Kurczak na ostro z prażonymi mielonymi orzeszkami.

Skład:

400 g filetów z piersi kurczaka

150 g orzeszków ziemnych (nie solonych)

2 zielone papryki

2 łyżeczki oleju sezamowego

garść kiełków soi

1 mała czerwona papryczka chili

ryż/ makaron do podania

1-2 łyżki sosu sojowego (jasnego)

sos:

200 ml bulionu z kurczaka

1-2 łyżki sosu sojowego (jasnego)

2 starte ząbki czosnku

1 łyżeczka startego imbiru

1 łyżeczka cukru 

szczypta soli

 

A oto jak to zrobić:

1. Mięso z piersi kurczaka kroimy w kostkę i smażymy na rozgrzanym woku/patelni pokropionym olejem sezamowym. Max. 6-7 minut, tak żeby mięso nie było za twarde. Możemy doprawić sosem sojowym. Odstawiamy.

2. Orzechy ziemne prażymy na patelni, aż zbrązowieją a następnie 3/4 z nich miksujemy na gładko. Zieloną paprykę kroimy w podłużne plastry, a papryczkę chili na drobne plasterki. Smażymy warzywa na rozgrzanym woku/patelni 2-3 minuty, dodajemy usmażonego kurczaka, a następnie wlewamy bulion oraz starty czosnek, sos sojowy, cukier i imbir. Podgrzewamy sos, nie doprowadzając do wrzenia. Dodajemy zmielone orzechy ziemne, kiełki soi oraz pozostałe orzechy w całości. Doprawiamy solą.

3. Możemy podać ze smażonym ryżem lub makaronem sojowym.

   

Kroimy warzywa w podłużne plasterki.

Smażymy kurczaka na rozgrzanym woku/patelni.

Prażymy orzechy ziemne, które później zmiksujemy na gładką masę.
Do usmażonych warzyw i kurczaka, dodajemy zmielone orzechy, 
a następnie kiełki soi.

Podajemy na gorąco z ze smażonym ryżem lub makaronem chińskim.

Komentarz: Zarówno warzywa jak i mięso smażymy na oleju sezamowym. Sosu sojowego możemy trochę więcej dodać, niż podano w składzie. 

 

 

 

 

Strój dnia!

W tym zestawie czuję się świetnie! Białe spodnie mogłabym nosić od maja do września, a niebieska koszula jest odpowiednia na każdą okazję, do tego moja ukochana torebka z asosa i oczywiście nie można zapomnieć o marynarce z Zary, która powraca tutaj w wielkim stylu! 

spodnie – Terranova

pasek – lumpeks

baletki – Stradivarius

koszula – Abercrombie

marynarka – Zara

torebka – Asos.com

Looking for the summer…

    Mamy już czerwiec, a więc wakacje tuż tuż. Niektórzy zdają ostatnie egzaminy, a inni zbliżają się do zakończenia roku szkolnego. Chyba nie muszę pisać jak bardzo w okresie letnim doceniam miejsce mojego zamieszkania – plażowanie to coś bez czego nie mogłabym żyć. Niezależnie od tego jak zapracowana będę w ciągu najbliższych dwóch miesięcy, to mam zamiar spędzić każdą wolną chwilę na świeżym powietrzu! A tak poza tym to zapraszam Was na jutrzejszą stylizację:) 

PAMIĘTAJCIE! Dziś o 21.00 na Polsacie, możecie obejrzeć "Wyznania Gejszy" – film, który ostatnio polecałam.

Pappardelle z kurkami, pomidorkami koktajlowymi w kremowym sosie.

Skład:

400 g makaronu pappardelle

150 g kurek

2 łyżki masła

3 łyżki jogurtu greckiego

150 g serka topionego, kremowego

1 średnia cebula, drobno posiekana

30 g świeżo startego parmezanu

20 pomidorków koktajlowych, pokrojonych w ćwiartki

250 g wędzonego boczku, pokrojonego w kostkę

pieprz i sól

A oto jak to zrobić: 

1. Gotujemy makaron al dente w dużym naczyniu z wrzącą, osoloną wodą.

2. Na patelni na średnim ogniu rozpuszczamy 2 łyżki masła. Dodajemy kurki i obsmażamy przez 5 minut, aż nabiorą złotawego koloru. Następnie dodajemy boczek oraz cebulę i również doprowadzamy do podobnego koloru. Zmniejszamy ogień do minimum i łączymy serek topiony ze smażonymi składnikami. Nieustannie mieszając, stopniowo dodajemy jogurt grecki, smażone kurki a na końcu pokrojone w ćwiartki pomidorki. Łączymy z ugotowanym makaronem. Przed podaniem posypujemy parmezanem.

 

Kurki, boczek i cebulę smażymy na maśle.

Nieustannie mieszając, dodajemy serek topiony

wraz z jogurtem greckim.

Łączymy smażone kurki wraz z sosem, makaronem pappardelle

oraz pokrojonymi w ćwiartki pomidorkami koktajlowymi.

KNOW HOW: Mój makijaż krok po kroku

Nie maluję się codziennie (jeśli wychodzę z domu na pocztę, czy do sklepu nie widzę potrzeby żeby katować swoją skórę), chociaż mój makijaż zajmuje tylko chwilę. Ostrzegam osoby o słabych nerwach – poniżej znajdują się moje zdjęcia bez makijażu:) Efekt, na którym najbardziej mi zależy robiąc makijaż, to przede wszystkim wyrównanie koloru skóry. Mój MAC'uś sprawdza się w tej roli idealnie.

Po nałożeni gąbeczką cienkiej warstwy podkładu w kompakcie, do akcji wkracza róż! Mój jest z Sephory, niestety w trakcie eksploatacji urwało się wieczko, ale i tak sprawdza się idealnie:).

Nakładam go na część policzków, która uwypukla się w trakcie uśmiechu.

Do tego eye-liner…

I gotowe! Zajmuje mi to jakieś 2 minuty, a jak dla mnie efekt jest zadowalający.

"Efekt śpiocha" pokonany!