All problems are illusions of the mind

Kto z nas nie doświadczył gęsiej skórki na widok szefa, albo zimnego potu na hasło „a teraz wyciągamy karteczki”? Jeżeli ktoś nam mówi, że niczym się nie przejmuje, a w jego życiu panuje spokój, to znaczy, że kłamie – nie wierzcie mu! Nie ma życia bez stresu. Stresogenne sytuacje spotykają nas na każdym kroku, począwszy od codziennych wyzwań (np. niewinna stłuczka samochodowa może się przecież zdarzyć każdemu, a już na pewno mi), przez zawodowe trudności (uwielbiamy rozmowy kwalifikacyjne, co?), skończywszy na życiu prywatnym (małe domowe kłótnie dotyczące zmywania naczyń to standard). Niezależnie od rodzaju naszego temperamentu i trybu życia spotykały, spotykają i będą nas spotykać rzeczy, które wywołują stres. Jeśli wiemy, że nie jesteśmy w stanie jego uniknąć, dobrze byłoby się dowiedzieć jak postępować, aby lepiej sobie z nim radzić.

 Joga

Ostatnimi czasy moja nerwowość zaczęła się niebezpiecznie nasilać. Najdrobniejsze rzeczy wytrącały mnie z równowagi. Wystarczyło, aby pani stojąca za mną w kolejce do kasy za bardzo się przybliżyła, a już miałam ochotę rozbić jej butelkę na głowie (zupełnie nie rozumiem dlaczego postanowiła wbijać mi swój łokieć w żebro i chuchać na mój kark). Prawdopodobnie, gdybym miała więcej czasu dla siebie, a w moim życiu nie pojawiało się tyle stresujących sytuacji, to nie wyżywałabym się na każdej napotkanej osobie. No cóż, nie mam za dużego wpływu na zmianę trybu dnia, ale po drobnej reorganizacji udało mi się wygospodarować jedną godzinę w tygodniu na wyciszenie się. Joga, na którą się zapisałam, oczyszcza umysł i rozluźnia ciało. Już po pierwszych zajęciach poczułam się znacznie lepiej – rozciągnęłam wiecznie obolałe od biegania mięśnie i poczułam psychiczną ulgę. Z ciekawostek: gdy chcemy szybko wyciszyć nasz umysł wystarczy na chwilę oprzeć głowę o rękę albo stół, dzięki temu rozluźnimy mięśnie karku (spróbujcie, to naprawdę działa!).

Domowy masaż

Kolejnym sposobem na złagodzenie skutków będących następstwem stresującego trybu życia jest masaż. Wiem że te proponowane przez wyspecjalizowane salony są drogie, ale może Wasza druga połówka mogłaby wyświadczyć Wam przysługę i wykonać delikatny, relaksacyjny masaż? Oczywiście, po sformułowaniu prośby możecie usłyszeć  „nie teraz, oglądam mecz”, „jestem zmęczony”, „to nie są Twoje urodziny”, albo „lepiej ty mnie pomasuj”. Po paru sprzeczkach z moim narzeczonym, opanowałam jednak kilka technik delikatnej manipulacji, tudzież szantażu (jak zwał tak zwał :)). Najskuteczniejsza wydaje się być wymiana polegająca na wykonaniu masażu za przygotowanie kolacji (w skład, której wchodzi połowa zawartości lodówki  – w innym wypadku nici z masażu).

Zielony smoothie

Prawidłowe odżywianie ma ogromny wpływ na nasze samopoczucie. W ciągu dnia najważniejsze jest zjedzenie pełnowartościowego śniadania (wiem, wiem, nudy, ale trochę teorii jeszcze nikomu nie zaszkodziło). To co zjemy rano, daje nam energetycznego kopa na resztę dnia. Bez niego jesteśmy ospali i bardziej narażeni na wydzielanie sie kortyzolu (hormonu stresu). Dlatego każdego dnia musimy sobie zapewnić odpowiednią dawkę minerałów, białka, węglowodanów oraz tłuszczy. Świetnym rozwiązaniem może być smoothie. Do przyrządzenia witaminowej bomby będziecie potrzebować:

– 1 szklankę szpinaku, jedną gruszkę,

– 2x kiwi, pół dużego ogórka (nie obieramy go!),

– 1 niedużego banan,

– połowę avocado,

– kilka listków mięty lub melisy,

– nasiona chia (są bogate w kwasy tłuszczowe, przeciwutleniacze, witaminy i mikroelementy),

– kolagen (świetnie wpływa na kondycję naszych włosów, paznokci oraz skóry),

– woda kokosowa oraz kilka kostek lodu

Czasami niektóre składniki zamieniam na jabłko, ananasa, melona, mango, pietruszkę, lub aloes. Wszystko zależy od tego co mam w domu i na jakie produkty jest sezon. Poza świeżymi owocami, wybieram też te mrożone (nie kupuję gotowych mrożonek, sama mrożę świeże owoce). 

Gorąca kąpiel lub prysznic 

Bardzo chciałabym mieć wannę w łazience. Na samą myśl o kąpieli robi mi się błogo. Nie wiem od jak dawna marzy mi się wylegiwanie w gorącej wodzie przy świecach, z zapachowym olejkiem unoszącym się w powietrzu i solach morskich dodanych do wody. Niestety, to tylko moja fantazja, ale wszystkim Wam, którzy są szczęśliwymi posiadaczami wanny, polecam wieczorne kąpiele odprężające, zwłasza po ciężkim i stresującym dniu w pracy. Natomiast dla reszty mam złą wiadomość, ostatnio przeczytałam, że odstresowywujące jest również polewanie się naprzemiennie zimną i ciepłą wodą pod prysznicem. Jeszcze nie próbowałam i chyba wolę przeprowadzić remont łazienki ☺.

