Look of The Day – Sopot Style

trousers & body / spodnie i body – NA-KD

leather shoes / skórzane klapki – Saint Laurent

leather nude bag / beżowa torba skórzana – Polene Paris

sunglasses / okulary – Komono

   It’s nice to feel in your own city as if you were in the French Riviera. The vicinity of the famous Grand Hotel and Sheraton went through quite a renovation and it is slowly becoming the showcase of Sopot. Today’s outfit was supposed to be characteristic of the urban style, but the surroundings made it slightly more beach-like ;). Earth colours and light beiges are definitely my favourite way to create a summer set.

* * *

   Miło poczuć się we własnym mieście, jak na Rivierze Francuskiej. Okolice słynnego Grand Hotelu i Sheratonu przeszły w ostatnim czasie sporą rewitalizację i powoli stają się wizytówką Sopotu. Dzisiejszy zestaw miał być w klimacie miejskim, ale otoczenie sprawiło, że wyszło jakoś tak plażowo ;). Kolory ziemi i jasne beże to zdecydowanie mój ulubiony sposób na letni strój. 

   Jeśli podobają Wam się moje spodnie i body, które mam z NA-KD, to mam dla Was kod rabatowy dający 15% zniżki. Wystarczy, że użyjecie kodu MLEx15PL (na nieprzecenione produkty). Udanych zakupów! :) 

  

Last Month

  “Bla bla bla“ – that was precisely the text that this post was published with yesterday as a result  of my confusion.  Over the course of the existence of this blog, numerous bloopers have occurred (my worse nightmare from the past is the constantly crushing server) allowing me to approach my work with a pinch of salt – when I was tearing my hair out because there was “error 501” occurring for the 4th hour in a row, there was someone by my side who resolutely reminded me that real problems look totally different.   

   In general, yesterday was slightly strange – apart from publishing an unfinished post, I mistaken Portofino for Positano in an Instagram post, and my nephews took over my father’s Twitter account as a result of a moment of inattention. In a nutshell – h o l i d a y s. So, I’m sending you all my regards from the Italian Liguria and encourage you to check out my photo summary of last month.  

* * *

   "Bla bla bla" – dokładnie z takim tekstem, w wyniku mojego zamotania, opublikował się wczoraj ten wpis. Przez lata prowadzenia bloga zdarzały mi się różne draki (najgorzej wspominam padający regularnie serwer), które pozwoliły mi podchodzić do pracy z dystansem – gdy rwałam włosy z głowy, bo czwartą godzinę wyskakiwał na stronie "błąd 501" ktoś obok zawsze rezolutnie przypominał, że prawdziwe kłopoty wyglądają zgoła inaczej.

   W ogóle, wczorajszy dzień był trochę dziwny – poza opublikowaniem niegotowego wpisu, w rozpędzie pomyliłam na Instagramie Positano z Portofino, a moi bratankowie w chwili naszej nieuwagi przejęli twitterowe konto mojego taty. Jednym słowem –  w a k a c j e. Przesyłam Wam więc pozdrowienia z włoskiej Ligurii i zapraszam na fotorelację z minionego miesiąca. 

Moja kuchnia jest maleńka, bo mieści się w werandzie (uroki starych, podzielonych po wojnie mieszkań w kamienicach). Gdy wracam z sopockiego rynku wkorzystuję więc każdą przestrzeń na rozłożenie zakupów. 

"Zrobisz mi tego puszystego naleśnika? Błagaaaaam!". To zdanie słyszę co weekend i czasem się uginam.

Lipiec rozpoczęłam z przytupem. Wraz z najbliższą rodziną i przyjaciółmi pojechałam do Paryża. Na kilka godzin musiałam się urwać – na zaproszenie CHANEL. 1. The real voyage of discovery consists not in seeking new landscapes, but in having new eyes.” – Proust. // 2. Prawie jak Portos! // 3. Francuzi to królowie deserów. // 4. // Moje ukochane Jardin du Palais Royal. //

Ogrody Luksemburskie. Najpiękniejsze na Lewym Brzegu. 

Paryż moim okiem. 

Ryba z frytkami. 1. Nie obyło się bez małej kontuzji ;) // 2. Restauracja w Grand Palais. // 4. Widok z naszego pokoju hotelowego. //

1. Ciężkie życie blogerki! A tak serio – z Jessicą zawsze raźniej. // 2. Pod paryskim niebem. // 3. Wpis z eventu CHANEL znajdziecie tutaj. // 4. Ślimaki i ziemniaki, czyli trochę Paryża i trochę Kaszub ;). //

Paryż tętni życiem. Wolę to miasto poza sezonem. 

