Wiśniowe clafoutis czyli jeden z moich ulubionych francuskich deserów, który zawsze wychodzi!

*    *    *

Myślę, że każdy ma smaki, które potrafią w cudowny sposób przywołać najpiękniejsze wspomnienia. Czasami wystarczy zapach albo pierwszy kęs, który uruchamia cały szereg obrazów i związanych z nimi emocji. To pewien rodzaj wrażliwości z którą człowiek się rodzi albo rozwija w trakcie swojego życia. Do francuskich deserów mam ogromną  słabość, bo budzą we mnie nostalgię i przywołują elegancki i dekadencki świat.

Skład:

(forma o średnicy 23/26 cm)

120 g mąki pszennej

80 g cukru + 20 g cukru waniliowego

1 laska wanilii

250 ml mleka 3,2%

4 jajka

80 g masła

szczypta soli

ok. 600/700 g wydrylowanych wiśni lub czereśni

do podania: cukier puder lub bita śmietana / domowe lody

A oto jak to zrobić:

  1. Wydrylowane wiśnie umieszczamy w żaroodpornej i natłuszczonej formie do pieczenia.
  2. W dużej misce mieszamy przesianą mąkę, cukier (waniliowy, też) ziarenka wanilii i szczyptę soli. Delikatnie mieszając dodajemy mleko, następnie jajka i roztopione masło. Całość mieszamy, aż masa będzie jednolita i zalewamy wiśnie. Pieczemy w rozgrzanym piekarniku w 200 stopniach C przez 15 minut, a następnie zmniejszamy temperaturę do 180 stopni C i pieczemy przez 30 minut. Wyjmujemy z piekarnika i studzimy na kratce. Przed podaniem posypujemy cukrem pudrem.

Clafoutis można również przygotować z czereśniami lub jagodami. Przepis na ciasto jest wyjątkowo prosty – wręcz niektórzy przyrównują go do ciasta na naleśniki :)

Clafoutis smakuje trochę jak pudding, trochę jak flan. Niech się nie zniechęcą osoby, które będą piekły po raz pierwszy ten deser – ciasto po wyjęciu z piekarnika może sprawiać wrażenie niedopieczonego lub przypominać słynnego zaklaca. Otóż tak nie jest i o to w tym chodzi :)

Clafoutis możemy podać z lodami, bitą śmietaną lub cukrem pudrem – ale koniecznie lekko ciepły :)

Francuzi używają do niego czereśni z pestkami, moja wersja jest z wydrylowanymi wiśniami.

LOOK OF THE DAY

earrings and ring / kolczyki i obrączka – YES

black cotton top / czarna bawełniana bluzka – H&M

leather bag / skórzana torba – Balagan

trousers / spodnie – Mango

shoes / buty – Chanel

   Even though my presence at the premiere of CHANEL’s fall-winter novelties in Warsaw is for me an element of professional duties, I had a totally different impression – everyone warmly greeted also the baby on my shoulder, and the conversations with aunts-bloggers and another fledgling mother (JestemKasia) was pure pleasure. Olivia Kijo whom you can remember from TOP5 posts and whom I hadn’t had the occasion to meet before, amused us to tears with her anecdotes from the online world. She cited, for example, a comment that she read concerning her outfit that was left on the blog – someone assumed that her pointy shoes were suitable for killing spiders on the wall at most ;).

* * *

Chociaż obecność na premierze jesienno-zimowych nowości od CHANEL w Warszawie jest dla mnie jakimś elementem zawodowych obowiązków, to wrażenie miałam zgoła odmienne – z dużą serdecznością powitano również maleństwo na moim ramieniu, a pogawędki z ciotkami-blogerkami i inną świeżo upieczoną mamą (JestemKasia) były czystą przyjemnością. Olivia Kijo, którą kojarzycie pewnie z wpisów TOP5, a której wcześniej nie miałam okazji poznać osobiście, rozbawiała nas do łez swoimi internetowymi anegdotami. Przytoczyła na przykład komentarz, przeczytany kiedyś na moim blogu na temat swojej stylizacji – ktoś uznał, że jej buty z dużym czubkiem nadają się co najwyżej do zabijania pająków przy ścianie ;). 

Jakimi materiałami powinniśmy się otaczać w naszym domu?

   Over the last five years, I moved more times than over the course of my whole life. I changed the flats three times, and when I thought that I can finally grow roots in one place, it turned out that there is another revolution of this type ahead of me. This time, owing to experience, it’s not a big deal to me anymore – I’ve learnt how to quickly and easily furnish interiors to instantly feel at home – as if I’ve been living in that place for quite some time. If I were to give you one, most important, element that makes the flat immediately acquire cosy ambiance, it would be the appropriate chosen fabrics in many shapes and forms. Why are they so important? These are the ones that we most often touch – they make us stay in one room for longer, submerging in a soft couch, or allow us to have a pleasant beginning of a day, when our bare feet come into contact with the carpet. I’m sure that if you think about it for a moment, you’ll quickly notice that nice interiors are non-existent without these elements. Today, I’d like to share my observations and guidelines concerning a variety of fabrics at our homes.

