
Ranking kosmetycznych hitów przygotowuję dla Was już od dobrych kilku lat. Ten będzie jednak trochę inny niż wcześniejsze, bo i pielęgnacja wyglądała u mnie w tym roku inaczej. Nim dotarł do nas koronawirus byłam w ciąży z nakazem leżenia w łóżku aż do rozwiązania. To był naprawdę pyszny żart od losu, gdy po dziewięciu miesiącach siedzenia w domu okazało się, że na zewnątrz panuje epidemia, a ja nie mogę wychodzić na zewnątrz ani spotykać się z ludźmi. I to przymusowe uziemienie miało niemały wpływ na to, jakich kosmetyków używałam i czy w ogóle sięgałam po coś z kosmetycznej półki.
W dzisiejszym rankingu praktycznie nie będzie kosmetyków kolorowych, bo nie miałam za wielu okazji do ich używania – jednym z niewielu pozytywnych newsów 2020 roku jest to, że rezygnacja z makijażu faktycznie poprawia stan skóry (czasem zastanawiam się nad tym, czy gdy pokonamy już wirusa i życie społeczne wróci do normy, więcej kobiet odpuści sobie makijaż w ogóle, albo przynajmniej zmniejszy jego intensywność). Druga zeszłoroczna rewolucja to kwestia rzadszego korzystania z wszelkich form profesjonalnych usług kosmetycznych. Wiosną tego typu miejsca były zamknięte, a później i tak niewiele było okazji aby wyglądać „jak milion dolarów” (jako osoba trudniąca się organizacją wesel coś o tym wiem). Poza tym z usług kosmetyczki korzystałyśmy często dlatego, bo chcieliśmy mieć kompleksową usługę wykonaną w krótkim czasie, którego nam zawsze brakowało. W tym roku czasu w domu większość z nas miała więcej i mogłyśmy o wiele rzeczy zadbać same. Zresztą wystarczy spojrzeć na natężenie reklam lamp do domowej hybrydy i tym podobnych rzeczy.

1.Najlepszy krem/podkład do twarzy.
Jednym z nieuniknionych i najbardziej nieestetycznych wpadek 2020 roku, o których wcześniej nie słyszałyśmy, były ubrudzone od podkładu maseczki. Dla niektórych było to ułatwienie, bo szybciej znajdowało się odpowiednią stronę maseczki (taki żart), ale generalnie ściąganie maski na randce i zawieszenie jej na jednym uchu, tak aby spokojnie sobie zwisała, mogło trochę odstręczać. Dlatego, w tym roku podkłady poszły u mnie w odstawkę. Dobrym zamiennikiem okazał się być krem marki Phlov ”Diamond Look”, który jest według mnie czymś pomiędzy podkładem, rozświetlaczem a kremem nawilżającym. Ma mnóstwo złotych drobinek (bez obaw – skóra się błyszczy, ale wygląda to bardzo naturalnie), które nadają skórze młodszy, bardziej odświeżony kolor. Od kilku tygodni używam wyłącznie tego kremu i jak na produkt „trzy w jednym”, jestem super zadowolona. Doskonale sprawdzi się u osób, które nie lubią się mocno malować, a chciałyby uzyskać efekt naturalnie rozświetlonej skóry. Ponieważ maseczki zapewne jeszcze trochę pozostaną naszymi bliskimi przyjaciółmi, tym bardziej warto rozważyć ten produkt. Z jednej strony nie zostawia wspomnianych śladów, z drugiej: zastępuje delikatny makijaż. Teraz z kodem „MLE15” otrzymacie 15% zniżki na wszystkie kosmetyki Phlov.


2. Najlepszy kosmetyk na skórę pod oczami.
Serum pod oczy „Esteticus” marki Basiclab przepisuję z poprzedniego rankingu. Minął rok, a on niezmiennie jest moim faworytem. Miałam okazję przetestować inne kremy pod oczy, ale wróciłam z podkulonym ogonem do tej małej buteleczki. Wygrywa moje rankingi, bo naprawdę szybko niweluje zmęczenie widoczne pod oczami. Jest to też świetny kosmetyk dla osób, które mają już lekkie zmarszczki – w serum znajduje się 10% stężenie peptydu, które w niecały miesiąc redukuje zmarszczki o 28%. Serum kosztuje 64 zł z kodem „Basic2020” kupicie je za niecałe 52 złote, to naprawdę jest świetna cena za taką jakość. Kod obejmuje wszystkie kosmetyki na ich oficjalnej stronie (poza zestawami).
