
Wpis powstał we współpracy z marką Health Labs Care, Awesome Cosmetics, Topestetic, Olinii i AMZ.
Widziałam wczoraj takiego mema na Instagramie: na tle pięknego jesiennego obrazka, z czerwieniącymi się na drzewach liśćmi, widnieje napis „My favorite season is when all the mosquitos are dead”. Trochę uśmiechnęłam się pod nosem, bo oczywiście też nie przepadam za komarami, ale coś w środku mnie zakłuło. Miłość do jesieni stała się czymś, z czego coraz częściej się naśmiewamy. Cynizm dopadł nawet jesieniary – te niepoprawne optymistki, które potrafiły docenić krótkie deszczowe dni, spadek energii, niedobór witaminy D, stanie w niekończących się korkach, wkładanie na siebie kilkunastu warstw ubrań, mokre psie łapy po każdym spacerze, za słodki syrop dyniowy w kawie, który składem przypomina proszek do prania czy ciągłe narzekanie innych, że przed nami kilka miesięcy Mordoru.
Ha! Idę o zakład, że większość z Was po przeczytaniu tego akapitu pomyślała sobie: „a ja i tak lubię jesień”! I bardzo dobrze! Być może niektóre jesienne banały, które podnosiły nas na duchu w ostatnich latach, potrzebują małych przeformułowań i uaktualnień, ale w głębi duszy wiemy przecież, że nie ma nic fajniejszego niż „hygge” i „sweater weather”.
W dzisiejszych umilaczach znajdziecie sporo moich osobistych poleceń – niektóre z nich są o tym czego nie oglądać i czego nie robić, ale większość to po prostu praktyczne sposoby na to, aby ta pora roku była jeszcze odrobinę fajniejsza.

Gdy chcesz zrobić remanent w szafie, ale wszystkie Twoje swetry cały czas świetnie się trzymają więc żadnego się jednak nie pozbywasz… (na sobie mam ten sweter i te spodnie)
Co warto obejrzeć w deszczowy jesienny wieczór?
Pytacie mnie często czy obejrzałam „Emily w Paryżu” (ok, tak naprawdę zapytała mnie jedna osoba i to dawno temu, ale jednak temat gorący, więc skorzystam z okazji aby się wypowiedzieć) i niestety oglądałam, oglądam i pewnie będę oglądać dalej, jeśli pojawi się nowy sezon. Nie wiem dlaczego i nie wiem po co – to samo pytanie zadaję sobie wtedy, gdy z jakiegoś powodu wejdę na Tiktoka. I podejrzewam, że odpowiedzi byłyby w obydwu przypadkach podobne. Przy całym przebodźcowaniu dzisiejszego świata, nasze mózgi chyba po prostu szukają czegoś, co pozwoli im się na chwilę wyłączyć. Jeśli więc macie dziś ochotę nie myśleć, to ze wszystkich streamingowych nowości Emily z pewnością Was nie zawiedzie.
Bulion i inne namiętności.
Ale jeśli chciałybyście obejrzeć coś, co nie będzie jedynie kompulsywną przyjemnością, to polecam Wam gorąco „Bulion i inne namiętności” z genialną Juliette Binoche. Oglądając ten film czujesz się trochę tak, jakbyś cofnęła się do dziecięcych lat, gdy mama gotowała w domu obiad, a Ty trochę jej pomagałaś, trochę obserwowałaś, trochę myślałaś o własnych sprawach, ale przede wszystkim czułaś spokój. No i zaostrzał Ci się apetyt. Każda scena jest w tym filmie jak starannie przygotowane danie, które rozpływa się w ustach i pozostawia głęboki ślad w pamięci. Ale za pięknymi obrazami kryje się też (a jakżeby inaczej…) przesłanie – warto dbać o to, aby każdy dzień był ważny, aby pojawiały się w nim przyjemności, aby pracować na lepsze jutro. Nawet jeśli nie mamy pewności czy nadejdzie. Polecam każdemu, kto uwielbiał „Makłowicza w podróży”, „Francuskie wędrówki Julie” czy film „Czekolada”.
Nie bagatela ta bagietka.
A skoro już mowa o Francji i francuskim jedzeniu – Marka Moschino postanowiła zadrwić z poważnych projektantów i wypuściła do sprzedaży torebkę łudząco przypominającą bagietkę. Oczywiście model ten stał się natychmiast wiralem na TikToku. Cena takiego wypieku z tkaniny to 1035 euro. Ja jednak wybieram tańszą i jadalną wersję ;).
Jak prać wełniane swetry w domu?
Dla wszystkich tych którym hashtag „sweater weather” odbija się już czkawką – wiem, że nowoczesne pralki posiadają tryb prania wełny, ale nie mam do tego wynalazku zaufania. Jakieś pranie na kilkanaście razy zawsze kończyło się katastrofą. Dlatego jeśli sweter ma w składzie ponad 50% naturalnej wełny to szukam innych rozwiązań. Pewnie doskonale wiecie, że wełna nie łapie brudu ani zapachu dlatego można ją czyścić o wiele rzadziej niż na przykład swetry z bawełny (o tych z akrylu nie wspominając – one niestety podkreślają wszystkie „naturalne”zapachy). Co jakiś czas jednak trzeba je przecież wyczyścić, a nie każda z nas chce regularnie korzystać z pralni chemicznej. Przedstawiam Wam więc mini poradnik z moimi wypracowanymi patentami na pranie wełnianych swetrów w domu.

1. Wspominałam już, że najlepiej jest prać swetry jak najrzadziej? Dobrze, już dobrze, chciałam się tylko upewnić, że jesteście zdecydowane!
2. Napuszczamy wody, najlepiej do wanny (z doświadczenia wiem, że nawet największa miska jest w trakcie płukania za mała). Temperatura wody nie powinna być cieplejsza niż naszego ciała – 25 stopni całkowicie wystarczy.
3. Nalewamy odrobinę płynu do prania wełny, ale jeśli zapomniałyśmy go kupić, to równie dobrze sprawdzi się… nasz szampon, o ile ma w miarę delikatny zapach.
4. Wkładamy swetry i delikatnie je namaczamy, trochę więcej uwagi możemy poświęcić przybrudzonym rękawom lub golfom, ale dobrze jest sobie wyobrazić, że kąpiemy kotka ;). Naturalna przędza jest delikatna – nie męczymy jej!
5. Płuczemy swetry w wodzie o podobnej temperaturze, w której były prane (zbyt duże różnice będą szokiem dla przędzy ;)).
6. Swetry wyciągamy z wody w formie kulki, pod żadnym pozorem ich nie wykręcamy ani nie wyżymamy. Taką swetrową kulkę ściskamy delikatnie, aby odsączyć nadmiar wody (powinno to wyglądać trochę jak odsączanie twarogu). Taką kulkę odkładamy na kilka minut w miejsce gdzie nadmiar wody może spokojnie ściec. Najważniejsze aby sweter po zetknięciu z wodą w żadnym momencie nie został rozciągnięty. W przeciwnym razie obciążone wodą włókna pod wpływem grawitacji rozciągną się i stracą pierwotną formę.