Czytanie książki

Zaczytując się w dobrej książce z łatwością zapominamy o codziennych zmaganiach. Ten co raz częściej zapominany przez nas sposób na relaksację, sprawdza się znacznie lepiej niż oglądanie telewizji czy siedzenie przed komputerem. Każdego wieczoru staram się czytać chociaż kilka stron książki (jest to jedno z postanowień noworocznych, które póki co, udaje mi się dotrzymać). Szykuję miseczkę ulubionej wieczornej przekąski (zazwyczaj są to orzechy i suszone owoce) i parzę miętową herbatę, do której dodaję łyżeczkę miodu gryczanego z pasieki mojego wujka. Ostatnio sięgam przede wszystkim po literaturę związaną z tematyką zdrowego odżywiania lub biografie sportowców. Nigdy nie zabieram się za horrory – nie sądzę, że można się przy nich wyluzować (ostatnio słyszałam, że oglądając straszny film spalamy 200kcal, ale nawet to mnie nie przekonuje). 

Którą z tych metod stosujecie? Jeśli macie swoje własne sposoby, na radzenie sobie ze stresem, to tradycyjnie będę ich wypatrywać w komentarzach! :)

Leave your home! Now!

Winter passed quickly and painlessly, I even managed to avoid finger frostbites. Last Easter I was making a snowman in the garden, and this year I’m planning to tan my legs between breakfast and dinner. Trees blossom with beautiful buds, grass is green again, I guess tomorrow I’ll finally get rid of a dead Christmas tree which is still laying on my terrace. It’s time to overcome our winter laziness, start cleaning the house, air the wardrobe and forget about sitting idly at home. It’s time to move from the sofa and spend some time outside. I try to diversify my free time on the weekends, usually on Saturdays. When I’m not running I like to ride my bike, play badminton, go to the Zoo, or just clean windows…

 Zima minęła szybko i bezboleśnie, obyło się nawet bez odmrożenia palców podczas odśnieżania samochodu. W zeszłym sezonie, na święta Wielkanocne lepiłam bałwana w ogrodzie, a tym razem, planuję opalać nogi w przerwie między śniadaniem a żurkiem. Na drzewach zakwitły piękne pąki, trawa w końcu się zazieleniła, a zeschnięta bożonarodzeniowa choinka na tarasie zaczyna kłuć w oczy tak mocno, że jutro się jej pozbędę. Czas więc zapomnieć o zimowym leniuchowaniu, wziąć się za porządki, przewietrzyć garderobę i zapomnieć o bezczynnym siedzenu w domu. Nadeszła pora zwlec się z kanapy i poszukać ulubionej formy aktywnego spędzania czasu na zewnątrz. W weekendy staram się urozmaicać mój wolny czas i porzucam na chwilę biegowe wyprawy. Wtedy najchętniej wsiadam na mój rower, chwytam za rakietki do gry w Badmintona, idę do Zoo lub po prostu zabieram się za mycie okien …

sweatshirt / bluza – Net-a-poter; shorts / szorty – Reserved

GRA W BADMINTONA

Największą zaletą badmintota jest to, że do rekreacyjnej partyjki nie potrzebujemy specjalnie wyznaczonego kortu, siatki czy kosza. Nie musimy też posiadać umiejętności wyczynowego tenisisty, żeby dobrze grać. Każdy, bez większego problemu jest w stanie nauczyć się głównych zasad (najważniejsze, żeby lotka nie wylądowała na ziemi:)). Komplet rakietek z lotką możecie kupić w sklepach sportowych w niewygórowanych cenach (Kasia swoje kupiła za 13zł). Warto jest też zajrzeć do piwnicy rodziców lub dziadków. Kto wie? Może znajdziecie tam stare drewniane rakietki, których będę Wam bardzo zazdrościła.

MINI SIŁOWNIE W PARKACH

 W trójmieście mini siłownie są rozmieszczone blisko plaży i morza, tak aby osoby biegające po alejkach mogły wykonać całościowy trening. Prawie codziennie taki plac mijam na mojej trasie biegowej i ku mojemu zaskoczeniu zawsze ktoś tam ćwiczy. Nie jest to profesjonalna siłownia na której znajdziemy każdy wymarzony sprzęt, ale tak czy siak, maszyn jest sporo. Pamiętajmy, że nie musimy za to płacić, ćwiczymy na świeżym powietrzu (gdy na zewnątrz jest ciepło, na siłowniach nie da się wytrzymać, bo panuje tam duchota) i podziwiamy piękne widoki. Zawsze możecie tam zaprowadzić swoje drugie połówki, a same wybrać się na spacer lub pobiegać.

table / stolik – Castorama

PIELĘGNACJA OGRODU

Swoje porządki zaczynajcie od wyniesienia wszystkiego, co nagromadziliście na tarasie przez zimę. W moim przypadku jest to choinka, kilka pustych butelek po winie, lekko nadgnity dywanik (znowu zapomniałam go schować) i październikowe pranie (ach, to tu były wszystkie moje skarpietki! :D). Bez zbędnych przedmiotów łatwiej będzie Wam zaplanować wygląd tej małej przestrzeni. Sprawdźcie, które z zeszłorocznych rzeczy można doprowadzić do porządku (być może róże w doniczce jeszcze żyją i wymagają tylko odrobiny pielęgnacji).

