Last Month

  In May, we embarked on a trip together for the first time. It was the first time I had convinced girls to do the photo shoot for MLE Collection in Tricity instead of travelling to Warsaw. It was also the first time this year I had laid down on the beach and eaten strawberries. I could enumerate many more of those “first times”, but I won’t bore you with the motherly talk ;). Check out a few (or rather several) May shots.

* * * 

   W maju po raz pierwszy wyruszyliśmy we wspólną podróż. Po raz pierwszy, zamiast jechać do Warszawy, przekonałam dziewczyny, aby sesję na potrzeby MLE Collection zrobić w Trójmieście. Po raz  pierwszy w tym roku leżałam na plaży i jadłam truskawki. Tych "po raz pierwszy" mogłabym wymieniać dużo więcej, ale nie będę Was zamęczać matczynym rozczulaniem się ;). Zapraszam na kilka (a raczej kilkadziesiąt) majowych ujęć. 

Bruksela okazała się być idealnym kierunkiem na pierwszą wspólną podróż. Jeśli nie zdążyłyście obejrzeć mojego stories z relacji z Ogrodów Królewskich i rynku na Placu Chatelain to możecie nadrobić zaległości w dalszej części wpisu. Z kolei mój ukochany sweter znajdziecie pod tym linkiem

Porządne śniadanie czyli zbieramy energię na dalsze zwiedzanie.

1. Gdybym tylko miała wolne ręce… // 2. Bruksela jest niezwykle przyjazna psiakom. Na zdjęciu Sussex spaniel. // 3. Posiłek nie może obyć się bez małej wpadki. // 4. Moje ulubione owoce morza, czyli kalmary i ostrygi. Bruksela słynie z takich specjałów. //Rynek na Placu Chatelin. Mnóstwo jedzenia i fajni ludzie. Podczas gdy u nas sezon truskawkowy dopiero się zaczął, w Brukseli ruszył już dawno pełną parą.1. Nakrycie stołu.  // 2. To nadal rynek Chatelin. // 3. Dostałam prezent!  // 4. Le Pain Quotidien czyli nasza ulubiona śniadaniownia w Brukseli. //Ogrody Królewskie w Leaken. Tylko przez trzy tygodnie w roku Jej Wysokość Królowa Matylda udostępnia je zwiedzającym.1. Uwielbiam takie delikatne rysunki – będą pamiątką z wizyty w ogrodach :) // 2. i 4. Jedne z tajemnych drzwi w ogrodach królewskich. Ciekawe co kryje się za drzwiami. //W takim miejscu spacer to sama przyjemność.

I ostatnie zdjęcie z naszej brukselskiej majówki. A to był dopiero początek miesiąca.

