Pamiętam czasy kiedy ciasto marchewkowe robiło niesamowitą furorę. Byłam wtedy w liceum – koleżanka z klasy upiekła to cudo na wigilię klasową i nikt nie mógł uwierzyć, że są tam aż dwie szklanki startej marchewki. Ubłagałam ją wtedy o przepis i do dzisiaj z niego korzystam! Dzisiaj już nikogo nie dziwią tak skrajne połączenia, więc pewnie nie zaskoczę Was i tym przepisem :-) Korzenne, wilgotne, słodkie, przypominające smak piernika. I ten kolor!
Skład:
(forma podłużna o wymiarach: 11 cm x 35 cm)
4 jajka
200 g brązowego cukru
300 g mąki
250 g mrożonego szpinaku
1 tabliczka białej czekolady
duża garść suszonych daktyli
2 łyżeczki sody oczyszczonej
2 łyżeczki mielonego cynamonu
2 łyżki miodu
1 łyżeczka mielonej gałki muszkatołowej
300 ml oleju roślinnego
A oto jak to zrobić:
1.Rozmrożony szpinak, miód i olej miksujemy w blenderze na gładką masę. Jajka ubijamy z cukrem na puszystą masę. Do masy jajecznej dodajemy przesianą mąkę z sodą i przyprawami. Delikatnie mieszamy, a następnie dodajemy rozpuszczoną w kąpieli wodnej białą czekoladę oraz zmiksowany szpinak. Całość dokładnie wymieszamy do połączenia się składników. Na końcu dodajemy pokrojone daktyle i mieszamy.
2.Masę przelewamy do natłuszczonej formy i pieczemy w rozgrzanym piekarniku w 180 stopniach C przez 60 minut (do tzw. suchego patyczka). Wyjmujemy z piekarnika i czekamy aż ciasto ostygnie. Babkę możemy udekorować lukrem i żurawiną (żurawinę wymieszałam z drobnym cukrem i na 30 minut przed dekorowaniem umieściłam w zamrażalniku). Aby przygotować lukier – wymieszałam ciepłą wodę z taką ilością cukru pudru, aż masa zrobiła się śnieżnobiała.
Komentarz: Szpinak w cieście nie jest wyczuwalny :-) Jeżeli chcemy uzyskać bardziej zielony kolor, to proponuję dodać mniej przypraw. Możemy skorzystać z dodania gotowej przyprawy do piernika. Daktyle możemy zamienić na inne bakalie.
Żurawinę wymieszałam z drobnym cukrem i na 30 minut przed dekorowaniem umieściłam ją w zamrażalniku
Zbliża się powoli czas przygotowań do Świąt. W tym gorącym okresie warto sobie wcześniej zaplanować świąteczne menu, tak by uniknąć gorączkowej atmosfery. Dzisiejszy przepis to modyfikacja przepisu mojej Mamy. Panująca w naszym domu tradycja pozwalała na spóbowanie pieczonego indyka dopiero po pasterce, choć kusił nas swoim zapachem dużo wcześniej. Jedząc go już późną porą mieliśmy wrażenie że Święta nieprzerwanie trwają!
Skład:
1 indyk w całości (ok. 5kg)
marynata:
ok. 1,5 l litra ciepłej wody
2 pomarańcze (skórka + sok)
1 cm kawałek świeżego imbiru
2-3 goździki
2-3 łyżki octu winnego z czerwonego wina
4 liście laurowe
4 ziarenka ziela angielskiego + sól morska
4 łyżki miodu
farsz:
1/2 czerstwej chałki lub 2 bułki maślane
2 jajka
garść świeżej żurawiny
1 szklanka mleka
3 jabłka
3 łyżki brązowego cukru
1 gałązka świeżego rozmarynu
100 g masła + 2 łyżki oliwy z oliwek
1 łyżeczka suszonego majeranku
garść wątróbki drobiowej
1 łyżeczka świeżo zmielonego pieprzu
A oto jak to zrobić:
1. Dzień wcześniej marynujemy indyka: w dużym garnku łączymy ciepłą wodą, otartą skórkę z pomarańczy oraz sok, goździki, liście laurowe, imbir (obrany ze skórki), ocet winny, miód, ziele angielskie i 1 łyżkę soli. Dokładnie mieszamy i umieszczamy w niej oczyszczonego indyka. Przechowujemy pod przykryciem przez całą noc w chłodnym pomieszczeniu – najlepiej za oknem.
2. Następnego dnia rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni C. Jabłka obieramy i kroimy na kawałki. Pokrojone kawałki chałki moczymy w mleku. Pokrojoną w kostkę cebulkę szklimy na patelni z oliwą, następnie dodajemy pokrojoną wątróbkę. Doprawiamy solą i pieprzem. Odstawiamy. Na rozgrzanej patelni z masłem dodajemy brązowy cukier – czekamy aż się rozpuści – dodajemy gałązkę rozmarynu, kawałki jabłek i świeżą żurawinę. Podsmażamy 6-8 minut. W średnim garnku łączymy odsączone kawałki chałki, roztrzepane jajka, podsmażoną cebulę z wątróbką oraz jabłka z żurawiną. Dokładnie mieszamy. Doprawiamy majerankiem.
