How to cut calories in your favourite food?

Each of us has their own favorite food we would gladly eat every day. My dream breakfast are scrambled eggs with butter. After that I would be happy to switch my salad for pizza. For the desert I would choose chocolate muffin, of course with a large scoop of vanilla ice cream. Unfortunately, this kind of menu – as delicious as it sounds -would include so many calories that it could make your head spin ( and bring on stomach ache). We don’t have to totally get rid of our favorite dishes though. Just remember to choose more wisely the products you use for the ingredients. Below I am sharing with you my tricks to cut the calories in food, so you no longer have to refuse yourself anything. 

Każda z nas ma swoje ulubione potrawy, które najchętniej jadłaby codziennie. Wymarzone śniadanie to jajecznica na maślę, później z radością zamieniłabym sałatkę na pizzę, nie zapominając o deserze – czekoladowym muffinie, najlepiej z gałką lodów waniliowych. Menu zapowiada się smakowicie, ale jakby policzyć kaloryczność tych potraw, to od wyniku, aż głowa może rozboleć (o brzuchu nie wspominając). Nie musimy pozbywać się ulubionych potraw z naszego codziennego jadłospisu. Wystarczy tylko bardziej świadomie wybierać produkty z jakich są przygotowywane. Poniżej przedstawiam Wam kilka sprawdzonych przeze mnie patentów na obniżenie kaloryczności pysznych dań, których często musimy sobie odmawiać.

Śniadanie

– Zamieniajmy białe pieczywo, które ma wysoki wskaźnik glikemiczny (a to sprzyja tyciu) na pełnoziarniste pieczywo. W mojej kuchni ostatnio zawitał pumpernikiel. Ten czarny jak węgiel przysmak zapewni nam sytość na długi czas. Jest idealnym źródłem błonnika i naprawdę dobrze smakuje.

– Nie jestem zwolenniczką jedzenia kanapek z wędliną. Wolę upiec pieczeń z indyka i kroić ją na cieniutkie plasterki. Kiedy nie mam czasu na kulinarne popisy, pieczeń z indyka zastępuję wędzonym łososiem. 

– Jajecznica na maśle to najbardziej popularne śniadaniowe danie i prawdziwa bomba kaloryczna. Lepiej zamieńmy tę tłustą potrawę na jajka gotowane na miękko lub twardo. Moim ulubionym połączeniem jest  żółtko i świeży żytni chleb ze szczyptą soli himalajskiej – pycha! 

– Często po śniadaniu mamy ochotę na owoce. Jeżeli naszym ulubieńcem jest banan, to muszę Was zasmucić. Trafiliście na kolejną kaloryczną pułapkę. Jeden średniej wielkości banan to około sto kalorii. Lepiej zamieńmy go na grapefruita, który jest mało kaloryczny (około dwadzieścia, trzydzieści kalorii).

Lunch

– Najczęściej podczas lunchu decyduję się na sałatkę. Jest to potrawa bardzo mało kaloryczna, ale wystarczy zalać ją nieodpowiednim sosem i z dania fit, robi się bomba pełna tłuszczu. Żeby tego uniknąć zamieńmy sos majonezowy na oliwę z oliwek albo oliwę z orzechów włoskich, którą zaczęłam stosować od niedawna (wcześniej bałam się, że smak może być bardzo intensywnie orzechowy, ale okazało się, że jest bardzo delikatny). Aby urozmaicić moje ulubione danie codziennie dodaję inne składniki. Staram się eksperymentować z rożnymi smakami. W sałatce ze zdjęcia znajduje się gotowana brukselka, nasiona dyni, ser kozi, rukola i świeży burak. Bardzo lubię dodawać dynię, awokado i cukinię. Przyprawy, których najczęściej używam to chilli i oregano.

– Kolejnym moim popularnym lunchowym daniem jest makaron z pesto. Pszenną tagliatellę zamieńmy na orkiszowy makaron z pełnego przemiału i kaloryczność od razu spadanie. Pesto z bazylii najczęściej kupuję w Lidlu. Opakowanie jest małe (taka porcja akurat wystarczy do przygotowania jednego obiadu). Dzięki temu mamy pewność, że zawsze jest świeże.

