LOOK OF THE DAY

earrings and ring / kolczyki i obrączka – YES

black cotton top / czarna bawełniana bluzka – H&M

leather bag / skórzana torba – Balagan

trousers / spodnie – Mango

shoes / buty – Chanel

   Even though my presence at the premiere of CHANEL’s fall-winter novelties in Warsaw is for me an element of professional duties, I had a totally different impression – everyone warmly greeted also the baby on my shoulder, and the conversations with aunts-bloggers and another fledgling mother (JestemKasia) was pure pleasure. Olivia Kijo whom you can remember from TOP5 posts and whom I hadn’t had the occasion to meet before, amused us to tears with her anecdotes from the online world. She cited, for example, a comment that she read concerning her outfit that was left on the blog – someone assumed that her pointy shoes were suitable for killing spiders on the wall at most ;).

* * *

Chociaż obecność na premierze jesienno-zimowych nowości od CHANEL w Warszawie jest dla mnie jakimś elementem zawodowych obowiązków, to wrażenie miałam zgoła odmienne – z dużą serdecznością powitano również maleństwo na moim ramieniu, a pogawędki z ciotkami-blogerkami i inną świeżo upieczoną mamą (JestemKasia) były czystą przyjemnością. Olivia Kijo, którą kojarzycie pewnie z wpisów TOP5, a której wcześniej nie miałam okazji poznać osobiście, rozbawiała nas do łez swoimi internetowymi anegdotami. Przytoczyła na przykład komentarz, przeczytany kiedyś na moim blogu na temat swojej stylizacji – ktoś uznał, że jej buty z dużym czubkiem nadają się co najwyżej do zabijania pająków przy ścianie ;). 

5 wyjątkowych polskich sklepów internetowych, w których zrobisz fajne zakupy.

   

 

   In the past, online shopping meant mostly access to foreign brands that weren’t available at shopping malls. I did my first online shopping on the Asos British website – I didn’t have full access to Wi-Fi at home so everything was happening in a pretty restless atmosphere (I wonder, how many of you remember the times when you had to reconnect the cable from the stationary telephone to your computer in order to connect to GaduGadu ;)), and when the parcel finally arrived, I felt sick whenever I thought about the return process. Today, I don’t need a cable or a computer as I can do the shopping on my mobile phone in all possible places. Things that I buy have changed as well – online, I search mostly for ideally selected products, and it’s best if they are Polish. I avoid wasting time on large online stores that have everything in their offer. I prefer smaller ones run by people who are passionate about what they do and today, I’d like to share a few of my favourites with you. Were you familiar with any of them?

* * *

   Kiedyś zakupy w sieci oznaczały przede wszystkim dostęp do zagranicznych marek, których nie sposób było znaleźć w centrach handlowych. Moje pierwsze wirtualne zakupy zrobiłam na brytyjskiej stronie Asos – nie miałam jeszcze wtedy stałego dostępu do Internetu w domu, więc wszystko odbywało się w dosyć nerwowej atmosferze (ciekawa jestem kto z Was pamięta czasy, gdy trzeba było przepiąć kabel ze stacjonarnego telefonu do komputera, aby połączyć się z GaduGadu ;)), a gdy paczka w końcu doszła, to na myśl o procedurze zwrotu robiło mi się niedobrze. Dziś nie potrzebuję już ani kabla, ani komputera, bo zakupy mogę robić przez telefon w każdym możliwym miejscu. Zmieniło się też to, co kupuję – w sieci szukam przede wszystkim idealnie wyselekcjonowanych produktów, najlepiej polskich. Szkoda mi czasu na wielkie sklepy internetowe, które mają w swojej ofercie wszystko. Wolę te mniejsze, prowadzone przez pasjonatów i dziś chciałabym się podzielić z Wami kilkoma ulubieńcami. Znaliście któryś z nich?

Fridge by yDe to krok dalej niż kosmetyki ekologiczne. Międzynarodowe certyfikaty kosmetyków naturalnych są dosyć liberalne (dopuszczają użycie wielu substancji syntetycznych, w tym konserwantów, jak również alkoholu etylowego). Fridge nie stosuje żadnych konserwantów ani alkoholu etylowego. 

 

 

 

1. Fridge by yDe

When I first read an article on fresh cosmetics, I quickly took the bait and forked over 1.9 bomb serum by Fridge. Since then some time has passed, but the products of this brand are always welcome in my fridge. There exist a few reasons why Fridge by yDe found its place on today’s list – it’s Polish, the products are known around the world, the brand doesn’t test on animals, and the ingredients are pure and top-quality. The cosmetics don’t contain preservatives, synthetic substances, and ethyl alcohol (in order for them to maintain their properties, they need to be kept in a fridge, and for most of their products the freshness is guaranteed for 2.5 months from the date of their production. Additionally, the compositions are simple and short, owing to which the concentration of each active substance is high translating into their effectiveness. 

