Czy czarne sukienki mogą się znudzić? Trzy idealne modele na ten sezon od MLE Collection.

sukienka – MLE Collection (premiera w czerwcu) // apaszka – Toteme // figi – Le Petit Trou // krem SPF – Chanel // kolczyki – YES // sandały – Gianvinto Rossi

sukienka – MLE Collection (premiera w czerwcu) // trampki – Superga // kostium kąpielowy – Zara Home // Okulary – McQ Aleksander McQueen (podobne tutaj) // torebka – Mango // słuchawki – AirPods //

sukienka – MLE Collection (premiera w maju) // torba – Loewe (podobna tutaj) // buty – Le Petit Trou (podobne tutaj) // kolczyki – Rosa Chains (model Luna Earrings) // okulary – Le Specs (podobne tutaj) //

Look of The Day – 17.04.2022

sweater / sweter – & Other stories

black trousers / czarne spodnie – MLE Collection (skrócone u krawcowej)

black shoes / czarne buty – H&M (kupione parę tygodni temu)

 strój dziecięcy – Pepa & Company

   Za tym tęskniłam. Za rozbitym jajkiem w święconce, które wypadło z małych rączek, gdy mama nie patrzyła. Za pośpiesznym szukaniem dodatkowego widelca po szufladach. Za stołem, przy którym postawiliśmy nawet obrotowy taboret od fortepianu, bo z braku innych opcji musiało dziś pełnić funkcję krzesła. Za tymi wszystkimi znajomymi twarzami, których tak długo nie widziałam. 

   Doceniajcie każdą uśmiechniętą buzię, którą spotykacie – to znak, że ludzie wokół Was są bezpieczni i szczęśliwi. Doceniajcie każdy wieczór w Waszych domach – to znak, że macie swoje miejsce na świecie. Doceniajcie każdy poranek, który przynosi nowy dzień – to znak, że świat staje przed nami otworem. Doceniajcie każdą łzę, która spływa po policzku – to znak, że żyjemy, a nasze serca nie są z kamienia. Wszystkiego najlepszego z okazji Świąt. 

Kampania MLE Collection Wiosna-Lato 2022

   Elegancja i wygoda musi iść w parze, jeśli chcemy w pełni korzystać z uroków wiosny i lata. W MLE Collection skupiłam się też na tym, aby każdy model naszej kolekcji był maksymalnie wszechstronny. Aby dać Wam pewność siebie gdy biegniecie przez miasto na spotkanie i gdy z wielkim wiklinowym koszem na ramieniu szukacie wolnego leżaka na plaży. Gdy chcecie wyglądać modnie i wtedy gdy macie ochotę na coś sprawdzonego i bezpiecznego.   

   Sama widzę, że gdy znajdę odpowiednie ubrania, to chodzę w nich właściwie na okrągło przez cały sezon. Tak będzie też z tegorocznymi sukienkami. Dziś publikuję zdjęcia, które wykonała dla nas Dorota Porębska we współpracy z Olivią Kijo, która była odpowiedzialna za stylizację, natomiast o włosy i makijaż zadbała Dorota Piełudź. Nasze kluczowe projekty nadchodzącego sezonu prezentuje na sobie modelka Anna Zatoń. Poniżej podaję Wam wstępne daty wejść i oraz ceny – tak abyście miały możliwość rozsądnego zaplanowania zakupów.

Ta sukienka planoo powinna pojawić sę w sprzedaży 6 maja. Będzie kosztowała około 619 zł. 

Kombinezon pojawi się w MLE w połowie maja i będzie w cenie około 589 zł. Asymetryczny dekolt naszej sukienki, która wejdzie do sprzedaży w czerwcu.
Sukienka Tivoli, jak pewnie już część z Was wie, jest jeszcze dostępna w ostatnich rozmiarach. Jej cena to 549 zł.  Suknia Avola niebawem się wyprzeda (pojawi się jeszcze w dwóch innych kolorach). Jestem pewna, że ten model zdobędzie szturmem tegoroczne wesela i przyjęcia! Sukienka o pudełkowym kroju pojawi się 29 kwietnia i będzie w cenie około 469 zł. Pojawi się także w białej wersji. Top pojawi się w w czerwcu lub lipcu, będzie kosztował około 259 zł. Będzie dostępny również w wersji białej.Ta sukienka pojawi się również latem i będzie kosztowała około 489 zł.Ta sukienka pojawi się w czerwcu lub lipcu i będzie miała cenę około 519 zł.  Sukienka, którą pokochałyście w zeszłym sezonie (biel i zieleń). Mam nadzieję, że zdążymy na czerwiec!

