Jeszcze raz:)

     Czasami zdarzają się sytuacje, na które (nawet gdybyśmy bardzo, bardzo chcieli) nie mamy wpływu. Trzeba się wtedy z tym pogodzić i ruszyć dalej:). Część z Was zauważyła, że od dwóch dni strona makelifeeasier.pl na facebooku nie działa. Z przyczyn niezależnych ode mnie została zawieszona. Mam nieodpartą ochotę spotkać się z panem Zuckerbergiem i powiedzieć mu, co myślę o tej całej sprawie, a także zmusić go do odblokowania mojej strony. W najbliższym czasie nie planuję jednak wyjazdu do Ameryki, nic mi też nie wiadomo o tym, aby pan Zuckenberg miał pojawić się w Trójmieście, podejrzewam więc, że do spotkania nie dojdzie;). W związku z tym  (biorąc pod uwagę wcześniej popełnione błędy) założyłam stronę na FB po raz kolejny. Możecie nas jeszcze raz polubić, tak jak wcześniej, poniżej, po lewej stronie. 

     Ci, którzy już "nas lubili", wiedzą jakie są tego zalety:). Jeśli dziś "polubisz to" po raz pierwszy, to przede wszystkim będziesz mogła szybciej dowiadywać się o nowych aktualizacjach na stronie. Do tego, pod każdą aktualizacją będziesz widziała, czy dana stylizacja przypadła do gustu także Twoim znajomym.  

     Domyślacie się pewnie, że informacja o niedziałającej stronie spadła na mnie jak grom z jasnego nieba:). Zwłaszcza, że jeszcze tydzień temu świętowałam to, że jest z nami już 20 000 osób. Od tego czasu, pierwszą rzeczą, o której mówię każdej napotkanej osobie jest to, że straciłam swoją stronę na FB, a wraz z nią 20 000 fanów (szloch). Dziękuję więc przyjaciółce, która podesłała krzepiące słowa:

 LUBIĘ TO:)

Dziwne spotkanie:)

Zdjęcia, które były prezentowane dwa dni temu, powstały w trakcie wizyty w moim ukochanym Parku Oliwskim. W Trójmieście jest to chyba najlepsze miejsce do wyciszenia się i poczytania książki (a przy okazji można zrobić piękne zdjęcia:)). 

W czasie relaksu zbliżył się do nas nieznajomy….

Jako miłośniczka zwierząt natychmiast postanowiłam przywołać mruczka, używając  komunikatu " KICI, KICI" zrozumiałego zarówno dla mnie, jak i dla niego.

Odwaga kocura była imponująca, bez żadnych obaw podszedł do mnie zdecydowanym krokiem. Przyznam się szczerze, że byłam nieco onieśmielona tym, w jak szybkim tempie nieznajomy przełamywał lody między nami i skracał dystans…

Skoro już się bliżej poznaliśmy, postanowiłam wnieść trochę radości w życie przyjaznego kocura i pobawić się z nim w polowanie na patyk….

Jak się okazało, zabawa była przednia, a kocur wykazywał wielkie zaangażowanie…

Ponieważ zaciekłość z jaką kocur polował na kawałek drewna wzbudziła mój niepokój, postanowiłam powrócić do wcześniejszego zajęcia – czytania. Nim się obejrzałam, wiedziałam już, że poza wspólnymi zabawami z patykiem, lubimy te same książki…

Nigdy nie wiadamo kogo spotkamy w parku….

Ulubione miejsca i wydarzenia w moim mieście – Kino letnie

 

Jest parę takich rzeczy, po których wiem, że właśnie zaczął się najpiękniejszy okres wakacji. Pierwszym sygnałem jest otwarcie mojej ulubionej budki z lodami na gdyńskim bulwarze, w połowie czerwca. W lipcu zawsze czekam na zaproszenie mojej przyjaciółki na półwysep helski, gdzie co roku wyprawia swoje urodziny (jak zwykle nie musiałam czekać długo:)). Jednak prawdziwy, wakacyjny nastrój pojawia się u mnie wtedy, kiedy usłyszę przez przypadek o repertuarze kina letniego, na sopockim molo. Bo gdzie, jak nie na leżaku, przy szumie morskich fal, oglądając kultowe filmy możemy poczuć się jak na wymarzonych wczasach? A często jest to dopiero zapowiedź magicznego wieczoru.

