Najlepsze kosmetyczne hity roku 2019

  Before I’ll get to the main topic of today’s post, I’d like to explain myself a little bit. Some of you when they saw my previous posts noticed that I slightly gained weight (it’s really hard to hide something from you). Each of you probably understands that sometimes we want to wait a little bit before announcing the “good news”, but it would be really difficult to stay silent for longer. This is our 23rd week, and the whole family can’t wait to meet the dream baby boy. That’s why my presence on the blog has been kept to minimum recently. Doctors agreeably said that I need to slow down a notch. I spend the last three months mostly at home, so I was able to catch up on all of the books that had been waiting for ages to be read and I finally found some time to watch TV series (I recommend “Succession” and the incredible “Sharp Objects”). I also have a lot of time to rest and indulge in trivial pleasures, such as body care. I’d like to treat today’s post as a springboard for boredom, as I know that you really like those post and writing reviews doesn’t exceed doctors’ recommendations. The more so that each year, I receive hundreds of comments and messages about cosmetic discoveries that found their place on your bathroom shelves.

    Even though I shouldn’t boast about the fact that there’ve been tons of body care products in my bathroom, a good excuse will be that I use them until I reach the very bottom. In the previous year, I had a few hits that I wanted to share with you.

   My criterion number one when it comes to cosmetic products is their effectiveness – on numerous occasions I had come across products that didn’t work in the least and that even had a damaging effect on my skin. The second criterion is price – I hate overpaying and I’m a classic discounts hunter. When I look at the summary below, the only item that I bought without a discount code was the face mask, but that was a necessity recommended by my cosmetologist so I wasn’t even contesting that. For quite some time, I’ve learnt how to pay attention to the environmentally-friendly aspects (I really regret that it happened so late) and I think that Polish brands aren’t inferior in comparison to foreign companies. Of course, the winners are cosmetics that haven’t been tested on animals!

   You can check out the list of 10 best cosmetics of the previous year. SURPRISE! As I was preparing this post, I contacted most of the brands and asked for a discount code (as I already mentioned, I really had a lot of time to spam others’ e-mail boxes).

* * *

   Zanim przejdę do głównego tematu dzisiejszego posta, chciałabym się odrobinę wytłumaczyć. Część z Was już przy okazji moich poprzednich artykułów zauważyła, że trochę się zaokrągliłam (przed Wami naprawdę ciężko jest coś ukryć). Każda z Was pewnie zrozumie, że czasem chcemy trochę poczekać przed ogłoszeniem „szczęśliwej nowiny”, ale dziś ciężko byłoby dłużej milczeć na ten temat. To nasz 23 tydzień i cała rodzina nie może doczekać się wymarzonego chłopczyka. Stąd właśnie wynika moja minimalna obecność na blogu w ostatnim czasie. Lekarze zgodnie powiedzieli, że muszę przystopować. Ostatnie trzy miesiące spędziłam głównie w domu, nadrobiłam za to sporo czekających od wieków książek i pierwszy raz od bardzo dawna mam czas na oglądanie seriali (polecam „Sukcesję” i niesamowite „Ostre Przedmioty”). Mam też naprawdę sporo czasu na wypoczynek i trywialne przyjemności, takie jak pielęgnacja. Dzisiejszy wpis chciałam potraktować jako odskocznie od nudy, bo wiem że Wy te wpisy naprawdę lubicie, a pisanie recenzji kosmetyków nie wykracza jeszcze poza lekarskie zalecenia. Tym bardziej, że każdego roku otrzymuję setki komentarzy i wiadomości o kosmetycznych odkryciach, które znalazły swoje stałe miejsce na Waszych łazienkowych półkach.

   Choć nie do końca godne pochwały jest to, że przez moją łazienkę przelewają się hektolitry produktów do pielęgnacji, drobnym usprawiedliwieniem może być fakt, że wykorzystuję je do ostatniej kropli. W minionym roku kilka razy trafiły mi się złote strzały, którymi chciałabym się z Wami podzielić.

   Moim kryterium numer jeden przy wyborze produktów jest ich skuteczność – wiele razy miałam w rękach specyfiki nie tylko niedziałające wcale, ale i szkodzące mojej skórze. Na drugim miejscu jest cena – nie lubię przepłacać i jestem klasyczną łowczynią promocji. Z niżej prezentowanego zestawu bez kodu zniżkowego kupiłam tylko maskę do twarzy, ale to była konieczność polecona przez moją panią kosmetolog, więc nawet nie dyskutowałam. Od jakiegoś czasu nauczyłam się zwracać uwagę na aspekty ekologiczne (bardzo żałuję, że tak późno) i uważam, że polskie marki w niczym nie ustępują zagranicznym. Oczywiście wygrywają kosmetyki, których nie testowano na zwierzętach!

   Przed Wami lista 10 niepodważalnie najlepszych kosmetyków minionego roku. UWAGA! W związku z tym artykułem odezwałam się do większości marek i poprosiłam o kod zniżkowy dla Was (jak już wspominałam miałam naprawdę sporo czasu na spamowanie skrzynek mejlowych innych ludzi).

1. Best face cream  

   The choice of the best face cream wasn’t simple – in the previous year, I went through a ton of such products and I wouldn’t even like to reveal the great number of cosmetics that I tried. Some of them were all right, but the “one” fulfils all of the criteria that are important to me – it doesn’t come at an exorbitant price, it is produced by a Polish brand, it is not tested on animals, and you can see the effect already after first use. Additionally, it has a pleasant texture, absorbs quickly, and, taking into consideration my current state, it’s easy to get. +30 day cream by Pause with Zaffiro effect is based on a modern technology, owing to which you can get rid of the first delicate signs of skin ageing. After applying it, you’ll notice that your face is more tightened and appropriately moisturised. It costs PLN 119 for 50 ml – it’s a fair price, especially taking into consideration the fact that the product is efficient and offers immediate effects. I have a 30% discount for you on all products by Pause – use the code „TOPPAUSE19” (the discount is valid from today until 19.01.2020).

* * *

1. Najlepszy krem do twarzy

   Wybór najlepszego kremu do twarzy nie był łatwy – w minionym roku wypróbowałam ich naprawdę sporo, aż głupio się przyznać do konkretnej liczby. Kilka z nich było w porządku, ale ten „jedyny” spełnia wszystkie ważne dla mnie kryteria  – nie ma wygórowanej ceny, jest rodzimej produkcji, nie testowano go na zwierzętach, a po jego zastosowaniu od razu widać efekt. Dodatkowo ma przyjemną konsystencję, szybko się wchłania i, co w obecnej sytuacji dla mnie ważne, jest łatwo dostępny. Krem na dzień +30 marki Pause z efektem Zaffiro oparty jest na nowoczesnej technologii, dzięki której można pozbyć się pierwszych delikatnych oznak starzenia się skóry. Po jego nałożeniu zauważycie, że twarz jest bardziej ściągnięta, a przy tym odpowiednio mocno nawilżona. Kosztuje 119 zł za 50 ml – to uczciwa cena, zwłaszcza przy dobrej wydajności i błyskawicznych efektach. Mam dla Was, aż 30% zniżki na wszystkie kosmetyki marki Pause – użyjcie kodu „TOPPAUSE19” (promocja będzie ważny od dzisiaj do 19.01.2020).

