Wpis powstał we współpracy z markami Wild Hill Coffee, Say Hi, Olinii oraz wydawnictwem Insignis, pojawiają się linki afiliacyjne a także lokowanie marki własnej.
Wiele przygód rozpoczęło się w marcu i to one nadadzą mi rytm w kwietniu. W te pierwsze wiosenne dni wszystko nieco przyśpiesza, a ja pierwszy raz od wielu lat mam wrażenie, że znów nadążam nad tym tempem. Dzieci, wokół których kręci się cały mój świat, rosną i mają coraz więcej swoich spraw, a ja próbuję docenić nową przestrzeń w mojej głowie (i w moim kalendarzu!).
Ciekawe jak długo będzie się mnie trzymać ta wiosenna energia? Ile spraw uda mi się nadrobić? Czy do Wielkanocy ułożę już nową rutynę? A może zamknę blog i MLE i wyruszę do Irlandii hodować owce? Prima aprilis! W dzisiejszym wpisie znajdziecie wiele więcej takich pysznych sucharów. Zapraszam Was na marcową fotorelację!
Te kolorowe i radosne początki wiosny w Sopocie ;).
1. Z parasolem, ale bez makijażu. Chyba wolałabym na odwrót ;). Trochę koloru na ustach zawdzięczam błyszczykowi od Say Hi. Polecam! // 2. Ten moment, gdy jesteś pod czterdziestką i paczka z nowym garnkiem cieszy bardziej niż nowe ubrania. // 3. Gumki, których w moim przypadku nigdy za wiele. Jak to możliwe, że te ulubione i najładniejsze zawsze giną najszybciej? // 4. Jedni relaksują się na jodze, inni słuchając muzyki. Ja uwielbiam wizyty w warzywniaku. //
O tym balsamie pisałam wcześniej. Używam koloru Coral i Nude, bo chyba najlepiej pasują do mojej karnacji. Naprawdę świetnie nawilżają i dają super kolor. Zamówiłam, gdy po raz kolejny chciałam kupić ten produkt. Glazed Skin daje efekt "poduszkowej twarzy", trochę jak po słynnych koreańskich maskach.
Kod MLE20 działa na cały asortyment w sklepie Say Hi przez cały kwiecień (z wyjątkiem zestawów) i uprawnia do 20% zniżki.
1. Gdy gonisz kuriera po mieście, a gdy już Ci się to udaje okazuje się, że wcześniej zostawił paczkę w Żabce koło Twojego domu. // 2. Poranny luksus – świeża poszewka i wytrzepana w ogrodzie pościel. // 3. Koty w mojej głowie. // 4. Na Spotify wjechał właśnie nowy podcast o tym, jakie miałyśmy z Asią problemy w tworzeniu najnowszej kolekcji dla MLE. //
Kontrola nad dźwiękiem to dla mnie nadal wyzwanie. Mam wrażenie, że mój telefon nagrywa lepszą jakość niż ten profesjonalny mikrofon podpięty pod specjalny program. Ratunku! Wychodzenie ze strefy komfortu czasem trwa dłużej niż się spodziewamy.
Przesyłka. Nadrukowany Van Gogh też robi wrażenie.
1. Zwykłe weekendowe chwile, które sprawiają, że się wzruszam. Ileż to szczęścia mamy, że możemy biec z naszymi roześmianymi dziećmi w stronę domu… // 2. W połowie marca tylko na obrazie, ale dziś widziałam już prawdziwe okwiecone drzewa. // 3. Teraz idziemy w granat! A może jednak zieleń? To krzesło ma kilkadziesiąt lat i jeszcze długo będzie nam służyć. // 4. Mała księżniczka. Kto czytał w dzieciństwie książkę o tym tytule? // 
Zamówiłam. Odesłałam. A potem żałowałam. Które z nich wybrać na ten sezon?
Te czy te?
W marcu wróciłam do pewnego miejsca (w sumie lokalizacja inna, ale lampa i ludzie wciąż ci sami ;)), w którym przeszłam pewnego rodzaju chrzest bojowy w temacie architektury wnętrz. Teraz czeka mnie kolejna przygoda z @_loud_studio (wracam do nich już z trzecim projektem), ale tym razem urządzam mieszkanie dla kogoś innego. Mam nadzieję, że nie będziecie mieć nic przeciwko, jeśli będę się z Wami dzielić postępami w budowie.
Na Instagramie wiele z Was pisało, że po co mi architekci skoro (w Waszej ocenie) mam dobry gust i sama mogłabym wszystko zrobić… Ekhm. Jeszcze za czasów studenckich poszłam na roczny kurs z architektury wnętrz i przekonałam się wtedy przede wszystkim o tym, jak niewielką częścią zawodu architekta jest dekorowanie przestrzeni. Szanujmy zawody i nie bądźmy zbyt zuchwali ;). Wybór lampy to nie to samo co rozrysowanie projektu elektrycznego :D.
1. Sopot tuż przed wybuchem zieleni. // 2. A o te buty dostałam mnóstwo zapytań na Instagramie. Dla tych co przegapili link, to podrzucam go tutaj. // 3. Luksus to dla mnie kawa do łóżka, z którą chodzę potem po całym mieszkaniu. // 4. Tkaniny. Otaczamy się nimi. Nakładamy je na siebie. Śpimy nimi otulone. Zwracajmy uwagę na to skąd pochodzą i z czego są zrobione, bo nie ma innej rzeczy na świecie, której dotykamy tak często. //
Sporo osób przywędrowało tu po artykule plotkarskiego portalu, w którym ktoś stwierdził, że buduję dla siebie dom, chociaż dosyć wyraźnie napisałam, że pomagam w remontowaniu mieszkania dla kogoś innego. "Budować dom dla siebie" to – jak powszechnie wiadomo – dokładnie to samo, co "pomagać w remoncie mieszkania dla kogoś innego", ale ważne, że są kliknięcia, co nie? ;)

A wracając do postu, który mówił o tym, że trochę nas – kobiety – oszukano, twierdząc, że możemy mieć wszystko (rodzinę, pracę, czas na dbanie o siebie i rozwój, porządek w domu i uśmiech dla każdego od rana do wieczora) chciałabym zadać Wam pytanie. Co myślicie? "Możemy mieć wszystko" czy raczej: "musimy robić wszystko"?
Nie wiem, czy doda to komuś otuchy, ale ja zaznaczyłabym drugą odpowiedź, chociaż przez wiele lat uważałam inaczej. Co ciekawe: im więcej "ogarniam" i im lepiej wychodzi mi ta żonglerka codziennego życia, tym wyraźniej widzę, jak z wielu rzeczy tak naprawdę rezygnuję. A przecież i tak mam pewnie łatwiej niż wiele z Was…
1. Kto się cieszy najbardziej na prace w ogrodzie? // 2. Pierwsze zioła posadzone. Niektóre przetrwały zimę. //
Dam znać za dwa miesiące, czy cokolwiek z tego wyrosło. 