* * *

   W ciągu ostatnich pięciu lat przeprowadzałam się więcej razy niż w całym swoim życiu. Trzykrotnie zmieniałam mieszkanie i gdy już myślałam, że będę mogła zapuścić korzenie, okazało się, że przede mną kolejna tego typu rewolucja. Tym razem, dzięki doświadczeniu, nie jest to już dla mnie wielkim wyzwaniem – nauczyłam się w szybki i prosty sposób tak urządzać wnętrze, by od razu czuć się w nim dobrze – jak gdybym mieszkała w nim od dawna. Jeśli miałabym podać jeden najważniejszy element, który sprawia, że mieszkanie momentalnie nabiera przytulnego klimatu, to byłyby to właściwie dobrane materiały pod wieloma postaciami. Dlaczego są one takie ważne? To ich najczęściej dotykamy – sprawiają, że mamy ochotę zostać w pomieszczeniu dłużej, zatapiając się w miękkiej kanapie lub przyjemniej rozpoczynamy dzień, gdy nasze bose stopy zetkną się z dywanem. Jestem pewna, że jeśli chwilę się nad tym zastanowicie, szybko zorientujecie się, że przytulne wnętrza bez nich nie istnieją. Dziś chciałam podzielić się z Wami swoimi spostrzeżeniami i wskazówkami na temat różnorakich tkanin w naszym domu.

Czym byłby artykuł o materiałach w domu gdyby nie wspomnieć w nim o moich ulubionych dresach? Tak naprawdę w bluzach w Hibou chodzę wszędzie, ale jako typowy „homewear” też sprawdzą się rewelacyjnie.

What fabrics should surround you at home?  

   The practical and functional role of fabrics at home is self-evident, so I won’t get into too much detail about the fact that curtains protect us from sunlight and cushions are a superb elbow support. However, if you take a close look at the photos in interior design catalogues or Instagram inspirations, you’ll notice that fabrics create the whole magic of these snapshots. A sofa with nicely chosen cushions and a beautiful carpet create one of the most representative spots at home. If we arrange everything with precision, the rest will be less relevant – when entering your living room, guests will always think “what a pleasant place to rest”. All right, this post is not about encouraging you to purchase a new sofa. If the one that you own is not an aesthetic masterpiece, other fabrics will allow you to create such climate. First, you can buy new pillowcases. Pay attention to their weave (those with an addition of wool are very popular now – an example can be found here) and their thickness (so that they aren’t see-through – an example of an appropriate thickness can be found here). A blanket can be used in two ways: first of all, as a decorative element to be placed on the sofa back, secondly, as a pad for sitting (here, you should choose something sturdier, for instance jacquard – an example can be found here). It’s my main solution to cover spots on a white sofa as people who have kids and animals shouldn’t equip themselves with couches with cotton padding that is difficult to clean from stains (mine is made of as much as 50% cotton).

   When I was a little girl, I always looked with awe on the brilliantly decorated Ikea beds – I simply wanted to jump on them and stay there for the rest of the day. Where does the “magic” of it come from? Well, the duvet is fluffy, ideally placed, there is a bedspread made of pleasant fabric, and everything is completed with additionally beaten pillows. It’s enough to place the last detail upwards instead of lying it flatly on the bed – it is a trick implemented at hotels, and their beds always look incredible. When it comes to the duvet, those with downy filling will always look good. I chose one with duck down – it has ideal composition and doesn’t cost millions. I bought it for less than six hundred zlotys at one of Polish brands – I found it through the browser. I had a similar situation with bedding visible in the photo. It also has a great composition and costs less than seventy zlotys. It comes from Your Home Story (it’s great when it comes to ironing).

You think that it doesn’t concern bathroom? Try to do an experiment and replace towels with white ones and place them in a visible place (they also do that at hotels). It might be just a little detail, but you’ll see that you will immediately feel as if you were in SPA.

* * *

Jakimi materiałami powinniśmy otaczać w naszym domu?

   Użytkowa rola materiałów w naszym domu jest oczywista, więc nie będę się rozwodzić nad tym, że zasłony chronią przed słońcem, a poduszki służą jako świetne podparcie ;). Jeśli jednak przyjrzymy się zdjęciom w katalogach wnętrzarskich lub instagramowym inspiracjom, zauważymy, że to tkaniny robią całą magię tych ujęć. Kanapa z dobrze dobranymi poduszkami i pięknym dywanem to najbardziej reprezentacyjne miejsce w mieszkaniu. Jeśli zadbamy o nie z rozmysłem, cała reszta będzie już mniej istotna – wchodząc do naszego salonu goście i tak zawsze będą myśleć „jakie to przyjemne miejsce do wypoczynku”. No dobrze, nie po to jest jednak ten wpis, aby nakręcać Was na zakup nowej sofy. Jeśli ta, którą macie nie jest estetycznym arcydziełem, to inne tkaniny w łatwy sposób pozwolą Wam na stworzenie odpowiedniego klimatu. W pierwszej kolejności możecie kupić nowe poszewki na poduszki. Zwróćcie uwagę na ich splot (bardzo modne teraz są te z domieszką wełny – przykład tutaj) i grubość (żeby nie były przeźroczyste – przykład odpowiednie grubości tutaj). Koc może nam posłużyć na dwa sposoby: pierwszy, jako element dekoracji oparcia, drugi, jako podkładkę do siedzenia (tutaj należy wybrać mocniejszy materiał na przykład żakardowy – przykład tutaj). To przede wszystkim mój sposób na plamy na białej kanapie, bo dla osób, które posiadają dzieci i zwierzęta nie zaleca się kanap z obiciem bawełnianym, które trudno wyczyścić z plam (w skład mojej wchodzi aż pięćdziesiąt pięć procent).

