Val Di Fiemme – moje ulubione miejsca

    If I were to choose one place in the world that I'm most happy to revisit, I would choose Val di Fiemme Valley without a second thought. Even though I've visited this place already several times, I wouldn't even think about searching for a new place that would suit a ski trip. This scenic land is situated in the Italian Dolomites and you can find here everything that every fan of winter craze needs. You've asked thousands of questions on why I chose that place on my Instagram account. That's why I decided to shortly describe my thoughts about it and to recommend well-tried attractions in this post.

1. Mountain cuisine  

   Cuisine in that region has a lot to offer for a very simple reason – the area is a blend of Italian, Austrian, and German influences. Such a combination is a guarantee of delicious coffee, wine, and very satiating meals. Most of the mountain chalets will provide us with something unique. When you are finished with skiing for the day, you should try the famous "bombardino" – hot liqueur with whipped cream. Interestingly, when I chose Austria for a ski trip once in my life, literally 200 km away, there wasn't even a single person who knew anything about this drink. As you see, that's indeed a regional delicacy that you won't be able to find anywhere else. The best pizza is served in a mountain lodge on the summit of Alpe Cermis (tested by my whole family). In another mountain lodge in the foothills of Pale di San Martino, which can only be reached by foot, you will have a unique opportunity to try regional cuisine – from meat round potato dumplings with plenty of butter to pappardelle with game. I couldn't forget about the famous Strauben (something between angel wings and doughnuts) that you can eat on the northern slope of Alpe Lusia. If you try it once, you will always come back to Val di Fiemme.  

   On the other hand, if you would like to have a dinner with friends, I recommend an affordable and a really great restaurant near Majestic Hotel in Predazzo – just don't forget to book a table beforehand!

2. Slopes  

   I won't deceive you – I'm far from being a professional skier, both when it comes to my skills and my engagement in the trainings. I like when there are multiple skiing paths to choose from, few people, and when the area is close to the mountain lodge – these are my priorities. However, I can spot the difference between slopes that have been well prepared and those that haven't – you will find plenty of the former in Val di Fiemme. Those of you who would like to ski from eight to five o'clock will surely fall in love with Sellaronda – Europe's largest ski carousel (most ski lifts will require you to have the Dolomiti Superski skipass). Those who want to start their skiing right in front of the hotel will be disappointed – such areas in this region are scarce.   

   Via del Bosco on Alpe Cermis is a curiosity here – a long ski trail running through the woods. You will find a number of designated stops along the way. Each of them features riddles about trees, natural-sized sculptures of animals living in the nearby forests, or specially designated viewpoints. Another ski trail which became a source of numerous anecdotes (both funny and scary) is the famous Piavac on Alpe Lusia. You will find here a signpost saying "only for skilled skiers" at the very beginning of the trail. It is like a red rag to a bull for novices – I haven't met a single person who would try their hand at skiing down the trail after seeing the signpost. I can advise you to think twice because you may become an object of ridicule when you reach the wall, take off your skis, and meekly try to return to the place where you made the wrong decision.

3. Apres ski   

   Val di Fiemme Valley isn't a destination chosen by snobs and celebrities. It isn't as fashionable and popular as Sankt Moritz or Cortina d'Ampezzo, located two and a half hours away, but I treat it as an advantage of this land. Besides, admiring the charms of Cavalese, Predazzo, and my beloved Moena would surely keep you occupied for all the evenings of your trip. If you don't like wandering around mountain towns, you can always pay a visit at a night toboggan chute in Obereggen – I'm sure that you will be delighted. For those who are able to muster a little bit of energy after a long day full of skiing, I recommend "health paths".

 If you have any questions concerning this region, you should definitely write them down in the comments. Have a nice evening!

***

Gdybym miała wybrać jedno miejsce na świecie, do którego wracam najchętniej, to bez namysłu powiedziałabym: dolina Val di Fiemme. Chociaż byłam tam już kilkanaście razy, to nawet przez myśl nie przechodzi mi szukanie nowego miejsca na narciarską wyprawę. Ta malownicza kraina położona jest we włoskich Dolomitach i można w niej znaleźć wszystko, czego potrzebuje miłośnik zimowych szaleństw. Na Instagramie zadawałyście mi mnóstwo pytań o to, dlaczego właśnie to miejsce wybieram, postanowiłam więc w kilku zdaniach opisać Wam moje spostrzeżenia i polecić przy okazji sprawdzone atrakcje. 

1. Kuchnia na szczytach

   Kuchnia w tym rejonie ma nam wiele do zaoferowania z prostej przyczyny – wymieszały się tam wpływy włoskie, austriackie i niemieckie. Taka kombinacja to gwarancja dobrej kawy, wina i bardzo sycących posiłków. Właściwie każde schronisko uraczy nas czymś wyjątkowym. Po skończeniu zjazdów musicie spróbować słynnego "bombardino", czyli gorącego likieru z bitą śmietaną. Co ciekawe, gdy raz w życiu wybrałam się na narty do Austrii, dosłownie dwieście kilometrów dalej, nikt nie słyszał tam o tym drinku, jest to więc naprawdę regionalny przysmak, którego nie uraczycie nigdzie indziej. Najlepszą pizzę zjecie w schronisku na szczycie Alpe Cermis (przetestowane przez całą moją rodzinę). Za to w schronisku u podnóży Pale di San Martino, do którego dojść można tylko pieszo, spróbujecie prawdziwej regionalnej kuchni – od pyzopodobnych knedli z mięsem i dużą ilością masła, po pappardelle z dziczyzną. Nie mogę nie wspomnieć o słynnym Strauben (coś pomiędzy faworkami, a pączkiem), które zjecie w schronisku od północnej strony Alpe Lusia. Kto raz go spróbował, ten już zawsze będzie wracał do Val di Fiemme.

