Z cyklu „w poszukiwaniu paryskiego stylu”: Jak być piękną, szczupłą i zdrową?

Who wouldn’t like to be beautiful, slim and healthy? How much time we are devoting in our life for seeking the magic prescription which would help us – of course without much effort – achieve all that every girl dreams of? So far I haven’t found the guide which would guarantee achieving happiness. Sometimes, however, I find books which help me to understand  the mystery of beauty and well-being. The new Muza's publishing “My  natural beauty book“ by Anne Ghesquiere and Marie de Foucault is certainly one of them.

***

   Która z nas nie chciałaby być piękna, szczupła i zdrowa? Ile czasu poświęcamy w swoim życiu na poszukiwanie magicznej receptury, która pomogłaby nam – oczywiście bez większego wysiłku – osiągnąć to wszystko, o czym marzy każda dziewczyna? Sama nie znalazłam do tej pory poradnika, który gwarantowałby osiągnięcie szczęścia. Czasami trafiam jednak na książki, które pomagają zrozumieć tajemnicę urody i dobrego samopoczucia. Jedną z nich jest z pewnością nowość wydawnictwa Muza "Sposoby Francuzek na urodę, szczupłą sylwetkę i zdrowie" autorstwa Anne Ghesquiere i Marie de Foucault. 

   Co jeść, aby schudnąć, a jednocześnie nie rezygnować z pysznego jedzenia? Czy kosmetyki z drogerii naprawdę są lepsze od tych, które możemy zrobić same w domu? Jak osiągnąć spokój i wyglądać pięknie każdego dnia? Początek wiosny to wymarzony moment, aby sięgnąć do lektury, która da nam wiarę w siebie i w proste naturalne metody na poprawę wyglądu i samopoczucia. Dbanie o własne ciało i zdrowie często nie wymaga ogromnej ilości czasu czy mnóstwa pieniędzy. Kluczem do sukcesu są odpowiednie nawyki i mądre korzystanie z dobrodziejstw natury. Skoro i tak musimy robić zakupy spożywcze, to kupujmy warzywa, owoce, pełnoziarniste pieczywo i bogate w błonnik kasze – uczyńmy z nich podstawę diety. Jeśli w naszej lodówce nie będzie szynki, kiełbasy albo tłustego jedzenia kupionego na wynos, to pozbawione innego wyboru, sięgniemy po jabłko czy ugotujemy zdrową zupę (przepis znajdziecie w książce). Wprowadzenie drobnych zmian w pięlęgnacyjnej rutynie naszej twarzy, włosów czy ciała potrafią zdziałać cuda (wiem co mówie, wystarczy spojrzeć na moje zdjęcia sprzed lat :)). 

   "Sposoby Francuzek na urodę, szczupłą sylwetkę i zdrowie" łączy w sobie energię i optymizm autorek z ich profesjonalizmem i bogatym doświadczeniem. Oryginalne, naturalne receptury i pomysły nie są naiwne, a równocześnie nie odstraszają skomplikowanymi teoriami. Mówiąc krótko, jest ciekawa i przekonująca. Kończę właśnie ostatni rozdział, jest już późno, a ja wiem, że spokojnie zasnę, bo nawet na bezsenność znalazłam sposób w jednym z rozdziałów: przed kolacją trzeba wypić szklankę ciepłej wody z miodem, trzema kroplami olejku pomarańczowego, dwiema kroplami olejku majerankowego i kroplą olejku neroli. Miłego wieczoru! :)

 

jacket & skirt / żakiet i spódnica – Zara; sweatshirt / bluzka – Petit Bateau; basket / kosz – H&M Home; flats / baletki – Massimo Dutti

LOOK OF THE DAY – ELEGANCE ON THE BIKE

trench coat / trencz – Simple 

trousers & sweater / spodnie i sweter – Zara

belt / pasek – Massimo Dutti

sunglasses / okulary – RayBan

flats / baletki – Repetto

 

A week ago, encouraged by sunny weather, I went down to my basement and brought out my bike. Immediately I jumped on it and did a circle around the house to check if I should pump more air in its wheels. Luckily, it was ready for a ride and even my wicker basket didn’t get any dampness during the winter. The biking season is here!