* * *

1. Sklep Fridge by yDe

Gdy pierwszy raz przeczytałam artykuł o świeżych kosmetykach szybko połknęłam haczyk i szarpnęłam się na 1.9 serum bomb od marki Fridge. Od tego czasu minęło już sporo lat, ale produkty od tej marki są w mojej lodówce zawsze mile widziane. Istnieje kilka powodów dla których sklep Fridge by yDe trafił na dzisiejszą listę – jest polski, produkty znane są na całym świecie, marka nie przeprowadza testów na zwierzętach, a do składów nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Kosmetyki nie zawierają konserwantów, substancji syntetycznych i alkoholu etylowego (by zachowały swoje właściwości, należy trzymać je w lodówce, a gwarancja ich świeżości to dla większości kosmetyków Fridge by yDe 2,5 miesiąca od daty produkcji). Dodatkowo, składy kosmetyków są proste i krótkie, dzięki temu stężenie każdej substancji aktywnej w kremie jest wysokie, co przekłada się na działanie. 

pigwoniada z miodem od Świat Pigwowca // konfitura z pomarańczy i dynii marki Ogródek Dziadunia  // marokańska pasta orzechowa od  Le Papu // pasta z wędzoną papryką od Le Papu // bulion lubczykowy Visana // przyprawa do chleba z masłem Visana

 

 

2. Jadłosfera

Probably many of you think that stores with local and natural food products should be stationary by principle as contact with the seller is of essence here. In case of Jadłosfera, I think that it’s worth changing your opinion. I remember how I sent an inquiry about the availability of honey – it was May, and my larder was almost empty. Ms. Agnieszka responded that the honey at her store comes from really environmentally-friendly and reliable apiaries so if the honey on her site is unavailable, it’s impossible to make an additional order – you need to wait at least a few months as bees need some time to produce it. Therefore, I probably committed some kind of apiarian faux pas, but Ms. Agnieszka (who is the owner of a blog with healthy and quick recipes) wasn’t repulsed by my question and recommended rose preserve as consolation. Then, my shopping accelerated – a revelation are surely pasta sauces (Moroccan with nutswith smoked paprika) that require only frying some onion and adding a few things from the bottom of your fridge to cook delicious pasta for dinner. I also recommend lovage bouillonspice for bread with butter and a wide choice of eco olive oils and other oils. 

* * *

2. Jadłosfera

Pewnie wiele z Was uważa, że sklepy z lokalną i naturalną żywnością powinny być stacjonarne z założenia, bo w takich przypadku kontakt ze sprzedawca jest naprawdę ważny. W przypadku Jadłosfery myślę, że warto zmienić zdanie. Pamiętam, jak wysłałam zapytanie o dostępność miodów – był maj, a moja spiżarka świeciła pustkami. Pani Agnieszka napisała mi jednak, że miody w jej sklepie pochodzą z  n a p r a w d ę  ekologicznych i sprawdzonych pasiek więc jeśli miód na jej stronie jest niedostępny, to niemożna go domówić – trzeba poczekać co najmniej kilka tygodni, bo przecież pszczoły muszą mieć czas, aby go zrobić. Popełniłam więc chyba jakieś pszczelarskie faux pas, ale pani Agnieszka (która na co dzień prowadzi bloga ze zdrowymi i szybkimi przepisami) nijak się do mnie nie zraziła i na pocieszenie poleciła konfiturę z płatków róży. Potem już rozpędziłam się w zakupach – odkryciem są pasty (marokańska z orzechamiz wędzoną papryką) do których wystarczy podsmażyć cebulkę i dodać trochę rzeczy leżących na dnie lodówki, aby ugotować pyszny makaron na obiad. Polecam też bulion lubczykowyprzyprawę do chleba z masłem i szeroki wybór ekologicznych oliw i olei. 

Spinka "łapacz" Turtle Story // Torebka kubełek Balagan // Okulary przeciwsłoneczne Meller // Kapelusz Paris+Hendzel Handcrafted Goods

 

 

3. SHOWROOM

For quite some time, Polish brands have been offering a few more products than only a jersey dress or a T-shirt with a hamburger printed on it. Today, buying products with the “made in Poland” label is not only a form of patriotism – much more frequently, our native brands create items that become a real seasonal “must have” (even for many upcoming seasons). Really well-made, exceptional, and mostly difficult to get – these are the traits of such products in comparison to those available at chain stores. SHOWROOM promotes independent designers from all over Europe, but you will find there a wide gamut of Polish products. The store’s motto is “Wear it first” and even though I’m trying to avoid competing against anyone, I found a few gems that I’ve already saw at the profiles of a few of my favourite niche influencers. There’s a sale going on, so you should definitely check out their website.

 * * *

3. SHOWROOM

Od dłuższego czasu polskie marki mają do zaoferowania znacznie więcej niż sukienkę z dreso-podobnego materiału czy bluzę z nadrukowanym hamburgerem. Dziś kupowanie produktów z metką "made in Poland" nie jest już tyko formą patriotyzmu – coraz częściej nasze rodzime marki tworzą rzeczy, które stają się prawdziwymi "must have" sezonu (albo sezonÓW). Świetnie wykonane, wyjątkowe i przede wszystkim trudno dostępne – tymi cechami wyróżniają się na tle sieciówkego asortymentu. Sklep internetowy SHOWROOM promuje niezależnych projektantów z całej Europy, ale znajdziecie tam przede wszystkim całą gamę produktów od polskich marek. Motto sklepu to "Wear it first" i chociaż ja staram się z nikim nie ścigać, to w ofercie znalazłam kilka perełek, które widziałam już wcześniej u moich ulubionych niszowych influencerek. Właśnie trwa wyprzedaż, więc zajrzyjcie koniecznie na tę stronę.

Idealna sukienka na plażę od Muuv. Dostępna właśnie w SHOWROOM. 

