Last Month

  I’ve never paid particular attention to the symbolism of January – the first month of the year. I always laughed under my breath at people who were meticulously creating lists of New Year’s resolutions or pompously claiming that the upcoming year would be a breakthrough as that’s exactly what their intuition told them. Fate is perverse as January has become an exceptional month for me. Since it’s slowly coming to an end, I encourage you to check out the photo summary of the last weeks as part of our monthly tradition.

* * * 

   Nigdy nie przywiązywałam szczególnej uwagi do symbolicznego znaczenia stycznia – pierwszego miesiąca w roku. Pod nosem śmiałam się z osób, które z pieczołowitością sporządzały listę noworocznych postanowień albo pompatycznie ogłaszały, że ten rok będzie dla nich przełomowy, bo intuicja im to podpowiada. Los bywa przewrotny, bo styczeń stał się dla mnie wyjątkowym miesiącem. A ponieważ zbliża się już ku końcowi to tradycyjnie zapraszam Was na zestawienie z ostatnich tygodni. 

Tuż po świętach, ale my nadal udajemy, że trwają w najlepsze. Rodzinnym spotkaniom nie było końca. Żegnamy choinkę ;). 1. To najpiękniejszy tort jaki widziałam! // 2. Niby huragany nie zdarzają się na tej części kontynentu… // 3. Sylwestrowe wspomnienia. // 4. Jagody, maliny, mus z białej czekolady… //Tortowa abstrakcja.1. Wiele z Was pytało mnie co to za marka zagościła w styczniu na jednym z Instastory, więc uprzedzając Wasze pytania – czapka i sweter są z Edited. // 2. Przepis na pyszne placuszki znajdziecie w ostatnim wpisie. // 3. Te szare dni na początku stycznia… // 4. W drodze z Warszawy… //Kilka kilometrów od Sopotu.Remont nie jest rzeczą, za którą przepadam, ale w tym jednym przypadku było!! Tu przygotowujemy się do położenia boazerii ściennej od FOGE (znajdziecie też w Castoramie).1. Francuskie śniadanie. // 2. Trzy godziny później i boazeria już jest! // 3. Moje piękne morze. // 4. W końcu śnieg i trochę mrozu. //Kokosowa nowość w mojej łazience czyli naturalna maska do włosów marki Botanicum. Przywraca blask i bardzo ułatwia rozczesywanie. No i ten super zapach!A tu inny kosmetyk do włosów – Negin, przepraszam! 1. Wystarczy cieszyć się z małych rzeczy. // 2. Wiele z Was uznało, że to właśnie ten sweter, jest zimowym ulubieńcem z MLE Collection. // 3. W końcu, po wielu pochmurnychi dniach, pojawiło się niebieskie niebo! I humor od razu lepszy. // 4. Przy kawie zawsze pracuje się najlepiej. //Książka, którą widzicie na zdjęciach powyżej to "Rok uważnego życia" autorstwa De Kwant Jocelyn, która jest prawdziwą biblią dla zabieganych. Jeśli w pośpiechu pędzicie przez każdy dzień, to ta książka pozwoli Wam na chwilę "stanąć w miejscu" i cieszyć się małymi rzeczami. 1. Mój codzienny makijaż. // 2. Lubię, gdy budzi mnie słońce.  // 3. Mój piękny Gdańsk… // 4. Portos musi wypróbować, czy nowy dywan nadaje się do spania.  //Sporo z Was prosiło, aby powtórzyć nazwy kosmetyków, których użyłam do makijażu przy tym stories. A więc: róż – CHANEL "Joues Contraste" odcień 430, żel do brwi – CHANEL "Le gel sourcils" transparent, tusz do rzęs – CHANEL "Le volume revolution", rozświetlacz CHANEL "Le lion"".
„Gdańsk dzieli się dobrem.” P.A.1. Kto nadmucha balony? // 2. Bo pozowanie leży w jego naturze. // 3. Spacer, czy to w ogrodzie, czy w lesie, zawsze jest dla Portosa największą radością. // 4. Zdrowo i smacznie. Nie zapomnijcie o wiórkach kokosowych, słonym karmelu i orzechach pekan! Brownie life. 

Czekając na powrót zimy.

Niby tak zimno, a tyle gorącej miłości wokół. Spokojnego wieczoru!

***

Pielęgnacja pod specjalnym nadzorem. Czego nauczyło mnie ostatnich kilka miesięcy?

   Over the last few months, I had so many more important things on my mind than choosing an appropriate face cream, but owing to a hail of questions concerning the changes in my everyday skincare, I’ve decided to sum up a few issues that seem to me the most important when it comes to women in a particular state.   

   Even though I’m trying to approach everything with a pinch of salt and not get involved in the paranoia that warns about everything (on numerous occasions it happened that someone absolutely discredited one product only to back out later), but only a few pieces of advice from “instamothers” and the bone-chilling analysis of cosmetics available on the market were enough to make me lose my head and go into a short-lived panic mode – in the back of my head I still have the story about the popular yellow lip balm whose ingredients come from our DNA and change its compositions causing havoc in our bodies. It sounds slightly funny and frightening at the same time…  

   I’m not going to claim that “this product really works” or “ it’s really important to remember about that and that” or “if you are pregnant, you need to forget about that and that” as I don’t feel a specialist in the topic – however, since you’re asking, I’m obediently answering. I’ll mostly stick to specific studies which were a guideline for me as I stopped believing in pseudoscientific articles a long time ago. I need to stress that the remaining remarks are my subjective assessment.

1. Visible veins and cuperosis  

   It is one of the changes on my skin that I was expecting – before, I had a slight tendency to cuperosis, but at some point all veins or spider veins started to look as if my skin was transparent. Allegedly, it is totally normal when you are pregnant, but I had never heard about this particular skin problem before. I wasn’t planning on changing my face cream (to avoid overreacting and changing my entire life), but after a few weeks, I decided to test a cream that was supposed to strengthen couperose skin. I chose the one by a Polish natural brand “Szmaragdone Żuki”.  

   Allegedly, your first impression is the most important – “Szmaragdowe Żuki” got a point at the very beginning, or rather when the parcel with the cosmetics appeared at my doorstep. The products come in glass containers that can be re-used. The brand doesn’t use any additional packages and packaging films. The order is delivered in fully biodegradable cardboards filled with eco-friendly starch-based packaging peanuts sealed with a paper tape on eco-friendly glue.  

   After around three weeks, the face cream had slightly decreased the veins that were especially visible around my eyes. No new veins appeared on my face so the cream is either really effective or my skin decided to spare me additional worries if I’ve got other things on my mind ;).

* * *

   W ostatnich miesiącach miałam na głowie mnóstwo ważniejszych spraw niż odpowiedni wybór kremu, ale ze względu na ogromną liczbę pytań z Waszej strony dotyczących zmian w mojej codziennej pielęgnacji, postanowiłam podsumować kilka kwestii, które wydają mi się najistotniejsze w przypadku kosmetyków dla kobiet w odmiennym stanie. 

   Niby staram się podchodzić do wszystkiego z dystansem i nie dawać się wciągnąć w paranoję przestrzegającą przed wszystkim (zbyt wiele razy nacięłam się na to, że w jednym miesiącu ktoś bezwzględnie zakazywał jakiegoś produktu, aby później się z tego wycofywać), ale wystarczyło kilka rad od „instamatek” i mrożących krew w żyłach analiz kosmetyków dostępnych na rynku, abym trochę straciła głowę i wpadła w chwilową panikę – z tyłu głowy wciąż brzęczy mi historia o popularnym żółtym balsamie do ust, którego składniki przenikają ponoć do naszego DNA i zmieniają jego układ, powodując oczywiście spustoszenie w organizmie. Brzmi trochę śmiesznie i strasznie zarazem…

   Nie mam zamiaru twierdzić, że „ten produkt naprawdę działa” albo „to bardzo ważne, aby pamiętać o tym” czy „jeśli jesteście w ciąży to musicie zrezygnować z tego i tego” bo nie czuję się specjalistką w tym temacie – skoro jednak pytacie to posłusznie odpowiadam. Będę jednak posługiwać się przede wszystkim konkretnymi badaniami, które dla mnie samej były drogowskazem, bo w pseudonaukowe artykuły od dawna już nie wierzę. Zaznaczam, że pozostałe uwagi to moje subiektywne oceny.

1. Widoczne i pękające naczynka.

   To jedna ze zmian na skórze, której się nie spodziewałam – miałam wcześniej delikatną skłonność do pękających naczynek, ale w którymś momencie wszelkiego rodzaju żyłki czy pajączki zaczęły wyglądać tak, jakby moja skóra właściwie była przeźroczysta. Podobno w ciąży to całkowicie normalne, ale wcześniej nie słyszałam akurat o tym problemie skórnym. Nie planowałam zmieniać kremu do twarzy (w myśl zasady, aby nie przesadzać i nie wywracać całego życia do góry nogami), ale po paru tygodniach postanowiłam przetestować krem, który miał za zadanie wzmocnić cerę naczynkową. Wybrałam ten od polskiej naturalnej marki „Szmaragdowe Żuki”.