– Nie znam osoby, która nie lubiłaby pizzy. Aby obniżyć kaloryczność tego dania, sami musimy przygotować spód – najlepiej z mąki pełnoziarnistej luz ziemniaczanej dla osób nie jedzących glutenu. Żółty tłusty ser zamieniamy na kozi, a  szynkę na plasterki pieczonego indyka lub krewetki. Całość zasypmy papryką, cebulką i oregano. Taka pizza jest dużo zdrowsza i mniej kaloryczna od jakiejkolwiek innej wersji podawanej w restauracji.

Napoje

– Lemoniada to częsta propozycja w restauracyjnych menu. Niestety jej skład pozostawia dużo do życzenia. Jeżeli pokusilibyście się o jej przygotowanie w domu, użyjcie zamiast pół kilograma cukru, miodu. W ten sposób skutecznie obniżymy kaloryczność tego napoju i zafundujemy sobie solidną dawkę witamin.

– Kiedy jestem spragniona sięgam po wodę lub słodkie napoje o obniżonej kaloryczności. Ostatnio wyczytałam, że moja ulubiona truskawkowa Nestea, ma ulepszony skład i zawiera mniej kalorii. To dzięki naturalnemu słodzikowi stewii. Jedna łyżeczka tego produktu ma moc słodzenia równą szklance cukru. Nie zawiera przy tym żadnych kalorii. Po długim weekendowym wybieganiu nic nie smakuje lepiej niż ten pyszny napój.

– Wypicie kawy o poranku jest moim ulubionym rytuałem. Dawno temu zamieniłam tłustą śmietankę na mleko bez laktozy z półtora procentową zawartością tłuszczu. Teraz mój żołądek czuje się lżej i nie ma problemów z trawieniem. Spokojnie mogę sobie pozwolić na wypicie drugiej filiżanki o każdej porze dnia.

Deser

– Czasami każda z nas ma ochotę na coś słodkiego. Jak wiecie (bo pisze o tym za każdym razem :)) jestem słodyczowym łasuchem. Moja waga niestety ciągle mnie przeraża, więc nie ma mowy o Kinder Bueno czy białej czekoladzie z pistacjami. Słodycze przygotowuję więc sobie sama. Polecam moje ciasteczka z masłem orzechowym domowej roboty. Oto przepis:

Skład:

Masło orzechowe:

– 0,5 kg orzechów ziemnych prażonych (bez soli)

– 1 łyżka cukru trzcinowego lub pół łyżki stewii

– 1 łyżeczka soli różowej himalajskiej

– 1 łyżka oleju z kokosa

– 1 łyżka oleju z orzechów włoskich

Ciasto

– 4 łyżki przygotowanego wcześniej masła orzechowego

– 3 garście płatków górskich

-1 banana

– 6 suszonych daktyli

Sposób przygotowania masła orzechowego:

1. Mielimy orzechy

2. Dodajemy cukier trzcinowy, sól, olej z kokosa i olej z orzechów włoskich

3. Jeżeli lubicie bardziej ciągnące się masło, możecie dodajemy jeszcze jedną łyżkę oleju

Sposób przygotowania ciasteczek owsianych:

1. Do blendera wrzucamy płatki owsiane, masło orzechowe i banana

2. Całość miksujemy na jednolita masę i dodajemy pokrojone daktyle

3. Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni

4. Na papierze do pieczenia formujemy ciasteczka i pieczemy je około 13-15 minut 

Voila, ciasteczka gotowe! Nie wyglądają najapetyczniej, ale daje słowo w smaku niebo w gębie ;)

– Są dni w których nasz organizm, aż się prosi o coś słodkiego. W takich chwilach najważniejsze jest, aby nie dać się ponieść chwili i nie chwytać za pierwszego lepszego batona. Lepiej udać się do sklepu ze zdrową żywnością i skusić się na tamtejsze słodycze. Ostatnio moim ulubionym batonem jest Raw Bite. W jego skład wchodzą suszone owoce i orzechy, jest w stu procentach ekologiczny (i o dziwo bardzo smaczny).