Niektórym z nas wydaje się, że uprawianie ogrodów to zajęcie dla nudziarzy, mozolna praca dla tych, co mają za dużo czasu, niewinne hobby albo raczej przykry obowiązek. Ale każda z nas po przeczytaniu książki "Dlaczego kobiety uprawiają ogrody" spojrzy na to inaczej. Autorka wyruszyła w podróż, by spotkać się z kobietami, dla których ogrody stały się alegorią życia. Brzmi banalnie, ale uwierzcie mi, że świat przeżyć, który otwiera przed nami Alice Vincent, to coś więcej niż rozmowa o roślinach. To uniwersalna opowieść, pisana pięknym, prawie poetyckim językiem o tym, jak kobiety od wieków zakorzeniają w uprawianiu roślin swoje historie, lęki, marzenia i siłę.
Czasem ogród jest wyrazem zaangażowania, akceptacji przemijania, sposobem na oswojenie straty czy formą sprzeciwu wobec świata, który nie zawsze dostrzega kobiecą pracę i emocje. Po jej przeczytaniu trudno nie zadać sobie pytania – co mój ogród/balkon/działka mówi o mnie? Gorąco polecam!

"Dziś chyba połowa kobiet w Polsce ma endometriozę."
"Masz po prostu niski próg bólu."
"Taka Twoja uroda."
Pamiętam, jak przeczytałam takie komentarze, gdy ośmieliłam się, w ramach solidarności z inną chorą kobietą, powiedzieć, że ten (wstydliwy?) problem dotyczy też mnie. Zastanawiałam się wtedy, czy przekraczać kolejną granicę prywatności i opisać blizny na brzuchu i cały szereg średnio urodziwych objawów/konsekwencji endometriozy, tak aby od osoby komentującej uzyskać zrozumienie, a nie protekcjonalne docinki. Ale wtedy wolałam odpuścić i nie marnować czasu. Ciężko przez ekran telefonu nauczyć kogoś wrażliwości.
Od tego czasu minęło kilka lat i mogę chyba stwierdzić, że sporo się zmieniło. Nie. Nie przesadzajmy! Ludzka mentalność pozostała taka sama, a hejt rozgościł się na dobre, ale jeśli chodzi o diagnostykę, specjalistów i procedury leczenia, to podjęto właściwe kroki (ja miałam w przeszłości ogromne szczęście trafić na lekarkę kobietę, której wnikliwość i ogromna wiedza pozwoliły mi szybko zdiagnozować problem, ale wiem, że nie każda z nas ma to szczęściei).

Ta zmiana pewnie nie nadeszłaby tak szybko, gdyby nie pewien reportaż bardzo zdeterminowanej dziennikarki. Książka autorstwa Magdaleny Łucyan i Katarzyny Górniak jest dla wszystkich wszystkich, które miały )lub myślą, że mogą mieć) endometriozę. Swoją drogą, Magdalena Łucyanbyła nawet jedną z bohaterek mojego artykułu sprzed lat. Weszłam teraz w niego i muszę przyznać, że nic a nic się nie zestarzał.

Każda z nas dba o siebie inaczej. Kiedyś wydawało mi się, że taką małą rzeczą, którą codziennie chciałabym robić z myślą o moim dobrym samopoczuciu, jest czas na makijaż. No cóż, poranna rutyna w ostatnich latach sprawiała, że nie zawsze wychodziłam z domu z myślą: „super dziś wyglądam”. Zabawne, że gdy teraz z łatwością znalazłabym te pięć minut na podkład, róż i kredkę, ja wolę pójść do kredensu w kuchni i zadbać o wygląd od środka.
Do swojej diety wprowadziłam wiele cudownych produktów, które w naturalny sposób (bez sztywnych ram czy łykania tabletek) walczą o moje dobre samopoczucie, odporność, cerę czy układ pokarmowy.

Na półce trzymam olej z czarnuszki, olej lniany, a teraz (w końcu) także olej Omega-3 od Olinii. Ta ostatnia buteleczka ma w sobie: FENACTIVE® (spożywanie skraca trwanie wirusowych lub bakteryjnych infekcji górnych dróg oddechowych i zmniejsza ich nasilenie), olej z ryb morskich – czysty, z bogatych w kwasy omega-3: dorszy, sardynek i makreli (NIE KONCENTRAT, TOTOX – 11), tran – olej z kwasami omega-3 – EPA i DHA oraz witaminą D3, olej lniany bogaty w kwasy omega-3, w tym ALA (alfa-linolenowy) i omega-6, w tym LA (linolowy), olej z czarnuszki – olej z kwasami omega-3 i omega-6 oraz tymochinonem (składnik nasion czarnuszki o właściwościach przeciwalergicznych, przeciwzapalnych i działaniu immunomodulującym) – 11,49 mg/g, a na końcu nie mniej ważna: witamina D3. Olej ma delikatny malinowy smak (z całą pewnością nie rybny :)).
Można go pić po prostu z łyżki przed jedzniem (albo po! jak wolicie) albo dodać do soków, smoothie czy innych owocowych rzeczy. Kod MLE daje 12% zniżki w Olinii do 20 kwietnia, ale klikając w powyższy link nalicza się on już automatycznie. :). Sprawdźcie inne rzeczy w ofercie! A tu link do badań naukowych.
Nie wiem czy wspominałam, ale jeden z moich ulubionych wiosennych kolorów to szarość :D.
1. Gdy potrzebuję trochę wiosny idę do Narcyza w Gdyni. Wiadomo. // 2. Komu też nie chcę się nigdy wyciągać miksera? :D // 3. Małe wielkie zmiany. // 4. Przygotowania do wiosny trwają w najlepsze. Fenomen butów od Mrugali dostrzega chyba każda mama przedszkolaka. //
Gdybym mogła to chodziłabym tak codziennie.
1. Gdy dwa lata temu wykańczaliśmy mieszkanie, zdarzyło się kilka rzeczy w naszym życiu, które sprawiły, że sporo planów porzuciłam z dnia na dzień. Między innymi stolarkę. Każdy wykonawca powie, że nie ma nic gorszego niż dokańczanie remontu na raty, ale według mnie można się przyzwyczaić. A może nawet to polubić :D.// 2. Pierwszy dzień wiosny. I to widać, słychać i czuć! //
Ogryzki na stole i baza pod folią ochronną. Remont plus dzieci to moje ulubione piątkowe połączenie.
Ten moment, w którym nic nie jest na swoim miejscu, ale ja uważam, że wszystko wygląda lepiej. Małe przemeblowania na wiosnę to coś, co uwielbiam (a mój mąż nienawidzi).
