
"Zimny kraj, zimny maj, koty śpią, miasto śpi, czarodziejskie śnią się sny…". Podobno mamy za sobą najzimniejszy maj od trzydziestu lat więc słowa piosenki Kory bardzo pasowały mi do klimatu ostatnich tygodni. Rok temu o tej porze grzałam już brzucha na sopockiej plaży, dla kontrastu w miniony piątek mimo kurtek i swetrów uciekliśmy z niej po pięciu minutach, bo wiatr urywał głowy.
Chociaż epidemia coraz mniej daje się nam we znaki, to wyraźnie widać, że niechętnie ruszałam się z domu. Comiesięczne sesje dla MLE w Warszawie są już teraz odległym wspomnieniem, nie mówiąc już o majówkowych wyjazdach za granicę. Skłamałabym jednak, gdybym powiedziała, że jakoś szczególnie doskwierają mi te zmiany – codziennie staram się "miniprzestrzeń" wokół nas ulepszać i widzę efekty tej pracy. W końcu wykorzystujemy nasz mały ogród, tak jak należy i na nowo poznajemy okolicę.
Pewne rzeczy pozostają jednak niezmienne – w dzisiejszym zestawieniu znajdziecie więc sporo truskawek, piwonii i sielskich domowych scenerii.
1. Ktoś zaczyna mieć już własne zdanie i odkrył, że łóżko rodziców jest najfajniejsze. // 2. I jak tu się dziwić, że malarze kochają kwiaty? // 3. Wyklejamy kolejne pamiątkowe albumy. // 4. Ten wpis wywalił serwer w kosmos. //
Tak było jeszcze na początku miesiąca. Spacery w maseczkach żegnam z dużą ulgą.
1. Chyba nigdy w historii MLE nie pracowałam nad jedną sukienką tak długo. Teraz mogę jednak z czystym sumieniem powiedzieć, że leży idealnie (jeśli macie większy biust od naszej boskiej modelki, to wytnijcie specjalne gumki między rękawkami). // 2. i 3. Stawiamy pierwsze kroki na spacerze. I ciągle walczymy, aby nie lizać ławki w parku ;|. // 4. Kiwi, banan, bezglutenowe płatki owsiane, kokos i migdały.
Trzy śniadania w mgnieniu oka. Dla małej opcja bez kokosu i migdałów.
Nareszcie nadszedł czas, żeby te wszystkie piękne sukienki nosić na co dzień. Wygladają bardzo elegancko, ale materiał w dotyku jest wyjątkowo przyjemny – nie trzeba się obawiać, że małej królewnie będzie niewygodnie i nastąpi próba rozbierania się w trakcie wizyty u teściowej ;). Sukienki znajdziecie w ofercie polskiej marki Louisse. W swoim asortymencie marka posiada także ubrania dla mam, które w delikatny sposób nawiązują do strojów dla dzieci.
1. A tak prezentuje się sukienka od Louisse na małej modelce. // 2. Modigliani. // 3. Takie światło o zachodzie tylko w Polsce. // 4. Ulice Sopotu dodają otuchy. //
Mój ulubiony kącik w mieszkaniu.
1. Jeśli mała królewna wybierze coś w języku Szekspira to służba służy. // 2. Pamiętacie to pyszne zielone ciasto? Zrobiło ogromną furorę! Przepis znajdziecie tutaj. // 3. Moje miejsce pracy. // 4. Piwonie są jak kobiety. W każdym momencie piękne. //
Bajki autorstwa Beatrix Potter. Stare wydania.
Inni, ale jednak tacy sami. Ty też jesteś ważny Porti!
