Last Month

A new season has started: kids went to school, there is even more workload than before, and the sofa is even more tantalising than ever. I'm glad that, despite the whole autumn haste, you were able to find some time to visit the blog and see a couple of snapshots from last month. And there was really a lot going on in October…

* * *

Rozpoczął się nowy sezon: dzieci poszły do szkoły, pracy jest jeszcze więcej niż wcześniej, a kanapa kusi jak nigdy. Miło mi, że w tej całej jesiennej zawierusze znalazłyście czas aby wejść na blog i zobaczyć kilka ujęć z ostatniego miesiąca. A w październiku działo się naprawdę sporo…

Portos cieszy się z nowego dywanu (być może miałyście okazję widzieć jego psią radość na moim Instastories). 

1. Liście lecą z drzew. // 2. Ten wpis "o plastiku" wzbudził w Was wielkie poruszenie. // 3. Jesienne umilacze. // 4. Sekundę później liście wylądowały w paszczy Portosa. //

Przeczytałam już niemal wszystkie książki Reginy Brett i z każdej wyniosłam odrobinę radości i nauki. Nie zawiodłam się także przy najnowszej książce autorki "Mów własnym głosem", która traktuje o prawdzie i odwadze, o tym jak stawiać czoła codzienności wbrew naszym obawom i lękom, oraz jak przekazywać swoją historię, aby była inspiracją i nadzieją. 

1. Rzepakowy, akacjowy, lipowy… nieważne który, w moim domu znika w mig, szczególnie w okresie jesienno-zimowym. // 2. Fragment książki Reginy Brett czyli lekcja numer dwadzieścia osiem.  // 3. Po pierwszym jesiennym spacerze. // 4. Weekend w kuchni. //

Dzisiejszy poranek w Warszawie. Pobudka przed szóstą i szybkie śniadanie w Kremie. 1. Kawy z pianką nigdy dosyć, ale jakby ktoś pytał, to dziennie nigdy nie przekraczam jednej filiżanki. // 2. Kadr ze standardowej trasy, którą wybieramy na codzienne spacery. Springery potrzebują dużo ruchu. // 3. Praca w ogródku? Na początku miesiąca mieliśmy prawdziwe lato!  // 4. Beże na jesień. //

Liście, które widzicie za drewnem kilka dni później były już krwiście czerwone, a teraz… opadły z gałęzi i zdobią chodnik na ulicy. Czas leci za szybko!

1. W przerwach w pracy nad blogiem, muszę nadganiać MLE Collection – cieszę się, że spora część swetrów jest już dostępna i że tak bardzo Wam się podobają. Jeśli któryś wpadł Wam w oko to radzę się pospieszyć, bo zostało ich niewiele. // 2. Plaża w Sopocie. // 3. Każda rzecz jest dobra, aby zrobić z niej gryzaka. // 4. Napary, cytryna, imbir, miód, konfitura różana – niekończąca się jesienna historia. //

Jeden z moich urodzinowych prezentów – bio maska-esencja ze śluzem ślimaka od Orientany. Brzmi dziwnie? Warto się przełamać bo śluz ślimaka to dobre źródło naturalnego kolagenu, elastyny, allantoiny i witamin. Ma silne działanie naprawcze i ujędrniające, ale przede wszystkim pomaga w usuwaniu blizn i plam.

1. "Jesteś słodki jak miód ale nie ma tu już dla ciebie miejsca." // 2. I jeszcze szybko spacer z Portosem. Gdzie dziś mnie pociągnie? // 3. Gdy w niedzielny poranek budzi cię zapach kawy…  // 4. Pieczemy pierwsze ciasteczka w tym sezonie…  //

Czapki od PomPoms wybieram już od dłuższego czasu. W Trójmieście mamy morze i… wiatr, a ta czapka chroni moje uszy przed zmarznięciem, ponieważ od wewnątrz posiada opaskę z miękkiego polaru. Na długie spacery po plaży jest idealna.

1. Recycling jest w modzie! // 2.  Tak zwany „pojedynek na spojrzenia”. Ja patrzę na Portosa, a Portos patrzy czy ja patrzę jak on patrzy na ciastka // 3. Portosowi wydaje się, że jest kameleonem i w ogóle go nie widać. // 4. Zakupy zrobione, czas na pysznego domowego "bowla". //

Rodzinna tradycja, czyli wspólne głosowanie. Kilka godzin później żegnałam już rodziców, którzy na co dzień mieszkają w Brukseli. Pokrótce odpowiem na milion pytań o moją sukienkę. Tak jak pisałam – jest już dostępna. Mój model odszyła dla mnie szwalnia bo wymagała podwyższenia talii, natomiast całkowita długość sukienki jest taka, jak w wersji "short".

Limitowane kolekcje perfum, indywidualne konsultacje z ekspertami marki CHANEL i wszystkie moje ulubione pomadki w jednym miejscu. Butik CHANEL jest już w Polsce!

Butik możecie odwiedzić w Galerii Mokotów. 

Na zdjęciu z piękną Karoliną, która tego wieczoru pełniła rolę modelki CHANEL.

Kilka ujęć z pobytu w Paryżu. 

Słynną Cafe de Flore ominęłam szerokim łukiem. Już kiedyś miałam okazję ją odwiedzić i tym razem wolałam pokazać najbliższym ciekawsze mniej przereklamowane miejsca. 

1. Co za design! Motoryzacyjne marzenie? // 2 i 3. Ja i moja mama. // 4. Ogrody Palais-Royal. //

Czasami i moja mama załapie się na wpis z cyklu "Look of The Day"

I jak tu powstrzymać się od robienia zdjęć? ;)

Czy wiosna, czy lato, czy jesień – Paryskie uliczki tętnią życiem.