 

 

4. Insignis Publishing House

This choice is a consequence of my culinary experiments. Recently, for obvious reasons we’ve been avoid eating out. That’s why I’m digging out old cookbooks and purchase new ones to broaden the home menu. I love those with beautiful photos and sophisticated traditional French cuisine, but when it comes to the actual cooking, it turns out that only Jamie’s recipes remain within my skill range ;). That’s why I have enriched my home library with “Jamie's Ministry of Food”, and I also bought “Chasing the Sun” and “The Diary of a Bookseller” by Shaun Bythell. The last book starts with the following excerpt:

* * *

4. Wydawnictwo Insignis

Ten wybór to konsekwencja moich kulinarnych eksperymentów. W ostatnim czasie z oczywistych względów staramy się nie jeść w knajpach, więc odkopuję stare książki kulinarne i kupuję nowe, aby poszerzyć domowe menu. Uwielbiam te z pięknymi zdjęciami i wyszukaną tradycyjną kuchnią francuską, ale gdy przychodzi co do czego, to okazuje się, że tylko przepisy Jamie'go jestem w stanie ogarnąć ;). uzupełniłam więc swoję biblioteczke o "Każdy może gotować", a przy okazji zakupiłam też "W pogoni za słońcem" i "Pamiętnik Księgarza" autorstwa Shaun Bythell. Ta ostatnia książka zaczyna się tak:

 

 

Would I like to be a bookseller de métier? On the whole—in spite of my employer’s kindness to me, and some happy days I spent in the shop—no. George Orwell, “Bookshop Memories,” London, November 1936

Orwell’s reluctance to commit to bookselling is understandable. There is a stereotype of the impatient, intolerant, antisocial proprietor—played so perfectly by Dylan Moran in Black Books—and it seems (on the whole) to be true. There are exceptions of course, and many booksellers do not conform to this type. Sadly, I do. 

 

 

It may seem that the book about a bookseller will be equally sad as the bookseller himself, but I hadn’t read something equally funny for a long time. To the extent that I often catch myself thinking: I wonder what comment my favourite grouty Scot would have. 

* * *

"Czy chciałbym wykonywać zawód księgarza? Ogólnie rzecz biorąc, choć pracodawca traktuje mnie dobrze, a w księgarni spędziłem sporo miłych chwil – nie." George Orwell, Bookshop Memories, Londyn, listopad 1936

Niechęć Orwella do księgarskiego fachu jest zrozumiała. Funkcjonuje stereotyp niecierpliwego, nietolerancyjnego i aspołecznego właściciela księgarni – taką wspaniałą kreację stworzył Dylan Moran w serialu "Księgarnia Black Books" – która (zasadniczo) wiernie oddaje rzeczywistość. Można oczywiście wskazać wyjątki i wielu księgarzy pewnie nie zachowuje się stereotypowo. Ja, niestety, tak. 

Chociaż mogłoby się wydawać, że książka o księgarzu będzie równie smętna jak on sam, to dawno nie czytałam czegoś równie zabawnego. Do tego stopnia, że często łapię się teraz na myśli: ciekawe jak skomentowałby to mój ulubiony gburliwy Szkot. 

Portos w oczekiwaniu na kuriera. Nie czeka bynajmniej na swoje zamówienie – Portos, niczym prawdziwy pies z kreskówki, nienawidzi kurierów i pana listonosza. W każdym innym przypadku jest niczym ciepły kisiel.

pluszowa Lama od Jellycat // książeczka "Do kąpieli, króliczku" ,Dwie siostry // książeczka "Gdzie jest moja czapeczka" ,Dwie siostry // prążkowane body kimono od MarMar // perfumowane mydło do prania od KERZON X MINOIS // pianka do kąpieli od MINOIS PARIS // myszka Maileg

 

 

5. Bebespace

If you aren't familiar with this store, beware – it's really difficult not to click on “add to card” button featured on each open webpage after going through all the products. Before you can even notice, you’ll become the owners of a fluffy lama, books that your child can only read in four years, clothes that would fulfil the needs of quintuplets, and many other items that are so beautiful that you can’t resist. And speaking dead serious now – if you are searching for something for your toddler, and you are fed up with the flamboyant, plastic, and unaesthetic children’s products, you can breathe again – here, you’ll be welcomed only by meticulously selected brands. I finally found there my dream (and nice) scarf, which saved my aching shoulders. The assortment is mostly dedicated to newborns, toddlers, and children, but there is also a section for mothers with organic teas, cosmetics, and useful accessories.

* * *

5. Bebespace

Jeśli wcześniej nie znałyście tego sklepu, to uważajcie – po przejrzeniu asortymentu niezwykle ciężko jest ominąć opcję "dodaj do koszyka" przy każdej otwartej podstronie. Nim się obejrzycie, staniecie się właścicielami futrzastej lamy, książeczek, które Wasze dziecko będzie w stanie przeczytać dopiero za cztery lata, ubranek które zaspokoiłyby potrzeby pięcioraczków i wielu wielu innych rzeczy, które są tak piękne, że nie sposób im się oprzeć. A tak na serio – jeśli szukacie czegoś dla Waszego malucha, a dosyć macie krzykliwych, plastikowych i nieestetycznych artykułów dziecięcych to teraz możecie odetchnąć – tu czekają na Was tylko pieczołowicie wyselekcjonowane marki. Ja znalazłam tam w końcu wymarzoną (i ładną) chustę, która uratowała moje zbolałe ramiona. Asortyment przeznaczony jest głównie dla noworodków, niemowląt i dzieci ale nie mogło zabraknąć również sekcji dla mam z organicznymi herbatami, kosmetykami oraz przydatnymi akcesoriami.

 

 

By the way, you can use my recipe for the pasta that you can see above. It is a loose adaptation on Jamie’s pasta (I don’t remember in which book I found it). It is quick and delicious. 

Pasta in five minutes. 

