Last Month

   I'll have a few reasons to remember this month for a very long time.Thankfully, I've got photos that will remind me about everything many years after the events.On this sweltering evening, I'd like to show you a short summary of a few recent weeks, and I'm praying for a storm like an Indian shaman – who would have thought that summer will bring us so many hot days.

* * *

   Będę mieć kilka powodów, aby ten miesiąc zapamiętać na bardzo długo. Dobrze, że mam zdjęcia, które po latach będą mi o wszystkim przypominać. W ten upalny wieczór zapraszam Was na krótkie zestawienie z ostatnich kilku tygodni i niczym indiańska szamanka modlę się o burzę – kto by pomyślał, że lato dostarczy nam tyle gorących dni. 

***  

   Gdy po raz pierwszy przeczytałam wiadomość o tym, że ktoś jest zainteresowany wydaniem mojej książki za granicą, szybko uznałam, że to pewnie jakaś prowokacja dziennikarza o kiepskim poczuciu humoru. Nagle wszystkie cytaty o „girlpower” i motywacyjne frazesy o wierze we własne możliwości schowały się gdzieś za kobiecą niepewnością. Wydawnictwo „Stary Lew” okazało się jednak prawdziwe – wśród jego perełek znalazłam nawet słynne „Mapy” Aleksandry i Daniela Mizielińskich, co od razu wzbudziło moje zaufanie. „No dobrze, ale od samej propozycji do publikacji jest jeszcze długa droga i wydawnictwo w każdej chwili może się rozmyślić” – pomyślałam, niczym godna następczyni zawsze pozytywnego Kłapouchego. Nawet gdy na moje konto wpłynęła zaliczka postanowiłam dalej trzymać wszystko w sekrecie i wciąż powtarzałam sobie, że to nie może być prawda. Ale gdy do moich drzwi zapukał kurier z zagraniczną przesyłką i egzemplarzem mojej książki w obcym języku, czułam się naprawdę dumna – ktoś poza Polską docenił moją pracę, chociaż mało kto słyszał tam o moim blogu czy rodzinnych konotacjach. Naprawdę dziwne uczucie. Od niedawna na Ukrainie, po ukraińsku, w ukraińskich księgarniach można kupić mój „Elementarz Stylu”.

1. Wieczory i odurzający zapach lilii. // 2. Letni plener do wpisu o "slow life" który możecie zobaczyć tutaj. // 3. Z okazji wydania książki mieliśmy małe świętowanie – Portos jak zwykle zajął honorowe miejsce. // 4. Moje ulubione śniadanie w ostatnich dniach – zimny jogurt naturalny, garść borówek, pokruszone herbatniki bezglutenowe, miód i łyżka syropu klonowego. //Po latach znów zawitałam do Rzymu. 1. W oczekiwaniu na…? // 2. Istnieją legendy związane z liczbą wrzucanych monet – jedna ma zapewnić powrót do Rzymu, dwie – romans, trzy – ślub. // 3. Dobrze się siedzi w miłym towarzystwie. // 4. // Fontanna na Piazza Navona. //

Czekając na koniec siesty…

   Na tym zdjęciu jestem otoczona przez sześć kobiet, dzięki którym wiele się nauczyłam – przede wszystkim o samej sobie. Dzięki nim jestem silniejsza i szczęśliwsza. Ale wiem też, że ich siła nie wynika z tego, że wszystko w życiu szło im jak po maśle. Są silne bo napotykały na przeszkody, które musiały pokonać.Tyle razem przeżyłyśmy, że gdy słyszę piosenkę „This is a Man’s World” to zastanawiam się czy autor tych słów sobie żartował czy po prostu tak bardzo się mylił.

Czyste natręctwo.

Fontanna di Trevi skąpana w porannym słońcu. 

Włoskiego jedzenia i rozmów nigdy za wiele. 

1. i 4. Piazza Navona // 2. Włoskie specjały. We Włoszech nigdy nie ma problemu z dostępnością bezglutenowego makaronu w restauracjach. // 3. Uwielbiam banalne zdjęcia na wakacjach. // 

Rzymskie koloseum o zachodzie słońca.

   Włoskie przepisy w mojej kuchni. A właściwie ich uproszczona wersja. To danie przygotowuję głównie wtedy, gdy jestem bardzo głodna, ale nie mam najmniejszej ochoty na gotowanie. Wystarczy podsmażyć na oliwie z oliwek, rozgnieciony czosnek i pokrojone pomidory, doprawić i dodać do ugotownego makaronu. Podawać koniecznie ze świeżą bazylią. 