Koszt za buteleczkę 30ml to 45zł z kodem „MLEx21” kupicie je o 21% taniej. To również jest świetny produkt w dobrej cenie. Kod będzie aktywny do 15 stycznia – działa na wszystkie produkty ze strony miyacosmetics.com
3. Najlepsze serum do twarzy.
Maseczki ochronne nie są obojętne dla naszej skory – zawilgocona powierzchnia maseczki jest idealnym środowiskiem do rozwoju drobnoustrojów. Jestem tego dobrym przykładem bo czerwone krostki wyskakują mi idealnie w obręczy maski. W lecie ten problem nie występował, bo było ciepło (a maski nosiliśmy tylko w pomieszczeniach) – niestety, przy kilku stopniach maseczka już po paru minutach robi się wilgotna od środka. A to idealne środowisko dla bakterii. Aby uodpornić naszą skórę należy wybierać kosmetyki z probiotykami. Serum Miya „Beauty Jab” jest świetnym kosmetykiem do codziennej pielęgnacji skóry problematycznej – mieszanej, przetłuszczającej się, tłustej, z trądzikiem różowatym oraz ze skłonnością do powstawania zaskórników (Kasia nie ma w sumie żadnej z tych typów skóry, ale zdarzają jej się wypryski i wtedy używa tego produktu). Serum zawiera kwas azelainowy i glicynę, które regulują wydzielanie serum, ponadto działają matująco i uelastyczniająco. Prebiotyki równoważą mikroflorę bakteryjną, a postbiotyk „Lactobacillus Ferment” sprawia, że serum wykazuje działanie przeciwbakteryjne. Przy regularnym stosowaniu serum cera staje się widocznie zregenerowana, zrelaksowana, znikają również niedoskonałości, wyrównany zostaje jej koloryt. Ponadto dłużej zachowuje świeżość dzięki uregulowanej pracy gruczołów łojowych.
Liftingująca maska do twarzy Senelle– za 65ml trzeba zapłacić 139zł – to nie jest mało, ale maska jest wydajna. Na twarz nakłada się cienką warstwę. Myślę, że ta tubka wystarczy na kilka miesięcy przy stosowaniu nawet dwa razy w tygodniu. Z kodem „MLE15” możecie zrobić zakupy ze zniżką 15% na cały asortyment (promocja trwa tylko przez 14 dni do 21.01).
4. Najlepsza maska na twarz.
Maskę do twarzy marki Senelle.pl poleciła mi kosmetyczka wtedy, gdy trwał totalny wiosenny lockdown i wiadomym było, że mogę zapomnieć o zabiegach. Byłam wtedy świeżo po porodzie i moja cera wyglądała marnie (delikatnie mówiąc). Maska Senelle to jest absolutny „must have”. Po pierwszym zastosowaniu widać już różnicę – cera jest gładka i promienna.
Maska dosłownie naszpikowana jest najlepszymi aktywnymi składnikami (całą listę możecie zobaczyć tutaj), a mój ulubiony z tych wszystkich to ekstrakt z nektaru australijskiego kwiatu Kangaroo Paw, który pobudza syntezę tenazyny-X, pro-kolagenu I, elastyny oraz zwiększa siłę skurczu fibroblastów, dzięki czemu błyskawicznie zmniejsza widoczność zmarszczek i szorstkość skóry, redukuje wiotkość, zwiększa elastyczność, a jego działanie jest natychmiastowe i długoterminowe. Ekstrakt ma potwierdzone badaniami działanie redukujące zmarszczki wokół oczu i zmarszczki okolic szyi. UWAGA: Redukcja zmarszczek wokół oczu o 5% w stosunku do placebo jest widoczna już po 1 godzinie od nałożenia kosmetyku z 2-procentowym stężeniem tego ekstraktu, a po 28 dniach stosowania – widoczna wartość ta rośnie do 10% w stosunku do placebo. W przypadku skóry okolic szyi wartości te wynoszą odpowiednio 3 i 30 proc., choć u niektórych osób 4 tygodnie stosowania tej maski zaobserwowano spadek 65 procentowy.


5. Najlepszy żel do mycia ciała.
Malinowy żel do mycia ciała z biosiarczkową wodą od – dobrze Wam już znanej marki – Balneokosmetyki, okazał się dla mnie najlepszy w walce z rogowaceniem mieszkowym – czyli czerwonymi krostkami na ramionach (częste u osób cierpiących na skazę białkową lub nietolerancję laktozy). Poza tym doskonale wypełnia podstawowe zadania, które stawiamy przed żelem do mysia ciała – nawilża ciało na tyle dobrze, że bardzo często odpuszczam sobie użycie balsamu.