2. Best task-specific cosmeticIn

   this case, it comes down to tackling discolouration. For me, the greatest problem is inflammation spots that appear with zits. A cosmetic that will battle this problem has to stand out with high concentration of active ingredients that give great effect in a short amount of time – for example, it can be vitamin C. However, that’s not all – it needs to penetrate the deeper layers of skin and increase the effect. It should also quickly absorb into the skin and have light texture to shorten the time before the application of another substance – face cream. My favourite product turned out to be brightening ampoules with vitamins and nutrients by Balneokosmetyki. Among its ingredients, you’ll find vitamin C, restructuring complex, active complex of liquorice, water lily, bearberry, lemon, mulberry, and Japanese tangerine extracts. The effect is concentrated on brightening the complexion and bringing back its lustre. The ampoules owe their place in the ranking due to the fact that they can be used throughout the year (similar products can be use only during the autumn-winter season). For a package that has five ampoules, and each will be enough for up to three uses, you’ll pay less than PLN 60. A 15-day treatment will help you to get rid of sun, hormonal, and acne discolouration (unfortunately, it can’t be used while pregnant). Now, you can use a discount code “styczeń” to get all products for 20% less.

* * *

2. Najlepszy kosmetyk do zadań specjalnych
   W tym przypadku chodzi o rozprawienie się z przebarwieniami. U mnie największym problemem są stany zapalne, które powstają wraz z wypryskami. Kosmetyk, który sprosta temu wyzwaniu, musi wyróżniać się wysokim nasyceniem składników aktywnych, dających zauważalny efekt w krótkim czasie – na przykład może być to witamina C. Ale to nie wszystko – musi przenikać do głębszych warstw skóry i potęgować ich działanie. Powinien też szybko się wchłaniać i mieć lekką konsystencję, by umożliwić jak najszybsze nałożenie kolejnego specyfiku – kremu do twarzy. Moimi faworytami okazały się rozjaśniające ampułki witaminowo-odżywcze od Balneokosmetyki. W ich składzie znajdziemy witaminę C, kompleks restrukturyzujący, aktywny kompleks ekstraktów z lukrecji, lilii wodnej, mącznicy lekarskiej, cytryny, morwy i mandarynki japońskiej. Działanie skoncentrowane jest na rozjaśnieniu cery i nadaniu jej blasku. Pierwsze miejsce na podium ampułki zajęły przede wszystkim dzięki możliwości stosowania ich przez cały rok (podobne preparaty najczęściej mogą być używane jedynie w okresie jesienno-zimowym). Za opakowanie, w którym znajdziemy pięć ampułek, z czego każda wystarcza na trzy użycia, zapłacimy niecałe 60 zł. Piętnastodniowa kuracja pozwoli nam pozbyć się przebarwień zarówno tych posłonecznych, hormonalnych jak i potrądzikowych (niestety, nie można używać go w ciąży). Teraz warto skorzystać z promocji, aby kupić je oraz cały asortyment o 20% taniej – wystarczy użyć kodu rabatowego: „styczeń”.

3. Best face cleansing gel 

   This is my third bottle of  „Purifying Facial Cleanser" by D’Alchemy  – I love it and I’ll still use it for a very long time. I don’t want to bore you with commendation for a company, but this company can be really praised for hours on end. I’ll enumerate a few advantages that convinced me to reach for consecutive packages of this product.   First of all the fragrance – the brand’s philosophy is creating the fragrance so that we immediately feel better (like at-home aromatherapy). The gel, which contains, among others, apple, pear, pomegranate, and papaya extracts as well as essential oils extracted from grapefruit, tangerine, and orange, provides you with a blend of fresh and slightly citrus nose – really, for me it’s an ideal blend.  

   Secondly, it’s not only a product for cleansing residual make-up (this is attained by almost all gels). The reason why it stands out is that it doesn’t disrupt the hydrolipid balance and that it protects our natural pH – it’s extremely important as it is rarely found in cosmetics of this type (if we don’t remember about restoring the appropriate pH of our skin, the makeup won’t stay and it may crease and roll).  

   Thirdly, D’Alchemy has an exceptional way of storing all of its products – the black colour of the bottles does matter (the colour of the bottle decides about the amount of the light radiation that gets inside), D’Alchemy uses special biophonic glass that helps to maintain valuable properties of plant-derived ingredients (their gel is the only D’Alchemy product that doesn’t come in a glass container – that’s due to the risk of breaking and for safety reasons).  

   If you were wondering what else to order, they’ve got a really great under eye cream (AgeDelay Eye Concentrate), face mist/toner with a wonderful fragrance (Hydrating Dew Toner), and regenerating face oil (Intense Skin Repair Oil). Specially for you, the brand has prepared a discount code. If you use “MLE20”, you’ll get a 20% discount on all products (the discount is valid from today until the end of January).

* * *

3. Najlepszy żel do mycia twarzy
   To moja trzecia butelka żelu „Purifying Facial Cleanser" od D’Alchemy  – uwielbiam go i nie zamierzam z niego rezygnować jeszcze przez długi czas. Nie chcę Was zamęczać wyrazami uznania, ale tę markę można wychwalać i wychwalać. Wymienię za to kilka zalet, które mnie przekonały do sięgania po kolejne opakowania.

   Po pierwsze zapach – filozofią marki jest kreowanie jego w taki sposób, że od razu czujemy się lepiej (taka domowa aromaterapia). Żel, w którego skład wchodzą między innymi ekstrakty z jabłek, brzoskwini, granatu, papai oraz olejki eteryczne z grapefruita, mandarynki i pomarańczy, tworzą kompozycję świeżego, lekko cytrusowego bukietu – naprawdę dla mnie jest to miks idealny.

   Po drugie jest to nie tylko produkt do zmywania resztek makijażu (tę rolę właściwie spełnia każdy żel). Jego przewaga polega na tym, że nie zaburza równowagi hydrolipidowej skóry, czyli chroni jej naturalne pH – to jest bardzo ważne i rzadko spotykane przy tego typu specyfikach (jeśli nie zadbamy po umyciu twarzy o przywrócenie pH, gorzej będzie trzymał się makijaż, może się także zważyć).

   Po trzecie D’Alchemy ma wyjątkowy sposób przechowywania wszystkich produktów – nie bez znaczenia jest czarny kolor butelek (od barwy szkła zależy długość fal promieniowania świetlnego, przedostających się do wnętrza), D’Alchemy korzysta ze specjalnego szkła biofotonicznego, które pomaga zachować cenne właściwości składników roślinnych (żel to jedyny produkt w ofercie D’Alchemy, który nie jest w szkle – z uwagi na bezpieczeństwo i ryzyko stłuczenia).

   Gdybyście zastanawiały się jaki jeszcze zmówić produkt od tej marki to naprawdę świetny jest krem pod oczy (Age‑Delay Eye Concentrate), pięknie pachnąca mgiełka/ tonik do twarzy (Hydrating Dew Toner) oraz regenerujący olejek do twarzy (Intense Skin Repair Oil). Specjalnie dla Was marka przygotowała kod promocyjny na hasło „MLE20” otrzymacie 20% zniżki na cały asortyment (promocja trwa do dzisiaj do końca stycznia).