Czas na kolację! Pod tym zdjęciem dostałam od Was mnóstwo pytań o t-shirt i spodnie (wybrałam kolejno xs i 32). Na obydwa produkty (i na wszystko co nie jest przecenione) możecie wykorzystać kod makelifeeasier20 dzięki któremu otrzymacie 20% zniżki w sklepie NA-KD1. Przygotowania do kolejnej sesji dla MLE Collection. // 2.  Chyba cała Polska zjechała się do Trójmiasta – na szczęście jest tu jeszcze kilka miejsc, gdzie można znaleźć odrobinę przestrzeni dla siebie // 3. "Chwila" z rowerem. // 4. Naprawdę czasem mu się wydaje, że go nie widzę. //

   Jestem zakochana w tych polskich kosmetykach! KOI to mała rodzinna firma – testując produkty widziałam, że w każdy włożono serce. Kremy pachną pięknie, są przy tym delikatne i mają przyjemną konsystencję. Zakochałam się też w toniku, którego zwykle nie używam ale w upały robię wyjątki. Kosmetyki zawierają wysokie stężenia substancji aktywnych. Jeśli macie wątpliwości od którego produktu zacząć to wybrałabym ultranawilżający krem do twarzy. 

1. Lipcowe śniadanie. // 2. …i lipcowe wieczory.  // 3. Kosmetyki KOI w zestawie podróżnym. Już je pakuję do walizki na wakacje! :) // 4. Nadal nie mogę w to uwierzyć! A polskie wydanie możecie nadal kupić tutaj (koniecznie wybierzcie opcję w twardej okładce, jest ciut droższa ale o niebo fajniejsza – gwarantuję :)). //Upały nie dają żyć i bez wiatraka nie wyobrażam sobie przetrwania nocy w mieszkaniu… Zawsze razem. Lato wciąż trwa a my myślami jesteśmy już w okresie karnawałowym… co powiecie na sylwestrową sukienkę z takiego materiału?

Lato w pełni więc cieszmy się nim póki jest. Spokojnego wieczoru!

***

 

Jak przygotować efektowny deser w zaledwie parę minut?

There are such situations – almost always unscheduled – when you need to prepare something sweet in a couple of minutes, and this dessert is exactly for such occasions! It's a modified version of kogel-mogel which I prepared very often in my childhood when there was nothing sweet close at hand.

*   *   *

Są takie sytuacje – najczęściej niezapowiedziane – kiedy trzeba przygotować coś słodkiego w kilka minut i ten deser jest właśnie na tę okazję! To taka zmodyfikowana wersja kogla-mogla, który w dzieciństwie bardzo często ucierałam, gdy pod ręką nie było niczego słodkiego.

Ingredients:

(recipe for 4 portions)

250 g of mascarpone

2 yolks (I treat eggs with boiling water beforehand) + 4 tablespoons of icing sugar

6-8 cookies, such as Oreo

a handful of fresh currants or whortleberries

* * *

Skład:

(przepis na 4 porcje)

250 g serka mascarpone

2 żółtka (jajka wcześniej parzę wrzątkiem) + 4 łyżki cukru pudru

6-8 sztuk ciasteczek, typu Oreo

garść świeżych porzeczek lub borówek

Directions:

1. Mix yolks with icing sugar, just like in case of kogel-mogel. Add mascarpone, one spoonful at a time. Mix at low speed to obtain smooth texture. Place crumbled cookies in glass bowls (cups), then, add mascarpone mixture and fruit. Cool the dessert in the fridge a couple of minutes before serving.

* * *

A oto jak to zrobić:

  1. Żółtka z cukrem pudrem ucieramy mikserem , tak jak kogel-mogel. Dodajemy partiami po łyżce mascarpone. Mieszamy na niskich obrotach, tak żeby uzyskać gładką masę. W szklanych miseczkach (pucharkach) rozkładamy pokruszone ciasteczka, następnie masę z mascarpone i na końcu owoce. Deser schładzamy w lodówce na kilka minut przed podaniem.

O trzyskładnikowych wypiekach i najprostszym przepisie na lody z awokado

The moment I heard about a new cookbook that allows to prepare your favourite delicacies from as few as three ingredients, I couldn't believe that something like that is even possible. On a daily basis, when I'm preparing recipes, I'm trying to concentrate on ingredients which are simple and available at most local stores (I admit that it's not so simple!).

When I opened Sara Rainey's cookbook, ,,Three Ingredient Baking", for the first time, I immediately thought about all the rushed mothers who would like to prepare something sweet for their toddlers somewhere in the middle of all the errands without spending the rest of the day in the kitchen. In times when we increasingly more often choose complex solutions, subtle simplicity comes in handy at times.