MYCIE SAMOCHODU

Będąc małym dzieckiem uwielbiałam myć samochód mojego taty (oczywiście za niewielką opłatą). Teraz niestety nikt mi za to nie płaci, ale nadal czerpię z tego wiele korzyści. Pierwsza – spalanie miliona kalorii podczas szorowania auta, druga – opalanie się (najlepiej w kostiumie – sąsiedzi się ucieszą ;)), trzecia – czysty nieporysowany samochód – mam wrażenie, że od myjni automatycznej mój samochód wygląda jakby podrapało go stado kotów.

spodnie i sweter / trousers & sweater – Zara; rower / bike – Giant; flats / baletki – H&M 

JAZDA NA ROWERZE

 Wiele z Was traktuje ją pewnie jako weekendową rozrywkę, ale dla mnie jest to przede wszystkim świetny sposób transportu, który na dodatek pozwala zjeść mi duży obiad bez najmniejszych wyrzutów sumienia. Wyższość roweru nad samochodem, czy tramwajem, polega na tym, że bez problemu jesteśmy w stanie dojechać nim niemal w każde miejsce. Nie musimy przejmować się kupnem biletu na autobus, tankowaniem samochodu, korkami czy moją największą zmorą – parkowaniem. Nawet dobór stroju nie powinien zaprzątać nam myśli – po prostu załóżmy na siebie to, w czym czujemy się dobrze!

PUSZCZANIE LATAWCA

Ten rodzaj aktywności najlepiej spędzać w towarzystwie dzieci. Maluchy zawsze mają przy tym dużo radochy. Dopóki nie miałam dziecka nie widziałam w tym nic nadzwyczajnego, ale teraz jest to ogromna frajda dla całej rodziny. Latawiec z łatwością możecie zrobić sami.

Potrzebne rzeczy: 2 proste drewniane patyki (mogą być litwy); sznurek lub tasiemka; taśma klejąca dwustronna; mocny klej; duży arkusz papieru lub bibułka; piła, ostry nóż, nożyczki; farbki lub flamastry (do pomalowania naszego latawca)

Oto instrukcja:

1. Przytnijcie patyki do długości jaką ma miec Wasz latawiec. Krótszy z nich powinnien być o długości 3/4 dłuższej.

2. Połącz obydwa patyki tworząc krzyż. Krótszy z nich powinnien być przymocowana na wysokości 2/3 dłuższego kijka. Możemy użyć do tego kleju lub mocnej taśmy.

3. Na końcach ramion latawca wytnij małe rowki i przeciągnij przez nie sznurek lub tasiemkę. W ten sposób mamy gotową podstawową konstrukcję latawca.

4. Następnie przyłóżcie ramę latawca do papieru lub bibułki i odrysuj jego kształt z zachowaniem 2-3 cm odstępu, które pozwolą na przymocowanie żagla do przygotowanej konstrukcji.

5. Wytnijcie wcześniej obrysowany kształt latawca i połączcie bibułę lub papier z resztą latawca, zaczynając od rogów, a kończąc na ramionach deltoidu. Najlepiej użyj do tego taśmy samoprzylepnej.

6. Pora na zrobienie tzw. uprzęży. Do każdego z rogów latawca przymocujcie kawałek sznurka, a następnie połączcie je w taki sposób, aby ustawić odpowiedni kąt nachylenia latawca. W sumie jest to najtrudniejszy etap budowy i wymaga kilku prób, aby stworzyć optymalne ustawienie, ale na pewno świetnie sobie z tym poradzicie.

Latawiec mamy gotowy, teraz tylko musimy poczekać na wiatr :).

 

sweater / sweter – Zara; trousers / spodnie – Topshop; sneakers / trampki – New Look

SPACERY Z PSEM

To nic odkrywczego, że wychodzenie z psem jest fajną formą spędzania czasu na powietrzu. Pewnie nie każdy z Was ma czworonogiego pupila, ale to nie musi być przeszkodą:). Jeśli macie odrobinę czasu w weekendy i chcielibyście się przyczynić do radosnego merdania ogonem, to zgłoście się do najbliższego schroniska. Dla wszystkich zainteresowanych mam tutaj link do Trójmiejskiego Ciapkowa – znajdziecie tam wszystkie informacje na temat wyprowadzania podopiecznych tego schroniska. W każdym mieście możecie zgłosić się jako wolontariusz i uszczęśliwić chociaż na chwilę jakiegoś zwierzaka.

W przyszły weekend czeka nas kilka wolnych dni od pracy. Mam niecny plan wyciągnąć Kasię na przejażdżkę rowerową (tylko cicho jeszcze jej nic nie mówiłam:)), a po Wielkanocnym śniadaniu spalić kalorie grając w badmintona. A jakie są Wasze pomysły na wykorzystanie pięknej pogody?

 

 

 

9th Warsaw Half Marathon. It hurts? Well… it has to!

I made it, I ran the Warsaw Half Marathon. After two days I’m able to walk again. Monday was one of the worst days in my life, but despite the pain I know that I did my best and it was worth it. I didn't expect to do so well. During my trainings I was constantly repeating to myself- 21 kilometers, pfffff it will be wonderful! I can do it! When I finally stood on the starting line only one question came across my mind – Oh boy! what am I doing here? Despite my doubts, thanks to incredible atmosphere, excellent organization, huge turnout of runners and supporters I managed to reach finish line in time I had never dreamed of.

