Typowe polskie miasto ma twarz kobiety. Według głównego Głównego Urzędu Statystycznego w polskich miastach i miasteczkach żyje nas o dwa miliony więcej niż mężczyzn. Czyli moje przeświadczenie, że te wszystkie pozytywne transformacje, to w dużej mierze zasługa naszych dzielnych, twórczych i pracowitych kobiet, mają swoje uzasadnienie w liczbach. Rzucę jako przykład Warszawę – miasto, którego musiałam się nauczyć, aby poczuć się w nim dobrze. Nasza relacja z początku była trudna, ale to chyba nie jego wina – to moje decyzje sprawiły, że nasz pierwszy wspólny czas nie był dla mnie łatwy i te emocje pozostały we mnie na kilka dobrych lat. Dziś widzę w tym mieście mnóstwo możliwości i atmosferę, której nie znajdziemy w żadnym innym miejscu w Europie. Ale przede wszystkim widzę w nim kobiety, moje przyjaciółki, koleżanki, znajome i nieznajome, które działają i nawet nie wiedzą, że dają innym siłę i motywację do działania. Inspirujące, silne i mądre. To głównie dzięki nim inaczej dziś patrzę na życie w wielkich polskich miastach.
W poprzednim artykule z tego cyklu („Cztery sylwetki współczesnych kobiet. Chciałabym aby to one były wzorem dla moich córek”) pisałam o postaciach znanych, o których wiele z nas słyszało. Dziś chciałabym z kolei skupić się na kobietach, które poznałam osobiście, z którymi miałam okazję pracować i które z dużym zaskoczeniem przyjęły zaproszenie do pojawienia się w tym wpisie. „Nie zawsze trzeba walczyć o uwagę, aby zostać zauważonym” – odpowiedziałam, gdy jedna z nich zapytała, dlaczego wybrałam akurat ją, skoro – w jej ocenie – znam kobiety, które wzbudziłyby na blogu większe zainteresowanie. Właściwie właśnie taki miałam zamysł. Ze względu na zmiany w medialnym świecie, do głosu dochodzą zwykle ci, którzy najbardziej bezwzględnie o ten głos walczą, a nie ci, którzy powinni być wysłuchani. A Instagram jest już prawdziwym wypaczeniem tego zjawiska, czego konsekwencje coraz częściej widzimy na portalach informacyjnych.
Ale dzisiejsze bohaterki zupełnie do tego schematu nie pasują. Za ich pięknymi i dopracowanymi profilami kryją się prawdziwe osobowości. Każda z nich jest inna, ale z całą pewnością wiele je łączy – idą przez życie z pasją, a ich kariery to wynik pracy i talentu. Udowodniają, że aby osiągnąć sukces nie trzeba iść do niego po trupach, można znaleźć swoją własną drogę i nie gonić za oczekiwaniami innych. Z przyjemnością oddaję im dziś głos na kilka minut.
1. Kara Becker
Dwadzieścia lat temu powiedziałabym pewnie, że Kara zostanie w przyszłości redaktorką naczelną któregoś z najsłynniejszych magazynów o modzie albo wyda serię bestsellerowych książek. Świat zmienia się jednak tak szybko, że te wymarzone ścieżki kariery zaczynają zbaczać z utartych szlaków, zwłaszcza gdy mowa o tak wszechstronnej osobie. Uwielbiam jej recenzję książkowe czy relacje z podróży. Śledzę jej podcasty, a po otwarciu nowego numeru Vogue'a zawsze zaczynam od artykułów, których jest autorką. W kilku słowach potrafi mnie przekonać do czegoś zupełnie nowego. Ta dziewczyna ma swój styl. I jeśli „Emily w Paryżu” istnieje naprawdę, to ma na imię Kara i mieszka w Warszawie.
Piszesz dla najbardziej szanowanych magazynów o modzie w Polsce, ale prowadzisz też swój własny profil na Instagramie. Jeszcze parę lat temu spora część środowiska dziennikarzy (także tych z modowej branży) patrzyła na ifluencerów z góry. Dziś coraz więcej z nich łączy te dwie profesje – i to z powodzeniem. O czym to świadczy i co według Ciebie wpłynęło na tę zmianę?
Media tradycyjne długo próbowały być obojętne na rosnącą siłę tych społecznościowych, co w dzisiejszych czasach jest już absolutnie niemożliwe. Te dwa światy coraz bardziej się przenikają, choć nie jest to zupełnie bezproblemowe. Media, czwarta władza, były przecież zmuszone przekazać część swoich wpływów, rosnącym w siłę portalom, które podobnie jak prasa, telewizja czy radio stały się opiniotwórcze. I nie była to łatwa transformacja. Doskonale pamiętam, że gdy zaczynałam pracę w mediach fakt, że prowadziłam bloga wcale nie był specjalnie dobrze widziany. Czułam, że by być traktowaną poważnie, powinnam zawiesić jego działalność. Do dziś mam wątpliwości, czy była to dobra decyzja. Teraz, podobnie jak wielu innym dziennikarzom, podoba mi się możliwość bezpośredniego kontaktu z czytelnikami. Możliwość dyskutowania, zadawania pytań. Internet jest żywą tkanką, więc momentalnie można otrzymać informację zwrotną – czy to, o czym piszę, interesuje ludzi? Czy to ich dotyka, dotyczy? Jestem ogromną fanką prasy drukowanej. Często śmieję się, że wychowywałam się w redakcjach, ponieważ pracę w nich zaczęłam jeszcze jako nastolatka. Uwielbiam współtworzyć czasopisma i świat, do którego zapraszamy czytelników. Nic nie może równać się z szelestem kartek pod palcami i chwilą odpoczynku od wszechobecnych ekranów. To cenne i mam nadzieję, ze te dwa światy będą ze sobą koegzystować. Myślę, że wspomniane nastawienie do influencerów zmieniło się, kiedy świat zaczął rozumieć, jak ciężka jest to naprawdę praca. Prowadząc własny profil na Instagramie i chcąc, by był dla odbiorców wartościowy, trzeba dodać sobie kolejny etat. Ale nie ukrywajmy, coraz więcej pracodawców w branży kreatywnej zwraca na to uwagę.

Piszesz, prowadzisz swój podcast, właściwie codziennie dodajesz na Instagram relacje z poleceniami miejsc, książek, wydarzeń kulturalnych. Jak dbasz o swój „twórczy napęd"?
