Jak korzystać z życia po parysku?

While still in a holiday mood and having the three days off, I decided to return to the subject of our cycle “ In search of Parisian chic” and write a few words on how French ladies are able to find joy in simple things.

Parisian women are admired worldwide. Like no other women they are famous for  celebrating life and taking pleasure in every moment. Parisian cafes and bars are filled with elegant businesswomen, smiling mothers with children and relaxed students. How do they do it? After all, they also work, have families, responsibilities and daily struggles. However, they manage to find the time to relax, even during their daily duties. Let’s try to be like them. How to learn this amazing skill the Parisian women have – enjoying life – in spite of the tight schedule?

***

Pozostając nadal w świątecznym nastroju i mając za sobą trzy dni wolnego, postanowiłam powrócić do tematu naszego cyklu "W poszukiwaniu paryskiego szyku" i napisać kilka słów, o tym w jaki sposób Francuzki potrafią odnaleźć radość w prostych czynnościach.

Paryżanki są obiektem zachwytu na całym świecie. Jak żadne inne kobiety cieszą się sławą osób potrafiących celebrować życie i czerpiących przyjemność z każdej wolnej chwili. Paryskie kawiarnie i bary zapełnione są przez eleganckie bizneswomen, uśmiechnięte matki z dziećmi i zrelaksowane studentki. Jak one to robią? Przecież wszystkie mają pracę, obowiązki rodzinne i codzienne zmagania. Znajdują jednak czas na to, by się zrelaksować, nawet podczas rutynowych czynności.  My też spróbujmy być takie jak one. W jak sposób nauczyć się tej umiejętności, którą niewątpliwie posiadają paryżanki, pozwalającej im na korzystanie z życia pomimo braku czasu?

Wykorzystywanie każdej chwili na relaks i odpoczynek dla naszego umysłu

Podczas zajęć, które wykonujemy każdego dnia, szukajmy sposobów na chwilowe odprężenie się. Paryżanki podczas spacerów z psem nadrabiają zaległe telefony do przyjaciółek i tym samym zamieniają, to rutynowe zajęcie w przyjemną przechadzkę. Dzień wcześniej planują swoją półgodzinną przerwę w pracy i zamiast jeść przy biurku z komputerem, poświęcają pięć minut na krótki spacer do pobliskiego parku, gdzie na świeżym powietrzu spędzają porę lunchową. Nawet jadąc do pracy nie zapominają o zabraniu swojej ulubionej lektury. Najlepsza będzie lekka i przyjemna książka, dzięki której odpłyną w inny świat. Gdybyście poszukiwały takiej pozycji polecam na przykład „Girl Online” Zoe Sugg, którą aktualnie czytam. Autorką książki jest dwudziestopięcioletnia vlogerką, jej kanał na YouTube zgromadził już miliony subskrybentów. Zoe w debiutanckiej powieści dzieli się z nami swoimi najskrytszymi myślami o przyjaźni, chłopakach, szkolnych dramatach i rodzinnych perypetiach. Nie zawsze jednak dojeżdżamy do pracy tramwajem, autobusem czy kolejką. Francuzki bardzo często korzystają z miejskich rowerów lub chodzą pieszo. Nawet wtedy potrafią sobie umilić czas słuchaniem muzyki. My też nie zapominajmy o zabraniu słuchawek wychodząc z domu. 

Czerpanie radości z najprostszych rzeczy

Każda z nas w ciągu dnia musi rutynowo wykonywać wiele czynności. Spróbujmy zmienić nasze nastawienie i wykonywać te same zadania, z poczuciem, że są one przyjemne, potrzebne i mogą zmienić na lepsze cały nasz dzień. Francuzki potrafią świetnie bawić się w trakcie gotowania i przede wszystkim są cierpliwe a nie starają się być idealne we wszystkim co robią. Zachęcają do pomocy całą rodzinę, puszczają sobie muzykę, kiedy przygotowywują posiłki i nie przejmują się jeśli coś przypalą lub odrobinę pomieszają składniki.

Ponieważ najmniej przyjemności sprawia mi przygotowywanie śniadania i od dłuższego czasu wygląda ono dokładnie tak samo, postanowiłam wprowadzić kilka zmian. Do mojego śniadaniowego menu dopisałam kilka francuskich specjałów. Dzień wcześniej kupuję croissanty (na przykład w Lidlu), a następnego dnia rano skrapiam je wodą i wstawiam do ciepłego piekarnika. Po pięciu minutach są świeże, jak prosto z piekarni. Przygotowując stół do śniadania uruchamiam wyobraźnię i stwarzam swoją własną małą paryską aranżację (gdybyście byli ciekawi z jakiego sklepu pochodzą moje stoliki, zapraszam tutaj). Poranną kawę parzę w ulubionym kubku, nawet gdy już jestem spóźniona nie zapominam o uśmiechaniu się pod nosem (kawa widoczna na zdjęciu pochodzi z zamawianego przeze mnie co miesiąc kawowego abonamentu CoffeeBox, który specjalnie dla czytelników Makelifeeasier.pl przedłuży marcowe zapisy do ósmego kwietnia).