Ingredients:

2 finely chopped white onions

4 slices of Parma ham

3 cloves of garlic

1 small tomato concentrate

2 tomatoes 

1 can of smoked paprika spread

1 large glass of white or red wine

hot olive oil

grated parmesan, almonds, pecan nuts

salt and pepper

favourite pasta

Directions:

Fry finely chopped onion and garlic in a pan with olive oil until transparent. Add finely sliced Parma ham. Fry everything. Put pasta into boiling water. Add tomato concentrate, paprika spread, and fry. Add finely chopped tomatoes and a glass of wine. Wait until it becomes thicker in texture. After stirring everything, add parmesan, almonds, and nuts. 

 

* * *

Przy okazji, podaję Wam przepis na makaron, który widzicie powyżej. To luźna adaptacja makaronu z przepisu Jamie'go (niestety nie pamiętam już, z której książki). Robi się go błyskawicznie i jest pyszny. 

Makaron w pięć minut. 

Skład:

2 drobno posiekane białe cebule

4 plasterki szynki parmeńskiej

3 ząbki czosnku

1 mały koncentrat pomidorowy

2 pomidory 

1 słoiczek pasty z wędzonej papryki

1 duży kieliszek białego lub czerwonego wina

pikantna oliwa

starty parmezan, migdały i orzeszki pekan

sól i pieprz

ulubiony makaron

Sposób przygotowania:

Drobno posiekane cebulę i czosnek podsmażam na patelni z oliwą do czasu aż się zeszkli. Dodaję szynkę pokrojoną w drobne paski. Podsmażam. Wstawiam makaron do gotującej się wody. Dodaję przecier pomidorowy, pastę z papryki, podsmażam. Dodaję drobno pokrojone pomidory i kieliszek wina. Czekam aż sos zgęstnieje. Po wymieszaniu z makaronem dodaję parmezan, migdały i orzeszki. 

 

* * *

 

LOOK OF THE DAY – La Belle Epoque with modern touch

rings and earrings / pierścionek, obrączka i kolczyki koła – YES

silk dress and leather sandals / jedwabna sukienka i sandały – &Otherstories

   

 The canons of evening style are in principle resistant to the influence of new trends in comparison to what we wear on a daily basis. Thus, it’s more difficult to notice that the high heels that have been perfectly practical for the last seven seasons have gone out of fashion. It seems that everything is all right, and yet it still seems to us that our tried and tested date or event outfit needs a refreshment. So what should we pay attention to? We don’t have to go for the famous model of Dior shoes right away, but surely it’s worth paying attention to something fresher than a pair of classic high heels. The delicate sandals endorsed by The Row are definitely a great inspiration – I chose a considerably cheaper (but leather) model from a chain store.  

   What about the outfit? I think that it’s fair to say that white and all of its cousins have now supplanted black colour. A sure thing that will definitely look modern is the delicate airy fabric, like silk, in all of its variations. You can check out a few inspirations hereherehere and here, and you’ll surely figure out what everything is about. I also added my favourite hoops as it is a detail, owing to which I always feel feminine. 

* * *

Kanony stylu wieczorowego są z założenia bardziej oporne na wpływ nowych trendów, niż to co nosimy na co dzień. Trudniej więc dostrzec, że szpilki, które świetnie się sprawdzały przez ostatnie siedem sezonów stały się niemodne. Niby wszystko jest w porządku, a jednak mamy wrażenie, że nasz sprawdzony zestaw na randkę czy imprezę potrzebuje odświeżenia. Na co więc zwrócić uwagę? Nie musimy wskakiwać w słynny model pantofli Dior, ale na pewno warto zwrócić uwagę na coś świeższego niż klasyczne szpilki. Delikatne sandałki lansowane przez markę The Row to na pewno dobra inspiracja – ja wybrałam znacznie tańszy (ale też skórzany) model z sieciówki.  

   A co z kreacją? Myślę, że można pokusić się o tezę, że biel i jej wszystkie kuzynki wyparły na ten moment czerń. Pewniakiem, który na pewno będzie wyglądał nowocześnie, jest delikatny, zwiewny, jak jedwab materiał w różnych wariacjach. Zerknijcie na kilka inspiracji tutaj, tutajtutaj i tutaj, a na pewno zorientujecie się o co chodzi. Ja dodałam jeszcze moje ulubione kolczyki koła, bo to detal, dzięki któremu zawsze czuję się kobieco. 

Blanc et Noir – Paryż i nowa odsłona kolorów według CHANEL

   Ktoś kiedyś powiedział, że Paryż jest niezgłębiony, jak ocean – zmienia się, rozszerza i co chwilę pokazuje inne oblicze. Zawsze gdzieś pod skórą to czułam, gdy zmęczona, z tysiącem nowych zdjęć na aparacie czekałam, aby wejść na pokład samolotu odlatującego do Polski. „Byłam tu już tyle razy, a z każdą wizytą dostrzegam coś innego, wracam w innym nastroju”. Nie inaczej było teraz – w nowej roli, odrobinę zakręcona, ale szczęśliwa, że podołałam z organizacją tej przedziwnej eskapady. Chociaż towarzyszył mi mąż i nasze siedmio-kilogramowe szczęście to przyczyna mojej podróży była stricte służbowa. Na kilka godzin przeniosłam się do świata, w którym luksus pędzi za prostotą, sztuka przeplata się z technologią, a biel z czernią. To ostatnie połączenie stało się w pewnym momencie znakiem rozpoznawczym najsłynniejszego na świecie domu mody.