   Podobno pierwsze wrażenie jest najważniejsze – „Szmaragdowe Żuki” dostały plusa już na samym starcie, a właściwie w momencie, w którym paczka z kosmetykami przekroczyła próg mojego domu. Produkty są w szklanych opakowaniach, które mogą być ponownie użyte. Nie wykorzystuje się dodatkowych pudełek, ani folii opakowaniowych. Zamówienie dostarczane jest w kartonach całkowicie biodegradowalnych, wypełnionych ekologicznymi skrobiowymi piankami, zaklejonych papierową taśmą na ekologicznym kleju.

   Krem po około trzech tygodniach zmniejszył delikatnie żyłki, które były widoczne zwłaszcza wokół oczu. Nie pojawiały się też już żadne nowe naczynka, więc krem jest albo bardzo skuteczny, albo moja skóra uznała, że nie będzie mi już dostarczać więcej zmartwień skoro mam inne sprawy na głowie ;).

Zestaw do cery naczynkowej od Szmaragdowych Żuków. Czyli ACHILLEA krem do cery normalej i mieszanej oraz Eliksir AESCULUS do cery naczynkowej i z trądzikiem. Przetestowałam przede wszystkim ten pierwszy produkt (ten drugi być może przyda mi się za kilka tygodni gdy stan mojej skóry się pogorszy) i mogę go śmiało polecić. Chętnych do przetestowania uprzejmie informuję, że mam dla Was 10% rabatu na cały asortyment Szmaragdowych Żuków – wystarczy użyć kod MLE w trakcie dokonywania zakupu. Oferta ważna do 25 stycznia, więc się śpieszcie!

2. The greatest body care fraud of all times – anti-stretch mark cream.  

   Apply the cream onto your skin twice a day and buy the most expensive one – my friends were gravely warning me. Stretch marks are the most frequent mementos of pregnancy that we face – they haunt more than half of white women (the darker the skin colour, the more frequent the stretch marks).  

   The problem is that none of the studies haven’t proved that applying “a special anti-stretch mark cream” prevented the stretch marks from appearing more than any other body balm, oil, or cream. Of course – you don’t have to belie me, but you can read this article written by a doctor. Nicole Sochacki-Wójcicka’s blog, more widely known as Mama Ginekolog [Mother Gynaecologist] is a very good place to verify your assumptions concerning pregnancy and superstitions concerning it.  

   Getting back to the crux of the matter – you should apply a cream, and, of course, it shouldn’t be any product, but the cream that we choose doesn’t have to be aimed at fighting stretch marks. Over the last few months, I went through a great number of jars and bottles with eco-creams and ointments and, fortunately, I was able to avoid the problem of stretch marks, but my mum was also able to avoid it, and gens are seemingly the key factor here.  

   Now, I’m using body oil by EENYMEENY. The producer says that it’s a fully natural cosmetic that is safe for use from the very beginning of a child’s life and for women during pregnancy, childbirth, and breastfeeding. The oil doesn’t contain any fragrance compositions, and its fragrance is an outcome of the natural ingredients used during its production. It stays on your skin only for a short period of time – that’s why it’s appropriate for atopic skin, skin with eczema, and allergy-prone skin. It can also be used for massage. It contains almond, linen, kukui nut, and chamaemelum nobile extracts. I should also add that it doesn’t sting or sensitise our skin and that’s a lot in case of tight and oversensitive skin.

* * *

2. Największe pielęgnacyjne oszustwo wszech czasów, czyli krem na rozstępy.

   Smaruj ciało kremem przeciwko rozstępom minimum dwa razy dziennie i kup ten najdroższy – grzmiały moje koleżanki. Rozstępy to najczęstsza nieestetyczna pamiątka po ciąży, z którą się borykamy – dotyczy ponad połowy kobiet białej rasy (im ciemniejszy kolor skóry tym rozstępy pojawiają się częściej).

   Problem polega na tym, że żadne badanie nie udowodniło, że smarowanie się „specjalnym kremem na rozstępy” w jakikolwiek sposób może się przyczynić do ich powstrzymania bardziej niż każdy inny balsam do ciała, olejek czy krem. Oczywiście – mi możecie nie wierzyć, dlatego odsyłam do artykułu przygotowanego przez lekarza. Blog Nicole Sochacki-Wójcickiej, znanej szerszej publiczności jako Mama Ginekolog to w ogóle dobre miejsce, aby zweryfikować swoje przekonania dotyczące ciąży i zabobonami z nią związanymi.

   Wracając do meritum – smarować się trzeba i oczywiście nie byle czym, ale produkt, który wybierzemy nie musi być przeznaczony stricte do walki z rozstępami. Ja w ciągu ostatnich kilku miesięcy zużyłam naprawdę sporo słoików i butelek z ekologicznymi smarowidłami do ciała i na szczęście problem rozstępów mnie nie dotknął, ale nie dotknął również mojej mamy, a geny mają tu podobno kluczowe znaczenie.

   Teraz używam olejku do ciała marki EENYMEENY. Producent mówi, że jest to kosmetyk całkowicie naturalny i bezpieczny do stosowania już od pierwszego dnia życia dziecka oraz dla kobiety w okresie ciąży, połogu i karmienia. Olejek nie zawiera kompozycji zapachowej, a jego zapach wynika z zastosowanych surowców naturalnych i krótko utrzymuje się na skórze – między innymi dlatego jest odpowiedni do pielęgnacji skóry atopowej, objętej egzemą i skłonnej do alergii. Nadaję się również do masażu. Zawiera olej migdałowy, lniany, kukui i wyciąg z rumianku rzymskiego. Dodam jeszcze, że nie szczypie nie uczula, nie podrażnia, a to w przypadku mocno naciągniętej i nadwrażliwej skóry już dużo.

Miałam wątpliwości czy przerzucać się z balsamu w słoiku na olejek, bo do tej pory uważałam, że olejki nie są do końca łatwe w użyciu. Długo się wchłaniają, brudzą ubranie i wylewają się z butelek, ale ten od EENYMEENY jest naprawdę idealny. To uniwersalny produkt do codziennej pielęgnacji skóry przyszłej mamy i dziecka.

3. No sun?  

   In a way: yes. Out of fear of discolouration, I’ve forgone sunbathing when it came to my face all together, but I was sunbathing with the use of an eco sun block (for example, available at Phenome). Of course, I made sure to avoid overheating (here, you’ll find the article where you can read about the topic and learn why). Later, a few times I used a spraying self-tanner as my skin was very pale (it also could decrease the visible veins on my face that I mentioned above). However, I changed the way of preparing my body slightly – I didn’t use a scrub on my stomach as the skin in that area was too delicate.

* * *

3. Zero słońca?

   W pewnym sensie: tak. Z obawy przed przebarwieniami całkowicie zrezygnowałam z wystawiania twarzy, ale opalałam ciało po użyciu filtru ekologicznego (dostępny na przykład od Phenome). Oczywiście dbałam o to, aby się nie przegrzać (tu link do artykułu, w którym przeczytacie więcej na ten temat i dowiecie się dlaczego). W późniejszych miesiącach kilka razy użyłam samoopalacza w spray'u, bo moja skóra była bardzo blada (to pomogło też trochę zniwelować widoczne na twarzy naczynka, o których pisałam wcześniej). Zmieniłam jednak trochę sposób przygotowania ciała – nie nakładałam peelingu na brzuch, bo skóra była na nim zbyt delikatna.

Peeling to też dobra okazja do tego, aby poświęcić chwilę na masaż dłoni, ramion, nóg i stóp. Ja wybrałam oczywiście naturalny kosmetyk, czyli nasz polski Bodyboom. Peeling kawowy "energetyczny grejpfrut" wygładza, nawilża, redukuje cellulit. Pobudzające i odżywcze działanie kawy robusty wpływa na krążenie krwi. W skład wchodzi sól himalajska, olej arganowy, olej makadamia i olej ze słodkich migdałów. Mam dla Was kod rabatowy o wysokości 20% na cały asortyment w sklepie bodyboom na hasło "makelifeeasier" ważny aż do końca stycznia!  (Rabat nie łączy się z innymi promocjami i kuponami rabatowymi).

4. Dermatological treatments and treatments at beauty salons.  

   Online, you can easily find a list of cosmetic treatments that are forbidden during pregnancy, but it's always worth asking our cosmetologist whether a given treatment is 100% safe for us. Or the other way round – it’s a great idea to assume that even if a harmful effect on pregnancy or child hasn’t been proven, it doesn’t mean that there’s no impact whatsoever. Especially if the treatment involves breaking the skin barrier.  

   I rarely went to get my fingernails done as I always assumed that such pleasure is a waste of time and money – I was more eager to do it at home and rarely opted for it. You’ve probably already heard about the carcinogenic UV lamps, but the classic manicure also holds certain perils – using tools that haven’t been disinfected can be tragic in its outcome. Therefore, I would avoid random places and spots at shopping malls – regardless of whether you are pregnant or have children or are planning on having them. Unfortunately, even if a cosmetologist takes out her tools from a characteristic medical envelope, it doesn’t give us certainty that they were disinfected in an appropriate way. Disposable gloves and applying disinfecting gel on one’s hands are fundamental elements.  

