shoes / buty – RYŁKO
leather jacket / ramoneska – Ibana
wool sweater / wełniany sweter – Mads Norgaard
leather bag / skórzana torba – MUMU
trousers / spodnie – ONLY
shoes / buty – RYŁKO
leather jacket / ramoneska – Ibana
wool sweater / wełniany sweter – Mads Norgaard
leather bag / skórzana torba – MUMU
trousers / spodnie – ONLY
Since I can remember, my mum has always brought me souvenirs from her trips. Even if these were only knick-knacks, they were always well-thought-out and spot-on. When she moved together with my father to Brussels some time ago, she always had something special for me whenever she came back home. Once, I received a set of small home candles with a minimalist black and white etiquette. My mum chose for me the following fragrances: "blackberry and bay," "peony and blush suede" as well as "wood sage and sea salt."
When I was later searching for them on the Internet, I quickly noticed that the brand, Jo Malone London, isn't available in Poland, and I could only buy their products abroad. But because the brand is entering our market in March, together with the editor of Twój Styl, Iza Nowakowska-Teofilak, we had the opportunity to familiarise ourselves with Jo Malone London in London.
Apart from discovering their fragrances and history, I just couldn't say no to the pleasure of sightseeing with my camera around the city. Therefore, I would like to show you a number of photos from London seen through my eyes.
***
Odkąd pamiętam, moja mama zawsze przywoziła mi pamiątki z podróży. Nawet jeśli był to drobiazg, to przemyślany i w stu procentach trafiony. Gdy jakiś czas temu przeprowadziła się wraz z moim tatą do Brukseli, przy okazji każdego powrotu do domu miała dla mnie coś szczególnego. Pewnego razu zostałam obdarowana kompletem małych świeczek z minimalistyczną biało-czarną etykietą. Mama wybrała dla mnie zapachy: "jagody i mglisty poranek", "piwonie i zamsz" oraz "drewno i sól morska".
Szukając ich później w internecie szybko zauważyłam, że marka Jo Malone London nie jest dostępna w Polsce i jej produkty kupować mogłam jedynie za granicą. Ale ponieważ już w marcu wchodzi również na nasz rynek, to wraz z redaktorką Twojego Stylu, Izą Nowakowską-Teofilak miałyśmy przyjemność poznać Jo Malone London bliżej, w Londynie.
Poza odkrywaniem zapachów i historii marki nie mogłam oczywiście odmówić sobie przyjemności zwiedzania miasta z moim aparatem. Zapraszam więc do zobaczenia kilku zdjęć Londynu widzianego moimi oczami.
Największą niespodzianką był nocleg w hotelu Claridge's – kultowym miejscu na mapie Londynu. Powstał nawet program, emitowany produkcji BBC Brit o jego historii i gościach.
marynarka – Massimo Dutti // skórzane spodnie – Tallinder // torebka i koszula – &Otherstories // buty – Moliera2
Trochę przez przypadek, kolory mojego stroju mocno nawiązują do brytyjskiego stylu ;).
Kredens wypełniony zapachami Jo Malone London.
Wieczór to upragniona chwila oddechu po długim zwiedzaniu. Odhaczam z listy już zobaczone miejsca i zapisuję najważniejsze informacje w towarzystwie kawy i gorzkiej czekolady z soczystą pomarańczą i nutą wanilii od Lindt Excellence.W każdą podróż zabieram ze sobą coś do czytania. Nigdy nie oceniam książki po okładce, ale muszę przyznać, że właśnie subtelna oprawa zwróciła moją uwagę na "Dziewięć kobiet, jedna sukienka" autorstwa Jane L.Rosen. To historia perypetii kilku kobiet żyjących w niemal zupełnie odmiennych światach. Za sprawą nietypowych – lecz w żadnym stopniu nienaciąganych – zbiegów okoliczności, każda z bohaterek ma okazję założyć tytułową sukienkę i skorzystać z jej „magicznej” mocy. Przyjemna i lekka opowieść, którą czyta się jednym tchem.
Uwaga! Koń może kopnąć lub ugryźć!
Jednym z najciekawszych punktów wyjazdu była wystawa Davida Hockney'a w Tate Britain. Bardzo się cieszę, że udało mi się na nią dotrzeć – z okazji sześćdziesięciolecia twórczości artysty zebrano największą, jak do tej pory liczbę eksponatów. Ponieważ zainteresowanie wystawą jest ogromne, to trzeba uzbroić się w cierpliwość – bilety sprzedawane są na konkretną godzinę i czasem trzeba poczekać na wejście nawet dwie godziny. Mimo tego, uważam, że naprawdę warto.