1.  Smaczne poranki. // 2. Każdy kierunek dobry! // 3. Kto u Was ścieli łóżko?  // 4. Składniki na pyszną domową owsiankę. //

Jesień w Sopocie.

W Trójmieście jest wydzielonych wiele miejsc przyjaznym psom, istnieje więc nie tylko psia plaża, ale strefy ciszy na spacery z psami, gdzie zwierzaki mogą z dala od zgiełku miasta biegać po lesie bez smyczy. U Was też są takie strefy?

Na moim stole pojawiło się kilka "upiornych" dań w miniony weekend.

To zdjęcie chyba nie wymaga komentarza…

Przepis na ciasteczka, przegląd babcinych swetrów i kilka słów o tym, jak wykorzystać duński przepis na szczęście w naszych domach znajdziecie w tym wpisie.

Podczas, gdy ja planuję dla Was kolekcję wiosenno-letnią na stronie możecie znaleźć grube swetry i płaszcze, które pomogą Wam przetrwać nadchodzące mroźne miesiące. Jestem ciekawa które produkty MLE Collection najbardziej wpadły Wam w oko.

Byle do soboty, bo już tęsknie za takim plenerem…

Pozdrawiamy Was jesiennie i życzymy miłego wieczoru!

***

 

Tureckie pide z aromatyczną wołowiną, duszoną cebulą, serem i jajkiem

Recently, I've been asked to prepare a meal that would allude to the Turkish cuisine. I didn't have to think for long as I still recall the memories from my first visit in the region. Even though these were deeply buried in my memory, I still could remember the walking trips around the ancient Antalya, sometimes only for the sole purpose of trying street cuisine and drink coffee brewed in special crucibles. Linen bags filled with fragrant herbs were taking you to the world of One Thousand and One Nights.

The recipe that I'll share with you today is pide. It is a type of a yeasty fluffy pastry in the shape of a boat – often compared to Italian pizza, but it doesn't taste like it at all (here, you add natural yoghurt to the dough). Allegedly, pide were the basic food of nomadic tribes. Baked directly over the flames on an iron baking tray. Most often you can come across a version where pide are stuffed with cheese and minced meat with oregano – spice that is so characteristic for this region. Would anyone like some?

* * *

Ostatnio zostałam poproszona o przygotowanie dania, które nawiązałoby do smaków tureckich. Nie musiałam się długo zastanawiać, bo choć w nieco dalekiej pamięci, kryją się wspomnienia mojego pierwszego wyjazdu w tamte strony, to nadal pamiętam piesze wędrówki po antycznej Antalii, czasami po to tylko, by spróbować ulicznej kuchni i napić się kawy parzonej w specjalnych tygielkach. Lniane worki wypełnione aromatycznymi ziołami, przenosiły pieszego w świat Księgi tysiąca i jednej nocy.

Przepis z którym się dzisiaj z Wami dzielę, to pide. Jest rodzajem drożdżowego, puszystego placka w kształcie łódki – przyrównywane do włoskiej pizzy, ale nią nie jest (tu do ciasta dodajemy jogurt naturalny). Podobno placki były podstawowym pożywieniem plemion koczowniczych. Pieczone bezpośrednio nad ogniem na żelaznej blasze. Najczęściej spotykana wersja to taka, która zawiera nadzienie serowe z mięsem mielonym z dodatkiem oregano – przyprawą tak charakterystyczną dla tego regionu. Czy ktoś się skusi?

Ingredients:

(recipe for 2 pide)

dough recipe:

400 g of wheat flour

25 g of fresh yeast

150 ml of luke

warm water

1 tablespoon of olive oil or plant oil

2 tablespoons of natural yoghurt

pinch of sea salt

1-2 tablespoons of nigella or black sesame

1 whisked egg for spreading over the rims

filling:

approx. 220 g of beef rib eye steak

1 teaspoon of dried oregano

2 red onions or 3-4 shallots

3-4 cloves of garlic

2 tablespoons of chopped Jalapeño

pinch of freshly ground pepper and sea salt

1 yellow pepper

ground cheese to sprinkle everything (I used Cheddar)

2 eggs (optional)

grease for frying

* * *

Skład:

(przepis na 2 placki)

przepis na ciasto:

400 g mąki pszennej

25 g świeżych drożdży

150 ml letniej wody

1 łyżka oliwy z oliwek lub oleju roślinnego

2 łyżki jogurtu naturalnego

szczypta soli morskiej

1-2 łyżki czarnuszki lub czarnego sezamu

1 roztrzepane jajko do smarowania brzegów ciasta

farsz:

ok. 220 g antrykotu wołowego

1 łyżeczka suszonego oregano

2 czerwone cebule lub 3-4 szalotki

3-4 ząbki czosnku

2 łyżki posiekanych Jalapeño

szczypta świeżo zmielonego pieprzu i soli morskiej

1 żółta papryka

tarty ser do posypania (użyłam Cheddar)

2 jajka (opcjonalnie)

tłuszcz do smażenia

Directions:

  1. To prepare the dough: melt the yeast with sugar. Wait until it starts to work. Add lukewarm water and stir. Afterwards, add yoghurt, oil, flour, and salt. Prepare the dough (use the so-called dough hook). The dough should be soft and elastic. Leave it aside in a warm place until it increases in bulk. It's best to leave it for 1.5 h under a linen cover.
  2. To prepare the filling: mince the meat into very thin slices. In a hot pan with grease, delicately fry onion slices, oregano, squeezed garlic, and chopped Jalapeño. Then, add beef slices. Season everything with pepper and salt.
  3. Knead the ready dough once more and divide it into 2 parts (we can also prepare smaller pide) and form oval pastries and fill them with meat filling. Add grated cheese. Roll the rims to create small boats. Grease the rims with whisked egg and sprinkle them with nigella and sesame. Bake pide in the oven preheated to 220ºC for around 20-25 minutes. I recommend baking it on a baking stone – here, you'll find a remainder. If you are using a baking stone, baking time will be shorter. A few minutes before the end of baking, open the oven and carefully break the egg over the dough. Bake for a few minutes until the egg curdles.