W tym wpisie wymieniłam dosłownie kilka dań, które jem na co dzień. Cały czas udoskonalam swoje sposoby na utrzymywanie zgrabnej sylwetki i będę bardzo wdzięczna jeśli napiszecie mi pomysły na Wasze ulubione potrawy. Może ktoś z Was umie przyrządzić lżejszą wersję hamburgera, ciasta czekoladowego albo śniadania?

ENOUGH IS ENOUGH – Skincare

Być może niektórym z Was udało się zauważyć drobne zmiany, które wprowadziłam do swojej szafy. Od dłuższego czasu staram się kupować mniej rzeczy, korzystać tylko z tych ubrań, w których wyglądam naprawdę dobrze i konskwentnie rozstawać się z nieudanymi nabytkami. Szafa w końcu zaczęła się domykać, nieużywane ubrania trafiły w dobre ręce, a mi jest znacznie łatwiej wybrać odpowiedni zestaw przed wyjściem z domu. Podobną taktykę stosuję w przypadku kosmetyków. Napoczęte balsamy, których konsystencja mi nie odpowiadała, kremy podrażniające moją cerę, pomadka niepasująca do karnacji – wszystkie te rzeczy i wiele wiele innych trafiły do kosza, uwalniając moją kosmetyczkę od zbędnego balastu. Oto co w niej zostało: 

To już moje drugie opakowanie Bump Eraiser. Tym razem zdecydowałam się na wersję w spray-u, bo szybciej się wchłania. Dzięki regularnemu stosowaniu tego kosmetyku można praktycznie zapomnieć o problemie wrastających włosków. Wystarczy spryskać nogi zaraz po kąpieli, przed nałożeniem ulubionego balsamu.

Odpowiednie nawilżanie i odżywianie skóry to podstawa mojej pielęgnacji. Krem do twarzy to według mnie najważniejszy kosmetyk, dlatego z ogromną ostrożnością podejmuję decyzję o jego zakupie. Jak wiecie, od bardzo długiego czasu, z krótkimi przerwami, stosuję serum Fridge. To idealne rozwiązanie dla tych osób, których skóra wymaga bardzo intensywnego nawilżenia. Nowością marki Fridge jest krem do młodej cery (widoczny na zdjęciu poniżej) z dodatkiem zimnotłoczonego oleju ryżowego. Piszę o nim z jeszcze jednego powodu – jego cena jest bardziej przystępna niż innych kosmetyków tej marki. 

Uwaga: Ważność kosmetyków Fridge to dwa i pół miesiąca. Wydaję się Wam, że to ich wada? Tak naprawdę świadczy to jedynie o stuprocentowej naturalności tych produktów.

Krem do ciała Różana esencja oraz krem do młodej cery Silky mist

Balsam powinien dobrze nawilżać, mieć piękny zapach i nie zawierać sztucznych substancji. Wszystkie te kryteria spełnia masło do ciała marki Zielone Laboratorium (55 złotych). Stosuję go po każdej kąpieli. Po jego nałożeniu skóra pachnie jabłkami i lawendą przez bardzo długi czas. 

Po zakończeniu etapu pielęgnacji sięgam już tylko po swój sprawdzony makijażowy zestaw: Mac Fix NC 20 w kompakcie, służący mi jako podkład i puder w jednym, róż Mac MOCHA MATTE i balsam do ust (w tym momencie używam pomarańczowego masełka Fridge). Jeśli moje paznokcie wymagają natychmiastowego ratunku, to zawsze wybieram lakier w delikatnym, naturalnym kolorze (wszelkiego rodzaju niedociągnięcia nie będą widoczne ;)). Kiedy dopada mnie słabszy dzień i mój standardowy makijaż nie spełnia oczekiwań, dodaję jeszcze czerwoną pomadkę na usta – to zawsze się sprawdza. Pozostałe kosmetyki (przecież nikt z Was nie uwierzyłby, że w mojej kosmetyczce nie ma żadnych cieni, kredek do oczu, czy tajemniczych rozświetlaczy:)) czekają na specjalne okazje. 