   Barwy mają potężną moc. Komunikują nam, z kim mamy do czynienia, czasem są wyrazem propagowanych wartości czy umiejętności przestrzegania ogólnie przyjętych norm zachowania. A biel i czerń są z nich wszystkich najpotężniejsze. To kolory początku i końca, ślubów i pogrzebów, czystości i mroku, yin i yang. Zależnie od kultury mają odmienne, niekiedy przeciwstawne znaczenie. Biel według europejskich tradycji kojarzy się z niewinnością, jest barwą aniołów i życia. W dalekiej Azji uważa się ją jednak za kolor nieszczęścia i żałoby. Natomiast czerń to w Chinach symbol szczęścia, w kulturze Egiptu kolor kojarzony z życiodajnym mułem Nilu i potencjałem czarnej ziemi dającej urodzajne plony. W Japonii czarny pas oznacza osiągnięcie mistrzostwa, biały – najniższy stopień wtajemniczenia. Z kolei według Lucii Pici, dyrektor kreatywnej CHANEL Beauty, te dwa kolory tworzą perfekcyjną harmonię i to na nich postanowiła skupić się tworząc swój najnowszy projekt.

To zdjęcie to oczywiście żart – w trakcie tego wyjazdu ani przez chwilę nie miałam czasu czytać ;). Do Paryża dotarliśmy po południu więc czas upłynął nam na rozgoszczeniu się w hotelu i kolacji. 

   To właśnie na premierę jej kolekcji zostałam zaproszona nad Sekwanę. Tuż po śniadaniu, wraz z naczelną ELLE: Martą Drożdż, redaktor magazynu Pani: Danutą Bybrowską i z pewnością dobrze Wam znaną Jessicą Mercedes, ruszyłyśmy w stronę Grand Palais. Z pokazów CHANEL kojarzymy główną przestrzeń pałacu znajdującą się pod słynną przeszkloną kopułą, ale tym razem marka postanowiła zabrać nas w nieznane zakamarki. Czułam się trochę, jak bohater filmu „Hugo i jego wynalazek”, który zamieszkał w meandrach paryskiego dworca, wśród jego metalowych trzewi i nikomu nieznanych kryjówek. Z tą różnicą, że o żadnym nieporządku czy chaosie nie było mowy – polowy salon, od którego zaczęłyśmy naszą wycieczkę, wyglądał, jak wyjęty z żurnala.

Makijaż wykonany przy użyciu kosmetyków CHANEL z kolekcji NOIR ET BLANC w mojej minimalistycznej wersji. 

   Po krótkim przywitaniu i pokonaniu sporej liczby schodów przeciwpożarowych dotarłyśmy do poddasza pałacu, aby zobaczyć tam krótkie filmy autorstwa Clary Cullen – CHANEL potrafi zaprezentować nową linię kosmetyków w taki sposób, że czujesz się, jak na wystawie sztuki nowoczesnej w najlepszym wydaniu. Za kolejnymi drzwiami czekała już na nas Lucia we własnej osobie. Dokładnie opisała swoją pracę nad nowymi kosmetykami i pokazała, jak je stosować – myślałam, że po magicznym rozświetlającym podkładzie (również od CHANEL), o którym pisałam tutaj już niewiele rzeczy mnie zdziwi, ale dyrektor kreatywna CHANEL wciąż zaskakuje swoim nowatorskim podejściem do błysku na twarzy.

Lucia Pica. 

Produkty z kolekcji NOIR ET BLANC DE CHANEL:

Rozświetlacz w żelu Le gel paillete // dwa zestawy cieni Les 4 ombres (334 modern glamour i 332 noir supreme) // Cienie rozświetlające Ombre premiere top coat (327 penombre i 317 carte blanche) // Błyszczyki w kolorze czerni i krystalicznej bieli Rouge coco gloss (816 laque noire i 814 crystal clear) // kredki do oczu stylo yeux waterproof (88 noir intense i 949 blanc graphique) // Tusz do rzęs Le volume ultra-noir de Chanel (90 ultra-noir) // Matowe pomadki Rouge allure velvet extreme (130 rouge obscur i 128 rose nocturne) // Matowe pomadki w płynie Rouge allure liquid powder (974 timeless i 978 bois de nuit) // Lakiery do paznokci Le vernis (713 Pure black i 711 pure white).

   Możecie się tylko domyślać, że chociaż prezentacja była dla mnie prawdziwą estetyczną ucztą, to do hotelu pędziłam, jak na skrzydłach – nie przywykłam do kilkugodzinnych rozstań. A poza tym, mieliśmy w planie odwiedzić kilka ulubionych miejsc. „Zdjęcia obrobię później, tekst i tak muszę przemyśleć, a Paryż nie będzie czekał” – pomyślałam. Pozwólcie więc, że przemycę tu jeszcze kilka zdjęć z beztroskiego spaceru po paryskich ulicach.

I jeszcze jedna krótka informacja na koniec. Kosmetyki z tej kolekcji dostępne będą w butiku CHANEL w Galerii Mokotów od 15 lipca, w perfumeriach miesiąc później. 

* * * 

 

 

LOOK OF THE DAY – czyli jak plażować w dobrym stylu.

skirt / spódnica – MLE Collection 

swimsuit / kostium kąpielowy – Moiess

shoes / klapki – Saint Laurent

bag / torba – CHANEL

    Recently, there has been much fuss about beach fashion and everything around it. Even though no more than a week ago, I came across a man wearing only briefs at my grocery store, I feel that a considerable part of tourists is trying to adjust the generally accepted norms and avoid parading around the city half naked. In this post, however, I won’t be focusing on the obvious issues – I’m sure that the readers of Makelifeeasier.pl are well aware that the beach is a beach and the city is still a city.  