After familiarising ourselves with the list of baked goods, we immediately fancied ice-cream. The cookbook provides you with many options – coconut ice-cream, lemon and whortleberry, cardamom, peanut and banana, or even ice-cream bread – but avocado ice-cream won due to the colour.

The cookbook is worth admiration because the author really had to have great imagination and determination to create a set of recipes based on three ingredients. If you are interested in this cookbook, I've got a discount code to Empik.com. You can use the code: MLE to get an additional 20% discount (the whole discount amounts to 40%). Be quick as the code is valid from 29 June to 6 July.

* * *

Gdy tylko usłyszałam o nowej pozycji kulinarnej, która pozwala przygotować ulubione smakołyki z zaledwie trzech składników nie do końca wierzyłam, że coś może się z niej udać. Sama opracowując na co dzień przepisy, staram się koncentrować na prostych składnikach i dostępnych w większości osiedlowych sklepikach (przyznaję, nie zawsze to takie proste!).

Kiedy po raz pierwszy otworzyłam książkę Sary Rainey pt. ,,Trzyskładnikowe wypieki" od razu pomyślałam sobie o wszystkich zabieganych mamach, które w ferworze natłoku codziennych obowiązków, chciałaby jeszcze przygotować coś słodkiego swoim pociechom, nie koniecznie spędzając w kuchni resztę dnia. W czasach, kiedy tak naprawdę coraz częściej sięgamy po skomplikowane rozwiązania, czasem przydaje się finezyjna prostota.

Po zapoznaniu się z listą proponowanych słodkości, w pierwszej kolejności przyszła nam ochota na lody. Jest tu sporo propozycji – lody kokosowe, cytrynowo-borówkowe, kardamonowe, arachidowo-bananowe, nawet jest chlebek lodowy – ale lody awokadowe z uwagi na kolor zwyciężyły.

Autorce należą się wielkie brawa, bo trzeba wykazać się nie lada wyobraźnią i determinacją, żeby stworzyć zbiór wypieków z tak krótką listą składników. A jeśli zainteresowała Was ta książka to mam dla Was kod rabatowy na jej zakup w Empik.com. Kod to „MLE" i daje dodatkowe 20% rabatu (łącznie aż 40% zniżki). Pospieszcie się, kod jest ważny od 29.06 do 06.07.

Ingredients:

(recipe for 4-6 pieces)

2 ripe avocados

300 g of cooled condensed milk (I used a little less)

3 tablespoons of cocoa

* * *

Skład:

(przepis na 4-6 sztuk)

2 dojrzałe awokado

300 g słodzonego mleka skondensowanego (ja użyłam nieco mniej)

3 łyżki kakao

Directions:

1. Peel the avocado and get rid of the stone. Blend for 30 sec until it gets smooth. Add a spoonful of condensed milk and cocoa, one at a time, and mix until evenly blended. Place the mixture in ice-cream moulds (the author recommends to hit with the mould on the counter once every couple of portions – this will help you to get rid of the air bubbles). The holes should be filled to three quarters of the mould depth, as the ice will expand in the refrigerator.

2. Place the ice-cream moulds in the refrigerator for at least 6 hours, until the mixture freezes.

* * *

A oto jak to zrobić:

1. Awokado obieramy i usuwamy z niego pestkę. Miksujemy 30 sekund w blenderze, do uzyskania gładkiej masy. Następnie dodajemy po łyżce mleka skondensowanego, kakao i miksujemy do połączenia się składników. Masę przekładamy do foremek (autorka zaleca w trakcie nakładania masy, co kilka porcji uderzać foremką mocno o blat, żeby wybić pęcherzyki powietrza). Otwory powinny być zapełnione tylko mniej więcej do trzech czwartych głębokości, bo zamarzając, lody zwiększają objętość.

2. Foremki z lodami wstawiamy do zamrażalnika na co najmniej 6 godzin do zastygnięcia. 

Umilacze na letnie deszczowe wieczory

   It's supposed to be summer, but the raindrops are falling on the windowsill. The citizens of Tricity are used to the view of wet jasmine flowers and puddles in June – the weather is always a little more giddy here. Evening torrents are always a great pretext for me to bustle around the kitchen, reach books, and clean up in various strange recesses of my home. And, of course, to prepare posts for you!  

   A recipe for pancakes isn't any revelation, but I've lately noticed that I’d totally forgotten about this extremely simple dessert for a very long time. I decided to make up for it, the more so that a certain person had been formulating a statement "I really fancy eating some pancakes, I wish I could prepare them on my own" for quite some time and directing it seemingly to no one in particular. In fact, we both exactly knew the meaning of these words ;).