Maj był dla Portosa miesiącem wielkiej zmiany. Musieliśmy poszukać dla niego nowej karmy – spaniele to bardzo wrażliwe psy i wszystko wskazuje na to, że Portos nabawił się jakiejś alergii. Po długiej konsultacji zdecydowaliśmy się na tę od Fitmin. Marka przekonała mnie do siebie przede wszystkim tym, że posiada własne Centrum Hodowlane, w której jakość i smak karm testują psy rasy border collie prowadzące aktywny tryb życia. Psy z tej hodowli wyróżniane są na wystawach, biorą udział w zawodach agility, frisbee i z powodzeniem zdają egzaminy psów pasterskich. Uczestniczą też w zajeciach dogoterapii. Ich dobra kondycja stanowią dla marki Fitmin najlepsze referencje. W swoim asortymencie mają także jedzenie dla kotów oraz koni.
Portos szczególnie upodobał sobie karmę, którą widzicie na zdjęciu.
1. Produkty niezbędne na sesji zdjęciowej, w moim przypadku zalicza się do nich również pluszowa lama. // 2. Gdy brzdąc śpi i mamy chwilę na rozmowy we dwoje. // 3. Czy tylko ja podziwiam przekwitnięte piwonie? // 4. Ja śpię po lewej stronie, a Wy? //
Studio polowe. Zdjęcia z tego dnia znajdziecie w tym wpisie.
1. Gdy mama chce skorzystać z łazienki… // 2. Takie miseczki z mieszaniną różnych zdrowych produktów to ostatnio moje ulubione posiłki. // 3. Domowa biblioteka. // 4. "Mamo wstawaj, przegapisz wschód słońca!". //
Mała aktualizacja samoopalaczy. Wiele z Was prosiło o takie zestawienie – mam nadzieję, że nie obrazicie się, że podam je w telegraficznym skrócie. Obecnie używam tych trzech produktów (poniżej znajdziecie dokładniejsze opisy). Wszystkie te produkty kupiłam w Douglasie.
Collistar 360 Self-Tanning to spray samoopalający. Czemy go polecam? Przede wszystkim można go użyć bez rękawicy – po prostu spryskujemy nim całe ciało. Dyfuzor bardzo dobrze rozprowadza kosmetyk więc nie robi plam ani zacieków. No i można go łatwo nałożyć na całe ciało (działa również do góry nogami, więc można nim spryskać plecy czy tył nóg). 
James Read H20 krople do twarzy to moje najnowsze odkrycie. Jeśli do tej pory musiałyście wybierać czy użyć na twarz samoopalacz czy krem, to ten produkt rozwiąże problem. Wystarczy dodać kilka kropel do kremu, którego używacie na co dzień i delikatnie wymieszać, a następnie nałożyć na twarz.
Self-tanning Lotion Balsam samoopalający daje mocny efekt jak na produkt, który powinien dawać stopniową opaleniznę, ale właśnie to mi się w nim podoba :). Ma bardzo przyjemny zapach i jest to produkt, którego używam teraz najczęściej.
Zakupy.
Miał być wypad na kaszuby i opalanie na leżakach, była ulewa i mokre buty.
Ktoś tu miał imieninową kolację.
bezglutenowe płatki owsiane, truskawki i syrop klonowy. Jogurt oddałam córeczce.
1. Kawa w ogrodzie smakuje lepiej. // 2. Kocham to miejsce! // 3. Po tak intensywnej lekturze czas na chwilę odpoczynku. Mój piękny koc znalazłam w Iconic Design w Gdańsku. // 4. Sezon na szparagi rozpoczęty! //
A jak Wy wyglądacie, gdy obudzą Was w sobotę o szóstej rano? Uprzedzając pytania o dresik – nie, to niestety nie jest MLE. Wiem, że już od kilku miesięcy obiecywałam Wam coś podobnego, ale końca poszukiwań odpowiedniego materiału nie widać. Z czystym sumieniem mogę jednak podrzucić tu link do podobnego zestawu od marki, która ma moje zaufanie. HIBOU teoretycznie jest naszą konkurencją, bo również szyję swoje ubrania w Polsce i ma podobny przedział cenowy, ale szczerze uwielbiam ich rzeczy, mam ich w szafie pełno i nie będę zawistną przekupą ;). W ofercie HIBOU znajdziecie też wiele innych wersji kolorystycznych dresów i bardzo szeroki wybór ubrań domowych. Uprzedzam, że produkty HIBOU znikają równie szybko, jak te od MLE więc jeśli coś wpadnie Wam w oko to kupujcie od razu :).