Może być gorzej ;). 

Cafe Charlot to jedno z moich ulubionych paryskich miejsc. Wracam tu za każdym razem. 

Od kulis. 

Tu był kiedyś deser. 

Dla kogo wino, dla tego wino – dla kogo woda, dla tego woda.

Pokój w hotelu Demantin.

1. Zwiedzaliście kiedyś Paryż rowerem? // 2. Typowy paryski poranek. // 3. W drodze na prezentację Chanel, bateria w aparacie pełna! // 

Ach, ta słynna zazdrość między blogerkami ;). 

Dział sortowni mojej firmy mieści się w przedpokoju. Właśnie rozpakowuję lampę od Muppetshop. Być może kojarzycie ten sklep z akcesoriami dla dzieci, ale jest tam też świetny dział "dom". 

1. Małe wprowadzenie do włoskich wakacji. // 2. Mój wisiorek pochodzi z YES. // 3. Przy moim łóżku. // 4. To nie są kwiaty zerwane na łące – to bukiety z pracowni florystycznej Narcyz w Gdyni. //

Moja ostatnia miłość – kopytka. Niech pierwszy rzuci widelcem ten kto nie lubi!

Kulisy sesji do tego wpisu. Uwierzcie mi, bez tego spaniela zdjęcia po prostu nie wyjdą.

Czereśnie.

1. Razem ze świeżo upieczoną mamą – Jestem Kasia. // 2. Dobrze, że jestem fanką naturalnego makijażu, bo i tak nie mam czasu go robić. // 3. W drodze do Warszawy. // 4. Ciotki.

Gorączka sobotniej nocy. Nasza przyjaciółka wychodzi za mąż!

W drodze na nasze pierwsze wakacje. Ciao!

* * *

 

 

LOOK OF THE DAY

earrings and ring / kolczyki i obrączka – YES

black cotton top / czarna bawełniana bluzka – H&M

leather bag / skórzana torba – Balagan

trousers / spodnie – Mango

shoes / buty – Chanel

   Even though my presence at the premiere of CHANEL’s fall-winter novelties in Warsaw is for me an element of professional duties, I had a totally different impression – everyone warmly greeted also the baby on my shoulder, and the conversations with aunts-bloggers and another fledgling mother (JestemKasia) was pure pleasure. Olivia Kijo whom you can remember from TOP5 posts and whom I hadn’t had the occasion to meet before, amused us to tears with her anecdotes from the online world. She cited, for example, a comment that she read concerning her outfit that was left on the blog – someone assumed that her pointy shoes were suitable for killing spiders on the wall at most ;).

* * *

Chociaż obecność na premierze jesienno-zimowych nowości od CHANEL w Warszawie jest dla mnie jakimś elementem zawodowych obowiązków, to wrażenie miałam zgoła odmienne – z dużą serdecznością powitano również maleństwo na moim ramieniu, a pogawędki z ciotkami-blogerkami i inną świeżo upieczoną mamą (JestemKasia) były czystą przyjemnością. Olivia Kijo, którą kojarzycie pewnie z wpisów TOP5, a której wcześniej nie miałam okazji poznać osobiście, rozbawiała nas do łez swoimi internetowymi anegdotami. Przytoczyła na przykład komentarz, przeczytany kiedyś na moim blogu na temat swojej stylizacji – ktoś uznał, że jej buty z dużym czubkiem nadają się co najwyżej do zabijania pająków przy ścianie ;). 

Jakimi materiałami powinniśmy się otaczać w naszym domu?

   Over the last five years, I moved more times than over the course of my whole life. I changed the flats three times, and when I thought that I can finally grow roots in one place, it turned out that there is another revolution of this type ahead of me. This time, owing to experience, it’s not a big deal to me anymore – I’ve learnt how to quickly and easily furnish interiors to instantly feel at home – as if I’ve been living in that place for quite some time. If I were to give you one, most important, element that makes the flat immediately acquire cosy ambiance, it would be the appropriate chosen fabrics in many shapes and forms. Why are they so important? These are the ones that we most often touch – they make us stay in one room for longer, submerging in a soft couch, or allow us to have a pleasant beginning of a day, when our bare feet come into contact with the carpet. I’m sure that if you think about it for a moment, you’ll quickly notice that nice interiors are non-existent without these elements. Today, I’d like to share my observations and guidelines concerning a variety of fabrics at our homes.