Uwielbiam uczyć się nowych rzeczy. Każdy kolejny projekt, artykuł, wywiad i praca nad nimi, sprawiają, że poznaje kolejne elementy świata i kultury, którymi chce się później dalej dzielić. W tym przypadku doskonale sprawdza się Instagram. Na stronach magazynów nie jestem w stanie zmieścić wszystkiego, za to w mediach społecznościowych mogę na bieżąco wrzucać to, co mnie zachwyciło, zaskoczyło, zainspirowało. Z tych samym względów powstał podcast Studio26, który współprowadzę z moją przyjaciółką, także dziennikarką, Mają Chitro. Chciałyśmy stworzyć przestrzeń, w której będziemy dotykać tematów, które są dla nas istotne i interesujące i przekazać tę pigułkę wiedzy osobom, które w pędzie życia codziennego, nie mają chwili, by samemu sprawdzić co warto czytać, oglądać czy co ważnego wydarzyło się na przestrzeni ostatnich tygodni w świecie kultury i mody. Jedynym minusem tego sposobu pracy, jest to że w zasadzie z niej nie wychodzę. Jak dbam o napęd twórczy? Czytam, oglądam, rozmawiam z ludźmi – a mam szczęście, bo otaczają mnie naprawdę niezwykłe i utalentowane osoby.
Jak zostać dzisiejszą „it girl”? Czy dziś jest to trudniejsze niż kiedyś? Czy nadal chodzi tu przede wszystkim o wygląd?
Wygląd, sposób ubierania i noszenia się jest jednym z elementów, który składa się na it–girl. Ciężko rozgryźć dlaczego część osób wzbudza szersze zainteresowane, a inne nie. Mnóstwo jest artykułów próbujących nazwać to nieokreślone „to”, ten faktor „x”. Moim zdaniem nie chodzi tu wyłącznie o wygląd, ponieważ w mediach społecznościowych jesteśmy zalewani fotografiami przepięknych ludzi. Trzeba mieć w sobie coś interesującego, innego, mieć coś do powiedzenia, dodania w dyskusji. J.W. Anderson, dyrektor kreatywny Loewe (marki która w drugim kwartale 2023 roku, zgodnie z badaniami Lyst Index, została ogłoszona najpopularniejszą marką internetu) mówi, że: „czysty luksus umarł, teraz marki muszą mieć na względzie kulturę”. Tym samym przekształcił trochę Loewe z domu mody, w dom kultury, który zmusza do refleksji. Na wybiegach ukazując kreacje będące na granicy sztuki, porusza widzów. Myślę, że to doskonale obrazuje miejsce, w którym jako społeczeństwo się znajdujemy i czego potrzebujemy. W świecie szybkiej i łatwej rozrywki, szukamy głębi. Myślę, że także wśród „it–girls”. Czy dziś trudniej nią zostać? Myślę, że tak i nie. Z jednej strony nie, ponieważ internet mocno zdemokratyzował te kwestie i każdy może obecnie spróbować swoich sił w sieci. Z drugiej strony ciężej się przebić przez nadmiar, zalewającej nas w mediach społecznościowych, treści. Nie zawsze wartościowej.
Jak tej jesieni ubiera się stylistka i redaktorka? Podałabyś nam swoje 3 ulubione rzeczy/zestawy, które sprawdzają się u Ciebie w dni wypełnione pracą?
Jesienią mam swój sprawdzony uniform – dżinsy, T- Shirt lub sweter, buty typu Mary–Jane albo botki, a do tego koszyk! Uwielbiam koszyki i plecione torby i noszę je cały rok. Mam wrażenie, że dodają do stylizacji czegoś nieoczywistego. W chłodniejsze dni na ramiona zarzucę sztuczne futro sięgające kostek, które dorwałam na targach vintage
Na swoim Instagramowym profilu wspomniałaś o tym, że powoli ruszasz z nowym projektem. Zdradzisz coś więcej?
Niestety nie mogę jeszcze za dużo zdradzać, ponieważ wiąże mnie pod tym względem umowa, ale ruszamy już w październiku! Mogę powiedzieć, że postaram się, by była to przyjemność dla wszystkich, którzy kochają ciekawe opowieści, sztukę, kulturę, modę i… Paryż.
Aktualizacja: Nowym projektem jest świetny podcast "Kroniki paryskie" przybliżający słuchaczom fascynujące historie z miasta świateł: o ludziach, zjawiskach, miejscach.
* * *
2. Olivia Kijo
Wystarczy przez chwilę poprzeglądać profil Olivii, aby przekonać się o tym, że widzi ona więcej niż inni. Jej niezgoda na bylejakość to cecha, która zwróciła moją uwagę już w trakcie pierwszego spotkania. Perfekcjonistka w każdym calu, pracowita i utalentowana. Robi karierę w Warszawie, chociaż w dalszym ciągu mieszka w swojej ukochanej Łodzi. Dla mody porzuciła karierę architektki.
Jak to się stało, że studentka architektury, zamiast trafić do biura projektowego, postanowiła zostać stylistką?
Moda była w kręgu moich zainteresowań odkąd pamiętam. Od dziecka marzyłam o pracy projektantki. Jednak zamiast wybrać kierunek projektowania ubioru, postawiłam na bardziej techniczne wykształcenie. Praca w branży mody wydawała mi się w tamtym czasie nieosiągalna, więc swoją pasję realizowałam w formie bloga o modzie, którego założyłam jeszcze w czasach licealnych. Wybór studiów architektonicznych był dla mnie kompromisem pomiędzy artystycznymi zainteresowaniami, a pewnym zawodem.
Moje wyobrażenie dotyczące przyszłego, zawodowego życia zmieniło się jeszcze w trakcie studiów. Pierwsze projekty związane ze stylizacją traktowałam jako odpoczynek od pracy i studiów. Z czasem zaczęłam coraz więcej czasu spędzać na planie zdjęciowym i zrozumiałam, że właśnie to przynosi mi największą satysfakcję.
Czy uważasz, że w świecie mody warto mieć zawsze zawodową alternatywę? Czujesz się bezpieczniej mając świadomość, że Twoja edukacja nie była oparta stricte o artystyczną dziedzinę?
Architektura to dziedzina interdyscyplinarna, która łączy zagadnienia techniczne, inżynierskie z artystycznymi i humanistycznymi. Mimo, że wiele osób kojarzy ten kierunek głównie z naukami ścisłymi, to pozwala on również na rozwój w dziedzinach artystycznych. Moim zdaniem alternatywa zawodowa to indywidualna kwestia. Mimo, że nie planuję powrotu do wyuczonego zawodu, to architektura jest dla mnie ogromnym źródłem inspiracji w pracy stylistki każdego dnia.

Co łączy architekturę i stylizację, a co je różni? Jak przenikają się te dwie dziedziny?
Moda i architektura to dziedziny, które koncentują się na człowieku i jego potrzebach, inspirują się ludzkimi proporcjami. To co je różni z perspektywy mojej pracy to czas procesu projektowego i realizacji. W pracy stylistki większość projektów trwa od kilku dni do kilku tygodni. W architekturze wszystko dzieje się wolniej, jeden projekt – od koncepcji do realizacji – może trwać latami. W dzisiejszych czasach bardzo łatwo zaobserwować przenikanie się tych dziedzin. Wzajemne inspiracje są wszechobecne. Najłatwiej zaobserwować je w projektach największych domów mody.
