Make reading easier

Nie zawsze byłam molem książkowym. Powiem więcej, do czasu "Kamieni na szaniec", przeczytanych w czwartej klasie szkoły podstawowej, nie lubiłam czytać. Przebrnięcie przez "Janka muzykanta" było traumatycznym przeżyciem (chociaż pewnie pouczającym, ale nie skłaniającym do dalszych odkryć literackich), a "Krzyżacy" ułatwiali zasypianie szybciej niż szklanka ciepłego mleka. Całe szczęście, zaraz po wzruszającej książce Aleksandra Kamińskiego, mama zmusiła mnie do przeczytania Harry'ego Pottera, co przekonało mnie, że "gruba książka nie znaczy nudna książka". Lektury w liceum też zaczęły być bardziej znośne, a niektóre z nich, jak na przykład "Granica" Zofii Nałkowskiej, pomogły w obraniu dalszej drogi kształcenia. 

Mimo to powiem otwarcie – za mało czytam! I to nie z powodu braku doskonałych pozycji na rynku. Gdyby nie heroiczne wysiłki moich kochanych rodziców, to pewnie nie zaczęłabym  wielu wspaniałych książek, do których często wracam i z czystym sumieniem polecam Wam lub znajomym. 

Prawda jest taka, że do czytania często brakuje mi czasu lub motywacji. Jeśli jednak zacznę już coś czytać, to z całą pewnością to skończę, ale proces decyzyjny dotyczący otworzenia książki po raz pierwszy trwa niemiłosiernie długo. Wiem, że nie tylko ja mam taki problem. Według badania przeprowadzonego przez Bibliotekę Narodową w 2010 roku przeciętny Polak czyta pół książki rocznie.

Zamiast jednak straszyć Was resztą zatrważających statystyk, skupię się na powodach, dla których warto czytać i co zrobić, aby do dobrej książki zabierać się jeszcze chętniej niż do dobrego filmu. 

Dlaczego czytanie jest dobre?

Abstrahując od wymiernych wartości wynikających z czytania, takich jak szlifowanie języka, łatwiejsze formułowanie myśli, zwięźlejsze wysławianie się czy poprawienie gramatyki i ortografii (zwłaszcza u osób z dysgrafią i dysleksją, czyli między innymi u mnie:D) to nie ma lepszego sposobu na wyłączenie się z codziennych problemów niż wciągająca powieść. Dobra literatura potrafi oderwać naszą uwagę od przyziemnych spraw na długie godziny.

Każda przeczytana książka poszerza nasz zakres odczuwanych emocji i zwiększa naszą wiedzę o świecie. Kanadyjski psycholog Keith Otley twierdzi nawet, że czytanie rozwija nasze kompetencje społeczne. Dzięku literaturze jesteśmy bardziej empatyczni, bo utożsamianie się z bohaterami powieści ułatwia nam zrozumienie świata przeżyć innych osób. Dla niektórych z nas literaccy bohaterowie mogą stać się swoistego rodzaju wsparciem, utwierdzić nas w przekonaniu, że można wpaść w poważne tarapaty, ale także się z nich później wydostać. Sami przyznacie, że każdego z nas podnosi na duchu fakt, że czarodziej uczący się w Hogwarcie przeżywa w gruncie rzeczy podobne problemy i rozterki do naszych. 

Co zrobić, aby polubić czytanie?

Każdy musi trafić na "swoją" książkę. Nie ma tutaj uniwersalnej powieści lub algorytmu przypisującego konkretnej osobie pasujące dzieło. Zapewniam Was jednak, że gdy raz dacie się wciągnąć w świat Waszej wyobraźni, za każdym razem będzie Wam łatwiej zanurzyć się w kolejnej lekturze.