3. Indyka wyjmujemy z marynaty, osuszamy doprawiamy pieprzem z zewnątrz i od wewnątrz. Za pomocą noża odcinamy węzły chłonne przy kuprze i nadziewamy farszem. Za pomocą dużej igły i grubej nici zaszywamy dokładnie indyka, łącząc nicią skórę wokół otworu na farsz (kuper zaginamy do środka i także zszywamy). Tak przygotowanego indyka umieszczamy na blaszce lub w dużej brytfannie. Dolewamy 2 chochle pozostałej marynaty – możemy też położyć obok ćwiartki jabłek. Indyka pieczemy przez 4 godziny i 30 minut (4 godziny w temperaturze 150°C, ostatnie 30 minut w temperaturze 180°C). Indyka co jakiś czas polewamy sosem, który spływa w trakcie pieczenia. Warto sprawdzić, czy indyk jest dobrze upieczony. Przed podaniem warto udekorować jarmużem i żurawiną.
Komentarz: Jeżeli ktoś chce, to warto przed pieczeniem pozbyć się ścięgien. Słyszałam również o zwyczaju wstrzykiwania masła klarowanego w mięso tuż przed pieczenie. Z przyjemnością poznam Wasze domowe sposoby :-)
Duża ilość czosnku, świeżej pietruszki, łuskanych orzechów włoskich, dobrej gruboziarnistej soli i sera pleśniowego – w połączeniu z ciastem drożdżowym tworzy piękną świąteczną kompozycję. Marzyłam o takim wieńcu już od jakiegoś czasu. Kilka podejść i prób zaowocowało oto tym przepisem. Ciekawa jestem co powiecie?
Skład:
500 g mąki
1 łyżeczka soli
25 g świeżych drożdży
300 ml ciepłej wody
2 łyżki oliwy
farsz: 2 pęczki świeżej natki pietruszki
4 ząbki czosnku
garść orzechów włoskich
3 łyżki oliwy
kilka kawałków sera pleśniowego lub ser mozzarella (opcjonalnie)
garść grubozarnistej soli Reflets de France (dostępna tutaj)
A oto jak to zrobić:
1. Świeże drożdże mieszamy z ciepłą wodą i odstawiamy na 10 minut. Mąkę przesiewamy z solą, dodajemy drożdże i wyrabiamy ciasto. Formujemy kule. Przekładamy do miski wysmarowanej oliwą, przykrywamy folią spożywczą i odstawiamy w ciepłe miejsce na 30 minut, tak by podwoiło swoją swoją objętość.
2. Z ciasta formujemy prostokąt. Rozsmarowujemy oliwę z oliwek, posypujemy posiekaną natką pietruszki, dodajemy wyciśnięty czosnek, posiekane orzechy, sól i kawałki sera pleśniowego (opcjonalnie). Zwijamy wzdłuż boku (tak jak na zdjęciach). Powstały wałek ciasta nacinamy wzdłuż i obracamy 2 wałki zachowując rozcięcia z farszem na wierzchu. Przewijamy jeden wałek na drugi. Formujemy wieniec. Przekładamy na przygotowaną blaszkę z papierem do pieczenia. Całość przykrywamy folią spożywczą i odstawiamy w ciepłe miejsce na 15 minut. Zdejmujemy folię i pieczemy w rozgrzanym piekarniku w 180 stopniach przez 25 minut. Warto sprawdzić 10 minut przed zakończeniem, czy aby nie za szybko góra się rumieni – jeżeli tak to przykryjmy folią aluminiową.
Z ciasta formujemy prostokąt i rozsmarowujemy oliwę z oliwek
posypujemy posiekaną natką pietruszki,
dodajemy wyciśnięty czosnek, posiekane orzechy,
gruboziarnistą sól i kawałki sera pleśniowego (opcjonalnie),
ciasto zwijamy wzdłuż boku,
Powstały wałek ciasta nacinamy wzdłuż i obracamy 2 wałki zachowując rozcięcia z farszem na wierzchu.
przewijamy jeden wałek na drugi,
formujemy wieniec i przekładamy na przygotowaną blaszkę z papierem do pieczenia. Całość przykrywamy folią spożywczą i odstawiamy w ciepłe miejsce na 15 minut. Pieczemy w rozgrzanym piekarniku w 180 stopniach przez 25 minut.