Jeśli tylko możesz zrobić coś z kimś nie rób tego samemu

Korzystajmy z tego, że mamy przyjaciół, znajomych, rodzinę i zapraszajmy ich do wspólnego spędzania czasu. Francuzki nie są samotniczkami. Lubią towarzystwo we wszystkich dziedzinach życia. Na spacer z dzieckiem idą z koleżankami. W domowych porządkach pomagają sobie nawzajem, zmieniając to przykre i monotonne zajęcie w prawdziwą zabawę. Wspólnie motywują się w trakcie porannych biegów czy ćwiczeń. Słyną z tego, że są  wesołe, zawsze uśmiechnięte i optymistycznie nastawione do życia. To podstawa ich świetnego wyglądu, dobrego samopoczucia i tej nienagannej opinii, którą cieszą się na całym świecie.

Chciałabym Wam życzyć dużo uśmiechu i wielu radosnych chwil spędzanych podczas każdej dziedziny naszego życia, a z okazji lanego poniedziałku mam nadzieję, że Wasze koszulki były dzisiaj przemoczone do ostatniej nitki ;).

Wiosenne zmiany

 

Over the past month I was stressed out and tired. Constantly on the run, sleepy, overwhelmed with duties and I also had to deal with moving to a new apartment – reportedly one of the most stress-causing experiences in our life. Only for few days now, I am finally though slowly getting used to a new place. This past weekend was the first of many weeks in which I found a little time for myself. One day I woke up well rested, I had time to make myself a coffee in my favorite mug and a moment to look through the window for the city slowly awakening. The sun was shining in the sky, and I surprisingly discovered, that spring should come any day now. The truth is there was enough changes happening in my life, but I still felt like making a few new challenges. So I pulled out a piece of paper and I made a list of a few resolutions which I would like to make before the Easter Holidays.

W ciągu ostatnich miesięcy byłam zestresowana i zmęczona, ciągle w biegu, niewyspana, przytłoczona obowiązkami, a do tego doszła jeszcze stresująca przeprowadzka – podobno jedno z bardziej stresogennych przeżyć w życiu. Dopiero od kilku dni, powoli przyzwyczajam się do nowego miejsca. Miniony weekend był pierwszym od wielu tygodni, w którym znalazłam odrobinę czasu dla siebie. Obudziłam się wypoczęta, miałam czas aby zrobić sobie kawę w ulubionym kubku i przez chwilę postać przy oknie, spoglądając na budzące się do życia miasto. Na niebie świeciło słońce, a ja zaskoczona zorientowałam się, że lada dzień nadejdzie wiosna. Co prawda zmian miałam ostatnio aż nadto, ale i tak nabrałam ochoty na postawienie kilku nowych wyzwań. Wyciągnęłam więc kartkę papieru i spisałam w podpunktach kilka postanowień, które chciałabym wprowadzić jeszcze przed Świętami Wielkanocnymi. 

Nowa / stara forma ruchu

Marzec to okres gdy sportowe cele stają się łatwiejsze. Dni są dłuższe, na zewnątrz jest ciepło i rzadziej chorujemy – kończą się wymówki na bezkarne lenistwo. Jeśli większość czasu siedzicie za biurkiem, uwięzieni pomiędzy czterema ścianami to uwierzcie mi – żadne drogie zakupy, filmy obejrzane na kanapie w towarzystwie chipsów, czy lampka wina nie polepszą Waszego samopoczucia. Wybuch endorfin zapewni nam tylko aktywność fizyczna. W minioną niedzielę w wielkim stylu przywitałam wiosnę, uczestnicząc wraz ze stu pięćdziesięcioma innymi osobami w akcji charytatywnej WWF (gorąco zachęcam do podpisania apelu na stronie godzinadlaziemi.pl ). Wszyscy ustawiliśmy się w szyku tworzącym kształt morświna po czym wspólnie weszliśmy do zimnego Bałtyku. Dla mnie sezon kąpieli wodnych powoli dobiega końca (łatwiej jest mi kąpać się w morzu zimą niż latem, jest mniejsza różnica temperatur). Morsowanie powoli zostawiam na jesień a zabieram się za jogę. Nie jest to dynamiczny trening, ale to wciąż intensywny wysiłek fizyczny, wymagający pracy wielu mięśni. Joga wiąże się z wyciszeniem, rozciąganiem i relaksem, a to przyda się każdemu z nas.  

Jedna z Czytelniczek przysłała mi link do trzydziestodniowego wyzwania Jogi (fantastyczna inspiracja – jeszcze raz dziękuję)! Oczywiście, zachęcam Was do profesjonalnych zajęć, gdzie instruktor będzie miał szanse skorygować waszą postawę. Jednak jeśli wolicie zacząć sami tutaj możecie zobaczyć polecane filmiki instruktażowe.

Koniec problemów ze wstawaniem i brakiem energii

 Macie już dosyć codziennego przełączania drzemek w swoim telefonie? Czy w ciągu ostatnich tygodni zauważyliście u siebie gorsze samopoczucie, brak energii i niską odporność? Chcielibyście wstawać pełni ochoty do życia i cieszyć się co raz dłuższym dniem? Wszystkie oznaki przemęczenia, to wołanie naszego organizmu o odnowę. Nie będę Was namawiać, abyście teraz biegli na weekend do SPA. Zdecydowanie lepsze efekty osiągniemy jeśli uda nam się oczyścić organizm z toksyn, dzięki któremu szybko odzyskamy chęci do pokonywania codziennych wyzwań.

