The whole world stops for a while

    Cześć Wam! Jak tam sobotnie popołudnie? Chciałabym się z Wami podzielić wrażeniami z niedzielnego spaceru. Ponieważ słońce pięknie świeciło a temperatura też była bardzo przyjemna, przekonałam znajomych, abyśmy wybrali się na plażę puszczać latawiec. Było mnóstwo ludzi! Zawsze jestem pozytywnie zaskoczona, gdy widzę ile osób wybiera świeże powietrze, zamiast siedzenia przed komputerem (nie żebym ja teraz przed nim siedziała;)).

   Was też chciałabym zachęcić chociaż do krótkiego spaceru. Najlepiej z paczką najbliższych znajomych. A potem polecam  wprosić się do kogoś, kto świetnie gotuje (cześć Zosiu, co tam porabiasz?:D).

Pełni werwy wchodzimy do akcji!

Nie możemy zapomnieć o Zosi, która pomimo przyplątanego choróbska poszła razem z nami.

 

 

 

SH

  Zapewne część z Was domyśla się co oznacza ten skrót:). Secondhandy (czy ktoś wie jak to się powinno odmieniać? :)) w ostatnim roku, zaczęły wyrastać jak grzyby po deszczu. I bardzo dobrze! Ja nigdy nie zapomnę swojej pierwszej trasy po trójmiejskich lumpeksach. Zabrała mnie na nią, moja przyjaciółka, która zna się na secondhandach jak nikt inny. Do dziś pękam z zazdrości, gdy widzę na jej nogach kozaczki, w camelowym kolorze od Jil Sander, które kupiła za 30 złotych (i to jeszcze z metką !!! Jak ktoś mógł je oddać?!).

    Gdy w mroźny poniedziałkowy poranek (akurat w te dni są u nas dostawy), przyjechała po mnie pod dom, w bojowym nastroju, kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać. Gdy pędziłyśmy na otwarcie pierwszego lumpeksu, M. dała mi tylko jedną radę: Pamiętaj! Od teraz musisz być czujna niczym ŁASICA!. Oczywiście myślałam, że sobie żartuje, ale mina mi zrzedła gdy przed sklepem zobaczyłam (godzina 8.50!) około 30 osób czatujących przy drzwiach. Dziesięć minut później zostałam dosłownie wgnieciona do środka, ale i tak byłam z siebie dumna, że w ogóle udało mi się przekroczyć próg.

     Pierwsza moja wyprawa, była całkiem owocna. Kupiłam parę białych koszulek na wagę (których według mnie, nie można mieć nigdy zbyt wiele), za jakieś 4 zł, oraz skórzany pasek za 9 złotych, który bardzo przypomina paski oferowane przez Levi's czy Diesel.

    Udało mi się też znaleźć, coś dla mojego małego bratanka. Jeśli chodzi o ubrania dla dzieci, to lumpeksy są naprawdę niezastąpione (trzeba tylko pamiętać o wygotowaniu ubranek w pralce, na wszelki wypadek).

Nie znalazłam jednak torebki Chanel czy płaszcza Burberry, ale M. powiedziała mi, że tego typu okazje, zdarzają się rzadko, i trzeba być naprawdę skrupulatnym poszukiwaczem aby coś takiego ustrzelić. Mnie to jednak nie zniechęciło i jeśli zdarza mi się mieć wolne Poniedziałki, z wielką chęcią wyruszam na łowy. :)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Powyżej chciałam Wam pokazać, co Zosi udało się znaleźć w secondhandzie. Płaszczyk, który ma na sobie, kupiła we wrześniu za 28 złotych (proszę nie dziwcie się ilości śniegu:), zdjęcia na potrzeby tego artykułu zostały zrobione już jakiś czas temu:)). Zosia oddała go do czyszczenia i teraz wygląda jak nowy! Według mnie to naprawdę udany zakup. Z resztą to samo powiedziałam Zosi, która przyzwyczajona do niskich cen w lumpeksach wahała się nad tym wydatkiem:).