Do tego EKO Formuła, zawiera 94% składników naturalnych i jest wegański. Za 200ml zapłacicie 31zł. Oczywiście marka przygotowała dla Was kod więc teraz możecie go kupić o 20% taniej. Kod to – „styczeń", będzie ważny przez cały miesiąc i upoważnia do zakupów ze zniżką 20% na wszystko.

6. Najlepszy peeling do ciała.
Peeling do ciała to mój ulubiony kosmetyk. Zużywam ich masę. Przynajmniej raz w tygodniu nacieram nim całe ciało. W dobie pandemii i ciągłego siedzenia w domu miałam więcej czasu i mogłam przeprowadzić trochę eksperymentów. Przez dobre trzy miesiące używałam go przynajmniej raz w tygodniu i efekty są super. Nigdy nie miałam tak gładkiej i zadbanej skóry.
Mam dwóch faworytów: o zapachu róży z Phlov i o zapachu migdałów od Barwy. W dzisiejszym rankingu zwycięża ten drugi. W bardzo przyjemny sposób rozprowadza się po ciele – cukier zmienia się w delikatny krem o zapachu migdałów, jest też drobny więc nie daje tego nieprzyjemnego uczucia drapania. Daję mu 10 na 10 punktów. Teraz z kodem "MYSTIC_ALMOND" otrzymacie 15% rabatu na kosmetyki z serii Barwy Harmonii.
Marka Phenome również przygotowała dla Was kod rabatowy – #MLE30 upoważnia do 30% zniżki na cały asortyment (promocja będzie ważna tylko przez tydzień).
7. Najlepszy balsam do ciała.
Ten kosmetyk przyda Wam się zwłaszcza teraz podczas sezonu grzewczego i chłodnych wieczorów. Przez to, że siedzimy w domu, nasza skóra może być bardziej wysuszona. Jeśli w lecie nie używamy balsamu – pół biedy. Zimą niestety „efekty” pojawiają się bardzo szybko. Jeśli macie problem z przesuszeniami to w pierwszej kolejności dbajcie o to żeby pić więcej wody w ciągu dnia – nawet 3 litry dziennie. Drugi krok to zaopatrzenie się w dobry balsam do ciała. Mój ulubiony jest od polskiej marki Phenome. "Warming"– rozgrzewające masło do ciała z olejkiem mandarynkowym i imbirem pachnie obłędnie, szybko się wchłania i nie pozostawia ciała tłustego – można śmiało się po jego wmasowaniu ubierać. Nie oznacza to jednak, że jego działanie jest krótkotrwałe – nawet wieczorem widzę, że skóra nadal jest gładka i nie pojawiają się te paskudne przesuszone „rybie łuski” na łydkach ;).
Ten rok był inny. Jednak jeśli chodzi o pielęgnację, to nie mogę uznać go za rok stracony. Więcej czasu w domu, więcej czasu na wnikliwą ocenę kosmetycznych zakupów. Przy dobrych wiatrach – okazja do odpoczynku dla naszej cery. W mojej kosmetyczce pojawiły się nowe perełki. Koniecznie napiszcie w komentarzach czy u Was też są jakieś nowości na łazienkowej półce? I co pandemia zmieniła w Waszej pielęgnacji?

bluzka – Na-kd / spodnie – Zara / stolik – Gubi (nap.com.pl) / dywan – Westwing / kanapa – Ikea / pokrowiec na kanapie – Bemz / kieliszki – H&M Home
* * *


Świaaatłooo… Słońce w grudniu to produkt bardzo deficytowy.
1. Dysproporcja. // 2. "Zabieram go do domu, czy wam się to podoba, czy nie!" // 3. Tego ranka miał spaść śnieg, ale wyszło jak zawsze. // 4. Gałązki tego nietypowego ostrokrzewu znalazłam w Narcyzie – gdyńskiej kwiaciarni. //
Karne stópki za to, że mama zostawiła telefon bez opieki.
Prezenty znalezione w bucie się nie zmarnowały! Wszystkie czekoladowe resztki wykorzystaliśmy do pieczenia
Brawo mamo! A teraz przestań się już wysilać z tym ciastem, tylko po prostu zjedzmy czekoladę!
Bezglutenowa mieszanka.
1. Zaczynamy! // 2. Pierwsza próba i już sukces. // 3. Zamieniłam stalową misę z Kitchen Aid na szklaną i ta jest dużo fajniejsza. // 4. To się tu nie mieści. Muszę pomóc i trochę zjeść.