W myśl zasady "mniej znaczy więcej" powoli zmieniam swoje podejście do mody i kosmetyków. Z miesiąca na miesiąc, widzę, że stawianie na użyteczność konkretnych rzeczy wychodzi mi na dobre. Ciekawa jestem czy u Was również pojawiły się chęci do drobnych zmian :).

Miłego poniedziałku! 

 

Who wouldn’t be motivated to workout with these shoes?!

Szorty/shorts – Oysho

Bluzka/T-shirt – Nike.com

Buty/shoes – Nike.com

I have been testing different shoe brands and models for many years. In my career as a “runner” I have made all possible mistakes when it comes to shopping. Examples? My first dream-pair of trainers turned out to be too small. Second pair was totally inappropriate for running. The third time I chose the good size of shoes, but I would rather not mention how they looked. I think many of you are aware that correctly fitted sports shoes play an important role. I’m not reinventing the wheel saying that it’s a key element of any girl that loves sports challenge. Proper-fitting shoes protect our body from injuries and can improve whole physical condition. I call upon all of you to never neglect this part of your outfit! Before you go to the store, think carefully about the type of activity you want to focus on, how often and what surface you intend to run on. Based on your answers, the salesperson will direct you to shoes that will fit your needs. Below I am presenting you some trainers and few of my favorite items in my closet.

Od wielu lat testuję różne marki i modele butów sportowych. W swojej karierze „biegaczki” podczas zakupów popełniłam już wszystkie możliwe błędy. Przykład? Pierwsza wymarzona para butów okazała się za mała. Druga w ogóle nie nadawała się do biegania. Trzecia była w dobrym rozmiarze, ale o jej wyglądzie wolałabym nie wspominać. To jak ważną rolę odgrywają dobrze dobrane buty sportowe pewnie wie każdy z Was. Nie odkryję Ameryki pisząc, że jest to kluczowy element ubioru każdej miłośniczki sportowych wyzwań, a prawidłowo dopasowane buty chronią nasze ciało przed urazami i mogą poprawić wydolność całego organizmu. Chciałabym zaapelować do Wszystkich naszych Czytelniczek, żeby nigdy nie lekceważył tego elementu ubioru! Zanim wybierzecie się do sklepu, dokładnie przemyślcie jaką dyscyplinę sportu chcecie uprawiać, po jakiej nawierzchni będziecie najczęściej trenować i z jaką częstotliwością. Odpowiedzi na te pytania pomogą sprzedawcy dopasować odpowiedni but do waszych potrzeb. Poniżej przedstawiam buty i kilka innych moich ulubionych rzeczy, po które najchętniej sięgam z mojej szafy.

BIEGANIE

1. Sopodnie – Forpro.pl 299zł 2. Kurtka – Nike.com (podobne tutaj i tutaj 3. Żel – Witamin Shop 4. Zegarek sportowy – Sunnto 5. Buty – Nike.com

Przetestowałam dużą ilość modeli butów do biegania i wiem, że to nie cena jest najważniejsza. Obuwie powinno przede wszystkim dobrze trzymać kostkę i być przy tym lekkie. Według mnie powinno też posiadać jakiekolwiek walory estetyczne (w tym momencie odpadło większość specjalistycznych butów biegowych). Moją ulubioną i bezkonkurencyjną parą są Nike Lunaracer+3. Kupiłam je w lutym w Nowym Jorku i wyeksploatowałam do tego stopnia, że dziś są już praktycznie do wyrzucenia. Biegałam w nich non stop, według moich obliczeń pokonały wraz ze mną ponad tysiąc kilometrów, więc ich właściwości amortyzacyjne miały prawo sie zużyć. Buty do biegania powinny być odrobinę większe, aby nasza stopa mogła się w nich swobodnie poruszać. 

JOGA

1. Mata – Nelly.com 2. Buty – Nike.com Studio Wrap 3. Stanik sportowy – Nelly.com 109zł

Na zajęciach z jogi najczęściej słyszymy, żebyśmy ćwiczyły na bosaka lub w skarpetkach. Bardzo tego nie lubiłam, bo szybko marzną mi stopy, ślizgają się i potem są po prostu brudne. Podczas pobytu w Portland, Nike sprezentował mi specjalnie przeznaczone do jogi obuwie. Na początku wydawało mi się to zbędnym elementem do ćwiczeń, ale już po pierwszych zajęciach zrozumiałam ich fenomen. Po pierwsze, stopa się w nich w ogóle nie ślizga. Po drugie, nie brudzimy ich. Po trzecie, nie musimy chodzić po lepiącej się od potu obcych ludzi podłodze (chyba bardziej nie trzeba Was przekonywać?).