7. Następnie rozkładamy swetry na ręczniku (jeśli macie ogrzewanie podłogowe w jakiejkolwiek części mieszkania, to można na niej rozłożyć pranie. Zostawiam swetry na ręczniku przez noc, a potem rozkładam na płasko na suszarce.
8. Gdy wyschną funduję im jeszcze fryzjera takim grzebieniem – te z MLE wyglądają po takim SPA jak nowe.


Gdy nasza skóra czuje się niewyraźnie.
Witamina C to nasz pierwszy wybór, gdy chcemy zadbać o odporność jesienią. Od kilku lat wiemy też, że nasza skóra potrzebuje jej tak samo mocno. Z początku rynek kosmetyczny musiał się mocno natrudzić, aby zamknąć wszystkie jej właściwości w słoiku, ale dziś pojawiają się już produkty, które potrafią wykorzystać jej potencjał. Serum TetraVIT C od Health Labs Care zawiera stabilną formą witaminy C o dużej „biodostępności”. Dzięki lipofilowemu charakterowi łatwiej przenika przez barierę naskórkową, niż czysta witamina C. Wyrównuje koloryt skóry, działa antyoksydacyjnie. Produkt zawiera też octan zingeronu – ten mało znany, a bardzo silny antyoksydant to innowacyjny składnik chroniący melanocyty przed mutacjami DNA wywołanymi przez działanie pUVA. Wykazuje większy potencjał antyoksydacyjny niż witamina E i resweratrol. Produkt jest świetnie opisany na tej stronie (są tam też podane wyniki badań potwierdzające skuteczność). Jeśli do tej pory nie włączyłyście do codziennej pielęgnacji serum z witaminą C to naprawdę warto to zrobić!

Z kodem MLE10 dostaniecie 10% rabatu na wszystkie produkty dostępne na stronie healthlabs.care (link ma już wgraną zniżkę i nie ma konieczności wpisywania kodu. A w dłoni trzymam mgiełkę odświeżająco nawilżającą – świetna gdy w połowie dnia marzysz o dodatkowym nawilżeniu).
Cud na(uki)tury.
Naukowcy od kilku lat przecierają oczy ze zdumienia – prozdrowotne właściwości oleju z czarnuszki znane są od wieków, ale wyniki rzetelnych badań i tak zaskakują. Odsyłam do artykułu Pana Tabletki i dodam tylko, że kolejne badania są w toku. Jestem ogromną zwolenniczką zasady „zdrowa żywność zamiast suplementów” i dlatego – zachęcona przez kilka autorytetów, postanowiłam rozpocząć picie jednej stołowej łyżki oleju z czarnuszki. Mój romans z czarnuszką trwa już czwarty tydzień i z każdym tygodniem idzie mi lepiej. O czym mowa? Podejrzewam, że większość z nas nie od razu rozkocha się w jej smaku, ale z czasem jej ostry smak staje się zdecydowanie mniej drażniący. Zamówiłam sobie też olej z lnu złocistego – piłam go kiedyś latami i żałuję, że przestałam (akurat ten produkt świetnie nadaje się do sałatek i tym podobnych). Polecam zajrzeć na stronę Olini aby poczytac o ich właściwościach (to według mnie najlepszy sklep do zamawiania olei – widać, że marka zna się na rzeczy i dba o to, aby w procesie obróbki nasion zachować jak najwięcej wartości odżywczych).
Przy okazji mam dla Was kod MLE, dający 12% zniżki do końca października (ważna informacja – kody łączą się z promocjami na stronie Olini, więc korzystajcie).

Moje wymarzone drugie śniadanie na odporność: kasza jaglana na mleku, śliwki duszone z cynamonem, łyżka miodu, trochę mielonych migdałów i podprażone orzechy laskowe (trzymam je w słoiku oczywiście – nie chciałoby mi się na śniadanie prażyć orzechów), jogurt.
Z tej strony mówi 37-letnia Kasia.
Sklep Topestetic (na pewno kojarzycie to miejsce, w którym kosmetolog jest dostępny bezpłatnie dla każdego i pomaga nam dobrać idealną pielęgnację) z okazji swoich jedenastych urodzin stworzył nową kampanię i zaprosił mnie do wzięcia udziału w szybkiej akcji. Mam odpowiedzieć na pytanie co powiedziałabym samej sobie sprzed lat. W pierwszym odruchu pomyślałam, że pewnie zaczęłabym od słów: „uspokój się i zatrzymaj przez chwilę!”, ale po chwili całkowicie zmieniłam zdanie. W modzie jest teraz zachęcanie wszystkich (z samą sobą włącznie) aby zwolnić, nie brać wszystkiego zbyt poważnie, odpuścić. Ale łatwo to mówić z perspektywy osoby, która przeżyła wiele przygód, miała okazje popełniać błędy i je naprawiać, a dziś z dumą patrzy na efekty swojego zaangażowania i wytrwałości z przeszłości (nawet jeśli przede mną wciąż wiele pracy). Tej młodszej Kasi powiedziałabym więc: goń za swoimi marzeniami, póki masz zdrowie i chęci po prostu chwytaj życie i pracuj bez wytchnienia nad tym, co dla Ciebie ważne. Nadejdzie przecież taki dzień, w którym już nie będzie Ci się tak chciało, Twoje życie się zmieni, a codzienne obowiązki zmienią nie do poznania. Im mocniej będzie się teraz starać, tym łatwiej zrozumiesz potem, że ważne są dla Ciebie też inne rzeczy, a czerpanie przyjemności ze zwykłej codzienności będzie banalnie proste. Tutaj możecie obejrzeć film z ambasadorką marki Magdaleną Różczką, a tu z Melą Koteluk i tu z Martą Wojtal – one także jako przyjaciółki Topestetic wzięły udział w tej kampanii. A Ty? Co chciałabyś powiedzieć samej sobie sprzed lat? Jestem bardzo ciekawa Twojej perspektywy.

W mojej łazienkowej szafce zawsze znajdzie się jakiś produkt od Topestetic. Na ten moment będzie to ten żel do oczyszczania z witaminą C i DMAE. Jest bardzo wydajny, rewelacyjnie radzi sobie z makijażem i pięknie pachnie (kosmetyki Jan Marini już nie raz polecałam Wam we wcześniejszych wpisach na moim blogu). Oraz ten krem przeciwzmarszczkowy z kwasem mlekowym od duńskiej marki Beaute Pacifique – ta marka słynie też z najlepszych kosmetyków z retinoidami. Na kosmetyki Beaute Pacifique mam dla Was 20% rabatu – kod: BP20 ważny jest do 20.10.2024r. (promocje nie łączą się). Topestetic to miejsce w sieci, które przez lata nauczyło mnie, jak powinna wyglądać dobra pielęgnacja kobiety po trzydziestce.
Jesień i dobra muzyka są jak pistacje i biała czekolada: para idealna!