 

Upiekło mi się…

Jak wszyscy wiemy, specjalistką od gotowania jest Zosia. Tak się jednak czasami składa, że to ja muszę przygotować obiad dla bliskich (na szczęście niezbyt często:)). Ponieważ lubię przepisy szybkie i jak najprostsze, przedstawiam Wam, mój przepis na pieczony schab. Jest idealny, jeśli nie jesteście Panem Makłowiczem. Dodatkową zaletą tej potrawy jest to, że można nią wykarmić nawet 6 osób (pod warunkiem, że liczba mężczyzn nie przekracza połowy grupy, inaczej może być problem:)).

Przejdźmy do konkretów. Oto co będzie nam potrzebne:

 

Schab (około 3/4 kg)

4 duże marchewki

2 duże cebule

pół kilograma ziemniaków

por

seler

pietruszka

 

A do sosu:

łyżeczka soli

oliwa z oliwek

łyżeczka tymianku

łyżeczka rozmarynu

łyżeczka bazylii

5 ząbków zgniecionego czosnku

Po umyciu schabu, osuszyć papierowym ręcznikiem i położyć na blasze.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wszystkie warzywa obieramy (nie śmiejcie się proszę z moich obranych, kwadratowych kartofli:)) i kroimy na małe kawałki.

 

 

 

Wszystko wrzucamy do brytfanki.

Wszystkie składniki do sosu mieszamy i polewamy nim schab oraz warzywa. Można dodatkowo dosolić sam schab. Pieczemy w piekarniku przez około półtorej godziny na dużej temperaturze (około 190 stopni). W trakcie pieczenia polecam przewrócić same warzywa, żeby były równomiernie opieczone.

Tak wygląda gotowy schab!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dziesiejsza bitwa wygrana! SMACZNEGO!

 

 

Miłej Niedzieli!

  Cześć wszystkim! To moja pierwsza wolna niedziela od dłuższego czasu, dlatego mam w planie wykorzystać ładną pogodę. Przejdę się po moich ulubionych ulicach w mieście, i zobaczę jak wyglądają teraz, gdy śnieg już stopniał. Może pod koniec usiądziemy gdzieś i czegoś się napijemy. Swoje słodkie lenistwo, mam zamiar zakończyć przed telewizorem. Zobaczę co doktor House dzisiaj zdiagnozuje:)

  A jeśli Wam też się trafił trochę luźniejszy dzień, to zróbcie to co lubicie najbardziej, nie ważne jak bardzo nierozwijająca będzie ta aktywność:) Podobno czynności, które lubimy, a które nie wymagają od nas zbyt dużego wysiłku intelektualnego powodują wzrost poczucia szczęścia. Idę więc sprawdzić tę teorię w praktyce:)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Nie wiem jeszcze jak jest z tymi nierozwijającymi czynnościami, ale wiem, że czekolada i bita śmietana zawsze działają!

 

Return…

     Cześć wszystkim, jak wam mija wieczór? Ja, po męczącym dniu, wróciłam do domu i bardzo się ucieszyłam, gdy zobaczyłam, że czeka na mnie paczka. Myślałam, że będzie w niej sukienka zamówiona na oficjalnej stronie topshop.com. No cóż, paczka co prawda doszła, ale na pewno nie było w niej tej sukienki, którą zamawiałam… Na stronie dowiedziałam się, że istnieją infolinię dla prawie wszystkich krajów UE, ale nie dla Polski. Cała polityka zwrotów tej firmy bardzo mi się nie podoba.

     ALE, ponieważ dla mnie szklanka jest zawsze do połowy pełna, to dobrze, że mi się to przytrafiło, bo miałam w planie polecić Wam tę stronę ;). Teraz na pewno już tego nie zrobię. Gdyby z mojej winy dotarły do Was jakieś dziwolągi, to byłby to prawdziwy dramat. No nic, napiszę w przyszłości czy dostałam zwrot pieniędzy (sukienki zamówionej przeze mnie nie ma już na ich stronie, więc jej nie wymienię <wściekła>).