Włoskie malfatti tak mi zasmakowały, że po publikacji wpisu udało mi się jeszcze kilka razy je ugotować dla moich domowników. Połączenie tartego parmezanu z gorącym masłem szałwiowym jest dla mnie idealnym dodatkiem do domowych klusek. Dzisiaj próbuję wersję z puree z pieczonej dyni. Ciekawa jestem czy Wam również zasmakują? Poprzednie malfatti biły rekordy odtworzenia na Instagramie :-))) Bardzo dziękuję za wszystkie Wasze zdjęcia (otagowane) – z ogromną przyjemnością je oglądam i gratuluję! To dla mnie największa radość, że mogłam choć odrobinę zainspirować :*
Skład:
(przepis na 15 -18 małych gnocchi)
500 g świeżej dyni
250 g twarogu
100 g mąki pszennej
ok. 150 g tartego parmezanu
1 jajko
sól morska i świeżo zmielony pieprz
1 łyżeczka startej gałki muszkatołowej
mąkę do formowania klusek (najlepiej ziemniaczana)
do podania: 3-4 łyżki suszonej szałwi
masło
tarty parmezan
A oto jak to zrobić:
1. Dynie obieramy, usuwamy pestki i umieszczamy w żaroodpornym naczyniu. Pieczemy w rozgrzanym piekarniku w 200 stopniach C przez 12-15 minut (aż zmięknie). Ostrożnie wyjmujemy i obieramy ze skórki. Całość blendujemy na gładkie puree i podsmażamy na suchej patelni. Odstawiamy z ognia, dodajemy twaróg, tarty parmezan, mąkę i roztrzepane jajko. Całość mieszamy. Doprawiamy solą, pieprzem i gałką muszkatołową.
2. Mąkę rozsypujemy na stolnicy. Za pomocą łyżki formujemy kulki i obtaczamy je w mące, tak żeby wokół farszu powstała warstwa ochronna. Na początku może nam to zająć więcej czasu, ale z każdą kolejną będzie łatwiej. Kulki powinny być wielkości orzecha włoskiego. Układamy je na oprószonej mąką tacy by się nie dotykały. Wrzucamy do osolonej i gotującej się wody. Po kilku minutach wyjmujemy łyżką cedzakową.
3. W małym garnuszku roztapiamy masło z szałwią. Ugotowane kluski podajemy z polanym masłem i z tartym parmezanem (dodałam gałązkę świeżego tymianku).
Danie z niczego! Najważniejszą rolę odgrywają tu jednak zioła, którymi posypuję obrane warzywa. Czarnuszka siewna, papryka wędzona (słodka), pieprz młotkowany z kolendrą, kurkuma lub chili pepperoncini. Na co mamy tylko ochotę! A co do ziemniaczanego puree – musi być gładkie (jeżeli nie mamy praski, to polecam skorzystać z blendera) z dużą ilością czosnku i tartego parmezanu.
do posypania: świeże kiełki + posiekana natka pietruszki
A oto jak to zrobić:
1. Ugotowane i odcedzone ziemniaki przeciskamy przez praskę. W rondelku zagrzewamy mleko, a następnie dodajemy do puree. Mieszamy do połączenia się składników. Dodajemy masło, wyciśnięty czosnek, świeże listki tymianku, tarty parmezan i doprawiamy solą (jeżeli uznamy, że nasze puree nie ma aksamitnej konsystencji, możemy zmiksować blenderem).
2. W międzyczasie wszyskie warzywa dokładie myjemy, obieramy i kroimy wzdłuż. Układamy na żaroodpornym naczyniu wraz z orzechami laskowymi. Całość posypujemy czarnuszką, wędzoną papryką, solą i skrapiamy oliwą z oliwek. Umieszczamy w rozgrzanym piekarniku w 220 stopniach C (opcja: grill) i pieczemy przez 12-15 minut. Pieczone warzywa podajemy z ciepłym puree z ziemniaków. Możemy dodać posiekaną pietruszkę lub mieszankę kiełków.
garść mieszanki świeżych kiełków (np. lucerny, rzodkiewki)
natka pietruszki
kiść brokuł
ok. 250 g ugotowanej i zmielonej wołowiny
świeżo zmielony pieprz
oliwa z oliwek
kilka kropli Tabasco
sól morska
sos czosnkowy:
1 mały jogurt grecki
1 łyżka majonezu (opcjonalnie)
4 ząbki czosnku
sól morska i pieprz
A oto jak to zrobić:
1. Jajka mieszamy z mąką, mlekiem, oliwą i szczyptą soli. Całość miksujemy na gładką masę. Patelnię rozgrzewamy i smarujemy tłuszczem. Naleśniki smażymy po 1,5 minuty z każdej strony. Usmażone naleśniki odkładamy do ostygnięcia.
2. Cebulę i selera kroimy w drobną kostkę. Podsmażamy na oliwie. Dodajemy zmielone mięso, kiełki, ryż i brokuły. Całość doprawiamy świeżo zmielonym pieprzem, solą i Tabasco.
3. Aby przygotować sos: jogurt naturalny łączymy z majonezem i wyciśniętym czosnkiem. Mieszamy i doprawiamy solą i świeżo zmielonym pieprzem.
4. Naleśniki wypełniamy farszem i zawijamy. Podajemy z sosem czosnkowym.
Komentarz: Tak przygotowane naleśniki możemy również podsmażyć na sklarowanym maśle. Mięso które dodałam do naleśników, gotowane było na potrzeby rosołu.