse, to be more precise, in a house made of light stone surrounded by fields of cabbage roses – especially adored by prominent perfumers, the real masters of scents. This is where the story of Chanel Nᵒ5, a universal synonym for luxury, begun in 1921. 

   It was then that Ernest Beaux, a Frenchman born in Moscow, created ten different scent compositions in his laboratory from which Coco Chanel chose the fifth sample. Since that moment, and already almost one hundred years have passed, Chanel Nᵒ5 has remained an unsurpassed symbol of a better and fairy-tale world, whereas the story of the creation of the fragrance has given rise to numerous versions and suppositions, which are either more or less true.   

   Thus, when Chanel offered me to prepare an article on the most famous perfume in the world and invited me to the place of its origin, I instantly knew that something incredible and unavailable to a mere mortal awaits me.  

   Actually, I had the impression as though everything was a great secret from the very beginning of my trip – apart from an incident at the airport in Nice where I fatally came across a group of paparazzi from Poland waiting for Blake Lively, who had been already on her way to the festival in Cannes. I don't know who was more surprised – them or me. I was stunned for a moment. Then, I took a desperate attempt to flee, which was, of course, a failure, and finally, I was able to reach my car and breathe a sigh of relief. I thought that it could only get better and focused on admiring Provençal landscape. 

   When I arrived at my hotel room (Le Mas De Pierre), I found the main reason for the whole commotion on my bedside table – a bottle of Chanel Nᵒ5. For the last couple of years, the perfume – namely the Premiere edition – has accompanied me almost every day. Thus, I had a premonition that the new formula will suit my taste as well. A second after, there was an incredible soapy floral scent wafting in the whole room. It was slightly fresher than the one I had known thus far. I was about to discover all of the mysteries of its origin on the following day.  

   I woke up right before my alarm clock, which is quite untypical of me; I usually need two snoozes on my mobile phone to open one eye and then three more to open my other eye. I slid apart the mosquito nets around the bed (when I saw them the previous day, they immediately reminded me of the scorpions entering through the window of a room belonging to the protagonist of "A Good Year" – due to the fact that these are the same regions, I decided to use the nets and refrain from opening the window for the night just in case – you can never be too careful). It was supposed to rain that day. I ran to the window, and I saw with relief that the rising sun is breaking through the clouds so the light for taking photos would be pretty good.     

   After a quick shower, without even thinking, I took the clothes that I prepared for that day out of my suitcase. As you probably remember, I try to respect many of Coco Chanel's rules concerning style. The famous fashion designer used to say that "fashion essentially starts with overly beautiful things only to attain and appreciate simplicity over time." Keeping that it mind, I packed clothes which are mostly classic and appropriate for the situation. Due to the fact that the trip plan involved mostly the sightseeing of rose fields, I put on a blue shirt dress (pieces borrowed from a man's wardrobe are a symbol of Coco's style), a pair of rain boots (even when it comes to a trip to "Chanel's fields" no other type of shoes would be suitable here and, as it later turned out, I wasn't the only person with such an opinion), and a trench coat which I always take with me everywhere. On my neck, I had the most important thing of all – my camera.  

   After a 30-minute car ride, I arrived at a place where I was supposed to learn the secrets of manufacturing process of Chanel Nᵒ5. Among the rose fields stood the already mentioned house made of light stone, and there was a tall, slim black-haired man standing in front of it. It was Olivier Polge called, as it later turned out, Chanel’s "nose." It was unnecessary to search for long to appreciate our hosts' concern for each minute detail at their home as well as the space around it. Everything around – from the white bicycles in front of the entrance, to a small square used for playing boules, to a table and deckchairs – looked as if it came from a film whose plot was taking place in the times of the Belle Époque.

   However, our hosts didn't let me enjoy the view for too long. The roses used in the perfume manufacturing process can be only gathered early in the morning; thus, there was not much time left. I received an apron with a special pocket and an instruction to gather the largest possible number of flowers. The ones growing in the near vicinity of Grasse are commonly considered to be exceptional. An exclusive product starts with good-quality materials; therefore, the roses used in the manufacturing process of the famous fragrance cannot be just of any kind. The production of Chanel Nᵒ5 requires the use of Rosa centifolia (the cabbage rose). These bloom only for three weeks in a year. The flowers are picked extremely carefully to avoid crushing the petals. Even such minute details have an impact on the quality of the future perfume. Therefore, the use of any machines during the gathering is out of the question. Afterwards, small sacks made of fabric are used to transport the flowers to the place where the extract is obtained.  

   The manufacturing plant where it is produced can be found in the near vicinity of the place. The production of the extract is a real race against time, as the fragrances occurring in nature, especially floral ones, are extremely volatile. The distillation process is essential to capture them and elongate their durability. Fresh flowers are placed in a special distilling tank. After a couple of hours, pure rose essence with a very intense scent is obtained.

   The proportions in which all the ingredients are later combined (among other things – jasmine extract) are one of the brand's best-kept secrets – the exact formula is said to be known only by three people in the world. One of them is Olivier Polge, whom I had the pleasure to meet (the author of, among other fragrances, Chance Chanel Eau Vive as well as Chanel Boy). It was his father, Jacques Polge, who deemed the roses grown on the fields in the near vicinity of Grasse perfect. He established a co-operation with the Mul family, who has been involved in flower cultivation in this region for five generations.  

   After the meeting with the family patriarch, Joseph Mul, I quickly sat in a deckchair to write down all of the most important information. Here is what I was able to memorise:

1. We need as many as three hundred and fifty roses to gather one kilogram of these flowers.

2. We need as many as four hundred and fifty kilograms of flowers to prepare one kilogram of perfume essence.

3. A 30-millilitre bottle of Chanel Nᵒ5 contains extract from twelve cabbage roses gathered in Grasse.

***  

   A couple of hours later, when it was time to go home, I cast a last glance in the direction of the fields. I saw how my humble crop of roses was placed in a sack containing all of the flowers that had been gathered throughout the day. Thus, if you happen to buy Chanel Nᵒ5 next year, the likelihood exists that the perfume bottle will contain the extract from the roses that I gathered myself.

 

  Źródła każdej niemal legendy skrywają jakąś tajemnicę, a miejsca ich narodzin są zazwyczaj trudno dostępne, trochę zagadkowe, owiane swoistą aurą mistycyzmu i zapachem natury i przeszłości. Takich miejsc znajdziecie sporo na południu Francji, na przykład  nieopodal XVIII-wiecznego miasteczka Grasse, a ściślej mówiąc, w domu z jasnego kamienia, otoczonym przez pola róż stulistnych – szczególnie ulubionych przez wybitnych perfumiarzy, prawdziwych mistrzów zapachu. To tu,  w 1921 roku, rozpoczęła się historia Chanel  Nᵒ5 – uniwersalnego synonimu luksusu.