   For a few years, I’ve been quite regularly undergoing dermapen treatment, owing to which the state of my skin has improved considerably and the number of pimples has started to finally decrease. However, it is one of those treatments where the barrier of our skin is broken – so I had to forget about it. Lasers (for hair removal, rejuvenating, etc.) and, of course, all treatments involving any type of anaesthesia are also forbidden while pregnant (and breastfeeding). Thus, I invested in a biological cosmetic and used it once in a while to replace the treatments that were previously a daily bread for my face. I chose a long-lasting moisturising mask from Biologique Recherche, as I already tested some of their products and was really satisfied with the results.

* * *

4. Zabiegi u dermatologa i w gabinecie kosmetycznym.

   W internecie z łatwością można znaleźć listę zabiegów kosmetycznych zakazanych w ciąży, ale warto też każdorazowo pytać naszego kosmetologa, czy aby na pewno dany zabieg jest w stu procentach bezpieczny. Albo inaczej – lepiej założyć, że nawet jeśli nie dowiedziono negatywnego wpływu danego zabiegu na kobietę lub dziecko, to nie oznacza, że takiego wpływu nie ma. Zwłaszcza jeśli w trakcie jego trwania w jakikolwiek sposób naruszana jest bariera skóry.

   Rzadko kiedy chodziłam na manicure, bo z założenia szkoda mi na to czasu i pieniędzy – wolałam robić to sama w domu i decydować się na ten zabieg tylko od święta. O rakotwórczych lampach utwardzających hybrydę pewnie już słyszałyście, ale w klasycznym manicure również może czaić się niebezpieczeństwo – wycinanie skórek narzędziami, które nie zostały odpowiednio zdezynfekowane może doprowadzić do fatalnych skutków. Omijałabym więc – niezależnie od tego czy jesteście w ciąży, czy macie już dzieci, czy dopiero je planujecie – przypadkowe miejsca i wyspy w supermarketach. Niestety, nawet jeśli kosmetyczka wyciąga narzędzia z charakterystycznej medycznej koperty nie daje nam to pewności, że zostały one zdezynfekowane w odpowiedni sposób. Podstawą są też jednorazowe rękawiczki i nałożenie dezynfekującego płynu na nasze ręce.

   Od dobrych kilku lat, dosyć regularnie, poddawałam się zabiegowi dermapen, dzięki któremu stan mojej skóry znacznie się poprawił, a liczba wyprysków w końcu zaczęła się zmniejszać. To jednak jeden z tych zabiegów w którym bariera skóry zostaje przerwana – musiałam więc o nim zapomnieć. Lasery (do depilacji, odmładzające i tak dalej) i oczywiście wszystkie zabiegi które wymagają jakiegokolwiek znieczulenia również są w ciąży (i w okresie karmienia) zakazane. Zainwestowałam więc w kosmetyk biologiczny i stosowałam co jakiś czas, zamiast zabiegów, do których wcześniej przyzwyczaiłam swoją twarz. Wybrałam długotrwale nawilżającą maskę od marki Biologique Recherche, bo wcześniej używałam już innych produktów tej marki i byłam bardzo zadowolona.

Biologique Recherche to francuska marka, która dostarcza wysokojakościowe kosmetyki biologiczne już 40 lat. Twórcami firmy był lekarz, biolog oraz fizjoterapeuta (Philippe, Yvan oraz Josette Allouche). Co roku Biologique Recherche zbiera nagrody na całym świecie oraz pojawia się w zestawieniach topowych kosmetyków profesjonalnych i w rankingach na najlepsze zabiegi kosmetyczne. Produkty tej marki znajdziecie w sklepie Topestetic (mają bardzo bogatą ofertę trudno dostępnych produktów oraz możliwość kontaktu z kosmetologiem np. przez czat na stronie sklepu).

5. Eco-hair.  

To finish off, something for green products lovers. I didn’t introduce any major changes when it comes to hair. However, lately, I received a parcel from KEVIN MURPHY and I just wanted to describe their idea for eco-friendly packaging in a few words. In 2019, KEVIN.MURPHY will introduce packages produced from materials recycled from ocean waste plastics (OWP) onto the market. What’s vital, the Australian brand forewent the two-year exclusivity on the technology of ocean waste plastics so that other brands can follow in their footsteps. The company will be the first cosmetic brand in the world to implement such a solution.

* * *

5. Eko-włosy.

   Na koniec coś dla ekologicznych pasjonatów. Nie zmieniłam jakoś szczególnie pielęgnacyjnych przyzwyczajeń w przypadku włosów, ale otrzymałam ostatnio paczkę od marki KEVIN MURPHY i chciałam tylko w kilku słowach opisać ich pomysł na ekologiczne opakowania. Od 2019 roku KEVIN.MURPHY wprowadzi na wszystkie rynki opakowania wyprodukowane z materiałów z recyklingu oceanicznych śmieci (OWP). Co istotne, australijska marka celowo zrezygnowała z dwuletniej wyłączności na technologię przetwarzania OWP, aby inne marki mogły pójść jej śladem. Firma będzie pierwszą na świecie w branży kosmetycznej, która wdroży takie rozwiązanie. 

Najlepsze kosmetyczne hity roku 2018

   Over the last twelve months, I tested at least thirty different cosmetic brands. Due to the fact that I’ve already recommended many products on the blog, I always try to approach the assessment meticulously. To be sure whether a given cosmetic has all the properties stated on the package, I use it in accordance with the instructions provided by the producer and I avoid mixing brands over that period of time. In such a way, I try to test a given product for approximately three to four weeks. If I don’t use the whole product during that time and it was good, I go back to it, for example, when another one turns out to be a total dud. Over the last year, I used the greatest number of scrubs and face masks. The second place went to face creams, and the third place went to face gels / face foams. I don’t use many makeup cosmetics so I rarely decide to make a review of them, but over the past year a few makeup hits were able to really spark.  
   That’s why it’s time for a brief summary of well-tried and tested cosmetics from the previous year. Most of them can be found in Rossmann, Hebe, or Douglas stores. Only some of them were ordered online or purchased in a brand store as they were worthwhile. My ranking was dictated mostly by effectiveness, availability, and price. These are my cosmetic hits of 2018:

* * *

   Przez ostatnie dwanaście miesięcy przetestowałam co najmniej trzydzieści różnych marek kosmetycznych. Ponieważ wiele produktów polecam Wam później na łamach tej strony, to staram się zawsze skrupulatnie podchodzić do ich oceny. Aby mieć pewność czy dany kosmetyk jest zgodny z obiecywanym efektem, używam go zgodnie z zaleceniami producenta i w tym czasie nie mieszam marek. W ten sposób staram się testować daną rzecz około trzech, czerech tygodni. Jeśli nie zużyję w tym czasie całego kosmetyku, a był dobry, wracam do niego na przykład kiedy jakiś inny okazuje się kompletnym niewypałem. Przez ostatni rok najwięcej zużyłam peelingów i masek do twarzy. Na drugim miejscu znalazły się kremy do twarzy, a na trzecim żele/ pianki do mycia twarzy. Nie używam wielu kosmetyków do makijażu, tym samym rzadko decyduję się na ich recenzję, ale w ciągu roku kilku perełkom udało się zabłysnąć.
   Czas więc na małe podsumowanie wypróbowanych przez mnie kosmetyków w minionym roku. Większość z nich znajdziecie w Rossmannie, drogeriach Hebe czy Douglasie. Tylko niektóre z nich zamawiałam przez internet lub wyszukiwałam w firmowym sklepie, bo były warte takiej fatygi. W moim rankingu kierowałam się przede wszystkim skutecznością, dostępnością i ceną. Oto moje kosmetyczne hity roku 2018:

1. Best face cream

When choosing the best face cream, I decided to follow a few criteria. I was trying to mostly find a golden mean between effectiveness and price. It’s not a big deal to find a face cream that works but costs PLN 1000. I’d be pleased to prepare a post about more expensive products, but today I’d rather focus on cosmetics that aren’t overrated and that are affordable, easily accessible, and, of course, effective. Apart from the appearance of your skin after the application, I also assessed the absorption time and the way the makeup looks on top of it. Taking this into consideration, the first place went to Bielenda "Botanic Formula” with hemp oil and saffron. Despite the fact that in my test I wasn’t focusing on the natural ingredients used in this face cream, Bielenda won’t disappoint you in this matter as well – as many as 98% of ingredients are of natural origin. 

2. Best face and makeup removal gel

Another product that got its place in the ranking is a face gel. In this respect, the choice was tough as this year, I had the opportunity to test a few and each of them was similar when it came to the outcome. My favourite product – Cremorlab Refreshing Cleansing Gel – stood out with its composition. It is based on T.E.N. thermal water which contains 10 rare minerals: selenium, germanium, potassium, zinc, vanadium, calcium, manganese, copper, and sodium. Apart from that, the cosmetic nicely cleanses your face and is extremely delicate. It has a gel texture so you don’t have to shake it before use (like in case of foam products). It’s easy in use – it has a feeder like a liquid soap so it’s enough to press it once to get some product on your hands. Such solutions are the best when I’ve got my palms in foundation and I don’t really have to struggle with the package (or smutch it) to get them washed. The gel is available, among others, in Douglas – the cost is PLN 129 for 150 millilitres.