Rodzajów diet oczyszczających jest nieskończenie wiele, od bardzo restrykcyjnych głodówek po delikatne zmiany żywieniowe. Sama nigdy nie stosowałam tych najbardziej ekstremalnych ale już wielokrotnie przechodziłam na dwutygodniowe diety eliminujące wiele produktów. Przez czternaście dni kuracji unikam potraw ciężkostrawnych, smażonych, jedzenia typu fast food, cukrów oraz wszelkich używek (kawa, papierosy, alkohol itd.), a moje poranki rozpoczynam od wypicia ciepłej wody z dużą ilością cytryny. Podczas oczyszczania nie wolno zapominać o uzupełnianiu płynów. Picie wody i zaparzonych ziół to podstawa prawidłowej kuracji, najlepiej sprawdzi się mięta, melisa, pokrzywa, szałwia albo koper włoski. Zawsze po takiej dwutygodniowej diecie znacznie lepiej się wysypiam (o poranku potrzebuję jednej drzemki a nie siedmiu). Moja cera jest bardziej rozpromieniona, a ciało smuklejsze. Rzadziej cierpię też na bóle brzucha, a koszmary będące następstwem ciężko strawnych kolacji odchodzą w zapomnienie.

 

 

Przy wiosennym świetle Twoje mieszkanie prezentuje się marnie? Nie musisz przeprowadzać gruntownego remontu, żeby to zmienić. 

Wiosna to moment, w którym najchętniej zabieramy się do większych porządków. Po zimie, tak jak natura budzi się do życia i my nabieramy więcej chęci do pracy. Wprowadzając się do nowego mieszkania nie miałam czasu ani środków aby przeprowadzić gruntowny remont. Musiałam drobnymi zmianami sprawdź aby mieszkanie wyglądało jednocześnie świeżo i przytulnie. Zaczęłam od wyszorowania wszystkiego i definitywnego zmycia śladów pozostawionych przez poprzednich lokatorów. Następnie zmieniłam wykładzinę w pokoju Julci bo poprzednia była już zszarzała – to najprostszy sposób aby pokój przeszedł dużą metamorfozę. Mycie okien może wydać się banalne, ale jest to nieunikniona czynność jeśli w naszym mieszkaniu ma być jasno, a brudne szyby nie mają być źródłem wstydu gdy niezapowiedzianie odwiedzi nas teściowa (detergent, który widzicie na zdjęciu to płyn do mycia okien marki Barwa – po jego użyciu w mieszkaniu nie czuć zapachu chemicznych substancji).

Gdyby ktoś z Was miał ochotę odświeżyć wygląd mieszkania, nie musicie od razu biec po wałek do malowania ścian. W pierwszej kolejności wymieńcie wszystkie ozdobne pokrowce na poduszki (bardzo ładne ostatnio widziałam w H&M Home i były przecenione :)). Kolejnym etapem upiększania wnętrza może być wymiana zasłon – tanie i ładne możecie kupić w Ikea. Moim ulubionym sposobem zmiany wyglądu pomieszczenia jest nowa aranżacja ramek na ścianie.  Na koniec pozbądźcie się z domu niepotrzebnych rzeczy, to czasami lepszy pomysł niż kupienie nowej kanapy czy zrobienie remontu całej kuchni.

 

Reorganizacja czasu

Odkąd pamiętam, każdego ranka wstawałam skoro świt i szłam biegać. O szóstej, siódmej rano prawie każdego dnia wybiegałam na ulice Gdyni. W ostatnich tygodniach, natłok pracy zmuszał mnie do przekładania treningu na popołudnie – rano musiałam zająć się pisaniem tekstów, obrabianiem zdjęć i wszystkimi pilnymi sprawami związanymi z nowymi projektami. Trochę więc przez przypadek zauważyłam, że pisanie tekstów najłatwiej przychodzi mi z samego rana, wtedy jest mi lżej zebrać myśli i nic mnie nie rozprasza. Ta sama czynność popołudniami zajmowała mi ponad dwie godziny, gdy zabierałam za te same zadania rano, po czterdziestu minutach pracę na komputerze miałam praktycznie z głowy. Szybko doszłam do wniosku, że swój plan dnia (o ile mam taką możliwość) powinnam układać według zasobności mojego organizmu. Wszystkie obowiązki które nie wymagają ode mnie zbyt dużego skupienia, jak sprzątanie czy trening, przełożyłam na wieczór. Dzięki wprowadzeniu takiej niewielkiej zmiany powoli nadrabiam wszystkie zaległości (a uwierzcie, w którymś momencie zaczęłam zapominać jak się nazywam). Przez najbliższe tygodnie jeszcze wnikliwej przyjrzę się swoim możliwościom i Was też zachęcam do zastanawienia się, w których częściach dnia najłatwiej  przychodzi Wam wykonywanie poszczególnych prac. Myślę, że z czasem, każdy z nas dobrze zorientuje się kiedy poziom naszej efektywności jest najwyższy.

 

Mam nadzieję, że udało mi się zmotywować Was do drobnych wiosennych zmian i życzę Wam miłego poniedziałkowego wieczoru! :)

 

 

 

Jedzenie na wynos – zdrowe posiłki dla zapracowanych kobiet

We all know that during the day we should eat regularly nutritious meals in small quantities. An eight-hour work behind the desk is not an excuse for  absently grabbing whatever there is accessible . Consuming junk products may cause a decline in our concentration, excessive fatigue, irritability and even headaches. Not to mention the serious consequences such as anemia, decreased immunity and digestive problems. Research clearly say that the effectiveness of our work depends on what we eat. Example? After the removal of all vending  machines with carbonated drinks and eliminating French fries and hamburgers from cafeteria’s menu at one of the schools in the United States, the academic performance among the students has strongly improved.