  Właśnie wtedy Ernest Beaux, urodzony w Moskwie Francuz, stworzył w swoim laboratorium dziesięć różnych zapachów, spośród których Coco Chanel wybrała ten z numerem pięć. Od tej chwili, a minęło już prawie sto lat, Chanel Nᵒ5 pozostaje niedoścignionym symbolem, lepszego, bajkowego świata, a historia stworzenia tego zapachu doczekała się niezliczonych wersji i domysłów, mniej lub bardziej prawdziwych.

    Kiedy więc Chanel zaproponowało mi napisanie artykułu o najsłynniejszych perfumach świata i zaprosiło do miejsca ich narodzin, wiedziałam od razu, że czeka mnie coś niezwykłego i niedostępnego dla zwykłego śmiertelnika.

   I faktycznie, już od początku wyjazdu miałam wrażenie, jakby wszystko odbywało się w wielkim sekrecie. Pomijając incydent na lotnisku w Nicei, gdzie pechowo trafiłam na grupkę paparazzi z Polski, czekających na Blake Lively, która jechała właśnie na festiwal w Cannes. Nie wiem kto był bardziej zdziwiony – oni, czy ja. Osłupiałam na chwilę, później podjęłam rozpaczliwą i oczywiście nieskuteczną próbę ucieczki, aż wreszcie trafiłam do mojego samochodu i odetchnęłam z ulgą. Teraz może być już tylko lepiej, pomyślałam, i skupiłam się na podziwianiu krajobrazów Prowansji.

   Gdy znalazłam się w moim pokoju hotelowym (Le Mas De Pierre) na nocnym stoliku czekał już bohater całego zamieszania: flakon nowego zapachu Chanel Nᵒ5 l'Eau. Przez ostatnich kilka sezonów perfumy te (również w wersji Premiere) towarzyszyły mi prawie codziennie, więc miałam przeczucie, że nowa formuła  przypadnie mi do gustu. Sekundę później w całym pokoju unosił się już niepowtarzalny, mydlano-kwiatowy zapach, nieco świeższy niż ten, który znałam do tej pory. Następnego dnia miałam odkryć wszystkie tajemnice jego powstawania.

   Obudziłam się tuż przed dzwonkiem budzika, co w moim przypadku jest dosyć nietypowe; zwykle potrzebuję jeszcze dwóch drzemek w telefonie, aby otworzyć jedno oko, a potem jeszcze trzech, aby otworzyć drugie. Rozsunęłam moskitierę wokół łóżka (gdy zobaczyłam ją poprzedniego dnia wieczorem, od razu przypomniały mi się skorpiony wchodzące przez okno do pokoju głównego bohatera filmu "Dobry rok", a że to te same rejony, to na wszelki wypadek postanowiłam jej użyć i nie otwierać okna na noc – ostrożności nigdy za wiele). Na ten dzień zapowiadano deszcz. Podbiegłam do okna i z ulgą stwierdziłam, że wschodzące słońce przedziera się przez chmury, więc światło do zdjęć zapowiadało się całkiem nieźle.

   Po szybkim prysznicu bez namysłu wyciągnęłam z walizki przygotowane na ten dzień rzeczy. Jak pewnie pamiętacie, wiele głoszonych przez Coco Chanel zasad dotyczących stylu, staram się respektować. Sławna projektantka zwykła mawiać, że "w modzie zasadniczo zaczyna się od rzeczy przesadnie pięknych, aby z czasem osiągnąć i docenić prostotę". Idąc tym tropem, do mojej walizki zapakowałam przede wszystkim rzeczy klasyczne i adekwatne do sytuacji. A ponieważ plan wyjazdu przewidywał głównie zwiedzanie pól różanych, to włożyłam niebieską sukienkę o koszulowym kroju (zapożyczenia z męskiej szafy to przecież symbol stylu Coco), kalosze (nawet „na pola Chanel” żadne inne buty by się nie nadawały, i jak się zresztą okazało, nie byłam odosobniona w swojej opinii) i trencz, który biorę ze sobą zawsze i wszędzie. Na szyję nałożyłam rzecz najważniejszą – mój aparat.

   Po półgodzinnej podróży samochodem dotarłam do miejsca, w którym miałam poznać tajemnice produkcji Chanel Nᵒ5. Wśród pól różanych wznosił się wspomniany już dom z jasnego kamienia, a przed jego wejściem stał wysoki, szczupły brunet. Był to Olivier Polge, zwany, jak się potem okazało, „nosem” Chanel. Nie trzeba było się specjalnie rozglądać, aby docenić dbałość gospodarzy o każdy szczegół domu i tego, co go otaczało. Wszystko wokół, od białych rowerów ustawionych przed wejściem, przez placyk do gry w bule, aż po stoliki i leżaki, wyglądało jak z filmu, którego akcja rozgrywała się w czasach  belle époque.

   Nie pozwolono mi jednak zbyt długo napawać się tym widokiem. Róże do produkcji perfum można zbierać jedynie wczesnym rankiem, czasu zostało więc niewiele. Otrzymałam fartuch ze specjalną kieszenią i polecenie, aby zerwać jak największą liczbę kwiatów. Te rosnące w okolicach Grasse powszechnie uważa się za wyjątkowe. Ekskluzywny produkt zaczyna się od dobrej jakości materiałów, dlatego do stworzenia słynnego zapachu potrzebne są nie byle jakie róże. W produkcji Chanel Nᵒ5 wykorzystuje się te z gatunku stulistnych (centyfolia), które kwitną tylko przez trzy tygodnie w roku. Kwiaty zrywane są bardzo ostrożnie, aby płatki nie zostały zgniecione, bo nawet takie drobiazgi mają później wpływ na jakość perfum. Udział maszyn w zbiorach jest więc wykluczony. Następnie, w niedużych materiałowych workach kwiaty przewożone są do miejsca, w których powstaje ekstrakt zapachu.

   Fabryka, w której jest wytwarzany, znajduje się w pobliżu. Produkcja ekstraktu to prawdziwy wyścig z czasem, ponieważ zapachy występujące w naturze, zwłaszcza kwiatowe, są niezwykle ulotne. Aby je uchwycić i wydłużyć ich trwałość, niezbędny jest proces destylacji. Świeże kwiaty umieszczane są w specjalnym zbiorniku destylującym. Po kilku godzinach powstaje czysta esencja różana o bardzo intensywnej woni.