4. Best under eye cream

   The so-called “must have” of every woman that is tackling dark under eye circles. Previous months weren’t too merciful for me – this serum allowed me to get rid of the fatigue visible on my face.  A good under eye cream should have three traits – it should be moisturising, regenerating, and nourishing. Basiclab is an ideal mix and that’s why it found its way to “Top cosmetic hits of 2019”. Additionally, the formula was created to minimise the risk of allergic reactions – the serum is recommended for the most sensitive skin. I also need to add that this cosmetic never ends – it’s really efficient and it will last for a few months. Basiclab has prepared a special promotion for you – when buying this under eye cream, you’ll also receive a micellar lotion – grab the link  here.

5. Best face mask

   It’s the already mentioned face mask that was recommended by my cosmetologist. "Purifying Probiotic Masque" by Image – it is a face mask containing a probiotic and prebiotic intended for problematic, seborrhoeic, and zit-prone skin. It works wonders when it comes to acne and black heads. It seems to me that there are multiple products of this type on the market, and yet it's still difficult to find an ideal face mask. I’m glad that despite its high price, I bought the product and it went straight to this list. This face mask can be used by pregnant women. It is perfect for attenuating inflammation and decreasing swelling. It also disinfects post-acne wounds, gets rid of bacteria, and brightens complexity, and it is also easy to rinse off – it doesn’t solidify to stone (I hate that effect).

* * *

4. Najlepszy krem pod oczy
   Tak zwany „must have” każdej kobiety borykającej się z cieniami pod oczami. Ostatnie miesiące nie były dla mnie łaskawe – to serum pomógł mi „zdjąć” zmęczenie widoczne na mojej twarzy.  Dobry krem pod oczy musi posiadać trzy cechy – powinien być nawilżający, regenerujący i odżywczy. Basiclab to idealny miks dlatego dziś ląduje w „Kosmetycznych hitach 2019 roku”. Dodatkowo, formuła została stworzona tak, aby zminimalizować ryzyko wystąpienia reakcji alergicznych – serum jest polecany nawet do najbardziej wrażliwej skóry. Muszę także napisać, że ten kosmetyk się nie kończy – jest super wydajny i opakowanie spokojnie wystarcza na kilka miesięcy. Basiclab specjalnie dla Was przygotowało promocję – kupując serum pod oczy otrzymacie płyn micelarny gratis – link tutaj.

5. Najlepsza maska do twarzy
   To właśnie wspomniana wcześniej maska, polecona przez panią kosmetolog. "Purifying Probiotic Masque" marki Image- czyli maska z probiotykiem i prebiotykiem przeznaczona dla skóry problematycznej, łojotokowej, z tendencją do wyprysków. Prawdziwe zbawienie przy trądziku i zaskórnikach. Mam wrażenie, że na rynku jest dostępnych naprawdę wiele rodzai i wciąż przybywa nowych, a i tak ciężko jest znaleźć tę idealną. Cieszę się, że mimo dość wysokiej ceny, dałam się przekonać do tego produktu, bo teraz trafił na moją listę. Tej maski mogą używać kobiety w ciąży, bardzo skutecznie łagodzi stany zapalne i zmniejsza obrzęki. Odkaża także rany po trądziku, usuwa bakterie i rozświetla cerę, no i łatwo się zmywa – nie zastyga na twarzy jak kamień (nie znoszę tego efektu).

6. Best BB cream

   When I do my everyday makeup, I like using BB cream and avoid burdening the skin with heavy foundations – I haven’t found a foundation that wouldn’t lead to black heads. This year, I tested BB cream by Bioderma, Vichy, and Miya – and I recommend the last one. As the only one from the three, it concealed the imperfections and cared for the skin at the same time (by moisturising it). It also protected against the sun (SPF30). The colour is very important for me – I’ve got a fair complexion and if I choose a wrong shade, everyone can immediately spot the dark lines. Miya offers two options – light and dark. It may seem that the shade doesn’t match, but after a moment it will blend with your natural skin tone. You can see this effect on today’s photos (I have nothing on apart from this BB cream). What’s important, it comes at half of the price of Bioderma and Vichy. If that’s not enough, Miya BB is the only product that is not tested on animals. Miya has also prepared a code for you: with “mle25”, you will receive a 25% discount on all products.

* * *

6. Najlepszy krem BB
   W codziennym makijażu wolę sięgać po kremy BB i nie obciążać skóry ciężkimi podkładami – jeszcze nie znalazłam takiego, który nie powodowałby u mnie zaskórników. W tym roku wypróbowałam kremy marek Bioderma, Vichy i Miya – polecam ten ostatni. Jako jedyny z tej trójki maskował niedoskonałości, jednocześnie pielęgnując cerę (dobrze ją nawilżając) i chronił przed słońcem (SPF30). Bardzo ważny jest dla mnie kolor – mam dość jasną karnację i jeśli nieodpowiednio dobiorę barwę, od razu widać wyraźne odcięcia. Miya ma do wyboru dwie opcje – jasną i ciemną. Może nam się wydawać, że kolor nie pasuje, ale wystarczy chwila, by stopił się z naszą naturalną tonacją. Efekt możecie zauważyć na dzisiejszych zdjęciach (nie mam nic poza BB). Co ważne, jest też o połowę tańszy od Biodermy i Vichy. Jakby zalet było mało, Miya BB jako jedyna z wymienionych nie jest testowana na zwierzętach. Miya również przygotowała dla Was kod: „mle25” , z nim otrzymacie 25% zniżki na cały asortyment.

7. The best body scrub – Love me green

   A perfect body scrub has to be based on natural ingredients (plastic beads are a profanation and a joke – they should be banned), be non-irritant to the skin on our hands, and not leave a greasy layer. There’s only one winner in this category – Love Me Green scrub. I won’t hide that I’ve been very attached to this brand since the discovery of their body balm (I’ve already used a million litres of it). While pregnant, a body scrub and body balm are the basics. Love Me Green is the only brand that is based only on plant-derived active ingredients like oils and plant extracts. It is paraben, silicone, and mineral oil-free. You won’t find there phenoxyethanol or EDTA. It’s not tested on animals, it has an eco-friendly packaging, and it’s safe for pregnant women. With “Green2020”, you’ll receive a 20% discount on all products in your shopping card (the code is valid from today until the end of January).

8. Best hair product

   In my opinion, it’s Kevin Murphy. There’s a chance that you don’t know – it was the first company to introduce fully eco-friendly packaging – all products are packed with the use of recycled plastic from ocean rubbish. I tested a few cosmetic lines: purple Blonde.Angel (it delicately washes off the yellow hue, pink Rose.Rinse (for thin and dyed hair – it’s a great set), but the best product for me is blue Rapair-Me with regenerative properties. I need to admit that since I started using these cosmetics regularly, I can wash my hair less often. That’s an advantage that gets an A+.