Udało się! Przebiegłam półmaraton Warszawski! Po dwóch dniach od wykonania tego wielkiego wysiłku jestem już w stanie znowu chodzić, ale pomimo bólu wniosek jest tylko jeden – było warto i dałam z siebie wszystko! Nie spodziewałam się, że tak dobrze mi pójdzie. W trakcie przygotowań, przez cały czas powtarzałam sobie "cudownie jest przebiec 21km! Pff! Co to dla mnie?", ale gdy stanęłam na starcie w mojej głowie pojawiało się tylko jedno pytanie "O rany! Co ja tu robię?!". Wbrew swojemu zwątpieniu, głównie dzięki niesamowitej atmosferze, rewelacyjnej organizacji i ogromnej frekwencji biegaczy i kibiców, udało mi się osiągnąć czas, o którym nawet nie marzyłam – 1:54:03. 

Grupowe rozgrzewki wyglądały imponująco. W biegu wystartowało 11 tysięcy biegaczy.

Tuż przed startem miałam ochotę odwrócić się i pobiec w drugą stronę.

top – adidas / shorty – H&M / buty i czapka – Nike

Pokonując kolejne kilometry na trasie mijałam różne atrakcje – grające orkiestry, dopingujące grupy ludzi, motywujące banery. Po prostu całe miasto imprezowało :)!

Victor Kipchirchir z Kenii z czasem 01:00:48 pobił rekord Półmaratonu Warszawskiego. To był najszybszy bieg na dystansie 21,097 km w historii Polski. Imponujący czas, ale niech lepiej uważa, w przyszłym roku zamierzam zrobić lepszy :P!

Na 15-16 kilometrze musiałam się zmierzyć z podbiegiem na ulicy Agrykoli. Kilkumetrowe, strome wzniesienie dało mi ostro w kość! Nie zatrzymałam się, ale było blisko. Po wczołganiu się na górę przez dobre 10 minut musiałam uspakajać oddech. Jeden z kibiców krzyknął w moją stronę, żebym się nie poddawała, bo już mam niedaleko – 5km. Miałam ochotę zawrócić i go zamordować – te 5km wydawało się wtedy dystansem nie do pokonania.

Biegnąc przez Tunel Wisłostrady echo roznosiło okrzyki dopingujących siebie nawzajem biegaczy – brzmiało to jak gladiatorzy nawołujący do walki. W tamtej chwili ze wzruszenia napłynęły mi łzy do oczu.

Pan powyżej pokonał półmaraton, wraz z córeczką, w około 1:30:00 :). Brawo!

Dla takich widoków warto stać na mecie.

Tego pana prosimy o podanie numeru telefonu. Jestem gotowa z nim poćwiczyć ;)

W każdym wieku można biegać, a ten pan na pewno zrobił lepszy czas niż ja!

Na metę wbiegłam zmęczona i obolała – miałam naprawdę dosyć (nawet zapomniałam wyłączyć zegarka, który mierzył mi czas). Po 13 kilometrze rozbolało mnie biodro, pod koniec biegu ból stawał się nie do zniesienia. Gdy docierały już do mnie czarne myśli, zauważyłam wielką tabilicę z hasłem "700 metrów do końca – BOLI? MUSI BOLEĆ!" To pozwoliło mi zebrać jeszcze resztki sił. Ta mała rzecz pomogła mi ukończyć bieg.

Kasia stojąc przy samej mecie miała okazję podziwiać wiele wzruszających scen. Jak ją zobaczyłam miała szkliste oczy, co na początku mnie bardzo zdziwiło, ale jak opowiedziała mi o wszystkich radosnych twarzach, które widziała, sama miałam ochotę się rozpłakać. Widok szczęśliwych, zmęczonych i pękających z dumy ludzi potrafi rozczulić każdego.

W biegu wzięła udział jedna z naszych Czytelniczek. Cieszę się, że mogłyśmy się poznać :).

Pełnia szczęścia :D!!! Chyba zasłużyłam na nagrodę (napewno będzie to coś słodkiego;)).

Mojej radości nie było końca, ale teraz czeka mnie jeszcze większe wyzwanie. Wiem jednak, że jeszcze nigdy nie byłam tak blisko przebiegnięcia całego maratonu :).

Forever young

While reading popular fashion magazines I often notice pictures of women in their forties who still look amazing, for example: Victoria Beckham, Heidi Klum, Elle MacPherson, Monica Bellucci or Grażyna Torbicka (they’re in their fifties?). I'm amazed by the fact they look so beautiful in the prime of their life. Yes, the miracles of medicine have a share in it, however there can be no denying that a healthy lifestyle, diet and cosmetics are also crucial in remaining beautiful. After reading many articles I have one conclusion: the basis of beautiful appearance, at any age, is a proper diet. (I ate a box of chocolates writting this post, but they were delicious so it doesn't count). Victoria Becham eats only the best quality products, she avoids carbohydrates replacing them with fruits and vegetables. Heidi Klum drinks at least 3 liters of water a day, and one of our Polish stars after 40, Kinga Rusin says that you won't find any processed food, any sodas or sweets in her fridge. Can we look like this? I say: yes we can! If starting from today we balance our menu, and add to it some "miracles" the nature gave us, in the future we’ll have a reward in beautiful skin, shiny hair, and strong nails. Below you will find a couple of ideas on how to eat well.