Pięć turystek próbuje uchwycić na zdjęciu swoją koleżankę i Big Bena stojącego w tle. Po siatkach, które trzymają w dłoniach zgaduję, że odwiedziły wcześniej sklep Harry'ego Pottera na peronie 9 i 3/4.
In February, the blog had its sixth birthday, and it was a great excuse to gather all my close friends in one place and to reminisce about our blog adventures for a while. The rumour has it that everyone in Sopot could hear us…Like each month, I would like to present you with a short summary in the form of photos!
***
W lutym blog skończył sześć lat i był to świetny pretekst, aby zebrać wszystkie bliskie mi osoby w jednym miejscu i przez chwilę powspominać blogowe przygody. Podobno było nas słychać w całym Sopocie… Jak co miesiąc zapraszam Was na małe podsumowanie w fotograficznym skrócie!
1. One of the many walks along the seashore. // 2. Scarf clear-up. // 3. The morning on Valentine's Day and the rear window of my car. // 4. Dog's legs like stracciatella ice-cream. //
1. Jeden z niezliczonych spacerów nad morzem. // 2. Szalikowe porządki. // 3. Walentynkowy poranek i tylna szyba mojego samochodu. // 4. Psie nogi niczym lody straciatella. //
Spring sun in Sopot.
Wiosenne słońce w Sopocie.
And to think that I'm the mother of this success :P.
I pomyśleć, że jestem matką tego suckesu :P.
1. My February while-awayers, that is millet groats with fruit and agave syrup as well as my fluffy footrest. // 2. Asters and other spring accents in my bedroom. // 3. Last sledge run this year. // 4. Hard at work.
1. Moje lutowe umilacze, czyli kasza jaglana z owocami i syropem z agawy oraz włochaty podnóżek. // 2. Astry i inne wiosenne akcenty w mojej sypialni. // 3. Ostatni zjazd na sankach w tym roku. // 4. Praca wre.
Morning in Brussels, that is flowers and coffee for breakfast.
Brukselski poranek, czyli kwiaty i kawa na śniadanie.
1. New items in MLE Collection. // 2. Sunset over the Orłowo pier. // 3. Monday morning and a typical confusion in the city. // 4. Breakfasts in Brussels, that is Le Pain Quotidien.
1. Nowości w MLE Collection. // 2. Zachód słońca nad orłowskim molem. // 3. Poniedziałkowy poranek i typowe zamieszanie na mieście. // 4. Śniadania w Brukseli, czyli Le Pain Quotidien.
That's not true that we use the same hair dye :|.
Wcale nie używamy tej samej farby do włosów :|.
"Wow! This new dog bed from Maja&Suri is almost as comfortable as your bed!"
We are grateful for this hand-sewn dog bed! :)
"Wow! To nowe posłanie od Maja&Suri jest prawie tak wygodne jak twoje łóżko!"
Dziękujemy za to ręcznie szyte legowisko! :)
1. My place on Earth. // 2. Quite clumsy attempts to create a coat that would protect Portos from low temperatures. // My nephews' birthday party. // Hot coffee for everyone!
1. Moje miejsce na ziemi. // 2. Dosyć niezdarne próby uszycia Portosowi kubraczka na mrozy. // Urodziny bratanków. // Gorąca kawa dla wszystkich!
Interior of a London tenement house…
Wnętrze londyńskiej kamienicy…
A day almost without makeup, that is new stuff from CLINIQUE. In the above photo, you can see Clinique SUPERBALANCED SILK MAKEUP SPF 15 foundation and Chubby Stick Crayola limited edition lip balm
Dzień prawie bez makijażu, czyli nowości od CLINIQUE. Na zdjęciu powyżej widzicie Clinique SUPERBALANCED SILK MAKEUP SPF 15 foundation oraz Chubby Stick Crayola limited edition lip balm
Fat Thursday wasn't the best day to start reading this book as I wanted to throw away all the sweets already after reaching the second page. "Eat Pretty: Nutrition for Beauty, Inside and Out " by Jolene Hart is a great read for every girl who is into natural body care. The book also includes some information on the diet that will get rid of particular beauty problems (you will find a discount code in the link – it will give you a 30% discount for "Eat Pretty" books; it is valid until the 31st of March).
Tłusty czwartek nie był najlepszym dniem na rozpoczynanie tej książki, bo już po pierwszej stronie miałam ochotę wyrzucić z kuchni wszystkie słodycze. "EAT PRETTY Jedz i bądź piękna" autorstwa Jolene Hart to świetna pozycja dla każdej dziewczyny, która ceni sobie naturalne sposoby na pielegnację, podpowiada też, jaką dietę stosować, aby zniknęły konkretne urodowe problemy (w linku znajdziecie kod rabatowy dający 30% rabatu na książki "Eat Pretty" ważny do 31 marca).