   Jeśli z kolei macie ochotę na kolację ze znajomymi, to polecam Wam niedrogą i naprawdę świetną restaurację przy hotelu Majestic w miasteczku Predazzo – tylko nie zapomnijcie wcześniej zarezerwować stolika!

2. Stoki

   Nie będę Was oszukiwać – daleko mi do zawodowego narciarza, zarówno pod względem umiejętności, jak i zaangażowania w treningi. Lubię, gdy tras jest dużo, ludzi mało, a do schroniska blisko – to moje priorytety. Potrafię jednak dostrzec różnicę pomiędzy dobrze, a źle przygotowanym stokiem – tych pierwszych w Val di Fiemme jest naprawdę pod dostatkiem. Ten, kto chce pojeździć na nartach od ósmej do siedemnastej z pewnością zakocha się w Sellaronda – największej karuzeli narciarskiej w Europie (na większość wyciągów potrzebny jest skipas Dolomiti Superski). Zawiedzeni będą jednak ci, którzy chcą zaczynać zjazdy prosto z hotelu – takich miejsc w tym regionie jest bardzo niewiele. 

   Do ciekawostek zaliczyć można Via del Bosco na Alpe Cermis – długą trasę biegnącą przez las. Wyznaczonych jest na niej kilka przystanków, a na każdym z nich znajdziemy zagadki o drzewach, naturalnych rozmiarów figury zwierząt mieszkających w pobliskich lasach czy specjalnie wyznaczone punkty widokowe. Kolejną trasą, która stała się źródłem wielu anegdot (śmiesznych i strasznych) jest słynny Piavac na Alpe Lusia. Tuż przed jej początkiem ustawiony jest specjalny znak z ostrzeżeniem "tylko dla bardzo dobrych narciarzy". Działa on na nowicjuszy, jak płachta na byka – jeszcze nie spotkałam osoby, która widząc ten napis nie powiedziałaby "ja nie zjadę?! ja nie zjadę?!". Wam radzę się jednak zastanowić, bo możecie stać się obiektem kpin, gdy po dotarciu do ścianki, ściągniecie narty i potulnie spróbujecie wrócić do miejsca, w którym podjęliście złą decyzję.

3. Apres ski 

   Dolina Val di Fiemme nie jest celem podróży snobów czy celebrytów, nie jest też tak modna jak Sankt Moritz, czy oddalona o dwie godziny drogi Cortina d'Ampezzo, ale ja traktuję to jako zaletę tej krainy. Zresztą podziwianie uroków Cavalese, Predazzo i mojej ukochanej Moeny z pewnością wypełniłoby Wam wszystkie wieczory wyjazdu. Jeśli nie lubicie się szwendać po górskich miasteczkach, to zawsze możecie się wybrać na nocny tor saneczkowy w Obereggen – jestem pewna, że będziecie zachwyceni. Tym, którzy znajdą jeszcze odrobinę energii po całym dniu szusowania, polecam ścieżki zdrowia.

   Jeśli macie jakieś pytania dotyczące tego regionu, to koniecznie napiszcie o nich w komentarzach. Miłego wieczoru!

 

kask – POC / gogle – POC / kurtka – Napapijri / spodnie – Moncler (podobne tutaj) / plecak – Even Odd

Via del Bosco, Alpe Cermis. Sellaronda, a właściwie nagrodę po walce o przetrwanie, czyli słynne bombardino.  Schronisko na szczycie Alpe Cermis.sweter – J. Crew (podobny tutaj i tutaj)  / okulary – Ray-Ban / spodnie – Moncler (podobne tutaj) Jedna z wielu ścieżek zdrowia i polski pies. 

Dobranoc!

***

 

Last Month

   I hope that Christmas was a time of relaxation full of only positive emotions for each of you.There's a moment of summing up ahead of us that I don't really like.I prefer looking into the future rather than into the past.But I won't get away from a brief retrospection today.Check out my December photos – I hope that Christmas atmosphere stays with us for as long as possible.

***

   Mam nadzieję, że Święta Bożego Narodzenia dla każdej z Was były czasem odpoczynku i samych pozytywnych emocji. Przed nami moment wielkich podsumowań, za którymi, powiem Wam szczerze, nie przepadam. Wolę patrzeć wprzód niż oglądać się za siebie. Ale od małej retrospekcji dziś nie ucieknę. Zapraszam Was serdecznie do obejrzenia grudniowych zdjęć – oby świąteczny nastrój został z nami jak najdłużej. 

