CHIC

Last week a thick fog covered Tricity and bone chilling weather didn’t encourage getting out of the house. Therefore I ensconced myself in my armchair with great pleasure and decided to read the next chapters of „You’re so French”. The book written by Frédérique Veysset and Isabelle Thomas about widely understood style have been finally published in Poland. I have bought an English version on my last trip to London and I really enjoyed it. 

Do you need to follow the fashion trends? Can clothes from fast fashion brands look chic? What is the “French touch”? What can we borrow from men’s closet? From the very beginning, in a clear approach, the authors are sharing some tips and tricks for fashion dilemmas, which most of us are struggling with. I really loved the part about excuses that we come up with to avoid clearing out our closets (“I looked good in this once”, “someday I will lose the weight”, “I will wear it for walking the dog” etc…) and other tips how to add elegance to your personal style. I could argue with authors’ opinion about adjusting your wardrobe to your age, but in other matters they hit the nail on the head pointing out many mistakes that I still happen to make. 

„You’re so French” can be our regular evening read that will help you establish your style. It will also work as a “coffee table book”. Not only it has the beautiful, minimalistic cover and cool photographs, but also– whichever chapter we open we will definitely find something interesting and we won’t lose the thread ( It’s a perfect rescue for the confused guests, who can grab it like the last safety net….and who wouldn’t – an interesting book like this!) .

Closet cleanout, selecting favorite garments and getting that critical view on small fashion faux pas of mine was almost painless thanks to “You’re so French”. Now it’s your time! :)

Kiedy w minionym tygodniu Trójmiasto opanowała gęsta mgła, a przenikające zimno nie zachęcało do wyjścia z domu, z przyjemnością zanurzyłam się w swoim fotelu i postanowiłam przeczytać kolejne rozdziały "Francuskiego szyku". Książka o szeroko pojętym stylu, autorstwa Frédérique Veysset i Isabelle Thomas doczekała się w końcu polskiego wydania. Angielskojęzyczną wersję znałam bowiem od dawna – udało mi się ją kupić w trakcie mojej ostatniej podróży do Londynu i już wtedy bardzo przypadła mi do gustu.

Czy trzeba podążać za modą? Czy ubrania z sieciówek mogą wyglądać szlachetnie? Co to jest "French touch"? Jakie rzeczy możemy pożyczyć z męskiej szafy? Od pierwszej strony, autorki w konkretny i prosty sposób starają się przekazać Czytelnikowi swoje wskazówki i sposoby na rozwiązanie modowych problemów, które pewnie większość z nas zna z autopsji. Bardzo przypadł mi do gustu podrozdział dotyczący wymówek, które wymyślamy aby nie pozbywać się nadmiaru ubrań z naszej szafy ("kiedyś dobrze w tym wyglądałam" "na pewno jeszcze schudnę" "będę w tym chodzić na spacery z psem" i tym podobne) oraz kilka rad na to, jak połączyć elegancję z własnym stylem. O ile mogłabym się sprzeczać z opinią autorek dotyczącą dostosowania ubioru do wieku, to w pozostałych kwestiach trafiały w samo sedno, uzmysławiając mi jak wiele błędów wciąż zdarza mi się popełniać.

"Francuski szyk" możemy potraktować jak tradycyjną lekturę na wieczór, która pomoże w uporządkowaniu naszego stylu. Świetnie sprawdzi się też jako mniejsza wersja coffee table book, bo poza ładną, minimalistyczną okładką i fajnymi fotografiami, ma jeszcze jedną zaletę – niezależnie od tego, na którym rozdziale ją otworzymy, z pewnością znajdziemy w nim coś ciekawego i nie będziemy musieli cofać się do początku, aby cokolwiek zrozumieć (to idealny ratunek dla zagubionych gości, którzy będą się chwytać każdej deski ratunku … a ciekawej książki, pozostawionej na stoliku, to już na pewno!). 

Przeprowadzenie gruntownych porządków w szafie, wyselekcjonowanie ulubionych ubrań i krytyczne spojrzenie na swoje modowe wpadki, było prawie bezbolesne dzięki wsparciu ze strony "Francuskiego szyku". Teraz czas na Was! :) 

 

sweatshirt / bluza – H&M (39 złotych) // trousers / spodnie – Zara (169 złotych) // scarf /szal – Zara (169 złotych)

NEW IN

Good morning! Today I want to show you a few presents I lately received. Despite the fact that I limited shopping to the minimum (I still try to keep my resolution and protect my wardrobe from bursting at the seams) I couldn’t help the temptation to buy a new pair of shoes (It’s the last one I swear!) and a new book about the beautiful Brazil.