1. I wrzucamy do piekarnika… // 2. Backstage sesji z dziewczynami z 2in Creatives. Efektami podzielę się z Wami już w piątek // 3. Nowy przyjaciel. // 4. Moja największa słabość – świeże kwiaty. W ciągu kilku miesięcy staliśmy się posiadaczami prawdziwej hodowli pluszowych królików, ale ten, który widzicie na zdjęciu powyżej, jest wyjątkowy.   Ten pluszak do  marki Moonie wydaje z siebie kojące dla dziecka odgłosy, a w brzuszku ma umieszczoną delikatną lampkę. Dzięki długim uszom można go przymocować do wielu miejsc :). 1.  Biała czekolada to sekretny składnik ciasta z morelami. // 2. Mój dom. // 3. Jemu pogoda nie przeszkadza, kąpiel w morzu musi być zaliczona. // 4. Każda wolna chwila na lekturę jest na wagę złota. //Wiele z Was pytało o tę kurtkę. To Max&Co z tegorocznych wyprzedaży (właściwie to ukradłam ją mamie ;)). 1. Moi ulubieńcy maja czyli pantofle Chanel, trampki Vagabond oraz klapki Mango z zeszłego roku. // 2. Kawałek od Trójmiasta i już można natknąć się na hektary takich pięknych rzepakowych pól. // 3. "Zrobię Ci herbaty, Mamo" – to zdanie wypowiadam za każdym razem, gdy odwiedza mnie moja mama. Chcę ją w ten sposób zatrzymać jak najdłużej. // 4. 1. Morelowe ciasto, o które pytałyście na Instagramie. Postaram się niedługo pokazać Wam przepis, więc obserwujcie bloga.Wreszcie po dłuuuugim czasie mogłam wrócić do mojej ulubionej "małej czarnej". Jeśli szukacie uniwersalnego modelu, który będzie dobrze wyglądał zarówno w ciągu dnia, jak i w trakcie gorączki sobotnie nocy to polecam Wam tę sukienkę od polskiej marki Sugarfree.1. Ciężki wybór! Dziękuję CHANEL za tyle skarbów. // 2. W oczekiwaniu na lato… ta sukienka już niebawem pojawi się w MLE Collection. // 4. Prooooszę, wpuść mnie na łóżko, chociaż na pięć minut… //Myślicie, że to mydło dla mnie? Ha! To przeczytajcie tekst pod kolejnym zdjęciem. Mydło w kostce i te dwa preparaty to kosmetyki Portosa. Marka totobi.pet już na samym początku mnie rozczuliła – na produktach widnieje bowiem wielki napis "testowane na ludziach". Szampony czy "mgiełki przeciwpchelne" składają się wyłącznie z olejów roślinnych i są wykonywane ręcznie. Na stronie totobi.pet możecie stworzyć spersonalizowany kosmetyk dla swojego czworonożnego przyjaciela.Mimo, że tło morza samo w sobie było piękne dziewczyny z 2inCreatives zadbały, aby było jeszcze ciekawiej. 1. Poranki coraz wcześniejsze. // 2. Chwila przerwy podczas spaceru. // 3. Sobotnie gotowanie czyli ulubione kotlety! // Codzienność wspanialsza niż przygody.W sobotni poranek na naszym łóżku jest wszystko i wszyscy. Dwa kubki kawy, talerz z naleśnikami albo jajecznicą (jeśli to pierwsze to bez sztućców, bo jemy je palcami), książka, którą czytałam o piątej rano przy okazji trzeciej pobudki z rzędu, grzechotki, ja, on, maleństwo, no i Portos – w końcu on też ma prawo wypocząć w weekend.  A tu nowość w łazience. Ta emulsja sprawdzi się nawet wtedy gdy na jej nałożenie mamy 30 sekund. Ja robię to jeszcze wtedy, gdy skóra jest mokra. Działa od razu, ładnie nawilża i zmiękcza skórę. Jeśli chciałybyście przetestować emulsję  Synchrourea od Synchroline to mam dla Was kod rabatowy na regularną ofertę sklepu: wystarczy, że przy zakupie użyjecie kodu "LIFE" a otrzymacie 20% rabatu.Selekcjonujemy zdjęcia do rodzinnego albumu. Trochę sie tego uzbierało…
Razem z Portosem byliśmy na wyborach. Mam nadzieję, że zachęcił on Was do głosowania w niedzielnym Instastories!
Poranki bywają trudne, dopóki nie pojawi się kawa – u nas w domu zawsze parzy On. A u Was? Nie sposób się zdecydować! Ale gdybym miała wybrać cztery z nich to byłyby to te o numerach: 72, 96, 68 i 82. Nowe pomadki od Chanel są jak balsam dla ust. Jeśli ktoś zawita do Trójmiasta, niech nie zapomni o pamiątkowym zdjęciu – na przykład z widokiem na gdyńską plażę z tarasu Vinegre Gdynia. 
Jeśli szukacie również innych sprawdzonych lokali w okolicy, które warto odwiedzić zajrzyjcie do tego wpisu. Kolejny dzień, kolejny spacer, kolejne cztery łapy w błocie. Co za życie!

* * *

 

Look of The Day

suede shoes / zamszowe buty – RYŁKO

cotton shirt / biała koszula – MLE Collection (wkrótce dostępna)

 blue jeans / niebieskie dżinsy – Reformation

basket / koszyk – RobotyRęczne

earrings / kolczyki – Mango

     That was a crazy week, and this Sunday, that’s already becoming a thing of the past, was its worthy grand finale. We were rushing from one place to another just to make it to the poll, visit both mothers with flowers, walks out Portos, eat a dinner with the whole family, clean up the house after the weekend, and to finish off with a post for you. Now, there is only the evening routine ahead of us – something that I love – with a little bit of luck, I’ll be already asleep at 9 pm.   

   Have I already mentioned that I’d fallen in love with button-up shirts? Under my skin, I feel that when it finally starts getting warmer, I won’t part with them. They are a perfect match for trousers that I bought last year – I really dream about jeans with even a higher rise – do you recommend any model?

* * *

   To był szalony tydzień, a mijająca właśnie niedziela była jego godnym finałem. Pędziliśmy z miejsca do miejsca, aby zdążyć zagłosować, odwiedzić z kwiatami obydwie mamy, wybiegać Portosa, zjeść obiad z całą rodziną, ogarnąć dom po weekendzie, a na koniec usiąść do komputera i skrobnąć do Was parę słów. Teraz przed nami już tylko wieczorna rutyna, którą uwielbiam – jak dobrze pójdzie, o 21.00 będę już smacznie chrapała. 