   Gdy byłam małą dziewczynką zawsze z podziwem przyglądałam się suto zaścielonym łóżkom w Ikei – aż chciało się na nie skoczyć i wylegiwać przez resztę dnia. W czym tkwi „magia” ich zachęcającego wyglądu? Przede wszystkim kołdra jest puszysta, idealnie wyrównana, w nogach łóżka leży narzuta z ciekawego i przyjemnego materiału, a całość dopełniają dodatkowe, wytrzepane poduchy. Te ostatnie wystarczy postawić, a nie kłaść na płasko – to sztuczka stosowana w najlepszych hotelach, w których łóżka zawsze wyglądają nieziemsko. Jeśli chodzi o kołdrę, to ta z wypełnieniem puchowym zawsze będzie wyglądała lepiej. Ja zdecydowałam się na tę z kaczego puchu – ma idealny skład i przy tym nie kosztuje milionów. Kupiłam ją za niecałe sześćset złotych w jednej z polskich firm – znalazłam ją przez wyszukiwarkę. Podobnie trafiłam na pościel widoczną na zdjęciu, też ma świetny skład i kosztuje niecałe siedemdziesiąt złotych. Pochodzi ze sklepu Your Home Story (bardzo łatwo można ją wyprasować).

   Myślisz, że łazienki to nie dotyczy? W takim razie zrób eksperyment i wymień ręczniki na białe, poukładaj je w dobrze widocznym miejscu (tak też robi się w hotelach). To niby drobiazg, ale sama zobaczysz, że dzięki niemu poczujesz się w swojej łazience jak w SPA.
 

Pierwszy preparat to sprej Ania przeciwko elektryzowaniu się wszelkiego rodzaju tkanin, drugi to Ironing (Perfect House) marki Barwa to perfumowana woda – podczas prasowania można uzyskać kwiatowy zapach nie tylko tkanin, lecz również wnętrza. Poza tym zabezpiecza tkaniny (na dłużej utrzymują swój kolor), a włókna nie słabną – prasowane ubrania i materiały pozostają miłe w dotyku. Co najważniejsze, zwłaszcza podczas prasowania lnu – pomaga wygładzić trudne zagniecenia.

There are also traps, what should you pay attention to?  

   We are well aware that the fabrics are great – they create ambiance, decorate, and are pleasant to the touch. But they also have flaws – they absorb smells, are a paradise for mites, get dirty, and get destroys in the washing machine.  

   They say that a house belonging to a person prone to allergies should be scarce in fabrics – it’s best to throw away the curtains and limit yourself to things that are necessary. Of course, fabrics are a more likely place for the dust, but if you maintain cleanliness and choose appropriate textures, there’s nothing to lose. Fabric that is less sensitising is silk – mites don’t tend to settle on its long fibres. Additionally, it absorbs moisture. A total hot trend of the last years are bamboo blankets, ideal if you have infants – this material is great if you want to avoid any fungi or bacteria.  

   I face the greatest dilemma at the kitchen as I didn’t like roller blinds, but bare windows doesn’t look good as well. Now, at my new house, I will have a kitchenette and I’m planning to hand drapes everywhere. I chose those made of white linen. Linen is a very durable fabric that has easy maintenance. It can be washed even at high temperatures, which guarantees getting rid of all stains and smells. Another solution is cotton – it is cheaper and the wear and tear is visible within the shortest period of time.  

   My love for natural fabrics is probably well-known to you all, but no one really speaks about the amount of care that you need to put in those fabrics to keep them clean. Especially linen and cotton have to be ironed if you want them to look good (an exception here is wrinkled linen). If you want to do it on your own (you can always take a pile of clothes and fabrics to the mangle), remember about two things: first of all, difficult fabrics are better to iron while they are still damp and nicely spread after the washing (if you leave them in a bundle, you’ll never get rid of the creases). Secondly, invest in an appropriate ironing product. In my opinion, Ania is unrivalled against static of all types of fabrics, also those natural ones. It makes ironing easier, gives softness, and pleasant fragrance. It also protects surfaces against dust, specks, and hairs. If you apply a little bit of it on a cloth and then use the cloth on electronic equipment, you’ll avoid dust.  

   All right, so what about stains? If you like natural fabrics, you need to take into consideration that they often get stained. The market is full of artificial fabrics that will absorb even spilt coffee. But is keeping such plastic on the table, chair, or so sofa cool? Obviously, there are different tastes, but I think that it’s not cool. If I can give you a piece of advice, it’s better to buy a linen tablecloth – it can be used for many years, it doesn’t catch static, and it maintains its original shape thanks to low contractibility. What’s more, you will remove all types of stains from it.

   To finish off, let’s talk about carpets. The small ones, especially those purchased at H&M Home can be thrown into a washing machine. It’s a great solution especially in case of children’s carpets that are only used for playing (e. g. with the road or hopscotch pattern) and often get dirty. The situation is different with the large carpets that are usually located in the relaxation zone. Long bristle is great, but if you like eating in front of the TV screen, plenty of crumbles disappear inside of the carpet creating an ideal environment for bacteria. Such a carpet should be vacuumed even up to once a day (those with shorter and thicker bristle can be vacuumed 3 times a week – that’ll be enough). What you also need to consider is cleaning products and the fact that a carpet should be beaten. Carpet beating stands are still present on courtyards, but the activity itself isn’t that simple – our grandmothers knew that using too much force while beating can damage the bristle. I’d leave the washing process to specialists, and there are two options – you can leave the carpet at the cleaner’s or order at-home cleaning (then, a cleaning crew with a special machine works at your home). Fortunately, I fell in love with a hemp carpet – nothing will hide in it and it looks gorgeous. I vacuum it as often as the whole floor and I am careful not to tread any larger specks into it.  