I used to be a victim of intermediate products myself and very often from hunger and lack of ideas I reached for the sandwich or butter cookies. Not once I spent a day without eating anything until the evening, when I rush to the fridge (not sure if you know this, but this type of behavior can promote diabetes). Of course, also often after work, with true pleasure I visited nearby restaurant for a quick dinner, spending the amount for which I could buy a new blouse or feed myself throughout the whole week. On the other hand, whenever I was tempted to eat ready-made sandwiches from the cafe, I later struggled for a half day with a swollen belly. Not to mention the constant business trips, during which I didn’t know when to expect a meal, and It was of dubious quality (scrambled eggs with powder is the most popular dish for the hotel’s breakfast).

Day of "the big change" came on the day on which, after many hour spent at the computer with no prospect for a tasty and healthy lunch, my friend Anna showed up with a lunchbox under her arm. After a visit to the nutritionist Anna decided to prepare her own meals. When she opened the box with multiple compartments in which were all kinds of healthy snacks my stomach growled envy After a few days snacking the content of Anna’s lunchbox I decided to try to do it myself. Just the thought that I may stop spending so much money on food and will always eat what I really like, made me feel better. Later that same day, after work, I went to buy some lunch boxes (the transparent ones  are from Alma, the rest from Asos).

Probably at the beginning, the preparation of the food boxes will take you a long time, but don’t be discouraged! At the end, practice makes perfect.  Below you can read about my lunchtime proposals.

     Wszyscy doskonale wiemy, że w ciągu dnia powinniśmy jeść regularnie pełnowartościowe posiłki w małych ilościach. Ośmiogodzinna praca za biurkiem nie jest wymówką do tego, aby sięgać bez żadnego zastanowienia po byle co. Spożywanie śmieciowych produktów może wywołać u nas spadek koncentracji, nagłe zmęczenie, rozdrażnienie, a nawet ból głowy. Nie wspominając o poważniejszych konsekwencjach jak anemia, obniżenie odporności i problemy trawienne. Badania wyraźnie mówią, że efektywność naszej pracy zależy od tego czym się żywimy. Przykład? Po usunięciu w jednej ze szkół w Stanach Zjednoczonych wszystkich automatów z gazowanymi napojami oraz likwidacji ze stołówkowego menu frytek i hamburgerów wśród uczniów zaobserwowano poprawę wyników w nauce.

    Kiedyś sama byłam ofiarą półproduktów i bardzo często z głodu i braku pomysłu sięgałam po gotowe kanapki lub maślane ciasteczka. Zdarzało mi się również przez cały dzień nic nie jeść i dopiero pod wieczór rzucić się na lodówkę (nie wiem czy wiecie, ale to może sprzyjać cukrzycy). Oczywiście, często po pracy chętnie udawałam się do pobliskiej restauracji na szybki obiad, wydawając przy okazji kwotę, za którą mogłabym kupić nową bluzkę lub żywić się przez cały tydzień. Z kolei ilekroć kusiłam się na zjedzenie gotowej kanapki z kawiarni, przez pół dnia walczyłam później z wzdętym brzuchem. Nie wspominając już o ciągłych wyjazdach służbowych, podczas których nie wiedziałam kiedy można się spodziewać posiłku, a jak już był to wątpliwej jakości (jajecznica z proszku to najpopularniejsze danie hotelowe podczas śniadań).

Dzień "wielkiej zmiany" przyszedł w dniu, w którym po wielu godzinach spędzonych przed komputerem, bez perspektyw na smaczny i zdrowy lunch, moim oczom ukazała moja przyjaciółka Ania z lunchboxem pod pachą. Po wizycie u dietetyka Ania postanowiła sama przygtowywać swoje posiłki. Gdy otworzyła pudełko z wieloma przegródkami, w którym były najróżniejsze zdrowe przekąski z zazdrości zaburczało mi w brzuchu. Po kilku dniach podjadania zawartości lunchboxa Ani postanowiłam sama spróbować. Na samą myśl o tym, że w końcu przestanę wydawać tyle pieniędzy na jedzenie i będę jadła zawsze to, na co mam ochotę poprawił mi się humor. Jeszcze tego samego dnia po pracy poszłam kupić kilka lunch boxów (przeźroczyste ze zdjęcia są z Almy, reszta z Asos). 

   Pewnie na samym początku przygotowywanie pudełek z jedzeniem będzie zajmowało Wam dużo czasu, ale nie zniechęcajcie się! W końcu wprawa czyni mistrza. O moich propozycjach lunchowych możecie poczytać poniżej. 

Propozycja obiadowa smaczna zarówno na zimno jak i po odgrzaniu. 

Wszystkie osoby posiadające w swoich miejscach pracy pomieszczenia socjalne, w których są kuchnie mają uproszczone zadanie. Mogą do swoich pudełek zabierać najróżniejsze dania do odgrzania, czy takie wymagające przechowywania w lodówce. Domyślam się jednak, że większość z nas nie ma takiego szczęścia i musi przygotowywać potrawy uniwersalne – smaczne zarówno na ciepło jak i na zimno. Moje ulubione danie tego typu to sałatka z soczewicy. Soczewica jest źródłem dobrze przyswajalnego białka. Dodatkowo zawiera dużo potasu oraz kwasu foliowego potrzebnego dla prawidłowej pracy serca. Najczęściej przygotowuję zieloną odmianę, która po ugotowaniu nie rozpada się i pozostaje sypka. Na deser przygotowałam marchewkową babeczkę, którą upiekłam jeszcze przed pójściem spać (skorzystałam z przepisu Zosi, jednak delikatnie go zmodyfikowałam – użyłam mąki orkiszowej oraz oleju z kokosa zamiast oleju ze słonecznika. Dodałam też pokruszone orzechy włoskie).