***

   Tydzień temu, zachęcona słoneczną pogodą, zeszłam do mojej piwnicy i wyciągnęłam z niej rower. Od razu na niego wsiadłam i zrobiłam małą rundkę wokół domu, aby przekonać się, czy nie powinnam dopompować powietrza. Na szczęście był w pełni sprawny i nawet wiklinowy koszyk nie złapał wilgoci przez zimę. Sezon rowerowy uznałam więc za otwarty.

   Pomysł, aby zrobić zdjęcia zestawowi na rower, który świetnie sprawdzi się także w pracy i bardziej oficjalnych sytuacjach, podsunęła mi jedna z Czytelniczek. Od razu przyszedł mi do głowy trencz (każda z nas powinna go mieć w swojej szafie, nawet jeśli nie jeździ na rowerze), bo świetnie chroni przed wiatrem, a gdy zejdziemy z roweru i zrobi się cieplej, będzie można go nosić przy sobie, bo jest lekki i zajmuje mało miejsca. Cygaretki to najlepszy wybór, jeśli chcemy wyglądać elegancko, a założenie sukienki nie wchodzi w grę. Ponieważ zdecydowałam się na te w żółtym kolorze, to na górę nałożyłam szary sweter. Idealnie do tego kompletu pasują baletki. Od czasu kiedy zaczęłam je nosić, a trafiłam na wyjątkowo udany model, zapomniałam co to obcasy. To oczywiście drobna przesada, ale jako rowerzystka szpilki zostawię co najwyżej na wieczór. 

   Trójmiasto jest przyjazne dla rowerzystów i żal z tego nie korzystać. W weekendy ścieżki rowerowe zapełnione są przez kolarzy, a w ciągu tygodnia całkiem sporo osób decyduje się dojeżdżać do pracy damką, kolarzówą lub innym jednośladem. Postanowiłam do nich dołączyć. Co prawda to Paryż słynie z szykownych dam pędzących z gracją przez miasto na rowerach, ale coś czuję, że w niedalekiej przyszłości zostaną zdetronizowane przez gdańszczanki, sopocianki i gdynianki. Chciałabym mieć w tym swój mały udział.

 

Paryż kulinarnie

* * *

Ulicami Paryża można podążać bez końca. Kawiarnie, restauracje, zabytkowe kamienice, ogrody w samym środku miasta i zabytki których nie sposób odwiedzić, choćbym miała spędzić tu kilka miesięcy. Nasz wyjazd był dość krótki ale intensywny. Pomimo, iż były to ostatnie dni stycznia, to pogoda wprost wymarzona na całodzienne wycieczki. Pełne słońce i temperatura w okolicy 10 stopni, pozwoliły mi na całkowite zatracenie się z apartem na szyi, w mieście które od wieków zachwyca, inspiruje i uwodzi :-)

Tarta Tatin, créme caramel i migdałowe croissanty to powody dla których również warto przemierzyć Paryż. W cudownej paryskiej cukierni Du Pain et des Idees  polecam pistacjowego ślimaka – lekkość francuskiego ciasta i dawny wystrój po prostu zachwyca! A jeżeli mielibyście ochotę na wypróbowanie makaroników innych niż Ladurre (moim skromnym zdaniem lekko przereklamowane) to polecam te od Pierre Herme. Królestwo czekolady – ponad czterdzieści odmian z oznaczoną zawartością procentową kakao i pochodzeniem to w luksusowej cukierni Le Chocolat Alain Ducasse. Jeżeli już tam dotrzecie (mam na myśli ten punkt na rue Saint-Benoît 26) to odwiedźcie Cafe de Flore, słynną kawiarnie w stylu art deco w której m.in. bywali Picasso, Camus, Sartre.

Na ulicach Paryża nie może zabraknąć florystycznego akcentu!

Marmurowe stoliczki kuszą na każdej ulicy – to największa przyjemność zatrzymać się na un café noir z czekoladowym croissant i patrzeć na uliczny tłum!

* * *

Frenchie to go, rue de Nil 9

www.frenchietogo.com

Jeżeli pragniecie zjeść śniadanie trochę na uboczu z dala o gwarnego tłumu turystów, to wpadnijcie do Frenchie to go. Wnętrze w stylu industrialnym. Skromne ale bardzo przyjazne i dalekie od francuskiego przepychu. Wybraliśmy się tam dość wcześnie ok. 9:30 i już był spory tłum. Polecam usiąść przy oknie i poobserwować z naprzeciwka handlarzy, którzy w tych godzinach otwierają swoje małe królestwa (na przeciwko jest pan z rybami i swieżymi owocami morza i mieści się również malutki sklepik z najróżniejszymi odmianami kawy).