Oglądając popularne magazyny o modzie, często trafiam na zdjęcia niesamowicie wyglądających kobiet po czterdziestce. Do ich grona należą między innymi Victoria Beckham, Heidi Klum, Elle MacPherson, Monica Bellucci czy Grażyna Torbicka. Nie mogę wyjść z podziwu, jak pięknie można wyglądać w kwiecie wieku. Cuda medycyny na pewno mają tutaj swoją zasługę, ale wpływ na naszą nieprzemijającą urodę z pewnością ma też tryb życia, kosmetyki i sposób żywienia. Po przeczytaniu wielu artykułów, dochodzę do jednego wniosku: podstawą pięknego wyglądu, w każdym wieku, jest prawidłowa dieta (piszące ten post zjadłam pudełko czekoladek, ale były pyszne, więc się nie liczy). Victoria Beckham wielokrotnie podkreśla, że jej dieta jest w dużym stopniu oparta na dokładnym doborze dobrej jakości produktów. Unika węglowodanów i zastępuje je warzywami i owocami. Heidi Klum wypija minimum trzy litry wody dziennie. Natomiast jedna z naszych polskich gwiazd, po czterdziesce, Kinga Rusin w wywiadach mówi, że u niej w lodówce nie znajdzimy przetworzonej żywności, słodyczy i napojów gazowanych. Czy każda z nas może tak wyglądać? Według mnie tak! Jeśli już dziś zbilansujemy nasz jadłospis i wprowadzimy do niego „cuda”, które podarowała nam natura, to w przyszłości otrzymamy nagrodę w postaci pięknej skóry, lśniących włosów i zdrowych paznokci. Przygotowałam więc dla Was małą ściągę żywieniową.

Śniadanie:

Doskonale już wiecie, że śniadanie jest najważniejszym posiłkiem w ciągu dnia (męczę Was tym gadaniem prawie od dwóch lat, więc wypadałoby już zapamiętać:)). Co jeść na śniadanie, żeby poczuć z rana energetycznego kopa i rozpromienić naszą cerę?

PŁATKI OWSIANE – zawierają witaminy B1, B6 i E, cynk, żelazo i wapń, które przywracają skórze świeży wygląd i pomagają zwalczyć trądzik.

JOGURT NATURALNY – można dodać go do owsianki, poprawia elastyczność skóry. Możecie go zrobić sami (tutaj link).

TRUSKAWKI – likwidują przebarwienia na skórze, dodane do owsianki znacznie poprawią jej smak.

PESTKI DYNI – w ich skład wchodzi dużo cynku, który świetnie nadaję się do walki z trądzikiem. Dodawajcie je do wszystkiego, lub przygotujcie z nich pyszne pesto (zmiksujcie pitruszkę, pestki uprażone na patelni, oliwę z oliwek i odrobinę przypraw).

MIÓD – rozjaśnia, regeneruję i wygładza cerę (w czasach starożytnych miód był stosowany do leczenia ran, oparzeń, czy skaleczeń). Całkowicie zastąpiłam cukier tym przepysznym pszczelim produktem. Doszło do tego, że w torebce trzymam zawsze mały słoiczek miodu, gdyby w którejś z kawiarni go nie było (stałam się przez to obiektem kpin Kasi, ale wiem, że tak naprawdę mi zazdrości :D).

CHRUPKIE PIECZYWO ŻYTNIE – pełnoziarniste pieczywo pomaga usunąć szary, zmęczony wygląd cery. To fakt, że jest trochę bez smaku, ale z wędzonym łososiem i rukolą jest zjadliwe.

JAJKA – obfitują w witaminy A, D, E, również posiadają wiele witamin z grupy B. Naukowcy twierdzą, że możemy jeść ich nawet dziesięć tygodniowo.

GREJPFRUT – żeby przedstawić wszystkie zalety tego magicznego owocu musiałabym Was zamęczać trzy razy dłużyszym tekstem. W skrócie: pomaga organizmowi w obronie przed żylakami i ma szczególne znaczenie w pielęgnacji cery naczynkowej i w walce z trądzikiem różowatym, poprawia bowiem gojenie się ran oraz rozjaśnia przebarwienia. Uważam, że dzień bez zjedzenia grejpfruta jest dniem straconym :).

WODA – prawidłowe nawodnienie organizmu od wewnątrz przekłada się na prawidłowe nawilżenie i sprężystość skóry właściwej. Im więcej wypijecie jej w ciągu dnia tym lepiej, nasze minimum to 1,5 litra dziennie!

Drugie śniadanie:

Drugie śniadanie nie musi być już tak obfite jak pierwsze. Jednak jeżeli chcemy mieć cerę niczym przysłowiowa brzoskwinka, musimy pamiętać, aby nie dać się przekonać złemu chochlikowi, występującemu pod postacią drożdżówki, chipsów czy słodyczy.

GORZKA CZEKOLADA –  możemy w niej znaleźć mnóstwo potasu, magnezu oraz polifenolu. ponieważ nie posiada cukru jest świetną sycącą przekąską (powinna zawierać minimum 70% masy kakaowej). Nie jest prawdą, że po jej zjedzeniu pojawia się trądzik. Gdyby tak było, to uwierzcie mi – moja twarz byłaby jak jedna wielka krosta.

 OWOCOWY KOKTAJL – ten nie zawierający konserwantów i cukru świetnie spełni się w roli małej przekąski. Małą butelkę najlepiej zawsze trzymać w torebce i sięgać po nią, gdy najdzie nas ochota na coś pysznego. Możecie spróbować na przykład nowości od Tymbarku, FRUKTAJL dostępnego aż w czterech smakach (mój ulubiony to brzoskwinia z mango).

MANGO – od wieków ten owoc był stosowany jako lek służący do usuwania toksyn z organizmu, leczenia niedokrwistości i uzdrawiania systemu nerwowego. Zawiera witaminy A, C, D oraz beta karoten. Jeszcze kilka lat temu był bardzo ciężko dostępny, ale teraz możemy znaleźć go praktycznie w każdym większym sklepie.