* * *

A oto jak to zrobić:

  1. Aby przygotować ciasto: drożdże rozpuszczamy z cukrem, gdy zaczną pracować dolewamy letniej wody i mieszamy. Następnie dodajemy jogurt, olej, mąkę i sól. Wyrabiamy ciasto (korzystam z tzw. haka). Ciasto powinno być gładkie i elastyczne. Odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia, najlepiej na 1,5 godziny, pod przykryciem lnianej serwety.
  2. Aby przygotować farsz: mięso siekamy na bardzo cienkie plastry. Na rozgrzanej patelni z tłuszczem podsmażamy delikatnie plastry cebuli, oregano, wyciśnięty czosnek i posiekane Jalapeño. Następnie dodajemy plastry wołowiny. Całość doprawiamy pieprzem i solą.
  3. Wyrośnięte ciasto wyrabiamy ponownie i dzielimy na 2 części (możemy zagnieść mniejsze placki) i formujemy owalny placek i nakładamy farsz z mięsem. Dodajemy tarty ser. Ciasto z brzegów zawijamy na kształt łódki. Brzegi smarujemy roztrzepanym jajkiem i posypujemy czarnuszką lub sezamem. Pide pieczemy w rozgrzanym piekarniku w 220 stopniach C przez ok. 20-25 minut. Polecam upiec na kamieniu do pizzy – tutaj przypomnienie, wówczas czas pieczeniu nieco krótszy. Na kilka minut przed końcem pieczenia, otwieramy piekarnik i ostrożnie wbijamy jajko na ciasto. Pieczemy przez chwilkę, aż zetnie się białko.

 Chop the beef into very fine slices. In a hot pan with grease, delicately fry onion slices, oregano, squeezed garlic, and chopped Jalapeño. Then, add beef slices. Season everything with pepper and salt. The origins of the used spices is important – oregano matures in dry and warm climate of Turkey.

* * *

Wołowinę siekamy na bardzo cienkie plastry. Na rozgrzanej patelni z tłuszczem podsmażamy delikatnie plastry cebuli, oregano, wyciśnięty czosnek i posiekane Jalapeño. Następnie dodajemy plastry wołowiny. Całość doprawiamy pieprzem i solą. Miejsce pochodzenie przyprawy ma znaczenie – oregano dojrzewa w suchym i gorącym klimacie Turcji.

 

Baked pide can be served with chopped parsley!

Upieczone pide możemy podać z posiekaną pietruszką!

Jak zrobić kopytka, żeby były delikatne w smaku?

There's nothing much to write – we like potato dumplings very much! Fried on a drop of butter with marjoram and braised onion in wine or with cream sauce with ripe Gorgonzola. It often happens that we've got some cooked potatoes left after yesterday’s dinner (most often after the weekend) and then I know I'll use them for potato dumplings. Cooked potatoes from the previous day are the basic ingredients of good potato dumplings. Oh, right – and a small amount of flour – that's why I show you how to skilfully do it in the directions. Try it out! And if you have any additional helpful tips, I'll be glad to hear it :) Hugs!

* * *

Co tu dużo pisać – kopytka lubimy bardzo! Podsmażone na maśle z majerankiem i duszoną cebulą w winie albo z kremowym sosem z dojrzałą gorgonzolą. Zdarza się często, że pozostają nam ugotowane ziemniaki po wczorajszym obiedzie (najczęściej po weekendzie) i wtedy wiem, że zagospodaruję je do kopytek. Ugotowane ziemniaki z poprzedniego dnia, to podstawa dobrych klusek. Aha i mała ilość mąki – dlatego w opisie ich przygotowania, podpowiadam, jak sprawnie to zrobić. Polecam! A gdyby Wam przyszła do głowy jeszcze jakaś porada, to chętnie przyjmę :) Uściski!

 

Ingredients:

(recipe for 3-4 portions)

approx. 500 g of cooked potatoes (best on the second day)

100 g of feta cheese

60 g of coarse ground wheat flour + approx. 40 g of the same flour (for coating the potato dumplings)

1 egghandful of chopped basil or parsley (optional)

pinch of sea salt

Gorgonzola sauce

approx. 200 Gorgonzola-type cheese

120 g of sour cream (18 % butterfat)

chopped basil leaves for sprinkling

* * *

Skład:

(przepis na 3-4 osoby)

ok. 500 g ugotowanych ziemniaków (najlepsze na drugi dzień)

100 g sera feta

60 g mąki krupczatki + ok. 40 g tej samej mąki (będzie potrzebna do obtoczenia kopytek)

1 jajko

garść posiekanej bazylii lub pietruszki (opcjonalnie)

szczypta soli morskiej

sos z gorgonzoli

ok. 200 sera typu gorgonzola

120 g śmietany 18 %

do posypania: posiekane liści bazylii

Directions:

  1. Combine peeled potatoes with feta, egg, chopped basil (optional), pinch o salt, and 60g of coarse ground wheat flour. Mix everything until smooth (I used a blender, but you can also use a beater or mincing machine) and delicately prepare the dough. The dough will be surely sticking to your palms, but that's what it's all about :). Form an orange-sized ball and coat it in the flour on the pastry board and form a roll. Part the roll into a 2-centimetre pieces. Of the dough is sticky, sprinkle it with flour.
  2. Cook the dumplings in salted water – until they emerge after about 1 minute.
  3. To prepare Gorgonzola sauce: melt the cheese and add sour cream. Stir everything delicately on small heat. Serve with cooked potato dumplings and chopped fresh basil.