* * *

Dehillerin, 1 dzielnica rue Coquilliere 18

www.e-dehillerin.fr

Tak jak już pisałam na Instagramie, to miejsce powinien odwiedzić każdy miłośnik gotowania (szczegolnie kulinarni blogerzy :-D), który chciałby skompletować swój kuchenny sprzęt. Wąskie korytarze, wysokie drewniane regały a na nich mosiężne patelnie, kilkadziesiąt rodzajów foremek do pieczenia tart, babeczek, makaroników, formy do podawania ślimaków etc. Oczywiście wszystko pakowane w szary papier, a personel dyskretnie krząta się w fartuchach. Niestety ceny są adekwatne do jakości produktu, czyli wysokie … ale wystarczyła mi mała tarka do ścierania gałki muszkatołowej (w kształcie wieży Eiffla) która sprawiła mi niezwykłą przyjemność. Legendarny sklep. Wrócę tam!

* * *

Targowisko Marche des Enfants Rouges, 3 dzielnica rue de Bretagne 39

czynne od wtorku do niedzieli

Jedno z najbardziej uroczych miejsc spośród zabudowanych targowisk w Paryżu. Polecam przeznaczyć minimum godzinę na to miejsce i wypróbować bogatą ofertę gotowych dań kuchni japońskiej, libańskiej, marokańskiej, włoskiej lub francuskiej. Nastrój rodzinny – akurat trafiliśmy na sobotę, więc sporo paryżan wybrało się na śniadanie i po zakupy. Warto być przed 10:00 bo najświeższe produkty i ponoć można spotkać szefów znanych paryskich restauracji (z gwiazdkami Michelin też:). Przy okazji po raz kolejny uświadomiłam sobie, że nawet paryskie targowiska mają swój dress code, który warto przestrzegać. Starsze panie ze skrzętnie zawiązanymi apaszkami i z pieskami na smyczach, zalatane mamy z gromadką dzieci (większość jak z obrazka z granatowymi beretami i koszulkami w paski) i dostojni mężczyźni z bukietami świeżych róż.

Bedąc na targu Marché, koniecznie odwiedźcie stoisko prowadzone przez ojca i dwóch (albo i trzech :-)) synów z francuskim pieczywem i wspaniałaymi kanapkami (tutaj wiecej szczegółów) Warto uzbroić się w cierpliwość, bo właściciele są bardzo towarzyscy a grzecznościową rozmową możesz tylko zaskarbić sobie względy!

Kuchnia libańska – domowy hummus, faszerowane bakłażany, kofty i grillowana jagnięcina. Są również stoiska z tradycyjną kuchnią francuską – terrina wieprzowa, confit z kaczki i pot au feu, wyjątkowej jakości wędzone wędliny i wspaniałe sery. Francuzi lubią przygotowywać to co klasyczne, klasycznie a zatem to jest idealne miejsce na te wspaniałości.

 

Happy Birthday!

   It was a rainy Saturday night when Anna, the talented author of the mammamija.pl blog, crossed the doorstep of the newly opened restaurant in Gdynia. She arrived on time, but neither me or any other member of the Makelifeeasier.pl was there! Punctuality is probably not one of our strengths. At the same time Gosia was nervously searching for the keys to her flat, which she should have left already. “Kasia will kill me, Kasia will kill me, I was supposed to be there half an hour earlier and help with everything”, she muttered under her breath. At the last moment she changed her dress and during the evening she looked gorgeous as usual. About 19:10 Asia, petite blonde with impeccable style (whim whom I had pleasure to cooperate while creating photographs for the blog), packed herself to the tax along with gifts for each of us, and dashed the streets of Gdynia.