   Proporcje w jakich łączone są później wszystkie składniki (między innymi ekstrakt z kwiatów jaśminu) należą do najbardziej strzeżonych tajemnic marki – podobno dokładną recepturę zapachu znają jedynie trzy osoby na świecie. Jedną z nich jest Oliver Polge, którego miałam przyjemność poznać (autor między innymi Chance Chanel Eau Vive oraz Chanel Boy). To jego ojciec, Jacques Polge, uznał, że róże uprawiane na polach w okolicach Grasse, będą idealne i nawiązał współpracę z rodziną Mul, która od pięciu pokoleń zajmuje się uprawą kwiatów w tym rejonie.

   Po spotkaniu z seniorem tego rodu, Josephem Mul, szybko przysiadłam na leżaku, aby jak najszybciej spisać wszystkie najważniejsze informacje. Oto, co udało mi się zapamiętać:

1. Aby zebrać kilogram róż, potrzeba ich aż trzysta pięćdziesiąt sztuk.

2. Do przygotowania jednego kilograma esencji potrzebnych jest czterysta pięćdziesiąt kilogramów kwiatów.

3. W trzydziesto mililitrowej butelce Chanel Nᵒ5 zawarty jest ekstrakt z dwunastu róż stulistnych, zebranych w Grasse.

***

   Kilka godzin później, gdy trzeba już było wracać, rzuciłam ostatnie spojrzenie w stronę pól. Zobaczyłam, jak mój skromny zbiór trafia do worka z resztą zebranych w tym dniu kwiatów. Jeśli więc zdarzy Wam się kupić w przyszłym roku Chanel Nᵒ5 l'Eau, to istnieje prawdopodobieństwo, że we flakonie znajdzie się ekstrakt z róż zerwanych przeze mnie. 

_E1A8231180A3308180A3142_E1A7947_E1A8274_E1A8263

Only the fully opened flowers are gathered. The buds have to wait for their turn for a couple more days.

Zrywane są jedynie rozwinięte kwiaty, pąki muszą poczekać na swoją kolej jeszcze kilka dni. _E1A8205_E1A8218180A3601180A3762_E1A8248180A3717

The flowers are transported in linen sacks to a manufacturing plant where the extract is produced.

W płóciennych workach kwiaty są przewożone do fabryki, w której jest wytwarzany ekstrakt.180A3023_E1A8382

The square for playing boules. You need to admit that it looks really atmospheric.

Placyk do gry w bule. Musicie przyznać, że wygląda bardzo klimatycznie._E1A7957

Olivier Polge himself – Chanel’s "nose" responsible for the most famous fragrances released by the brand.

Olivier Polge we własnej osobie, czyli "nos" Chanel odpowiedzialny za najsłynniejsze zapachy marki._E1A8323

The lunch that was prepared for us had disappeared before I was able to shout "let's take a photo." The menu included, among other options, tart with strawberries and pistachio cream, spicy pasta with eggplant, or anglerfish with a mix of salads.

Lunch, który dla nas przygotowano, zniknął szybciej niż zdążyłam powiedzieć "zdjęcie". W menu można było znaleźć między innymi tartę z truskawkami i kremem pistacjowym, makaron z bakłażanem na ostro, czy żabnicę z miksem sałat._E1A8309

With some of my companions: Ala, the deputy chief editor of Glamour Magazine, as well as Sebastian, the publisher of Monitor Magazine.

Z częścią moich towarzyszy: Alą, wicenaczelną magazynu Glamour, oraz Sebastianem, wydawcą Monitor Magazine. _E1A8041

In order to obtain the extract, the roses have to undergo the distillation process. The fragrance is preserved in a dense liquid – the process takes place in this tank resembling a silo.

Aby powstał ekstrakt, róże muszą przejść przez proces destylacji. To w tym pojemniku, przypominającym silos, zapach zostaje utrwalony w gęstym płynie. 
180A3434180A3488180A3233I'm already in possession of the new Chanel Nᵒ5 (as a matter of fact, I had to leave this bottle behind, but I took a smaller version with me). It will be put out on sale in September this year.

Nowe Perfumy Chanel Nᵒ5 l'Eau są już w moich rękach (co prawda tę butelkę musiałam akurat zostawić, ale mniejszą wersję zabrałam ze sobą). Do sprzedaży trafią we wrześniu tego roku.  180A3962

Przed Tobą ważny wyjazd? Cztery rzeczy, których NIE powinnaś pakować, jeśli chcesz zrobić NAPRAWDĘ dobre wrażenie

_E1A7781

   I'll be honest with you – I've prepared this post mostly to make the packing of my own suitcase slightly easier. As I don't want to reveal too much, I will only tell you that my task involves preparing an article for CHANEL brand and, due to that, I'm going on a short trip in the direction of Southern France. It is easy to feel intimidated among the fashion journalists from the most prestigious fashion magazines. Therefore, I took the mundane topic of packing very seriously this time (although not seriously enough to use the saved money and spend it on a handbag with the famous logo instead of on finishing my bathroom). Is there something we should pay particular attention to when there's an important trip ahead of us? What to pack and what to leave at home?

***

   Będę z Wami szczera – wpis ten przygotowałam przede wszystkim dlatego, aby ułatwić sobie odrobinę własne pakowanie walizki. Nie chcę zdradzić zbyt wiele, więc napiszę tylko tyle, że mam za zadanie przygotować artykuł dla marki CHANEL i związku z tym, wybieram się na krótki wyjazd w kierunku południowej Francji. Wśród dziennikarek najbardziej prestiżowych magazynów modowych z całego świata, łatwo jest poczuć się onieśmielonym, więc do prozaicznego tematu pakowania walizki podeszłam tym razem bardzo poważnie (chociaż nie aż tak poważnie, aby rezygnować z wykończenia łazienki i zaoszczędzone na ten cel pieniądze wydać na torebkę ze słynnym logotypem). Czy jest coś, na co powinnyśmy zwrócić szczególną uwagę udając się na ważny wyjazd? Co zapakować, a co lepiej zostawić w domu?

 

1. Spontaneously chosen things

 

I know from experience that they are rarely useful, and they take precious space in our suitcase. The clothes should be chosen in accordance with the plan of our trip. A notebook on your mobile phone will be very practical here. It is enough to prepare a list of days, particular events, and matching outfits. You don't have to be standing in front of your wardrobe to do that – quite the opposite. The sight of all our clothes might overwhelm us and make it even harder for us to take the right decision.

 

1. Rzeczy wybrane pod wpływem spontanicznej decyzji

 

Z doświadczenia wiem, że rzadko się sprawdzają, a zajmują cenne miejsce w walizce. Ubrania najlepiej przygotowywać w oparciu o plan wyjazdu. Notatnik w telefonie świetnie się sprawdzi, wystarczy wypunktować w nim dni, konkretne wydarzenia i pasujące stroje. Wcale nie trzeba tego robić stojąc przed szafą – wręcz przeciwnie. Widok wszystkich naszych ubrań może nas przytłoczyć i utrudnić podjęcie właściwej decyzji.