Mam swoje dwa "wabiki literackie", które nigdy mnie nie zawiodły. Każdemu panu zrażonemu do czytania przez "Lalkę" Bolesława Prusa  (według mnie jest to oczywiście rewelacyjna powieść, byłam nawet zafascynowana portretem psychologicznym Wokulskiego, ale doskonale rozumiem, że dla 18-letniego chłopaka mogła to być trauma nie do przejścia) polecam "Nie mów nikomu" Harlena Cobena. Mój chłopak także przeszedł przez "cobenowską" terapię i ku zdziwieniu wszystkich okazało się, że nie tylko lubi czytać, ale jest w stanie robić to bardzo szybko, jesli tylko dana pozycja będzie mu się wydawać interesująca. Ten kryminał jest po prostu piekielnie wciągający.

Nieprzekonane czytelniczki zachęcam z kolei do sięgnięcia po powieści Emily Giffin. Moja ulubiona książka jej autorstwa to "Coś pożyczonego". To naprawdę lekka, przyjemna i wcale niegłupia historia dwóch kobiet, z którymi każda z nas może się utożsamić. Warte polecenia są także inne jej pozycje; teraz zaczynam "Sto dni po ślubie" i jestem przekonana że się nie zawiodę.

Jeśli w żadnym wypadku nie ciągnie Was do powieści, proponuję przygodę z czytaniem rozpocząć od literatury popularno-naukowej lub stricte poradnikowej. Pamiętajcie: każda książka jest dobra!

Co robić, jeśli lubisz czytać, ale robisz to za rzadko ?:)

Mogę śmiało zaliczyć siebie do tej grupy. Uwielbiam czytać, a robię to tak rzadko. Być może w dzisiejszych czasach tempo życia i ilość zajęć powodują, że coraz trudniej znaleźć miejsce i czas na czytanie. W domu, zawaleni codziennymi obowiązkami, wolimy odprężyć się przed telewizorem, przy którym dodatkowo jesteśmy w stanie prasować i pomagać dziecku odrabiać lekcje. A do czytania potrzebujemy skupienia.

Pozostają nam więc te sytuacje, w których nie mamy do roboty nic innego : dojazd do pracy w autobusie i kolejce, wakacje czy okienka między zajęciami. Logistycznie jest to jednak dość skomplikowane. Niełatwo jest bowiem wozić ze sobą całą bibliotekę. Waga książek jest może trywialną wadą, ale wyczuwalną i to dosłownie. Zwłaszcza w damskiej torebce, w której od pewnego czasu poza portfelem noszę jeszcze laptopa, aparat, statyw i obiektyw na zmianę. Nic więc dziwnego, że w takim przypadku nawet chusteczki wydają mi się zbędnym balastem, nie mówiąć już o jakimś porządnym "tomidle". 

Postanowiłam więc pójść z duchem czasu i zaopatrzyć się w swój pierwszy  e-czytnik. Do tej pory spełnił swoje zadanie w 100% procentach. Po pierwsze mogę w nim mieć kilka książek jednocześnie (co w dobie tanich linii lotniczych jest istotną kwestią: nie trzeba będzie rezygnować z lektury ze względu na pojemność walizki), a po drugie waży tyle co nic, mogę go więc spokojnie nosić przy sobie przez cały dzień. Nie wiedziałam, czy będzie to udana inwestycja, w związku z tym, wybrałam najtańszy z dostępnych na rynku, do kupienia w Empiku:

http://www.empik.com/e-czytnik-trekstor-3-0,p1046129199,multimedia-p

Efekt jest całkiem wymierny: rozpoczęłam czytanie kolejnej książki ("Stulatek, który wyszkoczył przez okno i zniknął"). Za wcześnie jeszcze na stwierdzenie, że e-book radykalnie wpłynie na czytelnictwo książek (moje i Wasze), ale pierwsze doświadczenie jest naprawdę bardzo obiecujące!