* * *

7. Najlepszy peeling do ciała – Love me green
   Idealny peeling do ciała musi być naturalny (plastikowe kuleczki to profanacja i jakiś żart – powinny być zakazane), nie podrażniać naskórka dłoni i nie pozostawiać tłustej powłoki na skórze. W tej konkurencji zwycięzca może być tylko jeden – peeling Love Me Green. Nie będę ukrywać, że jestem przywiązana do tej marki od czasu odkrycia ich balsamu do ciała (zużyłam milion litrów). Będąc w ciąży peeling i balsam to dla mnie podstawa. Love Me Green jest marką, która bazuje wyłącznie na roślinnych składnikach aktywnych jak olejki i wyciągi roślinne. Nie posiada parabenów, silikonów, pochodnych olei mineralnych z przemysłu petrochemicznego, Phenoxyethanolu, czy EDTA. Nie jest testowany na zwierzętach, ma ekologiczne opakowania i jest bezpieczna dla kobiet w ciąży. Z kodem „Green2020” otrzymacie 20% zniżki na wszystko z koszyka (kod obowiązuje od dziś do końca stycznia).

8. Najlepsze kosmetyki do włosów
   Według mnie bezkonkurencyjny jest Kevin Murphy. Możliwe, że o tym nie wiecie – to on jako pierwszy zadbał o całkowicie ekologiczne opakowania – wszystkie jego produkty są wykonane z plastiku recyklowanego z oceanicznych śmieci. Przetestowałam kilka serii: fioletową Blonde.Angel (delikatnie zmywa żółty odcień), różową Angel.Rinse (do włosów cienkich i farbowanych – bardzo fajny zestaw), natomiast najbardziej przypasowała mi linia niebieska Repair-Me do regeneracji. Muszę też przyznać, że od kiedy zaczęłam regularnie używać tych kosmetyków, mogę rzadziej myć włosy, a to zaleta, która zasługuje na ocenę celującą.

emolientowy płyn oczyszczający marki NIOD (jest delikatny i nie napina skóry po umyciu twarzy) / „Voicemail Masque” marki NIOD, to całonocna maska do twarzy (działa odmładzająco – już po pierwszym użyciu widać różnicę) / olejek arganowy 100% marki Timeless (doskonale nawilża skórę – używam go codziennie) /  serum z witaminą C (20%) i E oraz kwasem ferulowym marki Timeless (przeczytacie o nim w moim starszym wpisie) / „Shine Stopper” marki Paula's Choice, to baza matująco-wygładzająca (jeśli Wasza cera ma tendencję do błyszczenia się to koniecznie kupcie ten krem – problem zniknie) / „Resist – Youth-Extending Daily Hydrating Fluid SPF 50” marki  Paula's Choice – nawilżająca emulsja przeciwsłoneczna SPF 50 (obowiązkowy kosmetyk nie tylko w lecie) /  „Skin Perfecting 8% AHA Gel Exfoliant” marki  Paula's Choice – żel złuszczający z 8 % kwasem glikolowym (złuszcza i działa przeciwzapalnie, przy tym wpływa na skórę kojąco i łagodząco – super kosmetyk)

9. The best cosmetic on-line store

   I shop most frequently at Cosibella.pl. They have plenty of great brands, and there are some that are available only at their store – A.Florence, Timeless, NIOD, or Paula’s Choice. Cosibella is the first known store which sends the following message immediately after you place an order: “We’ve just started packing your order in accordance with the Zero Waste philosophy. You won’t find plastic among the materials that we use for packing products. There are only: – paper Scotch tape; – biodegradable filler; – cardboard made of recycled materials; Your order will be safely and environmentally-friendly packed and delivered.” That’s a great move, won’t you agree?

10. Makeup cosmetics that

I used until I reached the very bottom.- Liquid blush by Bobbi Brown – it was a limited edition so I can’t give you the link – since this brand tests their cosmetics on animals, I’d rather buy something different. Can you recommend me any liquid blush?

– Brow pencil by Eveline – it costs PLN 24 and is available in Rossmann. Before, I used a brow pencil by Benefit and I don’t see a reason for overpaying.

– Fenty Beauty Foundation (by Rihanna) – I wrote that I use a BB cream on a daily basis, but if I have a night out with my friends, a date with my husband, or a family event, I like to put on something “stronger”. Fenty is another product that was recommended by my cosmetologist. It’s great as it doesn’t stain the clothes and stays on for long. When choosing the shade take a one-tone lighter shade than the one that blends perfectly with your skin during the test. All of the products by this brand become darker over the day.

   I wish you a swinging party for New Year's Eve and see you in a few month's time. I’ll try to get back as soon as possible. Aha! Everyone who wants to leave a comment should add the name of their favourite cosmetic at the end of it.

* * *

9. Najlepszy sklep internetowy z kosmetykami
   W Cosibella.pl najczęściej robię internetowe zakupy. Mają mnóstwo świetnych marek, kilka z nich można dostać tylko u nich, między innymi A.Florence, Timeless, NIOD czy Paula's Choice. Cosibella jest też pierwszym znanym mi sklepem, który po zamówieniu kosmetyków wysyła maila o takiej treści: „ Właśnie rozpoczęliśmy pakowanie Twojej paczki w zgodzie z ideą Zero Waste. Wśród materiałów, z których korzystamy nie znajdziesz plastiku, a jedynie: – papierową taśmę klejącą; – biodegradowalny Skropak; – karton z materiałów pochodzących z recyklingu; Twoja przesyłka będzie bezpiecznie zapakowana i jednocześnie przyjazna środowisku.” Same przyznajcie, że to fajny ruch.

10. Kosmetyki do makijażu, które zużyłam do ostatniej kropli i maźnięcia.
– Róż do policzków w płynie Bobbi Brown – była to limitowana edycja, więc go nie podlinkuję – ponieważ ta marka testuje kosmetyki na zwierzętach, wolałabym teraz kupić coś innego. Czy możecie polecić mi jakiś róż w płynie?
Kredka do brwi Eveline – kosztuje 24 złote i można kupić ją w Rossmannie. Wcześniej  używałam kredki z marki Benefit i nie widzę potrzeby przepłacania.
– Podkład Fenty Beauty (marka Rihanny) – pisałam, że na co dzień używam BB, ale jak mam jakieś wyjście z przyjaciółkami, randkę z mężem lub imprezę rodziną, wolę nałożyć coś „mocniejszego”. Fenty to kolejny produkt polecony przez panią kosmetolog. Jest świetny, bo nie brudzi ubrań i bardzo długo się trzyma. Przy doborze barwy weźcie o ton jaśniejszą niż idealnie zlewająca się z cerą podczas testu. Wszystkie podkłady tej marki po jakimś czasie ciemnieją na twarzy.

   Życzę Wam wspaniałej zabawy sylwestrowej i do zobaczenia za kilka miesięcy. Postaram się do Was wrócić najszybciej, jak to będzie możliwe. Aha! Każda z Was, która chce zostawić komentarz niech doda na końcu nazwę ulubionego kosmetyku tego roku.

 

LOOK OF THE DAY – NEW YEAR’S EVE

sequin dress / cekinowa sukienka – MLE Collection

leather sandals / skórzane sandały na szpilce – Steve Madden

The post-Christmas clearance sale has also reached  MLE Collection warehouse. This week, we are discounting everything that is left from the winter collection by 30% (we also brought back a few sizes that have already been sold out). So that’s the final chance to buy products from this season – next week, we’ll be already introducing new items. In today’s post I’m bidding farewell to the previous year with a flagship MLE design – this dress has reached record sales, and since already at the stage of choosing the fabric we knew it would be a hot piece, we placed an appropriately big order (at last!). There are only thirteen items of this model left.