* * *

   W ciągu ostatnich pięciu lat przeprowadzałam się więcej razy niż w całym swoim życiu. Trzykrotnie zmieniałam mieszkanie i gdy już myślałam, że będę mogła zapuścić korzenie, okazało się, że przede mną kolejna tego typu rewolucja. Tym razem, dzięki doświadczeniu, nie jest to już dla mnie wielkim wyzwaniem – nauczyłam się w szybki i prosty sposób tak urządzać wnętrze, by od razu czuć się w nim dobrze – jak gdybym mieszkała w nim od dawna. Jeśli miałabym podać jeden najważniejszy element, który sprawia, że mieszkanie momentalnie nabiera przytulnego klimatu, to byłyby to właściwie dobrane materiały pod wieloma postaciami. Dlaczego są one takie ważne? To ich najczęściej dotykamy – sprawiają, że mamy ochotę zostać w pomieszczeniu dłużej, zatapiając się w miękkiej kanapie lub przyjemniej rozpoczynamy dzień, gdy nasze bose stopy zetkną się z dywanem. Jestem pewna, że jeśli chwilę się nad tym zastanowicie, szybko zorientujecie się, że przytulne wnętrza bez nich nie istnieją. Dziś chciałam podzielić się z Wami swoimi spostrzeżeniami i wskazówkami na temat różnorakich tkanin w naszym domu.

Czym byłby artykuł o materiałach w domu gdyby nie wspomnieć w nim o moich ulubionych dresach? Tak naprawdę w bluzach w Hibou chodzę wszędzie, ale jako typowy „homewear” też sprawdzą się rewelacyjnie.

What fabrics should surround you at home?  

   The practical and functional role of fabrics at home is self-evident, so I won’t get into too much detail about the fact that curtains protect us from sunlight and cushions are a superb elbow support. However, if you take a close look at the photos in interior design catalogues or Instagram inspirations, you’ll notice that fabrics create the whole magic of these snapshots. A sofa with nicely chosen cushions and a beautiful carpet create one of the most representative spots at home. If we arrange everything with precision, the rest will be less relevant – when entering your living room, guests will always think “what a pleasant place to rest”. All right, this post is not about encouraging you to purchase a new sofa. If the one that you own is not an aesthetic masterpiece, other fabrics will allow you to create such climate. First, you can buy new pillowcases. Pay attention to their weave (those with an addition of wool are very popular now – an example can be found here) and their thickness (so that they aren’t see-through – an example of an appropriate thickness can be found here). A blanket can be used in two ways: first of all, as a decorative element to be placed on the sofa back, secondly, as a pad for sitting (here, you should choose something sturdier, for instance jacquard – an example can be found here). It’s my main solution to cover spots on a white sofa as people who have kids and animals shouldn’t equip themselves with couches with cotton padding that is difficult to clean from stains (mine is made of as much as 50% cotton).

   When I was a little girl, I always looked with awe on the brilliantly decorated Ikea beds – I simply wanted to jump on them and stay there for the rest of the day. Where does the “magic” of it come from? Well, the duvet is fluffy, ideally placed, there is a bedspread made of pleasant fabric, and everything is completed with additionally beaten pillows. It’s enough to place the last detail upwards instead of lying it flatly on the bed – it is a trick implemented at hotels, and their beds always look incredible. When it comes to the duvet, those with downy filling will always look good. I chose one with duck down – it has ideal composition and doesn’t cost millions. I bought it for less than six hundred zlotys at one of Polish brands – I found it through the browser. I had a similar situation with bedding visible in the photo. It also has a great composition and costs less than seventy zlotys. It comes from Your Home Story (it’s great when it comes to ironing).

You think that it doesn’t concern bathroom? Try to do an experiment and replace towels with white ones and place them in a visible place (they also do that at hotels). It might be just a little detail, but you’ll see that you will immediately feel as if you were in SPA.

* * *

Jakimi materiałami powinniśmy otaczać w naszym domu?