* * *

A oto jak to zrobić:

  1. Obrane ziemniaki łączymy z fetą, jajkiem, posiekaną bazylią (opcjonalnie), szczyptą soli i 60 g mąki krupczatki. Całość miksujemy na jednolitą masę (użyłam ręcznego blendera, ale można skorzystać z tłuczka lub maszynki do mięsa) i delikatnie wyrabiamy ciasto. Ciasto z pewnością przykleja się do dłoni, ale o to chodzi :) Następnie formujemy kulę w wielkości pomarańczy, obtaczamy w rozsypanej na stolnicy mącę i rolujemy wałek. Nożem odcinam kluski około 2 cm szerokości. Jeśli ciasto się lepi podsypuję je dodatkowo mąką.
  2. Tak przygotowane kopytka gotuję w osolonej wodzie – do momentu wypłynięcia około 1 minutę.
  3. Aby przygotować sos z gorgonzoli: w średnim garnku roztapiam ser i dodaję śmietanę. Całość delikatnie mieszam, na małym gazie. Podaję z ugotowanymi kopytkami i posiekaną, świeżą bazylią.

To avoid the potato dumplings being too heavy in taste, I try to add a smaller amount of flour (see ingredients) – while kneading the dough, it may stick to your palms (but that's what it's all about) as you'll be using flour while forming the roll.

For parting the dumplings, it's best to use a plastic knife – then the dough doesn't stick to the knife.

If you have a piece of marble or granite tile, it'll be easier to form the roll. The surface is cool and owing to that, the dough won't stick to it. You won't have to sprinkle it with more flour.

* * *

Aby kopytka nie były ,,zbyt ciężkie” w smaku, staram się dodać mniej mąki (patrz na skład) – w trakcie zagniatania, ciasto może przyklejać się do dłoni (ale o to chodzi!), gdyż w momencie formowania wałka podsypujemy pozostałą mąką krupczatką.

Do odcinana klusek, polecam użyć plastikowego noża – wówczas ciasto nie przywiera do powierzchni noża.

Jeżeli w swojej kuchni posiadacie kawałek płyty marmurowej lub granitowej, to łatwiej na niej formować wałek z ciasta. Powierzchnia jest chłodna i dzięki temu mniej przykleja się ciasto, a my nie musimy dosypywać większej ilości mąki do obtoczenia kopytek.

Ugotowane kopytka podajemy z gorącym sosem z gorgonzoli i posiekanymi liśćmi bazylii.

Rozpoczynamy sezon Hygge!

   When two years ago, I was writing this article for you, I knew that "hygge ideology" would stay with me for longer. In fact, it had been with me for a long time but previously I hadn't been able to name that mood that had accompanied me so often. As "hygge" is, in fact, a mood, atmosphere, state of mind. Not the material things that we surround ourselves with. Some of us can easily conjure this feeling, others, however, have to put some effort into it, but if they have the opportunity to bake pumpkin cake with the background of Nora Jones's or Michael Bubble's songs and there is a rainy weather outside, they will surely understand what I mean. This Danish key to happiness often magically changes simple activities into a quintessence of peace, happiness, and safety. Slightly like Christmas but on a daily basis. October and first cooler evenings are the best moment to start learning "hygge" at its main headquarters – our house. 

1. Clothes  

"Hygge" is mostly a casual ambiance; therefore, you are rightly associating this word with woollen thick sweaters, leggings, and bathrobes. All of that is to feel like the protagonists of a coffee advertisement – when you can hear Whitney Houston's "One Moment in Time" in the background, the sofa is the size of your living room, and the steaming cup of coffee is almost searing our skin through the TV screen. You think that it's unnecessary? I think that by coming back home and replacing our daily formal set of clothes with something soft, comfortable, and nice we instantly brush off half of the worries connected with our work. That's a good and pleasant ritual. I don't have the slightest problem with sweaters this year as I made all the effort to make those from MLE Collection look as if they were knitted by grandmother's hands. The one that you are asking about (cream sweater that I've got in grey today) will be available in the store already on Friday.

* * *

   Gdy dwa lata temu pisałam dla Was ten artykuł, wiedziałam już, że „ideologia hygge” zostanie ze mną na dłużej. Właściwie była ze mną od dawna, ale wcześniej nie potrafiłam nazwać tego nastroju, który tak często mi towarzyszył. Bo ”hygge” to w rzeczy samej nastrój, atmosfera, stan umysłu, a nie przedmioty, którymi się otaczamy. Części z nas łatwo jest przywołać to uczucie, inni muszą się trochę natrudzić, ale jeśli dane im będzie piec dyniowe ciasto w towarzystwie utworów Nory Jones albo Michaela Bubble, a za oknem będzie w tym czasie padał deszcz, to pewnie zrozumieją o co tyle zamieszania. Ten duński klucz do szczęścia w magiczny sposób zmienia zwykłe czynności w kwintesencję spokoju, radości i poczucia bezpieczeństwa. Trochę jak Święta Bożego Narodzenia na co dzień. Październik i pierwsze chłodne wieczory to najlepszy moment aby zacząć uczyć się „hygge” w jego głównej siedzibie – naszym domu.  