SIŁOWNIA / FITNESS

1. Bluzka – Nelly.com 2. Magnez – Witamin Shop 3. Buty – Nike.com 4. Szorty – Nike.com

Buty na siłownie i fitness muszą dobrze trzymać kostkę. Powinny być w naszym rozmiarze (nie tak jak w przypadku butów do biegania). Powinny mieć specjalną podeszwę, która na czubkach palców ma system antypoślizgowy. Powinny być lekkie, bardziej przypominać tenisówki niż buty trekkingowe. Uwaga! Zawsze pamiętajcie o rękawiczkach treningowych podczas zmagania się z ciężarami. Bez nich na dłoniach często robią się odciski (dobrze czytacie! Żadna kobieta nie powinna bać się siłowania z hantlami i sztangami!).

ROWER:

1. Spodnie – Nelly.com 2. Odtwarzacz muzyczny – iPod Shuffle 3. Okulary – Asos.com 4. Baton proteinowy – 5. Latarka rowerowa 6. Buty – Converse

Nie jestem wyczynową kolarką, ani nawet wielką miłośniczką tego dwukołowca. Jeszcze nie przyszło mi do głowy testowanie specjalistycznych butów kolarskich (widziałam tyle razy przewracających się ludzi, którzy stojąc na światłach mocowali się z odczepianiem buta od pedała, że aż dziw bierze, że ktoś chce w tym jeździć – może ktoś mnie do nich przekona?). Najczęściej na rower wybieram się w zwykłych trampkach. Moja trasa z domu do pracy to około sześć kilometrów, więc nie potrzebuję specjalistycznego sprzętu. Napiszcie w komentarzach w jakich Wy najczęściej jeździcie butach.

Jeśli nie możecie się zdecydować, który model jestdla Was najlepszy, udajcie się do specjalistycznych sklepów, gdzie fachowcy służą zawsze dobrą radą. Moje największe doświadczenie płynie z tras biegowych. Dokładnie za miesiąc po raz pierwszy będę zmagać się z koronnym dystansem ponad czterdziestu dwóch kilometrów i mam nadzieje, że wybrana przeze mnie para się sprawdzi. Z pewnością po maratonie zdam Wam solidną relację. A teraz tradycyjnie czekam na komentarze odnośnie Waszych doświadczeń z obuwiem sportowym.

SEPTEMBER LOVE

I love the mood connected with months of fall season. Leaves falling form the trees, long evenings with good book in my favorite armchair or weekends spend at picking up mushrooms merrily. Those are just few of my September treats. After summer madness, it comes time for a small change.

Lubię nastrój, który towarzyszy jesiennym miesiącom. Spadające liście z drzew, długie wieczory w ulubionym fotelu z książką w ręku, czy weekendy spędzone na beztroskim zbieraniu grzybów, to tylko kilka z wielu wrześniowych przyjemności. Po wakacyjnym szaleństwie przyszedł czas na małą odmianę.

Szal, który z powodzeniem może służyć jako koc, znalazłam w Zarze (99 zł). Przydał się w trakcie weekendowego wyjazdu za miasto. 

Czy może być coś bardziej relaksującego niż kubek gorącej herbaty po długim dniu spędzonym na świeżym powietrzu? Po tej krótkiej przerwie czekało nas jeszcze przygotowanie drewna do kominka, bo wieczory są już naprawdę chłodne. 

Po wakacjach moja skóra zawsze wymaga kilku tygodni na regenrację. Tym razem świetnie sprawdziła się u mnie maska Phenome (bardzo dobrze nawilża i przeciwdziała zmarszczkom). To kolejny produkt tej marki, który na stałe znalazł miejsce w mojej kosmetyczce. 

