Look of The Day – dziewczyna boho na pensji, czyli „Piknik pod Wiszącą Skałą” na upalny sierpniowy wieczór.

white dress / biała sukienka – NA-KD

brown bag / brązowa torba – Balagan

shoes / buty – Isabel Marant

basket / kosz – Vogue

  Cinema and fashion are two inseparable and mutually propelling links. The iconic outfits are able to inspire women for decades, and often gain greater popularity than the movie in which they appear itself. And even though verbatim copying other well-known outfits smacks of cheesiness (an ideal example here will be “Breakfast at Tiffany’s” and the dress combined with pearls, an intricate bun, and black gloves), it’s still worth scrutinising these productions where the costiumist is able to show off his talent.   

   One may think that if the narrative takes place at the turn of the 19th and the 20th centuries, you won’t really feel like experimenting with fashion – after all, the requirements of a female outfit were totally different in comparison to what we wear today. Yet still, both the chain stores and upscale brands are currently presenting many models that are directly referring to the “Picnic at Hanging Rock” – the famous adaptation of Joan Lindsay’s novel. The motifs known from this Australian masterpiece have already made their presence at the catwalks in many fashion photo shoots. The protagonists, young girls from a girls’ school, wear outfits that are typical for the epoch – they are full of white colours, frills, bows, and lace (you can see the shots from the movie here).   

   The basket on my shoulder is far from being only a photo prop – today's photos were taken in a rush, right after I’d reached the castle in Moszna. For a few years, the end of summer means, mostly, the finishing steps of preparations for the new MLE Collection season and organising a photo shoot with all the new products. Again, we opted for a place in Poland, but you need to wait a little to see the results of our work :).  

   If you like my dress or you’d like to find something in the same style, I’ve got a discount code that will give you 15% off at NA-KD (I also found such, such and such dress). It’s enough to use the code “KT15” (for non-discounted products). Have a pleasant shopping experience!

* * * 

   Kino i moda to dwa nierozerwalne i wzajemnie napędzające się ogniwa. Kultowe kreacje potrafią inspirować kobiety przez dziesięciolecia, a niekiedy zyskać większą sławę niż sam film, którego były elementem. I chociaż kopiowanie słynnych stylizacji kropka w kropkę najczęściej trąci obciachem (dobrym przykładem będzie tutaj "Śniadanie u Tiffaniego" i sukienka połączona z perłami, misternym kokiem i czarnymi rękawiczkami), to i tak warto wnikliwie przyglądać się tym produkcjom, w których kostiumolog potrafił się wykazać. 

   Można by pomyśleć, że jeśli akcja filmu rozgrywa się na przełomie XIX i XX wieku, to po jego obejrzeniu raczej nie nabierzemy ochoty na eksperymentowanie z modą – w końcu wymogi kobiecego stroju były wtedy zupełnie odmienne od tego, jak nosimy się dzisiaj. A jednak, zarówno sieciówki, jak i marki z wyższej półki prezentują w tym sezonie wiele modeli, które w bezpośredni sposób nawiązują do "Pikniku pod Wiszącą Skałą" – słynnej ekranizacji powieści Joan Lindsay. Motywy znane z tego autralijskiego arcydzieła pojawiały się już zresztą na wybiegach i w wielu modowych sesjach. Bohaterki, młode dziewczęta na pensji, reprezentują typowe dla epoki stroje – nie brakuje więc różnych odcieni bieli, falbanek, wstążek i koronek (kadry z filmu zobaczycie tutaj). 

   Tobołki na moim ramieniu nie są bynajmniej rekwizytami – dzisiejsze zdjęcia robiłam w dużym pośpiechu, tuż po dotarciu do Zamku w Mosznej. Od kilku lat końcówka lata oznacza dla mnie przede wszystkim finał przygotowań do nowego sezonu w MLE Collection i organizację sesji z wszystkimi nowymi produktami. Po raz kolejny postawiłyśmy na lokalizację w Polsce, ale na efekty naszej pracy będziecie musiały jeszcze chwilkę poczekać :). 

  Jeśli podoba Wam się moja sukienka albo chciałybyście znaleźć coś podobnego w tym samym klimacie, to mam dla Was kod rabatowy dający 15% zniżki w sklepie NA-KD (znalazłam jeszcze taką, taką i taką sukienkę). Wystarczy, że użyjecie kodu KT15 (na nieprzecenione produkty). Udanych zakupów! 

 

Top 5: Najlepsze stylizacje polskich Instagramerek z sierpnia, czyli minimalizm w kobiecym wydaniu.