   Użytkowa rola materiałów w naszym domu jest oczywista, więc nie będę się rozwodzić nad tym, że zasłony chronią przed słońcem, a poduszki służą jako świetne podparcie ;). Jeśli jednak przyjrzymy się zdjęciom w katalogach wnętrzarskich lub instagramowym inspiracjom, zauważymy, że to tkaniny robią całą magię tych ujęć. Kanapa z dobrze dobranymi poduszkami i pięknym dywanem to najbardziej reprezentacyjne miejsce w mieszkaniu. Jeśli zadbamy o nie z rozmysłem, cała reszta będzie już mniej istotna – wchodząc do naszego salonu goście i tak zawsze będą myśleć „jakie to przyjemne miejsce do wypoczynku”. No dobrze, nie po to jest jednak ten wpis, aby nakręcać Was na zakup nowej sofy. Jeśli ta, którą macie nie jest estetycznym arcydziełem, to inne tkaniny w łatwy sposób pozwolą Wam na stworzenie odpowiedniego klimatu. W pierwszej kolejności możecie kupić nowe poszewki na poduszki. Zwróćcie uwagę na ich splot (bardzo modne teraz są te z domieszką wełny – przykład tutaj) i grubość (żeby nie były przeźroczyste – przykład odpowiednie grubości tutaj). Koc może nam posłużyć na dwa sposoby: pierwszy, jako element dekoracji oparcia, drugi, jako podkładkę do siedzenia (tutaj należy wybrać mocniejszy materiał na przykład żakardowy – przykład tutaj). To przede wszystkim mój sposób na plamy na białej kanapie, bo dla osób, które posiadają dzieci i zwierzęta nie zaleca się kanap z obiciem bawełnianym, które trudno wyczyścić z plam (w skład mojej wchodzi aż pięćdziesiąt pięć procent).

   Gdy byłam małą dziewczynką zawsze z podziwem przyglądałam się suto zaścielonym łóżkom w Ikei – aż chciało się na nie skoczyć i wylegiwać przez resztę dnia. W czym tkwi „magia” ich zachęcającego wyglądu? Przede wszystkim kołdra jest puszysta, idealnie wyrównana, w nogach łóżka leży narzuta z ciekawego i przyjemnego materiału, a całość dopełniają dodatkowe, wytrzepane poduchy. Te ostatnie wystarczy postawić, a nie kłaść na płasko – to sztuczka stosowana w najlepszych hotelach, w których łóżka zawsze wyglądają nieziemsko. Jeśli chodzi o kołdrę, to ta z wypełnieniem puchowym zawsze będzie wyglądała lepiej. Ja zdecydowałam się na tę z kaczego puchu – ma idealny skład i przy tym nie kosztuje milionów. Kupiłam ją za niecałe sześćset złotych w jednej z polskich firm – znalazłam ją przez wyszukiwarkę. Podobnie trafiłam na pościel widoczną na zdjęciu, też ma świetny skład i kosztuje niecałe siedemdziesiąt złotych. Pochodzi ze sklepu Your Home Story (bardzo łatwo można ją wyprasować).

   Myślisz, że łazienki to nie dotyczy? W takim razie zrób eksperyment i wymień ręczniki na białe, poukładaj je w dobrze widocznym miejscu (tak też robi się w hotelach). To niby drobiazg, ale sama zobaczysz, że dzięki niemu poczujesz się w swojej łazience jak w SPA.
 

Pierwszy preparat to sprej Ania przeciwko elektryzowaniu się wszelkiego rodzaju tkanin, drugi to Ironing (Perfect House) marki Barwa to perfumowana woda – podczas prasowania można uzyskać kwiatowy zapach nie tylko tkanin, lecz również wnętrza. Poza tym zabezpiecza tkaniny (na dłużej utrzymują swój kolor), a włókna nie słabną – prasowane ubrania i materiały pozostają miłe w dotyku. Co najważniejsze, zwłaszcza podczas prasowania lnu – pomaga wygładzić trudne zagniecenia.

There are also traps, what should you pay attention to?  

   We are well aware that the fabrics are great – they create ambiance, decorate, and are pleasant to the touch. But they also have flaws – they absorb smells, are a paradise for mites, get dirty, and get destroys in the washing machine.  

   They say that a house belonging to a person prone to allergies should be scarce in fabrics – it’s best to throw away the curtains and limit yourself to things that are necessary. Of course, fabrics are a more likely place for the dust, but if you maintain cleanliness and choose appropriate textures, there’s nothing to lose. Fabric that is less sensitising is silk – mites don’t tend to settle on its long fibres. Additionally, it absorbs moisture. A total hot trend of the last years are bamboo blankets, ideal if you have infants – this material is great if you want to avoid any fungi or bacteria.  