Dzień dobry! Za kilka godzin pewnie wszyscy rozpoczniecie weekend i tyle będę Was widzieć, ale nim to się stanie, chciałabym zaprosić Was na kolejne zestawienie nowości, które pojawiły się u mnie w ciągu ostatniego czasu. Pomimo ograniczenia zakupów do minimum (w dalszym ciągu staram sie być wierna swojemu postanowieniu – szafa nie może pękać w szwach), skusiłam się na parę sandałków (to już naprawdę ostatnia!) i nową książkę o pięknej Brazylii.

Nie samymi ubraniami kobieta żyje! Nowością w moim jadłospisie jest burger z musem truskawkowym (raz na miesiąc można!:)) i woda z cytryną, która pita każdego ranka ma podobno zbawienny wpływ na zdrowie. 

sweatshirt / bluza – KENZO; shorts / szorty – Topshop ; bag & shoes / torebka i buty – Zara

Bluzy marki KENZO szturmem zdobyły ulice Nowego Jorku, Paryża i Londynu. Co sezon można kupić nowe modele z wyszywanymi wzorami w mocnych kolorach (najpopularniejszy z nich to oczywiście głowa tygrysa). Długo wahałam się nad kupieniem tej ekskluzywnego projektu, ale tym razem rozsądek zwyciężył i udało mi sie powstrzymać. I całe szczęście! Ten prezent wyjątkowo mnie ucieszył. Podobne modele możecie znaleźć tutaj

Peeling i maskę do twarzy znalazłam w nowym Be Glossy. Co myślicie o tym kolorze lakieru do paznokci CHANEL? 

Płyn micelarny to nie pierwszy i na pewno nie ostatni kosmetyk marki Biały Jeleń, który znalazł miejsce w mojej kosmetyczce. Ma przyjemny, łagodny zapach i bardzo delikatnie usuwa makijaż, nie podrażniając przy tym mojej skóry. Jest świetną i znacznie tańszą alternatywą dla płynu z Biodermy.

Najlepszy zakup miesiąca! Te skórzane sandałki, które świetnie się sprawdzają w czasie wakacyjnych imprez, możecie teraz znaleźć w Zarze.

Życzę Wszystkim udanego początku weekendu! :)

DAY OFF

Heat pours from the sky which is very discouraging, the only appropriate activity I can think of right now is swimming in the sea. Lucky those of you who took vacation this week, but even if you don’t have seven days off ahead of you, you might want to use every moment to feel like on holidays.

Z nieba leje się żar, który zniechęca do jakichkolwiek czynności za wyjątkiem kąpieli w morzu. Ci, którzy wzięli urlop na ten tydzień mogą być z siebie dumni – trafili w dziesiątkę! Ale nawet jeśli nie macie przed sobą siedmiu dni wolnego, to warto wykorzystać każdą chwilę, aby poczuć się, jak na wakacjach. 

Robienie woreczków z lawendą, to już moja coroczna tradycja. Ten drobiazg wkładam później do szafy – odstrasza mole, pięknie pachnie i jest w stu procentach naturalny. Wystarczy nam świeża lawenda (najlepiej z ogrodu), gaza (splot jest na tyle gęsty, że nic nie przedostanie się na zewnątrz, ale na tyle rzadki, aby przenosić zapach) i wstążka. 

Lemoniada domowej roboty, to najlepsze orzeźwienie po rodzinnym obiedzie. Najprościej zrobić ją z wody gazowanej, odrobiny soku z cytryny i dwóch łyżek cukru. Ja dodaję do środka jeszcze jagody, pokrojone truskawki i lód.

Czy wiecie, że książki najchętniej czytamy właśnie latem? W tym czasie sięgam po lekkie lektury – może wstyd się przyznać, ale zawsze uwielbiałam romanse, a te napisane przez Emily Giffin pochłaniałam w jeden dzień :). Gdy gruchnęła wiadmość, że w te wakacje pojawi się jej kolejna powieść, wiedziałam, że muszę ją mieć. I jak zwykle się nie zawiodłam. 