"Jak przestać się bać. Dla introwertyków, nieśmiałych i tych, którzy odczuwają lęki społeczne." Skąd u mnie ta książka? Coraz częściej widzę wokół siebie osoby, którym szerokopojęty lęk utrudnia szczęśliwe życie. Nie jest to zresztą moja subiektywna obserwacja – we współczesnym świecie dorośli coraz częściej mierzą się z wysokim poziomem lęku społecznego. Nie przepadam za psychologicznymi poradnikami, ale ten, autorstwa Dr Ellen Hendriksen przekazałam jednej z moich przyjaciółek z nadzieją, że trochę jej pomoże – jest mądry, wyważony i pomaga zrozumieć mechanizmy, które źle wpływają na nasze samopoczucie.
1. To był długi deszczowy dzień. Herbata i miód pomogły. // 2. Hamak i książka. // 3. Kocham resztki z zamrażalnika. // 4. Praca nad zdjęciami produktowymi. //
My też! Życzę powodzenia całej gastronomii!
1. Zestaw mydełek od Bebe Concept. // 2. Kolejna miseczkowa wariacja. // 3. Strój z tego wpisu możecie zobaczyć tutaj. // 4. Biuro. A może jednak przedszkole? //
Czym byłaby majowa relacja bez rzepaku?
Paryż, październik 2018 roku. Przy stoliku siedziały już trzy pokolenia kobiet (bo ktoś rósł w brzuchu). Dziękuję, że całe życie pokazywałaś mi jak być najlepszą mamą na świecie.
1. Już prawie wyprzedana, a dopiero co weszła do sprzedaży :). / 2. Truskawkowe niebo. // 3. "Mleczny" wianek. // 4. Nareszcie zaczynasz jakoś wyglądać! Dziękuję Pani Ewie z Pracowni Florystycznej Narcyz w Gdyni za wszystkie kwiaty i sadzonki! //

Mogłabym tak bez końca. Tylko trochę kleszczy się boję.
Kadr z ostatniego "Looku".

Przysięgam, że umiem za głowę!
Wracamy do gry! (albo raczej do ćwiczenia serwisu)
Najbardziej cieszą kwiaty z własnego ogrodu. Bez już mi przekwita, ale przez kilka pięknych wieczorów jego zapach otulał nasze sny. 
Drodzy turyści. Jeśli planujecie odwiedzić naszą plażę, bądźcie dla niej delikatni. Dziękuję.
* * *















Nasze ogrodowe poczynania, czyli obdrapane kolana, hamak i szum liści. Mogłabym mieszkać w Bullerbyn.
1. Widok który budzi mnie każdego poranka. Z dnia na dzień coraz więcej zieleni. // 2.
Nasi goście. To nie były typowe Święta Wielkanocne, ale na szczęście w dobie internetu mogliśmy wirtualnie spędzić wspólnie czas przy stole.
Gdy nie zamkniesz na noc drzwi do ogrodu i rano orientujesz się, że po mieszkaniu kica jakiś słodki gryzoń.

1. Pierwsze wiosenne spacery – nigdy tak nie doceniałam wiosny jak podczas tych krótkich wyjść. Tu jeszcze przed wprowadzeniem nakazu noszenia maseczek. // 2. To chyba mój ulubiony model, chociaż ciężko mi się zdecydować (uprzedzę Wasze pytania – to model
A oto dowód zbrodni. Z uwagi na epidemię nie oddaję rzeczy do pralni. Chciałam wyprać w pralce mój ukochany sweter z MLE Collection sprzed dwóch sezonów, bo już raz uszło mi to na sucho. Niestety, bęben zafarbował sweter na niebiesko. Mimo wielu prób plamy nie udało się wywabić. Jakieś pomysły?