   One can think that minimalism was exhausted to the limits. However, Polish influencers prove that this style still has new and fresh things to offer. Today’s outfits are supposed to be a proof that minimalism is not synonymous with lack of femininity. Check out how to combine monochromatic colours or ultra-simple cuts so that they look really sexy.

* * *

   Można by pomyśleć, że temat minimalizmu został już wymęczony do granic możliwości. Polskie influencerki udowadniają jednak, że ten styl wciąż może nam zaoferować coś nowego i świeżego. Dzisiejsze stroje mają też być dowodem na to, że minimalizm nie jest jednoznaczny z brakiem kobiecości. Zobaczcie jak połączyć monochromatyczne kolory albo ultra-proste w taki sposób, aby wyglądały naprawdę seksownie. 

MIEJSCE PIĄTE

@cajmel

A men’s suit is what celebrities, like Marlene Dietrich, fell in love with at the beginning of the century. They proved that a woman can look equally amazing in a blazer and creased trousers as in a ball dress. Karolina went for a salmon-coloured set. She paired the set with white PS sneakers. Karolina looks stunning with her new haircut!

* * *

Męski garnitur już na początku dwudziestego wieku pokochały gwiazdy takie jak Marlene Dietrich, udowadniając, że kobieta może wyglądać równie zjawiskowo w marynarce i spodnach w kant, co w sukni balowej. Karolina postawiła na komplet w kolorze łososiowym. Do tego stroju dobrała białe trampki PS. W nowej fryzurze Karolina wygląda olśniewająco!

MIEJSCE CZWARTE

@fashionmugging

What can you do to look like a million dollars and not waste too much time and effort to create the look? It’s enough to look at Jessica – hair tight in a pony tail, a white close-fitting sleeveless top, flared knee-length skirt, a handbag, and “cat” sunglasses. These simple elements combined together are a classic mix that will always defend itself. Flip-flops make the whole outfit acquire light urban character and avoid the appearance of a first day of school uniform.

* * *

Co zrobić, by wyglądać jak milion dolarów i nie marnować przy tym zbyt wiele pracy i czasu? Wystarczy spojrzeć na Jessicę – włosy gładko związane w koński ogon, biały dopasowany top bez rękawów, rozkloszowana spódnica do kolan, torebka do ręki i "kocie" okulary. Te proste elementy połączone ze sobą to klasyka, która zawsze się obroni. Japonki sprawiają, że stylizacja nabiera lekkiego miejskiego charakteru i nie wygląda jak uniform na rozpoczęcie roku szkolnego.

MIEJSCE TRZECIE

@igawysocka

If we are talking about looking like a million dollars… Iga opted for simple black jeans and a white top, and she still looks as if she was taken from a magazine cover. In practice, the result could be something banal, but owing to original accessories, the whole outfit is perfect. Stripy sandals and a small vintage-style handbag dispel the outfit – I would eagerly wear it myself.

* * *

Jeśli mowa o wyglądaniu jak milion dolarów… Iga postawiła na zwykłe czarne dżinsy i biały top, a wygląda niczym z okładki "żurnala". W praktyce mogło wyjść banalnie, ale dzięki oryginalnym dodatkom stylizacja się broni. Sandały z paseczkami i mała torebka w stylu vintage odczarowują ten strój i sama chętnie bym się tak ubrała.

MIEJSCE DRUGIE

@martynaszalacka

Lately, a similar brown suit has caught my attention, but unfortunately – there was no size left for me (maybe you can tell me where I can find such a suit?). The one chosen my Martyna goes ideally with her tan and hair colour. I also like the simple white top, a brown handbag, and a delicate moon-shaped necklace.

* * *

Ostatnio wpadł mi w oko podobny brązowy garnitur, ale niestety – nie było już mojego rozmiaru (może wiecie, gdzie taki znajdę?). Ten, który wybrała Martyna idealnie łączy się z jej opalenizną i kolorem włosów. Podoba mi się także prosty biały top, brązowa torebka i delikatny wisiorek z księżycem.

MIEJSCE PIERWSZE @olivia_kijo

Once I saw the outfit I knew that it will be my number one in TOP5. I immediately imagined that I’m in the sunny Italy on the stony streets, just like in old movies. A simple black dress with a slit, leather mules, and white-framed sunglasses are items that I would take for a holiday trip. Maybe I’ll create a similar look soon! And what about you?