Grudniowy Central Park. Poniżej widzicie kolejkę przed słynnym Buvette (jak dla mnie miejsce trochę przereklamowane). płaszcz – MLE Collection // szalik – ACNE // spodnie – Topshop // buty – Isabel Marant 1. i 4. Najlepszy stek na świecie w The Standard Grill. // 2. i 3. Słoneczny poranek na West Village. //Czekamy na zapalenie światełek. Rockefeller Center. Po trzech godzinach czekania – w końcu!Najbardziej magiczny wieczór w Nowym Jorku. Bilety na sztukę w broadway'owskim teatrze można kupić przez internet. My wybraliśmy "Madame Butterfly" z Clivem Owenem.  Niestety w trakcie sztuki nie można było robić żadnych zdjęć. 1. i 4. Biblioteka Publiczna i prawdziwy Kubuś Puchatek z przyjaciółmi, który mieszka w jej wnętrzach. // 2. i 3. Muzeum Historii Naturalnej – obowiązkowy punkt zwiedzania w Nowym Jorku. // Lodowisko w Central Parku. W sklepie Sezane (East Village). Poranna kawa z takim widokiem – czego chcieć więcej? Powrót do domu. Przywitał mnie pierwszy śnieg. Świąteczne przygotowania. Ten t-shirt dostałam od dziewczyn, które postanowiły zorganizować kampanię #legallyfashionable. Akcja ma na celu zwrócenie uwagi na ochronę praw tych, którzy działają na rynku modowym. Jeżeli jesteście ciekawe i chciałybyście dowiedzieć się więcej o ochronie praw autorskich w branży modowej to zapraszam tutaj. Jeden produkt do wszystkiego, czyli jak oszczędzić miejsce w łazienkowej szafce. Satynowy Olejek Odżywczy od Decléor można używać do twarzy, ciała i włosów. Zawiera substancje o działaniu regenerującym i zmiękczającym skórę takie jak olejek z kadzidłowca i olej kameliowy. Nietłusta konsystencja produktu szybko się wchłania. Bez parabenów. Bez oleju mineralnego. Bez barwników. Po tym jak zakochałam się w mandarynkowym kremie tej marki postanowiłam przetestować kolejne produkty. 1. Świąteczne elfy. // 2., 3. i 4. Domowe pielesze.Gdy nie ma miejsca w bagażniku, bo trzeba przewieźć choinkę. 1. i 3. Świąteczne ciasteczka. W tym roku nie tylko gwiazdki, ale też… Portos? // 2. i 4. Swetry, swetry i tylko swetry. Ten u góry jest od H&M, ten na dole od MLE Collection. // Jeden z wielu udanych prezentów w tym roku. Esencja Połysku od Kérastase to dwufazowa mgiełka do włosów. Dzięki połączeniu mieszanki naturalnych olejków i wody kwiatowej, tworzy wyjątkowo przyjemną konsystencję. Włosy stają się odżywione i pięknie pachną.czapka – PomPoms // płaszcz – Mango (stara kolekcja, podobny tutaj) // buty – UGG

Czekamy na kolejną porcję śniegu. Spokojnego wieczoru!

***

 

 

Look of The Day – one day in New York City

shoes / buty – Inuikii on eobuwie.pl

red sweater / czerwony sweter – Abercrombie & Fitch

coated jeans / woskowane dżinsy – Mango (stara kolekcja)

sunglasses / okulary – Ray-Ban

jacket / kurtka – Woolrich

    I've always dreamt about visiting New York City right around this time of the year as I wanted to feel like Kevin who was lost on the airport for a short moment. So far, I thought that I'm a little bit too crazy when it comes to Christmas, but New Yorkers beat me when it comes to the subject.The whole city is in the preparation mood, conifer wreaths are literally everywhere (even fire trucks and concrete mixers have them on their hoods), and Christmas songs can be heard on each corner.   

   Today's post is a great pretext to share with you some photos from my stay in New York City.I chose one day so that I don't bore you and I decided to leave the rest of the memories to myself.I will start right away to enumerate the places that you can see in the photos.The room with a free-standing bathtub can be found in The NoMad Hotel where I stayed. When choosing a hotel in New York, you need to remember about two things – the coolest ones (that aren't really the most expensive) should be booked as far in advance as possible (the prices can be even half as expensive).Secondly, you need to remember that prices provided by Booking.com don't include tax (in the USA, the tax is added when you are actually paying for your stay).  

   During my stay, I visited the Standard Grill as many as three times.This restaurant, located in West Village district, was pure perfection in all areas.I especially recommend ordering steak with onion sauce (it still comes back in my dreams). After breakfast, which was rather a dinner due to the time difference, I returned to the Upper Manhattan and rushed to Central Park.I waited for a couple of minutes to rent ice skates and already after a moment I could skate on the most famous ice rink in the world.   

   That day, I was able to reach Dean & Dulca – a grocery store that is unlike any other (560 Broadway).After quick shopping, there was one more attraction awaiting me – watching the skyline from the Top of The Rock viewing point (30 Rockefeller Plaza).Everyone who wants to have a beautiful photo in their collection should go there. Those of you who have seen my Instagram and Instastories posts know that I visited multiple other places that I can definitely recommend.Natural History Museum, Public Library, Grand Station – these are must-see places around the city.However, if you are searching for evening sensations, you should check out the repertoire of one of the Broadway theatres.We were able to see "Butterfly" with Clive Owen that you can remember from "Inside Man."  

   Since it is still a "Look of the Day" post, I'll add a couple of words about my outfit.I chose a comfortable and warm set for a long sightseeing around a town that is known for draughts and strong winds.I've had this coat for a long time, but the sweater is still available.Due to the fact that you've asked me multiple questions about the shoes by Inuikii, I'll write in short about most important details – in case of my model, the sizes are standard (I normally wear 36.5, but in this case I chose 37 and I just wear slightly thicker socks).The shoes are very comfortable, even though they've got an in-built platform (owing to which the legs appear longer).They will surely be practical during strong winter. Have a pleasant evening!