_E1A7587

2. Samples of cosmetics that you've never used before

 

Which one of us doesn't have a box / make-up bag / drawer in our bathroom with samples of cosmetics and perfume which we take with us in case of a trip. Have you noticed that the collection is expanding instead of becoming smaller, even if you travel frequently? For some time, I've been trying to take with me only the cosmetics that I use on a day-to-day basis unless there is a product sample which I've already tested and I know that it's all right. If the trip is of a business character and I know that my skin will be very tired after a whole day’s work, I take a special night cream with me. Thorough makeup removal and a thick layer of cream increase the chances for my skin to regenerate in a couple of hours. At the moment, it's a regenerating night cream Love Me Green which has antioxidant properties (it has the ECOCERT certificate and no parabens or harmful substances). Specially for the upcoming Mother's Day, Love Me Green has prepared a 20% discount on all products. It is enough to insert the discount code "MLE20" during the purchase. It is valid until 19 May.

 

2. Próbki kosmetyków, których nigdy wcześniej nie używałyście

 

Która z nas nie ma swojej łazience pudełka / kosmetyczki / szufladki z próbkami kosmetyków i perfum, które zbieramy na wypadek podróży. Zauważyłyście, że ten zbiór powiększa się zamiast maleć, nawet jeśli często wyjeżdżacie? Od jakiegoś czasu staram się brać ze sobą te kosmetyki, których używam na co dzień, chyba, że w moje ręce trafi próbka produktu, który już kiedyś przetestowałam i wiem, że jest w porządku. Jeśli wyjazd ma charakter służbowy i wiem, że moja skóra po całym dniu będzie bardzo zmęczona, to biorę ze sobą specjalny krem na noc. Dokładny demakijaż i gruba warstwa kremu, zwiększa szanse na to, że w ciągu kilku godzin snu moja skóra zdąży się zregenerować. W tym momencie jest to regenerujący krem na noc Love Me Green, który ma właściwości przeciwutleniające (posiada certyfikat ECOCERT, bez parabenów i szkodliwych substancji)Specjalnie z okazji zbliżającego się Dnia Matki, Love Me Green przygotowało dla Was 20% zniżkę na wszystkie produkty. Wystarczy, że przy zakupach na stronie wpiszecie kod rabatowy MLE20. Jest on ważny do 19 maja.

_E1A7581

_E1A7720_E1A7591

3. Magazines with pretty unsophisticated content

 

I know that it is nice to buy a gossip magazine at the airport and just soak up the news concerning the lives of celebrities to later take a relaxing nap. But I would refrain from doing so. Travelling is one of the few occasions when you can read a book, which you've wanted to read for a long time, without any regrets. I'm sure that your travel companions will be eager to get a glimpse of the titles that you've chosen, and this is only one step from forming their opinion about you (a favourable or an unfavourable one). Even though there is a little bit of snobbishness in it, it surely won't do you any harm – it is worth reading. I'm taking "Nie oddam szczęścia walkowerem" ("I won't give up my life without a fight") by Agnieszka Jeż and Paulina Płatkowska with me. The authors of the book used an unusual form. It is an interesting work which reads pleasantly and effortlessly, as it focuses on the dialogue between two main characters. It'll be perfect for a trip.

 

3. Gazety z mało górnolotną treścią

 

Wiem, że miło jest kupić na lotnisku plotkarski magazyn i w trakcie lotu chłonąć newsy z życia gwiazd showbiznesu, aby później uciąć sobie relaksującą drzemkę. Ale powstrzymałabym się przed tym. Podróż to jedna z niewielu okazji, kiedy bez wyrzutów sumienia możecie sięgnąć po książkę, którą od dawna chciałyście przeczytać. Jestem pewna, że współtowarzysze podróży chętnie podejrzą tytuły, które wybrałyście, a od tego już tylko krok, aby wyrobić sobie o Was opinię (pochlebną lub wręcz przeciwnie). Nawet jeżeli jest w tym odrobina snobizmu, to z pewnością Wam on nie zaszkodzi – warto czytać. Ja biorę ze sobą "Nie oddam szczęścia walkowerem" Agnieszki Jeż i Pauliny Płatkowskiej. Książkę autorki napisały w nietypowej formie, to ciekawa lektura, którą dzięki skupieniu na dialogu dwóch głównych postaci, czyta się lekko i przyjemnie. W sam raz na podróż. 

_E1A7595

4. Additional luggage, shopping bags, or handbags

It's not even that possessing too large a number of small packages sliding off our shoulder and falling out of our hands simply looks bad. It isn't functional, and it's easy to lose part of our belongings due to that. It's better to take one larger suitcase which will be able to hold all our possessions. Let's try to pack in such a way so that we end up with only one larger piece of luggage and a small one (for example a handbag) – nothing more (since we've got only two hands, each additional thing to carry will be only an unnecessary burden during our trip).

4. Dodatkowe tobołki, siatki, czy torebki

Nie chodzi już nawet o to, że posiadanie za dużej liczby małych pakunków, zsuwających nam się z ramienia i wypadających z rąk po prostu źle wygląda. Jest to niefunkcjonalne i łatwo jest przez to zgubić część naszego dobytku. Lepiej jest wziąć jedną większą walizkę i wszystko do niej zmieścić. Próbujmy pakować się w taki sposób, aby mieć jeden większy bagaż i jeden mały (na przykład torebkę) – nie więcej (skoro mamy tylko dwie ręce, to każda dodatkowa rzecz, będzie nam naprawdę uprzykrzała podróż).    

_E1A7876

jacket & t-shirt \ żakiet i t-shirt – MLE Collection // jeans / dżinsy – COS // shoes / baletki – Chloe // bag / torebka – Zara

Last month

IMG_5095

   In April, the weather was not the only thing that was constantly changing – I had a couple of free weekends or even could catch up with a number of TV series (I still believe that Jon Snow could somehow survive 10 stab wounds), but for a couple of days, I've been gradually going insane from the excessive workload. Thus, the May Holiday was something that I was waiting for (apart from the Monday evening – it is almost 10 pm and I'm still sitting in front of my computer). It seems that May will be beautiful, but what was April like? I'd like to invite you to see a couple of snapshots from the previous month!