* * *

1. Najlepszy krem do twarzy
Wybierając najlepszy krem do twarzy postanowiłam kierować się kilkoma kryteriami. Starałam się przede wszystkim znaleźć złoty środek między skutecznością a ceną. To żadna sztuka znaleźć krem, który działa, ale kosztuje 1000 złotych. Z przyjemnością przygotowałabym dla Was wpis o produktach z najwyższej półki, ale dziś wolę polecić kosmetyk, który jest nieprzereklamowany, niedrogi, łatwo dostępny i oczywiście skuteczny. Poza wyglądem skóry po aplikacji, oceniałam też jego szybkość wchłaniania i to jak prezentuje się na nim makijaż. Pod tymi względami najwyżej uplasował  się krem Bielenda "Botanic Formula” z olejem z konopi i szafranem. I mimo tego, że w moim teście nie skupiałam się na naturalnym składzie, to Bielenda w tym temacie również nie zawodzi – aż 98% składników jest pochodzenia naturalnego.  

2. Najlepszy żel do mycia twarzy i demakijażu

Kolejnym produktem, który umieściłam w zestawieniu, jest żel do mycia twarzy. Tutaj wybór był trudny, bo w tym roku miałam okazję testować ich kilka i każdy sprawdzał się podobnie. Mój faworyt – Cremorlab Refreshing Cleansing Gel – wyróżnia się składem, bo bazuje na wodzie termalnej T.E.N.,  która zawiera 10 rzadkich minerałów: selen, german, magnez, potas, cynk, wanad, wapń, mangan, miedź, sód. Poza tym kosmetyk dobrze oczyszcza skórę, a przy tym jest wyjątkowo delikatny. Ma konsystencję żelową, więc nie trzeba nim potrząsać przed użyciem (jak w przypadku pianek). Jest prosty w użyciu – ma dozownik jak mydło w płynie, więc wystarczy raz przycisnąć, aby kosmetyk znalazł się na dłoniach. Najbardziej doceniam takie rozwiązanie, gdy mam brudne od podkładu ręce i żeby je umyć nie muszę mocować się z opakowaniem (ani go brudzić). Żel kupimy między innymi w Douglasie – koszt to 129 złotych za 150 mililitrów.

3. Best weapon for removing blemishes

If your issue is blemishes or – just like in my case – one zit immediately leads to inflammation that always leaves a red spot, you need to get this product. The set Yasumi "Med Box Whitening" contains five ampoules, a mask, and a brush. The standard treatment lasts ten days, doesn’t waste our time, and we don’t have to avoid other people during it – our skin doesn’t peel off and you can apply makeup easily (it’s best to familiarise yourself with a how-to video here). My favourite outcome is after the “whitening” ampoule – our complexion is brightened and small veins and scars disappear. I always have a little bit of it with me so that I can use it immediately when I see an incoming zit. That’s how I prevent blemishes from appearing on my face. The whole set costs PLN 79, but the ampoules can be purchased separately for PLN 17. Yasumi cosmetics are available in Hebe drugstores, in Yasumi cosmetic salons, and online.

* * *

3. Najlepsza broń w usuwaniu przebarwień

Jeśli macie problem z przebarwieniami albo – tak jak w moim przypadku – jeden wyprysk prowadzi od razu do stanu zapalnego, po którym zawsze zostaje czerwony ślad, to ten produkt musi znaleźć się w waszej kosmetyczce. W zestawie Yasumi "Med Box Whitening" jest pięć ampułek, miseczka i pędzelek. Standardowo kuracja trwa dziesięć dni, nie zabiera nam czasu i nie trzeba w trakcie jej stosowania unikać ludzi – nie schodzi po tym skóra i można się normalnie malować  (najlepiej zapoznać się z filmikiem instruktażowym tutaj). Ja najbardziej lubię efekt po ampułce „Whitening” – cera jest po niej rozświetlona, a w dodatku zanikają naczynka i małe blizny. Odrobinę tej ampułki zawsze mam przy sobie, żeby w razie pojawienia się wyprysku od razu zapobiec przebarwieniu. Cały zestaw kosztuje 79 złotych, ale ampułki można też kupić osobno po 17 złotych za sztukę. Kosmetyki Yasumi są dostępne w drogeriach Hebe, w salonach kosmetycznych Yasumi i przez stronę internetową marki.

4. Best body scrub

My favourite body cosmetic of all is body scrubs – I use them a lot as I use a self-tanner throughout the year and it requires appropriate exfoliation. My online loot MIYA "mySOSscrub” gets its place in the ranking (it is available here). It has perfect compositions – it is 99.6% natural. It exfoliates epidermis with the use of a mix of salt and sugar – it’s important as the plastic microbeads present in most body scrubs are harmful for environment and our health. This product smells of raspberry and coconut, and its use is pure pleasure. It can be used by pregnant women as well. For 200 grams, you’ll pay less than PLN 40.

* * *

4. Najlepszy peeling do ciała

Ze wszystkich rodzai kosmetyków pielęgnacyjnych najbardziej lubię peelingi do ciała – używam ich sporo, bo przez cały rok stosuję samoopalacz, który wymaga dokładnego złuszczania skóry. W zestawieniu ląduje łup z Internetu MIYA "mySOSscrub" (można go też kupić – tutaj). Ma znakomity skład – aż w 99,6% naturalny. Naskórek złuszczamy solą połączoną z cukrem – to ważne bo plastikowe mikrogranulki znajdujące się w większości peelingów są szkodliwe dla środowiska i naszego zdrowia. Ten produkt pachnie maliną i kokosem, więc jego używanie jest czystą przyjemnością. Mogą go stosować także kobiety w ciąży. Za 200 gramów trzeba zapłacić niecałe 40 złotych.

Teraz wszystkie kosmetyki Hello Body możecie kupić z 20 procentową zniżką – wystarczy pod koniec zakupów użyć hasła „MLE” (promocja łączy się z przecenionymi produktami).

5. Best face mask

I’ve been using this face mask every weekend for some time, and there’s more than half of the package left. It’s very efficient, and it seems that the skin starts to absorb it immediately after the application. If you decide to buy it, I recommend taking a photo before and after the application – the difference will be visible with the naked eye. Pay special attention to the area around your nose – the Hello Body "Coco Wow” mask  is perfect for cleansing pores. It is characterised by particularly rich composition. It is vegan, alcohol-free, silicone-free, paraben-free, and microplastics-free. What’s important – it isn’t tested on animals.

* * *

5. Najlepsza maska do twarzy

Tej maseczki używam od jakiegoś czasu w każdy weekend, a mam jeszcze ponad połowę opakowania. Jest bardzo wydajna, a po nałożeniu ma się wrażenie, jakby skóra ją piła. Jeśli się na nią zdecydujecie, proponuję zrobienie sobie zdjęcia przed i po aplikacji – różnice będą widoczne gołym okiem. Koniecznie zwróćcie uwagę na okolicę nosa – maska Hello Body "Coco Wow” bardzo dobrze radzi sobie z oczyszczaniem porów. Ma też wyjątkowo bogaty skład, jest wegańska, nie zawiera alkoholu, silikonów, parabenów ani mikroplastików. Co ważne – nie jest testowana na zwierzętach.

6. Best brush

This year, it was the first time that I decided to purchase a professional eye makeup brush. I chose a medium size, typical for applying eye shadows by MAC. I was able to get it quite recently during Black Friday, when everything was discounted by 25%. The difference between that one and my old brush is crushing – even the colour of eye shadows is different (lighter). Besides, the eye shadows don’t crumble and are easier to blend on the eyelid. My eyes really started to look different. Maybe I’m not skilled in this topic, but if you are searching for a new brush, I can easily recommend that one.

7. Best eye shadows

Eye shadows are those cosmetics that I never finish (you can also count in nail polishes and lipsticks). However, there’s a small exception, namely the basic bronze palette by Chanel „Les 4 Ombres", 08 Clair-obscur (I once read that Polish women love bronze colours the most when it come to Europe). I love this product – eye shadows have ideal pigmentation (that is medium – I don’t like if they are strong and difficult to remove), they don’t crumble, and are very durable and efficient. It is my second palette, the previous one was enough for more than a year of everyday use. The one that you can see in the picture is already a few months old and, as you can notice, it will last for a very long time.

* * *

6. Najlepszy pędzel

W tym roku pierwszy raz zdecydowałam się na zakup profesjonalnego pędzla do makijażu oka. Wybrałam średni rozmiar, typowy do nakładania cieni marki MAC. Zdobyłam go niedawno podczas  akcji Black Friday, kiedy wszystko było przecenione o 25%. Różnica między moim starym pędzlem a tym, jest kolosalna – nawet kolor cieni jest inny (jaśniejszy). Poza tym cienie się nie kruszą i łatwiej rozcierają na powiece. Moje oczy naprawdę zaczęły wyglądać inaczej. Może nie jestem bardzo biegła w tym temacie, ale jeśli szukacie nowego pędzla, to ten mogę polecić z czystym sumieniem.