Niebawem opublikuję kolejną porcję zdjęć, a na najbliższe nowości zapraszam już w ten piątek!

*  *  *

 

Kwietniowe umilacze czyli jak sprawić, aby te święta miały w sobie więcej beztroski i kilka błyskawicznych i sprawdzonych przeze mnie przepisów

   Nowe rozdanie. Świeże powietrze. Promienie słońca, które w końcu docierają wgłąb mojego mieszkania. Zapach ziemi w ogrodzie po porannym deszczu wymieszany z aromatem kawy – bo codziennie, z gorącym kubkiem w ręku, otwieram okno, aby wywietrzyć sypialnię i przy okazji poznać odpowiedź na odwieczne pytanie męża zadawane mi 365 dni w roku: „Czy myślisz, że jest zimno?” – słyszę z kuchni. „Bardzo zimno” – odpowiadam, spoglądając na stokrotki w doniczkach przykryte szronem.

    Planowanie wesołych i uroczystych wydarzeń, takich jak Święta Wielkanocne, ma teraz słodko-gorzki smak i sporo z nas ma chyba gdzieś w podświadomości poczucie, aby zwlekać z tym jak najdłużej, licząc na to, że sprawy przybiorą jakiś dający nadzieję obrót. Chciałabym żeby tak właśnie było.

   Jednocześnie, w moim notatniku (tym elektronicznym i w wersji papierowej) wciąż chaos i nadrabianie zaległych spraw. Nawet gdybym potrafiła myśleć już o pisankach, to balansowanie między profesjonalnym podejściem do pracy, a odklejaniem ciastoliny z dywanu nadal skutecznie mi to uniemożliwia. Dzisiejszy wpis będzie więc krótki (przynajmniej w porównaniu z tym z zeszłego tygodnia, który swoją objętością wyrobił miesięczną normę ;)), ale konkretny. Chcę zostawić w nim dla Was trochę ciekawych linków, przepisów i budujących historii z ostatnich dni. Ku pokrzepieniu. 

1. Każdy z nas ma takie dania, które z biegiem lat stały się niezawodnym sposobem na namacalne wspomnienie domu rodzinnego, osobistą podróżą do krainy dzieciństwa. Ulokowanie swoich korzeni w przepisach i potrawach czasem trwa dekady, a czasem kilka lat. Są takie smaki, które zapamiętaliśmy jako dzieci i zdarza się, że w dorosłym życiu coś nam nagle o nich przypomni. Wielkanocną paschę moja babcia od strony taty robiła wybitną i założę się, że gdybym jej dziś spróbowała, to fala intensywnych wspomnień zalałaby mnie natychmiast, nie powtarzamy jednak tego deseru, bo niestety nie wychodził nam tak dobrze jak jej.

    Ale naszą kulinarną biografię tworzymy też sami. W końcu, moja babcia, jako młoda dziewczyna, też musiała kiedyś podjąć decyzję przygotowania paschy po raz pierwszy nie zdając sobie pewnie sprawy, że jej współdomownicy będą się jej później domagać przez kolejnych kilkadziesiąt świąt, a jej wnuczka opisze te kulinarne popisy jeszcze wiele lat po jej śmierci.  Idąc tym tropem, staram się aby co roku na wielkanocnym stole pojawiały się te same potrawy, licząc na to, że któreś z dań zasłuży kiedyś na miano rodzinnej tradycji. Nie są one ani z tych najwykwintniejszych ani najładniejszych, ale moja rodzina po prostu bardzo je lubi. Dziś jeszcze bardziej niż kiedyś tęsknimy za tym co stałe, powtarzalne i dobrze znane, więc w tym roku nie będzie inaczej. Istnieje pewne prawdopodobieństwo, że niektóre z tych potraw gościły już i u Was, bo znalazłyście je wcześniej na blogu. Gdyby jednak tak nie było, to poniżej podsyłam Wam linki, fundując jednocześnie mały powrót do dawnych czasów bloga (i od razu uprzedzę, że akurat mazurek Zosi wygląda bardzo atrakcyjnie ;)). 