   I hope that I’ve exhausted the topic, but I’ll eagerly read about your remarks concerning fabrics at home (and not about the fact that I look bad or make mistakes in the post :P). In today’s post, you’re probably seeing all the furniture at this flat for the last time – it’s time to move – keep your fingers crossed that it goes quick and painless. ;)

* * *

Są też pułapki, więc na co uważać?

   Dobrze, już wiemy, że materiały są super – tworzą klimat, dekorują, przyjemnie jest ich dotykać. Ale mają też wady – wchłaniają zapachy, są rajem dla roztoczy, brudzą się i niszczą w praniu.

   Mówi się, że dom alergika powinien być ubogi w tkaniny – najlepiej wyrzucić zasłony i dywany, ograniczając się tylko do tego, co niezbędne. Oczywiście, kurz chętnie czepia się materiałów, ale przy zachowaniu odpowiedniej czystości i dobraniu właściwych struktur, sprawa nie jest przegrana. Najmniej uczulający jest jedwab – roztocza nie osiadają na jego długich włóknach. Dodatkowo pochłania wilgoć. Hitem ostatnich lat są natomiast kocyki bambusowe, sprawdzające się zwłaszcza przy niemowlakach – w tym materiale nie rozwijają się grzyby i bakterie.

   Zawsze największy dylemat miałam w kuchni, bo nie podobają mi się rolety, gołe okno też nie do końca wygląda dobrze. Teraz w nowym mieszkaniu będę miała kuchnię i salon w jednym pomieszczeniu i planuję wszędzie powiesić zasłony. Wybrałam białe z lnu. Len to bardzo trwały materiał i łatwy w pielęgnacji. Można go prać nawet w wysokich temperaturach, a to gwarantuje pozbycia się wszelkich plam i zapachów. Innym wyjściem jest bawełna – tańsza, ale szybciej się zniszczy.

   Moje umiłowanie do naturalnych materiałów jest Wam już pewnie dobrze znane, ale o tym, że wymagają one więcej troski mało kto mówi. Zwłaszcza len i bawełna, aby wyglądały dobrze muszą być wyprasowane (wyjątkiem jest len kreszowany). Jeśli chcecie robić to same w domu (zawsze można oddać uzbieraną kupkę do magla), to pamiętajcie o dwóch rzeczach: po pierwsze, trudne materiały łatwiej prasować jak są wilgotne i dobrze rozłożone po praniu (jeśli zostawimy je skitłaszone na fotelu to już nigdy nie pozbędziemy się zagniecień). Po drugie, zainwestujcie w odpowiedni preparat do prasowania. Według mnie bezkonkurencyjny jest sprej Ania przeciwko elektryzowaniu się wszelkiego rodzaju tkanin, także tych z włókien naturalnych. Ułatwia prasowanie, nadaje miękkość i przyjemny zapach. Zabezpiecza powierzchnie przed nadmiernym przyciąganiem kurzu, pyłków i sierści. Jeśli niewielką ilość nałożymy na szmatkę i wetrzemy preparat w obudowę sprzętu elektronicznego to zapobiegnie osadzaniu się kurzu.

   No dobra to co z plamami? Jeśli lubimy naturalne tkaniny, to musimy mieć na uwadze fakt, że się brudzą. Na rynku jest mnóstwo sztucznych materiałów, które nie wchłoną nawet rozlanej kawy. Tylko, czy trzymanie takiego plastiku na stole, krześle czy kanapie jest fajne? Wiadomo, gusta są różne, ale ja uważam, że nie. I jeśli mogę Wam podpowiedzieć, to lepiej kupić obrus lniany – może być używany przez wiele lat, nie elektryzuje się i, dzięki niskiej kurczliwości, zachowuje swój pierwotny rozmiar. Co więcej, z łatwością usuniemy z niego każdy rodzaj plam.

   Na koniec zostawiłam temat dywanów. Te małe, zwłaszcza kupione w H&M Home można wrzucać do pralki. To dobre rozwiązanie zwłaszcza w przypadku dywaników dziecięcych, które służą jako zabawki (np. z motywem ulicy czy grą w klasy) i często się brudzą. Inaczej wygląda temat dużych dywanów ułożonych najczęściej w strefie wypoczynkowej. Długie włosie jest super, ale jeśli lubimy podjadać na kanapie przed telewizorem, sporo okruszków znika w nim na zawsze, stając się pożywką dla bakterii. Taki dywan powinno się odkurzać nawet jeden raz dziennie (te z krótszym i sztywnym włosiem wystarczy 3 razy w tygodniu). Do tego dochodzą specjalne środki do czyszczenia i konieczność trzepania. Trzepaki chyba wciąż istnieją na podwórkach, ale sama czynność nie jest taka prosta – nasze babcie wiedziały, że trzepaczką nie należy uderzać zbyt mocno, bo można uszkodzić włosie. Pranie w tym wypadku zostawiłabym profesjonalistom, a opcje są dwie – albo zawozimy dywan do pralni, albo zamawiamy czyszczenie do domu (wtedy ekipa z maszyną pracuje u nas). Ja na szczęście zakochałam się w dywanie jutowym – nic się w nim nie ukryje, a wygląda pięknie. Odkurzam go tak często, jak całą podłogę i pilnuję, by nie wdeptać we włókna jakiś większych paproszków.

