Dziwne spotkanie:)

Zdjęcia, które były prezentowane dwa dni temu, powstały w trakcie wizyty w moim ukochanym Parku Oliwskim. W Trójmieście jest to chyba najlepsze miejsce do wyciszenia się i poczytania książki (a przy okazji można zrobić piękne zdjęcia:)). 

W czasie relaksu zbliżył się do nas nieznajomy….

Jako miłośniczka zwierząt natychmiast postanowiłam przywołać mruczka, używając  komunikatu " KICI, KICI" zrozumiałego zarówno dla mnie, jak i dla niego.

Odwaga kocura była imponująca, bez żadnych obaw podszedł do mnie zdecydowanym krokiem. Przyznam się szczerze, że byłam nieco onieśmielona tym, w jak szybkim tempie nieznajomy przełamywał lody między nami i skracał dystans…

Skoro już się bliżej poznaliśmy, postanowiłam wnieść trochę radości w życie przyjaznego kocura i pobawić się z nim w polowanie na patyk….

Jak się okazało, zabawa była przednia, a kocur wykazywał wielkie zaangażowanie…

Ponieważ zaciekłość z jaką kocur polował na kawałek drewna wzbudziła mój niepokój, postanowiłam powrócić do wcześniejszego zajęcia – czytania. Nim się obejrzałam, wiedziałam już, że poza wspólnymi zabawami z patykiem, lubimy te same książki…

Nigdy nie wiadamo kogo spotkamy w parku….

Strój dnia!

Witajcie w ten piękny piątkowy poranek!:) Jakie macie plany na weekend? Ja wybieram się dziś na wystawę w moim rodzinnym mieście. Z pewnością pokażę Wam zdjęcia z tego wydarzenia:).

A teraz przedstawiam Wam strój z użyciem sukienki, kupionej na przecenie w Topshop. Nie należy ona do tych kreacji, które podkreślają kobiece kształty, ale według mnie i tak nie ujmuje uroku. Jej wielką zaletą są pięknie ozdobione rękawy, kolor (którego na zdjęciach nie dało się dokładnie ująć, w rzeczywistości jest bardziej błękitna) oraz fason. Kształt trapezu będzie najmodniejszy w nadchodzącym sezonie. Kojarzy mi się on trochę z sukienkami dla małych dziewczynek, ale dla nas ważne jest to, że wyszczupla i wydłuża nogi:).

 

sukienka – Topshop

buty i torebka – Aldo

 

Strój dnia!

Kwieciste wzory na dobre zadomowiły się w mojej szafie. To body już kiedyś przedstawiałam, ale nie w całej stylizacji. Uwielbiam takie wycięcia na plecach, a poza tym nie muszę cały czas wkładać bluzki w spódnicę – pod tym względem body jest niezastąpione.

Ten strój nie wyglądałby dobrze z wystlizowaną fryzurą i mocnym makijażem, a tego dnia  było mi wyjątkowo łatwo z tego zrezygnować:). 

body – Berchka, 59 zl

spódnica – Stadivarius, 45 zł

torebka – Zara, 119zł

sandały – Oysho, 69 zł

Strój dnia!

Z początku wydawało mi się, że prezentowany dziś strój może nadawać się tylko na wieczór (i faktycznie zdjęcia zostały zrobione tuż przed wieczornym spotkaniem), ale tak naprawdę jedynym mocnym akcentem tej kombinacji jest naszyjnik. Po jego zdjęciu strój byłby odpowiedni na każdą okazję (chociaż  straciłby na oryginalności).

Wiem, że nie jest to typowo letni strój, ale po zapoznaniu się z kolekcjami na zimę 2011/2012 mam pewność, że kolory użyte w tej stylizacji będą bardzo modne w nadchodzącym sezonie.

naszyjnik – asos (nikt nie chciał go kupić, co mnie trochę dziwi bo według mnie jest genialny) 8 funtów

bluzka – stara jak świat, kupiona w Mango na przecenie.

spódnica – Mango 124zł (przedstawiałam Wam ją jako zakup dorwany na wyprzedaży, już wiem że będzie bardzo modna tej zimy)

torebka – Zara, kupiona dawno temu, niestety ceny nie pamiętam.

buty – Aldo, 245 zł

kardigan – H&M, 79 zł

 

Niedziela

Weekend był naprawdę cudowny! Od poniedziałku do piątku byłam tak zakręcona, że w niektórych momentach nie wiedziałam nawet jak się nazywam:). Co chwilę pędziłam z miejsca na miejsce, wypijając kolejną kawę. Pomiędzy jednym spotkaniem a drugim wpadałam w totalną panikę myśląc ,że znowu zgubiłam telefon (który po prostu krył się w czeluściach bezdennej torebki) i przeklinałam samą siebie za poranną, absurdalną dycyzję dotyczącą założenia obcasów.

W związku z czym na weekend poza sprzątaniem (niestety kiedyś trzeba to zrobić) nie zaplanowałam prawie niczego:) dzięki czemu był bardzo udany:)

A jak Wam minął ostatni tydzień? Mam nadzieję, że dobrze:)

Ulubione miejsca i wydarzenia w moim mieście – Kino letnie

 

Jest parę takich rzeczy, po których wiem, że właśnie zaczął się najpiękniejszy okres wakacji. Pierwszym sygnałem jest otwarcie mojej ulubionej budki z lodami na gdyńskim bulwarze, w połowie czerwca. W lipcu zawsze czekam na zaproszenie mojej przyjaciółki na półwysep helski, gdzie co roku wyprawia swoje urodziny (jak zwykle nie musiałam czekać długo:)). Jednak prawdziwy, wakacyjny nastrój pojawia się u mnie wtedy, kiedy usłyszę przez przypadek o repertuarze kina letniego, na sopockim molo. Bo gdzie, jak nie na leżaku, przy szumie morskich fal, oglądając kultowe filmy możemy poczuć się jak na wymarzonych wczasach? A często jest to dopiero zapowiedź magicznego wieczoru.

Jeśli więc pojawicie się w Sopocie (lub na zakopiańskich Krupówkach) postarajcie się poświęcić chociaż jeden wieczór na „pójście do kina”:). Uwaga! Bilet to tylko 5,50 zł:).

Ja wybrałam się na kino letnie już parę razy. „Poznasz przystojnego bruneta”, „Autor Widmo” oraz „Księżna” to filmy, które obejrzałam do tej pory. Jestem przekonana, że w repertuarze każdy znajdzie coś dla siebie.

 

Pamiętajcie o tym aby ciepło się ubrać. Wieczorem na molo można naprawdę zmarznąć, więc nawet jeśli uznacie, że jesteście dobrze przygotowani, to weźcie coś jeszcze – niezastąpiony jest koc!

Oglądając te zdjęcia znowu zapragnęłam znaleźć się w tym miejscu. Dziś grają film "Wielki Mike", kto się wybiera?:)