Pamiętajmy, że lunchboxy możemy robić dzień wcześniej. Nauczmy się modyfikować resztki po obiedzie, tak aby na drugi dzień były równie smacznym daniem. Jeśli nie mamy już czasu, spakujmy same przekąski – orzeszki, suszone owoce czy gorzką czekoladę.

Poniżej znajdziecie przepis na sałatkę:

Potrzebne składniki:

– 250 g zielonej soczewicy (kupiłam w sklepie ze zdrową żywnością Biosklep.com.pl)

– 400g szpinaku

– ser feta

– 1 cebula

– kilka rzodkiewek

– ząbek czosnku

– mały kawałek imbiru

– kurkuma (możecie ją znaleźć na przykład tutaj)

– ostra papryka (możecie ją zaleźć na przykład tutaj)

– kiełki

Sposób przygotowania:     

1. Najlepiej dzień wcześniej  w osolonej wodzie ugotować soczewicę (czas gotowania 45 min).    

2. W dużym garnku gotujemy wodę i wrzucamy umyty szpinak na dwie minuty. Wyciągamy go na durszlak i płuczemy zimną wodą. Zostawiamy na sicie do odsączenia (można go również odsączyć w papierowym ręczniku).    

3. Na dużej patelni podsmażamy posiekaną cebulkę, czosnek, zmiażdżony imbir i przyprawy.    

4. Szpinak kroimy na drobne kawałki. Dodajemy go na patelnię z pokrojonymi na plasterki rzodkiewkami i serem fetą.    

5. Na zakończenie dodajemy odsączoną soczewicę, mieszamy i trzymamy na patelni przez około 5-10 min.    

6. Danie przyozdabiamy kiełkami.  

 

Smacznego :)!
 

Propozycja drugiego śniadania bez glutenu. 

Przygotowanie drugiego śniadania do pracy nie musi być czasochłonne. Najchętniej i najczęściej piekę ciasteczka z masłem orzechowy. Połączenie wszystkich składników zajmuje pięć minut, a samo pieczenie kolejne dziesięć (a uwierzcie mi – są bardzo smaczne). Przepis możecie znaleźć w moim starszym wpisie. Tym razem zamiast płatków górskich użyłam płatków jaglanych oraz dodałam niewielką ilość siemienia lnianego. Po drobnych zmianach moje ciasteczka nie zwierają glutenu, którego nawet osoby nie mające alergii czy nietolerancji powinny unikać. W każdej z moich propozycji lunchowych znajdziecie owoce i warzywa, są one doskonałym źródłem witamin i podstawą w naszej codziennej diecie.

Propozycja zdrowych przekąsek

Lunchowe przekąski są idealnym rozwiązaniem dla śpiochów i spóźnialskich. Kiedy goni nas czas i jedyne co jest pewne, to że już nic nie zdążymy ugotować, najlepiej powkładać do pudełek drobne przekąski. Nie przesadzajmy z przygotowywaniem dużej ilością jedzenia w ciągu dnia, jeśli wiemy, że po pracy wybieramy się na kolację ze znajomymi albo planujemy w domu małą ucztę. W dobrze skomponowanym lunchboxie powinny znaleźć się przekąski słone i słodkie. Oto kilka moich propozycji:

– pieczone ziemniaczki (które zostały nam jeszcze z obiadu, wystarczy dodać odrobinę pieprzu)
    – awokado z solą i łyżeczką oliwy z oliwek
– pomidorki z mozarelląi bazylią,
– ogórka
– marchewkę
– najróżniejsze orzeszki
– suszone owoce 
– suszone pomidory
– melon
– banan 
– sałatka owocowa 
– jagody z jogurtem

Propozycja jedzonka dla najmłodszych

Moja Julcia jest niejadkiem. Muszę bardzo się namęczyć, żeby chciała coś zjeść. Aby zachęcić nasze maluchy do jedzenia lunchów musimy pamiętać, aby nie dawać im wyłącznie tego co lubimy my! Dzieci często „jedzą oczami” więc warto wykazać się kreatywnością i przyozdobić przygotowane dania. Pytajmy się dzieci na co mają ochotę, jeśli same wybiorą potrawę, chętniej je zjedzą.

Zabieranie ze sobą do pracy, szkoły czy na wyjazdy służbowe lunchboxu jest idealnym rozwiązaniem dla tych, którzy chcą odżywiać się zdrowo. Dodatkowo pod koniec miesiąca nasze portfele mogą być grubsze, a my szczęśliwsze. Przygotowywanie pudełek z jedzeniem nie wymaga od nas wielogodzinnego stania nad garnkami, ani siedzenia w restauracji i wyczekiwania zamówienia. Zawartość naszego lunchboxu możemy nawet w parku na ławce.  