   Mam nadzieję, że wyczerpałam temat, ale chętnie poczytam o Waszych uwagach odnośnie tkanin w domu (a nie o tym, że źle wyglądam i robię błędy w tekście :P). W dzisiejszym wpisie prawdopodobnie po raz ostatni widzicie zdjęcia w tym mieszkaniu – czas na przeprowadzkę – trzymajcie kciuki, żeby poszło szybo i bezboleśnie. ;)

Kiedy udają się najlepsze przepisy? Kiedy człowiek jest głodny = zły! Makaron z bobem, czosnkiem, cukinią, pietruszką, chili, cebulą i tuńczykiem

*   *   *

Przez dłuższy czas makaron z cukinią, czosnkiem i pietruszką był naszą kulinarną deską ratunkową w sytuacjach kryzysowych – czyli w momentach, gdzie głód może przyczynić się do wielu domowych sprzeczek. Nie od dzisiaj wiadomo, że stajemy się bardziej drażliwi, gdy jesteśmy głodni. Lubię ten przepis, bo jest dość efektowny i w stosunkowo łatwy i prosty sposób można zaimprowizować wspaniały obiad lub późną kolację.

Skład:

(przepis na 4 porcje)

ok. 450 g ugotowanego makaronu spaghetti

1 papryczka chili

4-5 ząbków czosnku

ok. 300 g ugotowanego bobu (może być mniej lub więcej)

1 średnia cukinia, pokrojona z kostkę

1 czerwona cebula, pokrojona w piórka

1 pęczek świeżego koperku

1 łyżka suszonego oregano

1 puszka tuńczyka w oleju (opcjonalnie, można z niego zrezygnować)

sól morska

oliwa z oliwek

do podania: tarty parmezan

A oto jak to zrobić:

1. Na rozgrzanej patelni z oliwą podsmażamy delikatnie wyciśnięty czosnek, papryczkę chili i posiekaną cebulę. Następnie dodajemy kawałki cukinii i smażymy, aż delikatnie zmięknie. Całość doprawiamy solą i oregano. Dolewamy oliwę, tak żeby wszystkie składniki były w niej zanurzone. Dodajemy ugotowany bób, posiekany koperek i (opcjonalnie) kawałki tuńczyka. Mieszamy i odstawiamy z ognia.

2. Ugotowany al dente makaron podajemy wymieszamy z gorącymi warzywami, tartym parmezanem i oliwą.

Ugotowany al dente makaron podajemy wymieszamy z gorącymi warzywami, tartym parmezanem i oliwą.

LOOK OF THE DAY – Things I Said I’d Never Wear, But Love So Much

shoes / klapki – Birkenstock on eobuwie.pl

blouse / bluzka – MLE Collection 

trousers / spodnie – ZARA (stara kolekcja)

basket / koszyk – RobotyRęczne

sunglasses / okulary – Meller

     With ease, I could enumerate at least a few things that I would never wear in the past, and today it’s difficult for me to create an everyday outfit without them. The first thing is skinny jeans – fifteen years ago it seemed to me that I couldn’t look good in such a cut. I had a similar approach to high-rise jeans, midi dresses, and even oversized coats. Two years ago, I still thought that the well-known FENDI handbag is an aesthetic mistake – today, I’m now crowing over it, but I wouldn’t throw it out of my wardrobe ;).   

  Maybe a really stylish woman doesn’t choose shoes on the basis of whether they require bending in order to put them on, but everyday life often forces me to make such choices. And even though I once thought that it simply won’t happen, Birkenstock shoes have become such summer Uggs – if you know what I mean.

* * *

   Z łatwością mogłabym wymienić co najmniej kilka rzeczy, których kiedyś nie włożyłabym za żadne skarby świata, a dziś ciężko jest mi bez nich stworzyć moje codzienne stroje. Na pierwszym miejscu byłyby na pewno spodnie rurki – piętnaście lat temu wydawało mi się, że w takich spodniach nie mogę wyglądać dobrze. Podobne spostrzeżenia miałam w przypadku dżinsów z wysokim stanem, sukienki do połowy łydki, a nawet płaszcza o kroju oversize. Jeszcze dwa lata temu wydawało mi się, że słynna torebka FENDI to estetyczna pomyłka – dziś nadal nie pieję na jej widok z zachwytu, ale z szafy bym jej nie wyrzuciła ;). 

   Być może naprawdę stylowa kobieta nie wybiera butów pod kątem tego, czy trzeba się schylać, aby je włożyć, ale proza życia czasami stawia mnie przed takimi wyborami. I chociaż kiedyś myślałam, że to się po prostu nie zdarzy, to Birkenstocki stały się dla mnie takimi Ugg'ami w lecie – jeśli wiecie, co mam na myśli. 

5 wyjątkowych polskich sklepów internetowych, w których zrobisz fajne zakupy.

   

 

   In the past, online shopping meant mostly access to foreign brands that weren’t available at shopping malls. I did my first online shopping on the Asos British website – I didn’t have full access to Wi-Fi at home so everything was happening in a pretty restless atmosphere (I wonder, how many of you remember the times when you had to reconnect the cable from the stationary telephone to your computer in order to connect to GaduGadu ;)), and when the parcel finally arrived, I felt sick whenever I thought about the return process. Today, I don’t need a cable or a computer as I can do the shopping on my mobile phone in all possible places. Things that I buy have changed as well – online, I search mostly for ideally selected products, and it’s best if they are Polish. I avoid wasting time on large online stores that have everything in their offer. I prefer smaller ones run by people who are passionate about what they do and today, I’d like to share a few of my favourites with you. Were you familiar with any of them?