Ingredients for pancakes with hot plums and salted caramelbatter:

150 ml of milk

1 egg

75 g of wheat flour

2 tablespoons of icing sugar

2 tablespoons of melted butter

gluten-free batter version:

25 g of corn flour

25 g of rice flour

25 g of potato flour

1 large egg

150 ml of milk

2 tablespoons of melted butter

filling:

5 plums (it's best to choose less ripe plums as they will retain their shape and will sourness)

2 tablespoons of salted caramel (home-made or purchased)

you can choose: nuts, crumbled cookies, almond flakes

sour cream or dairy ice cream

* * *

   Niby lato, a deszcz kapie na parapet. Mieszkańcy Trójmiasta przyzwyczajeni są do widoku mokrych kwiatów jaśminu i kałuży w czerwcu – pogoda u nas zawsze jest bardziej kapryśna. Wieczorne ulewy to dla mnie zawsze świetny pretekst do krzątania się po kuchni, czytania książek i robienia porządków w dziwnych zakamarkach. No i do przygotowywania dla Was wpisów oczywiście!

   Przepis na naleśniki nie jest niczym odkrywczym, ale ostatnio zorientowałam się, że przez bardzo długi czas nie pamiętałam o tym najprostszym deserze na świecie. Postanowiłam więc przypomnieć o nim i Wam, tym bardziej, że pewna osoba już od dawna nad wyraz często formułowała przy mnie stwierdzenie "mam wielką ochotę na naleśniki, szkoda, że nie umiem ich robić" kierowane niby w próżnie, ale tak naprawdę oboje doskonale wiemy o co chodzi ;). 

Składniki na naleśniki z gorącymi śliwkami i solonym karmelem

ciasto:

150 ml mleka

1 jajko

75 g mąki pszennej

2 łyżki cukru pudru

2 łyżki roztopionego masła

ciasto w wersji bezglutenowej:

25 g mąki kukurydzianej

25 g mąki ryżowej

25 g mąki ziemniaczanej

1 duże jajko

150 ml mleka

2 łyżki masła

farsz:

5 śliwek (lepiej wybrać trochę twardsze bo zachowają kształt i będą odpowiednio kwaśne)

2 łyżki solonego karmel (domowej roboty albo kupiony)

do wyboru: orzechy, pokruszone herbatniki, płatki migdałów

śmietana albo lody śmietankowe

Directions:

1. Melt butter in a small pot on low heat. Put the rest of batter ingredients into a large bowl. Then, add melted butter. Stir everything thoroughly until the batter is smooth. It's best to leave the batter aside at least for half an hour. Warm up the pan and pour a couple of spoonfuls of batter (it'll be more convenient to use a ladle). Spread it around to create a thin layer by tilting the pan. Fry for around half a minute on one side. Toss it to the other side (who can toss the pancake without the help of your other hand?) and fry for about 15 seconds.

2. Cut the plums into crescents. Place a pot on low heat and add salted caramel and plums. Fry for around 5 minutes, take them off the heat and place them on top of the pancakes. We can also sprinkle them with crumbled cookies or favourite nuts. If you still have some dairy ice-cream in the refrigerator, it means that you've just received your ticket to heaven.

* * *

Sposób przygotowania:

1. Na małym ogniu rozpuszczamy masło w rondelku. Pozostałe produkty do ciasta wrzucamy do dużej miski, następnie dodajemy roztopione masło. Całość dokładnie mieszamy, aż znikną wszystkie grudki. Ciasto dobrze jest odstawić chociaż na pół godziny. Rozgrzewamy patelnie i wlewamy do niej kilka łyżek ciasta (wygodniej będzie posługiwać się chochelką). Rozprowadzamy je cienką warstwą, przechylając patelnię i smażymy około pół minuty z jednej strony. Przerzucamy na drugą stronę (kto umie w powietrzu?) i smażymy dalej przez około 15 sekund.

2. Kroimy śliwki w półksiężyce. Stawiamy rondelek na małym ogniu, dodajemy solony karmel i śliwki. Podsmażamy przez 5 minut, ściągamy z ognia i nakładamy na naleśniki, możemy też posypać je pokruszonymi herbatnikami albo ulubionymi orzechami. Jeśli jeszcze macie w zamrażarce trochę lodów śmietankowych to znaczy, że właśnie dostaliście bilet do nieba. 