* * *

Poświąteczne porządki dopadły też magazyn MLE Collection. W tym tygodniu przeceniamy wszystko, co zostało nam z zimowej kolekcji o 30 procent (na stan wprowadziłyśmy też trochę rozmiarów, które wcześniej były wyprzedane). To więc ostatnia szansa, aby kupić produkty z tego sezonu – w przyszłym tygodniu wprowadzamy już nowości. W dzisiejszym wpisie żegnam więc miniony rok flagowym projektem MLE – ta sukienka pobiła u nas wszelkie rekordy sprzedaży, ale ponieważ już na etapie doboru materiału wiedziałyśmy, że będzie hitem zamówiłyśmy odpowiednie ilości (wreszcie!). Na nowe właścicielki czeka już tylko trzynaście sztuk tego modelu. 

Last Month

     In my movie rankings, you’ll find plenty of options whose final scene takes place during the Christmas time. This year, like the protagonist of “Bridget Jones's Diary” or “Miracle on 34th Street”, I had the feeling that suddenly everything is in the right place, and that the not so nice trials and tribulations from the last few months sink into oblivion and I don’t remember happier holidays than these. I hope that you’ve spent this time among your nearest and dearest and you smiled all the time. I’d like this month to last as long as possible. That’s why I was pleased to prepare today’s Last Month post – check out the photos from the last couple of weeks filled with the smell of tangerines, Christmas tree, sprinkled with flour for rolling out dough, and with lots of family love.

* * *

   W moich filmowych rankingach znajdziecie sporo pozycji, których końcowa scena rozgrywa się w trakcie Świąt Bożego Narodzenia. W tym roku, niczym bohaterka "Dziennika Bridget Jones" czy "Mikołaja z 34 ulicy" miałam wrażenie, że nagle wszystko znalazło się na właściwym miejscu, że nie zawsze miłe przygody z ostatnich kilku miesięcy odchodzą gdzieś w dal i że nie pamiętam szczęśliwszych Świąt niż te. Mam nadzieję, że ten czas upłynął Wam wśród bliskich, a uśmiech nie schodził z Waszych twarzy. Chciałabym, aby ten miesiąc trwał jak najdłużej, dlatego z przyjemnością przygotowywałm dla Was dzisiejsze zestawienie – zapraszam do zdjęć z ostatnich kilku tygodni wypełnionych zapachem mandarynek, choinki, oprószonych mąką do rozwałkowywania ciasta na pierniki i z mnóstwem rodzinnego ciepła. 

Czyżby to kadr z kulinarnego bloga? Nie! To śniadanie u Zosi, na które uwielbiamy wpadać przed spacerem po Orłowie (ale jajko w koszulce to akurat dzieło jej męża ;)). 
1. Wspomniane wcześniej Orłowo. // 2. Moje ulubione dekoracje świąteczne. // Znacie tę legendę o tym, że to mężczyzna zawsze musi czekać na kobietę? U mnie jest dokładnie na odwrót. // 4. Mój zamrażalnik. W kolejnym odcinku ecostories, który możecie znaleźć na moim Instagramie, mówiłam o tym, w jaki sposób wykorzystać jedzenie, które zostanie nam po Świętach. Andrzejkowy wieczór. 1. Mini Wigilia firmowa. // 2. Ulubione skarpetki miesiąca. Pokazywałam je w tym wpisie. // 3. Szukamy idealnej choinki. // 4. Cekiny. Kiedyś ich nie znosiłam – dziś uwielbiam. //Uwielbiam to zestawienie kolorów. 
Gdy drzemka kończy się szybciej niż planowałam…Chciałam Wam polecić tę książkę, ale podobno jest teraz kompletnie nie do dostania :). Kupujcie jak tylko wróci do księgarni!
Biuro elfa. 1. Przygotowywanie świątecznych wieńców w pracowni florystycznej "Narcyz" to już nasza coroczna tradycja. // 2. Świąteczne artykuły w tym roku rozsadziły system! A raczej serwer :). Dziękuję Wam za ponad pięć milionów odwiedzin! Link do wpisu o świątecznych tradycjach znajdziecie tutaj. // 3. Wyprowadzamy Portosa. // 4. Eskpresowy poczęstunek dla dziewczyn z MLE Collection. Olej z nasion opuncji figowej i owoców róży rdzawej, mleczko pszczele, miód, olej arganowy to tylko kilka z wielu skutecznych i jednocześnie naturalnych substancji pozwalającyh zachować młody wygląd skóry. Marka Bioagadir wykorzystała je do stworzenia serum, które już po tygodniu poprawia wygląd skóry. Serum, mimo zawartości olejów jest niekomodogenny (nie zatyka porów) i sprawdzi się jako baza pod makijaż. To był jeden dzień… Nasza dama już wybrana. 
Biały kolor zimą to mój ulubiony pomysł na strój w stylu "dziewczyny Bonda". Cały wpis znajdziecie tutajOstatnie ustalenia i… właściwie zamykamy MLE Collection na okres Świąt. Ten sezon był dla nas naprawdę pracowity – w którymś momencie z trudem łączyłam już bycie mamą (zawsze na pierwszym miejscu), blogowanie i prowadzenie marki odzieżowej – wsparcie mojej kochanej asystentki Moniki było naprawdę nieocenione! Chwila wytchnienia, gorąca herbata i zdrowe ciasteczka to miłe zakończenie pracy.  Czajnik powyżej jest od marki Russell Hobbs (seria Inspire). Jeśli ktoś planuje zakup czajnika, tostera czy ekspresu do kawy, to kupując go tutaj i rejestrując zakup dowolnego produktu Russell Hobbs z serii Inspire lub Retro można odebrać gratis zestaw dwóch elektrycznych młynków do soli i pieprzu.Domek z piernika w wersji błyskawicznej. 1. Chwila oddechu. // 2, 3 i 4. Święta z dziećmi są najlepsze. //Wielbłąd runął na deskę dwie sekundy po zrobieniu tego zdjęcia. 
Gdy przygotowujesz zdjęcie na Instagram…… a wszyscy próbują pomóc. Świąteczne detale. Nie chcę tego sprzątać i żegnać na cały rok!Ubieramy się na zimowy spacer. A w moich nogach ukochany reniferek Portosa. Czapka od PomPoms towarzyszy mi już kolejny sezon. Jest wyjątkowo ciepła i zawsze dobrze leży. Chociaż Gosi ostatnio na blogu mniej (niebawem wróci do Was z nowym wpisem i się wytłumaczy ;)) to nie ma dnia, aby nie wysłała mi jakiegoś mema, linku do artykułu o skutecznych sposobach na usypianie dzieci czy książki, którą właśnie czyta. Dzielę się wieć z Wami jej ulubioną pozycją z ostatniego miesiąca. "Wszystko zaczyna się w głowie" autorstwa Karoliny Cwaliny-Stępniak (na zdjęciu widoczny jest również ten kalendarz) ma pomóc czytelniczce zrealizować swoje cele, chociaż Karolina od razu uprzedza, że nie zawsze będzie łatwo. Jeśli lubicie poradniki motywacyjne to Gosia melduje, że ten Wam się spodoba. I jeszcze raz! A ile razy Wy dorabiałyście w te Święta pierniczki?Świątecznhy bałagan. Ubieranie choinki zostawiliśmy w tym roku na sam koniec przygotowań, dokładnie tak, jak wtedy gdy byliśmy dziećmi i nie można się było za to zabierać przed Wigilią. Szukamy powoli pierwszej gwiazdki. Zaraz się przebieramy i ruszamy na pierwszą w życiu kolację wigilijną w czwórkę. 
Za kulisami. Karp z rodzynkami. Może nie dostałam najbardziej fotogenicznego kawałka, ale uwierzcie, że był genialny.Każdy chce wziąć na ręce tego małego skrzata. Spotykacie się na "resztkówkę"? To świetny sposób, żeby jedzenie się nie zmarnowało! 