BIAŁA KIEŁBASA Z GRUSZKĄ I ROZMARYNEM

ŁATWE W WYKONANIU JAJKA FASZEROWANE 

WEGAŃSKI MAKARON Z KARCZOCHAMI

MAZUREK LIMONKOWO-KOKOSOWY

2. Nasz powód dumy – ponad połowa Polaków, a dokładniej 57 procent, zaangażowało się w pomoc naszym sąsiadom uciekającym przed wojną w Ukrainie. To nie jest skutek narzuconej ustawy, zorganizowanego przedsięwzięcia czy polityki lecz bezinteresownej powszechnej mobilizacji o ogromnym zasięgu. Wyniki tego badania napawają nas dumą i pokazują, że kryzysowe sytuacje wyzwalają w naszym narodzie najlepsze cechy (niestety z wyjątkami). Badanie zostało przeprowadzone dla Szlachetnej Paczki, która aktywnie wspiera uchodźców na wielu płaszczyznach. Jeśli chciałybyście pomagać dalej (a tak deklaruje ponad 80% osób tych, którzy już tej pomocy udzielili), to wejdźcie tutaj i sprawdźcie jak możecie to zrobić. 

3. Po długiej i niespokojnej zimie z dużą niecierpliwością czekałam na te wszystkie prozaiczne wyzwania, którymi zwykle rozpoczynałam wiosenny sezon. Nie chodziło już nawet o świąteczne przygotowania, ale o drobiazgi składające się na beztroską codzienność. O krzątanie się po domu, prace w ogrodzie, gotowanie zupy z nowalijek (i orientowanie się później, że dzieciom nie smakuje ani trochę). No i o zawodowe sprawy, które nie wprawiają w nerwowość tylko przynoszą satysfakcję. Wiele z tych najbardziej stresujących i wymagających mam za sobą. Dokończyłyśmy kolekcję, zrealizowałyśmy kampanię i materiały na nasze media społecznościowe. Mogłam więc w końcu wrócić do tego co lubię w swojej pracy najbardziej i nadrobić fotograficzne zlecenia. Jednym z klientów była marka Jotex – miałam za zadanie wybrać swoje typy z ich oferty i dostarczyć trochę zdjęć produktowych. Fotografia wnętrz i elementów wystroju rządzi się swoimi prawami więc pomyślałam, że podzielę się z Wami swoimi trikami. Wiem, że sporo z Was robi takie zdjęcia, chociażby wtedy, gdy wystawia różne rzeczy na sprzedaż w internecie – podejrzewam więc, że te rady przydadzą się szybciej, niż Wam się wydaje.

sweter – &Otherstories (obecna kolekcja) // spodnie – MLE Collection (obecna kolekcja, niebawem dostawa)

– Unikajmy oczywistych kadrów. Spróbujmy sfotografować pokój zza przymkniętych drzwi, albo zza zasłony. Jeśli do opisu aukcji dodajemy kilka zdjęć, to jako pierwsze wrzućmy to bardziej oddające klimat wnętrza, a nie to dokładnie pokazujące sam produkt.

– Najpopularniejszy wymiar zdjęcia (3:4) nie sprawdzi się dobrze w przypadku niskich pomieszczeń. Lepiej robić wtedy zdjęcia w poziomie lub „dociąć” zdjęcie później tak, aby zbliżyć format do kwadratu.

– Ustalmy „zegar słoneczny” naszego mieszkania. U mnie w domu piękne smugi światła pojawiają się o różnych godzinach i w różnych miejscach. Biała ściana może wyglądać zupełnie nieatrakcyjnie o godzinie 11, ale już po południu, gdy pojawi się na niej biała smuga światła, stanie się ciekawym i delikatnym  tłem dla każdej rzeczy.  O sprzątaniu nie będę za dużo wspominać, bo to oczywiste, że do profesjonalnych zdjęć głupio nie zabrać z kadru ładowarki do telefonu, brudnych skarpetek czy śpiącego psa ;). 

Fotel i dywan, który wybrałam do sfotografowania. To naprawdę wdzięczni modele – fotel dzięki nieoczywistej graficznej formie, a dywan przez wzgląd na kontrastową linię (to teoretycznie dywan dziecięcy, ale pięknie wygląda też w naszym salonie i jest niesamowicie miękki). Na obydwa produkty znajdziecie poniżej kod zniżkowy.