***

   Zawsze marzyłam, aby właśnie o tej porze roku odwiedzić Nowy Jork i poczuć się przez chwilę jak Kevin, którego rodzice zgubili na lotnisku. Do tej pory myślałam, że to ja mam trochę zbyt dużego bzika na punkcie Świąt Bożego Narodzenia, ale nowojorczycy biją mnie w tym temacie na głowę. Całe miasto żyje teraz przygotowywaniami, wieńce z iglaków wiszą dosłownie wszędzie (nawet wozy strażackie i betoniarki mają je przyczepione do masek), a świąteczne piosenki słychać na każdym rogu. 

   Dzisiejszy wpis to dobry pretekst, aby podzielić się z Wami zdjęciami z mojego pobytu. Wybrałam jeden dzień, tak aby Was nie zamęczyć, a resztę wspomnień zostawić dla siebie. Od razu więc zacznę wymieniać miejsca, które widzicie na zdjęciach. Pokój z wolno stojącą wanną znajduje się w The NoMad Hotel, w którym się zatrzymałam. Wybierając hotel w Nowym Jorku trzeba pamiętać o dwóch rzeczach – przede wszystkim te najfajniejsze (które wcale nie są najdroższe) należy zarezerwować z jak największym wyprzedzeniem (ceny mogą być wtedy nawet o połowę niższe). Po drugie, trzeba pamiętać, że ceny podane na przykład na Booking.com nie zawierają podatku (w Stanach Zjednoczonych podatek jest doliczany dopiero w momencie wykonywania płatności).

   W ciągu całego wyjazdu odwiedziłam The Standard Grill aż trzy razy. Ta restauracja, mieszcząca się w dzielnicy west village, była perfekcyjna pod każdym względem. Polecam Wam w szczególności steka z cebulowym sosem (do teraz śni mi się po nocach). Po śniadaniu, który ze względu na zmianę czasu pełnił właściwie funkcję obiadu wróciłam na górny Manhattan i popędziłam do Central Parku. Kilka minut stałam w kolejce do wypożyczalni łyżew i chwilę później mogłam już jeździć na najsłynniejszym lodowisku na świecie. 

   Tego dnia udało mi się też dotrzeć do Dean & Deluca – sklepu spożywczego zupełnie niepodobnego do innych (560 Broadway). Po szybkich zakupach czekała mnie jeszcze jedna atrakcja, czyli oglądanie panoramy miasta z punktu widokowego Top of The Rock (30 Rockefeller Plaza). Każdy kto, chce mieć w swojej kolekcji piękne zdjęcia powinien się tam wybrać. Ci z Was, którzy śledzili moje wpisy na instagramie oraz instastories, wiedzą, że odwiedziłam jeszcze wiele innych miejsc, które z czystym sumieniem mogę polecić. Muzeum Historii Naturalnej, Biblioteka Publiczna, Grand Station to obowiązkowe punkty zwiedzania. Jeśli natomiast szukacie wieczornych wrażeń, to sprawdźcie repertuar i wybierzcie się do któregoś z broadway'owskich teatrów. Nam udało się trafić na sztukę "Butterfly" z Clivem Owenem, którego możecie kojarzyć na przykład z filmu "Plan doskonały".

   Ponieważ to mimo wszystko wpis z cyklu "Look of The Day" to pozwolę sobie dodać jeszcze kilka słów na temat stroju. Na długie zwiedzania miasta, które słynie z przeciągów i wiatru urywającego głowę, wybrałam wygodny i ciepły zestaw. Kurtkę mam już od dawna, ale sweter wciąż jest dostępny. Ponieważ już w ostatnim wpisie pojawiło się mnóstwo pytań o buty marki Inuikii, to w skrócie napiszę o tym co najważniejsze – w przypadku mojego modelu rozmiarówka jest standardowa (normalnie noszę rozmiar 36.5, w tym przypadku wybrałam 37 i noszę do nich po prostu trochę grubszą skarpetkę). Buty są bardzo wygodne, chociaż w środku mają wbudowaną platformę (dzięki niej nogi wydają się dłuższe). Na pewno sprawdzą się w trakcie srogiej zimy. 

Udanego wieczoru!

***

Widok z pokoju The NoMad Hotel. Nowy Jork o świcie. 

The Standard Grill. 

Po śniadaniu szybko powrót do metra – to według mnie najlepszy sposób transportu w tym mieście. 

Cartier w świątecznej wersji. 

Lodowisko w Central Parku. Obyło się bez upadków. 

Dean & Deluca

Widok z Top of The Rock. 

Homemade Christmas

  Disarray in the kitchen, the smell of burning wafting above the oven, and sore muscles in the forearms are the symbols of Christmas preparations – at least when I get down to baking cookies or gingerbreads.As usual, the first batch went down the garbage, but the next one was delicious and disappeared before I was able to take it off the baking tray. It isn't a recipe for traditional gingerbreads, which I will be preparing this weekend, but for shortcrust cookies with peanut butter. I'm sure that you will like them.