 

HELLO!

    Cześć! Co u Was słychać?  Ja, razem z moją przyjaciółką Zosią, postanowiłyśmy założyć blog, który miałby umilić życie, osobom podobnym do nas. Nasza inicjatywa powstała, ponieważ zauważyłyśmy, że dzisiejszy świat daje nam mnóstwo możliwości, dotyczących naszych strojów, kosmetyków, form spędzania wolnego czasu, czy preferencji kulinarnych. Jednak nadmiar tych opcji, powoduję u nas nie tylko ból głowy ale i szczuplejszy portfel:) Jest tego tyle, że łatwo się w tym wszystkim pogubić.

    Dlatego, jedną z tych rzeczy o których będziemy tutaj pisać, będzie to, co wszystkie lubimy najbardziej czyli ZAKUPY  oraz związane z nimi niebezpieczeństwa:) .

    Znamy dobrze tą sytuację w której wydaję nam się, że coś jest wielką okazją, i dumne ze swojego niesamowitego sprytu, szybciutko biegniemy do kasy (albo co raz częściej nakierowujemy myszkę na Kup Teraz!:)). Dopiero w domu okazuje się, że chyba nie byłyśmy aż tak sprytne… Mimo tego, wiele z nas po prostu nie ma ochoty robić już zwrotów, i doskonale to rozumiemy. W sklepach internetowych wiąże się to z dodatkowymi opłatami za zwracaną paczkę (tak! Nawet te 12 złotych boli!) a w centrach handlowych z krzywymi spojrzeniami ekspedientek (nie mówiąc już o obowiązku przetrzymywania rachunków, ja w portfelu mam ich więcej niż pieniędzy, za to nigdy nie mam akurat tego, który jest mi potrzebny).

    A co, gdybyśmy nie robiły zakupowych błędów? Gdybyśmy kupowały tylko to, co naprawdę nam się podoba, w naprawdę dobrej cenie? Powiem Wam, że czuje się bardzo dobrze, odkąd nie mam wyrzutów sumienia, za każdym razem kiedy spojrzę na półkę przeznaczoną na rzeczy, których „teraz na pewno nie włożę, ale szkoda mi je wyrzucić”.Takiej półki po prostu już nie potrzebuję. Spróbujemy razem zaradzić temu, abyście Wy też jej nie potrzebowały!

Przedstawiam wam Zosię

A to ja, Kasia

    Będziemy dzieliły się z wami pomysłami, na to jak kupić coś taniej, nie tracąc przy tym na jakości czy wyglądzie produktu. Pokażemy Wam gdzie i jak szukać największych okazji, ale też gdzie znaleźć kreację, w której będzie można bezpiecznie pójść na imprezę, nie obawiając się spotkania z 3 siostrami bliźniaczkami naszej sukienki.

    Ale ta strona będzie dotyczyła też wielu innych rzeczy. Będziemy podawać wam przepisy, które będą przede wszystkim proste, idealne na serialowy maraton przed telewizorem czy na kolację dla wymagającego chłopaka. Każdy z nich zrobimy najpierw same, żeby nie być gołosłownym:) Nawet jeśli zadanie nas przerośnie to przynajmniej będziecie wiedziały przed czym się wystrzegać:).

   W razie totalnego braku inspiracji, podczas codziennego rytualnego tańca przed szafą, mającego na celu dobór garderoby, także postaramy się być pomocne. Będziemy przedstawiać nasze stroje dnia, które mogą być dla was do wyboru, albo  wskazówką  albo pocieszeniem, że istnieją osoby, które mają z tym jeszcze większy problem:)

   Blog będzie dotyczył jeszcze wielu innych dziedzin życia takich jak wnętrza, film czy literatura. Tak naprawdę będzie dotyczył wszystkiego tego, co robimy po pracy czy po szkole. Chciałybyśmy Was przekonać, że życie może być piękniejsze i łatwiejsze, nawet dzięki niewielkim zmianom.