1. Ubrania

   „Hygge” to przede wszystkim nieformalna atmosfera, dlatego słusznie kojarzycie to słowo z wełnianymi grubymi swetrami, legginsami i szlafrokami. Chodzi o to, aby poczuć się w swoim stroju, jak bohaterowie reklamy kawy – kiedy w tle leci hit Whitney Houston "One moment in time", kanapa jest wielkości mojego salonu, a dymiący kubek kawy prawie parzy nas przez telewizor. Myślicie, że to niepotrzebne? Ja uważam, że wracając do domu i zmieniając nasz dzienny formalny zestaw na coś miękkiego, wygodnego i ładnego, od razu zrzucamy z siebie połowę trosk związanych z pracą. To dobry i przyjemny rytuał. Ja nie mam w tym roku najmniejszego problemu ze swetrami, bo postarałam się, aby te z kolekcji MLE Collection wyglądały tak, jakby zrobiła nam je babcia na drutach. Ten, o który pytacie najczęściej (kremowy sweter, który mam dziś na sobie w wersji szarej) wejdzie do sprzedaży już w ten piątek. 

Sweter z pomponikami został wykonany z wyjątkowo miękkiej wełny i jest kolejnym elementem naszej kolekcji premium (wejdzie do sprzedaży na początku listopada). Sweter, który widzicie pod nim jest melanżowy i zostało nam jeszcze kilka sztuk z tego modelu. Wszystkie dostępne teraz swetry możecie obejrzeć tutaj

2. Home-made baked goods.  

   I think that if "hygge" was a person, it would be probably Julia Child – the famous female chef and the author of cookbooks, an avid fan of butter and preparing delicacies with a smile on her face. It isn't about the effect (even though it's very important), but about showing that we are generous for ourselves and for others when it comes to good things and that we are able to put some effort into giving our nearest and dearest some joy. Cakes and cookies are definitely the most "hygge" sweets that I can imagine. Mostly because the best ones are these home-made prepared by ourselves. Besides, it isn't an excessively extravagant dessert. Cookies are "hygge". Fois gras not so much. To avoid being groundless and encouraging you to do something that will consume your times, I'm sharing a recipe for oat cookies with chocolate. It is straight forward simple and the effect is really worth the sin (I'm providing you with a gluten-free option, but you don't have to avoid it all together, just replace gluten-free flour and rolled oats with a regular oat version).  

   It's important that the dark chocolate is of good quality as it is supposed to highlight the taste of sweet cookies (milk and white chocolate tend to melt and combine with the dough and then they’re not that discernible). I chose the one from AmEdei, as it also had almonds. Another asset of these chocolates is the fact that if we change our mind at the last minute, we will still have something special for dessert – they are really delicious.

* * *

2. Domowe wypieki.

   Myślę, że gdyby „hygge” było osobą, to pewnie byłaby nim Julia Child – słynna kucharka i autorka książek kulinarnych, wielka fanka masła i przygotowywania wypieków z uśmiechem na ustach. Nie chodzi bowiem tylko o efekt (chociaż on też jest bardzo ważny), ale o to, aby pokazać, że nie żałujemy dla siebie i innych tego, co dobre, że jesteśmy w stanie wykonać pracę, aby sprawić bliskim przyjemność. Ciasta i ciasteczka to zdecydowanie najbardziej „hygge” smakołyki jakie mogę sobie wyobrazić. Przede wszystkim dlatego, że najlepsze są te domowe, przygotowane przez nas. Poza tym nie jest to przesadnie ekstrawagancki deser. Ciastka są „hygge”. Foie gras nie bardzo. Aby nie być gołosłowną i nie zachęcać do czegoś, co zmarnuje Wasz czas, dzielę się z Wami przepisem na owsiane ciastka z czekoladą. Jest wybitnie prosty, a efekt naprawdę warty grzechu (podaję przepis w wersji bez glutenu, ale jeśli nie musicie go unikać po prostu zastąpcie bezglutenową mąkę i płatki zwykłą owsianą wersją).

   Ważne, aby ciemna czekolada była dobrej jakości, bo to ona najlepiej podkreśli smak słodkich ciastek (mleczna i biała czekolada bardziej wtapiają się w ciasto i są potem słabiej wyczuwalne). Ja wybrałam tę z Amedei, bo miała w sobie jeszcze migdały. Dodatkową zaletą tych czekolad jest to, że jeśli w ostatniej chwili się rozmyślimy i nie będzie nam się chciało zabierać za przygotowanie ciastek, to i tak będziemy mieć coś na deser – są naprawdę pyszne. 

Ingredients for one tray of cookies:

(I recommend multiplying the ingredients by two as the cookies disappear fast)

50 g of rolled oats (gluten-free)

150 g of gluten-free oat flour (or a regular wheat flour if you can eat gluten)

100 g of brown sugar

100 g of butter

1 egg

50 g of white chocolate

0,5 teaspoon of gluten-free baking powder

50 g of good quality dark chocolate (I chose this one)

50 g of white chocolate

1 teaspoon of vanilla essence

* * *

Skład na jedną blachę ciastek:

(radzę pomnożyć składniki razy dwa, bo ciastka za szybko znikają)

50 g płatków owsianych błyskawicznych (bezglutenowych)

150 g mąki owsianej bezglutenowej (albo zwykłej pszennej, jeśli możecie jeść gluten)

100 g brązowego cukru

100 g masła

1 jajko

50 g białej czekolady

50 g ciemnej czekolady dobrej jakości (wybrałem )

50 g mlecznej czekolady

0,5 łyżeczki bezglutenowego proszku do pieczenia

1 łyżeczka esencji waniliowej

Czekolady Amedei słodzone są cukrem trzcinowym, bez dodatków lecytyny sojowej. Są bezglutenowe, nie zawierają barwników ani sztucznych aromatów. Cały proces ich wytwarzania odbywa się w cyklu zamkniętym – od ziarna do tabliczki czekolady.