A tak wygląda obrona piernika przed Portosem. Gdyby ciasto było bliżej krawędzi prawdopodobnie rano już by go nie było.
1. Blask pereł. // 2. Ulubione sopockie widoki. // 3. W tym roku obyło się bez kupowania nowych kompletów lampek. Te, które kupiłam trzy lata temu w Ikea nadal działają bez zarzutu. // 4. Kilka słów. //
Gdańsk i Garnizon – tutaj chodzimy teraz na niedzielne spacery. Mamy tam plac zabaw, księgarnię z pyszną kawą i Ping Ponga na obiad ;).
1. Jodła czy świerk? // 2. Na Instagramie pokazywałam Wam tę fotoksiążkę oprawioną w len, którą możecie zaprojektować i zamówić
Zero śniegu, ale za to mnóstwo świątecznej magii. (wszystkie moje ubrania ze zdjęcia nie są z tego sezonu ;\).
1. Szukamy tej jednej jedynej! // 2. Piękne, ale niestety nie dla mnie ;). // 3. Na kanapie też można imprezować. // 4.
Zabieramy się za przystrajanie. Ten dzianinowy dres sprawił, że moja skrzynka została zasypana pytaniami od Was. Już niebawem pojawi się w MLE – ma super skład, jest wygodny i ciepły. O takim właśnie marzyłam!
1. Lubię te kolory. // 2. O! I znowu ten piernik. // 3. Robisz zdjęcie czy kręcisz film? // 4. Każdy kąt w świątecznym klimacie. //
I kolejny słoneczny poranek, który trzeba było uwiecznić.
1. Pracownia elfów. // 2. Wstążki i sznurki, które zbieram po Wigilii, aby były na przyszły rok :D. // 3. Jednak świerk. // 4. Chleba nie piekę ale Elizę uwielbiam. //
W MLE Collection wyprzedaż ruszyła pełną parą. Wciąż możecie kupić mój ukochany
1 i 4. Ale chyba nie byłam aż tak grzeczna… // 3. Sprzątania było pełno, ale zabawy jeszcze więcej. //
Starałam się nacieszyć tym czasem tak mocno, jak tylko było to mozliwe. A i tak, jak zawsze, trochę mi smutno, że to już po…
1. Papierowe ozdoby coraz milej widziane. // 2. Udany prezent. // 3. Lepimy bezglutenowe pierogi i jest to zajęcie beznadziejne. // 4. Wigilia, którą zapamiętamy do końca życia.
Małe przemeblowanie. Mieszkamy tu niecałe 4 lata, a już nam trochę ciasno ;).
Świąteczny poranek i nowy kubek, w którym kawa smakuje jeszcze lepiej. Nawet ten bałagan w tle mi nie przeszkadza.
Małe kosmetyczne odkrycie. Jeśli, tak jak ja, od dawna chciałyście znaleźć coś lżejszego niż podkład i dobrze rozświetlić makijażem cerę, to na pewno będziecie zadowolone z tego kremu bb od
A tak krem wygląda na skórze.
Najbardziej kolorowa rzecz w mojej szafie. Uwielbiam ten dres od polskiej marki
Dlaczego ten koktajl jagodowy tak się cieszy?
Ten prezent przyniósł mi pan kurier. W naszym domu zużycie miodów w ostatnim miesiącu zdecydowanie przekroczyło unijne normy, więc kolejny zapas od
Jeśli jeszcze nie próbowałyście miodów od Apimelium to trochę Wam zazdroszczę, bo gdy raz się ich posmakuje, to wszystkie inne wypadają już potem jakoś blado ;).
Dosłownie był i zniknął. W 2020 roku śniegu w Trójmieście było tyle, co na tym zdjęciu.
Wełniane warstwy. Szal jest z Cos-a, sweter to MLE, spodnie z Massimo Dutti, buty z Arket.
A kurtka, o którą masowo pytałyście na stories jest z 



Po ostatnim artykule o 

Nasz ukochany biały królik (pisałam o nim więcej
Na takie książeczki zawsze znajdzie się miejsce! Zaprojektowane przez artystów i wspomagające rozwój. Wśród oferty Pomelody znajdziecie wiele interaktywnych książek dla dzieci w różnym wieku. 




Według wielu osób bony nie są fajnym prezentem, więc jeśli macie lepszy pomysł, to ich nie kupujcie (świetnie zaczęłam – jestem mistrzynią reklamy własnej marki ;)). Informację o bonach do 

Póki śniegu nie ma (według niektórych prognoz weekend ma już być biało). Rowerowe wycieczki po Sopocie i okolicach.