Człowiek może wychodzić ze strefy komfortu, uczyć się montować nagrania, nieudolnie ćwiczyć dykcję, aby wyjść naprzeciw oczekiwaniom współczesności i móc zaproponować obserwatorkom artykuły w formie podcastów… a potem okazuje się, że więcej obserwujących na Spotify'u mają moje składanki :D. No więc, wspomnę tylko, że pojawiła się nowa playlista, którą przygotowałam specjalnie na nasz PR-owy wyjazd z MLE. Myślałam, że wśród modnych i nowoczesnych kobiet moja stara dusza nie znajdzie sprzymierzeńców, a jednak – co rusz, ktoś pytał o to gdzie można znaleźć playlistę, która leciała w trakcie kolacji. Pomyślałam, że może Wam tez umili jesienne popołudnia czy pracę przed laptopem. Enjoy!

Mikro… co?
W sumie to żadne zaskoczenie, że nasza skóra potrzebuje podobnego odżywiania co nasze ciało. Było już o witaminice C i oleju z czarnuszki, więc przyszedł teraz czas na kolejne hasło, które od kilku lat rozgrzewa naukowców do czerwoności – mikrobiom. To biliony mikroorganizmów, które żyją na naszej skórze i wnikają aż do warstwy podskórnej. To bakterie, grzyby, wirusy, roztocza. Każdy człowiek ma inny mikrobiom skóry, ponieważ jest on zależny od indywidualnych czynników, takich jak m.in. pH, grubość skóry czy ilość i jakość owłosienia. Dlaczego jest ważny? Bo tworzy warstwę nazywaną mikrobiotą naskórkową. Jeśli jest prawidłowa, czyli zachowuje równowagę, skóra nie jest narażona na stany zapalne, zaskórniki, podrażnienia. Równowaga mikrobiomu to też równowaga hydrolipidowa – ważna dla nawilżenia i nawodnienia, a w konsekwencji dla spowolnienia procesów starzenia się skóry. W tej równowadze pomaga odpowiednia, codzienna i regularna pielęgnacja, wykorzystująca certyfikowane pod kątem mikrobiomu skóry kosmetyki. Polska marka Awesome Cosmetics posiada certyfikowaną przez akredytowane laboratorium badawcze kolekcję Mikrobiom. To teraz mój krem na dzień. Kod KASIA30 da Wam 30% rabatu na wszystko z wyłączeniem zestawów (ważny do 20 października).
Jedni chcą go zablokować, inni korzystają w najlepsze.
Temat, który chyba wszystkich rodziców rozgrzewa do czerwoności – czy w szkołach (chociaż podstawowych) powinien pojawić się zakaz korzystania z telefonów? Czy dzieci powinny mieć dostęp do popularnych aplikacji przed ukończeniem pełnoletności? A jeśli tak, to w jakim wymiarze? Jesteście za czy przeciw?
To trudne pytanie, na które coraz więcej państw próbuje znaleźć odpowiedź. Pod lupę wzięliśmy przede wszystkim Tiktoka. Problem stanowią przede wszystkim dwie rzeczy – pochodzenie aplikacji i treści, które są tam publikowane. USA podjęło w tym temacie drastyczne – w porównaniu do reszty kroki. Właścicielem tej najbardziej wpływowej sieci społecznościowej na świecie jest chińska korporacja ByteDance, którą służby amerykańskie oskarżają o współpracę z chińskim rządem. We wrześniu kongres przedstawił właścicielowi dwie opcje – albo sprzedaje Tiktoka amerykańskiej firmie (tak aby mogła sprawować nad nią kontrolę i między innymi dbac o dane użytkowników) ale aplikacja zostanie w Stanach Zjednoczonych całkowicie usunięta. Z kolei na początku tego roku Komisja Europejska nakazała usunięcie TikToka ze służbowych urządzeń wszystkim swoim pracownikom. Co będzie dalej? Zobaczymy.
Nie czekając na odgórnie narzucone zmiany sama wprowadziłam do swojej rutyny regulacje. Nie dotyczą one natomiast tylko Tiktoka, bo akurat rezygnacja z tej aplikacji nie jest dla mnie żadnym problemem – algorytm wciąż nie potrafi wyłapać treści, które by mnie zaciekawiły. Postanowiłam – zgodnie z zaleceniami zastępów internetowych specjalistów – całkowicie zrezygnować z ekranów po godzinie 18.00. Wyjątki robię bardzo rzadko (na przykład dziś, aby móc dokończyć dla Was ten wpis :*). W każdym razie – ten mini odwyk naprawdę działa! Gorąco polecam spróbować wszystkim nocnym markom, które mają dość liczenia owiec.

Ja wybrałam kołdrę AMZ z kolekcji Merino, tkóra wykonana jest w całości z surowców i materiałów pochodzenia naturalnego. Wypełnione zostały wełną alpejskich merynosów, dzięki czemu jest niezwykle gęsta i sprężysta. lekka i ciepła. Wełna MERINO hamuje rozwój bakterii, jest antystatyczna i odporna na pochłanianie zapachów. Ja wybrałam kołdrę całoroczną.
Jesienią wieczory i noce są dłuższe…
Czy dobra pościel może poprawić jakość snu? Wydaje się, że nie, ale jak w takim razie wytłumaczyć fakt, że ta źle dopasowana, sztuczna, szeleszcząca czy za lekka potrafi ten sen znacznie pogorszyć? Wiem, że czasem łatwiej jest wejść do multibrandowego sklepu i po prostu wybrać pierwszy lepszy produkt. Ale od czego macie influencerki, które wertują różne możliwości i pokazują Wam to, co według nich jest najlepsze? A jeśli chodzi o pościele, to Polska jest tu prawdziwym wymiataczem. Marka AMZ robi najlepsze pościele na świecie, ale swoje produkty szyje u nas. Jeśli szukacie kołdry czy poduszek, uwierzcie mi – lepszych nie znajdziecie nawet na księżycu.

Jesień jest trochę jak nasza najlepsza przyjaciółka. Trudno zaprzeczyć, że ma wady, czasem bywa denerwująca, ale to właśnie w jej towarzystwie najbardziej lubimy siedzieć w dresach i cieszyć się ze zwykłych rzeczy. Myślę, że z takim podejściem nawet te trochę zagubione jesieniary znów przypomną wspólne, fajne chwile. Dziękuję, że dotrwałyście do końca wpisu – poruszam tu kilka tematów i czekam na Wasze opinie w komentarzach!
* * *



1. Dzień dobry w pierwszy chłodniejszy poranek! Jeszcze udaje mi się przemycać tę letnią spódnicę do codziennych strojów // 2. Co mówi cała północna półkula ziemska w pierwszy dzień jesieni? "Jemy jabłka z cynamonem!". // 
1. Mój ukochany stylista – łóżko. To ono przedstawia mi zawsze różne propozycje zestawów ;). // 2. Wiecie, że na podstawie takich próbników bardzo ciężko stwierdzić, który kolor będzie dobrze wyglądał w danej przędzy? Błękitne swetry to moje wielkie wiosenne marzenie – może Wy podpowiecie z numerem? //
Jeden z wrześniowych poranków, który wyglądał jak w firmie kurierskiej. Trzeba było wybrać rower zamiast samochodu!