Nie ma to jak chłodna pościel po dniu spędzonym w upale! Postanowiłam nadrobić serialowe zaległości i obejrzeć w końcu pierwszy sezon "Dziewczyn". Nie wiem czy wiecie, ale dzięki Horizon TV możecie oglądać Wasze ulubiony filmy i seriale na tablecie, smartfonie lub komputerze, gdzie tylko chcecie, nawet w łóżku czy w kawiarni (myślę, że zaskoczy Was liczba dostępnych tytułów). Czas umilały mi upieczone samodzielnie przysmaki (ten przepis jest naprawdę godny polecenia!). 

 

Miłego dnia! :)

 

A GIRL SHOULD BE TWO THINGS … CLASSY AND FABULOUS – COCO CHANEL

   

   On  holidays we can finally find more time to enjoy reading books – one of the best ways to relax and forget about everyday duties. Priceless during every journey, and for those who stayed at home a good alternative for TV reruns.  But what to choose from hundreds of new titles, when most of them are not even suitable for a teacup coaster? Now in bookstores you can find: “The Gospel According to Coco Chanel: Life Lessons from the World's Most Elegant Woman” by Karen Karbo. One of many Coco Chanel biographies, yet different from all the previous ones. It’s probably the first attempt to write a truly objective evaluation of this ambiguous character.

   In the first chapter the author tries to show us what was the key to Chanel success, and why modern women all over the world should take her tips to heart. In addition to a brilliant and amusing description of the transformation of Gabrielle Chasnel an orphan, to Coco Chanel an icon of perfect elegance, we can also read about topics which may seem very trival, such as how to pack a suitcase (“ woman of class always takes only few things with her, and only those in which she looks and feels great […] after returning from the trip get rid of the remaining content of your wardrobe- you just proved you don’t need it.”), about general rules of style (“Fashion is made to become unfashionable”), and general rules of life (“ in life you have to be independent and practical”).

   The sense of elegance alone would not be enough to become the biggest emperor in the history of fashion. Coco Chanel, like no one before her, could bring together the talent of a stylist, visionary aesthetic, skill to brake the conventions with ease, flair for business and the ability to adapt to any, even most difficult, circumstances. She was a genius of self-promotion (using, without hesitation, lies and manipulation if necessary).

   According to Coco Chanel, a woman above all should have class and charm. Discovering more and more facts from her life, you can have doubts whether she had those qualities herself, but I’m sure of few things. Thanks to her I can walk without a corset, have a timeless little black dress in my wardrobe (perfect for many occasions), also I know that no label or knowledge of the latest trends is a measure of good taste. I will look at this little brunette with gratitude, and as befits a lady, I’ll keep the rest of her secrets to myself.

***

   Wraz z nadejściem wakacji do łask powróciły książki – niezastąpiony sposób na chwilowe zapomnienie. Bezcenne w każdej podróży, a dla tych, którzy zostali w domu, jedyna alternatywa dla telewizyjnych powtórek. Ale co wybrać spośród setek nowości, z których większość nie nadaje się nawet, jako podkładka pod filiżankę herbaty? W księgarniach pojawiła się właśnie "Księga stylu Coco Chanel" autorstwa Karen Karbo. To jedna z wielu biografii słynnej projektantki, a jednak inna niż wszystkie poprzednie. Jest chyba pierwszą próbą naprawdę obiektywnej oceny tej jakże niejednoznacznej postaci. Oceny uwzględniającej zarówno wszystkie zasługi, które na zawsze zmieniły życie kobiet, jak i ciemne wątki jej życia.

   Od pierwszego rozdziału, autorka stara się pokazać, co zadecydowało o sukcesie Chanel i dlaczego współczesne kobiety powinny wziąć sobie jej rady do serca. Poza błyskotliwym i zabawnym opisem przemiany Gabrielle Chasnel, sieroty zarabiającej na życie w  mało szlachetny sposób w Coco Chanel, ikony perfekcyjnej elegancji, w książce przeczytamy też o pozornie błahych tematach, takich jak zapakowanie walizki („kobieta z klasą zawsze bierze ze sobą mało rzeczy, i wybiera tylko te, w których wygląda i czuje się świetnie […] po powrocie z wyjazdu wyrzuć pozostałą zawartość szafy – właśnie udowodniłaś, że nie będzie Ci potrzebna”), przez ogólne zasady dotyczące stylu („przeznaczeniem mody jest stać się niemodną”, „nic tak nie postarza kobiety, jak stroje, które wyglądają na drogie i skomplikowane”), aż po ideologiczne przekonania („trzeba być w życiu niezależną i praktyczną”).