   There exist many canons of holiday outfits that are more difficult to spot right away. Resting is not about racking one’s brain about whether we’re dealing with some kind of faux-pas, but I think that no one likes a situation when our shortcomings in upbringing lead to other people’s confusion. Some will think – stop exaggerating, me running through a restaurant and ordering a coke is not that big of a deal, that will only take a moment and I’m back at the beach in next to no time – not going into much detail, I’ll just say that no waiter or restaurant manager won’t say a word in my home town, Sopot, but abroad there’s a risk of a short sharp exchange of opinions if you don’t follow the generally accepted beach etiquette. These rules, however, aren’t a result of the restaurant staff having a snob nature, but a result of taking care of other guests. I think that regardless of whether we are sunbathing in Biarritz, on the coast of Amalfi, camping on a peninsula, or at a stone’s throw away from Jastarnia, it’s best to follow the highest standards.

1. I chose this beach already some time ago.  

   The beach savoir-vivre is not only about the outfit. Especially in case you chose the sunny Italy as your holiday destination, remember that people approach the topic of taking a scrap of the beach for yourself differently. The Italians really appreciate their space, but, at the same time, they are very meticulous in avoiding to trespass the space of other beachgoers. They also try to take as little space as possible – only as much as they need, which is very important at rocky and narrow beaches. I remember how after a three-hour hike (you can read the blood-curdling post here), I made it to the famous Cala Goloritze on Sardinia. Each beachgoer had a really tiny towel, no larger than hand towels, all items such as shoes, clothes, or water bottles were placed in order behind them, instead of being scattered all around, and even despite the fact that the beachgoers were setting up their austere camps very close to each other (there were plenty of people and the beach was really tiny), each person was trying not to disrupt the peace of other people around them. No one was skimming three square metres with a windbreaker or other items – the beach was perceived to be common good requiring compromises and humbleness.

2. When a swimsuit is not enough?  

   In order to avoid talking about the beach dress code for hours on end, I’ll put it as simple as possible. If we want to sit at a table to eat or drink, regardless of whether it’s a restaurant or a beach, fish and chip shops, or hotel terrace by the pool, we should wear some clothes (and not only cover ourselves with a towel). An airy even slightly see-through dress is enough in case of a bikini or a pareo, shorts, or a skirt in case of a one-piece swimsuit. Men have a simple task, it’s enough for them to forego wearing close-fitting swim shorts and replace them with regular shorts – then, it’s enough to wear a t-shirt (or even better – an airy shirt). If the tables are located on the beach, we should be wearing some kind of footwear.  

   Some claim that if we are ordering food to the deck chair, we should also wear clothes if the meal requires using cutlery (when we are using a fork and a knife we are forced to acquire the same position to the one by the table as well).

3. When in Rome, do as the Romans do.  

   The above-mentioned rules are surely valid in Europe, but it’s also great to remember about some regional nuances. In Poland, topless sunbathing is seen as something eccentric, but you shouldn’t be surprised that it’s something ordinary on the southern coast of France.  

At most Italian beaches, local dwellers are really silent and calm, and there is an unwritten rule not to bring your own food to the beach. Don’t be surprised when a moment after you spread your towel on the sand, a waiter appears out of nowhere by your side wanting to take your order – it means that the beach is, in fact, private and you need to hire a deck chair or order something to eat if you want to use it (it often happens that you are simply required to pay an entrance fee).  

   I’m sure that some of you have discovered other nuances that you should follow to avoid awkward situations. I’ll eagerly read about them in the comments. By the way, I’d like to also inform you about the MLE Collection sale. You can buy all products at lower prices starting from Friday.

* * *

   O modzie plażowej i „około plażowej” mówi się w ostatnim czasie całkiem sporo. I chociaż nie dalej niż tydzień temu spotkałam w swoim warzywniaku pana ubranego w same slipki, to mam wrażenie, że spora część turystów stara się dostosować do ogólnie przyjętych norm i nie paradować po mieście na wpół nago. W tym wpisie nie będę więc skupiać się na tak oczywistych kwestiach – jestem pewna, że Czytelniczki Makelifeeasier.pl doskonale zdają sobie sprawę, że plaża to plaża, a miasto to miasto.

   Istnieje jednak wiele kanonów wakacyjnego stroju, które trudniej wyłapać na pierwszy rzut oka. W wypoczynku nie chodzi co prawda o to, aby wciąż zakrzątać sobie głowę tym, czy nie popełniamy jakiegoś faux-pas, ale chyba nikt z nas nie lubi sytuacji, kiedy nasze braki w wychowaniu powodują konsternacje wśród innych. Niektórzy pomyślą sobie – bez przesady, co to za problem, że przebiegnę w kostiumie kąpielowym przez tę restaurację i zamówię przy barze colę, przecież to tylko moment i zaraz wracam na plażę – nie wdając się w szczegóły, powiem tylko, że o ile w moim rodzimym Sopocie pewnie żaden menadżer ani kelner nie zwrócą Wam uwagi, to za granicą istnieje ryzyko ostrej wymiany zdań, jeśli nie zastosujecie się do ogólnie przyjętej plażowej etykiety. Te zasady nie biorą się jednak z bufoniarstwa restauracyjnego personelu, a z troski o komfort pozostałych gości. W moim przekonaniu niezależnie od tego, czy opalamy się w Biarritz, na wybrzeżu Amalfi, półwyspowym campingu czy nieopodal Jastarni warto spełniać najwyższe standardy.