   I face the greatest dilemma at the kitchen as I didn’t like roller blinds, but bare windows doesn’t look good as well. Now, at my new house, I will have a kitchenette and I’m planning to hand drapes everywhere. I chose those made of white linen. Linen is a very durable fabric that has easy maintenance. It can be washed even at high temperatures, which guarantees getting rid of all stains and smells. Another solution is cotton – it is cheaper and the wear and tear is visible within the shortest period of time.  

   My love for natural fabrics is probably well-known to you all, but no one really speaks about the amount of care that you need to put in those fabrics to keep them clean. Especially linen and cotton have to be ironed if you want them to look good (an exception here is wrinkled linen). If you want to do it on your own (you can always take a pile of clothes and fabrics to the mangle), remember about two things: first of all, difficult fabrics are better to iron while they are still damp and nicely spread after the washing (if you leave them in a bundle, you’ll never get rid of the creases). Secondly, invest in an appropriate ironing product. In my opinion, Ania is unrivalled against static of all types of fabrics, also those natural ones. It makes ironing easier, gives softness, and pleasant fragrance. It also protects surfaces against dust, specks, and hairs. If you apply a little bit of it on a cloth and then use the cloth on electronic equipment, you’ll avoid dust.  

   All right, so what about stains? If you like natural fabrics, you need to take into consideration that they often get stained. The market is full of artificial fabrics that will absorb even spilt coffee. But is keeping such plastic on the table, chair, or so sofa cool? Obviously, there are different tastes, but I think that it’s not cool. If I can give you a piece of advice, it’s better to buy a linen tablecloth – it can be used for many years, it doesn’t catch static, and it maintains its original shape thanks to low contractibility. What’s more, you will remove all types of stains from it.

   To finish off, let’s talk about carpets. The small ones, especially those purchased at H&M Home can be thrown into a washing machine. It’s a great solution especially in case of children’s carpets that are only used for playing (e. g. with the road or hopscotch pattern) and often get dirty. The situation is different with the large carpets that are usually located in the relaxation zone. Long bristle is great, but if you like eating in front of the TV screen, plenty of crumbles disappear inside of the carpet creating an ideal environment for bacteria. Such a carpet should be vacuumed even up to once a day (those with shorter and thicker bristle can be vacuumed 3 times a week – that’ll be enough). What you also need to consider is cleaning products and the fact that a carpet should be beaten. Carpet beating stands are still present on courtyards, but the activity itself isn’t that simple – our grandmothers knew that using too much force while beating can damage the bristle. I’d leave the washing process to specialists, and there are two options – you can leave the carpet at the cleaner’s or order at-home cleaning (then, a cleaning crew with a special machine works at your home). Fortunately, I fell in love with a hemp carpet – nothing will hide in it and it looks gorgeous. I vacuum it as often as the whole floor and I am careful not to tread any larger specks into it.  

   I hope that I’ve exhausted the topic, but I’ll eagerly read about your remarks concerning fabrics at home (and not about the fact that I look bad or make mistakes in the post :P). In today’s post, you’re probably seeing all the furniture at this flat for the last time – it’s time to move – keep your fingers crossed that it goes quick and painless. ;)

* * *

Są też pułapki, więc na co uważać?

   Dobrze, już wiemy, że materiały są super – tworzą klimat, dekorują, przyjemnie jest ich dotykać. Ale mają też wady – wchłaniają zapachy, są rajem dla roztoczy, brudzą się i niszczą w praniu.

   Mówi się, że dom alergika powinien być ubogi w tkaniny – najlepiej wyrzucić zasłony i dywany, ograniczając się tylko do tego, co niezbędne. Oczywiście, kurz chętnie czepia się materiałów, ale przy zachowaniu odpowiedniej czystości i dobraniu właściwych struktur, sprawa nie jest przegrana. Najmniej uczulający jest jedwab – roztocza nie osiadają na jego długich włóknach. Dodatkowo pochłania wilgoć. Hitem ostatnich lat są natomiast kocyki bambusowe, sprawdzające się zwłaszcza przy niemowlakach – w tym materiale nie rozwijają się grzyby i bakterie.