 

Directions:

Mix butter with sugar and vanilla essence in a large bowl. In another bowl, mix flour, oats, and baking powder. Add an egg to the butter (the shorter the time that the egg is in the dough, the less hard the cookies will be), quickly stir and add dry ingredients from the second bowl. After combining the ingredients, add all three kinds of chocolate. Each bar should be divided into four parts. Delicately stir everything with a large spoon. Create small lime-sized dough balls and place them on the baking tray by flattening them with your palms. Place it in a preheated oven. Bake the cookies for maximally 15 minutes in 160ºC. Cookies can seem slightly soft but they will harden when they cool down.

* * *

Sposób przygotowania:

W dużej misce ucieramy masło z cukrem i esencją waniliową. W drugiej misce mieszamy mąkę, płatki i proszek do pieczenia. Do roztartego masła dodajemy jajko (im krócej jajo jest w cieście, tym mniej twarde będą później ciasteczka), szybko mieszamy i dodajemy suche produkty z drugiej miski. Po wymieszaniu składników dodajemy wszystkie trzy rodzaje czekolady. Każda kostka powinna być rozdrobniona na cztery części. Delikatnie mieszamy całość dużą łyżką. Na wyłożonej papierem do pieczenia blasze formujemy łyżką kulki ciasta wielkości limonki, a następnie rozpłaszczamy je ręką. Wstawiamy do rozgrzanego piekarnika. Pieczemy ciastka maksymalnie 15 minut w temperaturze 160 stopni. Ciastka mogą się wydawać nieco miękkie ale po ostygnięciu stwardnieją. 

3. Close to nature.  

Old wood, stone, woollen elements in the flat are definitely more "hygge" than glass, metal, or plastic. Natural elements trigger more positive feelings than things that are dead and artificial – it is a rather obvious conclusion, but it isn't only about interiors. Everyday items that fall into this category are simply more pleasant to use. These can be wooden kitchen gadgets (dish brush, large cutlery, cutting boards, broom with natural bristle) or even cosmetics in our bathroom. The latter is a never-ending story as even though they might be very "hygge" – if they are eco-friendly, with a nice fragrance, and simple packaging – or the other way round – saturated with toxic substances, with acrid fragrances, and in flamboyant plastic bottles. The majority of market products constitute the latter, but today it's extremely easy to find a great alternative, for example, here. 

* * *

3. Blisko natury.

   Stare drewno, kamień, wełniane elementy w mieszkaniu są zdecydowanie bardziej „hygge” niż szkło, metal czy plastik. To, co naturalne wzbudza w nas więcej pozytywnych uczuć niż to, co martwe i sztuczne – to dosyć oczywisty wniosek, ale nie tyczy się tylko wystroju wnętrza. Z rzeczy codziennego użytku wpisujących się w tę zasadę po prostu przyjemniej się korzysta. Mogą to być drewniane gadżety w kuchni (szczotka do mycia naczyń, duże sztućce, deski, zmiotka z naturalnym włosiem) czy chociażby kosmetyki w łazience. Te drugie to w ogóle temat rzeka, bo mogą być albo bardzo „hygge” – jeśli są ekologiczne, ładnie pachną, mają schludne i nierzucające się w oczy opakowania – albo wręcz przeciwnie – nasycone trującymi substancjami, o zapachu płynu do mycia toalet, w pstrokatych plastikowych butelkach. Na rynku tych drugich jest więcej, ale dziś z łatwością znajdziemy już alternatywę, chociażby tutaj.  

Preparaty D’ALCHEMY powstają z roślin uprawianych metodami ekologicznymi lub dziko rosnących na terenach ekologicznie czystych. Potwierdzają to certyfikaty organiczności surowców naturalnych, przyznawane przez niezależne instytucje międzynarodowe. Mój krem do rąk to już drugi produkt tej marki (od kilku tygodni używam balsami do ciała i jestem nim zachwycona). Zawiera mieszankę olejków eterycznych z drzewa sandałowego, mandarynki i grapefruita, wzbogaconych nutą cedru i słodkiej wanilii. Jeśli szukacie idealnego kremu na jesień to mam dla Was kod rabatowy o wysokości -15% (hasło: KASIA) na cały asortyment w sklepie d'Alchemy. Oferta obowiązuje do 15 listopada.

4. The magic of paper.   

   Reading books in an old armchair or writing down your thoughts in a notebook have something magical in them that cannot be attained with the use of a mobile phone screen. A genuine photo album is a lot more pleasant than a folder on our laptop. It is a lot easier to grab it on a cloudy evening or after a family dinner. My photo book that you can see below was ordered on Colorland. I chose my favourite photos from holidays (and a few from the last winter seasons) and with the use of a simple and practical editor, I created a photo album. There exist many options of adding particular templates or frames; however, I wanted my photo album to come in a minimalist style.

* * *

4. Magia papieru. 

   Czytanie książek w starym fotelu czy zapisywanie myśli w notesie ma w sobie jakąś magię, której ekran telefonu nigdy nie posiądzie. Prawdziwy album ze zdjęciami przegląda się znacznie przyjemniej niż folder w naszym komputerze. Łatwiej po niego sięgnąć w pochmurny wieczór albo po rodzinnym obiedzie. Mój fotoalbum, który widzicie poniżej zamówiłam przez internet na stronie Colorland. Wybrałam ulubione zdjęcia z minionych wakacji (i kilka z zeszłorocznej zimy) i za pomocą prostego w obsłudze edytora zaprojektowałam fotoksiążkę. Jest wiele opcji dodania osobliwych szablonów czy ramek, ale ja wolałam, aby mój album był w minimalistycznym stylu.

   Jeśli podoba Wam się mój album, to mam dla Was rabat na stworzenie własnej fotoksiążki. Wystarczy, że wpiszecie przy finalizowaniu zamówienia kod MAKELIFE28, a fotoksiążkę A4 pion 40 stron kupicie za 28 zł, gdzie normalna cena wynosi 58 zł, więc promocja jest aż na 50%!