Królicza rodzinka gotowa do snu. I jak to w życiu bywa – dzieci śpią, a mama króliczków zabiera się za słodycze.
1. Co tu powiesimy? // 2. Być może nie jesteście tego świadome, ale jednym z moich licznych i zaskakujących talentów jest umiejętność niezwykle precyzyjnego oceniania smaku klusek, kopytek, placków i pyz. No więc, ogłaszam, że na to danie w Masło Maślane w Gdańsku warto przyjechać nawet z Warszawy. ;)
Bez alkoholu, ale za to z dużą ilością słodyczy.
Ten moment, gdy dzieci nie chcą wchodzić z Tobą pod prysznic, ale pies ma osiem lat i nadal mu nie minęło. 
Ekipa remontowa poszła i znowu odzyskałam mieszkanie.
Kolor! Te swetry znajdziecie oczywiście w MLE (na niebieski trzeba jeszcze chwilę poczekać). 
Tak jakoś zgaduję, że będą o to pytania… Numer referencyjny dżinsów to 4365/032 i są z tej sieciówki na „Z” ;).

Poznaniacy świetnie znają. Ja dopiero odkryłam. Restauracja Nadzieja, to miejsce, które trzeba odwiedzić.
1. Jesteśmy tylko trochę głodne, więc zamówmy wszystko, co się da. // 2. Zasiedziałyśmy się w tym muzeum, ale było super! // 3. Trochę jak pisanka, trochę jak kołderka. Premiera tego żakietu już w kwietniu. // 4. Słynne dropie. //
Nie udało mi się dotrzeć do Warszawy, aby zobaczyć tę głośną wystawę Józefa Chełmońskiego, ale fuksem nadrobiłam to teraz w Poznaniu. Podoba mi się wiele z jego obrazów i długo mogłabym się przypatrywać tym wszystkim galopującym koniom czy docenić nastrój, który potrafił stworzyć na przykład na obrazie „Jesień” (to dla mnie coś jak polskie „hygge” ale z XIX wieku). A jednak im starsza jestem, tym trudniej jest mi odseparować osiągnięcia wielkich malarzy, od tego jakimi ludźmi byli w prywatnym życiu. Rozumiem, że kiedyś standardy były inne, a kobiety miały znacznie ciężej, ale i tak nie potrafię zrozumieć jego zachowania względem żony. Mam głębokie przekonanie, że niezależnie od czasów czy szerokości geograficznej wiele z nas po prostu wie, co jest dobre, a co złe.
A jakie jest Wasze zdanie? Czy możemy oceniać malarzy (i wybitne osobistości w ogóle) tylko po to tym, co tworzyli, nie bacząc na to jakimi byli ludźmi w prywatnym życiu? Znacie jakichś współczesnych geniuszy, którzy wywołują w Was dysonans?
Mój najlepszy „partner in (art)crime”.
Muzeum Narodowe w Poznaniu – polecam!
To nie ja! To Ola! W wersji bardziej "cool" nasz sweter z kokardkami można nosić z t-shirtem pod spodem.
Wiele tradycyjnych rozwiązań słusznie odeszło w niepamięć. Z drugiej strony, postęp technologii dał nam nie tylko zmywarkę czy telefony komórkowe, ale także wysokoprzetworzoną żywność i smog w miastach. Czasem ciężko się połapać, w bitwie pomiędzy tym, co „przestarzałe”, a „nowe i niesprawdzone”, ale akurat żeliwne naczynia są jednoznacznym dowodem na to, że czasem warto spojrzeć na dawne odkrycia przychylnym okiem.

Kawowe zapasy na wielkanocne spotkania już zrobione! Jak zawsze wybrałam kawy specialty od Wild Hill Coffee, które pochodzą z certyfikowanych plantacji, bo troszczę się o zdrowie moich bliskich (także tych dalszych, których widuję tylko od święta ;)). Pamiętajcie, że wybór kaw organicznych minimalizuje ryzyko spożycia szkodliwych substancji, takich jak mykotoksyny czy ochratoksyny. Od kilku lat to właśnie tę kawę parzę w swoim domu. Tym razem padło na te dwa gatunki: Tajemnica Sierra Madre i Sen o La Jacoba.
Z kodem WIOSNA10 otrzymacie 10% rabatu na kawy w Wild Hill Coffee, a z kodu możecie korzystać do 20 kwietnia (kod nie obejmuje akcesoriów oraz artykułów objętych promocją).
Nie zgadniecie! Top i spódnica są od takiej polskiej marki, którą założyła córka premiera! (suchar numer 342)
Zostawiam Wam tu pełny przepis na słynne "Dutch Baby":
Skład:
3 jajka
1/2 szklanki mleka
1/2 szklanki mąki pszennej
1 łyżka cukru pudru
1 łyżka masła (najlepiej klarowanego)
1 łyżeczka esencji waniliowej lub migdałowej
A tu reszta przepisu:
1. Wyjąć jajka i mleko z lodówki i poczekać, aż uzyskają temperaturę pokojową.
2. Piekarnik nagrzać do 220 stopni. Koniecznie wybierzcie tryb, w którym włączony jest górny opiekacz (bez termoobiegu).
3. Do miski wbić jajka, cukier puder i utrzeć trzepaczką na puszystą masę, dodać mleko, mąkę, esencję waniliową i szczyptę soli. Na patelnię żeliwną dodać łyżkę masła klarowanego i wstawić do nagrzanego piekarnika.
4. Zawartość miski dokładnie wymieszać, aby powstała jednolita masa. Wyciągnąć rozgrzaną patelnię z piekarnika, wlać na nią ciasto i szybko wstawić z powrotem. Piec przez piętnaście minut. Ciasto powinno wyrosnąć, być chrupiące z zewnątrz i idealnie miękkie w środku.
5. Wyjąć z piekarnika i nałożyć dodatki (ja wybrałam lemon curd, mascarpone z wanilią i listki mięty).

A dla mnie kawałek będzie?
Zabawy w czasie chłodu w ogrodzie i gorące desery czekające w domu. Proste połączenie, ale zostaje w zakamarkach pamięci na bardzo długo.
A skoro jesteśmy już w klimacie Jane Austen, to nie mogłam sobie odmówić tego filmu – idealny na pierwsze wiosenne smutki. Jest to oczywiście bajka dla dorosłych, bo wszystko kończy się aż nadto dobrze (w przeciwieństwie do historii miłosnej samej autorki powieści). A jednak: w tym całym wyidealizowanym wiejskim życiu brytyjskiej arystokracji i tak widać, że wybory kobiet od zawsze były trudne.
"Dumę i uprzedzenie" (2005) znajdziecie teraz na Netflixie, ale nie polecam oglądać z napisami. Tłumaczenie gubi osobowość Elizabeth, która na tamte czasy była chyba najbardziej wyszczekaną osobą w Anglii.