Na Instagramie widać, że masz wyrazisty styl, a jak ubierasz się gdy nikt nie patrzy, masz gorszy dzień albo po prostu siedzisz w domu? Podałabyś swój sposób na to, aby nawet w takim momencie czuć się dobrze w swoim stroju?
Swobodne kroje i naturalne tkaniny to mój niezawodny sposób na komfortowy styl. W mojej weekendowo-domowej garderobie nie brakuje wełnianych bluz z kapturem, dopasowanych legginsów i bawełnianych tshirtow. Latem stawiam na lniane koszule i bawełniane zestawy składające się z koszul i luźnych spodni.
Podałabyś nam 5 rzeczy na najbliższy sezon, które dodadzą naszemu stylowi nowoczesności?
Buty sportowe w stylu retro, dżinsowe spódnice maxi, kurtki zapinane na suwak, sukienka z peleryną, szerokie dżinsy.
* * *

Pamiętam moje pierwsze spotkanie z Poliną w nieistniejącej już Zorzy. Świeżo po studiach, na które przyjechała do Warszawy prosto z Białorusi. Bez znajomości, młodziutka, z delikatnym akcentem (którego dziś nawet wprawne ucho już nie wychwyci), ale cholernie zdolna. Z ogromną miłością do fotografii. No i gotowa na ciężką pracę. Wraz z przyjaciółką Yaniną, miały pomysł, aby stworzyć firmę, która będzie prowadzić markom profile na Instagramie i tworzyć dla nich tak zwany „content”. Agencje PR-owe w tamtym czasie nie zdawały sobie jeszcze sprawy, że lada moment zapotrzebowanie na takie usługi będzie gigantyczne. Dziś 2inCreatives to jedna z najlepszych agencji kreatywnych w stolicy.
Niektórzy twierdzą, że najłatwiej jest być fotografem czy – szerzej – zajmować się sztukami wizualnymi, jeśli mieszka się w Paryżu albo, ogólnie rzecz ujmując, w miejscu uznawanym powszechnie za piękne. Ty pochodzisz z Białorusi, a swoją karierę rozpoczęłaś w Polsce. Czy ten stereotyp jest według Ciebie prawdziwy?
Zawsze mówię, że można mieszkać w Paryżu i być super nieszczęśliwym człowiekiem, a można w małej miejscowości i czuć niezmierne szczęście i wdzięczność każdego dnia. Uważam, że jest to mocny stereotyp. Lokalizacja geograficzna może wpłynąć na inspirację, ale prawdziwą pasję można znaleźć wszędzie, niezależnie od miejsca urodzenia czy zamieszkania.
Czy Warszawa daje Ci wszystko czego potrzebujesz?
Myślę, że Warszawa dała i daje mi wiele. Jestem bardzo wdzięczna przede wszystkim za ludzi, których tu spotkałam i którzy nadal są ogromnym wsparciem dla mnie.
Można już nazwać to miasto stolicą mody?
Warszawa z roku na rok nabiera tempa i staje się coraz bardziej inspirującym miastem. Chociaż nie jest jeszcze uznawana powszechnie za stolicę mody, to na pewno zyskuje na znaczeniu w tej dziedzinie.
Kiedy podjęłaś decyzję, że fotografia stanie się Twoim sposobem na życie? Jak do tego doszło?
Jako dziecko dostałam mały stary rodzinny aparat fotograficzny i od tego momentu patrzyłam przez jego obiektyw, szukając interesujących kadrów. W miarę dorastania nadal fotografowałam wszystko, co mnie otaczało, czy to w podróży czy w życiu codziennym. Po pewnym czasie zapomniałam trochę o fotografii, ale kiedy przyjechałam do Warszawy, spróbowałam dostać się na studia fotograficzne, ponieważ marzyłam o tym od dawna. I udało się – zostałam przyjęta na dzienne studia na Akademii Fotografii. Ten rok był dla mnie niezwykle inspirujący i satysfakcjonujący. Finalnie, po ukończeniu studiów, zdecydowałam, że nie chcę zajmować się fotografią, lecz wolę działać po drugiej stronie produkcji, stopniowo rozwijając się w kreacji pomysłów, tworzeniu scenariuszy i ostatecznie czerpiąc satysfakcję z mojej pracy widząc efekty sesji zdjęciowych.

Ulubiony fotograf, który Ciebie inspiruje?
Na poszczególnych etapach mojego życia odkryłam różne nazwiska, które miały na mnie większy wpływ. Na pewno do grona moich ulubionych należą tacy artyści jak Irving Penn, Richard Avedon czy Diane Arbus. Nie mogę też nie wspomnieć o Bownik, z którym mam przyjemność pracować od pięciu ostatnich lat. Jego twórczość stanowi dla mnie nieustanne źródło inspiracji – jest nie tylko estetyczna, ale także zwraca uwagę na przemiany zachodzące w kulturze pod wpływem technologii i elektroniki, tworząc unikalny dialog między światem rzeczywistym a wirtualnym.
Dziś jesteś kobietą sukcesu, na obczyźnie stworzyłaś wraz z przyjaciółką firmę, którą zna i szanuje cały warszawski świat – jak zachować spokój i wciąż czerpać przyjemność z pracy, gdy presja staje się coraz większa?
Tworzenie tego, co się kocha, jest ogromnie satysfakcjonujące. Praca stanowi ważną część mojego życia, i choć nie zawsze jest spokojnie, doceniam możliwość pracy z Yaniną, z którą jesteśmy dla siebie nieocenionym wsparciem oraz tworzenia w otoczeniu wspaniałych klientów i zgranego teamu. Wyzwania i presja są nieodłącznymi elementami sukcesu, ale to właśnie one pomagają nam się rozwijać i doskonalić naszą działalność. Ważne jest, aby pamiętać o pasji i radości, które płyną z pracy, i starać się utrzymać równowagę między profesjonalizmem a zadowoleniem z tego, co się robi.
* * *
Kamilę zaczęłam obserwować na Instagramie, bo dodawane przez nią zdjęcia były naprawdę piękne, a poza tym – chociaż nie poznałyśmy się osobiście – wiedziałam, że prowadzi swój profil czysto hobbistycznie, co dodawało jej treściom autentyczności. Uwielbiałam podglądać idealne kadry z jej życia i z dużym zainteresowaniem przyglądałam się wszystkim warszawskim poleceniom, na których zresztą nigdy się nie zawiodłam. W pewnym momencie profil Kamili stał się dla mnie czymś więcej niż tylko jednym z tysiąca perfekcyjnych tablic, które scrollowałam bezrefleksyjnie. „Wasze historie były dla mnie ogromnym wsparciem. Może moja będzie wsparciem dla Was” – po tym wpisie wiedziałam już, że po Kamili można spodziewać się znacznie więcej niż tylko pięknych zdjęć. Po naszym pierwszym spotkaniu wracałam do domu oczarowana – Kamila to jedna z tych osób, które w rzeczywistości robią jeszcze większe wrażenie, niż na instagramowych zdjęciach. Na co dzień pracuje nad wizerunkiem marki Kazar i udowadnia, że branża mody ma też swoje jaśniejsze oblicze.