***

   W kwietniu nie tylko pogoda była zmienna – zdarzały mi się wolne weekendy, a nawet nadrabianie zaległości w kilku serialach (wciąż wierzę, że Jon Snow jakoś przeżył dziesięć ciosów nożem), ale od kilku dni od natłoku zajęć powoli dostawałam kota. Długi weekend był więc tym, na co czekałam (pomijając poniedziałkowy wieczór – dochodzi dwudziesta druga, a ja nadal siedzę przed komputerem). Maj zapowiada się pięknie, a jaki był kwiecień? Zapraszam na kilka ujęć z minionego miesiąca!

IMG_4443_Fotor_Collage

1. Forsythia flowers on the Sopot streets // 2. An old polka-dot dress that I still really like // 3. Next month, I'll be travelling with… Chanel // 4. A book is a neat object to take a photo of.

1. Kwiaty forsycji na sopockich ulicach // 2. Stara sukienka w groszki, którą nadal bardzo lubię // 3. W kolejnym miesiącu czeka mnie wyprawa z… Chanel // 4. Książka to wdzięczny obiekt do fotografowania //

IMG_5736

   Another busy day with a camera hanging around my neck and another version of my favourite "uniform," that is a blazer, a white T-shirt, and jeans. Dark blue blazers are my greatest weak spot – the one in the picture is by a Polish brand – Kodymody.com

   Kolejny pracowity dzień z aparatem na szyi i kolejna wersja mojego ulubionego "uniformu", czyli marynarki, białego t-shirtu i dżinsów. Granatowe marynarki to chyba moja największa słabość – ta ze zdjęcia pochodzi od polskiej marki Vito Vergelis z butiku Kodymody.com.

IMG_5317_Fotor_Collage

1. and 4. At "Women in Chanel" exhibition in Królikarnia, Warsaw // 2. My new book "O kwiatach" ("About flowers") is something that each amateur florist should own // 3. A sunny porch.

1. i 4. Na wystawie "Women in Chanel" w Warszawskiej Królikarni // 2. Nowa książka "O kwiatach", każda "florystka-amatorka" powinna ją mieć // 3. Słoneczna weranda. 

IMG_4578

In search of props for my photos.

W poszukiwaniu rekwizytów do zdjęć. 

IMG_4441_Fotor_CollageIMG_4867

   I will probably mention it soon, but I'd already like to tell you that there will be another meeting with my readers! I'd like to invite you to the Warsaw Book Fair on 21 May! :) And if any of you haven't had the occasion to read (or view the photos inside) "Elementarz Stylu," you can look  here. I'm sure that the book will help you to create an ideal wardrobe.

   Pewnie będę o tym jeszcze pisać, ale już teraz chciałabym Wam zdradzić, że szykuje się kolejne spotkanie autorskie! Zapraszam Was 21 maja na Targi Książki w Warszawie! :) A jeśli któraś z Was nie miała jeszcze okazji przeczytać (i obejrzeć) "Elementarza stylu", to zajrzyjcie tutaj. Jestem pewna, że pomoże Wam w stworzeniu idealnej szafy. 

IMG_573hh4_Fotor_Collage

1. Recently, when I was crossing Abraham Street in Gdynia, I came across a small antiques gallery. I could see: "picture framing service available" on the display window. Next day, I took all of the posters and graphics, which I stored behind my bed and which wouldn't fit into a frame from Ikea, and went to the newly discovered gallery. Upon my entrance, I was greeted by an elegant elderly marriage – for two hours I completely forgot myself in the old graphics depicting Gdańsk, watercolour paintings by yet unknown artists, mahogany furniture, delicate porcelain, and amusing stories. Hopefully, such places won't ever disappear from the map. // 2. In my opinion, Sopot is most beautiful early in the morning. Peace and quiet will soon give way to the holiday atmosphere and it will probably be increasingly difficult to come across a fox in the city… but no! In fact, it's a cat! // 3. and 4. Kashubia and a day free from everything.

1. Przechodząc ostatnio przez ulicę Abrahama w Gdyni trafiłam na małą galerię z antykami. Na szklanej witrynie widniał napis "oprawiamy obrazy". Na następny dzień wyciągnęłam zza szafy wszystkie rulony z uzbieranymi plakatami i grafikami, które nie pasowały w ramki z Ikei i pojechałam do nowo odkrytego miejsca. Od progu przywitało mnie starsze, eleganckie małżeństwo – przepadłam na dwie godziny wśród starych grafik Gdańska, akwareli jeszcze nieznanych artystów, mebli z mahoniu, delikatnej porcelany i wesołych opowieści. Oby takich miejsc nigdy nie zabrakło. // 2. Sopot jest moim zdaniem najpiękniejszy z samego rana. Spokój i cisza już niedługo ustąpią miejsca wakacyjnej atmosferze i pewnie coraz trudniej będzie napotkać w mieście lisa… a nie! To przecież kot! // 3. i 4. Kaszuby i dzień wolny od wszystkiego.

IMG_5672

Preparation for cleaning in the garden and search for herbs. You can always find rosemary and mint in my flowerpots.

Przygotowania do porządków w ogrodzie i poszukiwanie ziół. W doniczkach zawsze znajdziecie u mnie rozmaryn i miętę. 

IMG_5657_Fotor_Collage

1. The meeting with my readers in Białystok // 2. Wild anemones // 3. Coffee of the day // 4. We've just finished creating the lookbook for MLE Collection – I'm dead tired!

1. Spotkanie z Czytelniczkami w Białymstoku // 2. Dzikie zawilce // 3. Kawa dnia // 4. Właśnie skończyliśmy robić lookbook do MLE Collection – padam z nóg!

IMG_5660

The beautifully restored interior of a café in Bristol.

Pięknie odrestaurowane wnętrze kawiarni w hotelu Bristol. 

IMG_5670_Fotor_CollageIMG_5574IMG_5673_Fotor_Collage

1. Cleaning of my mother's sideboard – I'm taking these amazing things with me! // 2. There's never enough plants // 3. and 4. Small pleasures //

1. Porządki w kredensie mojej mamy – zabieram te cuda do siebie! // 2. Roślin nigdy za wiele // 3. i 4. Drobne przyjemności //

IMG_5734

   After a long period of time, an eye cream is back in my make-up bag. I finally managed to find one that doesn't irritate my delicate skin and is composed of natural ingredients. If you have got a similar problem and it is difficult for you to find an eye cream that would fulfil all the criteria, you can look here. If you decide to buy one of the products, there is a discount offer for the readers of Makelifeeasier.pl which is valid until the end of May – it is enough to insert the code "20maj16" during the purchase to receive a 20% discount for all products (already discounted products are excluded from the offer).