1. Zaklepałam sobie tę plażę.

   Plażowy savoir-vivre nie dotyczy jedynie stroju. Zwłaszcza jeśli za kierunek wybraliście sobie słoneczną Italię to pamiętajcie, że inaczej podchodzi się tam do tematu „zagarniania plaży” dla siebie. Włosi bardzo cenią sobie swoją przestrzeń, ale jednocześnie skrupulatnie dbają o to, aby nie naruszać przestrzeni innych osób. Starają się też nie zagarniać zbyt wiele miejsca – tylko tyle ile trzeba, a to na wąskich i skalistych plażach jest bardzo ważne. Pamiętam, jak po trzygodzinnej wspinaczce (mrożący krew w żyłach wpis przeczytacie tutaj) dotarłam do słynnej Cala Goloritze na Sardynii. Każdy miał tam ręcznik nie większy niż te używane do rąk, wszystkie przedmioty takie jak buty, ubranie czy butelka wody były ustawione na nim, a nie porozrzucane naokoło i chociaż plażowicze rozkładali swoje ascetyczne obozy bardzo blisko siebie (ludzi było mnóstwo a plaża maleńka), to każdy dbał o to, aby swoją obecnością nie naruszać spokoju innych osób. Nie było mowy o tym, aby ktoś zagarnął sobie trzy metry kwadratowe parawanem, czy innymi sprzętami – plaża, jako dobro wspólne, wymaga ze strony zwiedzających kompromisów i pokory.

2. Kiedy kostium to za mało?

   Aby specjalnie się nie rozwodzić, na temat plażowego dresscode'u ujmę to najprościej, jak się da. Jeśli siadamy do stołu, to niezależnie od tego, czy jest to restauracja na plaży, smażalnia ryb czy hotelowy taras przy basenie, powinniśmy się ubrać (a nie tylko owinąć ręcznikiem). Wystarczy zwiewna, nawet prześwitująca sukienka w przypadku bikini lub pareo, szorty albo spódnica w przypadku kostiumu jednoczęściowego. Mężczyźni mają proste zadanie, bo wystarczy, że zrezygnują z obcisłych kąpielówek i zastąpią je szortami – wtedy wystarczy, że włożą t-shirt (albo jeszcze lepiej – przewiewną koszulę). O ile stoliki nie są ustawione na piasku, to powinniśmy mieć na nogach obuwie.

   Niektórzy twierdzą, że jeśli do leżaka zamawiamy jedzenie, to również powinniśmy się ubrać, jeśli posiłek wymaga użycia sztućców (posługując się nożem i widelcem także jesteśmy zmuszeni do przyjęcia pozycji podobnej do tej przy stole).

3. Co kraj to obyczaj.

   Powyższe zasady sprawdzą się z pewnością w całej Europie, ale dobrze jest też pamiętać o pewnych regionalnych niuansach. W Polsce opalanie się topless jest uważane za coś ekscentrycznego, ale niech nie zdziwi Was fakt, że na południowym wybrzeżu Francji już zupełnie nie.

   Na większości włoskich plaż tubylcy są naprawdę bardzo bardzo cicho, a niepisaną zasadą jest nieprzynoszenie ze sobą własnego jedzenia. Nie zdziwcie się jeśli minutę po tym, jak rozłożycie swój ręcznik, znikąd pojawi się kelner, który będzie chciał przyjąć zamówienie – to oznacza, że plaża w gruncie rzeczy jest prywatna i aby na niej przebywać należy wynająć leżak lub zamówić coś do jedzenia (często trzeba też po prostu zapłacić za wstęp).

   Jestem pewna, że niektóre z Was odkryły jeszcze inne niuanse, których przestrzeganie pozwoli nam uniknąć skrępowania. Bardzo chętnie poczytam o nich w komentarzach. Przy okazji tego wpisu chciałabym też poinformować Was o wyprzedaży MLE Collection. Od piątku można kupić wszystkie produkty w niższej cenie.

Last Month

   Punnets of strawberries, armfuls of fragrant peonies, handfuls of green pea, and the sun so strong that it would be a pity not to use it – this June was really beautiful. I was trying to grab the camera as often as possible (which is extremely infrequently, as my hands are usually occupied with a 7-kilogramme toddler) to make sure that I can share with you a few snapshots from the last few weeks. There’s a little bit of Warsaw, Kashubia, and food. The dominant element is the beach and the sea as the weather was effectively driving me out of my home.

* * *

   Kobiałki truskawek, naręcza pachnących piwonii, garście przepełnione świeżym zielonym groszkiem i słońce prażące z taką siłą, że aż żal z niego nie korzystać – ten czerwiec był naprawdę piękny. Starałam się sięgać po aparat tak często, jak to tylko było możliwe (czyli nadzwyczaj rzadko, bo moje ręcę zajęte są zwykle noszeniem siedmiokilogramowego bobasa), aby dziś móc podzielić się z Wami ujęciami z ostatnich kilku tygodni. Jest trochę Warszawy, Kaszub i jedzenia. Prym wiedzie jednak plaża i morze, bo pogoda skutecznie wypędzała mnie z domu.