Dla czytelników Makelifeeasier.pl, internetowy sklep Phenome przygotował promocję -20% na wszystkie produkty (wystarczy wpisać hasło MLE). Promocja trwa od 05.09 do 07.09. 

Ciepłe skarpetki to jeden z moich pierwszy zakupów na nadchodzącą jesień. Te widoczne na zdjęciu znalazłam w H&M za 10 złotych :).

Życzę wszystkim spokojnego weekendu! Dajcie znać czy uda Wam się znaleźć chwilę na spacer po lesie! :)

How to burn more than 700 calories a week without workout?

Do you also find it hard sometimes to make time for some physical activity? Don’t worry anymore! You are not alone! Work, trips, that unbelievable gravitation of your couch, house cleaning, never ending care of children, can ruin any desire for jogging or fitness classes. That’s why I have few advices for you! During our daily activities throughout the week, we are able to burn even seven hundred calories more than usual. Believe me it’s not hard at all. If we stick to it we can lose those few extra pounds forever. Sounds tempting? So, there is no time to waste! Quickly read this post and get to work!

 Zdarza się, że jest Wam ciężko znaleźć czas na aktywność fizyczną? Nie martwcie się! Nie jesteście same! Praca, wyjazdy, gotowanie, nieziemskie przyciąganie kanapy, sprzątanie i wieczna gonitwa za dziećmi, mogą sprawić, że nie mamy już ochoty na bieganie, czy wyjście na fitness. Dlatego mam dla Was kilka rad! Wykonując codzienne czynności, w ciągu tygodnia możemy spalić nawet siedemset kalorii więcej niż zwykle. I nie jest takie trudne. Jeżeli będziemy się do nich solidnie przykładać jesteśmy w stanie bezpowrotnie pozbyć się kilku zbędnych kilogramów. Brzmi zachęcająco? Więc nie ma na co czekać! Szybko czytajcie post i zabierajcie się do roboty!

– Porządki w szafie róbmy częściej niż raz w roku. Układanie i segregowanie ubrań powinno być naszą stałą domową pracą, która pomoże nam nie tylko w tworzeniu bardziej przemyślanych strojów. Dzięki dziesięciominutowym wymachom tracimy dwadzieścia kalorii, a szafa świeci przykładałem niczym ta u perfekcyjnej pani domu.

– Robiąc śniadanie przechadzajmy się po kuchni. Czekając na ugotowanie się jajek lub podpieczenie się tostów, skaczmy, róbmy wymachy, rozciągajmy ręce i nogi – nie ma co marnować czasu na bezczynne stanie! Taki zaledwie piętnastominutowy rytuał pozwala spalić jedną trzecią śniadania (czyli, około osiemdziesiąt kalorii). 

– O metodzie wciągania brzucha już Wam kiedyś pisałam, ale nie zaszkodzi jeśli się powtórzę. Niezależnie od pory, miejsca i dnia, mocno wciągajcie i napinajcie mięśnie brzucha. W ten sposób, przez cały dzień ćwiczycie i wzmacniacie bardzo ważne partie naszego ciała. Dzięki temu z łatwością spalimy dodatkowe czterdzieści kalorii dziennie! 

– Jeżeli do pracy dojeżdżamy samochodem, to parkujmy go jak najdalej od firmy (co najmniej trzy przecznice). Do biura nie wjeżdżajmy windą tylko korzystajmy ze schodów. Takie cardio to minimum pięćdziesiąt kalorii mniej.

– Nie spędzajmy przerwy obiadowej w biurze! Jeżeli sami przygotowujecie do pracy lunch, to najlepiej zjedzmy go w pobliskim parku, w najdalej oddalonym punkcie (dojście do celu musi nam zająć chociaż dziesięć minut). Natomiast jeżeli jadamy w restauracji, nie wybierajmy tej położonej najbliżej nas. Udajmy się do tej, która położona jest o co najmniej dwie ulice dalej. Taki spacerek pozwoli nam od razu spalić naszą lunchową sałatkę.  

– Oglądając telewizję najlepiej wybierajmy filmy, podczas których będziemy się dużo śmiać. Dwadzieścia pięć minut intensywnego śmiechu, to prawdziwy aerobik dla naszego ciała. W przerwach reklamowych zróbmy kilka brzuszków lub przechadzajmy się (tylko nie do kuchni!). Kolejne siedemdziesiąt kalorii odpłynęło w siną dal.   