* * *

Gdy tylko zobaczyłam ten strój wiedziałam, że będzie on numerem jeden w tym zestawieniu. Momentalnie przeniosłam się do słonecznej Italii i kamienistych uliczek, jak ze starych filmów. Prosta czarna sukienka z rozcięciem, skórzane klapki i okulary z białą oprawką to rzeczy, które również zabrałabym na wakacyjny wyjazd. Być może podpatrzę ten strój już niedługo! A Wy?

 

 

Look of The Day – czy można romansować ze stylem „vintage” i nadal wyglądać nowocześnie?

suede shoes / zamszowe szpilki – Eva Minge on eobuwie.pl

black top & earrings / czarny top i kolczyki – NA-KD

silk skirt / jedwabna spódnica – MOYE

basket / koszyk – RobotyRęczne

   Baskets, fabric hair bands, blouses tied under the bust, meadow-patterned dresses – all of those things are really in vogue now, even though a few years ago, they were perceived as attributes of a simple aunt – the best case scenario was that you were much into Anne of Green Gables. Today, retro style doesn’t smack of mothball. Girls who have stormed Instagram are very skilled at sneaking such elements, which we perfectly know from the past, into their style. Yet they still look fresh and appealing (check out @misvemir or @annelauremais profiles if you want to grasp what I mean).   

   What lies the secret? Mostly, in moderation – you should choose a maximum of two items that allude to the vintage style (in my case, it’s the basket and a silken skirt). I’ll refer to the topic that I’ve been crazy about considerably more than fashion – that is interior design. If you imagined an interior where all furniture and knick-knacks are from the previous epoch and the air is filled with wood paste wax, I surmise that not all of you would be delighted. A different story is when there are a few things, which we were able to spot in the depths of the online world or on a flea market, catching people’s attention.  

    And another principle comes to one’s mind – vintage items (whether these are connected with interior design or fashion) are cool. However, if time left marks that are too visible on these items, their aesthetic value is called in doubts… Natural leather or thick denim can withstand this rule, but a silken blouse with shabby armpit areas not so much.

* * *

   Koszyki, materiałowe gumki we włosach, bluzki wiązane pod biustem, sukienki we wzór łączki – te wszystkie rzeczy są teraz bardzo na czasie, chociaż jeszcze kilka lat temu uznawane były za atrybuty typowej ciotki, w najlepszym przypadku za dowód na to, że w dzieciństwie czytało się za dużo „Ani z zielonego wzgórza”. Dziś klimaty retro nie trącą jednak naftaliną. Dziewczyny, które zawładnęły Instagramem bardzo umiejętnie przemycają do swojego stylu elementy, które tak dobrze znamy z przeszłości, a jednocześnie w dalszym ciągu udaje się im wyglądać świeżo i pociągająco (zajrzyjcie na profil @misvemir albo @annelauremais jeśli chcecie zobaczyć co mam na myśli). 

   W czym tkwi sekret? Przede wszystkim w umiarze – wybierzmy maksymalnie dwie rzeczy nawiązujące do klimatu vintage (w moim przypadku jest to koszyk i jedwabna spódnica). Tu odwołam się też do tematu, który od dobrych kilku lat kręci mnie zdecydowanie bardziej niż moda, czyli do architektury wnętrz. Gdy wyobrazimy sobie mieszkanie, w którym wszystkie meble i szpargały są z minionej epoki, a w powietrzu unosiłby się zapach pasty do drewna, to podejrzewam, że nie wszystkie zapiałybyśmy z zachwytu. Co innego, jeśli w naszych czterech kątach znajdzie się kilka przyciągających wzrok detali, które udało nam się wyszukać w czeluściach internetu albo na pchlim targu.

   I tu od razu nasuwa się kolejna zasada – pewnie, że rzeczy vintage (czy to we wnętrzu czy w garderobie) są fajne. Jeśli jednak czas odcisnął na nich zbyt widoczne piętno, to ich wartość estetyczna może być podawana w wątpliwość… Tej zasadzie może oprzeć się naturalna skóra lub gruby dżins, ale jedwabna bluzka z wytarciami pod pachami już nie do końca.

Look of The Day – Sunset in Riomaggiore

shirt / koszula – MLE Collection

white shorts / białe szorty – NAKD

shoes / klapki – Saint Laurent

bag / torebka Balagan

     A few minutes before the sunset, we’re paying our bill and, all four, we start off for the stony shore. We’re not alone – there are several pairs in love waiting at the best spots slowly sipping wine not sparing affection for their significant others. “I feel as if I’m at arm’s reach” – I say slightly under my breath looking at the pink sun slowly immersing in the sea. Riomaggiore – the last stop on the “ Path of Love” in Cinque Terre.