Sąsiedzkie inspiracje. Po spotkaniu z Magdą z Moodstore zawsze mam ochotę zgapić całą jej stylówkę. No ale kto nie ma takiej koleżanki?
Nie wierzę, że nadszedł ten moment.
Spakowana i gotowa na ciekawy weekend!
Początek wiosny w Pałacu Ciekocinko to raj dla wrażliwych dusz.
Owoce pod kruszonką to jeden z pierwszych deserów, które zrobiłam sama. Może stąd ten sentyment?
Dziś w tym domu będą straszyć cztery blondynki.
Kierunek: Lubiatowo.
"A tak wyglądałyby nasze domy, gdyby urządzali je mężczyźni" (takie tam głupie żarty, gdy same kobiety wokół).
Fajnie mieć koleżanki. Przypominam sobie o tym za każdym razem, gdy po siedmiu 7 latach spędzam z nimi bite 24 godziny.
Sweter znajdziecie tu, a spinkę tu.
Po prostu czysty zachwyt.
Bo w Polsce najlepiej się wypoczywa!
Kochane Dziewczyny, pewnie doskonale wiecie, jak cenne są te zwykłe dni. Ale chyba warto to sobie wciąż powtarzać, prawda? Mam nadzieję, że w swojej głowie tworzycie podobne relacje i że – nawet jeśli nie jest idealnie – udaje się Wam dopisywać do nich pozytywną narrację. Ja wyszkoliłam się w tym tylko dzięki temu, że tu zaglądacie. Dziękuję, że dotrwałyście do końca. Dobranoc! :)
* * *














Wiosenne porządki zawsze zaczynam od własnych rzeczy. To chyba jedyna "fair opcja", chociaż wiadomo, że to rzeczy męża zawsze oddaje się łatwiej :D. To szuflada w mojej sypialni, w której jeszcze do wczoraj były pieluchy – nieużywane od (uwaga uwaga) ponad dwóch lat. Teraz są tam rzeczy, które do tej pory trzymałam w łazience, ale de facto łatwiej by mi było, gdyby były w sypialni. 

1. "Ja zawiązuję, Ty rozwiązujesz. Czego nie rozumiesz?" // 2. Zabawa z tym swetrem gwarantowana. // 3. "Jezus Maria, co oni robią i dlaczego ja muszę w tym uczestniczyć" // 4. A
"I love you" to po polsku "zrobiłem Ci kawę".
Każda mała baletnica po dobrym treningu potrzebuje odrobinę słodkości…
1. Walentynka od Galilu. // 2. Dziewczyny, daję tylko znać, już z wyprzedzeniem, że jeśli planowałyście tej wiosny zakup trencza, to poczekajcie na ten z MLE. Jest boski! Przypominam: w ten piątek będzie jego przedsprzedaż! //
Nie tylko w MLE pojawiają się kolory. Na moim talerzu także. To moja wersja śmieciowego jedzenia ;).
Co to jest za książka!
Ilustracje, autorstwa
Kilka stron lektury i człowiek od razu przypomina sobie, co w tej fotografii tak bardzo kochał.
Wy możecie już iść, ale ja czytam dalej!
1. Wróciłam! I kupiłam papier! // 2. "Glovoszefowa" nadchodzi. //
Oto Wasza "topmodelka" na dzisiaj. Jeśli chciałybyście obejrzeć, jak wyglądał backstage sesji od rana do wieczora, to zapraszam
Zabiorę ją na wakacje! Jeszcze nie wiem, czy to będą Kaszuby, czy Capri, ale tak czy siak ją zabieram!
1. Jeszcze nigdy nasza kolekcja nie miała w sobie tyle koloru. Jest dużo granatu w pięknym szlachetnym odcieniu, a nawet trochę czerwieni (szaleństwo), ale przede wszystkim, to po prostu porządne, świetnie zaprojektowane, modne ubrania. // 2. A to najważniejszy atrybut modelki. // 3. Sesja w restauracji ma swoje plusy! Dzięki
Jeśli czekacie na jakiś garnitur – to polecam ten! Wchodzi do sprzedaży już w ten piątek.
Rekwizyty.
Każda zapracowana mama mogłaby raz do roku mieć taki dzień, kiedy wszystko kręci się wokół niej, a nie na odwrót! A teraz czas wracać do Trójmiasta!
Portos niestety nie zna się na żartach i myślał, że ta baza jest dla niego…
Ktoś mądry kiedyś powiedział mi, że jeśli nie potrafię odnaleźć w sobie spokoju i wciąż czuję lęk, to muszę sobie przypomnieć, że świetnie sobie radzę, gdy muszę zabrać lęk i przynieść ukojenie komuś innemu. Zawsze sobie o tym przypominam, gdy czuję się zagubiona. Bycie opoką dla innych najbardziej wzmacnia nas samych.
Mieszkanie jeszcze przed małą metamorfozą. Za jakiś czas pokażę Wam ten fragment wnętrza w odświeżonej wersji.
Molo, zachód słońca, białe spodnie, baletki i ten sweter. Widzicie to?
Gotowe na wiosnę! Te buciki kupuje chyba już trzeci rok z rzędu (najczęściej na Zalando).
Zajmę się Wami, jak tylko wrócę. Obiecuję! Jak dobrze mieć w swoim mieście międzyludzkie relacje, niczym dobrze wydeptane ścieżki. Ukochaną kwiaciarnię (Pani Ewo! Czekamy już na
„Pani Kasiu, będę dziś przycinać magnolię. Czy zjawi się Pani po gałęzie tak jak co roku?”
Do samego końca nie byłam pewna, czy uda nam się wyjechać, ale finalnie podjęliśmy decyzję, że będą to typowe "workation".
Z Val di Fiemme jestem związana od ósmego roku życia (zaraz minie 30 lat!). Mamy tu swoje miejsca, przyjaciół i oczywiście ogrom wspomnień. No i motywację, aby nasze dzieci też pokochały góry. Chyba nie jesteśmy w tym odosobnieni, bo na słynnej Przełęczy Brennerskiej tylko co trzecia samochodowa rejestracja nie była polska ;). Jak widać, moja bezpłatna wieloletnia promocja tego regionu zaczyna przynosić efekty :D. Ciekawe czy kogoś z Was spotkam na stoku?
1. Drugi dom! // 2. I taki szacunek do krawiectwa to ja rozumiem! Zapytałam pana krawca o tę dziecięcą marynarkę – powiedział, że została uszyta 17 lat temu. Ma jedwabną podszewkę i skórzane guziki. //
Takie biuro to marzenie! Piszę prasówkę do różnych polskich redakcji na temat nowej kolekcji i ustalam marketingowy plan, a to wszystko z widokiem na góry. (Tak. Wiem. Jestem tym typem kobiety, która ma porządek w domu. Ale jeśli chodzi o samochód i urządzenia elektroniczne to…)
1. Co zamawiam… // 2. I co dorzucam od siebie.
W oczekiwaniu na najlepszego "strudel con panna". No gdzie on jest?