***

    Był deszczowy sobotni wieczór kiedy Ania, utalentowana autorka bloga mammamija.pl, przekroczyła próg nowo otwartej restauracji w Gdyni. Dotarła o czasie, ale nie zastała tam ani mnie, ani żadnej członkini zespołu Makelifeeasier.pl. Punktualność nie jest chyba naszą mocną stroną. W tym samym momencie, Gosia gorączkowo szukała kluczy do mieszkania z którego już dawno powinna była wyjść. Pod nosem mamrotała "Kasia mnie zabije, Kasia mnie zabije, miałam być pół godziny wcześniej i we wszystkim pomóc". W ostatniej chwili zmieniła jeszcze sukienkę, a na kolacji wyglądała jak zwykle olśniewająco. O godzinie 19.10 Asia, drobna blondynka o nienagannym stylu, z którą nie raz miałam przyjemność współpracować w trakcie robienia zdjęć, zapakowała się do taksówki wraz z prezentami dla każdej z nas i pomknęła ulicami Gdyni.

   Piętnaście po siódmej Ania, od niedawna pomagająca mi przy biurowych sprawach, krzątała się po sypialni w poszukiwaniu odpowiedniej szminki. Kolacja miała odbyć się we włoskiej restauracji, więc postawiła na sycylijską czerwień. Dla Asi, współautorki bloga Makehomeeasier.pl, impreza była idealnym pretekstem, aby znaleźć odrobinę czasu dla siebie. Poszła do fryzjera, a następnie odwiedziła mamę i pożyczyła od niej sukienkę. Jak się później okazało, fryzjer i odpowiednia sukienka były strzałem w dziesiątkę – gdy impreza przeniosła się do klubu, Asia natknęła się na swojego męża Jorge i przetańczyła z nim resztę nocy, jak za starych panieńskich czasów. Druga współautorka Makehomeeasier.pl, Beata, kilka godzin próbowała uzgodnić przez telefon ostatnie szczegóły nowego projektu mieszkania, naprawić to, co wcześniej zniszczył fryzjer i wyszykować dzieci do dziadków. Wchodząc do restauracji przypomniała sobie, że nikt nie wyszedł na wieczorny spacer z psem, ale kryzys na szczęście udało się zażegnać i przez resztę wieczoru telefon już nie dzwonił. 

    Gdy wsiadłam do samochodu, wiedziałam już, że się spóźnię. Powinnam była zamówić taksówkę, ale tata uparł się, żeby mnie odwieźć, a że przyleciał z Brukseli tylko na weekend, to chciałam wykorzystać tę chwilę na krótką rozmowę. Oboje nie mogliśmy uwierzyć, że od założenia bloga minęły już cztery lata, bo dobrze pamiętaliśmy, jak bardzo denerwowałam się, gdy zaczynałam całą tę przygodę. Kiedy dojechaliśmy do ulicy 3 Maja, lało jak z cebra, na dodatek wychodząc z samochodu weszłam w kałużę, ale żadna z tych rzeczy nie popsuła mi nastroju, nawet na chwilę. Ściskając się z każdą dziewczyną po kolei, życzyłyśmy sobie "wszystkiego najlepszego z okazji urodzin" i natychmiast chwyciłyśmy za szampana. Rozglądając się na boki zauważyłam, że jeszcze kogoś brakuje i w tym samym momencie dostałam smsa od Zosi. "Spóźnię się 15 minut" napisała. "Ale piętnaście minut od godziny dziewiętnastej, na którą się umówiłyśmy, czy piętnaście minut od teraz?" – pomyślałam, bo dochodziło pół do ósmej. Jak się później okazało, Zosia źle obliczyła moment, w którym będzie mogła wyciągnąć ciasto z piekarnika. 

  Gdy w końcu byłyśmy w komplecie, rozpoczęła się długa seria toastów, przerywana jedynie naszym głośnym śmiechem. Gdy wiele godzin później wracałam do domu, a moja druga połowa patrząc na moją rozanieloną minę stwierdziła, że następnego dnia nie będę miała ochoty wstać z łóżka, odzyskałam na moment trzeźwość umysłu i powiedziałam: "chyba zwariowałeś! Jutro jest niedziela! A kto przygotuje Look of the Day?!". 