Na hasło KASIAAPR2022 otrzymacie aż 30% rabatu* na całe zamówienie + 5% dodatkowego rabatu do cen na czerwono! Macie czas do 31 maja. Poniżej znajdziecie więcej ciekawych propozycji do domu z Jotex.

4. A teraz kilka zupełnie błahych informacji, które poprawiły mi w ostatnich tygodniach nastrój. Może i Wam wydadzą się interesujące?

– Widok prężnie budującego się Muzeum Sztuki Współczesnej w Warszawie. Pędząc przez ulicę Marszałkowską aż rozbolała mnie szyja, gdy mijałam wznoszącą się zupełnie nową bryłę obstawioną od dołu do góry rusztowaniami. To niezwykle ważna dla miasta inwestycja, która ma zaktywizować Śródmieście i być początkiem przebudowy całego otoczenia Pałacu Kultury. Mam ogromne nadzieje związane z tym miejscem – może dzięki niemu Warszawa stanie się kolejnym centrum kultury i sztuki w Europie? Termin zakończenia budowy przewidziany jest już na 2023 rok. Za projekt budynku odpowiedzialna jest nowojorska pracownia Thomas Phifer and Partners. Aktualności związane z tym projektem można śledzić na instagramowym profilu @muzeumwbudowie. A tutaj możecie zobaczyć makietę budynku. To kto wysyła zaproszenie do Davida Hockney'a? :)

– Ujawnienie ostatecznej daty premiery Disney+. To taka platforma jak Netflix, ale ze wszystkimi znanymi światu produkcjami wytwórni Walta Disney'a. Szykujcie się więc na 14 czerwca – podobno na zachętę będzie tam można obejrzeć fabularną wersję „Zakochanego Kundla” (zwiastun dla zainteresowanych). Ja liczę na to, że będę mogła w towarzystwie moich córeczek wrócić do Stumilowego Lasu, bo do tej pory nigdzie nie mogłam znaleźć tej poczciwej wersji „Kubusia Puchatka”. A skoro już mowa o ekipie Krzysia… W księgarniach nareszcie pojawiło się coś dla mnie. Czasy są takie, że niektórym z nas najłatwiej odnaleźć się w lekturach dla dzieci. Rzeczywistość jest teraz źródłem tylu rozognionych emocji, że nie muszę fundować sobie dodatkowej porcji w powieściach. Po wizycie na portalach informacyjnych chcę już tylko przytulić moje dzieci i przeczytać im na głos coś kojącego. „Kubuś Puchatek. Był sobie miś” to próba dopisania do znanych nam historii czegoś nowego i z wielką ulgą mogę napisać, że jest to próba bardzo udana. Książka zawiera piękne ilustracje w stylu E.H. Sheparda, a krótkie opowiadania świetnie trafiają zarówno do dziecięcych jak i dorosłych serc. To drobiazg, ale rozmiar książki też jest przyjemny. Myślę, że wezmę ją ze sobą w naszą kolejną podróż.

Tej wiosny nakładem Wydawnictwa Znak Emotikon ukazała się książka "Kubuś Puchatek. Był sobie miś" napisana w duchu opowiadań A.A. Milne'a przez Jane Riordan, w doskonałym tłumaczeniu Michała Rusinka z pięknymi ilustracjami. Jak zaczęła się przyjaźń Krzysia i Puchatka? Czemu nad Kłapouchym zawsze krążą deszczowe chmury, a opowieść o Prosiaczku jest taka krótka? Wielkie historie mają zawsze wielki początek. Wielka frajda dla wszystkich kochających Kubusia Puchatka.

– Premiera drugiej części filmu pełnometrażowego „Downton Abbey”. Nie zakończyliśmy oglądania serialu (Lady Mary wyszła już za Matthiew, ale podobno jeszcze wiele przed nami ;)), ale do początku maja powinniśmy dać radę. Ostatni raz byliśmy w kinie na „Diunie”, ale niestety wyszliśmy w połowie. Film niesamowity, ale jednak za długi dla naszego niemowlaka, który wyczuł, że rodzice wyszli i rozpętał dziadkom małą gehennę. Tym razem wyłączymy telefony po wejściu do kina ;).