   Czy wspominałam Wam, że pokochałam koszule zapinane na guziki? Coś czuję, że teraz, gdy w końcu zaczyna robić się cieplej, nie będę się z nimi rozstawać. Dobrze pasują do spodni, które kupiłam w zeszłym roku – marzą mi się jednak dżinsy z jeszcze wyższym stanem – polecacie jakiś model? 

FAQ – moje włosy, czyli ich pielęgnacja, rozjaśnianie i układanie.

  Today’s post includes answers to the most frequently asked questions concerning my hair. Admittedly, I was trying to answer them in the comments, but I am aware that most of you have more interesting things to do than browsing though thousands of digressions and comments under each post only to find out what type of hair dye I use. From now on, you can always go back to this post ;).

   For the greater part of my adult life, I’ve never opted for some drastic changes in my hairstyle. The last crazy move was cutting the bangs two years ago, and most of you hadn’t even noticed that. In case of hair, I’m a traditionalist – I don’t experiment with the length and the colour, and I approach all hairstylists with caution. In case of hair care, I’m more open to new products, but since my everyday schedule is very frantic, especially lately, I don’t take this topic too meticulously. Just as probably the majority of women, I ask my friends who have beautiful shock of hair about what they do to look like that, even though I am aware that they simply were born with a different type of hair from me and their solutions may bring no results in my case. The last thing is also a warning for you – even though something can work on my hair, it doesn’t mean that it will work on yours.

1. How often do you cut ends?

According to most of my friends – too rarely. Unfortunately, in my case, the least true rule is: “the more often I cut my hair, the quicker it grows” – I’d say that the more often I cut my hair, the shorter it is. I know that you’ll try to convince me that I’m wrong, but I really tested it. I had such a time in life during which I cut my ends every three months – after two years, my hair barely reached below my ears ;)). I really like my long hair that’s why I avoid hairdressers like the devil – I try to visit them no more often than once every six months.

2. Is there a hair salon in Tricity that you recommend?

You ask me this question really often – I find it under the posts, in private messages on Instagram, and even on my business e-mail. You need to take my word for it that I really don’t treat that piece of information as a state secret that I need to guard like NASA’s inventions – if I had a hairdresser that I could recommend, I would do that without a blink. The truth is that I’m one of those people who visit a hair salon spontaneously, during shopping at the mall. I just ask whether some of the ladies have a little bit of time to slightly (s-l-i-g-h-t-l-y) cut my ends and that’s it. I don’t write down names, I don’t make appointments with a particular specialist. However, if you find yourselves trapped, you can use Gosia’s recommendations (however, I’m not taking any responsibility – all prospective complaints should be addressed to her ;)). Gosia makes appointments with Ms. Oliwia working at D&D on Wajdeloty Street in Gdańsk.

3. What washing product do you use? Do you have one favourite shampoo?

I use a few shampoos in rotation. Twice a week I wash my hair with a blue shampoo to neutralise the yellow colour (I most often choose this because it’s cheap), once a week I use this shampoo (even though it’s not quite fully a shampoo), and on remaining days I choose a delicate cinnamon shampoo that my mom brought from Canada. When it comes to hair care, I always apply a no-rinse conditioner after washing. If I have time (that is once a month) I leave it for longer, wrap my head in a towel, go to fill in the dishwasher, change diapers, wash my teeth, and then I go back to the bathroom to rinse off the product. After rinsing the conditioner, I was using Gisou oil for a certain period of time. I was really pleased with the effects – unfortunately, some time ago it crashed on the tiles in my bathroom, and I just can’t get myself to order a new one.

* * * 

Dzisiejszy wpis, to mały zbiór odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania dotyczące moich włosów. Co prawda, starałam się na nie odpowiadać w komentarzach, ale zdaję sobie sprawę, że większość z Was ma ciekawsze rzeczy do roboty niż przeszukiwanie setek dygresji i uwag pod każdym wpisem, tylko po to, aby dowiedzieć się jakiej farby do włosów używam. Teraz wszystko będziecie mogły znaleźć w tym artykule :). 

Przez większą część dorosłego życia nie decydowałam się na drastyczne zmiany fryzury. Ostatnim szaleństwem (żeby nie powiedzieć „puszczeniem wszelkich hamulców” ;)) było ścięcie grzywki dwa lata temu, której większość z Was nawet nie zauważyła. W przypadku włosów jestem tradycjonalistką – nie eksperymentuję z długością ani kolorem, a do fryzjerów podchodzę z nieufnością. W przypadku pielęgnacji jestem bardziej otwarta na nowości, ale ponieważ mój codzienny grafik jest mocno napięty, zwłaszcza w ostatnim czasie, to nie podchodzę do tego tematu z jakąś szczególną pieczołowitością. Tak jak chyba większość kobiet, podpytuję koleżanki, które mogą poszczycić się piękną bujną czupryną, o to, co robią, aby tak wyglądać, chociaż podświadomie wiem, że pewnie urodziły się z innym typem włosów niż ja i ich sposoby mogą się u mnie nie sprawdzić. 