Życzę Wam wszystkim wielu pomysłów na lunchowe pudełka i pozdrawiam ze słonecznej Gdyni  :)

 

MY OWN FAIRY TALE

Przygotowywanie dzisiejszego wpisu było dla mnie prawdziwą przyjemnością. Z początku chciałam się jedynie podzielić informacją o moim drobnym udziale w dubbingu "Kopciuszka" – nowej produkcji Disneya, ale ogarnięta bajkowym tematem trochę się rozszalałam. A ponieważ powoli odkopuję się z zaległości po wszystkich wyjazdach, miałam trochę więcej czasu, aby przygotować dla Was kilka zdjęć, pokazujących moje małe, przyziemne przyjemności.

Robiąc porządki na szafie (nie wiem jak to się stało, ale nawet tę przestrzeń musiałam na nowo zagospodarować, bo brakuje mi miejsca…) wpadła mi w ręce jedna z moich ulubionych rodzinnych pamiątek. Za każdym razem, kiedy znajduję kopertę ze starymi zdjęciami czy wiekowy album, nie potrafię sie oprzeć i wszystkie moje obowiązki schodzą na dalszy plan – nieziemska siła nakazuje mi wszystko przejrzeć . Najbardziej lubię te czarno białe fotografie z czasów młodości moich rodziców. Chyba lubili robić zdjęcia nie mniej niż ja – jest ich całe mnóstwo.

Niespodzianki związane z wizytą listonosza od zawsze kojarzyły mi się z czymś wyjątkowo przyjemnym. Odkąd założyłam tę stronę, moje odczucia w ogóle sie nie zmieniły (chyba, że przyjdzie do mnie wezwanie do zapłacenia mandatu ;)), ale okazji do radosnego odpakowywania przesyłek mam znacznie więcej. Prezenty od marki Clochee zawsze zostają przeze mnie zużyte do samego denka. Tak było w przypadku lekkiego balsamu do ciała, płynu micelarnego i kilku innych produktów. Do kolekcji dołączył właśnie cukrowy peeling i jestem przekonana, że z nim nie będzie inaczej. Specjalnie dla Czytelników MLE udało mi się zdobyć małą zniżkę do sklepu internetowego Clochee. Wystarczy wpisać kod mle2015 aby uzyskać rabat wysokości 15% na wszystkie produkty (oprócz tych które są już w sklepie objęte rabatem). Kod będzie ważny do 30 kwietnia 2015r.

Który to już raz pokazuje Wam filiżankę herbaty? :) Wiem, że na pewno nie ostatni. Picie herbaty i  trzymanie aparatu w ręce to czyności, które prawie zawsze są ze sobą powiązane. Kiedy w końcu mogę usiąść z kubkiem w dłoniach i odsapnąć, natychmiast zaczynam odczuwać potrzebę uwiecznienia tej krótkiej chwili. A to światło odbija się ładnie w porcelanie, albo przez przypadek okładka książki, którą czytam pasuje do kubka. W zimie zdjęcie dymiącej, owocowej herbaty z miodem rozgrzewa na samą myśl, latem mrożona herbata z cytryną może być pomysłem na ochłodę. Teraz najchętniej piję uspokojające połączenie zielonej herbaty, kwiatu lilii i osmantusa (taką kombinację, naprawdę świetnej jakości znajdziecie tutaj). Wyjątkowo bez miodu, aby nie zabić delikatnego smaku. 

Weranda, położona po nasłonecznionej stronie, nagrzewa się bardzo szybko. To chyba moje ulubione miejsce do robienia zdjęć. W trakcie rodzinnych spotkań ustawiam tam zawsze wszystkich domowników i próbuje uchwycić chociaż jeden moment, w którym stoją spokojnie. W ten weekend pogoda była tak piękna, że można było się na niej opalać, a nawet wyjść do ogrodu i spędzić trochę czasu na zewnątrz. Może któraś z uwiecznionych przeze mnie chwil trafi do rodzinnego albumu i stanie się kolejną pamiątką. 

Nie, nie, nie … nie kupiłam kolejnej pary butów, ale ta którą widzicie na zdjęciu wiąże się dla mnie ze szczególnie miłymi wspomnieniami. A ponieważ pomysł na wpis powstał po obejrzeniu "Kopciuszka" to postanowiłam umieścić w nim chociaż jedno zdjęcie swoich pantofelków ;). 

PS: "Kopciuszek" w którym podłożyłam głos pod jednego z moich ulubionych bohaterów tej bajki (myszkę :)) wchodzi do kin już jutro. Jesli tak jak ja, uwielbialiście animowaną wersję sprzed ponad pięćdziesięciu lat, to myślę, że nowa również przypadnie Wam do gustu :). Niezdecydowanym polecam trailer :).

tips to clean the house quickly

Czy można połączyć chęć bycia perfekcyjną panią domu z bizneswomen? W dzisiejszych czasach prace domowe traktujemy jako czynność, którą chciałybyśmy mieć jak najszybciej z głowy. Z badań wynika, że współczesne kobiety wolą zadbać o siebie lub skupić się na karierze niż zająć się domem. Ciężko się dziwić – jeszcze pięćdziesiąt lat temu większość z nas nie musiała łączyć pracy z opieką nad dziećmi, gotowaniem i sprzątaniem. Dziś musimy znaleźć czas na wszystko, a ponieważ jest to praktycznie niewykonalne, to coś musi na tym ucierpieć. Nie chcemy, aby odbiło się to na naszych pociechach, czy pracy, za to od nieumytych garów czy niewypranych skarpetek jeszcze nikt nie umarł. Z takim założeniem funkcjonowałam przez długi czas, ale w którymś momencie zauważyłam, że moje mieszkanie zaczyna "żyć własnym życiem" a ja zupełnie straciłam kontrolę nad bałaganem. Dusza sportowca kazała mi podejść do tematu w sposób metodyczny i przygotwać plan działania. Po tygodniu trzymania się nowo wyznaczonych reguł, w szafie mam całą masę poukładanych, czystych i wyprasowanych ubrań, pokoik mojej córeczki lśni czystością, a w kuchni pachnie świeżością. Zobaczymy na jak długo… Tymczasem podzielę się z Wami moimi sposobami na szybkie sprzątanie. 