1. Miły upominek od jednej z Czytelniczek, który posłuży na lata i pozwoli schować wszystkie moje kulinarne pomysły w jednym miejscu. // 2. Molo w Orłowie w jesiennym anturażu. // 3. Ludzik Michelin gotowy na przejażdżkę. // 4. Czytelnia. //
Ulubiona pora roku. Jak można nie lubić listopada?!
1. Pierwsze wyprowadzanie Portosa (tyle, że bez Portosa). // 2. Zaraz, zaraz… to gdzie ma stać moja zmywarka? :D. // 3. Im bliżej zimy tym mniej kolorów. // 4. Mama na spacerku (ten zestaw możecie zobaczyć
Książka
Czarna herbata Assam wzbogacona o olej z migdałów i najprawdziwsze mielone migdały. Jeśli jesteście z tych, które piją tylko dobrą herbatę albo nie piją jej wcale, to na pewno spodoba Wam się oferta sklepu 
1. Molo w Orłowie odwiedzamy regularnie. // 2. Półki z książkami z roku na rok coraz bardziej wypełnione. // 3. W obecnych nieprzewidywalnych czasach pieczenie chleba w domowych warunkach to pożądana umiejętność. W książce Elizy Mórawskiej znajdziecie mnóstwo wskazówek na ten temat. // 4. Gdy w poszukiwaniu nastroju wracasz do ulubionych miejsc. Gdańsk.
Witajcie przymrozki!
A taki mamy widok, gdy szron już stopnieje.
1. Śniadaniowy miks. // Jeszcze nie pora na szukanie pierwszej gwiazdki, ale próby już trwają. // Śniadanie przygotowywane z zamkniętymi oczami. // Klasyk. I jaki zadbany! //
Wiem, że wiele z Was kieruje się moimi rekomendacjami przy wyborze kosmetyków i mam nadzieję, że nigdy Was w tym temacie nie zawiodłam. Krem
Gdy na samochodowym strajku spotykasz swoją nauczycielkę z liceum i razem sobie jedziecie z wyciągniętymi parasolkami.
1. Wyciągamy nasze ulubione ozdoby i świąteczne gadżety. // 2. Pędzimy do domu z prędkością światła (ktoś to uwielbia). // 3. Pierwsze pudełko z lampkami już wyciągnięte z pawlacza. Trochę błysku jeszcze nikomu nie zaszkodziło. // 4. Kamienice jak z obrazka. //
Próbowałam zrobić zdjęcie, ale mamy w domu małą (a raczej DUŻĄ) fankę
1. Wciąż nie mogę się nadziwić, jaka piękna przyjaźń zrodziła się między tą dwójką. // 2. Praca zdalna w domu. Więcej na ten temat przeczytacie w
O tym zdjęciu zrobiło się w tym miesiącu głośno… Gdy siedzisz sobie spokojnie na kanapie i przebierasz nóżkami na myśl o nowych świątecznych poszewkach na poduszki i świeczkach o zapachu cynamonu, ale gdy wchodzisz na stronę Zara Home ogarnia cię dziwne uczucie konsternacji i zdziwienia jednocześnie. Przeglądałam sobie bowiem nową kampanię tej marki i wszystkie ich nowości aż natknęłam się na zdjęcie i pomyślałam: „o kurczę, ale podobne to okno do mojego na tym zdjęciu”. Kilka sekund intensywnej pracy neuronów, dwa mrugnięcia powiek, przysunięcie laptopa do twarzy tak, że zetknął się z moim nosem i wciąż nie bardzo wierzyłam w to, co widzę. To nie jest okno podobne do mojego – pomyślałam – to JEST moje okno. Mój żywopłot, gałęzie mojej leszczyny, moje zasłony, moje niedomykające się klamki. Tylko poduszki (notabene z hm-u ) ktoś w odpowiednim programie zamienił na te z Zary. I teraz pytanie do Was: powinnam czuć się zaszczycona czy może jednak bardziej wkurzona?