Ta ostatnia uwaga, to również przestroga dla Was – to że coś sprawdza się na moich włosach, nie musi oznaczać, że sprawdzi się u Was. 

1. Jak często podcinasz końcówki?

Według większości moich koleżanek – za rzadko. Niestety, w moim przypadku kompletnie nie sprawdza się zasada: „im częściej podcinam włosy, tym szybciej rosną” – ja powiedziałabym raczej, że im częściej je podcinam tym są krótsze. Wiem, że będziecie mnie przekonywać, że nie mam racji, ale naprawdę to sprawdziłam. Miałam taki czas w życiu, w którym co trzy miesiące podcinałam same końcówki – po dwóch latach włosy sięgały mi ledwo za uszy ;)). Bardzo lubię swoje długie włosy więc unikam fryzjerów, jak ognia – staram się nie odwiedzać ich częściej niż raz na pół roku.

2. Czy polecasz jakiegoś fryzjera w Trójmieście?

To pytanie zadajecie mi naprawdę często – znajduję je tutaj pod wpisami, w prywatnych wiadomościach na Instagramie, a nawet na mojej służbowej skrzynce pocztowej. Musicie uwierzyć mi na słowo, że naprawdę nie traktuję tej informacji jako wielkiej tajemnicy, której muszę strzec niczym wynalazków NASA – gdybym miała fryzjera, którego mogłabym polecić, to zrobiłabym to bez mrugnięcia okiem. Prawda wygląda tak, że jestem jedną z tych osób, które do salonu trafiają spontanicznie, w trakcie zakupów w galerii handlowej. Pytam po prostu, czy w tym momencie któraś z pań ma czas aby minimalnie (m-i-n-i-m-a-l-n-i-e) podciąć końcówki i tyle. Nie zapisuję imion, ani nie umawiam się telefonicznie do konkretnej osoby. Jeśli jednak będziecie kiedyś w potrzasku, to możecie skorzystać z polecenia Gosi (nie biorę jednak za nie odpowiedzialności – wszystkie ewentualne skargi musicie kierować do niej ;)). Gosia chodzi do pani Oliwii z salonu D&D na Wajdeloty w Gdańsku. 

3. Czego używasz do mycia włosów? Czy masz jeden ulubiony szampon?

Używam kilku szamponów na zmianę. Dwa razy w tygodniu myję głowę niebieskim szamponem, który ma neutralizować żółty kolor (najczęściej wybieram ten bo jest tani), raz w tygodniu używam tego szamponu (chociaż to chyba nie jest do końca szampon), a w pozostałe dni wybieram delikatny szampon o zapachu cynamonowym, który moja mama przywiozła mi z Kanady. 

Jeśli chodzi o pielęgnację, to po myciu zawsze nakładam na włosy odżywkę do spłukiwania. Jeśli mam czas (czyli raz na miesiąc) zostawiam ją na dłużej, owijam głowę ręcznikiem, idę zapakować zmywarkę, przewinąć maleństwo, umyć zęby i dopiero wtedy wracam do łazienki, aby zmyć produkt. Po spłukaniu odżywki przez pewien czas nakładałam na włosy olejek Gisou. Byłam z niego bardzo zadowolona – niestety, jakiś czas temu roztrzaskał się o kafelki w mojej łazience, a jakoś nie potrafię się zebrać, aby znów go zamówić. 

Opakowanie kosmetyku oczywiście nie jest dla mnie priorytetem, ale fajnie, że można znaleźć produkty które spełniają wszystkie ważne kryteria, czyli po pierwsze – działa, po drugie – nie ma w swoim składzie zbyt wielu sztucznych substancji i po trzecie – ładnie wygląda na półce w łazience. Odżywkę do włosów Lavender & Avocado Intensive Conditioner marki John Masters Organics z pewnością mogę zaliczyć do tej grupy. Marka specjalizuje się w produkcji organicznych i naturalnych produktów do pielęgnacji ciała i włosów.

Mam dla Was 20% zniżki na zakupy kosmetyków John Masters Organics w sklepie internetowym topestetic.pl. Wystarczy, że przy zamówieniu na stronie sklepu wpiszecie: JOHNMAJ kod ważny jest do 31 maja (promocje nie łączą się). Pamiętajcie, że na topestetic.pl możecie skorzystać z bezpłatnej porady kosmetologa, który poleci najlepszy produkt dla Waszej skóry, a wysyłka jest zawsze darmowa.