1. Komplet dzianinowych dresów
Co ten makijaż i płaszcz jak z hollywoodzkiego filmu mogą zrobić z człowieka, którego codzienna "operacja stylówa" polega na umyciu zębów…
Pamiętacie to magiczne miejsce z najlepszym dizajnem, które poleciłam?
Backstage.
Praca w MLE to na pewno niesamowita możliwość rozwoju, ale wynikająca z wielu przeszkód, które trzeba pokonać :D. Moja mina na tym zdjęciu mówi wiele – niby jest kampania, a my cieszymy się z efektów pracy, ale ja już wiem, że jedna trzecia produktów nie wejdzie w planowanym terminie ;). Wszystkie daty wejść poszczególnych produktów, znajdziecie w
A ten sweter wraca ze mną po sesji do domu!
Jeśli chciałybyście posłuchać o tym, jak wygląda praca nad kolekcją od kulis, to zapraszam na nowy odcinek mojego podcastu.
Kto dziś czuje się tak jak Portos?
Gdyby wrzesień był zdjęciem.
Moje najlepsze jesienne zakupy od ukochanego
Mój ulubiony i najbardziej uniwersalny wazon od
1. Parcie na szkło nie mija z wiekiem. // 2. Królewna Śnieżka chyba by się skusiła… //
Po pracy układasz w wazonie gałęzie jabłonki i możesz nazwać tę chwilę relaksu „współpracą reklamową”. Dziękuję Krosno za odskocznie od codziennych obowiązków i pretekst, aby przez chwilę robić w skupieniu to, co kocham. Mój
Szarości i kremy. Stoję z zimną już kawą w dłoni i czekam na koleżanki z Zespołu. Ja proponuję, że może być Starbucks, jeśli im bliżej, i tak mi miło, gdy zawsze słyszę: a możemy u Ciebie? :)
Weekendowy spacer, mimo sztormu.
Gdy nie musisz już układać włosów, bo wilgoć i tak zrobi z nimi to, co chce.
Złowrogie widoki.
W drodze powrotnej trzeba jeszcze kupić składniki na ciasto marchewkowe.
W ponure wieczory gotowanie i pieczenie w domu wydaje się najcudowniejszą opcją na świecie.
Na styku lata i jesieni.
Wystawę obrazów Andrzeja Umiastowskiego możecie zobaczyć w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie jeszcze do 6 października.
Nie będę nikomu mydlić oczu – wyście z dziećmi do galerii czy muzeum wymaga innej kontemplacji i skupienia, niż oglądanie obrazów w towarzystwie samych dorosłych. To wyzwanie i odpowiedzialność, ale też okazja do poznania nowych rzeczy i zasad społecznych. Rodzice tłumaczą, że w takim miejscu inaczej się zachowujemy, dzieci widzą, że rodzice faktycznie zachowują się inaczej, że atmosfera ma w sobie coś niecodziennego, a docierające bodźce wymagają innego typu uwagi. Plusy są takie, że napewno się nie zasiedzimy i będziemy w domu szybciej niż zakładaliśmy ;). Ale warto podjąć ten wysiłek – zapewniam, że będziecie zaskoczeni jak wiele widzą i rozumieją Wasze dzieci.
A to nowa interpretacja "A Bigger Splash" Hockney'a.
W Trójmieście ponuro, mokro, ale mimo wszystko miło i spokojnie. Ludzie siedzą w kawiarniach, niektórzy nawet wybrali stoliki na zewnątrz, chociaż siąpi deszcz. Front, który wyrządził w południowej Polsce tyle szkód, z Pomorzem obszedł się bardzo łagodnie.
Chciałabym napisać, że te więdnące róże i nasze ubrania to pierwsze oznaki jesieni, ale szczerze mówiąc ta aura kojarzy mi się raczej z połową listopada ;).
Do pierwszej kropli w kaloszu ;).
Wrzesień był pełen uniesień, ale ekscytacja, która towarzyszy mi gdy wracam do kochanego domku – ach, to są dopiero emocje!
Park Oliwski we wrześniowej odsłonie. Moje serce jesieniary bije mocniej.
Gdy chcesz wyjść z domu w piżamie, ale jednak trochę głupio.
Moje wieczorne niezbędniki – szklanka wody (bo jeśli jej nie będzie na pewno obudzę w nocy z pragnienia), książka "Nie wiem" Filipa Springera, jedwabna gumka do włosów i serum z retinalem na noc (od
Kto jest w teamie "wiąże włosy na noc, aby rano mieć szansę je rozczesać"?
Jeśli do tej pory nie stosowałyście produktów z retinoidami to teraz – po lecie – jest najlepszy moment aby zacząć. Ale musicie pamiętać o tym, aby dobrze wprowadzić je do Waszej wieczornej pielęgnacji. Zaczynamy od aplikacji retinoidów co 4 wieczór przez 1-2 tygodnie, obserwujemy skórę i stopniowo zwiększamy częstotliwość. Nakładamy na oczyszczoną i osuszoną twarz (musi być zupełnie sucha) Tu uwaga: reakcja skóry na retinoidy często następuje po 2-3 dniach, także kiedy nakładamy pierwszy raz i na drugi dzień nie odczuwamy żadnej różnicy (większe napięcie czy lekkie złuszczanie) niech nas to nie zwiedzie i nie zachęci to szybszej aplikacji kolejnej dawki „bo moja skóra widocznie jest gruba". Trzeba cierpliwie poczekać. Ale warto, bo efekty po retinoidach zauwazy każdy.
Kurtka ma minimum sześć lat (kupiona w MaxMarze), sweter to MLE sprzed trzech albo czterech sezonów. Oficerki podpatrzone dawno temu u koleżanki, ale widzę, że są w stałej ofercie
Ten widok mnie uszczęśliwia. 
Jeszcze ciepło, choć powoli zbliżają się jesienne chłody, już widać suche liście, chociaż wciąż oszałamia nas zieleń. No i ochota na herbatę z miodem jakby większa. Edycję o słodkiej nazwie "Schyłek lata" można zamawiać przez wrzesień i październik. Znajdziecie w niej zapas miodu różnego rodzaju dla całej rodziny. Dziękuję
W obecnej edycji znajdziecie tyle słoików miodu – wszystkie zapakowane w ekologiczny sposób.
Czy kromka chałki z malinami i łyżką miodu nie będzie idealnym kompanem do pisania "Last Month"?
Czy to ostatnie ciepłe popołudnie nad morzem? To idealna okazja, aby przygotować plażową kanapkę z trójki dzieci. Ktoś chętny?
1. Bo dzieci łatwiej ubierać w to samo. Męża w sumie też :D. // 2. Ale sweter mamy i tak zawsze najlepszy, nawet jeśli rękawy mogłyby służyć za skakankę. 
A tak wygląda w tym momencie album w moim telefonie. Trochę rodziny, trochę pracy, trochę morza i duuużo swetrów ;). 
Wpis powstał we współpracy z marką MUMLA i Lierac, oraz zawiera linki afiliacyjne.