Tak. Znów leżę w łóżku.
1. Cały ten "look" zobaczycie
Nie takie ładne i popularne jak bakłażany i egzotyczne awokado. Warzywa korzeniowe. Ostatnio podstawa naszej diety, bo staramy się jeść to, co rośnie lokalnie.
Najpiękniejsza kreacja na domową randkę jaką miałam. Dziękuję
1. Sukienka z poprzedniego zdjęcia z innego ujęcia. Jeśli ktoś z Was ma zacięcie krawieckie na pewno bardzo doceni fakt, że 
Słońce wyszło i atakuje zakurzone półki. Mamy dobrą wymówkę aby odpuścić sobie w tym roku wiosenne porządki, ale z niej nie skorzystamy. Chyba.
Jestem za utrzymaniem obowiązującego kompromisu.
Sweter, w którym uwielbiam chodzić po domu (i bardzo podoba się też mężowi) i w którym mogłam też pójść na imprezę (w czasach gdy było to dozwolone :D). Zostało nam kilkanaście sztuk
Krem od
Weekendowe leniuchowanie.
Wichura za oknem. Wiosna na stole. Gdy na zewnątrz jest brzydko trochę łatwiej udawać, że wcale nie chce nam się wychodzić.
1. Czekamy, aby można w nich wychodzić! // 2. Lampa z listami do nieba. Ostatnio sporo na nią patrzę. Mieszkanie nie musi być nafaszerowane „dizajnerskimi” przedmiotami – wystarczy czasem jeden gadżet, aby wszystko wyglądało o klasę lepiej. Jeśli szukacie miejsca, gdzie można znaleźć prawdziwie ikony wzornictwa to polecam 
I gdy łapiesz się na tym, że zaczynasz jeść to samo co piętnastomiesięczny człowiek.
W trudnych czasach na ratunek przyszło nam
Herbata. Do tej pory piłam ją głównie z mamą, która jest jej wielką amatorką. Teraz nasze spotkania wyglądają inaczej. Albo wpadam do mamy do ogrodu, ona otwiera okno i tak sobie rozmawiamy, albo wybieramy się na spacer w maseczkach. Tęsknie za czasem, kiedy spędzałyśmy u mnie długie godziny, wspólnie cieszyłyśmy się z postępów jej wnuczki i nadrabiałyśmy tematy, które nagromadziły się w czasie jej nieobecności (moja mama spędzała większość czasu z tatą w Brukseli). Ze zdziwieniem widzę jednak, że chociaż mama mnie nie odwiedza, to ulubionej herbaty w puszce wciąż ubywa. Chyba jednak geny to potęga ;). To nie przypadek, że polecę Wam teraz herbatę od
Nowości z MLE ciąg dalszy.
A to mała zapowiedź słodkiej paczki od
I oczywiście w paczkach z Apimanii nie ma grama plastiku.
Powrót na Kaszuby. Doceniamy teraz nasz letniskowy domek na odludziu jak nigdy wcześniej.
1. Pierwsze promienie słońca na bladych nogach. // 2. Pomelo. Najstarszy cytrus na świecie. // 3. Kumkanie żab. // 4. Wiatr we włosach. //
Portos umorusany błotem jest w swoim żywiole.
Nie wiem czy pamiętacie tego pana – to Dres. Sędziwy kocur, który w walce z lisem stracił tylną nóżkę. Dzielny weteran.
Nadchodzący czas ma być podobno rozkwitem mikroturystuki, czyli podróży nie dalszych niż 100 kilometrów od domu. Dla nas żaden problem – od zawsze kochamy kaszubskie pustkowia.

