– Nowa odsłona polskiej marki Louisse. Uwielbiam ten sklep i cieszę się, że mam aż dwa słodkie powody, aby robić tam zakupy. Sporo sukienek po mojej starszej córeczce – mimo regularnego używania – przetrwało i czeka teraz schowana w piwnicy aż młodsza latorośl będzie już sama biegać. To chyba najlepsza recenzja dla tych uroczych projektów. Wraz z nową odsłoną w pięknym stylu do oferty weszła też kolekcja, która skradła moje mamine serce. Mamy już jeden model i jak zawsze jest perfekcyjnie odszyty – u zagranicznych i droższych marek nie znajdziecie takich cudów!

O wilku mowa. Dobra robota Louisse!

– Wyłączenie komentarzy na Pudelku (i na innych portalach) pod artykułami, które w jakikolwiek sposób nawiązują do wojny w Ukrainie. Pewnie pomyślicie sobie „a jakie to ma znaczenie?”, a ja jednak mam wrażenie, że to bardzo ciekawe źródło informacji o naszym społeczeństwie i o mechanizmie napędzania złych emocji. Nikt z nas nie ma chyba w związku z tym poczucia straty, a wylewających się obrzydliwości zawsze trochę mniej. A co Wy o tym myślicie? 

– Ostatnio Frans Timmermans (obecnie wiceprzewodniczący do spraw Zielonego Ładu) na konferencji prasowej ogłaszał propozycję przepisów dotyczących tekstyliów, które mają być używane na rynku europejskim. Komisja Europejska wzywa firmy do „zmniejszenia liczby kolekcji rocznie oraz wzięcia odpowiedzialności i działania w celu zminimalizowania emisji dwutlenku węgla i środowiska”, jednocześnie namawia inne państwa członkowskie do „przyjęcia korzystnych środków podatkowych dla ponownego użycia i napraw”, aby zachęcić do wprowadzania zrównoważonych produktów i usług. Pewnie zastanawiacie się dlaczego się z tego cieszę skoro sama mam markę odzieżową. No cóż, mam wrażenie, że wszystkie kwestie poruszone w tych zmianach MLE realizuje już teraz, ale konkurencja nie do końca. Byłoby super gdybyśmy wszyscy mogli prowadzić nasze działalności na równych zasadach i z takim samym zaangażowaniem dbać o środowisko.  

Idealny materiałowy pojemnik na klocki. Na zdjęciu poniżej zobaczycie, jak wpasował się pod łóżko. Zmieści naprawdę sporo. Z kodem KASIAAPR2022 otrzymacie aż 30% rabatu na niego i inne produkty z tego sklepu (między innymi fotel i dywan ze słoniem ;)). Ekologiczną lawendową pościel dziecięcą widoczną na zdjęciu również znajdziecie w JOTEX.

5. Prawdopodobnie nie ma dowodów na to, że kupienie czegokolwiek sprawi, że nasz dom będzie bardziej uporządkowany, ale ktoś powinien to sprawdzić w przypadku dziecięcych pokoi. Tam czasoprzestrzeń, zasady objętości, fizyka i ruch obiektów poddają się zupełnie innym prawom. Póki co rozwiązałam problem klocków Duplo. Problem nie byle jaki, bo poświęcono mu nawet ostatnio spory czas antenowy w Dzień dobry TVN. Udało mi się znaleźć odpowiedni pojemnik i schować go pod łóżkiem. Po jego otwarciu dziecko ma łatwy dostęp do klocków. No i ja rzadziej na nie nadeptuję, a ten kto raz wszedł na ludzika Duplo, wie jakie to wybawienie. 

Wpis miał być krótki, ale wszyło jak zawsze. Może to dlatego, że będąc z Wami w kontakcie jakoś łatwiej ten czas przetrawić? To niepojęte i jednocześnie oczywiste, że świat, co by się nie działo, płynie swoim rytmem, prawa przyrody nie zapominają o swoich powinnościach i jak gdyby nigdy nic budzą się do życia. Znajdujmy oparcie w tym co trwałe i przewidywalne. Twórzmy swój własny krąg wsparcia – w codzienności i od święta. Z myślą o drugim człowieku i w zgodzie z samym sobą. 