Ingredients:

1 glass of wheat flour

1/2 glass of butter

1/2 glass of sugar-free peanut butter (if you have butter that contains sugar, decrease the portion of added sugar to half a glass)

3/4 glass of icing sugar

1 egg

1/2 teaspoons of baking powder

1 tablespoon of gingerbread spice(if the dough remains sticky after kneading, add a tablespoon of flour)

Directions:

Mix the flour with baking powder.Cream butter with peanut butter and sugar until smooth, then, combine them with flour.At the end, add egg and quickly knead everything, wrap the dough in parchment paper, and place it in the fridge for half an hour.Place the dough on the countertop sprinkled with flour. I also recommend sprinkling the rolling pin. Pin out the dough to a thickness of approx. half a centimetre.The dough is quite crisp so in order to place the cut out cookies onto the baking tray (you should definitely line it with parchment paper), it's worth helping yourself with a flat knife.

Note! I'm not joking about the burnt cookies – depending on the type of your oven, the cookies should be baked from 8 to 10 minutes in 170ºC. They shouldn't be dark.

***

  Bałagan w kuchni, zapach spalenizny unoszący się nad piekarnikiem i zakwasy w ramionach to symbole świątecznych przygotowań – przynajmniej wtedy, gdy zabieram się za pieczenie ciasteczek bądź pierników. Pierwsza partia wylądowała jak zwykle w śmietniku, ale kolejna była już pyszna i zniknęła nim zdążyłam ściągnąć ją z blachy. To nie jest przepis na tradycyjne pierniki, za które zabieram się dopiero w ten weekend, ale na kruche ciasteczka z masłem orzechowym. Jestem pewna, że będą Wam smakować.

Skład:

1 szklanka mąki pszennej

1/2 szklanki masła

1/2 szklanki masła orzechowego niesłodzonego (jeśli macie masło, które zawiera cukier, to zmniejszcie porcje cukru do połowy szklanki)

3/4 szklanki cukru pudru

 1  jajko

1/2 łyżeczki proszku do pieczenia

1 łyżka przyprawy do pierników

(jeśli po ugnieceniu ciasto za bardzo się klei dodajcie łyżkę mąki)

Przygotowanie:

Mąkę mieszam z proszkiem do pieczenia. Masło ucieram z masłem orzechowym i cukrem na gładką masę, następnie dodaję do mąki. Na sam koniec dodaję jajko, szybko zagniatam całość, zawijam w papier do pieczenia i wkładam do lodówki na pół godziny. Wykładam ciasto na blat posypany mąką, posypuję nią również wałek i rozwałkowuję ciasto na grubość około pół centymetra. Ciasto jest dosyć kruche więc aby przenieść wycięte ciasteczka na blachę (koniecznie wyłóżcie ją papierem do pieczenia0 warto pomóc sobie płaskim nożem. 

Uwaga! Z tą spalenizną to nie jest żart – w zależności od rodzaju piekarnika ciastka należy piec od 8 do 10 minut w temperaturze 170 stopni Celsjusza. Nie powinny być ciemne.

dresy – HIBOU Essentials (bardzo ciepłe i przyjemne w dotyku, w sklepie znajdziecie też bluzę do kompletu) // wełniany sweter – J.Crew // grube skarpety – Zara Home

 

I am dreaming of a calm Christmas – Mój prezentownik

     In the past, searching for Christmas gifts brought me great pleasure. I don't know if it is me who has changed or is it the world around me, but today, I would be glad to avoid the whole undertaking all together. An exception here is grocery shopping that I traditionally do with my mum on the Sopot market. The vendors are festively dressed, I can buy mistletoe the size of a bicycle on each corner, and I can smell the scent of spruce everywhere. We choose everything that we need to prepare hunter's stew, borscht, and other Christmas meals. It has nothing in common with the running between shopping malls.

   I search for gifts mostly online, the more so that I've got a considerably wider choice. The only drawback of this solution is the fact that you need to shop for gifts in advance to make sure that the delivery will reach you right on time.  

   I know that many of you wait for the post with gift ideas each year. I like to prepare them because it is also a kind of help for me to order all of my ideas and immerse myself in the Christmas atmosphere. This year, I would like everything to be ready before Christmas.

***

   Kiedyś wyprawy w poszukiwaniu prezentów były dla mnie wielką przyjemnością. Nie wiem, czy to ja się zmieniłam, czy świat wokół, ale dziś wolałabym całkiem uniknąć tej czynności. Wyjątkiem są zakupy spożywcze, które tradycyjnie robię wraz z mamą na sopockim rynku. Sprzedawcy są wtedy odświętnie ubrani, na każdym rogu można kupić jemiołę wielkości roweru, a w powietrzu unosi się zapach świerku. Wybieramy wszystko czego potrzebujemy na bigos, barszcz i inne świąteczne potrawy. Nie ma to nic wspólnego z bieganiną między jednym centrum handlowym, a drugim.

   Prezentów szukam więc głównie w internecie, tym bardziej, że mam dzięki temu znacznie większy wybór. Jedyną wadą tego rozwiązania jest to, że zakupy trzeba robić znacznie wcześnie, aby mieć pewność, że przesyłka dojdzie na czas.

   Wiem, że wiele z Was co roku czeka na wpis z propozycjami prezentów pod choinkę. Lubię je przygotowywać, bo pomagają ułożyć mi w głowie wszystkie pomysły i wczuć się w świąteczny klimat. A w tym roku chciałabym zdążyć ze wszystkim przed czasem.  
   I'm not sure who I would like to please more with my hand-made photo books. I don't know whether the recipients feel happier when they start to browse through the book, or maybe it is me who feels happier when I see their faces. It's a gift which entails considerable preparation – you need to gather the greatest number of photos that you can from the longest possible time period, print them, and finally place them in a photo book – but not just any kind of photo book. The one that I chose is simply beautiful and what's most important, we don't need any additional elements to place the photos inside. Each page is adhesive and covered with special foil – we can place our photos under it. What is more, you can order them both horizontally and vertically (and that really makes browsing through the photo book really easy). You can find it on Escribo (hurry up, as there aren't that many left). I also bought a beautiful calendar and a pen in a golden colour. Besides, all the products that can be found on that website are really worth the attention. On that occasion, I've got a discount code – 2017MLE – on all products valid until the 18th of December.