   Zawsze największy dylemat miałam w kuchni, bo nie podobają mi się rolety, gołe okno też nie do końca wygląda dobrze. Teraz w nowym mieszkaniu będę miała kuchnię i salon w jednym pomieszczeniu i planuję wszędzie powiesić zasłony. Wybrałam białe z lnu. Len to bardzo trwały materiał i łatwy w pielęgnacji. Można go prać nawet w wysokich temperaturach, a to gwarantuje pozbycia się wszelkich plam i zapachów. Innym wyjściem jest bawełna – tańsza, ale szybciej się zniszczy.

   Moje umiłowanie do naturalnych materiałów jest Wam już pewnie dobrze znane, ale o tym, że wymagają one więcej troski mało kto mówi. Zwłaszcza len i bawełna, aby wyglądały dobrze muszą być wyprasowane (wyjątkiem jest len kreszowany). Jeśli chcecie robić to same w domu (zawsze można oddać uzbieraną kupkę do magla), to pamiętajcie o dwóch rzeczach: po pierwsze, trudne materiały łatwiej prasować jak są wilgotne i dobrze rozłożone po praniu (jeśli zostawimy je skitłaszone na fotelu to już nigdy nie pozbędziemy się zagniecień). Po drugie, zainwestujcie w odpowiedni preparat do prasowania. Według mnie bezkonkurencyjny jest sprej Ania przeciwko elektryzowaniu się wszelkiego rodzaju tkanin, także tych z włókien naturalnych. Ułatwia prasowanie, nadaje miękkość i przyjemny zapach. Zabezpiecza powierzchnie przed nadmiernym przyciąganiem kurzu, pyłków i sierści. Jeśli niewielką ilość nałożymy na szmatkę i wetrzemy preparat w obudowę sprzętu elektronicznego to zapobiegnie osadzaniu się kurzu.

   No dobra to co z plamami? Jeśli lubimy naturalne tkaniny, to musimy mieć na uwadze fakt, że się brudzą. Na rynku jest mnóstwo sztucznych materiałów, które nie wchłoną nawet rozlanej kawy. Tylko, czy trzymanie takiego plastiku na stole, krześle czy kanapie jest fajne? Wiadomo, gusta są różne, ale ja uważam, że nie. I jeśli mogę Wam podpowiedzieć, to lepiej kupić obrus lniany – może być używany przez wiele lat, nie elektryzuje się i, dzięki niskiej kurczliwości, zachowuje swój pierwotny rozmiar. Co więcej, z łatwością usuniemy z niego każdy rodzaj plam.

   Na koniec zostawiłam temat dywanów. Te małe, zwłaszcza kupione w H&M Home można wrzucać do pralki. To dobre rozwiązanie zwłaszcza w przypadku dywaników dziecięcych, które służą jako zabawki (np. z motywem ulicy czy grą w klasy) i często się brudzą. Inaczej wygląda temat dużych dywanów ułożonych najczęściej w strefie wypoczynkowej. Długie włosie jest super, ale jeśli lubimy podjadać na kanapie przed telewizorem, sporo okruszków znika w nim na zawsze, stając się pożywką dla bakterii. Taki dywan powinno się odkurzać nawet jeden raz dziennie (te z krótszym i sztywnym włosiem wystarczy 3 razy w tygodniu). Do tego dochodzą specjalne środki do czyszczenia i konieczność trzepania. Trzepaki chyba wciąż istnieją na podwórkach, ale sama czynność nie jest taka prosta – nasze babcie wiedziały, że trzepaczką nie należy uderzać zbyt mocno, bo można uszkodzić włosie. Pranie w tym wypadku zostawiłabym profesjonalistom, a opcje są dwie – albo zawozimy dywan do pralni, albo zamawiamy czyszczenie do domu (wtedy ekipa z maszyną pracuje u nas). Ja na szczęście zakochałam się w dywanie jutowym – nic się w nim nie ukryje, a wygląda pięknie. Odkurzam go tak często, jak całą podłogę i pilnuję, by nie wdeptać we włókna jakiś większych paproszków.