Od lat pracujesz nad wizerunkiem polskiej marki Kazar. Swoją pracę rozpoczęłaś od ważnej decyzji – koniec z futrami naturalnymi. Opowiedziałabyś o tym, co Tobą kierowało?
Od zawsze miałam w sobie ogromne pokłady czułości do zwierząt, ale nawet bez niej poziom okrucieństwa związany z produkcją futer naturalnych byłby dla mnie nieakceptowalny. Takie traktowanie zwierząt wyłącznie w imię mody jest niedopuszczalne.
Czy ta decyzja spotkała się z aprobatą wszystkich Waszych Klientek? Czy ich reakcja Ciebie zaskoczyła?
Niestety hitowe produkty, w których naturalne futra zostały usunięte lub zastąpione kompletnie przestały się sprzedawać, a ja regularnie słyszałam komentarze ze strony klientek negujące tę decyzję. Muszę przyznać, że byłam wstrząśnięta. Liczę, że minęło już wiele lat, świadomość Polek wzrosła i wspólnie możemy tworzyć świat wolny od cierpienia tych małych istot.
Rzadko zdarza się, aby marka przedkładała ideały ponad zysk. Czy gdybyś mogła cofnąć czas postąpiłabyś inaczej?
Są pewne nieprzekraczalne granice, kiedy pieniądze tracą znaczenie. Mówimy o naprawdę podstawowym poziomie empatii. Absolutnie nie żałuję tej decyzji i doceniam moich współpracowników, którzy zdecydowali się ją poprzeć. Dziękuję też wszystkim projektantom i twórcom, którzy względy etyczne kładą ponad to okupione cierpieniem przestarzałe już pojęcie luksusu oraz własne korzyści finansowe.
Dużo mówi się o tym, że branża mody się zmienia i przechodzi największy w historii kryzys. Jak uważasz, co muszą zrobić marki, aby przetrwać ten czas? Jak powinny się zmieniać?
Pozwól, że odniosę się do naszego rodzimego rynku. Polska moda jest pełna talentów, ale, tak jak moda na całym świecie, w ostatnich latach musi konfrontować się z wyjątkowo niepewną sytuacją. Dawno nie obserwowaliśmy tak świadomego zarządzania biznesami w branży, nawet tymi najmniejszymi. Należy docenić również bardziej intensywne ukierunkowanie na modę zrównoważoną i odpowiedzialną. Moda z polską metką coraz bardziej wychodzi poza rynek lokalny, takie brandy jak Magda Butrym, Misbhv, mniejsze (jak LeBrand), ale też my jesteśmy z każdym rokiem bardziej rozpoznawalni poza granicami kraju. Tak wiele produktów wykonuje się tu z dbałością o jakość, rzemiosło, detale, a stosunek ceny do tej jakości często bywa bardzo korzystny. Myślę, że wszyscy obieramy właściwy kierunek inwestując w swoje najsilniejsze strony.

Twój profil na Instagramie to kwintesencja nowoczesnej elegancji. Jednocześnie widać, że prowadzisz go bardziej dla siebie i nie weszłaś w rolę profesjonalnej „influencerki”. Powiedz, jak jest naprawdę? Te piękne kadry to kreacja czy prawdziwe życie?
Nigdy specjalnie nie starałam się gromadzić na moim profilu licznego grona obserwujących. Jeszcze w ubiegłym roku był on prywatny i chyba do dzisiaj traktuję go trochę jak pamiętnik dla mnie, koleżanek i znajomych. Zapisuję w nim przewodniki po ulubionych miejscach, wspomnienia, myśli, polecajki. Nie z obowiązku, a z najczystszej przyjemności. Moje życie zawodowe toczy się prawie w całości w naszej rodzinnej firmie, to nie dzięki prowadzeniu konta mam za co żyć i cenię sobie ten brak powinności, konieczności częstego zajmowania głowy tym tematem. Potrafię odrywać się na wiele dni, nie dbając o algorytmy. Obserwuję pracę kilku moich koleżanek skupiającą się na Instagramie i wiem jak wiele czasu, zaangażowania i nierzadko stresu się z tym wiąże.
Dbam o estetykę nie tylko mojego profilu, ale wszystkiego co otacza mnie poza Instagramem, bo lubię żyć ładnie i kropka. Natomiast ten obraz życia, który widać na zdjęciach na pewno bywa momentami zakrzywiony, bo na bycie w social mediach zwykle mam czas wtedy, kiedy tego piękna i beztroski wokół mnie jest więcej niż zwykle.
Dlaczego to ważne, aby „it girl” pokazywały nam także te nieperfekcyjne momenty?
Otacza mnie wiele mądrych, cudownych kobiet. Zawsze mówimy o tym, co u nas bez lukrowania i nie widzę żadnego powodu, by na Instagramie wyglądało to inaczej. Często czuję, że dziewczyny, które obserwują mój profil są podobne, mają dobre zamiary, chcą się dzielić. Bywa, że bardzo intymnymi, szczerymi opowieściami. W trudnych momentach dostałam od nich ogrom wsparcia, który zaskakiwał mnie i wzruszał już nie raz. Przyznaję, że takie wychylanie się z emocjami nie zawsze jest łatwe, ale jenoczesnie budzi dużo życzliwości, piękna, czułego wirtualnego "tulenia". Liczę, że takimi działaniami i ja dodawałam otuchy innym. Tak mówią. Czasami też budziłam w nich chęć wsparcia tych, którzy go wtedy najbardziej potrzebowali, jak w przypadku pomocy przy granicy uchodźcom z Ukrainy. Nigdy nie czułam większej mocy i nawet pewnej magii takich platform jak Instagram. Wszystkie byłyśmy sobie tak realnie bliskie, a ja byłam z nas taka dumna w tych przykrych okolicznościach.
Gdy spotkałam Ciebie po raz pierwszy, od razu pomyślałam: „czyli zdarza się, że instagram kontra rzeczywistość to jedno i to samo”. Powiedz, jak wypracowałaś sobie swój styl i gdzie tkwi sukces Twoich perfekcyjnych stylizacji?
Uwielbiam Twoje komplementy, dziękuję. Inspirują mnie inne kobiety – koleżanki, które podziwiam, nieznajome mijane na ulicy lub podglądane na Instagramie. Moja baza jest stała i dość minimalistyczna, ale w zależności od nastroju ewoluuje. Na przykład teraz, kiedy jestem w ciąży powoli odrzucam ukochaną i tak mi bliską do niedawna czerń. Zwykle noszę polskie marki, wspierając ich zdolne twórczynie oraz inne młode brandy będące powiewem skandynawskiego designu, który kocham. W Skandynawii w ogóle czuję się zawsze tak „u siebie”. W ostatnich latach kupuję mniej, nie zobaczysz mnie z naręczem rzeczy z sieciówek. Jakość tego, co wybieram, cenię sobie ponad wszystko.