Jak przygotować się do większego sprzątania?  

Wybierzmy dzień, w którym zawsze będziemy robić większe porządki. Polecam czwartki, bo jest szansa, że porządek utrzyma się do weekendu. Ja jednak wybrałam sobotę, bo w ten dzień mam najwięcej czasu. Przed rozpoczęciem przedsięwzięcia, upewnijmy się, że mamy w domu najpotrzebniejsze rzeczy do czyszczenia i zgrupujmy je w jednym miejscu. Na pewno potrzebne Wam będą worki na śmieci, odkurzacz (i worki do odkurzacza o których zawsze zapominam) ściereczki, wiadro z mopem, rękawiczki i detergenty. Jeżeli macie dosyć drogeryjnych detergentów, to polecam Wam serię marki Barwa – jest to jedna z niewielu serii produktów chemicznych, która zarówno ładnie pachnie i skutecznie usuwa nawet najcięższe zabrudzenia (szczególnie zwróćcie uwagę na produkt przeznaczony do łazienki, po jego użyciu lustro błyszczy jak nowe). Domowe porządki rozpocznijmy od pokoju położonego najdalej od szafki, w której trzymamy akcesoria do sprzątania. Czyśćmy wszystko tak długo, aż będziemy pewne, że zaraz nie będziemy musiały wracać do tego samego miejsca z całym naszym ekwipunkiem. Dzięki temu zaoszczędzimy czas na przenoszenie wszystkiego z kąta w kąt. Gdybyśmy chciały zabrać się za umycie okien, spróbujmy je wyszorować filtrami do kawy zamiast papierowymi ręcznikami. Filtry nie zostawiają smug, nie przesiąkają szybko wodą i nie przedzierają się.

Jak sprawnie uporać się z praniem? 

Podczas przygotowywania rzeczy do prania, najwięcej czasu zajmuje mi ich grupowanie. Każda z nas dobrze wie, że musi się przy tym kierować kilkoma zasadami – nie mieszać białych ubrań z kolorowymi, bo już nigdy nie będą białe, delikatne tkaniny wymagają niskich temperatur, a ręczniki, ścierki i pościel najlepiej prać osobno. Jeżeli dysponujemy w mieszkaniu dwoma koszami warto jest na bieżąco przeprowadzać chociaż wstępną selekcję jasnych i ciemnych kolorów. Koniecznie przed praniem sprawdźmy zawartość kieszeni. Nie ma nic gorszego jak wypranie chusteczki do nosa (lub banknotu stuzłotowego pod koniec miesiąca, kiedy akurat czekamy na wypłatę). Doczyszczenie oblepionych rzeczy przysporzy nam dwa razy więcej pracy. Mokre pranie rozwieszajmy blisko kaloryfera, dzięki temu szybciej wyschnie. Dokładnie rozłóżcie ubrania – wywińcie zaplątane rękawy, każdą rzecz mocno strzepnijcie i wieszajcie rzeczy zbyt ciasno – oszczędzi Wam do prasowania.

Jak utrzymać porządek w pokoju dziecka?  

Utrzymanie porządku w pokoju mojej córki, to dla mnie najtrudniejsza czynność, bo dwulatce nie wytłumaczymy, że zabawki należy odkładać na miejsce. Regał, na którym trzymam Julii rzeczy zawsze wyglądał jak po wojnie. Wychodziłam jednak ze złego założenia – ustawienia rzeczy na pólkach regału nie ma sensu. Problem rozwiązały kosze bez przykrywek. Na zdjęciach widzicie trzy kosze o różnych rozmiarach. W najmniejszym trzymam skarpetki, w średnim body i koszulki, a w największym zabawki (kosze i krzesło pochodzą ze sklepu Caramella, długo szukałam takich, które nie byłyby z plastiku i przy okazji swojej funkcjonalności tworzyły element wystroju pomieszczenia). Pamiętajmy o tym, aby dobrze rozplanować przestrzeń w pokoju dziecka. W jednym kąciku przygotujmy mały plac zabaw, w drugim część sypialną, a w trzecim garderobę. Warto też pomyśleć o zagospodarowaniu przestrzeni pod łóżeczkiem, gdzie idealnie mogłyby się zmieścić za małe ubranka. Oczywiście najprostszą możliwością jest nie wpuszczanie dziecka do pokoju, ale niestety ta opcja odpada.

Co zrobić gdy mamy jedynie 5 minut do wizyty niezapowiedzianych gości?  

Pewnie nie raz zdarzyło się Wam odebrać telefon i usłyszeć, że za pięć minut będą u Was niezapowiedziani goście. W takich momentach najważniejsze jest to, abyśmy szybko zdecydowali się, do którego pomieszczenia zaprowadzimy znajomych (lub w najgorszym wypadku teściów). Jeżeli jest to kuchnia, to w pierwszej kolejności umyjmy lub ukryjmy brudne naczynia, przetrzyjmy blat jednorazowym ręcznikiem i zabierzmy wszystko ze stołu. Gdybyśmy zdecydowali się zaprowadzić gości do salonu, koniecznie uprzątnijmy wszystkie rzeczy z podłogi do innego pokoju, szybko zanieśmy brudne kubki od herbaty do zlewu (do kuchni nie powinni zaglądać). Ostatnia najważniejsza sprawa – sprawdźmy jak wygląda toaleta! Czy jest w niej papier toaletowy i czy rzeczy do prania na pewno znajdują się w koszu.