1. Na początku sierpnia w Sopocie odbyła się wystawa organizowana przez DESA Unicum. Pojawiły się na niej prace autorów, których nazwiska na trwałe zapisały się w historii sztuki. Na zdjęciu widzicie obraz Stefana Gierowskiego, który można było wylicytować na aukcji wieńczącej wystawę. // 2. Zalałyście mnie pytaniami o ten zestaw, a ja nie mam dobrych wiadomości. Mój top i spódnica są z MLE, ale oczywiście już wszystko wyprzedane. W kolejnym sezonie wiosna/lato zaproponujemy Wam coś podobnego. Obiecuję! Na osłodę napisze, że kolekcja jesień/zima Was oczaruje! Za to torebkę znajdziecie
Mój kochany Sopot. Gdy odwiedzacie wakacyjne kurorty i mijacie na ulicy mieszkańców, którzy nie patrzą na Was zbyt życzliwie, to proszę – nie myślcie o nas tego, co najgorsze. Pamiętajcie, że te zatłoczone alejki, przez które czasem trudno przejść, to dla wielu z nas codzienna droga do pracy/przedszkola. Że gdy turysta rzuci na ulicę śmieć, to my go później podnosimy i zanosimy do kosza. Że to my dbamy o trawniki, na których niektórzy dokańczają w mało elegancki sposób imprezę. Kochamy nasze małe miasto i traktujemy je jak przedłużenie własnego domu. Cieszymy się, gdy przyjeżdżacie i Wam się tutaj podoba. A jeszcze lepiej, gdy zaczynacie się utożsamiać z tym miejscem i sami chcecie je chronić i o nie dbać.
To był piękny wieczór. Ale dorosłość polega na tym, że z imprez wraca się przed dwudziestą drugą, za to seriale na Netflixie ogląda się do piątej rano :D.
… chociaż ostatnio znacznie częściej papier niż ekran utula mnie do snu.
Moje drobne przyjemności. Naleśniki w weekend, o które błagały dzieci, bukiet z ogrodu, psia radość i chwila refleksji. Niby błahostki, ale czasem to one trzymają nas na powierzchni.
Dzień dobry! Pogoda na plażę jest idealna, ale ja zmierzam w przeciwnym kierunku. A tę sukienkę znajdziecie oczywiście w
Gdy wynurzam się ze swojej strefy komfortu.
1. No i dotarłam na ostatnie spotkanie tego dnia – niby służbowe, ale wiem, że będzie równie miło co na spotkaniu z koleżanką. I to miejsce! Park Oliwski! Chociaż różne krążą o nim opowieści, a jako dziecko uważałam, że jest nawiedzony przez duchy, to dziś uwielbiam tu zaglądać. // 2. Koleżanka z pracy wyjeżdża do Japonii! Z tej okazji coś dla niej mam. Ta nowość fartem zdążyła dotrzeć na czas. Jak często Wam się zdarza kupować coś dla kogoś, a później samemu wpisać to na własną listę życzeń?
W sierpniu zieleń wpada w szare tony.
Japonia to jedno z niewielu dalekowschodnich miejsc, do których bardzo chciałabym kiedyś pojechać. Ten przewodnik nowej generacji ("Tokio. Mały atlas hedonistyczny") jeszcze bardziej mnie do tego zachęcił.
A tu Monika, która chyba nie chce wracać do szkoły ;). Ta koszula wykonana jest z certyfikowanej, grubszej fakturowanej bawełny i ma super nowoczesny krój. Znajdziecie ją
Jeśli zawitacie do Gdańska to Park Oliwski musi znaleźć się na Waszej liście.
Odstawiam na chwilę tabelki z excela, na które już nie mogę patrzeć i na sekundę przeskakuję do świata sztuki, udając sama przed sobą, że mam mega wymówkę, bo moje Obserwatorki ucieszą się z małej polecajki. Ucieszą się, prawda? (Nie musicie odpowiadać!). Te dwie książki są właściwie o tym samym, czyli o sztuce widzianej z perspektywy kobiet, ale zostały napisane w zupełnie inny sposób. Jedną z nich napisała Polka, która prowadzi profil @histeria.sztuki. Czyta się tę książkę trochę jak storiski Makelifeharder. Myślę, że przekonałaby do wizyty w muzeum nawet tych, którzy do tej pory unikali tego, jak ognia. Druga – światowy bestseller, który z pewnością przyczyni się do rozsławienia wielu wspaniałych artystek. Ale sposób pisania jednak mniej przystępny. Same wybierzcie, co wolałybyście czytać.
Pieczemy jagody pod kruszonką. Najlepszy deser tego lata i koniecznie podawany z gałką lodów śmietankowych.
Ten kto nie pokazał w sierpniu swojej ulubionej jagodzianki ten gapa (moje ukochane znajdziecie w gdyńskiej Oficynie).
Ryzykowne rozkminki w oczekiwaniu na gotujący się makaron. Co by tu zmienić na wrzesień?
A skoro o makaronach mowa… Jeśli szukacie przepisów na rodzinne kolacje, to koniecznie zajrzyjcie tutaj. To 
1. O wyprawie do okolic Bordeaux marzyłam od dnia, w którym odkryłam blog Mimi Thorison. Blog już nie istnieje, Mimi stała się międzynarodową gwiazdą i wyprowadziła się stąd do Włoch. U mnie też wiele się zmieniło, ale chęć odkrycia tego miejsca pozostała ta sama. // 2. I po tylu latach nareszcie tu jestem! //
Tak bardzo jestem wdzięczna, że tuż przed końcem wakacji trafił nam się wyjazd do jednego z najpiękniejszych miejsc jakie widziałam i to z najlepszymi ludźmi jakich znam.

Karty do gry w Piotrusia. Mam je zawsze w torebce.
Podejrzewam, że okolice Bordeaux, plaże na Półwyspie Cap-Ferret i cała Nowa Akwitania tak bardzo mi się spodobały, bo te miejsca są jak francuski odpowiednik moich ulubionych polskich zakątków. // 2. Gdy jesteś w kraju, którego kuchnia jest uznawana za najlepszą na świecie, ale twoje dzieci gardzą "ą ę" i pytają czy w walizce przywiozłam im makaron. Jak wiadomo, w wakacje mamy robią to samo co zwykle, tylko w innym miejscu. Tak więc podróż zaczynamy od gotowania.
Jestem tu na chwilę, ale już wiem, że chciałabym wrócić.
1. Jeśli nie jest to specjalnie obmyślony przez naturę obraz, to czym to jest… // 2. Oczywiście używam kremów z filtrem, ale kapelusz i okulary to jednak kapelusz i okulary (
Point, flex n plie.
„A więc to tu Francuzi uciekają od przepełnionego turystami Lazurowego Wybrzeża!” – pomyślałam, gdy po raz pierwszy ujrzałam oszałamiającą plażę Le Porge. Co takiego jest w tych falach, że patrząc na nie szybciej bije mi serce?
Oglądam, fotografuję… i zostawiam tam, gdzie leżało.