Jeśli więc pojawicie się w Sopocie (lub na zakopiańskich Krupówkach) postarajcie się poświęcić chociaż jeden wieczór na „pójście do kina”:). Uwaga! Bilet to tylko 5,50 zł:).

Ja wybrałam się na kino letnie już parę razy. „Poznasz przystojnego bruneta”, „Autor Widmo” oraz „Księżna” to filmy, które obejrzałam do tej pory. Jestem przekonana, że w repertuarze każdy znajdzie coś dla siebie.

 

Pamiętajcie o tym aby ciepło się ubrać. Wieczorem na molo można naprawdę zmarznąć, więc nawet jeśli uznacie, że jesteście dobrze przygotowani, to weźcie coś jeszcze – niezastąpiony jest koc!

Oglądając te zdjęcia znowu zapragnęłam znaleźć się w tym miejscu. Dziś grają film "Wielki Mike", kto się wybiera?:)

 

Ulubione miejsca i wydarzenia w moim mieście – wystawa kotów.

Wystawa kotów to wydarzenie, które odbywa się w moim mieście już od wielu lat. Odkąd pamiętam moja mama zabierała mnie na nie co roku, w  lipcu. I faktycznie jest to przyjemność głównie dla małych szkrabów – oglądanie niezliczonej ilości ras kotów dostarcza naprawdę wiele emocji. Jednak tak naprawdę to  małe, duże, olbrzymie, białe, szare, wielokolorowe, długo i krótkowłose futrzane kulki rozczulą każdego z nas. Ja, dzięki uprzejmości właścicieli mogłam  potrzymać na rękach najpiękniejszego kota wystawy. Byłam bardzo zaskoczona tym jak spokojnie się zachowywał – prawdziwy arysKOTrata:).

Ponieważ wystawa kotów już za nami i wybrać się na nią będziecie mogli dopiero za rok, to chcę Wam polecić wystawę psów, która także odbywa się w Sopocie 13 sierpnia. 

20 000 :)

     W zeszłym tygodniu liczba fanów na facebooku przekroczyła 20 000:). To dla mnie wielki powód do dumy, ale przede wszystkim wielki powód do wdzięczności. Bardzo dziękuje wszystkim Wam – moim drogim czytelnikom za okazanie sympatii:).

      Nad morzem, z bliskimi miło było nacieszyć się tą chwilą. Jak widać pogoda nie była zbyt przyjazna, więc moja stylizacja na zdjęciach ogranicza się głównie do polarowego koca, którym się okryłam –  dla niektórych może to być zbyt minimalistyczny zestaw;) Teraz już w ciepłym domku, odsapnę po trudach tego tygodnia przed telewizorem. Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję! Bez Was by się nie udało:)!

Ulubione miejsca i wydarzenia w moim mieście – fotorelacja z Opener’a:)

Na to wydarzenie niestety nie można było wnosić aparatów z prawdziwego zdarzenia, stąd nie najlepsza jakość  zdjęć. Chciałam Wam tylko w skrócie opowiedzieć o tym przedsięwzięciu, w którym brałam udział już po raz drugi. Trzy sceny, 100 hektarów, mnóstwo knajp i tysiące, jeśli nie dziesiątki tysięcy ludzi zebranych w jednym miejscu. Jeśli mieliście możliwość uczestniczenia w takim festiwalu, na pewno nie żałujecie, ja też nie. 

Na Heineken Opener Festival zjeżdżają się fani muzyki z całej Europy. Nie ma się co dziwić – klimat tej imprezy jest po prostu nie do opisania. Ja bawiłam się wspaniale na koncercie Coldplay (Gwyneth Paltrow to szczęściara!;)) oraz Prince'a, zaliczyłam więc dwa z czterech dni festiwalu. 

Na terenie festiwalu znajdowało się mnóstwo stoisk, w których można było uzyskać informację na temat ochrony środowiska. W jednym z nich można było spotkać fokę (ponieważ temat foki budzi w wielu Was niepewność, wyjaśniam – foka była oczywiście sztuczna).

Drugiego dnia było naprawdę chłodno. Bez kurtki (zimowej!) nie wytrzymałabym pewnie godziny.