* * *

   Kiedyś zakupy w sieci oznaczały przede wszystkim dostęp do zagranicznych marek, których nie sposób było znaleźć w centrach handlowych. Moje pierwsze wirtualne zakupy zrobiłam na brytyjskiej stronie Asos – nie miałam jeszcze wtedy stałego dostępu do Internetu w domu, więc wszystko odbywało się w dosyć nerwowej atmosferze (ciekawa jestem kto z Was pamięta czasy, gdy trzeba było przepiąć kabel ze stacjonarnego telefonu do komputera, aby połączyć się z GaduGadu ;)), a gdy paczka w końcu doszła, to na myśl o procedurze zwrotu robiło mi się niedobrze. Dziś nie potrzebuję już ani kabla, ani komputera, bo zakupy mogę robić przez telefon w każdym możliwym miejscu. Zmieniło się też to, co kupuję – w sieci szukam przede wszystkim idealnie wyselekcjonowanych produktów, najlepiej polskich. Szkoda mi czasu na wielkie sklepy internetowe, które mają w swojej ofercie wszystko. Wolę te mniejsze, prowadzone przez pasjonatów i dziś chciałabym się podzielić z Wami kilkoma ulubieńcami. Znaliście któryś z nich?

Fridge by yDe to krok dalej niż kosmetyki ekologiczne. Międzynarodowe certyfikaty kosmetyków naturalnych są dosyć liberalne (dopuszczają użycie wielu substancji syntetycznych, w tym konserwantów, jak również alkoholu etylowego). Fridge nie stosuje żadnych konserwantów ani alkoholu etylowego. 

 

 

 

1. Fridge by yDe

When I first read an article on fresh cosmetics, I quickly took the bait and forked over 1.9 bomb serum by Fridge. Since then some time has passed, but the products of this brand are always welcome in my fridge. There exist a few reasons why Fridge by yDe found its place on today’s list – it’s Polish, the products are known around the world, the brand doesn’t test on animals, and the ingredients are pure and top-quality. The cosmetics don’t contain preservatives, synthetic substances, and ethyl alcohol (in order for them to maintain their properties, they need to be kept in a fridge, and for most of their products the freshness is guaranteed for 2.5 months from the date of their production. Additionally, the compositions are simple and short, owing to which the concentration of each active substance is high translating into their effectiveness. 

* * *

1. Sklep Fridge by yDe

Gdy pierwszy raz przeczytałam artykuł o świeżych kosmetykach szybko połknęłam haczyk i szarpnęłam się na 1.9 serum bomb od marki Fridge. Od tego czasu minęło już sporo lat, ale produkty od tej marki są w mojej lodówce zawsze mile widziane. Istnieje kilka powodów dla których sklep Fridge by yDe trafił na dzisiejszą listę – jest polski, produkty znane są na całym świecie, marka nie przeprowadza testów na zwierzętach, a do składów nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Kosmetyki nie zawierają konserwantów, substancji syntetycznych i alkoholu etylowego (by zachowały swoje właściwości, należy trzymać je w lodówce, a gwarancja ich świeżości to dla większości kosmetyków Fridge by yDe 2,5 miesiąca od daty produkcji). Dodatkowo, składy kosmetyków są proste i krótkie, dzięki temu stężenie każdej substancji aktywnej w kremie jest wysokie, co przekłada się na działanie. 

pigwoniada z miodem od Świat Pigwowca // konfitura z pomarańczy i dynii marki Ogródek Dziadunia  // marokańska pasta orzechowa od  Le Papu // pasta z wędzoną papryką od Le Papu // bulion lubczykowy Visana // przyprawa do chleba z masłem Visana

 

 

2. Jadłosfera

Probably many of you think that stores with local and natural food products should be stationary by principle as contact with the seller is of essence here. In case of Jadłosfera, I think that it’s worth changing your opinion. I remember how I sent an inquiry about the availability of honey – it was May, and my larder was almost empty. Ms. Agnieszka responded that the honey at her store comes from really environmentally-friendly and reliable apiaries so if the honey on her site is unavailable, it’s impossible to make an additional order – you need to wait at least a few months as bees need some time to produce it. Therefore, I probably committed some kind of apiarian faux pas, but Ms. Agnieszka (who is the owner of a blog with healthy and quick recipes) wasn’t repulsed by my question and recommended rose preserve as consolation. Then, my shopping accelerated – a revelation are surely pasta sauces (Moroccan with nutswith smoked paprika) that require only frying some onion and adding a few things from the bottom of your fridge to cook delicious pasta for dinner. I also recommend lovage bouillonspice for bread with butter and a wide choice of eco olive oils and other oils. 