7. Najlepsze cienie do powiek

Cienie do powiek są tymi kosmetykami, których prawie nigdy nie dokańczam (zaliczam do tego grona też lakiery do paznokci i pomadki). Jest jednak mały wyjątek, a mianowicie podstawowa paleta odcieni brązu od Chanel „Les 4 Ombres", kolor 308 Clair-obscur (kiedyś przeczytałam, że Polki najbardziej ze wszystkich kobiet w Europie kochają brązy na powiekach). Uwielbiam ten produkt – cienie mają idealną pigmentację (czyli średnią – nie lubię jak są mocne i trudne do zmycia), nie kruszą się i wystarczają na bardzo długo. To jest już moja druga paletka, poprzednia starczyła mi na ponad rok przy codziennym stosowaniu. Tę widoczną na zdjęciu mam już parę miesięcy i jak sami widzicie, jeszcze na długo mi wystarczy.

8. Best highlighter

A highlighter is the biggest novelty in my makeup bag. Recently, I’ve purchased a set of two ampoules of an Australian brand Becca for PLN 79 in Sephora. The brand specialises in highlighting and allegedly it has been unrivalled in this field. Both highlighters are in Opal, but the liquid has considerably greater pigmentation and you need to be really careful with it – especially if you’ve got light complexion. After finishing the samples, I’ll buy the powder version as it is slightly cheaper and gives a more delicate effect. If it wasn't for the price, I would probably buy both versions, but it would amount almost to PLN 300. Despite that fact, I’m thrilled by their quality and effect – the brand will stay with me for long!

9. Best blush

Bobbi Brown blush "Shimmer Brick" has been with me for a very long time and I use it on an everyday basis. What’s interesting, it is also one of the few blushes that don’t result in a rash or burning cheeks (I’m prone to allergy). I value it for being durable and giving a great effect on the skin. It can be easily applied and spread on the cheek and stays for a whole day without the need for any touch-ups. It contains shimmery particles and provides you with an additional brightening effect. It is extremely efficient – most of the above-mentioned products are characterised by this advantage, but this blush takes the first place in this respect. Despite its high price (PLN 225), I still think that it is money well spent.

10. I wanted the last product to be picked by you. You should definitely write in the comments what’s your favourite cosmetic of the previous year. I’ll be eager to already start testing new products!

* * *

8. Najlepszy rozświetlacz

Rozświetlacz jest najnowszym produktem w mojej kosmetyczce. Niedawno kupiłam w zestawie dwie próbki australijskiej marki Becca za 79 złotych w Sephorze, która specjalizuje się w rozświetlaniu i podobno pod tym względem nie ma sobie równych. Obydwa rozświetlacze mają odcień Opal, ale ten płynny ma dużo ciemniejszą pigmentację i trzeba z nim uważać – zwłaszcza przy jasnej cerze. Po wykończeniu próbek kupię wersję pudrową, bo jest trochę tańsza i nadaje delikatniejszy efekt. Gdyby nie cena to pewnie skusiłabym się na obydwie wersje, ale byłby to koszt prawie 300 złotych. Mimo to jestem zachwycona ich jakością i efektem – ta marka zostanie ze mną na długo!

9. Najlepszy róż

Róż Bobbi Brown "Shimmer Brick" jest już ze mną bardzo długo i używam go codziennie. Co ciekawe, jest to też jeden z niewielu róży, po którym nie mam wysypki ani wypieków (mam skłonność do alergii). Cenię sobie go za to, że jest bardzo trwały i świetnie wtapia się w skórę. Ładnie rozprowadza się na policzku i pozostaje na nim niemal cały dzień bez potrzeby poprawiania makijażu. Zawiera błyszczące drobinki, więc daje dodatkowy efekt rozświetlenia. Jest niezwykle wydajny – większość z wyżej wymienionych produktów może pochwalić się tą zaletą, ale ten róż zdobywa w tym aspekcie pierwsze miejsce. Pomimo wysokiej ceny (kosztuje 225 złotych) uważam, że są to dobrze „zainwestowane” pieniądze.

10. Chciałabym aby ostatni produkt na tej liście został wybrany przez Was. Koniecznie napiszcie w komentarzach, jaki jest Wasz faworyt minionego roku. Z chęcią zacznę już testować nowe produkty!

Instagram vs. prawdziwe życie

 

 

CHANEL NO 5 RED – Last minute gift

CHANEL has decided to celebrate Christmas in an exceptional way this year. At the best perfumeries, you can now find Chanel N°5 in a limited red bottle. The characteristic square bottle designed in 1921, despite its austere appearance, is a timeless symbol of luxury. For really fussy women who desire the best.

* * *

Marka CHANEL postanowiła w tym roku obchodzić Święta Bożego Narodzenia w wyjątkowy sposób. W najlepszych perfumeriach można teraz znaleźć Chanel N°5 w limitowanej czerwonej butelce. Charakterystyczny kwadratowy flakon, zaprojektowany w 1921 roku to, mimo swojego ascetycznego wyglądu, nieprzemijający symbol luksusu. Dla naprawdę wybrednych kobiet, którą pragną tego co najlepsze.

Jak sporządzić idealną listę zadań i zakupów na święta – poradnik świątecznej łamagi…

 

  Some time ago, Kantar Millward Brown company carried out research commissioned by PayPal concerning the Christmas stress and habits. The respondents of the questionnaire came from 10 European countries. Poles were the ones who turned out to be the most stressed out nation when it comes to Christmas shopping (more than 34%). It seems that we get stressed out mostly because we postpone the purchase of Christmas gifts until the last few days before Christmas – only 7% solves this problem at the beginning of December. Were we to add the fear of not being able to find an appropriate gift (68%) or the concern that the gift won’t be enjoyed by the recipient (56%), we’d get a ticking bomb that would easily go off when it comes into contact with crowded shopping malls, queues in the shops, and traffic jams on the streets. And this is only one of the elements of Christmas preparations.  

   Therefore, the first thing to deal with is the Christmas gifts – since we are so stressed about them, it’s best to solve the problem as fast as possible. I recommend not to leave packing them until before Christmas Eve as usually it takes longer than we’ve planned (not to mention that we can run out of tape that is nowhere to be found on that particular day). It’s best to plan larger cleaning tasks for the two upcoming weekends, but plan them only for one day so that you don’t feel that you’re wasting your free time. This year, Christmas Eve is on Monday, but if we’ve got the possibility to leave work earlier, it’s best to plan the shopping on the preceding Thursday – the shopping will be quicker as we’ll avoid the Saturday crowds. Owing to that, we can postpone decorating our houses until the last moment and simply treat it as pleasure.  

   Christmas time is one of the most important holidays of the year for many of us. We love decorating the Christmas tree, hanging lights on the balcony, waiting impatiently for the first snow, and finally, we’ve got some time to spend it with our nearest and dearest. However, it doesn’t change the fact that during the few weeks preceding the relaxation period, we often think about all of the things that can go wrong. There are so many things that I’ve forgotten. There are so many things that I won’t have time to do…  

   There are only 12 days left until the Christmas Eve, and if you feel that a warning lamp is already on in your head, take a deep breath and instead of losing your head, prepare a thorough action plan.

* * *

   Jakiś czas temu firma Kantar Millward Brown przeprowadziła badania na zlecenie PayPal o bożonarodzeniowym stresie i zwyczajach. Odpowiedzi na ankiety udzielali mieszkańcy 10 europejskich krajów. To Polacy okazali się najbardziej zestresowanym narodem, jeśli chodzi o świąteczne zakupy (aż 34%). Wygląda na to, że stresujemy się przede wszystkim dlatego, że zostawiamy kupno świątecznych prezentów na ostatnią chwilę – tylko 7% z nas załatwia ten temat już na początku grudnia. Jeśli dodamy do tego strach przed nieznalezieniem odpowiedniego podarku (68%) lub obawę, że się nie spodoba (56%) mamy tykającą bombę, która po kontakcie z zatłoczonymi centrami handlowymi, kolejkami w sklepach i korkami na ulicach bardzo łatwo może wybuchnąć. A to przecież tylko jeden z elementów świątecznych przygotowań.

   Na pierwszy ogień powinny pójść więc sprawy związane z prezentami – skoro ich kupno stresuje nas najbardziej, lepiej szybko mieć to z głowy. Proponuję też nie zostawiać ich pakowania do Wigilii, bo zwykle zajmuje nam to więcej czasu niż założyłyśmy (nie mówiąc już o tym, że w trakcie może nam zabraknąć na przykład taśmy klejącej, której tego dnia już nigdzie nie znajdziemy). Większe porządki dobrze zaplanować na dwa kolejne weekendy, ale wybrać tylko po jednym dniu, tak by nie czuć, że zmarnowaliśmy czas wolny. Wigilia w tym roku wypada w poniedziałek, ale jeśli mamy możliwość urwania się z pracy, lepiej zaplanujmy zakupy na poprzedzający ją czwartek – pójdzie nam szybciej, bo unikniemy sobotnich tłumów. Dzięki temu dekorację domu możemy zostawić sobie na ostatnią chwilę i potraktować ją jako przyjemność.

   Boże Narodzenie dla wielu z nas jest najważniejszym świętem w roku. Uwielbiamy ubierać choinkę, rozwieszać lampki na balkonie, z niecierpliwością czekamy na pierwszy śnieg i w końcu mamy chwilę na to, żeby spędzić czas z najbliższymi. Nie zmienia to jednak faktu, że w ciągu kilku tygodni poprzedzających ten czas relaksu, nie raz zdarza mi się myśleć o tym, jak wiele rzeczy może się jeszcze nie udać. O jak wielu rzeczach zapomniałam. Na jak wiele rzeczy nie znajdę czasu…

   Do kolacji Wigilijnej zostało nam tylko 12 dni i jeśli czujecie, że wasz zapalnik już się pali, weźcie głęboki oddech i zamiast działać w szale i na oślep, przygotujcie porządny plan działania.