* * *

Look of The Day

leather bag / torebka skórzana – Lobos

wool jacket / wełniana kurtka dwurzędowa – Mango

jeans & sweater / dżinsy i sweter – Massimo Dutti (stare kolekcje)

sunglasses / okulary przeciwsłoneczne – Muller

suede shoes / zamszowe botki – Rouje 

   „W taki poniedziałkowy poranek potrzebuję tylko Ciebie, kawy, chociaż jednej wolnej ręki i mogę zdobywać góry” – tymi słowami zaczęłam długi dzień w Warszawie. Dobrze było tam dotrzeć po tak długiej przerwie, poczuć przez chwilę tę miejską gonitwę, odwiedzić ulubione miejsca i nadrobić w końcu zaległe spotkania i projekty. A potem z niecierpliwością wracać do ukochanego domu.

    Dwa dni temu krokusy ledwo przebijały się przez śnieg i myślę, że dzisiejszy zestaw dobrze sprawdza się właśnie w takich trochę zwariowanych okolicznościach przyrody. Dzwony podobno wracają, a nawet jeśli nie, to już po ptakach – mam już tę parę i nie zamierzam się z nią póki co rozstawać.

    Dziękuję marce Lobos za tę piękną skórzana torebkę z wymiennymi paskami. Perfekcyjne wykonanie i piękny ciepły kolor toffi sprawiły, że z przyjemnością noszę ze sobą ten dodatek w bardziej intensywne dni. Z kodem KASIA10 otrzymacie 10% rabatu na produkty tej cudownej polskiej marki (kod jest ważny do 20.04).

Last Month

   Sprawy wagi lekkiej i ciężkiej. Dnia codziennego i te całkiem zaskakujące. Odległe, dotyczące nieznanych mi osób i bliskie – ze mną w roli głównej. Ostatnie tygodnie dla wielu z nas były trudniejsze, bardziej wymagające. Tęsknimy za przejmowaniem się błahymi problemami, a jednocześnie przepełnia nas wdzięczność, że mimo ogólnonarodowej nerwowości chodzimy spać bez strachu. I na tym ostatnim dziś się koncentruję, gdy chcę poczuć się lepiej. Na wdzięczności – za każdą drobną rzecz, za każdą normalność i za każdy dzień.

    W dzisiejszej fotograficznej retrospekcji zobaczycie powolne wychodzenie z paraliżu, oczekiwanie na wiosnę i trochę moich zawodowych sprawunków, bo do nadrobienia miałam (i mam nadal!) naprawdę sporo. 

Pewnego mglistego dnia w Sopocie. To ogród przed słynnym Sofitel Grand Hotel. Gdybym nie była mieszkanką Trójmiasta, chętnie zamieszkałabym tu na weekend!1.Który to już dzień wojny? // 2. Magiczne miejsca warto odwiedzać o każdej porze roku.  // 3. Marcowe spacery po plaży. // 4. Paleta kolorów moich okolic. Na sweter też się nada! // Gdy bardzo chcesz dostać angaż w filmie o kobiecej wersji agenta na miarę Roberta Redforda (i upchnąć tam jeszcze swojego psa). 
Gdybyście nie mieli pomysłu na Wielkanoc i chcielibyście spędzić ją w Trójmieście to zapraszam tutaj1. Miałam w tym miesiącu odwiedzić Francję wraz z innymi przyjaciółmi marki CHANEL, ale postanowiłam jeszcze trochę wstrzymać się z pierwszym wyjazdem bez dzieci. Śledziłam więc relacje Agaty Tanter – mojej koleżanki – która doglądała procesu produkcji nowej serii tej marki. // 2. Król nadchodzącej kolekcji Chanel Haute Couture – nieśmiertelny tweed. Tym razem jako element zdobiący zaproszenie na pokaz. // 3. On: "I jak Kochanie? Dzieci dały Ci dziś popracować?" // 4. A showroom powoli przenosi się do… Sopotu! // Poszukiwania idealnego miejsca na kalendarz, który nie jest do końca zwykłym kalendarzem…A tu już po rozpakowaniu… Prawda, że reprodukcja obrazu Agnieszki Rowińskiej świetnie pasuje do trzeciego miesiąca tego roku? Kalendarz urodzinowy MNIMI ma w zamyśle służyć Tobie latami. Nie jest datowany a zatem możesz zacząć zapisywać go w dowolnym momencie roku i swojego życia. Kalendarz urodzinowy MNIMI nie odlicza nam lat, jedynie gromadzi wzruszenia i nowe radości. Daty raz wpisane pozostaną ze mną na kolejne lata. Kalendarz składa się z czternastu kart: dwunastu kart miesięcy i dwóch kart okładki. Wydrukowany został na eleganckim, matowym papierze. Dla tych, którzy nie lubią masówki. Na hasło MLE15 otrzymacie 15% rabatu na ten alendarz. Rabat będzie działał od 30.03.2022 do 5.04.2022 czyli przez tydzień.