   When a gourmand already has a full plate in front of them, they can start thinking about other pleasures. Lately, I've read a few books, but I mostly recall "Circe" by Madeline Miller. It caught my attention owing to the fact that it's based on the motifs taken from Greek mythology which fascinated me during my childhood years. Up until today on my book rack, you'll find "Ancient Greek Mythology" by Pietrzykowski from 1985 or the time-worn "Mythology Atlas", which I received from my father when I was finishing primary school. I was into the adventures of Artemis, Persephone, Athena, or the courageous demigods a lot more than into Scooby Doo. Additionally, this novel got to the New York Times top selling book list already on its release day. I had plenty of reasons to read it.   

   The novel tells a story of a girl, Helios’ daughter, who was forsaken by her family of gods. It sounds like the beginning of a fairy tale for kids, but even a particularly non-inquisitive reader will notice the merit of this novel and the frequency with which you can spot analogies to today's problems.

* * *

   Gdy łasuch ma już przed sobą pełny talerz może pomyśleć o innych przyjemnościach. Ostatnio przez moje ręce przewinęło się kilka książek, ale w pamięci  została mi przede wszystkim "Kirke" autorstwa Madeline Miller. Zwróciłam na nią uwagę przede wszystkim dlatego, że opiera się na motywach mitologii greckiej, którą w dzieciństwie byłam zafascynowana. Do dziś na moim regale z książkami znajdziecie "Mitologię starożytnej Grecji" Pietrzykowskiego z 1985 roku czy mocno sfatygowany "Atlas Mitologii" który dostałam od mojego taty na zakończenie podstawówki. Przygody Artemidy, Persefony, Ateny czy dzielnych herosów fascynowały mnie o wiele bardziej niż Scooby Doo. Na dodatek, powieść ta już w dniu premiery trafiła na pierwsze miejsce listy bestsellerów New York Timesa. Dla mnie powodów aby sięgnąć po "Kirke" było aż nadto. 

   Książka opowiada historię dziewczyny, córki greckiego boga Heliosa, która została odrzucona przez swoją boską rodzinę. Brzmi jak początek bajki dla dzieci, ale nawet mało wnikliwy czytelnik szybko zauważy jak pouczająca jest ta powieść i jak często można znaleźć w niej analogię do dzisiejszych problemów.

   And if you're fed up with reading, I've prepared a short ranking of Netflix and HBO GO TV series – after all, you need to cope somehow until the new Game of Thrones season is realised.

1. "Stranger Things".

I was able to remain unfazed by this TV series because science fiction productions hadn't been able to attract my interest since the times of X-Files. However, the production is really worth pursing in this case.

2. "Narcos".

A TV series based on the story of Pablo Escobar, a drug lord from Columbia. Even though the production was a little bit irritating for me at some points, I was really watching it with bated breath. The more so, when I could see agent Pena played by Pedro Pascala on the screen ;).

3. "Big Little Lies".

A star-studded TV series will always lure large audience, and so happened in this case. Even though I was able to predict the ending in the middle of the season, I really liked the stories of the women whose lives seemed ideal on the surface.

4. "Ann, not Annie".

Who would have thought that the adaptation of "Anne of Green Gables" can turn out to be a production not meant for the faint hearted. Beautifully shot, but it's too emotional at times for me. How many times can you cry during one episode, huh ?!

5. "The Crown".

A TV series about Queen Elisabeth's story ranks on the fifth position for good reason. I was able to go through two seasons, but most of the episodes were just a remedy for sleeplessness. It was easy to spot that the producers didn't want to annoy the Royal Family which, in turn, had an impact on the slow-paced action. However, if you are fans of costume dramas and you can appreciate top-notch scenography, this TV series will be surely a pleasant experience for you – for example, while ironing ;).

I'm waiting for your recommendations now – I'm still considering buying Canal+ subscription to watch "the Crow". Is it worth it?

* * *

A jeśli macie już dość czytania to przygotowałam dla Was krótki ranking seriali Netflix i HBO GO – w końcu trzeba sobie jakoś radzić do czasu aż wyjdzie nowy sezon "Gry o tron".

1. "Stranger Things".

Długo broniłam się przed tym serialem, bo produkcje science fiction nie wzbudzały mojego zainteresowania od czasów "Archiwum X". W tym przypadku naprawdę warto się przełamać.

2. "Narcos". 

Serial oparty jest na historii pochodzącego z Kolumbii Pablo Escobara, barona narkotykowego. Chociaż serial momentami mnie drażnił, to i tak oglądałam go z zapartym tchem. Tym bardziej gdy na ekranie zjawiał się agent Pena grany przez Pedro Pascala ;). 