Gifts  

I can imagine that you’ve already got most of the gifts for your nearest and dearest (or at least you know exactly what things to buy or prepare). We usually got some issues with gifts for people that we don’t really know that well. I’ve created a list in case of Christmas with an uncle whom you’ve seen twice so far, your brother’s new girlfriend (about whom you were informed two days before Christmas Eve), or a very distant relative on aunt Krysia’s side (an aunt who always has something for me, and I don’t even know her name). The best to choose in such a situation are useful little somethings. Here, you’ve got a description of gifts that will spark a genuine smile without hitting your pockets too much.

* * *

Prezenty

Domyślam się, że prezenty dla najbliższych macie już w większości z głowy (albo przynajmniej dokładnie wiecie, co chcecie kupić lub zrobić). Problemem zwykle są upominki dla osób, których nie znamy tak dobrze. Tę listę stworzyłam na wypadek świąt spędzanych z wujkiem widzianym dwa razy w życiu, z nową dziewczyną brata (a o której istnieniu dowiedzieliście się dwa dni przed Wigilią) lub żoną kuzyna mamy od strony cioci Krysi, która zawsze ma coś dla mnie, a ja nie pamiętam nawet jej imienia. Najlepsze w takich wypadkach są przydatne drobiazgi. Oto spis uniwersalnych prezentów, które wywołają szczery uśmiech bez przesadnego naginania naszego budżetu.

Widoczna na zdjęciu herbata to mieszanka czarnej herbaty i suszonego ananasa. Od dziś do 23 grudnia cały asortyment ze strony Sir Adalbert's Tea można kupić o 15% taniej – podczas zakupów wystarczy użyć hasła „mle15”.

Tea – it has something noble to it and will be useful for anyone. Especially if we take the effort to get a unique product, that is a blend that is weighted out by hand and sold in a tea shop (we can find them at most shopping malls). You can write a special dedication, e. g. “for magical winter evenings” on the package. It’s even easier to order such a tea online to avoid the tiring crowds of people. My favourite shop is Sir Adalbert's Tea. On their website, you’ll find numerous exceptional high-quality blends.

Candles – a little something that always makes you smile. It is a very neutral present that can be given to anyone. I most often buy them at TKMaxx and H&M Home.

* * *

Herbata – ma w sobie coś szlachetnego i każdemu się przyda. Zwłaszcza jeśli postaramy się o wyjątkowy produkt, czyli ręcznie odważoną mieszankę sprzedawaną w herbaciarniach (znajdziemy je w większości galerii handlowych). Na opakowaniu można napisać specjalną dedykację np. „na magiczne zimowe wieczory”. Jeszcze łatwiej jest zamówić taką herbatę przez internet pozostając w trybie unikania męczących tłumów. Mój ulubiony sklep to Sir Adalbert's Tea. Na ich stronie znajdziecie mnóstwo wyjątkowych mieszanek o wysokiej jakości.

Świeczki – niby nic, a zawsze cieszy. To bardzo neutralny prezent, który można podarować każdemu. Ja najczęściej kupuję je w TKMaxx i H&M Home.

Kalendarze od Marty Zbierskiej z MAKY Creation i Oli Zielińskiej z Papierów Wartościowych.

Kalendarz – to najlepszy moment na podarowanie takiego prezentu, w końcu za chwilę rozpoczyna się nowy rok. Długo szukałam nowego organizera dla siebie, bo przyznam, że masówki ze sklepów papierniczych nie do końca mi się podobały. Dlatego bardzo ucieszyłam się z mikołajkowego prezentu od męża. Kalendarz widoczny na zdjęciu jest wspólnym projektem dwóch autorek – Marty Zbierskiej z MAKY Creation i Oli Zielińskiej z Papierów Wartościowych.

Bilety do kina – a raczej specjalne vouchery to świetny pomysł, jeśli kogoś nie znamy zbyt dobrze. Obdarowana osoba sama sobie wybierze termin i film.

Skarpetki ze zdjęcia to produkt polskiej marki Hibou Sleepwear.

Socks – in the past it was a ridiculed gift, but it’s a real bull’s-eye now. The market is full of so many beautiful and funny socks that there isn’t a single person who wouldn’t enjoy such a gift. It’s worth searching for socks that are packed in beautiful boxes. Mine are from one of my favourite stores Hibou Sleepwear, the socks are of great quality and are made of 85% cotton.

Christmas baskets – they hide many surprises. We can opt for a safe universal set or a personalised version – for example, with natural products, dedicated for men, or for a wine connoisseur.

Board game – if we know that we’ll be meeting with our family or another couple by the Christmas tree, I buy a board game as one larger gift. There are the safe classic board games like Scrabble, Monopoly (in a few different versions), or Taboo and 5 seconds guaranteeing hours of laughter. I often choose my beloved Settlers from Catan – I hope that we’ll be playing together after the supper.

* * *

Skarpetki – kiedyś z takiego prezentu kpiono, dziś to prawdziwy hit. Na rynku dostępnych jest tak dużo pięknych i zabawnych skarpetek, że chyba nie ma osoby, która nie ucieszyłaby się z takiego upominku. Warto rozejrzeć się za zestawami pakowanymi w piękne pudełka. Mój pochodzi z jednego z moich ulubionych sklepów Hibou Sleepwear skarpetki są bardzo dobrej jakości w ich skład wchodzi, aż 85% bawełny.

Kosze świąteczne – mają w sobie pełno niespodzianek. Możemy postawić na bezpieczny, uniwersalny zestaw lub spersonalizowaną wersję – np. z produktami naturalnymi, „męskimi” albo dla konesera win.

Gra planszowa – jeśli wiem, że przy choince spotkam się z rodziną lub parą, kupuję im grę jako jeden większy prezent. Są bezpieczne klasyki typu „Scrabble”, „Monopoly” (w kilkunastu różnych wersjach), gwarantujące godziny śmiechu „Taboo", „5 sekund”. Ja często wybieram ukochanych „Osadników z Catanu" – liczę na to, że po kolacji wszyscy sobie pogramy.

Decorating the house

– Do a stocktake in your Christmas decorations. Usually, each year we tend to forget ourselves window shopping and we fill our shopping baskets with Christmas balls and lights because we think we don’t have them at home. In the meantime, our storage place or the bottom of our wardrobe are already hiding three boxes with decorations of this type. While preparing to write today’s post, I went through old Christmas photos on the blog and owing to that I recalled that I’ve got a star-shaped lamp that is hidden so deep that I managed to buy two new ones. That’s why you should go through each pendant, light set, wreath, and place them in one spot – you’ll be surprised at the number of new items that you really need (light batteries? tealights?).

– If you need a trick for a quickly prepared Christmas interior, you should invest in LED lights and conifer trees sprigs (you can use those that will fall from the Christmas tree during transport or when placing it in the holder). Placing wireless lights on sprigs allows to leave them in all spots. If your budget allows for additional shopping, pillow cases for sofa pillows will leave the best impression (the ones visible in the photo can be found here and here). It’s totally enough to decorate the house. Here, you can see my pinterest inspirations. If you haven’t got enough decorations, it’s very fortunate – after all, December evenings aren’t encouraging us to take walks so it’s time for some family creativity. Together with Julcia, we’ve prepared colourful paper Christmas chains, and we’ll be decorating gingerbreads on the weekend. Later, we’ll close them in glass jars and allow our eyes to enjoy them (I wonder how long they’ll last).

– Get inspired – browse, search, and  don’t be afraid to buy. When it comes to the topic of kitchen decorations, you are free to do anything. It is our space so if you like some of the decorations in photos, you can create identical ones. This year, I’ve decided to create paper Christmas balls for my Christmas tree. You can find a video that will show you everything here.

– When it comes to the tree type, you can choose from Caucasian fir, white spruce, and traditional spruce. The first tree type is the most expensive and the last tree type is the most affordable one. However, does the price guarantee durability? Firs can really stand a very long time, even up to two months, but we can never be sure. We can always increase the chances – first of all, check out the needles during the purchase – the vibrant green colour, elasticity, and lack of discolouration (also on the trunk) are a proof of freshness. Trees will lose the smallest number of needles in rooms without floor heating and at the temperature of 20-22ºC. Of course, the Christmas tree should be placed away from heat sources.

– I encourage you to buy trees in pots – you can always replant them in your garden and enjoy the fact that the trees are producing oxygen. The one that I planted a few years ago has already outgrown my husband’s height. Let’s remember to ask about the time that the Christmas tree has spent in the pot. If it has been repotted lately, you should back out. It’s better to have certainty that the roots will adjust to the new place. An interesting initiative is hiring Christmas trees – you will get the tree for Christmas and then the tree leaves your abode on the 6th of January – http://wypozyczalniachoinek.eu/.