1. Puppy kindergarten. // 2. A little bit of Hygge, that is additional candles at home. // 3. and 4. Waiting for spring.
1. Psie przedszkole. // 2. Odrobina Hygge, czyli kolejne świece do domu. // 3. i 4. Czekając na wiosnę.
We're sending smiles from ear to ear. :) Have a quiet evening!
Przesyłamy uśmiechy od ucha do ucha! :) Spokojnego wieczoru!
Like every year, the world of cinematography held its breath while waiting for the Oscar Awards.And even though we could talk about the choices of Academy members for hours on end, I would like to shortly sum up the outfits that were chosen by the stars of the nominated films.
Apart from the winner of the Academy Award for Best Actress, Emma Stone, none of the outfits arouse my delight.Of course, many of them were spectacular, many of them were instances of great craftsmanship on the part of tailors, but I didn't notice the Hollywood magic that I had expected.Maybe the designers are more and more often trying to bewilder the audience which inevitably leads to the triumph of form over substance, and maybe I am simply unable to appreciate innovative outfits. Judge them yourselves.
***
Jak co roku, świat kinematografii wstrzymał oddech w oczekiwaniu na rozdanie Oscarów. I chociaż o wyborze członków Akademii możnaby dyskutować godzinami, to dziś chciałabym tylko krótko podsumować kreacje, które wybrały dla siebie gwiazdy nominowanych filmów.
Poza zdobywczynią Oscara za najlepszą aktorkę pierwszoplanową, Emmą Stone, żadna kreacja nie wzbudziła mojego zachwytu. Owszem, wiele z nich było widowiskowych, wiele było przykładem najlepszego krawieckiego kunsztu, ale nie dostrzegłam w nich tej hollywoodzkiej magii, na którą tak czekałam. Być może projektanci coraz częściej chcą zadziwić, co nieuchronnie prowadzi do przerostu formy nad treścią, a może to ja nie potrafię docenić nowatorskich kreacji. Oceńcie sami.
This year's outfits:
Tegoroczne stroje:
Jessica Biel
Janelle Monae
Scarllet Johanson
Dakota Johnson w kreacji Gucci
Alicia VikanderViola Davis
Nicole Kidman w kreacji Armani
Leslie Mann
Emma Stone
Outfits from the past:
Stroje sprzed lat:
Lupita Nyong'o w kreacji Prada 2014
Jennifer Lawrence
Reese Witherspoon w kreacji Dior 2006
Alicia Vikander
Michelle Williams w kreacji Vera Wang 2006
Kate Winslet w kreacji Ben de Lisi 2002
Rooney Mara 2012
Kerry Washington w kreacji Miu Miu 2013
Cate Blanchett 2014
Anne Hathaway w kreacji Armani Prive 2009
Rosamund Pike w kreacji Givenchy 2015
Emma Stone w kreacji Ellie Saab 2015
Mila Kunis 2011
Natalie Portman 2012
"Made in Poland" body care is a very up-to-date topic now. Today, I've decided to talk about those cosmetic brands that are produced in Poland, that I've tested, and that are relatively affordable and accessible. The last aspect is really vital, as most products by Polish brands are only available on-line. Distribution is one of the most difficult stages of sales, and many companies drop the idea of entering stationary stores (I realised this while I was running MLE Collection ;)). The products that you can find below are mostly available in popular drugstores – consider trying them out next time because it's really worth supporting domestic companies.
***
Pielęgnacja "Made in Poland" to teraz temat bardzo na czasie. Dziś postanowiłam opisać te marki kosmetyczne, które są produkowane w Polsce, zostały przeze mnie przetestowane, są stosunkowo niedrogie i łatwo dostępne. Ten ostatni aspekt jest naprawdę istotny, bo większość produktów polskich marek trzeba zamawiać w internecie. Dystrybucja to jeden z najtrudniejszych elementów sprzedaży i wiele firm nie decyduje się na wejście do sklepów stacjonarnych (prowadząc MLE Collection sama się o tym przekonałam ;)). Poniższe produkty znajdziecie więc w większości popularnych drogerii – sięgnijcie po nie przy następnej okazji, bo naprawdę warto wspierać rodzime firmy.
I already tried products by Seboradin last year. I always buy three products from the same hair loss treatment line – shampoo, hair conditioner, and ampoule treatment. Spring solstice has never had a positive effect on my hair. That is why I will be using products by this Polish brand for the next couple of weeks. The effects are quickly visible (mainly when you look at your hairbrush ;)). (shampoo – PLN 29.99, hair lotions PLN 29.99, ampoule treatment – PLN 43.99). I also have a discount code for you on the whole hair loss treatment line. In order to receive a 15% discount, you need to insert the code Seboradin during the purchase. The code is valid until 28.02.