Kolaże z mojego telefonu.
Oczywiście nasze polskie plaże są najpiękniejsze, ale te w okolicy Cap Ferret też są niczego sobie! To taka francuska wersja Lubiatowa i Półwyspu Helskiego.
Cudowne miejsce, nie tylko dla fanów francuskiego wina.
Po powrocie pędzę do kina na "Bulion i inne namiętności". Co prawda region Francji nieco inny, ale myślę, że dzięki niemu wspomnienia odżyją na nowo. Widzieliście już?
Czy ja znów gotuję makaron? Następne wakacje spędzamy we Włoszech!
Arcachon. Gdybym miała znaleźć dla tego miasteczka polski odpowiednik pewnie byłoby to Władysławowo ;).
Będziemy tęsknić! Gorąco polecam wszystkim, którzy nie lubią przesadnego blichtru, potrzebują spokoju i najlepiej czują się nad morzem.
1. Jaśminowa… // 2. Pierwszy wakacyjny wieczór z wełnianą marynarką. //
Jeśli ktoś z Was tęskni już za latem, a jednocześnie nie może doczekać się jesieni to zapraszamy do Trójmiasta! Poranki i wieczory zaskakują już rześkim chłodem, za to w ciągu dnia, gdy świeci słońce, człowiek wciąż się zastanawia czy po pracy zdąży wyskoczyć na plażę.
Czy dobry krem rozwiąże którykolwiek z życiowych problemów? Zdecydowanie nie. Ale czy w związku z tym, wyobrażam sobie bez niego poranek? Ja może i tak, ale moja skóra na pewno nie. 
…krem ma wymienny wkład który można zakupić, gdy już się skończy. 
Kwiaciarnia "Za kuchnią".
1. Na zegarze 22:29 – to ten moment, kiedy mogę w spokoju usiąść do kolekcji jesienno-zimowej. // 2. Ulubiony kącik przy łóżku. //
Ta piękna koszula pojawi się w MLE, gdy liście spadną już z drzew. Ale według mnie warto czekać.
Świeża pościel i szeroko otwarte okno – od razu czuć powiew nadchodzących zmian. Jesieniary budzą się do życia ;). A jeśli chcecie zapytać o pościel, to z przyjemnością udzielę odpowiedzi – jest od polskiej marki
Pierwsze śliwki wcale nie robaczywki.
Pomyślałam, że przypomnę Wam, że pojutrze ostatni dzień wakacji – tak na wszelki wypadek gdyby komuś to umknęło ;).
Wszystkie pościele od
Najpyszniejsze i najprostsze śniadania z sezonowymi owocami – śliwki podsmażone na maśle z cynamonem, jogurt, płatki owsiane, łyżka mielonych migdałów, prażone orzechy laskowe i listek mięty.
Zmiany.
Kolczyki to oczywiście marka YES. Mała przypominajka o moim unikalnym kodzie! Kod KASIA15 daje -15% na złotą biżuterię przy zakupach powyżej 1000 PLN w cenach regularnych. Warunkiem jest pobranie aplikacji YES Club, w której będzie się wpisywało powyższy kod – 























"Przepraszam, czy ten kot jest na deser?"
Pranie, które zawsze wita u mnie wszystkich gości.
Zbieram truskawki z krzaczków w moim ogrodzie. Ale to jest super satysfakcja! Co prawda nie ma ich za wiele, ale od czego jest stragan z owocami za rogiem? ;)
Najprostsze desery są najlepsze. Odpowiednie podanie wystarczy, aby zwykłe truskawki z bitą śmietaną wywołały u moich dzieci efekt "wow".
Spokojnie! Nie będę tutaj podawać przepisu na truskawki z bitą śmietaną ;). Przypomnę tylko, że to smak tych najprostszych letnich przyjemności wspominamy później najdłużej. A te nieskomplikowane desery najlepiej podać w pięknych pucharkach. Moje są od polskiej marki KROSNO i pochodzą z kolekcji ROMA. Kod KASIA20 (ważny do 18 lipca) daje 20 % zniżki na wszystkie nieprzecenione produkty w sklepie
Właściwie cały moje szkło, od kieliszków do wina, przez szklanki i wazony aż po eleganckie pucharki czy karafki mam od naszej polskiej marki
Zawsze za mało.
Zbiory. Z tymi pomidorkami zrobię sobie wieczorem makaron w sosie maślano-winnym!
1. "Lato z Lawendą". Ostatnio sporo się mówi o tym, jak beznadziejne są wszystkie influencerki i że świat bez nich byłby lepszy. A ja uważam, że influencerki dzielą się zasadniczo na dwie grupy. Pierwsza wciśnie nam każdy kit. Dla spieniężenia swojej popularności zrobi właściwie wszystko. No może poza jednym – nie wykona realnej pracy. Ale jest też druga grupa, która ma świadomość, że jej działalność jest oceniana surowiej od reszty i nigdy nie pokaże szerszej publice czegoś byle jakiego. I widzę, że Natalia jest w tej drugiej grupie. Dostałam od niej piękną książkę dla dzieci, którą napisała. Polecam! // 2 i 3.. Gdy z ogródka masz niezapowiedziane truskawki, a w zamrażalniku znalazłaś kruszonkę. I podwieczorek uratowany! // 4. A moje dwie myszki są święcie przekonane, że to książka o nich!. //
Nie ma lodów. Będzie ze śmietaną i miodem.
1. Jak myślicie? Która z tych książek jest następna w kolejce? // 2. Kto nie kłóci się przy wieszaniu obrazów ten nie wie nic o małżeństwie. :D //
Piasek jeszcze trochę mokry po deszczu. Dzieci już dawno powinny leżeć w łóżkach, ale dziś mamy wszyscy małą dyspensę.
Gdy czerwcowy poranek jest tak ciemny i pochmurny, że zastanawiasz się czy to przypadkiem nie jest październikowy wieczór.
Słońce wyszło zza chmur. Oczywiście w dniu, w którym mieliśmy zaplanowany wyjazd. W Trójmieście krąży taki żart (niezbyt śmieszny – trzeba przyznać), że w długi weekend najlepiej jechać do Warszawy, bo będzie tam pusto i przyjemnie. A to dlatego, że wszyscy ze stolicy przyjechali do nas. ;) Pojechałam więc dokładnie w przeciwnym kierunku niż cała Polska.
Warszawa i spacer po Łazienkach Królewskich. Wybraliśmy się tutaj całą rodziną, łącznie z kuzynami, ciociami i wujkami. Przez cały wyjazd nie opuszczało mnie wrażenie, że historia dziwnie zatacza koło. I że coś, co kiedyś było dla mnie jak kara, dziś, po różnych życiowych doświadczeniach, jest już mało znaczącym pobocznym wątkiem. Dobrze, że wraz z wiekiem przestajemy przejmować się drobiazgami, a jednocześnie doceniamy małe radości i zwykłe dni.
Odwiedziliśmy już dziadka w pracy i zaraz lecimy na wystawę, o której sporo czytałam. 