Uwielbiam klasyczną górską architekturę (nawet w moim sopockim mieszkaniu jest kilka subtelnych zapożyczeń). Ale ta nowoczesna, monumentalna, oparta o szkło i nowoczesne materiały także do mnie przemawia. To Chalet44 przy stoku w Bellamonte.
Nie wszystkie rzeczy są z MLE, więc sytuacja wymaga odnotowania!
Ciekawe jaki widok przywita mnie rano?
Przez całą noc padał śnieg, ale i tak jest go mało, gdy przypomnę sobie śnieżne zaspy sprzed dekady. Zmiany klimatu w górach widać jeszcze wyraźniej.
Dzisiaj odpoczywamy od nart i jedziemy tam, gdzie włoski zimowy styl najbardziej rzuca się w oczy – do Cortiny!
Okej, czas na kolejną prezentację! Spodnie to MLE, kurtka to propotyp MLE (pojawi się w przyszłym roku), sweter to także MLE. No a buty – jak już wyżej wspomniałam – to Balagan. Polskie marki atakują! 
"We call it: dolce far niente".
1. Stare drewniane drzwi w górskim stylu, a obok elegancka galeria sztuki. Witajcie w Cortinie! // 2. El Brite de Larieto. Polecam! // 3. Kto czeka na zimową olimpiadę? // 4. Czy zdradzałam tu kiedyś na blogu, że jestem prawdziwą ziemniaczaną księżniczką? // 
Ja i mój mąż, który zawsze chętnie pozuje ze mną do zdjęć.
Kocham tę prostą i pyszną kuchnie!
Gdy zapomnisz kremu z SPF, ale jednocześnie tęsknisz za słońcem.
Zopes – w Cortinie to regionalny deser, ale nigdzie w internecie nie mogłam znaleźć przepisu. Pomożecie?
Gdy zamiast śniegu sypnie odrobiną confetti.
1. "Aperto" to słowo, które każdy narciarz chce zobaczyć, gdy podjeżdża pod schronisko. // 2. W świecie mody trwa wielka dyskusja na temat tego, czy sieciówki powinny produkować (a klienci kupować) odzież narciarską. Marki takie jak Zara, Oysho czy H&M wypuściły w tym roku tego rodzaju kolekcję (a Zara otworzyła nawet dedykowany "butik" w jednym z górskich kurortów). Dla mnie oczywistym jest, że jeśli ktoś zaczyna swoją przygodę z narciarstwem, to nie ma sensu inwestować w drogi strój. Natomiast lepiej taki zestaw po prostu pożyczyć, bo techniczne właściwości materiałów nie są tu bez znaczenia (po tiktoku krążą rolki z przemokniętymi kombinezonami od Zary, które kompletnie nie spełniają swojej roli na stoku). A jakie Wy macie doświadczenia? //
Spokój i poczucie przyjemnego odosobnienia… Ale newsy ze świata nie dają zapomnieć o tym, w jak niepewnej rzeczywistości żyjemy.
Gdy w karcie są dwa dania, które chciałabyś zjeść, więc wiadomo, że jedno z nich musi zamówić Twój mąż.
Nie wiem, czy wszyscy jesteście tu od dawna, czy może wpadacie od czasu do czasu. W każdym razie – kiedyś na blogu opublikowałam
Alpejskie życie i kilka zdjęć, która przypominają mi ile szczęścia dają podróże.
Niedawno pisałam tutaj o pięknych widokach Lofotów, które chciałabym kiedyś zobaczyć, ale luty wszystkie tęsknoty mi wynagrodził. Jest taka stara prawda (wymyślona przeze mnie), że jeśli dziewczyna znad morza, czuje się dobrze daleko od domu, to tylko w górach ;). Ten paradoks ma sens, prawda? Już do Was wracam, żebyśmy mogły razem zacząć odliczać dni do pierwszych pąków na krzewach! Dziękuję za Wasz czas i każde ciepłe słowo. Trzymajcie się!
Wpis powstał we współpracy z marką Newbytea, Veoli Botanica, Pasiekami Rodziny Sadowskich oraz Mongolian, a także zawiera promocję marki własnej.
Od lat po cichu marzyłam o tym, aby z przyjaciółmi spędzić Sylwestra w Ciekocinku. Ale zawsze ktoś miał inne plany, albo wypadały nieoczekiwane sytuacje. Tym razem się udało!
Ten poranek ma dla mnie jakieś symboliczne znaczenie. Zaczęłam go tak, jak jeszcze niedawno nie śmiałam nawet marzyć – w siodle i ze spokojną głową. To nie było nawet moje postanowienie noworoczne – nie lubię ich sobie wyznaczać, bo uważam, że każdy dzień jest dobry, aby zacząć. Ale fakt, że właśnie dziś robię to, co kocham i co jest "tylko moje" daje mi już na starcie małe poczucie spełnienia. Jeszcze rok czy dwa lata temu byłoby nie do zrobienia. Dlaczego? O powodach wolałabym już zapomnieć. Ale się cieszę!
Noworoczny grzech. Naleśniki do łóżka zamiast kolacji!
Nie wierzcie w to, że kondycja włosów nie zależy od pielęgnacji! Ja w tym roku, dzięki suplementom, jedwabnym gumkom i maskom pielęgnacyjnym, które nakładałam za każdym razem gdy wiązałam włosy, mogę się dziś pochwalić grubszym warkoczem!
Pobudka o świcie, bo koń czeka na mnie w stajni. Pamiętam jeszcze z dzieciństwa ten jeździecki savoir-vivre: jeśli chcesz być traktowana poważnie to czyścisz i siodłasz konia sama!
Głowa niby pamięta, ale ciało nadal jak galareta!
1. Wiem, ile to pracy, aby koń był tak zadbany… Jeśli chcielibyście odkryć uroki stajni z prawdziwego zdarzenia, to odwiedźcie Pałac Ciekocinko jeszcze przed wiosną! // 2. Gdy coraz rzadziej dzielisz się czymś w sieci, ale to wcale nie znaczy, że tego nie ma! // 3. Podobno ten deszcz ma zaraz zamienić się w śnieg. No to czekamy! // 4. Poczekaliśmy… ale odrobinę za długo. Teraz czas na napar i suszenie skarpet! //
Pogoda jak, to mawiają, dla koneserów…
Moje ukochane widoki. Morze i szczęśliwy pies.
I w stronę Trójmiasta! Początek nowego roku był deszczowy i mglisty, ale i tak bardzo radosny.