   Do mojej kosmetyczki po długim czasie powrócił krem pod oczy. W końcu znalazłam taki, który nie podrażnia delikatnej skóry i jest wykonany z naturalnych produktów. Jeśli, tak jak mi, nie jest Wam łatwo znaleźć krem pod oczy spełniający wszystkie kryteria, to zajrzyjcie tutaj. A jeśli się zdecydujecie na zakup, to przez cały maj trwa promocja dla Czytelniczek Makelifeeasier.pl – wystarczy wpisać kod 20maj16 aby otrzymać rabat wysokości 20 procent na wszystkie produkty (za wyjątkiem tych już przecenionych).

IMjjG_5673_Fotor_Collage

1. The post on "how to be a modern Chanel woman" greatly sparked your interest // 2. Another photo of the Sopot streets // 3. One of my favourite places in Warsaw – "Między nami" Restaurant // 4. Lazy mornings – you don't even want to leave your bed //

1. Wpis o tym "jak być współczesną kobietą Chanel" spotkał się z Waszym ogromnym zainteresowaniem // 2. Kolejne zdjęcie sopockich ulic // 3. Jedno z moich ulubionych miejsc w Warszawie – restauracja "Między nami" // 4. Leniwe poranki – nie chce się wstawać //

IMG_5795

szal – Gyalmo Szale Himalajskie // płaszcz i kalosze – Answear.com // t-shirt – MLE Collection

The best May Holiday is the one which we can spend away from the city. Kashubia is, of course, my favourite destination.

Najlepsza majówka to taka, którą można spędzić z dala od miasta. Ulubiony kierunek to oczywiście Kaszuby. 

IMG_5734_Fotor_CollageIMG_6007

For the insiders (those who visit my Instagram): I'll probably go for the red one ;). Have a great May Holiday! :)

Dla wtajemniczonych (bo zaglądających na mój Instagram): chyba jednak czerwony ;). Udanej majówki! :)

 

Z tęsknoty za latem… cztery rzeczy, dzięki którym będziesz gotowa, gdy nadejdzie.

180A9059

 

   Due to the fact that I am currently preparing some material for one of the Polish magazines, I had to find a couple of photos from the previous summer. It turned out to be no mean feat, as the hard disk which I use to store all files refused to work – I'll spare you the details concerning my reaction when I saw that I have no access to my works. Fortunately, everything ended well (and didn't require neither the skills nor the knowledge of a NASA professor) and I was able to peacefully rummage about in the photos and memories. I found a number of photos that had never been published (for instance, the one that you can see above) – these were taken during the long and sweltering evenings on the beach in Orłowo. Today, I felt like writing down a couple of things that will bring the summer time to us before it comes for good.

***

   W związku z materiałem, który przygotowuję dla jednego z polskich magazynów, musiałam odnaleźć kilka zdjęć z lata minionego roku. Okazało się to nie lada wyczynem, bo dysk, na który zgrywam wszystkie pliki postanowił odmówić mi posłuszeństwa – oszczędzę Wam opisu mojej reakcji, gdy zobaczyłam, że nie mam dostępu do swojego fotograficznego dorobku. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze (i nie wymagało to umiejętności ani wiedzy profesora z NASA), a ja mogłam w spokoju grzebać w zdjęciach i wspomnieniach. Znalazłam kilka nigdy niepublikowanych zdjęć (na przykład to, które widzicie powyżej), wykonanych w trakcie długich, upalnych wieczorów na plaży w Orłowie. Dziś naszła mnie więc ochota na spisanie kilku rzeczy, które przywołają nam lato nim do nas zawita.

_E1A5789

   The most delicious summer meals are prepared with seasonal products, yet some of the recipes, which remind me of the sun and holiday time, can be easily served throughout the year. Italian cuisine always comes to my aid, and the truth is that we are able to find tomatoes, fresh basil, rosemary, parsley, garlic – which releases its aroma in hot olive oil – or pepper in the shops in all seasons of the year. Let's eat the supper on the balcony or, at least, with a wide-open window which will enable the sun rays to enter our flat – Mediterranean meals taste best in the open air.

   Najpyszniejsze letnie potrawy powstają z produktów sezonowych, ale niektóre przepisy, które kojarzą mi się ze słońcem i wakacjami, mogę przygotować przez cały rok. Z pomocą przychodzi mi zawsze kuchnia włoska, a przecież pomidory, świeżą bazylię i rozmaryn, pietruszkę, czosnek uwalniający swój aromat w rozgrzanej oliwie, czy paprykę znajdziemy w sklepach przez cały rok. Zjedzmy kolację na balkonie, albo chociaż przy szeroko otwartym oknie, tak aby promienie słońca wpadły do mieszkania – śródziemnomorskie potrawy smakują najlepiej na świeżym powietrzu. 

_E1A5793

   Since we've already mentioned the Mediterranean regions – this is the direction that I'd most eagerly pick as a holiday destination this summer. For those who like similar things, I recommend a new magazine – Lente. It won't disappoint even a demanding reader.

   A skoro już mowa o śródziemnomorskich rejonach – to kierunek, który wybrałabym najchętniej tego lata. Tym, którzy mają podobne upodobania polecam nowy magazyn Lente. Nie zawiedzie nawet wymagającego czytelnika. 

_E1A6035

   Sheer dresses and blouses, espadrilles, the smell of tanned skin, and hair that is delicately dishevelled by sea salt and wind – it is easy to highlight our natural beauty in a gentle way during the summer. In my opinion, the forthcoming season will be dominated by shoulderless blouses; therefore, I've already got a finished prototype of such a cut and I hope that it will start to be available for sale at MLE Collection in a couple of weeks. For now, I've already tried the new cosmetics from the Bumble & Bumble line (I saw them for the first time in an exclusive shop – net-a-porter, but now, they are available in Poland as well) and if you value natural hairstyles, or you don't know how to curl your hair with a curling iron and avoid ending up with a tacky effect, you should definitely try out Surf Spray and Surf Infusion. It is enough to spray dry or wet hair with it and we'll get the effect of a hairstyle that was carelessly sculpted by wind and the sun. This outcome can be achieved thanks to the sea salt that is one of the components of the spray.

   Zwiewne sukienki i bluzki, espadryle, zapach opalonej skóry i delikatnie zmierzwione od soli morskiej i wiatru włosy – w lecie łatwo w naturalny sposób podkreślić naszą urodę. Według mnie, nadchodzący sezon zostanie zdominowany przez bluzki bez ramion, dlatego mam już gotowy prototyp takiego modelu i mam nadzieję, że w ciągu kilki tygodni wejdzie do sprzedaży w MLE Collection. A póki co, już teraz wypróbowałam nowe kosmetyki z serii Bumble and Bumble (wypatrzyłam je wpierw w ekskluzywnym sklepie net-a-porter, ale teraz są dostępne również w Polsce) i jeśli cenicie sobie naturalne fryzury, albo nie wiecie, w jaki sposób skręcone na lokówkę włosy ustrzec przed tandetnym efektem, to koniecznie wypróbujcie Surf Spray oraz Surf Infusion. Wystarczy spryskać nimi suche lub mokre włosy, a uzyskamy efekt niedbale wyrzeźbionej wiatrem i słońcem fryzury. Wszystko dzięki obecności w spray'u właśnie morskiej soli.