Domyślam się, że w dzisiejszej rzeczywistości każda z Was ma ważniejsze sprawy na głowie niż poduszki ze świątecznym haftem, ale choćby ze względu na liczbę Waszych komentarzy i setki wiadomości, powinnam chyba przedstawić Wam dalszy ciąg tej historii. Następnego dnia po opublikowaniu ostatniego postu miałam sporo spraw na głowie, a że nie jestem typem pieniacza (chyba), to nie zerwałam się z łóżka skoro świt, aby pisać pozew. Nie byłam zresztą zachwycona perspektywą długiej sądowej batalii o jedno zdjęcie okna. Niestety parę razy miałam już okazję przekonać się, że uczestnictwo w rozprawach nie należy do przyjemności (pozdrawiam tabloidy). Jak gdyby nigdy nic wyszłam więc z samego rana z domu, aby z córką pod pachą i Portosem ciągnącym niczym audi R8, zrobić zakupy. Telefon jak zwykle zadzwonił wtedy, gdy Portos obszczekiwał śmietnik, a ja próbowałam zapłacić za zakupy jednocześnie powstrzymując córkę przed ściągnięciem bananów z lady straganu. Przeszło mi przez myśl, żeby nawet nie odbierać, ale że mógł to być kurier z ważną paczką (który, jak wiadomo, zawsze przychodzi wtedy, gdy akurat wyjdziesz z domu na siedem minut), więc zaciskając zęby, sięgnęłam za telefon. Ale to nie był kurier, tylko @Zarahome .Nie planowałam wcześniej tej rozmowy, a właściwie w ogóle nie spodziewałam się, że taki gigant odezwie się do mnie jako pierwszy, ale wiedziałam, że czego bym nie usłyszała, nie powinnam całej tej sprawy zlekceważyć. Mam oczywiście tę komfortową sytuację, że zdjęcia nie są moim jedynym źródłem dochodu, ale skoro już wywołałam tę burzę, to chociażby ze względu na innych autorów powinnam spróbować postawić na swoim. Powiedziałam więc, że dziękuję za telefon i zastanowię się, jak można by naprawić tę sytuację. Razem z prawnikami obiektywnie podeszliśmy do tematu. Ustaliliśmy jakiej kwoty mogłabym się domagać w razie procesu, przyjęliśmy optymistyczny wariant, że go wygrywam i z takim założeniem oddzwoniłam do Zary, proponując, aby sfinansowali pomoc tej wartości dla dwóch chorych dziewczynek. Nie byłam pewna reakcji moich rozmówców, bo wiem z własnego doświadczenia, że bez formalnego pozwu trudno skłonić jakąkolwiek firmę do zadośćuczynienia (i pewnie parę prawniczek obserwujących mój profil to potwierdzi). Po kilku minutach wpatrywania się w telefon z mocno zaciśniętymi kciukami dostałam odpowiedź. Przedstawiciel Zary podziękował mi za takie podejście i dodał, że są gotowi „zaokrąglić” zaproponowaną kwotę. Zostałam poproszona o jej nie ujawnianie i przystałam na ten warunek. Mogę Was tylko zapewnić, że było to raczej jedno z droższych zdjęć okien. Wybaczcie mi tę dyskrecję, niektóre z Was może uznają, że byłam za miękka, bo z moich ust również padło słowo „dziękuję”, ale dla mnie najważniejsze jest to, że finał tej całej „afery” ze świątecznym wystrojem jest taki, że ktoś będzie miał chociaż ciut fajniejsze Boże Narodzenie. PS. Może ktoś jeszcze chciałby pożyczyć moje zdjęcie?
I nie dam sobie wmówić, że pokój przechodni to coś złego ;).
1. Rozplątywanie świecących kabelków – czas start! // 2. Listy pisane odręcznie zawsze sprawiają mi największą przyjemność. // 3. Portos wreszcie trafił na swego! // 4.Miał być maraton zdjęciowy ale pogoda powiedziała, że jednak dzień biurowy. A tak przy okazji – czy Wasze szafy też mają kształt krzeseł? //
Portosik, siad! Wychowywanie dziecka w szacunku do zwierząt wcale nie jest takie trudne. Na zdjęciu widzicie sukienkę od polskiej marki
1. To nie jest apartament w Nowym Jorku tylko showroom Iconic, w którym nadal możecie obejrzeć i kupić rzeczy MLE. 2. Wiedziałyście, że mamy też karty podarunkowe? // 3. Zmiana ekspozycji. // 4. Piżamkę będzie można zamówić przez internet na początku grudnia. //
Już w ten piątek…
1. W poszukiwaniu idealnej czerwieni. // 2. Małe przedświąteczne ogłoszenie. Wczoraj, jak niektóre z Was zauważyły, pojawił się „preorder” tego swetra z datą realizacji na 21 grudnia. Wiele z Was pytało jakim cudem preorder może się wyprzedać – wszystko podyktowane jest tym, że chciałyśmy zapewnić Wam dostawę jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia, a w tak krótkim czasie nie miałyśmy szansy na zamówienie większej liczby przędzy. Gdy uporamy się już z tą partią, to stworzymy jeszcze jeden preorder i wtedy już naprawdę (słowo blogerki ;)) starczy dla wszystkich (typowałabym datę realizacji na koniec lutego, będziemy podawać wszystkie szczegóły). Tymczasem mam nadzieję, że pierwsze zamówienia już do Was dochodzą. // 3. Jabłko, banan, jogurt, płatki owsiane, cynamon – ot, cała historia. // 4. Gdy chciałabyś już skończyć pracę i iść na plac zabaw, ale dopiero dochodzi dziewiąta :D. //
Gdy ktoś próbuje podkraść Ci śniadanie… Te cudowne spodnie z rozcięciami na nogawkach są z 
A to już zawartość tego co znalazłam w domku. Jeśli szukacie pomysłów na sprawdzony podarunek, to myślę, że w tym przypadku się nie zawiedziecie.