Wszystko co obecnie czytam i przeglądam. Gustav Klimt, Annie Ernaux, Chris Niedenthal, Annie Leibovitz. Czy ktoś jeszcze ceni prawdziwą fotografię i reportaż?
1. Monika. Moja bratnia dusza, która zawsze wyczuwa moment, kiedy trzeba napić się rumianku. // 2. Przesyłki PR-owe od marek kosmetycznych zazwyczaj zawierają kosmetyki. Ale Sensum Mare wysyła włoskie Panettone! Mamma mia! Że niby najważniejsza jest pielęgnacja od środka? W każdym razie – dziękuję. Ten deser to najlepsze, co może nas spotkać w szary, deszczowy, styczniowy dzień. //
Gdańsk. Miasto mojego dzieciństwa.
Po co mi makijaż, skoro mróz i tak by go zniszczył?!
Siedzę po cichutku w swojej kuchni. Wszyscy już poszli, a ja zaraz zbieram się po dzieci. Jeszcze tylko kwadrans poświęcę na
Sen zimowy. Która z Was czuje teraz jego namiastkę?
Pobudka! Śnieg spadł! Nie wiem jak Wy, ale ja po bułki jadę na sankach.
Ta mina mówi: "premier pozwolił mi siedzieć na kanapie, więc co mi zrobisz?".
Tak widzę tę zimę, nawet jeśli w Trójmieście biało było tylko przez dwa dni. Ale to, co obfotografowałam, to moje!
W Vogue. Uwielbiam styl Apres ski.
Tablica z inspiracjami, wykroje, poprawki wzorów, szkolenia o nowych technologiach. Nie mogę się doczekać, gdy wrócę do budowania miasta z Polly Pocket!
Ta jedna niedziela w roku, w której każdy z nas może zrobić coś dobrego. Daleko nam do rekordzistów, ale mimo to z dumą ogłaszam, że MLE uzbierało do WOŚP ponad 30 000 złotych!
Cały czas masz poczucie, że robisz za mało. Ciągle kwestionujesz swoje decyzje. Nikt nie poklepie Cię po plecach i nie powie, że świetnie coś zrobiłaś. Nawet na urlopie będziesz w pracy. Czujesz ciągłą odpowiedzialność nie tylko za siebie i swoją firmę, ale także za swoich pracowników. Nikt nie zagwarantuje Ci sukcesu. To tylko kilka zalet bycia przedsiębiorczynią ;). Dziesięć lat prowadzimy z Asią MLE i chociaż nikt nam nie mówił, że będzie łatwo, to jednak nie sądziłyśmy, że z czasem będzie coraz trudniej :D. Za nami chyba najdłuższe spotkanie MLE w historii i podsumowanie nadchodzących modeli – mimo różnych przeciwności, na które napotykamy, uważam, że ta kolekcja będzie najlepsza!
A tu mój zestaw na ten czas, kiedy mama może poczytać w ciągu dnia. Takie momenty w ostatnich latach zdarzają się jednak tylko wtedy, gdy test combo pokazuje pozytywny wynik :D.
1. Sobotnia rekonwalescencja. // 2. Ten krem jest jak jedwabna kołderka dla mojej zaognionej skóry. Ta tubka to nie tylko ratunek dla mnie, sprawdza się super jako krem dla małych i większych dzieci – po kąpieli, na podrażnienia, policzki suche od zimna. Nawet mąż się nie brzydzi go używać :D. Polecam gorąco
Moje wiosenne marzenie? Wystawa Hockney'a w Paryżu, która zaczyna się pierwszego kwietnia. Wiele lat temu widziałam jego wystawę w Londynie. Była tam akurat instalacja o czterech porach roku. Na powyższych zdjęciach widać jak nad nią pracuje. Jeśli ktoś z Was będzie w Paryżu w wakacjach, a mi nie uda się dotrzeć, to napiszcie mi chociaż jak wrażenia!
Może to powirusowa wysypka, może dziwna reakcja na powrót do ćwiczeń, może o kawałek panettone za dużo, ale dziś jest już o niebo lepiej i obyło się bez wizyty u dermatologa (i bez makijażu przez prawie miesiąc :D). Chociaż wygląd nigdy nie był u mnie na szczycie priorytetów, to ta wysypka nieco psuła mi humor, gdy spojrzałam w lustro. Mocno ściskam wszystkie osoby, które borykają się z problemami skórnymi – niby nic, a jednak kradnie to pewność siebie i wywołuje uczucie bezsilności.
Nasza ulubiona gra "O kocie w kłopocie".
Kupiłam z myślą o moim ukochanym przepisie Oli na makaron z pistacjami. Jak to jednak w życiu bywa, nim się zabrałam za jego gotowanie, już zdążyłam zjeść samą pastę. To w 100% zmiksowane na gładki krem pistacje. Nie znajdziecie dodatku konserwantów, wypełniaczy, soli, cukru czy oleju palmowego. Jeśli raz jej spróbujecie, to przepadniecie! Ja uzupełniam właśnie zapasy: z kodem MAKELIFE10 dostaniecie 10% zniżki w
Gdy ze wszystkich stron atakują Ciebie filmiki o czekoladzie dubajskiej (słyszeliście o tym wynalazku egipsko-brytyjskiej przedsiębiorczyni?), a Ty przypominasz sobie, że poza starym croissant'em, masz jeszcze najlepszą na świecie
Miło powspominać, gdy słoik był jeszcze pełny :D.
Dwa Panettone w jednym miesiącu! To się nie dzieje naprawdę! Dzięki Farmina – mój Zespół bardzo docenia takie przesyłki! Ale ja mam "bana" do końca roku! :D
Z daleka pachniały mi myszki… Nasza stała trasa po Gdańsku kończy się tu (w Fikka Bar). Czasem to dla nas miejsce na rodzinne niedzielne śniadanie, a czasem udajemy, że to nasze biuro :D.
To MLE? No pewnie!
1. Trzy… dwa… jeden!
Gdy ogórek zastępuje "chrupki duszki"…
Moja sześcioletnia dziewczynka…
W tym roku prowadziłam swój Instagram trochę dla zabawy, a trochę dlatego, aby po prostu "nikt nie powiedział, że odpuszczam". Bez opracowanego planu czy profesjonalnego zaplecza. Moja uwaga była skupiona przede wszystkim na MLE i życiu rodzinnym – obydwie te rzeczy okazały się w minionym roku bardziej wymagające niż się spodziewałam.
1. W Sopocie pogoda idealna. Tak nie za biało, nie za ciepło, nie za sucho i niezbyt słonecznie. Często pytacie o to skąd mam granatowe pudełko ze złotymi zającami… To pudełko na herbaty od 
1. W co ja się znowu pakuję (spokojnie, to nie dla mnie ;)) ?! // 2. Zestaw wszystkich smaków z pudełka od
A teraz czas na poważniejszy temat. Słyszałyście o tych mega istotnych zmianach, dotyczących ubrań, które weszły z początkiem nowego roku?