Produkty marki Seboradin używałam już w zeszłym roku. Kupuję zawsze trzy produkty z tej samej serii zapobiegającej wypadaniu włosów – szampon, odżywkę i kurację w ampułkach. Przesilenia wiosenne nigdy nie wpływały dobrze na moje włosy, dlatego teraz przez kilka tygodni będę stosować produkty tej polskiej marki. Efekty są szybko widoczne (przede wszystkim na szczotce do włosów ;)). (szampon 29,99 zł, balsam do włosów 29,99 zł, kuracja w ampułkach 43,99 zł). Przy okazji, mam dla Was kod rabatowy na całą serię przeciw wypadaniu włosów. Wpisując hasło Seboradin w trakcie dokonywania zakupów dostaniecie 15% zniżki do dnia 28.02.
I decided to try out this body gel with mud from the Dead Sea when the one by Biały Jeleń was out of stock in Rossmann. It's cheap and doesn't contain synthetic detergents. Not everyone will like its smell (I like it) and its packaging. I just refill another nicer bottle, which I saved after I used up another gel, with it (for example, the one from Brukett that stands next to it ;)). (White Flower's – approx. PLN 14.00).
Żel do mycia ciała z błotem z Morza Martwego postanowiłam wypróbować, gdy w Rossmannie zabrakło tego od firmy Biały Jeleń. Jest tani i nie zawiera syntetycznych detergentów. Nie każdemu może spodobać się jego zapach (mi akurat się podoba) i opakowanie. Ja przelewam go do ładniejszej butelki po innym żelu (na przykład tym od Brukett, który stoi obok ;)). (White Flower's około 14,00 zł).
MIYA Cosmetics is a novelty on the Polish market that offers face creams. ELLE Magazine has already announced that the brand may be soon well recognised. Inconspicuous yellow cream in a tube is really great as a day cream. It absorbs nicely, it's great when it comes to moisturisation, and it doesn't gets "curdy" under makeup. I chose a version with mango and grapeseed oil that additionally soothes irritations. Taking into consideration the price/quality ratio, the product is really worth recommendation. (MIYA face cream – PLN 29.99).
MIYA Cosmetics to nowość na polskim rynku, oferująca kremy do twarzy. Magazyn ELLE już zapowiedział, że o tej marce wkrótce będzie głośno. Niepozorny żółty krem w tubce sprawdza się u mnie bardzo dobrze jako krem na dzień, ładnie się wchłania, dobrze nawilża i "nie warzy się" pod makijażem. Ja wybrałam wersję z masłem z Mango i olejem z pestek winogron, który dotkawo koi podrażnienia. Biorąc pod uwagę stosunek ceny do jakości jest to produkt naprawdę warty polecenia. (MIYA krem do twarzy 29,99 zł).
I appreciate our Polish Tołpa for products that are available in a smaller travel packaging. I really like their micellar lotion that you can see in the picture and the body gel that has a scent of black rose. An additional plus for aesthetic packaging. (mini micellar lotion – PLN 9.99).
Doceniam polską markę Tołpę za produkty w turystycznych mniejszych opakowaniach. Bardzo lubię płyn micelarny, który widzicie na zdjęciu i żel do mycia ciała o zapachu czarnej róży. Dodatkowy plus za estetyczne opakowania. (płyn micelarny w wersji mini 9,99 zł).
sweter – Zara Home // top – Moye // legginsy – H&M // szafka w morskim kolorze – Libor // szafka ze starego drewna – Regalia.eu // marmurowy blat – E-stone Karol Twardowski //
trousers / spodnie – ONLY
black hoodie / czarna bluza – &Otherstories
leather shoes / skórzane sztyblety – Gino Rossi on eobuwie.pl (bardzo udany model)
leather black bag / czarna skórzana torebka – MUMU
watch / zegarek – Daniel Wellington
coat / płaszcz – MLE Collection
Even though they aren't really my cup of tea, I've been happily combining them with more elegant clothes and wearing on a daily basis since I can remember.Hooded sweatshirts have become fashionable again – now, these are longer and less close-fitting.In my wardrobe, I've got only single colour hoodies (excluding the ones that I use for my workouts). I wear them with coats that have got simple cuts and classic leather jodhpur boots.
***
Chociaż nie do końca wpisują się w mój styl, to odkąd pamiętam chętnie łączyłam je z bardziej eleganckimi rzeczami i nosiłam na co dzień. Bluzy z kapturem wróciły do łask – teraz są dłuższe i mniej obcisłe. Ja w swojej szafie mam tylko te w jednolitym kolorze (pomijając bluzy w których ćwiczę) i zakładam je do płaszczy o prostych krojach i skórzanych klasycznych sztybletów.