* * *

2. Jadłosfera

Pewnie wiele z Was uważa, że sklepy z lokalną i naturalną żywnością powinny być stacjonarne z założenia, bo w takich przypadku kontakt ze sprzedawca jest naprawdę ważny. W przypadku Jadłosfery myślę, że warto zmienić zdanie. Pamiętam, jak wysłałam zapytanie o dostępność miodów – był maj, a moja spiżarka świeciła pustkami. Pani Agnieszka napisała mi jednak, że miody w jej sklepie pochodzą z  n a p r a w d ę  ekologicznych i sprawdzonych pasiek więc jeśli miód na jej stronie jest niedostępny, to niemożna go domówić – trzeba poczekać co najmniej kilka tygodni, bo przecież pszczoły muszą mieć czas, aby go zrobić. Popełniłam więc chyba jakieś pszczelarskie faux pas, ale pani Agnieszka (która na co dzień prowadzi bloga ze zdrowymi i szybkimi przepisami) nijak się do mnie nie zraziła i na pocieszenie poleciła konfiturę z płatków róży. Potem już rozpędziłam się w zakupach – odkryciem są pasty (marokańska z orzechamiz wędzoną papryką) do których wystarczy podsmażyć cebulkę i dodać trochę rzeczy leżących na dnie lodówki, aby ugotować pyszny makaron na obiad. Polecam też bulion lubczykowyprzyprawę do chleba z masłem i szeroki wybór ekologicznych oliw i olei. 

Spinka "łapacz" Turtle Story // Torebka kubełek Balagan // Okulary przeciwsłoneczne Meller // Kapelusz Paris+Hendzel Handcrafted Goods

 

 

3. SHOWROOM

For quite some time, Polish brands have been offering a few more products than only a jersey dress or a T-shirt with a hamburger printed on it. Today, buying products with the “made in Poland” label is not only a form of patriotism – much more frequently, our native brands create items that become a real seasonal “must have” (even for many upcoming seasons). Really well-made, exceptional, and mostly difficult to get – these are the traits of such products in comparison to those available at chain stores. SHOWROOM promotes independent designers from all over Europe, but you will find there a wide gamut of Polish products. The store’s motto is “Wear it first” and even though I’m trying to avoid competing against anyone, I found a few gems that I’ve already saw at the profiles of a few of my favourite niche influencers. There’s a sale going on, so you should definitely check out their website.

 * * *

3. SHOWROOM

Od dłuższego czasu polskie marki mają do zaoferowania znacznie więcej niż sukienkę z dreso-podobnego materiału czy bluzę z nadrukowanym hamburgerem. Dziś kupowanie produktów z metką "made in Poland" nie jest już tyko formą patriotyzmu – coraz częściej nasze rodzime marki tworzą rzeczy, które stają się prawdziwymi "must have" sezonu (albo sezonÓW). Świetnie wykonane, wyjątkowe i przede wszystkim trudno dostępne – tymi cechami wyróżniają się na tle sieciówkego asortymentu. Sklep internetowy SHOWROOM promuje niezależnych projektantów z całej Europy, ale znajdziecie tam przede wszystkim całą gamę produktów od polskich marek. Motto sklepu to "Wear it first" i chociaż ja staram się z nikim nie ścigać, to w ofercie znalazłam kilka perełek, które widziałam już wcześniej u moich ulubionych niszowych influencerek. Właśnie trwa wyprzedaż, więc zajrzyjcie koniecznie na tę stronę.

Idealna sukienka na plażę od Muuv. Dostępna właśnie w SHOWROOM. 

 

 

4. Insignis Publishing House

This choice is a consequence of my culinary experiments. Recently, for obvious reasons we’ve been avoid eating out. That’s why I’m digging out old cookbooks and purchase new ones to broaden the home menu. I love those with beautiful photos and sophisticated traditional French cuisine, but when it comes to the actual cooking, it turns out that only Jamie’s recipes remain within my skill range ;). That’s why I have enriched my home library with “Jamie's Ministry of Food”, and I also bought “Chasing the Sun” and “The Diary of a Bookseller” by Shaun Bythell. The last book starts with the following excerpt:

* * *

4. Wydawnictwo Insignis

Ten wybór to konsekwencja moich kulinarnych eksperymentów. W ostatnim czasie z oczywistych względów staramy się nie jeść w knajpach, więc odkopuję stare książki kulinarne i kupuję nowe, aby poszerzyć domowe menu. Uwielbiam te z pięknymi zdjęciami i wyszukaną tradycyjną kuchnią francuską, ale gdy przychodzi co do czego, to okazuje się, że tylko przepisy Jamie'go jestem w stanie ogarnąć ;). uzupełniłam więc swoję biblioteczke o "Każdy może gotować", a przy okazji zakupiłam też "W pogoni za słońcem" i "Pamiętnik Księgarza" autorstwa Shaun Bythell. Ta ostatnia książka zaczyna się tak:

 

 

Would I like to be a bookseller de métier? On the whole—in spite of my employer’s kindness to me, and some happy days I spent in the shop—no. George Orwell, “Bookshop Memories,” London, November 1936

Orwell’s reluctance to commit to bookselling is understandable. There is a stereotype of the impatient, intolerant, antisocial proprietor—played so perfectly by Dylan Moran in Black Books—and it seems (on the whole) to be true. There are exceptions of course, and many booksellers do not conform to this type. Sadly, I do. 

 

 

It may seem that the book about a bookseller will be equally sad as the bookseller himself, but I hadn’t read something equally funny for a long time. To the extent that I often catch myself thinking: I wonder what comment my favourite grouty Scot would have. 