4. Do you have any hair care rituals?

When I was a child, I loved fairy tales about princesses with hair reaching their waist who, waiting for a knight, would spend all evenings on brushing their golden locks. I don’t have hair reaching my waist, and I’d rather spend my evenings on watching Netflix, but I treat the ritual of brushing pretty seriously. I won’t go to bed without combing my hair beforehand. I start with the ends – only when they are nicely separated, I proceed to the roots of my hair – I always do it very delicately and whenever I come across the slightest resistance of the brush, I separate the entangled locks with my fingers. I repeat the ritual in the morning – before I shower.

For the night, I create a loose bun, but I never use a regular hair band – taking it off would break half of my ends. The silken ones are much better – invest in at least one, and you’ll see yourself the difference in the state of your hair.

* * *

4. Masz jakieś pielęgnacyjne rytuały?

W dzieciństwie kochałam baśnie o królewnach z włosami do pasa, które czekając na rycerza, spędzały całe wieczory na czesaniu swoich złotych pukli. Ja nie mam włosów do pasa, a wieczory wolę spędzać na oglądaniu Netflixa, ale sam rytuał czesania traktuję poważnie. Nie położę się do łóżka jeśli wcześniej dokładnie nie wyczeszę włosów. Zaczynam od końcówek – dopiero gdy są już dobrze rozczesane to zabieram się za szczotkowanie włosów u nasady – robię to zawsze bardzo delikatnie, jeśli napotykam najmniejszy opór szczotki to, zamiast nią szarpać, rozdzielam palcami splątane kosmyki. Tak samo postepuję rano – jeszcze przed prysznicem. 

Na noc związuję włosy w luźny kok, ale nigdy nie używam do tego zwykłej gumki – samo jej ściąganie połamałoby mi połowę końcówek. Te jedwabne naprawdę lepiej zdadzą egzamin – zainwestujcie chociaż w jedną, a same przekonacie się jak delikatnie potraktują Wasze włosy. 

Moje gumki są ze sklepu MOYE. Marzy mi się jeszcze ten model w czarnej wersji, który nadawałby się nawet do eleganckich strojów. 

5. How do you style your hair on a daily basis?

First, I use a spray protecting hair against hot air and, simultaneously, adding it volume (I’m recommending it in this post). Then, I put my head down and blow dry it while brushing with a thick brush (Tangle Teezer). When my hair is already dry, I use natural bristle brush to brush through the ends while directing a stream of hot air at them. To finish off, I part my hair in the middle and I’m ready to go.

6. Do you style your hair before taking photos differently than usually?

Very rarely. In most photos, you can see me in straight hair (here and here) and that’s what I look like on a daily basis. I sometimes curl my hair with a thick curler (you can see the effect in this post).

* * *

5. Jak układasz włosy na co dzień?

Najpierw stosuję spray chroniący włosy przed gorącym powietrzem i jednocześnie nadający im objętości (polecałam go w tym wpisie). Następnie spuszczam głowę w dół i suszę je czesząc jednocześnie gęstą szczotką (Tangle Teezer). Gdy włosy są już suche, sięgam po szczotkę z włosa i nadal trzymając głowę w dole wyczesuję same końcówki jednocześnie kierując na nie strumień ciepłego powietrza. Na koniec robię przedziałek na środku głowy i gotowe. 

6. Czy przed zdjęciami układasz włosy inaczej niż na co dzień?

Bardzo rzadko. Na większości zdjęć widzicie mnie w prostych włosach (tu i tu) i tak właśnie wyglądają po standardowym wysuszeniu. Czasem nakręcam włosy na grubą lokówkę (efekt zobaczycie w tym wpisie). 

7. What do you do to make your hair gain volume?

Apart from applying a spray that I mentioned in point five? If I’d like my hair to get some volume at the roots, I use wide curlers after drying my hair (it’s enough to use them on a few layers at the top). A very strong effect is attained by a hair foam that you can see in the photo below (Body Builder by Kevin Murphy).

I also use one more trick – every few months, I cut my hair thin with special scissors (around 4 cm from the roots of my hair). The shorter parts of my hair stick out from my head and, owing to that, they make the whole hairstyle increase in volume (of course, I treat only a small section of my hair with this particular treatment).

* * *

7. Co robisz, aby włosy były puszyste?

Poza spray'em, o którym pisałam w punkcie piątym? Jeśli zależy mi na uniesieniu włosów u nasady, to po suszeniu nakładam na włosy szerokie rzepowe wałki (wystarczy użyć kilku na wierzchnich partiach). Bardzo mocny efekt daje też pianka, którą pokazuję ja zdjęciu poniżej (Body Builder od Kevin Murphy). 

Stosuję jeszcze jeden patent – co kilka miesięcy przerzedzam włosy (mniej więcej 4 centymetry od nasady) nożyczkami z ząbkami. Te krótsze włosy bardziej odstają od głowy i dzięki temu unoszą odrobinę całą fryzruę (oczywiście przerzedzam tylko niewielką ilość włosów!). 