Lunch:

Tak naprawdę, jedzenie dużej ilości warzyw w ciągu dnia jest najważniejszym elementem zdrowej diety. Zwłaszcza gdy zależy nam na pięknym wyglądzie naszej skóry. Zazwyczaj swój lunch przygotowywuję rano i pakuję go do małego plastikowego pojemnika. Jest to bardzo dobry sposób, aby zaoszczędzić pieniądze i na dodatek mam 100% pewność, że wiem co jem :).

AVOCADO – zapewnia skórze gładkość i walczy z wszelkimi słonecznymi alergiami. Moją ulubioną potrawą z avocado jest guacamole, straram się je przyrządzać raz w tygodniu (tutaj macie kilka rad Zosi, na to co można jeszcze zrobić z avocado).

SIEMIĘ LNIANE – gdybym miała wybrać jeden produkt, najlepszy z całej listy, bez byłoby to siemię lniane. Jego cudowne właściwości są imponujące, ale chyba najważniejszą zaletą jest bardzo duża zawartość kwasów omega 3. Same nasionka są neutralne w smaku, więc możecie je dodawać do wszystkiego, na przykład sałatki, koktajlu czy sosu do mięsa (po prostu przemycajcie je wszędzie gdzie się da :))

RUCOLA – zielone warzywa zawierają dużo witamin A i C, kóre zapobiegają starzeniu się skóry. Rucola ma bardzo intensywny smak, świetnie nadaje się jako dodatek do sałatki, można z niej też przygotować pyszne pesto.

ROSZPONKA – potocznie nazywana polną kapustą. Znajduje się w niej wapń, fosfor oraz żelazo. Używam jej zamiast popularnej sałaty, ponieważ jest dużo smaczniejsza.

CZERWONA PAPRYKA – zawarta w niej duża ilość witaminy C wspomaga produkcję kolagenu

ŻURAWINA – może jej spożywanie nie do końca wpływa na naszą urodę, ale jest bardzo ważna w procesie zwalczania bakterii w naszym organizmie.

GRILLOWANY KURCZAK – białko, czyli podstawowy budulec większości tkanek ciała jest niezbędny, aby skóra wyglądała ładnie i młodo. Najlepiej pozyskać je jedząc chude mięso. Starajcie się kupować kurczaki z wiejskich hodowli (możecie je rozpoznać na przykład po wielkości – im mniejszy tym lepszy).

ORZECHY WŁOSKIE – jedzenie garści orzechów dziennie może nam przynieść wiele korzyści, między innymi zapewni nam gładszą skórę, zdrowszy wygląd włosów, ładne paznokcie i błyszczące oczy (jeśli chcecie przeczytać więcej informacji na ten temat, zajrzyjcie tutaj).

POMIDORY – obecna w nich witamina C, zwiększa stopień dotlenienia skóry, wzmacnia drobne naczynia krwionośne, odżywia ją i dodaje energii, a witamina E, zwana eliksirem zdrowia i młodości chroni przed powstawaniem zmarszczek i przedwczesnym starzeniem się.

OLIWA Z OLIWEK – obecna w oliwie witamina E, nadaje skórze zdrowy i promienny wygląd. Możemy ją delikatnie podgrzać i wymoczyć w niej ręce – efekt nowej skóry jest natychmiastowy.

Obiadokolacja:

Powyższe zdjęcie przedstawia purée ze słodkich ziemniaków, które poleciła mi Kasia. Do jego przygotowania potrzebujemy: 0,5 kg zwykłych ziemniaków, 0,5kg batatów, mleko, masło i sól. Na początku gotujemy ziemniaki. Potem, używając widelca lub specjalnego przyrządu do ugniatania ziemniaków, robimy miazgę. Do dużego garnka wkładamy masło, wlewamy mleko (ilość – od sreca :)) i wrzucamy naszą "papkę ziemniaczaną". Całość trzymamy, na małym ogniu, przez około 5 minut.

BATATY – są bogatym źródłem potasu, magnezu, fosforu, sodu i wapnia. Uwielbiam frytki z batatów (nie jest to najzdrowsza przekąska, ze względu na obróbkę termiczną, ale z pewnoscią jest pyszna).

MLEKO – bogate w witaminy młodości A i E sprawią, że pijąc ję, bedziemy mogli dłużej cieszyć się promienną i młodą skórą.

SÓL – z solą nie należy przesadzać, ale nie wolno jej wykluczać, w końcu jest to naturalny minerał.

Drugą opcją obiadokolacji jest łosoś przygotowany na parze. Po przepis odsyłam do postu Zosi (tutaj).

ŁOSOŚ  – witamina B6 zawarta w tej rybie reguluje pracę gruczołów łojowych i zapobiega wypadaniu włosów 

SZPINAK – to zielone warzywo jest wciąż niedoceniane i przez niektórych całkowicie eliminowane z diety. Tymczasem jest to bogate źródło substancji odżywczych oraz antyoksydantów (witaminy C, E, luteiny, beta-karotenu). Szpinak zawiera witaminy z grupy B, kwas foliowy oraz potas, żelaza, magnez i kwasy tłuszczowe omega-3. Szpinak poddany obróbce nie traci swoich właściwości!

CYTRYNA – ma właściwości antybakteryjne, oczyszcza cerę i ściąga rozszerzone pory, dlatego doskonale pielęgnuje tłustą cerę!