* * *  

   Na kilka minut przed zachodem słońca płacimy nasz rachunek i całą czwórką ruszamy w stronę kamienistego brzegu. Nie jesteśmy sami – kilkanaście zakochanych par usadowiło się już w najlepszych miejscach i sączy wino nie szczędząc sobie czułości. "Mam wrażenie, że jest na wyciągnięcie ręki" – mówię trochę pod nosem, patrząc na różowe słońce powoli zanurzające się w morzu. Riomaggiore – ostatni przystanek "Szlaku Zakochanych" w Cinque Terre. 

Pięć rzeczy, które zawsze zabieram ze sobą w podróż + schemat pakowania walizki

sweater / sweter – MLE Collection // skirt / spódnica – NA-KD // bag / torebka Balagan

   The topic of packing is a thing that we go over and over again, but since most of you hate that activity, and I still get new insights, I thought that you’ll surely like another post about things that I take for a trip – on the condition that I really write something new in the topic.   

   I’ve been on a my first long holidays with the baby. It means that I had to pack half of the baby’s room and fit my things into my husband's shoes. As usual, I started the whole process with a detailed list which takes into consideration every day and the situations (for example: the beach, sightseeing around the city, dinner at a restaurant), and then, I enumerate the outfits that will be ideal for a given moment. When you include all things, it will be easier to select something – you’ll clearly see how many situations require similar clothes that can be recycled (it’s also great to do the same when it comes to the child). I also add such sections as “health and hygiene” (medicine, thermometer, insurance, diapers, tissues, etc.), "cosmetics”, “leisure” (books, playing cards, inflated ball, children’s toys), or “electronic devices”. I fill in the list whenever I’ve got some free time (I get down to it even as early as one week before the trip, when I’m standing in queue at the grocery store), but I always try to finish the packing process at one take. Piecemeal packing will make you forget a number of things and introduce chaos that may result in taking things that are totally unnecessary.

   I never start with placing all things in the suitcase (if, for example, I would like to pack a hat at the end, I’d have to squeeze it like a plastic cup or unpack half of my stuff). First, I gather all things (a l l t h i n g s) that I want to take and once I know more or less all the shapes and volume of my inventory, I start my Tetris.  

   Apart from small logistic training, I’d also like to share a few things that I can't imagine my trip without.

* * *

Temat pakowania walizki był przemielony, niczym mięso na klopsy, już wiele wiele razy, ale skoro większość z nas tej czynności nienawidzi, a mi w głowie wciąż pojawiają się nowe spostrzeżenia, to stwierdziłam że trylionowy wpis o rzeczach, które zabieram w podróż na pewno Wam się spodoba – pod warunkiem, że napiszę w nim faktycznie coś nowego. 

   Mam za sobą pierwsze długie wakacje z maluchem, a to oznacza, że do walizki musiałam zapakować połowę dziecięcego pokoju, a swoje rzeczy zmieścić w butach męża ;). Jak zwykle cały proces rozpoczęłam od zrobienia szczegółowej listy, w której wymieniam każdy dzień, a następnie sytuacje (na przykład: plaża, zwiedzanie miasta, kolacja w restauracji), po czym wypisuję stroje, które dobrze sprawdzą się w danym momencie. Gdy wypiszemy wszystkie rzeczy łatwiej będzie nam dokonać selekcji – gołym okiem zobaczymy ile sytuacji wymaga podobnych ubrań i które z nich sprawdzą się wiele razy (dobrze tak zrobić również w przypadku dziecka). Dodaję też rubryki typu „zdrowie i higiena” (lekarstwa, termometr, ubezpieczenie, pieluchy, chusteczki itd.), „kosmetyki”, „rekreacja” (książki, karty do gry, dmuchana piłka, zabawki dla dziecka), czy „elektronika”. Listę uzupełniam w wolnych chwilach (zabieram się za nią nawet tydzień przed wyjazdem, gdy zdarzy mi się stać w kolejce w warzywniaku), ale same pakowanie staram się rozpocząć i zakończyć za jednym razem. Dopakowując po trochu nie tylko z pewnością czegoś zapomnisz, ale też wprowadzisz chaos i zabierzesz mnóstwo niepotrzebnych rzeczy.

   Nie układam jednak rzeczy od razu w walizce (jeśli na przykład okazałoby się, że na sam koniec chce spakować do walizki kapelusz, to musiałabym albo zgnieść go, jak plastikowy kubeczek albo rozpakować połowę rzeczy). Wpierw zbieram wszystkie ( w s z y s t k i e ) rzeczy, które chcę zabrać, a dopiero potem, znając już mniej więcej kształty i objętość swojego ekwipunku rozpoczynam grę w Tetris.