   Samo wyczucie elegancji nie wystarczyłoby jednak, aby stać się największym w historii imperatorem mody. Coco Chanel, jak nikt przed nią, potrafiła połączyć talenty stylistki, estetyczne wizjonerstwo, łamanie konwenansów z przebiegłością, smykałką do biznesu i zdolnością dostosowywania się do każdych, nawet najtrudniejszych okoliczności. Była też geniuszem autopromocji, nie wahając się w razie potrzeby używać kłamstw i manipulacji.

   Według Coco Chanel, kobieta powinna mieć przede wszystkim klasę i urok. Odkrywając coraz więcej faktów z życia tej intrygującej postaci, można mieć wątpliwości, czy najsłynniejsza projektantka wszech czasów sama posiadała te cechy, ale kilku rzeczy jestem pewna. To dzięki niej mogę dziś chodzić bez gorsetu, w szafie mam ponadczasową, pasującą na wszystkie okazje małą czarną i wiem, że nie metka, czy znajomość najnowszych trendów są wyznacznikiem dobrego gustu. Z wdzięcznością będę więc patrzeć na tę drobną brunetkę, a o całej reszcie jej sekretów nie wspomnę. Jak przystało na elegancką kobietę.

dress / sukienka – Mango; shoes / buty – Zara; hat / kapelusz – Topshop

 

What’s in my beach bag

Even if there is plenty time to vacations, you can always hope for a sunny weekend. If any of you would want to take a train and go for a quick getaway to the sea, remember to pack all things necessary for going to the beach. And what will you find in my beach bag?

Nawet jeśli do urlopu jeszcze daleko, zawsze można mieć nadzieję na słoneczny weekend. Gdyby któraś z Was, miała ochotę wsiąść w pociąg i  wybrać się na szybki wypad nad morze, nie zapomnijcie spakować plażowego ekwipunku. 

A co można znaleźć w mojej torbie plażowaj?

1. Kapelusz, do którego z roku na rok coraz bardziej się przekonuję. Na ten sezon wybrałam słomkowy kapelusz z szerokim rondem, który gwarantuję stuprocentową anonimowość (Zara 99 zł). 

2. Wodę w szklanej butelce (plastik szybko się nagrzewa) i orzeźwiającą przekąskę – numerem jeden jest dla mnie arbuz. Na plaży nie musimy przejmować się ściekającym po rękach sokiem – wystarczy zanurzyć się w morzu, a najlepiej jeść go w ogóle nie wychodząc z wody :). Nie zapomnijcie wziąć ze sobą nożyka, aby wykroić miąższ.

3. Pled na którym będziemy leżeć (mój znalazłam w TKMaxx za 39 złotych) i bawełniany ręcznik do wytarcia się po morskiej kąpieli. Jeśli chcemy zabrać ze sobą tylko ręcznik plażowy pamiętajmy o tym, aby był naprawdę duży. 

4. Krem z filtrem 25 i olejek do ciała, dzięki któremu nasza skóra będzie pięknie wyglądać. Dobrą i niedrogą opcją jest na przykład olejek arganowy Bielendy 3 w 1 (około 20 złotych), którym można spryskać całe ciało i włosy. Być może pamiętacie, że produkty tej serii odkryłam już rok temu. Jeśli któraś z Was zdecydowałaby się na kupno tego kosmetyku, to zachęcam do wzięcia udziału w konkursie, w którym nagrodą jest sesja w magazynie Elle (będę przy niej współpracować:)). Szczegóły znajdziedziecie tutaj.

5. Luźny strój, na przykład przewiewny top i jeansowe szorty, lub sukienkę z naturalnego materiału. Na nogi załóżmy klapki, lub sandały na płaskiej podeszwie (baletki i trampki odpadają) i nie zapomnijmy o okularach przeciwłonecznych.

5. Dobrą książkę, która umili długie godziny opalania. Polecam na przykład "Echa pamięci" Katherine Webb. Ta wciągająca powieść opisuje losy młodego właściciela galerii sztuki, który odkrył, że jeden z jego obrazów kryje pewną tajemnicę. 

6. Aparat, dzięki któremu uwiecznimy mile spędzony czas. Plaża to jedno z moich ulubionych miejsc do robienia zdjęć, zwłaszcza w leniwe popołudnia, kiedy światło nie jest już tak ostre, a ludzi z minuty na minutę ubywa. 