BROKUŁY – są idealnym spowalniaczem starzenia się skóry

CZOSNEK – czyli naturalny antybiotyk. Pamiętajcie, żeby po jego zjedzeniu (najlepij na noc) wypić szklankę mleka – dzięki temu unikniemy nieprzyjemnego porannego wyziewu.

Na koniec, oczywista oczywistość: stres, palenie papierosów, nadużywanie alkoholu, nadmierne opalanie się, zbyt mała ilość spożywanej wody, nieodpowiednia dieta sprawiają, że nasza uroda szybciej przemija (wiem, bardzo odkrywcze, zasłużyłam na nagrodę :)).

Jeśli ktoś dotarł do końca wpisu to gratuluję cierpliwości! :) Mam nadzieję, że ta pokaźna liczba informacji, została przez Was zapamiętana chociaż w małym procencie. Jak zwykle czekam na Wasze własne sugestie w komentarzach, ucieszę się też jeśli napiszecie, jak Wy przemycacie zdrowe produkty w codziennej diecie.

 

Perfect classic bag, I will find you, and I will buy you (someday :))

Nie od dzisiaj wiadomo, że kobiety mają fioła na punkcie butów i torebek. Oryginalny dodatek to świetny sposób aby ożywić klasyczne zestawy, dlatego chętnie inwestujemy w nie trochę wiecej pieniędzy niż na ubrania. Marząc o torebce idealnej na myśl przychodzą mi najbardziej pożądane przez płeć piekną modele. Jak myślicie, są warte swojej ceny? A może to przesadna rozrzutność?

Chanel

1. Portero.com 2,250 $ 2. TopShop 170zł 3. Even&Odd 139zł 4. Asos 160zł

Coco Chanel pierwszą torebkę zaprojektowała w latach dwudziestych, a ponieważ dosyć miała niewygodnych kopertówek dodała do swojego projektu łańcuszek. Po słynnym powrocie do branży modowej, w 1955 roku postanowiła stworzyć nowy model dla współczesnych kobiet – Chanel 2.55. Jest to z pownością najsławniejszy i najbardziej pożądany model torebki na świecie. Ceny mogą nas jednak przyprawić o zawrót głowy.

Céline

Torebka Céline Boston zachwyciła kobiety na całym świecie. Robi furorę wśród gwiazd, modelek i miłośniczek dobrego stylu, jej posiadaczkami są między innymi: Oprah Winfrey, Alessandra Ambrosio czy Reese Witherspoon. Wcale mnie to nie dziwi – model w kształcie trapezu jest oryginalny, a przy tym funkcjonalny (zmieściłby się w nim nawet mój laptop:)). Torebka doczekała się wielu kopii, a sieciówki z ochotą zaczęły produkować łudząco podobne modele. 

1. Céline 1,999$ 2. MANZANA 89zł 3.Zalando 199zł  430zł 4. H&M 99,90zł

Hermes

Najsłynniejsza torebka firmy Hermes, swoją nazwę zawdzięcza znanej aktorce i piosenkarce lat 70, Jane Birkin. Model stworzony w 1984 roku jest modelem-ikoną wśród toreb. Utożsamiany z luksusem i elegancją, pojawiał się niejednokrotnie w kultowym serialu "Seks w wielkim mieście". Czas oczekiwania na zamówienie wynosi około dwóch lat.

1. Portero.com 17,500$ 2. New Look 160zł 3. Fiorelli 329zł 4. Zalando 159zł

Michael Kors

Kolejną "it bag" na mojej liście jest Jet Set Tote od Michaela Korsa, która zachwyca prostym designem i świetną jakością. Pierwszą linię akcesoriów, sygnowaną swoim nazwiskiem, Kors wypuścił w 2001 roku. Ta nowojorska marka ma swoje flagowe sklepy w największych miastach na świecie, i staje się coraz bardziej rozpoznawalna również w Polsce. To najtańsza z zaprezentowanych dzisiaj torebek. Możemy ją kupić "już" za 295 euro.

1. Michael Kors 295euro 2. Mango 119zł 3. Cubus 150zł 4. Mexx 259zł

Louis Vuitton

Historia tej marki sięga 1854 roku, wtedy powstały pierwsze kufry podróżne. Wykonane z precyzją i z najlepszej jakości materiałów, torebki są urzeczywistnieniem klasy i elegancji. Tym co wyróżnia torby LV jest tak zwany "hot stamping", czyli możliwość spersonalizowania torby przez wytłoczenie swoich inicjałów na rączce. Najbardziej popularnym wzorem jest monogram canvas i model "speedy bag".

1. Portero.com 559$ 2. DKNY 850zł 3. Pull&Bear 170zł 4. Mexx 259zł

Czy któraś z tych torebek skradła Wasze serca? :)

 

The body achieves what the mind believes

Do półmaratonu zostały mi zaledwie trzy tygodnie, a cały maraton biegnę już we wrześniu. Niewiarygodne, jak ten czas szybko leci – jeszcze niedawno pisałam Wam, że mam przed sobą trzy miesiące, a lada moment stanę na starcie. Boje się, a zarazem wiem, że wrzesień nadciąga szybkim krokiem i wkrótce będę mogła spełnić swoje największe marzenie – ukończyć maraton. Myśl o przebiegnięciu tak dużego dystansu towarzyszy mi każdego dnia i wywołuje u mnie coraz większe zdenerwowanie (we wrześniu prawdopodobnie moje włosy będą koloru siwego :)). Moje treningi osiągnęły intensywny pułap i w związku z tym pojawiają się u mnie chwile lekkiego podłamania (podobno myśli samobójcze niedługo miną – tak zapewnia mnie mój trener :)). Wiem, przecież nikt nie mówił, że będzie lekko, ale skąd czerpać w ciężkich chwilach motywację? Dziś, po ciężkim treningu powiedziałabym, że nie wiem, ale jutro czeka mnie kolejny dzień zmagań ze swoim ciałem i muszę jakoś zmusić je do pracy. U mnie zawsze najlepiej sprawdza się kilka technik, które w tej chwili wykorzystuję non stop :). 