   Z małym opóźnieniem chciałam zaprosić Was do obejrzenia kilku zdjęć z imprezy urodzinowej Makelifeeasier.pl, a raczej jej początków… Dalsze świętowanie niestety nie nadawało się do publikacji ;)

PS: W tym miejscu z największą przyjemnością chciałabym podziękować dziewczynom z MariaJustDoIt za pomoc w zorganizowaniu urodzin (gdybyście potrzebowały kiedykolwiek pomocy przy urządzaniu jakiegokolwiek przyjęcia to dziewczyny są naprawdę godne polecenia) oraz restauracji Serio, za wspaniałą atmosferę i najlepszą pizze i makarony w Trójmieście! :)

Z cyklu „w poszukiwaniu paryskiego szyku”: jak przygotować się do wyjścia w dziesięć minut?

And what if the :Parisian chic” is only a myth and being guided by principles which “supposedly” make life easier for the Parisian women misses the goal? For a long time I have been developing tricks on how to look stylish, even when I do not have time to figure out in front of a mirror, whether my blouse certainly matches the trousers or not. And I must admit, that books about Parisian chic describing – among other things – how to prepare yourself for going out within a few minutes, helped me bit. Perhaps this will be helpful for you as well :).

***

A co jeśli "paryski szyk" to tylko mit i kierowanie się zasadami, które "podobno" ułatwiają życie paryżankom mija się z celem? Od dawna wypracowuję triki na to, jak wyglądać stylowo, nawet gdy nie mam czasu na stanie przed lustrem i zastanawianie się czy bluzka aby na pewno pasuje do spodni. I muszę przyznać, że książki o paryskim szyku, opisujące między innymi sposoby na szybkie przygotowanie się do wyjścia z domu, trochę mi w tym pomogły. Być może pomogą i Wam :).

trousers / spodnie – Topshop (model leigh); cotton jacket / bawełniany żakiet – New Look (obecna kolekcja, podobny tutaj); flats / baletki – LuisaViaRoma (podobne tutaj); top – Oysho (podobny tutaj); sunglasses / okulary – RayBan on Zalando.pl; clutch / kopertówka – Zign on Zalando.pl

Paryżanki uwielbiają prostotę. Ja ją uwielbiam, gdy nie mam czasu na eksperymenty (czyli średnio pięć dni w tygodniu). Kiedy zostało mi pół godziny do wyjścia i właśnie wybiegłam spod prysznica, to wybór stroju zaczynam od dołu. To znaczy, że najpierw decyduję, którą spódnicę lub spodnie dziś założę i do tego dopasowuję resztę. Prawie zawsze są to czarne rurki, bo pasują do wszystkiego. Biały t-shirt, koszulka czy sweter to banał, ale przynajmniej dobrze wygląda. Wybierając taką bazę, możemy być pewne, że dobranie dodatków, czy marynarki zajmie nam chwilę. 

Jeśli chcemy skrócić czas, który poświęcamy na poranną pielęgnację to musimy korzystać tylko ze sprawdzonych kosmetyków. Wychodząc spod przysznica z prędkością światła wcieram balsam Bump Eraiser, który pomaga mi w utrzymaniu gładkich nóg (zapobiega wrastaniu włosków), a na twarz nakładam lekki krem, który szybko się wchłania. O głębokie nawilżenie skóry zaczęłam bowiem dbać wieczorami, po zmyciu makijażu. 

Używając dobrego kremu na noc nie tylko oszczędzamy czas rano, ale też lepiej odżywiamy naszą skórę. Kiedy śpimy znacznie lepiej się regeneruje. Ja z czystym sumieniem mogę Wam polecić Night Balm Rose szwedzkiej marki Wise, bo to naturalny kosmetyk, przeznaczony zarówno do skóry młodej jak i dojrzałej (sprawdziłam i naprawdę świetnie nawilża).

Wysuszenie i ułożenie włosów to najbardziej czasochłonna czynność, którą wykonuję każdego ranka. Nie ma cudów – w piętnaście minut nie uda mi się wymodelować włosów na okrągłej szczotce i trzymać termoloków, aby odbić je od głowy. W tym czasie mogę jednak użyć pianki (ta którą widzicie na zdjęciach jest genialna – włosy są super uniesione) i wysuszyć włosy trzymając głowę w dół (starannie wyczesując je w trakcie). 