_E1A5984

   Summer is a period of the year when you can find a variety of cultural events. In order not to overlook the ones in which we are most interested, it is worth planning your participation a little bit earlier and combining it with, for instance, work or a family visit. For example, before 12 June I'd like to see the photography exhibition "Sandro Miller: Malkovich, Malkovich, Malkovich: Homage to Photographic Masters" in Leica Gallery in Warsaw. John Malkovich impersonates people who can be seen in the most outstanding examples of portrait photography of the 20th century. He portrays Che Guevara, Hemingway, Einstein, John Lenon, or even Marilyn Monroe.

   No one will be surprised that, as a film lover, I highly recommend turning up at Sopot Film Festival which takes place between 9 and 17 July. The festival program includes numerous film shows, exhibitions, workshops, meetings with authors, concerts as well as music events. The film shows presenting European cinema as well as the latest and most interesting world-class films will be available at the same time in several places in Sopot: in Multikino, at the theatre, in galleries, clubs, and cafés as well as right on the Sopot beach. This is the best time to visit my city (aside from visiting it in October – in the autumn, the deserted Sopot is truly charming).

   If you're not into youth festivals, but you'd like to listen to some pleasant music, you should definitely check out Sopot Jazz Festival. This year, the new curator of the event became GREG OSBY, a legendary American saxophonist. A series of concerts under the common title "East meets West" will take place as part of the festival where we’ll be able to hear projects by Polish and American jazz artists.

   And in the Historical Museum of the City of Cracow, you'll be able to see a funny exhibition "Jak pies z kotem" ("Like cat and dog"). It is one of the first exhibitions devoted to animals seen from a historical perspective in Poland. The exhibition is available until 25 September.

   Have a nice evening!

   Lato to czas, kiedy często można trafić na wszelkiego rodzaju wydarzenia kulturalne. Aby nie przeoczyć tego, cos najbardziej interesuje, warto zaplanować to trochę wcześniej i połączyć na przykład z pracą, czy wizytą u rodziny. Do 12 czerwca chciałabym zobaczyć na przykład wystawę fotografii "Sandro Miller – Malkovich, Malkovich, Malkovich: w hołdzie mistrzom fotografii" w Leica Gallery w Warszawie.  We wszystkie postacie z najwybitniejszych fotografii portretowych XX wieku wcielił się John Malkovich. Występuje on jako Che Guevara, Hemingway, Einstein, John Lenon, a nawet Marilyn Monroe. 

   Nikogo nie zdziwi, że jako filmomaniaczka gorąco zachęcam do zajrzenia na Sopot Film Festival, który odbędzie się w dniach 9-17 lipca. Na program festiwalu składają się liczne pokazy filmowe, wystawy, warsztaty, spotkania z twórcami, koncerty oraz imprezy muzyczne. Pokazy kina europejskiego, ale także najnowsze i najciekawsze produkcje światowego formatu odbywają się równolegle w kilku miejscach w Sopocie: w Multikinie, teatrze, galeriach, klubach i kawiarniach oraz wprost na sopockiej plaży. To najlepszy czas by odwiedzić moje miasto (poza październikiem – jesienny, opustoszały Sopot jest naprawdę uroczy).

   Jeśli nie w głowie Wam młodzieżowe festiwale, ale macie ochotę na przyjemną muzykę, koniecznie sprawdźcie Sopot Jazz Festiwal. W tym roku kuratorem imprezy został legendarny saksofonista amerykański GREG OSBY. W ramach festiwalu odbędzie się cykl koncertów pod wspólnym tytułem "East meets West", gdzie usłyszymy projekty polskich i amerykańskich muzyków jazzowych.

   Z kolei w Muzeum Historycznego Miasta Kraków, możecie obejrzeć zabawną wystawę "Jak pies z kotem". To jedna z pierwszych wystaw poświęconych tematyce zwierzęcej w ujęciu historycznym w Polsce. Wystawa będzie czynna do 25 września.

Miłego wieczoru!

 _E1A6053

7 rzeczy, których nauczyłam się do trzydziestki

_E1A5965

sukienka – Liu Jo (podobna tutaj i tutaj) // grafika – My Guideto // balony – Partybudzik.pl // stolik i krzeszło – Nap

   In a couple of days I will turn thirty and I just can't wait to celebrate my birthday. According to the British scientists, a woman feels best when she is 31 years old – and I'm not surprised in the least by this fact. I've got the impression that everything in my life is where it supposed to be at the moment. It isn't a coincidence – over the years, I have acquired new skills and I am able to face all odds better than ever. From trivial matters to the decisions affecting the rest of my life – I really had learnt quite a lot before I reached thirty.

***

   Za kilka dni będę obchodzić swoje trzydzieste urodziny i już nie mogę doczekać się, aby je uczcić. Według brytyjskich naukowców kobieta najlepiej czuje się w wieku 31 lat i w ogóle mnie ta informacja nie zaskakuje. Mam wrażenie, że teraz wszystko w moim życiu jest na właściwym miejscu. Nie jest to kwestia przypadku – z wiekiem nabrałam nowych umiejętności i lepiej niż kiedykolwiek wcześniej radzę sobie z przeciwnościami. Od trywialnych tematów po decyzje rzutujące na resztę mojego życia – do trzydziestki nauczyłam się naprawdę wiele.

_E1A5840

1. In the past, I treated my friends as if they were the alpha and omega of everything and I valued their opinions over my mother's good advice. My numerous siblings were either too old or too young to talk to them (I've got two older sisters and two younger brothers). Today, they're my greatest support. After a number of crisis situations, I know that they are reliable and that I can ask them for help without any hesitation – an evening together is the most pleasurable attraction in the whole week.

1. Kiedyś to znajomi byli jak wyrocznie, a ich zdanie liczyło się bardziej niż dobre rady mamy. Moje liczne rodzeństwo było albo za stare, żeby z nimi rozmawiać albo za młode (mam dwie starsze siostry i dwóch młodszych braci). Dziś są moim największym wsparciem. Po przeżyciu kilku kryzysowych sytuacji wiem, że to na nich mogę polegać i bez wahania prosić o pomoc, a wspólnie spędzone wieczory to najprzyjemniejsza atrakcja w tygodniu. 