   Poza tym małym logistycznym szkoleniem chciałam podzielić się dziś z Wami kilkoma rzeczami, bez których nie wyobrażam sobie teraz żadnego wyjazdu.

sandały na słupku – &OtherStories // sandały wiązane – Net-a-Porter // baletki – Chanel // klapki – Saint Laurent //

1. Shoes.  

   Maybe being more than 30 years old and becoming a mum made me replace one pair of high heels in the suitcase with two extra pairs of flat shoes. Surely, fashion is also a reason why I came back with blisters on my feet from each trip – mules, block-heeled pumps, or wide-heeled evening shoes are more elegant than 12-cenimetre stilettos now. In the summer I therefore pack: mules, laced sandals, worn in ballet flats (never new ones!) and sometimes one pair of elegant shoes. I try to take models that come into different contact with the skin on my feet (owing to that if one pair grazes my feet, I can easily use another one). If I write that it’s best to buy leather shoes as these are the most friendly for our feet, I won't surprise anyone but remember that no two pieces of leather are the same and it doesn't always happen that “top-quality” shoes are also the best for a trip. What do I mean? If you’ve got elegant new ballet flats made of delicate skin in your wardrobe for which you’ve been saving for six months, restrain the temptation to take them with you and leave them at home. Walking all day, sand, swollen feet are only a few factors that may make your shoes useless. “Expensive and beautiful” don’t always mean “durable”.

* * *

1. Buty.

   Być może przekroczenie trzydziestki i zostanie mamą sprawiły, że w walizce coraz częściej, zamiast chociaż jednej pary szpilek, mam dwie zapasowe pary butów na płaskim obcasie. Niewątpliwie moda też przyczyniła się do tego, że z wyjazdów nie wracam już z pęcherzami na stopach – klapki, czółenka na klocku, czy wieczorowe buty na szerokich słupkach uznaje się teraz za bardziej eleganckie niż dwunasto-centymetrowe cienkie obcasy. W lecie do walizki pakuje więc: klapki, wiązane sandały, rozchodzone baletki (nigdy nie nowe!) i ewentualnie jedną parę eleganckich butów. Staram się zabierać takie modele, które w różny sposób stykają się ze skórą stóp (dzięki temu, jeśli jedna para nas obetrze, spokojnie będziemy mogły założyć tę zapasową). Jeśli napiszę, że najlepiej kupować buty skórzane, bo tylko w takich nasze stopy czują się dobrze, to pewnie nikogo nie zaskoczę, ale pamiętajcie, że skóra skórze nierówna i nie zawsze buty „świetnej jakości” są jednocześnie najlepszymi butami na podróż. Co dokładnie mam na myśli? Jeśli w naszej szafie mamy eleganckie, nowiutkie baletki z delikatnej skórki, na które odkładałyśmy przez pół roku, to opanujmy tę pokusę i nie pakujmy ich do walizki. Całodniowe chodzenie, piasek z plaży, opuchnięte stopy, to tylko kilka czynników, które mogą sprawić, że nasze buty będą nadawać się już tylko do wyrzucania śmieci. „Drogie i piękne” niestety nie zawsze oznacza „wytrzymałe”.

2. Books.  

I’m big so I don’t have to bid with my high school friends on who read the biggest number of books this month, but the fact that I haven’t read even one really sparks the feeling of failure and embarrassment in me. Well all right, I’m exaggerating, but if I were to give you one thing that I sometimes missed over the past months, it wouldn’t be alcohol, the meticulous manicure, or lack of stains on my blouse past 11 in the morning. I lack unhurried reading – definitely something on real paper as even the best and the longest journalist report on my phone won’t get me into the blissful state so beloved by the avid fans of books. I always take books that can be read on and off and if I don't read from cover to cover, the world won't end. Gripping novels need to wait (if you recommend anything, please leave a comment).