***

   Nie wiem już sama ze względu na czyją przyjemność, co roku przygotowuję w prezencie albumy ze zdjęciami. Nie wiem czy to oni cieszą się bardziej gdy zaczynają przeglądać poszczególne strony, czy ja gdy widzę ich miny. To podarunek, który wymaga sporych przygotowań – trzeba zebrać jak najwięcej zdjęć z jak nadłuższego okresu, wywołać je i w końcu umieścić w albumie – najlepiej nie byle jakim. Ten, który wybrałam jest po prostu piękny i co najważniejsze nie potrzebujemy już żadnych innych rzeczy aby umieścić w nim zdjęcia. Każda strona jest samoprzylepna pokryta folią pod którą można umieścić fotografie. Poza tym można układać je zarówno w pionie jak i w poziomie (a to naprawdę ułatwia później jego przeglądanie). Znajdziecie go na stronie Escribo (spieszcie się bo nie ma ich wiele). Ja skusiłam się jeszcze na zakup pięknego kalendarza i pióra w złotym kolorze. Zresztą wszystko na tej stronie jest naprawdę godne uwagi. Przy okazji mam dla Was kod rabatowy 2017MLE ważny do 18 grudnia na cały asortyment.    Perfumes are one of the most tried Christmas gifts. It is enough to know the name of the gift recipient's favourite fragrance and the problem is solved. Besides, it's an ideal combination of something that will bring pleasure and, at the same time, be very practical (and I love practical gifts!). Si by Armani will surely be included in many letters to Santa. You will be able to recognise three accords in it: blackcurrant nectar, modern chypre as well as musky blond wood. It's an elegant, yet very feminine, fragrance.

***

   Perfumy to jeden z najbardziej sprawdzonych prezentów pod choinkę. Wystarczy, że znamy nazwę ulubionego zapachu i problem z głowy. Poza tym to idealne połączenie czegoś, co sprawi przyjemność, a jednocześnie będzie użyteczne (a ja uwielbiam użyteczne prezenty!). Perfumy Si od Armani z pewnością znajdą się na niejednym liście do Świętego Mikołaja. Wyczujecie w nich trzy akordy: nektar z czarnej porzeczki, współczesny szypr oraz jasne drzewo piżmowe. To nowoczesny i jednocześnie kobiecy zapach. 

   I don't think that clothes are the best Christmas gift idea, but accessories that you don't have to try on can become ideal presents. Especially, if we are certain that they are of high quality. Every woman needs shawls, scarves, and gloves (I wouldn't recommend buying winter hats because that's one of those knick-knacks that we like to try on), and if these can be found in the offer of Polish brands that's even better.

   I appreciate GYALMO scarves mostly for their impeccable quality. They are made of cashmere. Each product of this brands has a quality certificate that confirms its composition, and the shawl is delivered in an elegant packaging. If you are planning to buy a shawl, I've got a discount code for you on all products from GYALMO – it is enough to insert "makelifeeasier" during the purchase, and you'll receive a 10% discount (the code is valid until the end of this year).

***

   Nie uważam, aby ubrania były najlepszym pomysłem na prezent, ale dodatki, których nie trzeba przymierzać już jak najbardziej. Zwłaszcza jeśli mamy pewność, że są świetnej jakości. Szale, szaliki i rękawiczki to rzeczy, których każda z nas potrzebuje (odradzam kupowanie czapek, bo akurat ten drobiazg większość kobiet lubi przymierzyć), a jeśli można je znaleźć w ofertach polskich marek to jeszcze lepiej.

   Szale GYALMO doceniam przedewszystkim ze względu na wspaniałą jakość. Wykonane są w całości z kaszmiru. Każdy produkt tej marki posiada certyfikat jakości potwierdzający jego skład, a szal dostarczany jest do nas w eleganckim pudełku. Jeśli planujecie zakup szala, to mam dla Was kod rabatowy na cały asortyment sklepu GYALMO – wystarczy, że w zamówieniu wpiszecie makelifeeasier a wówczas dostaniecie 10% rabatu (kod ważny jest do końca tego roku).

   Now, I will say something totally contradictory to what I've said about buying clothes as gifts in the previous paragraph. A white suit shirt in an appropriate size is an exception here. Especially that men don't really like shopping, and it usually turns out that they always haven't got enough of this classic piece of outfit in their wardrobes. If you are interested in buying an ideal men's shirt, I've got a discount code that you can use both on Wólczanka website and in their boutiques. The discount code is valid until the 23rd of December. When placing an order for at least PLN 200, you will receive a PLN 100 discount with the following code: MLE. It's worth taking the offer, isn't it?