* * *

4. 
1. LEŚNICZÓWKA Resto Bar – kwintesencja góralskiej gościnności.
Knedle, babka ziemiaczana i maliny z palonym mlekiem. Niebo.
Kto idzie zamówić jeszcze raz to samo? 


Gorąca herbata, ciepłe miękkie swetry, za oknem halny urywa głowy, a my grzejemy się w środku i czekamy, aż zgłodniejemy.
No nie powiem. Nie chciało się wychodzić na zewnątrz
Myślałam, że to oczywista oczywistość, ale czytając Wasze wiadomości w skrzynce na Instagramie, widzę, że jednak nie. ;) Obydwa nasze zestawy to "total looki" od 
To co, teraz czas na Krupówki?
3. Stara Papiernia – kuchnia gór.






Górski wypad był idealnym momentem, aby przetestować nasze rodzinne swetry w drugiej wersji kolorystycznej. 
Wpis powstał we współpracy z markami Krosno, Muduko, Apimelium, Newbytea i Embryolisse oraz MLE.
Na początek proza życia, czyli ulubiony kubek w ciągu tygodnia kontra ten ulubiony na weekend – z Bambi ;). Ten po lewej stronie znajdziecie u polskiej marki KLO, ten drugi to pamiątka z Disneylandu.
Nowa długość włosów do której szybko się przyzwyczaiłam. Fotografuję tu kolejne piękne projekty z MLE, ale sama wygrzebałam z szafy najstarszy ze swetrów (RobotyRęczne).
1. Zaraz zrobimy placuszki z niczego, czyli czary, które potrafią tylko mamy. // 2. W takie dni doceniam wszystko. Niebieskie niebo i ten wiatr, który urywa nam głowy, a dla ptaków jest chyba jak najpiękniejsza kolejka górska. // 3. Moja pierwsza "Masala Chai" musiała być od Newbytea. Nie wiedziałam, że ten gatunek herbaty jest taki pyszny (chociaż podejrzewam, że to także zasługa marki, która znana jest ze znakomitej selekcji) // 4. Gorąca herbata, domowe ciasteczka, miód, dziewczyny – całkiem fajne to nasze "korporacyjne" spotkanie, nawet jeśli tematy do przedyskutowania naprawdę poważne. // 

Otoczenie wpływa na nasz strój, prawda? A może na odwrót? Mój ulubiony golf w paski znajdziecie w dwóch wersjach kolorystycznych
Jak odczarować listopad? Skorzystać z zaproszenia znajomych, którzy potrafią pokazać, że jesień na wsi może być równie piękna, co w samym środku czerwca.
Gdy po krótkiej wizycie w szklarni dzieci same pytają czy pojedziemy kupić jakieś warzywa na obiad… Czyżby wieś przekonała je nawet do marchewki?
Czy jednak nie i znów będziemy się bawić w chowanego, gdy tylko krzyknę, że obiad gotowy?
1. Ostatnie w tym sezonie kwiaty w moim ogrodzie. // 2. Ja i mój mały pomocnik. Uwielbiam ten czas, gdy jesteśmy we dwie i czekamy, aż starsza siostra wróci z przedszkola. //
Mapa Stumilowego Lasu. W piekarniku piecze się obiad, a my zabijamy czas czytając.
A może królikowe mądrości przekonają moje dzieci do marchewki?
No w każdym razie mama z takiego dania jest zadowolona.
Zaczynamy najbardziej emocjonujący weekend ostatnich lat. Jeszcze nie wiemy czy w niedzielny wieczór będziemy się cieszyć czy smucić.
Idziemy głosować!
Ależ podniosła była ta atmosfera w lokalach wyborczych!
Zagłosowane. Przed nami kilkanaście godzin wielkich nerwów i niepewności. Ale następnego ranka…
… dostałam nie tylko urodzinowe bukiety. Wyniki wyborów były naprawdę świetnym prezentem – ktoś to dobrze zaplanował :). 
Jednego dnia wcale nie jesteś stara, a następnego masz już swój ulubiony sklep spożywczy… w jednym w październikowych artykułów trochę na wesoło rozprawiłam się z wejściem w nowy etap "kobiety przed czterdziestką". Chociaż w gruncie rzeczy, to raczej wymówka do napisania dla Was kolejnych "umilaczy". Sporo adresów i poleceń, którymi wcale nie chciałam się dzielić – jeśli jeszcze nie czytałyście to zapraszam na "
To zdjęcie uzmysłowiło mi, że zaraz skończę ostatni słoik miodu – w spiżarce nic już nie zostało, a przecież właśnie teraz potrzebuję go najbardziej!
Uff! W ostatniej chwili! Listopadowa miodowa paczka od
Jesień rozgościła się już na dobre więc oficjalnie ogłaszam otwarcie sezonu na herbatę z miodem.
Chyba widać, które swetry lubimy z Asią najbardziej. Dosyć często zdarza się, że mamy na sobie to samo (lub prawie to samo), ale prawda jest taka, że mając do dyspozycji swetry od MLE, jakoś mniej chętnie nosi się te od innych marek. 
Gdybym miała z mojej szafki wyciągnąć kosmetyk, którego używamy w domu najczęściej to pewnie byłaby to tubka, którą widzicie na powyższym zdjęciu po prawej stronie.
Może lepiej wyciągnąć go z łazienkowej szafki i położyć w centralnej części mieszkania, aby był zawsze pod ręką?
1. Piątkowy wieczór. Cisza i spokój w mojej kuchni. Ten tydzień dał nam w kość. // 2. Tak, to jest kij od mopa. //
Polska Złota Jesień. Zachwyca co roku.
Inhalacje, syropki, witaminy, błaganie o zjedzenie rosołu czyli kolejny dzień w domu zamiast w przedszkolu. Puzzle, wspólne gotowanie i pieczenie, no i gry to moje ulubione sposoby na to, aby z samego rana nie rozpoczęło się jęczenie o bajkę.
I Ty maluchu też chcesz grać? Gra jest od pięciu lat, ale mniejsze dzieci chętnie podłąpują domalowywanie potworowi kolejnej pary oczu czy strasznych rogów ;).
Nie. To nie jest po prostu infantylne zdjęcie trzydziestopięciolatki. Od kilku dni plaster na nosie stał się na Intagramie pewnym symbolem. Nikt mnie nie prosił o włączenie się do tej akcji, ale to, co robi Katarzyna Zielińska po prostu chwyta za serce i ciężko przejść obok tej historii obojętnie… Może ktoś z Was też
A to nic innego jak resztki po omlecie cesarskim (inaczej KAISERSCHMARRN). Była to nagroda za najdłuższą jak do tej pory wycieczkę rowerową.
Rowerkiem na plażę? Tutaj chyba nasza wycieczka się kończy. Łyk gorącej herbaty i zawracamy!