1. Beżowy melanż to nie taka prosta sprawa. Aby swetry były gotowe na październik już teraz trzeba zamówić konkretną ich liczbę. // 2. "Mamo, zrobiłam tak, że jest lepiej." // 3. To po pandemii ma się jeszcze koleżanki?! ;) // 4. A może jednak szary? //Ten Dzień Kobiet był inny niż wszystkie. Zamiast czekać na kwiaty od mężczyzn kupiłyśmy innym kobietom to, czego potrzebują – podpaski, tampony i pieluchy, a potem zaniosłyśmy do Gdańskiego Centrum Pomocy Ukrainie. 1.Tego dnia bardziej harder niż easier. // 2 i 3. Gotowe do zasadzenia w moim ogrodzie. W gdyńskim Narcyzie kupicie wszystko, czego potrzeba do ogrodu. // 4. Pomoc musi być stała i wieloetapowa. Najlepiej zaimplementować ją w naszej codzienności. Pomagać przy okazji i prawie bezwiednie. Kupując ulubiony magazyn, wybierając biżuterię dla żony, wracając z zakupów spożywczych. Dziś możemy się dzielić wcale nie płacąc więcej. W marcu można to było zrobić na przykład kupując elektroniczne wydanie polskiej edycji Vogue. // Gdy łapiesz się za głowę w poniedziałkowy poranek. (Portos, a co Ty właściwie robisz na kanapie?)
1. Dwa najlepsze prezenty pod słońcem. // 2. Niby to tylko makaron z pesto, a jednak tajemnicze składniki robią swoje. // 3. To już ostatni dzień aby złożyć zamówienie w przedsprzedaży na te elastyczne spodnie ze strzemieniem. Jako właścicielka marki mam tę możliwość wznawiania ukochanych produktów, gdy sama ich potrzebuję i czynię to właśnie teraz ;). // 4. Architektura w pigułce i ostatnie przeglądanie książek z showroomu w starym miejscu. // 

Nie wiem czy bez „super-hiper” kosmetyków moja skóra faktycznie wyglądałaby gorzej na zdjęciach, ale wolę się o tym nie przekonywać ;). Jednym z tych, które regularnie używam jest serum naprawcze od polskiej marki Oio Lab. Zawiera on unikalny ferment – pozyskiwany biotechnologicznie, w sposób przyjazny dla środowiska, z wykorzystaniem odpornych na promieniowanie mikroorganizmów ( wyizolowane z wodospadu w Pirenejach Wschodnich zgodnie z praktykami przyjaznymi dla środowiska, nie wymagających dużej ilości naturalnego surowca). Przy okazji mam dla Was kod rabatowy dający 15% rabatu na zakupy w www.oiolab.co . Wystarczy, że użyjecie kodu MLE15 do 3 kwietnia.

1. Abstrakcyjne opakowanie przykuwa uwagę. // 2. Ostatnie sztuki. // 3. Ten dzień, w którym Twoja kawa potrzebuje kawy. // 4. To niby słodki ciężar, ale prawe biodro zaczyna już myśleć co innego :D. //

Do wszystkich mam – niby banalne, a takie genialne. Kolorowanki w rolce to jeden z moich ulubionych sposobów na „cichy kwadrans” jeśli wiecie co mam na myśli ;). Znalazłam je na stronie Coloresca (polecam stamtąd także kredki i inne przemyślane produkty dla dzieci). Na hasło MLE15 otrzymacie 15% rabatu do sklepu!