8. How to you highlight your hair?

I very much hope that you’ll understand my slight resistance towards filming the whole process. I’m not that keen on presenting myself to the world with hair dye on because this treatment is equally intimate in my opinion as hair removal or face cleansing – obviously, I do that, but it doesn’t mean that I want everyone to see me during the activity ;). Nevertheless, I’ll try to describe it as meticulously as possible. After preparing the hair dye and putting on gloves, I pin up 3/4 of my hair at the top of my head, I leave only the bottom layer (similarly as hairdressers do when they are beginning the dying process). I take very thin streaks of hair (if I were to determine their thickness, they wouldn’t even have half a centimetre), I apply a minimal amount of hair dye from the roots to the ends (I pay attention to rubbing the dye into the streak in order to get rid of the excess). If I were to determine the mathematical proportion, I’d say that I apply the hair dye maximally to 1/4 of my hair (on one “tier” I make maximally 6 thin streaks). Then, I proceed to the higher parts of my hair. I keep the dye on for around 5 minutes less than what the instructions tell me.

REMEMBER! My natural colour is probably one shade darker in comparison to what I’ve got on my head at the moment (here you can see my natural colour). In fact, a large portion of my hair is not covered with hair dye at all – the natural colour is intertwining with the highlighted streaks. Therefore, I don’t recommend my technique for diametrical changes.

9. Have you ever highlighted your hair at a hair salon?

Yes. I decided to do that on two occasions and I’ll never make that mistake again. Each time, the hairdresser wasn’t able to understand (or didn’t want to do that) what was my idea about the highlights. I didn’t approve of the effect and on the following day, I was searching for some help at any other hair salon that would take up the challenge to make my hair darker. This experience reassured me that applying hair dye to the whole hair is not a good idea and will never look natural. On the second occasion, I went to someone else, of course, yet still I wasn't satisfied – the highlights were made with too much precision and there were too many of them.

Besides, making highlights in your own bathroom takes you around 40 minutes. Taking into consideration the three hours of sitting on the chair, adjusting your schedule to another person’s, and paying three hundred zlotys, I’d rather stick to my completely unprofessional way of applying the dye.

10. What hair dye do you use?

I don’t have a favourite brand nor a favourite colour. I choose the dye intuitively when I do my shopping at the drug store. Last time, I bought this, but before that I chose that and that. One package of hair dye is enough for me, considering the length of my hair, for three applications.

If, in your opinion, I didn't answer all of the questions and you have some more, I’m waiting for your comments (as always). Let me know if there is any new topic that could be prepared in the same form of FAQ :).

* * *

8. W jaki sposób rozjaśniasz włosy?

Mam ogromną nadzieję, że zrozumiecie mój mały opór w nakręceniu na ten temat filmu. Nie bardzo mam ochotę pokazywać się światu w farbie do włosów, bo dla mnie ten zabieg jest równie intymny, jak depilacja czy oczyszczanie twarzy – wiadomo, że to robię, ale to nie znaczy, że chcę, aby wszyscy mnie w trakcie tej czynności widzieli ;). Postaram się to jednak opisać jak najbardziej precyzyjnie. Po przygotowaniu farby i włożeniu rękawiczek, spinam 3/4 włosów na górze głowy spinką, zostawiają jedynie dolną warstwę (dokładnie tak samo, jak robią to fryzjerzy, gdy zabierają się za farbowanie). Wybieram palcami bardzo wąskie pasma włosów (gdybym miała określić ich grubość to nie miałyby nawet pół centymetra) i nakładam minimalną ilość farby od nasady do końca (bardzo dokładnie rozcieram farbę na paśmie, tak aby usunąć cały jej nadmiar). Gdybym miała określić proporcję kierując się matematyczną precyzją, to powiedziałabym, że farbę nakładam maksymalnie na jedną czwartą włosów (na jednym "piętrze" robię maksymalnie 6 cienkich pasemek). Następnie przechodzę do kolejnej, wyższej partii włosów. Farbę trzymam zawsze pięć minut krócej niż zaleca producent. 

UWAGA! Mój naturalny kolor jest może o ton ciemniejszy niż ten, który mam obecnie (tutaj możecie zobaczyć mój naturalny kolor). W rzeczywistości sporo moich włosów w ogóle nie jest pokryte farbą – naturalny kolor przenika się z tym rozjaśnionym. Nie radzę więc używać mojego sposobu do diametralnych zmian.