* * *

2. Książki.

   Jestem już duża, więc nie muszę licytować się z kolegami z liceum, kto w tym miesiącu przeczytał więcej książek, ale fakt, że nie przeczytałam ani jednej budzi we mnie poczucie klęski i wstydu. No dobrze, trochę przesadzam, ale gdybym miała podać jedną jedyną rzecz, której trochę mi brakuje w ostatnich miesiącach, to nie byłby to ani alkohol, ani precyzyjnie zrobiony manicure, ani brak plamy na bluzce po godzinie jedenastej rano. Brakuje mi niespiesznego czytania – koniecznie czegoś na papierze, bo nawet najlepszy i najdłuższy reportaż w telefonie nie potrafi wprowadzić mnie w błogi stan, tak umiłowany przez mole książkowe. Na wyjazdy zawsze zabieram więc książki, ale tym razem wybieram takie, które można czytać z doskoku i jeśli nie przeczytamy ich od deski do deski to nic się nie stanie. Wciągające powieści muszą poczekać (ale jeśli macie jakąś do polecenia to poproszę).

3. Equipment.  

   For some time, I’ve been only taking one camera with me. I don't want to waste the space in my suitcase (like that one here) as I’ve always have my mobile phone at hand. I remember the times when I always took one additional suitcase for all the lenses, charger, spare batteries, spare camera, digital camera (when I’m not feeling like taking my reflex camera, but it always ended the same – I was carrying everything on me for the whole day), and Polaroid camera. Changing my attitude wasn’t a result of spine pain (it has smaller burden no carry now), but the belief that sometimes a smaller array of devices allows to focus on what’s most important in photography. When it comes to the camera that I use for my everyday work nothing has changed since the times of Make Photography Easier – I work with Canon 6D, but since it’s already six years old and it already survived with me through two books, thousands of photos for the blog, and one truly survival-themed trip, I’m starting to consider something new. Do you have any suggestions? :)

4. Cosmetics.  

   It’s definitely some kind of psychological mechanism that when I’m on holidays and I don’t have my whole bathroom content at hand, I really feel the urge to test, pat in, and rubbing in everything that I can find. And maybe my skin needs more care whenever I travel? Either way, I always take some novelties and strange products with me. And whenever I’m planning on sunbathing, I also take soothing face masks, apart from a sunscreen. How do I pack my makeup bag? I pack everyday products (face cream, deodorant, face gel… I think that that’s all) in the morning after I’ve already used them – in case of those products I never experiment and I take only tested items. I don’t want to wake up with rash on my face on the second day of my trip if it turns out that one of the ingredients made my skin sensitive. In case of check-in luggage, we don’t have to bother with the volume of various cosmetics, but it’s always worth checking if everything is closed. Pay special attention to cosmetics in plastic bottles (air volume can increase under pressure and crown a little bit of your shampoo out) and products with oily texture which gets out of the packages more easily.

* * *

3. Sprzęt.

   Od jakiegoś czasu nie biorę już ze sobą więcej niż jednego aparatu. Szkoda mi miejsca w walizce, a w razie kompletnej katastrofy (takiej jak tutaj) zawsze mam pod ręką telefon. Pamiętam czasy gdy na sprzęt brałam osobną walizkę – wszystkie obiektywy, ładowarkę, zapasowe baterie, zapasowy aparat, aparat cyfrowy (gdyby nie chciało mi się nosić lustrzanki, ale kończyło się zawsze tak, że przez cały dzień nosiłam przy sobie wszystko) i polaroid. Zmiana mojego nastawienia nie wynika jednak z bólu kręgosłupa (aczkolwiek mu też jest teraz milej), a przekonania, że czasem mniejszy wybór technologii pozwala skupić się na tym, co w zdjęciach najważniejsze. Jeśli chodzi o aparat, z którego korzystam w swojej codziennej pracy, to od czasu „Make Photography Easier” nic się w tym temacie nie zmieniło – pracuję na Canonie 6D ale ponieważ ma on już swoje lata (dokładnie sześć) i przeżył już ze mną dwie książki, setki tysięcy zdjęć na bloga i nie jeden wyjazd w iście survivalowych warunkach to przymierzam się powoli do czegoś nowego. Jakieś sugestie? :)