Paczka od serca. Dziękuję 
Gdy kreatywność ucieka uchem…
A to książka o której kiedyś już Wam wspominałam. "Zbiorowe złudzenia" pomagają zrozumieć czemu ludzie wierzą w bzdury i dlaczego często popycha ich to do krzywdzenia tych, którzy myślą inaczej. Przerażające, ale nie można ze strachu zamykać oczu i uznać, że osoby zamknięte w swojej bańce nienawiści, sami z niej wyjdą.
Portosik miał w styczniu nieco gorszy czas. I w związku z tym udaje, że nie widzę jak wskakuje na kanapę. Portos na szczęście nie zorientował się, że WIEM. 
A to zapowiedź nowej przygody, którą właśnie rozpoczynam z pewnym biurem architektonicznym. Chociaż miną pewnie lata nim zdecyduję się na jakikolwiek remont w moim mieszkaniu, to z przyjemnością pomogę komuś innemu.
1. To co? Robimy bazę? // 2. Nasz polski Vogue trzyma poziom! // 3 i 4. Dni ciągle za krótkie. Czy wraz z nadejściem wiosny czas się wydłuży i dzięki temu zdążę ze wszystkim?
"Dlaczego tu zawsze same zdjęcia ciasteczek i słodyczy?". No bo takich posiłków to ja nie fotografuję :D.
Chwilę przed tym, jak z kubkiem gorącej herbaty usiadłam do pisania tego wpisu. Z każdym wyklikanym na klawiaturze zdaniem, zastanawiałam się, co chciałybyście dziś usłyszeć? Co sprawiłoby, że problemy, które spoczywają na Waszych barkach, przez chwilę stały się lekkie jak chmurka? Jak można pokazać przez ekran komputera, że codzienność może być piękna, nawet jeśli zanurzona jest w nieskończenie wielu nieidealnych sytuacjach?













W Trójmieście nikt za bardzo nie liczył na śnieg w Święta. Za to na Kaszubach podobno w niektórych miejscach się pojawił. Ten widok tuż po pobudce i wychyleniu nosa z chatki przyprawił mnie o szybsze bicie serca.
Gdy, według Twoich wyliczeń, z ciasta powinny wyjść dwie blachy ciastek, ale właśnie wkładasz do piekarnika siódmą i dopiero zbliżasz się do połowy. Na szczęście nasz wyjazd na wieś trwał dwa dni więc dokończyłam dzieła.
Minimalizm to podstawa. Ręka w górę kto po takich aktywnościach ma posypkę nawet w uszach?
Gdy robisz co możesz, aby te najkrótsze dni w roku, były też tymi najbardziej magicznymi.
A tu zdjęcie z prawdziwego elfowego magazynu. To już tradycja, że co roku w MLE wspieramy Szlachetną Paczkę. A Mekecookingeasier dzielnie się przyłącza!
1. Grudniowa piżama
To co widzę co roku w okresie przedświątecznym napawa mnie nadzieją. Wszyscy publikują mniej treści, tak jakby w końcu zajęli się swoim życiem, zamiast tym w sieci.
Zabieramy się za pieczenie słynnych ciasteczek. Wyciągam z kredensu swoją mini przeszkloną paryską witrynę na ciasteczka od
Przepis na te chrupiące cuda z wypływającą czekoladą znajdziecie
A czy któraś z Czytelniczek wypróbowała ten przepis? Udał się Wam? Bardzo jestem ciekawa!
"Kasiu, jak Ty to robisz, że Portos tak pięknie zawsze pozuje do zdjęć?"
Oczekiwanie. Radosne i magiczne. Czuję się odpowiedzialna za to, aby moje dzieci czuły te same pozytywne emocje, które przeżywałam w dzieciństwie.
Wiem, że takie polecenia powinny pojawić się na początku grudnia, ale za to mogę Was zapewnić, że przez ostatnie tygodnie codziennie weryfikowałyśmy tę listę. Na samej górze nie widać tytułu, więc uprzedzając Wasze pytania – ta książka to "Ania i Święty Mikołaj". Poleciłybyście coś jeszcze?
Grudzień w MLE był wyjątkowy z wielu powodów. Zainteresowanie akcją z grzebieniami do wełny trochę nas zaskoczyło – nie miałam nawet szansy napisać o tym na blogu, a zapasy już się wyczerpały. Będzie powtórka – obiecuję!
Nasze pierwsze wspólne cynamonki w życiu. Jakieś ważne wnioski? Jeden przede wszystkim: nic tak nie zapycha zlewu jak resztki surowego ciasta drożdżowego. A przepis poleciła mi Ola – znalazła go na
1. Ostatni obowiązek i możemy się zabrać za ubieranie choinki. Myślicie, że listy dotrą na czas? // 2. Kiedy ściągacie świąteczne ozdoby? Ja część ściągam na Trzech Króli, ale niektóre ozdoby zostawiam do końca stycznia. //
1. Śniegu brak, więc szukam gdzie się da zimowych, ładnych pejzaży. // 2. Odliczanie do Świąt z Vogue. Miło z Wami kończyć i zaczynać kolejny rok! //
Ten rok był pełen cudownych, chociaż zupełnie przypadkowych spotkań. To z dziewczynami z
Pewna przedświąteczna tradycja, którą sama narzuciłam kilka lat temu. Co roku układamy te same puzzle z londyńską kamieniczką. Idzie nam coraz szybciej.
Przysięgam, że ten domek nie został podkręcony przez AI. Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale to w 100% ręcznie sklejony domek (kupiony w IKEA oczywiście, nie że sama piekłam) :D.
„W 2018 roku jedynie 10% użytkowników Twittera była odpowiedzialna za aż 80% wszystkich wpisów. Głośne, choć pozostające w mniejszości, grupy tworzą w ten sposób fałszywe wrażenie, że przemawiają w imieniu większości. I ta strategia działa. Jako że większość z nas ma skłonność do mylenia powtórzeń, pewności siebie i głośności z powszechnie przyjętą prawdą, krzykliwe wypowiedzi mniejszości stają się akceptowanym odbiciem rzeczywistości, niezależnie od tego, czy są prawdziwe, czy nie.”
Kiedy po szalonych przygotowaniach siadamy wszyscy na kanapie i zastanawiamy się, który świąteczny film dziś obejrzymy.
Wigilia z przyjaciółkami. W barze. Bez gotowania i sprzątania.