3. "Wielkie kłamstewka".

Gwiazdorska obsada zawsze przyciąga i tak było też w tym przypadku. Chociaż zakończenia domyślałam się już w połowie sezonu to bardzo podobały mi się perypetie kobiet, których życie z pozoru wydawało się idealne. 

4. "Ania, nie Anna".

Kto by pomyślał, że ekranizacja "Ani z zielonego wzgórza" okaże się być serialem dla ludzi o mocnych nerwach? Pięknie nakręcony, ale dla mnie momentami  za mocno grający na emocjach. No bo ile razy można płakać w ciągu jednego odcinka?!

5. "The Crown".

Serial o losach królowej Elżbiety zajmuje u mnie piąte miejsce nie bez powodu. Udało mi się co prawda przebrnąć przez obydwa sezony, ale większość odcinków traktowałam jako lekarstwo na bezsenność. Z łatwością można było zauważyć, że producenci nie chcieli za bardzo drażnić rodziny królewskiej, a to miało niewątpliwie wpływ na niezbyt wartką akcję. Jeśli jednak jesteście fanami filmów kostiumowych i potraficie docenić świetną scenografię to serial ten na pewno przyniesie Wam trochę przyjemności – na przykład w trakcie prasowania ;). 

Czekam teraz na Wasze polecenia – wciąż zastanawiam się czy wykupić pakiet w Canal+ aby móc obejrzeć serial "Kruk". Warto?

I jak mu wytłumaczyć, że te naleśniki nie są dla niego? :(

   How to explain to him that these pancakes aren't for him? :(I'm a real fan of homewear clothing, and if I don't have to leave the house on a given day, I wear a pair of sweatpants or pyjamas with pleasure – even if I still need to do some work in front of the laptop. Changing into clothes that can be unequivocally associated with resting put me into a calmer state right away. Answering the yet-unstated questions – I bought this shirt in ZARA HOME and I can see that it's still available. Another item that I've been wearing around the house lately is this silken hair band by MOYE.

* * *

   Jestem prawdziwą fanką domowych pieleszy i jeśli tylko nie muszę już danego dnia wychodzić z domu to z przyjemnością przebieram się w dresy albo pidżamę – nawet jeśli czeka mnie jeszcze praca na komputerze. Przebieranie się w rzeczy, które jednoznacznie kojarzą mi się z odpoczynkiem automatycznie wprawia mnie w spokojniejszy stan. Od razu uprzedzę Wasze pytania – tę koszulę kupiłam w ZARA HOME i z tego co widzę jest jeszcze dostępna. Kolejna rzecz, którą ostatnio noszę po domu, to jedwabna gumka do włosów od MOYE. Jest wyjątkowo delikatna i nie ciągnie moich kosmyków.

Życzę Wam wszystkim spokojnego wieczoru w towarzystwie świetnych książek i gorących naleśników. Dobranoc!

 

 

Kolacja w ogrodzie, czyli zapach jaśminu i pieczony kalafior z domowym majonezem czosnkowym

June evenings. When I was a child, staying late in the garden was the biggest fun for me. Wrapped in a woollen blanket, I was soaking the pages of "The Six Bullerby Children" up. I was dreaming about living in the setting of the book and becoming Lisa's friend for at least some time. Organising a secret afternoon tea or secretly writing letters to each other and sending them over a string enclosed in a box. Today, I go back to these chapters again, yet not alone – but with my six-year-old daughter. And I'm glad that she likes that world as well. And that we can lie under a blanket in a hammock and read until it gets dark. In the same garden, in which I was reading under the blooming jasmine years ago.

When it comes to the recipe, it has been our favourite evening snack lately. Served with cooled white wine or cider.

I wish you a beautiful evening, Yours, Zosia.

*   *   *

Czerwcowe wieczory. Kiedy byłam dzieckiem, największą frajdą było przesiadywanie w ogrodzie do późnej pory. Opatulona w wełniany koc, pochłaniałam kolejne kartki z Dzieci z Bullerbyn. Marzyłam o tym, by na chwilę przenieść się do zagrody środkowej i być przyjaciółką Lisy. Urządzić wspólny podwieczorek albo w tajemnicy przed pozostałymi pisać do siebie nawzajem listy i posyłać je na sznurku, zamknięte w pudełku. Dzisiaj ponownie powracam do tych rozdziałów, ale już nie sama a z moją sześcioletnią córką. I cieszę się, że ten świat też się Jej podoba. I że możemy razem leżeć pod kocem w hamaku, do samego zmroku i czytać. W tym samym ogrodzie, co przed laty ja, pod kwitnącym jaśminem.