4. Kosmetyki.

   To na pewno jakiś mechanizm psychologiczny, że gdy jestem na wakacjach i nie mam pod ręką całej zawartości swojej łazienkowej szafki, nagle nabiera mnie wielka chęć na testowanie, wklepywanie i rozsmarowywanie wszystkiego, co znajdę. A może po prostu moja skóra w podróży potrzebuję trochę więcej troski? W każdym razie, do swojej kosmetyczki zawsze wkładam jakieś nowości i dziwactwa. A jeśli szykuję się na opalanie to, poza filtrem, biorę też łagodzące maseczki. Jaki mam system pakowania kosmetyczki? Produkty codziennego użytku (krem, dezodorant, żel do mycia twarzy… yyy to chyba wszystko) pakuję rano, po użyciu – w przypadku tych trzech rzeczy nie eksperymentuję i biorę to, co sprawdzone. Nie chcę po dwóch dniach wyjazdu obudzić się z wysypką na twarzy jeśli okaże się, że jakiś składnik kosmetyku mnie uczuli. W przypadku nadanego bagażu nie musimy przejmować się objętością konkretnych kosmetyków, ale zawsze warto dokładnie sprawdzić czy wszystko jest dobrze zamknięte czy zakręcone. Zwróćcie szczególną uwagę na kosmetyki w plastikowych butelkach (pod wpływem ciśnienia objętość powietrza może się zwiększyć, a tym samym wypchnąć odrobinę szamponu) i na te o oleistej konsystencji, która zdecydowanie łatwiej wydostaje się z opakowań.

Pisałam Wam już o tym, że żel do mycia twarzy to kosmetyk bez którego nie wyobrażam sobie codziennej pielęgnacji. Mleczko i płyny do demakijażu nie do końca się u mnie sprawdzają. Ten ze zdjęcia to wzmacniający żel do mycia C Infusion z kwasem alfa-liponowym i witaminą C od Dermaquest, który przeznaczony jest do oczyszczania skóry oraz usuwania resztek makijażu. Idealnie sprawdzi się w przypadku cery wrażliwej, skłonnej do podrażnień oraz naczynkowej, dodatkowo wzmacnia funkcję naprawcze oraz regeneruję skórę po ekspozycji na słońcu. Żel kupicie w sklepie internetowym topestetic.pl z darmową dostawą, próbkami i prezentami do zamówienia oraz możliwością skorzystania z bezpłatnej konsultacji z kosmetologiem online. Jeśli macie ochotę wypróbować produkty marki Dermaquest to koniecznie skorzystajcie z kodu DERMAQUEST10 w koszyku przy składaniu zamówienia – otrzymacie 10% zniżki (promocje nie łączą się, kod obowiązuje do 15.08.2019)

Maska na bazie miodu od Botanicum Natural SPA to prawdziwy ratunek dla skóry zmęczonej słońcem. Jej składniki są w stu procentach naturalne, a miód wykorzystany w ich produkcji jest ekologiczny i pochodzi z pasiek Puszczy Knyszyńskiej. Maska przyspieszy regenerację skóry i pozostawi ją naprawdę gładką. Sok z jarmużu chroni skórę przed mikrouszkodzeniami i zwiększa ilość warstwy lipidowej. Sok z pokrzywy jest źródłem niezliczonej ilości witamin, minerałów oraz biopierwiastków, ale przede wszystkim jest źródłem chlorofilu, który bardzo silnie dotlenia i regeneruje skórę. Polecam też maskę pod oczy z tej samej serii. 

5. Spaniel.  

   If I said that I’m taking Portos for each of my trips, I’d lie. In case of official events connected with my work (most of which I’ve recently declined), there’s no need for that – I don't live alone. We don’t take Portos to family trips, if we are taking a plane – our spaniel is too big to fly with the rest of the passengers, and flying in the luggage compartment would be too stressful for him. We came with the answer to the question “Who will stay with Portos during our trips?” long before our fluffy friend came to this world (at that time, we were planning on naming him Rycerz). Since puppyhood, Portos has been slowly becoming accustomed to two other houses – so each time we took him t my parents and my husband’s mother so that he felt safe at those places. However, we are trying travel by car when it comes to all longer trips so that Portos can come with us (post on that was one of the most popular ones last year, you can find it here). You may guess why this thread appeared today on the blog – I need to draw attention to this merciless practice. People who abandon their animals before holidays make their biggest and first mistake when they decide to have a dog (or cat) at all – such behaviour blatantly shows that they weren’t aware of their pet’s needs and the ensuing duties. I won’t appeal for not abandoning animals because I doubt that someone who is capable of such a thing is a good guardian on a daily basis (and I don’t think that such a thought crossed any of my readers’ heads), but I’d like to ask you to stay vigilant and educate people who surround you and are planning on or considering taking an animal. Pay attention if you see that someone lacks prudence, present them with the number of duties, and scold them if the pet is supposed be a toy for their child – maybe it will force the future (hopefully would-be) owners to consider the whole thing again and, owing to that, you’ll save at least one dog’s heart from breaking. At the same time, I’d like to encourage you to support #wTrasieDaSię, where you can co-create a map of places that are pet-friendly (you can also spot a few places that will be ideal for holidays with your best friends) or, as a form of donation, support dogs that were abandoned during summer trips.