   Mam nadzieję, że wyczerpałam temat, ale chętnie poczytam o Waszych uwagach odnośnie tkanin w domu (a nie o tym, że źle wyglądam i robię błędy w tekście :P). W dzisiejszym wpisie prawdopodobnie po raz ostatni widzicie zdjęcia w tym mieszkaniu – czas na przeprowadzkę – trzymajcie kciuki, żeby poszło szybo i bezboleśnie. ;)

Kiedy udają się najlepsze przepisy? Kiedy człowiek jest głodny = zły! Makaron z bobem, czosnkiem, cukinią, pietruszką, chili, cebulą i tuńczykiem

*   *   *

Przez dłuższy czas makaron z cukinią, czosnkiem i pietruszką był naszą kulinarną deską ratunkową w sytuacjach kryzysowych – czyli w momentach, gdzie głód może przyczynić się do wielu domowych sprzeczek. Nie od dzisiaj wiadomo, że stajemy się bardziej drażliwi, gdy jesteśmy głodni. Lubię ten przepis, bo jest dość efektowny i w stosunkowo łatwy i prosty sposób można zaimprowizować wspaniały obiad lub późną kolację.

Skład:

(przepis na 4 porcje)

ok. 450 g ugotowanego makaronu spaghetti

1 papryczka chili

4-5 ząbków czosnku

ok. 300 g ugotowanego bobu (może być mniej lub więcej)

1 średnia cukinia, pokrojona z kostkę

1 czerwona cebula, pokrojona w piórka

1 pęczek świeżego koperku

1 łyżka suszonego oregano

1 puszka tuńczyka w oleju (opcjonalnie, można z niego zrezygnować)

sól morska

oliwa z oliwek

do podania: tarty parmezan

A oto jak to zrobić:

1. Na rozgrzanej patelni z oliwą podsmażamy delikatnie wyciśnięty czosnek, papryczkę chili i posiekaną cebulę. Następnie dodajemy kawałki cukinii i smażymy, aż delikatnie zmięknie. Całość doprawiamy solą i oregano. Dolewamy oliwę, tak żeby wszystkie składniki były w niej zanurzone. Dodajemy ugotowany bób, posiekany koperek i (opcjonalnie) kawałki tuńczyka. Mieszamy i odstawiamy z ognia.

2. Ugotowany al dente makaron podajemy wymieszamy z gorącymi warzywami, tartym parmezanem i oliwą.

Ugotowany al dente makaron podajemy wymieszamy z gorącymi warzywami, tartym parmezanem i oliwą.

LOOK OF THE DAY – Things I Said I’d Never Wear, But Love So Much

shoes / klapki – Birkenstock on eobuwie.pl

blouse / bluzka – MLE Collection 

trousers / spodnie – ZARA (stara kolekcja)

basket / koszyk – RobotyRęczne

sunglasses / okulary – Meller

     With ease, I could enumerate at least a few things that I would never wear in the past, and today it’s difficult for me to create an everyday outfit without them. The first thing is skinny jeans – fifteen years ago it seemed to me that I couldn’t look good in such a cut. I had a similar approach to high-rise jeans, midi dresses, and even oversized coats. Two years ago, I still thought that the well-known FENDI handbag is an aesthetic mistake – today, I’m now crowing over it, but I wouldn’t throw it out of my wardrobe ;).   

  Maybe a really stylish woman doesn’t choose shoes on the basis of whether they require bending in order to put them on, but everyday life often forces me to make such choices. And even though I once thought that it simply won’t happen, Birkenstock shoes have become such summer Uggs – if you know what I mean.

* * *

   Z łatwością mogłabym wymienić co najmniej kilka rzeczy, których kiedyś nie włożyłabym za żadne skarby świata, a dziś ciężko jest mi bez nich stworzyć moje codzienne stroje. Na pierwszym miejscu byłyby na pewno spodnie rurki – piętnaście lat temu wydawało mi się, że w takich spodniach nie mogę wyglądać dobrze. Podobne spostrzeżenia miałam w przypadku dżinsów z wysokim stanem, sukienki do połowy łydki, a nawet płaszcza o kroju oversize. Jeszcze dwa lata temu wydawało mi się, że słynna torebka FENDI to estetyczna pomyłka – dziś nadal nie pieję na jej widok z zachwytu, ale z szafy bym jej nie wyrzuciła ;). 

   Być może naprawdę stylowa kobieta nie wybiera butów pod kątem tego, czy trzeba się schylać, aby je włożyć, ale proza życia czasami stawia mnie przed takimi wyborami. I chociaż kiedyś myślałam, że to się po prostu nie zdarzy, to Birkenstocki stały się dla mnie takimi Ugg'ami w lecie – jeśli wiecie, co mam na myśli.