 

IKEA, magazyn idea:)

Przychodzi taki moment w roku, w którym przyjaźni wobec siebie sąsiedzi zamieniają się we wrogo nastawionych przeciwników. Przyczyną tego zjawiska jest to, co pojawia się w niektórych skrzynkach pocztowych. Zdarzało mi się nawet słyszeć o wykradaniu katalogów Ikea ze skrzynek sąsiadów, jeśli listonosz nie był łaskawy zostawić wystarczającej ilości egzemplarzy. Katalog IKEA to często jedyny magazyn dotyczący wnętrz, jaki pojawia się w naszych domach – nic w tym złego bo jest po prostu świetny. Mnóstwo zaczerpniętych tam pomysłów można szybko i tanio wykorzystać we własnym mieszkaniu. Dla mnie świeżo dostarczony katalog jest powodem do burzliwych dyskusji z Zosią – przy wspólnym przeglądaniu zdjęć, zaczynamy w wyobraźni zmieniać wystrój w domu, przemieszczać meble i zmieniać kolory ścian. 

Przeglądając swój katalog IKEA znalazłam wiele pomysłów na mądre zagospodarowanie małej przestrzeni.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Po obejrzeniu całego magazynu i zrobieniu porządków w pokoju zastanowię się, jak małym kosztem odświeżyć wystrój. Jeśli wybiorę się do IKEA, z pewnością dam Wam znać jak taką zmianę uzyskać:)

 

Ulubione miejsca i wydarzenia w moim mieście – Kino letnie

 

Jest parę takich rzeczy, po których wiem, że właśnie zaczął się najpiękniejszy okres wakacji. Pierwszym sygnałem jest otwarcie mojej ulubionej budki z lodami na gdyńskim bulwarze, w połowie czerwca. W lipcu zawsze czekam na zaproszenie mojej przyjaciółki na półwysep helski, gdzie co roku wyprawia swoje urodziny (jak zwykle nie musiałam czekać długo:)). Jednak prawdziwy, wakacyjny nastrój pojawia się u mnie wtedy, kiedy usłyszę przez przypadek o repertuarze kina letniego, na sopockim molo. Bo gdzie, jak nie na leżaku, przy szumie morskich fal, oglądając kultowe filmy możemy poczuć się jak na wymarzonych wczasach? A często jest to dopiero zapowiedź magicznego wieczoru.

Jeśli więc pojawicie się w Sopocie (lub na zakopiańskich Krupówkach) postarajcie się poświęcić chociaż jeden wieczór na „pójście do kina”:). Uwaga! Bilet to tylko 5,50 zł:).

Ja wybrałam się na kino letnie już parę razy. „Poznasz przystojnego bruneta”, „Autor Widmo” oraz „Księżna” to filmy, które obejrzałam do tej pory. Jestem przekonana, że w repertuarze każdy znajdzie coś dla siebie.

 

Pamiętajcie o tym aby ciepło się ubrać. Wieczorem na molo można naprawdę zmarznąć, więc nawet jeśli uznacie, że jesteście dobrze przygotowani, to weźcie coś jeszcze – niezastąpiony jest koc!

Oglądając te zdjęcia znowu zapragnęłam znaleźć się w tym miejscu. Dziś grają film "Wielki Mike", kto się wybiera?:)

 

TV

   Witajcie! Kto z Was oglądał dziś ślub roku?:). Ja miałam okazję oglądać transmisję tylko przez chwilę, ale i tak byłam pod ogromnym wrażeniem zarówno rodziny królewskiej, jak i rodziny panny młodej, oczywiście z nią samą na czele.  Jeśli jeszcze nie widzieliście zdjęć pięknej Kate Middleton (której chyba wszystkie dziś trochę zazdrościmy:)) musicie to nadrobić: 

http://www.plotek.pl/plotek/51,111483,9515207.html?i=0&bo=1

   Jeśli nie macie planów na dzisiejszy wieczór chciałam Wam gorąco polecić film, o którym już kiedyś pisałam ("Uprowadzona"). O  20.00 możecie go obejrzeć na TVN, jestem bardzo ciekawa czy Wam się spodoba:). Miłego wieczoru!