Świąteczny poranek z kawą w ulubionym kubku. Cieszymy się każdą chwilą!

* * *

 

Look of The Day – Christmas Eve & Best wishes

earrings / kolczyki – YES

dress / sukienka – MLE Collection 2020

leather shoes / skórzane sandały – Zara

The magic of Christmas is also about the final preparations, together with your nearest and dearest. Christmas Eve is all about the warmth of the hearth and home that is felt stronger in comparison to the one felt on regular days. These will be exceptional holidays for us – first Christmas with our daughter and I want to give my nearest and dearest the most precious gift – time. I’d like to take this opportunity to express my wishes for you. When meeting by the Christmas Eve table, remember only about the good deeds, done by you and others, and forget about grudges. Enjoy each Christmas moment, each guest, taste of traditional meals (even if you don’t really like the compote, just like me) and each carol sung together. Merry Christmas!

* * *

Magia Świąt Bożego Narodzenia to także ostatnie przygotowania, wspólnie z najbliższymi. Wigilia to ciepło domowego ogniska, które odczuwamy w te dni mocniej niż zwykle. To będą dla nas wyjątkowe Święta – pierwsze z naszą córeczką i chcę podarować moim bliskim najcenniejszy prezent – czas. Korzystając więc z okazji składam Wam życzenia już dzisiaj. Spotykając się przy wigilijnym stole, pamiętajcie proszę wyłącznie o dobrych uczynkach, cudzych i własnych, wyrzućcie z serc urazy i krzywdy. Cieszcie się każdą świąteczną chwilą, każdym gościem, smakiem tradycyjnych potraw (nawet jeśli nie przepadacie, tak jak ja, za kompotem z suszu) i każdą wspólnie odśpiewaną kolędą. Wesołych Świąt!

 

W prezencie przyniosę Ci świąteczne ciasto korzenne z likierem

 I'm never fed up with dark spicy cakes – especially a few weeks before Christmas. The intensified motion at our kitchen usually starts at the beginning of December, when the reasons for events and meetings are just starting. At that time I choose the classic carrot cake with snow-white icing or the more spicy cake, resembling ginger cake. In today’s recipe, I recommend adding a little bit of liqueur which will intensify the orange aroma of the cake. I love the pre-Christmas period as it fosters meetings with our nearest and dearest surrounded by the sounds of cheerful conversations and never-ending wishes. For me, it’s also a perfect excuse to give my family something sweet straight from my heart!

*   *   *

  Ciemnych ciast korzennych nigdy nie mam dość – szczególnie na kilka tygodni przed Wigilią. Ten wzmożony ruch w naszej kuchni rozpoczyna się z reguły na początku grudnia, gdy okazje do spotkania dopiero się rozpoczynają. Wówczas wybieram naprzemiennie klasyczne ciasto marchewkowe ze śnieżnobiałą polewą lub nieco bardziej korzenne w smaku, przypominające piernik. W dzisiejszym przepisie polecam dodać odrobinę likieru, który wzmocni pomarańczowy aromat ciasta. Kocham ten okres przedświąteczny, bo sprzyja on bliskim spotkaniom wśród radosnych rozmów i niekończących się życzeń. Dla mnie to również doskonały pretekst do wręczenia moim bliskim czegoś słodkiego prosto od serca!

Recipe for spicy cake with liqueur

Ingredients:(square baking tray with a size of:

300 g of wheat flour

150 g of brown sugar

4 eggs

2 shots of orange liqueur

2 tablespoons of cocoa

1 bar of chocolate (milk or dark)

4 tablespoons of honey

1 teaspoon of baking soda + 1 teaspoon of baking powder

2 teaspoons of cinnamon

(you can add more) + 2 teaspoons of ground ginger + 1/2 teaspoon of ground nutmeg + 1/2 teaspoon of ground pepper + 1/2 teaspoon of ground cardamom

150 g of melted butter

lemon zest from 1 orange

cream:

100 g of butter

80 g of icing sugar

1-2 tablespoons of lemon juice

1 package of creamy cheese, like Philadelphia, approx. 150 g

fresh cranberries

for decoration

icing sugar for the topping

* * *

Przepis na ciasto korzenne z likierem

Skład:

(forma kwadratowa o wymiarach:

300 g mąki pszennej

150 g brązowego cukru

4 jajka

2 kieliszki likieru pomarańczowego

2 łyżki kakao

1 tabliczka czekolady (mleczna lub gorzka)

4 łyżki miodu

1 łyżeczka sody + 1 łyżeczka proszku do pieczenia

2 łyżeczki cynamonu (można więcej) +  2 łyżeczki mielonego imbiru + 1/2 łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej + 1/2 łyżeczki mielonego pieprzu + 1/2 łyżeczki mielonego kardamonu

150 g roztopionego masła

otarta skórka z 1 pomarańczy

krem:

100 g masła

80 g cukru pudru

1-2 łyżki soku z cytryny

1 opakowanie serka typu Philadelphia, ok. 150 g

do dekoracji: świeża żurawina

do posypania: cukier puder

Directions:

1. Combine flour, baking powder, baking soda, cocoa, and spices in one bowl.

2. Combine eggs with sugar (but don’t whisk them too much) and add melted butter, honey, orange zest, chocolate melted in water bath, and liqueur. Slowly pour everything into the bowl with dry ingredients and stir it delicately with a whisker. Pour the mixture into a baking tray lined with parchment paper. Bake it in the oven preheated to 180ºC for approx. 50/60 minutes or until the skewer is dry. Decorated the baked cake with cooled cream and fresh cranberries, Sprinkle it with icing sugar before serving.

3. To prepare the cream: whisk the butter with icing sugar until smooth. Then, add lemon juice and creamy cheese. Stir it until smooth. Cool the cream in the fridge for at least 1 hour.

* * *

A oto jak to zrobić:

1. Mąkę, proszek do pieczenia, sodę, kakao i przyprawy łączymy w jednym naczyniu.

2. Jajka mieszamy z cukrem (ale nie ubijamy mocno) i dodajemy roztopione masło, miód, skórkę z pomarańczy, rozpuszczoną w kąpieli wodnej czekoladę i likier. Całość powoli wlewamy do suchych składników mieszając delikatnie trzepaczką. Ciasto przelewamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczemy w rozgrzanym piekarniku w 180 stopniach C przez ok. 50/60 minut lub do tzw. suchego patyczka. Upieczone ciasto dekorujemy schłodzonym kremem i świeżą żurawiną. Przed podaniem posypujemy cukrem pudrem.