Zadbane dłonie są naszą wizytówkę, ale wiem, że utrzymanie idealnego manicure jest czasami niemożliwe. Paryżanki uznają tylko dwa kolory na paznokciach: naturalny i czerwony. Ten pierwszy to idealne rozwiązanie, jeśli masz naprawdę mało czasu – nie widać na nim niedoskonałości i małych odprysków, łatwiej też niż w przypadku ciemniejszych kolorów, przykryć mały defekt kolejną warstwą. Manicure, który widzicie na zdjęciach zrobiłam w Salonie BALOLA w Sopocie. Kolor jest delikatny, neutralny i świetnie trzymał się na paznokciach, pomimo, że wystawiłam go w ostatnim tygodniu na wiele ciężkich prób! :)

Nim przechodzę do makijażu, zawsze nakładam na usta balsam, aby po kilku minutach łatwiej było mi rozprowadzić szminkę.

Francuzki kierują się w makijażu podobnymi zasadami co w ubiorze. Chodzi o uzyskanie wspaniałego efektu, ale małym kosztem. Nie ulegają amerykańskim trendom i nie nakładają na twarz dziesięciu warstw makijażu w celu jej wymodelowania. Paryżanki stawiają na naturalność i dbają o to, aby jak najlepiej wyeksponować swoje atuty, zamiast starać się upodobnić do kogoś innego. Nigdy nie pomyślałyby  "chcę mieć oczy takie jak…" a raczej "co mogę zrobić z moimi oczami, aby wyglądały jak najlepiej?". W moim przypadku, gdy muszę szybko doprowadzić się ze stanu totalnego "au naturel" do "glamour", stawiam na lekki fluid i czarny eyeliner. Ten ostatni tworzy piękną oprawę oczu, a po latach praktyk, pomalowanie kreski naprawdę zajmuje mi sekundę. Jeśli w Waszym przypadku eyeliner nie jest dobrym rozwiązaniem, to zaopatrzcie się w brązowy lub szary cień do powiek o niezbyt mocnym kryciu i nakładajcie go pędzlem na całą ruchomą powiekę. Czerwona szminka to kolejny banał, ale ta w sprawdzonym odcieniu, od razu daje wrażenie, jakbym spędziła przed lustrem o wiele więcej czasu. Na wieczorne wyjście, mam ją zawsze w torebce.

Nawet jeśli słynny niewymuszony szyk paryżanek tak naprawdę nie istnieje i jest jedynie literackim wymysłem, to kilka zasad i trików z pewnością warto wcielić w życie. Nic nie stoi nam na przeszkodzie, aby prezentować się równie dobrze jak mieszkanki Paryża. Albo jeszcze lepiej.

Miłego wieczoru! :)

 

Jak korzystać z życia po parysku?

While still in a holiday mood and having the three days off, I decided to return to the subject of our cycle “ In search of Parisian chic” and write a few words on how French ladies are able to find joy in simple things.

Parisian women are admired worldwide. Like no other women they are famous for  celebrating life and taking pleasure in every moment. Parisian cafes and bars are filled with elegant businesswomen, smiling mothers with children and relaxed students. How do they do it? After all, they also work, have families, responsibilities and daily struggles. However, they manage to find the time to relax, even during their daily duties. Let’s try to be like them. How to learn this amazing skill the Parisian women have – enjoying life – in spite of the tight schedule?

***

Pozostając nadal w świątecznym nastroju i mając za sobą trzy dni wolnego, postanowiłam powrócić do tematu naszego cyklu "W poszukiwaniu paryskiego szyku" i napisać kilka słów, o tym w jaki sposób Francuzki potrafią odnaleźć radość w prostych czynnościach.

Paryżanki są obiektem zachwytu na całym świecie. Jak żadne inne kobiety cieszą się sławą osób potrafiących celebrować życie i czerpiących przyjemność z każdej wolnej chwili. Paryskie kawiarnie i bary zapełnione są przez eleganckie bizneswomen, uśmiechnięte matki z dziećmi i zrelaksowane studentki. Jak one to robią? Przecież wszystkie mają pracę, obowiązki rodzinne i codzienne zmagania. Znajdują jednak czas na to, by się zrelaksować, nawet podczas rutynowych czynności.  My też spróbujmy być takie jak one. W jak sposób nauczyć się tej umiejętności, którą niewątpliwie posiadają paryżanki, pozwalającej im na korzystanie z życia pomimo braku czasu?