– Sprzątanie mieszkania to mój ulubiony sposób na pozbycie się uczucia przejedzenia (każdemu zdarza się małe obżarstwo). Najczęściej zabieram się za mycie podłóg (zawsze przy akompaniamencie głośnej muzyki), zmywanie naczyń, zmienianie pościel i prasowanie. Staram się robić te wszystkie czynności jedną po drugiej (samo odkurzanie nie podniesie nam tętna na zbyt długo, a nasz organizm nie przestawi się na spalanie energii). Porządne wysprzątanie mieszkania to minimum sto kalorii mniej. 

– Podczas zakupów też możemy pozbywać się kalorii. Idąc do przymierzalni zabierajmy ze sobą jak najwięcej rzeczy. Takie wymachy i przeciągania to idealna gimnastyka.

Nie trzeba wylewać z siebie siódmych potów na zatłoczonych siłowniach, aby pozbywać się dodatkowych kalorii. Każda z nas może w codziennym otoczeniu zaleźć sposoby na dodatkową aktywność. Jestem bardzo ciekawa, które z tych powyższych przykładów już praktykowałyście i od jak dawana je stosujecie. Podzielcie się swoimi doświadczeniami w komentarzach, a jak znacie inne sposoby, to chętnie bym o nich poczytała.

Przy okazji życzę wszystkim aktywnego weekendu! 

 

places where you can find healthy and organic food

"Der Elefant"

When I was younger I’ve never wondered if my second breakfast – the sandwich with cheese is filled with artificial additives. Who knows If that butter had nothing to do with the cow milk as well. I was buying bread wherever and sandwiches in the school cafeteria which seemed to me the best snacks in the world. Now, after few years of testing different bakeries, grocery shops and restaurants I know exactly where I can find the best and the healthiest food. I have my favorite place with baked goods and the restaurant with the chef using ecological products. I also found the eco internet site with lowest prices. In today’s post I will show you around my map with “ECO” spots I visit often and some places recommended by my friends.

Kiedy byłam młodsza, nie zastanawiałam się, czy bułka z serem jedzona przeze mnie na drugie śniadanie jest wypełniona spulchniaczami, a masło nigdy nie miało nic wspólnego z krową. Chleb kupowałam gdzie popadnie, a kanapki w sklepiku szkolnym wydawały mi się najsmaczniejszą przekąską na ziemi. Teraz, po kilku latach testowania różnych piekarni, warzywniaków i restauracji doskonale wiem gdzie można zjeść najlepsze, zdrowe, pożywne jedzenie. Mam swoje ulubione miejsce ze zdrowymi wypiekami. Restaurację, w której kucharz wszystko serwuje z produktów ekologicznych i sklep internetowy, w którym ceny są niższe niż gdziekolwiek indziej. W dzisiejszym poście oprowadzę Was po mojej mapce miejsc „EKO”, które odwiedzam najczęściej, lub które polecili mi znajomi. 

Piekarnie 

W mojej diecie bardzo dużą rolę odgrywają węglowodany złożone. Biegam około 50 kilometrów tygodniowo i nie wyobrażam sobie życia bez chleba. Nigdy nie skusiłabym się jednak na pieczywo z popularnych supermarketów, wyglądające jak nadmuchane piłki do tenisa. Zawsze udaję się do sprawdzonej piekarni. Dzięki temu mam pewność, że wyroby są z wysokiej jakości zbóż. Poniżej wymienione adresy śmiało mogę Wam:

1. Bio Piekarnia Ziarno (ul. Dworcowa 11 Gdynia i ul. lub Dmowskiego 11F, Gdańsk Wrzeszcz) – bułki są pieczone na miejscu, a kanapki z nich zrobione są naprawdę pyszne.

– Eko Piekarnia „Słodka” (ul. Słodka 1/3, Toruń) –  chleby z tej piekarni są wypiekane z wysokiej jakości mąki razowej.