3. Aby zrobić krem: masło ubijamy z cukrem pudrem na gładką masę, następnie dodajemy sok z cytryny i serek śmietankowy. Mieszamy, aż powstanie gładka masa. Krem schładzamy w lodówce, min. 1 godzinę.

Upieczone ciasto dekorujemy schłodzonym kremem i świeżą żurawiną. Przed podaniem posypujemy cukrem pudrem.

Dzień Świętej Łucji i przedostatnia niedziela Adwentu czyli jak wprowadzić świąteczny nastrój w domu.

   This year, our holidays will look different in comparison to previous years. That’s why I’m preparing with meticulousness previously unknown to me. First and foremost, already in November, I made it a point of honour to finish all professional matters until the second Sunday of Advent. It’s clear as daylight that the pre-Christmas period is very fruitful for clothing companies, but we at MLE Collection have already packed all the packages and gave up on promotional activities at the last moment in order to give you and ourselves some rest. Advertisers who wanted to purchase ads on the blog and Instagram two weeks before Christmas Eve were also sent away empty-handed. I won’t compensate the lost time to myself and my nearest and dearest even with the most expensive gift.   

   It’s not that the holiday fever, the never-ending “Last Christmas”, and even the increased movement on the streets don’t evoke a sort of excitement in me – the tension, like the one during rehearsals before a grand show, is an inseparable element of Christmas. We are all preparing for something exceptional, and the slight stage fright is even desirable. This year, the greatest magic happens at my house – far from the urban hustle and bustle and queues at the shopping malls – so this is what I’m focusing on the most. I want the real Christmas Spirit to be felt by all my nearest and dearest.

* * *

   W tym roku nasze Święta będą wyglądać inaczej niż wcześniej. Przygotowuję się więc do nich z nieznaną mi przedtem skrupulatnością. Przede wszystkim, już w listopadzie za punkt honoru postawiłam sobie zakończenie wszystkich zawodowych spraw do drugiej niedzieli Adwentu. To jasne jak słońce, że okres przedświąteczny jest dla firm odzieżowych bardzo owocny, ale my w MLE Collection spakowałyśmy już wszystkie paczki i zrezygnowałyśmy z działań promocyjnych „na ostatnią chwilę”, aby dać wytchnąć sobie i Wam. Reklamodawców, którzy chcieli wykupić reklamy na blogu i Instagramie na dwa dni przed Wigilią też odesłałam z kwitkiem. Nawet najdroższym prezentem nie wynagrodzę przecież sobie i innym straconego czasu.

    Nie jest tak, że świąteczna gorączka, niekończące się „Last Christmas”, a nawet wzmożony ruch na ulicach nie wzbudzają we mnie pewnego rodzaju podekscytowania – to napięcie, jak w czasie prób przed wielkim przedstawieniem, jest nieodłącznym elementem Bożego Narodzenia. Wszyscy szykujemy się przecież na coś wyjątkowego, lekka trema jest więc jak najbardziej pożądana. W tym roku największa magia dzieje się jednak w moim domu – daleko od miejskiego zgiełku i kolejek w galeriach – więc to na nim skupiam się najbardziej. Chcę, aby to tutaj, jak nigdzie indziej, moi bliscy czuli prawdziwego Ducha Świąt.

    In order to evoke the exceptional atmosphere from my childhood and pass it on to the new generation in the least modified form, I study articles and books about Christmas in the past and old Christmas traditions. I’ve got the feeling that the disappearance of this special aura over the last decade is a result of neglecting the seemingly unimportant rituals. In order for them to have appropriate power, they should be executed with appropriate timing (listening to Christmas songs already in November is cool, but it’s true that they lose their exceptionality already in mid-December) and order – as if we were crossing consecutive lines.   

   We wanted to wait until 6 December with the Christmas tree; however, when the day came, I thought that it’s too early. First, I will prepare the whole home, I’ll go through the Christmas tree balls and decorations, and send and “receive” all letters to Santa Claus, and clean the most cluttered corners of my flat – you need to leave the least pleasant for last. The distorted order wouldn’t allow me to build appropriate tension – if you know what I mean.

* * *

   Aby przywołać ten niezwykły nastrój z mojego dzieciństwa i nauczyć go nowego pokolenia w jak najmniej zmodyfikowanej formie, studiuję artykuły i książki o starych świątecznych i około świątecznych tradycjach. Mam bowiem wrażenie, że ulatnianie się tej wyjątkowej aury w ostatnim dziesięcioleciu wynika głównie z pominięcia pozornie nieważnych rytuałów. Aby miały one odpowiednią moc powinny być wykonywane w odpowiednim czasie (słuchanie świątecznych piosenek od listopada jest super, ale faktem jest, że przez to w połowie grudnia tracą już swoją wyjątkowość) i kolejności – jakbyśmy przekraczali następne kręgi wtajemniczenia.

    Z choinką mieliśmy poczekać do szóstego grudnia, gdy jednak nadeszły mikołajki stwierdziłam, że to jednak za wcześnie. Wpierw przygotuję całe mieszkanie, przejrzę stare bombki i ozdoby, wyślę i "odbiorę" wszystkie listy do Mikołaja i zrobię porządki w najbardziej zagraconych kątach mieszkania – najprzyjemniejsze trzeba przecież zostawić na koniec. Zaburzona kolejność nie pozwoliłaby zbudować odpowiedniego napięcia – jeśli wiecie co mam na myśli.

    Decorating the house is not only highlighting the value of the upcoming holidays. It’s mostly medicine for the grey aura behind the window. The closer the Christmas, the darker it becomes. The days are shorter, and night is becoming infinitely longer. With such a dark aura, on 13 November, Saint Lucia heralds that there are only eleven days until Christmas Eve. This date is not coincidental – for centuries, it was believed that it’s the darkest and the most dull days of the year. In the past in Poland, there was a custom to start all Christmas preparations on that day as lighting candles and decorating houses brought hope for lighter days. According to folklore beliefs, non-compliance to this date could lead to discord in the family. That’s why I undusted the old tradition and meticulously decorated the flat during the last weekend. Thus, I’ll get to the crux of this article (I usually create Christmas articles of considerable length, and introductions are infinitely long) and I’ll briefly tell you about my favourite ways for Christmas decorations.

* * *

   Przyozdobienie domu nie tylko podkreśla wagę zbliżających się Świąt. To przede wszystkim lekarstwo na szarą aurę za oknem. Im bliżej Bożego Narodzenia, tym ciemniej. Dni są coraz krótsze, a noc zdaje się wydłużać w nieskończoność. W tę ciemność, 13 grudnia, wkracza święta Łucja zwiastując, że od Wigilii dzieli nas już tylko jedenaście dni. Ta data nie jest przypadkowa – przez wieki wierzono, że to najciemniejszy i najbardziej ponury dzień w roku. W dawnej Polsce zwyczajowo rozpoczynano tego dnia przygotowania do Świąt, bo zapalanie świec i przyozdabianie mieszkań przynosiło nadzieję na jaśniejszy czas. Według wierzeń ludowych, nieprzestrzeganie tego terminu mogłoby wywołać niezgodę w rodzinie, więc odkurzyłam tę starą tradycję i w miniony weekend skrupulatnie przyozdobiłam mieszkanie. Przejdę więc do sedna tego artykuły (teksty o Bożym Narodzeniu zwykle wychodzą mi wyjątkowo długie, a wstępy ciągną się w nieskończoność) i pokrótce opowiem Wam o moich ulubionych sposobach na świąteczne ozdoby.