A co do przepisu, to jest on ostatnio naszą ulubioną wieczorną przekąską. Do schłodzonego białego wina albo cydru.

Pięknego letniego wieczoru Wam życzę, Wasza Zosia.

Ingredients:

Mayonnaise recipe:

1 egg (previously scalded)

300 ml of rapeseed oil

1 tablespoon of raspberry vinegar (you can also use apple vinegar)

1 teaspoon of sea salt

3-4 garlic cloves (you can add more)

1 cauliflower head

** I use 2 heads for 4 people

* * *

Skład:

Przepis na majonez:

1 jajko (wcześniej sparzone)

300 ml oleju rzepakowego

1 łyżka octu malinowego (może być jabłkowy)

1 łyżeczka soli morskiej

3-4 ząbki czosnku (może być więcej)

1 główka kalafiora *

*  dla 4 osób przygotowuję 2 główki

Directions:

1. Divide the washed cauliflower into the so-called florets and spread them in a heat-resistant baking tray. Sprinkle everything with olive oil and season with salt. Place garlic in husks at the side. Bake in the oven preheated to 200ºC (use the grill oven function) for approx. 8-10 minutes until the cauliflower becomes brownish (remember, avoid overbaking as it will become bitter in taste). After 10 minutes, delicately take out the garlic, decrease the temperature to 180ºC (use the oven function with upper and lower heating elements switched on) and then bake the cauliflower for 20-25 minutes.

2. To prepare garlic mayonnaise: place the oil in a tall dish (it's best to use the blender container), add scalded egg, mustard, vinegar, and salt. Pulse with the blender (it's important to avoid making too forceful movements which will result in too runny a texture, I recommend checking out this video to see the technique). When the mayonnaise becomes dense, add peeled and baked garlic. Blend again. Season with salt and serve with baked cauliflower.

* * *

A oto jak to zrobić:

  1. Umyty kalafior dzielimy na tzw. różyczki i rozkładamy w żaroodpornym naczyniu (najlepiej na blasze). Skrapiamy oliwą z oliwek i doprawiamy solą. Obok umieszczamy czosnek w łupinach. Pieczemy w rozgrzanym piekarniku w 200 stopniach C (opcja: grill) przez 8-10 minut, aż kalafior nabierze lekko brązowego koloru (uwaga, żeby się nie przypiekł, bo będzie miał gorzki posmak). Po 10 minutach ostrożnie wyjmujemy czosnek, zmniejszamy temperaturę do 180 stopni C (opcja: góra-dół) i pieczemy przez następne 20-25 minut.
  2. Aby przygotować czosnkowy majonez: olej umieszczamy w wysokim naczyniu (najlepiej w kielichu od ręcznego blendera), dodajemy sparzone jajko, musztardę, ocet i sól. Miksujemy pulsacyjnie blenderem (ważne, żeby nie przebić majonezu co w efekcie da nam rzadką konsystencję, polecam zajrzeć tu, by podpatrzeć technikę). Gdy majonez nabierze gęstej konsystencji, dodajemy obrany i podpieczony czosnek. Ponownie miksujemy. Doprawiamy solą i podajemy z pieczonym kalafiorem.

Olej umieszczamy w wysokim naczyniu (najlepiej w kielichu od ręcznego blendera), dodajemy sparzone jajko, musztardę, ocet i sól. Miksujemy pulsacyjnie blenderem (ważne, żeby nie przebić majonezu co w efekcie da nam rzadką konsystencję, polecam zajrzeć tu, by podpatrzeć technikę). Gdy majonez nabierze gęstej konsystencji, dodajemy obrany i podpieczony czosnek. Ponownie miksujemy i doprawiamy solą.

Domowy hummus z pieczoną papryką i chili

    Propagating healthy food is an idea close to my heart. Regardless of my habits, in everyday life I try to choose products that are the least processed. All of us have a soft spot for hummus – even my five-year-old daughter came round to it. Admittedly, she avoids the upper part of it sprinkled with cumin when she dips a carrot in it, but I see that she likes it. Today, I'll show you such a recipe. Simple, good, and with a drop of rapeseed oil.

   You can read plenty of things about rapeseed oil online, but the fact that it’s healthy doesn't surprise anybody. However, it's important to pay attention to how to use it in everyday cooking. Rapeseed oil is a fat that keeps its freshness for the longest period of time. Owing to its stability, rapeseed oil is resistant to rancidification and high temperature.