1. Moje ulubione jedwabne gumki do włosów. // 2. Kolejna podróż przed nami, więc zabieramy się za pakowanie. Fotel 366 w wersji mini jest od Muppetshop. // 3. Orłowskie molo widoczne z psiej plaży w Sopocie. Piękne o każdej porze dnia. // 4. Pierwsze treningi po naprawdę długiej przerwie. Bez wiatraka byłoby ciężko ;). // Kaszuby to moja miłość z dzieciństwa. To tu łapałam żaby, uczyłam się pływać w Jeziorze Gowidlińskim i pierwszy raz w życiu zostałam użądlona przez pszczołę. Łączyno, Sierakowice, Kistowo, Sulęczyno to miejsca, do których wracam co roku – chociaż na kilka godzin. Oj, jak bardzo bym chciała nauczyć miłości do wsi nowe pokolenie! Portosowi, jakby ktoś pytał, nie przeszkadzał brak zasięgu ani komary.Słodkości z wiejskiej piekarni, świeże powietrze, sielankowy klimat – czy może być coś lepszego? Uprzedzając Wasze pytania – kurtka pochodzi z H&M.Portos w swoim stadzie.1. Idealny strój na upalny dzień ;). Kostium kupiony w Oysho. // 2. Długo nie mogłam się zdecydować na tę torebkę, ale nie żałuję. // 3. Niby tak spokojnie, ale w tle słyszę już zniecierpliwione gaworzenie. // 4. Gdy masz wrażenie, że upijasz się zapachem…//Paleta morskich kolorów.1. Mogłabym tak spędzać całe dnie… // 2. Dla każdego coś dobrego! Bolognese w wersji beglutenowej i bardzo glutenowej ;). // 3. Myślicie, że minęłam się z powołaniem? ;)  // 4. Plażowanie zakończone sukcesem – opalenizna na złoty medal. //Kawa dla dziewczyn, ciasto dla mnie. W moim domowym biurze praca wre.SAM na Żoliborzu. Super śniadania i obsługa miła dla Portosa.Gdybym mieszkała w stolicy, myślę że każdego dnia spacerowałabym w warszawskich Łazienkach.1. Zimny arbuz. Czego chcieć więcej? // 2. Pozdrowienia dla wszystkich mam prowadzących własną działalność. // 3. Warszawski antykwariat. // 4. Wycieczka po Żoliborzu. //W trakcie wizyty w Warszawie nasz przyjaciel, Maciek, który z zawodu jest architektem, wziął nas na wycieczkę po Żoliborzu. Przez prawie trzy godziny dreptaliśmy sobie po tej dzielnicy – gdybym miałam kiedyś zamieszkać w Warszawie to tylko tu!Dziwne ale pyszne specjały w słynnej Reginie. 1. Morelowy sezon już się skończył, ale uwierzcie mi, że robiąc słynne "morelowe ciasto" miałam ich tyle kilogramów, że na spokojnie mogłam otworzyć na podwórku stragan i sprzedawać je hurtowo. // 2. Najlepsze zakupy. // 3. Łazienki po raz kolejny. // 4. Sopocka plaża i nasz służbowy dresscode. Najgorętszy dzień w tym roku. Nawet na plaży w Orłowie pełno ludzi. 1.  Jaśminowiec w ogrodzie moich rodziców. Rozpanoszył się tak bardzo, że aby przejść na drugą stronę ogrodu, trzeba utonąć na chwilę w jego kwiatach. // 2. Te małe chmurki absolutnie nie przeszkadzały w plażowaniu. // 3. Nadmorska bryza, czyli czerwcowe zbawienie.  // 4. Najszybszy deser na świecie. //Kaszubskie truskawki ze śmietaną zawsze zażeraliśmy razem z tatą. Dziś dzieli nas dokładnie 1346 kilometrów ale ja wiem, że on zawsze jest obok. Dzień Taty upłynął nam pod znakiem tego deseru – w Sopocie częstowałam kogoś, kto świętował tę okazję po raz pierwszy :). Gdy afrykańskie upały dokuczały nad morzem… Czy to nie jest kwintesencja lata? Nastrój francuskiej riviery zapewniają spienione fale i sukienka w stylu vintage. Te pierwsze znajdziecie w Sopocie, tej drugiej poszukajcie w sklepie internetowym polskiej marki LABO. Mój model jest perfekcyjnie odszyty i posiada kieszenie.1. Bita śmietana, mogłabym ją jeść łyżkami. // 2. Ekhm… nie zwracajcie uwagi na Portosa, nie on miał być bohaterem tego zdjęcia więc walcząc o uwagę postanowił się popisywać. To czerwone drewniane krzesełko to słynny Tripp Trapp, który został zaprojektowany w 1972 roku. Jestem fanką klasycznych mebli z historią i nie chcę co roku kupować nowego krzesełka dla dziecka – to miło że jest jakaś alternatywa dla plastikowych wielgachnych instalacji z milionem funkcji, na które i tak nie mam miejsca. // 3. Kocham to poranne światło. // 4. Wiosenne bukiety. Piwonie i rumianek. //Gdy jesteśmy głodni, ale nie chce nam się iść do sklepu ;). Po pięciu minutach dodają makaron i obiad gotowy.      1. Wejście na plażę numer… ha! Nie powiem :). // 2. Gdy piątego czerwca opublikowałam na blogu artykuł z tym przepisem nie spodziewałam się, że połowa Użytkowniczek Instagrama ruszy do kuchni. Nie ma dnia, żebyście nie oznaczały mnie na stories i na zdjęciach z Waszymi wypiekami. Bardzo się cieszę, jak piszecie mi, że znika w oka mgnieniu. Przetestowałam już wersję z borówkami i truskawkami i też polecam. Słynny przepis znajdziecie tutaj.  // 3. Kostium o który pytałyście w całej okazałości. // 4. Pierwsza i ostatnia kawa. A Wy ile filiżanek dziennie pijecie? //      Co wybrać? Co wybrać?!
Jeśli chcecie dowiedzieć się o tym, jaka jest różnica między setkami szamponów dostępnych na rynku, czy produkty "nietestowane na zwierzętach" rzeczywiście takie są i które kosmetyki anti-age są rzeczywiście skuteczne to zajrzyjcie do książki "Bez parabenów" autorstwa Beautrice Mautino – włoskiej biotechnolog. Świetny zdroworozsądkowy, poparty badaniami naukowymi i demaskujący nieuczciwe praktyki marketingowe poradnik na temat kosmetyków oraz pielęgnacji.W moim ogródku pojawił się nowy kącik relaksacyjny.
Kojący Bałtyk. Kto zawitał już w moje strony?

* * *