_E1A5971

2. Watching TV series or staring at the TV screen for hours on end have never taught me anything meaningful. Nowadays, I use my free time in a considerably more pleasant way. I spend it on playing with my child, reading, or I sometimes turn into a child myself and use one of the colouring books for adults (you won't believe how much relaxation they can bring). I also found an interesting option at Empik, namely "The Mindfulness Journal" by Corinne Sweet published in Poland by Insignis. It's full of exercises for the improvement of mindfulness, words of wisdom by well-known individuals as well as some advice concerning achieving greater concentration and inner peace (to complete your colouring set, you can also buy "The Mindfulness Colouring Book" by Emma Farrarons).

3. You shouldn't take other people's nastiness and unpleasant comments personally. Before, I used to worry about critical opinions and gossip; however, today, I'm not a person who is easily hurt (mostly, that is thanks to some of my "very amiable" Readers). What is important is the way we look at ourselves and not what others think and say about us.

2. Oglądanie seriali, czy gapienie się godzinami w telewizor niczego sensownego mnie nigdy nie nauczyło. Czas wolny wykorzystuję teraz znacznie przyjemniej. Spędzam go bawiąc się z dzieckiem, czytając, czasami sama zamieniam się w dziecko i koloruję kolorowanki dla dorosłych (nie uwierzylibyście jak to potrafi zrelaksować). Znalazłam też ciekawą pozycję w Empiku, a mianowicie „Dzienniki uważności” Corinne Sweet wydawnictwa Insignis, w których znajdują się ćwiczenia uważności, myśli znanych osobistości i wiele porad dotyczących osiągania skupienia i wewnętrznego spokoju (do kompletu można też kupić „Kolorowankę uważności” Emmy Farrarons). 

3. Nie należy przejmować się złośliwościami i nieprzyjemnymi komentarzami na swój temat. Kiedyś martwiłam się krytyką i plotkami, dziś nie jest już tak łatwo mnie zranić (to zasługa przede wszystkim niektórych „bardzo życzliwych” Czytelniczek). Najważniejsze jest to, jak my patrzymy na siebie, a nie to co mówią i myślą o nas inni.

_E1A5988

_E1A5987

4. It's not worth experimenting with diets – especially the ones which exclude a number of products. I confess that I've already tested multitudinous diets, from the Atkins diet to a vegan diet. Today, I eat all kinds of products but in small portions. I don't exclude meat, eggs, or milk from my everyday diet and I feel very well. I've got no problems with reduced resistance, endless fatigue, or sleepiness – and, unfortunately, that often was the outcome of pursuing restrictive diets for a longer period of time. Instead, I try to buy good-quality products. I read the labels and avoid chemical ingredients of unknown origin. Each month, I buy a box by Fit Love Box, which includes a couple of top-quality products, to avoid overpaying (as "bio" products often tend to be expensive). This month, for the price of PLN 49, I received two liquid snacks with Chia seeds, a bag of coconut flour, dried date nuts, buckwheat groats, and tahini paste – in my opinion, such a set really pays off for that price (in a regular shop we would have to pay PLN 70 for the same products).

5. The most important thing is establishing true and amiable relations. What really matters is the quality of your friendships, not the number of friends you've got. In the past, I had a large circle of friends and I sometimes happened to invite even several dozen people to my birthday parties. This time, I will celebrate my 30th birthday with my three girlfriends, my family, and my man.

4. Nie ma co kombinować z dietami – zwłaszcza wykluczającymi część produktów. Przyznaje się, że przetestowałam multum różnych diet, od Atkinsa po wegańską. Dziś jem wszystko, ale w małych porcjach, nie wykluczam mięsa, jajek, ani mleka i czuję się bardzo dobrze. Nie mam problemów z obniżoną odpornością, wiecznym zmęczeniem i ospałością, a niestety tak bywało po dłuższym stosowaniu restrykcyjnych diet. Staram się natomiast kupować produkty dobre jakościowo. Czytam etykiety i unikam chemicznych składów dziwnego pochodzenia. Aby nie przepłacać (produkty "bio" niestety bywają kosztowne), co miesiąc kupuję pudełko Fit Love Box, w którym znajduje się kilka produktów najwyższej jakości. Za cenę 49 złotych w tym miesiącu przyszły do mnie dwie płynne przekąski z nasionami chia, mąka kokosowa, suszone daktyle, kasza gryczana i pasta tahini – uważam, że za tę cenę to się naprawdę opłaca (w normalnym sklepie za te same produkty zapłacilibyśmy 70 złotych).

5. Najważniejsze są prawdziwe, życzliwe relacje. Nieważne jest to, ilu mamy przyjaciół, tylko jacy oni są. Kiedyś grono moich znajomych było ogromne, a na imprezy urodzinowe zdarzało mi się zaprosić po kilkadziesiąt osób. Dziś trzydziestkę spędzę w gronie trzech przyjaciółek, z rodziną i moim chłopakiem. 

_E1A5865

6. In the past, cooking used to take me all afternoon. I perfectly remember household members staring at me with their ravenous eyes. Now, I've got a number of well-tried recipes – pasta with tomatoes and basil, roasted chicken drumsticks in honey, and pancakes with vanilla cream cheese and fruit – preparation of these meals doesn't take more than fifteen minutes. My cooking skills are a blatant evidence of the fact that practice makes perfect.

7. It's not worth wasting your life on being snippy. Especially, when it comes to petty arguments with your man or one of your girlfriends. I used to fight for my ideas ferociously. Now, I'm more concerned about a calm atmosphere than about proving that someone is wrong. It is an unnecessary waste of time and life.

What about you – how did you spend you 30th birthday?

6. Kiedyś gotowanie zajmowało mi całe popołudnie. Doskonale pamiętam wlepione we mnie wygłodniałe oczy domowników. Teraz mam kilka sprawdzonych potraw – makaron z pomidorami i bazylią, pieczone udka kurczaka w miodzie i naleśniki z serkiem waniliowym i owocami – przygotowanie tych dań nie zajmuje więcej niż piętnaście minut. Moje umiejętności gotowania są dobitnym dowodem, że wprawa czyni mistrza.

7. Szkoda życia, żeby czepiać się o drobiazgi. Zwłaszcza jeśli chodzi o małe sprzeczki z mężczyzną lub przyjaciółką. Kiedyś walczyłam o swoją rację jak lew. Teraz bardziej zależy mi na spokoju niż udowadnianiu, że ktoś się myli. Szkoda czasu i życia na takie rzeczy. 

A Wy jak spędzałyście swoje trzydzieste urodziny?

_E1A5823