7. Zawsze wybieram się na plażę w towarzystwie kompana. Niezastąpione są te osoby, które pomimo naszego oporu i przeraźliwych wrzasków, wrzucą nas do wody – w przeciwnym razie wiele z nas może się na to w ogóle nie zdecydować :).

Small changes, big breath …

Mention one thing that is more pleasant than a free afternoon after a long week of work. Of course there is a small possibility, that when we finally have time for ourselves , there is nothing to do around the house. In my case I had to paint my wardrobe ( I was bored of the pistachio color), mow the grass (my garden turned into a wilderness), clean up clothes scattered all over my bedroom (my cat was sleeping on my favorite jacket for a week). I managed to do couple of domestic duties on Saturday, on Sunday I went for a bike ride (for the first time this year) and read a book in peace.

Podajcie mi jedną rzecz, która jest przyjemniejsza niż wolne popołudnie po całym tygodniu pracy. Kiedy wreszcie znajdujemy chwilę dla siebie, w domu czeka na nas jeszcze mnóstwo innych rzeczy do zrobienia, niezwiązanych z pracą. Od pół roku odwlekam przemalowanie mojej szafy (ten pistacjowy kolor naprawdę mi się znudził), trawa w ogrodzie zaczyna przypominać puszcze, ubrania pałętają się po całej sypialni, a mój kot od tygodnia śpi na moim ulubionym żakiecie, który w szale przebierania zostawiłam na fotelu. Zebrałam się więc w sobie i nadrobiłam parę domowych zaległości. Za to w niedzielę wybrałam się w końcu na pierwszą w tym roku przejażdzkę rowerem i w spokoju poczytałam książkę. 

Staram się w miarą regularnie przeglądać i porządkować swoje ubrania, a raz na pół roku segregować je na "letnie" i "zimowe". Płaszcze, żakiety i swetry oddaję do czyszczenia, a zwiewne sukienki i szorty przekładam na wyższą półkę (najrzadziej używane rzeczy trzymam na samym dole szafy). Niestety wiele z moich rzeczy nie może być prane w pralce (to znaczy może, ale później nie nadają się już do użytku :)), ale nim wybierzemy pralnię chemiczną radzę poszukać w swoim mieście miejsca, w którym nasze rzeczy zostaną wyczyszczone w sposób ekologiczny. Niektóre pralnie oferują też darmowy transport. W Trójmieście godna polecenia jest na przykład pralnia Fiord.

Rzeczy naszykowane do czyszczenia i przeniesienia do innej części szafy. Znajdźcie niepasujący element. 

W moim domu pojawiło się kilka drobnych detali – delikatne modyfikacje wystroju, w zależności od pory roku zawsze wnoszą troche świeżości i poprawiają mi humor.

Zastawa, którą widzicie na zdjęciach powyżej pochodzi z home&you. Dla tych z Was, którzy chcieliby trochę odświeżyć wystrój swojego mieszkania zapraszam tutaj po rabat :). Tylko dla Czytelników bloga :). 

Szukam czegoś, co mogłabym włożyć do niewykorzystanej ramy. Możecie pomożecie mi dokonać wyboru? Macie jakieś własne propozycje? :)

Wiele z Was pyta o książki, która ostatnio czytam. Na niedzielne popołudnie wybrałam lekki poradnik, który zabiorę ze sobą w jutrzejszą podróż, bo zdążyłam się już wciągnąć. "Nas dwoje" odpowiada na pytania jak znaleźć odpowiedniego mężczyznę, poderwać go i stworzyć razem z nim udany związek. A jeśli nam nie wyjdzie, to jak radzić sobie po rozstaniu, pamiętając, że najważniejsze to cieszyć się życiem i być szczęśliwą pomimo przeszkód i problemów.

Mój koszyk rowerowy, który możecie pamiętać z zeszłorocznych wpisów, sporo przeżył. Po kilku tygodniach spędzonych w moim ogrodzie (a mama mówiła, żebym chowała rower przed deszczem…) był w opłakanym stanie. Z pomocą przyszedł mi spray z czarną farbą, kupiony w sklepie budowlanym (wybrałam ten z delikatnym połyskiem). Mój koszyk wygląda jak nowy :).

Przed odrestaurowaniem …

i po :)

A na koniec idealna propozycja na weekendowy wieczór – domowy popcorn, "Śniadanie u Tiffany'ego" i doborowe towarzystwo. Czego chcieć więcej! :) A Wy jak spędziłyście ten weekend?