Metry kolorowanki, które starczą na baaardzo długo. Że też wcześniej tego nie znałam!1. I pomyśleć, że nie tak dawno temu dokładnie tę samą książeczkę czytałam mała Kasia. // 2. Niby normalny poranek, a jednak ma w sobie wszystko czego potrzebuję. // 3. Wróciła! Zobaczcie tutaj, czy jest jeszcze Wasz rozmiar. // 4. A któż to tak wcina naleśniki? Niby tylko pierwszy powinien mieć dziwny kształt, ale ja jestem taka zdolna, że u mnie każdy naleśnik jest zupełnie inny. Za to w smaku podobno lepszy niż u mamy (ale tak właściwie to czyjej?!). // Smakowały lepiej niż się spodziewałam.1. Jeśli przeoczyłyście ten artykuł to koniecznie nadróbcie! // 2. Miałam okazję informować Was o tym profilu na Instagramie, tutaj również dodam coś od siebie. Poproszono mnie, abym pokazała miejsce, gdzie kobiety i dzieci z Ukrainy znajdują najważniejszą, doraźną pomoc. Fundacja Gdańska w ramach akcji @gdanskpomaga przeszła samą siebie i w parę dni zorganizowała miejsce, gdzie ludzie uciekający przed wojną znajdą tłumacza, podstawową opiekę medyczną, ciepły posiłek, wsparcie w znalezieniu noclegu, ale też opiekę psychologiczną.
W tym miejscu wiedzą jak pomagać systemowo i długofalowo. Wolontariusze dają z siebie sto procent. Nie wszystko jednak publikuję, bo chciałabym uszanować prywatność ludzi, którzy tu dotarli. Są zmęczeni, głodni, wystraszeni. Ale dostają tu bezcenne wsparcie. Wesprzeć finansowo fundację możecie jednorazowo albo cyklicznie. Jeśli zdecydujecie się na tę drugą opcję, możecie również same zdecydować na co przeznaczone są środki, a jest to między innymi: posiłek, konsultacje psychologiczne czy bon na kurs językowy. Każda złotówka jest tu dobrze spożytkowana. 

Jeśli szukacie idealnego połączenia jedwbistego smaku z intensywnością, bez śladu goryczy, to polecam kawę mieloną BOU Cafe. To mieszanka pochodząca w 100% z ekologicznej arabiki, z aromatami karmelu i owoców oraz subtelną kwasowością.

1. Gdy tata zrobi mamie kawę to od razu wszyscy jacyś tacy weselsi. // 2. Idealnie zmielona, intensywna, z nutami karmelu i owoców. Może być coś lepszego o poranku? // 3. Niezbędnik zoombie. A tak na poważnie kawa jest u nas codziennym rytuałem, dlatego stawiam na najlepsze i sprawdzone gatunki. Natomiast proces przygotowywania kawy, to już konik mojego męża. // 4.Że niby po covidzie odpoczniemy i wrócimy do podróży?  Do zobaczenia o szóstej rano Moja Droga!
1. Czas na lunch. // 2. Chociaż myli nas czasem nawet mój mąż to nasze osobowości są jak ogień i woda. Ktoś pewnie powiedziałb, że bardzo się różnimy, ale naszym zdaniem my się po prostu uzupełniamy :). // 3. Zabieram do domu. // 4. Nowo poznane miejsce na kulinarnej mapie Warszawy – restauracja Joel. // 
Ja otwieram torbe, a ty sprawdzaj czy nikt nie idzie. Śniadaniowe pyszności od Bistro Charlotte, które zadbało, aby cała moja załoga miała siłę do działania podczas pracy nad kampanią MLE. 

1. Pyszności z Osaka Sushi. // 2. Hummus, a może sałatka? Stanęło na pieczonym kalafiorze. // 3. W tym pięknym studiu powstawały zdjęcia, które na stronie MLE Collection będziecie mogły zobaczyć już w piątek… // 4. Kolejna karta z kalendarza MNIMI. Autorką obrazów w nim wykorzystanych jest Agnieszka Rowińska – absolwentka warszawskiego ASP. Swoje prace prezentowała w kraju i za granicą, a malowane przez nią obrazy balansują na granicy figuracji i abstrakcji. //Czy to marzec czy już maj?Wracajmy!Może nie brzmi to jeszcze jak IV sonety Beethovena, ale kto wie co będzie kiedyś. ;)1. Cała rodzina na zdjęciu. // 2. Lista zakupów w warzywniaku zrobiona. // 3. Pakowanie się w podróż służbową, która zamieni się później w wyjazd z mężem i dziećmi. Ma ktoś pożyczyć kontener? // 4. Pierwsze przebiśniegi. Dziś rano mieliśmy niezbity dowód na to, że ich nazwa nie wzięła się z przypadku. // Dawna droga z liceum do domu.

To i nic więcej. Dobranoc!

*  *  *