***

   I tu zaprzeczę sama sobie, bo przecież akapit wyżej pisałam o tym, aby nie kupować ubrań w prezencie. Biała garniturowa koszula w dobrym rozmiarze to jednak wyjątek. Zwłaszcza, że mężczyźni nie przepadają za zakupami, a gdy przychodzi co do czego okazuje się, że w ich szafie jest zawsze o jedną sztukę za mało tego klasyku. Jeśli jesteście zainteresowane kupnem idealnej męskiej koszuli, to mam dla Was kody rabatowy, który możecie wykorzystać zarówno na stronie Wólczanka, jak i w butikach. Promocja jest ważna do 23 grudnia. Jeśli podacie hasło MLE, dostaniecie 100 zł zniżki przy zakupach na kwotę co najmniej 200 zł. Warto skorzystać, prawda? 

   To my mind, people who think that writing children's books is a piece of cake are wrong. The most popular authors of children's titles were characterised by great wisdom and maturity, owing to which they could convey universal truths in an original and convincing way. I remember how important books were for me in my childhood, especially when an adult was reading them with me. This year, I will give interactive children's books by Hervé Tullet to my nephews. The author is a French illustrator and writer. Each of the above books develops imagination, visual memory, tactile and observation senses, or concentration.

***

   Myślę, że myli się ten, kto uważa, że pisanie książek dla dzieci to prościzna. Najpoczytniejsi autorzy literatury dziecięcej mieli w sobie wiele mądrości i dojrzałości, dzięki której potrafili przekazać uniwersalne prawdy w niebanalny i przekonujący sposób. Pamiętam, jak wiele znaczyły dla mnie książki w dzieciństwie, zwłaszcza, gdy któryś z dorosłych czytał je wraz ze mną. W tym roku podaruję bratankom książeczki interaktywne autorstwa Hervé Tulleta – francuskiego ilustratora i pisarza. Każda z powyższych książek rozwija wyobraźnię, pamięć wzrokową, zmysły dotyku i obserwacji czy zdolność koncentracji. 

    Daniel Wellington is another brand that decided to make gift preparation a lot easier for us. On their website, you can find a Christmas offer (if you buy two products, you will receive a 10 % discount), which can be combined with my code "makelifeeasier" that will grant you a 15 % discount (when combined, you'll will get a total of – 25 %). The watches will be delivered in beautiful packages with a red ribbon.

***

   Daniel Wellington to kolejna firma, która postanowiła ułatwić nam szykowanie prezentów. Na stronie znajdziecie ofertę świąteczną (kupując dwa produkty otrzymacie 10% zniżki), która łączy się z moim kodem makelifeeasier na minus 15% (łącznie 25% rabatu). Zegarki przyjdą do Was w pięknie zapakowanych pudełkach z czerwoną wstążką. 

    If you have someone who likes photography (or would like to start their journey with this field), I can recommend you my book as a gift for that person. I revealed many tips and tricks on how to take more attractive and more climatic photos.   

   Christmas is a time when it's easier to take beautiful photos of your family. Our flats are spacious, the guests are dressed in elegant clothes, and what's most important, we're all together. I hope that you will be able to take a couple of snapshots filled with love and happiness. If you aren't sure whether you'll manage to do that, you can check out the first and the penultimate chapter of "Make Photography Easier" – it's simpler that you think.

***

   Jeśli macie w wśród bliskich kogoś, kto lubi fotografować (albo dopiero chciałby zacząć) to nieśmiało polecę Wam moją książkę. Zdradziłam w niej wiele sposób na to, aby zdjęcia były ładniejsze i bardziej klimatyczne. 

   Święta to czas, kiedy najłatwiej zrobić rodzinie piękne zdjęcia. Nasze mieszkania są przystrojone, goście elegancko ubrani i, co najważniejsze, wszyscy jesteśmy razem. Mam nadzieję, że uda Wam się uwiecznić kilka kadrów przepełnionych miłością i radością. Jeśli nie jesteście pewne, czy Wam się to uda, to zajrzyjcie do pierwszego i przedostatniego rozdziału "Make Photography Easier" – to prostsze niż Wam się wydaje. 

dzianinowa tunika z golfem – MLE Collection // rajstopy – Gatta

Last Month

   It's hard for me to believe that the last month has passed so fast. We keep complaining about this grey period, and when it finally comes, there is so much going on that we aren't even able to notice that it's already over. I bid November goodbye with a packed suitcase and many hopes. Check out the photo summary from the last few weeks.

***

    Ciężko mi uwierzyć, że ten ostatni miesiąc minął mi tak szybko. Wciąż narzekamy na ten szarobury okres, a potem gdy nadchodzi, dzieje się tak wiele, że nawet nie zauważamy, gdy jest już po nim. Ja żegnam listopad z zapakowaną walizką i wieloma nadziejami. Zapraszam na fotograficzną relację z ostatnich kilku tygodni. 

1. Domowy biszkopt bezglutenowy. // 2. W grupie raźniej. // 3. Jesienne dekoracje w domu. // 4. Woke up like this. //

Kto z Was przygotowuje domowe jedzenie na imprezy? :)

1. A tak wyglądało moje domowe biuro po halloweenowej imprezie. // 2. Co roku takie widoki mnie zachwycają. // 3. Lampin z mojego ulubionego sklepu w Bruskeli Dille&Kamille. Tutaj możecie znaleźć podobne. // 4. Tort tematyczny. //

Gdy ktoś w końcu rozumie, że zamiast czerwonych róż potrzebujesz gadżetów do zdjęć ;). Ostatnie wieczory spędzone na świeżym powietrzu – w tym roku i tak udało nam się wyjątkowo długo korzystać z jesiennej aury. 