Ja lubię te ciemne jesienne poranki, ale na pewno ciężej wtedy wskoczyć na szybsze obroty…
1. Ta lampka bez kabla to nowa odsłona słynnego projektu Flowerpot z 1968 roku. Lampa składa się z dwóch półkolistych mis, a zaprojektował ją Verner Panton. Podobno zainpirowały go przemiany społeczzne ruchu flower-power. Świat designu uznaje Vernera za jednego z najwybitniejszych twórców XX wieku. // 2. A tym zajęłam się po pracy! Pomarańczowa dama zajęła honorowe miejsce w naszym
Portos, który cieszy się na spacer, zawsze jest na zdjęciu rozmazany ;).
Konkurs w przedszkolu zobowiązuje.
Cały ten "okołodyniowy" czas to idealny przystanek w tej jesiennej szarudze. Rytuały i zwyczaje – oto moje antidotum.
Ja wiem. Dzieło sztuki. Na szczęście mogę powiedzieć, że to dzieci zrobiły.
1. Wieczorami rysunki zaczynają się wymykać spod kontroli. // 2. Długo czekałam na ten płaszcz. Jeden jedyny prototyp, które miałyśmy na sesji musiałyśmy później odesłać do szwalni jako wzór.
Pogoda na jazz.
Ubieramy się ciepło i ruszamy z Asią gasić kolejne pożary w MLE. Temat na ten tydzień? Odpadające guziki :|.
Uwielbiam ten płaszcz za to, że jest inny od wszystkich, nie widać na nim paprochów ani sierści Portosa :).
Piątek. Od samego rana latałyśmy z Moniką, Asią i Olą po Trójmieście i załatwiałyśmy wszystkie te sprawy, na które nie miałyśmy czasu przez resztę tygodnia. Szczerze? Blog, media społecznościowe, codzienne problemy mamy – to wszystko jest nic w porównaniu do ogarniania marki odzieżowej. Zaraz pędzimy na spotkanie z naszą dyrektorką produkcji, które potrwa pewnie ze trzy godziny, więc zgarniamy coś pysznego w Buns w Gdyni po drodze (Heh, pod przykrywką tego marudzenia, powiem Wam, że i tak to kocham!)
Nawet jeśli Ty i wszystkie Twoje przyjaciółki uwielbiacie MLE, to w tym sezonie nie musicie wyglądać tak samo. ;)
Rzeczy, które przywracają mi spokój. Rozmowa o niczym przy filiżance ciepłej herbaty i artystyczne rozkminki.
Gdy jako dziecko kolekcjonujesz misie Barbary Bukowski, a po kilkudziesięciu latach jej syn, który przejął po niej firmę, zupełnie nie wiedząc o mojej dziecięcej pasji, wysyła w imię sympatii do mojego taty paczkę pluszaków. Nadawca tej paczki chyba nie spodziewał się, że zrobi mi taką niespodziankę.
Jeszcze tylko kilka kadrów i zabieram się z dziewczynkami do pieczenia domowych ciasteczek z
Czy trzy piętra wystarczą? Chyba tak! Ten szklany pojemnik na ciastka (lub inne słodycze, ale do ciastek nadaje się idealnie) jest z 
Kolejny dzień, kolejne zdjęcia produktowe. Tym razem przyszła pora na sweter Laax w dłuższej wersji.
Przepis na ciasteczka jest błyskawiczny i to idealnie, bo musimy się jeszcze przygotować do wieczoru…
Ta jedna noc w roku…
… kiedy dorośli bawią się jak dzieci.
Nieważne jak długi był poprzedni wieczór. Obowiązki z rana i tak zawsze te same ;).
Poniedziałkowa atmosfera.
Nastrój nadal nas trzyma. Myślicie, że te pająki przejdą płynnie w lampki choinkowe? :D
Spotkania przy stole. Szukam już kolejnych okazji, aby je powtórzyć. 

1. Oprawa grafik, czyli kolejna ściana, która codziennie będzie mnie cieszyć.

Moja codzienna pielęgnacja w czterech prostych krokach.





Wszystkie piękne staniki, w których prawie w ogóle nie chodzę, bo wolę wygodniejsze ;). Metki wycięte, bo drapią, ale pamiętam, że ten na samym dole jest od MOYE (a drugi od góry chyba od Undresscode). 


Dzień dobry! Zastosujmy dziś „prawo Parkinsona”! Mając mało czasu, pracujemy wydajniej. Jeśli zadzwonią twoi teściowie i powiedzą, że będą za kwadrans, to zdążysz przed ich przyjściem sprzątnąć całe mieszkanie. Według Cyrila Northcote'a Parkinsona, brytyjskiego historyka i pisarza, "praca się rozciąga i wypełnia czas, który mamy na jej wykonanie". Albo inaczej: zaplanuj, kiedy zaczniesz coś robić, i kiedy skończysz." – rada przeczytana w książce „Lykke”, którą wzięłam sobie ostatnio do serca.
Zabieramy je wszystkie! Dziś jest ich dzień!
Zaraz ruszamy na plan zdjęciowy naszej nowej kampanii. Niektórzy mówią, że za każdym silnym mężczyzną stoi mądra kobieta. A ja powiedziałabym, że za każdą silną kobietą stoi wiele mądrych kobiet. A już na pewno stoją one za sukcesem MLE , którego skala, nawet po 8 latach prowadzenia własnej marki, dalej mnie zaskakuje. // 2. Nigdy nie jest zbyt wcześnie, aby otworzyć sezon na uggi/emu. Już wiemy, że warunki pogodowe na sesji nie będą lekkie i układanie włosów można sobie było darować. //
Miało być tak jakby światowo, ale bez zadęcia, więc ekipa wpadła na pomysł, abym jeździła na koniu bez siodła. Do tego mega wichura, więc na zdjęciu wszystko wygląda bardzo dynamicznie. Łukasz Ziętek – nasz fotograf – mówi, że jeszcze tylko siedem rundek wzdłuż brzegu i będę mogła trochę przyspieszyć… ha… ha…ha.
Kariera kobiety jest trochę jak szachy – to ciągłe podejmowanie trudnych decyzji, zastanawianie się nad tym, co możesz stracić, aby osiągnąć cel. Zaczynając tę rozgrywkę wiesz już na starcie, że trzeba będzie coś poświęcić, aby wygrać. Wiem, że na blogu niewiele piszę o MLE (to znaczy, Wam może się wydawać, że piszę bardzo często, ale ja patrząc na kadry tutaj widzę wyraźnie, że proporcje są nieco zaburzone). Nie widać tutaj wszystkich tych momentów, gdy oglądałam się za siebie, gdy po bolesnych lekcjach musiałam stać się mniej naiwna, a bardziej asertywna, gdy życie pokazało mi, że wcale nie mam nad wszystkim kontroli. Nie widać tu nieprzespanych nocy i strachu, że wieloletnia praca pójdzie na marne, gdy macierzyństwo okazało się piękniejsze i jednocześnie o wiele bardziej angażujące niż to sobie wyobrażałam (a przecież o ileż miałam łatwiej niż niektóre z Was…).