 

5. For all senses.

"Hygge" is not only about a pleasant interior and delicious meals. For enhancing the ambiance, it's worth considering other senses. For example, fragrance has a major impact on our mood. Maybe because it allows us to easily recall pleasant memories? If we are baking cookies, the problem is out of the way, because there's nothing more "hygge" than the fragrance of hot butter and chocolate. An alternative can be, of course, candles – in October, the demand for this product increases equally fast as our BMI and I'm not surprised at all (by both). I choose the ones with delicate natural fragrances, that is vanilla or cinnamon.

Another sense that we should pamper is our touch. Soft pillows, carpets, blankets, and socks are enough. The last element is Danes' most often selected "hygge" gadget. They are supposed to be warm, made of natural fabric, in light colours, and with knitted reindeer. I was searching for such socks last year, but it all ended in a great debacle. And this year, I'll be using a new pair until the spring season.

* * *

5. Dla wszystkich zmysłów.

”Hygge” to nie tylko miłe dla oka wnętrza i smaczne potrawy. Dla wzmocnienia atmosfery warto pomyśleć też o innych zmysłach. Na przykład zapach ma ogromny wpływ na nasz nastrój. Może dlatego, że skutecznie przywołuje przyjemne wspomnienia? Jeśli pieczemy ciastka, to tę sprawę mamy już załatwioną, bo nie ma bardziej „hygge” zapachu niż rozgrzane masło i czekolada. Alternatywą mogą być oczywiście świece – w październiku popyt na ten produkt rośnie równie szybko co nasze BMI i wcale się temu nie dziwię (ani jednemu ani drugiemu). Ja wybieram te o delikatnych naturalnych zapachach, jak wanilia czy cynamon. 

Kolejnym zmysłem, o który warto zadbać jest dotyk. Wystarczą miękkie poduszki, dywany, koce i skarpety. Te ostatnie, to najczęściej wymieniany przez Duńczyków rekwizyt „hygge”. Mają być ciepłe, z naturalnej dzianiny, w jasnych kolorach i z wydzierganymi reniferami. Szukałam takich w zeszłym roku, ale bez powodzenia. Za to w tym roku będę już śmigać w swojej nowej parze aż do wiosny. 

Wełna – jest. Renifery – są. Skarpety z wełny owiec mongolskich ze sklepu Mongolian kosztują 30 złotych i według mnie są warte swojej ceny. Jeśli chcecie aby pełniły one rolę kapci koniecznie wybierzcie o rozmiar większe. 

   I hope that most of you know that I've treated this article with a pinch of salt. Of course, we can treat "hygge" ideology as another fashion that persuades us to buy new books and acquire new skills in the art of experiencing pleasure, but it's better to treat it as a guideline that will help us to survive through the grey and bleak months. Let's take advantage of the regular days, as these constitute the majority of our year and are decisive if we are truly happy or not. 

* * *

   Mam nadzieję, że większość z Was wie, że ten wpis potraktowałam z lekkim przymrużeniem oka. Ideologię „hygge” możemy oczywiście odbierać jako kolejną modę, która namawia nas do kupowania nowych książek i szkolenia się w sztuce przeżywania przyjemności, ale lepiej uznać to po prostu za drogowskaz, który pomoże nam przetrwać szare i ponure miesiące. Zróbmy użytek ze zwykłych dni, bo takich w roku jest najwięcej i to one decydują o tym, czy w gruncie rzeczy jesteśmy szczęśliwi.  

Koniec lata i wytrawny placek drożdżowy z karmelizowaną cebulą, oliwkami i anchois

It was a planned dinner with the end of summer in mind. The weather forest seemed dire with low temperatures, and it kept its promise. While preparing a post for you – we are warming ourselves up with tea and reminisce the past warm moments. Again, I was really able to grasp why it's important to enjoy the happy moments in our lives.

* * *

To była zaplanowana kolacja z myślą o zakończeniu lata. Prognoza pogody straszyła nagłym załamaniem temperatury i dotrzymała obietnicy. Przygotowując dla Was wpis – rozgrzewamy się herbatą i z rozrzewnieniem wspominamy minione ciepłe chwile. Po raz kolejny odczułam, jak ważne jest, aby cieszyć się radosnym czasem w naszym życiu.

Ingredients:

(recipe for 6-8 portions)

500 g of wheat flour

250 ml of warm milk

25 g of fresh yeast

3 tablespoons of olive oil

1 generous tablespoon of dried thyme or oregano

2 tablespoon of lukewarm water

1 tablespoon of sugarpinch of sea salt

filling:

6-8 black olives

3-4 anchovy flaps

2 red onions

1 sprig of fresh thyme

2 tablespoons of butter

* * *

Skład:

(przepis na 6-8 porcji)

500 g mąki pszennej

250 ml ciepłego mleka

25 g świeżych drożdży

3 łyżki oliwy z oliwek

1 czubata łyżka suszonego tymianku lub oregano

2 łyżki letniej wody

1 łyżka cukru

szczypta soli morskiej

farsz:

6-8 czarnych oliwek

3-4 płaty anchois

2 czerwone cebule

1 gałązka świeżego tymianku

2 łyżki masła

Directions:

  1. Cover the yeast with sugar and wait until it starts to work. After a few minutes, add milk, dried oregano, salt, olive, water, and flour. Knead the dough. The dough should be soft and elastic. Form a ball, place it in a large bowl, cover it with a linen napkin, and place the bowl in a warm spot (approx. 1.5 h, it's best to place is somewhere near an open oven).
  2. In a hot pan with butter, fry some fresh thyme and onion slices. Set them aside.
  3. Knead the ready dough again and place it in a greased baking tray. On top, spread the fried onion, olive, and anchovies evenly. Place the cake in an oven preheated to 180ºC (use the over function with upper and lower heating elements switched on) and bake it for 45 minutes. You can serve it both hot and cold.