* * *

5. Spaniel.

   Gdybym powiedziała, że zabieram Portosa w każdą swoją podróż to byłaby to oczywiście nieprawda. W przypadku służbowych wyjazdów (na które w ostatnim czasie i tak się nie decydowałam) nie ma takiej potrzeby – w końcu nie mieszkam sama. Nie bierzemy Portosa na rodzinne wyjazdy jeśli w dane miejsce lecimy samolotem – nasz spaniel jest za duży, aby mógł lecieć w części dla pasażerów, a podróż w doku bagażowym byłaby dla niego za dużym stresem. Na pytanie "kto będzie zostawał z Portosem w trakcie takich wyjazdów?" odpowiedzieliśmy sobie jednak na długo przed tym, jak nasz włochaty przyjaciel w ogóle pojawił się na świecie (wtedy jeszcze miał nazywać się Rycerz). Od szczeniaka Portos był przyzwyczajany do dwóch innych domów – przy każdej nadarzającej się okazji zabieraliśmy go ze sobą do moich rodziców i mamy mojego męża, tak aby czuł się w tych miejscach bezpiecznie. Staramy się jednak, aby na wszystkie dłuższe wyjazdy jechać samochodem, tak aby Portos mógł być razem z nami (artykuł na ten temat, który był najczęściej czytanym wpisem w zeszłym roku znajdziecie tutaj). Pewnie domyślacie się dlaczego ten wątek pojawił się dzisiaj na blogu – muszę w jakiś sposób zwrócić uwagę na okrutny proceder. Osoby, które porzucają swoje zwierzęta przed wakacjami, pierwszy i największy błąd popełniają decydując się na posiadanie psa (czy kota) w ogóle – takie zachowanie dobitnie pokazuje, że nie zdawały sobie sprawy z potrzeb pupila i wynikających w związku z tym obowiązków. Nie bardzo apeluję teraz o nieporzucanie zwierząt, bo nie uwierzę, że ktoś kto jest do tego zdolny sprawdza się w roli opiekuna na co dzień (nie sądzę też, aby którejś z moich Czytelniczek przeszło coś podobnego przez głowę), ale chciałabym Was prosić o czujność i przede wszystkim edukowanie otaczających Was osób, które planują lub zastanawiają się nad przygarnięciem zwierzaka. Zwracajcie uwagę, jeśli widzicie, że ktoś podchodzi do tego tematu bez rozwagi, wypunktujcie ilość obowiązków, skarćcie, jeśli psiak ma pełnić rolę zabawki dla dziecka nieodpowiedzialnych rodziców – być może zmusi to przyszłych/obyniedoszłych właścicieli do refleksji i uda się dzięki temu uratować przed złamaniem chociaż jedno kochane psie serce. Jednocześnie gorąco zachęcam Was do wsparcia akcji #wTrasieDaSię, gdzie możecie współtworzyć mapę miejsc przyjaznych Czworonogom (jednocześnie możecie podpatrzyć w jakich miejscach możecie spędzić wakacje ze swoimi pupilami) lub w formie darowizny wesprzeć psiaki porzucone podczas wakacyjnych wyjazdów. 

* * *

Look of The Day – Sopot Style

trousers & body / spodnie i body – NA-KD

leather shoes / skórzane klapki – Saint Laurent

leather nude bag / beżowa torba skórzana – Polene Paris

sunglasses / okulary – Komono

   It’s nice to feel in your own city as if you were in the French Riviera. The vicinity of the famous Grand Hotel and Sheraton went through quite a renovation and it is slowly becoming the showcase of Sopot. Today’s outfit was supposed to be characteristic of the urban style, but the surroundings made it slightly more beach-like ;). Earth colours and light beiges are definitely my favourite way to create a summer set.

* * *

   Miło poczuć się we własnym mieście, jak na Rivierze Francuskiej. Okolice słynnego Grand Hotelu i Sheratonu przeszły w ostatnim czasie sporą rewitalizację i powoli stają się wizytówką Sopotu. Dzisiejszy zestaw miał być w klimacie miejskim, ale otoczenie sprawiło, że wyszło jakoś tak plażowo ;). Kolory ziemi i jasne beże to zdecydowanie mój ulubiony sposób na letni strój. 

   Jeśli podobają Wam się moje spodnie i body, które mam z NA-KD, to mam dla Was kod rabatowy dający 15% zniżki. Wystarczy, że użyjecie kodu MLEx15PL (na nieprzecenione produkty). Udanych zakupów! :)