Składane gwiazdy z papieru. Można je z łatwością złożyć i przechowywać. Moje są dosyć proste, ale w Skandynawii, w której te ozdoby są bardzo popularne, można kupić prawdziwe ażurowe dzieła sztuki. 

Uwielbiam ten moment, gdy otwieram nowy notatnik lub kalendarz. Zawsze obiecuję sobie (tak jak to miało miejsce w podstawówce w przypadku zeszytu od polskiego), że teraz będę go prowadzić bardzo starannie i pisać w nim tylko piórem. No cóż… niestety zbyt intensywnie z nich korzystam, aby takie postanowienie miało szanse powodzenia. Mój „pamiętnik na 5 lat” który pełni u mnie rolę notatnika jest piękny – zresztą jak wszystkie produkty ze sklepu Escribo. Jeśli szukacie wysmakowanego i jednocześnie użytecznego prezentu to koniecznie skorzystajcie z mojego kodu MLE2019 aby uzyskać 10% zniżki. Jest ważny do 10 stycznia :).

      In many countries all over the world, St. Lucia’s Day is a day that celebrates lights (the name Lucia comes from the Latin word “lux” which means light). In Sweden, the date is celebrated in a special way – a procession of “maids” in white clothes, wearing wreaths, and holding candles in their hands is marching along the main streets of the city. However, in our Polish culture, there are plenty of references to the magic of light – we’ve got Rorate Masses, when the delicate light of candles that we light before the dawn is the only that we can find in the church. Light is a symbol that accompanies us from the beginning until the end of Christmas preparations. From the candle lit on the first Sunday of Advent to Christmas tree lights. We also shouldn’t forget about the first falling star, without which you can’t start the Christmas Eve supper. Following that lead, it’s easy to conclude that the longed-for atmosphere at our house can be attained through appropriate use of light. At my house, warm lights on a transparent cable that are located above the bed (hanging by the window handles) and on the photos (those that haven’t been hung yet ;)). I was able to find models that turn off automatically after eight hours.

* * *

   W wielu krajach na całym świecie Dzień Świętej Łucji to inaczej Dzień Światła (imię Łucja pochodzi od łacińskiego słowa "lux" – światło). W Szwecji obchodzi się tę datę szczególnie – orszak „panienek” w białych strojach, wiankach na głowach i ze świecami w dłoniach maszeruje głównymi ulicami miast. Ale w naszej polskiej kulturze odniesień do magii światła też nie brakuje – mamy przecież roraty, kiedy to delikatne światło świec, które zapalamy przed świtem jest jedynym jakie znajdziemy w kościele. Światło to symbol, który towarzyszy nam zresztą od początku do końca świątecznych przygotowań. Od świeczki zapalanej w pierwszą niedzielę adwentową aż po lampki wieszane na choince. Nie wspominając już o pierwszej gwiazdce, bez której kolacja wigilijna nie może się rozpocząć. Idąc tym tropem łatwo wywnioskować, że upragnioną atmosferę w naszym domu uzyskamy właśnie dzięki odpowiedniemu wykorzystaniu światła. U mnie sprawdzają się lampki o ciepłej barwie na przezroczystym kablu, które mam nad łóżkiem (zaczepione o klamki okienne) i na obrazach (tych niepowieszonych ;)). Udało mi się znaleźć takie modele, które wyłączają się automatycznie po ośmiu godzinach.

Tak bardzo się cieszę, gdy polecane przeze mnie rzeczy dobrze się u Was sprawują. Nie dalej, jak wczoraj czytałam wiadomość od jednej z Was, która ze sklepu Mongolian kupiła rękawiczki (pokazane przeze mnie prawie rok temu) i jest nimi zachwycona. Ja z kolei dopiero co odpakowałam parę tych długich pięknych skarpet z wełny owiec mongolskich. Zajrzyjcie do tego sklepu – na pewno znajdziecie coś dla siebie lub bliskich.  

    Another decorative element that I use is paper stars that can hung in windows. Now, you can get them anywhere (Leroy Merlin, OBI, IKEA), but I recommend only those that can be folded flat as they are later easy to store. And now I’ll fluently go into another digression and, at the same time, my rule number one – at home, I’ve got only decoration that can be useful for at least a few years or are fully natural, like holly sprigs or pine sprigs. Everything that is plastic and disposable doesn’t catch my attention in the slightest. It’s not only about ecology or appearance, it is about the practicality of reusable adornments. The whole action of taking a dusted box out of the storage place and going through the Christmas tree balls, adornments, cards, and other knick-knacks that are hidden inside is, in my opinion, the most atmospheric December moment. 

   That’s probably some symptom of being old as in the past, I wanted my Christmas tree to be minimalist and in one colour palette, and now, I want it to be full of memories. That’s why I’ve got Christmas tree balls in the shape of stars that my mum remembers from her childhood, a souvenir from New York in the form of a dinosaur from the Natural Museum History, a plush mouse from my first visit in Brussels, and many other items that would appear a shiny disarray to another person. For me, these create a small history of my life. 

* * *

   Innym elementem wystroju, który wykorzystuję, są papierowe gwiazdy do powieszenia w oknach. Teraz można je dostać wszędzie (Leroy Merlin, Obi, IKEA), ale ja polecam tylko takie, które można złożyć na płasko, bo łatwo je potem przechować. I tu płynnie przechodzę do kolejnej dygresji i jednocześnie mojej zasady numer jeden – mam w domu tylko takie ozdoby, które mogą służyć mi co najmniej kilka lat, albo są całkowicie naturalne, jak gałązki ostrokrzewu czy sosny. Wszystko to, co plastikowe i jednorazowe nie zwraca mojej najmniejszej uwagi. Nie chodzi zresztą tylko o ekologię czy wygląd i użyteczność wielorazowych ozdób. Cały proceder wyciągania z pawlacza przykurzonego kartonu i oglądanie ukrytych w nim bombek, ozdób, kartek i innych drobiazgów, które tak dobrze pamiętam z poprzednich lat, uważam za jeden z najbardziej nastrojowych grudniowych momentów.

  To pewnie jakiś objaw starości, bo kiedyś chciałam, aby moja choinka była minimalistyczna i w jednej tonacji kolorystycznej, za to dziś chcę aby była pełna wspomnień. Są więc bombki-gwiazdy, które moja mama pamięta jeszcze ze swojego dzieciństwa, pamiątka z Nowego Jorku w postaci dinozaura z Muzeum Historii Naturalnej, pluszowa myszka z pierwszej wizyty w Brukseli i wiele innych przedmiotów, które komu innemu wydałyby się błyszczącym bałaganem, a dla mnie są jak mała historia życia. 

 

* * *

dziecięcy sweter z reniferem – ZARA // jasny golf i spódnica w groszki – MLE Collection