9. Czy kiedykolwiek rozjaśniałaś włosy u fryzjera?

Tak. Zdecydowałam się na to dwa razy w życiu i już nigdy nie popełnię tego błędu. Za pierwszym razem fryzjer zupełnie nie zrozumiał (albo nie chciał zrozumieć) co miałam na myśli, mówiąc o bardzo delikatnych refleksach. Efekt tego eksperymentu nie spotkał się z moją akceptacją i na drugi dzień szukałam ratunku u kogokolwiek, kto podjąłby się przyciemnienia moich włosów. To doświadczenie jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że nakładanie farby na całe włosy nie jest dobrym pomysłem i zawsze będzie wyglądało nienaturalnie. Za drugim razem poszłam już oczywiście do kogoś innego, ale i tak nie byłam zadowolona – refleksy zostały wykonane ze zbyt dużą precyzją, no i było ich zbyt wiele. 

Poza tym, rozjaśnianie we własnej łazience trwa łącznie może z 40 minut. Jeśli porównam to z trzema godzinami siedzenia na fotelu, dostosowaniem grafiku do innej osoby i jeszcze wyciągnięcia z portfela trzystu złotych, to wolę zostać przy moim kompletnie nieprofesjonalnym podejściu do włosów. 

10. Jakiej farby do włosów używasz?

Nie mam ani ulubionej marki, ani ulubionego koloru. Farbę wybieram "na czuja" przy okazji zakupów w drogerii. Ostatnio wybrałam , ale wcześniej używałam też i . Jedno opakowanie farby, przy moich długich włosach, starcza mi na trzy farbowania. 

* * *

   Jeśli nie wyczerpałam Waszym zdaniem tematu i chciałybyście podpytać o coś jeszcze, to (tak jak zawsze) czekam na Wasze komentarze. Dajcie też znać czy istnieje jakiś temat, któremu mogłabym poświęcić kolejny wpis z cyklu FAQ :). 

scarf / apaszka – NAKD // shirt / koszula – Seaside Tones // trousers & earrings / spodnie i kolczyki – Mango

 

Look of The Day- czy można nosić garnitur i nie wyglądać jak wszyscy inni?

jacket & t-shirt / marynarka i top – NA-KD

black trousers with belt / czarne spodnie z paskiem – Zara 

basket / koszyk – RobotyRęczne

shoes / buty – CHANEL

   My relationship with women’s suits can be described as “complicated”. First and foremost, I love this part of wardrobe when I see it on another girl, but when I’m supposed to wear it myself, I can’t get rid of the feeling that I’m having a job interview soon. Last year, I came around to this model, and I slowly started to understand why it’s such a great solution for women who want to look elegant and, at the same time, casual. A women’s suit can be considerably more comfortable from a dress – you don’t have to be an owner of ideal legs to pair it with flat shoes, and it’s ideal for changing weather conditions (which has been a common phenomenon in Tricity lately).   

    A suit is a quintessence of formal outfit, but owing to appropriate accessories, it will also be perfect for freelancers, absorbed students, entrepreneurs with a child under their arm (that’s me), or even a housewife who also has the right to sometimes feel like on Wall Street. Loafers and moccasins will be equally good as my block-heel pumps (or even better). In order to break the classic approach, I added two casual items – a T-shirt with graphics and a basket that is able to store plenty of things. If you can’t pursue such variations owing to a demanding dress code, play with the form and texture of the blazer. The close-fitting cigarette trousers can be paired with an oversize double-breasted box-cut blazer, or you can invest in a leather vintage belt. Search for fabrics with untypical texture, slightly shiny, or with an addition of linen. Even such kerchief in your hair will slightly break the office routine.   

   If you like my blazer and blouse, I’ve got a discount code on all non-discounted products at NA-KD – use the code “MLEKTxx15” to get a 15% discount.

* * * 

   Moją relację z garniturami mogłabym opisać jako "skomplikowaną". Przede wszystkim uwielbiam tę część garderoby wtedy, gdy widzę ją na kimś innym, a kiedy sama mam włożyć garnitur nie mogę pozbyć się wrażenia, że czeka mnie zaraz rozmowa rekrutacyjna. W zeszłym roku przekonałam się do tego modelu i powoli zaczęłam rozumieć, dlaczego to takie świetne rozwiązanie dla kobiet, które chcą wyglądać elegancko, a jednocześnie czuć się swobodnie. Garnitur może być bowiem znacznie wygodniejszy od sukienki – nie trzeba mieć idealnych nóg, aby nosić do niego płaskie buty, no i lepiej sprawdzi się w przypadku zmiennych warunków atmosferycznych (a tego ostatnio w Trójmieście nie brakuje). 