czapka – Abercrombie (podobna tutaj) // sweter – MLE Collection // kurtka – Massimo Dutti (stara kolekcja, podobna tutaj) // spodnie – Topshop (podobne tutaj) // buty – Inuikki // Płatki gryczane gotowane na mleku, świeże jabłko, migdały i odrobina (czyli jakieś pięć łyżek ;)) domowego solonego karmelu). Takie proste a takie dobre. 1. Zawsze mile widziane. // 2. Pożądany dress code do pracy ;). // 3. Czas na kawę. // 4. Zimowe niezbędniki (piękne dekoracje znajdziecie tutaj). Szorty są od polskiej marki Hibou Sleepwear. //

Mój wybór na jesień – delikatny szampon do wrażliwej skóry głowy i odżywka do kompletu od Clochee.
Przy okazji mam dla Was 20% rabatu na cały asortyment – wystarczy, że w podsumowaniu zakupów wpiszecie kod MLE202017
Promocja jest ważna do końca roku (*promocje nie łączą się ze sobą). Koniecznie wypróbujcie, bo kosmetyki są naprawdę godne polecenia. 

1.  Śniadanie w warszawskim "Być może". // 2. Ile razy będę jeszcze słyszeć "ale to nie jest tak jak myślisz"???  // 3. Miło widziany każdy, kto lubi nudzić o książkach. Kto czytał "Mademoiselle Oiseau"? // 4. Kolejne jesienne widoki. //

Najlepiej pracuje się w duecie.
Płaszcz mam z MLE Collection, a kożuszek Moniki jest z Zary (podobny znajdziecie tutaj).

Czy to nie jest piękne? Na podstawie osobistych kalendarzy Agnieszki Osieckiej powstał wyjątkowy notes artystyczny. Nasze myśli, plany i notatki znajdą się w sąsiedztwie dwunastu wierszy poetki, wybranych na każdy miesiąc roku. Notes Agnieszki Osieckiej jest już w sprzedaży.

Do łask wróciła moja czapka z zeszłego roku od marki PomPoms. Jednokolorowa z warkoczowym splotem jest podszyta wewnątrz opaską z miękkiego polaru, która chroni głowę nawet przed dużymi mrozami, a przy tym skutecznie odprowadza wilgoć oraz zapobiega rozciąganiu się czapki.

1.  Woman in black. // 2.  Dziękuję za tyle Waszych miłych komentarzy pod wpisem z sypialnią. Pojawiło się mnóstwo pytań o łóżko przy oknie, o to jak wybrać zasłony i który kolor wybrałam na ściany. W pierwszym rozdziale mojej książki Make Photography Easier napisałam wszystko, czym kierowałam się przy urządzaniu mieszkania, tak aby uzyskać odpowiedni klimat. Gorąco zachęcam Wam do lektury! // 3. Jesień w Sopocie. // 4. Weekendowa kawa. //

Początki zawsze są trudne, dlatego na osłodę przyda się ciasto bananowe.  Światło to naprawdę kluczowy element na zdjęciach…

1. Pierwszy mroźny poranek w Sopocie. // 2. W domowych pieleszach. // 3. Każdego dnia cieszę się ze swojej pracy, ale o tej porze roku doceniam ją jeszcze bardziej. Planując dla Was wpisy i przygotowując plenery do zdjęć mam szczęście poczuć Ducha Świąt ciut wcześniej. W listopadzie zapach pomarańczy i anyżu wypełnił moje mieszkanie. A to za sprawą wieńca, który wykonałam wraz z cudownym zespołem // 4. // Kaszuby. //

Poranna burza mózgów w fabryce elfów.

Mogłabym jeść te słodycze kilogramami. Prawdziwe belgijskie czekoladki od Chocobel. Ja wybrałam te deserowe (zawierają 77% kakao) i miętowe, które pasują idealnie jako deser do kawy.

Mój świąteczny wieniec w zbliżeniu. Wybrałam suszoną pomarańczę, anyż i ciasteczka. Kalosze kupicie tutaj, sweter niestety jest z zeszłego roku ale podobny znajdziecie tutaj.

Molo w Orłowie. 
Zostawiam Was z moimi listopadowymi wspomnieniami, a sama ruszam w podróż za ocean. Tym razem wzięłam ze sobą tylko jedną książkę – "Deliryczny Nowy Jork". Teraz, siedząc na lotnisku, żałuję, że do walizki nie zapakowałam co najmniej kilku powieści (zaczynając od "Okruchów dnia" a kończąc na "Labiryncie duchów"). Gdy wrócę, nie będę się ociągać i od razu zainstaluję aplikację, która pozwoli mi czytać więcej i częściej, w każdym miejscu (a może uda mi się to zrobić już teraz jeśli internet mi na to pozwoli). EmpikGO jest bezpłatny i pozwala nam korzystać z całej masy ulubionych e-booków i audiobooków. Ciekawą funkcją jest możliwość wybrania tempa czytania przez lektora, rozmiar czcionki, czy kolor tła. Można także zdecydować się na "streaming" lub tryb "offline", przydatny szczególnie w samolocie czy podczas podróży do egzotycznego kraju, gdzie koszt transmisji danych jest bardzo wysoki. Dla miłośników cytatów jest funkcja udostępniania cytatów w mediach społecznościowych bezpośrednio z aplikacji. Życzę Wam zatem miłego czytania i słuchania, a sama wsiadam do samolotu. Do zobaczenia :). 

***