Lubię ten widok, ale nie obrażę się jeśli przykryje go śnieg…
Wiem, że moda męska jest na blogu mocno zaniedbywanym tematem, więc przy okazji kolejnej prezentowej propozycji trochę się zrehabilituję. Męża ubieram (o ile można tak potocznie powiedzieć) właśnie w
A to już dzisiejszy poranek – obudziły mnie prezenty, tort i dwóch chętnych na jego zjedzenie. Zdecydowanie nie zasłużyłam na tyle dobrego – poza kosmetykami do włosów dostałam też bon do mojego ulubionego salonu kosmetycznego – jeśli jeszcze nie odwiedziłyście sopockiej Baloli, to teraz jest najlepszy moment, aby to zrobić. Od niedawna w swojej ofercie salon posiada również nowy zabieg – hydrodermabrazja. Link do salonu znajdziecie 
Gdy misie polarne uciekają z ZOO i pędzą prosto po pączki.
Uśmiechu za maseczką nie widać, ale na takich nudnych spacerach z rodziną jestem właśnie najszczęśliwsza. Chyba się starzeję, bo kiedyś nie znosiłam czapek i nosiłam je tylko w siarczyste mrozy, a teraz naprawdę rzadko wychodzę z domu z gołą głową. Ta, którą widzicie na zdjęciu jest z 


1. Początek miesiąca i prozaiczne przyjemności – najnowszy pokaz Chanel tym razem obejrzałam online. // 2. Uczymy się pór roku. // 3. Gotowa do wyjścia. // 4. Pierwsze jesienne kadry z sopockiego molo. //
No i przyszło załamanie pogody. Przez dobry tydzień nie widzieliśmy w Sopocie jednego promienia słońca, a wiatr co chwilę porywał przechodniom parasole. A dobra baza to podstawa, gdy na zewnątrz nieprzyjemnie! 
1. Zmiana pościeli to zawsze najlepsza zabawa w "fale na morzu". // 2. Dalej ponuro… // 3. Lipowy, kremowany i nektarowy – mój ulubiony! // 4. Wizyta w szwalni i kontrola produkcji kolejnego płaszcza. //
Warszawa. Ostatnie dni kiedy można było jeszcze chodzić po mieście bez maseczek.
1. Przerwa na kawę. Kino Iluzjon to odkrycie tego miesiąca! // 2. Brawa dla rzemieślnika, który wykonał takie drzwi! // 3. Alf? To ty?. // 4. Ulubiony jesienny kadr influencerek ;) //
Atrybuty fotografa – blenda i kawa.
Wiem, że wiele z Was nie mogła dokonać zakupu
Piękne te rośliny, ale wiem, że w swoim mieszkaniu wykończyłabym je w tydzień ;).
1. Róża z mojego ogrodu… // 2. Ta żyrafa jednak musi spać u Was w sypialni, mamo. // 3. Chłopaki odpoczywają, a ja pracuję nad nowym wpisem – czyli niedziela. // 4. Ściana odświeżona, dwie nowe grafiki powieszone. //
Przy-łóżkowe historie. W opisie tego balsamu od
1. A oto konsystencja balsamu od Samarite. // 2. Moje kąty. // 3. Dresiary spędzające czas na kanapie. // 4. Kolejne dzieła sztuki na szafce w kuchni. //
Mamy dla Was dobrą wiadomość! Aż do końca roku będziecie mogły oglądać (i kupić) produkty MLE stacjonarnie. Przedłużamy działanie showroomu w Iconic Design w Gdańsku!
Małe sprostowanie – wiemy, że czekacie z utęsknieniem na kolejne modele tych swetrów, więc zdecydowałyśmy się oddać skończone prototypy do showroomu, abyście mogły je ocenić na żywo. Kolejny model pojawi się w sprzedaży już w ten piątek.