"Der Elefant"

Restauracje

W każdą niedzielę albo sobotę za pokonanie długiego dystansu biegowego (od 17 do 25 km) nagradzam się dobrym obiadem, który jem poza domem. Zaskoczę Was – unikam miejsc typu McDonald. Chętniej udaję się do ulubionej restauracji, gdzie kucharz wszystko przyrządza z produktów eko. W całej Polsce możecie znaleźć wiele miejsc, gdzie są serwowane dania z produktów ekologicznych i o wysokiej jakości. Poniżej znajdziecie listę kilku sprawdzonych restauracji.

– Der Elefant (ul. Plac Bankowy 1) Warszawa – poza ekologicznym jedzeniem cała filozofia restauracji oparta jest na ekologicznych zasadach

– House of Protein (ul. Grunwaldzka 229, Gdańsk) – to jedno z moich ulubionych miejsc, gdzie przy każdej pozycji w menu, wyszczególniono zawartość białka, tłuszczu, węglowodanów i kaloryczność. 

– Forma na talerzu (ul. Bohaterów Monte Cassino 7, Sopot) – menu w tej restauracji zostało przygotowane przez dietetyka i trenera fitnessu.

– Organic Bistro „Pestka” (ul. Bracka 6/8, Warszawa) – słynie przede wszystkim z ekologicznych produktów wolnych od środków ochrony roślin, sztucznych nawozów, antybiotyków i genetycznych modyfikacji.

– Zielone Tarasy (ul. Słowackiego 64, Kraków) – w tym miejscu gotuje się bez glutenu, bez kostek rosołowych i nic nie jest odgrzewane w kuchence mikrofalowej.

Kawiarnie i cukiernie 

W Gdyni najczęściej chodzę do kawiarni Marenga, w której Panie codziennie wypiekają ciasta używając do tego kaszy gryczanej, cukru trzcinowego, miodu, gorzkiej czekolady i niskoprocentowego mleka. Mam dla Was dobrą widomość: takie słodkie cudeńka możecie również kupić w innych miastach w Polsce. 

   – Marengo (Centrum Riviera, Gdynia) – właściciele tej kawiarni wyznają zasade "jesteś tym co jesz", więc wszystki wypieki są na bazie mąk pełnoziarnistych, ryżowych i kukurydzianych. Alergicy również znajdą coś dla siebie.

– Nenette (ul. Wąwozowej 6 i ul. Chmielnej 2, Warszawa) – w tej cukierni wypieki są bez cukru i bez glutenu.

Sklep internetowy 

Orzechy, makarony orkiszowe, brązowy ryż, komosę ryżową, masło orzechowe, olej z pestek winogron, suszone owoce – wszystkie te produkty kupuję w sklepie internetowym BioSklep.com.pl. Przekonał mnie do siebie dużym asortymentem i dobrymi cenami. Czasami zdarza mi się kupować zdrowe produkty w Almie, ale tam ceny nie są tak atrakcyjne.

Rynki 

Lubię robić zakupy na pobliskim rynku bardziej niż w zatłoczonych supermarketach. Łatwiej znaleźć tam jedzenie pochodzące z ekologicznych upraw. Oto kilka znanych mi miejsc gdzie i Wy możcie kupić zrową żywność.

– Sopocki Rynek (ul. Polna 8-12, Sopot) – jest tam duży wybór niskoprzetworzonej żywności oraz naturalne kosmetyki

– BioBazar (ul. Żelazna 51/53, Warszawa) – wszystkie produkty są z certyfikatem Bio.

– BioBazar (ul. Bracka 20, Katowice) – tutaj stragany uginają się pod ciężarem świeżych owoców i warzyw, wędlin, dróbiu i mięs.

Na pewno większość z Was ma swoje ulubione miejsca, w których kupuje zapasy do swoich domowych spiżarni. Jestem bardzo ciekawa gdzie Wy na co dzień robicie zakupy? Czy tak jak ja, czasami stołujecie się w restauracjach ze zdrową żywnością? Czy może poprostu sami pieczecie chleb? Koniecznie napiszcie w komentarzach miejsca, które polecacie. Najciekawsze chętnie dopiszę do mojej mapki ekologicznych miejsc.