* * *

"Czy chciałbym wykonywać zawód księgarza? Ogólnie rzecz biorąc, choć pracodawca traktuje mnie dobrze, a w księgarni spędziłem sporo miłych chwil – nie." George Orwell, Bookshop Memories, Londyn, listopad 1936

Niechęć Orwella do księgarskiego fachu jest zrozumiała. Funkcjonuje stereotyp niecierpliwego, nietolerancyjnego i aspołecznego właściciela księgarni – taką wspaniałą kreację stworzył Dylan Moran w serialu "Księgarnia Black Books" – która (zasadniczo) wiernie oddaje rzeczywistość. Można oczywiście wskazać wyjątki i wielu księgarzy pewnie nie zachowuje się stereotypowo. Ja, niestety, tak. 

Chociaż mogłoby się wydawać, że książka o księgarzu będzie równie smętna jak on sam, to dawno nie czytałam czegoś równie zabawnego. Do tego stopnia, że często łapię się teraz na myśli: ciekawe jak skomentowałby to mój ulubiony gburliwy Szkot. 

Portos w oczekiwaniu na kuriera. Nie czeka bynajmniej na swoje zamówienie – Portos, niczym prawdziwy pies z kreskówki, nienawidzi kurierów i pana listonosza. W każdym innym przypadku jest niczym ciepły kisiel.

pluszowa Lama od Jellycat // książeczka "Do kąpieli, króliczku" ,Dwie siostry // książeczka "Gdzie jest moja czapeczka" ,Dwie siostry // prążkowane body kimono od MarMar // perfumowane mydło do prania od KERZON X MINOIS // pianka do kąpieli od MINOIS PARIS // myszka Maileg

 

 

5. Bebespace

If you aren't familiar with this store, beware – it's really difficult not to click on “add to card” button featured on each open webpage after going through all the products. Before you can even notice, you’ll become the owners of a fluffy lama, books that your child can only read in four years, clothes that would fulfil the needs of quintuplets, and many other items that are so beautiful that you can’t resist. And speaking dead serious now – if you are searching for something for your toddler, and you are fed up with the flamboyant, plastic, and unaesthetic children’s products, you can breathe again – here, you’ll be welcomed only by meticulously selected brands. I finally found there my dream (and nice) scarf, which saved my aching shoulders. The assortment is mostly dedicated to newborns, toddlers, and children, but there is also a section for mothers with organic teas, cosmetics, and useful accessories.

* * *

5. Bebespace

Jeśli wcześniej nie znałyście tego sklepu, to uważajcie – po przejrzeniu asortymentu niezwykle ciężko jest ominąć opcję "dodaj do koszyka" przy każdej otwartej podstronie. Nim się obejrzycie, staniecie się właścicielami futrzastej lamy, książeczek, które Wasze dziecko będzie w stanie przeczytać dopiero za cztery lata, ubranek które zaspokoiłyby potrzeby pięcioraczków i wielu wielu innych rzeczy, które są tak piękne, że nie sposób im się oprzeć. A tak na serio – jeśli szukacie czegoś dla Waszego malucha, a dosyć macie krzykliwych, plastikowych i nieestetycznych artykułów dziecięcych to teraz możecie odetchnąć – tu czekają na Was tylko pieczołowicie wyselekcjonowane marki. Ja znalazłam tam w końcu wymarzoną (i ładną) chustę, która uratowała moje zbolałe ramiona. Asortyment przeznaczony jest głównie dla noworodków, niemowląt i dzieci ale nie mogło zabraknąć również sekcji dla mam z organicznymi herbatami, kosmetykami oraz przydatnymi akcesoriami.

 

 

By the way, you can use my recipe for the pasta that you can see above. It is a loose adaptation on Jamie’s pasta (I don’t remember in which book I found it). It is quick and delicious. 

Pasta in five minutes. 

Ingredients:

2 finely chopped white onions

4 slices of Parma ham

3 cloves of garlic

1 small tomato concentrate

2 tomatoes 

1 can of smoked paprika spread

1 large glass of white or red wine

hot olive oil

grated parmesan, almonds, pecan nuts

salt and pepper

favourite pasta

Directions:

Fry finely chopped onion and garlic in a pan with olive oil until transparent. Add finely sliced Parma ham. Fry everything. Put pasta into boiling water. Add tomato concentrate, paprika spread, and fry. Add finely chopped tomatoes and a glass of wine. Wait until it becomes thicker in texture. After stirring everything, add parmesan, almonds, and nuts. 

 

* * *

Przy okazji, podaję Wam przepis na makaron, który widzicie powyżej. To luźna adaptacja makaronu z przepisu Jamie'go (niestety nie pamiętam już, z której książki). Robi się go błyskawicznie i jest pyszny. 

Makaron w pięć minut. 

Skład:

2 drobno posiekane białe cebule

4 plasterki szynki parmeńskiej

3 ząbki czosnku

1 mały koncentrat pomidorowy

2 pomidory 

1 słoiczek pasty z wędzonej papryki

1 duży kieliszek białego lub czerwonego wina

pikantna oliwa

starty parmezan, migdały i orzeszki pekan

sól i pieprz

ulubiony makaron

Sposób przygotowania:

Drobno posiekane cebulę i czosnek podsmażam na patelni z oliwą do czasu aż się zeszkli. Dodaję szynkę pokrojoną w drobne paski. Podsmażam. Wstawiam makaron do gotującej się wody. Dodaję przecier pomidorowy, pastę z papryki, podsmażam. Dodaję drobno pokrojone pomidory i kieliszek wina. Czekam aż sos zgęstnieje. Po wymieszaniu z makaronem dodaję parmezan, migdały i orzeszki. 

 

* * *