   When it comes to the oil available at stores, there are two basic categories – refined and cold pressed. Refined oil is ideal for frying. It maintains precious omega-3 and omega-6 fatty acids despite high temperature and stays neutral in taste. For lighter meals e. g. raw vegetable and fruit salads or even slices tomatoes I use cold pressed. It is perfect as a base for vegan mayonnaise. When added to vegetable and groats chops, it will work as a glue replacing an egg in the recipe.

* * *

   Propagowanie zdrowego jedzenia to idea, która jest mi bliska. Niezależnie od przyzwyczajeń w życiu codziennym, staram się wybierać te produkty o możliwie najmniej przetworzonych właściwościach. W naszym domu, do hummusu mamy wszyscy słabość – nawet pięcioletnia córka się do niego przekonała. Co prawda, zanurzając skrawek marchewki omija górną warstwę posypaną kuminem, ale widzę że jej smakuje. Dziś proponuję właśnie taki przepis. Prosty, dobry i z dodatkiem oleju rzepakowego.

 O oleju rzepakowym można poczytać w internecie na różne sposoby i fakt, że jest zdrowy to nie odkrycie. Ważne jest jednak, żeby zwracać uwagę jak go używać w codziennej kuchni. Olej rzepakowy jest tłuszczem najdłużej utrzymującym świeżość pośród dostępnych na rynku tłuszczów kuchennych. A dzięki stabilności, rzepakowy jest odporny na jełczenie i wysoką temperaturę.

 W sprzedaży podzielić można na dwie zasadnicze kategorie – rafinowane i tłoczone na zimno. Do smażenia lub pieczenia nadaje się olej rafinowany. Zachowuje cenne kwasy tłuszczowe omega-3 i omega-6, i pomimo wysokiej temperatury pozostaje w smaku neutralny. Do lżejszych potraw np. surówek, sałat czy nawet samych pomidorów pokrojonych w plastry używam nierafinowanego. Jest świetny jako baza wegańskich majonezów, a dodany do kotletów warzywno-kaszowych sprawnie zlepi masę, zastępując w przepisie jajko.

Ingredients:

1 can of cooked chickpea or approx. 200 g of dry (you need to soak it in water beforehand – it's best to leave it for a whole night)

3-4 tablespoons of rapeseed oil

approx. 2 tablespoons of icy water

1 tablespoon of tahini

1 teaspoon of hot ground chilli

2 red bell peppers

2-3 cloves of garlic

1 teaspoon of ground cuminsea salt

served with: red onion, naan bread / home-made tortillas (here you'll find the recipe)

* * *

Skład:

1 puszka ugotowanej ciecierzycy lub ok. 200 g suchej (trzeba ją wcześniej namoczyć – najlepiej na noc)

3-4 łyżki oleju rzepakowego

ok. 2 łyżki lodowatej wody

1 łyżka pasty tahini

1 łyżeczka ostrego chili w proszku

2 czerwone papryki

2-3 ząbki czosnku

1 łyżeczka mielonego kuminu

sól morska

do podania: czerwona cebula, placki typu naan / domowe tortille (tutaj przepis)

Directions:

1. Place the bell pepper (get rid of the seeds) and garlic (you can leave them in husks) in a heat-resistant dish. Sprinkle everything with rapeseed oil. Bake in the oven preheated to 200ºC (use the grill oven function) for approx. 8-10 minutes until they become brownish. Take them out carefully and get rid of the peel.

2. Place the cooked and strained chickpea in a blender, add water, sea salt, cumin, and mix until evenly blended. Then, add peeled pepper, garlic, and oil left after baking. Mix everything until evenly blended. Add with warm naan bread.

* * *

A oto jak to zrobić:

  1. W żaroodpornym naczyniu rozkładamy paprykę (środek usuwamy) i czosnek (możemy pozostawić w łupinach). Całość skrapiamy olejem rzepakowym. Pieczemy w rozgrzanym piekarniku w 200 stopniach C (opcja: grill) przez ok. 8-10 minut, lub do momentu, aż zbrązowieje skórka. Ostrożnie wyjmujemy z piekarnika i usuwamy skórkę.
  2. Ugotowaną i odsączoną ciecierzycę przekładamy do blendera, dodajemy wodę, sól morską, kumin i miksujemy na gładką masę. Następnie dodajemy obraną paprykę, czosnek i olej, który pozostał po pieczeniu. Całość ponownie miksujemy do uzyskania gładkiej konsystencji. Podajemy z ciepłymi plackami naan.

Komentarz: Przed podaniem hummus dobrze jest posypać ziołami – np. czarnuszką, albo czosnkiem niedźwiedzim, kuminem, ostrą papryką chili, kolendrą.