Chyba klimat zbliżającego się Halloween za bardzo mi się udziela, bo widzę tu Czarnego Jeźdźca z "Władcy Pierścienia".
Dlaczego to właśnie w MLE Collection znajdziecie najlepsze swetry na świecie? Bo rodowite Pomorzanki naprawdę wiedzą jak przetrwać chłód i wiatr. Miało być dwiadzieścia stopni i słońce, ale jednak robimy co tylko możemy, aby zdążyć przed burzą i do tego czasu nie zamarznąć.
Chwilami było bardzo zimno… ale na szczęście zawsze można było się do kogoś przytulić. 
Ekipa uważnie czuwała nad detalami każdej stylizacji. Za każdy strój odpowiedzialna była niezawodna i niezwykle profesjonalna
O czym marzyłam w drodze powrotnej? O herbacie i kocu.
No dobrze, tak naprawdę to najbardziej cieszyłam się na wspólny czas w tegorocznej wersji naszej bazy z koców (jednak się podzieliłam). Musiałam też cierpliwie wysłuchać plotek z przedszkola i pochwalić nowy sweterek. Dzianinowy
A ten komplet występuje też w wersji dla dorosłych? Marka
1. Jednym z zastosowań kocyka od
Ktoś: Dżizys, Kasia. Nie mów, że już teraz czytasz świąteczne książki dla dzieci.
1. Pożegnanie z ekipą nim wszyscy rozjadą się po Polsce. Czekamy na jedzenie i bardzo doceniamy ten moment. Wieczór jest ciepły. Gdańsk jest piękny. A my mamy za sobą ekscytujący dzień. // 2. Jeśli szukacie azjatyckiego jedzenia w fajnej, nowocześnie zaaranżowanej przestrzeni to
To co? Zamawiamy wszystkie przystawki i się dzielimy?
Noc jeszcze młoda, ale my już nie :D. Wracamy do domu!
Bez nudnej książki na dobranoc i liczeniu owiec się tego dnia nie obeszło. Emocje i sen rzadko chodzą w parze.
1. Prezenty od Topestetic. // 2. W tym stroju przechodzę całą jesień! //
Gdy wpadasz na pomysł aby zrobić z dziećmi ludziki z kasztanów, ale wychodzą Wam kosmici z "Wojny światów".
Praca w piątek.
Pierwsze jesienne dni. Uwielbiam to delikatne rozmyte światło tańczące na wietrze.
Nasz czas.
"Mamo, spóźnimy się! Nie mamy czasu do stracenia"
I nagle przenoszę się do miejsca, które znałam do tej pory tylko w słonecznej, wakacyjnej odsłonie.
Witryny sklepowe miasteczka Saint-Paul-de-Vence.
A ja myślałam, że to w Sopocie czuć jesień…
Na osłodę po deszczowym spacerze: Calissons. Przysmak Prowansji, czyli połączenie migdałów i… melona.
1. I wtedy wchodzę ja – cała w MLE ;). // 2. Wróciłam w środku nocy i od razu uśmiechnęłam się po przebudzeniu. //
… I od razu zabrałam się za pisanie artykułu na bloga z relacją z podróży. Po więcej informacji zapraszam
Kontakt z roślinami czy pielęgnacja? Co przynosi więcej ukojenia po szalonym dniu?
Na zdjęciu powyżej widzicie
Przed i po!
Została mi jeszcze jedna maska z poprzedniego zestawu i dziś mam zamiar ją wykorzystać tuż po tym, jak skończę dla Was ten wpis :). Jeśli jeszcze nie próbowałyście masek na dłonie w formie rękawic to polecam spróbować. Aktualizacja: marka Handy Lab postanowiła podzielić się z Wami kodem rabatowym "makelife15", który daje -15% rabatu ma wszystko w sklepie. Kod jest do wykorzystania od dziś do poniedziałku (9 października).
1. Kto pierwszy krzyknie "czas posprzątać ze stołu"? // 2. Czy gotowanie na co dzień musi być oryginalne? Jak dla mnie makaron z pesto wystarczy (byle nie częściej niż 5 razy w tygodniu ;)).
Nie omijamy przy dzieciach trudnych tematów i podobnie jest w przypadku polityki (o której ostatnio rozmawiamy jeszcze częściej). Jeśli czasem nie wiecie jak w przystępny sposób wytłumaczyć dzieciom czym są wybory, demokracja i dlaczego to wszystko wzbudza u rodziców tyle emocji, to polecam książkę "
Czy trudno być przywódcą? Czym są zmiany klimatyczne i nierówności społeczne? Czy ten młody człowiek ma już jakieś poglądy? Coś czuję, że w najbliższy weekend moimi bratankowie będą chcieli przegadać ze mną tę książkę – i to kartka po kartce.
… mam wrażenie, że niektórych dorośli też powinni ją przeczytać. Zwłaszcza rozdział o prawach człowieka! Może taka przystępna wersja bardziej do nich dotrze?
Chwila oddechu od wszystkich spraw, które nie wyszły mi tak, jak planowałam.
1. Paleta barw na październik. // 2. Remont prawie skończony (czy to już drugi rok?). Przymiarki do wymarzonego (i naprawdę dużego) "common table" wciąż trwają. // 
1. Moja mała ogrodniczka. Lekcje pani Ewy z Narcyza nie poszły na marne. // 2. Te dosięga tylko mama i proszę, co się z nimi dzieje… :D //
Jesień pełną parą. Ubrane w nasze ciepłe swetry omawiamy z Asią ostatnie modele na zimę. A następnego dnia, niespodziewanie….
Wróciło lato! Darowany upalny weekend w samym środku września. Ruszamy w stronę Lubiatowa, kąpiemy się w morzu, budujemy zamki z piasku.
A po morskich szaleństwach czekamy pokornie na stolik w "Ewa zaprasza". Zamawiam, na przekór, rybę z jeziora – i nie żałuję!
1. Na okładce wrześniowego Vogue widnieje tytuł "power dressing" czyli styl, który ma wpływać na naszą osobowość. To coś jak samospełniająca się przepowiednia. Ubieram się tak, jakbym miała władzę, więc ludzie (i ja sama) zaczynają mnie tak postrzegać. // 2. Tyle wspomnień i tyle radości.
Lubiatowo! Miłości moja! Czy za rok będziesz tu na nas czekać? Jak bardzo się zmienisz? Dlaczego nie doceniono Twojej wartości?
Najpiękniejsza plaża jaką widziałam. Obyśmy w kolejne lato mogli się jeszcze nacieszyć tym miejscem!
1. Monika, która jak nikt rozumie główne założenie w naszym biurze. "NO COFFEE NO WORKEE". // 2. Dziękuję Topestetic, że już przez 10 lat dbasz o to, aby dać mojej skórze to co najlepsze, nawet w zaciszu własnego domu. //
Jakiego pytania mamy najbardziej boją się przed urodzinami swoich dzieci?