Na wieszakach znajdziecie teraz najnowsze produkty. Zmieniłyśmy ekspozycję na jesienno-zimową.
Wiecie, że MLE to tylko i wyłącznie kobiety? I to nie z chęci wsparcia mojej płci. Kobiety wcale nie potrzebują specjalnego traktowania. One są po prostu świetnymi pracownikami. Bronią się swoimi umiejętnościami – jako profesjonalistki, a nie kobiety. (Na zdjęciu brakuje jeszcze Justyny i Doroty, które w MLE pilnują Waszych zamówień).
A to już
Najlepsze drinki w mieście.
Gdy galeria w twoim telefonie wybucha po wizycie w restauracji.
Meksykańskie nawiązania nie są traktowane tutaj do końca serio ;). 
Jeśli jesteście z Trójmiasta i chciałybyście zamówić coś na wynos, to do końca tygodnia podajcie hasło MLE przy zamawianiu jedzenia (telefon 530 860 370). Dostaniecie 20% zniżki na całe zamówienie.
1. Tapasy, nachosy, burrito, tacosy – do wyboru, do koloru. // 2. Jeszcze zanim wparowałyśmy i zjadłyśmy wszystkie dania i drinki z menu… // 3. Kochanie, jednak musisz po mnie przyjechać. // 4. Czekoladowy raj – churrosy to coś czego musicie spróbować. //
Na pewno kojarzycie piękne grafiki autorstwa Emile Deyrolle nawet jeśli nie kojarzycie jego osoby. Teraz marka
1. Ptaszek, choinka, czerwone detale – jakoś tak świątecznie się zrobiło. // 2. Dziś tych listków prawie nie ma. // 3. Są takie chwile, że każdy ma ochotę uciec, ale mimo strachu idzie dalej. // 4. Jeszcze jeden projekt od
Elfy pracują (oczywiście w maseczkach i w zdezynfekowanych łapkach).
Czy mamy tu jakichś amatorów fotografii?Z ogromną przyjemnością chciałabym Was zachęcić do wzięcia udziału w dwunastej edycji prestiżowego konkursu VIVA! PHOTO AWARDS 2020. Nieprzerwanie od pierwszej edycji prace finalistów oceniali m.in. Ryszard Horowitz, Anja Rubik, Tomasz Guzowaty, Alexi Lubomirski, Sandro Miller, Marcin Kydryński, Robert Wolański, Chris Niedenthal, Jacek Boniecki, Gosia Baczyńska czy Marcin Tyszka. W tym roku mam ogromną przyjemność dołączyć do tego szacownego grona. Jestem pewna, że ktoś z Was zasługuje na nagrodę w tym konkursie i mam zamiar tę osobę wyłapać! Więcej informacji o konkursie znajdziecie
Pyszne słoiki BASIA BASIA mogłabym opróżniać łyżeczką na kanapie, ale świetnie też pasują jako dodatki do ciasteczek czy naleśników. Znajdziecie je w
1. Jesienna tęcza. // 2. Jakieś mdłe to morze mi ostatnio wychodzi – może dlatego, że z niewyjaśnionego powodu lubię spacery, gdy na zewnątrz nie jest zbyt ładnie?. // 3. Użyję jako zakładki do książki! // 4. Deszczowe rodzinne spacery. //
"Hahaha! I co teraz Portos, nie złapiesz mnie".
1. Sopot. // 2. Przerwa. // 3. Wizyta kontrolna w showroomie. // 4. Nie czujesz się samotny Drogi Klonie? //
I pomyśleć, że wcale nie podkręcałam kolorów…
Jeśli podobał Wam się
Ten dres widziałyście już
1. Niby nix, a jednak cieszy. // 2. i 3. No dobra, to już ostatnie zdjęcia jesiennych pejzaży na dziś. // 4. Tak się czułam cały tydzień, gdy przychodził moment odpisywania na mejle. //
Ktoś prawie usnął podczas zabawy…
Pudelek pewnie myślał, że pobije rekord negatywnych komentarzy, gdy dodawał artykuł o znanej influenserce Maffashion, która postanowiła pokazać, jak jej ciało wygląda kilka dni po porodzie. A tu klops. Trochę nieprzyjemnych uwag się znalazło, ale właściwie żaden nie sugerował, że Julia powinna w tym momencie mieć już drabinkę na brzuchu. Czy to możliwe, abyśmy my – kobiety – same zorientowały się, że standardy, które są nam narzucane podchodzą pod absurd?
Efekt po 42 dniach regularnych treningów.
Widoczna na zdjęciu mata do ćwiczeń pochodzi ze sklepu
Zojo Elixirs „