1. Ciekawe czy o czymś takim śnią czasami psy? // 2. Prace surrealistów mają wywoływać u nas dziwne, sprzeczne uczucia. Ta wystawa nie jest wyjątkiem. ;)
Kolejny raz wybraliśmy się do "The Eatery". Załapaliśmy się na seans z "Chłopaki nie płaczą" i "Nie lubię poniedziałku".
Nie wiem jak to się stało, że w tym całym zamieszaniu udało mi się jeszcze wybrać z mamą i bratową na małe zakupy. W 303 Avenue zawsze coś znajdę (i od razu włożę, bo w walizce zabrakło czegoś bardziej eleganckiego – ta czarna szydełkowa bluzka jest z obecnej kolekcji).
A skoro byliśmy już w Muzeum Narodowym to postanowiłam jeszcze zobaczyć na żywo obraz "Słońce majowe", o którym ostatnio Wam pisałam. Dla mnie to takie "Last Month" sto lat temu. ;)
Ocalisz to drzewko, gdy nas nie będzie, mały ptaszku? 
W czerwcowych "Zapiskach o modzie i stylu" pisałam o paskach. Dziś znów je noszę!
Rzeka najczystsza jest przy źródle. Podobnie jest z informacją – znając jej pierwotnego nadawcę możemy sprawdzić czy jest prawdziwa. Dlatego, gdy piszę dla Was nowe teksty najczęściej korzystam z książek, drukowanych magazynów, albo płatnych zweryfikowanych treści (dziennikarz ma prawo do wynagrodzenia za rzetelnie wykonaną pracę). Tu widzicie kilka pozycji, które pomogły mi w ostatnich "Zapiskach o modzie i stylu".
Jestem najlepszą influencerką do współpracy :D. Dlaczego? Bo nawet wiele miesięcy (a często nawet lat) po zrealizowaniu działań reklamowych, ja dalej wracam do marek klientów i robię u nich zakupy :D. To znaczy, że jestem bardzo podatna na własną reklamę lub… pokazuję Wam tutaj tylko to, na co sama wydałabym swoje pieniądze. Sukienki zamówiłam od polskiej marki
Przeraża mnie świat, w którym dostęp do rzetelnej informacji będzie tylko i wyłącznie płatny, czyli przeznaczony do wąskiej grupy ludzi, którzy doceniają jej wartość. Pozostałe bezpłatne "fakty" będą kreowane przez tych, którzy chcą, abyśmy myśleli tak, a nie inaczej. Swoje wynagrodzenie otrzymają w inny, niewidoczny dla nas sposób. Ale na pewno nie będą tworzyć tych informacji w ramach wolontariatu. Dziś coraz trudniej jest przeciętnemu użytkownikowi ocenić kto "ukształtował" daną informację. Rzetelny dziennikarz? Algorytm Facebooka czy Instagrama? Marketingowiec jakiejś firmy? A może coraz dalej sięgające macki wrogich nam rządów? Wypuszczanie do internetu prawdziwych, zweryfikowanych informacji staje się po prostu nieopłacalne.
1. 










1. "Najpierw napiszemy listy do wszystkich, dobrze mamo?" // 2. Dachy Paryża. //
Mamusiu czy ten sklep z zabawkami aby na pewno jest zamknięty?
Mamy już niemałą wprawę w tym, aby Paryż oczami dzieci był bardziej znośny. Kiedyś na blogu opublikowałam na ten temat długi artykuł. Jeśli więc macie jakieś wątpliwości czy pytania dotyczące podróży nad Sekwanę jako rodzic to polecam
W Paryżu każdy sam musi znaleźć swój ulubiony lokal, w którym zostanie zlekceważony przez kelnera, naciągnięty na najdroższe frytki w życiu i pożałuje, że nie usiadł w knajpie na przeciwko. A wszystko po to, aby po latach wrócić w to samo miejsce i przeżyć to jeszcze raz ;). Oto moje typy! (A tak całkiem serio – w tych miejscach było akurat bardzo fajnie albo po prostu odurzył mnie paryski nastrój ;)) 1. Bistrot Le Champ de Mars 45 Av. de la Bourdonnais, 75007 Paris // 2. Cafe Kitsune Palais Royal 51 Gal de Montpensier, 75001 Paris // 3. L’Européen 21 bis Bd Diderot, 75012 Paris // 4. Le Café Marly (ale rezerwujcie tylko stoliki na zewnątrz!) 93 Rue de Rivoli, 75001 Paris
On chyba też potrzebuje małej kawy.
W Paryżu nie da się zobaczyć wszystkiego "na raz". To znaczy, na pewno się da! Ale ile w nas później z tego zostanie to już inna sprawa. Na Muzeum Orsay, które mieści się w starym dworcu kolejowym, bezpiecznie jest przeznaczyć na to conajmniej pięć godzin.
Dokładnie 150 lat temu, w 1874 roku impresjoniści zorganizowali swoją pierwszą wystawę, buntując się tym samym przeciwko akademizmowi i wywołując w Paryżu prawdziwy skandal. Myślę, że niejeden pasjonat sztuki marzył o tym, aby zobaczyć moment, w którym Claude Monet, Renoir, Degas i Paul Cézanne skrzykują się pewnego dnia i podejmują decyzję, aby mimo przeciwności pokazać światu swoje obrazy. Chwilę wcześniej wszystkie zostały odrzucone przez tradycyjny Salon Académie des Beaux-Arts, odbywający się corocznie w Luwrze, co – jak łatwo się domyślić – było dla tych malarzy trudnym do przełknięcia ciosem.
"Południe – odpoczynek od pracy" Van Gogh'a. Artysta namalował ten obraz w Saint-Remy, a to z kolei miasteczko szczególnie bliskie mi i mojemu mężowi.
Pewnie trudno wytłumaczyć dziś tym młodym ludziom, że pejzaż wschodzącego nad portem słońca wywołał kiedyś prawdziwy skandal. Czy w czasach, gdy na tik toku pokazuje się wszystko, coś może nas jeszcze szokować? Kim byliby dzisiejsi impresjoniści?
W ciemniejszych przestrzeniach muzeum umieszczono te dzieła sztuki, które są bardziej wrażliwe.
A sekundę później pan się odwrócił i … jak myślicie? Uśmiechnął się czy nakrzyczał, że fotografuję bez pytania? ;)
Zobaczyć ten obraz na żywo to podobne uczucie, jak spotkać Brada Pitta w Starbucksie ;).
Kawa w muzealnej restauracji i godzina rozmowy z prawdziwym pasjonatem sztuki na wyłączność. Ale nam się trafiło!
Mój paryski strój na rok 2024.
24 000 kroków na koncie i zaraz idziemy dalej! Naprawdę niewiele butów jest tak ładnych i wygodnych, jak te od Kazara.
Paryska czytelnia.
Ach te odcienie żółci!
Szykuje się kolejny piękny dzień.
Ależ ciężko było powstrzymać się od głośnego dopingu w trakcie meczu! Na szczęście Iga Świątek dała nam szansę, aby potem długo wiwatować, klaskać i krzyczeć „Polska górą!” :).