 

 

 

 

Tysiąc wspaniałych słońc

Jeśli podjęłam się zadania przedstawienia Wam dzieła Khaleda Hosseiniego („Chłopiec z latawcem”), grzechem byłoby pominięcie jego drugiej książki: „Tysiąc wspaniałych słońc”. O ile „Chłopiec z latawcem” jest książką naprawdę dla każdego, o tyle swoje drugie dzieło autor zadedykował przede wszystkim kobietom. Świat przeżyć głównych bohaterek jest po prostu łatwiejszy do zrozumienia dla nas niż dla mężczyzn; są sytuacje, w których tylko kobieta może zrozumieć drugą kobietę.

Książka przedstawia biografie dwóch żon Afgańczyka Raszida na tle dramatycznych wydarzeń historycznych w Kabulu. Obie historie, zarówno Lajli jak i Miriam, są na tyle wstrząsające, że na pewno pozostawią ślad w Waszych umysłach. Ja po przeczytaniu tej książki byłam jednocześnie zafascynowana i przerażona rzeczywistością Afganistanu. Z jednej strony marzyłam o tym, aby zobaczyć ten kraj, a z drugiej, obraz tego miejsca wywoływał mój autentyczny lęk.

Nie jest to książka dla osób o słabych nerwach, ale dla koneserów dobrej literatury na pewno. To prawda, że są w niej opisywane najgorsze ludzkie odruchy, okrucieństwo wojny, bieda, ale w tym wszystkim jest też miłość, nadzieja, poświęcenie i przyjaźń. W kilku zdaniach nie potrafię przekazać Wam tego, co daje ta lektura. Więc jeśli po tej krótkiej i nie oddającej charakteru książki recenzji stwierdziliście, że wystarczy Wam własnych problemów, aby czytać jeszcze o rzeczach dużo straszniejszych i przygnębiających, uwierzcie mi na słowo: po tej książce będziecie najbardziej wdzięcznymi losowi i najszczęśliwszymi ludźmi na świecie.

 

Uprowadzona

     Udało mi się załapać na promocję w BP. Za podwójne zatankowanie dwudziestu pięciu litrów benzyny, można dostać darmowy film. Jak Wiecie uwielbiam okazję każdego typu, więc tej też nie mogłam ominąć. Pani przy kasie przedstawiła mi filmy do wyboru, między innymi "Kill Bill", który jest już uznany za klasykę ale moją uwagę od razu przykuł film o tytule "Uprowadzona". Przede wszystkim dlatego, że widziałam go juz 3 razy a miałam wielką ochotę, żeby obejrzeć go po raz czwarty, co zresztą uczyniłam. 

      Film jest typową sensacją chociaż nie dotyczy handlu narkotykami, walki gangów czy seryjnych morderców, ba nawet nie dzieję się w Stanach Zjednoczonych, chociaż jest produkcji amerykańskiej. Tematyka niewątpliwie jest ciężka, bardzo obrazowo pokazuje, jak wygląda handel kobietami w Europie Zachodniej i jak łatwo w dzisiejszych czasach podjąć błahą decyzję, mogącą złamać nam żcyie.

     Główny bohater to emerytowany agent specjalny, który z niechęcią pozwala swojej siedemnastoletniej córce na podróż do Paryża. Jego obawy okazują się słuszne. W momencie w którym dziewczyna zostaje porwana, zdesperowany ojciec, posiadający specyficzne umiejętności nabyte w trakcie wielu lat służby, postanawia odnaleźć córkę za wszelką cenę. Jego poczynania budzą jednocześnie podziw i przerażenie, a widzom uzmysławia do czego zdolny jest rodzic aby ratować własne dziecko. 

     Film niewątpliwie trzyma w napięciu. Cztero minutową scenę porwania znam na pamięć ale za każdym razem, oglądałam ją  na wstrzymanym oddechu. Ciekawa fabuła, dobre ujęcia i autentyczność ról sprawia, że jest to niezła gratka dla fanów sensacji. Być może zakończenie nie jest wyjątkowo  zaskakujące a niektóre sceny banalne ale dla mnie film spełnił swoje zadanie w stu procentach.  Jeśli lubicie filmy akcji powinnyście obejrzeć tą produkcję. Gwarantuję, że ani Wy ani Wasz chłopak  nie będzie się nudzić.