* * *

Przystrojenie domu

– Zrób remanent w świątecznych ozdobach. Zwykle co roku dajemy się skusić sklepowym wystawom i wkładamy do koszyka kolejne bombki, łańcuchy i lampeczki, bo wydaje nam się, że akurat tego nie mamy. Tymczasem w pawlaczu, piwnicy albo dnie szafy są już trzy pudła takich ozdób. Przygotowując się do napisania dzisiejszego wpisu przejrzałam stare zdjęcia świąteczne na blogu i dzięki temu przypomniało mi się o lampce w kształcie gwiazdki, która jest tak głęboko schowana, że zdążyłam już kupić dwie nowe. Dlatego wyciągnijcie każdy wisiorek, zestaw światełek, wieniec i zgrupujcie je w jedno miejsce – pewnie zdziwicie się jak niewiele nowych rzeczy potrzebujecie (baterie do lampek? świece do świeczników?).

– Jeśli potrzebujecie patentu na błyskawiczne świąteczne wnętrze, zainwestujcie w ledowe lampki na baterie i gałęzie iglaków (możecie wykorzystać te, które odpadną z choinki w trakcie transportu albo wstawiania jej do stojaka). Oświetlenie zielonych gałązek bezprzewodowymi łańcuszkami pozwala ustawić je w każdym miejscu. Jeśli Wasz budżet pozwoli na dodatkowe zakupy, to poszewki na kanapowe poduszki zrobią najlepsze wrażenie (widoczne na zdjęciu znajdziecie tu i tu). To zupełnie wystarczy, aby przystroić dom. Tutaj możecie zobaczyć moje inspiracje na pintereście. Jeśli ozdób będzie wam mało, dobrze się składa – w końcu grudniowe wieczory nie zachęcają do spacerów, dlatego to najlepszy czas na rodzinną twórczość. My z Julcią zrobiłyśmy już łańcuchy z kolorowego papieru, a weekend zabieramy się za dekorowanie pierniczków. Potem zamkniemy je w szklanych słoikach i pozwolimy, by cieszyły oczy (ciekawe jak długo wytrzymają).

– Inspiruj się – podglądaj, przeglądaj, śmiało kopiuj. W temacie przystrajania domu wszystko jest  dozwolone. To nasza przestrzeń, więc jeśli spodoba nam się jakaś ozdoba ze zdjęcia, możemy wykonać sami identyczną. W tym roku postanowiłam zrobić swojej choinkowe bombki z papieru. Filmik instruktażowy znalazłam tutaj.

– Jeśli chodzi o rodzaj drzewka, do wyboru mamy najczęściej jodły kaukaskie, świerki srebrzyste i świerki tradycyjne. Te pierwsze są najdroższe, ostatnie najtańsze. Czy cena gwarantuje nam wytrzymałość? Jodły faktycznie potrafią wytrzymać w domu nawet dwa miesiące, ale gwarancji nigdy nie mamy. Możemy jednak zwiększyć szanse – po pierwsze obojętnie od gatunku dobrze obejrzyjmy igły przy zakupie – o świeżości świadczy soczysty zielony kolor, elastyczność i brak przebarwień (także na pniu). Najmniej igieł powinno posypać się w pokojach bez ogrzewania podłogowego z temperaturą 20-22 stopnie Celsjusza. Oczywiście choinka powinna stać daleko od źródeł ciepła.

– Zachęcam też do kupowania drzewek w doniczkach – można je potem zasadzić w ogródku i cieszyć się z tego, że produkują tlen. Ta, którą zasadziłam kilka lat temu, przyjęła się i przerosła już mojego męża. Pamiętajmy, aby zapytać, jak długo choinka jest w donicy – jeśli usłyszymy, że to świeżynka niedawno przesadzona to nie kupujcie jej. Lepiej mieć pewność, że korzenie zaklimatyzowały się w nowym miejscu. Ciekawą inicjatywą jest wypożyczalnia choinek – drzewko do nas przyjeżdża na święta, a po 6 stycznia jest odbierane – http://wypozyczalniachoinek.eu/.

Preparing meals

– We, Poles, love to eat on Christmas and we can’t imagine the Christmas table without traditional dishes. Most of them are really time-consuming. Polished borsch requires, for example, fish broth and stewed beetroot. A home-based dumplings factory is a task that will take you up to a whole day (and take the whole kitchen space), even though preparing them together is a wonderful tradition. Not only should herring in vinegar be prepared a few days earlier, you need to first soak the fish for a few hours, and find fresh herring beforehand. Of course, an expert housewife will say that it’s no big deal, but those who are characterised by worse culinary organisation will be stuck by the cookware forever if they make preparing all twelve dishes their goal. Simple dishes include Greek-style fish (frying the fish + cooking the vegetables – recipe here), vegetable salad (simple and quick recipe here), mushroom soup (recipe here), or cookies.

– Let’s choose places that we know well for Christmas shopping – we’ll find appropriate products much quicker. I’ve got one way to get the Christmas shopping done – I limit the list to 30 products and then divide the list by two. I do the shopping after work before getting Julia from school. I’d rather divide it into two visits as taking all of that shopping from my car makes me look like Kevin who went on a shopping spree with his father’s credit card. Browsing through the food stores is essential as it can save us much space, stress, and money – we’ll avoid duplicating products (another box of rice or gherkins) that hid somewhere at the end of the drawer or cupboard. Placing everything that we’ve got on the kitchen counter will help us to plan the menu and to create the shopping list.

– Let’s prepare only dishes that we really enjoy. Let’s forget about meals that don’t make our mouth water when we imagine them. It doesn’t matter if something is a tradition if it ends up in the trash after a few days anyway. You don’t like carp? Prepare trout. You don’t have to eat dumplings with sauerkraut and mushrooms, you can always prepare dumplings with potato and cottage cheese stuffing, you feel sick at the mere thought of dried fruit kompot, you can replace it with strawberry kompot.

Christmas is a time when it’s really difficult for us to avoid the December haste, but owing to an appropriate approach, organisation, and mostly written plan, you can slightly tame this period of time. I wish you beautiful and calm Christmas among your beloved nearest and dearest and many delicacies on the Christmas table. Maybe you’ve got some SOS tricks for the last days before Christmas Eve?

* * *

Przygotowanie potraw

– My, Polacy, w święta kochamy jeść i nie wyobrażamy sobie stołu bez tradycyjnych potraw. Większość z nich jest niezwykle pracochłonna. Dopracowany barszcz wymaga np. wywaru z ryby i podsuszonych wcześniej buraków. Domowa produkcja pierogów to zajęcie na cały dzień  (i zabiera całe miejsce w kuchni), choć ich wspólne lepienie jest wspaniałą tradycją. Śledzie w occie nie dość, że powinny być robione kilka dni wcześniej, to samo ich moczenie trwa kilka godzin, a wcześniej trzeba jeszcze znaleźć gdzieś świeżego śledzia. Oczywiście wprawna gospodyni powie, że to nic takiego, ale osoby o gorszej kuchennej organizacji utkną przy garach na wieki, jeśli postawią sobie za cel przygotowanie wszystkich dwunastu potraw. Bardzo prosta jest za to ryba po grecku (smażenie ryby + gotowanie warzyw – przepis tutaj), sałatka jarzynowa (prosty i szybki przepis tutaj), zupa grzybowa (przepis tutaj) czy ciasteczka.

– Na przedświąteczne zakupy wybierajmy miejsca, które bardzo dobrze znamy – o wiele szybciej znajdziemy potrzebne towary. Ja na takie duże zakupy mam jeden sposób – spis produktów ograniczam do 30 pozycji i dzielę listę na pół. Zakupy robię po pracy, przed odebraniem Julii ze szkoły. Wolę podzielić to na dwa dni, bo zabieranie wszystkiego z auta na raz powoduje, że wyglądam, jak Kevin, który zaszalał z kartą kredytową swojego taty. 
Przegląd zapasów to punkt konieczny, który pomoże zaoszczędzić nam sporo miejsca, stresu i pieniędzy – unikniemy dublowania produktów (kolejnego pudełka z ryżem lub słoika z korniszonami), które ukryły się na końcu szuflady lub szafki. Wystawienie na blat wszystkiego, co mamy, ułatwi nam zaplanowanie menu i stworzyć listę zakupów.

– Przygotujmy tylko to, co naprawdę lubimy. Zapomnijmy o daniach, o których nie myślimy z cieknącą ślinką. Co z tego, że coś jest tradycją, jeśli po kilku dniach musi wylądować w koszu. Nie przepadacie za karpiem? Zróbcie pstrąga. Nie ma przymusu jedzenia pierogów z kapustą i grzybami, na stole mogą zagościć ruskie, a jeśli kogoś na samą myśl o kompocie z suszu mdli, po co się męczyć, niech kompot z truskawek zajmie jego miejsce.

   Święta to czas, kiedy nie do końca da się uniknąć grudniowej bieganiny, ale dzięki odpowiedniemu podejściu, zorganizowaniu i przede wszystkim spisanemu planowi można ten czas odrobinę oswoić. Życzę Wam pięknych i spokojnych świąt w gronie tych, których kochacie oraz wielu smakołyków na wigilijnym stole. A może Wy macie jeszcze jakieś ratunkowe triki na ostatnie chwile przed pierwszą gwiazdką?