* * *

A oto jak to zrobić:

  1. Drożdże zasypujemy cukrem i czekamy, aż zaczną pracować. Po kilku minutach dodajemy mleko, suszone oregano, sól, oliwę, wodę i mąkę. Całość zagniatamy. Ciasto powinno być miękkie i elastyczne. Formujemy kulę, przekładamy do dużej miski, przykrywamy lnianą serwetką i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia (ok. 1,5 godziny, najlepiej przy otwartym piekarniku).
  2. Na rozgrzanej patelni z masłem, podsmażamy delikatnie świeży tymianek a następnie plastry cebuli. Odstawimy z ognia.
  3. Gotowe ciasto zagniatamy ponownie i wykładamy nim natłuszczoną formę do pieczenia. Na wierzchu ciasta rozkładamy podsmażoną cebulę, oliwki i anchois. Placek umieszczamy w piekarniku rozgrzanym do 180 stopnic C (opcja: góra-dół) i pieczemy 45 minut. Możemy podawać zarówno na ciepło, jak i na zimno.

Gotowe ciasto zagniatamy i wykładamy nim natłuszczoną formę do pieczenia. Na wierzchu ciasta rozkładamy podsmażoną cebulę, oliwki i anchois. Placek umieszczamy w piekarniku rozgrzanym do 180 stopnic C (opcja: góra-dół) i pieczemy 45 minut.

Możemy podawać zarówno na ciepło, jak i na zimno.

 

Powróciła pora na zupy, czyli krem z cukinii z dodatkiem pesto z pietruszki

We're slowly returning back to the a normal rhythm of life – I mean eating home-made dinners together. Everyone always asks me – do you really cook on a daily basis? I admire your enthusiasm! Yes, that's true, it's an activity that rarely gets boring for me. And even when I've got a short moment of crisis, life quickly verifies it. It's enough when I hear exclamations like – Mum, I'm hungry, I've had to eat THAT chop in the kindergarten again! In such situations, a soup is ideal.

*   *   *

Powoli wracamy do stałego rytmu życia – mam na myśli również i wspólne domowe obiady. Wszyscy zawsze się mnie pytają – czy ty tak naprawdę, codziennie gotujesz? Podziwiam, że Ci się chce! Tak, rzeczywiście to jest czynność, która najrzadziej mi się nudzi. A nawet, gdy chwilowo są słabsze chęci, to życie szybko weryfikuje. Wystarczą pytania typu – Mamo jestem głodna, w zerówce znowu był TEN kotlet! W takich sytuacjach zupa sprawdza się doskonale.

Ingredients:

(recipe for 3-4 portions)

3-4 tablespoons of olive oil

1 large onion

2 fresh sprigs of thyme

1.5 litres of water + 1 bunch of soup vegetables + a few allspice corns – 3 bay leaves + 1/2 turkey or a turkey neck (I also use an eco chicken broth cube)

2 large courgettes

1/2 glass of white wineparsley

pesto:

1 bunch of parsley

2 cloves of garlic

approx. 2-3 tablespoons of olive oil

a pinch of salt and freshly ground pepper

served with: gorgonzola-type cheese, olive oil

* * *

Skład:

(przepis na 3-4 osoby)

3-4 łyżki oliwy z oliwek

1 duża cebula

2 świeże gałązki tymianku

1,5 l wody + 1 pęczek włoszczyzny + kilka ziarenek ziela angielskiego + 3 liście laurowe + 1/2 indyka lub szyja z indyka (korzystam również z ekologicznej kostki rosołowej)

2 duże cukinie

1/2 szklanki białego wina

pesto pietruszkowe:

1 pęczek pietruszki

2 ząbki czosnku

ok. 2-3 łyżki oliwy

szczypta soli i świeżo zmielonego pieprzu

do podania: ser typu gorgonzola, oliwa z oliwek

Directions:

  1. In a hot pan, fry onion, thyme, and sliced courgette with olive oil. Decrease the heat and leave it covered on low heat for 12-15 minutes. Place everything in a pot, pour the bullion over it (the remaining vegetables can be used to prepare a salad), add white wine, and cook for a few minutes. When the soup cools down, blend it until smooth. Serve with a spoonful of parsley pesto and pieces of gorgonzola-type cheese.
  2. To prepare parsley pesto: separate the leaves from the stalks and place them in a blender, add garlic, olive oil, salt, and pepper. Blend everything until smooth.

Note: It sometimes happens that you buy a bitter courgette. I recommend cutting a slice and tasting before starting the work.

* * *

A oto jak to zrobić:

  1. Na rozgrzanej patelni z oliwą podsmażamy cebulę, tymianek i pokrojoną w plastry cukinię. Zmniejszamy ogień i dusimy pod przykryciem przez 12-15 minut. Całość przekładamy do garnka, zalewamy bulionem (w pozostałych warzyw i mięsa można zrobić sałatkę) dodajemy białe wino i gotujemy przez kilka minut. Gdy zupa ostygnie, miksujemy na jednolitą konsystencję. Podajemy z łyżką pietruszkowego pesto i kawałkami sera typu gorgonzola.
  2. Aby zrobić pietruszkowe pesto: liście pietruszki obieramy z łodygi i przekładamy do kielichowego blendera, dodajemy czosnek, oliwę, sól i i pieprz. Całość miksujemy na miazgę.

Komentarz: Wśród cukinii zdarza się, że trafi się gorzka sztuka. Polecam najpierw odkroić plasterek i spróbować.