Od czego zacząć, żeby wyrobić w sobie nawyk odkładania rzeczy na miejsce?  

Jeżeli kiedykolwiek spędziliście pół dnia na nerwowym poszukiwaniu kluczy do samochodu lub mieszkania, to możemy sobie przybić piątkę. Jestem mistrzynią gubienia kluczy. Ostatnie ich zaginięcie nie skończyło się happy endem, do dzisiaj nie mam pojęcia co z nimi zrobiłam (jestem przekonana, że Marsjanie maczali w tym swoje zielone palce). Jeżeli tak jak ja, cierpicie na chroniczne gapiostwo i nieodkładanie rzeczy na wyznaczone dla nich miejsca, to nigdy nie uda Wam się utrzymać porządku w mieszkaniu. Zacznijmy od ustalenia dla wszystkich przedmiotów odpowiednich miejsc, z uwzględnieniem funkcji jaką powinny spełniać. Puszka na klucze musi znajdować się zaraz przy drzwiach wejściowych. Miejsce na odkurzacz powinno być na tyle duże, żeby wkładanie go z powrotem nie zajmowało nam dziesięciu minut. Nie trzymajmy całej makulatury razem – gazety powinny być w jednym miejscu, blisko kanapy albo fotela, a cała poczta na biurku lub komodzie.

Szybkie sprzątnie w domu to nie tylko wyzwanie ale przez wszystkim kwestia dobrej organizacji. Jeżeli nie będziemy miotać się po mieszkaniu, tylko sukcesywnie przechodzić z pomieszczenia do pomieszczenia i po kolei doprowadzać je do porządku, to na pewno nie zajmie nam to dużo czasu i wysiłku. Najlepiej jednak jest nie dopuścić do totalnego bałaganu. Nie przejmujmy się jednak małym rozgardiaszem – przecież mieszkanie to nie muzeum.

Miłego wieczoru bez sprzątania! :)

There and back again

While repacking my suitcases I decided to post on the blog a few photos from the last weekend. Catching up with emails (after returning from trips I am always overwhelmed with unanswered emails waiting for me), I made a list of things I wanted to pack for Paris and I quickly prepared for you “the Look of the Day” post, which you could see on the blog last Sunday. After a few intense days in Turkey, I have only dreamed about snuggling in bed (luckily working on the computer gives me such a possibility from time to time;)), but in order to do something more productive and still a bit relaxing, I decided to grab the camera and show you some things.

W trakcie przepakowywania walizek, postanowiłam wkleić na bloga kilka zdjęć z minionego weekendu. Poza nadrobieniem zaległości w poczcie (po powrocie z wyjazdów zawsze przytłacza mnie ilość nieodpisanych maili), zrobiłam listę rzeczy, którą chciałam zapakować do Paryża i szybko przygotowałam dla Was wpis z cyklu Look of the Day, który mieliście okazję oglądać w minioną niedzielę. Po kilku intensywnych dniach spędzonych w Turcji, marzyłam jedynie o wylegiwaniu się w łóżku (na szczęście praca na komputerze daje mi od czasu do czasu taką możliwość ;)), aby zrobić jednak coś produktywnego a jednocześnie odprężającego, postanowiłam chwycić za aparat i pokazać Wam kilka rzeczy.

Nie lubię spędzać długich godzin nad korespondencją w weekendy, ale tym razem nie miałam wyjścia. Najpierw odpisałam na najpilniejsze maile, a później przeanalizowałam wszystkie rzeczy, których nie udało mi się zrealizować na czas – chyba nigdy nie osiągnę wystarczająco dużo zdolności organizacyjnych. 

Poza oczywistymi rzeczami, jak ubrania czy kosmetyki, które musiałam zapakować do Paryża, nie mogłam zapomnieć o kolejnej książce. Tym razem wybrałam coś, co być może zainteresuje niektóre z Was. "Współczesne maniery, czyli jak zachowywać się w drodze na szczyt" autorstwa Dorothea Johnson i Liv Tyler (tak, tej Liv Tyler) to lekki poradnik o tym co wypada, a czego nie. Być może temat może wydawać się już odrobinę passé, ale moim zdaniem lekcji dobrych manier nigdy za wiele. Ciekawe i pouczające. 

Od dawna stosuję produkty marki Fridge, z przyjemnością przetestowałam więc jeden z jej bestsellerów. Krem różany pomógł mi nawilżyć moją dramatycznie wysuszoną skórę, po powrocie ze Stambułu. Po demakijażu, naniosłam na twarz bardzo grubą warstwę kremu i poszłam spać. Rano moja skóra wyglądała już znacznie lepiej. Produkt można stosować zarówno na noc jak i na dzień. Ma działanie silnie nawilżające, pomaga też zapobiegać zmarszczkom. 

Walizki udało mi się spakować i zdążyłam na samolot więc spodziewajcie się obszernej relacji z wyjazdu na blogu :). Tymczasem życzę Wam spokojnego wieczoru! :)