1. Czy uda się nam zamknąć całe biuro MLE na święta? Jest taka szansa, ale głównie dlatego, że szefowe mogą brać pracę do domu :D. Udało się zamówić przędzę ostatnim składem – mój wymarzony sweter będzie gotowy na czas. I to jest dobra zapowiedź nowego roku. // 2. Gdy zaczynasz dzień od zapalenia światła. Ale o 9:52 było już prawie jasno! //
Ten dzień.
Po tygodniowym chorowaniu miło mieć taki powód, aby w końcu wyjść z domu.
Algorytm Instagrama się obraża, gdy nie idziemy z trendem. Im starsze ozdoby, tym mniej lajków pod zdjęciem choinki – to znana w instagramowym świecie zasada. Dotyczy zresztą wielu naszych osobistych sfer – makijażu, ubrania, a czasem (o zgrozo) nawet rasy psa. Im bardziej jestem tego świadoma, tym chętniej robię na przekór.
Zbita bombka, sweter w świąteczny wzór, zdjęcie szopki. To znak, że Boże Narodzenie tuż tuż.
A już się baliśmy, że nie zdąży nawet na Wigilię. Cieszyliśmy sie bardziej niż ze Świętego Mikołaja.
Żeby mi nigdy przez myśl nie przeszło aby marudzić.
Jak mieć pewność, że żadne jedzenie się nie zmarnuje? Wystarczy zaprosić za dużo gości!
Drugi Dzień Świąt.
Jest taki dzień, kiedy ludzkie ciało składa się z mandarynek i sernika. To ta magia świąt, o której wszyscy mówią.
Dokładnie tak.
Nie pytajcie mnie o przepis na parówki…
Kilka stron książki "Zbiorowe złudzenia" przed snem. Chciałabym jak najrzadziej słyszeć "my kontra oni".
Zaczynamy! A właściwie to kończymy! Sezon 2024 w MLE właśnie dochodzi do finału.
Balet to system dokładnie opracowanych ruchów ciała, które latami ćwiczy się do perfekcji. Każdą sekwencję opisał po francusku Carlo Blasis w Traité élémentaire, théorique et pratique de l'art de la danse (1820). Ciężka praca, skrupulatność, dokładność i wrażliwość na piękno sprawiają, że z pozoru mało spektakularne kroki stają się poruszającym widowiskiem. Taka sztuka nigdy nie jest produktem drugiego sortu. Nawet jeśli udało Wam się kupić taniej bilety. Z takim samym założeniem nasz zespół podchodzi do przecen w MLE – każdy nasz produkt, to efekt wielu godzin pracy. Każdy chciałyśmy dopracować do perfekcji.
Gdy ktoś mnie pyta o moje plany na kolejny rok, a ja nie mam jeszcze dobrego planu na najbliższy tydzień…
Dziewczyny lecą na urlopy, ale ja zostaję ze swoim najwierniejszym kompanem. To jest – słowo daję – najdziwniejszy pies na świecie. Ale też najukochańszy.
Za mną najintensywniejszy sezon w MLE w historii. To była szalona przygoda, ale efekty były warte tych wszystkich stresów.
Tak szczerze? To chyba najpiękniejszy sweter, jaki udało mi się stworzyć. Teraz tylko dobrze zaplanować produkcję, aby wszedł do sprzedaży na czas.
Piękny cukierkowy prezent od Veoli Botanica, który przyda się nie tylko w noworoczny poranek. Chociaż w ten dzień mogę go wyjątkowo potrzebować…
…nie wiem co dodali do tego serum, ale marka Veoli naprawdę wie jak sprawić, aby okolica moich oczu wyglądała o niebo lepiej. Myślałam, że nic nie prześcignie ich różowego serum, ale teraz pobili sami siebie.
Gorąco polecam ten naprawczo-ujędrniający krem pod oczy z trehalozą 5%, kompleksem ceramidów 1% i ekstraktem z sosny nadmorskiej 0,5%. Tutaj macie link:
Nowy Rok? Ja już jestem spakowana. Nie ruszamy się z Polski, ale z Trójmiastem na chwilę się żegnam.
Ja wiem, że to nie wpisuje się w trend "walczenia o siebie" ale co poradzę na to, że zawsze to im najpierw chcę wszystko przygotować? Te urocze sukienki są od polskiej marki Louisse.
Kupiona na Black Friday – dopiero teraz miałam czas przymierzyć :D. Zwracać czy odrywać metkę? Nadaje się na Sylwestra? W sumie nie wiem po co pytam skoro: a) i tak nie mogę jej już oddać, b) nie bardzo wiem, co innego mogłabym włożyć.
Wpis powstał we współpracy z marką Wild Hill Coffee, Stag Jewels, Petit Concept, Colorland oraz wydawnictwem PWN, i zawiera linki afiliacyjne.
Piżamka jest od
Z kodem 35MAKELIFEEASIER otrzymacie 35% rabatu, na wszystkie Fotoksiążki Klasyczne (oczywiście również lniane i złocone), Starbooki oraz wszystkie Fotokalendarze. Na
W specjalnym programie można w prosty sposób wgrać zdjęcia i ułożyć je według uznania na każdej stronie. Ja wybrałam lnianą okładkę. 
Co innego może mieć ze sobą Święty Mikołaj, jeśli nie gwiazdki, które zabrał z nieba? Szóstego grudnia dzieci dostają drobiazgi, ale gdy dobrze je wybiorę, to cieszą się z nich tak, jakby był to domek dla Barbie. Jeśli jesteście z Trójmiasta i szukacie zabawek, które nie zostaną rzucone w kąt po pięciu minutach, to zajrzyjcie na ulicę Władysława IV (42/U9). Znajdziecie tam sklep
Koc w świąteczne pieski znajdziecie przeceniony na
A to prezent, który sama sobie zażyczyłam jakiś czas temu. Właściwie już w dniu premiery był na mojej liście. Jacek Dehnel, pisarz i malarz, napisał, że ta książka „przyda się w dyskusjach, przyda się we flircie i przy rozwiązywaniu krzyżówek” i bardzo mnie ta recenzja rozbawiła. Ale jest oczywiście trafna – szkoda życia na książki, które nie wniosą żadnej wartości do naszego życia. „
Czy Wy też pamiętacie te czasy, gdy kawa była najpopularniejszym prezentem pod choinką? Przywoziło się ją zza granicy i traktowało prawie jak brązowe złoto. Dziś kawa jest bardzo łatwo dostępna i tania, ale ma to swoje odbicie w jej jakości i sposobie uprawy. Ta w dobrym gatunku, z ekologicznych plantacji śmiało może znaleźć się pod choinką i sprawić, że historia zatoczy koło. Ja od dawna wybieram tę od 
Biżuteria to podobno jedna z najbardziej eleganckich form wyrażenia uczuć (tak rzeczy ChatGPT ;)). Akurat w tym przypadku zgodzę się z tym technologicznym specjalistą. 