   Garnitur to kwintesencja formalnego stroju, ale dzięki odpowiednim dodatkom sprawdzi się również dla przedstawicielki wolnego zawodu, zabieganej studentki, przedsiębiorczyni z dzieckiem pod pachą (to ja), a nawet gospodyni domowej, która przecież też ma prawo od czasu do czasu poczuć się jak na Wall Street. Loaffersy i mokasyny sprawdzą się równie dobrze, co moje pantofle na niskim kwadratowym obcasie (a może nawet lepiej). Aby przełamać sztampę dodałam dwie, zupełnie nieformalne rzeczy – t-shirt z grafiką i koszyk, do którego zmieszczę całkiem sporo rzeczy. Jeśli w związku z wymagającym "dresscodem" nie możecie pozwolić sobie na takie wariacje, to pobawcie się formą i strukturą marynarki. Do dopasowanych cygaretek wybierzcie oversizową marynarkę bez wciącia w talii z dwoma rzędami guzików, zainwestujcie w skórzany pasek w stylu "retro", szukajcie materiałów o nietypowej strukturze, z delikatnym połyskiem, albo domieszką lnu. Nawet taka chustka we włosach przełamie odrobinę biurową rutynę. 

   Jeśli podobaja Wam się moja marynarka i bluzka to mam dla Was kod rabatowy na cały nieprzeceniony asortyment w sklepie NA-KD – użyjcie kodu MLEKTxx15 aby otrzymać 15% rabatu.

Bruksela, czyli psy i jeden kot.

   While uploading the photos from my trip to my laptop, I noticed a few of them featuring Brussels pets. In the Belgian capital, I often came across happy dogs. I especially liked the lovely Sussex spaniel that I met in a park near the Square of Petit Sablon. He reminded me of Portos because he wasn’t to obedient and he beslubbered my trousers when I was scratching him behind his ear.

* * *

   Zgrywając na komputer zdjęcia z wyjazdu, wyłapałam kilka tych, na których uwieczniłam brukselskie czworonogi. W stolicy Belgii często napotykałam na swojej drodze szczęśliwe psiaki. Do gustu przypadł mi szczególnie uroczy Sussex spaniel w parku niedaleko placu Sablon. Przypominał mi Portosa, bo nie bardzo słuchał swojego pana i obślinił mi spodnie, gdy drapałam go za uchem. 

* * *

MLE Collection in Italy– campaign for Spring/Summer 2019

   When I say: Italy, I think: the sun. When I say: Italian women, I think: elegance and femininity. I wanted this year’s MLE Collection to fit into the ambiance of the carefree “dolce vita”.   

   Liguria, Tuscany, and Amalfi Coast are places where you can feel like Sophia Loren with extreme ease. We chose Apulia – a few moments were enough to fall in to love with the vistas and the old cities of this region. This year, however, I stayed at home and sent a fellow team from 2in Creatives to Italy. I hope that I’ll check on my own whether there the designs fit into the ambiance of Italian streets in August :). Two designs entered sales (currently, they are sold out, but at the end of the week there will be more available) and new items from the lookbook will be added each Friday. There are also dresses designed with large events in mind – check them out before the wedding season starts for good. I know myself that it’s difficult to find an appropriate outfit then.   

   Since Friday, there is a valid discount code “MLEEASTER” with which you can buy items with a 20% discount (it’s valid only until the end of the day), but If you want to gain access to information on promotions and discounts, you should like the profile on  Instagramie.

* * * 

  Kiedy mówię: Włochy, myślę: słońce. Kiedy mówię: Włoszki, myślę: elegancja i kobiecość. Chciałam, aby tegoroczna kolekcja MLE Collection wpisywała się właśnie w klimat beztroskiego "dolce vita". 

   Liguria, Toskania czy Półwysep Amalfi to miejsca, w których niezwykle łatwo poczuć się jak Sophia Loren. My zdecydowałyśmy się na Apulię – wystarczyło kilka chwil, aby zakochać się w pejzażach i starych miasteczkach tego regionu. W tym roku zostałam jednak w domu, a do Italii wysłałam zaprzyjaźnioną ekipę z 2in Creatives. Mam nadzieję, że w sierpniu sama sprawdzę, czy te projekty pasują do włoskich uliczek. :). Do sprzedaży weszły już dwa modele (w tym momencie są wyprzedane, ale pod koniec tego tygodnia pojawi się kolejna dostawa) i w każdy piątek będą dodawane następne nowości z lookbooka. Czekają też na Was suknie zaprojektowane z myślą o wielkich przyjęciach – koniecznie je zobaczcie nim sezon ślubny rozkręci się w najlepsze, bo sama wiem, jak ciężko jest wtedy znaleźć odpowiednią kreację. 

   Od piątku aktywny jest kod rabatowy MLEEASTER, z którym kupicie wszystkie modele z 20% rabatatem (obowiązuje tylko do końca dnia), ale jeśli chciałybyście dostawać informacje o przecenach i promocjach wcześniej, to koniecznie polubcie profil na Instagramie.