Ach… czyli to jest ten słynny "tennis core". ;)
Wiele z Was pyta mnie w wiadomościach jak to możliwe, że kupujemy bilety akurat na mecze Igi. Heh… od trzech lat kupujemy bilety tylko na finał kobiet i po prostu gorąco wierzymy, że właśnie w tym finale ją zobaczymy. Póki co – trafiamy bezbłędnie. ;)
Kasia Nadal we własnej osobie.
Seria plakatów promująca Rolanda Garrosa. Od 1980 roku organizatorzy turnieju corocznie zamawiają projekty u uznanych artystów.
Przysięgam, że gdyby nie dzieci, w ogóle bym tu nie weszła! A może raczej nie wyszła?
Dziewiątego czerwca mieliśmy tu jeden obowiązek do spełnienia. Kierunek Ambasada Rzeczypospolitej Polskiej.
Trgo dnia obchodziliśmy święto demokracji w całej Europie. A waga tych wyborów nabiera jeszcze innego znaczenia, gdy idzie się głosować za granicą. Ileż możliwości i wsparcia daje ta wspólnota – nie traktujmy tego, jak dobra danego raz na zawsze. Wiele Francuzów żyje dziś pewnie z taką myślą. Tylko silna i zjednoczona Europa poradzi sobie z zagrożeniami – tak było kiedyś i wierzę, że tak będzie też jutro.
1. Przypadkowy lokal w drodze z Ambasady, a projekt menu jak popis talentu jakiegoś znakomitego grafika. Drobiazg, ale jak miły dla oka. // 2. Głosowanie w Paryżu to niepowtarzalna okazja, aby obejrzeć od środka naszą Ambasadę. I spotkać wiele przemiłych Czytelniczek tego bloga :).
Idealna koszula, którą z przyjemnością testowałam i… już nie oddałam. Pojawi się u nas w lipcu.
Książka, którą warto zabrać na wycieczkę do trzech najważniejszych muzeów Paryża – i nie tylko.
Czy tego dnia można było wybrać lepszy lokal?
Za moimi plecami stoi wieża dworca kolejowego Gare de Lyon (no i mój mąż, którego zdradzają stopy). Mieliśmy zjeść kolację w słynnej Le Train Bleu, ale skończyliśmy naprzeciwko w „The European”. I dobrze się stało!
Ja tu widzę kilka pięknych potencjalnych mydelniczek ;).
„Paryż 2024. Impresja przy Placu Bastylii”
Odrobina pragmatyzmu, którego za mało w internecie ;). Tak. Powroty z podróży zawsze oznaczają jedno – pranko.
1. Ten dodatek o dzieciach przeczytałam cały! // 2. Mam prawie 37 lat, a moje serce i tak bije mocniej gdy widzi to logo :). // 3. Drobiazg, który zawsze pomaga mi przywrócić równowagę po podróży. Świeże kwiaty w domu mówią jedno – ktoś tu mieszka i codziennie dba o to miejsce. // 4. I minutę później była już na głowie upartej pięciolatki. //
"Tryb goblina" czyli nieuprasowany t-shirt, związane włosy i trochę błota na stole.
1. Niech Was nie zwiedzie to słońce za oknem. Wełniana marynarka Moniki może oznaczać tylko jedno – na zewnątrz mamy 10 stopni. // 2. Książka o tym, czego nie wiedzą wybitne osobistości. // 3. i 4. Tytuł może sugerować, że to jakaś niepoważna książka o jedzeniu w zgodzie z horoskopem i fazami księżyca. A "Dieta planetarna" autorstwa Katarzyny Błażejewskiej-Stuhr (dietetyczki) oraz Urszuli Minorczyk (miłośniczki zdrowego jedzenia), pokazuje sposoby na życie w zgodzie z naturą i poszanowaniem naturalnych zasobów naszej ziemi.
Książki są oparte na wyrażeniach dźwiękonaśladowczych, które ułatwiają dzieciom naukę języka każde słowo użyte w książkach jest nieprzypadkowe – wszystkie wyrazy są z najbliższego otoczenia dziecka, a do tego wybrane tak, żeby były zgodne z rozwojem mowy: w pierwszej książce "Agugu" mamy samogłoski i krótkie słowa, w drugiej "Akuku" są to czasowniki, a w trzeciej znajdziemy popularne wierszyki, które mają pozytywny wpływ na rozwój mowy.
Pamiętam gdy ta starsza uczyła się z książeczek pierwszych słów. Dziś ma obok siebie pilną uczennicę, która chce dorównać starszej siostrze we wszystkim.
Pokój dziecięcy – miejsce, do którego nie docierają zmartwienia dorosłych.
Koń do osiodłania już na mnie czeka! 
Trochę ponad godzinę drogi od Trójmiasta. Mój raj na ziemi, czyli Pałac Ciekocinko.
Statyw na ajfona. Rok powstania 3579 p.n.e.
Napiszę tylko, że lipiec w MLE będzie piękny i jak zwykle zadbamy o to, abyście miały się w co ubrać…
Wy też zawsze bierzecie ze sobą kota na plażę, prawda?
Te obrazy, które odsuwają od Ciebie wszystkie złe myśli.
Moja ulubiona torebka, którą noszę ze sobą wszędzie tam, gdzie moje dziecko nie chce dojechać :D. 
…a najlepiej, gdy jest to kawa pochodząca z ekologicznych upraw bez pestycydów, z najwyższej jakości ziaren. Od dłuższego czasu wybieram tę od Wild Hill Coffee i nie wiem co musiałoby się stać, abym wróciła do „zwykłej kawy”. Niestety (albo „stety”) im więcej się wie, tym trudniej przymykać oko na działania wielkich koncernów. Uprawa kawy stanowi obecnie jeden z głównych czynników wylesiania się Ziemi. Warto o tym pamiętać i przy wyborze kolejnej paczki zainteresować się tematem. Są kawy uprawiane w cywilizowanych warunkach (bez pracy dzieci), przy zrównoważonej gospodarce wodnej i w miejscach, w których powstanie plantacji nie wymagało wycinki lasu. Istnieją plantacje, gdzie uprawa ma stanowić – obok oczywiście źródła nasion kawy – ostoję dla niektórych zwierząt i sposób na zróżnicowanie lokalnej farmy i flory. Kawy spełniające te warunki są dostępne m.in. pod polską marką
Marka
Moje ulubione kubki do kawy. Każdy ma inne przeznaczenie. W jednym piję kawę tylko w weekendy, inne są do "pierwszej dużej", a inne do "drugiej małej".
Jak już wspominałam w tym wpisie – okazji do opalania w czerwcu było niewiele. Za to tego spray'u używałam co drugi dzień – przypadek? Nie sądzę ;). Właściwie to związek między jednym i drugim jest bardzo silny, bo…
… to spray, a raczej mgiełka Summer Skin od
naturalna opalenizna / cruelty free / 98% naturalnych składników / bezpieczna dla kobiet w ciąży / vegan friendly / 109 zł 