Last Month

   Today at night, first snow fell in Sopot. We’d been waiting for it slightly longer than in other places around Poland. Yet, I see that it won’t last even until this evening – it’s a pity that we need to wait for a snowball fight until later! There are few weeks ahead of us until Christmas – I’m curious wherther you’ve already started with first preparations and whether you are planning some new Christmas dishes this year, and maybe you’re still stuck in November with your thoughts?

   Check out the photo summary from the last few weeks – I hope that I was able to capture the ambiance of the autumnal Sopot and bring about a little bit of Chrstmas atmosphere!

* * *

   Dziś w nocy spadł w Sopocie pierwszy śnieg. Czekaliśmy na niego nieco dłużej niż w pozostałych zakątkach Polski, ale widzę, że nie dotrwa nawet do wieczora – jaka szkoda, że wojnę na śnieżki trzeba odłożyć na później! Przed nami kilka tygodni do Świąt Bożego Narodzenia – jestem ciekawa czy ruszyłyście już z pierwszymi przygotowaniami, czy planujecie w tym roku nowe potrawy na wigilijny stół, a może wciąż jesteście myślami w listopadzie? 

  Gorąco zapraszam Was na zestawienie z ostatnich kilku tygodni – mam nadzieję, że udało mi się uchwycić nastrój jesiennego Sopotu i wprowadzić już odrobinę świątecznej atmosfery!

1. "Poddaję się". // 2. Dzień Niepodległości. // 3. Długie spacery i walka z wiatrem. // 4. Mój bezpieczny kąt przy łóżku. //Listopadowy Sopot. Te pustki mogą w niektórych wzbudzać przygnębienie, ale według mnie jest po prostu pięknie. Tak się składa, że gotuję i piekę głównie wieczorami i popołudniami, gdy jest już całkiem ciemno i zdjęcia w mojej kuchni wychodzą fatalnie. Najczęściej uwieczniam więc śniadania, ale i o tym zwykle zapominam. Na śniadanie najczęściej robię coś w rodzaju polskiej wersji modnych "bowli". Bazą jest jogurt naturalny, a dodatki zależą od tego, co mam akurat w lodówce. Tu wersja zimowa, czyli podduszone jabłka z ogrodu teściowej, cynamon, płatki migdałów, orzechy laskowe i miód spadziowy. Pokruszyłabym jeszcze na wierzch trochę herbatników bezglutenowych, gdybym tylko miała je w spiżarce.Przepis na ciasto Santiago i moje książkowe rekomendacje to najpopularniejszy wpis minionego miesiąca. Pękam z dumy, bo wiele z Was go przetestowało, a efektami dzieliło się na Instagramie. Bardzo się cieszę, że przepis się sprawdził!A tu zdjęcie, które nigdy nie wylądowałoby na Instagramie ;). Szukam sposobów na przyrządzanie czerwonego mięsa, bo muszę jeść je teraz częściej niż zwykle. I kolejna nasza śniadaniowa przekąska. Jogurt, płatki migdałów, świeża gruszka, cynamon, syrop klonowy i suszona żurawina. Prawda, że zdrowo?Sztorm nad Bałtykiem. 1. U niektórych już Święta – ja wstrzymuję się do szóstego grudnia ;). // 2. To był moment… // 3. Gdy masz taki dzień jak ten, ale ktoś robi dobry uczynek i zabiera cię na śniadanie. // 4. Już ich nie ma – teraz czas na śnieg! //Power girls! Moja pierwsza listopadowa wizyta w Warszawie.  W piątek do oferty MLE Collection wejdzie ostatni produkt z tej kolekcji… 1. W drodze. // 2. Dobrze, że w domu obowiązuje taki "dresscode". // 3. Ten sweter przy pierwszej dostawie wyprzedał się w ciągu godziny. Teraz ten ciepły jak kołdra bestseller znów jest na stanie// 4. I chwila relaksu. Co teraz czytacie? //Taki pakiet na zimę to jest coś. Wiecie, jak lubię pokazywać Wam polskie marki ekologiczne, a myślę, że tej jeszcze nie znacie. Kosmetyki Alkemie urzekły mnie swoim składem i ładnymi opakowaniami. Marka korzysta wyłącznie z surowców pochodzących ze zrównoważonych, ekologicznych źródeł. Z całego zestawu przetestowałam już maskę i krem na noc – żadnych zastrzeżeń!Kot i drzewo, czyli trochę mniej straszna dynia.  1. Sok z buraka… // 2. Portos czeka aż w końcu będzie mógł "pobawić się" tym wieńcem. // 3. Sweter w alpejskie wzory ze stuprocentowej wełny merynosowej ogrzeje największego zmarźlucha. //Fotografia przeżywa ostatnio prawdziwy renesans i pewnie wiele z Was planuje kupić fotograficzne gadżety na święta. W związku z "black friday", mam dla Was super promocję! Jeszcze do 30 listopada (do północy) możecie skorzystać z rabatu promocyjnego od marki OLYMPUS! To jest aż 25% rabatu na wszystkie aparaty PEN: E-PL9, E-PL8 I PEN F, (akcesoria oraz obiektywy STANDARD I PREMIUM). Pełna lista obiektywów objętych akcją rabatową znajduje się tutaj (wyjątkiem są obiektywy PRO). Wystarczy, że użyjecie kodu „olymle” (koniecznie napisane małymi literami). Udanych zakupów!1. Mój ulubiony odcień czerwieni. // 2. Portos przygotowuje się do sezonu "morsów". // 3. Wysyłacie bliskim tradycyjne kartki? Ja dodaję je zwykle do upominków. // 4. Uwielbiam ten sweter! //Może to trochę za wcześnie aby powiedzieć, że "Święty Mikołaj przybywa do miasta" ale rozpakowując paczkę od kuriera z naszym nowym płaszczem trochę tak się czułam. Byłam pewna, że zawładnie Waszym sercem tak jak moim, ale nie spodziewałam się, że tak szybko się wyprzeda! Zostało nam dosłownie siedem sztuk z rozmiaru S, pod koniec tygodnia pojawi się jeszcze kilka sztuk z każdego rozmiaru. Idealna książka na jesienną melancholię. W "Atlasie Szczęścia" Russel Helen zawiera zasady szczęścia każdej kultury z osobna. Chcecie pokonać strach? Pokonajcie go jak Islandczycy, którzy mają przeświadczenie, że wszystko się jakoś ułoży. Pogubiliście się w życiu? Zobaczcie, jak w tej sytuacji radzą sobie Chińczycy, którzy szukają swojego xìngfú – celu, który nada działaniom głębszy sens. Zbyt wiele spraw na głowie? Z pomocą przyjdą Włosi i opanowana przez nich do perfekcji sztuka słodkiego nicnierobienia, czyli "dolce far niente". Podoba mi się też to, jak została wydana! Portos nie zjadł tego dnia śniadania, więc na spacerze zaopatrzył się w bagietkę (to oczywiście żart – nie ma możliwości, aby Portos nie zjadł śniadania). Wygląda zabawnie, ale prawda jest taka, że trzeba na niego (i na każdego psiaka) bardzo uważać – pies wywącha i połknie wszystko, a konsekwencje mogą być bardzo groźne. 

Ta wełniana boss manka z szylkretowymi guzikami to kolejna propozycja od MLE Collection. Uwielbiam nosić ją z golfem i czarnymi rurkami. 

Wracamy ze świątecznych weekendowych zakupów. Wciąż nie mam większości prezentów! Ta bluza to coś, czego potrzebowałam! Świetnie pasuje do czerni i jest ciut dłuższa niż ta, którą mam już w szafie. W HIBOU Essentials pojawiło się kilka nowości, w których znajdziecie właśnie to beżowe cudo ze zdjęcia. I kolejny wyjazd do Warszawy w tym miesiącu. 

Do tak pięknie przystrojonego biura aż miło wpadać! Szkoda, że nie moje ;)). W Warszawie przygotowywałam zdjęcia, które pokażę Wam już w piątek – cieszę się, że zimowa kolekcja MLE już prawie za nami ;). 

Kolejny powrót do domu i lekarstwo na moją bezsenność. Dziękuję MOYEPortos wprawdzie nie ma umowy o pracę, ale razem obmyślamy strategię firmy i planujemy kolejne plenery na sesje zdjęciowe. Gdy tylko nauczy się wystawiania faktur dostanie obiecany awans. Nie wiem kiedy znów do niej wskoczę, ale naprawdę fajnie było dla Was przygotowywać ten wpis ;P. Wiele z Was pyta o moją zastawę, która pojawia się czasem na zdjęciach. To Sansoucci od Rosenthala. Oczywiście w wersji vintage, bo ta nowa zupełnie do mnie nie przemawia. Już od kilku lat zbieram talerzyk po talerzyku – mam już prawie kompletny serwis obiadowy, do deserowego jeszcze sporo brakuje. Szukam głównie na Allegro albo pchlich targach. Coroczna tradycja, czyli udział w warsztatach Pracowni Florystycznej Narcyz w Gdyni. To jedno z moich ulubionych miejsc w Trójmieście. Znajdziecie tam niebywały wybór kwiatów, iglaków, ostrokrzewów, naturalnych ozdób i wszystkiego co można sobie wymarzyć.  Nie macie wrażenia, że ta poduszka z przodu bardzo przypomina Portosa? Miłego wieczoru!

***