Wiadomo, że tak! Doskonałości są nudne i powtarzalne, nieprawdaż?
Gdy obiecujesz sobie, że dziś rano to naprawdę wszystko pójdzie super sprawnie i szybko. W przedszkolu będziecie skoro świt i nic Ciebie nie zaskoczy. A potem okazuje się, że do 10.00 zbierasz kasztany. 
Kiedyś w przerwach od pracy (gdy nikt nie patrzył oczywiście) wchodziłam na ten portal na "P" ;). Teraz faszeruję się zdjęciami idealnych jadalni na Pintereście i próbuję dokończyć projekt stołu. Tylko pięć minut i wracam do mejli!
Za to gdy ja nie patrzę, to Portosowi trafia się darmowy masaż od Moniki.
"Musisz znaleźć czas dla siebie!", "nie zapomnij o własnym rozwoju", "zwolnij" – czasem te życzliwe rady wywołują u mnie więcej irytacji niż konstruktywnych przemyśleń. Życie funduje nam różne etapy i nie zawsze udaje się uniknąć wszystkich negatywnych emocji związanych z rolami, które pełnimy. Ja staram się na swój sposób. I też nie zawsze mi wychodzi.
Pierwsze zajęcia dodatkowe czterolatki. Dla jednych to koszmar dojazdów, dla innych po prostu strata czasu. A dla niektórych to idealny moment, aby zrobić coś w skupieniu, gdy ona ćwiczy piruety.
Ten śliwkowy przepis podsunął mi nie kto inny jak
Trencz jako mata na huśtawkę? Dlaczego nie?
Wyszło bardzo dobre! Do tego łyżka śmietany i po pięciu minutach trzeba robić kolejny deser!
Tak. Naprawdę bardzo lubię tę piżamę (dostępna na początku grudnia).
Omlety odgrywały rolę w kuchni każdej kultury kulinarnej na świecie. Starożytni Rzymianie, Persowie, Japończycy i Aztekowie odkryli, że jajka i ciepło, w połączeniu z prawie każdym innym składnikiem, tworzą doskonały posiłek. Podobno gospodarz pewnego zajazdu podał niegdyś omlet Napoleonowi Bonaparte, który był tak zachwycony, że rozkazał wykorzystać wszystkie jaja w mieście, aby stworzyć ogromny omlet dla swojej armii następnego dnia. Ja też regularnie podaję go mojej armii :). Przepis na idealną wersję znajdziecie w tym wpisie. Przepis na idealny omlet znajdziecie w moim artykule
1. Sałatka w kolorze jesiennych liści. // 2. Ależ ja kocham
"Martynka i przyjaciele." Ten egzemplarz ma ponad 30 lat i teraz cieszy kolejne pokolenie.
Damy radę z tym przepisem ;).
1. Podsmażana cukinia, to jeden z moich ulubionych dodatków do obiadów. // 2. To zachodzące słońce oznacza, że musimy już ruszyć w drogę. Widzimy się na marszu, prawda? //
Wolność. Kocham i rozumiem… :D
Dziękuję marce YES, za piękną przypinkę na marsz i na 15.10. Ja, co jakiś czas dostaję wiadomości, że za dużo tu u mnie polityki ostatnio, ale niestety, mam wrażenie, że to mnie tylko prowokuje do mocniejszych przekazów :D. Dziewczyny! Wasze prawa to nie polityka. To Wasze życie! Nie dajcie sobie wmówić, że to sprawy, które Was nie dotyczą!
Ten moment gdy o poranku idziesz Warszawą i wszyscy przechodnie zmierzają w jednym kierunku.
Tata w dzieciństwie był fanem Winnetou, ale myślę, że ten plakat i tak mu się spodoba ;).
W ostatnią niedzielę ponad milion serc biło w Warszawie w rytm nadziei.
Dziękujemy za wszystkie przybite piątki i pozdrowienia!
A oto co nas spotkało nad ranem w naszym Trójmieście! Portos na szczęście może czuć się bezpiecznie. 
A najlepiej, gdy jest to kawa pochodząca z ekologicznych upraw bez pestycydów, z najwyższej jakości ziaren. Jak wiecie od dłuższego czasu wybieram tę od Wild Hill Coffee. Teraz w ich ofercie pojawia się także
Według badaczy z Harvard Medical School w październiku śpimy średnio o ponad 2 godziny dłużej niż w innych miesiącach – to taka ciekawostka dla tych, którzy uważają, że natura nie ma już na nas zbyt dużego wpływu.
Podpis pod tymi zdjęciami powinien brzmieć "cudowny czas na plaży". Ale zdecydowanie lepiej pasuje "gdy bierzesz na plażę dzieci i ciasto pamiątej, że pod koniec to Ty będziesz miała piasek między zębami".
Dziękuję Wam za takie cudowne przyjęcie tej naszej rodzinnej kolekcji. A damskie swetry, które wyprzedały się w mig, wrócą niebawem!

Joseph Mul od pokoleń zajmuje się uprawą kwiatów.
Wyruszamy na pola CHANEL, aby na własne oczy zobaczyć proces powstawania najważniejszych esencji zapachowych ich słynnych perfum.
Kto by się spodziewał, że to na Lazurowym Wybrzeżu ogarnie mnie silny jesienny nastrój? Od rana padał deszcz, ale marka CHANEL pomyślała o wszystkim.
Minęliśmy już pola róży stulistnej i tuberozy. Jeszcze kilkaset metrów i dojedziemy do pola z niezebranymi kwiatami.
Polna droga na francuskiej prowincji i ja pędząca na rowerze. W powietrzu czuć zapach mokrej ziemi i kwiatów. Zapamiętuję tę chwilę jako mój osobisty "Juliette Binoche moment".
Deszcz to ostatnio nieodłączny element moich wyjazdów prasowych :).
Jestem dumna ze swojego zbioru! Jeszcze tylko 1000 kwiatów i będę mogła skończyć ;). Monsieur Mul, którego rodzina od pokoleń uprawiała kwiaty na tych polach, pokazał nam jak poprawnie je zrywać. Musimy się spieszyć, bo kwiaty jeszcze dziś muszą trafić do wielkich kadzi, które wyciągną z nich esencję zapachu.
Jaśmin w Grasse uprawiany jest według zrównoważonych wytycznych, tak aby w jak najmniejszym stopniu wpływać na ekosystem.
Ten egzemplarz trafi między kartki mojego zeszytu.
Jedziemy dalej!
Tak nie pachną żadne inne kwiaty tego gatunku. Aby powstał ekstrakt, kwiaty muszą przejść przez proces destylacji.
Tuberoza, Geranium, Irys, Róża stulistna i Jaśmin z Grasse. A do porównania – jaśmin egzotyczny, który pachniał zupełnie inaczej.
W pośpiechu zapisuję liczby. "Aby uzyskać 1 kg absolutu jaśminu potrzebnych jest 350kg kwiatów".
Olivier Polge. Zbiory to dla niego najważniejszy okres w roku.