Wykorzystywanie każdej chwili na relaks i odpoczynek dla naszego umysłu

Podczas zajęć, które wykonujemy każdego dnia, szukajmy sposobów na chwilowe odprężenie się. Paryżanki podczas spacerów z psem nadrabiają zaległe telefony do przyjaciółek i tym samym zamieniają, to rutynowe zajęcie w przyjemną przechadzkę. Dzień wcześniej planują swoją półgodzinną przerwę w pracy i zamiast jeść przy biurku z komputerem, poświęcają pięć minut na krótki spacer do pobliskiego parku, gdzie na świeżym powietrzu spędzają porę lunchową. Nawet jadąc do pracy nie zapominają o zabraniu swojej ulubionej lektury. Najlepsza będzie lekka i przyjemna książka, dzięki której odpłyną w inny świat. Gdybyście poszukiwały takiej pozycji polecam na przykład „Girl Online” Zoe Sugg, którą aktualnie czytam. Autorką książki jest dwudziestopięcioletnia vlogerką, jej kanał na YouTube zgromadził już miliony subskrybentów. Zoe w debiutanckiej powieści dzieli się z nami swoimi najskrytszymi myślami o przyjaźni, chłopakach, szkolnych dramatach i rodzinnych perypetiach. Nie zawsze jednak dojeżdżamy do pracy tramwajem, autobusem czy kolejką. Francuzki bardzo często korzystają z miejskich rowerów lub chodzą pieszo. Nawet wtedy potrafią sobie umilić czas słuchaniem muzyki. My też nie zapominajmy o zabraniu słuchawek wychodząc z domu. 

Czerpanie radości z najprostszych rzeczy

Każda z nas w ciągu dnia musi rutynowo wykonywać wiele czynności. Spróbujmy zmienić nasze nastawienie i wykonywać te same zadania, z poczuciem, że są one przyjemne, potrzebne i mogą zmienić na lepsze cały nasz dzień. Francuzki potrafią świetnie bawić się w trakcie gotowania i przede wszystkim są cierpliwe a nie starają się być idealne we wszystkim co robią. Zachęcają do pomocy całą rodzinę, puszczają sobie muzykę, kiedy przygotowywują posiłki i nie przejmują się jeśli coś przypalą lub odrobinę pomieszają składniki.

Ponieważ najmniej przyjemności sprawia mi przygotowywanie śniadania i od dłuższego czasu wygląda ono dokładnie tak samo, postanowiłam wprowadzić kilka zmian. Do mojego śniadaniowego menu dopisałam kilka francuskich specjałów. Dzień wcześniej kupuję croissanty (na przykład w Lidlu), a następnego dnia rano skrapiam je wodą i wstawiam do ciepłego piekarnika. Po pięciu minutach są świeże, jak prosto z piekarni. Przygotowując stół do śniadania uruchamiam wyobraźnię i stwarzam swoją własną małą paryską aranżację (gdybyście byli ciekawi z jakiego sklepu pochodzą moje stoliki, zapraszam tutaj). Poranną kawę parzę w ulubionym kubku, nawet gdy już jestem spóźniona nie zapominam o uśmiechaniu się pod nosem (kawa widoczna na zdjęciu pochodzi z zamawianego przeze mnie co miesiąc kawowego abonamentu CoffeeBox, który specjalnie dla czytelników Makelifeeasier.pl przedłuży marcowe zapisy do ósmego kwietnia).

Jeśli tylko możesz zrobić coś z kimś nie rób tego samemu

Korzystajmy z tego, że mamy przyjaciół, znajomych, rodzinę i zapraszajmy ich do wspólnego spędzania czasu. Francuzki nie są samotniczkami. Lubią towarzystwo we wszystkich dziedzinach życia. Na spacer z dzieckiem idą z koleżankami. W domowych porządkach pomagają sobie nawzajem, zmieniając to przykre i monotonne zajęcie w prawdziwą zabawę. Wspólnie motywują się w trakcie porannych biegów czy ćwiczeń. Słyną z tego, że są  wesołe, zawsze uśmiechnięte i optymistycznie nastawione do życia. To podstawa ich świetnego wyglądu, dobrego samopoczucia i tej nienagannej opinii, którą cieszą się na całym świecie.

Chciałabym Wam życzyć dużo uśmiechu i wielu radosnych chwil spędzanych podczas każdej dziedziny naszego życia, a z okazji lanego poniedziałku mam nadzieję, że Wasze koszulki były dzisiaj przemoczone do ostatniej nitki ;).