Muzyka 

W moim odczuciu bieganie bez muzyki jest jak jedzenie pizzy bez sera. Gdy wybrałam się na jogging po Central Parku, zamarzł mój telefon, a tym samym nie mogłam słuchać swoich ulubionych kawałków. Jedynie fakt, że znajdowałam się w najpiękniejszym miejscu na ziemi, powstrzymał mnie przed spłakałaniem się jak bóbr i pozwolił mi dobiec do hotelu. Dzięki muzyce jestem w stanie zrelaksować się i odpłynąć w marzenia. Czego słucham? Nie mam ulubionego gatunku ani wykonawcy, po prostu musi wpaść mi w ucho. Poniżej znajdziecie moją listę z ipoda :).

1. Labrinth feat. Emeli Sandé – Beneath Your Beautiful

2. Daft Punk – Get Lucky ft.Pharrell Williams

3. Klingande – Jubel

4. Michael Bublé – To Love Somebody

5. James Arthur – Impossible

6. Prince – Kiss

7. James Morrison – Broken Strings ft. Nelly Furtado

8. Justin Timberlake – Let Me Talk To You ft. Timbaland

9. Beyoncé – Run the World

10. Beyoncé – Single Ladies

11. Beyoncé – Why Don't You Love Me

12. Beyoncé – Deja Vu ft. Jay-Z

13. Lorde – Royals

14. Passenger – Let Her Go

15. Avicii – Wake Me Up

16. Kanye West – Gold Digger ft. Jamie Foxx

17. Coldplay – Princess Of China ft. Rihanna

18. Rihanna – Stay ft. Mikky Ekko

19. Evanescence – My Immortal

20. Ed Sheeran – Give Me Love

21. Calvin Harris – Sweet Nothing ft. Florence Welch

22. Birdy – People Help The People

23. Bruno Mars – Just The Way You Are

24. Adele – Rolling in the Deep

25. Bruno Mars – Grenade

26. Gotye – Somebody That I Used To Know ft. Kimbra

27. Robin Thicke – Blurred Lines ft. T.I., Pharrell

28. Adele – Someone Like You

29. Bruno Mars – It Will Rain

30. Lady Antebellum – Need You Now

31. Miley Cyrus – Wrecking Ball

32. OneRepublic – Counting Stars

33. Rudimental – Waiting All Night feat. Ella Eyre

34.  John Newman – Love Me Again

Odświeżenie sportowej szafy (kosztowna technika ale skuteczna)

Moim faworytem wśród odzieży sportowej jest marka Nike. W Nowym Jorku udało mi się kupić kilka rzeczy w wielkim czteropiętrowym sklepie. Ucieszył mnie fakt, że w Stanach ceny są nawet o 30% niższe (zapaliły mi się iskierki w oczach, jak tylko zobaczyłam metki). Po zakupie nowych butów, bluzy, kurtki, koszulki, dwóch par krótkich spodenek i stanika sportowego w bardzo żarówiastym kolorze, każde wyjście na trening stało się o niebo łatwiejsze – w końcu nie muszę codziennie prać przemoczonych ciuchów :).

Dyspensa jedzeniowa

Czasami, jak już naprawdę nie chce mi się nic robić (a już na pewno nie ćwiczyć), pogoda za oknem jest okropna, a kanapa ma nieziemskie przyciąganie, zmuszam się do biegania, dzięki myśli o wspaniałej przekąsce, na jaką zasłużę po tych kilku ciężkich kilometrach. Pod wieczór przyrządzam sobie moją ulubioną meksykańską potrawę – Chilli Concarne i jem ją do oporu, bez wyrzutów sumienia.

Przeglądam instagram i profile facebookowe

Niezależnie od tego, jak dziwnie to brzmi, oglądanie osób, wytrenowanych do granic możliwości i przyglądanie się ich osiągnięciom sportowym, zawsze zwiększa moją ochotę na trening. Nie sądzę, aby miało to wiele wspólnego z rywalizacją, to raczej budujące uczucie, które nazwałabym po prostu "jeśli Tobie się to udaje, to może mi też?". Codziennie odwiedzam strony moich ulubionych blogerek. Poniżej podaję linki do różnych stron internetowych (gdybyście znali inne ciekawe profile, to koniecznie podajecie je w komentarzach – będę bardzo wdzięczna!). 

1. http://instagram.com/teresalopez

2. http://fotballfrue.no/

3. http://startlivingyourbestlife.fitfashion.fi/

4. https://www.facebook.com/1001motywacji

5. https://www.facebook.com/kobiecamotywacja?fref=tck

6. http://instagram.com/andiclausen#

7. http://instagram.com/fit_trio#

8. http://instagram.com/linnlowes#

9. http://instagram.com/saraheevans_livingfitnclean#

10. https://www.facebook.com/bycidealna

Na zakończenie chciałabym o coś Was poprosić. Trzymajcie za mnie kciuki 30 marca.  Wasze wsparcie przyda mi się zarówno na starcie, jak i na mecie. Warszawski półmaratonie – nadchodzę! :)